Polak patrzy na wybory w USA i trochę zazdrości
Ciekawa i dobra rzecz takie amerykańskie ,,połówkowe wybory”. Wentylują atmosferę społeczną, politykom dają ,,kopa” silniejszego niż wszelkie dopalacze. Patrzę na nie pod kątem polityki polskiej, podobieństw i różnic. Byłem w Ameryce wiele razy, także w Kanadzie, stykałem się z tamtejszymi Polakami. Frapowało mnie, jak się zmienili pod wpływem otoczenia, co z niego przejmują.
Nasi rodzimi pisowscy ,,republikanie” mogliby się od amerykańskich jeszcze dużo nauczyć. Może się już zabierają do nauki, bo ,,połówkowe” zwycięstwo słoni nad osłami chyba poprawi nastroje w tej części partii Kaczyńskiego, która wierzy w magiczną przechodniość polityczną: skoro udało się im, to i nam się uda.
Fakt, republikanów po wygranej Obamy spisywano na straty (ja też), wróżono im co najmniej osiem lat na ławce rezerwowej. I proszę! Minęły ledwo dwa lata, a znów są w grze i wygrywają!
Ale z kim? Z Obamą, na którego spadły plagi kryzysu i wojen azjatyckich. Czy McCain radziłby sobie z nimi ilepiej?
Za dwa lata okaże się, czy dzisiejszy czarny dzień Obamy – zaznaczmy, że od razu zatelefonował z gratulacjami do nowego marszałka, polityka opozycji, a ten nie zaczął od deklaracji, że z tym prezydentem nie będzie współpracował w parlamencie, bo Obama wygrał przez nieporozumienie – jest rzeczywiście początkiem końca dla demokratów. Wygląda na to, że tak.
Nie piszmy jednak jeszcze epitafium. Tak samo zresztą jak PiS-owi, choć wierzy w cuda. Republikanie swoje zwycięstwo zawdzięczają przede wszystkim fatalnej koniunkturze ekonomiczno-społecznej i znacznemu rozczarowaniu rządami Obamy w tym kontekście. PiS na tym u nas ugra niewiele, bo miękkie reformy Tuska budzą w Polsce emocje i protesty w części elit, ale nie w szerokim społeczeństwie, które generalnie woli status quo niż wizje mesjańskie.
Wybory pokazały światu nowe twarze polityki amerykańskiej, na przykład senatora Marco Rubio, ,,herbaciarza”, który wygrał na Florydzie i z demokratą, i republikaninem. Albo nowego marszałka Izby Reprezentantów Johna Boehnera ( moim zdaniem dobry materiał na przyszłego republikańskiego prezydenta USA).
Tego właśnie zazdroszczę polityce amerykańskiej, że autentyczne talenty mogą się w niej przebić nawet wbrew elitom partyjnym, jeśli przekonają do siebie wyborców. Tak było też z samym Obamą. Ludowa to demokracja, ale demokracja. I bynajmniej nie wszystko jest w niej show dla ubogich.
Dobry przykład dało dzisiejsze spotkanie Obamy z prasą. Prezydent nie boi się mediów, jak większość naszych polityków. Nie gardzi nimi. Rozumie, że bez nich, nawet jeśli są tak tendencyjne jak w Fox News TV, demokracja nie funkcjonuje.
Jak rzadko w Polsce lider ma odwagę wziąć na siebie od razu odpowiedzialność za polityczną porażkę, jak to dziś uczynił Obama, i wyrazić nadzieję, że obie strony politycznego sporu będą próbowały osiągnąć jakieś minimum konsensu, gdzie to możliwe. A o swych przeciwnikach wyraził się ,,my Republican friends”. I nie tłumaczmy, że do tego trzeba długiej tradycji demokratycznej : Polska jest starszą demokracją niż Stany. Do tego wystarczy kultura osobista i zdolność do autorefleksji.
PS.
Na ratunek Sakineh Ashtiani
Ważą się losy Iranki Sakineh Ashtiani. W lipcu irańska teokracja skazała ją na śmierć przez ukamienowanie pod zarzutem cudzołóstwa. Egzekucję odsunięto pod presją protestów w świecie. Teraz moratorium się kończy. Lada moment Sakineh czeka śmierć. Więcej pod adresem www.avaaqz.org
Komentarze
1. Przebijanie się talentów w Ameryce ma miejsce nie tylko w polityce, nie tylko zasługa ich demokracji. To merytokracja, jakże obca w Polsce. Najpierw trzeba wyplenić ściąganie na testach i drobne oszustwa na dalszej drodze życia młodego Polaka.
2. Klęska demokratów – im dotkliwsza, tym większe szanse mają na odrobienie start za dwa lata. Jeśli republikanie będą blokować ustawodawstwo, uchwalanie budżetu przedkładanego przez prezydenta to mają szanse wzniecić gniew wyborców. Tak to działa. Oczywiście demokraci musza prowadzić się umiejętnie, wręcz sprytnie. Co z podatkami, z problemami fiskalnymi i kosztami systemów socjalnych? Jak przyśpieszy gospodarka? Oczywiście na kolejny zastrzyk rządowej gotówki nie ma co liczyć.
3. Bardziej skłonny byłbym do pisania epitafium PiSowi niż Partii Demokratycznej.
Nawet wielkie zmiany polityczne nie są tak destabilizujące (w ogóle nie są, powiedziałbym) dla państwa i społeczeństwa USA, jak groźne są małe nawet wahnięcia w Polsce. Bo nasze zmiany wywodzą się z postaw ideologicznych, kulturowych, choć mają pozory racjonalno-ekonomiczne, a tam – odwrotnie, osadzone są w kwestiach praktycznych, choć sprzedawane w opakowaniu „ideowym” (?) A zresztą, może wcale tak nie jest…
Jeśli chodzi o to, która demokracja jest starsza, polska czy północnoamerykańska, to wiele zależy od przyjętego znacznia tego słowa „demokracja”. Jeśli za demokrację uważamy demokrację szlachecką (ha, ha, ha), to oczywiście nadwiślańsko-zabużańska jest starsza. Ale jeśli demokracją nazywamy oświeceniowy system parlamentarny mający za cel m.in. obronę swobód obywatelskich i nadzór nad egzekucją powinności obywatelskich – no to jednak amerykańska demokracja jest starsza…
Może nie na temat
http://wyborcza.pl/1,97557,8519546,Skazani_na_partnerstwo.html
Ale wpisuje się w pewien nurt. Na nowo trzeba zdefiniować wiele pojęć funkcjonujących dotąd na prawach aksjomatu.
Świat się zmienia. Nic nie jest takie jak było dotychczas.
Ani USA, ani Unia, Chiny, Brazylia……
Jak odnajdą się nasi politycy w XXI wieku? I czy są mentalnie zdolni do tego…
Telegraphic Observer
Tu masz konferencje prasowa Obamy.
http://www.c-span.org/Watch/Media/2010/11/03/HP/A/40325/Pres+Obama+News+Conference.aspx
Inny glos, inny jezyk, styl, inna mina. Widac, ze to go kosztowalo. Posluchaj sobie. Pozdrowienia.
Kleofas (w poprzednim wątku blogowym)
Ta droga (freeway) nazywa się Macdonald-Cartier i z hamburgerami nie ma nic wspólnego, podobno na odcinku przecinającym Toronto jest najruchliwszą szosą w Płn. Ameryce. A od bazy w Trenton do skrzyżowania w Toronto nazywa się The Highway of Heroes, dla uczczenia poległych żołnierzy, których ciała w konwoju wozi się z bazy do urzędu koronera.
Moja towarzyszka w drodze z USA do domu jest z PL. Jest kilka spraw, które w USA mnie nieco denerwują:
1 – trzeba się dużo nachapać, aby pozwolić sobie na luksus i zacząć pokazywać, że ci na pieniądzach nie zależy.
2 – ciasno jakoś jest, jedziesz na Florida Keys licząc na odosobnienie, a tam cywilizacja ryczy, trzeba jechać na Outer Banks, albo w dzicz na zachodzie, a u nas wystarczy kilka godzin jazdy w głusz, gdzie tylko lokalni, natives i loones (pol. nury) głos dają.
3 – wygodny jestem, lubię chodzić po byle dziurze po nocy, do lekarza iść bez obawy o kasę, wyobraź sobie, jak wnuki zachorowały w poprzednie święta BN to trzeba było im zapisać jakąś penicylinę i dzieciaki zapłaciły kanadyjskiemu lekarzowi (pełna opłata) tyle co płacą swojemu w amerykańskiej ubezpieczalni, a nasz lekarz jest pierwszorzędny, nie myśl sobie, po prostu mówię, że jestem wygodny.
4 – poza tym pracować na starość (o młodości lepiej nie wspomnę) nie bardzo mi się chce dużo i ciężko, w Ameryce musiałbym się opędzać, a tu jest pewien socjalizm.
5 – a z uwagi na załamnie się dolara USA, można sobie na wiele pozwolić w Ameryce, jest tam taniej (chociaż wina włoskie i francuskie w NYC są tańsze, ale na prowincji drożyzna w tej branży), chyba nawet przemyt papierosów ustał, albo knajpy w NYC, takich nie ma w T.O. i są tanie, nawet uniwersytety są w przystepniejszej cenie, albo pokój do wynajęcia na Brooklynie jest niewiele droższy niż w jakiejś kanadyjskiej dziurze.
Jedno co mnie teraz dotyka, to wysokie podatki na lotnisku w Kanadzie, bo już rzadko jeżdżę samochodem, chyba że mnie poniesie. Pewnie do NYC się udamy samochodem na tydzień wiosna, raptem 8 godzin jazdy, pewnie wybiorę się jeszcze na kilka wycieczek po zachodzie, Utah, California, oczywiście samolotem i samochodem z wypożyczalni. Kiedyś przyglądałem się ludziom w wielkich kamperach na kampingach, wyruszali na cały rok od wybrzeża do wybrzeża i z powrotem, wiosną i latem jechali północą, wracali południem. On the road – to jest jeden z tematów amerykańskich, który mnie przyciągnął. Obamy już nie będę słuchał, niech on sobie radzi, aż za dwa lata przy następnym amerykańskim wpisie w „Grze w klasy”.
Na nastroje BN jeszcze za wcześnie. U nas zbliża się BN, ale w Ameryce jeszcze jedno święto po drodze. Może ruszą tam zakupy, a za nimi zatrudnienie i dalsze zadłużanie się. Strasznie sprzeczny wewnetrznie jest ten kapitalizm, musi sam się napędzać – czysty perpetuum-mobilizm.
Pan wybaczy Redaktorze, ale ja nie bardzo rozumiem tego podniecania sie „porazka Obamy”. Mieszkam w Stanach od 26 lat i pamietam kilku prezydentow. I tak:
Reagan – mial przewage Demokratow przez cala swoja prezydenture (2 terms) i stracil przewage Republikanow w Senacie w drugiej terms.
Bush Senior – mial rowniez przewage Demokratow w House i w Senacie czyli caly Congress z przewaga Demokratow.
Clinton – stracil przewage Demokratow w Senacie i House w pierwszej term a mimo to zostal wybrany na druga term.
Bush Junior – stracil przewage w obu izbach kongresu w drugiej term.
Jakos nikt nie mowil o porazce zadnego z wyzej wymienionych prezydentow i niektorym nawet opozycja w Congresie nie przeszkadzala w wyborach na nastepna term. Skad tyle paniki z Obama?
Czyzyby tylko dlatego, ze jest czarny?
A nasza krytyka, a właściwie krytykanctwo, Tuska za to, że „zapatrzony jest w słupki sondaży”? Czy mamy rację? Może warto spojrzeć na dzisiaj komentowane doświadczenie z wyborów w USA.
Właśnie dziennikarka (ekspertka polityczna? Zresztą, to to samo już) Kathleen Parker powiedziała w studio CNN coś takiego:
Te wybory to było referendum dotyczące Obamy, jego polityki. Spójrzmy na jego poparcie w sondażach od początku 2009. Wtedy wynosiło 75 procent. Od tego czasu spadło o kilkadziesiąt punktów. I każdy kolejny „dołek” w tym wykresie poparcia (dip) dokładnie współistniał z ogłoszeniem kolejnego punktu programu Obamy.
Tak powiedziała i nikt nie zaprzeczył, co w dyskusjach telewizyjnych, w gronie „mądrali”, zdarza się niezwykle rzadko.
Więc płynie stąd nauczka dla nas: ten Tusk wie co robi, śledząc „słupki”. Bo jeśli chce skutecznie przeprowadzić jakiś złożony program reformy państwowej (i społecznej!), to wie, że ani jedna, ani nawet dwie kadencje nie wystarczą. Wiedział o tym taki szczwany lis polityczny jak były premier Kanady, Chretien, który dopiero pod koniec swej 12 letniej „kadencji” się wypalił i, aby uniknąć „referendum” nad swą osobą – podał się do dymisji. Oczywiście, partia, która rządziła 12 lat nie mogła wygrać po raz czwarty. Ale po 12 latach, w demokratycznym kraju, czas na zmianę (nie daj Boże zmiana u nas. Brrrr…)
Amerykanska prawica nie ma wiele wspolnego z polska prawica. Szczegolnie w sprawach ekonomicznych i finansowych.
Republikanie daza ograniczenie podatkow, wolny rynek, male panstwo; natomiast Demokraci wierza w regulacje, „tax and spend” oraz „spreading the wealth” (jak prezydent Obama tlumaczyl hydraulikowi Joe podczas swojej kampani wyborczej 2 lata temu!).
A tendecyjne media… wszystkie stacje, nawet PBS, maja jakies odchylenia w prawo lub lewo. A okreslenie „Tea party” jako „herbaciarzy” uwazam za nieco lekcewazace.
z nowego Jorku
Ola
Ale przede wszystkim Panie Reaktorze mają wspaniałe przygotowanie w lokalnych samorządach. U nas od razu w wielką politykę. Bez przygotowania.
Lubiany przeze mnie za kompetencje Marek Ostrowski, został dziś zaproszony do tvn24 na rozmowę o rzeczonych wyborach z Biustyną Kochanke i nie zawiodłem się, nie miał szans na dokończenie żadnego zdania. Paniusia potraktowała Ostrowskiego jak ucznia, za którego należy kończyć kwestie, a jak już mu składnie idzie, to w połowie odpowiedzi strzelać następnym pytaniem. Czego mógł się dowiedzieć nieczytający „łowca” informacji ze świata? Ano tego, że jakiś Ostrowski bez pani Biustyny nie potrafiłby sklecić logicznego zdania.
Skoro obywatelom USA taki wybór odpowiada, to czym się martwić, kto tam na kapitolu będzie urzędował? Teraz przynajmniej Obama będzie miał wspólników, w ponoć nieudolnym dotychczas wyprowadzaniu kraju z kryzysu i on się z całą pewnością cieszy z tego. Ludziska jak porządnie nie dostaną po łapach, to nigdy nie uwierzą w racjonalne argumenty jakiegoś wykształciucha, łatwiej do ucha wpada disko polo przy herbatce. To właściwie całe podobieństwo pomiędzy nimi, nami i jeszcze innymi zwolennikami wiary w oczywistą oczywistość.
Dobiła mnie ta wizja 12 lat „reform” Tuska. Boże drogi ….
Panie Redaktorze,
mądre głowy w moim radiu mówiły dziś rano, że skoro Kongres nie ma większości wystarczającej, żeby obalić weto prezydenckie (2/3), skoro Demokraci wciąż mają większość w Senacie, to jest to istotny klincz jeśli chodzi o władzę centralną. Nawet reformy zdrowia Kongres nie będzie w stanie odkręcić, choć bez wątpienia może on storpedować ten projekt tnąc fundusze nań przeznaczone. Tak mówią specjaliści od USA.
Nie wiem, czy jest czego zazdrościć USA z tym wentylowaniem nastrojów. Czy rzeczywiście paraliż ustawodawczy, który może grozić Ameryce przez następne lata to coś, czego trzeba zazdrościć ? Owszem, jest to fajna wymówka na nic nierobienie, ale tę lekcję już przerabialiśmy w Polsce, za prezydentury Lecha Kaczyńskiego przy jednoczesnym premierowaniu przez Tuska. Nic konstruktywnego z tego nie wyszło poza doskonałym alibi na inercję w działaniu, skoro to „On wpycha swym vetem kij w szprychy reform”, a my nie możemy obalić Jego veta.
Proszę nie zapominać, ze w polskim systemie konstytucyjnym również istnieją wybory „wentylacyjne” – mamy ich aż nadmiar w tym roku, tyle że wentylacja ta nie odbija się rykoszetem na układzie sił na szczeblu centralnym. Nawet jeśli opozycja przejmie wszystkie samorządy, to władza centralna nie traci swej swobody działania (jeśli oczywiście cieszy się takową). To moim zdaniem ważniejsze i korzystniejsze niż stan permanentnej kampanii wyborczej, który to stan generuje amerykański system wyborczy.
Skoro jednak Amerykanom z tym wygodnie, to jest to ich sprawa. Radość Republikanów zdają się tonować sami zainteresowani: to nie jest nasze zwycięstwo, ale raczej konkretny sygnał ze strony elektoratu dla obydwu wielkich partii amerykańskich.
Swoją drogą to czy może Pan Redaktor rozwinąć swoją myśl z ostatniego zdania:
„Polska jest starszą demokracją niż Stany.” Będę wdzięczny za uściślenia.
Pozdrawiam.
PS. telegraphic observer: odpowiedziałem Ci pod poprzednim wpisem.
Obama wybiera sie do Indii i zabiera ze soba 3000 urzednikow,koszt 200 mln dolarow za dzien i to w dobie kryzysu przy gigantycznym deficycie,moze dostanie drugiego Nobla tym razem z ekonomii.
Monteskiusz czepia sie Pani Pochanke jakby nie rozumial specyfiki Jej wywiadow polegajacej na tym, ze osoba wywiadowana i telewidzowie maja sie dowiedziec jak najwiecej o tym co mysli Pani Justyna na dany temat.
Gospodarz pisze;
„Tego właśnie zazdroszczę polityce amerykańskiej, że autentyczne talenty mogą się w niej przebić nawet wbrew elitom partyjnym, jeśli przekonają do siebie wyborców.”
Bo w USA wyborca decyduje a nie jakies tam listy wyborcze o ktorych skladzie partyjny dyktator decyduje w sposob chamski, despocki i korupcyjny. W USA nie ma partyjnych kultow jednostek.
To wy dziennikarze, pomimo waszych podrozy o otwarcia na swiat pomogliscie stworzyc w Polsce system polityczny ktory jest zniewaga godnosci ludzkiej i obelga dla cywilizacji.
