PiS przyjacielem Le Pen
W wiecowym przemówieniu wyborczym Emmanuel Macron wyliczył sprzymierzeńców swej rywalki: to „reżimy panów Kaczyńskiego, Orbána i Putina. To nie są ustroje otwartej i wolnej demokracji. Codziennie są tam łamane liczne swobody, a z nimi nasze zasady”. Przykre, ale zasłużone.
Słowa Macrona są odbiciem percepcji Polski, Węgier i Rosji w polityce i mediach w Europie. Odkąd do władzy doszedł PiS, polska polityka zagraniczna zaczęła być konfrontacyjna. To ma negatywne dla Polski konsekwencje.
Jedną z nich jest właśnie zestawienie Polski pod rządami PiS z putinowską Rosją. Macron, proeuropejski centrysta, pamięta, jak pisowska Warszawa wysłała ministra Waszczykowskiego na spotkanie z Le Pen. Jak potraktowała Francję w rokowaniach o zakupie broni.
Dobrze też wie, jak rząd Beaty Szydło skonfliktował się z Unią w sprawach praworządności, przyjmowania uchodźców, niezależności sędziów i przedłużenia mandatu Donalda Tuska. Kandydat na prezydenta musi o takich rzeczach wiedzieć. Dobrze, że prawdopodobnie nie wie o dwuznacznym stosunku PiS do reżimu Erdoğana.
Na finiszu kampanii prezydenckiej Macron wciąż wyraźnie prowadzi w sondażach. A to znaczy, że to z ekipą Macrona, a nie z ekipą Le Pen, będzie miał wkrótce do czynienia rząd w Warszawie. Jesienią wybory parlamentarne w Niemczech ma wielkie szanse wygrać albo chadecja Merkel, albo socjaldemokracja Schulza.
Z obu politykami niemieckimi PiS ma chłodne stosunki. Jarosław Kaczyński nie potrafił docenić nawet pojednawczego gestu pani kanclerz, gdy przyjechała porozmawiać z nim twarzą w twarz, choć prezes nie ma żadnej oficjalnej funkcji państwowej. Teraz obrazi się pewno na Macrona za wymienienie go z nazwiska w niechlubnym towarzystwie.
I tak znajdziemy się w dyplomatycznej izolacji od dwóch największych państw unijnej Europy. Do tego dojdzie (zrozumiała, choć szkodząca naszym interesom ekonomicznym) izolacja od agresywnej Rosji i postępująca izolacja od Ukrainy. Ta ostatnia jest sygnałem, że załamuje się giedroyciowski konsens w sprawie naszej polityki wobec Ukrainy, a nie widać, czym miałby on być zastąpiony, bo przecież nie zmianą sojuszy na wschodniej flance.
Izolację naturalnie można przełamać. Może i powinien to uczynić rząd Szydło. Na początek odwołując ministra Waszczykowskiego i zatrzymując planowane przez niego pogruchotanie polskiej dyplomacji poprzez wymianę kadr na lojalne tylko względem partii rządzącej.
Premier ma nawet pod ręką dobrego następcę Waszczykowskiego. Mógłby nim zostać wiceminister do spraw europejskich, Konrad Szymański. On przynajmniej mógłby spróbować wyprowadzić pisowską politykę zagraniczną na jakąś prostą z obecnych chaszczy.
Komentarze
To prawdopodobnie klasyczny „fake news”, Panie Redaktorze… Poważny i szanowany Politico.eu, ani też inne źródła europejskie, nie wspominają o Kaczyńskim:
http://www.politico.eu/article/emmanuel-macron-compares-marine-le-pen-to-vladimir-putin-france-elections-2017/
„We all know who Le Pen’s allies are: [Hungarian Prime Minister Viktor] Orbán, Putin. These aren’t regimes with an open and free democracy”.
Inną kwestią jest to, że p. Macron, jako Francuz, w dodatku już u władzy, bo minister ustępującego prezydenta, jest ostatnim, który może wypowiadać podobne twierdzenia jednocześnie nie narażając się na kompromitację. Czy to przypadkiem nie Francja boryka się z poważnym, demokratycznym kryzysem wartości, gdy wprost ogranicza się wolność wypowiedzi, wyrażania przekonań? Czy to nie we Francji, nie tak dawno temu, z pracy wyrzucono prezentera pogody za poglądy polityczne? Czy to nie po francuskich ulicach paradują uzbrojeni po zęby komandosi, a obywatele narażeni są na kolejne, straszliwe i krwawe ataki terrorystyczne? Czy to nie we Francji agresywni, lewicowi, uliczni demonstranci niemalże podpalają policjanta czyniąc z niego de facto żywą pochodnię i demolując przy tym wszystko co wokół? Może Pan Macron wpierw powinien zwrócić uwagę na te wewnętrzne, francuskie problemy?
