Tusk, ten to ma ciężko
PiS bis, light, soft, wersja 2.0 – przykrył w mediach trzylecie rządu Donalda Tuska. Jak na pierwszy dzień żywota na tym padole łez, jakim jest polityka polska, nieźle. Nie przypadkiem za Kluzik-Rostkowską stanęli skromnie pisowscy szamani Kamiński i Bielan. Co jak co, ale owijania sobie naszych telewizji wokół palca, nauczyli się dobrze.
W mediach rozkręca się moda na wytykanie Tuskowi, że nic nie robi, tylko gra w piłkę, oraz na lamenty nad rzekomo zabetonowaną polską polityką. PiS bis jej na pewno nie odbetonuje. Odbetonować ją może tylko coś, o czym jeszcze nie wiemy, jakieś nieprzewidywalne wydarzenie, zaskakujący obrót spraw publicznych, albo pojawienie się jakiegoś prawdziwego talentu politycznego, kogoś, kim chciałby być, ale nie będzie ani Palikot ani Napieralski ani Olejniczak.
Nie ma zabetonowania, jest dość stabilne status-quo. Częściowo dlatego, że wyborcy wolą to niż cokolwiek innego. Oni się nauczyli, kto jest kim wśród polityków, i im ta wiedza jest droga, nie chcą znów iść do politycznej zerówki. Wiedzą swoje. Tego na razie żadne ględzenie, że Polska jest najważniejsza, nie przemoże.
Mam do premiera Tuska wiele pytań, mam też pretensje, ale jego trzylecia mu gratuluję. Chyba żaden z premierów III RP nie miał za swej kadencji takiego roku, jak ten mijający: roku powodzi, Smoleńska, krucjaty, Łodzi, pomruków recesji i kryzysu finansów i jeszcze bojkotowania wyników demokratycznych wyborów.
I Tusk dał radę. Nie dał się wytrącić z równowagi najbardziej brutalnym napaściom. Ten kończący się rok 2010 przejdzie do annałów. Jeszcze do końca nie uświadamiamy sobie, że prawie na pewno będzie rokiem przełomu, rokiem ,,działu wód”. Mamy szczęście, że przekraczamy tę granicę z Tuskiem u władzy.
Komentarze
Nie mogę się zgodzić, że konczący się rok 2010 jest rokiem przełomu. Na pewno jest rokiem granicznym, ale przełom dopiero przed nami. Oby szybko nastąpił.
Pozdrawiam
Talentow politycznych jest duzo ale ukrywaja sie w samorzadach i zajmuja sie rozwiazywaniem konkretnych problemow,stroniac o tego polskiego Sumo w wykonaniu dwoch najwiekszych partii.
Gospodarzu, gratuluje komentarza i w pelni sie zgadzam. Pozdrawiam.
Swietny wpis a zwlaszcza 2 ostatnie paragrafy. Premierowi nalezy pogratulowac trzylecia u wladzy. Czy pamietamy taki wiersz: ‚O roku ow kto ciebie widzial w naszym kraju pamietny roku’ ‚powodzi, Smoleńska, krucjaty, Łodzi, pomruków recesji i kryzysu finansów i jeszcze bojkotowania wyników demokratycznych wyborów’. I dalej: ‚I Tusk dał radę. Nie dał się wytrącić z równowagi najbardziej brutalnym napaściom. Ten kończący się rok 2010 przejdzie do annałów. Jeszcze do końca nie uświadamiamy sobie, że prawie na pewno będzie rokiem przełomu, rokiem ,,działu wód?. Mamy szczęście, że przekraczamy tę granicę z Tuskiem u władzy’. Swietne, podpisuje sie pod tym na 100%. Panie Adamie dziekuje. josephkv
Rządy premiera Tuska widzę podobnie jak Gospodarz. Podejmowanym przez PiS próbom destabilizacji nie wróżę powodzenia. Przestrzegałbym jednak przed nadziejami na szybki upadek tej partii, podziały czy zmiany programowe. Jeśli PiSowi light udałoby się odebrać Kaczyńskiemu jakieś głosy to tylko po to, żeby je zatrzymać po właściwej, pisowskiej stronie sceny politycznej a potem oddać kiedy będzie trzeba. Pisiorstwo to nie nominalna przynależność partyjna, to charakter tych polityków i części społeczeństwa.
Panie Adamie.Dziękuję za trafną i wyważona ocenę sytuacji zawartą w tym artykule.Trzeba być politycznym,zaślepionym z zazdrości draniem,aby wytykać Tuskowi „nic nierobienie”.Dobre rządzenie w takiej szczególnej sytuacji cyt.:”powodzi, Smoleńska, krucjaty, Łodzi, pomruków recesji i kryzysu finansów i jeszcze bojkotowania wyników demokratycznych wyborów” jest w mojej ocenie majstersztykiem i dowodem,że tej obecnej władzy można zaufać.Dodałbym jeszcze przy agresywnych pro pisowskich mediach TVP i T.Rydzyka.Już nie chce wymieniać niewątpliwych osiągnięć tego rządu bo one przy dobrej woli oceniających są znane (wycofanie wojsk z Iraku,Eureko,niezależna prokuratura,jedno okienko,reforma pomostowa,zawodowe wojsko,coroczna rewaloryzacja rent i emerytur,polityka zagraniczna,pakiet energetyczny,reforma służby zdrowia,orliki czy inwestycje drogowe (itd.).Należy dla przykładu i przykładu przypomnieć,że w fantastycznych uwarunkowaniach „wysypał” się rząd Jarosława Kaczyńskiego już po dwóch latach!Nie zostawił on (rząd Kaczyńskiego) nic dobrego,namacalnego,jedynie to,co Polakom kazało z entuzjazmem zagłosować na PO.
Na pytanie, czy jesteś zadowolony, że rządzi PO odpowiem – tak; ale czy jesteś zadowolony z rządów PO – odpowiem – nie.
Ideę tę streścił Raczkowski w rysunku ,Nigdy nie daruję Kaczyńskiem, że muszę głosować na Komorowskiego’.
Zacofana i groźna alternatywa powrotu Kaczyńskiego wpływa na nasze oceny. Zgoda, Premier poradził sobie w rzeczywiście wyjątkowo złym otoczeniu zupełnie nieźle, ale to za mało. Nie widzę PLANU! Planu na modernizację, na opieranie się na młodym pokoleniu, odejście od zaczadzonej atmosfery w kraju. A wiele rzeczy dałoby się zrobić i pod czujnym okiem Wetującego.
Np. ustawa o VAT ma 200 stron i stwarza wszystkim kłopoty poprzez niepewności interpretacyjne.
Ale lepiej działać AKCYJNIE.
Znakomite podsumowanie.
Panie Adamie, jedno jest pewne: ten rok będziemy wspominać bardzo długo.
A władza?:
„wyborcy wolą to niż cokolwiek innego”
Ja zwykle mówię:
„w porównaniu do poprzedników, przynajmniej nic nie zepsuli”
Po wynalazkach typu Samoobrona – LPR – PiS
Polacy stwierdzili, że przyda im się chwila „małej stabilizacji”.
Taką możliwość daje rząd Tuska.
Przypomnę tylko, że jest jeden minister finansów w ciągu 3 lat i Jeden minister infrastruktury.
Rewolucji nie czynią ale małymi krokami konsekwentnie zmieniają Polskę
Za poprzedniej kadencji ministrowie z tych resortów zmieniali się co kilka miesięcy. Wydaj mi się że były 4 ministrów finansów i 3 infrastruktury w ciągu dwu lat
Myślę podobnie jak Gospodarz. Dodam tylko, że nadal będę popierać PO rownież ze względów… estetycznych. Wolę mieć do czynienia z ludźmi rozsądnymi, o umiarkowanych poglądach i sympatycznej aparycji. Tylko tyle i aż tyle. Podzielam również wątpliwości WB40 co do jakiejś lepszej wersji PIS. O obliczu tej przedziwnej formacji decyduje charakter i skłonności ludzi, którzy sie z nią identyfikują. Niestety, nie mam co do nich żadnych złudzeń.
jureg 10:05
wpisuje się w klasyczne „pomieszanie z poplątaniem” większości społeczeństwa w Polsce, zgubionego narodowym biciem piany.
„Jureg” nie widzi planu! „Planu na modernizację, na opieranie się na młodym pokoleniu, odejście od zaczadzonej atmosfery w kraju. A wiele rzeczy dałoby się zrobić i pod czujnym okiem Wetującego.”
„Jureg” sądzi, że „Wetującym” był tylko L.K., a teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pokazać plan i go zrealizować.
Ale prawdziwym „Wetującym” jest 85 procent społeczeństwa: wszyscy ci, którzy głosują na PiS, którzy chcieliby głosować na „bis” czy inny „light”, którzy głosują na szaleńców (obecnie zdobywających po parę procent, ale jeszcze trzy lata temu współrządzących!), co najmniej połowa (jeśli nie więcej!) głosujących na PO, przynajmniej 3/4 głosujących na SLD i prawie wszyscy niegłosujący.
„Jureg” ma nadzieję, że ten „Wetujący” zgodzi się na „modernizację”, zgodzi się na „oparcie się na młodym pokoleniu”, zgodzi się na „odejście od zaczadzonej atmosfery w kraju”.
Buahahaha…..
Ten „Wetujący”, którego racją bytu jest status quo (bo w modernizacji gubi się doszczętnie), który istnieje tylko dlatego, że trwa w skamieniałej, nieformalnej strukturze, w której nawet młodzi są już „starzy”, ten „Wetujący”, który żyje tym „czadem” jak tlenem, a bez niego udusiłby się, jak ryba wyjęta z wody. I on ma POZWOLIĆ na PLAN??????????????
„Jureg”, przestańże wreszcie oglądać telewizor i zastanów się, rozejrzyj trochę. Bo jakby tak Tusk wziął sobie do serca Twoje sugestie, i wprowadził od razu ten Plan, o którym piszesz (żebyś go wreszcie mógł zobaczyć, bo narzekasz, że nie widzisz), to po wyborach jesienią 2011 MUSIAŁBYŚ być zadowolony – że rządzi PiS czy inny bis.
Cierpliwości, jureg. Nie od razu Kraków zbudowano. Nie daj sobie wody z mózgu robić przez telewizornię…
I nie zapomnij iść głosować!!!!
Nie do końca się z Panem Redaktorem zgodzę. Pisze Pan, że trzeba czegoś więcej by zmienić obecną scenę polityczną. Czegoś szczególnego. No, cóż sam Pan pisze, że ten rok obfitował w szczególne wydarzenia. I kto wie, czy ich owocem nie jest nowopowstałe stowarzyszenie. Dalej może już bez specjalnych fajerwerków, ale cierpliwą krytyką, stowarzyszenie może osiągnąć całkiem dobrą pozycję.
I bardzo dobrze, bo tu się nie zgadzam z Panem, mamy właśnie zabetonowaną scenę polityczną, a mnie osobiście znudziło się głosowanie przeciw PiS. Chciałbym zagłosować za czymś. Niestety Platforma rozleniwiła się, bo przecież jest na pozycji gwaranta spokoju i cerbera dla IV RP. Ale to coraz bardziej nie wystarcza, sam Pan ostatnio pisał, o tym co ważne i nie jest omawiane przez polityków. Mam dość relacji i przepychankach pod krzyżem, o budowach pomników które nic temu krajowi nie dają, o spiskach o komentarzach do wypowiedzi JK.
Pora wyjść z tego klinczu, i choć do poglądów założycieli stowarzyszenia mi daleko, życzę im jak najlepiej. Niech merytorycznie oceniają, krytykują rząd. Ale nie za spiski, ułudę czy osobistą niechęć, ale za faktycznie popełnione błędy, by móc je korygować i na nich się uczyć. Pro publico bono.
Genialny komentarz Gospodarza i wyborne wpisy blogowiczów. Podobają mi się one też ze względów estetycznych. Tusku trwaj – chciałoby się zawołać za filozofem. Pan Premier jest przystojny i miło popatrzeć na jego aparycję. Nie ma już Wetującego i to jest to za co będziemy z wdzięcznością wspominać ten rok. Rok ów – jak napisze poeta. Pisiorstwo to wstrętni ludzie, którzy chcą teraz omamić tym light, nie zapomnimy, że Dorn nazwał nas, blogowiczów Polityki wykształciuchami. Ufajmy naszej władzy, ona zasłużyła na to po stokroć
@mw
Ale prawdziwym ?Wetującym? jest 85 procent społeczeństwa
To chyba przesada. Skąd więc rządy PO? Skąd taki pesymizm?
Słucham więcej radia;)
Pzdr
O jednym nie zapominajmy. Przyznam ze i LK i cala jego swita robili wszysko by centrowy wyborca czul do nich niechec. Ale to bylo tyle i tylko tyle.
JK postaral sie by jego wyznawcy , a jest ich niemalo, wystarczajaco by zapoczatkowac powazny rokosz, nie czuli niecheci do Tuska, oni maj go nienawidzic. I nienawidza z cala moca. A jaki to jest zaczyn sami rozumiecie.
Prawde mowiac ten stek obelg i koszmarne nienawistne wypowiedzi wszedzie wokol, malo zdecydowanego i slabego psychicznie czlowieka juz dawno by zniechecily do jakiejkolwiek pracy na rzecz spolecznosci. Wielki szacun Panie premierze za sile woli. Niech Pan nie rzuca tego bagna ze slowami..”A pies Wam morde lizal.:
Mam inne zdanie Panie Redaktorze i Drodzy Blogowicze co do przyszłości sceny politycznej w Polsce. Inicjatywy Kluzik-Rostkowskiej (czyli nie PiS w wersji „light” ale to będzie PO w wersji „hard”) i Palikota (czyli PO w wersji „light”) zmonopolizują scenę publiczną na dekady – będzie tak jak we frankistowskiej Hiszpanii czy salazarowskiej Portugalii – oczywiście bez tamtejszego autorytarnego „osprzętu”. Będą wolne wybory, będą wolne media, samorządy etc. etc. Ale – nasze media w 89 % sprzyjają konserwowaniu w Polsce bogoojczyźnianego, konserwatywnego, tradycjonalistycznego i neo-liberalnego spojrzenia na rzeczywistość. Ale – wybór będzie tylko (w zasadzie) między PO zajmująca 40-50 %, no a z „przystawkami” platformerskimi z „lewa” (Palikot) lub z „prawa” (Kluzik-Rostkowska) dawać by to mogło (w sumie) 75-80 %. To nie demokracja – to atrapa demokracji bo „wyboru” w zasadzie programowego nie będzie (zresztą już J.Gowin wydaje „ochy” i „achy” nad inicjatywą Joanny K-R – to jego koterii w PO b.bliska formacja mentalnie, programowo, ideowo).
Wtedy dopiero możliwe będzie powstanie autentycznego POPiS-u; on (jak twierdzę od dawna) istnieje cały czas w głowach bardzo wielu polityków obu asocjacji – dzisiejszy spór między tymi partiami jest natury towarzysko-osobowościowo-mentalnej – POPiS („bez kaczopodobnych” polityków PiS”) zajmujący „od lewa” po „prawą” niemalże cała stronę Sejmu.
A czemu to by służyło – po pierwsze władza jest ponętą niesłychanie intratną dla wszystkich polityków (a i PO od niej nie stroni – jak najbardziej), a władza absolutna i w perspektywie „długiego jej sprawowania” nęci tym bardziej: po drugie (pisał o tym kilkakrotnie „Kartka z podróży” – pozdrowienia !) – większość tego społeczeństwa (i jej polityczni reprezentanci) jest konserwatywno-tradycjonalistyczna, a nade wszystko niezbyt (nowocześnie) wykształcona; nawet Kk „zdzierży” taką sytuację, konserwującą potrzebną mu materialnie „polskość” i przaśność nadwiślańskiej sytuacji (Palikot to taki pies który szczeka – i będzie może szczekał – a karawana idzie dalej, i będzie szła).
Czyli taki „styl” myślenia jak np. u Krauthammera, Kristolla, Podhoretza lub Wolfowitza: neo-liberalnie i indywidualistycznie o człowieku jako jednostce (ekonomia i gospodarka), konserwatywnie lub ultra-konserwatywnie o świadomości i interpretacji świat, historii, spraw społecznych etc. (no i tradycyjnie o roli związków wyznaniowych, religii, symbolice religijnej w życiu publicznym itd.).
Nie uważam, że PO inicjuje te ruchy czy je jawnie popiera. Mniemam tylko, że życzliwie wspiera i się im przygląda „poddzierżywując” z lekka (i nie oficjalnie) te żywioły. Bo oba ruchy osłabiają bardziej konkurencję (i na „lewo” i na „prawo” od Platformy) niż ją samą. A to jej sprzyja, tak jak i egzemplifikuje przy tym naszą polską mentalność, nasz konserwatyzm myślenia, przywiązanie do tradycjonalizmu i wspomnianej „przaśności”, pokazując nasze polskie widzenie demokracji (badania prof. Czaplińskiego coś w tej mierze mówią np. ilu Polakom nie przeszkadzałoby to gdyby na scenie publicznie była 1 partia – i uważają się za wzorowych demokratów !).
A to wg mnie – gdyby się sprawdziło – byłoby b.niebezpieczne.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Nie wiem czy jakiś inny rząd lepiej by sobie poradził w ciągu tych trzech lat czy gorzej, ale raczej jestem zadowolona z tego co mam. Przyznam, że jakoś się mniej bałam kryzysu i tego co nas może spotkać po uspokajających słowach Premiera i Ministra Rostowskiego. Może tak reagowałam nie tylko ja ale też trochę ludzi w Polsce. I może to był jakiś sposób na kryzys. Zważywszy na to co się działo w Polsce, szczególnie w tym 2010 roku, katastrofy, powodzie, to uważam, że rząd i Premier zdali egzamin. Wszyscy im zarzucają brak reform tylko, że nie ma takiego ekonomisty na świecie, który by z całą odpowiedzialnością dał receptę na sukces gospodarczy. Tak naprawdę chyba (tego nie wiem na pewno) tylko Chinom się jakoś udaje i tym krajom, które siedzą na ropie naftowej. Ale tam nie ma demokracji i nie wiemy do końca jaką cenę za sukces płacą np. obywatele Chin. Jak się mówi o reformach, to trzeba jasno ludziom powiedzieć, że to będzie bardzo bolesne, przynajmniej dla niektórych. Tym co np. chcą reformy np. KRUS trzeba by przypomnieć, że to raczej całe rolnictwo wymaga reformy a wtedy nie będzie potrzebny KRUS, a to wymaga ogromnych nakładów finansowych.
Wodniku!
Tak myślało wiele państw. Jak przekroczony zostanie próg wytrzymałości, społeczeństwo głosuje na najdziwniejsze partie, jak w Polsce na PPPP („Polska Partia Przyjaciół Piwa”) czy w Warszawie na „Gamonie i Krasnoludki”. W Niemczech buntem byli „Zieloni”, to samo dzieje się w Anglii. I w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli jest zapotrzebowanie na jakąś partię, to nie potrzeba pieniędzy, bilbordów, wspaniale opracowanych planów. Wystarczy reklama szeptana i raptem mają 20 %.
Zgadzam się z opinią, że „pisiorstwo” to kwestia charakteru. Uważam, o czym kiedyś pisałem, iż PIS w wersji light jest groźniejszy aniżeli w wersji hard, gdyż może więcej ludzi słabo zorientowanych politycznie zmylić, albo po prostu nabrać, czego dowodem ostatnie wybory prezydenckie. Jednak dobrze. Niech się dzielą, gryzą i wreszcie pozagryzają nawzajem! Pozdrawiam.
Wodnik 53,
dobry, analityczny komentarz.
Pozdrawiam
?Tusk, ten to ma ciężko? …
A co ma powiedziec Obama ?
Mysle, ze przelom jeszcze przed Tuskiem i przed polska polityka. Wydarzeniem przelomowym beda wybory do Sejmu.
