Donatyści u bram
Działo się ponad 1500 lat temu w Północnej Afryce. W tamtejszym Kościele szalała schizma nazwana od biskupa Kartaginy Donata – donatyzmem. Rozłam wziął się między innymi z tego, jak afrykańscy chrześcijanie (wtedy część Imperium Romanum) zachowali się podczas prześladowań za cesarza Dioklecjana. Jedna frakcja – donatyści – uważała, że jedyną godną postawą było wtedy męczeństwo, druga nie była tak radykalna i nie odmawiała zawsze i wszędzie jakiejś formy współpracy, by ratować struktury Kościoła. Należało do niej wielu ówczesnych biskupów, ale tracili oni wpływ na wiernych. Powstały w istocie dwa Kościoły (donatyści nie uznali władzy biskupów umiarkowanych, nawet jeśli mieli poparcie papieża) i to walczące między sobą całkiem dosłownie, zajmowano świątynie, atakowano bogatych – donatyzm miał wielką popularność wśród plebsu.
Historia sporu sprzed wieków odzywa się echem w naszym kościelnym sporze o lustrację. Wykształceni w historii i doktrynach Kościoła polscy biskupi nie mogą nie mieć takich skojarzeń i to moim zdaniem wcale nie gorzej tłumaczy postawę części naszych hierarchów – jak choćby abp Wielgusa – niż wytrych ,,koroporacyjny”. Episkopat szczerze lęka się rozbicia Kościoła i walk frakcyjnych na tle lustracji. Nie lefebryści (jest ich garstka) bowiem zagrażają dziś jedności dogmatycznej i instytucjonalnej Kościoła w Polsce, lecz ,,donatyści” – czyli głosiciele poglądu, że Kościół jest albo Kościołem świętych, ludzi czystych moralnie jak łza, albo go nie ma. Wykluczona jest wspólnota dobrych i złych, świętych i grzeszników. Zdrajców trzeba usunąć, mało tego, w Kościele nie ma też miejsca dla osób, które zdrady się nie dopuściły, ale są w bliskich stosunkach ze zdrajcami. I tylko taki Kościół, oczyszczony ze zdrajców, Kościół męczenników, jest Kościołem prawdziwym. Bo prawdziwy Kościół nie prześladuje, tylko podlega prześladowaniom i sprzeciwia się władzy świeckiej.
Czy wizja Kościoła powszechnie i dogłębnie zlustrowanego nie przypomina odrobinę starożytnej wizji nieskalanego Kościoła donatystów? Biskupi mają się o co martwić. U progu 2007 roku zagląda im w oczy widmo herezji sprzed wieków, oczywiście w aktualnym polskim wydaniu. Na dodatek donatystów trzeba było zdławić siłą, przy pomocy państwa, a i tak przetrwali do podboju arabskiego.
Lustracja jak donatyzm stawia Kościołowi trudne pytanie i grozi poważnym kryzysem wiarygodności. Jakże wierzącym nie honorować męczenników, jakże biskupom głosić pochwałę ,,małej stabilizacji”? Kościół jest naturalnie dla wszystkich, także dla grzeszników, ale przecież nie w roli przywódców, a nauka moralna Jezusa jest radykalna. Rozumiem doskonale hierarchów, że nie chcą ulegać presji zewnętrznej, zwłaszcza w kwestii obsady stanowisk, wierzę im, że chcą sprawę lustracji rozwiązać, nie akceptuję zarzutów bez dowodów, ale obawiam się, że to za mało, by dziś pokonać ,,donatystów”.
Komentarze
Świetny tekst.
Nie, nie rozumie Pan, Panie Adamie, o co chodzi. Fundamentalnym problemem jest prawdomówność. Jeśli ksiądz wyjdzie i publicznie powie, współpracowałem bo …, to zostanie mu to wybaczone w społeczeństwie, ręczę Panu za to. Niezależnie co powie:
– że współpracował dlatego, że miał dziecko na boku i SB groziła że coś zrobią jego ukrytej rodzinie albo groziła że zniszczą go jako księdza i ujawnią sprawę – Polacy naprawdę są tolerancyjni wobec księży, którzy mieli/miewają problemy z celibatem, zresztą dobrze Pan o tym wie, przecież obserwuje Pan Kościół znacznie dłużej niż ja.
– że współpracował bo musiał kogoś bronić, chronić przed śmiercią lub jakimkolwiek atakiem ze strony SB, czy to siebie, jakiegoś wiernego, grupę wiernych, czy może innego księdza, kogokolwiek – w Polsce nie pali się ludzi gotowych do poświęcenia za innych, naprawdę
– że współpracował bo chciał postawić kościół, załatwić coś komuś etc – głupi powód, ale do zrozumienia, myślę, że też byłby wybaczony
– że współpracował bo chciał awansować, dorobić się, smakowały mu cytrusy, z przyczyn czysto cynicznych i materialnych – tu byłoby najtrudniej o wybaczenie, taka sprawa dzieliłaby kościół, w zależności od skruchy i gotowości do zadośćuczynienia przyznającego się księdza mogłaby chyba zostać wybaczona w społecznym odbiorze
Idę o zakład, że gdyby ksiądz jakikolwiek się przyznał i wyszedł do ludzi z prawdą o tym co robił, to wówczas zniszczyłby go nie lud, nie parafianie, nawet nie ogólnie świeccy, ale hierarchia, bo tam niestety każdy powód jest dobry, by awansować swojego zamiast kogoś innego. (tak wiem, że bije poniżej pasa, ale to moje ostatnie zdanie nie jest do końca kłamstwem). W każdym razie przewidywałbym więcej zawiści właśnie u hierarchów niż u zwykłych ludzi.
Natomiast sytuacja jest inna. Wszystko się ukrywa – do jasnej ciasnej – pracuje już kilka komisji lustracyjnych, niektóre kilka lat, a tu nic, żadnych efektów. A księdza Zalewskiego się atakuje zupełnie nie po chrześcijańsku, bezczelnie i niegodnie.
Nie, tu nie chodzi o powtórkę z donatyzmu, tu chodzi o takie wyrobione już dobrze w Polakach, którzy przeżyli komunizm, wyczucie fałszu i kłamstwa w mowie władzy. Tym razem niestety kościelnej – oni nie robią tak jak mówią. Dawniej rozbijało się o radio maryja, dziś o lustrację – ukazuje to tylko jedno, w dzisiejszym Polskim kościele jest wielu inteligentnych, zdolnych, rozumiejących świeckich i duchownych, ale nie mają oni w tym kościele żadnego głosu i żadnej władzy.
I podejrzewam, że to w najbliższym czasie ulegnie zmianie.
Panie Adamie.
Kim wg Pana są ci czyści moralnie w polskim Kościele Katolickim? I czemu żądają usunięcia tych co kolaborowali albo „kolaborowali” a nie tych, co np mają kochanki i dzieci, bogacą się nadmiernie, przez hazard tracą majątek parafialny, czy molestują nieletnich? Czemu nie w tym miejscu jest linia podziału? I czy ten podział, który Pan opisał nie jest podziałem między koteriami w KK raczej a nie opcjami moralnymi (hłe hłe moralnymi)?
Co do dialogu teizmu z nie-teizmem, czy nie są to dwa monologi? Jak może być wspólna baza do dialogu, skoro są dwa przeciwne sobie fundamenty wyobrażenia świata? Czyż nie jest tak, że może tu być tylko wygrana jednego ze światopoglądów a przegrana drugiego, mimo czynionyh przyjaznych gestów i świadczenia sobie wzajem grzeczności?
Zapomniałem dodać, że właściwie nie miałbym nic przeciwko temu, żeby taki biskup/ksiądz, który przyznał się do współpracy kontynuował normalnie prace na stanowisku/awansował na jakiekolwiek inne stanowisko etc.
Ba, nawet bym go widział na tych stanowiskach, bo tylko człowiek, który wie czym jest miłosierdzie Boga w obliczu własnego grzechu, będzie dobrym kapłanem zdolnym do wsparcia grzesznika, a nie rzucającym w niego kamieniami z konfesjonału. Tylko taki człowiek będzie rozumiał czym jest łaska boża, będzie rozumiał że święty nie ma być moralnym policzkiem dla bliźniego.
Przebaczenie win uczy pokory i empatii, ale to nie wszystko. Ten bowiem, który się przyzna, rozumie wartość prawdy, nie jest ona dla niego już pojęciem, którego używa się w walce z ateizmem, z relatywizmem, z postmodernizmem i innymi słowami kluczami opisującymi „dzisiejszych wrogów kościoła”. To dopiero jest wartość! No i nie mówiąc o odwadze, jaką jest przyznanie się do grzechu.
Z drugiej strony, to musi być naprawdę szczere przyznanie się, z chęcią do zadośćuczynienia, które jakoś musi nastąpić, nie w formie zemsty na winnym, bo nie zadowala Boga zadośćuczynienie w formie nienawiści, ale takie zadośćuczynienie, które naprawdę coś naprawia (dość trudne, wiem).
Fakt jednak faktem, że przeoczyłem sytuację, gdy oskarża się niewinnego.
Dawniej byśmy powiedzieli od razu, że to niemożliwe, ten ktoś na pewno nie współpracował, no ale te ktosie jeden po drugim nam pokazały, że jednak zaufanie do ludzi trzeba racjonować (vide ks. prof Czajkowski, którego bardzo szanuje, chociaż oczekiwałem, że sam się przyzna i opowie jak to było, bez potrzeby jakiś śledztw dziennikarskich).
Dawniej pewne grupy oskarżających byśmy uznali za niewiarygodne (jak np. Gazeta Polska), ale znów okazało się, że nasze założenia a priori były błędne (np. sprawa Suboticia).
Wspomnijmy dalej, że wielu z nas traktowało dokumenty SB jako wykładnie – jest lojalka – jest dowód. Okazało się, że SB na potęgę dokumenty fałszowała i jak pokazuje choćby sprawa pewnego jezuity, można to po jakimś czasie wykryć, ale krzywda oskarżenia już uczyniona, bo a priori założono winę.
