Powrót religii w krajach pokomunistycznych
W pokomunistycznej części Europy obserwujemy powrót religii, zwłaszcza prawosławia. Tylko w jednym kraju całego byłego bloku radzieckiego niewierzący, ateiści, agnostycy mają wyraźną przewagę nad wierzącymi w Boga. To Czechy. Religa chrześcijańska wraca w świecie poradzieckim i pokomunistycznym do swej tradycyjnej roli: filara tożsamości narodowo-kulturowej i źródła poczucia wspólnoty.
Renomowany ośrodek globalnych badań socjologicznych Pew Research Center (Religion and Public Life) opublikował właśnie obszerny raport dokumentujący status i rolę religii w naszym regionie świata. W połowie maja autorzy badania zaprezentują jego wyniki w Polsce, w Instytucie Statystyki Kościoła Katolickiego. Oznacza to, że dane dotyczące Polski zawarte w raporcie nie budzą większych zastrzeżeń w polskim Kościele.
Ustalenia badawcze nie powinny być zaskoczeniem, gdyż po upadku ideologii państwa świeckiego w wydaniu komunistycznym powstała pewna próżnia, którą najszybciej i najłatwiej wypełnić mogła religia znana i praktykowana przez wieki. Prześladowania religii i wierzący przez państwo komunistyczne w większości krajów zepchnęły ją do podziemia lub na margines, ale nie unicestwiły, a niekiedy przyczyniły się, paradoksalnie, do wzrostu jej moralnego autorytetu. Gdy nowe rządy demokratyczne szukały dla siebie legitymizacji w społeczeństwie, często sięgały po religię.
Dlatego powrót religii w krajach kulturowo prawosławnych jest tak wyraźny. Władimir Putin uczynił z prawosławia duchowe ramię swej polityki wewnętrznej i zagranicznej (cerkiew rosyjska już w XIX w. była aktywna, przy wsparciu caratu na Bliskim Wschodzie). W pokomunistycznych krajach katolickich nie można w takim sensie mówić o „powrocie”.
Wiara katolicka odnotowuje tu raczej spadki, ale nie przestaje być siłą społeczną, a to się przekłada na wpływy polityczne. Im społeczeństwo bardziej zróżnicowane, tym mniejsze. W Czechach od poprzedniego badania (1991) liczba katolików spadła z 44 do 21 proc. W Polsce z 96 proc. do 87. U nas regularnie chodzących do kościoła i praktykujących jest 45 proc. (średnio dwa razy więcej niż praktykujących w krajach kulturowo prawosławnych). Wniosek może być taki, że nie trzeba być praktykującym, by definiować swą tożsamość religijnie.
Jest to ważne nie tylko dla badaczy, ale i dla polityków. W Polsce 25 proc. pytanych uznało, że państwo powinno wspierać religię. Zarówno katolicy, jak i prawosławni w świecie pokomunistycznym są zwykle konserwatywni społecznie i obyczajowo. Że żona ma być posłuszna mężowi, uważa 42 proc. prawosławnych, katolików dwa razy mniej (w Polsce 26 proc.).
A na dodatek większość prawosławnych widzi w Rosji kulturowy bufor przed Zachodem. Któryż z liderów nie weźmie tego pod uwagę? Nawet w Polsce 34 proc. zgadza się, że Rosja jest potrzebna w takiej roli. Ciekawe, że w Rosji choć ludzie do cerkwi chodzą niezbyt często, to aż w 85 proc. potępiają homoseksualizm, a w Polsce, gdzie frekwencja jest znacznie wyższa, negatywnie ocenia go 48 proc., a toleruje aż 41 proc.
A zatem nauki kościelne w krajach katolickich traktowane są bardziej selektywnie. W całym świecie pokomunistycznym dość silne jest nie tylko utożsamienie religii z narodowością, ale także poczucie wyższości swojego narodu nad innymi (w Polsce 55 proc.; dla 64 proc. Polak to katolik, a 57 proc. uważa, że homogeniczność jest lepsza).
To wszystko może być i jest wykorzystywane do celów walki politycznej. Łudzi się ten, kto sądzi, że religia w naszej części Europy jest pustą skorupą i nie ma przyszłości. Tylko jaką? Socjologia religii mówi o religii włączającej i wykluczającej. Nie ocenia, która bardziej pożądana. Opisuje. To my, obywatele, wierzący i niewierzący, wybieramy przyszłość religii w naszym regionie, dokonując naszych prywatnych wyborów w tej sferze.