Przelomem bedzie utrzymanie wladzy przez partie, ktora ja dotychczas sprawowala.
Poki co wiele na ten przelom wskazuje.
Pozdrawiam
Jureg
Też od bardzo wielu miesięcy zarzucałem rządowi Tuska brak planu. Wydawało mi się, że trzeba zaproponować społeczeństwu jakąś alternatywę pozytywną na ciężkie czasy – że ludziom potrzebna jest jakaś wizja a nie tylko powolne i bolesne dokręcanie śruby przy zachowaniu politycznego stanu posiadania. Inaczej mówiąc coś za coś – rodzaj politycznego handlu. Na przykład głęboka liberalizacja i ograniczenie kosztownej kurateli panstwa za trud wyrzeczeń finansowych. Inaczej mówiąc proponowałem zachowanie kontroli nad zmianą, która już zachodzi a pewnie niedługo przybierze wymiar dramatyczny. Tak jak zachowuje się kontrolę np nad powodzią. No ale priorytetem tej formacji politycznej było tylko poszerzanie i wzmacnianie swej władzy – szczerze mówiąc nie wiadomo po co, bo przecież reform nie planowali nie chcąc zrażać do siebie ludzi.
Moja krytyka miała charakter życzliwy, bo poparłem tę formację w wyborach licząc na głębokie zmiany. Jak myślę Donald Tusk wybrał inną drogę, którą moge określić jako dryfowanie. Zawarte to było w powtarzanym od miesięcy haśle – „Polaków interesuje tylko tu i teraz”. Rozumiem więc, że Donalda Tuska interesuje tylko tu i teraz.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. To czego nie zainicjował Donald Tusk, przed czym się wzbraniał wymusza na nim samo życie. Dziś zaskakująca informacja o możliwym ograniczeniu czy nawet zawieszeniu wpłat do OFE z racji ruiny budżetu. Przecież pamietam jego opór przeciwko tej zmianie – medialny cyrk, który urządzono. Wczoraj informacja o fiasku rozmów dotyczących przyszłorocznego budżetu UE – w domyśle smutne konsekwencje dla Polski, bo spokój polityczny na wsi utrzymany jest za unijne pieniądze. Jutro pewnie znów coś nowego … .
Myślę więc, że w tej chwili nie ma znaczenia czy Donald Tusk ma plan czy dryfuje. To już tylko jego problem. I tak procesy społeczne nabierają własnej, nizależnej od jego woli dynamiki.
Pozdrawiam
Jeden z problemów do rozwiązania:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,To-czarna-dziura-polski-sprzet-wojskowy-tam-zostanie,wid,12857914,wiadomosc_video.html
Metoda małych kroków i działania pod ciśnieniem sytuacji sprawdza się, ale co robić z tą kosztowną eskapadą?
Topimy co roku 2-3 miliardy w Afganistanie.
Za własne pieniądze i na własne życzenie zdobywamy „wielkie nic”…..
Przejrzałem intencje Gospodarza.Pisze ku pokrzepieniu serc.Zwłaszcza to,że się przełamało i teraz będzie z górki.
Nawet,jeżeli jest to zaklinanie rzeczywistości to należy byc wdzięcznym.Przy tej depresyjnej pogodzie liczy się każde dobre słowo.Pozdrawiam.
Wypowiem się jako zwykły obywatel o tym, co przez ostatnie trzy lata zrobił rząd Donaldinia. Wszystko na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń:
1) Edukacja – wprowadzenie 6 latków do szkoły podstawowej, co zaobserwowałem w pobliskiej placówce, gdzie kończą budowę placu zabaw dla tych maluchów. Wrócono w zeszłym roku do egzaminu z matematyki na maturze – poziom 8 klasy szkoły podstawowej w PRL-u.
2) Służba zdrowia – szpital po drugiej stronie ulicy najpierw wyremontowano za publiczne pieniądze, a następnie przekształcono w SPH. To i tak dobrze, ponieważ spryciarze chcieli tam urządzić zakład rehabilitacji i opieki nad osobami starymi. Do istniejącej w moim mieście słynnej klinik ( w pewnym momencie ze skorumpowanych lekarzy) dobudowano nowoczesne skrzydło bloków operacyjnych.
3) Bezpieczeństwo – dalej ulubionym zajęciem młodych adeptów policji jest łapanie pieszych przechodzących w niedozwolonych miejscach na jednej z głównych ulic miasta.
4) Inwestycje infrastrukturalne – dzięki unijnym funduszom widzę w oddali budowany łącznik autostrady A1 – A4.
5) Stosunki międzynarodowe – z medialnych obserwacji wynika, że wznowiono kontakty rządowe z Niemcami i Rosją.
Nie opiszę innych obserwowanych zmian, ponieważ te zaistniały bez udziału centrali i miałyby miejsce bez względu na to, kto sprawowałby rządy.
Nie biorę też pod uwagę w moim poście rzeczy, których nie widziałem na oczy, a które ponoć rząd zrobił dla mojego dobra, o czym przekonywały mnie też i media. Wszystkie te wirtualne „sukcesy” są więc wartością, która ma dla mnie znaczenie takie jak śnieg na Marsie.
Tusk ma ciężko? Z czym?
A jak ciężko ma budżet państwa z Tuskiem!
Zamiast ograniczyć wydatki, to co możliwe, i to co nie zagraża odrodzeniem się PiSu i przejęciem przez Kaczyńskiego władzy (tutaj ruch JK-R w oczywisty sposób pomaga Tuskowi), ewentualnie rozpisać wybory na wiosnę 2011 i po ich wygraniu w budżet 2012 wsadzić dalsze reformy i cięcia. Wtedy wejście do strefy euro byłoby możliwe, dla spełnienia warunków nie trzeba byłoby likwidować reformy emerytalnej, która jest korzystna, postępowa i powodem do zazdrości ze strony krajów, które jej nie przeprowadziły. To wzmocniłoby gospodarkę, przede wszystkim dało niższe stopy procentowe. Polska oddaliłaby się pod tym względem od Hiszpanii, Irlandii, Węgier i zbliżyła do Niemiec i Danii.
Jakąż głęboką liberalizację ma na uwadze Kartka z P.?
Jakież odejście od indywidualizmu ma WODNIK 53 na myśli? Przecież Salazar i Franko to odejście od indywidualizmu. Podejrzewam, że nie idzie o wzmocnienie rodziny. Acha, wzmocni się kolektyw, pracowniczy, blokowy, gminny, a może należy rzucić się w wir walki klasowej?
Jakże słodko jest nie mieszać się w wewnętrzne sprawy suwerennego kraju jako kółka dyskusyjnego. A w nim – konkrety na bok, niech rządzą naszymi umysłami hasła, symbole, ogólniki. Społeczeństwo popierając coraz mocniej Tuska jest za marazmem, za status quo, przeciw podejmowaniu jakichklwiek zmian, waluta euro jest w niełasce, jednym słowem – strach. Obawa przed zmianą, przed dynamizmem pogoni gospodarczej i cywilizacyjnej. Za to ciepełko międlenia tych samych fraz, przykładzików, „analiz”, teorii przełomu i zagrożenia. Powodzenia.
Zgadzam się i nie zgadzam z Panem Panie Adamie , cenię Donalda Tuska jak wszyscy za umiar , takt , kulturę , pilnowanie budżetu , samodzielność myślenia , faktycznie to facet z mojej bajki , wierzcie czy nie ale ja po dziennikarstwie napisałam identyczną pracę magisterską co Pan Premier w Gdańsku po historii ,nie wiedząc o tym oczywiście, ja pisałam o wizerunku Józefa Piłsudskiego w prasie 20 lecia – legenda i rzeczywistość, ale nie o tym chciałam napisać teraz , przy całym uznaniu dla Premiera wydaje mi się że Polską rządzą teraz fundusze unijne , dotacje na euro , pieniądze zarobione przez Rodaków za granicą i kapitał inwestycyjny , który przywędrował do Polski w poszukiwaniu tańszej siły roboczej , wszystko to zawdzięczamy członkowstwu w Unii i w konsekwencji nawet toksyczna , nierzetelna i patologiczna tout court opozycja nie zaszkodziła obecnemu rządowi i mamy Polskę w budowie , ilość inwestycji zaczętych w tym czasie to fenomen, szkoda że z przyśpieszonym rozwojem nie idzie dobra , choćby znośna atmosfera społeczna, tak czy siak spokój społeczny zawdzięczamy w równym stopniu kulturze Donalda Tuska i Jego talentom dyplomatycznym połączonym z wyjątkową u polityka trzeżwością sądu co Unii
Tusk, takze ku mojemu osobistemu zaskoczeniu, okazal sie najlepszym i najsprawniejszym politykiem jakim wydala III RP. Jego polityka „srodka drogi”, nikogo moze nie uszczesliwi, ale wciaz pozwala jeszcze wiekszosci Polakom spokojnie spac.
Polska Jagiellonow i inne „cuda nad Wisla” sa pod „Donkiem” ostatecznie skreslone, chyba ze umowimy sie, ze w porownaniu z polska historia, III RP jest prawdziwym cudem. O tym, ze cud ten nie jest oczywistoscia mozemy przekonac sie, obserwujac rosnacy potencjal konfliktow i egoizmow narodowych w UE. Silna, zywotna i prosperujaca UE jest w interesie wszystkich krajow europejskich, a przedewszystkim w interesie granicznych krajow na dorobku, takich jak Polska.
Dla Polski Unia powinna byc najwazniejsza.
Powracajac do polskiej codziennosci, to nie widze potencjalu wyborczego dla formacji politycznej miedzy PO i PiS.
Jesli zas chodzi o strategie polityczna Kaczynskiego, to jest ona juz dla wszystkich graczy na polskim „parkiecie” politycznym oczywista i staje sie coraz bardziej nurzaca. Nieustanna prowokacja i obrazanie rzadzacych, w nadzieji na represje, albo przynajmniej adekwatna odpowiedz z ich strony nie spelniaja sie.
Po przegranych wyborach samorzadowych Kaczynskiemu pozostaje tylko przejscie w podziemie i kryminalizacja wlasnego ugrupowania.
Moze tak uda mu sie wreszcie przekonac Tuska do tak upragnionych represji, ktore w koncu umozliwia mu wzniesc okrzyk:
„Rodacy Niemcy mnie bija”, albo „nie zabijajcie nas”.
Nasze pretensje lub zawód co do rządów Tuska biorą się chyba z ogromnych oczekiwań. Myśleliśmy, że jak św. Donald pokonał smoka IV RP, to teraz zacznie się liberalizacja, modernizacja i inne -acje i zmienimy Polskę w try miga. Tymczasem przyszedł kryzys i skończyło się rumakowanie.
Ja rządu Tuska nie oceniam źle. Przydałyby się oczywiście szybsze reformy, choćby KRUS-u i innych świętych krów. Ale rząd ten będziemy porównywać z innymi. Czy rzeczywiście tak źle wypadnie na tle rządów Kaczyńskiego, Marcinkiewicza (ten sam rząd właściwie), Millera i innych? Wydaje mi się, że ocena rządu Tuska znajdzie się w górnych strefach stanów średnich. Nieźle poradził sobie z kryzysem, no i reformuje wbrew pozorom! Kto wcześniej by ruszył emerytury i nie poległ? A obecna ekipa powolutku, niezauważalnie likwiduje przywileje. Także opinię o lenistwie czy nicnierobieniu tego rządu uważam za przyprawioną gębę.
telegraphic observer pisze:
2010-11-17 o godz. 14:59
Gorzko piszesz……
Problem w tak zwanym przyzwoleniu społecznym. Czy można reformować i zmieniać WBREW społeczeństwu?
Cameron to przyzwolenie ma, Sarkozy i Obama mają problemy- jeden z ulicą, drugi z Kongresem.
Jedyne wyjście to alternatywa:
-albo dyktatura- Chiny?
-albo zmiana nastawienia społeczeństwa- strach przed PiS i mniejsze zło, uświadomienie sobie klęski gospodarczej, zagrożenie bytu?
Na zmiany nie ma przyzwolenia, niestety….
Może być zmianą jakościową poparcie Palikota, czy SLD na poziomie 20% i koalicja z PO. Po PSL można się spodziewać jedynie zachowawczości.
Klimat zmian moim zdaniem się rozpoczął, jest przyzwolenie. Ale jednostkowe wrażenia niekoniecznie są obiektywne, wyznaczają trend.
Większość – być może – woli politykę strusia, chce konsumować, nie zaciskać pasa. Wyzwolenie z marazmu ze względu na inercję społeczną, trochę potrwa….
jureg 12:02
Pytasz „skąd więc rządy PO, jeśli – jak napisałem – „wetującym” jest 85 procent społeczeństwa?”.
A no, właśnie stąd, że Tusk nie wprowadza na łeb na szyję PLANU, o którym mówisz, ani o nim nie trąbi wszem wobec. Dlatego ci, którzy na PO głosują, głosują. Bo czują się bezpiecznie w swych utartych koleinach, wiedzą, że zmiany, acz konieczne, będą wprowadzane powoli, bez żadnych szaleństw, przez kogoś, kto bierze pod uwagę ich poglądy, przyzwyczajenia, ich życie po prostu, a nie tylko żądania biznesowej elity albo garstki bywałych w świecie zapaleńców czy innych emigrantów, dających z dala dobre rady „które nic nie kosztują i tyle samo są warte” (jak mówiła moja babcia).
Gdyby Tusk wprowadził teraz ten PLAN, to na PO głosowałbyś Ty, ja, red. Szostkiewicz, zapewne Olejniczak i Nałęcz, no i może jeszcze „Kartka z Podróży” (jeśliby poszedł głosować, w co mocno wierzę, wbrew jego zapewnieniom).
Więc cierpliwości, jureg, i nie zapomnij głosować!
P.S. Przeczytaj komentarz T.O. z 14:59. Ten to ci dopiero buja w obłokach…
Trzy lata rządu Donalda Tuska
Kiedy czytam komentarze, nie tylko blogowe, także w poważnej prasie, dostrzegam typową dla polskiej polityki stronniczość ocen. Chwalą sympatycy, chłód wieje z ocen zawsze niezadowolonych a opozycję stać jedynie na potępienie. Jako sympatyk Platformy nie będę się więc wysilał.
Chce poruszyć temat NUDA ver PIJAR
NUDA.
Media żyjące z rozróby i kłótni, skarżą się na rząd, że ten nic nie robi, najczęściej w krótkich okresach nudy politycznej. Wyobrażam sobie stan potępienia rządu w mediach, jeśliby pp. Kaczyński, Palikot, Niesiołowski, Kurski i im podobni, zamilkli na miesiąc. Wtedy rząd byłby najgorszy. Tak najgorszy, ogólnie rzecz biorąc. Pani Pochanke porozmawiałaby sama ze sobą, przytrzymała zmieszanego członka rządu na krześle, zakończyła wywiad z tryumfalną miną specjalisty udowadniającego miernotę/nieróbstwo rządu. Członek rządu zaś, uśmiechałby się głupkowato, bezradny wobec agresji dziennikarki. Mówiłby, ten członek rządu, że oni od rana do nocy reformują a p. Pochanke swoje, że żadnych reform nie widać.
O p. Olejnik, która ma losy narodu zawsze na swoich barkach, nie wspomnę.
PIJAR
„W tym temacie” zdumiewającą aktywność wykazuje opozycja. Kiedy premier, prezydent czynią swoje, nie ciągną za sobą kamer, nie robią konferencji prasowych, opozycja ogłasza, że nic nie robią. Grają w piłkę (premier), albo się ukrywają przed opinią publiczną (prezydent).
Ale wystarczy, że któryś z rządzących polityków wystąpi w telewizji, rozlega się jazgot, że to, co powiedział, to bzdet, to tylko PIJAR.
I to jest wg mnie sedno problemu komunikacji.
Mówimy media, myślimy telewizja (ja, staruch, pamiętam tę zbitkę) To w rękach dobrych dziennikarzy telewizyjnych leży obowiązek wypunktowania obietnic z 2007, zastanowienia się przy okrągłym stole, co i dlaczego nie wyszło, czego nie można było przewidzieć w czasach obiecywania, itd., itp.
Telegraphic Observer pisze:
2010-11-17 o godz. 14:59
Przyznam, że nie rozumiem intencji pytania skierowanego do mnie w Twoim gorzkim komentarzu. O tym samym co napisałeś piszę od wielu miesięcy. Liberalizacja oznacza na przykład to, że nie stać panstwa na utrzymanie rekordowej w Europie ilości więźniów, więc trzeba łagodzić polityke karną a nie udawać Kaczyńskiego ku satysfakcji publiki. Liberalizacja oznacza doprowadzenie systemu prawnego do cywilizowanego wymiaru, by nie płacić w nieskończoność odszkodowań ofiarom tego systemu. Liberalizacja oznacza odspawanie kleru od budżetu państwa. Itp, itd, itp … . Tylko o tym pisze – to są te cale reformy. Od miesiecy piszę o ciężarze finasowym nieruchawego państwa z ktorego nic poza problemami nie mamy.
Ile komentarzy napisalem o konieczności zaciśnięcia pasa i przyjecia euro? ile razy mnie za to flekowano?
Pozdrawiam
telegraphic observer, 14:59
Jesteś nareszcie Wierny Druhu!
Gdy czytam Twoje, „co powinien Tusk zrobić”, przypomina mi się nasz wrzask sprzed miesięcy, żeby nie kandydował na prezydenta. Pewnie nas nie posłuchał, ale na nasze wyszło.
Twój akapit życzeń powinien wisieć na stronie głównej nie tylko blogów Polityki, a całej Polityki, przez miesiąc. Wybory wiosenne złamałyby zasadę dziedziczenia budżetu, a do tego rozeszłyby się terminy wyborów w 2005 roku.
Szanowni Blogowicze, zastanówcie się nad tym postulatem i dajcie wsparcie!
Pozdrowienia
To właśnie mnie dręczy.Zupełnie jak zdradzonego męża,który wie doskonale,że został zdradzony ale ciągle
ma nadzieję,że nie bardzo.Byc może musiała,ugięła się pod presją,wszystko jedno jaką,były okoliczności….
Tak mam z Tuskiem.
Ja nie podziwiam Tuska, ale działanie rządu tuż po katastrofie smoleńskiej b. mi zaimponowało, zgrzyt wawelski, ten’ krzyż to sprawka , jak mówi prezes, innych szatanów.
Wolałabym, by Premier mniej dbał o wyborczy sukces swej partii w 2011, a bardziej o dobro nas wszystkich, by się nie przymilał nam-wyborcom, lecz działał jak rodzic, lekarz, chirurg, który wie, że dla dobra podopiecznego, czasem musi się mu sprawić przykrość. Nie cały naród jest głupi, a jeśli nawet, to trzeba nam wyjaśniać bolesne konieczne decyzje.
No i naprawdę dopuszczać do drużyny nas, kobiety; o pewnych sferach życia wiemy więcej niż mężczyżni. A kiedy dobierać kobiety, to nie na odczepnego, z kapelusza, żeby nas, kobiety ośmieszaly, jak Radziszewska, czy inne niefortunne wybranki.
wiesiek59 (11-17 o godz. 15:58)
Niewątpliwie sam Tusk jest przełomem. A może Kaczyński najpierw ten przełom wywołał?
Bowiem do 2005 polska polityka była iście obrotową: partie obiecywały gruszki na wierzbie – lud kupował – po roku lud miał dość reform (nb. potrzebnych) – po czterech latach następował obrót sceny. W każdym obrocie była partia(e) wiodąca lud oraz partia od reformatorskiej roboty (albo frakcja partii wiodącej). I tak to się kręciło ku chwale III RP i z pożytkiem dla ludu, który poznawał się na reformach po jakimś czasie, albo i nie (zależy kogo spytać).
