Jak Wielgus z Urbanem?
Tak ciekawa i bogata była dyskusja wokół donatystów, że wracam jeszcze raz do abp. Wielgusa, choć chciałem o Polsce jako Trzecim swiecie, gdzie można zarażać HIV-em wykształcone ponoć miejskie dziewczęta.
Sprawa metropolity urosła w ostatnich dniach do ,,największego kryzysu” w polskim Kościele. Chyba przesada, ale bo ja wiem? Mówimy w końcu o następcy kard. Wyszyńskiego. I ktoś celnie napisał, że – przynajmniej dla wierzących – to chyba ma jakieś znaczenie, czy urząd prymasa Tysiąclecia obejmie teraz wieloletni agent SB? Nasze blogowe dyskusje rozwijają się zwykle według tego samego schematu: bardzo rzadko ktoś zmienia zdanie pod wpływem czyichś argumentów, ja też. Pozostanę więc przy mojej metaforze ,,donatystów”, bo sądzę, że tłumaczy ona psychologicznie więcej niż interpretacje czysto frakcyjne: za lub przeciw lustracji.
Sednem sprawy nie jest lustracja, ale miejsce Kościoła we współczesnej Polsce. Sprawa lustracji jest rzeczywiście poważnym zagrożeniem dla Kościoła, ale mniej dlatego, że iluś biskupów czy prałatów okazało się lub okaże kolaborantami starego reżimu,lecz dlatego, że bronienie ich przez władze Kościoła wbrew oczywistym faktom, podrywa najważniejszy kapitał Kościoła w demokracji: autorytet moralny.
Nie trzeba być wierzącym, by wiedzieć, że społeczeństwo takie jak polskie jest wciąż kulturowo religijne i dlatego Kościół -to w jakiej jest formie, jak jest wiarygodny – ma w naszej demokracji znaczenie. Każdy nieradykalny, nieideologiczny rząd lewicowy czy prawicowy będzie unikał antagonizowania Kościoła, bo nigdy nie wiadomo, czy nie będzie potrzebował autorytetu Kościoła w jakiejś sytuacji, którą sprowokują rządzący. Ale do czego w takim sensie może służyć Kościół wypłukany z autorytetu? Co będzie warte poparcie udzielone premierowi czy prezydentowi przez kontestowanego orynariusza warszawskiego?
Polskim ewenementem po roku 1989 było to, że Kościół w zasadzie poparł moralnie kierunek zmian ustrojowych, za co naturalnie sowicie mu ,,odpłacono”.Można dyskutować o skali tych kompensat, ale moim zdaniem większość z nich była słusznym naprawieniem krzywd wyrządzonych Kościołowi przez rządy komunistyczne. Ten kościelny parasol ochronny na pewno pomógł transformacji, a ponieważ uważam ją generalnie za wielki sukces Polski i Polaków, ów niepisany alians państwo-Kościół też uważam za pożyteczny.
To, co dzieje się teraz – w dużym stopniu wskutek błędnej polityki władz Kościoła w sprawie lustracji – zagraża temu dorobkowi. Mogą nas nie obchodzić dalsze losy abp. Wielgusa, a nawet ks. Isakowicza-Zaleskiego, ale powinno nas obchodzić, jaki Kościół wyjdzie z obecnego kryzysu. Czy taki, który nagle zmieni front i zapisze się do obozu ,,antyoszołomów” w rodzaju Jerzego Urbana, który od lat wyśmiewa Polskę nawiedzonych solidaruchów, czy też taki Kościół, który pozostanie w nurcie reform i naprawy Rzeczpospolitej, jakiej (,,cywilizowana”) lustracja miała służyć?
Komentarze
Okragly stol byl jak wiemy kolem wpisanym w trojkat. Wladza,S. opozycja
(wyselekcjonowana takze przy udziale Kosciola), Kosciol.
Nie ukrywam ze wtedy emocjonalnie „bylem przeciw” cokolwiek to znaczy.
Sukces „ustalen w trojkacie” przekonal mnie, po latach, do okraglego stolu.
Rozczarowala mnie nielojnosc Kosciola wobec pozostalych uczestnikow porozumienia. Zgarniajac wygrana pule Kosciol zapomnial, w swej starczej arogancji o pozostalych partnerach (albo uznal w swej pysze ze partnerami nie byli). Dzis przyszlo zaplacic. Nie, nie czuje satysfakcji. Jest mi zal. Zal ,ze juz nie mozna „roznic sie pieknie”. Zal ze lepiej z Urbanem zgubic, niz z Glempem znalezc.
Napisał Pan, Panie Redaktorze: „Polskim ewenementem po roku 1989 było to, że Kościół w zasadzie poparł moralnie kierunek zmian ustrojowych, za co naturalnie sowicie mu odpłacono”. I wydaje mi się, że temat jest o wiele szerszy i – rozumiem – jest bolesny dla osób wierzących. Tak jak kosciół – przyznaję – był prześladowany w czasach komuny, to po 1989 roku przesadzono w przeciwnym kierunku.
1. Sprzeczne z prawem (ówcześnie), bo wprowadzone przy pomocy rozporządzenia, wprowadzenie religii do szkół. Przy rozdziale kościoła od państwa ta decyzja ma nutkę dla mnie skandaliczną. Nie rozumiem, dlaczego dzieci nie mogą chodzić na katechezę do Kościoła, to jest chyba naturalne miejsce.
2. Podpisanie konkordatu na warunkach kościelnych bez najmniejszych dyskusji na ten temat „bo nie wypada” i jeszcze do tego przez Premier Suchocką w momencie, gdy rządu faktycznie już nie było – miał prawo tylko administrować, a nie podejmowac takich decyzji.
3. Oddawanie majątków i wszelkich dóbr przy powoływaniu się na „odwieczne” prawa kościoła do terenu lub zabytku, tak jakby nigdy nie było reformy rolnej. Kościół w średniowieczu był właścicielem 1/4 Krakowa. To mamy wszystko oddać?.
Panowie Prawica. To jest układ. A z układami należy walczyć. I to jest dla mnie „czarna karta” III RP. Rozumiem, że mogę liczyć na Waszą przychylność.
Ad:Wojtek z Przytoka 2007-01-05 o godz. 12:31
Szanowny Wojtku
Twoj wpis mnie przestraszyl. Nie , nie zartuje.
Moim zdaniem nie masz racji negujac sens aktywnosci spoleczenstwa PL wobec komunizmu.