Komentarze
Wszak religia to opium dla ludu i prowadzi do ciemności. Jak mawia klasyk.Skoro lud nie boi się skompromitowanych sądów świeckich jak sugeruje Ziobro i grzeszy na maksa bo marnotrawnemu wolno więcej.To mamy co mamy czyli pochody 1 majowe zamieniono na procesje.Tak sobie myślę,że manipulacja ciemnym elektoratem przynosi efekty finansowe. Czyli partie mają klawe życie jak cysorz.
Przepraszam Redaktorze, popelnia Pan ten sam błąd co inni.
Nie Czechy, a Republika Czeska.
Czechy, to jedna z krain Rep. Czeskiej, tak jak Morawy i Górny Śląsk.
Rosja po upadku caratu i związanego z nią feudalizmu, przeszła od razu do komunistycznego totalitaryzmu i dopiero teraz odrabia epokę powstawania państwa narodowego i nacjonalizmu , przez który Europa przeszła przed przeszło stu laty . Prawosławie odgrywa ważną rolę w tej ruskiej wiośnie ludów .
Islam należy zdelegalizować w Polsce. Islam nie jest religią, ale totalitarnym systemem politycznym. Koran w niektórych miejscach nawołuje do czynów zabronionych. Chodzi m.in. o fragment sury Al-Bakara, w którym jest mowa o zabijaniu niewiernych. Z ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania wynika, że „działalność kościołów i innych związków wyznaniowych nie może naruszać przepisów ustaw chroniących bezpieczeństwo publiczne”. Delegalizacja czterech muzułmańskich związków wyznaniowych, zarejestrowanych na podstawie wspomnianej ustawy, oraz wycofania wszystkich egzemplarzy Koranu. Wniosek nie dotyczy największego Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP, którego działalność regulują inne przepisy. (P. Paweł Banasiak,doktor historii)
@andrzej52
Dobrze, Republika Czeska, ale potocznie w Polsce mówimy Czechy.
Boga najczęściej krytykują ateiści, którzy twierdzą, że Boga nie ma. Gdzie sens i logika?
Jacek, NH
Rozumiem, że judaizm i wszystkie odmiany chrześcijaństwa też chcesz zdelegalizować za np Wj 22:17nn?
Sojusz tronu z ołtarzem skończy się jak na zachodzie. W następnym pokoleniu religia będzie się kojarzyła z reżimami Putina i Kaczyńskiego i razem z nimi ulegnie marginalizacji. Religia to nie pusta skorupa, ale skorupa z zawartością prowadzącą do zatrucia pokarmowego.
W większości krajów Europy zachodniej religia też rozkwita i nabiera coraz większego znaczenia. Świadczą o tym dziesiątki nowych meczetów, coraz większych i coraz bardziej wystawnych. A do tego wszelkiego rodzaju „ośrodki kultury” o całkiem świeckich nazwach często finansowane z publicznych pieniędzy, a zajmujące się tylko i wyłącznie propagowaniem islamu…Tak jak w Polsce po upadku komunizmu powstała pustka, którą szybko wypełnił kościół o. Rydzyka tak na Zachodzie w miejsce zamykanych świątyń zwłaszcza protestanckich powstają meczety. To nie koniec religii w Europie…Zachód będzie muzułmański, a kolejne pokolenia zapłacą kiedyś wysoką cenę za tchórzostwo i ślepotę dzisiejszych elit politycznych
Ciekawy tekst treściwie, spójnie i rzetelnie traktujący o ważkim zagadnieniu. Oby jak najwięcej takich. A co do tego stawiania prawosławia, i tym samym prawosławnej Rosji, w roli kulturowego bufora przed „zgnilizną” napływającą z Zachodu, to już lata temu bardzo trafnie unaocznił Dostojewski w swoich „Braciach Karamazow”. Zdaje się więc, że ta tendencja wśród prawosławnych jest obecna od dawna, trwa nadal i najwyraźniej nie zanosi się na to, by miała prędko zaniknąć.
@andrzej52
Nie zgodzę się z Panem. W mojej ocenie nie jest to błąd. To podstawowa i poprawna nazwa w języku polskim. Zaznaczam, że nie mówimy o wszelkim niuansach geograficznych, ale o poprawności językowej. Na tym gruncie sformułowanie „Republika Czeska” jest raczej prostą kalką angielskiej nazwy.
Ładne mi „prywatne” wybory, Sz. p. Redaktorze. Przy takim nasileniu propagandy /przepraszam, katechizacji/ w szkołach, bezustannym korzeniu się państwa przed Kościołem, wzmożonej ofensywie patologicznych katolików /konstytucja, aborcja, in vitro, etc,/ … Najbardziej śmieszy mnie często powtarzana formułka „Nawet niewierzący muszą przyznać…”, i tu, powiedzmy pada całkiem świecki postulat zakazu handlu w niedzielę.
