My, republikanie – nad Potomakiem i nad Wisłą
Czy amerykańscy demokraci dadzą radę? Nie tylko republikanie szykują się do wygranej w wyborach 2 listopada. Także nowa siła w amerykańskiej polityce: prawicowi populiści, Tea Party, ,,herbaciarze”. Są dziś bardziej radykalni niż republikanie głównego nurtu. Chcą powrotu do samych korzeni republikanizmu. Chcą rewanżu za przegraną z Obamą.
Idzie zatem ,,sądny dzień” dla obozu Obamy. Jeśli demokraci przegrają, jeśli stracą kontrolę w parlamencie, nowy układ sił stanie się odskocznią do triumfu prawicy w wyborach prezydenckich. Polityczni guru ten scenariusz uważają za bardzo prawdopodobny.
Połączone siły herbaciarzy z republikanami to jednak jeszcze nie fakt. Za ciekawszy uważam taki wariant rozwoju wypadków, w którym Tea Party spróbuje się przekształcić z oddolnego ruchu antyobamowskiego w partię samodzielną. Taki wariant mógłby pomóc demokratom, bo wtedy prawica by się trwale podzieliła. Nie wyobrażam sobie dojścia herbaciarzy do władzy kosztem zepchnięcia republikanów na margines. Ale mogę sobie wyobrazić ich koalicję z republikanami. Trudniej mi sobie wyobrazić jakąś spójną i wydolną politykę takiej koalicji.
Sytuacja przypomina nieco nasze perturbacje. Herbaciarze kojarzą mi się z populistami pisowskimi, żądnymi totalnej rozprawy z obozem Platformy. Premier Tusk i prezydent Komorowski nie są bynajmniej polskim odpowiednikiem zwolenników Obamy, lecz zostali u nas obsadzeni przez pisowskie i częściowo SLD-owskie jastrzębie w podobnej roli co Obama w polityce amerykańskiej przez tamtejszą prawicę. Jak Obamie zarzuca się ,,socjalizm”, tak Platformie ,,liberalizm”. Jak Obamie, brak patriotyzmu i poszanowania wartości amerykańskich, tak Tuskowi i Komorowskiemu, serwilizm wobec obcych potęg i wrogość do Kościoła. Zarzuty są chwytliwe, choć w istocie pozbawione sensu. Za to służą jako slogan rozpalający niechęć części elektoratu.
Wkrótce przekonamy się, czy amerykańskie wahadło rzeczywiście skosi demokratów i jakie będą tego skutki wewnętrzne i zewnętrzne. Sukces prawicy amerykańskiej doda skrzydeł prawicy w Europie. Zapewne doda też energii obozowi pisowskiemu. Prezes Kaczyński oświadczył przecież niedawno, że ,,my jesteśmy republikanami”. To pewna nowość, bo dotąd tej republikańskiej tożsamości – cokolwiek miałaby znaczyć, choć chyba nie znaczy nic i dla ludzi jest całkowicie niezrozumiała – PiS nie eksponował.
Na razie ,,republikanie” przystąpili do rozdawania ulotek wyborczych na jednym z cmentarzy w Krakowie (to się nazywa sztab wyborczy!), a republikanka Nelli Rokita oznajmiła, że Tusk chce zapanować nad Europą. Poseł Rokita to idealna kandydatka na polską Sarah Palin, ale jeszcze przed nią ciężka harówka, bo Palin, co by o niej nie powiedzieć, była gubernatorem i kandydatką na wiceprezydenta.
Komentarze
Problemem Obamy jest to, że niewiele zrealizował swych zapowiedzi wyborczych zrażając do siebie swoj elektorat. Nie zmienił Ameryki jak obiecywal. Ten sam problem doskwiera partii Donalda Tuska – nie napiszę liberalnej, bo jak rozumiem obecnie to dla niej przykry epitet. W tym przypadku również większość obietnic wyborczych okazala się iluzją i Polska jak tkwiła w zastoju tak tkwi. Na korzyśc Obamy przemawia to, że przynajmniej nie zlekceważył i ośmieszył swego elektoratu kokietowaniem republikanow co czyni Donald Tusk usiłując uwieść co jakiś czas elektorat pisowski.
No ale w jednym i drugim przypadku widoczna jest dość bezradna szamotanina obu załóg nabierających wodę okrętów. Wszystko to jest kwestią czasu
Pozdrawiam
Amerykański system polityczny dochodzi do pewnej granicy swej wydolności: nie można rządzić efektywnie będąc w stanie permanentnej kampanii wyborczej. Tak można rządzić tylko populistycznie, i USA prawdopobnie zmierzają do tego.
NIe jest prawdą, że Obama niewiele zrealizował. Przeforsował obiecywaną reformę systemu ubezpieczeń zdrowotnych, reperował zjechaną ekonomię odziedziczoną po swoim poprzedniku, a wraz z nią rekordowy deficyt. To Republikanie, rządząc w czasach prosperity kończącej się dekady, doprowadzili do rekordowego deficytu. Pieniądze na pakiety stymulacyjne mogły być wydane na coś innego.
Problemem Obamy jest za to kiepski marketing swych dokonań.
Czy we wtorek dojdzie do wielkich zmian w obu Izbach – nie wiadomo. Herbaciarze mogą odebrać głosy tak samo Demokratom, jak i Republikanom.
Tak mówią tutejsi (kanadyjscy) specjaliści, których słuchałem.
Zobaczymy co warte są ich analizy.
Pozdrawiam.
Pan Redaktor troche sobie pokpiwa z pani Nelly, a przeciez nic nie stoi na przeszkodzie aby pani Nelly stala sie ikona polskiej wersji herbacianej partii. Z pewnoscia nie jest mniej elokwentna czy elegancka od poslanki Kempy. Potrafi jak rzadko ktora niewiasta stanac w obronie malzonka – tak w kraju, jak i za granica. Diagnozuje polskie i swiatowe problemy spoleczno-polityczne nie gorzej niz pani prof.Staniszkis. Jako pierwsza odkryla zwierzece instynkty swojego dawnego przelozonego. Poza tym znajduje czas aby pomagac malzonkowi w niektorych obowiazkach pana domu, jak chocby odkurzanie, gotowanie i przepieranie. Czasami chlapnie cos krytycznego o panu Janku, ale nigdy zlego slowa nie powie o swoim aktualnym szefie – a to w polityce (zwlaszcza w jej partii) jest najwazniejsze.
Wszytko jedno kto wygra w USA wybory prezydenckie. Ktokolwiek wygra będzie to nominat kompleksu przemysłowo militarnego, dalej będzie walczył w Afganistanie, grabił Irak i przygotowywał napad na Iran. Szkoda więc pieniędzy traconych na kampanie wyborcze. Natomiast miłe wieści nadchodzą z Brazylii gdzie wygrywa zdecydowana socjalistka Dilma Rousseff z pochodzenia Bułgarka. Warto poznać jej drogę życiową i zazdrościć Brazylijczykom wyboru wspaniałego człowieka. Można marzyć o nadejściu podobnego czasu do Polski, gdzie zamiast lichego malarza kominowego i prowincjonalnego nauczyciela historii wygra człowiek podobny do Luli lub Dilmy.
Tea party podgrzewa atmosfere, ale nic nie znaczy. To taki LPR sprzed kilku lat. PiS wygaduje i robi same bzdury. Ma pan racje, ze okreslenie, ze PiSowcy sa republikanami nie mowi zupelnie nic ich wyborcom. Nawet nie domyslaja sie, ze to odniesienie do USA. Sam JK oswiadczyl, ze jego elektorat jest malo pismienny i malo lotny umyslowo. Tym pograza sie calkowicie wsrod ludzi myslacych, bo kto myslacy choc troche aspirowalby do takiego ruchu? Ludzi choc troche myslacych jest wiecej wsrod osob glosujacych w Polsce. Pomimo tego co mowi JK, to PiSowi coraz blizej do Tea Party niz do Republikanow. To pozwala PiSowi jechac na ciemnocie.
Zosienka (7:33)
Nawet rano utrzymuje Pani niezwykłą formę.
Gratuluję wnikliwej, życzliwej, ale nie bezkrytycznej, oceny naszej Sarah.
Szkoda, że nie podkreśliła Pani tego wyjątkowego żaru w oczach p. Rokity, kiedy mówi o Polsce, premierze Tusku i prezesie Kaczyńskim.
A już na pewno p. Rokita mówi łatwiejszą polszczyzną, niż prof. Staniszkis.
Serdeczne pozdrowienia.
Nie zgadzam się z Panem, Panie Redaktorze, w tym punkcie, który dotyczy Tea Party. Herbaciani nie mają szans na stworzenie „trzeciej” siły w Amerykańskiej polityce. Oni już realizują inny scenariusz – „przejmują oddolnie” Partię Republikańską. Prawybory w obozie prawicy pokazały, że ekstrema prawicowa jest w stanie wygrać nie tylko na Alasce czy w Kentucky i Utah. Herbaciani wygrali też prawybory w Nowym Jorku czy Delaware, a więc stanach lewicowych, gdzie republikański elektorat wydawał się być umiarkowany.
Siła herbacianych polega na tym, że potrafią maksymalnie mobilizować swoich wyborcow – być może we wtorek ponownie dzięki temu wygrają.
Inna sprawa to wybory prezydenckie za 2 lata. Nic tu jeszcze nie jest przesądzone, Jeśli wystartuje Palin (a jest to już chyba pewne) to Republikanów czeka wojna domowa. Tea Party uzyje wszystkich swoich środków, żeby jej przywódczyni stanęła na czele cłej amerykańskiej prawicy. Oczywiste jest w takim układzie, że starzy republikanie (jak Romney) nie oddadzą władzy bez walki.
Wiele będzie zależeć od sytuacji gospodarczej, od tego kogo republikanie wystawią na prezydenta i czy Obama wciągnie Hillary Clinton do „ticketu”.
Jedno wydaje się pewne: wybory 2012 będą wyrównane.
Mottem tego ruchu (Tea Party) jest obniżka i uproszczenie podatków. Pan Szostkiewicz uważa to oczywiście za fanaberie. Po co o tym dyskutować? Lepiej zbyć sprawę pogardliwymi określeniami; „herbaciarze”, „populiści” No i to przejście na nasze podwórko; Nelly, PIS i Tea Party? Co ma jedno z drugim?
spin doctor 09:08
Spin doktorze: nie sądzisz, że wspaniały człowiek (jak to brzmi dumnie!), Bułgarka (z pochodzenia) Dilma Rouseff okaże się „nominatem kompleksu przemysłowo-militarnego”, dalej będzie robić to, co dotychczas (przecież nie realizowanie obietnic wyborczych ją zajmowało…), i tylko specyficzny kompleks południowoamerykańskiej emocjonalności kulturowej i takaż intuicyjna zdolność jej wykorzystania w celach politycznych – umożliwi jej błyszczenie w takiej sławie i uwielbieniu mas jak Peronowie (oboje), niedawno zmarły b. prezydent Argentyny, czy boski Augusto (ale ostatnio ten już tylko w naszych, krajowych masach, a i to nie wszystkich…).
Weź troszeczkę na wstrzymanie, spin doktorze (jak to mówią o doktorach: „medice, cura te ipsum!”). Wszystko okaże się już niebawem. Zazwyczaj jest ZUPEŁNIE inaczej niż to przewidujemy (tzn. niż chcemy, żeby było, bo takie jest TYLKO znaczenie naszych przepowiedni).
Nieprawda jest, ze Obama niewiele zrealizowal ze swoich obietnic wyborczych. Zrobil on juz teraz wiecej, jak wielu prezydentow w calych swoich kadencjach. Wprowadzil: powszechne ubezpieczenie zdrowotne, wielki program koniunkturalny, ustawe o rownouprawnieniu placowym kobiet, a takze zreformowal rynek finansowy.
Mozliwe, ze po euforii prezydenckiej kampanii wyborczej dla niektorych zwolennikow Obamy to jeszcze wciaz zamalo i prawda jest, ze wiele obietnic nie zostalo jeszcze spelnionych. Mysle jednak, ze to nie zawiedzeni zwolennicy Obamy, wedlug ktorych zrobil za malo, sa jego najwiekszym problemem.
Najwiekszym problemem Obamy sa jego wrogowie, dla ktorych zrobil juz o wiele za duzo. Dla nich Obama jest komunista, albo nowym Hitlerem.
Prawicowym mediom (FOX) i Tea Party udalo sie zmobilizowac znaczna czesc middle class, ktora czuje sie zagrozona w swoich przywilejach, a nawet egzystencji. Pragnelaby ona aby wszystko pozostalo tak jak jest. Trudno jej sie pogodzic z mysla, ze to juz od dawna nie zalezy tylko od Ameryki i amerykanskiego prezydenta. Dla Tea Party i jej zwolennikow Obama stal sie kozlem ofiarnym, odpowiedzialnym za wszystkie problemy USA. To, ze wiekszosc tych problemow odziedziczyl od swojego poprzednika nikogo juz nie interesuje.
Co do pytania; czy z Tea Party powstanie nowa partia polityczna? to jestem przekonany, ze Tea Party zostanie z powodzeniem zasymilowane przez Republikanow. Takie procesy maja dluga tradycje w amerykanskiej polityce. W efekcie protestow przeciwko wojnie wietnamskiej i kontrkultury pojawil sie na lewym skrzydle amerykanskiej polityki skrajny ruch, ktory z powodzeniem zostal udomowiony przez Demokratow.
Jestem przekonany, ze Republikanow tez na to stac.
Co do analogi miedzy sytuacja polityczna w Polsce i USA, to sa one dla mnie troche za naciagane.
Jacobsky
Masz rację, że to w pewnej mierze jest kwestia słabego marketingu choć może to trochę za wąskie i ograniczające określenie. Po prostu mimo niewątpliwych dokonań wybrańców ludzie nie mają poczucia zmiany na lepsze. Jednym słowem brak politycznej magii czy uwiedzenia, ktora w tej profesji jest niezbędna.
