Wojtyła w rękach Bożych
Pytają mnie wciąż , czy to dobrze, że kard. Dziwisz nie spalił prywatnych notatek Karola Wojtyły, o co prosił papież w testamencie. Pisałem już o tym na naszym portalu, ale dziś wracam do tego, bo mam mocniejsze wrażenie, że wolę Zmarłego należało jednak uszanować.
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1568239,1,zapiski-jpii-wbrew-jego-woli-juz-w-druku.read
Jest mróz i szaro, kartkuję te notatki Wojtyły wydane przez ZNAK („Jestem bardzo w rękach Bożych” – cytat z notatek). Mnie nie rozgrzewają duchowo. Dziesiątki stron pełnych zdań po łacinie, skrótów myślowych, podkreśleń. Zalążek, zarys jakiejś opowieści, ale tylko zarys, bo autor zapewne rozwinięcia nie planował. Zaiste, notatki osobiste. Bardzo osobiste, zrozumiałe dla autora, ale czy dla innych, nawet specjalistów?
Tak osobiste, że jakoś niezręcznie się w te notatki wczytywać. Mam takie wrażenie, jakbym kogoś podglądał, jak się modli czy rozmyśla. Nieproszony. Mówią, że sprawy ducha są jeszcze bardziej intymne niż seksu. Zgadzam się. A zatem: nie dla mnie takie „podglądactwo”. Należało wykonać ostatnią wolę papieża.
Kard. Dziwisz, który tej woli nie uszanował, powtarza, że postąpił tak, bo notatki są kluczem do zrozumienia duchowości Wojtyły. Może dla niego, może dla niektórych jeszcze duchownych i badaczy. Dla mnie nie są.
Nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że pobożny duchowny robi takie notatki z okazji rekolekcji (tak jak dziennikarz robi swoje prywatne notatki do artykułu albo przed panelem dyskusyjnym – to po prostu część zawodu i własnego zawodowego rozwoju). Jeśli to miał być jakiś dowód świętości w procesie kanonizacyjnym Wojtyły, to chyba o drugorzędnym znaczeniu.
Dewocyjna tonacja tych notatek nie inspiruje mnie tak, jak niektóre encykliki czy inne pisma Wojtyły. Te zapiski, ponieważ są osobiste, notowane nie z myślą o publikacji, muszą budzić rozczarowanie u kogoś życzliwie zainteresowanego, ale nie będącego nigdy tak blisko z Wojtyłą, jak Dziwisz (choć zetknąłem się osobiście z JP2 i wpłynął on konkretnie na moje życie). Nie wszystko nadaje się do publikacji.
PS Chyba że ktoś kolekcjonuje Wojtyłę i wojtyliana, ale plusem są staranność edycji i doskonale dobrane, niebanalne fotografie Karola Wojtyły.
Komentarze
Kardynal Dziwisz nie jest angielskim dzentelmenem, ktory daje slowo przyjacielowi i go dotrzymuje.
Do dzis trwa spor czy pierwszy wydawca, zalozyciel wspanioalej dynastii Johnow Murreyow (bylo ich siedmiu z ojca na syna) powinien byl spalic dwa tomy dziennikow lorda Byrona, po jego przedwczesnej smierci w Grecji, gdzie uczestniczyl, jak pamietramy, w wojnie o niepodleglosc.
John Murrey uczynl to w swoim gabinecie, w obecnosci grona przyjaciol Poety. Miesiac po smierci lorda Byrona, 17 maja 1824 r. wrzucil je do kominka, istniejacego do dzis w budynku gdzie az do 2002 r. miescilo sie wydawnoictwo John Murrey. Wiadomno o tych dziennikaxh, ze byly dosc skandalizujace, Byron byl dziwkarzem jakich malo i nie stronil on zameznych kobiet ani zonatych mezczyzn kiedy taka mial okazje. Z pewnoscia jego dzienniki byly znacznie ciekawsze dla potomnych niz notatki Papieza Jana Pawala – z calym szcuinkiem dla JPII. I choc mozna oczywoscie bardzo ubolewac, ze nigdy sie nie dowiemy co w trym dziennikach bylo, John Murrey Pierwszy okazal jednak klase.
Takie to byly czasy. Tacy byli dzentelmeni. 🙂
Raczej nie będę się starała przeczytać, a tym bardziej mieć w swojej bibliotece prywatnych notatek JPII, które zdecydował się jednak wydać Znak, bo zaufany kapciowy, Stasio Dziwisz ich nie spalił wbrew woli Wojtyły.
Podejrzewam, że byłoby mi głupio czytać te prywatne zapiski, podobnie jak z niejakim zażenowaniem czytałam dziennik intymny Gombrowicza, który pt. „Kronos” zdecydowała się opublikować Rita Gombrowicz.
