Sobota zjazdowa
Całkowicie niewiarygodne i wyprane z treści przemówienie Kaczyńskiego na konwencji PiS wróży jak najgorzej jego partii w wyborach samorządowych. Zloty Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi/PSL i Lewicy przyniosły dużo bardziej nośne przesłania.
Wszyscy powtarzali oczywistości dotyczące roli samorządów w systemie demokratycznym, ale nic w tym złego: w polityce demokratycznej trzeba wciąż powtarzać, o co chodzi w demokracji. PiS przez osiem lat niszczył samorządność, bo centralizował władzę dokładnie tak, jak robili to komuniści.
Dlatego deklaracje Kaczyńskiego, że jego partia jest teraz „na tak”, kocha samorządy i biskupa Kadłubka, były po prostu odlotem. Nawet wśród działaczy pisowskich nie wzbudziły żadnego entuzjazmu, tylko zdawkowe brawa. Nawet aparat partyjny wie dobrze – choć rzadko mówią to publicznie jego członkowie – że slogan Kaczyńskiego o „dobru wspólnym” jako celu jego partii jest kolejną hucpą, bo celem PiS było zawsze zdobycie władzy na jak najdłużej wszelkimi możliwymi sposobami, na czym miały korzystać i korzystały przede wszystkim „tłuste koty”.
Niewiarygodności pozytywnego zwrotu w przegranym PiS nie da się ukryć nowymi hasłami. Zresztą Kaczyński zaczął swoje wystąpienie tak jak zwykle, czyli „na nie” względem nowego rządu, a sytuację w polityce i państwie nazwał „zaułkiem”. Taki to „pozytywny” przekaz „zbawcy Polski”. Działo się to już po serii wizyt dyplomatycznych w Warszawie i wizyt Tuska w stolicach unijnych, które potwierdziły realny powrót Polski na scenę międzynarodową.
Ukoronowaniem tego powrotu było odblokowanie przez Komisję Europejską funduszy KPO. Kaczyński ten rzeczywiście pozytywny zwrot zignorował, bo jako żywo nie może sobie przypisać tego sukcesu. Co gorsza dla pisowskiej kampanii wyborczej, środki z KPO spłyną teraz do samorządów. Tam wszyscy wiedzą, że PiS je zablokował, podobnie jak obcinał, nieraz drastycznie, fundusze dla samorządów, które się Kaczyńskiemu w pas nie kłaniały. Jego prosamorządowy zwrot jest więc całkowicie niewiarygodny, zwłaszcza wśród samorządowców.
Prócz patriotycznych, niepodległościowych i wolnościowych frazesów Kaczyński miał tylko dwie niejasne żądania: żeby bronić CPK i innych pisowskich megaprojektów inwestycyjnych i żeby z samorządów uczynić ogniska oporu przeciwko rządowi koalicji demokratycznej, która rzekomo obrała drogę szkodliwą dla Polski. Chwalił samorządy obchodzące pamięć o „żołnierzach wyklętych”, tak jakby to było istotą samorządności. Z pewnością ani obchodzenie rocznic historycznych, ani promowanie CPK do niej jednak nie należą.
Na tym tle konwencje samorządowe koalicji rządzącej wypadły lepiej. Mniej sloganów, więcej konkretów. Rafał Trzaskowski wytknął hipokryzję kandydata pisowskiego na prezydenta stolicy, który „nagle nawrócił się na prawa kobiet”, i zaapelował, by wyborcy nie dali się nabrać na to, że PiS nagle zapałał miłością do samorządów, a przez osiem lat je marginalizował. Co ciekawe, wszyscy liderzy koalicji 15X podkreślali, że trzyma się ona mocno. To reakcja na plotki o nadchodzącej rekonstrukcji rządu Tuska.
Najmocniej zabrzmiało oświadczenie Czarzastego na konwencji Lewicy, że koalicja jest najważniejsza, a razem z nią prawa kobiet. Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem ogłosili swoje „gwarancje samorządowe”: lider PSL podkreślił, że nie odpuści sprawy obniżenia składki zdrowotnej dla mniejszych przedsiębiorców. Marszałek Hołownia powiedział mediom, że czytanie projektów ustaw dotyczących liberalizacji prawa antyaborcyjnego może się zacząć jeszcze przed wyborami 7 kwietnia, a nie, jak planowało jego ugrupowanie, po nich.
Partie rządzące w każdych wyborach demokratycznych mają przewagę nad opozycyjnymi, bo ludzie często po prostu idą za władzą, nie wnikając w szczegóły i arkana spraw publicznych. Jest to swoista premia dla rządzących. Stąd optymizm Trzaskowskiego, że koalicja wygra może nawet we wszystkich sejmikach.
Komentarze
My jezdeźmy na Tak!! . Tak ,tak tak
Ten ptak znany ptak taś taś.. stara maść.
My na,,tak” oni na,,nie’ to Polak wie!
Wy stoita tam gdzie stało ZoMo’ he he he.
Mądrala jak cholera.. Oikofobia.. ,,Praca wiecie toażysze w powiecie”” w siamoziądach. To pryjoritet”.
,, Oni” to likwidatorzy a ,,My to przerwiemy”!!!
Sufler od braw i spontanicznych aplauzów miał ciężką pracę. Twarze tzw ,,publiczności” jak i tych przybyłych sztyftów i fiszbinów ,,trzymajacych krój” bez nadmiaru entuzjazmu.
Nie było też tych ,, talonów i czeków” z centrali.
,,Gipsowy” wyraźnie już Nadprezes jest powodem do rozterek. Obiecał bowiem że będzie przewodził aż do zwycięstwa’. Mimo głosów różnych autorytetów…
No nie będzie mu tak nomen omen ,,legutko’.
Czarnek jakby sugerował na poprzek aby sie dogadać z Konfederastami którzy gardzą PISem i nawzajem.
Postawię się w sytuacji kobiety oczekującej, bowiem jako starszy mężczyzna i do tego żonaty nie stanowię żadnej atrakcji dla młodej i ładnej panienki.
„Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy, orły, sokoły, bażanty, gdzie te franty” pytała ze sceny piosenkarka, a ja jej śladem powtórzę „Nie ma, nie ma, nie ma”. Skoro nie ma prawdziwych mężczyzn to nie można się dziwić tym licznym kobietom co na ulicach wyrażają swoje niezadowolenie i swoje pragnienia.
Szedłem ulicą w centrum Wrocławia, a obok mnie przechodził młody przystojny czarnoskóry mężczyzna z partnerką. Rozmawiali. Przyglądałem się mu przez chwilę. Zauważył to i uśmiechnął się przyjaźnie z pełnym garniturem zdrowych białych zębów. Pomyślałem; oto jest prawdziwy mężczyzna
A ty śpisz gnoju,
Gdy naród do boju….
A po wojnie
Bardzo hojnie
Nie swoje rozdajesz
I patriotę udajesz
Kaczyński peroruje o zaułku (Polska pod rządami Koalicji 15 X).
A tu PiS pod jego kierunkiem jest na równi pochyłej. Afery wybuchają (które nie były nawet aferkami), Obajtkiem pomiatają (a był on welkom odkryciem menadżerskim), lista Pegasusa liczy tysiące (w tym opornych prokuratorów). Pytanie o tupolewa (która miał być sprowadzony mocą decyzji prezesa) jest suflowane z Moskwy. Notabene, zamach smoleński udowodniono … zdradę Tuska udowodniono … prywatyzację Lasów Państwowych przez Platformę udowodnion … pozostaje korupcyjny majątek Tuska jeszcze do udowodnienia.
Głos da lud, już niedługo, coraz bliżej … za pięć tygodni.
„Dobra „wiadomosc J.Kaczynski bedzie kandydowal na nastepna kadencje na prezesa PIS.Dluzej prezesa J.K.mniej pisu w polityce.
Is42,
proszę pozdrowić piękne miasto Wrocław oraz rzekę Odrę (pod warunkiem, że grzeczna i nie wyleje). 😉
Z moją kochaną Mamą byłam tam wiele razy – przejazdem do uzdrowisk w Polanicy i Lądku Zdroju, czasem też tych mniejszych.
Uwielbiam tamte strony…
Góry, ale do zdobycia dla starszej pani, piękne lasy, piękne rzeki i strumienie, piękne zamki i miasteczka, większe i mniejsze.
Największy żal, że już tam nigdy nie pojadę.
Szanowny panie Adamie . Zainspirowany cytowanym niedawno przez siebie wierszykiem „This Be The Verse, Philipa Larkina, ponowną lekturą „Better Never To Have Been”, Davida Benatara i pańskim felietonem „Co z tą aborcją?” pozwoli pan, że powócę na moment do tego jakże ważkiego tematu z niewielkim opóźnieniem i z odrobiną niedosytu. Otóż zgadzając się w stu procentach z treścią pańskiego tekstu i prawie wszystkich komentarzy w kwestii całkowitego przyznania kobietom decyzji w kwestii prokreacji, w przeciwieństwie do opinii wyrażanych przez rozlicznych katabasów gziących się po seminaryjnych celach i plebaniach oraz innych starych zgredów cierpiących na tzw. „brewer’s droop” (zwis piwosza), zabrakło mi w tej dyskusji wątku antynatalistycznego. Sam antynatalizm to stanowisko, w świetle którego wydawanie na świat potomstwa jest moralnie złe ze względu na cierpienie, które stanowi nieodłączny element ludzkiego istnienia. A zatem rodzice, powołując dzieci do życia, stają się sprawcami moralnego zła. Z jednej strony krzywdzą swoje dzieci, ponieważ wystawiają je na nieunikniony ból i cierpienie, z drugiej przyczyniają się do powiększania cierpienia w świecie, gdyż ich potomstwo często z konieczności będzie krzywdziło innych ludzi.
Wracając na moment do książki Benatara, która ma swoje polskie wydane pt. „Najlepiej nie urodzić się” nie jest to bynajmniej lektura łatwa. Teza o powstrzymaniu się od prokreacji jest, na pierwszy rzut oka kontrowersyjna, a dla niektórych argumenty wysuwane przez Benatara mogą uchodzić za szkodliwe i niebezpieczne. Sam jestem trochę „in two minds” w tym temacie, ale muszę przyznać, że z biegiem lat zaczynam darzyć przesłanki antynatalizmu rosnącym uznaniem. Zapewne czułbym się z tym uznaniem znacznie bardziej nieswojo, gdyby nie stały za nim takie autorytety jak Siddartha Gautama ze swym przekleństwem samsary; Artur Schopenhauer, który pisał – „Wyobraźmy sobie,że akt płciowy nie byłby przemożną potrzebą ani też nie szedł w parze z żądzą, lecz był rzeczą rozumnej rozwagi. Czy raczej nie litowalibyśmy się tak bardzo nad przyszłym pokoleniem, iż wolelibyśmy oszczędzić mu ciężaru istnienia?” Do długiej listy wątpiących w celowość prokreacji należy także Leopardi, Sartre, Ligotti, Ernest Becker, Cioran, będący zdania, że – „Nie urodzić się to bezsprzecznie najlepsze ze wszystkich rozwiązan”; Nietzsche, Samuel Beckett, ze swym „They give birth astride of a grave, the light gleams an instant, then it’s night once more.” Shakespeare z monologiem Hamleta; Dante ze swą wizją piekła wziętą prosto z naszego świata. Wątki antynatalistyczne pojawiają się nawet w Biblii – Przeklęty dzień, któregom się urodził, dzień którego mnie porodziła matka moja niech nie będzie błogosławiony Czemu wyszedłem z żywota aby widzieć trud i boleść (Jeremiasz 20-14-18). i w skardze Hioba – „Niech przepadnie dzień mojego urodzenia, gdy powiedziano; Poczęty mężczyzna. Niech dzień ten zmieni się w ciemność, niech nie dba o niego Bóg w górze” . (zaraz pojawi się Dezerter 83 ze swoim ” Bądźcie płodni i mnóżcie się…) Chrześcijaństwo też nie napawa wielkim optymizmem itd. itp. Przykłady można jeszcze długo mnożyć.
