Duda po Kaczyńskim: postprezydentura

Ludwik Dorn, były pisowiec, a dziś człowiek pozapartyjny, lecz nadal polityczny, wróży przyszłość dla prezydenta Dudy. Nie wyklucza, że weto rozbrajające lex TVN prezydent zgłosił w konsultacji z przestraszonym Kaczyńskim. Ale stawia też hipotezę, że Duda zaczął grę o swoje utrzymanie się w polityce na dłuższą metę. Teza sformułowana w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” jest warta uwagi choćby dlatego, że Dorn był w elicie PiS, zna ją z autopsji, wie, kto w obozie obecnej władzy jest graczem, a kto pionkiem.

Byłemu marszałkowi Sejmu wychodzi, że Duda wraz z szarą eminencją Brudzińskim mogliby przystąpić do wyszarpania postawu pisowskiego sukna i uszyć z niego bardziej strawną dla Unii i Ameryki formację polityczną – wciąż prawicową (cokolwiek to znaczy w dzisiejszej polskiej polityce), ale nie tak mocno antyzachodnią i antyeuropejską jak obecna „zjednoczona prawica”. Czy to się uda, nie wie jednak nikt, bo przecież są tu jeszcze czynne inne moce diabelskie: Ziobro nastawiony do Unii konfrontacyjnie, pełen resentymentów Kukiz, konfederaci w taktycznym sojuszu z nacjonalistami.

Rwanie pisowskiego sukna to rozgrywka przede wszystkim w obozie Kaczyńskiego. Im więcej potrafiłby wyrwać odłam relatywnie umiarkowany, ten z Dudą na czele, tym lepiej dla polityki polskiej po „depolityzacji” Kaczyńskiego, czyli po rozpadzie jego obozu. Przez ostatnie lata tyle było w niej nieprzewidywalności, chaosu decyzji i działań, absurdalnych zwrotów akcji, że nikt przytomny, nastawiony propaństwowo, racjonalnie, pragmatycznie, nie może chcieć kontynuacji.

U progu nowego roku dysfunkcjonalność obecnej władzy przeraża: pandemia, zamrożone fundusze europejskie, rosnące ceny, których nie da się zwalić na rynki światowe i Tuska, bo odpowiedzialny rząd powinien na takie wyzwania się od dawna przygotowywać, a nie uprawiać kłamliwą propagandę sukcesu w stylu Glapińskiego. No i mina Pegasus, największy skandal polityczny być może w całej historii Polski po PRL.

Ten skandal jest w toku mimo prób rozbrojenia miny. Gdy pojawią się jako osoby szpiegowane prominenci obozu obecnej władzy, pisowscy saperzy sami mogą wylecieć w powietrze. Przecież tu chodzi nie tylko o pozaprawne podsłuchy polityka opozycji demokratycznej, ale też o pracowników wymiaru sprawiedliwości i Zeus wie, kogo jeszcze. A co z uczciwością wyborów, które wygrał PiS i Duda?

Dorn nie podejmuje tego wątku, a jest on fundamentalnie ważny. Bo gdy kiedyś powstanie komisja śledcza ws. Pegasusa, to i ten temat powinien być zbadany niezależnie i rzetelnie (czyli nie w Sejmie tej kadencji). Oczywiście, nie da się cofnąć czasu i unieważnić wyników, ale jak to rzutowałoby na polityczne życie Dudy po „depolityzacji” Kaczyńskiego? Czy mógłby być wiarygodnym „postprezydentem”, liderem nieantyzachodniej i nieantyeuropejskiej mutacji PiS? Czy jedno racjonalne weto wystarczy, by o reszcie zapomnieć?