Teraz ma być inaczej – prawdziwie demokratycznie. Jaki piszesz, możliwości są dwie: albo „dyktatura” na jedną kadencję, albo przekonywanie ludu do reform i pociągnięcie go za sobą. We Francji jak wiadomo, takie konstruktywne numery nie przejdą, takoż i w wyindywidualizowanych Stanach, itd. W Grecji i Hiszpanii mamy konstruktywizm z przyłożeniem noża do gardła. A czy nie ma innej możliwości? Może jest gorycz w tym co piszę … ale chyba więcej jest zapytania o to, czy nie można lepiej, więcej, szybciej, dalej, po prostu w duchu olimpijskim, bez ubolewania, że zaraz będzie zaciskanie pasa. Już od kilkudziesięciu lat, jeśli nie więcej, wiadomo, że otołyść nie służy ani estetycznej piękności, ani etycznemu zdrowiu. To jest inwestycja dla przyszłego lepszego życia, a nie jakieś „zaciskanie pasa”, raczej porządkowanie sobie społecznego otoczenia i życia w nim, przy okazji wyzwaniem jest potrzeba negocjacji. To powinno rozpalać emocje, a nie jakieś tam walki czarnych z czerwonymi pod białoczerwoną flagą.
Padło powyżej magiczne słowo KRUS, a ileż już słusznego atramentu wylano na postawienie i obronę tezy, że wsi uzdrowienie – już pomijam jej modernizację – nie ma bez reformy „państwowo-unijnej opiekuńczości wiejskiej”. Itd, jest świadomość potrzeby zmian, gdzieś ona siedzi, jest nawet sporo wiedzy jak to zrobić, rząd robi kroczki, ale czy to wystarcza do zaspokojenia uzasadnionych i ciągle rosnących ambicji młodego i dziarskiego narodu?
Kartko z P.
Liberalizacja ma wiele przymiotników i przydawek. Liberalizacja prawa gospodarczego (też wymaga dookreslenia) – o czym hasłowo i propagandowo mówiła pos. JK-R na trzecią rocznicę tego rządu – tak sobie w głębokiej niewiedzy i bez pamięci Twoich wpisów pomyślałem.
Piszesz – system karny doprowadzony do cywilizowanego minimum ostrości. A czy bierzesz pod uwagę nagminność łamania przeróżnych przepisów. Może należałoby zacząć od zwykłego, byłego już ale rozmontowanego prze IV RP, wzmocnienia służby cywilnej. Dalej – od postawienia na nogi wymiaru sprawiedliwości, usprawnienia sądów (rząd zrobił już kroczek – należy odnotować). Nie mam pojęcia o ilości więźniów w porównaniu z UE. Może przejściowo w Polsce jest to konieczne, sprawa nie specjalnie dyskutowana, mi nie znana, może trzecioplanowa.
Ale goryczą komentowania to Ciebie nie prześcignę, choćbym się wytęrzył po stu kotletach, oj Kartko …
Stasieku,
Tylko nie „wierny”!
Oczywiście masz dobre oko, najgorsza jest ta stronniczość w każdym wywodzie. Meritum i fakty osobno, wręcz z boku, a tu – moja racja, oczywiście słuszna jak najbardziej. Brak kontaktu z realiami, bo górę bierze chęć bujania – sobie i innych.
Weźmy takiego mw (11-17 o godz. 16:07) z jego
biznesową elitą albo garstką bywałych w świecie zapaleńców czy innych emigrantów.
Bez biznesowej elity, zapaleńców i emigrantów powracających z emigracji w taki czy inny sposób, bez otwarcia i długich już lat wietrzenia tego kraju, bez napływu gotówki, eh, wdzięcznośc to jest nadal mocna cecha narodowa … to byście gnuśnie bidowali. Babcia mówiła – dają z dala rady, które nic nie kosztują i tyle samo są warte. A co dziadek kręcąc głowa z cicha powiadał pod wąsem, tego mw nam nie mówi, bo dziadek pytał – a ile kosztuje tych rad uparte odrzucanie?
Realia są takie, że my, zapaleńcy z dala, wyłapujemy w strumieniu medialnych doniesień i komentarzy z Polski to co wydaje nam się ma największy sens, co zrobiono w kraju naszego zamieszkania, jakie mankamenty polskiej rzeczywistości wydaje się można poprawić bezboleśnie, niedużym nakładem pracy – wszak pamiętamy przysłowie: bez pracy nie ma kołaczy. Przełamać próbujemy mentalną zastygłość, zniechęcenie i starczą powolność. Nic więcej, a tu larum podnoszą panie, ojczyzna w niebezpieczeństwie, emigranci pod bramami, neolibaralne dzikie zwierzęta prowadzą, aby nas chrześcijan zjadły ku ich uciesze … od ich bębnienia głowa pęka. Czy aby nie przesadzasz, mw?
Rzeczywiście rząd mógłby radzić sobie gorzej , mógłby też lepiej . Jednak największe osiągnięcia premiera Tuska to pijar (aparycję też ma w porządku),orliki i wkrótce lodowiska . Stanowczo wolałbym zdecydowane reformy niż trwanie od wyborów do wyborów . Zawsze przecież są jakieś przed nami .
Jeszcze jeden niebagatelny argument za kontynuacją mi się nasuwa
Koszty zmiany…….
Czy społeczności lokalne Wrocławia, Krakowa, zyskałyby na zmianie gospodarzy?
Koszty odpraw i przyuczenia nowych kadr do pełnienia funkcji byłyby niebagatelne. To samo z Rządem. Po czterech latach, większość nabyła kompetencji. Po co to zmieniać? Żeby było śmieszniej?
Czyszczenie struktur rządowych i samorządowych do poziomu sprzątaczki, wraz z nabywaniem kompetencji i dorabianiem się urzędników wiedzy i majątku jest paraliżujące i kosztowne.
Zmiana powinna następować jedynie w przypadku wyjątkowej pazerności i niekompetencji.
Przy czym, czteroletnia kadencja okazuje się zbyt krótkim horyzontem czasowym…
Do Tuska wyjątkowo pasuje:
„i znów wół był ministrem i wszystko naprawił”
Dajmy Mu ciągnąć ten wóz, narowiste i chimeryczne konie się do tego nie nadają.
Chyba że „Łysek z pokładu Idy”….ale to pewno był wałach….
Kartka z podróży pisze: 2010-11-17, 16:54 do TO
Ile komentarzy napisalem o konieczności zaciśnięcia pasa i przyjecia euro? ile razy mnie za to flekowano?
Prawda, pisałeś. Flekowania nie pamiętam, najwyżej uszczypliwości. Masz na blogach zasłużony mir Kartko. Jesteś wyjątkowo aktywny, piszesz ładnie i jasno, jesteś bardzo konsekwentny. Ja się do Twojego sceptycyzmu-pesymizmu przyzwyczaiłem. Tę różnorodność spojrzeń na sprawy, zaliczam do komponentów składających się na bogactwo naszych dyskusji.
Po przeczytaniu Twojego komentarza, prawie zawsze mam ochotę coś napisać.
Serdecznie pozdrawiam
Sumując, moja sugestia jest banalna – skupić się na poszukiwaniu trzeciej drogi, pomiędzy bardziej skrajnym wielkim PLANEM reform oraz małych kroczków. Podobno min. Rostowski paruje ataki w te słowa – „Leszek Balcerowicz nie mówi dziś, że powinny być reformy szokowe”.
Oczywiście, reformy już nie muszą być szokowe. Niektóre mogą być głębsze niż reformy Tuska i Rostowskiego, inne bardziej konsekwentne, bądź szersze, wiele można przeprowadzić łagodnie i gładko. W powaznych i wyważonych komentarzach przewija się domysł, że wiele reform jest odkładanych na wszelki wypadek, aby nie sprowadzić ryzyka powrotu IV RP. Ale dziś, gdy trwa „(auto)dożynanie watahy” mozna chyba nieco śmielej. Reformy nie są po to, aby szokować ludzi, ani zaspokoić niezdfrowe ambicje ortodoksów i doktrynerów – bo to są slogany zawistników i frustratów. Rząd po wyborach roku 2011, roku pozytywnego przełomu, a nie roku katastrof i kataklizmów jakim był 2010, powinien śmielej ruszyć na czele wzbierającej fali.
W 2005 wydawało się wielu, że silne państwo jak w Chinach przeforsuje gospodarczy model sukcesu. Za PiS głosowały miasta, inteligencja, ludzie wykształceni i zamożni. Na dobitkę, lud zafrapowała wizja pełnych lodówek (w odróżnieniu od pustych). Jednak w marszu „wielki strateg” stracił kierunek, przyłączyli się doń rozliczni maruderzy, rozprzęgli szeregi, zamglili wizję, wplątali w walkę o głosy mniej wykształconych i ubogich, i mamy końcówkę tego wałesania się na krawędzi. Nie daję pos. JK-R dużych szans, po pierwsze nie ma dostępu do pieniędzy (w wyniku systemu niby sprawiedliwego dotowania partii, a jednak wykluczającego partyjne rebelie i osłabiającego, może nawet paralizującego demokrację). Po drugie nie ma JK-R i nie będzie miała wsparcia frakcji redemptorystów.
Trzecia droga oznacza jak najbardziej liczenie kosztów i bólów, tych obecnych i tych przyszłych. Min. Kopacz mówi – „pieniędzy jest tyle, ile jest”. Czy w przyszłości będzie więcej? Czy Tusk ma to w pamięci, gdy mówi o tu i teraz. Detale są do negocjacji, do zajęcia się nimi tu i teraz, i bez odwoływania się do PiSowych wizji i mamrotań.
telegraphic observer 18:32
Tego się po Tobie nie spodziewałem. Wiem, że jak każdemu „obserwatorowi” z oddali łatwo Ci „teoretyzować”, bo skutki Ciebie w praktyce nie będą dotyczyć, a brak bezpośredniego rozeznania dodaje „obserwatorom” odwagi w „doradzaniu” (sam wiem jak to jest, bo po 18 latach takiego „doradzania” wróciłem parę lat temu do kraju i… głupio mi się zrobiło, że hej!)
Ale argumenty, jakich używasz! Uogólniasz, udajesz, że nie rozumiesz, o co mi chodzi (czyżbyś rzeczywiście nie rozumiał?), stosujesz chwyty, jakie wytykał „dyskutantom” Schopenhauer w swojej „Erystyce”.
Przecież wiesz dobrze, że nie odmawiam emigrantom dobrej woli. Wiesz dobrze, że nie pisałem o „emigrantach powracających z emigracji”, tylko o tych siedzących za górami, za lasami, i „wyłapujących wiedzę o kraju ze strumienia medialnych doniesień i komentarzy…”
Hahaha… To jest dobre dla publicystów, łapiących słone apanaże za „kontrowersyjne” artykuły w weekendowych wydaniach lewicujących dzienników. Ale nie z tym do ludzi w polskiej rzeczywistości. Tu trzeba być. Tu trzeba żyć.
DAJMY TUSKOWI CZAS
Dziekuję wieśkowi59 , który to zdanie uszczegółowił powyżej (18:47).
Dziękuję Redaktorowi, że odpowiednie rzeczy dał słowo .
I że podjął ten temat w sposób rozsądny i rzeczowy- tak różny od labidzącego tonu mediów, którym najłatwiej jest jak zwykle uderzyć w ton populistyczny.
Dziękuję blogowiczom (zbyt wielu, by wymieniać) za ciekawe i trafne uwagi.
Telegraphicu Observerze
A owszem, zgadzam się z Tobą. Czemu nie można było zacząć od odtworzenia służby cywilnej zdemolowanej przez Kaczyńskiego? Może by tak fatalnie nie poległa komisja Przyjazne Państwo zwalcowana przez rozbestwioną biurokrację? Może by się Premier nie naraził się na kpiny z powodu nieudanej próby zniesienia „meldunku” czy wprowadzenia tzw „jednego okienka” dla przedsiębiorcow? Bo o takiej skali problemów biurokratycznych mówimy.
Czemu wywalono w fatalnym stylu ministra Ćwiąkalskiego dającego gwarancję zmian w systemie sprawiedliwości? Czemu zastąpiono go szeryfem Czumą, ktory miał odbierać głosy Kaczyńskiemu? Może byśmy nie dzierżyli palmy pierwszeństwa w ilości zamkniętych (90 tysięcy)? Może byśmy się nie narażali na kpiny, bo 30 tysięcy dodatkowych czeka na wolne miejsce za kratami?
Czemu najpierw zapowiada się łagodzenie kosztownej i nieskutecznej ustawy narkomanskiej, bo nie ma pieniędzy na ściganie i trzymanie gówniarzy w więzieniach a później likwiduje się bezprawnie branże dopalaczową (dodatkowa penalizacja) narażając się na odszkodowania i rezygnując z potężnych podatków? A na koniec czytam kpiny Gadomskiego, bo te same dopalacze są legalnie przesyłane do polskich odbiorcow ze Slowacji przez ludzi, którzy tam przenieśli ten biznes, więc Gadomski radzi premierowi wysłanie do nich komandosów.
Niestety takich kwiatków jest wiele.
Jasne, że Donald Tusk osiągnął dużo. Armia zawodowa, unormowanie stosunków międzynarodowych, ochrona systemu finasowego w czasie kryzysowych zawirowań… . Mój pełen szacunek za to. Ale może właśnie dzięki tym osiągnięciom tak mi skrzeczy to o czym piszę wyżej. Moim zdaniem to w czym wykazuje się logiką liberalną dobrze mu wychodzi. Natomiast działania populistyczne – pod publiczkę pis-owską – przynoszą żałosne efekty. No bo innych efektów konserwowanie biurokracji lub autorytaryzmu państwowego przynieść nie może. Tylko o brak liberalnej konsekwencji mi idzie. O jakiś brak odwagi.
Pozdrawiam
Telegraphic Observer:
I włożyłeś kij w mrowisko……
Dzięki, bo czułem się znużony powielaniem tematów i argumentów.
Pisanie to hobby, nie praca…..
Kluczowym terminem jest- „mierz siły na zamiary”……
Bez przyzwolenia społecznego, nie da się NIC zmienić.
Drobne kroczki przyniosły wymierne efekty:
– ograniczenie finansowania Imperium Rydzyka
– dyskusję o KRUS
-emeryturach mundurowych
-roli Kościoła
-finansach OFE
-związkach zawodowych
-służbie zdrowia i jej finansowaniu
Rewolucja, czy ewolucja?
Wiele rządów upadło, prowokując rewolucją odgórną- musi być podglebie!
Ziarna Demokracji wymagają czasu by wzejść.
Przykładow fiaska przedwczesnego wzrostu widzimy wystarczająco wiele…..
PS
Po raz drugi wypada pochwalić Moderatorów!!!
Paradowska i Passent nie mogą doczekać się takiej szybkości reakcji…
Stasieku
Dzieki za miłe słowa
Może flekowanie to za mocne określenie Ale mało było trucia i płaczow, że w ślad za euro „pietruszka podrożeje”. Jak to mówią „liczy sie tu i teraz”. A to, że przez anachroniczne zaniechanie znaleźliśmy się realnie poza finansową Unią to już nie istotne.
Nie chcę już być złośliwy, ale przypomina mi się jak to PO zrezygnowało z telewizji publicznej, by nie iść na zgniłe kompromisy z SLD. No ale skoro nie ma się telewizji to czym można przekonać ludzi do euro? Na Slowacji intensywna kampania medialna przygotowująca ludzi do uznania euro trwała chyba dwa lata. A tu przez dwa lata Prezes truł o przysłowiowej pietruszce
Pozdrawiam
Wiesiek 59 pisze: Jeszcze jeden niebagatelny argument za kontynuacją mi się nasuwa
Koszty zmiany??.
To może monarchia , ładnie by brzmiało Donald I. I jaka obniżka kosztów , same wybory ile kosztują . Aha , oczywiście dziedziczna monarchia .Tak będzie najtaniej .
@mw
Twoje adresy w moją stronę są górnolotne i nie obfitują w konkrety, albo mi się zdaje.
Np. w sprawie wydatków budżetowych, za przykład stawiam Czechy, gdzie na krótkie ostrzeżenie z rynków finansowych naród się skrzyknął i nowy rząd i parlament tną je, a przecież i tak mają zadłużenie niższe niż polskie, i dzięki temu oprocentowanie (tzw. rentowność, ang. yield) o ponad dwa punkty procentowe niższe jeśli idzie o 10-letnie obligacje rządu, co nie tylko obniża koszty obsługi długu publicznego, ale pozwale taniej zaciągać kredyt, czy to na biznes, czy na konsumpcję bez uciekania się do ryzykownych pożyczek w obcych walutach. Czy chcesz mi powiedzieć, że po powrocie do kraju zastałeś naród mało zapobiegliwy i raczej gnuśny, i ręce ci opadły.
Teraz min. Fedak z nadania mało progresywnej partii jaką jest PSL wykorzystuje sytuację i chce pogrążyc reformę emerytalną. Jej argument – system kapitałowy jest kosztowniejszy i niepotrzebnie naraża emerytów na kaprysy rynku – skąd ona to wzięła, jak wyliczyła te koszty, co gorsza red. Paradowska wpadła w tę koleinę mentalno-strachliwą w swym ostatnim wpisie na blogu. Czy chcesz powiedzieć, że Polacy wolą argumentację jednostronną, że na taką należy ich skazać dla świętego spokoju? Red. Solska opisała jakim kosztem społecznym jest niereformowanie KRUS i systemu WPR obowiązującego w Polsce. Artykuł nie jest zalecany do przeczytania na stronie POLITYKI, dlaczego?
Czy to nie jest polska rzeczywistość? Czy Solska jest „weekendowym”, kontrowersyjnym publicystą w lewicowym tygodniku? Czy Ty aby nie masz kłopotów z językiem polskim po tylu latach na „obczyźnie” – „garstki bywałych w świecie zapaleńców czy innych emigrantów„?
Moja pozycja nie jest anty-Tuskowa, ani anty-Platformie. NB, etykietowanie blogowe jest widocznie upraszczającą dialog manią, gdyż nazywano mnie fanatykiem PO i Tuska. Po prostu jest za tym, aby naciskać PO na prowadzenie reform, dać jej ten mandat. Dać im ten sygnał.
„Tu trzeba żyć” – twierdzisz. Ale żeby prawdziwie żyć, trzeba najpierw polubieć 😉
Polakom nikt nie jest w stanie dogodzić, a krótka pamięć to jest cecha narodowa. Już zapomniano koalicję PiS, LPR, Samoobrona, o której mówiło się, że gorszej nie możne być, a okazuje się, ze dla wielu Polaków jednak jest gorzej.
telegraphic observer 20:59
1) Nie możesz porównywać Czech i ich społeczeństwa z Polską i jej społeczeństwem. Porównujesz społeczeństwo, które już przed wojną było na poziomie Zachodu, ze społeczeństwem, które ciągle jeszcze tkwi jedną nogą w bizancjum (z małej litery). Pod każdym względem: mentalnym, historycznym, doświadczeniowym, ekonomicznym, religijnym, tradycji demokratycznej i co tam jeszcze chcesz.
2) Chcę Ci powiedzieć, że po powrocie do kraju zdałem sobie sprawę, jak „księżycowe” są „rady” dawane stamtąd.
3) Radykalna reforma KRUS może okazać się ekonomicznie kosztowniejsza od jego utrzymania (piątkowa albo sobotnia GW chyba…). Systemy i reformy emerytalne – z tym (jak zapewne wiesz) borykają się także państwa o wiele bogatsze od Polski. Dyskusja o reformie systemu emerytalnego oraz KRUS toczy się w mediach od dawna, rząd co i raz przedstawia różne propozycje do oceny społecznej lub sondując nastawienie społeczne, ale to, podobnie jak reforma ochrony zdrowia, aby było efektywne i zaakceptowane jednocześnie, jest zadaniem chyba ponad siły nie tylko PO i Tuska, ale i każdego rządu na świecie (ostatnio padł na tym Obama, a Niemcy wolą rozwalić UE niż zgodzić się na unijną reformę systemu emerytalnego, która wymusiłaby to samo u nich…). Argumenty w kraju na temat reformy są wszelakiego rodzaju – o żadnej „jednostronności argumentacji” nie ma mowy, ale możesz nie mieć dostępu do szerokiego spektrum opinii.