Znajdujemy się w zwyczajnej pustce niepewności i jak podejrzewam jedyne co możemy zrobić to zachować daleko idącą ostrożność i niestety ufność. Niestety ponieważ za tę ufność zapłacimy my – ufający, może nie jakoś drastycznie zapłacimy, ale zapłacimy utratą zaufania do kościelnych władz, które nie radzą sobie z lustracją. Ale to chyba niższa cena, niż oskarżyć niewinnego…
PS. chyba przepisze te dwa komentarze na swojego bloga niedlugo, bo ładnie się wydłużyły, a Panu, Panie Adamie, gratuluję – dołączył Pan do grona blogowiczów u których ostatnio piszę więcej niż u siebie 🙂
Pami
Witam w Nowym Roku i zycze wszystkim jeszcze raz wszystkiego najlepszego 🙂
Kosciol polski AD2 2007 odzwierciedla dokladnie kondycje swego ludu, a rozszerzajac – spoleczenstwa polskiego. W imie tego samego, czyli przetrwania koniecznym bylo czasem isc na uklady, na kompromis, i ten kompromis dla garstki niektorych gorliwych jest dzis oznakiem zdrady, slabosci, nieczystosci, a wiec powodem do potepienia. A tak naprawde jest posadzenie o kompromisowosc jest niczym innym jak tylko orezem w walce o wladze, o wplywy, o rzad dusz.
Osobiscie zbiera mi sie na wymioty gdy slysze o koniecznosci meczenstwa w imie tego czy tamtego. A idzcie meczyc sie sami, koledzy kandydaci na meczennikow – z Bogiem, jesli namaszczenie jest Wam potrzebne, ale nie wypominajcie nam, zesmy mieczaki i dalismy czterech liter za jaki taki spokoj i za chec normalnego zycia na tyle, na ile bylo to mozliwe w nienormalnym systemie.
Ciekawe, czy szopka taka jak ta z abp. Wielgusem bylaby mozliwa gdyby JPII ciagle tronowal w Watykanie i to jego decyzja mialaby byc poddana w watpliwosc przez publikacje GP(u) z polecenia IP(is)N ?
Pozdrawiam,
Jacobsky
Nie ma jednosci pogladow w kosciele katolickim w Polsce,za kulisami odbywaja sie starcia stronnictw wewnatrzkoscielnych.
Czy kosciol poradzi sobie z wyzwaniami jakie go czekaja?
Kosciol do tej pory w duzej mierze zajmowal sie krzewieniem plytkiej poboznosci,na dzisiejsze czasy to za malo.
Nauczanie religii powinno wrocic do salek parafialnych,a program nauczania musi obejmowac historie kosciola i studiowanie Biblii.
Potrzebna jest nowa formula,ktora wypelni duch odnowy.
Jak kazda duza i zbiurokratyzowana instytucja Nasz Swiety Kosciol Katolicki dba o immunitet swoich personalnych ukladow od krytyki zewnetrznej nawet jesli taka pochodzi od laickich czlonkow Kosciola. Jest to forma prawa Parkinsona, mowiacego, ze kazda duza instytucja dazy do maksymizacji swojej dzialalnosci wewnetrznej kosztem funkcji do ktorych obslugi byla poczatkowo powolana. Dobrze sie wiec dzieje, ze wreszcie ktos sie zabral za przewietrzanie dymow kadzidel bo atmosfera jest dosyc duszna. Czy w przyszlosci przyjdzie tez pora na stosy Swietego Oficjum to sie dopiero okaze. Chwilowo deubekizacja i depedalizacja hierarchow to elementy dlugo oczekiwanej odnowy, ktorej mam nadzieje, nie da sie uniknac.
Panie Adamie!
Kościół to musi przegrać, tych wszystkich spraw nie da się zamieść pod dywan. Bywam w inteligenckich domach w Krakowie i tam opowiadane są trochę przerażające opowieści o tym, jak komuna docierała do młodych księży, którzy są teraz na topie.
Bardzo ciekawie na ten temat pisze Zofia w blogu Pana Waldemara Kuczyńskiego, przeczytajcie sobie jej wypowiedź. Według mnie ona ma rację.
http://kuczyn.com/2006/12/31/boom-na-dole-cyrk-na-gorze/#comment-12962
Kryzys w Kościele jest stałym procesem. Moim zdaniem nic wielkiego nie dzieje sie . mam na myśli Arcybiskupa Wielgusa . Jeśli jakiś wywiad polski ma papiery dot .Wielgusa ,a nie SB , to cała sprawa jest wygodniejsza dla „podsądnego „.Wtedy zawsze można interpetować, że Kościoł Katolicki łacznie z Watykanem ( bo , wyznaczył termin Ingresu )poprzez Wielgusa prowadził grę operacyjną . Wtedy przekazuje sie wiarygodne info. o kościele po to, by wywiedzieć sie długodystanowo o kierunkach zainteresowania partnera tj. służb spec .PRL. Dzisiaj okoliczności wskazują ,że to Służby spec. podległe Pisowi poprzez” Gazetę Polską ” zamierzają decydować o nominacjach w Kosciele i w następstwie Kaczyńscy od tego momentu przegrywać będą z Episkopatem , który wygra zdecydowanie tą bitwę .
Pamiętać trzeba ,że Kościół Katolicki to WYWIADOWNIA o wiekowych doświadczeniach i taki polski wywiad to chłopczyna nie wyrośnięta ,choć pochodzenie z nieprawego łoża .
Szanowny Panie Adamie ! Przykład donatystów jaki Pan w swym „blogowym” tekście przywołał na sytuację jaka rozwija się ostatnio w Polsce (w związku ze sprawą arcbp. Wielgusa) jest moim skromnym zdaniem nieadekwatną do meritum zagadnienia. Konflikt donatystyczny miał m. in. podtekst zderzenia ortodoksów i fundamentalistów religijnych z realistami i pragmatykami, lecz nań nakładały się liczne inne, nie mniej ważne próblemy trawiące ówczesne orbis terrarum (czyli świat rzymski). Ot choćby sprawy społeczne, gospodarcze – Afryka była spichlerzem ówczesnej Italii, rasowe i regionalno-polityczne. Niezwykle istotnym, niemalże rewolucyjnym zjawiskiem, były tam hordy circumciliones buszujące w prowincjach płn Afryki (zwłaszcza na terenie dzisiejszej Tunezji, Algierii i Libii). Tych spraw w Polsce się nie obserwuje na bazie narastającego konfliktu między centrum, a „peryferiami” (centrum to biskupi, peryferie – laikat, a w zasadzie jego część). Ten konflikt – jeśli brać już analogie z historii Kościoła – jest raczej podobnym do sporu w gminie rzymskiej między papieżem Korneliuszem, a antypapieżem (i jego zwolennikami) Nowacjanem (połowa III w ne.). Ten spór był adekwatnie odpowiednim do naszych, polskich dzisiejszych wewnątrzkościelnych animozji i utarczek. Trzeba jeszcze tylko zauważyć, iż ów konflikt zasadza się też na niezrozumieniu przez znaczną część polskich katolików hierarchiczności i struktury władzy w Kościele (obecnej od wieków). To polska aberacja, gdzie uznano Kościół rzymskokatolicki w Polsce za uosobienie demokracji i wolności. Tak nigdy nie bylo i być nie może ze względu na wspomnianą strukturę, organizację wewnętrzną, a takze ze względu na przywiązanie do tradycji. To monarchia absolutna, a egzemplifikuje ją model funkcjonowania wedle św. Augustyna: Roma locuta causa finita. Dlatego pretensje do Watykanu odnośnie wspomnianej nominacji są conajmniej śmieszne.
PS. Problem „upadłych” i „czystych” jest tak stary jak religie w ogóle. Biblia jest pełna opisow takich konfliktów, gdzie zderzają się poczucie pragmatyzmu z irracjonalizmem i idealizmem, racje rozumu i empirii z wańkowiczowskim chciejstwem, jing z jangiem, a światło z ciemnością. My zaawsze chcemy być światli, mądrzy, idealni, naszym przeciwnikom przypisujemy niecne czyny i zamiary, diaboliczność, nieprawość czy wszelkie zło. Religia w formie wishfull thinking jest ostoją fundamentalizmu i określonych, związanych z nim, postaw. Tak było, jest i będzie – bo taki jest po prostu czlowiek. Trzebna tylko to wiedzieć i mówić o tym jasno.
Może czytałem złe źródła, ale donatyści mieli naprawdę być ‚moralni’. Tymczasem u nas moralność dotyczy jednego — ‚współpracy z tajnymi służbami PRL’ i to jeszcze określanej z dużą dowolnością.
Wydaje mi się, że Kościół jest mocniejszy, niż to wynikałoby z powyższego tekstu. Nasi donatyści są w mniejszości, choć są bardzo wpływowi w prawicowych i kościelnych mediach. Większość afer ‚agenturalno-lustracyjnych’ nie przyjmuje się w społeczeństwie. Kościołowi raczej grozi rozbrat z polską prawicą, niż sekciarskie rozbicie. Zresztą taki rozbrat z prawicą byłby chyba zdrowy dla obu stron.