Pozdrawiam
dziekuje panie Stasieku!. Sprawy smutne zalatwiono wczoraj, a dzis pogoda nienajgorsza i nic nie dolega – zatem nie ma powodu by sie chmurzyc. Pani Nelly, oprocz zaru ma jeszcze jedna ceche rasowego polityka – otoz gdy zapytac ja ktora godzina, odpowiada ze najlepsze kasztany rosna przy Placy Pigalle. W sumie jednak to sympatyczna osobka. Uklony!
Jako samozwańczy polityczny guru muszę Pana poinformować, iż całkowicie się nie zgadzam z pozostałymi guru włącznie z Panem odnośne partii herbacianej, a zwłaszcza porównań z Polską.
1. Populiści ekonomiczni to: Bernanke, Obama, Krugman i Stiglitz, którzy chcą wyjść z kryzysu poprzez drukowanie pieniędzy, co skończy się na fałszowaniu statystyk, żeby obniżyć bezrobocie na papierze.
2. Obama kontynuuje politykę ekonomiczną Clintona i Busha Jr.: deformacja rynku przez ekspansję kredytową. To jest niebezpieczny populizm, gorszy od pistoletów w domu i zakazów aborcji itp. Elity USA idą prosto w wielki kryzys tak jak to zrobiły po kryzysie bankowym z roku 1907. Warto je zatrzymać, nawet za cenę dziwnych opowieści. Prowincja USA niestety (?) ma rację w sprawie najważniejszej.
3. Herbata to nie PiS. To raczej Rothbard albo Partia Demokratyczna z XIX wieku. W XIX wieku radykałami byliby politycy uważani obecnie za mainstream. Pojęcie radykalizmu jest względne. Dlaczego mamy uważać, że obecny system finansowy oparty na drukowanym pieniądzu jest normą? Chiny jako pierwsze wynalazły paper i inflację. Czy to znaczy, że były bardziej nowoczesne?
4. Polski lud wspierający PiS chce, żeby państwo go dotowało, amerykański lud herbaciany nie chce dotować państwa i korporacji wspieranych bezpośrednio i pośrednio przez państwo. To jest zasadnicza różnica. Podobieństwo obyczajowe (nawiasem mówiąc dyskusyjne) jest sprawą drugorzędną.
5. W Europie i USA jest odwrócona struktura społeczna. Herbata ma więcej wspólnego z neoliberałami i Balcerowiczem, czyli polską wielkomiejską elitą, niż z Kaczyńskim i polską wsią. Strona internetowa FOR wita herbatę z nadzieją, panikę sieje Krytyka Polityczna, Jacek Żakowski, Polityka.
6. Obama został wybrany na fali niechęci do elity, co wcale nie jest takie odległe od Herbaty. To jest ciąg dalszy tego samego procesu. Czy USA czeka paraliż? Tak, ale to nie musi być zła wiadomość. Elita USA wierzy w centralne sterowanie, ale USA mają ustrój ludowy, który może to zablokować. W Europie socjaliści zbudowali centralnie (elitarnie) sterowaną Unię, w której władzę przejęli neoliberałowie (poza Polską) i zarządzili wielkie oszczędzanie, czyli to samo co partia Herbaciana w USA.
7. Na krótką metę Demokraci zyskają na zamieszaniu u Republikanów, ale na dłuższą metę czeka ich taki sam rozłam na demokratyczną elitę i lud. Herbata również może się podzielić na opcję antypodatkową i aborcyjno-pistoletową.
8. Rząd USA zrósł się z firmą Goldman Sachs, tak jak rząd polski z kościołem. Z takiego punktu widzenia herbata spełnia rolę podobną do Palikota.
Ad Tuchy 62: Szanowny Panie, obnizaj w takim razie podatki, na pewno budżet wytrzyma, a swoją drogą to bliski ideałom Tea Party był rządzący przez ostatnie 8 lat Bush, wiec mieli sporo czasu na obnizanie podatkow a skonczylo sie jak zwykle w wydaniu prawicy na obnizaniu podatkow dla najbogatszych.
Poza tym nie zauwazach chyba, ze ludzie Tea Party to oszołomy i ekstrema. Czy teksty w stylu: „trzeba dac wiecej broni strazy granicznej to sie rozwiaze problem emigracji.” albo „departament edukacji nalezy zlikwidowac” albo „nalezy wystapic z ONZ bo to sitwa ekologów” albo „Medicare bedzie miał wiecej ofiar niz wojna w Iraku.” nie kompromtuja tych kandydatów i tego ruchu??? Bo dla mnie tylko idioci mogą coś takiego mówić.
Obama jest jak Theodore Roosevelt.
Zgadzam się z Krzysztofem Mazurem.
Krzysztof Mazur o 11:23,
kulturalnie nie zgodził się z Adamem Szostkiewiczem.
Wzorowa, wypunktowana polemika, klarowność wypowiedzi, podanie źródła w przypadku „kto za, a kto przeciw” – na pewno wywoła ciekawe głosy w Grze w klasy.
Ten komentarz zachęcił mnie do wnikliwszego przyglądania się Tea Party, ponieważ w dobie globalizacji, nawet trendy zza bajora mogą się przenosić do Europy.
Zacznę od sprawdzenia, kto za tą a kto za inną oceną partii herbacianej stoi w Polsce.
Ta metoda (cui bono) z małymi wyjątkami (prowokacje) prowadziła mnie zawsze w pobliże prawdy.
Pozdrawiam Pana serdecznie
Jacobsky 03:38
Piszesz: „Problemem Obamy jest za to kiepski marketing swych dokonań.”
To chyba dobra interpretacja. Właśnie przeczytałem, że agencja Bloomberga podobnie twierdzi, iż to Demokraci sami są sobie winni porażki; nie potrafili poinformować społeczeństwa o swych niewątpliwych dokonaniach i społeczeństwo tych dokonań po prostu nie widzi. „Kartka” też to dostrzega.
Zastanówmy się więc (w naszym skromnym gronie) co jest tego przyczyną? Tego „kiepskiego marketingu”.
Od razu na początku chce się zastrzec, że zarówno jakość tego marketingu jak i jego przyczyny są dla mnie inne tam, w USA, niż u nas, w Europie, a szczególnie w Polsce.
Czego jak czego, ale profesjonalizmu i możliwości technicznych, technologicznych i socjotechnicznych odmówić Amerykanom nie sposób, ani Demokratom, ani Republikanom.
Co więc jest przyczyną tej kiepskiej komunikacji?
Czy to jest arogancja (coś może najbliższego naszej sytuacji rodzimej)? Dezynwoltura rządzących? Lekceważenie? Przekonanie, żeby „nie rzucać pereł przed wieprze”, że „kto ma wiedzieć, to będzie wiedział”?
A może wręcz przeciwnie, to protestancka, kwakierska prawie, skromność, etyka ciężkiej pracy z „nosem u pługa”, której owoce tylko tyle są warte, o ile same dadzą się poznać. To też taka protestancka idea wywodząca się wprost z lektury Biblii. Tyle że coraz szersze warstwy wychowywane są już w innej etyce i nie wysilają się, aby samemu doszukiwać się „owoców pracy ich (po których ich poznacie)”.
A może coś jeszcze innego, co – wg mnie – najbardziej różni kulturę (w tym polityczną) Ameryki (genetycznie przecież protestanckiej) i północnej Europy od Europy środkowej, wschodniej i południowej, czyli katolickiej. Bo to przecież kultura katolicka, już od III wieku naszej ery, zaczerpnęła z kultury hellenistycznej i kładła ogromną wagę na użycie „dialektyki”, zdolności perswazyjnych w życiu społecznym.
Protestantyzm jest o ponad tysiąc lat młodszy, ale on zerwał radykalnie z tą skłonnością do filozofii dialektycznej i wytworzył zupełnie inną, empiryczną filozofię tzw. anglosaską. Nawet kalwinizm i luteranizm, ciągle obecne w kulturze północnej Europy, nie mają wiele (i nie miały) do powiedzenia w kulturze amerykańskiej.
Więc może ta odraza do „tłumaczenia”, do „komunikowania” werbalnego tego, co się robi, leży u podstaw przewidywanej porażki Demokratów. Zresztą, nie tylko ich, myślę, że tak samo porażki Republikanów (którzy wiele przecież dokonali i ich ogromna przegrana z Demokratami wcale nie była aż tak konieczna), ale i porażki USA w opinii światowej, często są wynikiem tego braku chęci? umiejętności? poczucia sensu? komunikowania słowami tego, co – wg nich – powinno obronić się samo.
To zresztą dla nas jest też pewną arogancją. W końcu, jako Europejczycy, szczycimy się największym wyrafinowaniem….hmmm…
No bo chyba nie stało się to z powodu zwykłej głupoty i lenistwa Demokratów?
To, co sie dzieje w USA to pochodna sytuacji gospodarczej. Chyba nikt, w chwili, gdy Obama rozpoczynal swoja kadencje nie oczekiwal cudownych rozwiazan, ktore rozwiazalyby, chocby sprawe bezrobocia. Tea Party (Taxed Enough Already) ma takie same szanse jak chocby Ross P. 20 lat temu. Nie sadze, aby laczylo ich cokolwiek z PiSem i polskimi „republikanami”. Nie ma w tym przedmiocie zadnych analogii. Tea Party nie jest ani populistyczna ani pro-koscielna. To zelazny prawicowy beton(uzywajac nomenklatury z minionej epoki :)), ktory flirtuje nawet z bylymi dzialaczami KKK.
Zgodze sie z opiniami, ze Obama nieco zawiodl i na arenie gospodarczej i w polityce zagranicznej. Nie przywrocil „dawnej Ameryki” przecietnemu Amerykaninowi, ktory popieral go w wyborach prezydenckich. Nie bylo go rowniez stac na zwrot polityczny w stylu nowej ekipy rzadzacej UK. Coz, Wielka Brytania byla i jest w sasiedztwie liberalnego kontynentu europejskiego.
Jacobsky 3.38
Gdzie jest ta „granica wydolnosci” ? Jak ja okreslasz ? Jest tak jak zawsze, raz jeden raz drugi i obserwuje to od czasow Reagana. Obame podeprze rosnaca tendencja podwyzki cen w nieruchomosciach. Pojawila sie niedawno i wydaje sie byc swiatelkiem w tunelu. Populizm ? Kazdy kandydat zawsze tego probuje a jak przebierze miare (Perot) to sie rozpieprza. Bo glebiej nic za nim nie stoi.
„Problemem Obamy jest za to kiepski marketing swych dokonań.” Wiesz ile jest elementow marketingu, ktory jest kiepski ? Co wogole znaczy takie zdanie ? Hasel to ma duzo, ale z tymi dokonaniami kiepsciutko. Jesli naturalna recovery nie zbiegnie sie z jego prezydentura, bedzie piszczal. Jeszcze jedzie na populistycznym uroku swojej elokwencji i aktywnosci, ale coraz czesciej pada pytanie: pieknie, ale gdzie to jest ? Jak wiesz siedze w oceanie bialej konserwy i jutro pogadam z sasiadami, ktorzy tez pojda glosowac. Z wymienianych telefonow widze, ze do tego glosowania taki wielki tlum nie poleci. Bezrobocie dalej trzyma sie 10% i nawet nie drgnie. Najbardziej cierpia wysoko kwalifikowani specjalisci, zwolnieni w kryzysie, ktorzy od roku nie moga znalezc pracy. Wielkie koncerny zredukowaly zatrudnienie o 20-25%. Teraz przyjmuja mlodziez, 35 max., czesto z Indii i Dalekiego Wschodu. Umiejetnosci i wydajnosc tych „sportowcow” jest nieporownanie mniejsza niz starej kadry, ale – trzeba im placic minimum 50% mniej. A oni sie ciesza. I tak sie to poki co kreci. Czarna populacja jest happy bo ich zatrudnienie wyraznie wzroslo. Dotacje, stypendia, kredyty i fundusze motywacyjne dzialaja przede wszystkim dla tej grupy. Ogladasz nasza TV, sam widzisz co sie dzieje z komentatorami, analitykami, prezenterami – zal dupe sciska. Jakosc denna. Ale nie rozrabiaja. A glosowac poleca, na kogo unions wskaza.
Pani Palin byla gubernatorem z przypadku a kandydatem na wice przez pomysl marketingowcow McCain. Troche im pomogla, na poczatku. Pozniej osmieszyla sie, i dalej sie osmiesza, totalnym brakiem wiedzy podstawowej. Nikt juz powaznie jej nie bierze. Za wyjatkiem churchgoers w poludniowych stanach. Tam ma wziecie. U farmerow i rybakow z Georgia, Mississipi, Louizjana. Glownie przez malunek na buzi i eksponowanie cyckow. Nawet corcie wyslala do telewizji, do Dancing with The Stars. Ciagnie kilka firm, co sobie pozakladala i na tym sie skonczy. Powszechnie uznane zero.
„Herbaciarze mogą odebrać głosy tak samo Demokratom, jak i Republikanom.” Moga. Po odrobie z obu stron. I na tym sie skonczy.
O pani Rokita nie pisze, bo do dzis nie rozumiem kto i dlaczego wybral to posmiewisko do parlamentu.
Wypisalem sie bo mam poniedzialkowego kaca. Pozdrawiam.
@ Tichy62 :
Chyba glosuje pan na Korwina-Mikke, nieprawdaz?