Jest jeszcze coś – dla nas, Polaków, niepokojącego. Jeżeli nadal będzie przesadnie skupiał swą uwagę na nieistotnych dla Francuzów sprawach międzynarodowych (i to, umówmy się, nie pierwszej wagi, bo Polska to dla nich „daleko”, a Rosja to już w ogóle „inna galaktyka”), to te wybory przegra i piszę o tym z pełną świadomością, oraz powagą. Francuzi są zmęczeni przedłużającym się stanem zagrożenia i niepewności. Mają dość lęków. Chcą wreszcie wybrać prezydenta, który podejmie się zdecydowanej próby rozwiązania wewnętrznych (!) problemów – upora się z wojującym islamem, okiełzna chaos gospodarczy, zapanuje nad bezrobociem etc. Nie wypowiadajmy się wszyscy w tonie, jakby Macron już był kolejnym prezydentem. Nie zapominajmy, że gra wciąż się toczy i za niespełna tydzień czeka nas druga tura. Do tego czasu wiele może się wydarzyć…
PS Zgodzę się z Panem co do tego, że po stronie polskiej, w ostatnim czasie, padały zupełnie niepotrzebne, kuriozalne i kompromitujące słowa pod adresem Francji. Zachowania min. Macierewicza z całą pewnością nie można określić, jako odpowiedzialne, poważne i w ogóle potrzebne. To polityka odznaczająca się rażącym brakiem kompetencji i pewnej intuicji politycznej.
Niemniej jednak, pozwolę sobie stwierdzić, że w naszych dość osobliwych kontaktach z Francją, tę sytuację naprawdę ciężko jest zrzucić tylko na karb nieodpowiedzialnych wypowiedzi polskich polityków w ostatnim czasie i gorącej atmosfery kampanijnej obecnie we Francji. To problem sięgający głębiej i dalej, wstecz. Przecież pamiętamy osławione już dziś, wyjątkowo niefortunne, skandaliczne wypowiedzi prezydenta Chiraca, czy choćby ostatnio, Hollande’a. Źródeł tego należy upatrywać w nieumiejętnie prowadzonej przez całe lata, dziesięciolecia, polityce zagranicznej…
Pan Szymański z jednej strony unika konfrontacyjnych wypowiedzi, z drugiej wiernie utrzymuje linię partii. Zapewne jest sprawniejszym dyplomatą od min.Waszczykowskiego, ale trudno oczekiwać, że kierowałby MSZ -em samodzielnie. Ludzi karnie wypełniających polecenia z Nowogrodzkiej jest w ministerstwie sporo, zniszczą pozycję i reputację Polski do końca, zdemolują kadry dyplomacji; niezależnie od tego, kto będzie ministrem.
Jeszcze nt. poprzedniego wpisu
@Adam Szostkiewicz 1 maja o godz. 14:07
„na Kościele, tak jak na polityce, znamy się wszyscy (…) jałowe zaklinanie świata, jaki jest, w imię tego, który ma nadejść rzekomo już za chwilę. Tą drogą na pewno nie nadejdzie.”
Wykres zmian liczby dominicantes i communicantes w funkcji czasu dla polskiego Kościoła katolickiego zrobiłem dawno temu i co roku ten wykres odświeżam. Oczywiście ja wiem, że robię to w oparciu o oficjalne dane samego Kościoła bedące rezultatem bardzo wątpliwej metodologii liczenia w/w wiernych, ale jak się nie ma co się lubi…
Pytania do p. redaktora:
1/ Czy jako specjalizujący się w tematyce Kościoła ma pan ten sam wykres? Nie wiem, wiszący nad biurkiem, w komputerze, gdziekolwiek?
2/ Czy ma pan podobne jeżeli nie identyczne co do metodologii wykresy dla innych państw? Np. dla Hiszpanii, Włoch, Francji, Irlandii, Niemiec, Słowacji, etc. Być może takze dla innych a bardzo interesujących, jak np. USA, Meksyk, Filipiny czy Brazylia?