Wypowiadając się na temat polskiego wydania „Better Never to Have Been: The Harm Of Coming Into Existence” ( Najlepiej – nie urodzić się. Zaistnienie jako krzywda) Benatar napisał:
Pisałem tę książkę z pełną świadomością, że z jej wnioskami zgodzi się zaledwie garstka czytelników i że argumenty w niej przedstawione nie skłonią ludzkości do zaprzestania prokreacji. W ciągu kilkunastu lat od jej wydania z miłym zaskoczeniem skonstatowałem, że ta garstka, która się ze mną zgadza, jest większa, niż mi się wydawało, i że mojej argumentacji dało się przekonać więcej ludzi, niż sądziłem. Pisze do mnie wiele osób, którym poglądy antynatalistyczne nie wydają się błędne ani groźne, tylko w oczywisty sposób słuszne. Wielu spośród nich było wcześniej przeświadczonych, że są osamotnieni w swoich poglądach. Dziękuję polskim czytelnikom za zainteresowanie moją książką.
Dla blogowiczów zainteresowanych tym tematem.
Eric Dodson on antinatalism and efilism
https://www.youtube.com/watch?v=xFzxgZq6Vcc&t=762s
Charles Bukowski (Dinosauria)
https://www.youtube.com/watch?v=QsGTqVJLmD8
Tak na dzień dobry
Wikipedia – Antynatalizm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Antynatalizm
P.S.
Pełna zgoda z pańską opinią. Polski to bardzo trudny język.
@aborygen
No tak, ale czyż to nie paradoks, że antynataliści, aby głosić antynatalizm muszą się najpierw narodzić?
Ależ absolutnie nie jest to żaden paradoks. Trzeba bowiem się narodzić i doświadczyć wszelkich „dobrodziejstw” związanych z bytem by móc głosić antynatalizm. Czy pan ma jakieś negatywne wspomnienia sprzed narodzin? Ja nie, ale u mnie już z pamięcią nie najlepiej.
Aborygen.
Ciekawe. Ja właśnie z tych powodów nie mam dzieci. Nie dlatego, że nie mogłam. W moich czasach rodzenie dzieci było czymś naturalnym. My dziewczyny nie wyobrażałyśmy sobie innej mozliwosci. Poza mną. Właśnie na Ukrainie znów zginęło 3 letnie dziecko. Tam zycie to jakaś szkoła przetrwania. Myslę że świat nie jest przyjazny człowiekowi. Przyczyny są wielorakie, nie tylko wina człowieka. Czasem po prostu ślepy los. Choroby, kataklizmy. Szczęśliwy ten co nie jest wrażliwy. Ja mam tego pecha, ze jestem wrażliwa. Widzę to cierpienie nie tylko ludzi ale i zwierząt. Kiedyś jako młoda dziewczyna wylądowalam w durnej sekcie bo chcialam zmienić ten świat na lepszy. Juz mi przeszło.
Kaczynski stare przysłowie zaorał,
bo u niego dłużej przeora
niż klasztora. 🙂
Zgoda, ale co ma wspólnego samorząd z obniżaniem jakiejś składki dla firm (najlepiej niech nic nie płacą), albo terminacja ciąży (głowni specjaliści to mężczyźni). Najdziwniejsze dla mnie jest jednak to, że kampanię prowadzą ci sami z kampanii do parlamentu. Dlaczego mamy się dowiadywać o kandydatach do sejmików od parlamentarzystów Sejmu RP? Gdzie oni są?
Zwycięscy zaczynają do nas przemawiać, a jeszcze wczoraj zwyczajnie mówili.
Aborygen
3 MARCA 2024
5:48
Antynataliści najlepiej by się czuli w świecie Kap (?) z książki Ryūnosuke Akutagawy „Kappy”:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/57436/kappy
W tym świecie małe kappiątko miało prawo decyzji: wyjść z brzucha matki, ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy odmówić życia na tym świecie. W przypadku odmowy ciąża się po prostu dematerializowała.
Ale to tylko fantazja, choć bardzo piękna.
Maria Jasnorzewska – Pawlikowska nie chciała mieć dzieci. Podobno miała mówić, że nie chce brać na siebie odpowiedzialności za sprowadzanie na ten świat śmiertelników.
Na ile była to racjonalizacja? Trudno powiedzieć. Ale wiem, że sporo osób się tym zainspirowało.
W opartym na faktach filmie „Lion. Droga do domu”:
https://www.filmweb.pl/film/Lion.+Droga+do+domu-2016-731226
australijska adopcyjna matka mówi, że nie zaadoptowali chłopców dlatego, że nie mogą mieć dzieci. Uznali, że dzieci na świecie jest za dużo. I najpierw trzeba się zaopiekować tymi, które już są na tym świecie. Zamiast sprowadzać następne.
Kaczyński i całe pis ma teraz obsesje na punkcie cpk i żołnierzy wyklętych. Ci drudzy, to koszmarny błąd Komorowskiego ustanawiającego te obchody. Ale na szczęście w tym roku jakoś cicho, nie ma tylu „biegów wilczych” i mam nadzieję, że przez Hajnówkę nie przemaszerują znów faszyści. Wiosna za to w pełni ( za szybko i za ciepło), co uderza też w rolników walczących z zielonym ładem – na ich i naszą zgubę.
@Aborygen 24 5:48
A propos li tylko wegetacji i konsumpcji…
Przewrotna z Grójca Natalia
to wcale rzadka anomalia
kiedyś w barze „Deep Throat” na rogu
przysięgła sobie „tylko żadnego połogu”
dziś influensuje w social media pod Antynatalia
Sobota zjazdowa, a niedziela polityczna.
W telewizji ostre rozmowy przedstawicieli rządu i opozycji. Zielony ład i jego konsekwencje dla obywateli z podwyżkami za energię elektryczną.