Z niezrozumiałych powodów, po rozpadu Czechosłowacji, uważali Czesi, że nazwa kraju Czesko – analogiczna do nazw wielu innych krajów m. in. Polsko, Rakousko, Nizozemsko itd. itd. – im uwłacza i upierali się przy niezgrabnej Republice Czeskiej. Wyzłośliwiałem, że jeśli jakiś kraj (nie państwo!) używa nazwy Republika to znaczy, że nie jest to „normalny” kraj (Niemcy a NRD, Korea a KRLD itd.). Za granicą krótka nazwa była używana. Ostatnio w końcu pogodzono się z krótką nazwą i formę Czesko powszechnie się używa. A więc po czesku: Česko jako całość i poszczególne regiony Čechy, Morava i Slezsko. A po polsku, tradycyjnie były i są Czechy jako całość i jako region. Tak jak po polsku Morawy są w liczbie mnogiej.
W Polsce wpływ na zwiekszoną religijność mógł mieć wybór Wojtyły na papieża.
Ale sinusoida juz dawno osiagnęła apogeum i od lat obserwujemy zjazd w dół,
Ilość uczestników mszy niedzielnej zmniejszyła sie co najmniej o połowe ( to moje obserwacje). A przyczynilo sie do tego zbratanie kleru z władzą i oderwanie kleru od życia codziennego.
Druga sprawa, ile ten wzrost religjności miał wspólnego z rzeczywistym przestrzeganiem Dekalogu, a ile w tym bylo koniunktury i mody.
PS.
Redaktorze, nasi południowi sąsiedzi na swoje państwo mówia Republika.
A „mowa potoczna” doprowadzla do tego, że przeciętny Polak nie zna geografii swojego kraju, dla przeciętnego Polaka Sosnowiec to Górny Ślask (a nie kieleckie), Gierek to Ślązak, woj. opolskie to „opolszczyzna , a nie Górny Śląsk, czy nowa, wymyślona po reformie administracyjnej Buzka, nazwa Podbeskidzie, czyli okolice Bielska Białej, historycznie (Bielsko) część Śląska Cieszyńskiego.
Pozdrawiam.
ludzie sa urodzonymi konformistami a dodatkowo w Polsce religia rowna sie kultura. raz w tygodniu mozesz poobcowac z ksazka ( nawet jak sam jej nie czytasz) , byc na koncercie , albo i samemu pospiewac, mozesz tez porapowac, tekst juz znasz a poza tym lubisz to co juz slyszales. mozesz zadac szyku i pocwiczyc ( przysiad wstawanie przysiad wstawanie kolejka). potem czujesz sie wspaniale ( nie tylko pokazales innym jakim jestes religijnym/dobrym czlowiekiem ,ale rowniez inni powinni cie dostrzec jakim sie sam widzisz , tzn. bogobojny,dobry,madry i kulturalny)
co w tym zlego?
Powrót do religii? W Polsce niekoniecznie, chyba że Episkopat pójdzie na emeryturę.
> W pokomunistycznej części Europy obserwujemy powrót religii
Królowa Bona umarła.
Powrót religii już był. Polegał na wyjściu z cienia. Także na wejściu w świat polityki. (Choć ogłoszenia urzędowe sołtysa trafiało mi się słyszeć w kościele i za PRL…)
> Tylko w jednym kraju całego byłego bloku radzieckiego niewierzący, ateiści, agnostycy mają wyraźną przewagę nad wierzącymi w Boga. To Czechy.
Już Masaryk miał ochotę na „chrystianizację” Czech przez połączenie z bardziej religijną Słowacją. Historia czeskiego wolnomyślicielstwa jest długa, na pewno prekomunistyczna.
> Ustalenia badawcze nie powinny być zaskoczeniem, gdyż po upadku ideologii państwa świeckiego w wydaniu komunistycznym powstała pewna próżnia
Spotkałem się z opinią (bez jednak bibliografii), że część kompetencji władzy (związana z symboliką) na polskiej prowincji praktycznie przez cały okres PRL pozostawała przy Kościele. Mamy więc raczej wyjście z cienia (i to przed ćwierćwieczem) a nie jakąś ofensywę religijności, czy jej odrodzenie. I to wyjście cienia przed ćwierćwieczem.
> A na dodatek większość prawosławnych widzi w Rosji kulturowy bufor przed Zachodem.
Trudno mi powiedzieć, jak to jest w różnych krajach. Np. Rumunia jest w przeważającej mierze prawosławna, ale rumuńska rusofobia ma iść o wiele dalej niż Polska, co zmniejsza powiązanie między prawosławiem i Rosją.
> Nawet w Polsce 34 proc. zgadza się, że Rosja jest potrzebna w takiej roli.
Rosja skutecznie dociera z propagandą do przeciwników mainstreamu (i z lewa, i z prawa). To wcale nie musi być powiązane z religijnością.