4) Solska przedstawia problem w kontrowersyjny sposób, oczywiście. Dowody na to sam przedstawiasz (hahaha…)
5) Nic mi nie wiadomo o tym, żebym miał kłopoty z językiem polskim. Frazy, którą cytujesz, ze względu na jej „knajacki” nieco wyraz, użyłem celowo, dla pewnej deprecjacji „zapaleńców i emigrantów” – ale tylko w kontekście, o którym pisałem!
6) Oczywiście, że dostrzegam, iż Twoja pozycja nie jest anty-Tuskowa, ani anty-Platformiana. Gdyby taka była, nie odnosiłbym się nigdy do Twoich komentarzy (a przecież odzywam się), bo – wbrew radom Michnika – nie dyskutuję z wierzącymi w UFO.
7) Nie wiem, kto przypiął Ci łatkę fanatyka PO i Tuska, ale z Twoich komentarzy wnioskuję, że jesteś „za”. Nie mam nic przeciw etykietowaniu jako fanatyków PO i Tuska, przynajmniej na razie. Sam też się na takie etykiety ‚narażam’, ale nie widzę w tej etykiecie nic złego, bo przecież nie ma ona takiego wydźwięku jak nazwanie kogoś fanatykiem w sytuacji, kiedy on rzeczywiście jest fanatykiem…
8) Oczywiście, że należy naciskać PO na prowadzenie reform, byle były to żądania sensowne, biorące pod uwagę środowisko społeczne i kulturowe Polski (bo Tusk i PO rządzą w Polsce, a nie gdzie indziej, nie nawet w Czechach…)
9) Polubić. Ja tam lubię…. Pozdrawiam Cię i liczę na owocne i ciekawe spory na blogach „Polityki”.
Nie wiem, dlaczego zamiast ósemki wyszedł emotikon.
Tenno pisze:
2010-11-17 o godz. 20:38
Dynastyczność nauczyła elity wielu krajów ODPOWIEDZIALNOŚCI za poddanych…..
Do czego doprowadzila wolna elekcja?
Już niejednokrotnie wypowiadałam się o premierze Tusku pozytywnie, chcę jednak jeszcze raz podkreślić, że takiego „władcy” Polska już dawno nie miała. I to „dawno” liczę na setki lat.
Wiem, że są ludzie, którzy dla zasady lubią krytykować, czy mają rację czy nie. Tego się nie zmieni, bo ludzie podobają się sobie w roli krytycznych analityków. Kiedy czytam tę krytykę, zastanawiam się, jakiej gwiazdki z nieba by sobie krytykanci życzyli. I nie znajduję odpowiedzi.
A ja chętnie bym sobie poczytała coś na temat życzeń i wyobrażeń tych krytykujących. Bo żądanie reform „tu i teraz” – to chyba oni sami nie biorą na serio. Procedury reform trwają latami nie dlatego, że rząd i parlamentarzyści są leniwi, ale po prostu dlatego, że materia jest bardzo skomplikowana i dotyczy milionów ludzi. Jak na te trzy lata rządów Platformy i Tuska – bardzo wiele się wydarzyło na polu reform i modernizacji kraju.
Pracuję od lat w parlamencie i wiem ile pracy, lektur, dyskusji, opinii, ekspertyz i czasu trzeba, by przeprowadzić ustawę przez parlament. Tak jest wszędzie na świecie i dobrze, że w Polsce tempo nie jest większe, bo to byłoby kosztem jakości.
Więc proszę, panowie krytykanci, krytykujcie może tych, którzy lepiej na to zasłużyli!
telegraphic observer pisze, 19:20
Nie daję pos. JK-R dużych szans, po pierwsze nie ma dostępu do pieniędzy (w wyniku systemu niby sprawiedliwego dotowania partii, a jednak wykluczającego partyjne rebelie i osłabiającego, może nawet paraliżującego demokrację). Po drugie nie ma JK-R i nie będzie miała wsparcia frakcji redemptorystów.
Z redemptorystami OK. ale jeśli idzie o kasę, mec. Giertych miał dzisiaj wieczorem pomysł. Wg G. wystarczy wprowadzić zmianę w ustawie o partiach politycznych we fragmencie, który mówi o podziale dotacji budżetowej w przypadku rozpadu. Teraz jest sformułowanie o uznaniowości tej operacji a można tę uznaniowość, zamienić na obligatoryjność. Wiadomo, że JK się nie podzieli chyba, że cały manewr został zaplanowany, aby (…)itd.
Na miejscu PO poszedłbym się zastanawiać…
Jeśli chodzi o OFE, to koronnym argumentem p. Fedak jest fakt, że OFE w 70% inwestują w pewne obligacje rządowe. Są więc małe szanse na większe niż lokatowe zyski, a na całej operacji (wysoka marża) żeruje kupa darmozjadów.
Jako „stary portfel” przestałem śledzić sprawę, żonę i dzieci zabezpieczyłem socjalnie.
Pod dyskusję poddam jeszcze jeden temat- PATRIOTYZM
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8678069,Wojsko_potrzebuje_lekarzy_w_Afganistanie__Chetnych.html
Czy to nie symptomatyczne?
„Kasa Misiu, kasa”….
Romantyzm, ideały, poczucie wspólnoty?
Epoka „Świętych szaleńców” minęła- i dobrze. Bądźmy pragmatykami.
Za ile?
Może dzięki temu nastawieniu nasze wnuki dalej zajdą?
„Za wolność waszą i naszą” zdyskredytował już Napoleon……
A my , jak durnie, za puste słowa płaciliśmy krwią.
Teraz nastał w końcu czas „za ile”
Może, zaczęliśmy się w końcu szanować?
Therese Kosowski z godz. 22:52
Wiem, że Cię boli krytyka Premiera, bardzo osobiście ją odbierasz ale byłbym wdzięczny gdybyś odniosla się do argumentow podnoszonych w krytyce. Wybacz ale tylko to, że nie jest Kaczyńskim nie może być powodem dla uwielbiania jego polityki.
Może warto się zastanowić czy na skutek zaniechań Donalda Tuska nie grozi nam recydywa IVRP Kaczyńskiego. Przecież tylko na to Kaczyński liczy. Głaszcząc Donalda Tuska warto się więc zastanowić czy się go nie zagłaskuje na śmierć.
Dziś jak zrozumiałem – wbrew zapowiedziom premiera sprzed dwoch miesięcy – przystapiono do demontażu systemu emerytalnego, bo nie ma z czego płacić emerytur. Skoro się demontuje system to znaczy, że nie ma już jak na emerytury pożyczyć. Tak więc dzień nie jest najlepszy do składania wyrazow wdzięczności Premierowi. Ileż można być wdziecznym za w sumie niezależny od niego fakt, że nie jest Kaczyńskim?
Pozdrawiam
Kreska za Stasiekiem
Zawsze kiedy ogladam krajowe dyskusje w T V niezaleznie od stacji do szewskiej pasji doprowadza mnie maniera skakania sobie do gardla.
Rozmowce albo traktuje sie jak przyglupa -krolami zycia sa redaktorzy czesto mylacy fakty i swe wlasne komentarze uwazaja za obowiazujace .
Zebrane gremia prowadza zazwyczaj tzw FIGHTING DOGS.
Nie widze czegos podobnego w programach telewizji tak zachodnich jak i wschodnich. U nas jesli nie potrafi sie odpowiedziec racjonalnie zaglusza sie przeciwnika halasem , wtretami , lub gadaniem nie na temat.
Polszczyzna tych wypowiedzi i ich logika dorownuje buta pijanemu menelowi.
Kartko, nie boli, tylko jest głupia. Że osobiście, to prawda, głupota boli mnie zawsze osobiście.
Myślę jednak, że Tusk to więcej niż Niekaczyński.
A jeśli chodzi o sprawy emerytur i tego, czy jest skąd pożyczyć, to powiem tylko jedno: Sytuacja świata zachodniego jest po pierwszej fazie kryzysu tak skomplikowana, że o sprawach finansów i walut lepiej nie myśleć. Za to byłby już czas wysyłać akty strzeliste do Ducha Świętego, by oświecił decydentów tego padołu, bo najwyższa ludzka inteligencja nie za bardzo podoła, tak diabeł namącił…
Stasieku, raczej to bym uznał za główną przyczynę decyzji w sprawie OFE – „Rząd podjął trudną próbę negocjacji z Unią Europejską odpisania długu, który jest w portfelu OFE, od długu publicznego. Ta próba niezupełnie się powiodła, więc należy przyjąć inne rozwiązania, by nie przekroczyć progu ostrożnościowego 55 proc. PKB” – powiedziała PAP Fedak.”
Pozdrawiam
Donald Tusk ma ciężko, na szczęście daje radę i póki co jest moim bohaterem, a o Bronisławie Komorowskim mogę powiedzieć, że jest także i moim prezydentem (czego nigdy nie powiedziałem o jego poprzedniku). Mam nadzieję, że dotrzyma publicznie danego słowa i po szczycie w Lizbonie usłyszymy, że Polska natychmiast wymaszerowuje z Afganistanu. Ale mam jedno pytanie.
Przeczytałem właśnie w papierowym wydaniu miesięcznika Energia ( http://www.gigawat.info ) wywiad z p. Grzegorzem Pytlem z Instytutu Sobieskigo, o polskim gazie łupkowym. Sam p. Pytel jest ewidentnie lobbystą Amerykanów, prawi jakieś niedorzeczności z utopijnej krainy „niewidzialnej ręki rynku”, choć wszyscy dobrze już dzisiaj wiemy, że jedyne co ona potrafi, to wyciągnąć nam niepostrzeżenie z kieszeni portfel. Ale nie o tym chciałem.
Otóż okazuje się, że Amerykanie szacują nasze złoża łupkowe na ~3 bln metrów sześciennych, co przewyższa nawet całe tradycyjne złoża Norwegii. Technologia wydobycia gazu łupkowego jest wbrew obiegowej opinii tania, o czym świadczą ceny gazu z takich złóż w USA, a wydobywają tam 30mld metrów sześciennych z łupków rocznie, co stanowi dwuletnie całkowite zużycie gazu w Polsce. Koło Kutna odkryto dodatkowo tradycyjne złoża gazu, o wielkości 500 mld metrów i takich złóż w Polsce jest prawdopodobnie więcej. Już dzisiaj możemy wydobywać znacznie większe ilości gazu, niż te, które wydobywamy aktualnie, czyli 30% naszego zapotrzebowania. Trzeba jedynie odblokować zajęte obecnie koncesje, bowiem zajęte są nie po to by wydobywać gaz, ale… żeby go nie wydobywano. Jednak i nie o tym chciałem.
Wiemy, że największe amerykańskie potęgi olejowo-gazowe zapuściły kły i pazury w polską ziemię, zwąchawszy tu naftę oraz gaz. Ktoś im na to pozwolił. Ja na pewno nie. Może ktoś z Państwa, w końcu to wasz gaz? Też nikt? Dziwne. Norwegia opodatkowuje wydobycie gazu na poziomie 78% – te pieniądze trafiają do ich budżetu. Jak mówi p. Pytel, w Polsce wydobycie paliw obłożone jest jedynie 19% CITem. Choć to podatek skandaliczny, należy przyjąć, że Amerykanie nawet i tego nie zapłacą, mogę się założyć o każdą sumę, iż jak przyjdzie czas, to przedstawią wyliczenia, z których będzie wynikało iż ponieśli takie koszty by uruchomić wydobycie w Polsce, że żaden podatek nie należy się budżetowi państwa przez najbliższych 30 lat. OK, przechodzę do pytania właściwego w sprawie gazu z łupków i nie tylko: czy rząd wie, kto nas okrada, a jeśli wie, to dlaczego na to pozwala?
Przy okazji chciałbym pochwalić premiera Pawlaka za inicjatywę odcięcia pasożytów z OFE od naszych pieniędzy. Czas najwyższy. Powinni też pokryć straty, który spowodowali nieudolnym zarządzaniem powierzonymi im funduszami oraz zwrócić wszystkie pobrane prowizje – nie ma dochodu, nie ma prowizji.
Kartko z P. (20:16 & 23:47 do T.K.)
Na 3. rocznicę dałeś rządowi zwięzłą i słuszną laurkę. Mniej ich teraz, zdaje mi się, pięć razy niż po 100 dniach było. Dzięki za przypomnienie kilku punktów, generalnie – pełna zgoda.
Nie rozumiem natomiast po co ten rwetes w sprawie emerytur. Oczywiście przenoszenie składek z OFE do ZUS zmniejsza zaksięgowany deficyt bieżący, ale faktyczny dług wobec emerytów i tak trzeba będzie spłacać w dalekiej perspektywie. Konstytucja (na życzenie UW) stawia progi długu pbulicznego, aby warunki te spełnić, rząd musi ograniczyć wydatki, lub podnieść podatki. A jako trzecie – zmienić Konstytucję. Ja jestem za pierwszym, po kilka mld da się uzbierać tu i tam, może z Kościoła też kilka (postulat WODNIKA), z KRUS też się da, albo i tak: http://biznes.onet.pl/rzad-bedzie-redukowal-etaty-urzednikow,18554,3787917,1,prasa-detal
Więc po co ten rwetes?
stasieku (11-17 o godz. 23:10)
JK-R może w pierwszym podejściu liczyć na kilkanaście procent, które są różnicą między wynkiem wyborów prezydenckich i obecnym słupkiem PiS. Ale bez pieniędzy w demokratycznym kraju ani rusz, może też liczyć na dotacje, ale czyje?
OFE w 70% inwestuje obligacje rządowe (jeszcze można dociekać na jaki termin, 10-letnie dają więcej), wg. planu Boniego ma ten wymóg być niższy, a 30% w giełdę krajową i to nie jest taka zła dywersyfikacja, wynika historyczne – jak je sobie przeglądaliśmy – nie są wcale takie podłe. Ale jeśli porównywać to z ZUSem, to jaki jest tam „lokatowy zysk”? Jest on wg. wyliczeń tabelarycznych wysług, zarobków (czyli składek), etc. Czy można z tego wyliczyć ten lokatowy zysk? Aby porównać, a ‚zysk’ ten jest także obłożony grubą niepewnością jeśli iść w przyszłość.
Therese Kosowski (11-17 o godz. 22:52)
I ja wypowiadam się o premierze Tusku w super i hiperlatywach. I choć gdybym miał przeczytać Symposium Platona (taka lektura nieobowiązkowa na blogu pani Therese), to mógłbym, ale błagam – nie po nie miecku. To jednak nie posunałbym się i nie nazwał premiera Tuska „władcą jakiego Polska dawno nie miała”. Choćby w tym 20-leciu znalazłby się jeden, albo dwaj, znakomitsi i godni uwielbienia i tytułu premiera stulecia. Oczywiście krytykanctwo Tuska (i kogokolwiek) należy dusić w zarodku.
mw (11-17 o godz. 22:41)
Ufff!
Wiedziałem, że jesteś Chińczykiem i cieszysz się z każdej ósemki 😉
1 – nie porównuję z Czechami wielkiego kraju europejskiego, jakże bym śmiał, jedynie za wzór stawiam pewne ich zachowanie, przecież chytre, po co Polak ma być mądry po szkodzie, a potem znów powtarzać – to czeskie społeczeństwo już przed wojną (którą? I?) było na poziomie Zachodu, a nasze ciągle jeszcze tkwi jedną nogą w bizancjum i tak już będzie po wiki wików (piszę po biznatyjsku)
2 – to się nazywa „syndrom specyfiki polskiej”, albo „księżycowej Polski”.
3 – czy reforma KRUS może być kosztowną klapą? Może, w Polske wszystko jest możliwe. Oczywiście wcale ale to wcale tak być nie musi. W Polsce (częściową) reformę emerytalną już przeprowadzono, nie ma najmniejszej potrzeby niczego rozwalać. To min. Fedak chciałaby ją zlikwidować, zdaje mi się. Jej przypisuję JEDNOSTRONNOŚĆ ARGUMENTACJI, a nie całej dyskusji. M.in. POLITYKA kilka miesięcy temu przedstawiała za i przeciw. Problemem są emerytury specjalne, te w innych krajach lepiej lub gorzej przeprowadzono. KRUS i emerytury już zreformowane – jeśli się łączą, to w tym, że zahaczają o pieniądze i budżet państwa.
Ochrona zdrowia w Polsce potrzebuje więcej pieniędzy. Skąd je wziąć? z kieszeni ludzi, których należy wzbogacić – taki zdaje mi się jest łańcuch. Plus kilka tricków zarządzania. W tej chwili w Polsce jest praktycznie system, który w Kanadzie jest nielegalny, tzw. „two tier”, z całością bałaganu wokół niego. Bezdyskusyjnie, w tym temacie zawsze i wszędzie będzie duża doza biadolenia.
4 – Solska przedstawia problem w kontrowersyjny sposób, oczywiście. Dowody na to sam przedstawiasz (hahaha?) <=== Vivat jasność argumentowania, nie pierwszy raz zresztą.
5 – Masz kłopoty językowe, nie rozumiesz metaforycznych fraz, np. tej: „Bez biznesowej elity, zapaleńców i emigrantów powracających z emigracji w taki czy inny sposób …„, wszak poeta pisał – „tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną …”
6 – Wyjaśniłem do cna to, o co obawiałem się, że jest źródłem nieporozumienia. Z drugiej strony, skąd mam wiedzieć, że panuje taka reguła – „gdyby taka była (moja pozycja anty), nie odnosiłbym się nigdy do Twoich komentarzy”. No skąd mam to wiedzieć?
7 – Hola, fanatykiem Tuska nie jestem. Nawet często nie lubię jego powierzchowności. Ale wielokrotnie na przestrzeni 3 lat go chwaliłem, po raz pierwszy po konferancji prasowej – bodaj pierwszej – gdy na koniec szeroko odpowiedział na pytanie dziennikarza rosyjskiego. To był sygnał, ale nie mojego fanatyzmu, tylko Tuskowej polityki zagranicznej. Fanatykiem jestem siebie, rzecz jasna żony mojej, córek bez wątpienia, hm, niektórych napitków i potraw (w tym w wykonaniu mojej żony), no i jeszcze jestem fanatykiem kilku pisarzy i kompozytorów. Bycie fanatykiem jakiegokolwiek polityka jest sprzeczne z moją religią, bo polityka to wyrachowana, zimna, bezemocjonalna gra. W tym sensie nie zgadzałem się z blogo-opiniami.
9 – Ja tam bym polubił, gdybym zdecydował się. Nie mam wątpliwości, ale jeszcze inne emocje w tym przypadku wchodzą w grę.
Do zobaczenia na blogu.
Do przeciwności, z jakimi musi sobie radzić Tusk, należy dodać jawnie wyrażaną wrogość hierarchii Koscioła Katolickiego. W Polsce nie jest łatwo się z tym mierzyć. Oczywiście, chciałoby się żeby w sposób bardziej spektakularny pokazał tej grupie obywateli gdzie jest ich miejsce w demokratycznym państwie. Wiadomo jednak do czego mogło by to doprowadzić. Toteż lepiej żeby to był ruch „oddolny”.
Cytat:
„Tusk dał radę. Nie dał się wytrącić z równowagi najbardziej brutalnym napaściom. ”
Panie, o czym pan pisze?
Przecież to błazenada myślowa, by nie powiedzieć mocniej..
Czytam ten wpis po raz kolejny i mam z nim problem. Bliżej mi do samooceny rządu, czyli ‚dobrego z minusem’. Bo zgadzam się, że rząd poradził sobie w trudnych warunkach, całkiem dużo zamierzeń realizując.
