Wojtyła, Brzeziński, Tusk
Tylko trzem Polakom dane było mieć wpływ na politykę międzynarodową w drugiej połowie XX w. Właśnie odszedł drugi z nich. Żegnam prof. Brzezińskiego z powodów oczywistych. Ale też prywatnych. Przez pewien czas mieszkałem w Przemyślu, gdzie on przed wojną krótko mieszkał jako chłopiec. Wielokrotnie przechodziłem koło jego domu.
Myślałem wtedy, czy dożyjemy upadku Sowietów, nad czym solidnie pracował. Nie myślałem, że kiedyś sam się z nim spotkam, najpierw w Waszyngtonie na wywiad dla „Tygodnika Powszechnego”, a potem wiele razy w odrodzonej rok po naszej rozmowie niepodległej Polsce. Gdyby Polska międzywojenna nie skończyła tak tragicznie, być może zrobiłby karierę w polskiej dyplomacji lub w służbie państwowej.
A tak zrobił ją w służbie mocarstwa amerykańskiego, nigdy nie zacierając swego polskiego pochodzenia. Na młodym korespondencie, jakim byłem podczas naszego pierwszego spotkania, wrażenie robiło, jak dobrze mówi po polsku i jak precyzyjnie odpowiada na pytania w obu językach. Do dziś większość polskich polityków mogłaby się od niego tej podstawowej dla polityka umiejętności. Na dodatek pisał jeszcze książki o polityce światowej, które służyły studentom politologii w wielu krajach.
Był dla mnie uosobieniem tego, co najlepsze w polskiej klasie inteligenckiej – z jej zaangażowaniem w sprawy publiczne i nieostentacyjnym patriotyzmem. W Stanach służył naturalnie interesom swej drugiej ojczyzny, nie zawsze z sukcesem, ale jego doktryna wschodnia służyła pośrednio interesom narodów pragnących wyzwolić się spod dominacji radzieckiej. Tu mu się powiodło lepiej niż w Iranie. Doczekał końca zimnej wojny i demontażu bloku sowieckiego. W Rosji sowieckiej uważano go za jastrzębia, fanatyka antykomunistycznego, gdy w rzeczywistości Brzeziński po prostu znał dobrze wroga i nie dawał się ogrywać, jak Trump i jego akolici.
Prawdopodobnie z tej wielkiej trójki największy okaże się dla przyszłych historyków Jan Paweł II, który tak długo kierował największą globalną instytucją, że słyszało o nim niejedno pokolenie na całym świecie. Pod tym względem może się z nim w dużym stopniu mierzyć trybun ludowy Lech Wałęsa. Brzeziński i Tusk to inna liga: polityczni profesjonaliści z dostępem do tych kilku tysięcy ludzi, którzy współkształtują przyszłość planety. Wojtyła i Wałęsa to liderzy, o których będą pamiętać nie tylko elity. W sumie, jak na pół wieku, całkiem nieźle.
Komentarze
„Tylko trzem Polakom dane było mieć wpływ na politykę międzynarodową w drugiej połowie XX wieku”.
No osobiście też bym nie przesadzał i dorzucił tutaj jeszcze co najmniej dwóch – Karskiego i Kuklińskiego.
Jak będziemy pamiętać Tuska to się dopiero okaże.
Narazie jedynym osiągnięciem…jest bycie przewodniczącym rady Europy w czasie największego kryzysu Unii od czasów jej powstania.
@sylabar
Tak, tyle że misja Karskiego zakończyła się fiaskiem, a Kukliński nie zapobiegł stanowi wojennemu.
Nie wiem, kogo zapamięta historia, ale jakiś wpływ na międzynarodową politykę, choćby niewielki mieli jeszcze: R.Pipes, J.Buzek i A.Kwaśniewski.
Lista Polaków, którzy mieli wpływ na pozycję Polski w świecie jest interesująca, ale równocześnie… niebezpieczna. Po pierwsze, pewne osoby mogły zostać pominięte (np. Lech Wałęsa, który pod koniec XX wieku był jedynym Polakiem znanym na całym świecie z nazwiska). Po drugie, taka lista w pewien sposób dezawuuje wysiłek milionów Polaków, którzy po zmianie gospodarki na rynkową zakasali rękawy i zabrali się za pracę od podstaw, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Efekty ich nadludzkiego wysiłku są obecnie zaprzepaszczane przez rządzących i ich zwolenników, dla których jedynym ustrojem godnym zaakceptowania jest odwrotny PRL, ze swoim ochraniarskim charakterem.
PS. Pod pojęciem odwrotny PRL rozumiem ustrój podobny do PRL, z dyskryminacją partyjną działającą w przeciwnym kierunku. Coś takiego jak odwrotny rasizm, czyli prześladowanie Białych przez Czarnych.
Co do Karola Wojtyły, to jego wpływ na losy świata polegał głównie na zatrzymaniu modernizacji Korporacji Watykańskiej. Za zasługę można mu policzyć normalizację stosunków KK z innymi wyznaniami.
Nie mniejszy wpływ na losy Europy niż miał Zbig można przypisać tandemowi Gomułka- Cyrankiewicz (podpisanie traktatu z RFN) i Gierek- Jaroszewicz (praktyczna realizacja porozumienia z 1970, umowy o współpracy gospodarczej i kulturalnej) Te wydarzenia stanowiły pierwsze akty usuwania „żelaznej kurtyny” i torowały drogę do włączenia tzw demoludów w europejski obieg gospodarczy.
Szczególnych zasług Tuska nie dostrzegam- na niwie krajowej okazał się politykiem miernym, jako przewodniczący Rady Europy też niczym szczególnym się nie zasłużył, co nie znaczy, że nie jest on sprawnym i skutecznym urzędnikiem.
@red.Szostkiewicz
Ale Pan wspominał o wpływie na politykę międzynarodową w drugiej połowie XX wieku nie czyniąc uszczegółowień co do porażek czy sukcesów. Co do Kuklińskiego, to prawdopodobnie uchronił jednak Polskę i Europę przed wojną atomową, gdyż podjął współpracę na początku lat 70., kiedy odkrył szalone plany radzieckiego dowództwa zmierzające do zaatakowania Europy Zachodniej i rozmieszczenie na terenie Polski rakiet z głowicami atomowymi w lasach koło Węgorzewa. Rakiety były wymierzone głównie we Francję i Belgię, a pozwalały zniszczyć 100tysięczne miasto. Obawiał się, że NATO odpowie tą samą bronią, a wówczas większość pocisków uderzy w Polskę. Co do stanu wojennego, to prosił Amerykanów, by nie ujawniali informacji o przygotowywaniu stanu wojennego. W efekcie zawdzięczamy mu więc także to, że nie wybuchła wojna domowa, bo z całą pewnością do tego doprowadziłoby ujawnienie tych planów.
@A.Falicz
Tusk nie jest przewodniczącym Rady Europy.
A. Szostkiewicz: „Wojtyła, Brzeziński, Tusk”.
Z Tuskiem w tym zestawieniu to Pan redaktor żartuje, mam nadzieję.
A ja jeszcze typuję Jacka Żakowskiego.
Tenże Żakowski w ostatnim wywiadzie z nim sprzed kilku tygodni stwierdził, że najlepsze polskie pisma są na poziomie co najwyżej w miarę przyzwoitych tabloidów zachodnich. I że on i jego znajomi czytają prasę zachodnią aby dowiedzieć się czegoś o świecie a nawet o … Polsce.
Oczywiście zupełnie się z tym zgadzam – z polskiej prasy od dość dawna nie czytam już niemal nic – i serdecznie gratuluję wydawcy (POLITYKA Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A.) iż wybitny niegdyś tygodnik FORUM udało się mu przekształcić w zupełnie tandetny obecnie dwutygodnik a z flagowego tygodnika POLITYKA – kilka dekad temu (mimo istnienia cenzury) doskonałego – zrobić pismo „na poziomie co najwyżej w miarę przyzwoitych tabloidów zachodnich”.
Adam Szostkiewicz
28 maja o godz. 9:41
” … misja Karskiego zakończyła się fiaskiem, a Kukliński nie zapobiegł stanowi wojennemu”.
Ale pozostało świadectwo, że Polacy ostrzegali. Kukliński zaś przkazując informacje o agresywnych planch Układy Warszawskiego miał ogromny wpływ na zbrojenia amerykańskie, które ostatecznie doprowadziły Związek Sowiecki do zapaści gospodarczej i rozpadu bloku wschodniego.
Po dokonaniach pana Brzezińskiego, pozostały popioły i zgliszcza w 50 krajach swiata, oraz mogiły parunastu milionów pomordowanych.
Pax America jest równie kosztowny, jak poprzednie próby budowania imperiów.
Po Wojtyle pozostały pomniki, pedofile skrywani przed sprawiedliwością, brudne interesy finansowe Watykanu.
Coś zostało w sercach i umysłach, poza wściekłością na zwierzchnika sprawców?
Obaj panowie reprezentowali konserwatyzm i antykomunizm.
Wszelkimi metodami chcieli zatrzymać czas, postęp społeczny, emancypację, dekolonizację.
Oraz oczywiście, przywileje przysługujące formacjom które reprezentowali.