3/ Jeżeli ma pan te 2 wykresy dla w/w państw, to czy ma pan na nich zaznaczone ważne według pana wydarzenia historyczne? Ważne globalnie ale przede wszystkim ważne lokalnie? W Polsce byłyby to oczywiście wszystkie wydarzenia związane z JPII, stanem wojennym, zmianą ustroju, wcześniej z upadkiem satlinizmu. W Hiszpanii czy w Irlandii znowu inne, bardzo dramatyczne tamtejsze wydarzenia, a w każdym kraju skandale, np. pedofilskie.
4/ Czy ma pan nawyk porównywania / nakładania na siebie w/w wykresów z wykresami pokazującymi zmianę zamożnosci społeczeństw danego kraju? Zmianę dzietności kobiet? Zmianę liczby aborcji? Wielkość sprzedaży środków antykoncepcyjnych na lokalnym rynku? Liczbę wybudowanych kościołów? (Nb. ja wykres zamożności społeczeństwa polskiego na wykresie wybudowanych kościołów mam i nakładam na w/w wykresy C. oraz D.)
Uprzedzają pytanie; kilka lat temu pewien polonijny ksiądz katolicki po rozmowie z nim na ten temat, czyli na temat próby zbliżenia się do poprawnego opisu aktualnego oraz ekstrapolowanego w przyszłość obrazu Kościoła katolickiego prychnął: „A pan te wykresy to zawodowo tak robi?”
Odpowiadam zatem, że tak. Wykresy, najróżniejsze, to ja tak zawodowo robię.
Skutkiem tego nawyku jeżę się bardzo czytając takie panaredaktorowe licytowanie się z blogowym komentatorem co do tego, kto z nas lepiej bo prawdziwiej opisuje rzeczywistość.
Jeżeli ma pan redaktor w/w wykresy – chapeau bas, jeżeli raczej nie i chciałby pan odprychnąć mi księżowskim pytaniem, to myślę, że wątpię. (w to, że opinia pana redaktora jest bliższa rzeczywistości aniżeli jakiegoś anonimowego iksa)
@Adam Szostkiewicz 1 maja o godz. 23:36
„Kościół w przewidywalnej przyszłości nie zniknie.”
To oczywistość. Sęk w tym, czy i czego można się nauczyć z wykresów przebiegu różnych mierzalnych zjawisk społecznych dla innych krajów oraz tych samych zależności dla samej Polski. Nauczyć / podjąć próbę oszacowania nie tylko samej wartości funkcji ale i jej pochodnej, czyli prędkości i kierunku zmian. Być może nawet przekonać się o nieróżniczkowalnosci danej funkcji, np. z powodu jej lokalnej nieciągłości?
I już na koniec; wiadomo na przykład, że w umownej „przeszłości” róznice pomiędzy liczbą chrztów, komunii, bierzmowań i kościelnych ślubów były stosunkowo małe. To znaczy liczba wiernych przyjmujących kolejny sakrament malała, ale te różnice nie były zbyt duże. W umownym „dzisiaj” są juz bardziej znaczące. Wyraźnie daje się zauważyć „odpadanie” wiernych na każdym kolejnym sakramencie.
Można zrobic wykres zmian róznic pomiędzy kolejnymi dwoma sakramentami w czasie. Można takie wykresy zrobic dla różnych krajów, porównać i spróbowac wyciągnąć jakieś wnioski. Me thinx.
„On przynajmniej mógłby spróbować wyprowadzić pisowską politykę zagraniczną na jakąś prostą z obecnych chaszczy.”
Osoba jest ważna, to jasne.
Ale ważne też są kontakty gospodarcze.
Jak sobie pomyślę ile polscy studenci/inżynierowie/naukowcy mogliby nauczyć się w takich firmach jak STMicroelectronics czy Thales to tylko płakać mi się chce z powodu zmarnowanych szans.
Trójkąt Weimarski…? Trójkąt Weimarski…?
Czy ktoś pamięta, co to było?