Tu na blogu nie podejme dyskusji historycznej.Wymagaloby to wymiany obszernych i udokumentowanych essejow historycznych na ktore nie ma miejsca w blogu ,lub osobistej wymiany dlugich mailow nasyconych historyczna erudycja.
Chce tylko zwrocic twoja uwage na konsekwencje praktyczne twojej historioficznej postawy.
Moje pokolenie (pozne 40) ta dyskusje juz przezylo. Przezylo glownie za posrednictwem lektury i swiadomego przemyslenia pisarstwa Milosza.
Wielkim wyroznikiem naszej europejskiej kultury, zwanej takze chrzescijanska jest koncepcja, hipoteza: WOLNEJ WOLI.
(Jesli Gospodarz, znawca alternatywnych kultur,zwroci
uwage na ten wpis i przywola mnie do porzadku:”ze u innych hipoteza wolnej woli tez wystepuje” przyjme to z tymczasowa pokora)
Szanowny Wojtku,wykluczajac role osobista Polakow w ksztaltowaniu ich losow w historii stawiasz pod znakiem zapytania jakakolwiek ocene moralna postaw i dzialan zarowno jednostek(osob) jak i grup spolecznych.
Jestes po stronie tych (jak stara lewica) dla ktorych wolnosc to uswadomiona koniecnosc
Oczywiscie to sprawa „wiary”.
Powtazam, nie oczekuje polemiki na poziomie „materialu historycznego”
To zupelnie inna i zbyt obszena na blog plaszczyzna.
Celem mojego wpisu jest zwocenie Ci uwagi na konsekwekwencje takiej postawy.
Taka postawa jest zabojcza nie tylko dla oceny przeszlosci (pal ja 6) taka postawa jest zabojcza dla przyszlosci.
Pozdrawiam goraco dana 1
PS Mity nalezy kontrolowac, nalezy je za pomoca racjonalnych narzedzi demontowac. Nie wolno sobie i innym,odbieac czlowieczenstwa = ODPOWIEDZIALNOSCI.
Zanim Gospodarz napisze cos o PL jak o III swiecie, bo dziewczyny zostaly zarazone, informuje: Dwa, lub trzy lata temu stalo sie to samo w kraju gdzie znajomosc regul bezpieczenstwa w seksie jest modelowa, a wolnosc kobiet wyroznikiem tamtejszej kultury.
Dziwny jest ten swiat Panie Redaktorze.
Panie Adamie. Wydaje się, że w swoich cichych nadziejach co do przyszłości Kościoła w Polsce, przyjmuje pan nieuzasadnione założenie, że Kościół jest instytucją reformowalną. Kościół jest instytucją tak absolutnie hierarchicznie zbudowaną, do tego hierarchia wyposażona jest w sacrum, że żadna istotna reforma nia ma szans. Ta ewolucja 2000 lat, była w praktyce ciagłym budowaniem właśnie świętej betonowej hierarchi. Coraz twardszej, coraz bardziej betonowej coraz bardziej zdolnej o obrony swego terytorium w coraz trudniejszych warunkach i wrogich reżimów i wrogich doktrynie idei. Zadna instytucja, w kórej szef, oprócz racjonalnych racji i autorytetu nadanego stanowiskiem, dysponuje również jako specjalnym narzędziem zarządzania – sacrum i poparciem samego Pana B., nie zmieni się! A niby dlaczego miałby to zrobić? Czyż sacrum może nie meć racji? A nawet jak jej niema, to czyż uprawniony jest do jakiejkolwiek krytyki ktoś, kto tymże sacrum nie dysponuje? Laik miałby mieć jakieś istotne zdanie na temat racji samego sacrum? Sacrum może popełniać błędy, ale sądzić je będzie tylko ono samo! Nie pan i nie ja i nie Gazeta Polska. I nie wszyscy inni. I obojętnie co ludzie Kościoła mówią, że księża to też ludzie i mają ludzkie słabości, to i tak nie zmienia to, ich pychy z tytułu posiadania sacrum na własność. A jeżeli już, „wybaczają i proszą o wybaczenie” (piękny, historyczny juz slogan) to tak fałszywie to brzmi i jest tak interesowne ( w interesie Ich samych jako instytucji), że kogoś o czułym uchu aż skręca. I druga przyczyna niereformowalności Kościoła. Ludzie Kościoła zatracili już wieki temu zdolność rozróżniania siebie od Kościoła. I im wyżej tym gorzej. O ile jeszcze w wiejskiej parafii dość często trafia się ksiądz czy wikary z „Plebanii” czy „Złotopolskich”, to już na poziomie urzędników kurialnych i samych biskupów funkcjonuje tylko Ja=Kościół. Nie wyklucza to, oczywiście, że na tym poziomie jest sporo ludzi i inteligęntnych, mądrych, rozumiejących posłannictwo Kościoła. I jego rolę ewangeliczną. Problem w tym że to nie rozum decyduje o ty co się dzieje, a sacrum hierarchii. A to zakłada, że szef ma zawsze rację. A co zrobić jak szef nie ma racji? Niemożliwe! Sam Pan B. powiedział, że szef ma rację. (Zaparł się zanim kur zapiał a i tak mu powiedziano – Ty będziesz opoką!) Ta koncepcja zarządzania instytucją stamtąd przyszła! To ewangeliczna koncepcja. No To nasz Wielgus tylko dwa razy się zaparł. Czyli może być opoką 0 50% lepszą niż sam Piotr. Wygodne? Baaardzo. Czy ja muszę być koniecznie polskim katolikiem, żeby Pa B. mnie lubil? Na pewno nie. Ale szkoda, że Kościół dawno przestał być tym czym mógłby być. Bo wielu ludzi właśnie Kościoła potrzebuje.
Istotą sprawy jest dla mnie nie tyle, co robił ksiądz Wielgus przed laty, w jakie się wdawał „uwikłania”, ale fakt, że do wczoraj arcybiskup szedł w zaparte, łgał w żywe oczy, nawet gdy już opublikowano dokumenty i dopiero po przejęciu urzędu po południu, gdy już miał wszystko w ręku, nagle zmienił taktykę i opublikował wygładzone oświadczenie, kreując się niemal na ofiarę reżymu.
Jest to po prostu cyniczny cwaniak!
I to ma być autorytet moralny?