> To wszystko może być i jest wykorzystywane do celów walki politycznej.
Kultury mają zwykle swoje bieguny. A to znaczy, że istnieją i dla religijnego bieguna polskości (czy środokowo-europejskości) także antypody, a jest nimi bardzo tradycyjny w Polsce antyklerykalizm. Na tym też można zbijać kapitał polityczny, jak to zdołał pokazać Palikot, bynajmniej tematu nie wyczerpując.
@SŁOWIANIN STANISŁAW:
Z „opium dla ludu” chodziło o czynnik łagodzący ból egzystencji (jak środek przeciwbólowy, przeciwstawiony tu jednak leczeniu, tj. usuwaniu problemów).
@andrzej52:
1) Potocznie Czechy. Zresztą ja bym się nie czepiał, bo takie Morawy wydają się bliższe religijności słowackiej (a więc i polskiej) niż czeskiej.
2) Bo widzisz to poprzez miasta. Odwrót od religijności rzeczywiście następuje, tyle że wolno, powiedziałbym że biorąc pod uwagę liczbę wpadek i skandali polskiego Kościoła, to zaskakująco wolno. Odwrót następuje głównie w miastach, a jeśli chodzi o obserwacje to można zwrócić uwagę na konkretne parafie, bo frekwencja w znacznej mierze zależy od postawy samego proboszcza.
@Jacek, NH:
Spór religia-ateizm jest praktycznie sporem o moralność. Zwolennicy religii zwykle widzą w niej podporę moralną; zwolennicy ateizmu zarzucają wierzącym hipokryzję.
Swoją drogą, we wpisie i komentarzach nie widzę dyskusji o istnieniu Boga, tylko o znaczeniu religii w społeczeństwie i polityce. To oznacza, że krytyk niekoniecznie musi być niewierzący. Zresztą, czasem można z Ewangelii wyciągnąć wniosek, że i Jezus krytykując saduceuszy (czyli stronnictwo kapłańskie) był antyklerykałem 😀
A jak się tłumaczyło lewicy i innym antyklerykałom, ze tak właśnie jest z polskim społeczeństwem, które jest religijne i nie trawi obyczajowych eksperymentów, to brneli dalej w głupstwa, az kompletnie wypadli ze sceny politycznej
W naszych analizach musimy dostrzegać różnicę pomiędzy wiarą a religią. Polscy katolicy (nie wszyscy, ale spory ich procent) sa bardzo religijni, ale trudno o nich powiedzieć, że są wierzący. O takich ludziach mówię, że są osobami praktykującymi i niewierzącymi. Nie wiadomo, co lepsze – w krajach rozwiniętych gospodarczo sporo ludzi wierzy, ale nie praktykuje.
W wielu powyższych komentarzach znajdujemy krytykę Kościoła, czasem – słuszną. Jeżeli chodzi o wiarę, to jest ona prywatną sprawą każdego człowieka. A więc, jest inna w każdym przypadku i trudno o jakiekolwiek uogólnienie.
Obserwując sytuację w Polsce uważam, że nie mamy do czynienia ze wzrostem religijności, tylko ze wzrostem dewocji – prymitywnej, zacofanej, ksenofobicznej, homofobicznej i bezwstydnie rozpychającej się łokciami w przestrzeni publicznej. Żadnych Nobli z tego nie będzie. Przeciwnie!
.Bog upomnial sie o swoje dzieci ,chrzescijanstwo i Biblia sa wyznacznikiem pokoju ,milosci i rozkwitu swiata nie mylic z katolicyzmem!
Panie Redaktorze – religia (religijność) o której Pan pisze, jak sam Pan zauważa jest traktowana selektywnie, ,,kulturowo” , bynajmniej nie jako przeżycie duchowe. Obecnie pełni ona dla pewnych grup społecznych/społeczeństw substytut wspólnoty. Piszę substytut bo jedyne co oferuje to plemienna wspólnota nienawiści – w prawosławiu do Zachodu. w katolicyzmie do ,,nowoczesności”. Nie oszukujmy normy społeczne w naszym kraju ulegają zmianie – patriarchalny model rodziny kruszy się, różni ,,odmieńcy” miast ,,chodzić cichutko kanałami” obnoszą się i w tej sytuacji Kościół katolicki oferuje swoją ,,pomoc” w artykulacji nienawiści wobec tych zmian. Każe sobie za ową ,,pomoc” sowicie płacić – raptem kilka miliardów złotych rocznie.