@zza kaluzy
Prawdopodobnie opiera się pan na tych samych danych co ja: Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Ale ja nie jestem statystykiem i Kościół znam z autopsji, a nie z nakładania jednych wykresów na drugie, co skądinąd może być ciekawe i pomocne. Sformułowanie, że się licytuję z anonimem, jest nie na miejscu. Staram się bowiem pokazać, że temat kościelny jest bardziej skomplikowany niż się wydaje na podstawie z góry powziętej tezy negatywnej, że już po Kościele. Tymczasem Kościół to coś więcej niż instytucja i statystyki, to sposób zaspokajania ludzkich potrzeb duchowych i społecznych. Dlatego kres Kościoła nastąpi wówczas, gdy zanikną te potrzeby, a ponieważ to mało prawdopodobne, K. nie zniknie.
Polska polityka zagraniczna po upadku komunizmu często bywała nierealistyczna , niekonsekwentna i życzeniową.
Zaczęł o się już od tego, że długo zastanawiano się czy wstąpić do NAFTA, czy UE ?
Po wstąpieniu już do UE żywe była ideja polskiego walenrodyzmu, że niby wlazł, żeby od środka rozpieprzyć.
Potem były marzenia związane z interwencją w Iraku , która już chodźby ze względu na własną , POLSKĄ strefę okupacyjną , miała uczynić z Polski trzecie po USA i UK mocarstwo kolonialno-imperialistyczne.
Potem były nieudane polskie próby dominacji Europy Wschodniej poprzez grupę wyszohradzką, że niby grupa ta powinna mówić jednym głosem , oczywiście polskim.
No i oczywiście mrzonki o Polsce Jagielońskiej i Międzymorzu, a w ostatecznej kolejności całkowita izolacja międzynarodowa Polski, która ,całe nasze szczęście, jeszcze jest członkiem w UE i NATO. Gdyby nie te dwa fakty , które Polska zawdzięcza postkomunistom, to już dawno wylądowałaby ona gdzieś w absolutnym politycznym niebycie , albo spowrotem w ramionach Rosji.
Polska polityka zagraniczna , a szczególnie ta PiSu, to orgia chciejstwa i nieudolności i ciągłe produkowanie sobie wrogów, tam gdzie należałoby szukać sprzymierzeńców.
Polska polityka może co prawda i „powstała z kolan”, ale teraz za to „leży”.
Macron, jak na Francuza przystało powiedział tylko głośno co inni w Europie myślą. I jak to zwykle bywa za nim pewnie pójdą inni. Wątpię aby ktokolwiek w Europie stanął obronie obecnego rządu Polski.
PIS zbiera owoce swojej polityki „powstawania z kolan” prowadzącej do całkowitej izolacji Polski i bardzo przypominającej sytuację w 1939. Kaczyński może już tylko liczyć na mocno nieprzewidywalnego Trumpa, bo Wielka Brytania opuściła go wcześniej. Grono wrogów sympatyków PIS poszerzy się o kolejne grupy choć ja chciałbym usłyszeć dla odmiany kogo PIS uważa za przyjaciół Polski.
Co do do strony ideologicznej , to jest jasne , że „patryjotycznemu” PiS-owi bliżej do nacjonalistki LePen, jak do proeuropejskiego i liberalnego Macrona .
Problem tylko polega na , że LePen reprezentuje ten sam narodowy egoizm , co PiS i od niej Polska to już napewno nic nie dostanie i to nie tylko w sensie materialnym.
Ten wątek jeszcze raz jasno pokazuje, że nawet najważniejszymi decyzjami tego rządu nie kieruje zmysł praktyczny ani interes narodowy – nie są one wynikiem żadnej wyrafinowanej strategii. Ideologia partii oraz chęć spełnienia zachcianek prezesa są jedyną inspiracją naszych niedoświadczonych ministrów. Szkoda, bo cenę będziemy płacili wszyscy i to jeszcze wiele lat po końcu rządów tej ekipy. Unia była niezwykle życzliwa dla Polski w okresie po przystąpieniu od 2004-ego roku, czego najlepszym dowodem są miliardowe fundusze które nadal otrzymujemy. Wystarczyło cicho siedzieć, inkasować i budować te drogi i lotniska i rozwijać gospodarkę. Nawet po wymianie tego rządu za dwa lata, to szybko nie wrócimy do łask.
Na Zachodzie zaczynają zauważać, to co ja od dawana mówię. Że w Polsce jest „ruska” demokracja, czyli żadna demokracja, a dyktatura partyjnej hołoty.