Pogoda niestabilna. Jak przestanie wiać i świecić ratunek w energii konwencjonalnej bo atom dopiero w przyszłości.
Migracja, ale jaka?
Kogo sprowadzać do Polski aby solidnie pracował i nie zakłócał? Tu zdania wśród polityków są szczególnie podzielone. Jedni mówią wpuszczać wszystkich jak leci, gdy inni jednak pewne ograniczenia są w stanie wprowadzić. Była też wypowiedź aby obywatele wypowiedzieli się w referendum.
Z referendami dotychczas niewiele wyszło, poza wstąpieniem do UE. Brytyjczycy w wyniku referendum UE opuścili.
@aborygen
No właśnie: trzeba się urodzić. Serio mówiąc, mnie ten antynatalizm pachnie starożytną gnozą, czyli dualizmem, którego nie lubię, bo przecież między ,,tak’’ a ,,nie’’ ileż ,,być może’’. Co do wspomnień sprzed narodzin, to można je mieć, jeśli przyjmiemy kuszącą tezę o reinkarnacji.
@Adam Szostkiewicz
3 MARCA 2024
12:24
Podobno niekoniecznie. Jest hipoteza, ze w genach dziedziczymy takze ulamki wspomnień przodkow. Nie jestem w stanie teraz podac linku:))
Co do antynatalizmu – sadzę, ze dramatem jest, ze mnożą sie nie te osobniki i nie w tych rejonach, gdzie byłoby to pożądane i dla ich potomstwa, i dla swiata.
Witold
3 MARCA 2024
8:38
Kaczynski stare przysłowie zaorał,
bo u niego dłużej przeora
niż klasztora.
Mój komentarz
Dokładnie tak. To odwrócone przysłowie (staropolskie, piękne, zwięzłe, celne), pasuje jak ulał do sytuacji Kaczyńskiego, który jest uosobieniem odwracania kota ogonem i uważa siebie za przewodnika duchowego narodu, zbawcę, wodza sił dobra walczących ze złem tego świata.
W ogóle cały PiS, to odlot i odwracanie kota ogonem.
TJ
Samorząd jest uzależniony od rządu, a ten od UE.
W tej sytuacji dochody samorządu są niestabilne i trudno planować inwestycje, a takich co są potrzebne i czekają od lat na realizację jest dużo.
Przykladem wrocławskie ulice. W mieście miała być obwodnica śródmiejska. Program znacznie ograniczono do zwykłej drogi realizowanej odcinkami. Do zakończenia daleko.
Podobnie z obwodnicami zewnętrznymi. Autostradowa została zrealizowana przez rząd (A-8).
Samorządowa wojewódzka okrojona nie ma jeszcze ważnego odcinka. Nie tylko brak środków, także protesty mieszkańców wstrzymują realizację
„Gnoza, czyli pierwsza z herezji. Gnostycy definiowali chrześcijaństwo w zaskakujący sposób
Gdy w II i III wieku kształtował się główny nurt chrześcijaństwa, pojawiło się zagrożenie o wiele większe niż pogańskie Imperium Rzymskie – gnoza. Wobec niej wszystkie inne herezje były drobiazgiem.
Czy to możliwe, że niektórzy z pierwszych chrześcijan uważali świat za dzieło złego boga, organizowali wyuzdane uczty i podważali dekalog? Tak, bo w pierwszych wiekach istniały dziesiątki, a może nawet setki różnych ugrupowań religijnych odwołujących się mniej lub bardziej wyraźnie do nauczania Jezusa. Stopniowo – na skutek polemik pomiędzy ich członkami – ukształtował się główny nurt chrześcijaństwa, który stał się ortodoksją.
Rozłam kościoła
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu sądzono inaczej. Panowało przekonanie, że na początku istniał jeden prawdziwy, ortodoksyjny Kościół, od którego odpadali kolejno różni „straszni heretycy”. Jednak w 1934 r. niemiecki teolog i badacz dziejów Kościoła Walter Bauer opublikował książkę „Ortodoksja i herezja w najstarszym chrześcijaństwie”, która podważyła ten sposób rozumowania (przełożona na angielski w 1971 r.).
Bauer zwracał szczególną uwagę na szkoły gnostyckie i gnozę. Gnoza to potężny, wielowątkowy nurt religijny, niezmiernie popularny szczególnie we wschodniej części Imperium Rzymskiego w I–III w. Zdaniem badacza chrześcijańska ortodoksja powstała z jednej strony w ostrej polemice z gnostykami, z drugiej zaś w rezultacie przejęcia pewnych ich nauk. Dziś tzw. tezę Bauera akceptuje większość poważnych badaczy (choć czasem pojawi się jakiś oryginał, który ku „większej chwale Boga”, będzie jej zaprzeczał).
Dodajmy, że poglądy gnostyków długo znaliśmy z relacji ich fanatycznych wrogów, czyli późniejszych pisarzy chrześcijańskich, którzy prześcigali się w obrzucaniu konkurencji wszelkimi brudami. W szczególności uwielbiali w chorobliwy wręcz sposób pisać o seksualnych ekscesach gnostyków. Dopiero odkrycie w 1945 r. w Nag Hammadi w Egipcie gnostyckiej biblioteki zmieniło spojrzenie na tak chętnie opluwany i szkalowany przez triumfujący Kościół nurt.
(…)
W innych gnostyckich tekstach znajdziemy koncepcję, zgodnie z którą ziemski Jezus łączy się z pewnym swoim niebiańskim pierwowzorem. Jest to tzw. adopcjonizm (również potem uznany za herezję). Najwspanialszy opis takiej „adopcji” Jezusa przez boski byt znajdziemy w gnostyckim tekście pt. „Pistis Sofia” (III w. n.e.).
To wieloetapowa opowieść rozgrywająca się na przestrzeni kilkunastu lat – od dnia poczęcia Jezusa do czasu, gdy ma dwanaście lat. Najpierw więc boski posłaniec ze świata Najwyższego Dobrego Boga zstępuje na Ziemię jako anioł Gabriel. W scenie zwiastowania staje przez Marią i „wkłada” do jej łona niebiańskie moce składające się na przyszłego ziemskiego Jezusa. Wysłannik „montuje” jakby w łonie Marii ciało Jezusa z boskich cząstek przyniesionych z niebios.