To dlatego ludzie wartosciowi i „autentyczne talenty NIE mogą się … przebić”. A kraj za to placi.
Sprawa Sakineh Ashtiani
Gaspodarz zastosowal tu ‚chwyt Kowalczyka’ ubolewajac nad Sakineh Ashtiani a nie podajac z jakiego powodu wpadla w klopoty. Och, pomijam ten link bo Gospodarz ma juz opinie ktora nam ujawnil pomimo prawdy ktora sie pod tym linkiem kryje.
Sakineh Ashtiani jest oskarzona o zdrade maluzenska i morderstwo. W swietle prawa iranskiego nalezy sie jej kara na jaka zostala skazana.
Zadziwia mnie ta hipokryzja tu pokazana. Bylo przestepstwo, byl areszt, byl proces i jest kara. Amerykanskie drony morduja w Pakistanie i takiego procesu nawet nie ma. Z tym Gospodarz nie ma problemu. W Polsce ludzie sa wloczeni po sadach za 4 grosze !!! (nie wyobrazam sobie czegos podobnego gdziekolwiek na swiecie) Ale,… zlodzieje i zdrajcy z prywatyzacji PZU (i setek innych przekretow) nawet nie sa oskarzeni.
W czasach gdy AIDS szaleje sama zdrada maluzenska powinna byc traktowana na rowni z morderstwem. W Polsce przecietna mezatka wali 50 chlopow a w niedziele chodzi do kosciola. Na fundamencie chrzescijanstwa barbarzynstwo kwitnie. Tu nie nalezy sie krytyka Inaronowi, Czas najwyzszy zaprowadzic porzadek na wlasnym podworku.
najglosniejszy jazgot podczas meczu pilkarskiego Grenlandia – Nowa Gwinea wydobywa sie z gardla pana Szpakowskiego. Demokraci i tak maja szczescie ze Polska nie jest 52 stanem USA. Ich porazka bylaby znacznie wieksza.
„Tego właśnie zazdroszczę polityce amerykańskiej, że autentyczne talenty mogą się w niej przebić nawet wbrew elitom partyjnym, jeśli przekonają do siebie wyborców.” tak fantazjuje Pan Szostkiewicz mając na myśli przykład Dabliu Busha, najbardziej tępego i brutalnego prezydenta imperium. Niesmaczne ale typowe.
Monteskiusz, 23.32. Gdyby ci zapraszani przez tę p….ę dostojnicy byli mądrzy nigdy by nie zgodzili się na udział w jej programach. To obrzydzenie i kompromitacja. Chcą i pchają się to mają, i do tego posłuchają bełkoczącej baby. Może wiesz czyją ona jest żoną?
Partia urzędującego prezydenta zazwyczaj przegrywa „mid-term elections”, więc w przegranej Demokratów nie ma nic nadzwyczajnego. Co prawda w Izbie Reprezentantów stracili nadspodziewanie dużo, ale zachowali większość w Senacie. Obama, gdyby chciał, zapewne mógłby się jakoś z Republikanami dogadywać – wy mi to, ja wam tamto.
Prawdziwy problem jest inny: Czy Obama – a właściwie czy ktokolwiek inny, na przykład McCain, Gospodarzu 🙂 – w ogóle ma jakiś pomysł na to, co zrobić z amerykańską gospodarką, a właściwie z amerykańskim bezrobociem i długiem publicznym. Co do bezrobocia, sprawa jest znacznie poważniejsza, niż to się wydaje: Ameryce – a wkrótce innym krajom wysokorozwiniętym – grozi bezrobocie strukturalne, wynikające z polaryzacji rynku pracy. Jest praca dla „professionals” i jest niskopłatna praca nie wymagająca dużych kwalifikacji. Ubywa pracy dla tych ze środka, których zawsze było najwięcej: robotników wykwalifikowanych, niższego i średniego personelu zarządzającego, pracowników biurowych. I to zjawisko ma charakter strukturalny. Polecam wpis na moim blogu, gdzie piszę na ten temat trochę więcej.
spin doctor pisze:
2010-11-04 o godz. 09:48
Jednakze to amerykanski wyborca decydowal. W 2000 wybory byly oszustwem, sad zadecydowal o zwyciezcy. W 2004 Bush wygral a ‚the Ekonomist’ tak to opisal na pierwszej stronie; „54 millions brainless Americans voted for Bush?. Tak tez jest na szczeblu partyjnym w US. Kazdy czlonek parti ma prawo glosu w wyborze szefa parti. W PO tylko 1.84% czlonkow ma taki przywilej.
Faktem jest ze Bush byl najgorszym prezydentam w historii Ameryki ale byl rowniez bezposrednio wybranym. W Polsce nikt nikogo nie wybiera. Manipulacje i cwaniactwo decyduja o skladzie wladzy.
Monteskiusz
Takie dyskusje polegające na przerywaniu, wtrącaniu się, przekrzykiwaniu i uniemozliwieniu dokonczenia wypowiedzi powinno się konczyć po królewsku czyli – „Zamkniesz się w koncu?”. Tak skonczył tego typu dyskusje król Hiszpanii na szczycie państw latynoamerykanskich na którym Hugo Chaves robił za redaktor Pochanke.
http://www.youtube.com/watch?v=X3Kzbo7tNLg
Pozdrawiam
Jeśli się nic nie zmieniło ( warunek stąd, że w tym światku zmiany są tak częste jak w polskim ustawodawstwie 🙂 ) to p. Justyna Pochanke jest żoną pana Adama Pieczyńskiego, ,który jest szefem TVN 234 ( jeśli się nic nie zmieniło, gdyż….. ) . I wszystko jasne, nie ???
W podobnym stylu jak z red. Ostrowskim – p. Pochanke „rozmawiała” z p. pietrzakiem b. szefem specpułku lotniczego obsługującego vipów. Facet był biedny, gdyż za jasną…. p. Justyna nie dała mu dojść do głosu
Pan Pieczyński jest ( był ?) szefem TVN24 a nie 234. Ta Trójka to z rozpędu…
E tam. Gdyby w USA mieli TVN, Politykę i GW. To republikanie by nie wygrali. Tam demokraci nie mają tylu wajdowskich przyjaciół
Prezydent Obama znów puścił w ruch maszyny drukujące pieniądze.
Rząd amerykański skupi obligacje za 700 miliardów dolarów.
Chińczycy zapłacą rachunek.
Może to i metoda.
Z wypiekami czekam jak to się skończy.
Czytam te Twoje wypociny od dobrych kilku miesiecy, milczalem bo nienawidze sie klocic, ale teraz juz przesadziles…
Tak wiec wedlug Twej nazistowskiej logiki Sakineh Ashtiani
zasluguje na smierc bo dookola szaleje AIDS i powinna byc przykladem ktory odstraszy wszystkie inne puszczajace sie baby? Statystyczna mezatka wali 5o chlopa i idzie do Kosciola? Niezly statystyczny przebieg tylko skad masz tak szczegolowe informacje? I z kim ta statystyczna mezatka zdradza meza, nie z chlopem czasem? Czyli jak to jest – baba jest puszczalska a chlop anielski?
Zyjesz w zwiazku? Nie chce nawet myslec co Ty myslisz i w jaki sposob traktujesz swoja partnerke jezeli masz takie podejscie do zycia…
To bylo do mentora…
telegraphic observer
Dzisiaj rano, w TOKFM, prof. Markowski powiedział cos w tym rodzaju:
„może w końcu politycy zajmą się polityką, czyli redystrybucją dochodu”.
I to jest u nas dramat Drogi TO! Co z tego, że my tutaj kłócimy się, dyskutujemy – a oni, jak za komuny, udają, że są dobrymi wujkami i dają, zamiast codziennie w reżimowej telewizji mówić, że dzielą i tłumaczyć, dlaczego tak a nie inaczej, dzielą.
Monteskiusz 23:32, dziadek Ignacy 07:32
Gwiazdorstwo tej pani to jakiś obłęd, albo przykład jak szkodliwy/groźny może być nepotyzm.
Justyna Pochanke musi odejść!
Można wyciągnąć wniosek taki, jak ze wszystkich zdarzeń na świecie i w Polsce, że winien jest Kaczyński. Ale może też być tak, że tam demokracja jest dłużej. I ludzie nie łykają jak tutaj propagandy rządowej
Jak nie lubisz sie klocic do sie nie kloc. Pzyjmij do wiadomosci co napisane. Przecietna polska mezatka przewala okolo 50 chlopow a w niedziele chodzi do kosciola. Nie wiadomo czy sie spowiada ze wszystiego. Nie wiadomo czy dostaje rozgrzeszenie i nie wiadomo ile wynosi lapowka by dostac rozgrzeszenie. A AIDS szaleje ! AIDS = smierc !!!
Czytalem o tym w ‚Newsweek’. Tak jest ! To jest 50 chlopow.
Iran jest wyraznie cywilizacja bardziej rozwinieta. Bo rozpoznali problem i podejmuja konstruktywne kroki by to wyeliminowac.
Szanowny Tashunca Uitco
Ze Mentor to Menror, czyli znany buc, o tym wiedzielismy od dawna. Nie ma sie wiec co dziwic, ze ujawnila sie jeszcze jedna cecha jego bucowatosci, no bo co mozna powiedziec o czlowieku,ktory twierdzi, ze Polki sie pieprza na potege, co ma w jego pokretnej logice uzasadnic skazanie na smierc niewiernej Iranki.
Trzeba by wypozyczyc z blogu pana Passenta Slawomirskiego, ten by zwiezle opisal ten zadziwiajacy przypadek.
Pozdrawiam
LP
Telegraphic Observer
Dziekuje. Z pzyjemnoscia poczytalem. O tej drodze wiem, naumialem sie przy pierwszym hamburgerze (podly zreszta). To bardzo, bardzo dawne czasy. Nie wiem teraz, ale wtedy wygladalo jak pustynia.
Ad 1. Widzisz, nikt rozsadny nie pokazuje, ze ma. Nie tylko, ze tak bezpieczniej, to nie byloby w dobrym tonie. Luksus to swiadomosc. Ze juz nic nie musisz. Nawet inwestowac. Ze jedyny problem jaki masz od rana to: co by tu jeszcze wybzdzic, Panowie…. Nie musisz sie starac, zdazac, zachowywac, golic i……. Pelne nierobstwo. Ale czy warto tak orac tyle lat, zeby zostawic innym, co i tak maja to w d….?
Ad 2. Zdecydowanie, z pelna odpowiedzialnoscia, polecalbym Ci North West Corner. Jedz do Seattle, w czerwcu. Gory we wszystkich kolorach, absolutnie czysto. Olimpic Peninsula i Olimpic Mountains, Cascade Mountains, Mount Ranier, autentyczna kultura Indian z muzeami, show, tradycja, jakiej nie znajdziesz nigdzie indziej. Rain Forests. Kwiaty i drzewa rosna jak mutanty – rozmiar i kolor. Samo Seattle jest bardzo witalne. Zapchane najlepszymi mozgami tego kraju, bo i Microsoft, i Boening, i Apple i kilka innych, ktorych nie pamietam. Do tego – dwie potezne bazy morskie z submarines i lotniskowacami. To tworzy specyficzna atmosfere i w gorach, i na Pike Place Fish Market – unikalny bazar z najlepszymi rybami i co tylko w morzu, i dzis zlapane. Jadles gue duck ? To taki wielki fiut w skorupie, znajdujesz na plazy. Krabow i slimakow zatrzesienie. Ogromne truskawy, morele, wisnie ! A jablka – sam wiesz. Zachodni folklor jak cholera ! Bardzo zywe i swietnie zachowane pamiatki po Louis and Clark. Mimo, ze polnocne zadupie, temperatury w czerwcu i lipcu sa w 80+. Ciekawsze niz zblazowana Florida. Uliczne grajki graja na kazdym kroku i zagaduja, bardzo wesolo i przyjaznie.
Ad3. Tu zawsze bylo taniej. Poza leczeniem. Bez ubezpieczen padniesz. Wielkiego RV bym nie polecal. Wynajmiesz sobie jakis LandCruiser na 4 kola i masz z glowy. I zdecydowanie, zamiast tluc sie po hotelach on the road, lec do Seattle. Bedziesz milo wspominal. Wokol miasta jest mnostwo hoteli z normalnymi cenami. Sklepy i caly handel, jak to u nas, otwarte 24g na d.
Ja Obamke ogladam i bede, jak to w rodzinie. Pewno znowu indora ulaskawi, a jak Bog da, zamknie paru kryminalistow z Wall Street. Popatrz, wyli ze nie maja pieniedzy, jak im pozyczyl – oddali. Bo bali sie audit. Bo klamali. Thanksgiving sprzeda glownie tandete ze Wschodu. Guzik pomoze. A ze kapitalizm musi sam sie napedzac pisalem. Zaden guru, zaden prezydent, zaden geniusz nie pomoze. Talent Obamy jest w doborze ludzi. Wybral mlodych i poki co kreca mu ten interes.
Bardzo Ci dziekuje za odpowiedz. Sciskam lapy.
Lewy Polak
Nie Polki. The mendor.
parker pisze:
2010-11-04 o godz. 10:24
„Prezydent Obama znów puścił w ruch maszyny drukujące pieniądze.
Rząd amerykański skupi obligacje za 700 miliardów dolarów.
Chińczycy zapłacą rachunek.”
Jezeli Bernanke skupi obligacje za $700 mld to te $700 mld pojawi sie na rynku. Chinczykow nic to nie bedzie kosztowac. Wrecz przeciwnie dostana czesc tej goptowki jezeli zdecyduja sie sprzedac obligacje ktore maja.
Sprzdajacy obligacje w pierwszej kolejnosci zyskaja bo obligacje pojda w gore na wiadomosc ze Bernanke kupuje. A pozniej te $700 mld przyczyni sie do inflacji i wszyscy straca.
Jak to ma wplynac na likwidacje bezrobocia nie wiem. To zalezy na co wlasciciele obligacji po sprzedarzy przeznacza gotowke. Jezeli umieszcza ja na gieldach to to wszyskto jest gowno warte.
Czy mogę prosić o jakiś kontakt do owej mężatki, co przewala…
Polska starszą demokracją niż Stany? Żaden z naszych polityków nawet nie urodził się w demokratycznym państwie, a co tu mówić o jakiejś tradycji, społecznych instytucjach, czy zasadach, mentalności, kulturze demokratycznej. Może jakiś dziadek pamietający IIRP? Oh wait, to dyktatura wojskowa.
Przecież każdy kto widział choćby „Gangi Nowego Jorku” Scorsese wie jakie trudne są początki demokracji. Bólu narodzin pierwszej demokracji doświadczył przecież sam Sokrates.
McCain zrobiłby to samo co Obama (Bush i Clinton), czyli nic.
FED drukuje dolary i będzie stagflacja.
Jak stagflacja się skończy, zacznie się sztuczny boom, a potem wielki kryzys. I Tyle.
Szanowny Kleofasie, o 12:19, w pierwszym akapicie komentarza, zawarł Pan moje myśli tak dokładnie, że poczułem więź z Panem intelektualną.
Ponieważ, z jakichś powodów, wystawiono nas na stronie głównej blogów razem, ta wspólnota ma nawet charakter formalny.
Jako staruch, proponuję brudzia.
Na zdrowie Kleofasie, bo na rozum już za późno! – tak, po przekroczeniu 65 lat, zwykłem wznosić toasty.
Justyna Pochanke, źródło irytacji
Dopiero teraz przeczytałem 16 ostatnich komentarzy. Ja nie śmiałem wskazywać męża, ale ten przypadek woła o pomstę, Lex się nie zawachał.
spin doctor, Kartka z podróży, Lex to następni, którzy „dali wyraz”.
Panowie, sprawdźmy siłę naszego blogu!
Blog ma rozliczać władzę, także czwartą, a nie Blogowiczów.
Na koniec dla tych, co nie weszli linkiem podanym przez Kartkę
por que no te callas, senora Pochanke?
@Tashunca Uitco, @mentor ma chyba za sobą jakąś tramę związaną ze swoim 50- cio wypustkowym porożem i stąd ta antyfeministyczna tyrada. A przy okazji, kuracja AIDS nie jest już tak kosztowna (ok. 100$), a poza tym znacznie tańsze są prezerwatywy.
To szlachetne ze strony gospodarza, że tak się przejmuje skazaną na okrutną śmierć Irankę – ja też się przejmuję, ponieważ uważam tą karę za przejaw skrajnego barbarzyństwa przebranego w szaty Temidy.
@Kartko, powiem szczerze, ja Biustynie tak bym nie odwarknął, niezła laska, więc jakoś bym to ścierpiał.
Jak się wkurzę, w słowach nie przebieram, ale @spin doctorze znaj miarę, nie ta okoliczność.
@mw, nie ma się o co spierać, ponieważ demokracja w dzisiejszym rozumieniu, jest obecna na świecie dopiero od kilkudziesięciu lat. Jeśli obywatele nie są równi wobec prawa (amerykański apartheid), nie możemy mówić o demokracji. Ateńczycy stawiali sprawę jasno w tej kwestii, choć dyskryminacja dotyczyła tylko obejmowania urzędów i głosowania.
TVN24
Napiłem się herbaty, żeby się uspokoić. W połowie szklanki przyszło mi do głowy, że nasze krytyczne komentarze mogą zaszkodzić Gospodarzom.
Jednak przy dnie szklanki przyszło uspokojenie. Rusza telewizja reżimowa w nowym wydaniu. Telewizje na świecie, a więc i u nas, żyją z gwiazd dziennikarskich. Dla każdej telewizji w Polsce, goszczenie dziennikarzy Polityki, to wielki zaszczyt.
Szanowni Gospodarze, ograniczcie swój udział do programów
M. Wierzyńskiego i M. Łaszcz.
Na „dyskusje”, wywiady, niech pp Rymanowski, Pochanke zapraszają pp Kempę i Piterę albo pp Czarneckiego z Niesiołowskim, (two good friends from ZCHN).
Zobaczymy jak się zmieni oglądalność.
Szanowni politycy Platformy, przestańcie się wdzięczyć!
Wasz refleks, riposta – to żadna arogancja! Czwarta władza też podlega ocenie wyborcy.
Tak, jak gazeta, na którą głosujemy codziennie (S. Bratkowski)
Moze troche od glownego nurtu zachwytow nad demokracja w stylu amerykanskim.