Potwornie nudny ten dziennik i śmieszny w jakimś sensie, bo zawierający np. info o przypadłościach gastrycznych, niezapłaconych rachunkach za coś tam, czy towarzyskich powodzeniach lub niepowodzeniach na jakichś przyjęciach. Jak to się ma do znakomitych „Dzienników” Gombrowicza, lektury obowiązkowej polskiego i nie tylko polskiego inteligenta?
Przypuszczam, i tu mogę chyba ufać red. Szostkiewiczowi, że z zapiskami JPII jest podobnie. Jego prywatne notatki nie muszą być „kluczem do zrozumienia duchowości” i pewnie nie są.
Na szczęście Karol Wojtyła pozostawił wiele inspirujących i przede wszystkim skończonych dzieł ( a nie notatek), choćby encyklik.
Jego szybka kanonizacja ani mnie ziębi, ani grzeje, bo zresztą pisałam już przy różnych okazjach, że mam bardzo sceptyczny stosunek do kultu świętych, uprawianego niezmordowanie przez katolików i prawosławnych.
Czy krwi trochę w ampułce.
Czy parę słów na papierze.
Nie są ważne przyjaźnie.
Lecz Kk. Nie papieże.
Nie wstyd pani, pani Heleno (21.24 dnia 26.01.) porównywać takiego prostaka z gentlemenami ❓ ❗ Ciekawe czym jeszcze „zabłysnie”obok handlu krwią oraz opiblikowaniem osobistych notatek pryncypała, które JPII kazał spalić ??? Czesław.
@ Czesław, 26 stycznia o godz. 23:14
to nie słyszałeś, ze poćwiartował święte ciało Popiełuszki i go rozprowadza jak cieple bułeczki ministra Krasińskiego ?
Trudno oczekiwać by sekretarka była przyjacielem i jeszcze na dodatek była głupia i zniszczyła teczki na wszystkich najważniejszych hierarchów Watykanu.
Dzięki tym teczkom, Dziwisz jest nie zatapialny
A propos: wydany został w Anglii album o Polsce przedwojennej (nie pamiętam tytułu), w którym umieszczono zdjęcie przedstawiające Karola Wojtyłę prezentującego broń w pierwszym szeregu kompanii na szkoleniu wojskowym.
W polskich mediach nigdy się z nim nie zetknęłam. Próbuję sobie też wyobrazić szok części publiczności, gdyby to ktoś opublikował.
To kolejny etap autopromocji pana Dziwisza jako kustosza sklepiku z relikwiami.
Jeżeli, rzeczywiście te notatki są tak ważne dla zrozumienia Wojtyły to PO CO JE KASTROWAŁ? Rozumiem, ze mają one stanowić uzupełnienie kultu jego osoby a nie dać PRAWDZIWY obraz osoby papieża.
Przypominam, ze p. Dziwisz zapobiegliwie zabezpieczył ,,relikwie” Wojtyły i obecnie wzorem niejakiego Sanderusa i całej hordy innych jest ich ,,szafarzem”. Swoją drogą zabawne to – XXIw a nam każe się wierzyć w cudowną moc krwi czy włosów JP II. Takiego konstruktu nawet bolszewicy u szczytu kultu Stalina nie umieli skopiować. Brakuje w tym zestawie np. (jako, że JP II lubił jeździć na nartach) deski snowbordowej, która się śniła JP II.
Przypomnę: parę lat temu kard. Glemp nie uszanował woli ks. Jana Twardowskiego i kazał go pochować w Świątyni Opatrzności Bożej. Teraz kard. Dziwisz wbrew woli Jana Pawła II wydaje jego intymne notatki. To drugi taki arogancki przypadek kwestionowania testamentu osoby zmarłej przez wysokiego hierarchę polskiego KK. Obaj dali wiernym przykład, jak można lekceważyć człowieka. I nie ma tu znaczenia, kim byli zmarli, skromny ksiądz poeta czy też głowa Kościoła Katolickiego. Dla zwykłego śmiertelnika to oznacza, że zmarłemu niekoniecznie należy się szacunek. I jeszcze jedno: w obu przypadkach wola zmarłych podjęta była wtedy, gdy byli w pełni władz umysłowych, bo długo przed ich śmiercią (w przypadku JP II w 1979 r!), a mimo to obaj kardynałowie – świadomie używam tego określenia – bezczelnie tę wolę podeptali.
Przy tej okazji naszła mnie taka refleksja; czy kościelnych obowiązują jakieś normy, zasady postępowania jak innych ludzi – chociażby uszanowanie woli zmarłego?
Wygląda na to, ze oni uwierzyli swemu guru Wyszyńskiemu i postawili się przed swoim Bogiem. To tłumaczyłoby ich pychę.