Drugi etap odbywa się kilkanaście lat później. Tym razem narratorką w tekście jest sama Maria, która zwraca się do Jezusa „kiedy Ty byłeś małym, zanim Duch zstąpił na Ciebie, gdy znajdowałeś się w winnicy razem z Józefem, Duch zstąpił z góry, wszedł do mnie, do mojego domu. Był podobny do Ciebie, a ja go nie poznałam i myślałam, że to jesteś ty. Duch mi powiedział: „gdzie jest mój brat Jezus, abym Go spotkał?”. Gdy mi to powiedział, byłam zmieszana. Myślałam, że to jakaś zjawa (która przyszła), aby mnie kusić. Wzięłam go, przywiązałam do nogi łóżka mojego domu, aby udać się do was do wsi, do Ciebie i do Józefa, do winnicy, którą Józef grodził”.
„Gdy usłyszałeś, jak opowiadałam (o wydarzeniu) Józefowi, uradowałeś się z tego i zapytałeś: »Gdzie jest, abym mógł Go zobaczyć? Czy mogę poczekać w tym miejscu?«. Ale Józef, usłyszawszy te słowa, zadrżał. Wyszliśmy i weszliśmy do domu i znaleźliśmy Ducha przywiązanego do łóżka. Patrzyliśmy na Ciebie i na Niego. Stwierdziliśmy podobieństwo Ciebie do Niego. Przywiązany do łóżka został uwolniony. Objął Ciebie i ucałował Cię. Również Ty ucałowałeś Go i staliście się jednym”.
Dopiero po tym akcie zjednoczenia Jezus z Nazaretu, syn Marii i Józefa, staje się Chrystusem. Ta opowieść również bardzo różni się od późniejszej ortodoksji.
Ideologia gender
Istnieje jeszcze jeden ciekawy rys gnostyckiej mentalności: pozycja kobiet. Była chyba nie tak niska jak w głównym nurcie chrześcijańskiego Kościoła. Szczególną rolę przypisywano np. Marii Magdalenie. To ona, a nie mężczyźni – apostołowie, miała poznać prawdziwe tajemne nauczanie Jezusa.
W gnostyckiej „Ewangelii Filipa”, która jest koptyjskim przekładem zaginionego greckiego oryginału z przełomu II i III w., znajdujemy taki, częściowo uszkodzony, przekaz: „Marię Magdalenę zbawca kochał bardziej niż [wszystkich] uczniów i całował ją [często] w jej [usta]. Pozostali [uczniowie…] rzekli mu: „Dlaczego miłujesz ją bardziej niż nas wszystkich?”.
Maria Magdalena występuje nie tylko jako ukochana uczennica Jezusa, ale też autorka ewangelii. W 1896 r. niemiecki uczony Karl Reinhardt opublikował koptyjski tekst pt. „Ewangelia według Marii”. Tekst znajdował się na pierwszych stronicach kodeksu pochodzącego z V w. Oryginał powstał w II w.
Niestety owa „Ewangelia według Marii” nie jest kompletna, brakuje kilku kart kodeksu, w sumie więc mamy tylko 9 stron tekstu. Mimo to tekst jest bardzo interesujący. Uczniowie pytają zmartwychwstałego Jezusa: „Czym jest materia? Czy będzie trwała wiecznie?”. Sam Piotr zadaje pytanie: „Czym jest grzech świata?”. Jezus nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości, w końcu posyła apostołów do pogan i odchodzi.
Uczniowie boją się wypełnić jego posłannictwo i zaczynają płakać. „Wtedy powstała Maria i ucałowawszy wszystkich” wygłosiła podnoszącą na duchu mowę. Po jej zakończeniu Piotr mówi od niej: „Siostro, wiemy, że Nauczyciel miłował cię inaczej niż pozostałe kobiety. Powiedz nam słowa, które ci powiedział, to, co sobie przypomnisz i co nie jest nam znane”. Maria wygłosiła długą katechezę, zawierającą tajemne nauki Jezusa przekazane tylko jej w specjalnej wizji.
Gdy skończyła, Andrzej i Piotr zaprotestowali, nie uwierzyli bowiem Marii Magdalenie. Piotr powiedział: „Czy to możliwe, by Nauczyciel rozmawiał w ten sposób z nią, z kobietą, na temat tajemnych spraw, które nam nie są znane? Mamy więc zmienić nasze zwyczaje i wszyscy słuchać tej kobiety? Czyż naprawdę ją wybrał i upodobał sobie bardziej niż nas?”. Na tak ostre słowa Maria wybuchnęła płaczem, mówiąc: „Bracie mój, Piotrze, co to za myśl? Sądzisz, że to ja sama, w swojej wyobraźni, stworzyłam tę wizję lub że o naszym Nauczycielu mówię nieprawdę?”.
Nim Piotr cokolwiek odpowiedział, za kobietą wstawił się inny z uczniów, Lewi, który rzekł: „Piotrze, tyś zawsze był gwałtowny, teraz też widzę, że występujesz przeciw kobiecie, jak czynią to nasi przeciwnicy. Jeśli jednak Nauczyciel uczynił ją godną, kimże jesteś, aby ją odrzucać? Z pewnością Nauczyciel znał ją dobrze. Miłował ją bardziej niż nas. Niech więc ogarnie nas skrucha […]. Pójdźmy głosić Ewangelie […]”. Po tych słowach wszyscy wstają i idą głosić dobrą nowinę światu.
Triumf grzecznej wersji
Już pobieżna lektura przytoczonych tekstów wskazuje, że gnostycyzm stanowił wielkie zagrożenie dla nowej religii. Była to groźba rozpłynięcia się chrześcijaństwa w gąszczu fantastycznych spekulacji, kontestacji świata i w praktykach, których większość nie była w stanie zaakceptować. Chrześcijaństwo w wersji gnostyckiej nie miało żadnych szans podbicia świata. Mogła uczynić to tylko „ugrzeczniona”, pogodzona ze światem, „mainstreamowa” wersja nauczania Jezusa – i ta zwyciężyła.