Popioły zwycięstwa rozwieje wiatr.
Coś pozostanie po nich jeszcze?
Niewątpliwie normalizacja stosunków polsko-niemieckich musiała mieć imprimantur Kremla, ale porozumienia negocjowali polscy dyplomaci i wprowadzali w życie polscy urzędnicy.
http://www.rp.pl/Polityka/305259831-Bialy-Dom-odcina-sie-od-Teda-Mallocha-Z-kim-naprawde-spotkal-sie-Jaroslaw-Kaczynski.html#ap-1
Mamy też polityków ,którzy mają wielkie ambicje i chcą dołączyć do tych których
Pan wymienił.Podejmują próby wpływania na politykę międzynarodową
tak jak powyżej.
37% uznaje go za wielkiego stratega .
Te 37% zdecydowało o naszym losie.
http://www.tvp.info/29537052/rozmowy-w-msz-spotkanie-z-o-rydzykiem-i-wizyta-w-zoo-ludzie-trumpa-w-warszawie
Jesteśmy świadkami nowatorskich rozwiązań polskiej dyplomacji w nawiązywaniu
stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.
Tekst nie wspomina o tym ,że z ”doradcami”spotkała się również premier RP,
a wynalazł i zaprosił ich ,zakonnik z Torunia.
Jest szansa na utworzenie listy Polaków ,twórców nowej szkoły dyplomacji międzynarodowej.
@mauro
Bynajmniej. Częć nienawiści Kaczyńskiego i jego akolitów bierze się stąd, że Tusk pokazuje im codziennie, gdzie jest ich miejsce w szeregu. W kontrolowanych przez PiS mediach Tuska nie ma, albo jest tylko po to, by go atakować. W światowych pojawia się przy każdej okazji: ostatnio po szczycie G7, Nato i zamachu w Manchesterze. Jak ktoś czerpie wiedzę, a raczej łże-wiedzę, z mediów pisowskich to mu się wydaje, że świat rzuca się na kolana przed Szydło i Dudą. W rzeczywistości są oni na marginesie polityki europejskiej i międzynarodowej. Nikt z liderów PiS nie ma okazji porozmawiać nieformalnie z przywódcami światowymi, ma ją Tusk.
@sylabar
Widzę to całkiem inaczej. Nie znam dowodów na pańskie tezy o Kuklińskim jako ocalicielu świata przed wojną atomową, ani Polski przed wojną domową. Nie jeden Kukliński dostarczał Zachodowi o planach wojennych Sowietów. W Polsce nie było nastroju na wojnę domową, tak twierdziła tylko propaganda PZPR. Pozytywną rolę odegrali Prymas Glemp, papież Wojtyła, naciski dyplomatyczne Zachodu. Wiem to poniekąd z autopsji jako świadek i uczestnik tamtych wydarzeń.
@madmax
Tak, układ normalizacyjny z Niemcami był osiągnięciem, a początki rządów Gierka były okresem konsumpcyjnej stabilizacji. Niestety, w 1976 r. Partia znów wróciła do rządzenia siłą, a w 1981 na zgubę PRL użył jej gen. Jaruzelski, co paradoksalnie pomogło upaść socjalizmowi,którego chciał bronić jak niepodległości (której Polska za PRL nie miała, co przekreślało marzenia o jakichś dyplomatycznych ofensywach). Bilans prlowskiej polityki zagranicznej jest negatywny. Jeden układ – zgoda że ważny – tego nie zmienia. Jedynym politykiem czasu PRL-owskiego, który odegrał pewną konstruktywną rolę w polityce międzynarodowej, był Adam Rapacki. Jak na ponad czterdzieści lat rządów monopartyjnych, to niewiele. Na tym tle widać klasę Geremka, Bartoszewskiego, Mazowieckiego. Zasługi mieli też nawróceni na demokrację liberalną politycy postPZPRowscy, na czele z Kwaśniewskim i Millerem, którzy wspomagali wejście Polski do UE.
Przytoczymy ten wywiad za globaresearch,com, gdyż do tej pory ten spektakularny sukces amerykańskiej dyplomacji i wojskowości pod kierownictwem naszego rodaka jakoś nam umykał.
Przypomnijmy sobie: w 1978 roku w wyniku przewrotu wojskowego rząd w Afganistanie przejął Nur Mohammad Taraki z radykalnego odłamu Ludowo-Demokratycznej Partii Afganistanu. Dotychczasowy prezydent o zapędach autorytarnych, Muhammad Daud Chan, został w raz z rodziną zastrzelony w pałacu prezydenckim. Nowy przywódca ogłosił powstanie Demokratycznej Republiki Afganistanu. Ogłoszono reformy zmierzające do zmiany układu społecznego i rozwiązania hierarchi opartej o tradycyjne struktury klanowe. Zniesiono przymusowe małżeństwa, a kobiety zostały zaproszone do uczestnictwa w życiu politycznym. Reforma rolna miała odebrać ziemię feudałom i przekazać chłopom. Wprowadzono powszechną edukację we współpracy z UNESCO. Planowano zlaicyzowanie silnie islamskiego społeczeństwa. Zmiany były tak radykalne, że w końcu doprowadziły do wybuchu niepokojów spolecznych i wojny domowej.
[..]
La Nouvel Observateur: Kiedy Rosjanie mówili, że wchodzą do Afganistanu by walczyć z tajnym zaangażowaniem się Stanów Zjednoczonych po jednej ze stron konfliktu w Afganistanie, nikt im nie wierzył. A z tego, co pan mówi wynika, że była to prawda. Nie żałuje pan dziś swoich decyzji?
Zbigniew Brzeziński: Żałować? Czego? Ta tajna misja była doskonałym pomysłem. Miała taki skutek, że udało się wciągnąć Rosjan w afgańską pułapkę, a pan chce, żebym tego żałował!? W dniu, kiedy Sowieci oficjalnie pzekroczyli granicę, napisałem do prezydenta Cartera, że teraz mamy szansę zgotować ZSRR ich wojnę wietnamską. No i rzeczywiście, przez prawie 10 lat Moskwa prowadziła wojnę≤ której nie była w stanie sfiansować, która w końcu doprowadziła do rozkładu i demoralizacji nie tylko armii, ale całego aparatu państwowego w ZSRR i upadku sowieckiego imperium.
La Nouvel Observateur: A nie żałuje pan swojego wsparcia dla islamskich fundamentalistów, tego że przekazywaliście broń i know how późniejszym terrorystom?
Zbigniew Brzeziński: Co jest ważniejsze dla historii świata? Powstanie Talibanu czy upadek ZSRR? Grupa podkręconych Muzułmanów czy wyzwolenie Europy Środkowej i zakończenie Zimniej Wojny?
http://mediumpubliczne.pl/2015/10/radziecka-inwazja-na-afganistan-to-sukces-zbigniewa-brzezinskiego-wynika-z-wywiadu/
===========
Zwycięstwo nad konkurencją polityczną mającą zamiar ucywilizować Afganistan, było warte ponad miliona trupów?
Coś mi się to z humanitaryzmem i prawami człowieka nie kojarzy.
Raczej z imperializmem i cynizmem…..
Brzezińskiego należy czytać.
Wierny sługa Imperium i błyskotliwy strateg to był.
Kompletnie wyzuty z sumienia.
Co nas jeszcze czeka?
Wystarczy poczytać Wielką szachownicę.
Iran w kolejce czeka na atak.
Ta trójka plus Lech Walesa to oczywiście świetny wybór. Można ich cenić jako polityków lub nie, ale zaprzeczanie, że to oni wśród Polaków mieli i mają największy wpływ na politykę światową jest śmieszne. Takie są fakty. Toporna PIS-owska propaganda nie tylko Tuska ale i Brzezińskiego oczernia w najgorszym bolszewickim stylu…A wśród moich osobistych faworytów, którego role w promowaniu wolnej Polski warto zawsze przypominać jest jeszcze Jan Nowak-Jeziorański
I jeszcze jedno: dzisiaj Jarosław Kaczyński ma o wiele większy wpływ na REALNĄ politykę w Europie niż Tusk.
Andrzej Falicz
28 maja o godz. 9:04
Jak będziemy pamiętać Tuska to się dopiero okaże.
Proszę nie udawać. Przecież Pan wie ,że Tusk to przede wszystkim wnuk żołnierza
wermachtu,SS-man,kandydat na świadka koronnego i tak ma być zapamiętany.
Mad Marx
28 maja o godz. 11:40
”z 1970, umowy o współpracy gospodarczej i kulturalnej) Te wydarzenia stanowiły pierwsze akty usuwania „żelaznej kurtyny” i torowały drogę do włączenia tzw demoludów w europejski obieg gospodarczy”
W procesie usuwania żelaznej kurtyny, było jeszcze kilka zwrotów akcji do 89r,
a w europejski obieg gospodarczy Polska włączyła głównie ”wungiel” .
grzerysz
28 maja o godz. 12:45 nie może się wygrzebać z komuny już 28 rok.