Tu o Wojtyle, Dziwiszu przyjacielu Degollado, co to kogo obchodzi? Gdy w tym samym czasie na mrozie w walce wykuwają naszą wolności i demokrację dla Ukrainy.
Co się komu śni
No na przykład przyśniło się komuś w Krakowie ze dobrze było by mieć nowego świętego na Wawelu .
Ten Piłsudski to już przestarzały model i warto Go zamienić na nowy.
Więc zrobiono – POSUŃ NO SIĘ ZIUK – i dodano dwuosobowa asystę o którą musi potykać się każdy co chciałby odwiedzić KOMENDANTA.
Najciekawsze jednak jest w tym to że nikt osobiście nie podejmował decyzji w tejże sprawie – TAK JAK BY ONA SAMA Z SIEBIE WYKIEŁKOWAŁA.
Ot śniło się komuś tak jak ta drabina Jakubowa.
I co ????powie ktoś że sny się nie sprawdzają – a Wy chcecie dotrzymywania obietnic , zobowiązań – kiedy wystarczy ze się COŚ komuś przyśni.
I wtedy na bok idą zobowiązania /zapewnienia /prośby zmarłych – grunt by handel szedł -MACIE WIERZYĆ W TO CO MÓWIĘ A NIE PATRZYĆ CO ROBIĘ.
Proste , nieprawdaż.
ukłony
I strasznie i śmiesznie! Nie warto pastwić się nad Dziwiszem. Uważam natomiast, iż warto zastanowić się jak mogła opanować umysły ludzi w środku Europy, w XXI wieku instytucja wynosząca takich ludzików na najwyższe stanowiska. Aktualne postępowanie arcypasterza Małopolski daje świadectwo o jego byłym pryncypale! I to by byłona tyle, jak mawiał klasyk,
Jeśli Ktoś chce – proszę poczytać tekst ks. Bonieckiego w Tygodniku Powszechnym na w/wym.temat
Za Dziwisza to JPII beknie przed bogiem jak nic. Tak zreszta jak za paru innych purpuratow-cymbalow. Dziwisz to intelektualny garkotluk i prostak wyniesiony na szczyty wladzy koscielnej Toz to najwieksza mina jaka mozna bylo podlozyc spoleczenstwu!
@spin
spokojnie. Jak się zdarzy coś nowego i ważnego, wrócimy do tematu. Ale niech pan nie ma złudzeń: neobanderowcy nie walczą o wolność i demokrację w Polsce.
Pnie redaktorze.Dlaczego notatki zostały ujawnione po decyzji o uznaniu świętosci papieża.?Przecież szukano latami dowodoów na kanonizację.PECUNIA NON OLET.Nie powinny być zniszczone.A kardynał Dziwisz w swoim testamencie powinien napisać ,że wymodlił wybaczenie u Boga i zezwala na ujawnienie tajnych wyznań swego przyjaciela.
@gw-w
ale kard. D. publicznie oświadczył, że cały dochód przeznaczy na Centrum JPII w Łagiewnikach.
Czyli Centrum będzie skalane tymi ,nie chce ich nazywać pieniędzmi.Non jednk olet.
Mam podobny stosunek do publikowania tego typu zapisków jak Gospodarz i Mag. Nie będę więc rozwijał tego wątku.
Natomiast interesuje mnie formalna strona zdarzenia.
Jak pisze Ryba 25 podobnie pogwałcono ostatnią wolę księdza Twardowskiego. Przypomnę, że ówczesny Prymas Józef Glemp wbrew testamentowi zdecydował pochować księdza na budowie Świątyni Opatrzności Bożej zamiast w kwaterze rodzinnej na Powąskach by budowę uświetnić ciałem. Prymas argumentował, że jako biskup ma prawo decydować nawet o tym co stanie się z ciałem księdza, wbrew testamentowi. Jak zrozumiałem chodziło o to, że ksiądz – nawet w sensie ciała po śmierci – jest własnością kk.
Teraz jest podobna sytuacja z zapiskami. Z tym, że jak rozumiem biskup pogwałcił ostatnią wolę papieża czyli swego przełożonego.
Bardzo bym prosił o informację jak tego typu praktyki reguluje prawo kościelne. Co jest formalną podstawą dla tego typu działań?
Pozdrawiam
Świątobliwe przywłaszczenie, najpierw krew a teraz osobiste notatki. Najbardziej niebezpieczni sa ci, którzy myśla, żę wiedzą, co jest jedynie słuszne.
Jeśli zmarły miał powody, żeby domagać się formalnie spalenia notatek, to widać miał ku temu powody. Jeśli pomimo zapisu testamentowego pan Dziwisz postępuje inaczej, to również musi on mieć ku temu powody.