Tegoroczne wybory byly pierwszymi z nieograniczona pula pieniedzy, gdzies miedzy 2 i 4 mld w sumie. Produkowalo to w telewizji jedynie reklamy negatywne, co slusznie zauwazyl w swoim komentarzu dla BBC Newsworld America Ted Koppel, zasluzony dziennikarz, pracujacy kiedys dla ABC. Byla to lawina brudow i wycieczek osobistych, praktycznie na kazdy temat. Dziwne, ze nikt nie postaral sie przekonac publiki programem pozytywnym. Mniej bylo nawet patriotycznych klipow z szybujacym w powietrzu orlem i powiewajaca flaga amerykanska.
Po drugie- do rewolucji nie doszlo, poniewaz obie partie prezentuja mniej wiecej ten sam program. Trudno podczas glosowania w Kongresie przewidziec, ktory kongresman poprze lub odrzuci jakichs projekt ustawy. Tu daje znac obecnosc „grass roots”, czyli od kogo dany polityk zalezy finansowo, nie zas pryncypia jakimi sie kieruje.
Zakontestuje rowniez twierdzenia TO o „mentokracji” i samorzutnym mechanizmie przebijaniu sie „talentow”. Tu rowniez istnieje „cronism” i nepotyzm w zyciu codziennym. Czasy Lincolna minely bezpowrotnie i do wszystkiego trzeba pieniedzy na kampanie przedwyborcza.
stasieku
Ktos powiedział, że ta paniusia nazywa się Biustyna Kochanke, aż chciałem apelować do Komisji Praw Człowieka za taki seksizm, ale znów te blogi polske plotą i bajeurują – personifikacja, wszak blogi to ludzie.
Polityka faktycznie jest od redystrybucji dochodów – nie wiedziałeś tego. W wolnej gospodarce każdy dostaje podług wkładu pracy i umiejętności, oraz zebranego net value, dopiero polityka próbuje wyrównać wg. głosó, bo każdy ma jeden, czyli wg. równości żołądków. Problem w tym, aby te zapędy ograniczyć, bo gospodarka zacznie się walić. Polacy szybko pojeli, w marksiźmie była walka kapitał kontra praca, w nowym ustroju jest konflikt gospodarka kontra ludzie. Tylko nieco głębiej jest zależność: jacy ludzie, taka gospodarka.
Kleofas,
nie miałem czasu obejrzeć Obamy w całości, jedynie 3 min na BBC-Ameryka, np. ten fragment: opowiadał o „mieszkańcu Białego Domu”, jaki on zapracowany i zawalony papierami, miał trudności wsłuchać się wcześniej w głos lud. Cienkie straszliwie, potem pokazali ulice Las Vegas, że niby gospodarka i polityka, która na niej bazuje to ruletka, i jeden facet z całym spokojem powiedział, że taka jest demokracja amerykańska i nie ma się co przejmować. Nawet jeśli Obama odejdzie – tu dointerpretuję myśl tego lovelasa – to reforma zdrowia zostanie, gospodarki nie ma co juz pompować fiskalnie, a jak republikanie za mocno przykręcą swoją śrubę, albo spowoduje paraliż władzy, to ich wyborcy wykopią za dwa lata.
Pada na blogu zarzut wobec administracji, że pompuje pieniądze bez pokrycia, które Chińczyki maja zamiar schować pod swój materac. Skoro nie chcą uwolnić juana, swojej waluty, bo to spowodowałoby spadek ich eksportu, bezrobocie chińskie i gniew ludu, to będą dostawać inflacyjne dolary. Utrudnienie dla Ameryki, ale w sytuacji konfrontacji ze Smokiem nie ma wyjścia. Trzeba napchać siarką owieczkę i dać mu ją do zjedzenia.
Jacobsky’emu odpowiem, ale muszę najpierw odposzukać innego mojego wpisu doń skierowanego onegdaj na En passant, bo od tego zależy mój los na tym blogu 😉
Nie wiem skąd bierzecie informacje o 700 G$ ? Z Fox News ???
Normalne media podają 600 G$, ale mniejsza o dokładną sumę.
Nie znam się na ekonomii ani w ząb, ale z tego co słyszałem to chodzi o to by zmusić banki do obniżenia stóp procentowych, które i tak są niskie.
Właśnie przymierzam się do refinansowania domu – jeszcze trochę poczekam,
bo oprocentowanie zaczyna już spadać – jest już w rejonie 4%.
A inflacja, phi – mnie tutejszą inflacją nikt nie wystraszy 🙂
Po doświadczeniach z Polski w latach 80-tych ta ich inflacja to śmiech na sali.
Argument,ze nasza demokracja jest starsza od amerykanskiej przypomina rowniez stare powiedzenie, ?stary a glupi?.
Demokracja to nie tylko wybor na urzad ale i lekcja wychowania obywatelskiego. Zamim dostajemy lekcje wychowania obywatelskiego tylko nieliczni, mysle o Polsce, dostaja lekcje wychowania tego zwyklego, jak np.szacunku do innych, czy zachowania sie przy stole..
Polska demokracja przypomina amerykanskie okreslenie bezmyslnej arogancji: ?my way or highway?.
Nawet kolejnych 200 lat demokracji w Polsce nic nie zmieni,
Jak nie zmienila historia natury Polakow.
Szlachcic na zagrodzie rowny wojewodzie.
telegraphic observer,
naprawdę ???
Prezes pisze:
2010-11-04 o godz. 15:08
Tak masz racje to jest $600 mld. Grozba infacji jest realna. W latach 1970 inflacja w US siegnela poziomu 22%. A teraz warunki ku temu sa nawet bardziej sprzyjajace.
Jacobsky (11/04, 00:09)
Znamy się powierzchownie? Ach, ta asymetria w relacjach! Do tego znajomości na jednym blogu nie mieszać z wymianami na innych blogach, porządek musi być!
Najpierw wyjaśnienie.
Nie napisałem „giełda przewidywała”, lecz o zjawisku jak to giełda dyskontuje przewidywania, tak samo jak ludzie piszą: Sejm odrzucił, Akademia przyjęła, rząd aprobował, armia się przebiła, drużyna wzniosła się na wyzyny, społeczeństwo się wzburzyło, naród ruszył, blog wrzał, Polonia zrobiła wrażenie, itd. Personifikacją się to nazywa, osobę się robi ze zjawisk i pojęć, w w/wym przypadkach – z grup ludzi i instytucji, częsta figura retoryczna w języku literackim oraz żargonie potocznym i specjalistycznym. A Tobie „wychodzi na to”, że giełda to jakiś nieosobowy twór, w moim mniemaniu. Ktoś może powiedzieć, że nowoczesna giełda (NYSE taką nie jest, hehe) to maszyny cyfrowe z oprogramowaniem, do której wchodzą zamówienia, w niej wg. algorytmu dochodzi do matching i wychodzą transakcje kupna i sprzedaży. Ale to jest łatwizna, bo giełda sensu stricto to zarejestrowani brokerzy przyjmujący zamówienia od klientów i korespondentów wg. ściśle określonych reguł. Zaś sensu largo można doliczyć jeszcze tychże klientów i korespondentów. Nie mam nic przeciwko temu ostatniemu rozumieniu terminu „GPW”, w potocznej naszej dyskusji.
T.O. (10/22 o godz. 19:04)
http://passent.blog.polityka.pl/?p=767#comment-181342
Przytaczam ten krótki komentarz, bo Twoja argumentacja idzie w kierunku ukazania tego, jaka nieracjonalna jest giełda, bo skupia ludzi, a ci często zachowują się bez sensu. Tyle że, w ogromnej większości wypadków jednak z sensem i produkują konsensus rynkowy, chwilową równowagę w układzie zebranych informacji gospodarczych i innych. Nie znam Twojej jasnej opinii w tej sprawie, bo ostatnim razam posłużyłeś się artykułem z American Scientific, w sensie – zasłoniłeś swe własne opinie i ich sformułowania. Taka była nasza dyskusja wtedy – o przyczynach kryzysu. W uproszczeniu: Ty, że giełda decyduje bez sensu i powoduje kryzysy (rzekomo w związku z behavioral economics; ja, że polityka gospodarcza the Fed i rządu, czyli Busha, Greenspana i innych ludzi, bo podejmowali błędne decyzje i pogłębili nierównowagę makroekonomiczną (nie znam ekonomisty, który by tak nie twierdził). Dzisiaj giełdy nikt nie chce zamykać, ani regulować, jej funkcjonowanie (i dyscyplinowanie ludzi giełdy) nie jest problemem. Może w SciAm – tego nie wiem, bo nie czytam.
(A szkoda, wielka szkoda – precyzyjnie odpowiedział mu Jacobsky.)
Nota bene, częściej się zgadzamy, niż nie. W opinii o programie Obamy, także o nastrojach konsumentów (i przedsiębiorców, którzy siedzą w tych dniach na dużej gotówce płynnej i nie inwestują, ani nie zatrudniaja) i ich wpływie na wzrost gospodarki.
Jeszcze w sprawie fałszu nt. opinii o komuniźmie u Obamy wyrażanej przez człnków ruchu Tea Party. W mojej opinii ważniejszy jest mainstream tego ruchu i jego wpływ, a nie ekscentryczne fringes, ponieważ skupianie się na zachowaniach marginesu fałszuje rzeczywistość. Ale z drugiej strony jest użyteczne propagandowo. W propagandzie często ukazuje się przeciwnika politycznego jako bezmyslengo durnia, zmanipulowanego i bezwładnego, czyli haniebnie błądzącego w mroku. Ale nie jestem ekspertem od Tea Party, wyraziłem swoją opinie i tyle.
PA2155 (11-04 o godz. 14:50)
Ani mentokracja, ani mendokracja, kronizm czy nepotyzm. Co ma Lincoln do wiatraka?
Kontekst mojego punktu był taki, żę porównał red. Szostkiewicz dwa kraje, ja zaś rozszerzyłem to porównanie na wiele innych dziedzin życia i stwierdziłem, że w USA jest lepiej niż w Polsce. Co wpływać może na zachowania polityków i wyborców, takie informacje dochodzą do mnie z kraju i w krajowych mediach, ale blog, pardon, blogowicze tego nie potwierdzają, ani nie temu nie zaprzeczają.
O naiwnosci…
No fantastyczna jest ta amerykanska demokracja. Merytokratyczna az do bolu dla „obserwatorow” co to chyba Stany obserwuja przez lornetke z Kopca Kosciuszki pod Krakowem.
Reality check: jakimz to intelektualnym tuzem, osobnikiem o nieskazitelnej biografii dekownika wojny wietnamskiej byl GWB?
Obecna runda takze obfituje w niezwykle utalentowanych politykow. Bo talenty polityczne jak widac dosc czesto sie dziedziczy. Tylko wtedy nie wypada narzekac na Habsburgow czy Burbonow a w spokoju zostawiac Murkovskich, Reid’ow, Paul’ow i cale rzesze innych lokalnych rodow.
Kolankowanie przed kolejnym wypryskiem kaprysnej niezbornej wyborczej tluszczy jawi mi sie jako wyjatkowo smieszne. W wielu miejscach kandydatami zarowno jednej jak i drugiej partii byli ludzie nie odbiegajacy poziomem umyslowym od Andrew Leppera. Czesc z nich wygrala, czesc padla w zadziwiajaco rownej walce z weteranami Kongresu i Senatu. Gdzie tu jest wielkosc demokracji?
Monteskiusz
http://www.plotek.pl/plotek/51,78649,4848620.html?i=1
pfg (11-04 o godz. 10:04)
Nie całkiem zgadzam się z opinią o strukturalnym rozwarstwieniu rynku pracy. Po pierwsze obecne bezrobocie w USA dotyka także white colar & professionals. A więc sporo jest w nim z cyklu koniukturalnego. Po drugie, niejako na gruncie ekonomii klasycznej, takie jest zatrudnienie jaka jest siła robocza. Gdyby wszyscy chcieli być professionals, albo rzecz jasna mieli pieniądze na collage, wtedy nisko płatne prace w usługach możnaby wyeliminować. Pomijając teorię, wydaje mi się, że popyt i podaż na rynku pracy oddziaływuje w obie strony. W „innych krajach rozwiniętych” rynek ten jest „zniekształcony” bardziej niż w USA. Króko mówiąc, nie szedłbym tak daleko w kierunku bezrobocia strukturalnego. Wystarczy, że w firmach samochodowych i innych przemysłowych związki zawodowe opuszczą nieco swe wymagania, dolar amerykański straci wartość wobec juana i rupii, i cześć utraconych miejsc pracy w sektorach wytwórczych powróci – taką postawiłbym tezę.
(na blox nie zawitałem, więc nie znam szczegółów argumentacji).
Demokracja to ciezka i zmudna robota.
Slowa Obamy skierowane do „braci republikanow”, po przegranych wyborach, sa na to znakomitym dowodem. Utracona wiekszosc w Kongresie pozwala Obamie podzielic sie odpowiedzialnoscia za sytuacje w USA z Republikanami.
Totalna opozycja i osbtrukcja moga wyborcow tylko zrazic do republikanskiej wiekszosci w Kongresie. Brachialna demagogia tea party i pani Palin sa nikomu juz niepotrzebne.
Nadszedl czas politycznej szermierki i kompromisow politycznych.
W tej grze Obama napewno otrzyma swoja druga szanse.
A wiec, mamy znowu ciekawe czasy w USA.
Kartka z P. (11-04 o godz. 00:12)
Dobiła mnie ta wizja 12 lat ?reform? Tuska …
Słowo pocieszenia. Jeszcze tylko dziewięć zostało, jak dobrze pójdzie.
a wcześniej:
To prawda Stasieku, bardzo ciekawa dyskusja. Wiele się można dowiedzieć.
Ze swojej strony wyznam, że opowieśc Twojego blogu o prowincji, „maryście” dostępnej na przystanku, itp, pobudziły moją wyobraźnię, gdyż mam chrześniaka w takim miejscu, był on w Bośni jako żołnierz, wybierał się do Iraku, ale mu gorącą odradzałem, aby się raczej zajął czymś bliżej domu, ale oczywiście nie obrotem „maryśką”. Ciągnie mnie, aby znaleźć czas – kilka miesięcy, pojechać tam, wziąć na wszystkie zmysły i opisać te wsie, porównać ze wspomnieniami o tym, co myśmy robili na przystanku … kilkadziesiąt lat temu, jakże inne czasy, a mojego ojca wspomnienia.
telegraphic observer o 14:52 pisze do mnie
Polityka faktycznie jest od redystrybucji dochodów – nie wiedziałeś tego
jakby mnie znowu nie zrozumiał. Czego nie wiedziałem?
Cytowałem wypowiedź w TOKFM prof. Markowskiego nt polskich polityków, aby wzmocnić swój głos! TAK, polityk ma się zajmować sprawiedliwym podziałem dochodu narodowego a nie jakimiś pierdułami!
Moje komentarze dot. redystrybucji dochodu, wtórnego podziału, itp., maja długą brodę na różnych blogach. Cieszyłem się, że ten temat poruszaliście w niezłym gronie.
TO, Jacobsky
Piszcie proszę jaśniej, aby nie trzeba było żądać glossy (Jacobsky) do każdego komentarza. Także nie czepiajcie się słówek! Walcie łatwym tekstem, wiem, że to kosztuje – ale przez szacunek dla czytelnika…
TO już kilka razy pojął kogoś opatrznie. Czytasz niestarannie, lenisz się Wierny Druhu.
Pozdrawiam Panów i czekam na Waszą bijatykę z utęsknieniem.
W studiu TVP usiadłbym między Wami bez strachu.
Kartka z podróży, 16:12
Najlepszy był długaśny komentarz ?nie kastrujcie zwierząt (?)? w temacie ?Gwiazdy na goło i wesoło?.
Podniosłeś mi adrenalinę, Kartko. Muchas gracias.
TO
To byla „merytokracja” (to od „merit”, jak zgaduje), sorry za przekrecenie Twojego wkladu do teorii spoleczenstw. 🙂 Chyba moje mimowolne spekulacje na temat zrodloslowu Twojego pojecia sa blizsze prawdy?
Twoja teoria jest oparta na mechanizmach idealnych. No wiesz, wolny rynek, idealna demokracja, awanse w pionie… Ani w Polsce ani w Ameryce Pln nic nie podlega temu mechanizmowi.
Dlaczego Lincoln? Jest taki film hollywoodzki o mlodym Lincolnie (Jamie Stewart w roli glownej), jak to on z mozolem pial sie do najwyzszego szczebla w hierarchii polityki amerykanskiej. Twoja teoria „merytokracji” jest oparta na tym filmie. Zabrakloby mi palcow aby wymienic osoby z mojego otoczenia, ktore sa niekompetentne i leniwe a osiagnely wysokie stanowiska, na ktore nie zasluguja. Zycia publicznego polityki nawet nie smiem tykac. Nawet wiem, dlaczego.
Pozdrawiam
Kleofas pisze:
2010-11-04 o godz. 12:19
Sprowokowales mnie do napisania komentarza, piszac o Pacific Northwest. Prosze o troche ostroznosci z reklama tego regionu. Bardzo lubimy turystow z Kanady i wszystkich krajow, ktorych mieszkancy znaja zasady wychowania obywatelskiego (jak to pisze Legionnaire). Smiecenie i lamanie przepisow to tylko dwa przyklady braku wychowania obywatelskiego.
Poniewaz tematem sa wtorkowe wybory chcialabym napisac jak to wyglada w stanie Washington. Przede wszystkim wydaje mi sie, ze porownywaniu wyborow lub politykow i partii politycznych w U.S. i Polsce jest troche niefortunne. Nigdy nie bralam udzialu w wyborach do polskich wladz, ale sporadycznie czytam artykuly w polskich gazetach.
W stanie Washington podobnie jak w Oregon wybory odbywaja sie poczta (vote by mail). Kazdy zarejestrowany wyborca otrzymuje poczta pamflet, w ktorym mieszcza sie informacje o wszystkich kandydatach i przepisach (initiatives), na ktore wyborcy beda glosowali. Rowniez poczta wszyscy otrzymuja karte glosowania (ballot), gdzie nalezy zaznaczyc swojego kandydata lub wpisac imie (write-in) kandydata, ktory nie jest wymieniony na karcie.
Koperte z wypelniona karta glosowania nalezy wyslac poczta najpozniej w dniu glosowania. Wiekszosc wyborcow wysyla swoje karty wiele dni wczesniej. Wszystkie koperty sa otwierane w dniu wyborow.
Wyniki wyborow w stanie WA moga byc opoznione jesli ilosc glosow na kandydatow lub nowy przepis jest zblizona. Tak jest tym razem. Nadal odbywa sie przeliczanie glosow, czy senatorem stanu WA bedzie ponownie Patty Murray (D) czy Dino Rossi (R).