Adam Szostkiewicz
28 maja o godz. 15:29
”Tusk W światowych pojawia się przy każdej okazji: ostatnio po szczycie G7, Nato i zamachu w Manchesterze”
Ale nie pojawił się na międzynarodowych targach w Hanowerze ,na których była
premier Szydło .Przedstawiane to było jako wielka ofensywa dyplomatyczno – gospodarcza.Morawiecki rozpowiadał we wszystkich mediach ,że Polska
po raz pierwszy mogła się pochwalić robotami ,a nie jak dotychczas
kiszonymi ogórkami.
Pamiętam jak oficer służb specjalnych, fachowiec od propagandy opowiadał,
że propaganda tylko wtedy jest skuteczna jak nie uwłacza inteligencji.
I miał rację.
Dziękuję za przypomnienie o Rapackim, o którym nie wspomniałem. Natomiast uważam stwierdzenie o negatywnym bilansie PRL-owskiej dyplomacji za nieuprawnione. Jak sam Gospodarz wspomniał Polska nie była krajem w pełni suwerennym i jej polityka, w tym zagraniczna była uzgadniana z Wielkim Bratem ze wschodu. PRL zdołała osiągnąć wiele na tle innych demoludów w zakresie niezależności i przestrzegania praw obywatelskich. Nikt nie zmuszał np naukowców zaangażowanych w „działalność antypaństwową” do przekwalifikowania się na robotników i drwali jak to bywało w Czechachczy na Węgrzech nie wspominając o ZSRR. Mieliśmy też jedne z najlepszych w całym obozie stosunki z krajami zachodnimi i przez cały PRL z wyjątkiem stanu wojennego klauzulę najwyższego uprzywilejowania w stosunkach handlowych z USA. Dyplomacja polska po 1989 roku działała w wyjątkowo korzystnej atmosferze a i tak udało się jej zaliczyć kilka skandali, które w normalnym kraju zaowocowały by dymisjami konsulów, ambasadorów i ministrów : tzw afera karabinowa (nie udzielono żadnego wsparcia polskim przedstawicielom handlowym, którzy padli ofiarą prowokacji CIA) , haniebna postawa wobec mniejszości polskiej na Litwie (bo nie głosowała masowo za niepodległością) czy zupełne zaniedbanie budowania dobrych stosunków z Rosją. Przypomną , że zachodnie pisma nazwały Polskę „Osłem Trojańskim Ameryki w Europie”
@red.Szostkiewicz
„Nie znam dowodów na pańskie tezy o Kuklińskim jako ocalicielu świata przed wojną atomową, ani Polski przed wojną domową”.
Tak twierdził sam płk. Kukliński (nie widzę powodu, dla którego miałbym mu w tej kwestii nie wierzyć, zważywszy na ówczesne okoliczności geopolityczne), miały istnieć i zachować się także dokumenty to poświadczające. Wielokrotnie wspominał o tym również przyjaciel Pułkownika, Pan Józef Szaniawski. Wiele na ten temat mówił też prof. Paczkowski.
„Nie jeden Kukliński dostarczał Zachodowi o planach wojennych Sowietów”.
Oczywiście, Panie Redaktorze, i chwała im wszystkim za to. 🙂 Tyle tylko, że CIA to właśnie Kuklińskiego uznawała za swojego najcenniejszego szpiega za żelazną kurtyną. To również o Kuklińskim gen. Kulikow powiedział: „nikt komunizmowi nie zaszkodził tak, jak ten Polak”. To też plany podziemnych bunkrów Układu Warszawskiego dostarczone przez płk. Kuklińskiego miał wyjąć Reagan podczas spotkania z Gorbaczowem w Reykjawiku w 1985. Sam Pułkownik podkreślał zawsze, że zależało mu na tym, aby Zachód zmobilizował przeciwstawne siły zdolne odstraszyć kierownictwo ZSRS od planów wojennych. I trzeba przyznać, że akurat to mu się udało.
„W Polsce nie było nastroju na wojnę domową, tak twierdziła tylko propaganda PZPR”.
Propaganda PZPR i samego Jaruzelskiego twierdziła tak w kontekście samego wprowadzenia stanu wojennego – gdyby nie stan wojenny, to na ulicach PRL wybuchłaby wojna domowa, a i w ogóle zaatakowaliby też ruscy. To było ich stanowisko. Bardzo bzdurne zresztą. Z Kuklińskim sprawia wygląda trochę inaczej. Prosił Amerykanów, by nie ujawniali przekazanych przez niego planów przygotowywania stanu wojennego, bo to jego zdaniem już mogło sprowokować rozlew krwi w Polsce. Ludzie by prawdopodobnie nie wytrzymali wiedząc, co szykuje im władza. Zwarto by szyki. Wówczas mogła polać się krew.
„Pozytywną rolę odegrali Prymas Glemp, papież Wojtyła, naciski dyplomatyczne Zachodu. Wiem to poniekąd z autopsji jako świadek i uczestnik tamtych wydarzeń”.
To nie ulega wątpliwości. Niemniej jednak dla mnie osobiście, i jak sądzę dla wielu moich rodaków, bohaterem na tym polu pozostanie także Pan Pułkownik Ryszard Kukliński. Ile razy pomyślę o ogromnej ofierze, jaką poniósł za wierność wartościom do samego końca, ogarnia mnie wzruszenie. Poświęcił w zasadzie wszystko. Własną osobistą godność, honor – bo przecież przez lata (zresztą „czerwoni” również i dziś bezwstydnie podnoszą głowy) opluwany, wyzywany przez zdrajców od zdrajców. Rodzinę, własne dzieci – bo przecież Sowieci nigdy mu nie darowali i dopadli nawet w USA. GRU zabiła mu tam obydwu synów. (to zresztą znacząco nadszarpuje tezę o tym, iż rzekomo był podwójnym szpiegiem). Dla mnie to nietuzinkowa i bohaterska postać na tle trudnej polskiej historii.
@eryko
Ale wy tego rodaka nie cierpicie. Jedno dobre słowo prawdy nie może przejść przez gardło. Tusk ma realny wpływ pozytywny, Kaczyński wraz z Szydło mają wpływ negatywny i tak zostaną w Europie zapamiętani: jako Eurofobowie.
@madmax
Pański wywód wpisuje się w postkomunistyczną narrację lewicową. Jako więzień gen. Jaruzelskiego nie mogę się pod nią podpisać, choć po latach widzę więcej dobrych rzeczy w Polsce tzw. Realnego socjalizmu. Ta Polska była jednak de facto i de iure państwem policyjnym, jak cały blok sowiecki, i z natury rzeczy nie mogła mieć normalnych stosunków z demokracjami zachodnimi, najwyżej okresy odwilży. Dlatego bilans dyplomatyczny nie może być inny niż negatywny: wielokrotne tłumienie siłą protestów robotniczych, kampania antysemicka 1968 r., interwencja zbrojna w Czechosłowacji Dubczeka, wreszcie stan wojenny, który sprowadził na nas zachodnie sankcje gospodarcze. Jedynym jasnym punktem była, prócz wstępnej normalizacji stosunków z Niemcami federalnymi, ugoda Okrągłego Stołu i jej respektowanie przez ekipę Jaruzelskiego, która wzbudziła podziw wolnego świata i była inspiracją dla ruchów demokratycznych w innych krajach bloku.
@wiesiek
Wie pan, liczbę ofiar komunizmu sowieckiego szacuje się na ok.200 mln. Zgódźmy się, że się kompletnie nie zgadzamy. Ani w sprawie Brzezińskiego, ani papieża Wojtyły, ani polityki globalnej.
Adam Szostkiewicz
28 maja o godz. 15:36
„Nie znam dowodów na (…) tezy o Kuklińskim jako ocalicielu świata przed wojną atomową, ani Polski przed wojną domową. Nie jeden Kukliński dostarczał Zachodowi o planach wojennych Sowietów”.
Nie, Ryszard Kukliński był jeden, dosłownie i w przenośni. Nie jest znany inny wysoki oficer, który by dostarczał USA bieżace plany operacyjne ze środka sztabu Układu Warszawskiego. Dokładnie to mówił o Ryszardzie Kuklińskim Zbigniew Brzeziński, nazywając go polskim patriotą i bohaterem.
Adam Szostkiewicz
28 maja o godz. 15:29
@mauro
„Częć nienawiści Kaczyńskiego i jego akolitów bierze się stąd, że Tusk pokazuje im codziennie, gdzie jest ich miejsce w szeregu”.
Dziwnej retoryki Pan używa, ale jeśli trzeba to służę przykładami nienawiści mediów antypisowskich z których czerpie Pan wiedzę, belkę we własnym oku trudno dostrzec. A co do Tuska, poniewaz jest on jedyną nadzieją (moim zdaniem iluzoryczną) strony politycznej, której Pan bardzo sprzyja, opinie pańskie są nadzwyczaj mało oboiektwne i pozbawione rzeczowości. Więcej dystansu ma prasa niemiecka, kilka lat temu Der Spiegel opublikował rysunek satyryczny przedstawaiający Tuska jako pudla kanlerz Merkel, a później określał Tuska jako „łatwym w hodowli”.