Dzisiejszy zalew agresywnego prawactwa to właśnie plon z siewu poczynionego w czasach ,,nieodżałowanej pamięci Pana Tadeusza”. Sam pamiętam gdy jako nastolatek protestowałem przeciwko obecności katolickiej indoktrynacji w PAŃSTWOWEJ szkole zostałem zbyty machnięciem ręki przez funkcjonariusza w sukience ,,Tu gra nie idzie o was bo was spisaliśmy na straty ale nowe pokolenie”. Koniec cytatu. Sprawdzona metoda – w końcu kontrreformacja posłużyła się IDENTYCZNĄ metodą – pozwoliła wymrzeć pokoleniu pamiętającemu ,,tolerancję” Złotego Wieku i zdeprawowała ich dzieci i wnuki zaszczepiając sarmatyzm (odpowiednik dzisiejszego nacjonalizmu) i pusty duchowo katolicki fanatyzm.
Dziś drugi filar tego oprócz religijnej wspólnoty nienawiści (bo juz nie etyki) to nacjonalizm. Kiedyś dosyć wstydliwy, dziś promowany przez aparat państwowy.
Czy musiało tak być? Być może tak. Państwo, które pozwoliło ,,rynkowi” pozbawić ludzi pracy, godności, dopuszczało do spodlenia służby zdrowia, edukacji czy komunikacji, wyprzedające swój majątek za psi pieniądz czyli stające się ,,państwem teoretycznym” a jednocześnie tracące ,,zęby” aparatu przemocy potrzebowało jakiegoś filara na którym mogło wesprzeć swoje istnienie, swą omnipotentność. Wbrew pozorom ludzie nie odrzucali komunizmu, oni odrzucali system, który nie umiał wyprodukować dosyć butów i szynki (nie mieli wtedy dostępu do technologii pozwalającej wytworzyć 1,8kg szynki z 1kg mięsa). Gdyby komunistyczne państwo potrafiło zaspokoić potrzeby konsumpcyjne społeczeństwa to mogło by sobie trwać do dziś.
Po 1989r państwo abdykowało nie tylko w sferze opieki nad obywatelem ale także w sferze nadbudowy. Ci ludzie ,,porzuceni” zostali więc finalnie, wyniku cierpliwej indoktrynacji zagospodarowani przez agresywny, religiancki nacjonalizm.
Religia jest niezbędna do życia tak pojedynczych ludzi, jak i całych społeczeństw. Jeśli z jakichkolwiek powodów znikają lub są wypierane tradycyjne religie, to pojawiają się na ich miejsce „religie zastępcze”, np. obrzędowość i rytuał w komunizmie, obecnie wszystkie ruchy „równościowe”, ekologiczne czy nawet kibole, to właśnie zwulgaryzowane religie.
To wszystko jest ludziom niezbędne. Słyszałem kiedyś zdanie, że kto jest bogaty to idzie ze swoimi problemami na psychoterapię, biedni mają psychoterapię za darmo w świątyniach czy konfesjonale.
„…w Rosji choć ludzie do cerkwi chodzą niezbyt często, to aż w 85 proc. potępiają homoseksualizm.”
Rosja jak zwykle „opóźniona”. W takich Niemczech tzw. paragraf 175, nakazujący homoseksualistów wtrącać do więzienia skasowano w NRD w 1967 roku, a w RFN dwa lata później. Kontakty homoseksualne zostały zalegalizowane w Anglii i Walii w 1967, w Szkocji w 1980, a w Irlandii Północnej w 1982 roku.
Rosja pewnie nadrobi „zaległości”. Tylko czy to ma jakiś sens? Zachód nie penalizuje już homoseksualizmu, ale nie znikła „potrzeba” karania innych, więc znaleziono sobie do wyżywania się pedofilię, molestowanie, antysemityzm itp.
Wyglada wiec na to, ze kraje zachodnie beda musialy najpierw przezyc komunizm,
aby odnalezc droge do Boga.
No coz, uczenie sie na cudzych bledach jest wprawdzie mniej bolesne ale uczenie
sie na bledach wlasnych chyba jednak bardziej skuteczne.
Fenomen Czechów,dlaczego?mOże ktoś napisze doktorat?Pogdybajmy.Może piwo wpływa na szare komórki i jasność widzenia rzeczywistości a nie zabobon/./?Może sami walczyli o wolność ,bez udziału kościoła.?Może wiarę zabrał ze sobą św Wojciech i na uszczęśliwił.?Mała górka ośnieżona ,nas dzieli, a takie różnice.!!Będą się smarzyć w piekle to pewne.Bo na ziemi nie wolno urządzać dla plebsu ,oprócz purpuratów, raju, a zamartwiać się ,modlić ,maszerować po śmierci bliskich co miesiąc,i składać daniny hochsztaplerom.A co u Ruskich.Jest miasto Zagórskiem zwane.Dziesiatki za komuny wypieszczonych cerkwi.I ,współpraca popa z towarzyszem ,po cichu a jak Putin pokaazłl się w Cerkwi miłość kwitnie tak jak u nas ,a może i lepiej.A wszędzie najważniejsza przyczyna nawrotu religii ,Jak trwoga to do Boga.Obalili komunizm i miał być raj ,a stworzyli beznadzieję i smutę.dla większości populacji.