Nie będę tutaj robił za amerykanistę,jak wielu moich przedmówców,bo przecież Gospodarz użył tylko scenerii amerykańskiej by wzbudzic dyskusją o naszych republikanach.Piszę bez cudzysłowu albowiem należało się już przyzwyczaic do niczym nieograniczonej wyobrażni i bezczelności JK potrafiącego z minuty na minutę ,bez żadnej krępacji, przywdziewac kolejne kostiumy i maski.Wcale się nie zdziwię,gdy jutro oswiadczy,że rzeczywiście jest smukłym i wysokim blondynem.I co najważniejsze,głęboko w to sam
uwierzy,pojawiając się w garniturze skrojonym na 190cm .W tym problem .Wiara góry przenosi.Wyznawcy każdą fantasmagorię uznają za rzeczywistośc.
Podziwiam subtelną ironię Zosieńki odnośnie Pani Nelly.
Na ta ironię nabrałem się w dyskusji poprzedniej.
Zachowałem się wówczas b.nieelegancko za co niniejszym przepraszam.Nie tylko dlatego,że jest sezon na przepraszanie.Co do Pani Nelly,to rzeczywiście,
rozwija się nieustannie .Nie ma co się dziwic.
Mając takiego mentora.Oczekuję ,w najbliższej przyszłości wznoszenia przez Panią Nelly równie wspaniałych okrzyków jak „Nicea albo śmierc ” lub „trzy razy piętnaście ” albo innych „trzy po trzy”.
Nigdy nie zrozumiem dlaczego Pani Monika Olejnik zaprasza na wywiady panie Kurtykową, Gosiewską czy Nelly R.
Chyba nie chodzi jej o to by dowieśc że jest od nich jednak mądrzejsza, bo rownie dobrze mogłaby zaprosic meduzę albo pantofelka.
W dodatku jeden z blogowiczów, nazwał ulubieńca dziennikarzy, europosła Kowala, gołębiem.
Chyba miał na mysli inteligencję, a nie poglądy polityczne, chociaż mnie się te cechy posła Kowala kojarzą raczej z kurą (domową).
#Grzegorz pisze: 2010-10-31 o godz. 09:49
===========================
(powtarzam z poprzedniej strony, zeby Pan nie przeoczyl. bo tam duskusja juz umarla )
HI,
Piekne piosenki Pan zamiescil. Ponizej inna wersja „Niebieskiej Chusteczki”?
http://www.youtube.com/watch?v=ZA0RIhXdOPg
?ale ja nie o tym? Prosze posluchac tego?
http://www.youtube.com/watch?v=W11VpkM9C9E
Moze Pan to zna? Co to za piosenka ? Probuje zidentyfikowac od dluzszego czasu bez powodzenia.
Moze inni P.T. blogowicze sprobuja??
Pozdrawiam. georges53
Nemer pisze: 2010-11-01 o godz. 08:56
========================
(przepraszam za powtarzanie z poprzedniej strony )
Szanowny Panie,
Przeczytalem uwaznie Pana odpowiedz Torlinowi. Dwa razy.
Akurat tak sie zlozylo, ze tydzien temu P. Kleofas dokopal mi bolesnie ( i niekoniecznie na temat oraz malo kompetentnie ) na sasiednim blogu i ja wlasnie buzowalem i zbieralem sily, zeby odkopac jeszcze ( da dobry Bog..) bolesniej?
Ale po przeczytaniu powyzszego sobie odpuszcze.
Dziekuje za budujacy przyklad.
pozdrawiam i podziwiam , Georges53
Nie długo się okaże komu bliżej do Tea Party. Za trzy tygodnie wybory
do samorządu, za rok do parlamentu i będzie wiadomo kto zostanie na
wierzchu tego politycznego morza. Zamrożona scena polityczna nie daje
za wiele ruchów ani, tym co już są na scenie ani tym co próbują na nią
się wspiąć.
Pozwólmy upływać czasowi.
Kleofas,
na kaca najlepsza jest praca.
Choc nie zawsze daje ona dobre rezultaty, czego dowodem jest Twoj wpis na temat mojego, ktorego to wpisu chyba nie przeczytales do ostatniego zdania. Brzmi ono:
„Tak mówią tutejsi (kanadyjscy) specjaliści, których słuchałem.”
Rozumiem, ze nie przeczytales koncowki z powodu powodu kaca. Znam ten bol.
Nie bardzo wiem dlaczego mam sie spierac o to, co mowia tutejsi amerykanisci oraz politolodzy z uniwersytetow amerykanskich, zwlaszcza ze nie widze w ich stwierdzeniach niczego obrazoburczego i mam podstawy uwazac, ze znaja oni sprawy amerykanskie lepiej ode mnie i do Ciebie.
Alca-Seltzer zamiast klawiatury – polecam
Jacobsky
mw napisał o godz. 14:16
bardzo ciekawą rozprawę na temat marketingu politycznego, w odpowiedzi Jacobskiemu.
Mam w tyle starej głowy interpretację pojęcia „dialektyka” Schopenhauera. Także pamiętam jakieś rozważania nt związku pojęciowego dialektyki i logiki.
Pisze mw
(…) kultura katolicka, już od III wieku naszej ery, zaczerpnęła z kultury hellenistycznej i kładła ogromną wagę na użycie „dialektyki”, zdolności perswazyjnych w życiu społecznym.
a ja tę, dla mnie nową interpretację, kupuję z radością.
Zauważyłem w dyskusjach medialnych łatwą ucieczkę od tematu przez nadużywany zwrot:
„ależ to jest dialektyka!”
PS
Dodatek GW przeczytałem cały. Jest świetny. Pańską metodę krytyki można zastosować do Pisma Świętego, do Talmudu, Koranu i za przeproszeniem każdego wpisu/komentarza na blogach Polityki.
A Havel i inni autorzy to zniosą.
Palin to tzw. MILF (kto nie wie niech sobie zgoogluje, najlepiej z wylaczonym filtrem).
Pani Rokitowa powinna juz wrocic do DDR-u.
Nie poprawna jest jakakolwiek klasyfikacja polskich partii politycznych. Bo to nawet nie sa partie polityczne. To sa mafie i gangi, zdominowane kultem jednostek sekty, zlowieszcze ugrupowania cwaniakow i kolesi. Celem tych gangow jest zdobycie pozycji z ktorych dostepne jest utrzymanie przez podatkowicza. Pozycji z ktorych latwiej jest zalatwiac osobiste porachunki. Pozycji z ktorych mozliwe jest wypelnienie wasalskiej misji wobec amarykanskiego imperializmu i zachlanstwa Watykanu. To lajdackie ugrupowania ktore funduja swoja terazniejszosc na koszt przeszlych i przyszlych pokolen.
mw,
obserwatorzy dosc zgodnie podkreslaja, ze praktycznie rzecz biorac od poczatku prezydentury administracja Obamy znajduje sie w defensywie i to z tej pozycji Demokraci zmuszeni sa dzis walczyc o elektorat. Jakos trudno idzie Obamie przebicie sie ze swoim przekazem, zwazywszy ze jak dotad jego administracja unika bezpardonowego winy zwalania na poprzednika jesli chodzi o dzisiejsze bolaczki Amerykanow i ich ekonomii. Byc moze to sie zmini w nastepnych dwoch latach, kiedy trzeba bedzie myslec o wyborach prezydenckich.
Poki co Demokraci maja problem. O jakim zasiegu – przekonamy sie jutro.
Pozdrawiam.
Zgadzam się ze spin doctorem, nie ma znaczenia, kto wygra w USA, koniec końców wszystko to pozór, igrzyska dla ciemnego ludu, obie partie finansują ci sami prywatni ludzie, więc co za różnica, jak się nazywa „wygrany”? Demokrata? OK!, Republikanin? Herbaciarz? Kawiarz? Cocakolarz? OK!, Kapitalista? Bolszewik? OK! Żadna różnica, to tylko słowa, gdyż jak mawiał Mao, a korporacyjny totalitaryzm czerpie z niego garściami – nieważne jak się kot nazywa, byleby myszy łapał.
Jedyna różnica może jest taka, że pośród Demokratów znajdują się czasem uczciwi i porządni ludzie, jak choćby Nancy Kaptur (Nancy Kaptur na prezydenta! Ale by było…), Paul Kanjorski, czy Dennis Kucinich i oni stanowią „grupę ryzyka”, niepewny element dla kompleksu militarno-fianansowego. Zawsze może się okazać, że miliony dolarów zainwestowane w kampanie wyborcze obu stron, przez te same korporacje, nie dały oczekiwanego efektu w przypadku Demokratów i choć to ryzyko minimalne, miło że taki drobny element niepewności istnieje i strąca sen z powiek globalnym psubratom.
Populiści prawicowi to dzisiaj nie tylko USA oraz Polska, to zdalnie sterowany ruch globalny, funkcjonujący w Europie, Skandynawii oraz Ameryce Południowej, finansowany moim zdaniem z tych samych, kradzionych światu pieniędzy, przez globalną finansjerę dążącą do wojny, która w ich mniemaniu może uratować im tyłki (i znowu dać nieźle zarobić na drucie kolczastym do obozów).
A sztab wyborczy polskich „Republikanów” pierwsza klasa, i jaka prorocza polityczne lokalizacja.
Porownania USA z Polska nasuwaja sie same.
Populizm PiS jest tej samej klasy. Tea Partiers chca obnizenia podatkow ale rece precz od Medicaire, czyli ubezpieczenia staruszkow i biedniakow. Sa golodupcami, ale bronia podatkow dla najwiecej zarabiajacych.
W Stanach kazdy ma bulawe w plecaku i pewno stad sie to bierze, ze jak jutro sie wreszcie dorobie, to mi tego podatkami nie zabiora. A klasa srednia zniknela niemal zupelnie i w zwiazku z tym opodatkowac mozna juz tylko najbogatszych. Porownanie z Europa, gdzie maly wzrost podatku klasy sredniej dorzuca sporo do budzetu w Stanach nie wychodzi, bo kiedy cala produkcja wyjechala do Chin zostali tylko bossowie golacy kase i bezrobotni.
Bogactwo Stanow polegalo na rolnictwie najpierw, potem produkcji wszystkiego tanio i dobrze. Od kiedy wywieziono produkcje do Chin, zrobilo sie pusto, bo zostalo tylko budownictwo (poki co tylko wspierane przez federalnych) i transport tego badziewia z portow do Walmartow. No i jesc ludzie musza, ale rolnictwo i przetworstwo tak sie zmechanizowalo juz dawno, ze nie zatrudnia zbyt wielu a i to najchetniej Meksykanow.
Nie ma pomyslu na czym by sie klasa srednia miala oprzec. Zielona energia to produkcja wiatrakow i baterii slonecznych, wiec taniej wychodzi w Chinach. Energia atomowa, ale to po co, jak nie ma juz fabryk co potrzebuja pradu. Jest jeszcze przemysl militarny. Czy to wystarczy?
Wracajac do porownania z Polska to ten populizm tak w Stanach jak i w Polsce nie ma zadnego odporu. Media tak zdurnialy, ze blogi staly sie zrodlem informacji i wymiany mysli. Media powtarzaja i naglasniaja te idiotyzmy bez krztyny refleksji i weryfikacji co jest prawda, co klamstwem i co jest informacja a co bzdetem. I tu i tam sytuacja staje sie niemal beznadziejna.
Sobotni zlot Jona Stewarta wprawdzie pokazal, ze nie wszyscy opuscili rece, ale nadzieja na poprawe jest niewielka. Duze media staraja sie omijac ten temat, a jezeli go poruszaja, to podaja wylacznie informacje, bez zadnych komentarzy, bo nikt nie chce powiedziec glosno o co w tym zlocie chodzilo, ze kolo cwierci miliona ludzi chcialo sie ruszyc tylek i zaprotestowac przeciwko obnizaniu lotow informacji i mediow.
Jacobsky 19:07
Piszesz: „jak dotad jego [Obamy] administracja unika bezpardonowego winy zwalania na poprzednika jesli chodzi o dzisiejsze bolaczki Amerykanow i ich ekonomii.”
A więc protestancka etyka baptystów: nieskazitelna uczciwość niepisanej umowy. To jednak coś bardzo innego niż to, co się dzieje w Europie…
Przewiduję (czyli chciałbym, żeby tak się stało) utrzymanie jednak minimalnej przewagi Demokratów w Senacie i pewne (ale nie tak duże jak piszą) straty w Izbie Reprezentantów. Większe zmiany w wyborach na gubernatorów.
Masz rację; przekonamy się jutro (tutaj – pojutrze).
Nie ma to tamto, @Krzysztof Mazur napisał już wszystko, co na zadany temat należałoby odpowiedzieć. Jedyną rzeczą jaka pozostaje do zrobienia, to pofantazjować sobie o następstwach, jakie mogą wyniknąć dla USA i świata, jeśli na tamtejszej arenie pojawi się trzecia partia. Pierwszą rzeczą jest zapytać się, kto taką partię kupi i wcale nie mam na myśli zwolenników, ponieważ ci już są. Myślę, myślę i jakoś nie widzę chętnych, ponieważ taki sektor przemysłowo – zbrojeniowy na herbacianych nie zrobiłby dobrego interesu, ponieważ jakoś nie słychać od ich wigwamów okrzyków bojowych. Sektor bankowy też nie, bo obywatel ma polegać na sobie, a nie na bałamutnych obietnicach kredytu. Jedyna nadzieja to rynek ubezpieczeń wszelakich, który bardzo nie lubi, jak państwo chce coś obywatelowi zagwarantować po niewygórowanej cenie.
I tu dochodzimy do sprzeczności, ponieważ bez wojennych łupów i kredytów nie sposób zasilić kont firm ubezpieczeniowych.
Herbaciani ignorują fakt, że w dzisiejszym nowoczesnym kapitalizmie trzeba już płacić za ziemię, wodę, powietrze, a nawet o zgrozo za pracę. Oni całkowicie zapomnieli, że USA jako mocarstwo przez całe dekady za takie głupstwa jakie wymieniłem nie płaciło i życie toczyło się niczym w Edenie.