@ Adam Szostkiewicz „Pański wywód wpisuje się w postkomunistyczną narrację lewicową”……
Szczerze mówiąc, to wyżej Pana ceniłem…..argument, że PRL była państwem policyjnym w związku z czym jej bilans dyplomatyczny nie może być inny niż negatywny jest akurat na poziomie propagandy PRL i to tej nienajwyższych lotów………
Mad Marx
28 maja o godz. 19:14
Jaka polityka zagraniczna PRL?? Chyba ,że wyjazdy zagraniczne Gierka po kredyty
tak nazwiemy.Rzeczywiście naród wtedy wstrzymywał oddech, bo ktoś z Polski
pojawiał się na zdjęciach w zachodnich stolicach i na dodatek z żoną,co było
nowością.
Trudno było wymienić nazwisko ministra spraw zagranicznych ,bo był to
najmniej widoczny minister w rządzie.Anonim.Politykę zagraniczną
prowadził ZSRR.
Zresztą wszystkie te przykłady, które Pan podał nie zaliczają się do polityki
zagranicznej.
Pamiętam natomiast świetnie, pierwsze sprawozdanie z działalności ,pierwszego ministra wolnej Polski -Skubiszewskiego wygłoszone w sejmie.
To było niesamowite przeżycie dające poczucie ,że realnie wszystko się zmieniło.
Nie tylko dla mnie,bo posłowie na stojąco ,długimi brawami uczcili ten moment.
To było wydarzenie symboliczne dlatego ,że polityka zagraniczna ,polska
była zupełnie nowym zjawiskiem .
@ Sylabariusz- nie zastanawiałeś się może, jak to się stało, że Kukliński miał prywatny jacht i i w ogóle majątek, którego z pensji pułkownika Wojska Polskiego nie dałby rady zgromadzić przez 200 lat ? I że wcale się ze swoim bogactwem, uzyskanym dzięki wieloletniej współpracy z CIA nie krył ? W kontrwywiadzie byli sami idioci, którzy nie wiedzieli, że jak oficer często wyjeżdżający za granicę nagle zaczyna mieć dużo pieniędzy to należy go prześwietlić ???? I niby jakich to wielkich rewelacji miał ten wątpliwy bohater dostarczyć Wujowi Samowi- że Układ Warszawski miał plany na wypadek wojny, również w wersji zaczepnej ? Myślisz, ze USA czy NATO takich planów nie sporządzają? Jak to się stało, że bezpośrednio przed ucieczką Kuklińskiego pozwolono wyjechać na Zachód jego rodzinie ? Fakty wskazują na to, że był on podwójnym agentem i przekazywał CIA takie materiały, jakie chciał przekazać wywiad polski, względnie radziecki
@antonio- „w europejski obieg gospodarczy Polska włączyła głównie ”wungiel””
Węgiel eksportowaliśmy już przed wojną i był to z główny naszych towar eksportowy do lat 60-tych. Później jego znaczenie stopniowo malało na rzecz wyrobów przemysłowych.
Panie Redaktorze:
kłaniam się Panu i uprzejmie przypominam mój wywód u Pana na blogu, z którym Pan, o ile pamiętam, się nie zgodził. W tym wywodzie napisałem, ze generała Jaruzelskiego oceniam jako najwybitniejszego polskiego polityka po Piłsudskim, i to w sensie pozytywnym. Uważam, ze jego wpływ na historię był nie mniejszy od wpływu Wałęsy albo Papieża. Nie chce Panu tym robić przykrości z racji Pańskiej historii kombatanckiej, o której Pan wiele razy przypominał. Rozumiem, ze trudno się pozbyć takich wspomnień. Ja z kolei jestem kombatantem drugiej strony, o czym tez wspominałem. Jednak moja ocena Jaruzelskiego nie wynika z resentymentów, tylko z chłodnej analizy, którą przedstawiłem u Pana na blogu. Pan się nie zgodził z wnioskami, ale nigdy Pan nawet nie próbował podważyć rozumowania. Mogę uszanować uczucia, ale nie uważam, ze mój tekst doczekał się poważnej odpowiedzi z Pana strony. Co prawda rozumiem, ze blog niekoniecznie jest najlepszym miejscem na poważne odpowiedzi, ale lepszego chwilowo nie ma.
Oprócz Jaruzelskiego przypominam Gomułkę. Czy Pan zaprzeczy, ze Gomułka zatrzymał Rosjan w 1956? Czy Pan zaprzeczy, ze miało to wpływ na historię zarówno Polski, jak tez Europy? Czy Pan czytał dramatyczny stenogram rozmów Gomułki, Ochaba, Rokossowskiego, Chruszczowa, Kaganowicza, i Mikojana, które zapisywał syn Feliksa Dzierżyńskiego? Czy Pan nie zechce przyznać, ze Gomułka właśnie wtedy zasłużył na tytuł „emerytowanego zbawcy Ojczyzny”, który to tytuł teraz uzurpuje sobie zupełnie kto inny? Powyższe stwierdzenia nie maja oczyszczać pamięci Gomułki, bo kim my jesteśmy, żeby osądzać, a już zwłaszcza na blogu? Ale te wydarzenia miały ogromny wpływ na politykę europejską, a o to właśnie chodzi w tej rozmowie.
Powyższe uwagi nie są pomyślane jako głos w dyskusji „kto większy, ma pan/pani trzydzieści sekund na odpowiedz, proszę naciskać guziki”. Chciałbym raczej zasugerować, ze takie klasyfikacje są co najmniej ryzykowne, bo łatwo jest popaść we frazesy i tym samym w śmieszność. Obawiam się, ze większości dyskutantów to się właśnie przydarzyło. Może bezpieczniej jest po prostu przedstawić swoje argumenty i na tym zakończyć. Ja swoje argumenty przedstawiłem Panu dziewięć lat temu. Przypominam tę prezentację i zapraszam do przemyślenia na chłodno i bez pospiechu.
Dla zainteresowanych podaje odnośnik do mojej wypowiedzi. Gdybym pisał to dziś, to bym skrócił, bo tekst jest przegadany. Ale nie wycofuje się z żadnej tezy.
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2008/12/13/13-grudnia-roku-pamietnego/#comment-101237
@Adam Szostkiewicz:
1. Wdzięczny byłbym za formę ,,Pan”, a nie ,,wy”. Język polski nie jest rosyjskim ani też francuskim
2. Nie mam emocjonalnego stosunku do Tuska, więc nie mogę go ,,nie znosić”. W mojej ocenie jego stanowisko jest bez znaczenia.
3. Czy Kaczyński ma wpływ negatywny, czy pozytywny to kwestia opinii. W moej ocenie jest to wpływ pozytywny, a na pewno realny.
Ukłony.
@Adam Szostkiewicz
Co do płk. Kuklińskiego i jego znaczenia to ja wierzę Brzezińskiemu, który mówi, że był ogromny.
Że też ktoś jeszcze powiela te propagandowe mity o Rapackim. Był funkcjonariuszem sowieckiej polityki i odegrał rolę jaką mu wyznaczono.
Wiesiek
CCCP niosła do zacofanego, plemiennego Afganistanu nie tylko cywilizacje i edukację .
Za radziecką interwencją stały interesy strategiczne . CCCP chciało wykorzystać skłócenie Iranu z USA i militarną interwencje w Afganistanie , aby zdobyć bezpośrednie dojście do Zatoki Perskiej i olbrzymich zasobów ropy w tym regionie.
To co mówi Brzeziński w wywiadzie ma niestety charakter przechwałek , które oczywiście ale potwierdza dalszy bieg historii.
Ja nie całkiem wierzę w to, że CCCP było nieświadomym narzędziem , w rękach stratega Brzezińskiego.
Brzeziński oczywiście był nieprzejednanym wrogiem CCCP i ta jego pozycja , popieranie ruchów desydenckich w Europie Wschodniej i osłabianie Bloku wschodniego przyczyniło się w znacznym stopniu do upadku CCCP i uzyskania wolnosci przez narody układu warszawskiego.
Czynienie go z powodu ostatecznego sukcesu tej polityki juz pod Reaganem jakimś jastrzebiem amerakańskiej polityki jest przesadą. Okres jego działalności politycznej pod Carterem, był jednym z najbardziej bezkrwawych w najnowszej historii USA.
Ale to, że jest tak znienawidzony przez zwolenników CCCP jest oczywiście usprawiedliwione , bo jego konsekwentna postawa i polityka , była napewno ważnym przyczynkiem do upadku tego molocha, na glinianych nóżkach.
@eryko
Wy w sensie takich jak pan.
@eryko
Czy ja tę rolę podważam? Ale nie jestem miłośnikiem budowania kultów wokół postaci dramatycznej i mocno dzielącej np. polskie elity wojskowe, czego nieraz byłem świadkiem jako dziennikarz.
@narciarz,
Nie ma tu miejsca na seminarium, literatura jest ogromna. Wspomniane przez pana momenty to to, co nazywam momentami odwilży w ciągu generalnie ponurych politycznie dziesięcioleci państwa policyjengo, jakim była PRL. Jasne, że Gomułka miał ogromne poparcie jesienią 1956 r. bo ludzie widzeli w nim nadzieję, której on nie mógł spełnić. Marzec 68 i grudzień 1980 przekreśliły te nadzieje. Itd.
@mauro
Proszę o te przykłady, ale nie wpisy internetowych anonimów.
Panie Adamie!