A co się stało z gnostykami? Zdaje się, że w miarę chrystianizacji imperium w IV–V w. stopniowo zanikali. Późniejsze średniowieczne herezje, na przykład katarów, czasem uważano za ruch gnostyków, którzy przetrwali w ukryciu do XII i XIII w., ale to tylko niczym nie poparte spekulacje. Podobieństwa w doktrynie wynikają raczej z tego, że działały tu podobne tendencje, np. niechęć do hierarchii społecznej i kościoła, który stał na jej straży, czy też skłonności do dualizmu, który lepiej tłumaczył pochodzenie i potęgę zła”.
https://www.national-geographic.pl/artykul/gnoza-czyli-pierwsza-z-herezji-gnostycy-bardzo-nietypowo-definiowali-chrzescijanstwo
@Aborygen
To bardzo ciekawe.
Przypomniało mi to, gdy byłem kilkulatkiem, zadawane mojej mamie pytania.
Po co mnie urodziłaś?
Sensownej i racjonalnej odpowiedzi nie usłyszałem.
Natomiast odpowiedź na temat skąd się wziąłem, nie sprawiała filozoficznego kłopotu.
Pamiętam, chemiczny i emocjonalny ‘entanglement’ , który dominował nad racjonalnością.
Można wierzyć, „gdy nie czas żałować róż”,
Bo język polski ma durne słówko „a nóż”.
Nie drażnią mnie maluchy
Od kiedym ślepy i głuchy
@quba
A nuż.
@Adam Szostkiewicz
3 MARCA 2024 17:37
Przepraszam, w niepewności sięgnąłem do google’a i tenże wprowadził mnie w błąd.
Oczywiście „a nuż”.
@Qba, a nie @quba
Gilbert był jak widać entuzjastą natalizmu.Podobnie jakby do Jarosława który był wnerwiony na brak rozrostu populacji. Sam jednak jak widać ograniczył się do cmokaniu paluszków swoich zwolenniczek i wyznawczyń.
N/b ,,wuc ”nigdy nie śpiewał.
Becaud zaś wielbicielek miał wiele nie tylko na zjazdach no i piątkę dzieci
https://www.youtube.com/watch?v=Lq3v3q4yagU
Kalinowy czlowiek wraca do korzeni i propaguje relokacje ludzi. Nieszczesna zapomniala o planach „na Madagaskar“.
Ja go da, dalej o bombach, czyt. dzieciach, tym razem bez zaplonu, wszyscy sie bowiem starzejemy i opozniamy.
Kalina (12:41) re: Jest hipoteza, że w genach dziedziczymy także ułamki wspomnień przodków.
Kerry Ressler i Brian Dias: https://www.researchgate.net/publication/259109859_Parental_olfactory_experience_influences_behavior_and_neural_structure_in_subsequent_generations
(na myszach oczywiście)
W Polsce problematyką dziedziczenia traum u ludzi zajmuje się prof. Jośko-Ochojska https://podyplomie.pl/psychiatria/30766,trauma-dziedziczona
(rzecz jasna nie w trybie eksperymentów, ale obserwacji i wywiadów)
Jest swoją drogą bardzo atrakcyjna teoria tłumacząca upodobanie ludzkości do nisko i regularnie ciętych trawników przy domostwach (które to upodobanie mieliśmy odziedziczyć po naszych przodkach, świeżo zeszłych z drzew na sawannę). Otóż, po pierwsze, w wysokiej trawie trudniej zauważyć węża. Po drugie, przodkom naszym potrzebny był otwarty horyzont, na którym łatwiej wypatrzeć z oddali nadchodzące zagrożenie (w postaci drapieżnika lub innego przodka).
Prezes Jarosław właśnie oświadczył, że jednak pozostanie na czele partii i poprowadzi ją wbrew jej wrogom ku ostatecznemu zwycięstwu. W końcu przez ostatnie osiem lat jego wyznawcy podążali drogą sukcesu od zwycięstwa do zwycięstwa. A ich rodziny mogły cieszyć się finansowymi owocami tych sukcesów. I niewiele zabrakło, aby władza centralna kolejny raz zdobyta pozostała w ich rękach na bardzo długo. A on sam mógł przywdziać laurowy wieniec zbafcy narodu polskiego.
Prezes Jarosław wyraźnie musi dostrzegać światełko nadziei na przyszły sukces i odzyskanie prymatu w państwie. W końcu jego partia, to nadal największe i najsilniejsze ugrupowanie parlamentarne. A on dostrzega już oznaki zmęczenia polskiego społeczeństwa rządami „niemieckiego agenta” Donalda Tuska.
Jarosław Kaczyński wyraźnie liczy na jakąś wunderwaffe, która odpalona w odpowiednim czasie zdmuchnie nadzieje byłej „totalnej opozycji” na rządy w samorządach i zdobycie swego prezydenta.
Co prawda zaczęła obradować sejmowa spec-komisja ds Pegasusa. Ale nadal nie są znane publicznie zebrane tą drogą owoce. A te, po ich wyjawieniu mogą przynieść Jarosławowi zmianę w nastawieniu sympatyków Donalda i jego sojuszników.
Osobiście mam nadzieję, że prezesowi Jarosławowi zabraknie możliwości powtórzenia sytuacji śląskiego samorządu po poprzednich wyborach. I prezes nie będzie mógł jakiemuś nowemu Kałuży zaoferować podobnych fruktów i partyjnego wsparcia. Ludzie Donalda przejmują kolejne kanały wsparcia i zaopatrzenia w odpowiednie środki. I na razie raczej nie będzie odważnych szefów spółek, aby zadowolić każdego przekupnego.
Pytanie, jaką wunderwaffe prezes Kaczyński może mieć w zanadrzu? Może to tylko pokerowy bleff…
Antynatalizm konsekwentny…
Pewien facet z Mumbaiu:
„Dear Mum and Dad, Everything I am and everything I will ever be is thanks to you. See you in court.”