Moim zdaniem kraje, które nie zachowują zasad powszechności, równości i wolności wyborów do swoich parlamentów powinny być z automatu zawieszane w prawach członków i przy recydywie usuwane z UE. Dla krajów takich jak Polska, Węgry, Turcja, Rosja nie powinno być miejsca w rodzinie krajów demokratycznych i cywilizowanych.
@zza kałuży
Wychowany przez świętą i mądrą osobę, jaką była moja matka; dokształcany przez cotygodniową lekturę Tygodnika Powszechnego; szlifowany w Beczce przez oo. Tomasza i Andrzeja; żyjący wg motto Semper in altum – nie wyobrażam sobie mojego odejścia od wiary katolickiej. Podobnie będzie z moimi dziećmi i olbrzymim procentem Polaków. Kościół nie zniknie, może jedynie dokonać samoprzemiany w kierunku Kościoła naszego papieża Franciszka.
Gada na potrzeby wygrania wyborów.Bo we Francji już przedszkolaki wiedzą ,że Jaro i ta Le to kumple w sprawie programów i urządzania świata.Ale jak dotrzyma słowa po wyborach wygra SZulc ,to klękajcie narody .,i nasze biskupy w Toruniu.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Z pewnoscia Macron wypowiedzial te slowa na potrzeby wlasnej kmpanii wyborczej. jest jednak prawdopodobne, ze tak wlasnie mysli. I ma racje. Fascynacja panow Kaczynskiego i Orbana panem Putinem jest oczywista. Orban pokazuje ja ostentacyjnie, Kaczynski tkwi w „pulapce smolenskiej”, ktora sam zastawil. Gdyby nie Somolensk, to Putin juz dawno bylby witany serdecznie w Warszwie tak, jak w Budapeszcie. W Niemczech, po fali zachwytu nad Schulzem(wsrod zwolennikow jego partii) chadecja ma przewage 6-8%. Pytanie tylko czy PiS rzeczywiscie dazy do wystapienia Polski z Unii. jesli tak to i Marcon i Le Pen sa dobrym pretekstem. Choc oczywiscie z zupelnie roznych powodow. Jesli Kaczynski „teskni” do sankcji by rozpetac antyunijna histerie, to raczej sie nie doczeka. Niemcy nie maja w tym zadnego interesu, a i Francja chyba tez nie.
@ A. Szostkiewicz 7:03
Kościół Katolicki nie posiada monopolu na zaspokajanie potrzeb duchowych w ludziach, nawet w takim kraju jak Polska. Polacy mają nawet sporo alternatywnych wyborów. Jeśli KK w Polsce bedzie sie coraz bardziej alienował i oddalał od kościoła w którym naucza papież Franciszek to stopniowo będzie tracić na znaczeniu, tak przypuszczam.
„W wiecowym przemówieniu wyborczym Emmanuel Macron wyliczył sprzymierzeńców swej rywalki”.
Szanowni Panstwo,
nie sadze by wypowiedz pana Macrona byla pomyslana jako Komplement dla kogokoolwiek, raczej zamierzal kogos obrazic.
Pytanie kogo?
Pania Le Pen, pana Putina, pana Kaczynskiego, czy pana Orbana?
Zacznijmy od pani Le Pen.
Czy jest sens obrazania przeciwnika, z ktorym jednak mozna przegrac?
Czy obrazanie kobiety nie zrazi czesci wyborcow do pana Macrona?
Przejdzmy do prezydenta Putina.
Czy obrazanie czlowieka dysponujacego kilkoma tysiacami glowic jadrowych
oraz dosc sprawnymi sluzbami specjalnymi majacymi powiazania na calym swiecie
jest przejawem politycznego realizmu?
Na koniec sprawa premiera Orbana i prezesa Kaczynskiego.
Francuzi od dluzszego czasu Maja Problem z faktem, ze gospodarczo (i coraz bardziej rowniez politycznie) pozostali w tyle za Niemcami.
Macron, podobnie jak Le Pen jest zdania, ze Niemcy zbytnio zdominowali UE.
Czy jest wiec sens obrazania ludzi (i krajow), ktore w walce z ta dominacja moglyby byc pomocne?
Cos mi ten pan Macron na wybitny talent polityczny raczej nie wyglada.