Wolne żarty
Nie zgadzam się a Panem Panie Redaktorze. Kościół płaci za fałszywy (bo nie rzeczywisty) mit jedności, za mit „twardej doskonałości” i irracjonalnego wizerunku – tworzonego przez siebie samego i przez potrzebujacych mitów wiernych. Ponieważ Kościól to duchowieństwo i laikat – a duchowieństwo pochodzi z tego laikatu, jest nasiąknięte tą samą atmosferą, wychowując się w identycznych konwenansach i mentalnych „korytach” nie moze zbytnio odbiegać od poziomu całej reszty. No chyba że naiwnie się sądzi, iż po obłuczynach bądź wyświęceniu staje się ta osoba kimś innym, nadzywczajnym, „autorytetem” a priori. Wizerunek polskiego Kościoła jest chory nie z tytułu przewinien – takich bądź innych – kapłanów (bo to tacy sami ludzie jak my) lecz z mitomańskiego, irracjonalnego i potrzebno-idealnego chciejstwa sporej części społeczeństwa. Czy współpraca ze spec. służbami jest gorszym przewinieniem niźli utrzymywanie przez księdza kochanek i nieślubnych dzieci (a te wypadki są znane i aprobowane przez parafian w wielu miejscach – byleby się nie wydało….). Przecież i tu i tu mamy doczynienia z dylematem moralnym i etycznym, z wewnętrzną sprzecznością założeń i ślubów z codzienną praktyką życia. Gdzie w polskim Kościele dysputy o celibacie, o ubóstwie (ostentacyjne bogactwo ks.Jankowskiego jest nie do potępienia publicznego bo to kapłan zasłużony dla „S” ? ), o zwiększeniu roli rad parafialnych zwłaszcza na wydatkowanie pieniędzy ? Gdzie ruchy „my jesteśmy Kościołem ” ? A jak potraktowała znaczna część elit poznańskich arcbp. Petza po słynnej aferze pedofilskiej ? Nadal go admiruje i czci, nadal ks.arcybiskup jest zapraszany na uroczystości poznańskie, nadal siada w stellach wielkopolskich kościołów…. A wystarczy przywołąc USa i kard. Law’a i jego podopiecznych. Kto w Polsce żąda odszkodowań od pedofilskich praktyk kapłanów ? Jak arcbp. Gocłowski mógł pouczać arcbp Wielgudsa z pozycji etyczno-moralnych kiedy sam jest zaplątany w nieciekawe meandry afery Stella-Maris ? I dziennikarze mu tego nie przypomnieli……
To wszystko kłóci się z utrzymywanym przez Was Panie Redaktorze, piszę o polskich mas-mediach gdzie krytyki pod adresem Kościoła nie ma rzeczowej za grosz (ks.S.Obirek który próbował polemizowac z wizerunkiem JP II zmuszony został do milczenia), a często gęsto wizerunk polskiego Kościoła katolickiego jako jednolitej skały, mocarnego, imperialnego i kontrreformacyjnego w wyrazie podawany jetsa w formie triumfalnej. Do 1989 r przeciwko „komunie, po – wobec zgniłej Europy, liberalizmu etc. Na kolanach Panie Redaktorze nie mozna być wolnym. I tym polski Kościól się rózni od zachodnioeuropejskich – i jeszcze jednym: On trwa nadal w epoce komunizmu, homo sovieticus (za ks.Tischnerem) zagnieździł się mocno w strukturze polskiego Koscioła. Czasami tak bywa, że walcząc z czymś tak się zwiążemy z nim niewidzialnymi nićmi i mentalnie, że nawet po śmierci wroga postępujemy tak, jakby on żył nadal.
Kościól jak w normalnym pluralistycznym społeczeństwie jest jednym z wielu podmiotów, nie jedynym i nie najwyższym, w ocenie postępowania czlowieka epoki postindustrialnej. A ten człowiek jako jednostka wolna może się znim zgadzać bądź nie. I ma prawo polemizować zwłaszcza kiedy widzi rozbieżności między sacrum a profanum. Ma też prawo odrzucić nauczanie Kościoła jako nieprzydatne i nie pasujące dowspólczesności. I z tego tytułu nie moze być ów czlowiek uważany za kogos gorszego, nie mieć dostępu do środkow masowej komunikacji i być spychany na margines. A czy tak w Polsce się często nie dzieje ? Przykład wspomnianego S.Obirka który obecnie zniknął z ekranow TV jet więcej niźli znamienny.
Myślę, iż dyskusja na ten temat się rozwinie i że jeszcze będę mógł się wypowiedzięc na wspomniany temat. Pozdro.
Panie Adamie, Sorry ale zupełnie się pogubiłem. Kreśli Pan obraz kraju w którym po jednej stronie jest Jerzy Urban a po drugie jest jak to Pan określił „nurt reform i naprawy Rzeczpospolitej, jakiej (,,cywilizowana’?) lustracja miała służyć”. No przepraszam, ale lustracja jako metoda naprawy kraju to hasło IV R.P. i braci Kaczyńskich. Jesli naprawdę tak Pan ocenia obecny krajobraz polityczny Polski, że z jednej strony stoi Urban a z drugiej twórcy IV R.P. i tertium non datur to ja mam szczerą nadzieję, że jest Pan w „mylnym błędzie”. A jak ma Pan racje to ja się z Polski wypisuje. Na razie pocieszam się, że może po prostu źle Pana zrozumiałem. Pozdrawiam.
Panie Adamie.
Lustracja ma służyć reformom RP?
Z całym szacunkiem, ale to grube nieporozumienie. Lustracja nie miała i nie mogła, więc nie służy żadnym „reformom”. Służy tylko i jedynie walkom pomiędzy politykami, a teraz i dostojnikami KK. Oraz odwracaniu uwagi ludzi od prawdziwych problemów, np od niezadługo mającego nastąpić kolapsu ZUS. To mnie zawsze u Polaków zadziwia – kompletna niezdolność do zauważenia rzeczy istotnych, a kierowanie uwagi na nieważne pierduły. To dlatego nigdy nie będziemy wielkim narodem.
Paradoksalnie, gdyby Gazeta Polska postąpiła zgodnie z zasadami elementarnej przyzwoitości i wraz z pierwszym oskarżeniem opublikowała także dokumenty, nie dowiedzielibyśmy się wielu rzeczy o osobie arcybiskupa Wielgusa. Prawdopodobnie mając przed oczami opublikowane akta nie odważyłby się kwestionować prawdziwości tych oskarżeń. A tak, wyszło szydło z worka.