” “Isn’t forcing a child into this world and then forcing it to have a career kidnapping and slavery?”
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/shortcuts/2019/feb/05/consent-being-born-man-suing-parents-for-giving-birth-to-him
„The Ancient Greek historian Herodotus observed with approval that the Thracian peoples were in the habit of celebrating at funerals and, conversely, of weeping at births.
If we were more clear-eyed or simply less taken in by the smiles of young ones, we might have the courage to follow these sombre realists in their prescient lamentations.”
poprawione
Kalina 12:41
Podobno niekoniecznie. Jest hipoteza, ze w genach dziedziczymy takze ulamki wspomnień przodkow. Nie jestem w stanie teraz podac linku:))
@Adam Szostkiewicz 12:24
Co do wspomnień sprzed narodzin, to można je mieć, jeśli przyjmiemy kuszącą tezę o reinkarnacji.
Niekoniecznie…
” (…) Pamięć genetyczną rozumiemy jako zjawisko, w którym jednostka dziedziczy pewne wspomnienia lub zdolności bez uprzedniego narażania się na dane doświadczenia. Wiemy, że występuje ono w królestwie zwierząt. To tak, jakby pewne traumatyczne doświadczenia zostały zapisane w kodzie genetycznym gatunku, aby ułatwić przetrwanie następnemu pokoleniu.
Czy to samo dzieje się także u ludzi? My również dziedziczymy lęki naszych rodziców lub dziadków? Czy życie naszych przodków jest rodzajem prologu, który konfiguruje naszą własną historię? Kwestia ta dla wielu naukowców jest wciąż kontrowersyjna. Jednak obecnie możemy wyjaśnić niektóre dane.
Nasz genom ma system, który może przechowywać wpływ pewnych doświadczeń naszych przodków. Może to nam pomóc lub przeszkodzić w pewnych sytuacjach.
Niektórzy wciąż popełniają błędy w kwestii zrozumienia pamięci genetycznej. Po pierwsze, jako ludzie nie możemy przechowywać wspomnień naszych przodków. Nie możesz sobie przypomnieć, co przeżyła Twoja babcia w dzieciństwie lub co działo się z Twoim ojcem, gdy miał czterdzieści lat.
Niemniej jednak to, co może być przekazywane z pokolenia na pokolenie, to emocjonalny ślad traumatycznego doświadczenia, który utrzymuje się przez długi czas. Wcześniej wspomnieliśmy o eksperymencie z myszami. Przeprowadził je Emory University w Atlancie (USA). Okazało się, że pewne niekorzystne doświadczenia u myszy zmieniły strukturę neuronów u ich potomstwa, do tego stopnia, że odziedziczyło ono ten sam strach.
Coś podobnego dzieje się u ludzi. Wiemy, że bolesne doświadczenia i chroniczny stres rodziców pozostawiają ślad w materiale genetycznym kolejnych pokoleń. Artykuł opublikowany w Biological Psychiatry twierdzi, że stres ojca może genetycznie wpływać na jego dzieci, do tego stopnia, że czyni je bardziej podatnymi na przeciwności losu.
Jako żywe istoty wszyscy nosimy w sobie genetyczny ślad tego, czego doświadczyli nasi krewni. Zatem pewne fakty mogą zmieniać nasze geny, a wraz z nimi fenotyp organizmu. Tak wygląda nasza fizjologia i zachowanie.
Pozytywne i negatywne doświadczenia utrzymywane w czasie śledzą różne profile ekspresji genów w różnych obszarach mózgu związanych z pamięcią długoterminową. To, w jaki sposób ten emocjonalny ślad jest genetycznie dziedziczony przez kolejne pokolenie, jest procesem, którego jeszcze nie rozumiemy.
Jeśli chodzi o zrozumienie pamięci genetycznej, musimy wspomnieć również o epigenetyce. Ta koncepcja odnosi się do tego, w jaki sposób doświadczenia jednostki mogą zmienić sposób wyrażania jej DNA i jak ta zmienność może zostać przekazana następnemu pokoleniu.
Innymi słowy, zmiana genów następuje bez zmiany samego kodu DNA. Zmieniają się niektóre z naszych markerów chemicznych, co może sprawić, że nasza adaptacja do środowiska będzie lepsza lub gorsza. Uderzającym przykładem transmisji epigenetycznej jest trauma międzypokoleniowa.
Aby zilustrować to zjawisko, przyjrzymy się wpływowi II wojny światowej. Badanie przeprowadzone w Izraelu przez doktora Natana Kellermanna mówi o tym, jak doświadczenia osób ocalałych z Holokaustu nie pozostały tylko w ich umysłach i ciałach. Ich cierpienie wciąż trwało. I było ono obecne w kolejnych pokoleniach.
Podczas gdy niektórzy potomkowie wykazywali większą podatność na stres, inni byli bardziej odporni. Każda osoba zmierzyła się z tymi ekstremalnymi doświadczeniami w inny sposób. W efekcie ich postawy i mechanizmy radzenia sobie zostały odziedziczone przez ich dzieci.
Psychobiolog Bea Van Den Bergh twierdzi, że odczuwanie wysokiego poziomu stresu i niepokoju przez określony czas może „przeprogramować” pewne układy biologiczne u płodów, predysponując je do zaburzeń psychicznych.
Język można częściowo uznać za częściową cechę pamięci genetycznej. Wszyscy jesteśmy w stanie komunikować się dzięki ewolucyjnemu i fizjologicznemu rozwojowi naszych przodków. Ale nie tylko to. Chociaż wiadomo, że nie ma genetycznych predyspozycji dziecka do mówienia językiem rodziców, jest jeden bardzo interesujący czynnik.
Niektóre badania pokazują, że języki takie jak mandaryński i wietnamski (w których ton ma decydujące znaczenie) wykazują zmienność genu faworyzującą poprawną wymowę. W rezultacie dziecku urodzonemu w Wietnamie łatwiej będzie nauczyć się tonacji wymaganej dla tego języka niż dziecku urodzonemu w Buenos Aires.
