Biskupi przeciwko nacjonalizmowi

Konferencja Episkopatu Polski wydała dokument o chrześcijańskim pojmowaniu patriotyzmu. Brawo! Na taką wypowiedź katolicy i niewierzący czekali długo, za długo. Ale wreszcie jest. I zawiera prawdy i tezy oczywiste dla wierzących i niewierzących, niestety nie wszystkich, więc tym bardziej się przyda.

Wiem, wiem, jedna wypowiedź wiosny w Kościele nie czyni. Za słowami powinny iść czyny. Ale teraz trudniej będzie głosić nienawiść i popierać nacjonalistów, powołując się na Kościół. Bo w każdej chwili siewcom nienawiści można będzie cytować ten dokument polskich biskupów, którzy sprzeciwiają się w nim nacjonalizmowi.

Tak, nacjonalizm nie jest patriotyzmem. Tak, patriotyzm na co dzień to solidarność i życzliwość między ludźmi, płacenie podatków, troska o przyrodę.

Kto chce wychowywać społeczeństwo w duchu patriotycznym, nie może przykładać ręki do szerzenia nienawiści i pogardy do innych narodów, do wykluczania ze społeczeństwa grup etnicznych czy religijnych. Przeciwnie, powinien wciąż przypominać, że Polska ma długą i piękną tradycję wielokulturowości, która może być inspiracją także dzisiaj.

Dokument powinni przeczytać, bez gniewu i uprzedzeń, wszyscy, którzy mają wpływ na to, jak siebie postrzegamy: katecheci, kaznodzieje, nauczyciele, dziennikarze, no i w końcu politycy. Zwłaszcza ci dzisiaj u władzy.

PiS ostentacyjnie manifestuje swoje przywiązanie do wiary katolickiej i Kościoła. Nie przeszkadza mu to na co dzień działać w sprzeczności z nauczaniem II Soboru Watykańskiego, w tym papieża Jana Pawła II, a także z nauczaniem obecnego papieża Franciszka, przede wszystkim w sprawie kryzysu uchodźczego.

Na lekturze skorzystaliby intelektualnie architekci pisowskiej polityki historycznej. Można im zadedykować słowa, że „celem roztropnej polityki historycznej jest jednoczenie ludzi wokół wspólnego dobra, wzmacnianie więzi międzyludzkich i poczucia wspólnoty duchowych wartości ponad różnicami i podziałami”. W sprzeczności z tym wskazaniem stoi choćby niszczenie przez resort min. Glińskiego gdańskiego muzeum II Wojny Światowej.

Równie trafna jest uwaga na temat grup tzw. rekonstruktorów: „Przygotowując tego rodzaju inscenizacje, pamiętać należy o misterium ludzkiej śmierci i cierpienia, lęku i bohaterstwa, których dostojeństwo i tajemnicę nie zawsze da się właściwie ukazać w masowych, plenerowych prezentacjach. (…) Z chrześcijańskiego punktu widzenia trzeba podkreślić, że wojna, choć często ujawnia ludzką wielkość i bohaterstwo, nie jest barwną opowieścią czy przygodą, ale dramatem, cierpieniem i złem, któremu należy zawsze zapobiegać”.

Wkrótce święto Trzeciego Maja. Organizatorzy i uczestnicy mają szansę skorzystać z dokumentu. Zobaczymy, jakie będą trzeciomajowe marsze: patriotyczne czy nacjonalistyczne?