Tylko proszę, żeby od teraz ci sami sukienkowi, z Dziwiszem na czele, nie pouczali Polaków, że winni jesteśmy posłuszeństwo słowu i nauce JPII, że powinniśmy przestrzegać jego pouczeń, i tak dalej.
Pozdrawiam
@Kartka
tak, w ramach prawa kanonicznego, władza biskupa nad księżmi diecezjalnymi jest praktycznie nieograniczona, a oni wstępując do stanu kapłańskiego i składając odpowiednie śluby, to akceptują.
@Kartka
Nie wiem, czy w ogóle reguluje prawo kościelne coś takiego jak testament papieża. Na mój rozum, w tym wypadku kardynał (w chwili śmierci jeszcze biskup) Dziwisz jest kimś więcej niż podwładnym: jest wykonawcą ostatniej woli. I chyba nie ma nikogo, kto mógłby mu w to ingerować. Jak to ktoś określił, i ja się z tym zgadzam, jest sprawą sumienia Dziwisza, co z tym fantem zrobi. Na pewno wywołał dyskusję, podejrzewam, że różni pobożni ludzie, którzy normalnie kupiliby to kolejne, ładne słowo, „wojtylianum”, choćby po to by ładnie wyglądało na półce, teraz się zawahają.
@Jacobsky
Bez przesady 🙂
Pozdrawiam.
Pan Szostkiewicz. Ukraina z lotu ptaka wygląda nieco inaczej niż z polskiej żabiej perspektywy. http://www.globalresearch.ca/media-disinformation-whats-really-going-on-in-ukraine/5366318
Powiedzmy jasno: kardynałom Glempowi i Dziwiszowi nie chodziło/chodzi o szacunek dla zmarłych. Tu chodzi o splendor żywych, czyli ich właśnie, a także o chwałę i
potęgę instytucji przez nich reprezentowanej. No bo przecież Świątynia Opatrzności bez prochów wybitnych Polaków mniej by blyszczała, a o Dziwiszu media by się nie zająknęły, gdyby kardynał nie rozdzielał wybranym kościołem kropelek papieżowej krwi i nie wydał intymnych zapisków swojego szefa. I jeszcze jedno: dziwię się Wydawnictwu Znak, że uczestniczy w tym żałosnym procederze.
Adam Szostkiewicz
Czy władza biskupa rozciąga się na księży diecezjalnych również po ich śmierci?
Przecież kardynał Glemp pogwałcił ostatnią wolę skromnego księdza – poety po to, by dogodzić własnej pysze i „ubogacić” puste jeszcze katakumby w potworku architektonicznym, niesłychanie kosztownym, czyli Świątyni Opatrzności Bożej.
Czyżby nasi hierarchowie nie zdawali sobie sprawy, że ta świątynia 200 lat temu z okładem była pomysłem znienawidzonych przez nich masonów?
Smutne to że nie ma już żadnych wartości w narodzie. Dziwisz = cynik.
Adam Szostkiewicz
Dziękuję za informację. Rozumiem.
Tylko w tym kontekście zastanawiam się po co ksiądz Twardowski i JPII wyrażali ostatnią wolę skoro od złożenia ślubów mieli świadomość, że nie należą do siebie – również w aspekcie formułowania ostatniej woli.
W tym jest jakaś psychologiczna niekonsekwencja. Jakoś psychicznie wymykali się z tych ślubów w momencie ostatecznym.
Pozdrawiam
Nie całkiem w Bożych…
„Ktoś ukradł relikwię z krwią Jana Pawła II. Do obrzędów satanistycznych?
…Włoska policja zaznaczyła, że ponieważ krew zmarłego papieża byłoby trudno sprzedać, możliwe jest, iż złodzieje zamierzają użyć jej do obrzędów satanistycznych…” http://tinyurl.com/nhcfhh7
Rozeznanie włoskiej policji co do horyzontów i granic sprzedaży, jak się zdaje, nie sięga mentalności katolicyzmu nadwiślańskiego.
Tu wszystko jest na sprzedaż jeśli ma odpowiednio ideologiczne i personalne placet – i tak podsumowując nawiążę do tematu wpisu.
–
Pogłębione dysputy o mentalności hierarchicznej uważam, w świetle faktów i praktyk, za jałowe i żenujące.