Amerykański biznes kombinuje wprawdzie, jakby tu zainstalować w USA taki model jak w Chinach, brakuje mu jednak do rozwiązania Chińczyków. Ale kto wie, może dokonają i takiej zamiany, która już raz się na tym kontynencie odbyła. Niemożliwe?
Jacobsky, jeszcze jedno (you may appreciate this):
Właśnie obejrzałem klip na CNN, gdzie jakiś GOP powiedział: „remember, we had Ronald Reagan, and there was Bob Hope and Johnny Cash. Now we have Obama, and there is no hope and no cash”.
Ale nikt tam nikogo nie oskarża, że ma „krew na rękach”, jak to się dzieje w tym kraju… (ach, jak oni szaleją, gdy usłyszą „w tym kraju”).
Georges53, 17:58
„Tango nad zaliwom” – Zoja Rożdżestwienskaja
Georges53,
tu masz lepsze nagranie tego tanga
Kartka z podróży pisze: „Problemem Obamy jest to, że niewiele zrealizował swych zapowiedzi wyborczych zrażając do siebie swoj elektorat. Nie zmienił Ameryki jak obiecywal.”
Śledzę poczynania Obamy od początku, od jego całkiem pierwszej mowy, jeszcze na długo przed ogłoszeniem jego kandydatury. Obama to intelektualista, więc to w ogóle cud, że zdobył popularność, zapewne zawdzięcza ją między innymi swojemu talentowi retorycznemu. Jego wyborcze zawołanie yes, we can to przecież nie była jego obiecanka, lecz znakomita próba wciągnięcia społeczeństwa do koniecznych przemian, zresztą w obliczu kryzysu bardzo bolesnych. Ludzie to czuli. Jednak demagogia przeciwników okazuje się silniejsza niż argumenty Obamy, no i zapał narodu słabnie. (Inna rzecz, że znając mentalność wielkiej części obywateli tego kraju, uważam, że to i tak wielki cud, że czarny prezydent w ogóle mógł coś zdziałać.) Opór jednak jest morderczy. No i jak tu w takim klimacie i po takim kryzysie reformować? Pamiętam batalię o ubezpieczenia zdrowotne, pamiętam, jak Obama przedstawiał coraz to bardziej okrojone wersje projektu ustawy. Nie dziwota więc, że niektórzy są rozczarowani. Ale czy on naprawdę mógł i może więcej w tej sytuacji czynić? Sądzę, że i tak już zrobił niemało.
A że następstwem wydatków na ratowanie banków i gospodarki będzie inflacja, czyli drukowanie pieniędzy, to dla mnie jasne jak słońce. (To będzie nowy etap kryzysu.)
Zresztą nie tylko w Stanach. Jak lud tego świata, przywykły do dobrobytu na to zareaguje?
Clinton też miał zapiekłych wrogów, przegrał wybory do senatu w czasie pierwszej kadencji, prezydentura była wielokrotnie w głębokim kryzysie, ale wygrał następne wybory i na koniec drugiej kadencji był wielce cenionym politykiem. Tak to fortuna kołem się toczy.
Wczoraj zmarł Theodore C. Sorensen – doradca Kennedyego. Jak twierdzą historycy to on był tworcą tej atmosfery zmiany, ktora niosla Prezydenta. Może takich ludzi brak wokół Obamy?
http://wyborcza.pl/1,75248,8596578,Zmarl_bliski_doradca_Kennedy_ego.html
NTAPNo1 20.58
Swieta racja. Zostaly jeszcze wprawdzie turbiny, technologie w Silicon Valey i komputery, Boeingi w Seattle, okrety i cale wojsko, lasery, space technology i pare innych…Ale wywod jest sluszny: majtki, tenisowki i rowery wyjechaly do Chin. I bez nich zginiemy.
Georges,
do kompletu jeszcze tekst i nuty 😉 Fajne tango.
Jacobsky
Lepszy solidny amerykanski hangover niz kanadyjsko-polska podroba. Przyjedz tu, powachaj farmy, ulice i pusluchaj zywych ludzi. Wtedy bedziesz rozumial. Pozdrawiam.
Therese Kosowski
Być może masz rację, nie sledzę tak dokladnie amerykańskich spraw. Gospodarz zaproponował snucie analogii polsko – amerykańskich więc siłą rzeczy na moje komentarze dotyczące Obamy wplywają tutejsze wrażenia. Intuicja mi jednak mówi, że jest on trochę za mięki jak na realizację swych ambitnych zamierzeń. W każdym razie taki obraz uśmiechniętego poczciwca do mnie dociera. To było bardzo ujmujące w czasie i tuz po wyborach – w opozycji do Busha. No ale władza się zużywa – w sytuacji kryzysowej tym bardziej i taki usmiech może irytować. Szczególnie w sytuacji gdy projekty grzęzną w niemocy. To jest jak fiasko znanej tu, w kraju tzw polityki milości. Ale zobaczymy jutro
Pozdrawiam
passpartout pisze: 2010-11-01 o godz. 23:04 & 23:10 & 23:36
========================================
Dziekuje, dziekuje, dziekuje bardzo.
Oh, kurka wodna, poplakalem sie…
Dla ciekawosci skad Pan to zna?
serdeczne pozdrowienia. georges53
amerykanski elektorat (jak prawie kazdy elektorat) bywa nieprzewidywalny.Wybor Obamy na prezydenta byl dowodem na to, ze Amerykanie kieruja sie wlasnymi interesami i intuicjami – a malo ich obchodzi polska racja stanu i polski interes narodowy. Polonia Amerykanska (w wiekszosci) i dr Zbigniew Lewicki, to za malo aby przekonac Amerykanow do wlasciwych zachowan przy urnach. Polska dyplomacja mialaby niemalo do zrobienia na odcinku ksztaltowania opinii amerykanskiej, ale nastepca minister Fotygi woli najwyrazniej paradowac publicznie w towarzystwie ministra Lawrowa, niz skupic sie na sprawach dla Polakow najwazniejszych. Jedyna nadzieja w herbaciarzach.
Zosienka
Those damn Polacks ! Lets bomb them !
Kliknąłem na odpowiedź w najnowszej Sondzie „Polityki” : Kto twoim zdaniem powinien zastąpić Kaczyńskiego na stanowisku szefa PiS?
Dla jaj pyknąłem Jakubiak. Poza tym, chciałem zobaczyć, jak bawią się inni czytelnicy.
A tu masz! Lud na poważnie! Kluzik-Rostkowska dostała prawie połowę głosów! „Inny polityk” – 26 procent (Tusk? Kalisz?)
Srogi Ziobro i manipulant Lipiński – po 4 procent.
I jak tu się bawić? A może to zbliżający się Adwent tak poważnie nastroił ludzi?
Georges53,
Twoja radość bardzo mnie cieszy, a tanga „Nad zaliwom” słucham teraz notorycznie, choć do wczoraj było mi nieznane 🙄 Od czegóż jednak ruski internet i wieloletnia „rusyfikacja” w naszej młodości 😉 Na jakimś forum dyskusyjnym o filmie jeden z dyskutantów wymienił finałową piosenkę i jej wykonawczynię…
Pozdrawiam równie serdecznie 🙂 i przepraszam innych blogowiczów, że nie na temat.
Amerykanie mają twardy orzech do zgryzienia: wybrać tych, co nam zgotowali to bagno, czy tych, którzy nie potrafią nas z niego wyprowadzić? 🙄
Kleofas,
Ty oczywiscie wszystkich slyszysz i obwachujesz nie tylko farmy. Jednym slowem wiesz najlepiej. Niech tak bedzie. Mnie to urzadza, bo nie musze sie wdawac w dalsze dyskusje z Toba.
Pozdrawiam
Różnica miedzy USA i Polską ,to jak różnica miedzy telegrafem i radio .
Albert Einstein, poproszony o opisanie radia, odpowiedział:
Widzicie, telegraf jest rodzajem bardzo, bardzo długiego kota. Naciskacie jego ogon w Nowym Jorku, a jego głowa miauczy w Los Angeles. Rozumiecie? I radio działa na tej samej zasadzie: wysyłacie sygnały stąd, a odbierają je tam. Jedyną różnicą jest to, że nie ma kota.
/polikota?/
Albert Einstein
W Polsce był jeden ruch populistyczny. Nazywał się Solidarność. 21 w większości dziwnych postulatów. Szef tegoż ruchu był znacznie bardziej zapyziałym, konserwatywnym i religijnym, a nawet dzieciatym demagogiem niż pani Palin. Przy wczesnym Wałęsie Palin wygląda na oazę spokoju, umiarkowania i rozsądku.
PiS nigdy nie był ruchem społecznym ,ale partią która trafiła w gust części publiczności. Prezes PiS opowiada różne rzeczy w zależności od dostępu do własnego ucha różnych osób. Podejrzewam, że ten republikanizm wymyślili Bielan i Kamiński, może Kurski. Oni lubią takie hasła. Pani Nelly R. na pewno w swoich oczach nie jest prostą osobą z prowincji ale wręcz przeciwnie, damą z wyższych sfer.
mw,
z pewnością nie padają oskarżenia o „krew na rękach”, ale sporo jest nawiedzenia na podłożu religijnym, swoistego amerykańskiego mesjanizmu, co w pewnym sensie zabarwia bardzo emocjonalnie cześć sporów politycznych. Polska „krew na rękach” to tylko okazjonalny rekwizyt lokalny. Amerykanie mają swoje: pomówienia administracji Obamy o komunizm, o holokaust, jaki ma przynieść reforma systemu zdrowia, itp.
Pozdrawiam.
W moim odczuciu zbieżność ideowa PIS oraz Tea Party jest porażająco wysoka.
W tym roku, ciekaw świata – zaliczyłem lokalny wiec herbacianych patriotów. Dwukrotnie zostałem obwąchany przy wejściu, oraz słusznie zmuszony do zdeponowania sprzętu nagrywajacego w szatni. Strach przed nagrywaniem jest czescia wielkiego strachu tea-baggers przed Arabami, Gejami, Zielonymi , Czarnymi, Wykształciuchami oraz innymi Dzieciobójcami.
Składnia oraz sposób uzywanie gotowych słownych matryc przypominały któreś kolejne ogromnie ważne Plenum KC PZPR.
Tea-baggers podobnie jak Pisowcy – potrafia bez wstydu mamlac :
Ameryka dla Amerykanów (Polska dla Polaków).
Albo odkryc, że ” najwazniejsza jest Ojczyzna”.
Antologia her- wacianych haseł jest wielka, praktycznie dzieli ją tylko mały włos od kategorii ” Matka, jest tylko jedna” ewentualnie „Buchaj z Rogiem”.
A propos tego ostatniego : wbrew tutejszym kilku opiniom : Herbaciarze podobnie jak PIS chetnie uzywają religii (tylko tej właściwej) w celach teatralno- strategicznych.
Swietobliwość Palin jest nie gorsza od Nelly. Pod kątem MILF-obliwości zdecydowanie wygrywa Sarah.
Na zakonczenie o clue programu herbacianej zabawy: podatkach.
Tea Party uzywa dobrze odzywiona acz niezbyt rozgarnieta armie ochotnikow w zacnym, jedynym, swietym celu: bottom line, czyli wiecej szmalu dla pociagajacych sznurki kierownikow z WASP. Armii obnizka podatkow nie grozi poniewaz zarabiaja za malo.
Dla zainteresowanych, popatrzcie jak odwazni bojowkarze z Tea Party leja bezbronna kobiete:
http://www.youtube.com/watch?v=SbnEy_U9pYk
Panie Redaktorze,
Kiedykolwiek czytam wypowiedzi Panskich czytelnikow,(ciagle te same osoby) naogol to znawcy. Na kazdy temat.
Tym razem wielu okazuje sie ekspertami zycia politycznego USA a szczegolnie dokonan obecnego prezydenta. Mdlo sie robi.
Zeby robic rewolucje socjalna, ekonomiczna czy polityczna oprocz aprobaty spoleczenstwa niezbedna jest potrzeba takich zmian, jak np. Civil Rights Movement w latach 60-tych czy Reagan Revolution w 80-tych.
Dzisiaj Ameryka potrzebuje 15 milionow miejsc pracy, jezeli nie dzisiaj to w najblizszej przyszlosc, czyli nadzieje.
Dzisiaj Ameryka nie ma takiej nadziei, ma natomiast astromoniczny deficit.
Bzdury piszacych, ze dzieki Obamie USA ma powszechne ubezpieczenie sa rownie
astronomiczne. Obama, co wielu wiedzialo na dlugo przed wyborami, jest nie tylko niekompetentny we wszystkim. ale i arogancki jak zaden prezydent USA w ostatnich dwoch stuleciach.
Wybory pokaza tylko jedno, jezeli Republikanie przejma Kongres i moze Senat potem poprzez tzw kompromisy zmarnuja ten wyborczy mandat jak zmarnowali 1994 roku (Gingrich Revolution), przestana sie liczyc jako sila polityczna.
Kto ich zastapi ?
Te wybory rowniez dadza przynajmniej czesciowa odpowiedz.
passpartout pisze: 2010-11-02 o godz. 10:17
==========================
Passpartout,
Jeszcze raz dziekuje za wlozony wysilek. Dla mnie ruski internet jest niedostepny; tez bylem „rusyfikowany”, ale sie ( patriotycznie… ) nie przykladalem.
Czego teraz bardzo zaluje, bo nalogowo lubie ogladac rosyjskie filmy w tut. ( australijskiej ) TVzji
Pozdrawiam serdecznie. Georges53.