Glownym celem wprowadzenia glosowania poczta jest zredukowanie kosztow zwiazanych z organizacja punktow wyborczych gdzie wyborcy chodza osobiscie aby glosowac. Takie punkty nadal istnieja. W King County (okolo 2 mil mieszkancow) otwarto trzy punkty przeznaczone dla tych, ktorzy zgubili karty wyborcze otrzymane poczta.
Ciekawe, czy system glosowania poczta przyjaby sie w Polsce?
Stasieku, Telegraphicku Observerze
Dzięki za miłe slowa.
Chciałbym przypomnieć, że jeszcze przez rewolucją kulturalną IVRP byl w reżimowej tv program o polityce międzynarodowej pt „Siedem dni – świat” w ktorym o różnych ciekawych sprawach zagranicznych rozmawiali redaktorzy Szostkiewicz, Ostrowski, Mroziewicz… – jednym słowem poważni ludzie. Nie dość, że to był program kompetentnie zrobiony, ciekawy to jeszcze na dokładkę – trudno w to teraz uwierzyć – nikt nikomu nie przerywał wypowiedzi ani nie zakrzykiwał. Z przyjemnością oglądałem ten program i mimo tego, że na zdrowie mi wychodzi abstynencja telewizyjna chętnię bym ją przerwał i do niego wrocił. Czytam, że zmiany następują w tv to może warto by było wrocić do tamtego programu. Pół godziny o polityce międzynarodowej w ciągu tygodnia chyba mieści się w tzw misji.
Mam też nadzieję, że na reformę publicznej tv nie pzrewidziano 9 do 12 lat
Pozdrawiam
mtwapa pisze:
2010-11-04 o godz. 16:10
Bez przesady. Nikt tu nie napisal ze Amerykanska demokracja jest perfekcja. Najwieksza porzeba amerykanskiego systemu politycznego jest reforma finansowania partii. Plus dodal bym zrobic lobbing calkowicie jawny.
Pomimo ze amerykanski system nie jest doskonaly, porownywanie go z polskim jest absurdem. Polska jest w epoce feudalnej, epoce kultow jednostek i tak pozostanie bo olbrzymia wiekszosc rodakow nawet o tym nie wie. Przecietny polak jest tepakiem, naiwnym jak niemowle, pozbawionym procesow myslowych i zdolnosci analitycznych mozgu. To efekty mediow, dopalaczy, alkocholu, kosciola i systemu edukacji.
W US kazdy posel-senator jest bezposrednio wybrany przez wyborcow. W Polsce kazdy posel-senator jest nominowany przez partyjnych dyktatorow. To podstawowa roznica. W USA jest 1.77 posla-senatora na kazdy milion mieszkancow. W Polsce 14.73, 8.5 razy wiecej. Na szczblu kancelarii Premier-Prezydent w Polsce jest zartudnionych 10 razy wiecej osob (na glowe mnieszkanca) w porownaniu z administracja Bialego Domu !!! I nawet strategii na rozwoj gospodarki nie ma. To nawet nie jest biurokracja. To zlodziejstwo od podatkowicza.
stasieku 16:54
Nie było wcale pewności, o co chodzi prof. Markowskiemu, a o co Tobie, skoro taki dramat. Bo to czy się daje, czy dzieli, czyli właściwa forma grzecznościowa polityków na dramat mi nie wyglądała i nadal nie wygląda. Winni są wyborcy, no i media. Jedna pani (dziennikarka w GW) dała jakąś taką frazę – państwo będzie płacić za in vitro. To ja przepraszam, ale tu jest dramat. Koszt zabiegu in vitro będzie obciążał NFZ, a de facto wszystkich zgromadzonych w nim klientów. I tak, zdaje mi się, myślą wyborcy, państwo daje, a państwo to Tusk, albo Kaczyński. Faktycznie – posunę się jeszcze dalej, ale wcale nie w celu wykazania się opatrznością czytania – to wyborcy decydują o redystrybycji, o jej kierunku i wielkości, nawet o formie, ale wykonanie i detale w zaufaniu pozostawiają politykom (oczywiście idealizuję, ale na zgrzebny postsocjalistyczny realizm nie ma zgody). Ale Ty to wiesz przecież … a co na to wszystko powiedział prof. Markowski?
Generalnie, opatrzne zrozumienie przez czytających jest wodą na młyn piszących … and so it flows. Ale sam powiedz, czy nie skłania ono do pisania wprost, jednoznacznie, kawa na ławę … ach, co za destrukcja bez dekonstrukcji. Czy staruszek odwiedza ten blog?
zanim sie zachwycimy osiagnieciami demokracji w pieknej krainie za kaluza wody i jak to wzajemnie do siebie dzwonia z gratulacjami warto poczekac dzien dwa po wyborach az kurz opadnie, kurtuzja wobec przeciwnikow stanie sie zbyteczna i wygrani poczuja swoja sile.
A republikanie juz poczuli zeby tylko przytoczyc jednegoz nich :
The Senate’s Republican leader has a simple postelection message for President Barack Obama: Move toward the GOP or get no help from its lawmakers.
a caly link tutaj:
http://www.msnbc.msn.com/id/40007802/ns/politics-decision_2010/?GT1=43001
byc moze nie posunal sie do nieuznania prezydentury obamy jak nasz malosktowy lokalny przywpdca „republikanow” ale otwarcie oglosil ze celem nastepnych dwoch lat jest doprowadzenie do zmiany prezydenta – za wszelka cene.
A wiec oczekujmy raczej nie wspolpracy, nawet nie co-habitacji czy szorstkiej przyjazni ale zupelnie polskiej walki na noze.
Pan redaktor chyab troch pochopnie z tym artykolem wyskoczyl. Republikanie, gdziekolwiek by nie byli maja cos z JK i nie zminia tego dlugosc demokracji czy jezyk rozmowy.
A Obama niestety nie sprawdza sie od poczatku daje dodatkowych argumentow swoim przeciwnikom a jego konferencja po wyborach to juz zupelny blad gdyz zamiast zaprezentowac silnego przezydenta, przywodce narodu ktory ma pomysl na zrealizowanie swoich planow mino czasowych trudnosci wyszedl zalamany, cofajacy sie rakiem, zdziwiony ze go nie rozumieja teoretyk polityki ktory wlanie dostal po twarzy i nie wie czy bardziej go piecze czy boli.
Szczesliwie reublikanie sa jak Pis i sam na siebie kleski wyborcze prze nastepne dwa lata zgotuja. Ale to nie beda dobre lata. Dla nikogo.
Zupelnie jka w Polsce
PA2155
A ja czytałem książkę o młodym Ben Franklinie (też za młodu), jak to pracował nad sobą, także w Londynie, piwa nie pił tylko wodę, itd. A jak było na prawdę? I czy da się porównać z obecnymi czasy?
Na Twoim miejscu zrewidowałbym sądy na sobą wpierw, a potem nad osobami z Twojego otoczenia, tak dla dobrego samopoczucia. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się to możliwe.
Moja córka właśnie jest na początku kariery, coś produkuje, zdaje jakieś egzaminy (GRE), doskonali narzędzia, kupuje sprzęt, nawiązuje kontakty, haruje dzień i noc, przygląda się jak to robią inni – proszę Cię, nie wybijaj mnie z transu.
Kartko z P.
Jedna Twoja obserwacja jest niezwykle trafna – Obama jest jakiś za miekki. Może te lata wspinania się niemal z samego dołu tak go rozmiększyły?
Jacobsky,
Weźmy Różowy Czwartek (4-XI-2010) na giełdach. Zachowują się racjonalnie, czy też nie. Po wyborach we wtorek rząd i The Fed podjęli wspólna decyzję zwana w skrócie QE2. Tę decyzję giełda „przetworzyła” na 1,5 % wzrostu DJ, nieco mniej NASDQ i S&P 500, prawie 2 procent indeks TSX. Giełda nie miała pewności, czy tak się stanie, aczkolwiek chodziły wcześniej słuchy. O konsekwnecjach tych kroków długo można, jak również tego, że rząd w Ottawie zablokował przejęcie POT przez firmę austalijską, przez co Twój/nasz ulubiony stock spadł o ponad 3 %.
Giełda pełni tu pewną funkcję wyliczenia równowagi w b. krótkim okresie i robi to całkiej racjonalnie, natomiast rozgrywającymi w dłuższym okresie są politycy w obu stolicach i wyborcy za nimi stojący. Chodzi o to, aby USA mogły wyjść z roli permanentnej lokomotywy światowego wzrostu, aby bezrobocie w USA obniżyć i kosztem obłożyć kraje rozwijające się – Brazylia już złożyła protest. Opinie o słusnzości QE2 są podzielone także w Ameryce. Myślisz pewnie, że ja mam jakąś racjonalną opinię na ten temat, hehehhehe ….
Kaczor wlasnie zgodzil sie z pieknym Zbysiem, ze odpowiedzialnosc za przewidywalny zly wynik PiS-u w wyborach komunalnych spada calkowicie na p. Kluzik-Rostkowska. Z tego wynika optymistyczna wiadomosc, ze tych dwoch pajacow nie ma juz wplywu na polityke PiS-u.
Ziobro prowadzi tu bardzo wyrachowana gre. On poprostu podpuszcza Kaczora w nadzieji, ze ten tak daleko zagrzebie sie i skompromituje w bagnie swoich zlych emocji, ze w koncu nie pozostanie mu nic innego jak ustapic.
I wtedy wybije godzina pieknego Zbysia !
stasieku,
czy T.O. rzeczywiscie potrzebuje adwokata w Twojej osobie ?
Telgraphicku Observerze
Czytałem, że Obama publicznie stwierdził iż społeczeństwo amerykańskie jest w stanie lękowym z racji kryzysu w związku z czym nie ma sensu na nie wpływać przy pomocy racjonalnych argumentów – perswazyjnie. Nawet odebrano tę wypowiedź jako arogancką wobec elektoratu. Ale on ma rację – to jest również problem polski gdzie lękowa psychoza społeczna uniemożliwia racjonalny dialog. W takich sytuacja sprawdzają się politycy z talentem emocjonalnym do innego typu komunikacji. W Polsce niewątpliwie Kaczynski umie się porozumiewać z tego typu elektoratem. Z tym, że jest destrukcyjny. Ale bywają politycy o tego typu wrażliwości ale konstruktywni.
Po prostu nie wiem czy Obama ma tę umiejętność. Czy jego talenty i umiejętności polityczne nie kończą się na tym kaznodziejstwie peswazyjnym. Nie wiem czy ten obraz poczciwca, tatki, mężusia o dobrotliwym uśmiechu pastora jest prawdziwym obrazem jego osobowości czy to kreacja, ktorą zaniedbano zmienić na czas.
Nie wydaje mi się by był to człowiek slabego charakteru, bo przecież marsz z dołów na szczyt wladzy wymagał siły i bezwzględności.
Niewątpliwie jakaś ikra jest mu niezbędna. Wbrew pozorom drobne wpadki, rysy, niekonwencjonalne zachowania typu wybuch złości, przekleństwo przybliżają politykow ludziom. Takie dobroduszne wzorce w ciężkich czasach budzą irytację rozdrażnionych ludzi. Ale zobaczymy w najbliższych dwoch latach jak z Obamą jest naprawdę.
Pozdrawiam
Wątków dużo wyżej, trochę od lasa do sasa, dorzucając trochę:
Nie sądzę że jest wiele zazdrościć, uwaga że system midterm użyteczny bo szybko koryguje/dyscyplinuje polityków/rząd trochę naiwna bo jak każdy system ma to dwie strony. Negatywna to to że może blokować doprowadzenie czegokolwiek do końca. Co może prezydent zrobić i w kraju tak zdecentralizowanym jak USA w dwa lata? Nic efektywnie. A do zrobienia jest dużo.
Elektorat niestety nie jest generalnie w swojej masie za bardzo mądry – dwa razy np wybierali tutaj kompletnego ewidentnego olewającego wszystko przygłupa na swoje nieszczęście efektywnie, a Polacy Kaczyńskich (prez i prem) i o mało co Tymińskiego – głosuje na poziomie „gut feeling” a nie żadnej racjonalności.
A gut level feeling w Stanach to niepokój, niedowierzanie, że system który tak dobrze służył Stanom przez stulecia (dobrobyt wewnętrzny dla większości społeczeństwa, globalna dominacja wojskowo i cywilizacyjnie) okazuje się teraz niezdolny i to chyba permanentnie do wyciągnięcia kraju z ostatniej zapaści.
A w to trudno większości uwierzyć, dlatego zrzucają z podpuszczenia republikanów winę na „socjalizm” Obamy i progresywnych demokratów. Obiektywnie zaś to nonsens bo jeśli by uważać Obamę za socjalista to w porównaniu Szwecja to ciężki komunizm stalinowski.
Stany zaś to ciągle stary (tetryzujący się już niestety) kapitalizm jakiego nigdzie już w Europie uświadczyć. Bez zmian i bez Obamy będzie się dalej tetryzował.
Obama był ich jedyną szansą także źle widzę.
—
a) inflacji w Stanach od dwóch lat żadnej nie ma, oficjalnie przynajmniej, CPI (Consumer Price Index) na minusie do dzisiaj od 2008, takie np emerytury Social Security Administration bez podwyżek inflacyjnych w 2010 i w 2011.
b) nie zgadzam się że Obama rozczarował, jego adm obroniła gospodarkę przed ciężkim krachem do którego było bardzo niedaleko pod koniec Bush-a, i zreformował ubezpieczenia zdrowotne troszeczkę tylko co prawda (daleko nam tutaj do takiej Francji, Niemiec, nie mówiąc już o Skandynawii) ale to się nikomu wcześnie nie udało. To dużo bo mentalność społeczeństwa raczej betonowa (z sentymentu za dawną świetnością) w większości.
c) kryzys ustabilizowano, wychodzenie z niego idzie jak po grudzie ale idzie. Grudy to konsekwencja znacznego pogorszenie sytuacji kraju globalnie, akumulacja długu/inercji cywilizacyjnej i militaryzmu z lat przeszłych i wypalenie się energii wewnętrznej. Drugi dołek recesyjnego wydaje się na dzisiaj mało prawdopodobny dzięki właśnie Obamie, ludzie Obamy obawiają się teraz długoterminowej stagflacji w stylu Japonii, która po wielkim boom-ie 30 lat temu popadła w marazm i do dzisiaj z niego nie wyszła. Drukujemy 600 mld dolarów żeby to jakoś rozruszać bo nic innego próbowanego wcześnie nie pomogło. (Niemcy wychodzą bardzo łądnie, ale tam inna kultura/mentalność/dyscyplina/organizacja społeczna i państwowa, no i technicznie/technologicznie/gospodarczo bardziej kompetentni).
d) jest (t.j. ja mam) poczucie że adm. Obamy trzyma rękę na pulsie ekonomicznym kraju, wie co się dzieje i jest pro-active, co dużo bo za Busha było kompletne nieodpowiedzialne skandaliczne nawet bezhołowie.
e) najcięższym problem kraju jest i będzie 1) uporanie się z konsekwencjami olbrzymiej bański spekulacyjnej na rynku nieruchomości z czasów Busha i 2) olbrzymie zadłużenie kraju, i 3) wyjście z zapaści technologicznej (stan infrastruktury). Rynek nieruchomości trochę podobny do polskiego ale w skali i amokowego rozhuśtania spekulacyjnego w poprzednim cyklu rzędów więcej.
h) Boehner, p. Szostkiewicz to polityk bardzo nieciekawy, twardy, pamiętliwy, ideologicznie prawicowy w złym sensie, nie specjalnie inteligentny, toporny po prawdzie (Kaczyński to wyrafinowany intelektualista w porównaniu), bez żadnego zbornego planu, programu, przemyśleń dla kraju. Ma szansę? Ma oczywiście zależy jak się sprawy potoczą chociaż nigdy to nie był bardzo popularny polityk. Bo jeśli wybrano Busha to dlaczego nie jego?
http://www.avaaz.org/en/24h_to_save_sakineh/?cl=822830407&v=750
Kartka – Obama nigdy nie miał wizerunku „poczciwca, tatki, mężusia o dobrotliwym uśmiechu pastora”.
Nie wiem skąd ci się to wzięło. Obama ma opinię osoby z elity intelektualnej kraju, takiego Europejczyka trochę (stąd oskarżenia o socjalizm), osoby trochę za bardzo wyrafinowanej, eleganckiej intelektualnie i fizycznie, „wykształciucha” jeśli ten polski termin dobrze rozumiem, mądrali. Stonowanej, self-restraining mądrali ale jednak mądrali a to w tym społeczeństwie trochę nie za bardzo dobrze rezonuje w tych czasach szczególnie.
Brat łata to był Clinton, w pewnym sensie też młodszy Bush chociaż ten był bardziej typu „fraternity brat” lub raczej „jerky ahole fraternity brat”. Przedtem był Nixon, i stary Bush ten od CIA, obydwaj antytezy ciepłości, pastorskiej czy jakiejkolwiek innej.
Problemem Obamy jest głównie w tym że nie można mu nic zarzucić, uczciwy, czysty do bólu, intelektualnie (mówi to co myśli) i w życiu, żadne majcholki są u niego nie do pomyślenia, lodów żadnych na boku nie kręci i nie będzie kręcił, perfekcyjnie oddany żonie i dzieciom, numerów na boku nie robi, i mówi to co myśli a nie to co akurat wypada.
A to wszędzie ludzi generalnie denerwuje, bo świętych „nikt” nie lubi. Jedyna jego słabość – palenie papierosów – nie za wiele mu pomaga w uczłowieczeniu jego wizerunku bo palenie uważa się dzisiaj za brudny nawyk zaś np. skoki na boku z panienką Clintona czy jego niejasne interesy finansowe, nie. Dalej sprawia wrażenie że jego religijność jest taka trochę wymuszona i że mu z tym niewygodnie, a to niestety wygląda tutaj podejrzanie. Także ma rzeczywiście problem.
Do Hematemesis czyli the Puke.
Czytanie komentarzy prasowych autorow ktorych opinie sa odmienne od mych wlasnych zwykle jest wzbogacajace, natomiast czytanie wypowiedzi na tych stronach interenetowych (i innych ) bywa rozrywka. Prawda jest, ze niektore z wypowiedzi nadaja sie ?na rozsmieszanie zdechych koni? powtarzajac za K. Makuszynskim.
Do nich nalezy Panska, Panie moze Pani Hematemesis, czyli the Puke..
Otoz dlaczego:
Mitch McConnell powiedzial, ze celem Partii Rpublikanskiej jest aby prez. Obama byl ?one term president? , Partia Demokratyczna ma podobny cel gdy prezydentem jest republikanin. Taka jest demokracja.