Po czynach ich poznacie.
nie powinien publikowac
Ja uważam, że nie znamy motywacji ani kard. Glempa, skoro i ten przypadek się tu pojawił, ani kard. Dziwisza, żeby tak łatwo to wszystko oceniać. Tu przypomina mi sie prof. Bartoś, który twierdzi, że duchowni są wyalienowani ze społeczeństwa i sami dla siebie stanowią środowisko. Normalnie rodzina decyduje o takich sprawach, a tu kolega „sukienkowy”, mniejsza z tym, czy zwierzchnik, czy podwładny. I może sobie myśleć tak: byłeś skromny, chciałeś na małym cmentarzyku, chciałeś spalić zapiski, a ja właśnie cię uhonoruję tak jak uważam że na to zasłużyłeś.
kogo obchodzą notatki jakiegoś nawiedzonego ideologa w sukience?
tao szatanski
@gospodarz, 12:33:
rozumiem pana obawy; od dawna mowia w stanach, ze tam gdzie pojawia sie mekkein
i jarkacz, to katastrofa gotowa; ale to nie jest takie proste, banderowcy, czy upa, to tylko,(choc bardzo aktywna) czesc ukrainskiej opüzycji; niestety znowu budzi sie polska z reka w nocniku, a szkoda(patrz moj wpis rok temu)…
Zachowanie Dziwisza, choć paskudne, nie dziwi. Jaki jest Dziwisz każdy widzi.
Dużo bardziej dziwi mnie postawa Znaku. Znają wolę JPII w sprawie osobistych notatek. Co kierowało szanowanym wydawnictwem, że zdecydowało się wziąć udział w tym niecnym przedsięwzięciu?
Oczywiście, czytanie tej publikacji jest podglądactwem.
Po co bawi się Pan w podglądacza Gospodarzu?
Gdyby nie było popytu, nie było by też podaży. Czytając książkę, która powstała w wyniku pogwałcenia cudzej intymności, bierze Pan udział w gwałcie.
Powiedzenie, że mleko się rozlało, książkę wydrukowano nie stanowi żadnego usprawiedliwienia.
Fakt istnienia dziurki od klucza nie usprawiedliwia podglądania.
@mandragora
Żeby sobie wyrobić zdanie, musiałem zajrzeć. zajrzeć, nie studiować, bo nie bardzo jest co.
palę, ale się ni zaciągam, szkoda …
„chociaz tesknimy do goryli, to bardziej przypominamy pawiany”
chrystian skrzyposzek „wolna trybuna”
Aps
Ludzie powinni się trzymać pewnych elementarnych zasad. Na przykład spełniać ostatnią wole zmarłego, bo to szczególne zyczenie. Moim zdaniem wyjątkowo zobowiązujące. Celowe niedotrzymanie ostatniej woli jest dla mnie złem. To grzech w języku kościoła.
Dlatego rozpytywałem Gospodarza o formalną stronę zagadnienia. Staram się po prostu zrozumieć jakie naprawdę znaczenie ma człowiek w kościele.
Ale wygląda na to, że żadne. Człowiek się nie liczy.
Pozdrawiam
@Kartka
a tu konkretne szczegóły o władzy biskupa, o tak szczegółowej sprawie jak wykonanie testamentu w rozdziale o biskupach prawo nie mówi, co oczywiście nie znaczy, że nie można mieć opinii o decyzji kard. Dz.
http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/prawo/h1s2t1r2.html
„- Wola zmarłego bywa święta nawet dla ateistów.
– Pokazałem, że nie jest święta nawet dla księdza. Miejcie oczy ku patrzeniu. Nie była święta dla prymasa, kiedy umieszczał zmarłego poetę-księdza wbrew jego woli jako atrakcję w świątyni próżności. Od wieków rzymski Kościół bez pytania wyrywa nieboszczykom włosy z głowy, zęby, paznokcie, łamie na tysiąc kawałków zmarłe kości, żeby służyły jako bałwochwalcze cudowności, czyli relikwie. Wierni się do tych kawałków modlą, równając je z Bogiem”.
Kartka z podróży
27 stycznia o godz. 20:40
A nie słyszałeś o próbach obalenia testamentu, powoływaniu sie na zachowek(prawna forma). Liczy sie ostatnia wola?
@ Kartko
Trafnie ująłeś sedno.
Mam na myśli nazwane p/Ciebie jawnogrzesznictwo, jako profesję.
A i na dziwowaniu się jej można zarabiać, przeglądowo także, jak widać.
Pozdrawiam.
Adam Szostkiewicz
Dzięki za źródło. Przeczytałem
Znalazłem też dwie instrukcje dla księży o sporządzaniu i wykonaniu testamentów – diecezji łomżyńskiej i łódzkiej. One bardzo precyzyjnie określają jak powinien testament kapłana wyglądać i jak się go wykonuje. Z uwzglednieniem podziału majątku prywatnego i kościelnego. Wynika z tych instrukcji, że ostatnia wola kapłanów jest uznawana przez kk.
Przeczytałem też testament JPII, sporządzony w kilku etapach, ale zgodny z przyjętymi zasadami (instrukcje)
Zapis z 1979 roku brzmi jednoznacznie:
„Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc. Wszystkie zaś inne podziękowania zostawiam w sercu przed Bogiem Samym, bo trudno je tu wyrazić.