Z drugiej strony mam wrażenie, że wyczerpuje się formuła modernizacji, którą przyjął. Czy będzie w stanie znaleźć nową?
telegraphic observer, 02:17
„Lokatowe zyski” to termin używany przez oszczędzające mieszczaństwo z pogardą. Należy je rozumieć dosłownie. Jeśli założysz lokatę w PKO BP (pewny, państwowy bank), to zarobisz „lokatowe zyski”. One zwykle, po opodatkowaniu 19%, dają nieco powyżej. 1% realnego zarobku (ponad inflację).
PS
Nie mogę się oderwać od „Good night Dźerzi”
Kartka z podróży, 00:22
Właśnie w TOKFM dyskusja o OFE. Red. Mosz cytuje P. Fedak.
Od 3 lat nie oszczędzamy do OFE! – tłumaczy p. Grabowski z Konsultacyjnej Rady przy p. Tusku. OFE żyje z kredytu państwowego! – dodaje.
Logika makroekonomiczna jest następująca. (wg p. Grabowskiego)
Przed reformą cała składka szła do ZUS, a niedobór pokrywał budżet. Zawsze był niedobór, tylko w różnej wysokości.
Po reformie emerytur, do ZUS płacimy 60% a 40% do OFE. Ponieważ emerytury wypłacamy wg takich samych zasad, te 40% plus niedobór jest dokładane z budżetu. Itd., resztę można sobie dopowiedzieć.
Już dalej mi się nie chce, przepraszam Kartko. TOKFM jest w Internecie.
Za chwilę dalszy ciąg dyskusji, teraz idą reklamy a na mnie czeka jajko na miękko. O, już zaczęli! Ale się kłócą…
Pozdrawiam Panów serdecznie
Ludzie, w kwestii oceny rządu, czytajcie ekonomistów a nie rządowych propagandystów pokroju Szostkiewicza.
Pomijam już fakt, że jesteśmy jedynym krajem Europejskim w którym wiodące media przyjęły za zadanie walenia w opozycję a nie patrzenie na ręce rządowi. Ten rząd to najgorsza ekipa od 20 lat, jeszcze raz powtarzam, czytajcie ekonomistów, słuchajcie co mówi Balcerowicz, który – odkąd zaczął krytykować Tuska – tajemniczo zniknął z mediów.
http://biznes.onet.pl/gwiazdowski-donald-tusk-nie-jest-przywodca-na-czas,20138,3788353,1,prasa-detal
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/wywiady/news/rybinski-ten-rzad-potwornie-sie-myli,1558918
Również twierdzę, że trafił nam się przyzwoicie myślący szef rządu i całkiem nieźle sobie radzi w piekielnie trudnej sytuacji. Dodam, że taki a nie inny stan polskiej sceny politycznej jest efektem stanu umysłów i temperamentów wyborców i wybieranych, a nie jej rzekomo sztucznego zabetonowania. I nic nie zapowiada zaistnienia urodzaju na talenty polityczne. Volta Kluzik-Rostkowskiej czy „twardego faceta” z wazeliny i paru innych wciąż „kaczątek” (powtarzających niby papugi, że Polska jest najważniejsza) tylko potwierdza jałowość politycznej gleby. Wielka szkoda, że nie robi kariery tak prosta myśl, że Polska wcale nie musi być najważniejsza – wystarczy aby była mądra.
Michał. 00.31. Ta skóra jeszcze jest na niedźwiedziu. Gigantyczne przekręty dzieją na naszych oczach. Ogłoszono właśnie, że Eureko /czytaj Opus Dei i Watykan/ zdecydowało się sprzedać posiadane akcje PZU i będzie wywozić z Polski gotówkę wagonami. Jak podają, Eureko zapłaciło za udział w PZU około 3 miliardy pożyczonych w Polsce pieniędzy, szacuje się natomiast, że po sławnej ugodzie z rządem Eureko wywiezie ponad 40 miliardów. To jest interes jakiego świat nie widział.
W celu zamącenia podają także, że zapudłowano kolejnego doradcę pana boga w komisji majątkowej, niejakiego Piotra P. za 200 tysięcy łapówki od biskupów. Czekać tylko jak pudłować zaczną czarnych.
telegraphic observer, mw
Jeden z Was mieszka od lat, a drugi mieszkał 18 lat w Kanadzie. Macie zatem coś wspólnego oprócz niezaprzeczalnej inteligencji. Czytam z ciekawością Wasze polemiki i mam uczucie, że powtarza się sytuacja, którą umownie nazywam „nieporozumieniem niedopowiedzenia blogowego”. (Ale walnąłem…).
Poruszacie, z konieczności skrótowo, tematy-rzeki. Te skróty myślowe, źle czasami interpretowane, wywołują odpowiedzi, które wymagają wyjaśnień – i tak jedziecie Panowie swoją koleiną.
Mam pomysł racjonalizatorski: mniej metafor, mniej „metaforycznych fraz”.
Ja Ciebie TO średnio lepiej znam od reszty Blogowiczów, a czasami muszę się wysilać, aby zrozumieć, o co Ci biega. Czasami jesteś trudniejszy od staruszka, którego brak ostatnio odczuwam.
Zauważyłem kilkakrotnie, że masz kłopot z tym samym u innych. Nie rozumiesz skrótów myślowych, wyciągasz pochopne wnioski, nie doceniasz tubylczej przewagi informacyjnej. My jesteśmy ładowani ze źródeł dla Ciebie dostępnych później, jeśli w ogóle.
Serdecznie pozdrawiam
„Honor jest rzecza piekna, ale honor jak wszystko na tym swiecie
ma swoja cene, wysoka ale wymierna.
My, mlodzi i wyksztalceni z wielkich miast, nie znamy pojecia
honoru za wszelka cene.
Naszym zdaniem istnieje w zyciu ludzi, panstw i narodow tylko jedna rzecz,
ktora jest bezcenna.
Ta rzecza jest SWIETY SPOKOJ”
Ot i cala tajemnica „sukcesu” premiera Tuska.
@ spin doctor
Nie daj się zwieść oszustom – „skóra na niedźwiedziu” to ich stara sztuczka, żeby zasiać zwątpienie. Ten gaz jest tak realny jak Ty, czy ja, a obecność Polsce globalnych gangów naftowych pokazuje jasno jak wysoka stawka wchodzi w grę.
Rząd powinien być bardzo ostrożny, gdyż umożliwienie kartelom eksploatacji paliw na obecnych warunkach, to niczym wypowiedzenie Polsce wojny. Ich zyski będą tu tak ogromne, jak chciwość i jeśli tylko ktokolwiek zechce uszczknąć im potem cokolwiek dla naszego budżetu, to nie zawahają się przed działaniami swoimi standardowymi na świecie metodami, próbami destabilizacji politycznej oraz gospodarczej Polski, przed prowokacjami terrorystycznymi, okrzyknięciem Warszawy siedzibą ich bin Ladena, bombardowaniami wszystkiego wokół z dronów, albo z wrażej tarczy rakietowej. To nie jest Armia Zbawienia, tylko najgorszy element ludzki, zepsute odpadki cywilizacji (mówię o decydentach), dlatego prowadząc z nimi negocjacje, trzeba mieć na uwadze kto zacz i jakie mogą być konsekwencje. Należy także pamiętać, że nafciarze nie istnieją w oderwaniu od całej reszty, od banksterów na przykład, a ci z kolei nie istnieją w oderwaniu od narkotykowych karteli, właścicieli hazardu, burdeli świata, od handlu bronią, lewymi nawet już nie papierami, a konstruktami elektronicznymi; więc wpuszczenie tu nafciarzy to jak otwarcie drzwi wszystkim pozostałym – gdyż jak mówi buddyzm, nic nie istnieje samo z siebie, obiektywnie, w oderwaniu całej reszty.
telegraphic observer, metaforyczne frazy
Słynny inteligent z Żoliborza, walnął kiedyś naród metaforą z Kornela Ujejskiego.
Wyjął był tę pogrubioną przeze mnie frazę i nią walnął, aż zadudniło.
Ale się potem działo!
O! Panie, Panie! Ze zgrozą świata
Okropne dzieje przyniósł nam czas,
Syn zabił matkę, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas.
Ależ, o Panie! Oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni;
O! rękę karaj, nie ślepy miecz!
A Ty „tymczasem przenosisz swoją duszę umęczoną” aż mnie serce ściska, chcę jechać Cię pocieszyć, wysłuchać ze zrozumieniem, trzymając za rękę.
Ale spokojnie, moja T. choć zapłakana, nie pozwala.
Lewar pisze ironicznie, ale dla mnie „święty spokój” to jest wielkie osiągnięcie rządu. Myślę, że dla ludzi, którzy w odróżnieniu, od Jarosława Kaczyńskiego,pozostawiają na tym świecie po sobie dzieci i wnuki jest to wartość nadrzędna. My nie chcemy wojny z sąsiadami, nie chcemy takich decyzji jak w sprawie Powstania Warszawskiego, gdzie matki musiały poświęcać swoich synów.
Dziękuje Premierowi właśnie za ten rozsądek.
Zgadzam się z Panem. Jednak odnoszę wrażenie, że powinien zrobić małe zmiany w rządzie. MON i MSZ.
pozdrawiam
stasieku, cytaty-insynuacje
Oczywiście, że chodziło mi o to, abyś przyjechał, pospacerował po zachodniej stronie górnego Manhattanu, zajrzał na 57. ulicę, do Greenwich Village … bo wiem, że czytasz o Dżerzim. Nie jest to pisarz (J. Kosiński) za którym fanatyzuję, i Głowackiego też bym nie zaliczył, ale wciagająca byc może ta atmosferka imigranckiego artystycznego awansu, w obu przypadkach. Nowy Jork jest pełen przyjezdnych, tych dziennych, którzy wywalają się z podziemii Grand Central. I tych co przyjechali lata temu i nic ich już nie ruszy.
Ale ja chciałem o „lokatowych zyskach”. Na nic wyjaśnienia Twoje się zdadzą, chyba wiadomo co to jest lokata w banku – i jest to dłuższa historia, bo Polska jest i będzie jakiś czas krajem podwyżsoznej stopy procentowej. Pytałem tylko po co porównywać OFE z lokatami, a nie z ekstrapolowanym ‚zyskiem’ emerytalnym z ZUS.
Kartka cytuje Fedak (11-18 o godz. 00:22)</b, która miesza w rozumie ludzkim. Negocjacje z UE były kilku krajów na raz, polskie 55 % nie ma z tym wiele wspólnego, bo: (1) metoda polskiego liczenia konstytucyjnego nie jest ustalana w Brukseli, (2) chodziło o unijne limity 3 procent podług układu Maastricht. Chyba, że ktoś wykaże inaczej.
Czy dotąd jest jasne? Mam nadzieję, i nie metaforyczne. Za to teraz nieco spekulacyjnie. Padły głosy oburzenia i krytyki (zapewne słusznej) wobec mediów krajowych, nawet czeskie są o niebo rzetelniejsze. Mam wrażenie, że jak kapitalizm podbił Polskę, to zaraz za oddziałami frontowymi wkroczyli maherzy od reklamy. I oni ku własnemu zdziwieniu odkryli, że plemiona polskie są irracjonalne, konserwatywne, niepodatne na ironię i wszelkie inne intelektualne finezje, w odróżnieniu od odbiorców na zachodzie i nawet w Czechach. I mleko się rozlało, przenieśli maherzy swoje spostrzeżenia na reklamę polityczną, na media, na następne kampanie reklamowe. Oczywiście tego nie stwierdzi się bez ruszenia tyłka i poszperania po innych krajach. Oczywiście nie uzurpuję sobie prawa do wiedzy w pełni absolutnej, czy chocby w ćwierci. Spekuluję i tyle.
Np. czytając artykuły zrozumiałem, że zmiana kursów walut (i słynne terms of trade) nie mają aż tak wielkiego wpływu na obroty … ale to juz miniony temat, bolid blogowy pędzi dalej. A bydło idzie na rzeź.
stasieku wsłuchuje się w (od)głosy kłótni
Który Grabowski, Grabowskich jak psów, a może Grabowska?
Tak to jest. Do OFE idzie 37,5 % wg. ostatnich liczb. Różnica między OFE i ZUS (a jest to różnica uniwersalna i nie trzeba mieszkać w Polsce, aby ją zrozumieć) polega na dwóch kwestiach:
(1) państwo daje OFE pieniądze w ręce prywatne, a swoje umywa, zaś składki do ZUS nie zadłużają państwa od razu, ale zobowiązanie przesuwane jest w bliżej nieokreśloną przyszłośc,
(2) wysokość wypłat emerytalnych z OFE zależy od lokowania i ogólnej sytuacji rynków finansowych na przestrzeni lat, zaś w ZUS zależy od „tabel i reguł”, czyli eliminuje (teoretycznie) niepewność co do wysokości emerytury, teoretycznie bo oddaje je w ręce państwa, sytuacji budżetu i bieżącej polityki, ale to i tak wydaje się pewniejsze.
Dla finansów publicznych rozwiązanie OFE jest korzystniejsze (agumentują zwolennicy), bo oddaje sprawy emerytur częściow w ręce prywatne i zdejmuje z państwa długookresowy worek kamieni, budżet staje się lżejszy. Ponadto pieniądze puszczone w obieg prywatny idą na inwestycje giełdowe, napędzają gospodarkę, a nie są obracane przez państwo. Jest to jak widać dyskusja modelowa podlana emocjonalnym sosem.
Oto woła Fedak i inni – z Polski robi się Amerykę Łacińską? Tak? TAK! Jak w Chile … ale Chile ma ostatnio dobre noty, więc już się je pomija w tej wrzawie. Nie trzeba włączać TOKFM, aby tę wrzawę słyszeć.
tomek 09:46
Jakich to ekonomistów powinnismy słuchać? I kiedy? Masz może na myśli prof. Rybińskiego? Tego od długu Tuska, większego i rosnącego szybciej niż za Gierka???
(Tak skomentowałem jego jeden z licznych wpisów o tym długu, bo prof. Rybiński nie może przestać, pisze i wypowiada się o tym wszędzie, ostatnio w „FT”, ale też w swej „Rybiński.tv” i gdzie indziej, zresztą robi sobie reklamę jak nikt inny; chwali się, ile to ma tagów w internecie i kto go cytuje itd, itp. Nieważne, widać, że to człowiek – egotyk i tylko jego własny interes chyba mu w głowie – przynajmniej ja tak interpretuję jego „działalność” publiczną. A to przecież były wiceprezes NBP!!! Niedoczekanie…
Mój wpis na jego blogu:
„2010-10-27 15:48:52 by mw01:
Panie Profesorze:
Nie jestem ekonomistą, ani socjologiem. Ale poczytuję sobie za zaszczyt posiadanie świadomości, że politycy partii sprawującej w danym momencie rządy WINNI kierować się ZARÓWNO kryteriami ekonomicznymi jak i socjologicznymi. Dlatego popieram działania i wypowiedzi min. min. Rostowskiego i Boniego, którzy spełniają ten warunek.
Pan, jako ekonomista z wykształcenia, może pozostać przy kryteriach czysto ekonomicznych. Z kolei społeczeństwo en masse, z definicji, kieruje się względami?wiadomo. (Wygląda na to, że większość komentarzy powyżej jest autorstwa ekonomistów, albo przynajmniej osób za takich się uważających.)”
Bezczelny jestem, co? Ale też palnął prof.Rybiński. A ja na to, że dług Gierka rósł z kolei szybciej niż za Mieszka I. I co z tego?
Masz rację, „tomku”. Ekonomistów powinniśmy słuchać w sprawach czysto ekonomicznych. W kwestiach polityki społecznej *) – ekonomiści to tylko jeden z wielu (i wcale nie najważniejszy) element układanki.
*) Własne, szeroko samemu kolportowane wypowiedzi publiczne w mediach profesora ekonomii, byłego wice szefa banku narodowego w sprawie długu publicznego jest elementem gry politycznej, a więc i polityki społecznej, a nie tylko wykładem akademickim.
Anastazjo
Czy nie poddałaś się zanadto nastrojom tej krainy? Czemu obawiasz się wojny skoro mamy chyba najbardziej spokojny okres w naszej historii? Czemu piszesz o powstaniu? Czy naprawdę uważasz, że Donald Tusk uchronił kraj od wojny i powstania?
Rozumiem, że są jesienne depresje – sam nie mam najlepszego humoru. No ale upatrywanie w Donaldzie Tusku tego, ktory nie pozwolił naszym dzieciom ginąć na barykadach jest jednak przesadą.
Radzę ograniczyć telewizję.
Pozdrawiam
Pytanie do City -cos tam
Jak jest po anglijsku GLUPOTA?
Michalowi – mysle ze ma Pan racje zalecajac ostroznosc w sprawie gazu i kontraktow z ludzmi byznesu na zachodzie.
Ja pamietam jakiez to profity mielismy czerpac z importu samolotow , technologii i KNOW HOW z tym zwiazanych , podobnie bylo w innych naszych kontraktach.Teraz cieszymy sie ze nic z nieba nie spada – dlatego ze nie lata.
Przyklady krajow arabskich i ich klopotow zwiazanych z ropa //teoretycznie wielkim bogactwem narodowym// ilustruja ze ze po to bogactwo wyciaga sie wiele drapieznych rak i bilans ostateczny nie zawsze bywa dodatni /Irak , Iran/ a nawet Wenezuela.
Uklony
Obracam się przez chwilę w trójkącie:
prof. Rybiński,
tomek 9:46,
mw 15:54.
Widzę z tego (nie muszę mieszkać w Polsce), że aby w Polsce coś powiedzieć to trzeba z kolubryny walnąć frazą pełną kartaczy. Sprawę długu publicznego, który nie jest niski, ale nie jest też horrendalnie wysoki, można załatwić spokojnie, bez nerw. Najlepiej bez ograniczania OFE, jedynie przycisnąć je i zmusić do wydajniejszej pracy.
Podobnie, polska gospodarka wg. GUS podniosła prace i zatrudnienie, wzrost PKB jest umiarkowanie dobry, wszystko również dzięki sprawności GPW i udziału OFE na niej vis a vis spekulacyjnych inwestorów z zagranicy. Ale wzrost mógłby być lepszy … tylko bez nerw.
mw pisze:
2010-11-18 o godz. 15:54
Drogi „mw” prof. Rybiński to tylko jeden z wielu. Pozwól, że podlinkuję, bo nie mam czasu pisać sam:
Balcerowicz:
http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/320162,leszek-balcerowicz-kontra-rzad-donalda-tuska-wojna-na-slowa,id,t.html
http://biznes.interia.pl/news/bunt-ekonomistow-przeciw-rzadowi,1545859
Gwiazdowski:
http://biznes.onet.pl/gwiazdowski-donald-tusk-nie-jest-przywodca-na-czas,20138,3788353,1,prasa-detal
Gomułka:
http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/313942,prof-gomulka-ekonomisci-nie-moga-siedziec-cicho-gdy-rzad,id,t.html
nawet socjalista Bugaj:
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/ryszard-bugaj-rzad-tuska-lubi-pr-owskie-szopki_158211_266916.html
Rybińskiego już wklejałem.
Owszem, jest jeden zadowolony i chwalący. Nazywa się Rostowski. Vincent Rostowski.
Na koniec przypomnę: „Gospodarka, głupcze”, bo to, co ten populistyczny rząd speców od PR-u wyprawia, przypomina zabawę w piaskownicy autystycznych, beztroskich dzieci.