Widzialem cala konferencje Obamy i pomimo, ze nie naleze do jego zwolennikow to zachowywal sie jak prezydent ktoremu wyborcy powiedzieli, ze nie zgadzaja sie z jego kierunkiem polityki. Musial odlozyc na polke swa arogancje i z pokora przyjac wynik wyborow..
Prezydent to nie dyktator, moze stracic fotel wskutek wyborow a nie przewrotu. Wybory sie skonczyly sa nowe realia polityczne, bo tak dziala normalna demokracja gdzie obywatele nie biora wynikow jako osobistej obrazy.
Natomiast stwiedzenie ?byc moze nie posunal sie do nieuznania prezydentury obamy? (chodzi o wypowiedz M.McConnell) jest to bzdura, Panie, Pani the Puke..
Teraz cos na temat zachowania sie Parti Republikanskiej..
Ona przypomina Panu czy Pani the Puke J. K. i P i S .
Do takich konkluzji mozna tylko dosc po trzeciej pollitrowce w swietlicy kolejowej. Proponuje Panu czy Pani the Puke na serio sie zabrac za angielski, ?Rosetta Stone?. jest dostepna zarowno finansowa jak i na kazde IQ.
Kilka slow do Pana, Pani WG.
Panskie oceny dokonan Obamy, obrazu politycznego USA oraz niektorych politykow (Boehner) sa plagiatem. Mozna to wszystko znalezc na stronach (tych oficjalnych) NCAAP. Slowo w slowo. Wstyd.
telegraphic observer,
znamy sie tylko z blogów i z niczego wiecej. Jesli taka znajomosc ma dla Ciebie jakas waznosc, to prosze bardzo. Byc moze stad wynika asymetria, o której piszesz. Nie wiem nic o Tobie jako o osobie poza tym, ze mieszkasz w Toronto, ze piszez na rózne tematy, ciekawie, i ze róznimy sie dosc czesto w opiniach, choc – jak zauwazasz – równiez zgadzamy sie na rózne tematy. Dla mnie to wystarczy.
O behavioral economics. Dziedzina ta powstala z laczenia sie psychologii, neurologii oraz ekonomii celem lepszego zrozumienia tego, co w sumie przeczy sztywnym teoriom opartm na zalozeniu, ze rynki zachowuja sie racjonalnie jako suma racjonalnych zachowan Homo ecomonicus, zachowan racjonalnych i opartych na takiej samej ocenie tego, co dla H. economicus obiektywnie najkorzystniejsze w danej chwili. Wedlug Petera Bernsteina „under all conditions, man in classical economics is an automaton capable of objective reasoning„. Cena wyznaczona przez rynek jako wynik równowagi wynikajacej z efficient market hypothesis nie powinna dojsc do poziomu tej z banki, ale doszla, i to nie raz. Alan Greenspan, zwolennik efficient market hypothesis powiedzial w trakcie przesluchan przez Kongresem w pazdzierniku 2008, ze …those of us who looked to the self-interst of lending institutions to protect shareholder’s equity, myself especially, are in state of shocked disbelief„. Patrzac na problem z punktu widzenia BH, zachowanie instytucji kredytowych (a przeciez sa to równiez ogranizacje oparte na ludziach z calym ich bagazem emocji oraz motywacji) nie powinno budzic zaskoczenia.
BH podwaza taki bezemocjonalny sposób patrzenia na aktorów gry rynkowej i przyjmuje, ze Homo ecomonicus kieruje sie iluzjami, które wynikaja ze stanów emocjonalnych nie majacych nic wspólnego z obiektywizmem zakladanym przez teorie klasyczne. Amos Tversky i Daniel Kahneman wykazali np, ze znakomita wiekszosc z nas czuje wiekszy zal kiedy straci 1000 zl niz kiedy zyska tyle samo. Racjonalny inwestor powinien zachowywac sie tak samo w chwili kiedy majac 10 zl traci 8, zostajac tym samym z 2 zl, jak i wtedy, kiedy wchodzi on posiadanie 2 zl nie majac nic. Jednak psychologowie udowodnili wielokroc, ze tak nie jest, ze ludzie po stokroc bardziej cierpia z powodu straty niz z ciesza sie z powodu zysku, nawet jesli w obydwu przypadkach wynik jest ten sam: 2 zl w kieszeni. Jedyna grupa zachwujaca sie racjonalnie w takiej sytuacji to autysci: 2 zl w kieszeni to 2 zl w kieszeni. Kahneman dostal za to Nobla w 2002 roku za swoje prace w tej dziedzinie.
Teza jednoczaca analizy produkowane przez BH jest to, ze to irracjonalne impulsy stanowia podloze baniek gieldowych oraz tąpnieć, jakie nastepują po pęknięciu bańki. Cykle ekonomiczne jako normalny przejaw dynamiki rynkowej wynikaja w duzej mierze od stopnia zaufania, jaki czja do siebie obie strony gry rynkowej (biznes i konsumenci), które to zaufanie determinuje, czy nastepniego dnia równiez podejma oni normalnie swoje dzialania rynkowe. Ale wzajemne zaufanie nie jest budowane na racjonalnej w 100% ocenie. Nasze instykty popychaja nas np. w kierunku nadmiaru zaufania i goraczki gieldowej. Ten nadmiar zaufania dosc szybko moze przerodzic sie w panike spowodowana tak zachowaniem sie samego rynku, jak i innymi czynnikami. Emocje w takich przypadkach maja efekt dopelniajacy do skutków zludzen, jakimi zyje wiekszosc konsumentów, zludzen np. w postaci nie brania pod uwage efektu inflacji na ich sile nabywcza. Innym jest nie liczenie sie przez pozyczkobiorców z faktem, ze stopy procentowe moga kiedys pójsc kiedys w góre. Innym skrzywieniem percepcji jest nadmiar zaufania do samego siebie i do wlasnej umiejetnosci robienia rzeczy (np. inwestowania, ale tez prowawdzenia samochodu), instynkt stadny (run na akcje) oraz brak odpornosci na stres zwiazany z ryzykiem, jakim w koncu jest inwestowanie wlasnych pieniedzy, a wiec podatnosc na panike.
Celem BH nie jest rewolucja w ekonomii czy tez zamykanie gieldy, ale raczej glebsze wytlumacznie sposobu, w jaki reaguja inwestorzy (indywidualnie i w grupie), i ugruntowanie tej wiedzy na poziomie klasycznych teorii ekonomicznych. Zamiast efficient market hypothesis wprowadzic adaptive-market hypothesis – hipoteze uwgledniajaca ludzkie zachowania ekonomiczne w szerszym kontekscie, w kontekscie psycholgicznym i biologicznym, niemal ewolucyjnym, aby móc ewentualnie zapobiegac np. powstawaniu baniek gieldowych. Lub przynajmniej ostrzegać przed nimi za wczasu. Są na to pomysły.
I w tym szerszym kontekscie ludzkim giełda czy w ogóle: całość zjawisk ekonomicznych nie jest dla mnie anonimowym, bezdusznym tworem rzadzonym obiektywnymi prawami ekonomicznymi, ani nie jest super-komupterem, który wylicza w oparciu o wyrafinowane algorytmy, ktorych uzytecznosci nie kwestionuje. Rozgrywajacy na rynku czy na giełdzie to my wszyscy, pośrednio lub bezpośrednio. Byc moze ostateczne wychodzenie z kryzysu, jaki i skuteczność akcji mających na celu niedopuszczenie do następnego załamania zależeć będzie rowniez od tego, czy rzeczywiście da się pożenić klasyczne instrumenty ekonomiczne z tymi, których stara się dostarczyć BH. Moim zdaniem sa to instrumenty przydatne.
Pozdrawiam.
PS. Sorry, ale w trakcie pisania komputer „skraszowal” i nie wiem jakim cudem, ale wykasowaly sie polskie znaki.
Wg
Mam opinie na podstawie tego co widze. Na podstawie przekazu medialnego, ktory dociera do mnie podobnie jak do innych ludzi. Zresztą sam potwierdzasz w swoim drugim komentarzu to co odczuwam – „A to wszędzie ludzi generalnie denerwuje, bo świętych „nikt” nie lubi”.
Jeszcze raz podkreślam – życzę Obamie by mu się powiodło. To co piszę nie jest krytyką tylko raczej szukaniem przyczyn dlaczego mu nie idzie jak powinno.
Pozdrawiam
Obejrzałem właśnie „dyskusję” ekspertów w programie CNN ParkerSpitzer. Kłócili się i przerywali sobie prawie jak u nas, ale coś innego jest ważne. We czworo zastanawiali się, co Obama powinien teraz zrobić (czy raczej przewidywali, mądrale, co teraz zrobi). Czy zgodzi się na dalsze zamrożenie podatków, czy będzie naciskał na ich podwyższenie (po odmrożeniu „ustaw” Busha). I w tej dyskusji doszło do sporu:
Czy obniżanie podatków zwiększa czy zmniejsza bezrobocie?
Ci eksperci, specjaliści, mający dostęp do wszelkich danych (niedostępnych zwykłym śmiertelnikom) byli podzieleni 50:50 „w tym temacie”.
Wydawałoby się, to tak prosta i oczywista sprawa, jak porównanie chronologiczne danych nt. bezrobocia i decyzji podnoszących lub obniżających podatki – ale nic z tego, NIE DA SIĘ!
No, może aż tak proste to nie jest. Nie ważne. Co istotne, to to, że najwidoczniej i rządy (nie tylko w USA) i ekonomiści (nie teoretycy, tylko księgowi) NIE WIEDZĄ, jak zmiany podatkowe wpływają na bezrobocie i czy w ogóle wpływają!!!
Zawsze myślałem, że przewidywanie kursów walut i wartości akcji to wróżenie z fusów. Ale wygląda na to, że także najbardziej podstawowe decyzje polityczne muszą być podejmowane nie w oparciu o znane i udowodnione ciągi przyczynowo-skutkowe, bo nawet jeśli takie ciągi istnieją, to ich nie znamy.
I to jest moje drugie zadziwienie i mój drugi dziś osobisty zysk.
Bo pierwszym zyskiem było to, że zamiast iść na spotkanie Ruchu Poparcia Palikota, obejrzałem mecz PE w piłce nożnej, w którym Lech Poznań pokonał Manchester City 3:1. A zadziwienie? Bo jak to się stało, że zespół słabszych technicznie, wolniejszych, mniej sprawnych fizycznie, mniej „bystrych”, mniej doświadczonych piłkarzy wygrał?
Może to jest tak samo jak z tymi podatkami i bezrobociem???
Jacobsky,
Świetnie napisane, ale od czego skrótem jest BH (może stasieku wie?) 😉
Behavioral Hypothesis? Bernstein Homo?
Przed Tversky’m i Kahnemanem był Von Neumann i Morgenstern (w 1944):
http://en.wikipedia.org/wiki/Von_Neumann%E2%80%93Morgenstern_utility_theorem
z teorią użyteczności wypłaty pieniężnej, awersją do ryzyka, etc.
Alan Greenspan ukuł frazę irrational exuberance w 1996 roku. Czyli kluczył między iracjonalnym zachowaniem inwestorów i hipotezą o wydajnych rynkach finansowych. NB, zwracałem Ci uwagę na różnicę w handlowaniu produktami, a handlowaniu produktami finansowymi. Poziomy racjonalności mogą być zasadniczo różne.
Również cykl koniunkuralny jest efektem „niedostatecznej racjonalności” w systemie. Paradygmaty klasycznej ekonomii są podważane od dawna, wiele z nich jest nadal użyteczne. Czy adaptive market hypothesis jest nowym użytecznym narzędziem? Mam wrażenie, że na odpowiedź należy poczekać. O skrzywieniu percepcji człowieka można długo. Niemniej problem prowadzenia samochodu, czy polityki makroekonomicznej pozostaje. Coś trzeba robić, jakoś działać, pragmatycznie, uwzględniając luki w poznaniu.
Nie mam pewności, prawdę mówiąc, o co się spieramy. Ja twierdziłem, że winą za kryzys ponoszą decydenci od polityki monetarnej i regulacji, a Ty – zdaje mi się, ale ciągle tracę orientację – że winę ponosi instytucja rynków finansowych, albo niedoskonałości ludzkiej percepcji ekonomicznych zjawisk. Z tym drugim też się zgodzić mogę – wygrywają ci, którzy mają lepszą percepcję, tak jak na drogach częściej ulegają wypadkom ci, którzy nie dokładnie rozumieją sens reguł ruchu drogowego.
Ale jeśli kwestia jest poważna, to musimy się udać do Kingston, do Ciebie należy wybór broni.
P.S. więc jak, czy QE2 jest dobre dla Ameryki? A dla świata? Zdobądź się na odrobinę racjonalności, Jacobsky, choćby w tej sprawie.
Znany ekonomista z Toronto rozczarowuje @18.27
?Giełda pełni tu pewną funkcję wyliczenia równowagi w b. krótkim okresie i robi to całkiem racjonalnie, natomiast rozgrywającymi w dłuższym okresie są politycy w obu stolicach i wyborcy za nimi stojący?.
Na gieldach rozgrywajacymi sa instytucje; banki, firmy ubezpieczeniewe, roznego rodzaju ?funds managers? i przeroznej masci szarlatani grajacy pieniedzmi swoich clientow. A tymi clientami sa ludzie pracy. Co najmniej 90% funduszy inwestycyjnych ma swe zrodla w skladkach emerytalnych, oszczednosciowych, ubezpieczeniowych, medycznych,? ludzi pracy. Zaledwie 2% fuduszy inwestycyjnych na gieldach pochodzi od indywidualnych osob ktore bezposrednio tam inwestuja.
Gieldy pracuja ja odkurzacze. Sciagaja tryliony dolarow z rynku i duza czesc wyrzucaja w bloto. Problemem jest ze to zjawisko jest za trudne dla ekonomistow. Nie moga tego zrozumiec.
Rozwazmy inwestycje. Kazdy $1 bln buduje 10 km autostrady. A wiec $5 bln wybudowalo 50 km. Gdy slon pierdnal w Bangladesz nastapila panika i 20 km autostrady zniklo. Nastepne $5 bln wybudowalo nastepne 50 km. Znowu slon pierdnal w Bangladesz i tym razem 30 km zniklo. W tym momencie widac ze $5 bln zostalo wyrzucone w bloto.
Gieldy pracuja w ten sam spsob. Trilliony dollarow jest tam wyrzucane w bloto kazdego roku. Rozwazmy ze zamiast inwestycji na gieldach te same fundusze mogly by budowac infrastukture, fabryki, elektrownie, rurociagi, rafinerie, autostrady. Inwestycje w tworzenie trwalego majatku buduja dochodowe ogniwa gospodarki na dziesitki lat, stwarzaja miejsca pracy, zwiekszaja PKB, wykorzystuja ten zapomniany przez ekonomistow ?economic multiplier?. Tego nie mozna powiedziec o gieldach. (wyjatkami sa nowe IPO co jest rzadkim zjawiskiem)
Ceny akcji na gieldzie powinny (teoretycznie) reprezentowac wartosc firm. To jest obecna wartosc sumy przyszlych (do nieskonczonosci) dewidend. Ale tak nie jest i nigdy nie tak bylo. Gieldy dzialaja tak samo jak inne rynki, np rynek nieruchomosci. Naplyw tanich pieniedzy spowodowal wzrost cen nieruchomosci nie tworzac zadenj wartosci. Dlatego widzimy rudery za ktore wlasciciele zaplacili setki tys dolarow.
Po zamknieciu zrodel tanich pozyczek ceny tych ruder spadly zostawiajac wlascicieli ze zobowiazaniami przekraczjacymi wartosc tych nieruchomoosci.
Gieldy dzialaja w ten sam sposob. Teraz juz widac ze naplyw dodatkowych funduszy powoduje wzrost cen akcji. To nic innego jak inflacja akcji. Jezeli te $600 bln ktore Bernanke teraz wydrukowal zostanie zainwestowane na gieldach, ceny akcji wzrosna. To nie ma nic wspolnego z wartoscia firm. Gdy naplyw nowych fundyszy na gielde sie zmniejszy ceny akcji spadna. To odpowiednik tych 50 km autostrady ktore zniklo. W rezultacie nic pozytywnego te $600 mld nie stworzy. I tak bedzie.
Glownie, instytucje sa wlascicielami obligacji rzadowych. Po ich sprzedarzy w krotkim czasie przychody beda zainwestowane wlasnie na gieldach bo najwygodniej i przyczynia sie do inflacji akcji. Ale to nie jedyne zlo.
Poniewaz kazdy inwestor szuka inwestycji gdzie jest mozliwe najlepiej zarobic, rzekome zarobki na inflacji cen akcji na gieldach sa traktowane jako punkt odniesienia. (bardzo popularny Capital Assets Pricing Model).
Co znaczy ze aby zainwestowac np, w elektrownie dochody musza byc wieksze niz te rzekome z gieldy. Co z kolei zabija duzo inwestycji juz w strefie planowania. Tak rodzi sie bezrobocie. To jest przyczyna ze zachodnie ekonomie nie potrafia same siebie utrzymac. Dziwne ze ekonomoisci nie potrafia tego rozpoznac. .
Kartka z P.
Obama powiedział, że Amerykanie są lękliwi? Niemożliwe, to jakaś prowokacja ze strony prawicowej reakcji i Tea Party, przkręcenie sensu jego słów. Już lepiej niech mówią o nim, że komunista.
Nie znam tekstu tej wypowiedzi, musimy poczekać na potwierdzenie przez Kleofasa, bo on słucha Obamy od dechy do dechy, chociaż czasami przysypia. Ale jest jakiś ubytek racjonalności wśród Ameykanów, co jest w gruncie rzeczy normalne. A w tej sytaucji, gdy zapożyczyłeś po uszy (bo kredyt był za darmu i dla każdego) i straciłeś pracę na wiele miesięcy przy małym zasiłku, dom stracił 30 % wartości (optymistycznie licząc) to też byłbyś przerażony. W Polsce strach ma inne podłoże. Bo w Ameryce politycy zrobili rollercoaster w sensie ekonomicznym. W Polsce jest raczej drewniana huśtawka w sferze metafizycznej.
Obama zrobił dobrą politykę (nie rozczarował), teraz udaje, że się przejął głosem ludu. Rzecz jasna, że głos ludu dał mu urząd i od Obamy zależy, czy mu da po raz drugi. Wydaje mi się on być zręcznym politykiem, nie będę tego uzasadniał, bo mało miejsca i czasu, zręcznym w sensie pragmatyzmu waszyngtońskiej polityki. Ale choćby to, walka o miejsca pracy dla Amerykanów poprzez zastrzyk pieniędzy (700 mld dol) z groźbą inflacji wyreżyserowana na ten właśnie moment, w tym tygodniu. Jego wyczucie momentu jest dobre, jeśli nie perfekcyjne.