Co do pogrzebu, powtarzam te same dyspozycje, jakie wydał Ojciec Święty Paweł VI. (dodatek na marginesie: Grób w ziemi, bez sarkofagu. 13.III.1992). O miejscu niech zdecyduje Kolegium Kardynalskie i Rodacy.”
Późniejsze uzupełnienia tego zapisu nie zmieniają.
Tak więc biskup Dziwisz zlamał ostatnią wolę JPII.
Jest to więc problem jego sumienia.
Pozdrawiam
trzeba jak klaus kinski:
wszystko spalic(lacznie z soba lol) a prochy rozsypac w oceanie spokojnym…
Wyłania się ciekawy wątek- ZAUFANIE I wierność przysięgom……
Zapiski, ostatnia wola, moga być dowolnie zmieniane.
A co ze spowiedzią, czy ślubami kapłańskimi?
Wystarczy wyjąć jedną cegłę z muru, by runął.
Pan Dziwisz właśnie tego dokonał……
Pazerność może zniszczyć instytucję zaufania publicznego?
Tak na marginesie, powszechnego i spontanicznie nagłego zdziwienia Dziwiszem, to i ta dyskusja ukazuje powszechną u nas głębię wyzucia z moralności.
Ponieważ moralność i etyka to coś znacznie bardziej szerokiego i głębokiego niż prawo.
Szukanie norm etycznych i moralnych w granicach prawa i jego przepisów, to iście kanoniczny dowód na pustkę aksjologiczną umysłu i pustynię parmeńską ducha.
To dość znamienne, że tego właśnie i niczego więcej dowodzi los spuścizny i klęska woli Największego Z Polaków – w Rękach Rodaków.
Oczywiście, nie licząc pomnikowych wykwitów spiżu i gipsu.
aps
27 stycznia o godz. 16:41
„Ja uważam, że nie znamy motywacji ani kard. Glempa, skoro i ten przypadek się tu pojawił, ani kard. Dziwisza, żeby tak łatwo to wszystko oceniać”.
—————————————————————————
Oczywiście, że znamy. Ich głowy są z tego świata, a nie z innej galaktyki. Tylko że wartością nadrzędną, niepodlegającą dyskusji ani kalkulacjom mają być motywacje zmarłych, a nie wykonawców ich woli, którzy postępują wbrew tej woli (mam na myśli wartości głoszone przez Kościół, a nie moje własne). Kościół jest od wieków znany z tego, że opowiada się za wartościami – a nawet je sam tworzy, jak w wypadku nierespektowania woli zmarłego – które uważa za korzystne dla siebie – materialnie, wizerunkowo. Wola zmarłych obdarowujących Kościół materialnymi dobrami jest tak skrupulatnie przestrzegana, że Kościół nawet po wiekach potrafi się na nią powoływać i walczyć w sądach o jej przestrzeganie jak lew, zupełnie się nie troszcząc o to, że ze swą obłudą i pazernością jest karykaturą, wręcz odwrotnością nauk Jezusa.
@aps:
Za decyzją abp. Dziwisza stoją pewne racje. (Gospodarz w linkowanym komentarzu zdaje sobie zresztą z tego sprawę.) Problem polega na tym, że nie widać tu jakiejś wewnętrznej walki, wahania, oceniania przeciwstawnych racji — raczej działanie z premedytacją i przygotowanie się do tego, jeszcze za życia Jana Pawła II, który Stanisława Dziwisza obdarzył zaufaniem.
Problem nie polega na racjach abp. Dziwisza, tak jak i nie polega na kwestiach prawnych (chyba się wszyscy zgadzają, że to zgodne z prawem), ale na formacie (intelektualnym i moralnym) krakowskiego arcybiskupa. Nie stawia ta sprawa mu dobrego świadectwa.
kard. D. publicznie oświadczył, że cały dochód przeznaczy na Centrum JPII w Łagiewnikach.
A moje ręce – proszę zobaczyć! czyściutkie!!!
Pani Dulska pieniędzmi z czynszu pobieranego od ladacznicy płaciła podatki…
Nic nowego pod słońcem.
Niezyjący nie mogą się bronić a więc nie mają racji. Jest takie powiedzenie że
zwycięzców się nie sadzi. Zwycięzcą jest kardynał który przeżył. A co on po sobie
zostawi i jak zadysponuje? Kardynał Glemp budując Światynię Opatrzności budowal sobie
pomnik ale żeby to aż tak nie wyglądało to ściągał truchła innych. Co tam wola zmarłego
ważne że mówi się o żyjącym. To też postęp w współczesnym kościele.
Zastanawiam się, czy jeśli oceniamy, iż to „sprawa jego sumienia”, to czy w takim razie należą mu się nasze cierpkie słowa. Nasza ocena „sprawy czyjegoś sumienia” jest wszak bliska neutralności. Ale to tak na marginesie.