Tea Party nie tłumaczy się Partia Herbaty, lecz Herbaciane Party (pol. biesiada), w odniesieniu do historcznych wydarzeń w Bostonie w 1977, od których zaczęła się Rewolucja Amerykańska. Ruch Herbacianego Party kiepsko przystaje do PiS, jedni są za ograniczeniem roli rządu (państwa), drudzy za zwiększeniem. Jednych popierają jednak lepiej wykształceni i zamożniejsi, drugich ze szkoła podstawową lub zasadniczą i biedniejsi. Jednym udaje się oddzielić od rasizmu, drugim przeważnie nie (za sprawą radia Maryja).
Co jest problemem Obamy? Jeśli marketing, to nie on sam, lecz nawaliła partia demokratyczna, bez której (i jej ogromnej większości w Kongresie) nie byloby dwóch głównych pakietów: stabilizacji gospoadrczej i reformy systemu ubezpieczeń zdrowia. Myślę, że problemem Obamy jest powolne wychodzenie z recesji, nieuniknione, bo nawet pakiet nie zaradził, zapewne pomół i złagodził, ale nie wyeliminował skutków tak szybko jak (sobie) obiecywano. Przez recesję przepadł w roku 1992 G Bush. Każde ożywienie zatrudnienia nawet po najłagodniejszej recesji zabiera dobrych kilkadziesiąt miesięcy. Może większość Amerykanów, po niemal 20 latach tłustych i bardzo tłustych musi się przyzwyczaić do nowych warunków, wielu ekonomistów wskazuje na defensywne myślenie biznesu – jakby zatoczyli się od jednej ściany do drugiej. Inflacja USA jeszcze nie grozi, raczej politycy ekonomiczni walczą z deflacją, jest wiele złożoności globalnych, zadłużenie USA nie jest większe niż wielu dużych krajów UE. Obama ma po prostu za mało czasu. Reforma ubezpieczeń też niesie niepewność, jak zadziała, to się okaże wreszcie kto rzeczywiście straci, a kto zyska, bo tego nie da się teraz do końca zasymulować. Jeszcze nie wiadomo jak się to wszystko potoczy, dzisiaj Demokraci stracą wiele miejsc w Kongresie, być może większość w izbie niższej, ale ta gra nie jest jeszcze skończona, los Obamy może się odwrócić w ciągu dwóch lat. Dopóki piłka jest w grze … – jak mawiał trener Górski.
Jacobsky
Jeszcze jeden przyczynek do”kiepskiego marketingu” Demokratów:
Właśnie przeczytałem na forum CNN taki komentarz: „Podoba mi się sprzeczność w tytule ‚Obama walczy’. On nie potrafiłby nawet wydostać się z papierowej torebki.”
A więc nie tylko etyka baptysty, ale i słaba, delikatna osobowość. Ktoś na tym samym forum (spoza USA) napisał, że Obama jest b. miłym człowiekiem, ale nie politykiem, który winien być bezwzględny i cyniczny, jak Clinton czy Blair.
Może więc i to też? Trudne jest życie polityka, szczególnie gdy nie jest politykiem…
Kleofas,
To czy zginiemy jest poki co sprawa otwarta.
Bez watpienia US przez dluzszy czas beda mialy przewage w przedsiebiorczosci ludzi i wysokiej etyce pracy. Ale te, zeby dac rezultaty musza miec kapital i rynki zbytu. Kapital wyjechal a rynki zbytu sie kurcza.
Przytoczone przez Ciebie lasery, samoloty i inne wojenne gadzety, podobnie jak duza czesc R&D na informatyke, medycyne i bioinzynierie, sa finansowane z budzetu federalnego a ten sie kuli, bo nie ma kogo oblozyc podatkami.
Produkcja gumy do majtek i majtek wlasciwych dawala zatrudnienie gorzej wyksztalconym ale rowniez klasie sredniej. Wyrownywala rowniez nierownosci finansowe, bo byly to przedsiebiorstwa mniejsze, gdzie pojedynczy wlasciciele nie mogli golic miliardowych zyskow. Czyli rozkladala rowniez obciazenie podatkowe na wieksza ilosc ludzi.
Amerykanie wybierali dosc trafnie lokomotywy postepu. Shuttle w programie kosmicznym rozwinal wiecej przemyslu, niz prosta rosyjska rakieta, ale dzisiaj to one beda wozily amerykanskie projekty na stacje kosmiczna. Ten sam program kosmiczny wytworzyl parcie na nauki scisle i inzynierie, bo dzieciaki wtedy widzialy w nim dla siebie szanse. Gdzie maja szukac szansy dla siebie dzieciaki dzisiejsze?
To sa trudne problemy, ktore powinny byc rozwiazywane ponad podzialami i w rozmowie ze spoleczenstwem. Dyskurs spoleczny odbywa sie dzisiaj na blogach na zenujacym poziomie, a spora czesc klasy politycznej postanowila na zlosc babci odmrozic sobie uszy.
I w tym ja widze pewien maly partykularny problem…
Ciekawe zestawienie kosztów działania Kancelarii Prezydenta RP i urzędu (dworu) hiszpańskiego krola Juana Carlosa. Oba urzędy mają podobne – głownie reprezentacyjne kompetencje.
Budżet Kancelarii Prezydenta wynosi około 160 milionow zlotych co daje koło 40 milionów euro. Budżet urzędu Króla wynosi 8,9 miliona euro. Od dwoch lat, na wniosek Juana Carlosa jego budżet jest zamrożony, bo rodzina krolewska pragnęła byc razem z zaciskającymi pasa na skutek kryzysu Hiszpanami.
Kancelaria Prezydenta RP dysponuje okolo 250 etatami natomiast urząd króla funkcjonuje dzięki 140 etatom. Pracownicy Juana Carlosa mają zmniejszone o 9% uposażenia – podobnie jak inni pracownicy panstwowi w Hiszpanii.
Pozdrawiam
Uzupełnienie komentarza 20.51
Oczywiście pracownicy króla mają zmniejszone uposażenia z powodu oszczędności budżetowych rządu hiszpanskiego
telegraphic observer o godz. 18:24 wyjaśnił źródłosłów Tea Party, jak zwykle na Niego możemy liczyć. Many thanks TO, ale nie o tym chciałem.
Napiszę coś banalnego, ale potrzebnego wg mnie dla zmniejszenia wątków ideologicznych w naszych dyskusjach.
Zacytuję pewien fragment z komentarzaTO, który mi pozwoli przejść gładko do rozmowy Pani Janiny z prof. Czapińskim, w Superstacji 20:40.
Myślę, że problemem Obamy jest powolne wychodzenie z recesji, nieuniknione, bo nawet pakiet nie zaradził, zapewne pomógł i złagodził, ale nie wyeliminował skutków tak szybko jak (sobie) obiecywano. Przez recesję przepadł w roku 1992 G Bush.
Rozwinę tę myśl i dopowiem brutalnie: w społeczeństwach demokratycznych, głosy wyborców zdobywają ekipy, które podczas swoich rządów nie uszczupliły, albo gwarantują mniejsze uszczuplenie przy powtórnych wyborach, portfela elektoratu.
Prof. Czapiński w wątku dot. zagrożeń dla Platformy stwierdził stanowczo, że jedynym zagrożeniem dla ekipy D. Tuska jest jakiś kryzys gospodarczy przed wyborami 2011.
I tu wrócę do swojej, prawie obsesyjnej opinii, powtarzanej w różnych miejscach od lat.
Dla większości ludzi najważniejsza jest kasa. Dotyczy to rządzących i rządzonych. Politycy XXI wieku o tym wiedzą i robią wszystko, aby ich i wyborców kasy pozostawały niezagrożone.
Żadne afery hazardowe, żaden IPN, nawet stu Kamińskich i Piter, nic nie zaszkodzi Platformie do jesieni 2011, jeśli ludzie nie odczują we własnych portfelach spowolnienia gospodarczego. Dlatego mamy kosmetyczne zmiany VAT, dlatego rząd walczy o możliwość powiększenia zadłużenia, dlatego Obama wybrał określony wariant walki z kryzysem, itd., itp.
PS
Za chwilę Kuba Wojewódzki z Michnikiem. Ale się będzie działo!
Kartka z podróży pisze:
„nie sledzę tak dokladnie amerykańskich spraw. … siłą rzeczy na moje komentarze dotyczące Obamy wplywają tutejsze wrażenia. Intuicja mi jednak mówi, że jest on trochę za mięki jak na realizację swych ambitnych zamierzeń.”
Coś może jest na rzeczy. Ja jednak myślę, że ta miękkość nie byłaby przeszkodą, gdyby Obama miał silniejsze otoczenie. Co prawda śledzę jego poczynynia, ale nie mam wglądu, może więc i mnie coś kiedyś rozczaruje. Mam dla niego i jego sprawy jednak wiele sympatii. Jego kariera jest tak krystalicznie amerykańska! Naturalnie czasy dla Ameryki nadchodzą nieciekawe choć przyznam, że interesujące.
Co prawda kryzys trwa od roku 2008, ale tak naprawdę do świadomości ludzi, i to na całym świecie docierają zmiany zapoczątkowane przez tenże bardzo powoli. Problemy Ameryki i świata są już dzisiaj inne niż przed dwoma laty, kiedy Obama zaczynał. Jak przejdzie epoka Obamy do historii trudno sobie dzisiaj przedstawić.
Z tego jednak, co on mówi od przeszło dwóch lat, mam wrażenie, że intelektualnie ogarnia sytuację. A to bardzo dużo.
Wybory do Kongresu już są rozstrzygnięte. Nie znam wyników, sądzę jednak, że sondaże się potwierdziły. To jest w Stanach normalka, że w dwa lata po wyborach prezydenckich partia rządząca traci w Kongresie. I to dobrze, bo kiedy nadchodzą następne wybory prezydenckie, wszystko co złe idzie na konto opozycji, która ma przecież większość w Kongresie… I tak to się kręci…
To prawda, że jest dużo podobieństw między Polską i Stanami. Zadziwiające jest jednak to, że te podobieństwa zarysowały się już w XVI wieku, kiedy w Polsce rozpoczęła się na dużą skalę gospodarka folwarczna oparta na pańszczyźnie, a w Ameryce rolnictwo obszarnicze oparte na niewolnictwie. Jak się dobrze przyjrzeć, ślady (szczególnie w mentalności) są jeszcze dzisiaj widoczne.
telegraphic,
45 % „Tea Partiers” zarabia mniej niz $50,000 rocznie brutto czyli grupę jest trudno okreslic jako dobrze zarabiajaca. W praktyce powinni przy takich dochodach płacić minimum lub zero podatku federalnego. Dlaczego więc wykrzykują ” no taxes” ?
Z wykształceniem jest też różnie – niektórzy nie potrafia namazać poprawnie słowa „konstytucja” , znajomosc faktów – niska , niekiedy kompromitujaca.
Szukanie dosłownych analogii z Pis oczywiscie nie ma sensu; ideologia jednych i drugich to szara magma, czesto definiowana
mało klarownymi aluzjami lub czysto mnemotechniczną grą słow.
W kontekscie populizmu oraz ignorancji – to są te same geny. Obstawiam przy swoim.
Pozdrawiam Toronto z Imperium Zła
Legionnare !
Jak Ty masz prawo pisać o Polsce, to my mamy prawo pisać o USA.
Szostkiewicz pisze bzdury. Wiekszosc wypowiedzi na forum rowniez pisana jest jakby autorzy korzystali biuletynow kandydatow partii demokratycznej. Amerykanie nie beda glosowac na demokratow, bo nie chca byc niewolnikami. Polacy chyba powinni wiedziec do czego prowadzi nieograniczona wladza rzadu. Ale niestety tak nie jest. Ja zyje w USA 17 lat i dla mnie najgorszy republikanin jest lepszy od najlepszego demorkraty. Wszystkie rzekome osiagniecia Obamy to „fiction”. Maja na celu tylko zniewolenie amerykanow przez „lewackie elity”.
Therese Kosowski
Ja też go lubie i dobrze mu życzę. Piszę z troską, bo chcialbym żeby dał impuls do zmian w Ameryce, by mu się powiodło.
Ciekawa uwaga podobienstwach – dzieki. Muszę na ten temat poczytać
Pozdrawiam serdecznie
Właśnie przeczytałam ciekawy artykuł we Frankfurter Allgemeine Zeitung na temat Ameryki czasu kryzysu i dwóch lat prezydentury Obamy:
http://www.faz.net/s/Rub5A6DAB001EA2420BAC082C25414D2760/Doc~E810D1DA084D7445B831257B4FBF345F6~ATpl~Ecommon~Scontent.html
Stasieku
Twoje szczodre slowa pod moim adresem znowu wzbudzaja nagly naplyw krwi do mojej glowy.
Oczywiscie pomylilem date, Bostonskie Herbaciane Party mialo miejsce w 1773: http://pl.wikipedia.org/wiki/Herbatka_bosto%C5%84ska
Amerykanska prowincja ma swoje sentymenty, jakze odmienne. Wszak w Europie wladza w dawnych wiekach nie kontrolowala gospodarki w takim stopniu jak teraz, ale co to wtedy byla za gospodarka. Wladca feudalny bil monete, sciagal podatkow na ilesc tam procent PKB (nikt jeszcze nie policzyl ile) i tak to szlo. W Ameryce osadnikow i brytjskich kolonii feudalizm od samego poczatku byl daleko, sciagalnosc podatkow ograniczona, zatem tradycje, w koncu ostatnich 4 wiekow sa ubozsze w ucisk wladz. Dlatego wiek XX tak ich ?zdeprawowal?, najpierw wzrost korporacji, potem wojny europejskie, wielka depresja, rozrost aparatu rzadowego, dalej ?wielkie spoleczenstwo? prez. Johnsona, a potem juz tylko proby wyplatania sie z macek ?wielkiego brata?. Tea party movement jest kolejnym podrygiem tego oddolnego, prowincjonalnego ruchu. A prowincja amerykanska jest ogromna, bo to duzy kraj.