P. Adamie – pisze pan ze „Kaczynski … obrazi się pewno na Macrona za wymienienie go z nazwiska w niechlubnym towarzystwie.” Nie bardzo rozumiem dlaczego wymienienie w towarzystwie Orbana moze byc niechlubne. Przeciez nikt inny a sam p. prezes jezdzil na spotkania z nim po to zeby ustalic wspolna polityke, chcial sie na nim wzorowac jak wyczytalem z polskiej prasy.
Oskarżenia Emmanuela Macrona pod adresem Kaczyńskiego są obraźliwe… dla Putina.
Red. Szostkiewicz, 2 maja godz. 7.03
Potrzeby duchowe, w przewidywalnej przyszłości nie zanikną, tak samo, jak nie zaniknie nadzieja, że nareszcie zaczną być zaspokajane duchowością autentyczną, nie atrapą. Duchowością, polegającą na mierzeniu głębi swojego człowieczeństwa (przepraszam, ale przy sprawie tak poważnej, mimochodem wdeptuje się w patos) z pomocą twórczych poszukiwań – intelektualnych, artystycznych, uczuciowych czy też mistycznych.
Archaiczne dogmaty i rytuały, dostarczone w gotowej postaci, w zestawie z zakazem pytań i wątpliwości; przez wieki wykorzystywane przez elity, jako socjotechnika do utrzymywania maluczkich w ryzach i objaśniania im świata – nieuchronnie wietrzeją, tracą znaczenie. Funkcjonują już chyba tylko siłą rozpędu, byle wstrząs może sprawić, że bez większego żalu, wymienimy je na inne protezy duchowości: podróże, sporty ekstremalne, poliamorię, scjentologię czy co tam jeszcze jest na składzie.
Sfera duchowa naszego umysłu, mythos, będzie nam jednak niezbędna tak długo jak pozostaniemy ludźmi; może wreszcie nauczymy się, jak ją harmonijnie tworzyć i łączyć z logosem – sferą racjonalną.
Levar
2 maja o godz. 14:52
A może Macron to taki francuski Petru ?
@levar-
1- pani Le Pen może co najwyżej liczyć na niewielką częśc wyborców Melanchona może z 20 % czyli 3-4% głosów więcej niż w pierwszej turze, więc spokojnie może sobie ją krytykować a nawet obrażać i więcej mu od tego głosów przybędzie niż ubędzie.
2- Opinią takich mężusiów stanu jak Orban albo Kaczyński Francja, jako drugi co do wielkości, również gospodarczej kraj UE przejmować się nie musi. O ile jeszcze Orbana można traktować jako partnera, bo trzyma on zewnętrzną granicę UE i może powstrzymać lub uruchomić niekontrolowany napływ imigrantów, o tyle Kaczyński jest politykiem zupełnie się nie liczącym, nawet dla najbliższych sąsiadów
3- Zmierzamy szybkim krokiem w kierunku Unii 2 prędkości i to Polsce, Węgrom i innym byłym demoludom powinno zależeć by się znaleźć w Europie A wraz z krajami Zachodu a nie odwrotnie. Nikt tam nas na siłę ciągnął nie będzie, w końcu muszą być też Murzyni do roboty.
@Levar:
Pan(i) napisal: „nie sadze by wypowiedz pana Macrona byla pomyslana jako Komplement dla kogokoolwiek, raczej zamierzal kogos obrazic.”
Mi sie wydaje ze Macron nie chcial obrazic nikomu. Nie chcial w ogóle wypowiadac sie na temat Polski, Rosji, itd. Tylko zwrocil sie do francuzów zeby miec wiecej glosów. Macron tlumaczajac wyborcom (francuzom) ze Le Pen jest tak jak Kaczynski, Duda, Putin, Szydlo etc, on (Macron) zakłada z góry, ze wszyscy juz maja negatywna opinie na temat Kaczynskiego Szydlo i Putina a nie trzeba nikomu tlumaczyc niczego.
Macronowi jest ewidentnie wszystko jedno co PiS mysli o tym. Najmniej jeszcze teraz, moze po wyborach bedzie lagodniejszy.
W dniu dzisiejszym pani kanclerz Merkel spotkala sie z Putinem.
Ciekawe, co na to pan Macron?
Mad Marx
2 maja o godz. 18:53
„Opinią takich mężusiów stanu jak Orban albo Kaczyński Francja, jako drugi co do wielkości, również gospodarczej kraj UE przejmować się nie musi.”