Mogę sobie wyobrazić usprawiedliwione niewypełnienie woli zmarłego, który np. pokłóci się z rodziną i zadysponuje, by go pochować w miejscu gdzie się urodził, odległym o wiele kilometrów. No i zanim się pogodzą, nagle umiera. Moim zdaniem, rodzina powinna pochować go na miejscowym cmentarzu, a nie gdzieś gdzie nie będą oni ani nikt chodzić na jego grób.
Ciekawy byłby też problem: spopielić ciało, czy nie. W naszej kulturze chyba gorzej byłoby spopielić, jakby dyspozycja brzmiała nie spopielić, niż odwrotnie. Nie dla samego sprzeciwienia się, tylko z różnych względów praktycznych, rodzina jest i tak w trudnej sytuacji.
O ile się nie mylę, to jedno z przykazań mówi;” Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Co robi kościół? Stawia kolejne bożki. Stara się być mądrzejszy od słowa Bożego, a Pan Dziwisz postarał się z kolei być mądrzejszym od JPII i tak to leci.
pozdrawiam
Ta heca Dziwisza, wszystkie poprzednie hece w jego wydaniu i całych tłumów biskupów opakowanych szeregowym klerem to są rzeczy odstręczające, zohydzające, oburzające. A w sumie zmierzające do odwrócenia się ludzi zarówno przytomniejszych, uczciwszych i wrażliwszych moralnie od tej bagiennej firmy.
Dziwisz po prostu zdradził swojego pryncypała. Należy nazwać to wprost. Wojtyła zarządził, by jego notatki zniszczyć. Ostatnia wola człowieka, której wykonania nie może już dopilnować, rodzą najpoważniejsze zobowiązanie wobec wykonawcy, by woli zmarłego stało się zadość. Dziwisz okazał się zdrajcą, człowiekiem nielojalnym. Działał przy tym z niskich pobudek, co jest dodatkową okolicznością obciążającą. Notatki, jak zauważa Adam Szostkiewicz, są banalne, nietreściwe dla szerszego odbiorcy. Zawodowy „Wojtyłolog” nie potrzebuje publikacji tych notek, by wielbić swojego żywiciela. Zresztą dla kościelnych i przykościelnych „wojtyłologów” dowolna bzdura i miałkość są święte i genialne. Dla reszty są tym czym w istocie są: banalnością i osobistością.
Dziwisz zrobił coś bardzo obrzydliwego: postanowił zdradzić Wojtyłę, by wzmóc chwałę Kościoła. Wyeksploatować Lolka do cna i jeszcze bardziej. Wycisnął i to co rzeczywiste i to czego Lolek nie miał. Wycisnął z Wojtyły resztki intelektu pokazując jego płycizny, banalności, a przy tym sprzedał intymności. Wcześniej dla korzyści własnej i chorej glorii firmy postanowił wytoczyć krew Wojtyły i jej znaczenie komercyjnie zbanalizować rozprowadzając wśród setek co najmniej, jeśli nie tysięcy, klientów. Jednej z fiolek z krwią Wojtyły szukają teraz tłumy karabinierów włoskich, bo w jakimś kościółku zniknęła.
Widowisko dziwactwa, absurdu, skrzywienia, jakie serwuje Dziwisz z kolegami, jest obrzydliwe. Nielojalność – parszywa.
Taki jest KK, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej odmiany. To o tyle świetne wiadomości, że pogłębia kryzys zaufania i uznania dla KK, z czego wyniknie to, co w innych krajach demokratycznego świata.
mag
27 stycznia o godz. 15:30
Jak nieraz mówi w telewizyjnych konfrontacjach z kościelnymi buldożerami prof. Monika Płatek: mam zbyt duży szacunek dla siebie by nie wierzyć w zdolności intelektualne mojego adwersarza.
Tą samą zasadę należy zastosować do Glempa z glempiarzami. Oni nie są idiotami. Oni wiedzą, że to pomysł masoński. Dlatego walą w Polskę cynicznie, na zimno, po kalkulacji interesu i jego ugrania.
Są wśród nich także, co oczywiste ludzie wybitnie aintelektualni, modelowi idioci oraz postaci ciężko nawiedzone, którym się zdaje, że dysponują jakimś niezwykle głębokim życiem duchowym. Nie rozróżniają duchowości od duchowności i duszności.
To samo robi, znowu, Dziwisz. Zdradził szefa, dla zysku firmy. Tak to widzi, sam to oznajmił, oczywiście nie dokładnie wprost. Tak rozumie interes swojej firmy. Firmie wyjdzie to z czasem bokiem. O czym jasno mówi Nergal, który przypomina o nieodwołalnym kursie cywilizacyjnym.