@andrzej52
Nazwa Czechy to nie mowa potoczna, tylko historycznie przyjęta u nas nazwa tego państwa, bez wnikania w jego skład i ustrój. Do używania nazwy Polska też należałoby się przyczepić, bo oficjalnie to Rzeczpospolita Polska i też składa się z bardzo różnych ziem, ale historycznie mówimy Polska, a Czesi mówią Polsko i się na to nie obruszamy. Niemcy składają się z jeszcze większej liczby jeszcze bardziej samodzielnych landów, ale mówimy Niemcy, bardzo rzadko już RFN lub coś podobnego.
Oczywiście możemy walczyć z niewiedzą rodaków, jak nazywają się różne części składowe Polski, ale tu też jest problem, bo w różnych epokach historycznych ziemie te różnie były nazywane, wchodziły w skład różnych tworów państwowych, politycznych, lokalnych i najpierw należy ustalić co przyjmujemy za jakąś postać bazową. A to będzie trudne, bo każdy będzie miał inne zdanie na ten temat. Tak więc lepiej zajmijmy się problemem wzrostu dość swoiście pojętej religijności w Europie Wschodniej niż nazewnictwem jej krain.
Człowiek musi się sam oszukiwać, inaczej życie staje się nie do zniesienia. Dlatego bogowie występują we wszystkich kulturach. Antropologia już dawno, w przekonywujący sposób wyjaśniła, jak dochodzi do powstania religii. Najzabawniejszy i najświeższy przykład, to pacyficzne kulty „cargo”. Chesterton miał rację, twierdząc, że jeśli człowiek przestanie wierzyć w Boga, uwierzy w cokolwiek. Dowodem, między innymi Czechy, gdzie wiara w przeróżne, najdziksze zabobony – jest w pełnym rozkwicie. A w byłych demoludach, kiedy zabrakło wiary w komunizm, powrócono do tego, co znane. Obecny renesans fanatyzmów religijnych, to prawdopodobnie chwilowa anomalia; związany jest niewątpliwie z końcem milenium. Ogólna tendencja jest bowiem trwała – laicyzacja i indyferentyzm religijny. Bardziej niepokoją wariactwa jakie ludzie znajdują sobie w miejsce religii.
@andrzej52
Od kilku miesięcy oficjalnie obok Republiki Czeskiej, także Czechy (Cesko).
Nie na temat?
__________
Altri due bambini sordi abusati ( z plakatu poszkodowanego Gianni Bisoliego, ktory oskarzyl 20 ksiezy katolickich).
…a tymczasem w Italii ,w Weronie, w szkolach dla gluchoniemych czyli w Instytutach Provolo i Gressner 67 wychowankow bylo poddanych seksulanym przestepstwo ze strony ksiezy katolickich, ktory te instytuty prowadzili – dotyczy to tylko ostatnich 10 lat, bowiem wczesniejsze przypadki zostaly preskrybowane.
Jak dotychczas reakcja Watykanu bylo „wewnetrzne dochodzenie” w sprawie powyzszej.
Z 27 ksiezy nie zyje 12, 10 zniknelo bez sladu, pozostalych potraktowano bardzo lagodnie. Zaden z ksiezy nie zostal suspendowany.
Na audiencji 27.10.2015 papiez wydusil z siebie: „Pardonatemi” (Wybacz mi!), kiedy spotkal jedna z ofiar z osrodka Pravolo (bylo tam 400 wychowankow). Obecnie dziala organizacja poszkodowanych w tym instytycie.
Szanowny Panie Redaktorze, Czy w Pańskim stwierdzeniu „To my, obywatele, wierzący i niewierzący, wybieramy przyszłość religii w naszym regionie, dokonując naszych prywatnych wyborów w tej sferze.” chodzi Panu o to, że ja jako niewierzący mógłbym się ewentualnie nawrócić na wiarę rzymskokatolicką poprawiając statystyki kościelne w moim kraju? A może widzi Pan jakieś inne pole mojego działania, które może zdeterminować los tej religii w Polsce? Przyznam szczerze, że ja traktuję religię jako groźny żywioł, na który nie mam żadnego wpływu podobnie jak na trzęsienia ziemi, albo susze. Dlatego Pańskie stwierdzenie tak mnie zafrapowało.