Spotkałem rok temu wystraszonych prawicowców w USA, znajomych sprzed wielu lat wcześniej. Porażające, a wszystko ma podłoże finansowe, a potem dobudowują sobie teorię rasową, religijną, polityczną – ciekawie jest ich obserwować, mówię Ci. Oczywiście nie będę obgadywać znajomych, skąd innąd b. sympatycznych. Ale mechanizm jest prosty.
mw (11-04 o godz. 21:56)
(………..) Może to jest tak samo jak z tymi podatkami i bezrobociem???
Dokładnie tak samo, należy usiąść na kanapie i oglądać. Albo lepiej – przeczytac na blogu jaki jest wynik końcowy.
Jacobsky, 19:25 i 21:21
TO nie potrzebuje adwokata, to fighter, co się zowie.
Ja czasami staram się Go Panu objaśnić, bo spędziłem z Nim szczere 10 godzin.
To więcej, niż kilka lat blogowania.
Przeczytałem starannie Pański esej (21:21), poświęcony „behavioral economics”.
Mam dwie uwagi:
1. TO opracowywał software dla giełdy przez kilka lat, musi znać tę dziedzinę. Może tam wsadził jakiś element „behavioral”…
2. Jakiś czas temu córka podarowała mi pamiętniki Greenspana, cegła po byku, były fragmenty, które opuściłem. Czytając, miałem mieszane uczucia przy szacunku prawdy w tych pamiętnikach zawartej. Wyczuwałem momentami zakłamanie, próbę wmówienia sobie nieprawdy.
Czekam na komentarz TO, my tu lulu, a Wy macie jeszcze cały wieczór.
Pozdrawiam
PS
Zrobiłem sobie roczne przebiegi WIG20 i NASDAQ.
WIG20 zwykle wyprzedzał NASDAQ o 300-350 pkt.
Dzisiejsze zamknięcia; WIG20 2721, NASDAQ 2577, zatem różnica tylko 144 pkt.
Czy to oznacza, że WIG20 2900 wkrótce, nawet, jak NASDAQ się zatrzyma?
Z waszej ekonomicznej dyskusji Panowie zrozumiałem jedno
wygrywają ci którzy ustanawiają trendy……
Bardzo duże organizacje finansowe i gospodarki są w stanie wytworzyć popyt, trend, do którego dołączają się mniejsze finansowo organizmy.
W kasynie ZAWSZE wygrywa ten co trzyma bank…….
Rozgrywającymi na razie są USA i Chiny. Poprzez sztuczne ustawienie kursu swojej waluty ustawiają świat według własnych zyczeń….
Pytanie tylko, czy ich życzenia są życzeniami świata….
Telegraphick Observer
Nie powiedział, że są lękliwi tylko, że jest nastroj lęku, neurozy, ktory nie sprzyja racjonalnym argumentom. Nastrój wynikający z tego co opisujesz w komentarzu. To brzmiało jakby się tłumaczył z sytuacji. Niestety czytalem to w środku nocy kilka dni temu i pewnie nie znajdę tego tekstu. Tym bardziej, że w piwnicy znalazlem jakieś wino – chyba z porzeczek – jeszcze produkcji mojego śp ojca i już jestem trochę rozmaślony, bo mocne jak cholera. Ma ponad 10 lat i nie wiem czy tata spirytusem go nie zakonserwował.
Może Kleofas tę wypowiedź Obamy wyłapał.
Pozdrowienia
Prezydent nic nie mowil o „nastroju leku i neurozy”. Mowil spokojnie, ale bardzo zatroskany. Nie ma co pytac Observera, bo to len patentowany; nawet nie chcialo mu sie wysluchac calosci. Ale chetnie sie wypowiadal. A ja odsluchalem dwa razy.
Mowimy Obama, ale za nim stoi sztab doradcow. Kazde jego slowo mu pisza. Talent polega na dobraniu dobrych doradcow. I mysla za niego. Zobaczymy jak z tego wyleza. Znaczy, z rowu, skad maja wypchnac samochod co sie byl tam zaryl. Narazie z posmiechujkow o Republikanach, ktorzy jak mowil jeszcze w Cleveland, czekaja az Demokraci wypchna samochod i wtedy poprosza o kluczyki, przeszedl do komplementow i nawet proponuje im slurpee…. delishes, mowi.
Zycze mu powodzenia.
stasieku (11-04 o godz. 22:51)
Alana Greenspana pamiętniki zachwalal red. Passent, że grał na saksofonie lub innym instrumencie, że ma słynną żonę, itp. Czytałem je wiele miesięcy temu, kawał ciekawej historii finansów światowych. Człowieka na podstawie jego pamietników nie ocenisz.
Po prostu moja teza, wcale nie oryginalna, jest taka, że kryzys sprokurowali ludzie, nie automaty. Po drugie, nie źli ludzie, tylko chciwi na władzę, Bush i Greenspan, trochę zagubieni – oczywiście w uproszczeniu ujmując. A Jacobsky, jako naukowiec, twierdzi, że to nie ludzie zrobili tylko ich behaviour, po polsku zachowanie. No i walcz z takim, ciągle w zwarciu.
Był to błąd polityki makroekonomicznej – ile razy mam powtarzać, za ekonomistami. Behawioryści to psychole, nota bene. A chianti to najlepsze wino, jak dotąd.
Czwartek wieczór jest i nie wiem czy będę jutro pracował, bo rynki wszystko już zdyskontowały (chyba, ze jakas nowa informacja sie pojawi w Chinach, dzis w nocy mojego czasu). Pojawiają się na blogu teorie, z dobrego wychowania nie powiem że spiskowe, jednakowoż wśrod tych rozgrywających na giełdzie banków, funduszy itp, instytucjonalnych inwestorow – jak nazywaja ich fachowcy, a prosty lud w swym gniewie od szarlatanów ich wyzywa, normalny day trader w taki dzień jak dzisiejszy bez większego wysiłku uzbiera ze trzy tysiące. Chociaż takie teksty też już były na blogu.
Czy to oznacza, że WIG20 2900 wkrótce, nawet, jak NASDAQ się zatrzyma?
To jest dobry wstęp, stasieku. Zadawanie właściwych pytań. Choć są jeszcze właściwsze, ale przecież Ty nie jesteś a day trader. Fundamentalnie zaś, daję 65-35 szans, że ożywienie gospodarki amerykańskiej się uda. ?Faraon? Prusa przychodzi na myśl w takich dniach. Najważniejszy mój argument jest taki, że jak ludzie zaczną się bać inflacji z kolei, to zaczną kupować co popadnie. I co, Jacobsky, kto jest najwiekszym behaviorysta ekonomicznym? Nie zaden mityczny BH, lecz TO.
Nota bene, stasieku, jeśli inwestujesz fundametnalnie, nie technicznie jak „chartysta” podług wykresów, to musisz być „a contrarian”. Musisz zrozumieć ideę umiejętnego przeciwstawiania się trendowi.
@ wiesiek56
(…) zrozumiałem jedno: wygrywają ci którzy ustanawiają trendy?? (…) Rozgrywającymi na razie są USA i Chiny…
Tak jest! I to wszystko dzieje się ponad naszymi glowami. Jakbyśmy żyli na Hawajach. Aloha!
http://americamagazine.podbean.com/2010/11/04/special-election-2010-podcast/
Na wybory parlamentarne w USA warto spojrzec z punktu widzenia Stanow Zjednoczonych Ameryki, a wiec panstwa i narodu amerykanskiego bedacego polityczna unia jej wszystkich obywateli. A nie z punktu widzenia demokratow czy republikanow (Tea Party). Patrzac na Ameryke w kontekscie globalnego swiata. Wtedy dopiero widac, ze we wtorkowych wyborach nie bylo zwyciezcow i byly one de facto porazka Ameryki: demokratow i republikanow oraz Prezydenta USA B.Obamy.
Dlaczego?
Powstanie Tea Party i wejscie jej kandydatow do Izby Reprezentantow i Senatu USA nie jest przejawem zdrowia politycznego Ameryki. Jest przejawem niebezpiecznej dla panstwa slabosci Partii Republikanskiej, a co za tym idzie calego unikalnego amerykanskiego systemu politycznego w ktorym wladze sprawuja na przemian republikanie i demokraci. Tea Party to pospolite ruszenie dolow amerykanskiej prawicy, ktore ruszyly dlatego, ze republikanska „gora” stracila rozum i instynkt polityczny wdajac sie w jalowa wojne z demokratami i Bialym Domem. Zapominajac o swej bazie spolecznej i oddajac inicjatywe polityczna wszelkiej masci demagogom i populistycznym ekstremistom jak R.Limbaugh, S.Palin, A.Culter, oraz „tele-ewangelisci” z TV FOX: G.Beck, S.Hannity, B.O’Reill,y. To oni spowodowali kompletne rozchwianie ideowe oraz organizacyjne republikanow, zanik instyknktu samozachowawczego i myslenie w kategoriach amerykanskiej racji stanu . Dlatego herbatkowa fala ruszyla na Waszyngton.
Wiecej na blogu mr.off.salon24.pl („Czy B.Obama ma polityczna alternatywe?”)
telegraphic observer,
być może masz rację – albo absolutnie ją masz pisząc, że w sumie spieramy się o nic. Lub o drobiazgi. Masz rację pisząc, że czy to samochód, czy makroekonomię, obydwoma trzeba jakoś sterować.
Byle nie na haju, i byle nie na skróty.
Sorry za źle wstawiony skrót. BH… Miało być BE od… wiadomo.
Osobiście bardzo interesuje mnie BE, z pewnością dlatego, że jestem biologiem z mego drugiego, kanadyjskiego wykształcenia, i w BE odnajduję się bardzo dobrze. Przynajmniej jeśli chodzi o biologiczny aspekt sprawy 😉
QE2: kiedyś mawiało się, że inflacja napędza koniunkturę. I chyba nadal jest to aktualne. „If shoppers expect prices to rise in the futue, they would buy now to lock in today’s lower prices.” – napisała jedna mądra analistka. „This would stimulate demand, and that would stimulate economic growth. The economy is growing at around 2% right now, and it needs to grow at a 3% rate to create jobs.” – zakończyła ta sama osoba.
Z tego, co piszą mądrzy ludzie wynika, że jest to posunięcie mające na celu m.in. osłabienie dolara, pobudzenie eksportu i chyba tym samym koniunktury. Z punktu widzenia USA musi to być uzasadnione posunięcie. Chyba nie ma wyjścia. Oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, i stąd niezadowolenie innych.
Jak napisałeś: tak czy śmak, trzeba jakoś prowadzić ekonomię. Czy tego typu jednostronne decyzje jak QE2 stanowią przejaw tego, że globalizacja dojechała do jakiegoś punktu zwrotnego w swym triumfalnym pochodzie przez świat ? Liderzy nowych potęg ekonomicznych zapowiadają walkę z QE2 – decyzją makroekonomiczną, żeby uzyć Twego terminu, która w sumie jest decyzją wewnętrzną USA. Czy w dzisiejszym świecie możliwe są zatem wewnętrzne decyzje makroekonomiczne podejmowane przez takie kraju jak USA, Chiny czy Japonia ? A może w dobie kryzysu każdy powinien ciągnąć w swoją stronę bez względu na ewentualne reperkusje międzynarodowe (ekonomiczne oczywiście), bo w sumie na prezydenta USA głosują Amerykanie, a nie Chińczycy czy Brazylijczycy, i to dobrobyt Amerykanina przekłada się na jego intencje wyborcze. Nie tylko zresztą Amerykanina, ale skoro QE2 w założeniu ma pomóc wyjść z kryzysu Amerykanom, to z ich punktu widzenia będzie to decyzja uzasadniona (czy racjonalna – nie jestem w stanie ocenić).
POT… trzeba było postawić na Jabłka. Apple poszybowało w górę ostatnimi czasy.
Tylko że żeby jabłka rosły też trzeba nawozów….
Generalnie rzecz biorąc to POT, nawet jeśli stracił ostatnio, to na przestrzeni ostatnich 3 czy 6 miesięcy jednak zyskał. Nie wiem ile wsadziłeś w ten POT, ale pewnie nawet dziś wyjmiesz więcej niż na początku.
Pozdrawiam.
the mentor pisze: 2010-11-04 o godz. 10:11
==========================
>>>…Bush wygral a ?the Ekonomist? tak to opisal na pierwszej stronie;
„54 millions brainless Americans voted for Bush”.>>>
Czy ten tytul nie brzmial raczej:
„How 54 mln People Could Be So Dumb?!”
Tak to pamietam.
A potem ci sami za Obama…
A teraz ci sami przeciw…
Ah, jaka piekna ta choragiewka…
Pozdrawiam Georges53.
stasieku pisze:
2010-11-04 o godz. 22:51
„Zrobiłem sobie roczne przebiegi WIG20 i NASDAQ.
WIG20 zwykle wyprzedzał NASDAQ o 300-350 pkt.
Dzisiejsze zamknięcia; WIG20 2721, NASDAQ 2577, zatem różnica tylko 144 pkt. Czy to oznacza, że WIG20 2900 wkrótce, nawet, jak NASDAQ się zatrzyma?”
To nie ma nic wspolnego z jakakolwiek logika!
Wielu pastwiących się tutaj nad pustymi słowami zachęcam do sięgnięcia po książkę Grzegorza Kołodki „Świat na wyciągnięcie myśli”. Wtedy prostym, wręcz poetyckim językiem można pomówić o sprawach polskich, zacofaniu, niewykorzystanych szansach, szokach bez terapii, klęsce neoliberalizmu i innych patologiach. Kołodko jak pisze, jak czyta miesięcznie około 40 książek, w tym wiele ważnych dzieł i innej beletrystyki. Niektóre poleca do przeczytania jak np. przemilczaną książkę Marka Barańskiego pt. „Nogi Pana Boga”. To bardziej cenne niż młócenie powietrza przez amatorów pseudonauki ekonomii.
telegraphic observer
Już nie pamiętam, czy Ci się zwierzyłem, ale trzymam dość duże, emerytalne inwestycje giełdowe w ca 8 produktach, ale w 50% opartych na akcjach spółek polskich.
Jak je otwierałem, wiedziałem, że giełdy amerykańskie wyznaczają kursy na giełdach, przynajmniej takich krajów jak Polska. Cokolwiek w Polsce będzie się działo NORMALNEGO, będziemy z pewnym opóźnieniem śledzili, z pewną tolerancją, kursy giełd USA.
Nie pytaj mnie o motywacje takiego wyboru inwestycyjnego, bo się zaczerwienię. Acha, rynki wschodzące też obstawiłem. (20% całości inwestycji)
Ale do remu.
NASDAQ wybrałem ze względu na podobieństwo punktów do WIG20. Znam różnice kapitałowe miedzy oboma wskaźnikami, ale obserwacja podobnych punktów ma swoje zalety. Np. strona w iPhone, notowania CNN w punktach a nie procentach, itp. Jednym słowem, jak dziecko, widzę ruch na NASDAQ, mówię swojej T. „dzisiaj zarobiliśmy tyle złotych” i T. kraśnieje w oczach. Nie czekam na zmiany w Polsce, te przychodzą po 12 godzinach. Chcę zrobić T. dobrze wcześniej, taki jestem dobry mąż.
Ale ostatnio zauważyłem, że NASDAQ gna jak burza, skraca dystans punktowy do WIG20, a WIG20 jakoś leniwie rośnie, tak, jakby przestali inwestorzy patrzyć na USA, „to koło zamachowe” gospodarki światowej.
I stąd moje pytanie: „what the f… with Polish stock?”
PS
Zajrzałem na wczorajsze zamknięcia na Wschodzie. ZIELONO!!
Chiny +3,25, Indie +2,09, Japonia +2,86
Jakiś szał widzę w świecie. U nas ranek około zera. Rekiny czekają
stasieku pisze:
2010-11-05 o godz. 10:20
To kretynstwo nie z tej Ziemi. Stasieku, emerycie i inwestorze. Martwie sie o ciebie. Wycofaj sie z gieldy natychmiast dla wlasnego dobra i dla dobra twojej rodziny.
Poczytaj troche, to zawsze pomaga. Polecam analizy fundamentalne i techniczne, (przedewszystkim techniczne) polecam jeden z programow komputerowych jak MetaStock i literature ktora oni oferuja. A przedewszystkim polecam zaliczyc kilka kursow na temat ‚investment strategy’. Jak ‚spin doctor’ pisze – czytanie pomaga.
SPIN DOKTORZE…Kolodko jest zbyt komunikatywny i rzeczowy dla wyznawcow ostatniego monetarysty i fanatyka zysku.
spin doctor,
zdaje sie, ze Kolodko to tez pseudo naukowiec. Ekonomista, znaczy sie…
Gdyby inflacja była dobra toby życie było proste, a nie jest.
To, że rynki reagują „pozytywnie” na druk dolarów jest moim zdaniem przejawem inflacji właśnie.To, że dotyczy ona cen akcji a nie marchewki na razie wynika z tego, że ktoś kto sprzedał państwu obligacje dostał dolary i musiał gdzieś je ulokować.
Moim zdaniem z tym zjawiskiem mamy do czynienia od początku sypania pieniędzy do gospodarki.Czasy niepewne,gospodarka zagrożona a akcje przedsiębiorstw w górę.Gdzieś te miliardy która do świata finansów trafiają muszą inflacją za skutkować. Jakby trafiły te pieniądze do ludzi toby kartofle zdrożały.
Z czasem trafią oczywiście.To jak szampan lany do piramidy z kieliszków.Wtedy się inflacja w realnej gospodarce rozkręci.
I oczywiście zapłacą za to wszyscy,najwięcej najbogatsi ale dotknie najbardziej najbiedniejszych.
Innym pytaniem jest czy można inną metodą ten stan napięcia rozprężyć w światowych finansach?
Bo, że tego stanu nierównowagi w wielu płaszczyznach nie można na dłuższą metę utrzymać raczej wiadomo.
A ja czytam Tomasza Manna.
spin doktor 9.23
Kołodko jest znakomitym ekonomista, który ciagle się rozwija i czyta poglądy innych.
Natomiast Balcerowicz jest tępym, zakutym, beznadziejnym neoliberałem który, jak kazdy post socjalistyczny neofita, poza Friedmanem i Hayekiem nic nie rozumie. Nawet Schumpeter jest mu obcy. W jego publikacjach i wypowiedziach nie ma sladu ze kiedykolwiek zetknał się ze Stiglitzem, aktualnymi publikacjami swego byłego mentora Sachsa, Krugmanem, Fukujama i dziesiatkami innych intelektualistów. Nawet Adama Smitha dobrze nie zna, poza teorią o niewidzialnej rece rynku.