Kolejna sprawa to zbolałe spojrzenia polskich biskupów, które dla racjonalnego człowieka są nie do zniesienia. Przebaczenie, łaska, pokuta, miłosierdzie, żal za grzechy, zadośćuczynienie no istny potok słów bez jakiejkolwiek refleksji. Była nawet mowa o dwudniowej pokucie, a raczej pokutce żeby zdążyć przed ingresem. I tu właśnie wychodzi z worka kolejne szydło. Brak głosu z Rzymu = całkowita dezorientacja polskiego Kościoła. Gocłowski patrzy na Życińskiego, Życiński na Michalika, Michalik na Gocłowskiego, Gocłowski na Dziwisza a Dziwisz, mający największy kredyt zaufania wśród Polaków, nie może zdobyć się na jakąkolwiek decyzję oprócz nieudolnego kneblowania Isakowicza-Zalewskiego. Niestety utarte sformułowanie ?hierarchia kościelna? powoli zamienia się w oksymoron. W tym całym bałaganie, w którym więcej czasu antenowego zajmują szeregowi księża lub też zakonnicy ?specjaliści? a nie biskupi nie wiemy kto jest przywódcą, nie wiemy kto w tej ?hierarchicznej? strukturze jest odpowiedzialny za polski Kościół. Mam jednak nadzieję, że brak chęci do lustracji wśród biskupów, wynika jedynie z szeroko pojętych kłopotów organizacyjnych. Czas pokaże.
Mam nadzieje, że kościół wyjdzie z tej afery osłabiony, bo w pełni na to zasługuje. Jest to jedyna szansa dla Polek, żeby przestały być traktowane jak przedmioty i żeby Polska przestała zmierzać w stronę państwa wyznaniowego. I dla kościoła olbrzymia szansa na porzucenie pychy, urzędniczenia i wtrącania się w nie swoje sprawy. Polska dla Polaków, Kościół niech się zajmie swoimi sprawami i nie napawa się poczuciem moralnej wyższości, bo są takimi samymi ludżmi jak my. Co głośną podkreślają, ale tylko jak ktoś ich przyłapie na błądzeniu.
Pisze Pan:
„Sednem sprawy nie jest lustracja, ale miejsce Kościoła we współczesnej Polsce.”
Jak Pan wie, wymadrzam sie z kraju, w ktorym stosunki panstwo – Kosciol stanowia jeden z mozliwych scenariuszy dla Polski za kilkanascie/kilkadziesiat lat.
Do konca lat 60-tych Quebec zyl duszacym gorsecie kosciola katolickiego. Hierachia byla obecna wszedzie tam, gdzie pokazywala sie wladza, i to nie zaleznie od szczebla. Kardynal montrealski nie tylko swiecil nowe zapory wodne, ale rowniez dzwonil do szefa policji by ten wydal zakaz wystawiania sztuki czy innego dziela uznanego za niekoszerne, nieslubne dzieci, zwane popularnie „dziecmi wstydu” odbierane byly naznaczonym matkom (ojcow nie stygmatyzowano) i wpychane do placowek „nauczania” prowadzonych przez zakony, ktore to placowki bardzoej przypominaly obozy karne niz ochronki. Nie musze dodawac, ze do tej pory tocza sie procesy przeciwko ksiezom z oskarzenia o gwalty, pedofilie czy zwykle znecanie sie nad dziecmi powierzonymi pod opieke.
Lata 70-te przyniosly „spokojna rewolucje”, ktorej elementem zasadniczym bylo wyzwolenie sie z gorsetu KK. Dzis wszystkie szczeble wladzy sa swieckie, Kosciol skorczyl sie, ale moim zdaniem wyszlo mu to na zdrowie, bo zamiast byc swieta, opasla krowa, musi on aktywnie zabiegac o wiernych na wolnym rynku wyznan i ideologii. Kosciol spokornial wobec rzeczywistosci, nie grzmi lecz mowi do wiernych. Owszem, wypowiada sie jak kazdy inny podmiot o sprawach biezacych, ale jego glos wazy dokladnie tyle, ile waza glosy innych, bo tutejsza demokracja i uklad sil politycznych oparte sa nie na dzwonnicach i ambonach, ale na obywatelach.
Zycze Polsce i kosciolowi polskiemu takiego wlasnie ulozenia stosunow wzajemnych. Zycze Kosciolowi polskiemu, zeby w koncu wyciagnal wnioski ze swej 1000-letniej historii (w tym z historii najnowszej), i odseparowal sie od wladzy swieckiej, gdyz ta, brudna i pokretna, nie pasuje do wzorcow moralnych gloszonych z encyklikach. Innymi slowy, dla KK latwiej jest krytykowac wladze, niz uczestniczyc (nawet posrednio) w jej sprawowaniu. Quebec jest tego doskonalym przykladem.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Proszę Państwa! ROMA LOCUTA, CAUSA FINITA….czyżby w arcykatolickim kraju ta zasada przestała być oczywista…? Niesądź, abyś nie był sądzony!
Zeby oddziekic nalezycie dwa tematy.
Nie tak dawno zapuszkowano w Kanadzie klienta, ktory celowo zarazal partnerki AIDSem. Aktywisci kanadyjscy bili nie tak dawno na alarm, bo w srodowisku gejowskim (szczegolnie chodzi o mezczyzn) coraz silniejszy jest odwort od bezpiecznych praktyk seksualnych na rzecz stosunkow niechronionych. I mowa tu o ludziach wyksztalconych, swiadomych tego, co robia, i na jakie ryzyko wystawiaja innych.
Trzeci swiat ? Nie koniecznie.
Bezmyslnosc i perfidia sa bardziej uniwersalne niz sztuczne podzialy na swiaty i polswiatki.
Jacobsky
Zgadzam się z poprzednim wpisem i myślę, że jest to temat na długi artykuł.
Kościół w tamtym sporze na własne życzenie tkwi do dziś, promując świętych i męczenników za sprawy różne, a paternalistycznie traktując wszystkich swoich wiernych, którzy pragnęli i pragną przeżyć swoje życie uczciwie. (Dzisiejszy artykuł Andrzeja Romanowskiego w GW w jakiś sposób tego dotyka.)
Episkopat 25 08 2006 wydał „Memoriał w sprawie współpracy
niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach
1944-1989” formułując zasady, bez
których procedury i mechanizmy lustracji skazane są na aksjologiczny
zamęt.