Szanowny Panie,
dobry polityk stara sie pozyskac sojusznikow poki jeszcze nie musi,
bo jak juz musi, to najczesciej jest za pozno.
Minister Szymański jest lepszy jedynie pod względem wizerunkowym.Jak się dobrze wczytać w to co mówi ,to są to takie same bzdury ,jak u Waszczykowskiego, tylko podane bardziej ”na okrągło”
Nie będzie żadnego przełomu w polityce europejskiej.
PIS liczyło na to ,że w rozwalaniu UE wyręczy je Le Pen.Nie udało się i teraz muszą sami szukać pretekstu do ,jak to powiedział Waszczykowski, obniżania zaufania
do UE.
Jasnym i dosadnym sygnałem jak będą traktowani Francja i Niemcy ,jest brak
ambasadora w Paryżu i germanofob w Berlinie.
Przed wyborami w USA, w TVP, występował wąsaty przedstawiciel Polonii amerykańskiej
promujący swoją książką , w której opisywał Wielką Polskę przewodzącą koalicji
państw Trójmorza , przy wsparciu Stanów Zjednoczonych.
Biorąc pod uwagę stosunek PIS do dziwnych ludzi z USA w komisji smoleńskiej,
nie można wykluczyć ,że dzieło wąsatego polonusa jest instrukcją dla polityki
zagranicznej rządu PIS i prezydenta.
Ma to potwierdzenie w faktach.W lipcu kancelaria prezydenta organizuje zlot
przywódców krajów zainteresowanych Trójmorzem ,a Szczerski i Waszczykowski
próbują dostać się na salony Białego Domu i sprowadzić na to
spotkanie prezydenta Trumpa.Wcale nie kryją tych zamiarów,a Morawiecki
żeby zjednać Amerykanów zakupił nawet statek skroplonego gazu.
(może przyjdzie taki czas,że dowiemy się w jakiej cenie)
Pismatołki wzięły sobie do głowy,że są zdolni do zbudowania koalicji państw
równoważących siłę UE i wciągnięcia Trumpa w tą operację.
I na tym polu nie przewiduję sukcesów.Na razie, podczas pobytu Szczerskiego
w Waszyngtonie, udało się zaprosić jakiegoś generała na spotkanie do
polskiej ambasady.
Co prawda sie to Panu Redaktorowi nie podobalo i nie wpuscil…ale sprobuje jeszcze raz.
Tzw. „percepcja Polski „na zachodzie , o ktorej pisze Pan Redaktor wyraznie nie dotyczy 75% Francuzow, ktorzy nie poparli Macrona ale trzech pozostalych kandydatow zdecydowanie krytycznych wobec Brukselii… i to znacznie bardziej niz prezes Kaczynski.
Co warto zauwazyc…
Chociaz akurat zaklinanie rzeczywistosci to jedna z glownych przyczyn obecnego kryzysu Unii oraz porazki polskich „sil postepu”.
Gdyby sie na prawde komus zachcialo ocenic percepcje Polski na tzw. zachodzie pewnie by sie okazalo, ze zdecydowana wiekszosc Europejczykow popiera Kaczynskiego i PiS w krytyce UE.
Dla przypomnienia:
„z jakiegos nieznanego redaktorom POLITYKI” powodu Francuzi sa bardziej negatywnie nastawieni do UE niz Brytyjczycy, ktorzy z niej wlasnie wyszli.
( Za „The Economist”)
Moze warto dla odmiany na serio zastanowic sie dlaczego.
Macron gada bez znaczenia, próbując przypodobać się protekcjonistom gospodarczym i lewicy jednocześnie. To jest kampania wyborcza i nic więcej. Nawiasem mówiąc po raz kolejny w dziejach świata wybrany zostanie na ważne stanowisko pusty retor, na dodatek niesprawdzony na żadnej wybieralnej funkcji publicznej.
