Nie liczmy na prezydenta Dudę, że wbrew Kaczyńskiemu obroni TVN

Dla polityków proste pytania są najgorsze, jeśli mają coś do ukrycia lub nie znają „przekazu dnia” z biura propagandy. Przekaz czasem też im życia nie ułatwia, bo jest umyślnie unikowy. Szefostwo jeszcze samo nie wie, co partia i rząd mają gadać do ludu wyborczego. Jak jest z ustawą Suskiego uderzającą naraz w TVN, w Discovery i w relacje z ekipą Bidena? To nie ulega wątpliwości. Jeśli Kaczyński mówi mediom, że TVN się nie zmieni, a on nie chce go zniszczyć, to znaczy, że chce zniszczyć, nie oglądając się na nic. To fragment jego planu na zmianę ustroju państwa, społeczeństwa i kultury.

To tak jak z uchwałą pisowskiego politbiura, że polexit to bzdura wymyślona przez opozycję, bo oni absolutnie chcą być w Unii. Uchwała miała uspokoić pisowskich wyborców i partyjną nomenklaturę, że nic się nie dzieje. Rolnicy nie stracą dopłat, biznes patriotyczny i narodowy będzie mógł dalej robić interesy z Niemcami i resztą UE.

Jak to ma być możliwe w sytuacji obecnej otwartej konfrontacji z instytucjami unijnymi: od Komisji Europejskiej przez najwyższy sąd UE po Parlament Europejski? To się zobaczy, poszuka się sprzymierzeńców w Unii i w obozie Trumpa. Projekt w budowie, lecz cel jasny: uwolnić się od przyjętych zobowiązań wynikających z podpisanych przez Polskę traktatów unijnych.

To samo z TVN. PiS ignoruje traktat z USA o wzajemnej ochronie inwestycji. Discovery, właściciel stacji, to jedna z największych inwestycji amerykańskich w Polsce. Uderzenie w TVN jest uderzeniem w zawarte wiele lat temu porozumienie, czyli w stosunki polsko-amerykańskie.

Po co? Przecież to „nie ma sensu”, mówi były ambasador USA w Warszawie Dan Fried. Ależ im to nie przeszkadza, że bez sensu. Dla nich to jak najbardziej z sensem, ich sensem polegającym na zakneblowaniu wolnych mediów, dzięki czemu będą kontrolowali obieg informacji. Media ubezwłasnowolnione to zniesienie demokracji, w której obywatele mają wybór źródeł informacji, a dzięki temu mogą planować swoje życie i kontrolować i wymieniać pokojowo władzę drogą wolnych wyborów.

Na razie rysuje się tendencja, żeby nakłonić prezydenta Dudę do zawetowania ustawę anty-TVN. Nie widzę tego, bo przecież Duda nie wchodzi w szkodę Kaczyńskiemu w tym, co dla niego ważne, a sprawa likwidacji mediów od PiS niezależnych to jego priorytet. Prawdopodobnie Duda zrobi unik: odeśle ustawę do tzw. Trybunału Konstytucyjnego, Przyłębska z Pawłowicz i Piotrowiczem ogłoszą zgodność ustawy z konstytucją, a wtedy Duda rozłoży ręce: nie chcę, ale muszę. Apelować do prezydenta o weto ma sens, bo będzie to obywatelskie „sprawdzam” jego wcześniejszych deklaracji. Wcześniej jednak podobne testy oblewał, czemu teraz miałoby być inaczej? Bo kto im zabroni? No chyba że opozycja prodemokratyczna, zjednoczona tak jak w niedzielę w Warszawie.