Telegraphicku Observerze
Podałem Stasieku cytat szukając powodu tej wolty politycznej. Przyznasz, że decyzje dotyczące OFE są nieoczekiwane – delikatnie mówiąc. Przecież, chyba 2 miesiące temu Premier definitywnie zamknął sprawę OFE. I nagle demonstracyjnie przerywa prace Boniego i sięga po te pieniądze. Tylko dociekam co się takiego stało nagle w finansach państwa. Wiesz, 14 milionów ludzi przymusowo zasila od 10 lat te fundusze. Warto chyba wiedzieć co jest powodem ich demolowania czy nawet – jak piszą – nacjonalizacji. Może podaję głupie cytaty ale zastrzegałem wielokrotnie, że nie jestem ekonomistą. Ale przecież nie pozbawia mnie to prawa do zaspokojenia ciekawości, tym bardziej, że te fundusze to wyjątkowo tłusty kąsek dla polityków a więc fajny temat do pisania.
Pozdrawiam
Jest spór między socjologią i ekonomią. Ekonomia domaga się dynamizmu, socjologia pyta o koszt społeczny. Po obu stronach idzie o ludzi, nade wszystko o to, na ile ich stać.
Na ile stać Polaków i czego oczekuje od nich ekonomia jako wiedza. Na to drugie pytanie odpowiada raport ekonomistów:
http://biznes.onet.pl/ebor-obciazenie-dlugiem-publicznym-istotnym-ryzyki,18490,3788632,1,news-detal
Oczywiste jest, że walka polityczne w tej sprawie nie toczy się między partiami: program partii A kontra program partii B, obie ze zbliżonymi sznasami na wygranie najbliższych wyborów, ale raczej polega na lobbowaniu Tuska. Z jednej strony „biznesowej elity i zapaleńcy” (ach, jak ja lubię tę frazę, bo jest dobra), z drugiej wsłuchani w hisatorię, kulturę i ducha narodu inteligenci. Zapaleńcy kontra zachowawczy, szybka modernizacja kontra marsz w ogonie, spojrzenie biznesu kontra odczucia pracownika, interes biznesu kontra motywacje urzędników …
Tusk wszystkich wysłucha … kiwka tu, za kilka dni kiwka w drugą stronę, wybada których jest więcej, która strona jest silniejsza politycznie, wysonduje, wsłucha się. TUSK OJCEM NARODU. faktycznie, ojciec nie ma lekko.
Nie jest to gorycz, ni ironia, nic tylko zimna obserwacja z oddali.
Dla porządku przypomnę, że to nie rząd Donaldinia wprowadzał „reformę” emerytalną. On i jego przyboczni kombinują w tej chwili jak zachować twarz (jako politycy byli gorącymi orędownikami tego przewrotu) i wyjść z tego szamba. Nas przypadkowych obywateli nikt wtedy nie pytał o zdanie, a po przegłosowaniu ustaw mamiono nas wiecznymi wakacjami pod palmami jak już tej emerytury dożyjemy. Ja nie dożyję, ale ci którzy dożyją ustawią sie w ogonku MOPS po kartki na zupę i ciepłe skarpetki. Oczywiście nie wszyscy, choć będzie to przygniatająca większość pracowników najemnych głównie z sektora usług. Ci ludzie obecnie zarabiają grosze, więc albo będą pracować do śmierci, albo muszą skorzystać na starość z pomocy społecznej. W identycznej sytuacji są równie liczni samozatrudnieni (samonapędzająca się przedsiębiorczość), którzy płacą najniższe składki i takie też otrzymają emerytury.
Ta pomoc nie będzie się nazywała emeryturą, ale będzie finansowana z budżetu, więc po co było jeść tą żabę?
Kartko
wręcz odwrotnie, mam dobry nastrój i uważam, że zawdzięczam go w pewnej mierze także obecnemu rządowi. Porównanie do Powstania może zbyt drastyczne, ale dla mnie jest ono symbolem nieodpowiedzialnych decyzji, nie liczących się z cierpieniem ludzi, nawet dla szczytnych idei jest okrucieństwem. Wolę zgniły kompromis od wojny. Po prostu uważam, że należy przyjaźnie układać stosunki z sąsiadami , nie machać szabelką w ciepłej willi.Pozdrawiam radośnie /absolutnie nie depresyjnie/.
Czytając niektóre wpisy odnoszę wrażenie , że nasz Premier to prawdziwe SŁOŃCE – nie , nie Peru – POLSKI . Był w historii Francji Król Słońce . Jak to wpłynęło na gospodarkę Francji każdy , jeśli nie wie , może się dowiedzieć .
Mam niezbywalne prawo do oceny rządu , zwłaszcza jako wyborca . I moja ocena nie musi być jedynie słuszna .To nie te czasy.
Wiesiek 59
Pisałem już , funkcjonowanie demokracji przedstawicielskiej w obecnej formie budzi mój niepokój . Być może z tą monarchią jest coś na rzeczy .
Pozdrawiam
telegraphic observer
Jak z Tobą dyskutować, kiedy nie kojarzysz Bogusława Grabowskiego, dawnego członka RPP, teraz ważnego eksperta w ekipie doradców Tuska.
Ale Ci to wybaczę. Trudniej mi będzie kontynuować dyskusję na temat OFE w godzinach dynamicznych wydarzeń, które podsłuchuję i podglądam na bieżąco, a Ty swoje.
Kartka zacytował p. Fedak, która nie miesza ludziom w głowie, tylko mówi prawdę o głównym argumencie za likwidacją na 2 lata OFE. Chodzi o liczenie długu. Rząd ciągle walczy w różnych ciałach, na różnych szczeblach UE.
Tłumaczysz konsekwentnie, że pieniądz OFE trafia na giełdę, ożywia, etc. Zachęcam do przeczytania o strukturze inwestycji w OFE. Jest żałosna i zachowawcza. A zyski pomniejszone o potężną marżę.
Wyłączam się z tej dyskusji, bo prowadzi do nikąd.
Napisałem przed chwilą w En passant krótką notatkę z rozmowy min. Rostowskiego w TOKFM.
Powiedział m. innymi, że reformatorzy liczyli na efekt po 7-8 latach, a okazuje się, że można się spodziewać korzyści systemowych po 40 latach!!?
Ja nie oceniam, jako cienki bolek ekonomiczny, ja dzielę się zasłyszanym.
Pozdrawiam
Żakowski napisał niedawno, że OFE było to (b)największe oszustwo dwudziestolecia(b). Całe szczęście że dzielna Fedak wyrzuci to do kosza.
To juz trzy lata minelo? Nie wiem kiedy to zlecialo. Dwa lata rzadow PiSu trwaly wieki 😉
Właśnie przeczytałem komentarz „Monteskiusza” z 17:22
Ubolewa (?) on nad niskim standardem ekonomicznym życia przyszłych emerytow („przygniatająca większość będzie stała w ogonku do MOPS po kartki na zupę i ciepłe skarpetki”).
Wydaje się, że obwinia o to zarówno istniejący system emerytalny, planowaną jego reformę jak i tych, którzy „nie pytali nas o zdanie (i…) mamili wakacjami pod palmami”.
Gdyby nie to, mielibyśmy dobrze na naszych emeryturach.
O, Monteskiuszu! Ruszże swoja mózgownicą… Przecież to, że większość Polaków będzie klepać BIEDĘ na emeryturze jest wynikiem przede wszystkim tego, że
a) Polska jest BIEDNYM krajem,
b) ocena emerytury jest RELATYWIZOWANA względem statusu emeryta w krajach bogatych.
I nic do tego nie ma system, reformy, mamienie palmami itd, itp.
Bo z próżnego nie nalejesz! (Moja babcia mówiła dosadniej: „Z gówna bata nie ukręcisz!”)
(P.S. Oczywiście, wiem, że się tylko tak zabawiasz i że doskonale zdajesz sobie sprawę z istoty rzeczy. Po prostu lubisz bawić się cudzym kosztem, co?… Bo nie wierzę, żebyś nie pojmował tak prostych spraw…)
Therese Kosowski pisze o godz. 22:52 – wyjątkowo więcej niż zwykle (gdy podrzuca prasówkę – dzięki) . I ja ją popieram, a także :
joanna kopytowska (2010-11-17 o godz. 15:10)
Anastazja (14:15)
… czy to kobiety zachowują właściwą miarę rzeczy, podczas gdy mężczyźni marudzą , wybrzydzają i wiedzą lepiej choć sgdyby próbowali jeden z drugim zamienić łatwe słowo na realny czyn – to by się okazało !
a propos telegraphic observer (2010-11-18 o godz. 02:25)- „…Choćby w tym 20-leciu znalazłby się jeden, albo dwaj, znakomitsi i godni uwielbienia i tytułu premiera stulecia…”
– a mógłbyś to uściślić ? bo ja naliczyłam owszem takich dwóch, ale łącznie z niedoszłym .
Anastazjo, cieszę się z Twego dobrego nastroju. Przepraszam, że Ci dogadałem – samemu tez zdarza mi się przesadzić.
Przyznam, że mnie trochę niepokoi to czynienie z Donalda Tuska zbawcy i wychwalanie go pod niebiosa. To przecież tylko polityk a do nich powinniśmy mieć bardzo ograniczone zaufanie.
Tym bardziej, że obok wątków chwalebnych prowadzony jest również wątek OFE i długu publicznego, który z innej perspektywy pozwala spojrzeć na tego polityka.
Pozdrawiamk
telegraphic observer pisze:
2010-11-18 o godz. 02:25
„I ja wypowiadam się o premierze Tusku w super i hiperlatywach. I choć gdybym miał przeczytać Symposium Platona (taka lektura nieobowiązkowa na blogu pani Therese), to mógłbym, ale błagam – nie po nie miecku. To jednak nie posunałbym się i nie nazwał premiera Tuska ?władcą jakiego Polska dawno nie miała?. Choćby w tym 20-leciu znalazłby się jeden, albo dwaj, znakomitsi i godni uwielbienia i tytułu premiera stulecia. Oczywiście krytykanctwo Tuska (i kogokolwiek) należy dusić w zarodku.”
Moja ocena polityka jest zawsze relatywna. W relacji nie tylko do poprzedników, ale do innych rządzących w okół. Ale przede wszystkim w relacji do wyzwań, przed jakimi stają. I w tym sensie Tusk jest znakomity.
Co do mojego blogu: Piszę rzeczywiście po niemiecku, bo to wymaga większego wysiłku. Nawet myślałam, żeby zrobić odnogę w języku polskim, ale ciągle mam za mało czasu. Zresztą u podłoża mojego artykułu, w którym nawiązuję do Platona leżą wadarzenia związane z historią wychowania (Reformpaedagogik) tu w Niemczech, Chodzi o pedofilskie skłonności nauczycieli, którzy z całą bezczelnością powołują sie na Platona, co mnie doprowadza do wściekłości. I stąd ten artykuł. I drugi o Korczaku też z tej inspiracji.
@mw, nieraz już poruszałem na blogach POLITYKI problem tzw. reformy emerytalnej, więc niejako nie chce mi się już powtarzać tych samych argumentów przeciw OFE ( niektóre z nich przedstawili tutaj obecni dyskutanci).
Polska jest biednym krajem w stosunku do Niemiec, Norwegii, Holandii itd., ale nie ma to nic wspólnego z prawdziwym ubóstwem i ja tego nie powiem, bo byłoby to kłamstwo takie jak OFE. Z drugiej strony porównania mają sens z krajami zamożnymi i dobrze zorganizowanymi, bo przecież nie będziemy odnosić się do np. Somalii i żyć w błogim nastroju, że u nas taki dobrobyt.
Twoja babcia miała całkowitą rację (jak zresztą wszystkie babcie), a czynność kręcenia wykonuje obecnie OFE i to za podwójnie pożyczone pieniądze z budżetu państwa. Takie magiczne sztuczki z o wiele większą złożonością wykonywali nie tak dawno na Wall Street, co doprowadziło do krachu na niebywałą skalę i nikt nie jest w stanie powiedzieć, że to już po strachu.
Wiarę w fundusze emerytalne inwestujące na giełdzie porównuję do wiary teistów w nadprzyrodzone byty. Jedni i drudzy marnują ludzki wysiłek na niewiarygodną skalę.
Na ludzi starych, którzy nie mogą już pracować, muszą wyłożyć pieniądze młodzi, bo przecież te gnojki przez 20 lat maiły wszystko za darmo, więc ich rodzice też mają prawo oczekiwać takich 20 lat. A może się mylę?
stasieku (11-18 o godz. 18:46) o Bogusławie Grabowskim i „cienkim bolku” ekonomicznym
B.G. jest niezwykle kompetentnym makroekonomistą, jednym z najlepszych w kraju, moim zdaniem. Ale skąd ja mam wiedzieć, że on doradza Tuskowi. Skoro tak, to tym lepiej.
O Twoich dywagacjach na temat inwestycji OFE w obligacje rządowe powiedzieć, że są autorstwa cienkiego bolka to nic nie powiedzieć. Przecież te kilkadziesiąd mld zł z OFE wydane na zakup obligacji nie wyparowało. One pomniejszyły „sovereign debt” Polski, dług został w kraju, oprocentowanie tych papierów w ten sposób obniżono, to wszystko rynki finansowe wzięły mam nadzieję pod uwagę. Oczywiście nie zamierzałem zakładać takiej pułapki na Ciebie, po prostu „skrót myślowy”, gdy napisałem rynek giełdowy to oczywiście nie powinienem wykluczyć tej części rynku finansowego jakim są obligacje. My apologies.
Innymi słowy, jeśli 30-letni Kowalski płaci 1000 zł składki emerytalnej w roku 2010, i – upraszaczając – cała ta kwota idzie do ZUS, to dług państwa się nie powiększa w roku 2010, ale za 30 lub 35 lat ZUS z pomocą państwa wypłacać mu będzie z tego tytułu X zł miesięcznie. Natomiast gdy te 1000 zł składki pójdzie do OFE to powiększy zadłużenie państwa, ale nigdy już nie będzie ono Kowalskiemu winne z tytułu emerytury (ew. tylko kupony obligacji będzie płacić), albowiem OFE w imieniu Kowalskiego zakupi za cała kwotę (- opłaty) obligacje państwa, i z tego tytułu Kowalski zacznie pobierać Y zł miesięcznie za 30/35 lat, a jeśli umrze wcześniej to ktoś pozostały kapitał odziedziczy.
Efekt jest dwojaki gdy przechodzimy do systemu OFE. Dług państwa został zaksięgowany i zamieniony w obligacje, i wszedł do obrotu prywatnego. Po drugie, co jest lepsze dla Kowalskiego? która kwota jest wyższa X, czy Y? Czyli należy ocenić rzecz z dwóch stron: co jest dobre dla państwa i gospodarki, oraz jak wyjdzie na tym Kowalski …
Może przesadził Rostowski z czekaniem 40 lat na korzyści, już po 10 czy 20 latach jest wiele efektów pozytywnych, ale żeby je ujrzeć, trzeba wytężyć „wyobraźnię ekonomiczną”, bo nie da się porównać sytuacji bez OFE i z OFE po 10 czy 40 latach. Jak wyglądałby dług publiczny bez OFE, jak rynki finansowe, jak gospodarka, inwestycje, świadczenia społeczne, inflacja, renotwność obligacji, etc.
– Po co było jeść tą żabę? – pyta Monteskiusz (17:22).
– A po to, aby była Francja-elegancja – odpowiadam. – Z tą Francją to może przesada, dopiera za kilkanaście lat jak dobrze pójdzie, ale ważna jest elegancja rozumowania. Po pierwsze przygniatająca większość zarabiająca grosze nie pojedzie pod palmy ani z OFE ani z ZUS. Po drugie samozatrudnieni muszą sobie zdawać sprawę, że kiedyś przyjdzie emerytura i trzeba na nią pieniądze odłożyć. W PRL przyzwyczajano ludzi, aby nie widzieli końca swojego ekonomicznego nosa. A tu trzeba myśleć bardziej odpowiedzialnie.
Therese Kosowski (11-18 o godz. 21:34)
Dziękuję za tyle objaśnień. Pani blog rzeczywiście imponujący i zaangażowany, musi być ciekawy.
Istotnie swoich uwag nie uzasadniłem wystarczająco. Wydaje mi się, że Tusk już nie rządzi pod presją konieczności reformowania, oraz wchodzenia do Unii i innych klubów i spełniania przy tym przeróżnych warunków. Wyzwania stojące przed Tuskiem to modernizacja kraju, na kilku poprzedników wyła potrzeba transformacji, szybkiej i radykalnej. No i bezbolesnej, co oczywiście było niemożliwe do spełnienia. Inna sprawa, że Tusk odziedziczył sporo do zrobienia, także efektów popełnionych błedów przez poprzedników, m.in. finanse publiczne rozhuśtane przez rząd PiS. Stąd może wysokie są oczekiwania.
aqa (11-18 o godz. 19:33) w tym samym temacie
Oczywiście różne można mieć sympatie i oceny polityków (nawet jak darzy się ich, jak robi to Kartka z P., ograniczonym zaufaniem). Wysoko oceniam Kwaśniewskiego, Belkę i Cimoszewicza, pewnie Buzek reletywnie nie był zły, na pewno dobrze starał się Bielecki, ale jest dwóch – premier i wicepremierem, który wzięli największy ciężar na samym początku i można im co nieco zarzucić, ale wg. mnie oni byli najlepsi w odniesieniu do wyzwań jakie postawion przed nimi.
Monteskiusz 22:05
Ależ Monteskiuszu, nie mógłbym bardziej się zgodzić z Twoim najnowszym komentarzem!
Oczywiście, że (z) OFE kręcą. Oczywiście, że nie możemy porównywać się z Somalią, tak jak nie powinniśmy (bezkrytycznie) porównywać się z Niemcami, Norwegią czy Holandią. Oczywiście, że wiarę w fundusze inwestujące na giełdzie (tzn. wiarę, że pozwoliłoby to nam, przyszłym emerytom, spędzać emeryturę pod palmami) należy porównać do wiary teistów w nadprzyrodzone byty. Oczywiście, że na ludzi starych muszą wyłożyć pieniądze młodzi – tak jest w 99 procent państw, które mają systemy emerytalne, i dotyczy to w tych państwach co najmniej 3/4 jego emerytów, tzn. tych wszystkich, którzy mają tylko (lub głównie) emerytury tzw. państwowe (a nie mają prywatnych czy korporacyjnych).
Ale CO TO MA WSPÓLNEGO z Twoimi żalami, że przyjdzie emerytom w Polsce stać w ogonku do MOPS-u????
Gdyby OFE nie kręciły, gdybyśmy nie porównywali się z Somalią ani z Holandią, gdybyśmy nie wierzyli im nic a nic – dalej będziemy stać w ogonku do MOPS-u, bo to bardzo ubogi kraj i społeczeństwo.
A gdyby, jak zdajesz się sugerować, na emerytów nie łożyli młodzi, to nawet na stanie w ogonku do MOPS-u nie mieliby emeryci sił. Poumieraliby z głodu w drodze do MOPS-u. (To, że przeciętny emeryt kanadyjski, mający tylko państwową emeryturę CPP, nie umiera, to nie dlatego, że płaci sam – bo płaca młodzi, ani dlatego, że stanowi ona wyższy procent jego zarobków – bo stanowi niższy procent niż w Polsce, i to dużo niższy. On nie umiera tylko dlatego, że w BOGATSZYM kraju wartość nabywcza jego zarobków, a więc i jego, relatywnie NIŻSZEJ nawet niż w Polsce emerytury – jest WYŻSZA. I tylko dlatego!)