@falicz
Proszę pana, 71 proc. Polaków jest za pozostaniem Polski w UE. Antyeuropejska propaganda PiS tego na razie nie zmieniła. Krytyka ze strony Kaczyńskiego czy Orbana jest z gruntu nacjonalistyczna, tak jak elektorat Le Pen czy AfD w Niemczech i jak głosujący za Brexitem Anglicy, a dodatkowo konserwatywna kulturowo. To pasuje mniej więcej jednej trzeciej Polaków, czyli mniejszości, no i oczywiście Putinowi. Jeśli ta Unia taka zła i słaba, jak twierdzą nacjonal-populiści, to czemu trzyma się już 60 lat, a Kreml robi wszystko, by opinia publiczna w Europie uwierzyła w tę skrajnie prawicową (i skrajnie lewicową typu Melenchona) antyeuropejską propagandę? Bo zjednoczona Unia jest konkurentem dla Rosji, a także dla Trumpa.
Ogromny wplyw na negatywne postrzeganie Polski w Europie ma antyrzadowa narracja ‚postepowej’ (tzn tej co przegrala ostanie wybory i ich bezposrednich beneficjentow) brygady z p. przewodniczacym Tuskiem na czele.
@Sylabariusz
To jednak nie fake news. Można sprawdzić to np. tu: http://www.tvn24.pl/polska-i-swiat,33,m/polska-i-swiat-macron-krytykuje-kaczynskiego,736577.html
@Andrzej Falicz
Pan napsial: „ze zdecydowana wiekszosc Europejczykow popiera Kaczynskiego i PiS w krytyce UE.”
Jesli dobrze rozumiem PiS krytykuje Unie nie z tego samego powodu jak to robia ludzie w innych krajach. Nie mozna sumowac ludzi ktorzy krytykuje Unie z kompletnych roznych przeciwnych powodow.
PiS krytykuje Unie bo w UE (poza Polski) ludzi sa mniej kulturalni niz w Polsce. PiS kytykuje Unie bo jest w Unii wolnosc religii a w Unii wedlug prawa niewazne jest czy ktos jest muzelmaninem czy katolikiem. Jest to w Unii prywatna sprawa. Wedlug PiS religia jest istotna. W Unii ludzie sa ocenioni nie jako grupa tylko indywydualnie, to znaczy ojciec moze byc nawet morderctwem, ale syn i tak moze sie z tego wycofac a byc dobrym czlowiekiem. PiS ma inne wartosci a tam ludzi sa oceniony wedlug genach, komunisci zostaja komunisci nawet syn komunista jest zly itd. Geny zdecyduja czy ktos jest zli albo dobrze. Panstwo nie powinni patrzyc na to co czlwoiek robi tylko jakie geny ma. PiS krytykuje Unie bo w Unie siedzia ma decydowac a nie polityk. W Polsce polityk ma pelna wladze to znaczy moze robic co chce a nie szanowac prawo bo narod dal mu pelna wladze. W Unii polityk ma te same prawa niz inne obywateli co jest niezgodne z demokracji – wedlug PiS – bo polityk jest suwerenem a moze wiec wszystko – jesli dobrze rozumiem.
W innych krajach Unia jest skrytykowane bo jest (wedlug skrajnych polityków) za duzo Polakow w ich krajach. Brexit na przyklad byl bo Polacy (wedlug nich) bylo za duzo w Anglii. Wiec jest to kompletnie z innych powodow.
@Tomasz
Napisalem PEWNIE BY SIE OKAZALO a nie „zdecydowana wiekszosc Europejczykow popiera Kaczynskiego”.
Generalnie chodzi oto samo:
Arogancja Brukselii
Deficyt demokratyczny UE
Wieksza rola panstw narodowych
Biurokracja
Zarowno PiS jak i wiekszosc Europejczykow a juz na pewno Francuzow i Brytyjczykow ma podobne zarzuty do obecnej UE.
I na pewno nie sa to zarzuty antyeuropejskie a wrecz przeciwnie.
Udawanie, ze UE jest OK jaka jest to
wlasnie niszczenie Unii.
@falicz
o powolutku nawraca się pan na zjednoczoną Europę! Oczywiście to niemożliwe z panskimi poglądami. Większość Brytyjczyków? Brexit przeszedł głosami Anglików i Walijczyków, z przewagę zaledwie 4 proc. We Francji proeuropejski Macron po debacie z nacjonal-populistką Le Pen nadal zachowuje 20-proc. przewagę w sondażach. Unia nie likwiduje państw narodowych i jest gotowa do reform, którym pomogą wyniki wyborów francuskich i niemieckich. A Brytania zapłaci ciężkie miliardy za rozwód wymuszony przez tamtejszych nacjonal-populistów.