W tym roku po raz pierwszy swieta BN bede spedzal w USA. W ostatnim cwierwieczu tylko raz poza Kanada, w Warszawie roku 2000. Zauwazylm, ze Ameryke obserwuje z nonszalancja. Moja druga corka wlasnie zdala egzamin GRE i ona zamierza zostac w slynnym USA. A mnie Ameryka nie wciagnela, chociaz tyle tej grawitacji bylo, wujowie paletali sie po niej, slynna ksiazka J. Chalasinskiego ?Kultura Amerykanska? zrobila na mnie wrazenie, z Toronto mialem co najmniej kilka konkretnych okazji przeniesienia sie, i nic.
p.s. Pisze z komputera B. Jak widzisz ona zabrania uzywania znakow PL, i wogole jest on odmienny. We wtorki mam wolny wieczor. B. uczestniczy w zajeciach chory irlandzkiego, ale jeszcze po galijsku mnie nie zrugala.
Pozdrowienia dla T.
Iber Alex,
45 % ?Tea Partiers? zarabia mniej niz $50,000 rocznie brutto …
A jaka jest mediana (50% ponizej) zarobkow calej populacji? Daje glowe, ze mniej niz $45,000. Oczywiscie Tea Party movement nie rejestruje czlonkow, ale wiele badan wskazuje rowniez na wyksztalcenie powyzej przecietnej. Jest program „I am NOT Smarter Than a Fifth Grader” – nie jestem madrzejszy od 5-cio klasisty, i dzisiaj padlo pytanie „Jakiej narodowosci byl slynny XVI wieczny astronom Copernicus?” Po ang. tak sie nazywa ten astronom. Chodzilo o marne 175 tys. Facet domyslal sie, ze Wlochem, wiekszosc uczniow – jego pomocnikow tak samo. Chce powiedziec tylko tyle, ze o Amerykanach, ktorzy w kazdej sytuacji sa swobodni, mozna przedziwne dykteryji opowiedziec.
Rzecz jasna nie zamierzam Ciebie do niczego przekonywac, na swoja strone przekabacac, bo – powiem gornolotnie – nie tak widze swoja blogowa role. W kazdym razie, Ty wiesz lepiej, z kolei wiem, ze jest Tea Party pupilkiem FOX NEWS, jest wsrod nich tysiace nowonarodzonych chrzescijan, etc. Mam nadzieje, ze wiesz lepiej dla dobra imperium. TNDB.
Kilka dni temu zadzwonil do mnie polster z dluga lista pytan, wiec postanowilem odegrac czlonka Tea Party of Canada. Zawsze glosowalem na PC, obnizenie wydatkow administracji, a w nastepnej kolejnosci podatkow to sa moje naczelne priorytety, z 50 pytan bylo, czesto podchwytliwych. Te demokracje trzeba brac z przymruzeniem oka.
NTAPNo1
Piszesz bardzo madrze i wnioskujesz tez. Ale – caly wywod opiera sie na stwierdzeniu ktore, pozwol, rozczlonkujemy:
1.”Bez watpienia US przez dluzszy czas beda mialy przewage w przedsiebiorczosci ludzi i wysokiej etyce pracy.”
Zgadzam sie w 100%.
2.”Ale te, zeby dac rezultaty musza miec kapital i rynki zbytu. Kapital wyjechal a rynki zbytu sie kurcza.”
Tez zgoda na 100%. Ale przeciez kapital i rynki zbytu powstaja z punktu 1.
Kapital zaczal „wyjezdzac”, ale spojrz jak Administracja walczy o jego zatrzymanie. Pierwszy przyklad: zabiegi podatkowe. Ponadto reforma w strefie finansowej. Pierwsze oznaki – wzrost wartosci w nieruchomosciach, zahamowanie i rewitalizacja samochodowki, kontrola Wall Street, reformy ubezpieczen, lista jest dluga. Wartosci jak w punkcie 1 sa trwale i to daje juz rezultaty. Proces nie zalezy na tyle od zabiegow Adminstracji, ile jest prawidlowoscia sinusoidy, ktora pamietam od czasow Reagana.
Pamietam o uchwale Kongresu (polowa lat 70-ch) o celowym okresowym wyprowadzaniu dolara i obnizaniu kursu, dla stymulacji eksportu. To juz zaczyna dzialac.
Mimo, ze piszesz „gadzety”, wartosc produktow przewyzsza wielokrotnie wartosci naszych przyslowiowych „majtek” i elektroniki konsumpcyjnej. Konieczne jest podniesienie kwalifikacji i popatrz ile sie robi dla stymulacji wyksztalcenia. Przeciez, jest porzadkiem tego swiata, ze zatrzymuje sie wysokie technologie a oddaje „gumki do majtek.”
Zabiegi polityczne w kraju, GOP czy Demokraci, sa bez znaczenia. Finalnie, tak jedni jak i drudzy, zrobia rownie dobrze re punkty 1 i 2 naszych rozwazan.
Istota i trwalosc systemu sa w punkcie 1. Nie maja sobie rownych. I stad moj optymizm. Trzeba czasu i cierpliwosci.
Dziekuje Ci za uwage i wybacz, ze pisze w prosty sposob.Teoretyczne wywody nigdy mi nie daly zysku, rozwiazania praktyczne – wprost przeciwnie. Pozdrawiam. Kleofas.
NTAP01
Popatrz jak podobny jest tu Clinton do Joe Biden !
http://www.cnn.com/video/#/video/politics/2010/10/28/bts.pa.sen.clinton.sestak.cnn
Ciekawostka i tyle.
Legionnare pisze:
2010-11-02 o godz. 16:51
„Dzisiaj Ameryka potrzebuje 15 milionow miejsc pracy, jezeli nie dzisiaj to w najblizszej przyszlosc, czyli nadzieje. Dzisiaj Ameryka nie ma takiej nadziei, ma natomiast astromoniczny deficit.”
Ameryka nie moze miec nadzieii bo nikt nie rozumie przyczyn kryzysu.
Obama zadluza Ameryke w recordowym tepie. Dlug publiczny wzrasta 8 razy szybciej od productu natodowego.
$1.5 trilliona dollarow wydanych na ratowanie firm nie mialo wplywu na zmniejszenie bezrobocia. Nie stworzylo zandengo trwalego i produktywnego majatku. Ale to nie tylko rzad jest tak beznadziejny. Amerykanski bohater inwestor Warren Buffett co roku inwestuje setki miliardow dollarow. Ile miejsc pracy stworzyl ? Jak przyczynil sie do wzrostu amerykanskiego PKB ? Jaki trwaly majatek wybudowal ?
NIE MA O CZYM DYSKUTOWAC ! A takich jak Buffett sa tysiace. Tu lezy problem. Obama tego nie wie i nie tylko on. Az trudno uwierzyc ze pomino braku efektow z wydanych juz $1.5 trilliona na ratowanie frm Bernanke drukuje nastepne $500 billionow !!! Nie do wiary.
w kontekscie amerykanskich wyborow warto zwrocic uwage na niebywale wysokie standardy wyznaczone przez kierownictwo PO dla swoich kandydatow w nadchodzacych wyborach samorzadowych. Nie ma mowy aby pojawil sie chocby cien nepotyzmu, dlatego odpadla z grona kandydatek wnuczka gen.Jerzego Zietka i byc moze corka szwagra kuzyna Donalda Tuska. Zony poslow PO wykluczone, a byc moze takze kochanki za wyjatkiem tych ktore pozostaly nadal dziewicami. Kryteria zatem sa wysrubowane do granic niemozliwych do spelnienia przez inne partie (no moze za wyjatkiem PiS i LPR).
Adam Michnik u K. Wojewódzkiego,
zaimponował mi po raz któryś. Już 64 letni Redaktor, wykazał się refleksem młodzieńca i dowcipem kogoś, kto sam prowadzi prestiżowe tokszoły. To była pyszna, rozrywkowa audycja, czasami poważna, ale w większości wojewódzka.
Po raz pierwszy Gość wrzasnął na Gospodarza a ten „podkulił ogon”.
Adam Michnik, autor wyborny, refleksyjny, koneser polszczyzny, walnął „w cudzysłowiu” czym udowodnił, że pojedyncze przejęzyczenia przed kamerą, przychodzą „out of the blue”.
Kuba Wojewódzki domagał się od Michnika większej aktywności publicystycznej – też cierpię na brak weekendowych esejów ? ale ten upierał się, że jest ciągle aktywny.
Wątki damsko-męskie też były, a jakże…
PS
Czekam, kiedy przejęzyczy się Adam Szostkiewicz, absolwent polonistyki UJ, wyjątkowy czyścioch językowy.
Jacobsky
Ciągle jeszcze a propos wyborów w USA.
To może jednak nie za mało zrobił Obama, ale ZA DUŻO? (o tym samym pisze „stasieku” o 22:23 wczoraj).
Zbyt aktywistyczny rząd, za wiele redystrybucji, za dużo zmian, za wysokie wymagania od elektoratu, żeby potrafił sobie wyobrazić, że mimo ciężkich dni dziś, te zmiany zaowocują lepszym jutrem?
Ludzie mają wielką inercję intelektualną, nie chcą zmian, nawet jeśli dużo o tym krzyczą i się ich „domagają”. Ale jak kto weźmie te żądania na serio, to się od niego odwracają.
Więc, pozornie, Obama przegrał (na razie) z powodu zbyt wolnego tempa (ale tempa czego???), a w istocie z powodu zbyt gwałtownej chęci naprawy sytuacji.
Dlatego rozumiem Tuska. On tego błędu nie robi. „Solidaryzuje” się z ludem, krzyczącym o potrzebie zmian (a właściwie z mediami i „ekspertami”, wypowiadającymi się w imieniu ludu – prawem kaduka zresztą), ale wie, że lud niczego tak bardzo nie pragnie, jak spokoju. Ja też.
Program Obamy powstał przed kryzysem i nijak się do niego ma.
Jedynym sposobem wyjścia z kryzysu jest prawdziwa recesja (jak w 1981), a tego nikt nie chce, więc kryzys się nie skończy tylko rozciągnie w czasie i będzie większy późnej.
mw,
nie wiem co dokladnie rozumiesz przez slowo „redystrybucja” w odniesieniu do USA w ogolnosci, i w odniesieniu do Obamy w szczegolnosci.
Naiwna moim zdaniem jest wiara, ze ekonomia USA wyjdzie z kryzysu sama, tylko i wylacznie dzieki tzw. mechanizmom rynkowym. W okresie kryzysu pakiety stymulacyjne to zaden eksces ze strony administracji, a juz tym bardziej nie redystrybucja, cokolwiek to slowo oznacza.
Reforma ubezpieczen zdrowotnych ? Przeciez Obama nie strzelil z biodra z tym zamierzeniem. On zostal wybrany z programem, ktory zawieral mocny punk poswiecony reformie. Pierwszych 18 miesiecy poszlo na to, bo jesli chodzi o ekonomie, to poza pakietem zbyt wiele nie dzialo sie ze strony administracji Obamy, a wiec trudno moim zdaniem mowic o tym, ze Obama zrobil za duzo. Wstrzyknal pieniadze w gospodarke z intencja jej ozywienia. Szybkiego ozywienia. Okazalo sie, ze szybkie ozywienie jest nieosiagalne.
Ale zalozmy (jak spekuluje stasieku), ze Obama zrobil za duzo. Skoro tak, ro pospekulujmy razem na temat tego, co Obama powinien zrobic mniej (reforme ubezpieczen zdrowotnych zostawmy z boku).
Pozdrawiam
@Zosienka, z nepotyzmem mamy do czynienia wówczas, kiedy ni z gruchy i pietruchy ktoś podejmuje decyzję, która nie ma historii. W przypadku Ziętkowej nie ma mowy o czymś takim, ta historia trwa już od jej pradziadka Jorga. Nepotyzm wystąpił w przypadku zatrudnienia córki ministra Rostowskiego w MSZ bez szczególnego uzasadnienia merytorycznych kwalifikacji i umiejętności zatrudnionej. Ktoś tam uzasadniał to znajomością języka angielskiego, co wydaje się argumentem więcej niż śmiesznym. Sprawa jednak rozeszła się po kościach, ponieważ natłok „wydarzeń” skierował media w zupełnie inną rzeczywistość.
stasieku pisze:
2010-11-03 o godz. 10:14
Szkoda że nie w całości, ale fragmenty dyskusji są….
http://kuba.plejada.pl/3846,odcinek,1,,,adam_michnik,odcinki_detal.html
Słowo „redystrybucja” nic nie znaczy? Chyba parzy Jacobsky’ego, aż dziw bierze, wszak redystrybucja to correction of the ineffectiveness of a market economy (Wikipedia).
Co do wychodzenia gospodarki amerykańskiej ze zbyt powolnego wzrostu, aby zmniejszyć bezrobocie, to ile jeszcze stymulusów potrzeba? Gospodarka sama wolnorynkowo musi podnieść się. Obecnie podejmowaną interwencją w mechanizm wolnorynkowy, a raczej w jego brak w rozmiarze globalnym, to dopuszczenie aby waluty partnerów handlowych dopasowywały się do bilansów płatniczych.
Niemniej uważam, że Obama zrobił dla USA wystarczająco dużo i nie za dużo, w tym zrobił redystrybucję (w jakimś sensie) w systemie ubezpieczeń zdrowia, tyle że może zapłacić cenę polityczną. Ale ten werdykt jeszcze nie zapadł, jeszcze poczekajmy. Podobnie płacili reformatorzy w trakcie transformacji polskiej, ale to były większe zmiany, kowbojskie zdaje mi się.
Maly przyczynek do spekulacji „kto kogo” w U.S. :
http://www.cnn.com/2010/POLITICS/11/03/obama.boehner.call/index.html?hpt=Sbin
Rowniez, przyklad dla zwolennikow „wojny partyjnej” w Polsce.