Co do Kuklińskiego – Brzeziński doradził, że lepiej będzie jak Jaruzel załatwi bunt narodu wewnętrznie, zużywając się moralnie wraz z całym aparatem, niż sprowadzenie na Polskę inwazji sowietów i krwawej jatki powstania lutowego? marcowego? 1982. A Kukliński – przekazując amerykanom plany strategiczne III Wojny Światowej – uniemożliwił jej rozpoczęcie. Ciągle ci jankesi byli w czymś do przodu, bo sowieckie plany były na pięciolatkę, a w takim czasie można np. opracować helikopter przeciwczołgowy Apache. Moim zdaniem, żaden Polak w naszych dziejach nie ma większej zasługi dla świata!
Wojtyła, Brzeziński, Tusk…a Robert Lewandowski, że o Arturze Borucu nie wspomnę.
Adam Szostkiewicz
29 maja o godz. 0:44
Interesują mnie głównie WYNIKI wprowadzania szlachetnych idei w czyn.
I skutki uboczne, jakie nawet najszlachetniejsze idee powodują.
Głównie, straty ludzkie i materiałowe.
Ostatnia krucjata- ta demokratyczna- jest dokładnie tak samo śmiertelna w skutkach, jak te poprzednie.
Jako dogłębnie wykształcony humanista, człowiek obyty w świecie, doświadczony, w moim przekonaniu nie powinien być zwolennikiem tezy, że cel uświęca środki.
A takie odnoszę wrażenie.
Z dystansu
29 maja o godz. 9:37
Jakie są WYNIKI- że się powtórzę, tego niesienia „pochodni wolności” zgodnie z Doktryną Brzezińskiego?
Co dało obalanie świeckich reżimów tym narodom?
Brzeziński swą koncepcją uzbrajania fanatyków, doprowadził po 40 prawie latach do stanu obecnego. Kolejne panie pełniące funkcje sekretarzy stanu, kontynuowały tę genialną linię.
Teraz Europa zbiera żniwo……
Dołóż do tego działania francuskich, brytyjskich, belgijskich, saudyjskich, katarskich, służb specjalnych, zainteresowanych chaosem.
Demokratyczna krucjata ze wsparciem religijnych fanatyków i najbardziej ortodoksyjnych sił islamskich?
@Adam Szostkiewicz
29 maja o godz. 10:06
„@narciarz,
Nie ma tu miejsca na seminarium, literatura jest ogromna. Wspomniane przez pana momenty to to, co nazywam momentami odwilży w ciągu generalnie ponurych politycznie dziesięcioleci państwa policyjengo, jakim była PRL”.
To prawda. Ale nie cała. Albo nawet bardzo daleka od całości.
Czytuje Pan tygodnik POLITYKA? Ja go czytałem przez dobrych kilkanaście lat w latach 1960. i 1970. A parę tygodni temu kupiłem w kiosku wyjątkowo numer jubileuszowy (60-lecie!!!).
W nim znalazłem m.in. takie stwierdzenia:
1) Znany solidarnościowy historyk – profesor Andrzej Friszke – mówi zdumionej Pani z redakcji takie rzeczy:
„Myśmy chyba nie dość dobrze przemyśleli, na czym PRL się zasadzała. Przyjęliśmy, że to był totalitarny system, wszechwładza milicji, cenzura, ideologia i właściwie tyle. Tymczasem to był także system społeczny, który dla dużej grupy ludzi oznaczał awans i poczucie bezpieczeństwa. Dotyczyło to sfery ekonomii, czyli trwałości pracy, braku bezrobocia, darmowych kolonii dla dzieci, aż po dbałość państwa o sprawy drobne, często wyśmiewane, jak przydział kartofli na zimę czy deputaty węglowe….
Po pierwsze, Polskę ktoś odbudował. Przecież w 1945 r. leżała w gruzach. Ktoś wykształcił całe pokolenia i to nieźle, bo polskie uniwersytety wyróżniały się na tle innych krajów komunistycznych. W trudnych warunkach przekazywały autentyczną wiedzę i refleksję. TO BYŁ BARDZO DOBRY CZAS DLA POLSKIEJ KULTURY, LEPSZY NIŻ OSTATNIE 20 LAT [duże litery grzerysz]. Wtedy integrowała ona ludzi, tworzyła kody, którymi się porozumiewano. Trudno to streścić w kilku zdaniach, ale jedne dziedziny reżim tłumił, inne wspierał, dotował, dbał by dzieła kultury trafiały także do małych miasteczek….
… zaczęła się rozwijać niezależna kultura, niezależna refleksja, świetna polska socjologia, także historia, literatura, reportaż, film, teatr. Tygodniki opinii, takie jak KULTURA, POLITYKA czy PRZEKRÓJ, w innym duchu TYGODNIK POWSZECHNY, wychowały i edukowały swoich czytelników. To było jak dodatkowy uniwersytet.
Ogromna liczba publikowanych materiałów sprawiała, że kształtowała się w Polsce szeroka warstwa ludzi, którzy mieli dobrą orientację w niełatwych problemach”.
2) Prof. dr hab. Jacek Raciborski – socjolog, zajmuje się socjologią wyborczą i teorią demokracji. Bada polskie elity rządowe. Kierownik Zakładu Socjologii Polityki w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego – mówi w numerze jubileuszowym m.in.:
„Pracownicy są zorganizowani w związkach zawodowych, literaci, aktorzy, plastycy, architekci mają związki twórcze, młodzież skupiają organizacje młodzieżowe, studenci mają odrębną organizację, rolnicy tworzą kółka rolnicze, a ich żony – koła gospodyń wiejskich. Dziesiątki tysięcy aktywistów i aktywistek działają w Lidze Kobiet Polskich, Lidze Ochrony Przyrody, Lidze Obrony Kraju, PTTK. I jeśli jeszcze uwzględnić ochotnicze straże pożarne itd. – to są prawdziwe masy ludzi aktywnych. Te organizacje realnie działają, zaspokajają ważne potrzeby i wypełniają funkcję obywatelską. To nie była taka lipa….
Obraz, jaki pani [prowadząca wywiad dziennikarka z POLITYKI – grzerysz] przedstawia, był formułowany dla uzasadnienia radykalnej transformacji po 1989 r. Ja mam nieco inny. Reżim Gierka stanął przed potężnymi wyzwaniami: odnowienia dynamiki gospodarczej, poprawienia wydajności, zapewnienia mieszkań ludziom z roczników 50. Mój rocznik (1955) liczył prawie 800 tys. osób. Władza znalazła się pod potężną presją demograficzną, wzmocnioną charakterem państwa. Bo państwo wzięło na siebie odpowiedzialność za wszystko: że zaspokoi ono potrzeby w dziedzinie edukacji, zdrowia, zapewni mieszkania, wyżywienie. Dla ludzi, którzy wyszli z chat, gdzie mieszkali po pięć osób w izbie, dwuizbowe mieszkania, łazienka i ciepła woda oznaczały skok cywilizacyjny. Ale po pewnym czasie stało się to naturalnym standardem, aspiracje wciąż rosły, a lata 70. bardzo je zdynamizowały. System nie był już w stanie im sprostać. W mentalności Polaków utrwalił się wtedy syndrom bardzo wysokich oczekiwań wobec państwa. Ale też dużej sfery wolności osobistej. To nie jest tak, że socjalizm ukształtował pokornego poddanego, który zniesie wszystko. W 1980 r. ludzie zbuntowali się w masowej skali. Tylko najpierw stłumiono tę rewolucję, a potem ją skradziono.
PYTANIE: Kto ukradł? Liberałowie?
Tak”.
Adam Szostkiewicz
29 maja o godz. 0:44
Może Pan te 200 mln nieco uszczegółowić – kiedy, gdzie, ilu ?
Proszę o to samo, o co prosi Pan @Mauro Rossi.
Mauro Rossi
29 maja o godz. 1:01
”Nie, Ryszard Kukliński był jeden, dosłownie i w przenośni. Nie jest znany inny wysoki oficer, który by dostarczał USA bieżace plany operacyjne ze środka sztabu Układu Warszawskiego”
Dopóki Ameryka nie powoła swojego IPN pod wodzą cenckiewiczów,szarków,wyszkowskich ,wilsztajnów i innych fanatyków bez rozumu ,
publikujących w internecie tajemnice wywiadu i nazwiska agentów wywiadu ,
to pańskie wywody są tylko fantazjowaniem na temat…
Z faktu ,
że Tusk
” się pokazuje” …
absolutnie nic nie wynika.
Może ktoś poda jakąkolwiek konkretną oryginalną inicjatywę Tuska
wpływającą w jakikolwiek sposób na polityczną rzeczywistość.
Kaczyński, który de facto zmienia Polskę, prawie 40 milionowe państwo,
będąc faktycznym decydentem bez nadmiernego pokazywania się na pewno nie ma czego Tuskowi zazdrościć.
@ Antonio „Trudno było wymienić nazwisko ministra spraw zagranicznych ,bo był to
najmniej widoczny minister w rządzie”
„Pamiętam natomiast świetnie, pierwsze sprawozdanie z działalności ,pierwszego ministra wolnej Polski -Skubiszewskiego wygłoszone w sejmie.