Panie Adamie
Napisał do mnie przy okazji komentowania lustracji biskupa Wielgusa djurban:”Może własnie to jest znak czasu, żeby kościół wybrał kogoś, wobec kogo podejrzenie o współpracę jest po prostu w pełni absurdalne ? Może czas obsadzać stanowiskami młodszych biskupów?”.Podobny pogląd wyczytałem w przedruku jednej z anglosaskich gazet ale w ujęciu szerszym aniżeli problematyka kościelna.Dziennikarz komentując sytuację w Polsce zwrócił uwagę,że dynamikę ruchowi politycznemu Kaczyńskich nie nadaje tylko Polska prowincjonalna, teskniąca za mirażem dawnej komunistycznej opieki państwowej, ale również młode wilczki urodzone po 1972 roku.W jego ujęciu to pokolenie dorastające w okresie stanu wojennego i doświadczone jego bezwzględnością, w równie bezwzględny sposób pnie się teraz do władzy.Ta ocena sytuacji wydaje mi się godna uwagi.Formuła daty granicznej”1972″symbolizuje w pewnym sensie podział społeczny i wyraża bunt dzieci przeciwko swym rodzicom.W jej ujęciu urodzeni wcześniej skażeni są grzechem pierworodnym.Po prostu niemożliwe jest by zachowali cnotę w komunistycznym otoczeniu.Zaś Ci,którzy urodzili się „po”mają pewien rys bezgrzeszności i niewinności.Zastanawiałem się nad dość naiwnym komentarzem djurbana(z całym szacunkiemm dla jego dobrych chęci) i doszedłem do wniosku iż może warto dać posmakować grzechu władzy naszym dzieciom.Może warto pozwolić poprzebieranym za zomowców-z okazji rocznic kombatanckich- archiwistom z ipn pałować na prawdę.Może warto młodym lustratorom pozwolić zaszczuwać ludzi.Może warto warto pozwolić klerykom wylewać wiadra pomyj na swoich biskupów.Męczy i nudzi mnie cnotliwość i moralizowanie tych młodzianków.Ostatecznie nie można wiecznie trwać w stanie dziecięcej naiwności,nie można wiecznie żyć na rachunek rodziców-nie można wiecznie kryć się za ich plecami(grzechami).Życie ludzi z mojego pokolenia boleśnie doświadczało-chyba czas,aby młodzi moraliści zaznali gwałtownej inicjacji.Jako człowiek z gruntu zły,bo urodzony grubo przed 1972 rokiem,będę z satysfakcją patrzył ze swego lasu na ten proces dojrzewania i tracenia cnoty.Zresztą już to wyraźnie dostrzegam-trudno zachować niewinność w domu publicznym.
Pozdrawiam
Kościół -K. Pan Szostkiewicz – oportunizm
Szanowny Redaktorze, szanuję Pana i dlatego piszę, otóż nie zgadzam się z lansowaną przez Pana (może w sposób nieuświadomiony) koncepcją, że są dwa światy: Swiat KK i tu, nałeży być ostrożny, obiektywny, pełen taktu, bo ludzie są grzeszni, może działali w dobrej wierze,ale im nie wyszło i drugi świat, świat tzw. „postkomuny”. Tu Pan jest pryncypialny, wręcz, jak żarliwy czekista, swoje prywatne doznania uogólnia Pan i żąda surowych wyroków dla „sprawców” stanu wojennego, tu Pan nie żadnych wątpliwości, skrupułów itd,itd. Nie wiem, czy Pan tego nie widzi, czy też jest Pan zwyczajnym oportunistą?. Szkoda.
Wojtku
oni nikogo nie pytają o pozwolenie, oni to po prostu robią.
Zgadzam się z Wojtkiem z Przytoka. Jednak dlaczego „młodziankowie” urodzeni/poczęci po dacie granicznej 1972. Jeżeli różni nobliwi ( a jakże!) młodzieńcy i damy (też) mogli , jak czasami opowiadają , być anty.. już we wczesnych latach (przed)szkolnych i mogli być też i (tam gdzie stało zomo). Może i oni są lekko poczęci w grzechu?
Drogi Wojtku, Oczywiście, że konflikt pokoleniowy jest w tej sprawie ważny. W hierarchicznej strukturze Kościoła, w której ludzie pną się powoli do góry wynoszeni przez decyzję reprezentantów starszego pokolenia obalenie hurtowo wielu starszych wiekiem autorytetów to szansa dla nieskalanych przeszłością młodych. Biskupi zajmują ostrożne stanowisko w sprawie lustracji nie tylko dlatego, że chce tego Papież. Biskupów łączy również biografia, która obejmuje dorosłe życie w PRL-u.
Czekać na to jak piękni nieskalani trzydziestoletni ubrudzą się po pachy nie trzeba będzie długo. Oto na czele IPN-u stanął bardzo ambitny historyk urodzony w 1960 roku. Dlaczego wygrał konkurs na to stanowisko? Dlatego, że miał dostęp do teczek swojego urodzonego w 1963 roku rywala. Kto go zastąpi na tym stanowisku? Nietrudno zgadnąć. Nikt z datą urodzenia powyżej 1972 nie odważy się już konkurować z facetem, który ma najlepszy w Polsce dostęp do teczek i wie jak robić z niego użytek. Studenci pierwszego roku historii szykujcie się! Jest do wzięcia posada? ?/?
pielnia1
Gdzie i kiedy Red.Szostkiewicz: „żąda surowych wyroków dla ?sprawców? stanu wojennego”???
Jakże wielu mówi – rozumiem, ba! – wybaczam, jakże jednak niewielu rozumie co mówi. „Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto uważa, ze jest bez winy” Wiele mamy na wlasnych sumieniach, mniejszych lub wiekszych zaniedbań, win, grzechów…ale cudze, zwłaszcza dotyczące osób publicznych a tym bardziej z kręgów koscielnych to już insza inszość…te już polegają kamienowaniu.
Na ten Nowy Rok zycze wszystkim Miłości, Madrości i Pasji, tyle wystarczy…
Pielnio1! Dana 1!
Prawdą jest, że Redaktor nigdy nie żądał surowych wyroków, „ale problem moralnej winy i politycznej odpowiedzialności pozostaje” (cytat z wpisu „Czyściec dla Generała”).
Wojtku!
Całkowicie zgadzając się z Tobą – przesunąłbym jedynie wiek „inicjacji” na lata trochę późniejsze. Ja ich nazywam pokoleniem „Pamiętam, że nie było Teleranka”, czyli najwcześniej 1977 rok.
Myli Pan pojecia. Nikt nie wyklucza z Kosciola zdrajcow, nawt Judasza nikt nie wykluczyl, sam to zrobil. Piotr tez sie zaparl ale wrocil. jest wiec miejsce dla zdrajcow. ale żądanie przebaczenia, ba zapomnienia win zdrajców przez ludzi przez nich wydanych, bez zadoscuczynienia, skruchy i zalu za grzechy to obluda. dedykuje obroncom czci i wiary zdrajcow ten tekst:
Wypowiedź Judasza dla Gazety Jerozolimskiej:
„Owszem, spotykałem się z tajnymi służbami Sanhedrynu, ale nie było w tym nic złego. Każdy wie, że nie można było im odmówić. Na nikogo nie donosiłem. Rozmawiałem z nimi na tematy ogólne. Mówiłem to, co i tak wszyscy wiedzieli ? np. że jakiś mój znajomy lubi spacerować wieczorami po gaju oliwnym. Takie tam drobiazgi bez znaczenia. Tylko ktoś kto nie zna tamtych realiów może mieć mi te rozmowy za złe. Gdybym nie rozmawiał to bym nie dostał tych 30 srebrników dotacji na szczytne cele. Ostatnie publikacje tzw. Ewangelistów, zwłaszcza Mateusza i Marka, mają na celu zniszczenie mnie.”
Rozwinęła się ciekawa dyskusja. Odpowiadając na post Jarka:
Nie uciekajmy od głównego tematu, który nie ma specjalnego związku z życiorysem prezesa Kurtyki, braci Kaczyńskich itd., itp.: czy wówczas szeregowy ksiądz Wielgus był TW. Pytanie to ma nie tylko znaczenie etyczne, ale również praktyczne. Wszelkie dokumenty IPN i tak wyjda na jaw, stąd „praktyczność” tego pytania ma bardzo istotne znaczenie dla KK w Polsce.
Jesli niestety był TW, to KK popełnił niewybaczalny błąd w procedurach sprawdzających.
Starając sie ważyć winy, zapewne trudno bez bardzo złej woli uznać, że samo podpisanie lojalki przez dzisiejszego arcybiskupa było czymś skrajnie nagannym (była o ile mi wiadomo niezbędna aby uzyskać paszport) o tyle ew. raporty nt. innych księży byłyby dla arcybiskuba tragiczne i niewybaczalne, podobnie jak to się stało w przypadku księdza czajkowskiego (choc tym razem „siła rażenie” jest znacznbie większa).
Poczekajmy parę dni, może coś się wyjaśni.
Nie sądzę aby ta cała historia miała jakikolwiek związem z politycznymi grami braci Kaczyńskich czy kogokolwiek innego. Dokumenty IPN nie są już tajną bronią, chyba że mówimy o dokumentach bezpieki wyniesionych na początku lat 90-siątych.
Pozdrowienia,
ML
Masz, Ja wcale nie uciekam od tematu. Po prostu inaczej niż ty interpretuję fakty. Dla mnie lustracja w obecnej formie jest grą polityczną w czystej postaci a IPN jest instytucją na usługach kilku polityków. Dlatego kwalifikacje etyczne ( a raczej ich brak) prezesa IPN są jak najbardziej istotne dla tej dyskusji. Zakładam, że Wielgus podpisał zobowiązanie. Zgadzam się z tobą, że istotne jest to czy cokolwiek świadczy o tym, że przekazywał informację o innych kapłanach. I tu pojawia się rola dla ludzi oceniających zgromadzone w IPN dokumenty. Ja nie mam do nich krztyny zaufania. Nie mam do nich zaufania między innymi dlatego, że dostarczają dziennikarzom wybranych gazet materiały dotyczące wybranych osób publicznych, które to materiały służą różnym personalnym rozgrywkom. Dlatego przypomniałem sposób w jaki Kurtyka utrącił swojego konkurenta do fotela prezesa IPN. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Zatem o charakterze związków bp. Wielgusa z S.B. nie mogę wyrokować, ale o tym, że sprawa jest rostrzygana przez nieuczciwych i stronniczych sędziów jestem przekonany.