I bardzo znakomicie i trudno nie zgodzić się z treścią, są jednak małe „ale”.
Dlaczego Prymas zacierał rączki po ogłoszeniu przez Wildsteina listy Wildsteina twierdząc, że to właściwy krok na drodze oczyszczenia z miazmatów przeszłości, dlaczego memoriał został ogłoszony tak późno i w końcu dlaczego jest ekskluzywny?
Prawdopodobnie można dociec, kiedy Episkopat zorientował się w rozmiarach skutecznej inwigilacji duchowieństwa. Dwa lata temu, półtora roku? Nie wiem.
Nie sposób natomiast dociec, czy Episkopat wiedząc już, ufnie mniemał, że włodarze IPN, prawdziwi Polacy, o silnie zaznaczonej orientacji katolickiej, nie ujawnią teczek duchowieństwa.
No cóż, głupota też jest grzechem.
I myślę tak: nawet gyby póżno, w sierpniu 2006, ale o wszystkich, których dotyczy, z naciskiem na sprawców , nie ofiary, z postulatem miłosierdzia i wybaczenie, bez nieludzkiego i niczym nieuzasadnionego (wiem Misiu będzie sprzeciw, ale się obronię), wymogu publicznej ekspiacji, sytuacja Kościoła byłaby dużo bardzie komfortowa.
Wszystcy zastanawiają się się czy Benedykt wiedział, co wiedział i ile wiedział. A gdyby założyć, że wiedział wszystko? Bardzo ciekawa figura.
Zdrowia życzę
Postawa Wielgusa pokazuje slabosc kosciola w Polsce,nie chodzi o to czy podpisal jakis papier czy nie,tylko jak sie w tym wszystkim zachowal.
Jeden z najwyzszych ranga straznikow moralnosci w kosciele katolickim klamal, nie mial odwagi przyznac sie do winy i zwyczajnie zrezygnowac z urzedu.
Wszyscy jestesmy slabi i popelniamy bledy ale od ludzi ktorzy piastuja wysokie stanowiska wymagamy wiecej,przeciez to oni maja nam sluzyc a nie odwrotnie.
Nagonka w prasie i telewizji na tego czlowieka to byla rzez,te krzyczace tytuly z brukowcow -„Superkapus”- to skandal.
Brak jest odpowiedzialnosci za slowo,i to dotyczy wszystkich ktorzy informuja opinie publiczna,zerujac na sensacji.
Pewnie potrzebne sa jakies male zmiany w prawie cywilnym,kiedy w procesie cywilnym mozna by szybko dochodzic swojego i rzadac zadoscuczynienia finansowego np: kilka milonow euro.
Wine za dzisiejszy stan panstwa i za dzika lustracje,ponosza Kaczynscy,Maciarewicz,Olszewski,Kurski,Naimski za to ze spaprali lustracje w 1992 roku,oklamujac spoleczenstwo dla doraznych celow politycznych.
A mozna bylo w sposob cywilizowany to wszystko przeprowadzic,ale czego mozna wymagac od paranoikow,pewnie tylko jednego paranoi.
Zgadzam się w pełni z qurquq co do gorszącego zachowania arcybiskupa. Natomiast marrysk być może przeocza pewien dodatkowy mechanizm regulacyjny: sakrament pokuty. Arcybiskupi też się spowiadają i (o ile dobrze pamiętam to, czego uczyłem sie przed laty), spowiednik może im w ramach sakramentu nakazać naprawienie szkód i wyrzeczenia osobiste, także rezygnację z przyjęcia godności kościelnej lub ustąpienie z już zajmowanej. Jeśli to się zmieniło bądź mylę się, proszę o korektę. Tak czy siak, zastanawiam się co czują i myślą spowiednicy arcybiskupów Wielgusa i Paetza, zwłaszcza tego drugiego. Jeśli prawdziwe są oskarżenia, które wobec arcybiskupa wysuwano, to rozgrzeszał człowieka trwającego uporczywie w ciężkim grzechu: albo spowiadał się z tego, co robił, i wtedy spowiednik w pewnym momencie powinien był mu chyba odmówić rozgrzeszenia, albo nie spowiadał się i wtedy mieliśmy na tronie arcybiskupim świętokradcę…
Kościół i państwo osobno, to powinno być jasne. Trzymam się z daleka od każdej religii i chcę, zeby religia jakiejkolwiek denominacji trzymała się z daleka ode mnie. Oto, co wydają religie swiata – panowie (panowie, pań się tam za próg nie wpuszcza, chyba, że jako wierne wyznawczynie!) bawią sie w sprawowanie rządu dusz, czysta polityka. Taka sama hipokryzja, jak w wydaniu polityków, a w przypadku kościoła katolickiego jeszcze gorzej, bo po politykach raczej spodziewamy się sk…stwa i hipokryzji dla osiągniecia własnych celów, mimo że polityk powinien slużyć wyborcy. Po kościelnych hierarchach ludzie oczekują autorytetów moralnych. Podziękowalam za takie autorytety w wieku 12 lat. Nie dlatego, ze byłam taka mądra czy głupia, tylko dlatego, że trafiałam na głupich księży. Na pewno są wspaniali księża. Ale to są perelki w morzu, reszta to przeciętni, sfrustrowani faceci, którzy odwalają swoja robotę. A tu jeszcze casus Wielgusa. No cóż… jedni maja ambicje aby wydrapać się wysoko w partii/rządzie, inni zrobią wszystko, żeby wzbić się na wyżyny w hierarchii kościelnej. Slowa Jezusa o skromności, posłudze przebrzmialy bardzo szybko i Zloty Cielec ma się dobrze. Nie ulega wątpliwości, że kościół w Polsce zajmuje wyjątkowa pozycję, do wszystkiego się wtrąca i bez przyzwolenia KK nic się obejść nie może. Należy się kościolowi szacunek za postawe w czasie dziesiątków lat przed 1989, ale na tym sie powinno zakończyć. Kościół do kruchty, rząd(y) do roboty, ku naprawie Rzeczypospolitej – i dobrze by bylo, żeby już nikt kolejnych Rzeczypospolitych nie numerował…
ewolucja lingwistyczna pana szostkiewicza dotchnela, nauka z miesiecy poprzenich ton zmienic kazala? czekalem na tyrady podobne obronie czjakowkiego – a tu tylko „przynajmniej dla wierzących – to chyba ma jakieś znaczenie, czy urząd […] obejmie teraz wieloletni agent SB?”
dla niewierzacych oczywiscie taki dylemat nie istnieje, urzedy moga piastowac kapusie, bo to preciez (jak ze zdania szostkiewiczowego wynika ponownie) nie ma znaczenia kto co robil dla SB (tylko po co kombinowac z okraglymi stolami bylo i zmieniac ustroj po co?).
no i jeszcze jednak perelka „społeczeństwo takie jak polskie jest wciąż kulturowo religijne”. WCIAZ? freud o podobnych uwagach pisal tyrady, takie wypskniecia tlumaczac podswiadomym pragnieniem. widac religia w odczuciu pana piszacego te slowa w rozwoju cywilizacyjnym stawia nas nizej od… smazacego opium narkomana?
tylko, ze tu sie nic nie wypsknelo…
czy doczekam chwili gdy pan redahtor napisze podobne slowa o dajmy na to – izraelu?