Porownywanie Polski z U.S. wydaje sie byc bezsensowne. Odmiennosc praktyki i kultury politycznej w obu krajach czyni te porownania groteska. A different animal. Tytul felietonu to raczej farsa. Jest mocno, bardzo mocno naciagany.
„Ameryka mnie nie wciagnela”, ktos tu napisal. I w tym sek ! Jacobsky obraza sie na fakt, ze Jego polskie zdanie, z kanadyjskiej perspektywy, nie jest traktowane jak autentyk, swoje, rzetelne. I nie moze byc skoro on nie powie „I’m proud to be an American”. Na dobre i na zle.
Dlugo plotlem wczoraj z sasiadami o wyborach, pamietajac Bloga i cytujac nasze dyskusje. Dawali mi, czasem niecenzuralne, rady typu „Tell’em go f…..yourself !” Na tym punkcie wszyscy sa bardzo wrazliwi. Nie mozna przekonac Amerykanina do wlasnych racji o Ameryce, jesli sie nie jest stad. Wiedzialem od zawsze, ale pamietajac Bloga, odswiezylem. Pisze o „bialej konserwie”, przytlaczajacej wiekszosci spoleczenstwa. Nikt, doslownie nikt, nie interesowal sie nawet Tea Party. „O, that’s hauswifes from the South”, a Sarah Palin jest dla nich raczej postacia anegdotyczna niz powazna.
Wynik wyborow jest aprobowany. Ze tak bylo, jest i powinno byc, „balance of power”. Wszyscy dalej sa za Obama, choc krytykujac tu i tam. Zadnych rewelacji, sensacji.
Nie adresuje tego wpisu, nie chce polemik, zaczepiania. Kto zechce to poczyta.
telegraphic observer,
nie napisalem, ze redystrybucja nic nie znaczy. Zapytalem tylko co to slowo oznacza w kontekscie USA (cokolwiek ono oznacza w tym kontekscie). Calm down, Drogi Kolego. Za definicje dziekuje.
Czy ekononomia podniesie sie sama operajac sie tylko i wylacznie na mechanizmach rynkowych, racjonalnych w dodatku – zobaczymy.
Pozdrawiam.
Tea party jest przedewszystkim organizacja bialej middl class, ktora desperacko walczy o swoje wplywy i egzystencje.
Ameryka, oprocz dramatycznego kryzysu gospodarczego, ktorego ofiara stala sie przedewszystkim wyrzucona na bruk biala klasa srednia, przezywa jeszcze inna gwaltowna przemiane spoleczna.
Pierwszy raz w historii USA potomkowie bialych emigrantow z Europy nie stanowia wiekszosci ludnosci tego kraju.
Mysle, ze jedno z naczelnych hasel tea party: „odajcie nam nasz kraj” nabiera w tym kotekscie troche innego zabarwienia, jak tylko walki z waszynktonskim establismentem. Cala sprawe ulatwia jeszcze to, ze na czele tego establismentu stoi czarnoskory Obama, muzulmanin i prawdopodobnie jeszcze do tego nie Amerykanin.
I tu udaje mi sie wreszcie odnalezdz analogie PiS-u i tea party.
Ich akcje polityczne maja prawie zawsze charakter nagonki, a ich zadaniem jest polityczne zdezawulowanie i zniszczenie przeciwnika.
Obama-muzulmanin, Tusk (przez dziadka z wehrmachtu)-szwab.
Czy moze kwitnac kraj rzadzony przez zdrajcow ?
?Ameryka mnie nie wciagnela?, ktos tu napisal – pisze Kleofas. I się zacietrzewia. Tak napisałem, niejako sam sobie dziwiąc się. Nie wciągnęła mnie w sensie ścisłym. W sensie ścisłym wciągnęła mnie Kanada. Gdzieś w pamięci siedziało i siedzi to uczucie, gdy w rok po ulokowaniu się w Toronto wracaliśmy z wypadu do znajomych w USA, wracaliśmy samochodem, długim odcinkiem autostrady 401 z Windsor do Toronto, po przekroczeniu granicy i spojrzeliśmy na siebie, i pomyśleliśmy, i powiedzieliśmy – home, sweet home, jak miło jest do niego wracać.
Oczywiście Kleofas reprezentuje ten sam sentyment – home, sweet home. I jego argumentacja jest słuszna. Tylko niepotrzebnie złości się na Redaktora Szostkiewicza za tytuł, bo on zawiera właśnie tę niemożność zestawienia, przyrównania sytuacji politycznych: tej nad Wisłą, Odrą i Wartą oraz tej nad Potomakiem, Colorado i Mississipi.
wieśku59, dziękuję, jak zwykle jest Pan OK.
Oczywiście Kleofas naiwnie wierzy w system, wystarczy posłuchać komentarzy z różnych stron w ciągu ostatnich godzin. Tea Party ma pewne znaczenie, wśród ludzi starszych 60+ aż 45% przyznało, że miał ten ruch wpływ na ich decyzję wyborczą, a Sarah Palin jest poważnie rozważana jako kandydat GOP na prezydenta w roku 2012. Widać Kleofas obraca się wśród nastolatek, najwyżej trzydziestolatków. Po drugie w mediach z BBC włącznie podkreśla się, może trochę bałamutnie, że obie partie są bardziej zaparte, okopane w swoich pozycjach i sięgniecie across the aisle, czyli współpraca demokratycznego prezydenta z republikańskim Kongresem (izba niższa) jest prawie niemożliwa. Republikanie utemperują Obamę, po jego „socjalistycznych ekscesach” (nikt nie mówił o Obamie komuniście jak imputuje Jacobsky), ale co zostało zrobione to pozostanie. Pakietu reform nie da się odwrócić, pieniędzy wydanych na economic stimulus juz z obiegu się nie wycofa.
Jedna jeszcze uwaga, bo „ktoś napisał”, że Ameryka potrzebuje 15 mln nowych miejsc pracy. A połowa tej liczby nie wystarczy, aby sprowadzić bezrobocie do dawnego poziomu 5-6%, który uważany jest za pełne zatrudnienie?
Jacobsky (11:58)
Nie zrozumiał mnie Pan. Wymieniłem Obamę na liście reformatorów, którzy myślą o portfelach wyborców i o powtórnej elekcji. „Wstrzyknięcie pieniędzy” (zwracam uwagę, że to ciągle pieniądz światowy) odbieram, jako ruch najmniej bolesny.
A reforma ubezpieczeń wzburzyła konserwatystów!
Np. p. Merkel poszła w oszczędności, a wstrzyknęła w bardziej wyrafinowany sposób, subsydiując pracę na część etatu.
Pozdrawiam
MONTESKIUSZ przywoluje przyklad ministra Rostkowskiego i jego corki – jako modelowy nepotyzm. Jest wiecej niz pewne, ze premier Tusk o tym nie slyszal – ale gdy uslyszy, to bedzie ostry jak brzytwa Oleksego. Biada Rostkowskiemu, oj biada.
Jacobsky 11:58
telegraphic observer 14:16
Żeby zastanowić się (sensownie) nad tym, czy (i co) Obama zrobił za dużo lub za mało, trzeba wziąć pod uwagę kontekst i środowisko, w którym to robił (lub nie robił).
Co może być niewystarczające dla elektoratu europejskiego, wychowywanego przez 50 lat przez socjaldemokratyczne państwo powszechnego dobrobytu (nie mówię teraz o ZSRR!!!), to może być o dużo za dużo (i za szybko), dla Amerykanów, zgadzających się na to, że są tacy, którzy mają o wiele więcej; że ci, co mają tyle, ile mają, mają dość, bo tak postanowił ich baptystyczny Bóg, i nikt nie ma prawa podważać jego wyroków; a ci, którzy nie mają nic…wiadomo.
Mieszkałem w Kanadzie (co prawda 18 lat), ale tamto społeczeństwo jest inne niż w Stanach. Więc tylko intuicyjnie wyczuwam, że dla mieszkańców USA Obama okazał się rewolucjonistą, podczas gdy w Europie można go widzieć jako nie dość zdecydowanego kunktatora.
Co bardzo podobało się Unii Europejskiej (bail-out systemu bankowo-finansowego), mogło przerazić Amerykanów. Co nie jest niczym niezwykłym w Unii (9 procentowe bezrobocie), mogło przez Amerykanów zostać ocenione jako bezpośredni rezultat działań administracji Obamy. Co dla obywatela Unii Europejskiej jest „wolną amerykanką”, dla Amerykanów mogło znaczyć nadmierną ingerencję państwa w ich życie i wolność podejmowania decyzji. Co dla UE jest czymś zwykłym (ponad 50 procent ludzi nie jest właścicielem lokalu, w którym mieszka) dla Amerykanina może być końcem świata: tam prawie 80% ludzi jest właścicielem lokalu (najczęściej domu), w którym mieszka.
W tym sensie Amerykanie (nie tylko Tea Party) mogą mieć „swoją” rację, jeśli widzą w Obamie socjalistę, podczas gdy dla Europejczyka jest on tylko cywilizowanym, ale jednak „liberałem”.
W końcu wygrana Obamy w znacznej mierze była wynikiem nietypowego zgoła głosowania „seniorów” w 2008 roku (stanowią 25% elektoratu). Oni wtedy głosowali na Obamę! Niezwykłe! Ale dziś wrócili w stare koleiny i głosowali tak, jak zawsze – na GOP.
Przy czym nie ma co rozdzierać szat: zmiana z Demokratów na Republikanów w Senacie i w wyborach na gubernatorów, oprócz Kalifornii, miała miejsce głównie w centralnych stanach, które są podzielone w wyborach do Kongresu między obie partie. A więc wystarczy kolejne wahnięcie nastrojów – a zwyciężą tam znowu demokratyczni senatorowie i gubernatorzy.
Jacobsky
Dwie wiadomości z 16:00 czasu polskiego. Jeśli nieświeże to przepraszam.
1. Jakiś republikański VIP przemawia euforycznie: „zamierzamy wprowadzić inne metody walki z kryzysem. Będziemy ograniczać wydatki.”
2. Tea Party odniosła b. umiarkowany sukces a Republikanie, nie tak wielki, jak zapowiadano.
(so far, bo to o godz. 16:00 czasu polskiego)
Amerykanie uczą się od Europy, a dalej – no comment.
Jacobsky, T.O.
Nic odkrywczego w tym, ale mniej więcej zgodne z przeciętną interpretacją chyba:
http://edition.cnn.com/2010/OPINION/11/03/westen.repudiation.election/index.html
Jacobsky,
przepraszam, wprowadzam korektę do mojego tekstu:
Słowo „redystrybucja” w odniesieniu do USA w ogolnosci, i w odniesieniu do Obamy w szczegolnosci nic nie znaczy? Chyba parzy Jacobsky?ego, aż dziw bierze, wszak redystrybucja to correction of the ineffectiveness of a market economy (Wikipedia).
Uff, ale się uspokoiłem – ang. I have calmed down. Zapewne chodziło Ci o to, że w Ameryce nie ma redystrybucji, aczkolwiek statystyki wskazują, a moje obserwacje ludzi kupujących żywność na food stamps i wiele innych potwierdzają, że redystrybucja bogactwa w USA ma miejsce na sporą skalę, może nie aż na tak dużą jakiej się spodziewasz od „cywilizowanego społeczeństwa”. Mówiąc o redystrybucji, mamy na myśli redystrybucję przez administrację (samo)rządową.
Skoro jestem przy głosie, to zapytam: Czy ustalanie, co odniosło skutek w postaci wzrostu zatrudnienia i szybkiego wzrostu: mechanizmy rynkowe czy pakiet rządowy, podlega prawom ekonomii behaviorystycznej? Poważnie pytam, bo teorii ekonomii sformułowano już dawno tezę, iż działań polityki ekonomicznej nie da się jednoznacznie powiazać z efektami w gospodarce i dlatego sporom o przyczyny i wychodzenie z Wielkiej Depresji 80 lat temu końca nie widać. Np. za kilka miesięcy bezrobocie w USA spadnie o 1 procent. Ty będziesz twierdził, że to spóźnione oddziaływanie pakietu, a ja powiem, że to optymizm wynikający z racjonalnych oczekiwań w związku z poddaniem kontroli wydatków budżetowych. I tak można bez końca. Ty powiesz, że giełda spadła dzień po zwycięstwie republikanów, a ja spróbuję (o ile to będzie możliwe) przekonać Cię, że to zwycięstwo przewidywano od kilku miesięcy i giełda to przewidywanie już zdyskontowała. Itd.
P.
mw,
prawde mowiac, to powinno mi byc obojetne kto rzadzi w Stanach pod warunkiem, ze gospodarka tego kraju przelami kryzys i zacznie sie krecic na normalnych obrotach, i przy normalnym zatrudnieniu. I jest, ale poniewiaz mieszkam w Kanadzie, a Ty tam rowniez mieszkales, a wiec znane nam obu jest powiedzonko, ze kiedy amerykanska ekonomia ma katar, to kanadyjska zdycha na zapalenie pluc. I dlatego interesuje mnie co sie dzieje u sasiada z poludnia. Problem w tym, ze nawet to przyszlowie o katarze nie pasuje do obecnego kryzysu, skoro ekonomia kanadyjska ma sie znacznie lepiej od amerykanskiej (a teoretycznie powinna byc w stanie smierci klinicznej, skoro amerykanska nie moze wyjsc z zapasci). Wyglada na to, ze w tym kryzysie – ktory przeciez lezy u podstaw niezadowolenia wyborcow amerykanskich i wczorajszych przetasowan – wiele rzeczy jest nietypowych, i byc moze aby wyjsc z kryzysu trzeba bedzie czegos bardziej kreatywnego niz zwykle „ciac wydatki – obnizac podatki” itp. Think different – ten slogan Apple byc moze nabiera nowego znaczenia, o czym powinni rowniez pamietac Republikanie.