To było niesamowite przeżycie dające poczucie ,że realnie wszystko się zmieniło.
Nie tylko dla mnie,bo posłowie na stojąco ,długimi brawami uczcili ten moment.”
Dobra dyplomacja działa dyskretnie i bez rozgłosu…. A że posłowie nagrodzili sprawozdanie Skubiego brawami to akurat żaden dowód na wysoką jakość dyplomacji. Jak Szydło wróciła z Malty to też ją witali brawami…. Wg mnie sukcesy naszej dyplomacji w pierwszych latach po obaleniu komuny można porównać do ugrania 3 bez atu przy ponad 30 punktach w karcie i wszystkich asach. Dobry brydżysta ugrały szlemika co najmniej
P.S. W Hiszpanii po upadku reżimu Franco ze służby państwowej masowo usuwano ludzi ancient regimu . Nie dotyczyło to służby dyplomatycznej
@falicz
Pan w Polsce nie mieszka, więc pan nie widzi, jakie fatalne skutki niesie pisowska zmiana w kraju i piza nim: na każdym polu trwa para bolszewicka rewolucja chaosu. Kaczyński nawet nie mówi żadnym obcym językiem, nie ma prezencji, więc schował się w bunkrze i stamtąd usiłuje zarządzać kryzysem, który sam wywołał. Tusk przynajmniej nie przykłada do tego ręki w ramach unijnych, ale w końcu będzie musiał zareagować.
@kaesjot
Czarna księga komunizmu, wyd. Polskie 1999
Żeby się uczyć trzeba chcieć, a nie uważać że się zjadło wszystkie rozumy.
Było i jeszcze jest kilku wybitnych Polaków. W rządowej telewizji jakoś ich nie widać.
Red. Szostkiewicz
Przejrzałem pobieżnie – doszukałem się zestawienia dającego w sumie ok 95 mln ofiar z tego 65 mln przypada na Chiny. Zapewne większość to ofiary Wielkiego Skoku – tu Wikipedia podaje, ze rożne są szacunki – od 10 mln do 43 mln
Do 200 mln nieco brakuje …
Wiesiek
konflikt w Afganistanie był kolejnym konfliktem zastępczym dwóch bloków politycznych w okresie zimnej wojny .
Takich konfliktów było wiele i zawsze było tak, że jeśli USA popierało jedną stronę to CCCP przeciwną i oczywiście także odwrotnie .
Wysuwanie z ostatecznej przegranej przez CCCP zimnej wojny, jakichś wniosków o wyższości moralnej , tego upadłego państwa, nie znajduje żadnego uzasadnienia historycznego .
Radziecki imperializm nie był moralniejszy jak amerykański , tylko dlatego, że przegrał.
Wiesiek
Upadek CCCP przyniósł także Polsce wolność i dobrobyt. Już nikt nie trzęsie w Polsce portkami, że jak nie będziemy grzeczni , to to zaorzą nas sowieckie tanki i przywódców też nie przywożą nam już w teczce , prosto z Kremla .
To , że taka sytuacja jest dla wiecznie wczorajszych, którzy byli nielicznymi beneficjentami upadłej sowieckiej dyktatury w Polsce niezadowalniająca , nie może budzić zdziwienia.
Kaczyński może zazdrości Tuskowi praktycznie wszystkiego, a przdewszystkim sukcesu politycznego i to nie tylko w Polsce , gdzie Tusk jako pierwszy polski polityk dwa razy pod rząd wygrał wybory parlamentarne i to właśnie z Kaczyńskim , ale także na niwie międzynarodowej, gdzie Tusk po początkowych kłopotach cieszy się coraz to większym uznaniem.
Kaczyński jest parweniuszowi a jego jedyną pociechą jest kot i wredny charakter, a z odpowiedzialności za śmierć brata, nawet tysiąc pomników go nie uwolni.
Z daleka więcej widać .
To po pierwsze.
Po drugie czy decyzje Kaczynskiego są dla Polski dobre czy nie to kwestia opinii.
Zdecydowanej większości Polaków żyje się lepiej dziś niż pare lat temu.
To po drugie.
Po trzecie pisałem o zazdrości jaką według Pana redaktora Kaczyński czuje wobec Tuska…? Bo ten drugi się pokazuje…
Jak ktoś napisał pokazuje się nawet bardziej Lewandowskim. Ale on przynajmniej strzela bramki.
Czego dokonał Tusk…?
Wciąż czekam na odpowiedź.
@ Adam Szostkiewicz
Jest drugie wydanie „Czarnej księgi komunizmu”, wyd. AAA, 2017
Wg Wikipedii „Czarna Księga Komunizmu” podaje liczbę ofiar na góra 100 mln, z czego 65 mln przypada na Chiny, a więc system, który z radzieckim miał niewiele wspólnego. W samym ZSRR liczba ofiar wg tej publikacji wyniosła 20 mln. Wg tej samej Wikipedii wielu historyków (bynajmniej nie rosyjskich) liczby te uważa za zawyżone.
Mad Marx
29 maja o godz. 14:22
Oczywiście, nie chodziło o ocenę—taką wystawiali posłowie w indywidualnych
wystąpieniach.Skubiszewski w parlamencie nie uprawiał dyplomacji tylko
przedstawiał informację o pracach resortu.(trochę krępujące dla mnie ,że muszę to tłumaczyć)
Spontaniczne owacje na stojąco ,wszystkich posłów, były podkreśleniem niezwykłości chwili
polegającej na tym ,że kilka pokoleń Polaków mogło po raz pierwszy zobaczyć
wydarzenie, które jest normą w demokratycznym ,wolnym kraju.
Stało się coś,w co mało kto wierzył ,że się stanie.A tu taka niespodzianka, na dodatek na naszych oczach. Stąd ta radość.
Te karciane porównania to take luźne dywagacje wynikające z przekonania ,a nie z gruntownej
analizy.
Tym bardziej ryzykowne z pańskiego punktu widzenia,że w służbach dyplomatycznych jednak
zachowano wartościowych pracowników z doświadczeniem.Wielu pracuje do dzisiaj,
co jest solą w oku PIS.
Na szczęście kolejnym ekipom starczyło rozumu.
Staram się sobie jakoś wytłumaczyć przywiązanie wielu osób do PRL-u i niemożność
zaakceptowania IIIRP.
Ale widać ,że i na niech ,pewnie wbrew woli, III RP odciska swoje piętno.
Z rozbawieniem odnotowuję ,że posługuje się Pan terminami,określeniami w PRL
nieznanymi ,takimi jak ; ”europejski obieg gospodarczy”,”niezależność i prawa obywatelskie”,
”suwerenny kraj” i oczywiście ”polska dyplomacja”
Karski o Żydach:
W swoim raporcie Jan Karski notuje również liczne wypadki denuncjowania Polaków przez Żydów władzom komunistycznym oraz służbom bezpieczeństwa NKWD „(…) denuncjują oni Polaków, polskich narodowych studentów, polskich działaczy politycznych, gdy kierują pracą milicji bolszewickich zza biurek, lub są członkami tej milicji, gdy niezgodnie z prawdą szkalują stosunki w dawnej Polsce. Niestety, trzeba stwierdzić, że wypadki te są bardzo częste, dużo częstsze, niż wypadki, wskazujące na ich lojalność wobec Polaków…”
Adam Szostkiewicz
29 maja o godz. 10:06
@narciarz,
Nie ma tu miejsca na seminarium
Ale zawsze jest miejsce na opinie oparte na emocjach i przekonaniach. Emocje rozumiem, podzielam, i szanuję. Przekonania przyjmuję do wiadomości. Opiniami jestem rozczarowany. W końcu to Pan jest czołowym przedstawicielem polskiej elity intelektualnej. (No, może nie polskiej. Może krakowskiej.) Ma Pan dostęp do informacji i do kluczowych ludzi polskiej polityki. Ma Pan czas na myślenie. I co? I tylko tyle? Czuję się zawiedziony. Dość regularnie czytam Pana blog i zawsze mam nadzieję na coś głębokiego. I niestety rzadko znajduję. (To jest moja opinia.) Przestałem się wypowiadać, bo jeśli jedyne, co Pan ma do powiedzenia, to zacytowane zdanie – no, to ja przepraszam. Kłaniam się z szacunkiem.
Co prawda nie opublikowano jeszcze jakiejś „Czarnej księgi kapitalizmu”, ani neoliberalizmu.
Ale przyczynek już jest, i to dość ważny.
To „Ludowa historia Stanów Zjednoczonych”…..
Ilość zawartych tam szkieletów, oceniam na 40 milionów.
A w kolejce na ocenę czeka Francja i Wielka Brytania.
Kraje zasiadające w RB ONZ powinny świecić przykładem, być wzorcem.
Ustanawiać światowe STANDARDY!!!
No i ustanawiają…….
Standardy hipokryzji i interesowności.
Ps.
Standardy hipokryzji ustanawiają również nasi styropianowi bohaterowie.
Porównując własne cierpienia w kazamatach „komuny” z tymi które przeszli więźniowie innych pieszczoszków Zachodu.
Zapewne nie przetrwali by więzienia w Chile, Algierii, czy Turcji.