@zyga
Fenomen czeski ma początek na stosie, na którym spalono Jana Husa w 1415 r. Jest to fenomen dobrze rozpoznany. Czesi buntowali się przeciwko papieskiemu absolutyzmowi, a husytyzm, który miał zresztą polską gałąź, był ruchem prereformacyjnym, a zarazem narodowym, i zdobył serca i umysły wielu Czechów na trwałe, choć dziś jest wspólnotą mniejszościową w generalnie zeświecczonym społeczeństwie. Oddolnej sekularyzacji czy raczej odkościelnieniu Czechów pomogły też brutalne przez pewien czas rządy katolickich władców Austro-Węgier.
@żyga
„Może piwo wpływa na szare komórki i jasność widzenia rzeczywistości a nie zabobon”.
Nietzsche by się z Panem raczej nie zgodził, ponieważ powiadał, że Niemcy są najgłupszym narodem, bo ogłupiają się piwem i chrześcijaństwem. Piwo stawiał więc na równi z, jak Pan to nazywa, „zabobonem” w kwestii druzgocącego wpływu na szare komórki. 😀
A tak poważnie, to red. Szostkiewicz ma rację z tymi husytami i jest to raczej temat już porządnie wyeksploatowany jeśli idzie o wszelkiego rodzaju prace. Podobnie zresztą jak temat Nietzschego.
@ Jarek16
Jako niewierzacy mozesz miec wplyw na tresc i forme religijnosci innych. Pokojowe wspolzycie wierzacych i niewierzacych prowadzi do zmian mentalnosci po obu stronach. Czesto slyszy sie ze strony wierzacych, ze liczni ateisci przetrzegaja pryncypiow etyki bardziej skrupulatnie niz wiekszosc chodzacych do kosciola. To prowadzi do akceptacji zmian w obyczajach, ktorym oficjalna religia sie sprzeciwia – np. wspolzycie par bez slubu czy brak wrogosci do homoseksualistow. Obserwuje to w swoim bliskim otoczeniu.
Jak wierzacy moga wplywac na ateistow trudniej mi powiedziec ale wszyscy znamy glosny przypadek przyjazni miedzy Leszkiem Kolakowskim i ks.Tishnerem. Najwyrazniej ten drugi cos temu pierwszemu przekazal.
Bożek pieniądz.Chytra religia w postaci 500+ czy emerytury zaraz po maturze.To też opium dla ludu aby zrzekł się suwerenności na rzecz partyjniactwa na kartach wyborczych.Tak sobie myślę,że suwerena można złapać na błyskotki. Taka sroka.
U nas regularnie chodzących do kościoła i praktykujących jest 45 proc. Interesujące. Wedle sondaży INED (Institut National d’études Démographiques), INEEP (Institut National de la Statistique et des Études Économiques) i Eurobarometru, aktywnie praktykuje tylko ok. 33% z 8 milionów francuskich muzułmanów (dane sprzed 5 lat, ale chyba niewiele się zmieniło). Wychodzi na to, że Polacy są bardziej religijni niż te „fanatyczne muslimy”?!?
Dlaczego katolicy w Polsce nie domagają się zmiany 10 przykazań choć nie przystają do obecnej sytuacji politycznej państwa.I nie pozwalają na stosowanie ich wprost w życiu codziennym.Bo jak pokazują kryminalne statystyki wyznawcy nadal kradną,zabijają można mnożyć przykłady „luk” wypełnianych potem przez świeckie sądy bo w przykazaniach nie przewiduje się karalności. Czy w ramach dobrej zmiany przestrzeganie „tylko” 10 przykazań zamiast konstytucji uczyni zbędnym utrzymywanie aparatu ucisku państwa. Wtedy ani konstytucja,sądy,prokuratury,zakłady karne nie będą potrzebne.Ogłosić amnestię a złodzieje niech zwrócą zagrabione majątki w ramach dobrowolnego poddania się karze bo zgrzeszyłem. Tak sobie myślę,że 10 przykazań znają wszyscy ochrzczeni co nie dotyczy świeckiej konstytucji nawet na szczytach władzy. Wtedy chwalenie się religią ma sens.
Moje wieloletnie doświadczenie Polaka podpowiada mi nieco inny rozkład procentowy. Nie więcej niż 5 procent Polaków świadomie wierzy i praktykuje. Nie więcej niż 5 procent Polaków jest świadomymi ateistami. Cała reszta narodu (ok. 90 procent) żyje według zasady: Czy się wierzy, czy nie wierzy, szczęście w życiu się należy.
Odróżnijmy wzrost religijności od wzrostu klerykalizacji społeczeństwa.