Panie Adamie. Czytuję pana blog dość regularnie i z ciekawością, jako że kosciół jako taki jest mi obojętny. Szczególnie ten polski. Nie mam nic przeciw temu aby kościół sam decydował kogo posadzić na jakim stołku. byłego TW, czy wręćz przeciwnie – pokrzywdzonego. To jego prawo. Pod jednym warunkiem. Jeżeli ktoś chce mieć takie prawo, to niech pozwoli mieć takie same innym! I nie ustawia się wpozycji absolutnego autorytetu w sprawach nie ze swojej dziedziny. Kościół polski chce być wyrocznią i jedynym autorytetem we wszystkich sprawach: społecznych, politycznych, edukacyjnych, politycznych wraz ze wskazaniem na jedynie słuszną opcję… No to musi sam sobie postawić wysoko poprzeczkę! Jego ludzie muszą być aniołami! A jak nie są, to jakie maja prawo do wymagać aby inni bezkrytycznie słuchali ich wątpliwych prawd? Jakie prawo ma kościół wymagać od kolejnych rządów, aby ich najglupsze nawet pomysly wspierać prawem karnym? I pieniędzmi podatników. Tego kościoła nie żałuję. Im więcej batów dostanie, tym szybciej zacznie byc tym, czym powinien – kosciółem wiernych, a nie urzędników Pana B. A swoja drogą jak to się stało, że za rządów komuny, w Polsce, kościół stał się tak bogatą i potężną instytucją. Dostawcą kadr dla reszy świata. Z koscielnym rynkiem budowlanym prężniejszym niż cala reszta katolickiej Europy. Przecież nie dałoby się tego osiagnąć w żaden sposób, bez aktywnej współpracy z reżimem! Pech (kościoła) chce, że wymyślono lustracje i co ambitniejsi pseudohistorycy walą nią „po wsiech”. No to im się dostaje! Kościół w swej historii prawie zawsze jakoś musiał współpracować z każdym reżimem. Gdyby walczył z kolejnymi władcami, nie przetrwałby dwa tysiące lat. Kolaboracja jest wpisana systemowo w politykę kościoła! To, w każdym kraju i w każdej epoce, albo jawni agenci rządzących, albo TW. A szkoda. Taka ładna ideologia. I tyle mądrych rzeczy w ewangelii. Ale nawet tam jest „co cesarskie, cesarzowi…” Bez zastrzegania że cesarz to nie może być komuch.
Jarku;
Nie ma bezstronnych sedziow. Wszystko co mozna oczekiwac od pracownikow IPNu to to, zeby nie fabrykowali dokumentow zgodnie z aktualnym zamowieniem politycznych mocodawcow. Jak dlugo podawane sa wiadomosci prawdziwe mozemy mowic co najwyzej o znieksztalconym rozrachunku z przeszloscia. Zmiana warty przy panstwowym zlobie albo dociekliwosc reporterow sledczych o przeciwnej orientacji politycznej pozwoli z czasem uzupelnic luki wiedzy na tak interesujcy wszystkich temat „Kto w przeszlosci byl swinia?” . W miedzyczasie nie zapominajy, ze zbieranie informacji i donoszenie trwa nadal a materialy tak pilnie zbierane beda stanowic za pare lat amunicje dla kolejnej ekipy.
Sadzac po publikacjach z „Rz” i „Wprost”, abp. Wielgusa trafiono po raz trzeci. Ciekawe, czy zatopiono ?
Chyba bezsensem jest zastanawianie sie nad sensownoscia tego, co dzieje sie obecnie w polskim kk. Osobiscie cieszy mnie to, ze nawet najwyzsi ranga przedstawiciele tej instytucji okazuja sie ludzmi jak ja czy tysiace innych: ludzmi ze slabosciami. Ale byc moze w tej chwili potrzeba bardziej ludzi bez slabosci ? Niezlomnych, gotowych do najwiekszych ofiar ? Gotowych do poprowadzenia ludu bozego w tym samym kierunku ?
Tylko komu do licha potrzeba takich wlasnie ludzi ?
O co w tym wszystkim chodzi ?
Wróciłem do domu a tu nowe informacje o Wielgusie. Nie wygląda to dobrze dla Niego. Jeśli przeszedł szkolenie wywiadowcze to wyjaśnia bardzo wiele. Obwiam się, że mamy do czynienia z przypadkiem podobnym do księdza Czajkowskiego.
Nie jestem takim pesymistą jak Ty w sprawie IPN. Możesz nie lubić prezesa, ale nie brakuje tam zawodowych historyków, zaś fakt, że maja 40 lat jest ich atutem, ponieważ nie są choćby emocjonalnie uwikłani w lata minione. Ale to już zupełnie inny temat.
Zastanawiałem się dlaczego Gazeta Polska tłumaczyła się, że nie może ujawnić dokumentów, na których podstawie oparła oskarżenie. Mogę jedynie zgadywać, że np. mogli dostać kopie dokumentów od księdza, który uzyskał status pokrzywdzonego i na którego donosił Wielgus. To naturalnie jedynie hipoteza, ale niewątpliwie wyjaśniająca stwiedzenie , że nie moga ujawnic dokumentów, bo mogłoby to wyjaśnić kto ich o tym poinformował. Inną możliwościa byłby były SBek przekazujący dokumenty, choć w takim wypadku nie sądzę aby GP tak broniła źródła informacji.
Pozdrawiam,
ML.
No i wyszło na moje. Kościół nie da rady zamieść tego pod dywan, fanatyczni lustratorzy rzucą się na kolejne nazwiska, i to pewnie z najwyższej półki. Jedynie optymistyczne jest to, że na samym końcu rewolucja pożera własne dzieci. I na ten moment czekam.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Myślę że całego problemu by nie było, gdyby abp Wielgus powiedział opowiedział, co się w latach jego rzekomej współpracy działo. Jego milczenie to albo oznaka gry na przeczekanie, albo przyznanie, albo lekceważenie. Żadna z tych postaw szczególnie chwalebną nie jest, zwłaszcza w kontekście nominacji.
Szostkiewicz ma rację, niestety: http://arkadiusza-panasiuka.blog.onet.pl/
Jeszcze uzupełnienie do mojego komentarza i zarazem głos w dyskusji na temat zatapiania biskupa Wielgusa.Rok 1972,który podałem jako datę graniczną wynika z ustawy o esbeckich śmieciach.Urodzeni przed tym rokiem będą przedmiotem dziennikarskich „projektów badawczych”polegających na studiowaniu donosów,raportów,opracowań a następnie kolportowaniu co ciekawszych fragmentów.Pozornie celem lustracji jest ustalenie współpracy z policją polityczną.Piszę „pozornie”, bo tak naprawdę istotny jest opis uwikłania ludzi w ową współpracę. To są najbardziej zabójcze z punktu widzenia polityki a zarazem standartów rewolucji moralnej informacje. Z mojego punktu widzenia(podziela go również Jacobsky)pokazywanie(lustrowanie) człowieka pod kątem jego tajemnic czy słabości nie dyskredytuje go.Może tylko wywoływać poczucie wstydu z racji podglądania jego słabości.Pal licho moje zażenowanie-nie muszę tego czytać ani oglądać.Nie chciałbym być jednak w skórze delikwenta,któremu poddaje się publicznej wiwisekcji np upodobania seksualne zaczerpnięte z raportów byłych kochanek czy kochanków.Moim zdaniem właśnie wstydliwe sprawy emocjonalne(strach,ambicje, preferencje seksualne, zazdrość,nienawiść itp)będą prawdziwym motywem przewodnim lustracji (rewolucji moralnej).Pod tym kątem urodzeni po 1972 roku oceniać będą grzechy swych rodziców.Dziś rano radio ustaliło grzech biskupa Wielgusa-były nim nadmierne,chorobliwe ambicje naukowe.Grzechem księdza Czajkowskiego był wstydliwy związek z kobietą,grzechem księdza Hejno była pycha i głupota.Cała reszta tj.uwikłanie w kontakty z policją polityczną były tylko konsekwencją tych grzechów.Najbardziej zabawne jest,że rachunek za te grzechy wystawiają istoty bezgrzeszne-nie czujące strachu,bez ambicji,bez seksualnych tajemnic,uwolnieni od zazdrości i nienawiści.Bo tylko tacy ludzie rodzili się po 1972 roku.Jacobsky pisze z Kanady:”…moze w tej chwili potrzeba bardziej ludzi bez slabosci ? Niezlomnych, gotowych do najwiekszych ofiar ? Gotowych do poprowadzenia ludu bozego w tym samym kierunku ?
Tylko komu do licha potrzeba takich wlasnie ludzi ?
Ze swojego lasu zadaję takie samo pytanie:Po cholerę mi tacy ludzie? Komu i do czego są potrzebni?
No i sie potwierdzilo: Gazeta Polska ujawniła właśnie dokumenty IPN i umowę o współpracy abpa Wielgusa… http://www.gazetapolska.pl/?module=messages&message_id=129
„Nie można mieć wątpliwości, że ks. Wielgus był tajnym współpracownikiem wywiadu PRL. Dokumenty bezpieki nie są sfałszowane” – mówi prof. Andrzej Paczkowski. Historyk badał w IPN akta SB księdza na zlecenie rzecznika Praw obywatelskich – podał Dziennik
Po kazdej balandze, nawet najbardziej hucznej, przychodzi „the day after”.
Jak ten kac polustracyjny bedzie wygladal po stronie hunwejbinow lustracyjnych, ktorej sluzy „Gazeta Polska” ?
A kosciol ? Ciekawe, co sprawa (chyba mozna juz powiedziec, ze bylego) nominata papieskiego zmieni w stosunkach Kosciol – panstwo polskie ? Jak beda sie ukladac kontakty miedzy politykami koalicji i koncernem medialnym Ojca Reaktora ? Jaka pozycje zajmuje Torun w tej chwili ?
Pytam o to osatnie, bo nie mam dostepu do Radyja, a wiec mam nadzieje, ze ktos mnie laskawie oswieci w tej kwestii.