To o takich ludziach jak on Lem napisał „nic nie czyta, jak czyta to nie rozumie, jak rozumie to zapomina”.
Jakis pijany bobas wypisal tu, ze koszt prezydenckiej wizyty w Azji jest 200 milionow dolarow dziennie. I dalej, na tej podstawie, wywodzil brednie. Zamiast gadac, daje komentarz Andersena Coopera (CNN, nie Fox bron Boze):
http://www.cnn.com/2010/POLITICS/11/05/obama.asia.trip/index.html?hpt=T2
Prezydencka podroz bedzie kosztowac jak, w przyblizeniu, Clintona lub Busha, 5-6 milionow dziennie. Wszystkie rewelacje wyssane sa z brudnego palucha jakiegos nieznanego komentatora w Indiach.
Komentarza Coopera warto wysluchac. A jak ktos nie umi po angielsku, niech sie nie bierze za amerykanskie sprawy.
W Polsce, takie blogi i takie bzdurne komentarze, o sprawach polskich, sa mozliwe, bo nie ma rzeczowej stalej informacji z Rzadu. Jest pan rzecznik Gras, jest Prezydent – dlaczego nie mowia wprost do ludzi ? Dlaczego nie ma codziennych komunikatow Rzadu ?
Wlaczam sobie rano Roberta Gibbsa, rzecznika Prezydenta, i slucham. Wiem, ze nie klamie i codziennie ma swiezy material dla ok.40-50 dziennikarzy. Prezydent daje swoj briefing co tydzien. Tez nie klamie, ale trzyma sie zwykle jednego wybranego tematu. Chetnie dam kopie kazdemu kto chce, ale nie czytajcie, kochani, bredni.
stasieku 10:20
Stasieku, który dobrze robisz (swojej?) żonie:
Rekiny NIE czekają! Nie muszą. Ty sam im przynosisz gołąbki do gąbki. (Consider yourself warned.)
P.S. „what the f… with THE Polish stock?”
Tu jest lepsza kopia komentarza Coopera:
http://www.cnn.com/2010/POLITICS/11/05/obama.asia.trip/index.html?hpt=T2
Stasieku
Chyba czegos nie rozumiem:
„….trzymam dość duże, emerytalne inwestycje giełdowe w ca 8 produktach….”
Zazwyczaj trzyma sie w banku, ktory inwestuje w setkach kont. Co miesiac przysylaja wielostronicowy raport i pismo,w ktorym sie tlumacza. Biora prowizje. A tu 8 ?
Jesli mozesz wyjasnij o co chodzi.
Dziekujemy Kaźmirzowi za protokół z egzaminu z ekonomii kapitalizmu, który przeprowadził ze studentem Balcerowicz Leszkiem.
Brakuje daty i podpisu egzaminatora.
Telegraphic observer
Wypisales sie tak:
„Ale jest jakiś ubytek racjonalności wśród Ameykanów, co jest w gruncie rzeczy normalne. A w tej sytaucji, gdy zapożyczyłeś po uszy (bo kredyt był za darmu i dla każdego) i straciłeś pracę na wiele miesięcy przy małym zasiłku, dom stracił 30 % wartości (optymistycznie licząc) to też byłbyś przerażony.”
Przerazony to bywa u nas facet, kiedy na lotnisku spotyka go piec kobitek, a kazda z adwokatem i pozwem o alimenty. Jak nieszczescie zaskoczy,wtedy kazdy robi sie racjonalny. Przedtem baluje. Z takim domem to ciagnie sie miesiacami, jesli nie latami. Ci co stracili prace sa finansowani przez Rzad juz od ponad roku, a zanosi sie na dluzej. Z takim zasilkiem, jak mowia sasiedzi zza Beringa „zit’ buduesh, no e….t’ ne zahotchesh”.
Racjonalizm to sztandarowa cecha tutejszych. Nawet jesli sie komus nie podoba.
Studentowi Jacobsky (brak imion) wystawiam niniejszym notę CELUJĄCĄ, za dwa akapity o QE2 pod datą 2010-11-05 o godz. 02:38.
Skomentuję. (1) Jeśli w gospodarce USA pojawi się inflacja, albo co lepsze wzrost 3-5 procent i spadek bezrobocia, wtedy The Fed zacznie powoli przykręcać śróby, oby nie za późno i nie popełnić błędu Greenspana w roku 2002-03. (2) USA nie działają tutaj jednostronnie, lecz wcześniej rząd negocjował z partnerami nt. eliminowania nierównowagi bilansów płatniczych i rozluźnienia kontroli Chin nad własną walutą. Geithner i reszta administracji negocjowała bilateralnie i na forum G20, w stylu nie przypominającym GWBusha. Moment na przeprowadzenie QE2 został wybrany po mistrzowsku, tak mi się zdaje. Oto Obama mówi światu – w naszym demokratycznym kraju przechodzimy trudności gospodarcze, które jak widzicie z wyników wczorajszych woborów daję wsparcie siłom raczej skrajnym i populistycznym, co poważnie utrudnia nam racjonalne wychodzenie z trudności dla dobrobytu wolnego świata, zatem liczymy na wasze zrozumienie naszych działań, które przejściowo mogą odbić się negatywnie na waszym rozwoju.
parker (11-05 o godz. 12:33)
BARDZO DOBRZE, tylko proszę bez lania piany z tym szampanem. Inflacja jako taka nie jest dobra, wręcz zabójcza dla długookresowej perspektywy wzrostu. Niemniej Geithner i wielu ekonomistów ocenia, także rynki – wystarczy spojrzeć na 10-letnie stopy procentowe w USA (między 2,3 – 2,5 procent), że mamy do czynienia z zagrożeniem deflacją, powaznym zagrożeniem, a deflacja jest zabójcza już w krókim okresie. Nikt nie chce umierać w krótkim okresie! – powiedział znany ekonomista, ale nie pamiętam nazwiska.
Jacobsky,
Słusznie,
Nie będą nam pseudo naukowcy, jacyś ekonomiści, Kołodki etc. dyktować lektury do przeczytania. Właśnie poszukuję pozycji Margaret Atwood, którą nota bene zjechał recenzent POLITYKI 44, o bogaczach, Scrooge’ach i podobnych behaviorach.
Kleofas i Kartka z P.
Oczywiście beletrystyką jadę, a jak mawia stasieku, stary i przesadny komplemenciarz – jadę Pilchem. Przeinaczam aby przejaskrawić aby unaocznić. Np. przeinaczyłem cytat Kartki z przemówienia Obamy, aby wyglądało jak prowokacja skrajnych elementów z Tea Party, włożenie w usta Obama przekręconych i kompromitujących słów. A także aby wywołać reakcję Kleofasa, w myśl zasady – jak ci brakuje obrazowych argumentów, sprowokuj Kleofasa. Lenistwo popłaca, dajesz Kleofasowi kluczyki do samochodu, a on po kwadrancie przywozi ci z miasta same delishes.
A najbardziej zgodzę się z opinią, że słowo RACJONALNOŚĆ jest mocno przereklamowane, że by nie powiedzieć – zużyte do utraty sensu.
Są dwa rodzaje emigrantów z Polski do USA i piszę to bez żadnych uproszczeń, ubarwień i innych beletrystycznych chwytów. Jeden to będzie dociekał ileż to brakuje Ameryce do Skandynawii, w dobrobycie i technologii, w racjonalności i moralności, inny z tej grupy powie, że w Ameryce rządzi Bóg, a JEST NIM MONEY, inny zdemaskuje tortury CIA i machinacje w chicagowskich futures pits (po raz tysięczny stoczterdziesty drugi), albo się odda finezyjnej psychoanalizie związków cygara z asystentkami w Białym Domu …
Drugą grupę reprezentuje Kleofas. Wiem, że to jest grupa, znam kilka jeszcze egzemplarzy z tej zbiorowości, nie będe ich manier opisywał, bo są „nudne i prostackie” …
mw pisze:
2010-11-05 o godz. 14:03 do stasieku 10:20
„Stasieku, który dobrze robisz (swojej?) żonie:
Rekiny NIE czekają! Nie muszą. Ty sam im przynosisz gołąbki do gąbki. (Consider yourself warned.)
P.S.{„?what the f? with THE Polish stock?””
Szanowny MW.
Stasieku dobrze kombinuje, bo poszukuje korelacji w różnych dziedzinach, choć moim zdaniem z tym Nasdaqiem i Wigiem20 to nie za bardzo trafnie. Raczej można sobie zrobić kuku niż dobrze. Ma już ważne obserwacje, bo zadał sobie pytanie w PSie zawarte.
Ja sobie odpowiedziałem na nie w sposób bardzo prosty. Otóż po wyczynie Benka Bernanke z 19.15 w środę, czwartek był dobry do polowania na skalpy w polu indeksów ale przecież wiadomo, że Goldman Saksy i inne Morgan Stanleye nie spoczną bez wyczajenia momentu na „strząchniecie leszczów”. A czy to przypadkiem się już nie dzieje, np. dzisiaj po ogłoszeniu danych z amerykańskiego rynku pracy o 13.30?
Najpierw wystrzał na północ i za chwilę żniwa ze stop lossów. Ja tam od wczoraj wieczora to do poniedziałku co najmniej, sobie odpuszczam, bo żadnych gołąbków nikomu nie zamierzam serwować. A co to kelner jakiś jestem czy co?
Pozdrawiam, Nemer
Telegraphic Observer
A ja wciąz szukam tego nieszczęsnego fragment – jak sądzę jeszcze sprzed wyborów. Zginął gdzieś w niestety odmętach internetu.
Pozdrawiam
No i prosze, nacelowano mnie. Mimo woli.
Pozdrawiam.
Zwycięstwo w wyborach prezydenckich 2012 to byłby szczyt głupoty ze strony Republikanów.
Moim zdaniem wystawią kandydata (tkę) do odstrzału i będą się modlić za Obamę.
QE zrobi stagflację co najmniej do 2016 jeśli nie dłużej.
Kaźmirz napisał, że Balcerowicz czegoś nie przeczytał.
Ja się pytam, czy Kaźmirz czytał Rothbarda albo panów DeSoto?
Deflacja jest zabójcza dla zadłużonych zbędnych molochów.
Kleofasie, 14:21, wyjaśniam.
Weźmy taki produkt Pekao SA zwany „Prosperita”.
Wybierasz jakąś opcję, np. agresywną, w której są trzy komponenty mające wpływ na wartość Twojego udziału. Jednym z komponentów może być WIG lub kombinacja WIG i WIG20.
Te komponenty wchodzą do formuły Twoich udziałów wg procent.
Np. w strategii agresywnej, Prosperita lokuje 60%(+-20%) w Pioneer Akcji Polskich, 20%(+-10%)w Pioneer Akcji Europejskich i ostatnie 20%(+-10%) w Pioneer Akcji Amerykańskich.
To są trzy produkty.
W mojej inwestycji jest ich 8.
Ściskam dłoń i wracam do czekających na konferencję dwóch dam właśnie wyrzuconych.
telegraphic observer
Ja Ciebie nie komplementuję, ja Ciebie szanuję.
Demokracja jest wtedy gdy obywatele sprawują władzę bezpośrednio lub za pośrednictwem przedstawicieli. Tak mówi encyklopedia, a życie. Porównajmy sobie typową liberalną demokrację z USA, Anglii, czy większości państw zachodnich z krajem w którym rządzi dyktator, nie ma żadnych wyborów, nie ma parlamentu, stanowiska rzadowe obsadza dyktator wg własnego uznania, prawo jest stanowione w formie dekretów, ale dekrety dyktatora zanim wejdą w życie są poddawane pod referendum, dyktator jest suwerenem, ale ograniczają go jego własne dekrety, jednym słowem on i jego administracja stosują się ściśle do stanowionego prawa.
Który z tych krajów jest bliższy demokracji? Czy ten, gdzie obywatele co 4 lata wybierają kilkuset skurwysynów, którzy traktują ich jak ciemne bydło, które ogłupia się reklamami proszków do prania, telewizorów, czy kandydatów na różne stanowiska. Oczywiście nikt z „przedstawicieli narodu” nawet nie próbuje realizować czegokolwiek ze swoich obietnic, a tych którzy traktują je poważnie uznaje się za populistów, faszystów, lewaków, czy innych i połączonymi siłami propagandy, polityki i skorumpowanego sądownictwa eliminuje z życia publicznego. Prawo jest oczywiście tylko dla obywateli, władza ma je w poważaniu, czasem je omija, ale nierzadko przejawia jawną pogardę wobec prawa.
Czy może ten drugi model?
Krzysztof Mazur (11-05 o godz. 16:56)
Deflacja jest zabójcza dla zadłużonych zbędnych molochów.
Czy Japonia jest zbędnym, zadłużonym (zewnętrznie) molochem?
„Kołodko jest znakomitym ekonomista, który ciagle się rozwija i czyta poglądy innych.”
Chyba w maratonie.
Dla mnie, to megaloman na skalę niespotykaną.
Cz.Bielecki przy nim, to pikuś.
A mądry człowiek nigdy megalomanem nie jest.
Taki profesor, jak Bender czy stary Giertych.
Kartko, nie szukaj.
Mogło to być źle przetłumaczone. Obama na pewno użył stosownego słowa, stosownego do sytuacji i do uszu adresatów. Oczywiście Kleofas naciąga fakty, obawa jest wśród ludzi. On sam tego nie czuje na własnej skórze, bo jest emerytem z zabezpieczeniem. I sam wygląd przejętego prezydenta dzień po wyborach świadczy o tym, że problem istnieje. Gdyby to byli Japończycy, to recesja odbiłaby się w innym wyrazie twarzy i innych gestach. Amerykanie są bardziej otwarci.
A ci o opcjach agresywnych tryptykach. Bez wyższej arytmetyki nie wyliczysz tego. I czy warto? Wszystko zależy od wielkości portfela. Kleofas udaje leniwego, ale jest to racjonalne, bo po co się angażować in full time job over an under five million dollar portfolio?.
Nemer 15:45
Drogi Nemerze, kelnerem to Ty nie jesteś, ale nabierać się dajesz jak kelner. (Nie tylko Ty zresztą). Wszystko to oczywiście przy założeniu, że istotnie grasz na giełdzie tak, jak to opisujesz, a nie jest to tylko takie Twoje piątkowe blogo-pisanie i marzycielstwo.
Jeśli nie masz OGROMNYCH pieniędzy i nie korzystasz z mikrosekundowych programów zakupu/sprzedaży na własne konto (a zakładam, że ani jedno, ani drugie się do Ciebie nie stosuje, bo przecież nie zajmowałbyś się czymś takim jak „dyskusje” na blogach „Polityki”, ha, ha, ha), to masz trzy wyjścia:
1. mieć to, co ma przeciętny człowiek, który o giełdzie czyta tylko w gazecie, MINUS koszty administracyjne, jakimi opłacasz „rekiny” żerujące na Tobie,
2. zakupić w wieku 20 lat, za odziedziczony po bogatym wujku spadek, tzw. blue chips, pozostawić je tam (zapomnieć o nich) na 40 lat i w wieku 60 lat skasować zysk o ok. 1.5% wyższy niż wzrost PKB w tym czasie minus inflacja.
3. Nie zawracać sobie i nam głowy tym fantazjowaniem w malignie.
Consider yourself warned, unless it’s too late!
uwaga, ekonomiści pozwólcie, że przerwę wam na chwilę
– przerywnik muzyczny : warto posłuchać:
http://wyborcza.pl/10,82983,8609281,Agnieszka_Kublik_i_Wlodzimierz_Cimoszewicz__cz__II_.html
a w większym wyborze :
http://wyborcza.pl/12,107323,7993368,Rozmowy_Agnieszki_Kublik.html
ciekawie , rzeczowo i kulturalnie
szkoda, ze to taka rzadkość
telegraphic observer,
osobiście nie mam nic do Kołodki. Taki sam ekonomista jak każdy inny. Skoro jednak spin doctor pisze o amatorach „pseudonauki ekonomii”, i skoro Kołodko jest ekonomistą, no to automatycznie profesor także powinien być zakwalilifikowany do grona pseudonaukowców, skoro para się on „pseudonauką”.
Jak wszyscy to wszyscy ! Kołodko też !
Telegraphic Observer
Len nie len, popatrz co Obama mowi o wzroscie zatrudnienia i celu swojej „delegacji z akwizycja”.
http://www.cnn.com/2010/POLITICS/11/05/obama.economy/index.html?hpt=T2
Poprzednio, mowil o „frustracji”, ze za wolno idzie ta poprawa.
Pozdrawiam
Behawioryści to psychole, nota bene.
Ja bym raczej powiedział, że psychiatrzy 😉
Stasieku 17.47
Konserwatywne, agresywne i umiarkowane inwestowanie przyklada sie do kazdego pakietu. Zysk i strata sa proporcjonalne. Poprostu bank ma niewyobrazalnie wieksze mozliwosci niz jednostka. O tym pisalem.
Zazdroszcze Ci bo obie Damy, choc wypieprzone przez opetanego, dobrze byloby obejrzec od razu, a musze czekac do jutra. Moglbys przeslac kopie od reki ? Wybacz, rozchamilem sie, ale jak mam kolezke u zrodla to wypada zapytac, prawda ?
mw pisze:
2010-11-05 o godz. 18:50
„Drogi Nemerze, kelnerem to Ty nie jesteś, ale nabierać się dajesz jak kelner. (Nie tylko Ty zresztą). ”
Drogi MW.
Twoje kpiny ze mnie są całkowicie uzasadnione szczególnie w punkcie dotyczącym sum jakimi obracam. Traktuję to jako zabawę ale nie ukrywam, że cieszę się, gdy mi coś wychodzi.
Ja w zasadzie nie gram, by wygrać, tylko bawię się by nie przegrać a to zasadnicza różnica.
Nie gram na giełdzie (w zasadzie) a bawię się w hadging na bardzo prymitywnym acz skutecznym poziomie.
Oto przykład:
Jest teraz 20.15. Jeszcze przez jakąś jest czas na sprzedaż indeksu S&P500 (10 szt) i kupienie DJ Industry (1 szt) Z pewnością nawet po opłaceniu swapu za weekend, w poniedziałek zgarniesz zysk.
Może nie? A to spróbuj na jakimś demo i zobaczysz.
Jeśli jednak okazałoby się, że decyzja nie była trafna i nie miałem racji a w poniedziałek różnica punktowa między (S&Px10) a (DJIx1) się pogłębi powyżej 30, to powtórz operację obstawiając to samo co dziś ale podwójnie.