Po komunikacie nuncjatury.
Mozna i trzeba zmieniac poglady pod wpywem faktow.
Cofam zdanie:”Zal ,ze juz nie mozna ?roznic sie pieknie?.
Został jeszcze PZPN, do wieczora?
HIV u dziewczyn to figa pokazana lewakom i poprawności politycznej. Pierwszy lepszy k**as może chrzanić głupoty a salony od lewaków po GW doznają orgazmu kameruńskiego. Ale to i tak na pewno wina Kaczyńskich.
Co do Wielgusa to proszę pamiętać o przyzwoitości. A przyzwoitość, to nie tylko nie donoszenie (to mozna wybaczyć), ale nie łganie w żywe oczy. Ale nawet wybaczając stare dzieje, czy w KK nie ma nikogo innego, by piastował takie funkcje?
pozdrawiam
Bernard
Wielgus postępował jak typowi karierowicze których było tysiące. Wiem coś o tym bo też dostałem poropozycję współpracy gdyż mieli na mnie haczyk. Mając dylemat: albo zgodzić się na to albo degradacja w pracy i kara, po długich rozterkach by może podpisać a potem lawirować, jednak odmówiłem. Kariery nie zrobiłem ale teraz bez obrzydzenia mogę spojrzeć w lustro. Biskup ciągle kręci, prawdopodobnie myślał że jego teczka była całkowicie zniszczona. Dobrze że zrezygnował, szkoda że tak późno.
Ogólnie w lustracji to wyrocznią są teraz byłe służby i to co one jeszcze pozostawiły oraz byli funkcjonariusze i to co oni zeznają.
Jestem osobą głęboko wierzącą i dlatego też umieszczę tu swoją opinię.
Boli mnie serce, bo kocham mój Kościół, wspólnotę założoną przez Jezusa.
Serdecznie współczuję KAŻDEJ osobie, która w tamtym systemie została złamana. Przeżyłam już swój ból przy sprawie Księdza Michała Czajkowskiego, którego niezwykle cenię i szanuję. Nie byłam zachwycona nominacją Biskupa Wielgusa, mimo to mój ból jest taki sam, wzmaga ten ból fakt, że doczesne władze kościoła w Polsce nie zauważały wcześniej całego zła, jakie wypłynie z tzw. lustracji, nie przygotowały wiernych na wielkoduszność, nie przypominały w dramatycznych słowach o obarczeniu winą KAŻDEGO człowieka, pozwoliły na opluwanie i pomiatanie ludzi.
Mnie nie chodzi, o wydawanie wyroków, bo ja nie wiem, jak zachowałabym się postawiona w konkretnej sytuacji tego, czy innego człowieka, mnie chodzi o takie kształtowanie sumień, żebyśmy mogli z bólem, ale i miłością przyjąć poranionych braci, żebyśmy byli naprawdę wspólnotą w Chrystusie.
Dopiero w obliczu ataków na prominentnych członków hierarchii zaczęły się wątpliwości i oskarżanie IPN-u i lustracji.
To jest mój podwójny ból: dotyczy osób, moich braci i kościoła instytucjonalnego, który w istocie też dotyczy osób.
Ponieważ wierzę i ufam Bogu, którego wyznaję, Jemu to wszystko oddaję.
Do Alicji:
Oczywiście, Alecko, że masz rację, kościół zawsze źle wychodził na sojuszach z władzą i powinien być od państwa oddzielony. Tu jednak chodzi ? w moim mniemaniu ? o podstawową sprawę: stosunku człowieka do człowieka, umiejętność przebaczenia, która jest podstawą wiary chrześcijańskiej, jeżeli tej umiejętności i wrażliwości nie ma, to nie można mówić o wiernych.
Jakich wiernych, komu wiernych?
Ogomną władzę w zakresie lustracji mają też oczywiście obecne służby specjalne i pracownicy IPN i od nich zależy jak swoją wiedzę wykorzystają.
Od nich i od ich mocodawców.
Według mnie słusznie stało się to co miało miejsce. Dziwnym trafem gdy IPN i inne pisowskie gadzinówki gnoiły innych ludzi to ani Glemp ani Życiński nie mieli nic przeciwko temu. Teraz gdy zgnojono ich człowieka protestują. Teraz już jest za późno powinni protestować wcześniej.
„Polskim ewenementem po roku 1989 było to, że Kościół w zasadzie poparł moralnie kierunek zmian ustrojowych, za co naturalnie sowicie mu ,,odpłacono’?.Można dyskutować o skali tych kompensat, ale moim zdaniem większość z nich była słusznym naprawieniem krzywd wyrządzonych Kościołowi przez rządy komunistyczne. Ten kościelny parasol ochronny na pewno pomógł transformacji, a ponieważ uważam ją generalnie za wielki sukces Polski i Polaków, ów niepisany alians państwo-Kościół też uważam za pożyteczny.”