Na koniec: Geralt napisal wyzej zreczna i efektowna historyjke oprarta na znanej wszytkim przypowiesci. A ja mysle, ze nie kazdy, kto sie zaprzedal za srebrniki doprowadzil swoimi czynami do ukrzyzowania, Geralt. Znajdzmy najpierw takie obciazenie w papierach IPN-u, a potem sprowadzajmy wszystko do wspolnego, judaszowego mianownika. Technicznie, gdyby wpolpraca kogokolwiek z SB doprowadzila bezposrednio do zagrozenia lub utraty zycia i majatku poszczegolnych osob, to wtedy nalezy wszczac sciganie w trybie przewidzianym przez prawo. Wszystko inne jest tylko kwestia moralna. Owszem, od kandydata na metropolite ma sie prawo oczekiwac wyzszych standardow moralnych, i bez wiatpienia dostojnik tej rangi nie majacy zaufania wiernych nie ma racji bytu, a w zwiazku z tym jego nominacja i ingres moga byc wielka pomylka, ale z drugiej strony nie robmy hurtem ze wszystkich zbrodniarzy. A poza tym, Geralt, co by bylo, gdyby Judasz nie zdradzil …?
Nie naduzywaj wiec tej historyjki ponad norme, bo ona wcale nie jest az tak uniwersalna jak by sie moglo wydawac.
Nie mam zamiaru bronic abp. Wielgusa, bo ani mnie nie ziebi, ani nie grzeje jego casus. Ecce homo, ale niech pierwszy bez grzechu rzuci kamieniem.
Ja nie rzucam.
Jacobsky
Czekam na Ingres arcybiskupa St.Wielgusa w niedzielę i to czy rzeczywiście Lech Kaczynski odważy sie nie pojawić na uroczystości wyniesienia „Inter Rexa „. Cokolwiek by sie stało, stosunki PiS-u z Episkopatem będą inne ,takie „gadziny” na pokoje biskupie nie będą wpuszczane .
Nie znam najnowszych informacji z dnia dzisiejszego , potwierdzam tylko wcześniejszą sugestię, że Watykan nie wycofa tej nominacji a Episkopat gremialnie będzie uczestniczył . Oni po prostu wiedzieli o kontaktach ks. Wielgusa z wywiadem MSW i to od samego Wielgusa !!.Papiery GP ,Terlikowskiego ,publikacje” Rzepy” czy tyg.”Wprost „bądż oceny Ludzi IPN nie mają w tym przypadku znaczenia .
Masz, To nie chodzi o to, że ja nie lubię prezesa IPN-u. Rzecz w tym, że IPN stał się obecnie naraz policją moralno-etyczną, prokuraturą i sądem. Taka niezwykła koncentracja władzy sprzyja jej nadużywaniu. W IPN-ie nie brakuje historyków, ale ta organizacja jest silnie zideologizowana. Ze stwierdzeniem, że historycy IPN-u nie są uwikłani emocjonalnie w minione spory niestety nie mogę się zgodzić. I jeszcze jedno. Chociaż Marek Król jest już tylko wydawcą a nie redaktorem naczelnym Wprost to nadal uważam za absurdalny dowcip historii, że czasopismo kierowane przez byłego sekretarza KC PZPR z zaciętościa demaskuje współpracowników PRL-owskiego wywiadu.
Jestem porażona jednym – zakłamaniem i zaprzeczaniem…Mi wystarczyłoby a by wybaczyć dwa słowa – byłem, przepraszam. Zamiast mamy kłamliwe – „nie byłem…Aż chciałboby się zawołąć – ” Qvo vadis ks. Wielgusie? Przepraszam, za moją naiwność, że uwierzyłam, słysząc „nie byłem”.
A może dla S.Wielgusa – czlowieka, takiego jak MY, nie hierarchy, wobec ktorego wiekszość Polakow-katolikow stawalo do dziś „na kolanach” (też Terlikowski, też Przeciszewski, też Michalski), tu i teraz – PRL byla również ojczyzną w ktorej żyl, gdzie chcial osiągać zaszczyty, mial ambicję samorealizacji etc. Był człowiekiem z krwi i kości – nie herosem, nie serafinem, nie pomnikiem z racji mitow i „kadzideł”. Czy wszyscy w narodzie/społeczeństwie (sic – a co to jest ?! – M.Thacher, guru polskich prawicowcow miała rzec, iż coś takiego jak spoleczeństwo nie istnieje, istnieją tylko wolne jednostki !!!) i kościele- muszą być heroiczni, zatwardziali, fundamentalni ? To myślenie magiczne, irracjonalne, nierealistyczne. To wynik tego co obserwuje się w islamie, gdzie grupka fundamentalistów spod znaku Bin Ladena chce narzucić > 1 mld ludzi swe spojrzenie i interpretację rzeczywistości. I zmusić ich do określonego wg własnych prawideł dzialania. To samo mamy w Polsce a propos lustracji. I sprawa arcbp. Wielgusa to udowadnia w 156 %. Pomyśleć lustratorzy-inkwizytorzy – to nie boli. Pozdro.
Jacobsky
tacy geraltowie właśnie nie mogą zrozumieć, że normalnych Polaków zgrzewa czy ktoś kapował sto lat temu czy nie. nie rozumieją też, że to nie ma żadnego znaczenia dla polskiej rzeczywistości.
Ot i przykrosc.
Watykan zostal przez Kaczynskich ukarany.Ukarany za nieposluszenstwo
demokratycznie wybranym wladzom Ojczyzny Papieza Polaka.
Niech sie naucza gamonie rzymskie ze PISu musi byc wszystko, kruchty takze.
Jestesmy swiadkami jak po raz pierwszy dokumenty SB zostaly uzyte do politycznego szantazu (czy skutecznego to sie jeszcze okaze).
Dzieki uplitycznieniu IPN, „zdobyczom” Macierewicza, aroganckiej i glupiej hipokryzjii Kosc.Kat., strzal w Katedre Sw.Jana okazal sie moralnie rownie skuteczny jak ten fizyczny w 44.
Kilka miesiecy temu zrugal Pan pewnego wpisowicza za to ze usiluje robic z Panskiego blogu Matrix. Dzis znalezlismy sie wszyscy w swiecie Quentina Tarantino, w poetyce „Wscieklych psow”. Sa: Mr.Biały,Mr. Pomarańczowy,
Mr. Różowy……… i nowosc :Father Grey.
Ale na pocieszenie, rzeczywistosc Tarantino nie jest szczelna. Na zewnatrz
hangaru gdzie trwa akcja pod kryptonimem „kto zdradzil” bawia sie dzieci, gospodynie domowe podlewaja ogrodki. Na ulicach gdzie trwa poscig, handel i konsumpcja, nie ustaja.
Jest interesujace dlaczego byli TW SB i WSW tak konsekwentnie zaprzeczaja swoich zwiazkow ze sluzbami represyjno-wywiadowczymi PRL. W gre wchodza przeciez osoby o znanych nazwiskach: Prof. L. Falandysz, Red.Red. K. Moroziewich, D. Passent , K.T. Toeplitz, teraz apb Wielgus. Wszyscy ci ludzie doszli do znaczacych stanowisk w okresie PRLu i , o ile moge to osadzic, sa lub byli osobami o ponadprzecietnej inteligencji. Czyzby sadzili oni, ze bez pomocy i wplywow SB nie osiagna swoich celow zawodowych lub ambicjonalnych? A moze w gre wchodzila wiara w slusznosc ideologii komunistycznej? Czy tez jest w nich jakas slabosc charakteru, ktora sklania ich do wyslugiwania sie wladzy bez wzgledu na to jakiego rodzaju ludzie do niej naleza? To, ze ci czy inni ludzie zdecydowali sie na wspolprace w charkterze konfidentow nie jest samo w sobie przestepstwem. Ale tego typu zajecia z zasady wymagaja zawiedzenia zaufania ludzi, z ktorymi konfident jest zwiazany wiezami zawodowymi czy towarzyskimi. I z tego powodu jest to moralnie brudna robota chociaz moze byc ona niekiedy konieczna dla dobra interesow panstwa. Inaczej mowiac, nie jest to zajecie dla dzentelmena.
Przeczytalem sobie teczke arcybiskupa, ktora udostepniono na internecie.
Pff… Ok, jedyny czuly punkt, to zlozenie (jak zrozumialem) zapewnien o dalszej wspolpracy rownolegle z przysiega na wiernosc kosciolowi. Byc moze w tym tkwi klucz do calej sprawy, a szczegolnie do poparcia Watykanu i Episkopatu dla nominata (jak datad, czartek, ok. 20-tej czasu polskiego zadnej wiesci o cofnieciu nominacji), ktory byc moze doczeka sie ingresu (w przeciwienstwie do tego, co myslalem pare godzin temu).
Reszta to historia zwyklego czlowieka, ktory podjal sie wspolpracy i zawiodl (celowo lub z natury) oczekiwania mocodawcow, o czym mowi jeden z raportow oficera prowadzacego. Niezle rozmoczona petarda.
Teraz: mozna sie dolaczyc do choru tych, ktorzy mowia, ze arcybiskupo mogl od poczatku nie zaprzeczac, ale byc moze i w tym jest jakas logika, ktorej my nie dostrzegamy.
Bo jesli nie ma zadnej, to juz naprawde nie wiem, o co chodzi.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Badger;
Normalni polacy nie grzesza inteligencja i dlatego nie przywiazuja wagi do tego jakiego typu ludzie tworza ich narodowa elite. To, ze dzialanosc konfidentow nie przyniosla oczekiwanych przez SB rezultatow nie usprawiedliwia ich samych. PRL padl nie dlatego, ze bylo tam za malo donosicieli lecz dlatego ze bylo w niej za duzo lajdakow. Niektorzy z nich prosperuja do dnia dzisiejszego. Dlatego rozrachunek win nie jest bezcelowy.