Swoja droga od dawna zastanawia mnie, ze Amerykanie gladko przelkneli wiele pogwalcen ich swietej nienaruszalnosci sfery prywantej w ostatnich latach, jak np. rozbudowanie wywiadu wewnetrznego opartego na permanentnym podsluchu rozmow telefonicznych (komorkowych) czy e-maili przez NSA (w koncu agenda federalna), a jednoczesnie maja tyle problemow z oswojeniem sie z obecnoscia panstwa w wielu innych dziedzinach – dziedzinach, w ktorych panstwo ma pewne podstawy, zeby interweniowac, zwlaszcza w czasie kryzysu.
Raz jeszcze: nie moje malpy i nie moj cyrk, ale z drugiej strony, skroro siedze w piewszym rzedzie widowni, no to nie mam wyboru – musze patrzec na ten spektakl.
Pozdrawiam.
PS. Zdanie telegraphic observer „nikt nie mówił o Obamie komuniście jak imputuje Jacobsky” jest falszywe:
http://www.politicsdaily.com/2010/04/16/at-the-tea-party-rally-obama-the-communist-and-other-over-the/
W USA istnieje caly wianuszek prawicowych radyklalow, dla ktorych Obama jest komunista, i taka ewangelie szerza oni wsrod swoich, w tym wsrod Tea party.
mw 16:08
Dzięki za komentarz. Tę treść właśnie chciałem przekazać, i Kleofas też, że Ameryka jest odmienna, przede wszystkim z powodu historii, aczkolwiek Kanada zmieniła się nieco na jej podobieństwo w przeciągu 25 lat jak na to patrzę z bliska.
Kilka tylko drobnych punktów. Baptyści są w mniejszości w USA i akurat ich Boga do tego bym nie mieszał, bo co powiedzą katolicy, a żydzi? Oczywiście ci ostatni mieszkają głównie na wybrzeżu, a tam „jest niebiesko” od wygranych demokratów. No i jest Floryda. Itd. Historia materialna i kulturowa jest istotniejsza w moim rozumieniu, niż religia. A jak zakwalifikować episkopałów? Poza tym była zgoda, dokładniej – mandat większości dla Obamy i DP, na reformę ubezpieczeń – tu Jacobsky ma rację. Była też dwa lata temu druzgocąca krytyka polityki gospodarczej GOP. Demokraci mieli to szybko naprawić, i nie dali rady, bo taka jest materia tego załamania się niebywałej niemal 20-letniej koniunktury, i stąd nie całkiem zasłużona, ale moim zdaniem korzystna dla USA ich porażka.
Zatem, całkowicie się zgadzam – nie ma co rozdzierać szat, wahadło może przesunąć się w drugą stronę. Tak było w latach 1994-6, republikanie wygrali Kongres w midterm, ale Bill Clinton wygrał z Dole’m z dużą przewagą i z pomocą Rossa Perot. Teraz Tea Party w konflikcie z establishmentem GOP może pomóc demokratom – pisze o tym red. Szostkiewicz. Ale jaki będzie efekt tych wyborów na losy prawicy i lewicy w Europie? w Polsce? Moim zdaniem w Polsce zupełnie znikomy, ale z daleka słabo widać.
telegraphic observer,
naprawde Ci ulzylo ?
No to ciesze sie niezmiernie.
Generalnie rzecz biorac, to wszystko podlega ekonomii behawiorystycznej skoro ekonomia to suma zachowan ludzkich, a te, jako takie, sa subiektywne. Dokad np. nie odbuduje sie zaufania w konsumentach, dotad nie beda oni konsumowac, chocby nawet mieli pieniadze do dyspozyccji w danej chwili.
Telegraphic Observer
Ta glizda Windsor-Toronto kiedys nazywala sie McDonalds Way. Co 50 mil chalupka, w Windsor, zaraz po granicy, za karton Winstonow placilo sie US $45, kiedy tu bylo 25. Dawno to bylo….
Czytajac Cie jeszcze raz zobaczylem, ze Christmas masz zamiar spedzic tu. Prawdziwy bal juz sie zaczyna. Przyjedz wczesniej, popatrzysz na ten biedny, w kryzysie, kraj. Bezrobocie jest straszliwe, gdzie sie nie rusze, na drzwiach kartki: Help needed ! Hiring now ! I jak tu znalezc prace ?!
Na Pana Redaktora nie zloszcze sie tylko dziwie, ze nigdy tu nie mieszka, a tak autorytatywnie wypowiada sie w naszych sprawach. Tez – oczytany. Szowinizda jestem okrutna, to fakt. Passent, ktory rzeczywiscie zna Ameryke, jest daleko bardziej powsciagliwy i taktowny. Jesli Twoja Pani (albo Pan), z ktora wracales do Toronto, nie byla zazdrosna – Kanada Cie nie wciagnela. Moze lepiej tu nie przyjezdzaj na Swieta, w Ameryce mozna sie zwyczajnie zakochac….
Ma cos w sobie, czego nie da sie przetlomaczyc.
Czy ekononomia podniesie sie sama opierajac sie tylko i wylacznie na mechanizmach rynkowych, racjonalnych w dodatku – zobaczymy.” Jak siegam pamiecia, zawsze sie sama podnosila. Nowy prezydent albo mial szczescie przyjsc we wlasciwym momencie (Clinton), albo nie mial(Obama). Powtarzam do znudzenia – sinusoida.
„Widać Kleofas obraca się wśród nastolatek, najwyżej trzydziestolatków.” piszesz. Fakt. Zgretow nie znosze. Predzej juz kwadratowe jajo…Opinie „wapniakow”podbijaja radykalizm w pogladach Republikanow, ale i to zalezy, gdzie zebrane. Na pewno Madame Palin nie powiedziala nikomu nigdy nic madrego. Moglbym przytoczyc szereg bredni z jej ust. Prezydentura ? Wykluczone !
Dopisze pozniej, lece sluchac Obamy.
Pierwszy raz widzialem Prezydenta tak zatroskanego sprawami. Raz sie tylko usmiechnal, nie wtracal dykteryjek. Podkreslil, ze liczy na wspolprace w Senacie z Republikanami w promowaniu edukacji i inwencji, w przedluzeniu benefits dla bezrobotnych, rozwijaniu nowych technologii. Przesle Ci zapis. Pozdrawiam.
mw
Jak zapewne sobie przypominasz ze swoich 18 lat w Kanadzie, kluczową kontrowersją był wolny handel z USA, FTA, potem NAFTA. Po tej stronie był on kwestionowany, partia, której rząd FTA wynegocjował, wygrała następujące po tym wybory minimalną większością w Parlamencie, uzyskała ledwo 43 procent głosów. Spore było oburzenie na amerykanizację Kanady, domagano się referendum, etc.
Dzisiaj okazuje się, że siedzimy w pierwszym rzędzie.
Po prawdzie, ja nie mam dzisiaj tego odczucia, bo ceny surowców poszły w górę o 100 i więcej procent, rynki otwierają się w Chinach i gdzie indziej, a eksport do USA nie upadł zbytnio, ponadto nasze banki są bodaj najpewniejsze na świecie. Na przestrzeni lat trzy razy pracowałem na amerykańskie zlecenie, wówczas CAN $1 = US$ 0.60 – 0.80, teraz krąży wokół 1:1, projektów jest mniej, stąd całe równanie zależności gospodarczej Kanady od USA zmieniło się wraz z globalizacją, dzięki dynamice i elastyczności kanadyjskiej gospodarki. Ale jesteśmy uwiązania, jesteśmy 10 razy mniejsi ludnościowo, dlatego każdy kanadyjski dziennikarz wypytuje amerykańskich komentatorów i polityków co dalej z NAFTA. Im bardziej demokratycznie nastawieni, tym większe obawy, że zostanie handel z Kanadą ograniczony, że NAFTA zostanie renegocjowana lub zawieszona, granica przymknieta, etc.
W poniedziałek 27 X odbyły się wybory do samorządu miejskiego i gminnego w prowincji Ontario. Ku zdumieniu lewicowych komentatorów (nie wianuszka, ale całych kręgów), które to zdumienie narastało na przestrzeni kilku miesięcy tej przydługiej kampanii na stanowisko prezydenta Toronto (mayor) wygrał kandydat, Rob Ford, którego platformą było radykalne cięcie wydatków publicznych w budżecie miasta, przede wszystkim ich racjonalizacja, obniżenie funduszy radnych i wydatków na usuwanie śmieci przez służby z rzobudowanym aparatem związków zawodowych. I to z ogromną przewagą. W mieście, gdzie mieszkańcami są ubozsi nowi imigranci, klasy pracujące (blue colar), bo zamożniejsze klasy mieszkają na przedmieściach poza Toronto. Z mojego punktu, świadczy to o skłonności aparatu publicznego do ekscesów po stronie kosztów, obciążeń i wydatków, co z kolei wzbudza uzasadnione oburzenie wyborców. So it goes – jak pisał Kurt Vonnegut.
Jacobsky,
Znów muszę oczywiste wydawało się zdanie rozwinąć dla Ciebie. Be my guest:
… nikt o zdrowych zmysłach lub z jakimkolwiek wpływem politycznym nie mówił o Obamie jako komuniście …
Dalej w Twoim tekście jest fraza – szerzą ewangelię; w tym przypadku wianuszek prawicowych radykałów szerzy ewangelię. Czy metafory tej używasz z automatu, czy za każdym razem myślisz i wierzysz w to co piszesz? Mam wrażenie, że każdy kto przedstawi poglądy wg. Ciebie „radykalnie prawicowe” automatycznie zasługuje na tę frazę. Niby nie moje małpy, ale robi to wrażenie prostoty myślenia, że tak powiem.
Pozdrawiam
a co szanpaństwo na to, ze tow. Płaszczak żąda kolejnego unieśmiertelnienia imienia najlepszego z prezydentów . Tym razem na największym z centrów nauki ?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8607381,_Centrum_Nauki_Kopernik_powinno_nosic_imie_Lecha_Kaczynskiego_.html
pani Johann (radna PiS, żona prokuratora Wiesława):
„Centrum Kopernik to był Lech Kaczyński.”
Prof. Turski- autor pomysłu i szef szef rady programowej Centrum:
„Od 1975 chodziłem z tym pomysłem (… ) Lech Kaczyński jest osobą, która podpisała dokumenty. Jak ktoś chce mówić, że to było najważniejsze, to proszę…”
http://wyborcza.pl/1,75248,8604707,Johann__Centrum_Kopernik_to_byl_L__Kaczynski__Prof_.html
prof. Turski:
„- Jak dla mnie Centrum Nauki może mieć nawet trzystu ojców. Mówmy nie o tym, lecz przede wszystkim o ludziach, młodych dziewczynach i chłopcach, którzy pracują całymi dniami, żeby otworzyć to Centrum. To się udało, ponieważ nie ma nic wspólnego z polityką „
TO, Jacobsky, mw, Kleofas
Czytam Was na wdechu, guys.
Także wyobrażam sobie Was zgromadzonych w studiu telewizyjnym.
Wtedy szansa szybkiej riposty, żartu sytuacyjnego, pokazania mowy ciała.
Szkoda (shame)
Pozdrawiam
telegraphic observer,
nastepnym razem bede pisac tak, zebys zrozumial za pierwszym razem, bez potrzeby pisania glosy.
Pozdrawiam.
PS Pozostawmy nasze prywatne automatyzmy w spokoju. Ja sie nie czepiam Twoich, Drogi Kolego.
To prawda Stasieku, bardzo ciekawa dyskusja. Wiele się można dowiedzieć.
Pozdrowienia
stasieku
Zgoda na studio, tylko żeby mnie ktoś rozdzielał od Jacobsky’ego, bo on się robi glossy. Albo na głosy?
Jacobsky,
To Ty chyba ciągle się czepiasz moich sformułowań, zarzucasz kłamstwa, krótkich sformułowań nie rozumiesz. Wraz z aluzją, może zbyt cienką. Zmuszasz do pisnaia glossy: ja też zostałem nazwany ewangelistą. Bóg zapłać, odpowiadam, jak na prawicowego radykała przystało.
To co piszesz 11-03 o godz. 18:25 ma być z ekonomii behavioralnej, czy po prostu z ekonomii. Skoro to dla Ciebie jedno, to już nie musi być glossy.
Spóżniony nieco,ale ciekawy głos w dyskusji…..
http://wyborcza.pl/1,75477,8603241,Obama_zachowal_wiekszosc_w_Senacie__ale_przegral_w.html
telegraphic observer,
zdanie, które napisałeś pod moim adresem było fałszywe. Żadnej aluzji w nim nie było, a tylko stwierdzenie, że minąłeś się z prawdą. Co nie znaczy, że kłamałeś. Mijać się z prawdą, to znaczy np. nie do końca wiedzieć jaki jest stan rzeczy. Kłamać to znaczy celowo przeinaczać fakty.
NIe nazwałem Ciebie ewangelistą, nie tutaj, i nie na tym blogu. Jakim radykałem jesteś – nie wiem. Znamy się raczej powierzchownie.
Co do mojej odpowiedzi:Ty piszesz np., że „giełda przewidywała”.
To znaczy kto ? Wychodzi na to, że giełda to jakiś nieosobowy twór, który żyje własnym życiem, własnymi reakcjami oraz przewidywaniami.
Rzeczywiście tak uważasz ?
Pozdrawiam.
Kania 20.51
To nie pierwsza kompromitacja pani Olgi Johann. Kilka lat temu razem z mężem, PRLowskim prokuratorem Wieslawem Johannem, prowadzila krucjatę mająca na celu usuniecie z Powazek Wojskowych grobów WSZYSTKICH PZPR owcow (chociaz jej tatuś, b.porządny człowiek i lekarz, tez był w PZPR ! )