Nastąpił wyrażny wzrost klerykalizacji spowodowany uznaniem przez siły polityczne po „przełomie” KK jako niezbędnego sojusznika w utrwalaniu władzy .PO rządząc a i SLD rządząc nie było mniej klerykalne niż PiS obecnie.PiS b.to manifestuje rozpoznając także potęgę Ojca Dyrektora.Dobra praca ,niekiedy każda praca ,awanse,pozycja towarzyska zależy,przynajmniej na prowincji ,w znacznym stopniu od rządzących respektujacych opinie klerykalną jako istotną.
Mądrzy,sprytni wiedzą ,że praca i kariera warte są mszy.
@kruk No nie wiem. Nie jestem pewien czy wywieranie wpływu na osoby wierzące ma jakikolwiek choćby bardzo odległy i pośredni wpływ na religię. Gdy biskup Jędraszewski publicznie w swoim kazaniu lżył ateistów to nie wywołał jakiejś reakcji ze strony obecnych na tym kazaniu wiernych. Owszem nie słyszałem też aby wierni po wyjściu z łódzkiej katedry rzucili się do mordowania swoich niewierzących znajomych i przyjaciół. Zakładam zatem, że jakiś znajomy wierzący mógłby indywidualnie mi pomóc w wypadku takich ewentualnych przyszłych prześladowań, ale że taki znajomy mógłby wpłynąć na zinstytucjonalizowaną religię to już raczej wątpię.
Dalej nie wiem dlaczego są zeświecczeni?Luter też się zbuntował.A kilku innych spalili na stosie.Idę w kierunku dziadka Karola .Może byt u nich ukształtował świadomość?
Polski katolicyzm to religia?Polscy biskupi to duszpasterze?Kaczyński,Duda,Szydło i cały rządek klęczącego pozostałego naczalstwa PiS-u to na pewno chrześcijanie?
To wszystko obłudna,bezmyślna odpustowa dewocja,a brzęk monet donośniejszy jest od głosów dzwonów.
W czasach sojuszu tronu i ołtarza po prostu trzeba pokazać się w kościele,bo jak nie
to wypada się z gry.Oto tajemnica wiary.
„W pokomunistycznej części Europy obserwujemy powrót religii”
Czy ma to przełożenie na statystyki kryminalne?
Może , jeśli chodzi o Czechy , to prawosławie miałoby w tym kraju większe szanse . Katolicyzm był dla Czechów czymś w rodzaju religi państwowej monarchi habsburskiej , kiedy naród ciążył do panslawizmu i cyrylicy
@Z dystansu:
Że katolicyzm się kojarzył z Habsburgami, to fakt. Ale żeby cały naród optował za panslawizmem i cyrylicą? W Czechach podejście do religii było zróżnicowane. I być może w tym tkwi problem (czy jak kto woli sukces) Czech — małe odłamy religijne trudniej podtrzymują swoje trwanie, w przypadku gdy religia opiera się w ogromnej mierze na tradycji.
Ale to wszystko nie jest takie proste — także na Węgrzech katolicyzm kojarzył się z panowaniem habsburskim, a „patriotycznym wyborem” był kalwinizm. Nie przyniosło to jednak takich wyników jak w Czechach.
@żyga:
Dołączyłem swój głos do paru innych, choćby Gospodarza. Gdybyś chciał coś jeszcze mieć, do dodałbym, że w Czechach dobrze się miało mieszczaństwo, gdy w miastach i nowinki szerzyły się szybciej i więcej było sceptycyzmu (to akurat różnica w porównaniu z Węgrami).
@anur:
Czasem uważam, że nie ma dwóch ludzi, którzy wyznawaliby tę samą religię. Jeśli się im tak wydaje, to tylko dlatego, że nie potrafili wyrazić różnic dostatecznie wyraźnie…
Ale to skrajność, tak jak te Twoje 5%. Optowałbym za ok. 30-40% „wierzących” (niekoniecznie głęboko, czy ze wszystkimi konsekwencjami filozoficznymi), uważając że miara regularnego chodzenia na msze i przystępowania do komunii jest akurat w sam raz do określenia potocznie rozumianej religijności.
@Jarek16:
Protesty wobec kazań są rzadkością, zasadniczo wierni są wychowywani do tego by pokornie słuchać. Tyle, że to prowadzi do sytuacji, gdy wierny w kościele przytakuje, a krytykuje kościół tuż po wyjściu ze mszy.
Zasadniczo wpływy są — choćby takie, że przecież kandydaci do seminarium chodzą zwykle do świeckiej szkoły, spotykają się ze świeckimi mediami, widzą problemy rodzin (swoich, przyjaciół). To zresztą duży temat, czy to chrześcijaństwo bardziej nadaje wartości (sens itp.) otaczającemu nas światowi, czy też przyjmuje (na tę drugą tezę wskazywać mógłby fakt, ogólnej akceptacji bardzo różnych ustrojów społecznych, form wyzysku, itp.).