Znam osobiscie jedna z osob wymienionych ciurkiem przez Bobole. To dzieki temu wpisowi dowiedzialem sie, ze i ona mialaby byc zwiazana z tajnymi sluzbami PRL, bo tematyka lustracji od strony personalnej (kto ? gdzie ? kiedy ?) nie interesuje mnie wcale. Osoba, o ktorej mowie miala byc moim promotorem, a rownoczesnie znalismy sie prywatnie. Od tej ostatniej strony nie mialbym tej osobie nic do zarzucenia.
Ani mnie nie ziebi, ani mnie nie grzeje, ze ta czy inna osoba moglaby donosic na nas, na mnie. Mam to gleboko gdzies. Nie mi oceniac innych, zwlaszcza jesli ich czyny i zaniechania maja tylko i wylacznie implikacje moralne. Jesli zas maja one rowniez implikacje prawne, to niech na ten temat wypowie sie sad. Sad prawa, a nie opinii publicznej, podgrzewanej przez harcerzykow lustracyjnych.
W kazdym razie trwa ciekawa wymiana medialnych ciosow i intesywne wysylanie sygnalow. Teraz oporo-powrotnym strzelil abp.gen. Glodz.
Jacobsky
hehe, PRL padło, bo za dużo w nim było łajdaków? Dobre sobie :-). Pomijając infantylność (z całym szacunkiem) Twojego osądu (PRL upadł, bo upadł ZSRR i czasu się zmieniły), to można by powiedzieć: więc czas upadku IV RP jest już bardzo bliski, bo sami w nim łajdacy :-).
Oswiadczenie Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie Wielgusa,ogloszone pod presja Jaroslawa Kaczynskiego,oznacza ze mamy konflikt na linii wladza-kosciol.
Witam ponownie w PRL,demoludy na tron.
Ktoś tu napisał, „ze go ani ziębi, ani parzy czy ktoś był, czy nie…” nieważne też „kto? jak? kiedy? gdzie?” Mam pytanie czy wg Szanownego grona tych z tu najgorliwszych dysputantów istnieje i ma rację bytu takie pojęcie jak prawo moralne? Bo odnoszę wrażenie, ze jeśli chodzi o sferę moralności i zwyczajnej ludzkiej przywoitości to dowolność nie zna granic. Dobre jest to co jest dobre dla danej jednostki, kropka. Czyli w zasadzie jesli mam taką ochotę to powinnam sobie kupić kałasznikowa i jak bohaterowie filmu „Święci z Bostonu” zrobić porządek wegług własnej wizji swiata.Przyznam się, że czasami miewam taką ochotę ale jednak jestem normalna/hmm…w tym gronie mniemam, że nie do końca mam taką szansę;)/ i wiem, że są we mnie granice, które na pewne rzeczy mi nie pozwalają, granice wewnętrzne tak zwanej moralnosci czyli przyzwoitości człowieka pragnącego żyć po prostu godnie. A co znaczy żyć GODNIE – niech odpowie sobie kazdy sam. I żeby było jasne nie potepia się tu człowieka ale jego czyny a one bywa przekraczają granice wytrzymałosci danego człowieka i łamią jego godność. Niemniej trzeba umieć, kiedy nadejdzie taki czas /jak dziś dla ks.arcbp Wiegusa /kiedy trzeba stanąc w prawdzie, by właśnie chcieć zachować własną godność. Tylko tyle i aż tyle…Nie jest to łatwe, no cóż ale konieczne. Trzeba umieć nazywać rzeczy po imieniu i tyle. Czarne pozostanie czarnym a białe białym, nawet jesli wielu na tym świecie będzie próbowało udawadniać, ze tak nie jest. Ciemność nie byłaby nią gdyby nie istniało światło a dzień nie byłby dniem a noc nocą etc. Taki jest porządek tego świata, czy komuś się to podoba czy nie. Wszelkie rewolucje na ten temat to tylko dywagacje na poziomie intelektualnym, które pozostają i pozostaną, jedynie na płaszczznie teorii.
No prosze !
Pierwsze objawy kaca lustracyjnego juz sa. Rydzyk dal glos…
http://wiadomosci.onet.pl/1459567,11,item.html
…czyli otrzezwienie przychodzi, nawet pozostajac ciagle w oparach absurdu.
Wypowiedz Ojca Reaktora przypomina jako zywo poprzyjeciowy, wczesnoporanny belkot:
Uuu…Leb mi peka… chyba musialo mi cos zaszkodzic… to pewnie ta salatka ze sledzia, no bo przeciez po litrze gorzaly i siedmiu piwach leb by mnie tak nie rozbolal, i nie pawiowalbym dalej niz widze….
Witamy, panie Rydzyk, po naszej stronie barykady !
Bobola,
„Normalni polacy nie grzesza inteligencja i dlatego nie przywiazuja wagi do tego jakiego typu ludzie tworza ich narodowa elite”
Za to nienormalni pisza „Polacy” z malej litery i uwazaja siebie za elite.
Czy nazwalby Pan rowniez donatystami tych, ktorzy chcieli ujawnic, odebrac swiecenia i wsadzic do wiezien ksiezy pedofili w USA?
Jacobsky, o tym Rydzyku – ciekaw jestem kto się wcześniej zorientuje, że bp Wielgus jest od strony „rydzykowych” i przynajmniej to tej pory był zwolenikiem IV RP z wszystkimi konsekwencjami :-). Nie pierwszy to przypadek, że „rewolucja moralna” PiSu pożera własne dzieci, ale jaki spektakularny 🙂
Badgerze
Tak ściśle to nie infantylność charakteryzuje osąd Boboli ale mitomania,którą bym nazwał mitomanią negatywną. Ciekawe w tej tezie jest założenie,że komunizm upadł dzieki łajdakom.Dotychczasowa mitomania(pozytywna)zakładała iż komunizm upadł dzięki licznym zrywom patriotycznym i działalności państwa podziemnego trwającego nieprzerwanie od 1939 roku.Teraz czytam Bobolę,który z nutą żalu pisze iż PRL upadł dzieki łajdakom i jeśli się łajdactwa nie wypleni to upadać będą kolejno numerowane RP.Zarówno mitomania pozytywna jak i negatywna zakłada,że Polacy(patrioci lub lajdacy) mają wpływ na upadki lub wzloty swojej państwowości.Śmieszna teza sprowadzająca się do zbirowej psychoterapii.Zarazem teza smutna bo faktycznie jedyne co Polacy potrafią zrobić to pogrążać się w kulcie patriotyzmu lub nienawiści do łajdaków.Tak naprawdę polityczna zawierucha światowa powołała PRL i polityczna zawierucha światowa go zlikwidowała.Jedyny wpływ jaki na upadek komunizmu mogli mieć moi rodacy to mozolne wytwarzanie w fabrykach bubli, których nikt poza Rosją nie chciał kupić.Psychoterapia zbiorowa, ktorą od miesięcy obserwuję nie ma najmnieszego sensu-pierwsza z brzegu zmiana koniunktury swiatowej rozwali ten mozolnie budowany przez mitomanów domek z kart.
Panie Adamie
Porównanie z donatystami jest kulawe. Gdyby chodziło o czasy stalinowskie miałby pan może i rację. W latach 70. dylematy „moralne” były na poziomie wyjedzie – nie wyjedzie. Chyba że czegoś nie wiemy?
Panie Lobo
O ile znam doktryne Waszego Kosciola, sakramenty udzielane przez wyswieconego kaplana,niezaleznie jak grzeszy, nadal maja moc waznosci.
Jest to chyba madre i logiczne.
Nie chodzi o to, zeby „urzednicy PB” byli swieci, ale o to, zeby na najwyzsze stanowiska w KK nie mianowac ubeckich kapusiow i donosicieli. Czy to zbyt wygorowane zadanie? Wydaje mi sie, ze nie.
Niektorzy Dyskutanci twierdza, ze jest to niemozliwe, poniewaz wszyscy urodzeni przed rokiem 72 byli umoczeni. Otoz oswiadczam, ze nie wszyscy. Bylo i jest wielu przyzwoitych ludzi, w co niektorym trudno uwierzyc.
Uwazam, ze uczciwosc i prawdomownosc najwyzszych hierarchow jest warunkiem podstawowym i koniecznym, jesli Kosciolowi zalezy na zaufaniu, szacunku i trwaniu wiernych przy KK.
vox_populi
Ja nie uważam,że wszyscy urodzeni przed 1972 rokiem byli umoczeni. Tak uważają głupie dzieciaki,które wymyśliły ustawe o esbeckich śmieciach. Ja myślę,że wszyscy mieszkający na tym terytorium i wszyscy mieszkający poza nim,bez wzgledu na rok urodzenia, jeśli przeżywają to co tu się dzieje są umoczeni.Problem w tym,że części owo umoczenie ciąży,wypierają to gdzieś głęboko i szukają kozłów ofiarnych na których można zwalić swoje winy.Wiec znaleziono esbeckich szpicji-realnych lub w miarę potrzeby wydumanych.Tak jak Francuzi umoczeni w kolaboracji z Niemcami znaleźli po wojnie nieszczesne prostytutki,którym golili głowy. Fryzjerzy strzygacy Niemców,kupcy sprzedawający im towary,chłopi produkujący dla Niemców żywność golili głowy dziewczynom,ktore za pieniądze oddawały się okupacyjnej armii.A teraz ty vox_populi strzyżesz biskupowi Wielgusowi głowę.Pozazdrościć ci można dobrego samopoczucia. Jeśli żyłeś w tym państwie to na nie pracowałeś,wspierałeś je-na tym polegał komunizm.Zrób może rachunek sumienia zanim zaczniesz przelewać swoje frustracje na ofiary tej nagonki.Ta nagonka na Wielgusa to czystej wody komunizm właśnie.
RobinHoodka,
poniewaz napisalem cytowane przez Ciebie na wstepie slowa:
„..ze go ani ziębi, ani parzy czy ktoś był, czy nie?? nieważne też ?kto? jak? kiedy? gdzie??,
a wiec pozwol, ze Ci odpowiem.