Jak nie odniesiesz sukcesu, to deklaruję, że wołami na tym blogu napiszę, że „jestem s..cz a nie gracz”.
Po prostu nie ma cudów i koniunktura, tzn to czy indeksy podążają na południe czy północ nie będzie miała żadnego znaczenia.
Ja nie jestem ekonomistą, mam jedynie ogólne pojęcie nie zamącone znajomością istoty rzeczy ale jak zobaczę, że Billinton i Rio Tinto rośnie, copperek również a jeszcze np., w Escondidzie nastapił jakiś zawał albo zaczęli strajk, to bez względu na to w którą stronę WiG20 podąża, kupię sobie w internecie lewarowany futuresik na KGHM i woreczek na sałatę będę podstawiał.
Oczywiście na mikro skalę, tylko śmiechu wartą, tu masz rację.
Nie dziwie się fachowcom od ekonomii, ze mogą takich zabaw unikać, bo jak nabiją sobie mózgi imponderabiliami, to im sam Fibonacci na falach Eliotta nudności dostaje.
Też masz rację, ze te platformy zabawowe mnie skubią niemiłosiernie ale coś mi oferują przecież, to właśnie tę zabawę.
Jest przednia a ponieważ mam zasadę nie zaglądania innym do kieszeni jeśli sam chcę zarobić to jakoś to, że odżywiają się moja aktywnością mi nie przeszkadza.
Pozdrawiam, Nemer
Telegraphic Observer 15.28
Ten fragment dopiero teraz zauwazylem:
„Drugą grupę reprezentuje Kleofas. Wiem, że to jest grupa, znam kilka jeszcze egzemplarzy z tej zbiorowości, nie będe ich manier opisywał, bo są ?nudne i prostackie? ”
Nareszcie jest typowy polski egzemplarz. Epitety i zagladanie do cudzej kieszeni. Mamusia nie uczyla, ze tego sie nie robi ?
mw pisze:
2010-11-05 o godz. 18:50
„Consider yourself warned, unless it?s too late!”
Zapomniałbym, przepraszam – dziekuję za przestrogę. Jestem już facetem „po przejsciach” więc bez obaw, chyba sobie poradzę.
Tym niemniej, dzięki jeszcze raz.
Pozdrawiam, Nemer
mr off pisze:
2010-11-05 o godz. 02:09
Jeden z najtrafniejszych komentarzy nt amerykanskiego politycznego momentum, gratuluję znajomości tematu.
Republikanska herbaciana wieś w wypadku teoretycznej secesjii byłaby pozbawiona z dnia na dzień najlepszych umysłow …ktore złosliwie upodobały sobie tereny niebieskie.
Nadzieja tylko w pistoletach, Bogu oraz uprawie roli.
Nemer 20:24
Tak piszesz: „Jeśli jednak okazałoby się, że decyzja nie była trafna (…), to powtórz operację obstawiając to samo co dziś ale podwójnie.”
Nemerze, na miłość boską! Przecież wszyscy właściciele ruletek, gry w trzy karty i innych tego rodzaju biznesów żyją z tego właśnie, że przychodzi facet z „absolutnie gwarantowanym schematem na wygraną, choćby nie wiem co”, który na tym polega, że po przegranej obstawia podwójnie! I jeszcze raz. I jeszcze. Aż wykidajło (albo żona) wywala go na zbity pysk za drzwi.
W Internecie są miliony linków do tego rodzaju „gwarantowanych” sposobów.
Tylko mi teraz nie mów, że wcale nie obracasz pieniędzmi, tylko tak sobie, na zapałki, i tylko żartowałeś…
Ooooo, wciurności….
Kleofas pisze:
2010-11-05 o godz. 20:11
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8620970,Kluzik_i_Jakubiak__Ta_decyzja_wystawila_zle_swiadectwo.html
Jacobsky
Spin doctor różnie pisze:
„Gdyby ci zapraszani przez tę p?.ę dostojnicy byli mądrzy nigdy by nie zgodzili się na udział w jej programach” – tutaj niegramatycznie, powinno być – przez tę panią (nie panię).
Dalej mam wrażenie, że przeczy sam sobie:
„Wtedy prostym, wręcz poetyckim językiem można pomówić o sprawach polskich, (…) klęsce neoliberalizmu i innych patologiach”.
Klęska neoliberalizmu jest patologią!? No sam powiedz. Poza tym spin doctor nigdzie nie napisał, że Kołodko jest ekonomistą, tylko że jest literatem, bo przystępnie pisze dla mas (czy dla dzieci także?), oraz zajmuje się krytyką literacka i poleca ksiązki innych autorów. Tak więc błędnie interpretujesz. Kołodko nie jest ekonomistą, czyli nie jest pseudonaukowcem – ja tak wnioskuję.
Co do behaviorystów (lubię literę „v”, bo jako nowoprzyjętej do języka polskiego należy jej się szczególna opieka, jak w słowach ‚vip”, a dawniej „diva”), to przeskoczyłem o jeden oczko w ciągu. Przepraszam więc, gdyż behaviorysta to psycholog bądź psychiatra, ale ci po jakimś czasie robią się psycholami. Znam to z własnego doświadczenia.
mw pisze:
2010-11-05 o godz. 21:17
„Nemerze, na miłość boską! Przecież wszyscy właściciele ruletek, gry w trzy karty i innych tego rodzaju biznesów żyją z tego właśnie, że przychodzi facet z ?absolutnie gwarantowanym schematem na wygraną, choćby nie wiem co?, który na tym polega, że po przegranej obstawia podwójnie! I jeszcze raz. I jeszcze. Aż wykidajło (albo żona) wywala go na zbity pysk za drzwi.”
Drogi MW.
No to tym razem mnie rozczarowałeś bardzo niestety.
Jeśli nie dostrzegłeś jeszcze tego, ze wykresy S&P i DJ są silnie skorelowane, prawie tak jak heatingoil z gasoline na przykład, to już trudno.
Ja mówię tylko o tym, że jeśli między dwoma silnie skorelowanymi produktami tworzy się balon, to dość szybko powietrze musi ujść, bo to właśnie nie jest ruletka, gdzie cały wieczór może padać czerwone, gdy Ty stawiasz na czarne.
Czy to tak ciężko pojąć?
Teraz np jeszcze tworzy się balon między kakaronem+euronexem a daxem i nie ma cudów, jak już Sarko sobie poradzi ze awanturami o emerytury, czy nawet sobie nie poradzi ale sytuacja się ustabilizuje to czy jest jakieś ryzyko jeśli kupisz jednego kakarona i jednego eurostoxxa a sprzedasz sobie jednego daxa, który ostatnio poszybował na północ?
To nie ruletka i po prostu nie da się przegrać, czy to takie trudne?
Pozdrawiam, zdumiony Nemer
mw pisze:
2010-11-05 o godz. 21:17
MW.
A co do wywalania za drzwi, to jedna opowieść mnie całkowicie urzekła. Oto ona:
http://www.youtube.com/watch?v=AGUGXOxs6p0
Pozdrawiam, Nemer
Nemer,
właśnie odkryłem (i ogłaszam plotkarskim mediom w Hameryce), że po szpaltach grasuje blogowy Balzak.
Jakaż to fascynująca historia.
Pozdrawiam i życzę nocy bez szczególnych emocji.
Nie ma czego zazdroscic
http://www.independent.co.uk/opinion/commentators/johann-hari/johann-hari-america-is-now-officially-for-sale-2125447.html
Ryba pisze:
2010-11-05 o godz. 22:41
Szanowny Rybo.
Za życzenia dziekuję, z pewnością noc będzie spokojna bo przecież rynki się zamknęły ale już z niedzieli na poniedziałek będzie się coś może dziać, jako że po 15.45 w sobotę Benek Bernanke spicza ma jakiegoś dać.
Pozdreawiam, Nemer
@Nemer 21.17
Nie badz zdziwiony ta korelacja. W sklad DJ i S&P wchodza te same akcje. DJ reprezentuje srednia ‚top 40’ firms and S&P srednia ‚top 500’. A taka korelacja nic nie znaczy, nie ma sensu to obserwowac.
Widze ze stosujesz raczej ryzykowne podejscie do gry gieldowej. To rowneiz jest nie potrzebne. Jezeli jestes powaznym inwestorem lub obserwatorem to na pewno masz porzadny program jak MetaStock lub ShareFriend. I oczywiscie masz ‚data service’. Jezeli tego nie masz to nie zajmuj sie gieldami. Tu podam ci metode ktora tylko wygrywa.
Wyselekcjonuj nie wiecej niz 10 akcji firm bioroc pod uwage kryteria; fima musi byc stabilna, jej akcje ‚tradable’, P/E mniejsze niz 15 a cena niska pozwalajaca na kupno w malych trazankcjach.
Gdy ‚stochastic’ tnie 80% i MACD przebija w gore obserwoj intensywnie. Gdy MA10 przebija MA30 KUPUJ. A SPRZEDAWAJ na ‚Stop Loss 10%’
To az tak proste. Nie ma sensu tracic czas na inne wskazniki ani analizy.
Ja tez traktuje to jako hobby juz przez kilkanascie lat. Nigdy sie nie kierowalem Fabbionacci ani fala Elliotta. Strata czasu. I nie zaponinaj, indywidualny inwestor ma przewage na duzymi instytucjami. Bo sam podejmuje decyzje ktora tereaz w czasach ‚electronic trading’ moze wykonac blyskawicznie. Instytucje natomiast maja procedury. Rowniez nie ma sensu obserwowac gieldy na zywo. Chyba ze jakas panika. Pol godziny codziennie i systematycznie wystarczy.
@Stasieku
Dla ciebie rowniez mam porade. Trzymaj sie z dala od gieldy. Jezeli juz musisz dorobic – pohandluj na zieleniaku.
the mentor pisze:
2010-11-06 o godz. 07:45
@Nemer 21.17
„Nie badz zdziwiony ta korelacja. W sklad DJ i S&P wchodza te same akcje. DJ reprezentuje srednia ?top 40? firms and S&P srednia ?top 500?. A taka korelacja nic nie znaczy, nie ma sensu to obserwowac.
Widze ze stosujesz raczej ryzykowne podejscie do gry gieldowej. ”
The Mentor i MW.
Widzę, że się nie rozumiemy.
Ja w ogóle nie gram, jeśli jest jakieś zagrożenie przegraną, zgodnie zresztą z zasadą nieocenionego Murphy’egio, że jeśli coś może się nie udać to nie uda się na pewno.
Mnie to wisi jakie spółki wchodzą w skład DJI i S&P. Mnie tylko to interesuje, że ich wykresy można na siebie nałożyć i się pokrywają tym mocniej im bardziej rozciągasz czas, a zmniejszając interwał zaobserwować można takie plaskate bąbelki między kreskami i jeśli się taki bąbelek pojawi, to górną kreskę sprzedaję a dolną kupuję, bo wiadomo, że się zejdą. I co mi tam, że oba ida w góre albo w dół, to wszystko jedno, babel ma się spłaszczać i tylko tyle.
Z Nasdaq’iem już jest gorzej, bo jest chimeryczny w stosunku do pozostałych indeksów (vide szaleństwo po ogłoszeniu wyników jednego Googla).
Ja gram tylko wtedy, gdy da się grać do jednej bramki, gdy nie da się przegrać, czyli jak pasożyt i truteń jakiś, a więc trochę nie fair.
Mogę przegrać tylko wtedy jak ktoś czy coś (np. platforma) popełniłaby przestępstwo i mnie okradła ale biorę to pod uwagę i mam rachunki zdywersyfikowane i zawsze dwa laptoki czynne, by jeśli jeden walnie, to na drugim pozamykać (tzw. plan Bravo). A w momencie zakończenia akcji mam zawsze plan W czyli Whisky. Po Whisky, jak wiadomo jest Zulu a potem to już tylko lulu i cześć.
Jeśli jest cień ryzyka, to ja dziekuję i wychodzę do ogrodu na złote rybki się pogapić.
Interesują mnie w zasadzie produkty silnie skorelowane i jak tylko rozdźwięk między nimi o odpowiedniej skali się pojawi, to dopiero otwieram pozycje. Nie potrzeba wtedy żadnych poziomów ustalać, jakichś stop lossów czy take profitów, trailing stopów itp.
Nie jestem też informatykiem,, by dać sobie radę ze stworzeniem automatu. Znam tylko dwa systemy, na których być może dałoby się to zrobić, tj. MetaTrader4 i 5 ale jestem za cienki a jak tłumaczę o co mi chodzi młodym informatykom, to patrzą na mnie podejrzanie, jak szpak w ? gnat za przeproszeniem i jestem bezradny a Ci co zatrybiają, to mi tłumaczą, że nie mają czasu na uczenie się jakichś MetaTraderów.
Próbowałem już nawet, stary osioł, zapisać się na płatny kurs programowania, żeby umieć doprowadzić do tego, by chociaż laptok zawył, gdy osiągnie się moment (a nie poziom, bo to jest łatwe) słuszny do zamykania pozycji ale nawet takie małe wymagania jakie postawiłem właścicielom firmy szkolącej okazały się jakieś dla nich dziwne.
Cały czas chodzi bowiem o skorelowaną parę jednocześnie, czyli krótka na jednym produkcie i długa na drugim w jednej prawie chwili i bym nie musiał wgapiać się sam w liczby.
Na razie jestem bezradny i tylko to mnie boli.
Nie jest to też jakiś typowy scalping, bo zarówno na otwarcie pozycji jak i zamykanie mam min. 15 do 30 minut.
Pozdrawiam i wcale nie namawiam by nawet sprawdzać skoro macie swoje, skuteczne metody.
Jak na razie, to moje doświadczenie uczy, by nie próbować chochlą żreć a łyżką jeść. Raz, po udanej serii spróbowałem chochlą i półtora miesiąca musiałem czekać ze zblokowanym kapitałem jaki poświęciłem na zabawę,by wyjść na zero.
Nemer
@Nemer
W tej dziedzinie nie potrzeba nic nowego programowac, nic nowego tworzyc. Program jak MataStock dostarczy ci wszystko, nawet to o czym nigdy nie marzyles a mozesz go dostac nawet za darmo. Z MetyStock mozesz kazda serie wyeksportowac do Excel i sprawdzac jakiekolwiek korelacje. Ale jest to niepotrzebne bo MetaStock moze to dla ciebie rowniez zrobic. Zwracam uwage ze korelacja jest tylko zaleznoscia statystyczna (nie rzeczywista). Dla mnie zadna z korelacji nie ma znaczenia. Chyba ze dla dywesyfikacji portfolio.
Jak dostac MetaStock lub inny podobny program za darmo? To proste. Sprawdz kto sprzedaje ‚trading data’. To jest historia trazankcji z danej gieldy. Mozna sie o tym dowiedziec na stock exchange (WIG) kto rozporwadza ich dane. The firmy czesto rowniez rozprowadzaja programy jak MetaStock. Oferuja te programy za darmo pod warunkiem ze podpiszesz kontradct na trading data. Trading data bedziesz dostawal przez internet np, po 20.00 kazdego dnia. Podejrzewam ze w Polsce taki kontract moze kosztowac 50-75 zl miesiecznie. Za to mozesz miec dane z WIG, Frnkfurtu lub Londynu i wskazniki wszystkich innych gield na swiecie plus ceny mineralow.
Na podstawie tego co napisales wnioskuje ze grasz derywatywami. Mniej niz 2% wartosci tranzakcji kazdego dnia to derywatywy. Jak np na NYSE.
Ja sie trzymam od tego z dala i kazdemu rowniez to doradzam.
Amerykanska demokracja to klasyczny przklad plutokracji pod przykrywka takich slow jak „demokracja”,”wolnosc”, „rownosc wzgledem prawa” panoszy sie prawo tych co maja pieniadze na manipulowaniem calym systemem zbudowanym na konstytucji ktora zredagowano pod dyktando b.bogatych ludzi.
Zachwyt p.Redaktora to podziw wyborami w USA ,kogos kto obserwuje to z Polski i widzi jej hollywodzki wymiar, jej image produkowany przez osrodki masowego przekazu.
W USA cala demokracja sprowadza sie do manipulowania masami/ w duzej mierze ludzmi , ktorzy ledwo umija czytac- jezeli w ogole cokolwiek czytaja to komiksy / przez swietnie przygotwanych strategow do wplywania na wynik wyborow.
Ci spece od wyborow maja tez tematy dyzurne takie jak malzenstwa homoseksualistow, nielegalna emigracja ,inwazja islamu itp.
Wszystko po to aby sprowokowac tlumy do pojscia do urn wyborczych.
Obie partie dla obserwatora tutejszej sceny poltycnej przypominaja bardziej koalicje broniacej tej samej grup spolecznej, czytaj :2% milionerow.
Pracuje to dobrze dla gospodarki kraju , a to jest podstawa dl wsystkich innych poczynan kraju.
@the menthor, skoro już tak się rozgadałeś – to czy mozesz zdradzić, czy ten the menthor z wypowiedzi (2010-11-04 o godz. 08:24) o kamieniowaniu nieszczęsnej Iranki i jej podobnych –
– to ty sam osobiście czy jakaś twoja połowa ?
(w sensie :połowica lub mister Hyde)
§?Zapraszamy do wzięcia udziału w Konkursie na Najlepszy Blog Firmowy Roku 2010 w Polsce.
To już trzecia edycja konkursu. Minione cieszyły się dużym zainteresowaniem blogujących firm , oraz mediów i branży. W Konkursie na Blog Firmowy Roku 2009 wzięło udział ponad 100 blogów.
Organizatorem jest Dominik Kaznowski ? wieloletni praktyk marketingu interaktywnego, autor znanego bloga kaznowski.blox.pl i wielu publikacji, m.in. książki ?Nowy marketing w Internecie.?
Celem konkursu jest wyłonienie wyróżniających się blogów korporacyjnych, integracja skupionego wokół nich środowiska oraz popularyzacja bloga jako efektywnego narzędzia PR.
Blogi będą oceniane w następujących kategoriach: blog młody (3-6 miesięcy), blog dojrzały (6-12 miesięcy), blog profesjonalny (powyżej 1 roku), blog instytucji (istniejący minimum od 3 miesięcy).
Zgłoszenia/przyjęcia będą przyjmowane do 30 dnia listopada do godziny 23:59.
Swojego bloga do konkursu najlepiej zgłaszać wpisując jego adres + nazwę firmy w komentarzu pod http://blogifirmowe.wordpress.com/2010/09/14/to-jedziemy-blogi-firmowe-anno-domini-2010/
Szczegóły: blogifirmowe.wordpress.com?
Od kiedy to Stany Zjednoczone sa demokracja?