Rozumiem, że zakaz aborcji, nierefundowanie antykoncepcji i sztucznego zapłodnienia, wprowadzenie religii do szkół publicznych w takiej formie, że zrodziło to postawy konformizmu i doprowadziło do marginalizowania i dyskryminowania mniejszości religijnych oraz ateistów i agnostyków, brak nowoczesnej oświaty seksualnej w szkołach, zwrot majątków kościelnych przy jednoczesnym utrzymaniu Funduszu Kościelnego, telewizja publiczna jako tuba propagandowa katolickiej moralności, dyskryminacja mniejszości seksualnych – wszystko to zdaniem Pana Redaktora jest „w większości chyba słusznym naprawieniem krzywd wyrządzonych Kościołowi przez rządy komunistyczne”. Zaprawdę, cieszmy się, że Kościołowi nie przyszło do głowy zarządać usunięcia teorii ewolucji ze szkół lub wprowadzić obowiązku przedstawienia zaświadczenia o odbyciu spowiedzi przy ubieganiu się o pracę (co miało miejsce w rządzonej przez „wybitnego, katolickiego męża stanu”, czyli mordercę Franco, Hiszpanii). Czy Pan Redaktor raczyłby wskazać przykład tego, co po 1989 roku uważa Pan za niesłuszne, zbyt daleko idące naprawianie krzywd Kościoła.
Po drugie – co to za demokracja, która legitymizacji musi szukać we wsparciu religii, a nie w skuteczności działania demokratycznych procedur i w upowszechnieniu się kultury demokratycznej (w tym ostatnim procesie niebagatelną rolę odgrywa powszechne, świeckie publiczne szkolnictwo)? Czy taka demokracja, która musi szukać wsparcia w Kościele, nie jest w istocie teokracją o demokratycznych formach rządzenia. Byłybyz więc skutki rewolucji solidarnościowej podobne do skutków rewloucji w Iranie? I w jednym, i w drugim wypadku można mówić o ustanowieniu republiki opartej o wartości religijne i o wpływie kleru na praktykę rządzenia.
Jesień podpisuję się pod twoim wpisem.Całkowicie się z tym zgadzam.
A z Panem Redaktorem nie.Wybierać pomiędzy Urbanem a IV RP?,coś nie tak.Jestem za rozdziałem KK od państwa .Oby jak najprędzej.
…..” rodzaju Jerzego Urbana, który od lat wyśmiewa Polskę nawiedzonych solidaruchów, czy też taki Kościół, który pozostanie w nurcie reform i naprawy Rzeczpospolitej, jakiej (,,cywilizowana’?) lustracja miała służyć? ”
Między Urbanem a „cywilizowaną” lustracją, o ktorej przecież w praktyce nie ma mowy, bo przebiega raczej konwulsyjnie metoda „przecieków” na aktualne zapotrzebowanie polityczne – jest jeszcze trzecia opcja, o ktorej szanowny autor zdał się zapomnieć: frakcja o.Rydzyka, który popiera obecnie rządzących i vice versa. Trudno bowiem tego guru i krzewiciela bezkompromisowej nienawiści zaliczyć do kościelnego nurtu reform. Chyba, że nakierowanych na średniowiecze.
Dla mnie najboleśniejsze w zamieszaniu z Panem Wielgusem i przedziwnym siłowaniu się Kościoła Rzymskiego ze swoją, nie tak chlubną jakby sam chciał, historią jest swoiste wmawianie Polakom, że jest to problem Polski!
A nie jest!
Nie powinniśmy zapominać, że w istocie to tylko problem jednego z działających na terenie RP związku wyznaniowego, którego działacze składają przysięgę posłuszeństwa szefowi obcego państwa i to głównie ich i jego problem.
Tyle teoria, praktyka jest niestety dużo bardziej … wyznaniowa.
Pozdrawiam serdecznie,
kafir
mt7,
bardzo dobrze rozumiem, o czym piszesz. Sytuacja lustracyjna w calym kraju stala się parszywa, powinno bylo się to zrobić na samym początku, wszędzie – i zabrać się za robotę. Teraz każdy papier jest dobrą kartą przetargową w walce o wladzę, tak świecka, jak i kościelną. Mimo, że trzymam sie od kościoła z daleka, wcale a wcale mnie obecna sytuacja KK nie cieszy, to nie jest radosna sytuacja dla żadnego Polaka. Jak ktoś wcześniej wspomniał, ludzie potrzebują kościoła, wiary. Pięknie piszesz o wybaczaniu – tylko w wypadku apb. Wielgusa ja mam jeden problem. Tym problemem jest jego postawa moralna. Z wyznaniem winy czekał do samego końca i do tego wyznania zostal niejako zmuszony. Tak nie przystoi słudze bożemu. Dlatego podejrzewam, że wielu ludzi, nawet w obrębie samego KK, będzie miało problem z tym wybaczeniem. Ja wybaczam.
Homo sum, humani nil a me alienum puto.
Panie Adamie. Na pierwszej stronie akt z teczki Stanisława Wielgusa jest rodzaj sprawy – rozpracowanie operacyjne. Co to oznacza? Otóż to, że Wielgus nie był tajnym współpracownikiem tylko przeciwko niemu była prowadzona kombinacja operacyjna, aby go zneutralizować. Po prostu nie miał szkodzić PRL-owi na wyjeździe w Niemczech. Pseudonim Grey to nie pseudonim agenta tylko pseudonim sprawy, jak jest napisane na pierwszej stronie akt. Wśród wymienionych w wykazie dokumentów jest plan kombinacji operacyjnej, co oznacza, że Wielgus był rozpracowywany przez służby. Chciano po prostu powstrzymać go od szkodzenia komunistycznemu państwu. Dlaczego o tym nikt nie pisze a jest to na pierwszych stronach akt. Czy profesorowie obu komisji nie wiedzą co czytali, czy nie czytali wcale. Druga sprawa. Gdy zwerbowano agenta, pisano raport o tego rodzaju zdarzeniu. Tymczasem tutaj mamy dokument „Postanowienie o założeniu teczki rozpracowania operacyjnego”. Potwierdza to wcześniejsze moje zdanie. Inna charakterystyczna i dziwna sprawa, to podpisy pod dokumentami, notatkami, instrukcjami ppłk. Mroczka, który miał prowadzić Wielgusa. Wszędzie jest Mroczek, ale pod dokumentem o nawiązaniu współpracy ppłk. Mroczka nie ma, jest inny podpis. Poza tym umowa o zgodę na współpracę była pisana zawsze odręcznie, a tu mamy napisane na maszynie i to z podpisem nie Grey ale Adam Wysocki bodajże. Jest więc wiele niejasności, które powyżej wskazałem. Licze panie Adamie, gdyż pana bardzo cenię, że weźmie pan pod uwagę moje wskazówki przy pisaniu swoich artykułów. Warto o tych sprawach nadmienić, gdyż nikt o nich nie pisze.