Anie mnie ziebi, ani mnie nie grzeje to wszystko, gdyz sa to przede wszystkim sprawy zaprzeszle. MInela juz nie jedna epoka od czasu, kiedy wiekszosc z wymienionych tu osob podpisala kwit w SB i wykonywala powierzone zadania, tudziez zostala jako TW przeniesiona do „archiwum”. W wiekszosci przypadkow szkody realne, jakie mialbyby wyrzadzic ewentualne czyny tych osob sa minimalne. To nie tylko dzieki ich donoszeniu trwal i kwitl system prl-owski, ani tez nie z racji zaniechania przez nich wspolpracy system ten upadl. Do momentu udowodnienia tezy przeciwstawnej, szkodliwosc spoleczna czynow zarzucanych moim zdaniem znikoma, i polowanie na czarownice i rozmoczone petardy jak ta Wielgusa nie potrzebnie marnuja energie spoleczna na rzeczy, ktore tak naprawde nie maja wiekszej waznosci dla przyszlosci tego kraju.
Teraz o prawach moralnych. Te podlegaja indywidualnym ocenom i wykladniom. Nie twierdze, ze szpiegowanie w gronie znajomych to akt niepokalanej czystosci moralnej. Tylko, ze to nie mi wystawiac cenzurki i pisac laurki innym. A zreszta, jaka jest roznica (z moralnego punktu widzenia) miedzy czynami opisanymi w aktach Wielgusa a np. codziennym oszukiwaniem na wadze klientow w sklepie ? Wykradaniem cementu z hurtowni ? Podkladaniu wypchanych kopert zeby dostac kwit na „malucha” czy awansowac na liscie oczekujacych na M-2 ? Oczekiwaniem przez miesiac pod sklepem z dywanaymi czy pralkami, z calym rytualem zapisywania sie na liste spoleczna, dyzurami pod sklepem (czesto w godzinach pracy – kolega przeciez kryl), a wszystko po to, zeby potem sprzedac ten wystany grat, ktorego i tak nie potrzebujemy, i zarobic na nim pare groszy, bo przeciez nikt nie sprzedawal po cenie ? A co na temat chwalenia sie kolejnym przekretem, ktory to przekret byl czesto miernikiem pozycji socjalnej w srodowisku innych, rownie uczciwych „bohaterow” tamtych dni ? A oplacanie co tydzien milicji (a nawet picie z gliniarzami w ramach pi-ar), ktora to policja nadzorowala te czy inna gielde, a wszystko po to, zeby moc prowadzic regularnie proceder lamiacy nie tylko prawo krajowe, ale rowniez miedzynarodowe, jak np. prawo o ochronie dobr intelektualnych i zwiazane z nim konwencje ?
Zastanow sie prosze nad tymi pytaniami, dorzuc moze pare swoich przykladow z zycia (jesli masz takowe) i wtedy moralizuj sobie dalej.
Ja nie czuje sie na silach moralizowac i oceniac innych, rownie slabych jak ja, ktorzy zamiast geszeftow robili inne brzydkie rzeczy. Byc moze wlasnie w tym zaniechani tkwi w pewnym sensie jakas sila charakteru, a nie w klepaniu o biaym, czarnym, nocach i dniach, oraz o zyciu z godnoscia ?
Pomiedzy czernia i biela jest cala gama szarosci. Ta szaroscia jest czlowieczenstwo ze wszystkimi jego ulomnosciami i blaskami.
I to jest wlasnie najciekawsze, a nie czarno-bialy swiat bez polcieni.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Wojtek z Przytoka:
„Tak naprawdę polityczna zawierucha światowa powołała PRL i polityczna zawierucha światowa go zlikwidowała”
o to mi właśnie chodziło i dlatego uważam, że poglądy Boboli to dziecinada. Mówisz, że mitomania? Mitomania to wiara w baśnie, czyli…infantylizm. Wyszło że się ze sobą zgadzamy :-). I nie po raz pierwszy 🙂
Badger,
i chyba wlasnie dlatego Rydzyk bredzi o tym, ze to znowu uklad winien, ze bitwa o Warszawe trwa, itp. Aha, nawoluje on rowniez do ostrej lustracji dziennikarzy. Na szczescie jego oraz podleglej mu trzodki to i tak nie dotyczy, bo przeciez Rydzyk i s-ka reperuje serdaki i struga drewanine protezy dla biednych ulomnych…
Niezle sie wczoraj usmialem czytajac – parafrazujac tytul J. Paradowskiej -ogluszajacy ryk ojca Reaktora.
POzdrawiam,
Jacobsky
Jacobsky
Zwroc uwage ze twoj celny opis „molalnosci PRL” dotyczy socjologicznie ogromniej wiekszosci sluchaczy RM.Innych (moze i mnie) oczywiscie takze.
Jacobsky, osmiele sie troszke z Toba polemizowac.Twierdzisz,ze kazdy gdzie tam po drodze wlasnego zycia ma takie,czy inne swinstewka na sumieniu.Nie zawsze bylismy czysci ‚moralnie” -tak twierdzisz!
To prawda,ale to nie my,przecietni ludzie stawiamy CALEMU SPOLECZENSTWU ZNAKI MORALNEGO POSTEPOWANIA!
A to kosciol wlasnie determinuje wiele dziedzin zycia Polakow.Wystarczy wspomniec o aborcji,eutanazji,zabranianiu badan prenatalnych,potepianie srodkow zapobiegania ciazy………..dlugo by jeszcze wymieniac.
Zastanawiam sie,czy w zwiazku z tym nie powinno byc u nich wiecej pokory!? Wlasnie dlatego,ze sami nie sa doskonali.
Z calej tej afery wyciagam wniosek,ze tym panom blizej bylo do Raju za zelazna kurtyna,niz do tego opisywanego w biblii!!
Poza tym serdecznie Cie pozdrawiam.Ana
Ana
Przez kilka lat spotykalem Wielgusa „na korytarzu”. Za diabla nie moge sobie przypomniec co w jego „naukach” moralnych bylo bledem.
Nie masz racji. TO MY „ZWYKLI” LUDZIE WYZNACZNY ZNAKI MORALNEGO POSTEPOWANIA!”
Ana,
dzieki serdecznie za uwagi.
Moj przydlugi wywod spowodowany byl przede wszystkim pewnymi elementami z wpisu RobinH. Uwazam, ze bawienie sie w trybunow moralnosci to wyjatkowo sliskie zajecie. Kosciol, ktory przyjal na siebie role trybuna rowniez powinien uwazac, i byc moze tak wlasnie postepuje, skoro, pomimo burzy wokol abp. Wielgusa, stoi twardo przy swoich decyzjach, czego dowodem rozwoj sytuacji w archidiecezji warszawskiej. A poniewaz Kosciol jest to instytucja zlozona z ludzi, a wiec nie jest ona wolna od ewentualnych pomylek, i jesli takie popelnia lub, jako instytucja, nie reaguje na nie wlasciwie, to byc moze poniesie tego konsekwencje, pomimo wypracowanej przez wieki sztuki ochraniania swego wizerunku wobec wiernych i niewiernych.
Nauczono mnie kiedys (jeden z tych nauczycieli figuruje wymieniony wyzej jako konfident), ze kazdemu przysluguje domniemanie niewinnosci, a jesli sam wyzna swoja wine, a tym bardziej gdy sprobuje naprawic wyrzadzone swym postepowaniem szkody, wtedy, powolujac sie na tzw. czynny zal, sprawca moze oczekiwac nadzwyczajnych rzeczy od wymiaru sprawiedliwosci. Tak wlasnie patrze na sprawe abp. Wielgusa. Byc moze myle sie w swej naiwnosci, ale poki co wszystkie znane mi fakty w tej sprawie przemawiaja wlasnie za czyms w rodzaju czynnego zalu wyrazonego w jakims momencie przez ksiedza, dzieki czemu nie tylko wybaczono pobladzenie, ale rowniez zaufano mu, skoro Watykan i episkopat polski stoja teraz murem za abp. Wielgusem.
Kto wie, moze to jest wlasnie lekcja, jaka jest nam w tej chwili przekazywana – lekcja przebaczania i wiary w czlowieka do konca ? Lekcja udzielona pod wplywem tego, co w tej chwili dzieje sie w spoleczenstwie polskim ? Tylko pewnie gdzies tam, w czasie jej udzielania nie wszystko wyszlo tak, jak powinno (np. pojscie w zaparte sprzed kilku dni), i stad panika oraz odruch ucieczki przed faktami ?
Nawet jesli moje naiwne myslenie ma jakis tam minimalny sens, to i tak mozna zapytac (dziekuja jednoczesnie za udzielana lekcje) dlaczego dopiero teraz, a nie na poczatku, kiedy to wygenerowane w ten sposob gesty skruchy, pojednania i przebaczenia bylyby prawdopodobnie mocniejszym spoiwem odradzajacego sie spoleczenstwa niz „gruba czerwona kreska” ?
Pozdrawiam serdecznie,
Jacobsky
Przepiszę część wpisu do blogu Pana Waldemara!
Kaczyńscy są tak wściekli, bo usiłowali sterować Josephem Ratzingerem w Watykanie, a ten w ogóle nie zwrócił uwagi na słowa Brata Mniejszego. Jego złość (Brata) spadła również na Suchocką za podpisanie niekorzystnego konkordatu, gdzie państwo nie ma wpływu na obsadę stanowisk kościelnych. ?Piłsudskiemu to kościół musiał przedstawiać siedmiu kandydatów? i ?co to jest, państwo w państwie??.