O jakichś dyktaturach azjatyckich czy afrykańskich wspieranych przez Zachód nie mówiąc.
Kambodża była wytworem naszych starych znajomych z CIA- tak na marginesie.
Zwalanie tego na komunizm, zasilany z zachodu, jest kolejnym propagandowym bzdetem.
Trzeba było nie obalać księcia Sihanouka, nie dość proamerykańskiego, by ze trzy miliony ludzi żyło dalej…..
@wiesiek
Rozumiem, że broni pan tego, co nie do obrony dla innych, to znaczy sowieckiego imperializmu, który mordował masowo własnych i cudzych obywateli, ale to przegrana sprawa, zamknięty na szczęßcie rozdział historii, a miliarder Putin, entuzjasta kapitalizmu oligarchicznego i przyjaciel Trumpa, nie zamierza i nie zdoła odbudować Sowietów, bo jest za słaby: może tylko prężyć muskuły na użytek putinistów wszystkich krajów.
Andrzej Falicz
29 maja o godz. 13:30
” faktycznym decydentem bez nadmiernego pokazywania się na pewno nie ma czego Tuskowi zazdrościć.”
Zamiast ”na pewno” powinno być ”w moim przekonaniu”—to tak z szacunku dla
czytelnika i żeby nie wyglądało jak w wypracowaniu ucznia czwartej klasy
podstawówki.
Kaczyński pokazuje się publicznie co najmniej raz w miesiącu –każdego 10.
Do dyskusji jest, na ile te występy mają znaczenie dla polityki europejskiej ,a na
ile dla krajowej.
Mam przekonanie ,że jak stał na drabince (mam w domu identyczną , przydatną w
pracach domowych) wpływ mógł być większy, niż obecnie jak stoi na postumencie.
Absolutnie unikalny obraz polityka przemawiającego z drabinki, w dość dużym europejskim kraju
jest gratką ,której nie przepuści żadna stacja telewizyjna.
Ale to i tak lepsze niż gdyby przyszło mu do głowy wyjeżdżać zagranicę.
Obraz kilku buraków w wymiętych kapotach, podążających na piechotę do siedziby
premier WB, bo nawet nie potrafili sobie załatwić pozwolenia na przejazd zamkniętą ulicą, zapamiętam do końca życia.
Fotoreporterzy musieli mieć niezłą uciechę .
Pal licho jakby udało mu się coś załatwić.Ale nie było nawet komunikatu strony brytyjskiej,a rozmowa trwała 15 min.
Taki był debiut 69-letniego polityka na europejskich salonach, w ocenie jego fanów bardzo udany.
Redaktorze!
Nie tylko Kaczyński nie zna angielskiego.
Podczas spotkania Szydło z Merkel ,mikrofony wychwyciły jak premier RP
zagaduje do kanclerz o pogodzie, po polsku.
To by tłumaczyło dlaczego,jak opowiadają dziennikarze, Szydło wkracza
na spotkania w Brukseli, w ostatniej chwili, gdy trzeba zajmować miejsce przy stole.
Z drugiej strony podziwiam ją ,że nie wydaje się speszona i trzyma uśmiech na twarzy.
@narciarz
Blog jako gatunek dziennikarski rządzi się swoimi prawami. Jest szybką reakcją na bieżące wydarzenia lub przymiarką do głębszej refleksji, rodzajem dziennika, ale publicznego. To nakłada pewne ograniczenia, chyba że się chce jeździć po bandzie. Szczerze mówiąc, stawia mnie pan niezbyt uprzejmie w niezręcznej między wychowanymi ludźmi sytuacji, bo teraz powinienem się wykazać dorobkiem, w którym wypadałoby mieć pewne rozeznanie, nim się zgłosi uwagę krytyczną.Cóż, poza blogiem, który nie jest moim głównym zajęciem, pisuję od 18 lat artykuły i eseje w Polityce papierowej, Pomocnikach Historycznych i niezbędnikach Inteligenta, w innych czasopismach, np. W miesięczniku Znak czy w Więzi. No i wydałem trzy książki własne oraz ok. 20 książek o historii, polityce, teologii i religii, a także dzieł literackich i poetyckich w swoim przekładzie z angielskiego.
@madmax
Proszę pana, niech pan się zdobędzie na elementarną uczciwość intelektualną i wyjdzie z Wikipedii, która w tak poważnych sprawach nie może być jedynym źródłem. A na początek niech pan przeczyta samą Czarną Księgę. Liczenie ofiar totalitaryzmu zawsze będzie kontrowersyjne, co nie znaczy, że nie było milionów zamordowanych, zamęczonych, zagłodzonych.
@falicz
W pana przypadku widać tylko bezkrytyczne powielanie pisowskiej propagandy. Tusk robił to, co każdy normalny polityk i szef rządu: zarządzał państwem, pilnował, żeby była ciepła woda i żeby Polska szła dalej wspólnie z Zachodem. W normalnym świecie to wystarczy. W świecie nacjonalizmu i populizmu to wina. Historia nieraz pokazała, czym się kończy nacjonalizm i populizm, które wolą masakrę od ciepłej wody.
Proszę wybaczyć, ale jeżeli zarówno polska jak i francuska edycja Wikipedii o Czarnej Księdze mówi to samo, to mogę uważać że są to wiadomości wiarygodne. Samej książki nie mam zamiaru czytać, bo tego typu publikacje nie niosą praktycznie przydatnej wiedzy. O ofiarach różnych totalitaryzmów wiedzą wszyscy i akurat nie jest istotne ile dokładnie ich było, natomiast razi mnie, że dziennikarz pisma, które uważam za poważne podaje informacje nieprawdziwe
Adam Szostkiewicz
29 maja o godz. 14:52
„@falicz Pan w Polsce nie mieszka, więc pan nie widzi, jakie fatalne skutki niesie pisowska zmiana w kraju i poza nim”.
Ja mieszkam w Polsce i uważam te zmiany za bardzo pozytywne, wręcz konieczne.
anur
29 maja o godz. 13:12
„Jeżeli każda parafia przyjmie jedną rodzinę, błagającą o pomoc, to nawet nie odczujemy tego faktu”.
Muzułmańscy emigranci tylko o tym marzą, aby resztę życia spędzić w cieniu krzyża wiejskiej parafii. Nie za dużo wymagsz od jednych i od drugich?
„Jeżeli natomiast UE … w odwecie każe wszystkim Polakom przebywającym na Zachodzie wracać do ojczyzny, to nagle pojawi się ponad 2 mln ludzi …”.
Czemu właściwie sugerujesz, że UE to nowe wcielenie Związku Sowieckiego?
„Co bardziej się opłaca naszej partii rządzącej”.
To nieistotne, każda partia jest jedynie technicznym elementem demokracji. Ważne by tym razem Polacy nie byli głupimi po szkodzie.
antónio
29 maja o godz. 13:29
”Nie, Ryszard Kukliński był jeden, dosłownie i w przenośni. Nie jest znany inny wysoki oficer, który by dostarczał USA bieżace plany operacyjne ze środka sztabu Układu Warszawskie … ”.
„Dopóki Ameryka nie powoła swojego IPN (…)”.
Nie ma żadnego powodu, a USA nie było komunizmu.
” … to pańskie wywody są tylko fantazjowaniem na temat …”.
Powołałem się na opinie Brzezińskiego, który był doradcą Cartera ds. bezpieczeństwa, więc miał dostęp do informacji o kórych się Szanownemu Panu nie śniło.
A Pan na kogo się powołuje?
Panie Redaktorze, z przyjemnoscia czytam Pana bloga i z jeszcze wieksza Pana komentarze; zaliczam sie do grona tzw. osob wyksztalconych, pracuje i mieszkam w USA. Dzieki Pana doskonalym, o wysokim standardzie intelektualnym komentarzom zdalem sobie sprawe jak nisko dzis upadla jakosc dyskursu publicznego-jak latwo przyszlo mi zanizyc poprzeczke nawet dla samego siebie w dyskusji z innymi na tematy dosc przeciez skomplikowane. Pan Celinski w sasiednim blogu oddaje to w trafny sposob- nie zdarzylo mi sie juz dawno zobaczyc np na TVN-nie dyskusji o biezacych problemach ktora zblizylaby sie choc troche do poziomu Mazowieckiego, Brzezinskiego, Turowicza. Czy np Fakty Po Faktach musza zapraszac takie intelektualne miernoty jak pan Jaki? czy tez pytac Brudzinskiego o mentalnosci towarzysza Szmaciaka o opinie o Brzezinskim???
@madmax
No tak, sto kilkadziesiąt milionów ofiar komunizmu w publikacji opracowanej przez międzynarodową grupę wybitnych badaczy to nic takiego, trzeba się ratować przed spojrzeniem prawdzie w oczy, że dziennikarz podał liczbę dwustu. I obrazić się na rzeczywistość, czyli nie czytać Czarnej Księgi, by sobie nie psuć światoobrazu i dobrego samopoczucia ideologicznego.
@siskind
Dziękuję.
Nie, nie muszą, może inni odmawiają, albo nie dostają zgody od p. Mazurek.
Mauro Rossi
29 maja o godz. 21:42
A teraz pan kłamie.Wkłada pan w usta Brzezińskiego słowa, których nigdy nie powiedział.