Monteskiuszu, Monteskiuszu… Przecież żyjesz w Polsce, a nie gdzieś w Norwegii czy jakiejś Holandii… I już chyba w gruszki na wierzbie nie wierzysz. Jeszcze raz zastanów się nad tym, co powiedziała moja babcia…
mw pisze:
… czynność kręcenia wykonuje obecnie OFE i to za podwójnie pożyczone pieniądze z budżetu państwa. Takie magiczne sztuczki z o wiele większą złożonością wykonywali nie tak dawno na Wall Street, co doprowadziło do krachu na niebywałą skalę i nikt nie jest w stanie powiedzieć, że to już po strachu. Wiarę w fundusze emerytalne inwestujące na giełdzie porównuję do wiary teistów w nadprzyrodzone byty. Jedni i drudzy marnują ludzki wysiłek na niewiarygodną skalę …
Wyjaśnij proszę co znaczy PODWÓJNIE POŻYCZONE PIENIĄDZE Z BUDŻETU PAŃSTWA. Na jakiej podstawie odrzucasz oszczędzanie na emeryturę połączone z inwestowaniem na giełdzie (to 30% OFE, a co z obligacjami)? W sumie wątpię nieco, abyś wiedział wszystko o tym jak to się robi, co z tego wynika, jaki wpływ kryzys finansowy miał dla przeciętnego inwestora. Polecam obejrzeć wyniki finansowe OFE, są one średnio powyżej 7 procent rentowności rok w rok przez 5 lat.
Żakowski napisał niedawno, że OFE było to (b)największe oszustwo dwudziestolecia(b). Całe szczęście że dzielna Fedak wyrzuci to do kosza.
Żakowskiego emerytura jest niepewna z innego powodu – on pali tytoń.
pardon, Monteskiusz pisze ten cytat, a nie jak mw – jak błędnie podałem, przepraszam.
Tym razem mw napisał o kanadyjskim emerycie, który ma państwową emeryturę CPP i z głodu nie umiera.
Oto jak to wygląda. Gdyby Kanadyjczyk zarabiał około średniej i płacił pełną składkę przez 40 lat, to może oczekiwać z CPP circa 850 dol miesięcznie. Ubodzy emeryci dostaja jeszcze zapomogę – OAS (old age security). Łącznie za te pieniądze nie głodują, ale żyją ubogo, na pewno nie stać ich na wyjazd na Hawaje, czy do Meksyku.
Co robią Kanadyjczycy i ich rząd. Po pierwsze różni pracodawcy, przede wszystkim duże firmy i instytucje państwowe tworzą pracownicze fundusze emerytalne. Obecnie w przeważającym zakresie są to fundusze kapitałowe, czy to GM, czy IBM, czy nauczyciele, czy lekarze. Do tego prywatnie każdy może odpisać od dochodu do 18 procenti kwota ta jest zwolnione z również podatku od zysku, ale podlega opodatkowaniu przy czerpaniu z takiego zarejstrowanego funduszu w czasie emerytury. Czyli Kanadyjczycy odkładają prywatnie, coś w rodzaju III filaru plus zwolnienie podatkowe, wszystko gromadzone metodą kapitałową. Albowiem z powodu odwrócenia się piramid demograficznych system pokrywania wypłat emerytom ze składek zatrudnionych nie zapewnia wiązania konca z końcem. Po prostu składki musiałyby powaznie wzrosnąć, a emerytury spaść, gdyż na jednego emeryta przypada coraz mniej wpłacających składki pracowników. W całym świecie (może z wyjątkiem Somalii, bo tam na jednego emeryta przypada dużo młodych – inna demografia) stopniowo przechodzi się od starego systemu PAY-AS-YOU-GO do systemu kapitałowego. Czy Polska ma być znów za Albanią? Albo za Koreą?
Milosnicy Donalda Tuska na hasło, że OFE przestały mu sie z dnia na dzien podobać gotowi są zadziobać na blogu te nieszczęsne fundusze. One również budzą moje wątpliwości, ale główny opór wywołuje we mnie ta nagła akcja jak z kryminalnego filmu. Przecież to jest mnóstwo ludzkich pieniędzy! Jak można z dnia na dzień ograniczyć lub przerwać finansowanie i na dokladkę sugerować nacjonalizację.
Zaczyna mi to przypominać politykę tego watażki Orbana na Węgrzech. On wyciął taki sam numer z funduszami. Niestety gdy minister RP uzasadniając demontaż funduszy powoluje się na praktykę węgierską to budzi moje skojarzenia z węgierska sytuacja gospodarcza. I z tym kieszonkowym duce Orbanem, ktory w tamtym kryzysie wypłynął i rządzi.
Pozdrawiam
Monteskiusz wywołał dyskusję. Ale moim zdaniem nie ma racji. OFE są olbrzymim inwestorem na giełdzie, aktualnie ma prawie 7 % udziału i on ciągle rośnie, jest sprawa również inwestowania za granicą. To są właśnie pieniądze nieprzejadane przez aktualnych emerytów, tylko odkładane na później dla młodych. Zawsze przy wielkich zmianach systemowych jest pokolenie, które ponosi koszty (straty), w dzisiejszej Polsce są to ludzie odchodzący aktualnie na emeryturę.
Trzeba pamiętać o tym, że pieniądze te ulokowane na giełdzie są lokomotywą poruszającą rozwój gospodarczy, są motorem napędzającym rozwój. Ponieważ jest ich coraz więcej, to mają coraz większy wpływ na gospodarkę, tworzenie nowych firm, dokapitalizowanie istniejących, co przekłada się na zamożność Polaków i miejsca pracy. Oczywiście niesie to za sobą zagrożenia, Problem może pojawić się w momencie spadków na GPW. Jeśli OFE ze swoimi miliardami w akcjach zaczną je sprzedawać, mogą spowodować sytuację łańcuchową. Spadki mogą przestraszyć mniej doświadczonych inwestorów, którzy masowo ruszą do sprzedaży jednostek uczestnictwa. Efekt takiej fali jest łatwy do przewidzenia – bessa na giełdzie.
Ale nie należy wylewać dziecka z kąpielą.
telegraphic observer, 23:31
Takie komentarze mnie cieszą. Podają konkretny przykład rozwiązania problemu emerytur, pada też kwota podstawowej emerytury (Canada Pansion Plan, CPP, II filar) dla średniaka.
Ważna jest wzmianka o ulgach podatkowych dla III filaru.
Jednym słowem jest kraj za bajorem, w którym system działa, warto się przyglądać/podgladać.
Śpisz smacznie TO, „a ja tu orzę”.
Porannego wzwodu życzę z całego serca.
Telegraphic Observer, Niedobrze, że Żakowski pali papierosy, ale również źle, że Ty bierzesz jakieś „drugi”. Dostrzegam to po Twojej bezsenności i nadmiernej aktywności na blogach. Gdyby jeszcze coś mądrego? Radziłbym w tej sytuacji, zanim będziesz doradzał o emeryturach przeczytaj relacje Ehnrenreich na temat jej próby życia za 6 dolarów za godzinę w Twoim amerykańskim raju. Zapytaj jakiej emerytury mogą spodziewać się ci ludzie i w jakich warunkach pracują. To czyste niewolnictwo i emerytura zerowa. 6 dolarów to równe chyba 6 złotym. U nas mamy takich kilka milionów i drugie tyle bez pracy.
http://merlin.pl/Za-grosze-Pracowac-i-przezyc_Barbara-Ehrenreich/browse/product/1,458274.html
Dyskutujecie sobie o OFE….
Ciekawe dane statystyczne:
http://wyborcza.pl/1,97559,8555693,A_jesli_wyborcy_nie_chca_reform_.html
Co zrobić z tym fantem?
„Raport Zrównoważonego Rozwoju przygotowany w zeszłym roku przez Komisję Europejską pokazuje, że bez zmiany polityki zabezpieczeń społecznych w 2030 r. dług krajów Unii wyniesie średnio 155 proc. PKB, w 2060 grubo ponad 400 proc. Bez reform już za 20 lat dług publiczny Wielkiej Brytanii wyniesie ponad 270 proc. PKB, Francji – ponad 170, Hiszpanii -blisko 190, Polski – ponad 100 proc. To dane hipotetyczne”
Po wycofaniu się z OFE Polski, zamiast 100% będziemy mieli ile?
Zresztą, czytając to zestawienie, nie wyglądamy źle w porównaniu z innymi…..
stasieku,
problem emerytur w Kanadzie podobno wcale nie jest rozwiazany.
Nie podzielam optymizmu TO w sprawie emerytur w Kanadzie. Jestem w „tym temacie” po stronie Jacobsky’ego.
W emeryturach panstwowych lepsi od Kanadyjczykow sa nawet Amerykanie. Po 10 latach pracy w USA zarobilem wieksza emeryture niz dostalbym po 40 latach pracy w Kanadzie. Aby dostac godziwa emeryture trzeba tu byc nauczycielem (bardzo zaradna grupa pracownikow panstwowych) lub samochodziarzem (inna grupa nacisku, drenujaca swoich pracodawcow, a ostatnio panstwo kanadyjskie). To RRSP o ktorym wspomina TO to kpina. Tylko ok. 40 % Kanadyjczykow stac na odkladanie czegokolwiek na ten fundusz. Tez odkladalem, ale ostatni kryzys bankowy oczyscil wszystkie zyski. Warto byc rowniez pracownikiem uniwersytetu. Tyle mowia dane. Nie naciagajmy wiec analogii.
Jacobsky
Powiem coś niepopularnego.
Jako emeryt, powinienem śledzić, nawoływać, kontestować, słowem być aktywnym obywatelem, zainteresowanym dwoma systemami:
? Opieki Zdrowotnej
? Emerytarnym
Powinienem się bać biedy i kłopotów z dostępnością usług medycznych.
Wyobraź sobie Szanowny Jacobsky, że ja się nie boję!
A dlaczego się nie boję – ano dlatego, że całe życie oszczędzałem na dostatnią starość.
Nigdy nie sr…m wyżej d…y, nie pajacowałem – wybacz tę formę.
Piłem Gelalę za 20 zł, jeździłem Skodą 1000MB, a moi kumple, choć mniej zarabiający, musieli mieć Volkswagena. Panienki się do tego auta kleiły.
Te dwa systemy, wraz ze wzrostem długowieczności społeczeństw, będą ciągle „w niedoborze”, będą ciągle krytykowane. Pani Clinton kiedyś, niedawno p. Obama, teraz p. Kopacz – ci reformatorzy są godni podziwu.
Na emeryturę i abonament w prywatnej firmie, na lekarstwa, trzeba całe życie składać
Państwo ma na głowie ludzi bezradnych, samotnych, kalekich, nawet meneli.
Prof. Religa ucinał dyskusję krótkim: trzeba więcej pieniędzy! i wg mnie miał rację.
I na koniec nieświeży już pomysł.
W latach przełomu mieliśmy ca 760 szpitali. Mam to w bazie danych, to byli moi klienci.
Pakt Warszawski widział na naszych ziemiach pobojowisko (to plotka, ale ma sens) i zezwalał na szpitalne inwestycje, zabraniając budowy autostrad.
Dlaczego ludzie Solidarności nie postawili na rozwój usług medycznych dla Niemców i Rosjan?
Dlaczego nie wybudowali autostrad?
Co to za przekleństwo z tymi kolejnymi rządami bez wizji, bez wyobraźni, za to podlizującymi się otumanionemu głupią telewizją wyborcy.
Wybacz Jacobsky tę żółć, której Ci powinienem oszczędzić.
Take care!
Kartko z P.
Bez nerw i wysokich tonów. W sumie każdy kraj utrzymuje swoich emerytów gorzej lub lepiej. Najlepiej utrzymują się oni sami, gdy na boku odłożą jakąś forsę w pewnych i dochodowych papierach, albo kupią nieruchomość, sztabkę złota, czy modernistyczny obraz. „Złoto toczy się w krąg, z rąk do rąk …’ – jak śpiewają od dziesięcioleci w Wiedniu i nie tylko tam.
Ten zabieg z OFE i ZUS jest taki więcej księgowy, zakładając, że ZUS od czasów prezesa Alota poprawił swoje loty, nie gubi pieniędzy i je dobrze lokuje. CPP na przykład pieniądze lokuje na giełdzie i jest de facto systemem zbliżonym do kapitałowego. Myślę że te 9 krajów, które stworzyły swoje OFE, w tym Węgry i Szwecja, nadal przepychają się z KE, która je dyskryminuje. Niemcy mają swoją wizję emerytur i im OFE nie pasują. Jestem pewien, że doradcy Tuska rozważyli ten wariant, gdy składki skieruje się do ZUS na jakiś czas, co wstrzyma dopływ finansujący zakup obligacji rządowych, ale mniejsza będzie ich podaż (ze strony rządu). Gadomski wytyka politykom, że przez 10 lat nie interesowali się OFE, i to była największa niedoróbka.
Generalnie, brak zaufania do rządu i administracji jest w Polsce uzasadniony, jak może i wszędzie, ale nie do tego stopnia. Nie bronię Tuska bom jego fanatyk, po prostu nie widzę silnego uzasadnienia dla odwoływania się do porównań do „duce” Orbana.
Panie Redaktorze – z innej, zupełnie odległej – bo o tym dyskutowaliśmy parę lat temu przy kilku okazjach – beczki:
– przy dyskusjach o Bałkanach i konfliktach wokół Kosowa (i Bośni pośrednio) stanął problem Albańczyków w ościennych krajach, sąsiadujących z Albanią. Casus Kosowa – moim wówczas zdaniem – miał pociągnąć za sobą irredentystyczne ciągoty w tych właśnie państwach z udziałem mieszkających tam Albańczyków, którzy będą chcieli „zintegrować się” z macierzą. Stanowią oni w nich – Serbia (teraz to po odłączeniu Kosowa są to elementy szczątkowe – rejon Bujanovaca i Medvedii na pd. Serbii), Czarnogóra (ok. 15 %), Grecja (12 – 16 % – w Epirze), Macedonii (ok 27 – 35 %) – liczne, zintegrowane terytorialnie kolonie przylegające do granic z Albanią.
Gospodarz Blogu, wsparty wówczas przez liczne grono Blogowiczów (o ile pamiętam był tam m.in. @”Torlin” – pozdrawiam), negował moje przypuszczenia i prognozy, argumentując iż niepodległość Kosowa będzie „tonizująco” wpływać na sytuację na Bałkanach, zaś demokratyczne, wolne i zintegrowane z Zachodem Kosowo (sic ! – nadal to „czarna dziura” na podobieństwo Somalii, Bośni czy Gwinei Równikowej – oczywiście każdy z tych „kraików” na swój sposób jest ową „czarną dziurą”) spowodować może to, iż mniejszości Albańczyków rozsiane po sąsiadach Albanii uwierzą w demokrację, współpracę między-narodową, multi-kulti i „zapomną o idei Wielkiej Albanii.
Jeden z polityków albańskich – bodajże doradca Prezydenta Berishy (nazwiska dziś już nie pomnę) – przewidywał, że do 2015 roku wszyscy Albańczycy winni żyć „w jednym państwie albańskim”. Mój cytat tej wypowiedzi był wówczas ostro „spostponowany” i „zakrzyczany” – „Torlinie” Tyś w tym przedmiocie brylował i krytykowałeś moje poglądy, przytaczając ww. argumenty za „cywilizowaniem” bałkańskich nacji demokracją a’la Zachód, wolnościami, tolerancją, multi-kulti etc.
Tak – demokracja, wolność, swobody obywatelskie są pojęciami wzniosłymi, uniwersalnymi, ale immanentnymi „tu i teraz” (kultura, historia, zagadnienia społeczne, polityczne i religijne także). Wspólnota klanowa, swoisty trybalizm plemienny nijak się do tych wartości mieć nie mogą…….
Popierał mnie wówczas – pamiętam tylko Jego więc innych wspierających z góry przepraszam bo nie pamiętam ich nicków – w tej mierze @”Jacobsky” (również pozdrawiam).
Z ankiet prowadzonych ostatnio przez agencję Gallupa wynika co następuje:
– 62 % Albańczykow zamieszkujących Albanię chce powstania Wlk.Albanii
– 81 % Kosowarów marzy także o integracji Kosowa (które tak namiętnie „walczyło” o swą niepodległość) chce tego samego
– 52 % macedońskich Albańczyków także jest „za”…… (to „śmierć” formalna Macedonii gdyż obszar ten objąłby ponad 40 % tego kraju)
Pamiętam tamte dyskusje – moi adherenci rysowali Albańczyków jako spolegliwych, pokojowo nastawionych, biednych wieśniaków, muzułmanów krzywdzonych prze Serbów (a i Macedończyków także). Ja natomiast – nie wartościując narodu jako takiego – przypuszczałem, że prędzej czy później nacjonalizm,”zew krwi” i wspólnota wyznania (tak silne jeszcze na Bałkanach) dadzą o sobie znać prędzej czy później, a casus Kosowa jest tu tylko zapalnikiem i zawleczką w granacie tego procesu.
Także powstanie Wlk.Albanii będzie musiało oznaczać „śmierć” Czarnogóry ze względu na jej terytorialne rozmiary.
Więc – powtarzam – jak to jest: Niemcy mieli prawo i uzasadnienia do integracji RFN i NRD, to samo dot. Koreańczyków, a Albańczycy (będący w analogicznej sytuacji, mieszkając wokoło swego macierzystego kraju, w innych państwach) ten trend nie będzie dotyczył ? Popatrzmy co dzieje się na Węgrzech i jak na tej właśnie nacjonalistyczno-rewanżystowskiej (Trianon – 1920) nucie „gra” prawica węgierska „poddzierżywując” kult (odradzający się – vide Jobbik) Wlk.Węgier sprzed I wojny światowej.
To tylko tyle w nawiązaniu do naszych sporów blogowych – przyznam: namiętnych i długotrwałych – z przeszłości.
Bałkański wulkan na razie „puszcza” parę, ale nie oznacza to wcale, że procesy erupcyjne, wulkaniczne (czyli gwałtowne, agresywne, siłowe) nie są jeszcze przed nami. Ten region Europy zawsze „resztę” Starego Kontynentu zaskakiwał.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
stasieku
W mojej Kanadzie każdy problem jest rozwiązany, wcześniej czy później. W Kanadzie Jacobsky’ego ciągle podobno, gdzieś, jakoś, pod powierzchnią, w kominie coś, ktoś, łka, gwiżdże, niedomaga.
Typowy Québécois.
Dobrze ze nie jestem Tuskiem.
Nikt mi gratulowac trzylecia nie musi.Wydaje mi sie jednak ze jest ON typowym przykladem powiedzenia /klopot jest z przyjaciolmi , z wrogami jakos sobie poradze/. Wiec sobie radzi a my radzi byc powinismy ze to jego radzenie wychodzi nam wszystkim na zdrowie.
I to tak na zdrowie fizycznie jak mam nadzieje i psychiczne. Idealow rzecz oczywista nie ma i sadzic ze Fotyga czy Macierewicz wybiora wolnosc w kraju gdze Tuskowe macki nie siegaja byloby poboznym zyczeniem.Ale pomarzyc mozna.
Tyle tu bylo rozbieznych zdan o emeryturach wiec moze zyczmy IM by swoje wlasne emerytury mieli z tzw /STAREGO PORTFELA/ . Pamieta ktos moze co to takiego? Uwazam ze zapracowali oboje / i sporo osob wraz z nimi/ na takie wlasnie.
Uklony.
telegraphic observer, 16:09
Than Vive Le Quebec Libre!
Telegraphic Observer
Znów mnie z Orbanem poniosło ale to taka malownicza postać, że aż się go chce uzyć w tekście, bo nadaje takiej mięsistości, krwistości komentarzowi.
Wracając do tematu – Gadomski ma rację. Pies z kulawą nogą się OFE przez 10 lat nie interesowal. Komisje sejmowe nie badały ich wynikow, rząd zachwycony, że ma z głowy problem i tez się w ich interesy nie wtrącał. Tyle, że ich infantylne, głupawe reklamy robiły ludności wodę z mózgu. Teraz zresztą też ich wyniki finansowe są uzasadnieniem dla przejęcia przez ZUS skladek. Od Ciebie się dopiero dowiedziałem, że nie są takie złe jak się pisze.
Co do ZUS-u to on może co najwyżej lokować te pieniądze – interesów prowadzić mu przecież nie wolno. Ale żeby lokować to musi je mieć choć na jakiś czas a z tego co piszę to on wszystko co do niego wpływa na bieżąco wydaje. Nie ma się więc co łudzić – przejęte skladki to dla odkladających pieniądz stracony
Pozdrawiam
telegraphic, Kartka
Jest dziś w gazetach i radiu na temat OFE dość ostro, guys.