Krótko mówiąc, nasi przodkowie pozostawili nam wiele zdolności i umiejętności, z których niektóre są niesamowite i niezwykłe, a inne mniej. Biorąc pod uwagę powyższe dowody naukowe, chcielibyśmy dodać jeden niuans. To fakt, że biologia nas predysponuje, podczas gdy środowisko nas determinuje. Oznacza to, że chociaż możemy odziedziczyć stres rodzicielski, nie jesteśmy predysponowani w 100 procentach. Istnieje po prostu ryzyko, nie jest to ciąg przyczynowo-skutkowy.
Życie w środowisku rodzinnym naznaczonym znęcaniem się i maltretowaniem ma bezpośredni wpływ na człowieka. Niewielu wychodzi bez szwanku z traumy z dzieciństwa, chociaż to nie znaczy, że muszą cierpieć przez całe życie. Zawsze dostępne są zasoby, strategie i wsparcie, aby leczyć rany z przeszłości.
Konieczne jest, aby te rany zostały wyleczone, by nie przekazywać ich przyszłym pokoleniom.” (Valeria Sabater – psycholog)
https://pieknoumyslu.com/pamiec-genetyczna-zaskakujace-dziedzictwo-naszych-przodkow/
e.g.:
„Skrzypczak_Bogumiła – 24-03-2015 – 08:34
Temat postu: Re: epigenetyka: czy dziedziczymy wspomnienia przodków?
Może coś w tym jest – ja od zawsze boję się wody, urodzona nad morzem i jeziorami powinnam się czuć jak „ryba w wodzie”, ale tak nie jest. Poszukując moich przodków dotarłam do metryki zgonu mojego prapradziadka Kazimierza – utonął w Narwii, kolejne odkrycie już nieco bliższe – ciężarna siostra, jej młody mąż i 15 letni brat mojej Mamy też utonęli w Narwii.
Nie wiem czy te tragedie wpłynęły na moją „pamięć”, ale łatwiej mi wytłumaczyć mój strach”.
Gdy doszczętnie spaliły się cztery hale produkcyjne zakładu zatrudniającego ponad sto osób, co mają zrobić miejscowe władze?
Przecież takiego nieszczęścia się nie przewiduje, a pieniądze na pomoc nie czekają. Kto pomoże?
W takich sytuacjach łatwo nie będzie. Reforma struktury władzy po 1989 roku nie zakładała tylu problemów z gospodarowaniem zasobami i majątkiem samorządów. Właściwie są dwie odrębne i nie przystające do siebie administracje: państwowa i samorządowa. Panstwo ma rząd, województwa i powiaty. Samorząd podzielony jest na wojewódzki i gminny. Dochody wymagają podziału. Potrzeby też są podzielone.
Najlepiej to widać na przykładzie dróg. Autostrady i drogi krajowe buduje rząd. Drogi wojewódzkie i gminne samorządy. Drogi powiatowe starosta. Planowanie i realizacja są w różnych rękach. Finansowanie to już prawdziwa sztuka. Pomaga UE, ale zebranie i udokumentowanie potrzeb pozostaje w rękach poszczególnych administracji.
Kandydaci na posłów i senatorów za wiele nie mogą obiecać. Kandydaci na radnych, prezydentów i wójtów aby zostać wybranym muszą się postarać i coś obiecać. Bez obietnic nie zostaną zauważeni i nie znajdą poparcia wyborców.
PS. Byłoby dobrze, gdyby wladze wszystkich szczebli znajdowały się w jednych rękach, tylko po co wówczas samorząd?
ls42
3 MARCA 2024
21:04
W takich sytuacjach łatwo nie będzie. Reforma struktury władzy po 1989 roku nie zakładała tylu problemów z gospodarowaniem zasobami i majątkiem samorządów. Właściwie są dwie odrębne i nie przystające do siebie administracje: państwowa i samorządowa. Państwo ma rząd, województwa i powiaty.
Mój komentarz
Ponad trzydzieści lat mamy nowy ustrój państwowy, w którym samorząd jest instytucją państwa i nie ma czegoś takiego, jak państwo i samorząd jako dwie oddzielne nie przystające do siebie administracje. Obie administracje działają na podstawie i w granicach tego samego prawa.
Tak rozumiane państwo (z oddzielnymi administracjami) nie mogłoby sprawnie funkcjonować, bo prędzej czy później zmieniłoby się w jeden wielki kocioł sprzeczności, kłótni i zamętu.
Ten sposób patrzenia na państwo wynika wprost z wyobrażeń części obywateli, w których dominującą siła sprawczą są ONI. Samorząd ma myśleć o państwie – ONI, a państwo o samorządzie tak samo – ONI.
Oglądałem przez godzinę przesłuchanie świadka Kukiza w Komisji d/s wyborów kopertowych.
Niesamowite, jak zdawałoby się osoba zaufania publicznego, obdarzona
poselskim mandatem przez tysiące wyborców jest w stanie palić głupa, udawać głupka, raz grać chłopka roztropka innym razem politycznego wizjonera i moralisty, które chce ratować Polskę, naprawiać jej ustrój, promować obywatelskie postawy. Misz masz.
Kukiz chrząkał, wiercił się, gestykulował, kpiąco się uśmiechał, każdą wypowiedzi kończył słowami – i tyle, ze zdziwieniem rozkładał ręce, zauważał, ze komisja nie rozumie jego wypowiedzi o niczym i nie na temat, chaotycznych, pouczających oraz zaprzeczających faktom.
TJ
corrected
@tejot
4 MARCA 2024 12:29
Oglądałem przez godzinę przesłuchanie świadka Kukiza…
Szmata powiedzieć o tym tępym cwaniaku, który łże koniunkturalnie na każdym kroku jak bura suka, to jakby nic nie powiedzieć.
Toto na tym etapie niedorozwoju można tylko profilaktycznie olać kwaśnym moczem i chronić własne dłonie by nie spierzchły przy niekorzystnym wietrze.