Jest to świadome działanie odsunięcia głównej części Episkopatu i Papieża od wpływu na sprawy polskie. Każdy podskakujący będzie miał przeciek do Sakowicza, aż kościół bezwarunkowo poprze PiS.
geralt, synku, czy ty nie rozumiesz, że nawet gdyby się okazało że i Kaczyński i Wałęsa a nawet sam papież JP2 byli kapusiami, to nie zmieniło by to dla Polski i Polaków nic? Nic a nic. Nie miało by wpływu na żaden wskaźnik ekonomiczny. Nie przybyło by od tego ani nie ubyło inwestycji ani oszczędności. Ta cała lustracja jest zupełnie nieważna. Jedynym jej rezultatem będzie wywalenie pieniędzy na nieszczęsny IPN. Pieniędzy które mogły by być wydane inaczej. Na przykład na zakup lepszego wyposażenia dla naszych żołnierzy w Iraku.
Torlin
Dzieki
Ana
„nie moge sobie przypomniec co w jego ?naukach? moralnych bylo bledem.”
Wyjasniam ( bo nie zawsze ironia na blogu jest czytelna):
W swoich „naukach” Wielgus nigdy nie zlamal lojalnosci wobec korporacji.
Byl ortodoksyjnym katolikiem ( w naukach zaznaczam).
Szanowny Jacobsky,
może zacznę od końcowej Twojej wypowiedzi 🙂
Byc moze nie zwróciłes na to uwagi ale w swej wypowiedzi zwróciłam właśnie uwagę na słabość charakteru KAŻDEGO człowieka /także siebie/ nie oceniajac wszak tego ale wskazując jedynie najprostrzą i jedyną jak się wydaje właściwą drogę wyjścia z tej sytuacji – pochylenie / w sensie wewnętrznego autentycznego! żalu/ i wypowiedzenie jednego słowa – przepraszam, nie dałem rady, złamałem się – to się chyba nazywa pokorą.
Z drugiej jednak strony owo „przepraszam” w różnych sytuacjach i wobec różnych ludzi ma odmienną wagę i znaczenie. Dlatego, jeśli chodzi o kwestie moralne, nie zgadzam się na wrzucanie do jednego worka zwykłego rzezimieszka, drobnego cwaniaczka i człowieka aspirującego do pełnienia funkcji ważnych społecznie. Różna jest też ich odpowiedzialność. Nie można porównywać odpowiedzialności z tytułu „wykradania cementu z hurtowni” ze współpracą ze służbami bezpieczeństwa PRL człowieka, który aspiruje do jednej z najważniejszych funkcji w polskim kościele, a tym samym do miana morlanego autorytetu. Nie możesz drogi Jacobsky stawiać ich w jednym szeregu. Miejsce złodziejaszka jest na kolegium, czy przed sądem grodzkim /tak to chyba teraz się nazywa/. Miejsce arcybiskupa z pewnością jest gdzieś indziej. Jeśli złodziejaszek, co „wykradał cement z hurtowni” powie przed tym sądem „przepraszam”, a sędzia dojrzy w tym akcie szczerość i autentyczność, to da mu niższy wyrok, albo nawet przysłowiowe „zawiasy”, ale przecież nie puści go wolno! Per analogia samo „przepraszam” arcybiskupa, to na pewno krok w dobrym kierunku, ale trochę za mało. Nie uważasz? Tym bardziej, że powstaje nieodparte wrażenie, że „przepraszam” arcybiskupa zostało wymuszone przez sytuację, a poprzedzone było niewątpliwym kłamstwem. Gdyby jeszcze arcybiskup powiedział to tydzień wcześniej i nie szedł w zaparte, że „nie współpracował i nie podpisywał niczego”. A przecież pierwsze informacje o tej sprawie pojawiły się już w sierpniu zeszłego roku. Wtedy był czas i miejsce na wyjście i powiedzenie: „ludzie, zbłądziłem, przepraszam, wybaczcie”. Myślę, że wówczas arcybiskup uzyskałby nie tylko przebaczenie, ale i zdobyłby szacunek wielu ludzi za odwagę cywilną. A tak pozostaje niesmak i wątpliwości co do szczerości.
A na koniec mały cytat odnośnie kontrastów – „bądź gorący albo zimny nigdy letni” /”Piekło” Dantego/
Sam Bóg jest ich pełen /chocby powszechnie znana postać Hioba/. Pozdrawiam.
A moze powinienem powstrzymac sie od proby racjonalizacji „afery Wielgusa”. Kto za tym stal? Po co?. Moze to sa pytania glupie. Moze jest poprostu tak ze nastapila przypadkowa kumulacja gorliwosci lustracyjnej z niechlujstwem nominacyjnym Kosciola, zarowno na pozionie lokalnym,polskim, jak i na poziomie Watykanu.Moze swieckie wladze PL
nie przewidzialy skutkow jakie moga miec mniej lub bardziej kontrolowane przecieki.
Moze to wszystko jest wynikiem zbiorowego bledu?
RobinHoodko, To, że abp Wielgus przeprasza wiernych za sam fakt uwikłania się w kontakty z służbami specjalnymi nie oznacza, że zgadza się z wszystkimi formułowanymi wobec niego zarzutami. Gdyby zamiast „śledztwa” prowadzonego przez dziennikarzy, IPN i dwie komisje (spory nadmiar chętnych do tej brudnej roboty) abp Wielgus miał proces lustracyjny to nie wiem czy mikrofilmy by się ostały. Jest to materiał niechętnie dopuszczany przez sądy ze względu na łatwość jego fałszowania. Myślę też, że trudno jest paść na kolana i przepraszać gdy żądny zemsty tłum rzuca na ciebie naraz szereg różnych oskarżeń. Jedni mówią grzesznik, inni tchórz, ale obok jest pewny swego Terlikowski krzyczący – donosiciel! Jest Rzeczpospolita przekonująca, że jesteś przeszkolonym szpiegiem – nieomal kadrowym oficerem wywiadu. Trochę trudno jest powiedzieć – wybaczcie, zgrzeszyłem – gdy wiadomo, że twoja skrucha zostanie użyta jako potwierdzenie tej długiej listy przewin co do których większości się nie zgadzasz.
A tak na marginesie tego spektaklu to firmowanie procesu lustracji abp Wielgusa przez Rzecznika Praw Obywatelskich jest kuriozum, które powinno doczekać sie osobnych komentarzy. Moim skromnym zdaniem jest to sprzeniewierzeniem się zasadom, którymi RPO powinien się kierować. Nie jestem prawnikiem, Mam nadzieję, że ktoś bardziej ode mnie kompetentny kiedyś tę decyzję Kochanowskiego zanalizuje.
RoobinHoodka,
przeczytaj prosze, co napisalem wczesniej do Any w sprawie biskupiego „przepraszam”, szczerosci tego gestu oraz timingu.
Moralnosc dla mnie jest jedna (przynajmniej w naszej sferze kulturowej), nie zaleznie czy chodzi o cement, czy o donoszenie. I dlatego nie chce oceniac innych, bo sam nie jestem czysty, choc nie donosilem (swiadomie). Indywidualny stosunek do moralnosci jest za to rozny, w zaleznosci od czlowieka (relatywizm…? – so what ?). W kazdym przypadku cena tego stosunku, a co za tym idzie wnioski plynace z tej oceny co do predyspozycji dla pelnienia okreslonej funkcji sa sprawa instytucji, ktorej sprawa dotyczy. Ciekawy jest od tej strony wpis Torlina. Ja, w swojej naiwnosci, nie osmielilem sie isc tak daleko w swych domniemaniach, choc rzeczywiscie calosc wyglada na ostra probe sil miedzy, do niedawna, naturalnymi sojusznikami. Byc moze Kosciol katolicki czy w ogole zwiazki wyznaniowe w Polsce nie sa zainteresowane lustracja.
Pojedynek na cytaty mnie nie interesuje. Zawsze znajdzie sie taki, ktory cos tam udowodni lub potwierdzi, bo na szczescie autorzy cytatow nie mysla tak samo.
My rowniez, wiec poprzestanmy na tym.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Szanowny Jacobsky,
80 % społeczeństwa nie umie czytać i nie chodzi tu bynajmniej o znajomość liter i pisowni ale rozumienia treści czytanego tekstu. Nie pisałam o różnicowaniu moralności ale o różnicy w odpowiedzialnosci za tę moralność a to jednak wielka różnica.
Milo mi nalezec do zdecydowanej wiekszosci.
Mamy tu wyzej dziwna koalicje relatywistow moralnych z pragmatykami. Jacobsky wyzej w dlugim elaboracie wyjasnia, ze z faktu ze on takze mogl niegdys nie zaplacic za bilet w tramwaju wynika ze donoszenie na wspolpracownikow i znajomych wsrod in spe dostojnikow IV RP winno byc traktowane z przymruzeniem oka. Natomiast Badger z dziecieca prostota wyjasnia, ze cokolwiek sie zdarzylo w przeszlosci nie wplywa na obecny stan wskaznikow ekonomicznych, od ktorych zalezy jego dobre samopoczucie. Tak to dziwnie owocuje wyksztalcenie w PRLu tej warstwy, ktora usiluje obecnie uchodzic za polska inteligencje. Tylko tak dalej panowie.
Badger ale po co walczyc w Iraku? To niewazne przeciez czy ktos mieszka w wolnym kraju czy nie…
Bobola,
jestem w pewnym sensie pragamtykiem oraz relatywista moralnym. So what ? Taka sama postawa zyciowa jak kazda inna, w tym i Twoja. Z jednym byc moze wyjatkiem. Staram sie nie redukowac do zera ludzi myslacych inaczej ode mnie, wyszukujac im rodowody myslowe tam, gdzie ich nie ma, ale przede wszystkim w srodowiskach i systemach, ktore nie sa mi mile. Tobie widzocznie, z wiadomych tylko Tobie powodow, nieznosnie ciazy na watrobie PRL – coz, i z tym trzeba zyc, a wiec zostaw postawy prl-owskie czy inne zaszufladkowania dla samego siebie.
Natomiast w naszych (Twoich i moich) usilowaniach jestesmy tak samo dobrzy, a wiec rzeczywiscie: tylko tak dalej 🙂
Pozdrawiam,
Jacobsky