Nie mamy wyjścia, trzeba pohamować emocje i czekać.
Są jakieś niejasne kulisy tej sprawy, jakieś nowe zdarzenia, mój słowiański nos mi podpowiada.
Co by nie było, to jest ewidentna wolta Tuska. Pamiętam wystąpienie live Tuska do szefów OFE.
Wtedy im tylko pogroził i zażądał weryfikacji marż.
Stary portfel pozdrawia
PA2155 (11-19 o godz. 15:14)
Ja też nie podzielam swojego optymizmu w sprawie emerytur w Kanadzie. Albowiem go nie mam, piszę tylko jak jest, że jest wieloczłonowy system, kto ma na RRSP (a’la III filar) ten ma. Jeśli optymizm mój faktycznie się przebija, to jest on w sprawie mojej własnej emerytury. Ale nie rozpisuję się skąd, jak i którędy.
Kilka faktów.
Zarobki (netto) w USA były o 20-40% wyższe niż w Kanadzie, na przestrzeni 25 lat jak tu jestem. Dla zdrowych, pięknych i młodych rajem było zarabiać tam (w USA) i wydawać tu, po 10 latach, czy chocby po tygodniu, m.in. dlatego że waluta kanadyjska była po 1,3 do 1,5 za USA dolara (a teraz jest około 1 do 1). Podatki w Kanadzi są wyższe poczynając od VAT (w Ontario HST ostatnio 13%, a był 15%), w USA w zależności od stanu nie przekraczają 10%, itd, wiele zależy w której okolicy się mieszka i zarabia. Dlatego kiedyś zmorą Kanady był „brain drain”, ucieczka osób z kwalifikacjami do USA, lekarzy i pielęgniarek, inżynierów wszelkich dziedzin z softwarem na czele. Teraz te relacje sporo złagodziły się.
Krach wycen giełdowych jako tłumaczenie się z ubóstwa emerytalnego jest mocno przereklamowany. Są fundusze emerytalne, kanadyjskie, giełdowe, standardowe, które odrobiły straty niemalże, np. CI Harbour:
http://www.theglobeandmail.com/globe-investor/funds-and-etfs/funds/summary/?id=50037&cid=globeandmail.gf.02528707534
czyli od szczytowego V-2008 jego wartość spadła o 7,5%, kto włożył w godzinie szczytowej, czy na 5 przed dwunastą, ten stracił. Ale uzyski roczne przez 5 czy 20 lat są odpowiednio 7% i prawie 10%. Nie przesadzajmy, giełda nie jest aż tak „złodziejska”.
Ale o tym można godzinami, a blogowy bolid pędzi dalej … na Bałkany???
A my tu rżniemy …
przykład stasieku (16:04) nam daje, że na wzwód nie ma sensu czekać do rana
swoją drogą, sprzedaje nam stare mądrości wschodu, że na starość trzeba całe życie odkładać, tu zgodzę się z poglądem, że stara europejska, czy też atlantycka kultura upada, bo masowo liczy się tylko na zapomogę od państwa, zamiast własnymi siłami tworzyć własny dobrobyt
Politycznie, zamach na OFE jest najbezpieczniejsza metoda znalezienia, w krotkim przedziale czasowym, kilku miliardow dla budzetu. Fundusz nie cieszy sie specjalna popularnoscia w polskim spoleczenstwie, a wiec jego ogolenie nie spodka sie z oporem zadnych waznej grupy ludnosci.
Po podwyzce VAT-u jest to kolejna reforma polskich finansow light. Nie likwiduje ona strukturalnych problemow budzetu, ale pozwala na zdobycie czasu do nastepnych wyborow.
Tusk juz taki jest i nawet jest z tego dumny, a wiec raczej sie nie zmieni, a alternatywy nie widac.
telegraphic observer,
Facet wywala do kosza wszystkie tomy encyklopedii.
Sasiad go widzi i pota dlaczego.
NIe potrzebuje ! – pada odpowiedz. Moja zona wie wszystko.
Chyba wypiernicze do kosza telewizor, radio, przestane czytac bzdury w gazetach. Zostawie tylko komputer, aby czytac na blogach Twoje opowiesci o Twojej Kanadzie. Ci wszyscy specjalisci od systemu emerytalnego, ktorych slychac od czasu do czasu w mediach widocznie sa o kant stolu potluc skoro wypowiadaja sie ze spora doza powsciagliwosci o wydolnosci systemu kanadyjskiego i przyszlosc widza w sposob bardziej zlozony. Widocznie oni rowniez slysza pohukiwania i szepty.
Oni powinni brac lekcje polskiego i czytac Ciebie na blogu, a nie siac defetyzm i huczec po kominach, jaki to barwnie opisujesz.
Naprawde super ! Zyc bez telewizora, gazet i radia da sie. Nawet bardzo latwo. Zyc bez Ciebie – chyba nie da rady.
W kazdym razie na to wychodzi.
Pozdrawiam.
—————
stasieku,
nie bardzo rozumiem o co Tobie chodzi, a juz tym bardizej, ze omje jedno zdanie spowodowalo erupcje.
Szkoda zolci w kazdym razie. Zostaw sobie na lepsze okazje (np. obfity posilek).
Pozdrawiam.
telegraphic observer 16:05
pisze:
„W sumie każdy kraj utrzymuje swoich emerytów gorzej lub lepiej. Najlepiej utrzymują się oni sami, gdy na boku odłożą jakąś forsę w pewnych i dochodowych papierach, albo kupią nieruchomość, sztabkę złota, czy modernistyczny obraz.”
Mógłbyś, ale tak w telegraficznym skrócie, powiedzieć, czy to był żart, czy Ty tak serio?… O tych emerytach i „pewnych i dochodowych papierach” (ale chyba nie toaletowych czy pakowych, bo o jakich innych może nawet zamarzyć zwykły emeryt?), o „nieruchomościach” (zdezelowany klunkier za 250 euro czy dolarów, który jest nieruchomy, bo już nigdy nie będzie jeździł?), o „sztabce złota” (masz na myśli ten tytuł w polskiej prasie niedawno: „Polacy wykupują złoto!”?), ten „modernistyczny obraz” (ale obraz czego? Nędzy i rozpaczy?) ???
Napisz, proszę, że żartowałeś, a ja nie chwyciłem… Przecież to niemożliwe, że pisałeś o ZWYKŁYCH ludziach…
Stasieku,
Wolny Quebec!? Wolne żarty, oni liczą, że się obłowią na ropie z Alberty i na łososiach z BC.
Nota bene, CPP jest w 9 prowincjach, w Quebec emerytalny program skrótowo nazywa się QPP.
Jeśli są niejasne kulisy, to na pewno chodzi o pieniądze. A kto trzyma łapę na pieniądzach? Bruksela. Tam się teraz przepychają z budżetem, co prawda głównie na linii PE-KE, ale także na linii z Berlinem i Frankfurtem. Tak sobie to tłumaczę.
Kartko z P.
Już bodaj pod tym wpisem (jakże starym) pana red. Szostkiewicza pisałem, że do kraju wkroczuli maherzy od reklamy. To że Tobie nie podobały się bajdurki w stylu „Ociec, prać?” i rozliczne obientice, to nie znaczy przecież, że nie działało to na innych. Moim zdaniem spokojnie należy obserwować rozwój tej głupawie w sumie sytuacji i robić swoje. A pisarze – do pióra, pisać o tym jak w tym kraju „nie wiadomo co się będzia działo jutro”. Albo o upadku Hiszpanii począwszy od XVI wieku. Następny wpis na Twoim blogu – takie mam nieśmiałe życzenie – musi być o futbolu hiszpańskim.
TO:
Mialem raczej na mysli rozbieznosc w naliczaniu tzw. emerytury panstwowej w USA i Kanadzie.
Po drugie- to musi byc mile i bogate zycie w Toronto za $850 miesiecznie! Ale to chyba byl maksymalny wymiar emerytury panstwowej? Znam osoby, ktore po owych 40 latach pracy wyladowaly w granicach $300-400, przy sredniej pensji. Moja zona, ktora pracuje w Kanadzie z pensja troche mniejsza niz moja dostaje raz w roku wypiski CPP, gdzie stoi, ze jej emerytura bedzie w granicach $100 na miesiac. Chyba wielu politykow kanadyjskich dostrzeglo niebezpieczenstwo tykajacej bomby socjalnej w przyszlosci, ale dla wlasnego spokoju ducha nie chce problemu tykac. Jedyne emerytury gwarantowane przez rzad naleza do pracownikow panstwowych i „samochodziarzy” (jako czesc „bailoutu” GM i Chryslera). Reszta jest pomijana milczeniem.
Twoj okrzyk w strone stasieku przypomina mi nieco reakcje bohatera powiesci L. Feuchtwangera „Sukces”, ktory krytykujac niedoskonalosci Republiki Weimarskiej zwykl przywolywac remedium innego panstwa, ktore juz dzis nie istnieje.
Co do RRSP. Ilekroc odwiedzam moj bank i stoje w kolejce do okienka czytam slogany na temat RRSP i jego „comfortable level”. Moze nie jestem zbyt zaradny, ale nie mam szans nawet zblizyc sie do tego limitu.
@telegraphic observer, do OFE płyną w istocie składki z pożyczki zaciągniętej przez budżet (brakuje na bieżące wypłaty emerytur, więc rząd pożycza emitując obligacje). Wyemitowane obligacje kupują OFE, a rząd żeby je wykupić, emituje następne. Gdzie w tym logika i racjonalność?
To tak jakbyś miał 1000 zł na miesięczne utrzymanie i postanowił 400 zł oszczędzać, ale 600 zł ci nie wystarczy, więc musisz zaciągnąć pożyczkę. Różnica pomiędzy zyskiem z lokaty (inwestycji) a oprocentowaniem kredytu będzie twoim narastającym długiem i to jest cała tajemnica.
@Kartko, pieniądze zgromadzone w OFE pochodzą z budżetu państwa (naszych podatków), więc nie widzę powodu dla którego kilkunastu cwaniaków ma opływać w bogactwo, bo tak ktoś kiedyś postanowił bez pytania mnie i ciebie o zdanie.
Całe szczęście, że ci macherzy z OFE nie mogli grać tymi pieniędzmi na megaruletce nazywanej powszechnie giełdą, bo było by już po ptokach. Giełdą? Czego giełdą? Weźmy taki Facebook, który jest wyceniany ostatnio na 19 mld $. Jaka wartość stoi za tym interesem i kto ją tworzy?
Geniusz dymania frajerów wymyślił, że może mieć setki milionów darmowych pracowników i nie pomylił się, niektórzy spędzają na tym portalu dzień w dzień całą dniówkę. No dobrze, a gdzie są pieniądze? Pieniądze są w tubce pasty do zębów, którą koniecznie musisz kupić jako „pracownik” Facebooka. Zamiast zapłacić 2 zł , płacisz 10, bo 8 zł to koszty reklamy wliczone do tej dychy za tubkę pasty. Interes się kręci? Owszem, ale tylko do czasu gdy połowa uczestników tej zabawy się znudzi i przestanie w Facebooku „pracować”. Co się będzie działo dalej, najlepiej wiedzą wyznawcy pomnażania zysków na „giełdzie”.
Powtórzę jeszcze raz: emerytury muszą zafundować swoim rodzicom ich dzieci i jedyny problem do rozwiązania to wiek przechodzenia na emeryturę i wysokość składki. Mając takie dane, każdy kto potrafi rachować, wyliczy sobie przyszłe świadczenia.
Jeśli komu mało, może dobrowolnie wykupić w dowolnym towarzystwie ubezpieczeniowym polisę emerytalną.
polsce troche normalnosci sie nalezy tez normalnosc daje rzad tuska do przodu bez zadnych cudow..do przodu..a porabanych w tym kraju nigdy nie brakowalo i nie bedzie brakowac.teraz jest kaczor po nim beda ziobry albo inne.na szczescie spoleczenstwo sie zmienia,oby wiecej bylo tuskow i jemu podobnych.polsce sie to nalezy mniej cudakow i dziwakow…wiwcej NORMALNOSCI.
Monteskiusz 18:50
Następny wielkoduszny!
Monteskiusz pisze:
„Jeśli komu mało, może dobrowolnie wykupić w dowolnym towarzystwie ubezpieczeniowym polisę emerytalną.”
Zupełnie jak Maria Antonina (chyba), która na skargi biedoty, ze nie mają na chleb, poradziła im, żeby sobie kupili ciastka!
Zupełnie nie rozumiem, jak na tak poważnym (?) blogu można pisać takie bzdury. Co za kawaleryjska dezynwoltura…
Nie dziwię się wobec tego, że pojawiają się takie listy, jak ten niedawno do „GW”: „Wywleką was z waszych fur”.
Jacobsky,
Jeśli Ty jesteś tym facetem co z wściekłością rzuca książkami i telewizorem, to proszę nie wrzeszcz do mnie – cool down!
Oczywiście Kanada ma problem z dawną ideą systemu emerytalnego na tle załamującej się demografii. Oto baby-boomers, jak zawsze dotąd na górze, teraz lamentują, że młode pokolenia ich nie utrzymują. A kto je spłodził w takim niedoborze? Aaaa, państwo kanadyjskie nie pomogło!
mw (11-19 o godz. 18:12)
Dramatycznie pytasz, czy to operetka moich słów, czy grecka tragedia, na bazie pojęcia ZWYKŁY CZŁOWIEK. Wg. stasieku, zwykły człowiek odkłada na stare lata przez całe życie. Zapytaj się jego ile ma nieruchomości, albo sztabek złota (prywatnie wiem, że kupił jeden obraz) … a nie stawiaj mnie w niezręcznej sytuacji tłumaczenia się przed wszystkim z tego, czy jestem zwykły człowiek, czy niezwykły.
Wiadomo, że ludzie są bogatsi i biedniejsi w tym „okrutnym systemie”, ale którzy są zwykli ludzie. Jeśli za zwykłych ludzi uznamy samych biedaków, nieporadnych i rozgoryczonych, to daleko z takim „społeczeństwem” nie zajedziemy.
PA2155 (11-19 o godz. 18:20)
Mnie z CPP wyszło ileś ponad $400/mies, po 24 latach ciągłego wpłacania na maksimum, przy rozpoczęciu emerytury w wieku 60 lat. Zatem liczę na dociągniecie do $600.
Samochodziarze, o ile wiem, mieli tzw. gauranteed pension od firmy, pod warunkiem, że weszli do systemu ze 30 lat temu (i rząd im to w ostatnich przepychankach zagwarantował niezależnie od sytuacji firmy). W mojej dużej firmie też są tacy ludzie, ja już tylko lecę na składce w indywidualnym systemie kapitałowym. W innych zawodach, lekarze, nauczyciele, policjanci, mają zbiorowy fundusz kapitałowy zarządzany przez ich własny zespół, do którego wpłaca firma i delikwent pospołu. Moja żona jest od niedawna po dwóch stronach takiego układu, pracuje dla zarządzających i ma udział w planie. Na moje niewygórowane potrzeby to jest kupa forsy.
Krótko mówiąc, na emeryturę należy odkładać 10-25 procent dochodu w zależności od wieku, zamożności, upodobań etc. Za niektórych robi to państwo, ale jak wiadomo w niewystarczającym stopniu. Z lokowaniem tych oszczędności też trzeba uważać. Inna forma to dom, który po spłaceniu można zamienić w skarbonkę pt. reversed mortgage.
Monteskiusz (11-19 o godz. 18:50)
Ciągnąc dalej Twój przykład … 600 zł na wydatki ci nie wystarcza, ale 800 od biedu ujdzie, zatem możesz oszczędzać tylko 200 zł. Chyba że potrafisz ulokować 400 zł/mies na wyższą rentowność, niż koszty pożyczki wyrwnujące w kwocie 200 zł/mies. Jeśli masz tę możliwość, to dlaczego nawet nie pożyczyć 2000 zł/mies i zapisać sobie dodatkowy dochód do tych 1000 zł/mies. Ale możesz na tym się przejechać. Może jednak lepiej zmniejszyć wydatki o 100 zł???
Z kolei logika budżetu jest taka: dotychczas wszystkie składki przychodziły do ZUS i wypłaty emerytur wychodziły, bilans był na zero, bo proporcje pracujących do emerytów były korzystne. Dla kogoś przyzwyczajonego do teog systemu, każdy inny jest nielogiczny. Ale jeśli spojrzeć z zewnątrz, trochę na zasadzie, że państwo to nie jest dojna krowa, która może dowolnie podnosić podatki (oczywiście jedynie tym najbogatszym) to inne rozwiązania nabierają sensu. Oto państwo jako zabezpieczenie emerytury za pobrane składki za pośrednictwem OFE pakuje pracownikowi m.in. swoje obligacje na rachunek emerytalny. Delikwent pracuje 40 lat, obligacje 4 albo więcej razy są odnawiane, składane, oprocentowane, etc, i potem się z tego funduszy wybiera w miarę dowolnie, ale nie przekraczając uzbieranej kwoty. Metoda czysto „neoliberalna”, zindywidualizowana, oparta o instrumenty finansowe. I państwo ma jeden problem na głowie, jaka jest globalna kwota zadłużenia. Część jego jest w rękach zagranicznych w postaci niebezpiecznego sovereign debt, ale reszta w kraju – na funduszach emerytalnych i u innych ciułaczy. Tak wspierają swoje państwo Japończycy, Włosi, w mniejszym stopniu inne narody. Stary pomysł, w czasach wojny i upadku dawnych imperiów został skompromitowany do cna. Ale po to Europa się uspokoiła, aby móc spokojnie odkładać na starość, również z udziałem rządowych papierów dłużnych, nie mylić broń Boże z papierem toaletowym – trzymać w domym sejfie.
THE END
Czytam z niedowierzaniem te dyskusje o „powinnościach przyszłego emeryta”, który powinien, a to odkładać 25 procent dochodu, a to kupić obraz, a to schować sztabki złota itd, itp.
To w większości są wynurzenia przyszłych emerytów z USA i Kanady, dwóch krajów z pierwszej dziesiątki NAJBOGATSZYCH na świecie. I gdzie te wynurzenia się pojawiają?
A no, w dyskusji o emerytach i emeryturach w POLSCE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W Polsce, kraju, w którym przeciętny zarobek w przemyśle wynosi (przy czym uwzględniam PPP, czyli parytet siły nabywczej z ub. roku, wg danych Banku Światowego) – ok. 40% tego w USA czy Kanadzie, a ogólny zarobek w gospopdarce – jeszcze nieco mniej. Cała pensja przeciętnego Polaka wydawana jest na bieżąco. Na życie. To jest bowiem (przeciętnie) w rodzinie dwojga rodziców i dwojga-trojga dzieci – netto: jego 1970 zł i jej 780 zł. Jeśli mieszkają w mieście (połowa mieszka poza i ma jeszcze ciężej). Większości tak zarabiającym Polakom nie starcza do pierwszego. Pożyczają z banków, różnych Providentów, a nawet od swych rodziców…emerytów!
Odłożenie 10 – 25 procent zarobków przez Kanadyjczyka lub Amerykanina (nawet polskiego pochodzenia), odkładanie na trzeci czy kolejny filar tamże spowoduje, że nieco obniży się standard życia rodziny pracownika.
Jednak to samo w Polsce spowodowałoby, że nie wystarczy już na nic.
W Polsce 90 procent pracowników po prostu NIE STAĆ na jakiekolwiek dodatkowe odkładanie na emeryturę ponad to, co organizuje im państwo.
Ale rozumiem, nie sposób to zrozumieć zza oceanu. Szybko się o tym zapomina…
Te komentarze są po prostu obrzydliwe.
Po co to strzępić język po próżnicy. Polska to nie Kanada i jeszcze długo nią nie będzie. Taka jest rzeczywistość.