Rok zły

Kończy się rok pełen złych wydarzeń, a nowy może przynieść równie złe lub jeszcze gorsze. Myślę o wydarzeniach publicznych, jak pandemia, a nie tylko politycznych. Jednak od polityki nie uciekniemy do swoich „baniek”, nisz ekologicznych, prywatnych sanktuariów, gdzie uprawiamy miłe własne ogródki, dosłownie i w przenośni.

Ucieczka metodą prywatyzacji własnego życia służy tym, którzy nam wolność zabierają pod orwellowskim hasłem, że dzisiaj Polska jest bardziej wolnościowa i demokratyczna niż w epoce kapitalizmu politycznego (termin wymyślony bodaj przez prof. Staniszkis i chętnie podjęty na prawicy i lewicy, by delegitymizować konstytucyjną demokrację liberalną). W narracji prawicowej wolna Polska zaczyna się od wygranej w 2015 r. taborów Kaczyńskiego.

Ale Polska nie jest wolna i demokratyczna, jeśli szpiegowani są pozaprawnie przeciwnicy polityki „zjednoczonej prawicy”, jeśli można „witkować” przegrane głosowanie sejmowe, jeśli nęka się aktywistów obywatelskich na ulicach i na granicy. W Polsce pod rządami Kaczyńskiego i Ziobry wolności i demokracji jest tak mało jak nigdy dotąd po 1989 r.

Nie wszyscy to widzą, bo kurczenie się tej strefy postępuje raz wolniej, raz szybciej, a my koncentrujemy się na najgłośniejszych, wyjątkowo bulwersujących aferach, skandalach, nadużyciach władzy. Tymczasem społeczeństwo poddawane jest od sześciu lat zmasowanemu praniu mózgów. Przestawiane jest na wszystkich szczeblach na nowe tryby pod znakami krzyża i orła przerobionymi na plemienne totemy. Konformizm plus propaganda kurwizji i Kościoła działają. Jak za PRL ludzie ustawiają się tak, by płynąć z prądem i przeżyć. Dziś to jest prąd nacjonalistyczno-katolicki, a spławiają nas kacyki pisowskiej nomenklatury.

Na czele złych zdarzeń stawiam wojnę PiS i Ziobry z prawem i instytucjami Unii Europejskiej, kapitulację rządu Morawieckiego przed covidem i tolerowanie inflacji jako mniejszego zła. Spekulacje o potężnej pożyczce z banków Chin komunistycznych tylko potęgują wrażenie, że czeka nas wzrost zadłużenia państwa jak za Gierka. Długi będziemy spłacać długo, a jeśli na dodatek przepadną fundusze europejskie, samorządy i gospodarka mają przechlapane. Wrócimy do centralnego ręcznego sterowania państwem i gospodarką, co zdusi wolność przedsiębiorczości, a to był dotąd główny motor naszego rozwoju.

Kurczenie się i odgórne ograniczanie sfery praw i wolności obywatelskich pod hasłem „jakichś tam praw człowieka”: lex TVN, Pegasus, cztery godziny sędziego Juszczyszyna, zarzuty przeciw dziennikarzom, w tym naszej redakcyjnej koleżanki Ewy Siedleckiej, to najnowsze drastyczne przykłady. A przecież wcześniej też się działo zło: przejęcie prasy regionalnej przez koncern Obajtka, procesy aktywistek na rzecz praw kobiet, wyrok trybunału Przyłębskiej i śmierć Izy z Pszczyny.

Katastrofalna polityka zagraniczna zmierzająca do izolacji Polski w świecie demokracji zachodnich: otwarty i zaostrzający się kurs na konfrontację z UE i ekipą Bidena, klecenie sojuszy z nacjonalistyczną skrajną prawicą europejską, degradacja Polski w polityce wschodniej. Kryzys humanitarny na granicy z Białorusią rozgrywany do wewnętrznych celów wyborczych.

Uporczywe próby przedstawiania sił demokratycznych, na czele z Koalicją Obywatelską, jako źródła destabilizacji sceny politycznej i państwa. W rzeczywistości destabilizacja i dysfunkcjonalność są produktem polityki obecnej władzy. Rządy miernych, lecz ślepo wiernych, narażające państwo i społeczeństwo na dalsze turbulencje i konflikty.

Niechęć i niezdolność do ściślejszej współpracy i koordynacji akcji politycznej w obozie sił demokratycznych. Liderzy mniejszych ugrupowań wciąż liczą na cud. Ignorują wyniki badań opinii publicznej oczekującej bloku demokratycznego na nadchodzące wybory parlamentarne. Cud się nie ziści, jeśli demokraci będą dalej skrobać swoje rzepki osobno. Kaczyński, Ziobro, skrajna prawica zachowają władzę dzięki rozproszeniu sił demokratycznych. Trzecia kadencja rządów pisowskich zniszczy resztki demokracji konstytucyjnej.

Ale są też wydarzenia pozytywne, krzepiące, dające wiarę i nadzieję, że ten zły, marnotrawny, zdemoralizowany i demoralizujący rozdział się kończy:

  • postępujące, oddolne odkościelnianie społeczeństwa, kultury i wolnych mediów; walny wkład, choć niezamierzony, ma w tym PiS, na czele z Kaczyńskim i Czarnkiem, kurator Nowak, sędzią Piotrowiczem itd., bo zastępy liczne, i sam episkopat na czele z Jędraszewskim oraz Rydzyk ze swoim imperium medialnym i biznesowym;
  • konsolidacja społeczeństwa obywatelskiego, w którym nie gaśnie duch sprzeciwu wobec autorytarnych zapędów władzy. Obywatele wciąż wychodzą na ulice, mimo że ich protesty nie przynoszą oczekiwanych skutków, a uczestnicy muszą się liczyć z szykanami ze strony organów państwowych. A jednak pokojowe protesty mają sens i są solą żywej demokracji. Na dłuższą metę przyniosą najważniejszy skutek: protestujący się „policzą”, zobaczą, że nie są sami, że tworzą wspólnotę w dobrej sprawie. A władza nie będzie miała komfortu, że ma powszechne poparcie. Nie ma wolności bez solidarności;
  • empatia, solidarność i działanie ludzi dobrej woli w związku z kryzysem humanitarnym na granicy z Białorusią. W tym próby zdobywania informacji na ten temat przez niezależne media. Gdyby nie zablokowanie swobodnego dostępu, powstałyby już obszerne niezależne materiały dokumentujące kryzys graniczny. I już powstają u nas i poza Polską. Tygodnik „Der Spiegel” ustalił personalia dwunastu migrantów zmarłych na przygranicznych terenach; serwis Euractive opisał, jak służby białoruskie kierowały próbą szturmu przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej.

Potencjał dobra mamy więc u nas całkiem spory. Gorzej z kapitałem zaufania, który łatwo roztrwonić, a trudno zbudować i odbudować. To zadanie dla nas wszystkich, nie tylko sił demokratycznych i ich liderów. Każdy z nas może coś do niego wnieść, każdy dobry wkład się liczy. Bądźmy dobrej myśli, choć świat wypadł z zawiasów.