Jeszcze jedna sprawa. W państwie polskim lustracja nie obejmuje kościoła, nie ma takiego prawa, które to reguluje. Dlatego wyciek i opublikowanie tych akt niezależnie czy są prawdziwe czy nie jest bezprawiem. Jest to wewnętrzna sprawa Kościoła, dopóki do ustawy lustracyjnej nie zostanie wpisane, że lustracji podlegają także duchowni. Dlaczego prokuratorzy nie ścigają wycieków z IPN?
Alicjo,
Niedaleko jesteś od Królestwa Niebieskiego,
MT7 Ciesze sie z Twojego postu. Nie potrafie ocenić biskupa Wielgusa, nie znam jego historii i osiągnięć. Nie wiem dlaczego szereg autorytetów oceniło go godnym wyboru na takie stanowisko. Nikt nie uznał tej informacji za wartą opublikowania czy nawet za temat do dziennikarskich spekulacji. Od tygodni dyskusja sprowadza sie do „byl czy nie byl agentem”, „podpisał czy nie podpisał”.
W Kościele w którym Pan Jezus wybrał zdrajcę Piotra na przywódcę, usprawiedliwił niewiernego Tomasza i wybrał UBka – Szawła na głównodowodzącego rewolucją chrześcijańską powinno byc miejsce na więcej refleksji nad kondycją człowieka w Kościele i w społeczeństwie. Tam gdzie nikt nie odważył sie rzucic kamieniem i gdzie jednakową zapłatę otrzymują kombatanci i świeżo nawróceni i gdzie syn marnotrawny może liczyc na miłość Ojca, może powinniśmy inaczej spojrzeć na siebie i na swoich przeciwników, nawet tych wg nas trwających w błędzie. Kościół i wiara mogą być siłą budującą czego Wam, sobie i kościelnej hierarchii życzę w 2007 r.
Alicjo! Niby w porządku, ale co jest kesli Wielgus na przykład nie współpracował z SB (tak jak twierdzi) a nawet nie wiedział, że ma teczkę założoną i status i kryptonym (już jest przynajmniej jeden taki wypadek) ?
Jaka postawa według Ciebie jest słuszna ? „Tak przyznaję się , nie wiem co prawda do czego, bo nie wiem co o mnie napisano, ale przecież na pewno jest to prawda jesli tak pisze SB i poswiadcza to redaktor Terlecki i Semka?” Bo zauważ, że poza nowomową SBcką i ewidentną konfabulacją oficera SB, na temat tej „wieloletniej współpracy” nie ma niczego w papierach. Nie ma też dowodów, że poza 50-krotnym wezwaniem ABP sam się pchał do rozmowy, bo na przykład ABP chciał wreszcie z kimś inteligentnym pogadać. Nie wspominają też materiały SB o jakości raportów wygenerowanych przez takiego arcywaznego agenta.
Po prostu ABP mógł spokojnie referować nuncjoszowi całą prawdę taką jaką ON pamietał na temat współpracy z SB i być o ten fragment swojego zyciorysu spokojny. Materiały specjalnie puszczano w mediach tak póżno, by nie mógł zareagować inaczej. Zwyczajna podpucha. W zasadzie o to chodziło, że gdyby nawet się wytłumaczył z materiałów zgromadzonych na jego temat mozna było mu zarzucić kłastwo. To co Ty robisz.
Panie Adamie!
Niezbędna jest Pana ocena wydarzeń, komentarz do tych wszystkich spraw. I to koniecznie jutro w poniedziałek. Za ważne rzeczy dzieją się w kościele, żeby Pan nam tego wszystkiego nie wytłumaczył.
Bo ja szczerze mówiąc nic z tego nie rozumiem. Kaczyński bije brawo w kościele, Radio Maryja protestuje, Glemp występuje przeciwko papieżowi (ja wiem, że miał tylko 15 minut na przygotowanie się). Co się tak naprawdę dzieje?
„Polskim ewenementem po roku 1989 było to, że Kościół w zasadzie poparł moralnie kierunek zmian ustrojowych, za co naturalnie sowicie mu ,,odpłacono’?.Można dyskutować o skali tych kompensat, ale moim zdaniem większość z nich była słusznym naprawieniem krzywd wyrządzonych Kościołowi przez rządy komunistyczne. Ten kościelny parasol ochronny na pewno pomógł transformacji, a ponieważ uważam ją generalnie za wielki sukces Polski i Polaków, ów niepisany alians państwo-Kościół też uważam za pożyteczny.”
Rozumiem, że zakaz aborcji, nierefundowanie antykoncepcji i sztucznego zapłodnienia, wprowadzenie religii do szkół publicznych w takiej formie, że zrodziło to postawy konformizmu i doprowadziło do marginalizowania i dyskryminowania mniejszości religijnych oraz ateistów i agnostyków, brak nowoczesnej oświaty seksualnej w szkołach, zwrot majątków kościelnych przy jednoczesnym utrzymaniu Funduszu Kościelnego, telewizja publiczna jako tuba propagandowa katolickiej moralności, dyskryminacja mniejszości seksualnych – wszystko to zdaniem Pana Redaktora jest „w większości chyba słusznym naprawieniem krzywd wyrządzonych Kościołowi przez rządy komunistyczne”. Zaprawdę, cieszmy się, że Kościołowi nie przyszło do głowy zarządać usunięcia teorii ewolucji ze szkół lub wprowadzić obowiązku przedstawienia zaświadczenia o odbyciu spowiedzi przy ubieganiu się o pracę (co miało miejsce w rządzonej przez „wybitnego, katolickiego męża stanu”, czyli mordercę Franco, Hiszpanii). Czy Pan Redaktor raczyłby wskazać przykład tego, co po 1989 roku uważa Pan za niesłuszne, zbyt daleko idące naprawianie krzywd Kościoła.
Po drugie – co to za demokracja, która legitymizacji musi szukać we wsparciu religii, a nie w skuteczności działania demokratycznych procedur i w upowszechnieniu się kultury demokratycznej (w tym ostatnim procesie niebagatelną rolę odgrywa powszechne, świeckie publiczne szkolnictwo)? Czy taka demokracja, która musi szukać wsparcia w Kościele, nie jest w istocie teokracją o demokratycznych formach rządzenia. Byłybyz więc skutki rewolucji solidarnościowej podobne do skutków rewloucji w Iranie? I w jednym, i w drugim wypadku można mówić o ustanowieniu republiki opartej o wartości religijne i o wpływie kleru na praktykę rządzenia.