Mierzy pan Brzezińskiego miarą, tą samą co Waszczykowskiego i szefa SKW generalissimusa Bączka.
Pierwszy dostarcza tajne dokumenty z rozmów dyplomatycznych Polski i innych państw niejakiemu Pyzie, żeby podniósł sobie sprzedaż swojej gazetki i żeby pisowska
gawiedź miała uciechę.
No i oczywiście po to, żeby mieć urobek polityczny na dany tydzień.
Drugi wystawiając swoją nietuzinkową facjatę na widok publiczny,w telewizji,
nieskładnie co prawda,ale opowiada o zawartości dokumentów podległej mu służby
wywiadowczej.
Takie standardy dotyczą ,panie Rossi tylko i wyłącznie państwa PIS, jako jedynego
takiego państwa na świecie i debili nim kierujących.
Doradca ds.bezpieczeństwa w USA ,obojętnie kto by nim nie był,to inna planeta.
Chcę wierzyć prof.Brzezińskiemu, który w ostatnim wywiadzie dla GW ,chyba z lutego,
powiedział ,że sytuacja w Polsce jest przejściowa.
Powtórzę za Celińskim i za komentarzem u Celińskiego:
Oczywiście, że Chujnia. Sam Brzeziński określił polski system wyborczy za najgłupszy na świecie. Nic dziwnego. Gdyby On chciał kandydować w Polsce do Sejmu, to komisja wyborcza przepędziłaby go jak łachudrę, włóczęgę, jak psa.
Dla ludzi z klasą nie ma w polskim systemie politycznym po prostu miejsca. Muszą siedzieć w cicho w domu lub robić karierę za granicą. Jak Zbig.
Polsce Brudziński musi wystarczyć za „autoryteta”.
@ Adam Szostkiewicz
29 maja o godz. 20:01
Szczerze mówiąc, stawia mnie pan niezbyt uprzejmie w niezręcznej między wychowanymi ludźmi sytuacji, bo teraz powinienem się wykazać dorobkiem
Bardzo Pana przepraszam za postawienie w niezręcznej sytuacji. Nie uważam, żeby Pan się musiał wykazywać. I bez tego uważam Pana za jednego z czołowych opiniotwórców w Polsce. Właśnie dlatego oczekuje wyważonych wypowiedzi. Dlatego mam problem z Pana ocenami PRLu. Moim zdaniem wyświadcza Pan niedźwiedzią przysługę społeczeństwo obywatelskiemu poprzez zanegowanie wartości PRLu i ciągłości polskiej państwowości. Najkrócej ujmując, Anglicy mówią „right or wrong, my country”. Natomiast Polacy wydaja się mówić „even if right, not my country”, albo jeszcze dosadniej „never right, and never my country”. Pana wypowiedz zaliczam do tej kategorii. Przecież to absurd, ze w ogóle do takiej rozmowy dochodzi. Gorzej, niż absurd. To jest nihilizm. To jest odmawianie polskim władzom PRLu jakichkolwiek racji, wartości, i wyrzucanie ich poza nawias polskiego patriotyzmu. A wie Pan, do czego prowadzi taka negacja wartości poprzedników? Ano do tego, ze następcy obecnej formacji odpowiadają tym samym. Skąd się wziął nihilizm PiSu pod adresem III RP? Z wygody. Opluskwianie poprzedników to znakomita metoda legitymizowania swojego tytułu do władzy. Tyle tylko, ze teraz PiS robi to samo wobec III RP, co poprzednicy robili wobec PRLu. Ale poza tym, nie ma wielkiej różnicy. I jedno, i drugie to jest destrukcja postawy państwowej i postawy obywatelskiej.
Jeśli Pan się nie zdobędzie na przyznanie racji i wartości poprzednikom, to niech Pan nie będzie zaskoczony, ze następcy opowiedzą tym samym. I znowu tak będzie, ze „prawdziwa Polska” powstała w momencie, gdy jakaś frakcja znalazła się przy władzy. Zas poprzedników można odsądzać od czci przy aplauzie publiczności. Podsumowując, jeśli Pan się nie zdobędzie na wielkoduszność, to niech Pana nie dziwi, ze każda następna iteracja elit jest jeszcze bardziej małostkowa od poprzedników.
Kłaniam się i pozdrawiam. Jeśli Pan ma czas, to zapraszam do odwiedzenia mojego FB.
@Mauro Rossi 21:35
Polecam Ci ostatni numer Tygodnika Powszechnego, a w nim artykul o. Wiśniewskiego pt. „Sześć przestróg dla Polski”.
Ja bym dodał słynnego Teodora Kaczyńskiego – matematyka ze Stanów co się angażował w walkę przeciw opresywnej technologii.
@Mad Marx
„nie zastanawiałeś się może, jak to się stało, że Kukliński miał prywatny jacht i i w ogóle majątek, którego z pensji pułkownika Wojska Polskiego nie dałby rady zgromadzić przez 200 lat ? I że wcale się ze swoim bogactwem, uzyskanym dzięki wieloletniej współpracy z CIA nie krył ?”.
Zadaje Pan, delikatnie rzecz ujmując, dziwne pytanie, po czym sam Pan sobie na nie odpowiada. 😉 Tutaj zwyczajnie nie ma się nad czym zastanawiać – miał dzięki Amerykanom. To akurat oczywiste i nie wiem, co w tym jakkolwiek odstręczającego. Niemcy, dla przykładu, miały i mają do dziś to, co mają, również w zasadzie dzięki Amerykanom i planowi Marshalla. Polska, pod śmierdzącą, ruską walonką, nie miała i nadal nie ma w zasadzie nic.
„W kontrwywiadzie byli sami idioci, którzy nie wiedzieli, że jak oficer często wyjeżdżający za granicę nagle zaczyna mieć dużo pieniędzy to należy go prześwietlić ????”.
W kolaboranckim, PRL-owskim i ruskim kontrwywiadzie? Oczywiście, że tak. No chyba, że Pan uznaje większość z nich za potencjalnych noblistów, którym przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności nie wyszło. 😀
PS Niech Pan za bardzo nie czaruje. Trochę się z tym jednak płk. Kukliński krył i nie było tak, jak Pan to zarysował, iż „wcale”.
„I niby jakich to wielkich rewelacji miał ten wątpliwy bohater dostarczyć Wujowi Samowi- że Układ Warszawski miał plany na wypadek wojny, również w wersji zaczepnej ?”.
O tym ma Pan we wpisach powyżej. Nie zamierzam się powtarzać. Proszę sobie przewinąć. Chyba, że Pan wie lepiej od CIA, kto był im do czego potrzebny i kto był najcenniejszy. A że wie Pan lepiej od „geniusza” Kulikowa (bo w tych kacapskich służbach sami geniusze, c’nie?), to już w ogóle istna zbrodnia…
„Myślisz, ze USA czy NATO takich planów nie sporządzają?”.
Myślę, że sporządzają. Tyle, że pozostaje to zasadniczo bez związku z wątkiem dyskusji.
„Jak to się stało, że bezpośrednio przed ucieczką Kuklińskiego pozwolono wyjechać na Zachód jego rodzinie ?”.
Proszę na ten temat nieco więcej poczytać, „doszperać” i dopiero potem wdawać się w polemiki, bo wówczas i ja, i Pan tracimy jedynie swój czas…
„Fakty wskazują na to, że był on podwójnym agentem i przekazywał CIA takie materiały, jakie chciał przekazać wywiad polski, względnie radziecki”.
Fakty są takie, że GRU zabiło mu dwóch synów, o czym pisałem powyżej. A już to zasadniczo w kiepskim świetle stawia bzdurną hipotezę o podwójnym szpiegostwie…
PS Ale jeśli nawet byłby podwójnym agentem, to co to zmienia? Piłsudski też był – austriackim i japońskim. Czy ma to jakiś znaczący wpływ na jego bohaterskie zasługi dla Polski? Podobnie z Kuklińskim – nawet, jeśli miałby być również agentem sowieckim,to nie oznacza to jeszcze, iż automatycznie miałby przekazywać to, co sami Sowieci chcieli przekazać. Odsyłam Pana do mickiewiczowskiego „Konrada Wallenroda”.
Kończąc, wiedziałem, że wspominając o Kuklińskim wywołam tzw. „G-no burzę”. Jednak mam na jego temat osobiste zdanie, opinię, własną ocenę działalności. I to się nie zmieni. Dla mnie pozostanie bohaterem. Dla Pana może być zdrajcą (choć nad tym ubolewam). Na tym, zasadniczo, polega wolność przekonań. Szanuje Pan to czy dalej będziemy się bawić w grę pt. „jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki”?
Pozdrawiam.
@sylabariusz ”
Fakty są takie, że GRU zabiło mu dwóch synów, o czym pisałem powyżej” A skąd to wiesz? Równie dobrze ich zabójstwo mogło zlecić CIA, mogli być też zamieszani w jakieś mętne interesy . Tego się nie dowiemy.
Chyba że byłeś agentem GRU, to przepraszam, myliłem się , Twoje informacje o śmierci synów Kuklińskiego są widać z pierwszej ręki….