Dziwisza także zdradzą. Może nie będą to notaki, bo te byłyby znacznie żałośniejszej jakości, ale zdradzą, ukradną ograbią z czegoś innego. Każdy ma własną wrażliwość i osobistość do ograbienia.
Gekko
28 stycznia o godz. 0:20
Ja normalnie mam Kk za blagierów i oszustów ewidentnie z powodów moralnych i etycznych. Dodam jeszcze, że i z powodów naukowych oraz ludzkich, czyli humanistycznych.
Znaczy, z moralnością nie jest źle. Ale nie tam, tylko tu.
Skoro dla Kościoła moralność głoszona jest dobrem objawionym przez Doskonałość – więc bezwzględnym – żadna, choćby najwyższej wagi poznawczej, wartość notatek JPII nie usprawiedliwia okradzenia go z intymności przez pana Dziwisza. Pan Dziwisz jest złodziejem. Złodziej, to człowiek, który dzieje zło – przeciwieństwo dobrodzieja.
@Tanaka
To ciekawa motywacja, bo na ogół sugerowano, że to z powodów handlowych, albo ze względu na format człowieka. Ale „zdradzić Wojtyłę, by wzmóc chwałę Kościoła”, to podejrzewam że i sam Wojtyła nie miałby nic przeciwko temu, wszak na jego pozycji po prostu trzeba się było 1:1 identyfikować jak nie przymierzając w wierszu Majakowskiego. Chwała Kościoła chwałą Wojtyły jest. Takie tam jest myślenie. Z przytoczonego przez @Kartkę testamentu wynika też, że i z tym grobem w ziemi to nie bardzo wyszło. W dodatku przenieśli ciało w inne miejsce związku z kanonizacją, czy beatyfikacją, tak więc działa tu konsekwentnie zasada „chwały Kościoła”.
Jeszcze drobiazg. Z jakiego powodu, ateistą będąc, przejmuję się złodziejstwem i obłudą pana Dziwisza i innych kościelnych panów? Z prostego: żyjemy w jednej zagrodzie. Jaki pan, taki kram.
Mało jakoś mnie rusza moralność postępku Dziwisza. Natomiast do poniekądu mnie dziwi, że nikt jakoś nie stawia kwestii prawowitości działania wydawnictwa. Sobie tak ot można publikować czyjeś intymne zapiski? I nie ma na to prokuratorów?
No dobra, pogorszylismy sie do woli i chwatit. Bo zaraz sie okaze, ze w tych notatkach byly jakies osoboiste zwierzenia, ktorych nie nalezalo ujawniac..
A przciez wiadomo, ze najciekawsze, najsmaczniejsze kawalki i tak zostaly starannie wykastrowane z tekstu drukowanego. Wiec bestsellerem to raczej chyba nie bedzie.
@Kot M.
nie ma takich ,,smacznych kawałków”, zapewniam po lekturze. Ale bestsellerem jakimś może być, bo jest choćby wiele instytucji kościelnych, które notatki kupią.
@bib
nawet poważni wydawcy wydają dziś literaturę poziomu tabloidalnego, trzeba by udowodnić, że publikacja jest złamaniem prawa, co nawet w tym przypadku byłoby bardzo trudne.
Biba, dla odmiany, gorszy raczej wydawnictwo (powinno być choć trochę bardziej moralne od Dziwisza?) które podjęło się drukowania prywatności wojtyłowych. A chyba musiało znać kulisy całej sprawy, czyli testament JPII.
No cóż, pecunia non olet. Nikomu.
Znak już miał kiedyś kłopoty z publikacją biografii Kapuścińskiego, której autorem jest Domosławski. Rodzina prostestowała przeciw ujawnieniu intymnych sczegółów z życia wielkiego reportera. I nic.
Może to przypadki nie całkiem porównywalne, ale tak mi się skojarzyło.
Ciekawe jak ten „hit” będzie się sprzedawał, bo może się okazać arcynudnym kitem. Ale może wszystkie parafie wykupią? Tylko komu się wtedy zwróci?
Aps
Napisałem, że moim zdaniem ostatnia wola, ktorą najczęściej adresuje się do osób bliskich jest wyjątkowej wagi dla nich zobowiązaniem.
Dziwisz będący wykonawcą testamentu to zobowiązanie złamał i to publicznie, ostentacyjnie wręcz – pokazowo.
W wywiadzie tv wypytywany o tę sprawe nie sprawiał też wrażenia człowieka udręczonego swoją decyzją. Wręcz przeciwnie, był pewien swego.
Ocena tego postępku z mojej strony jest jednoznaczna. To dla mnie nie do przyjęcia. I na tym koniec.
Reszta jest tylko sprawą sumienia Dziwisza. To ono bowiem pozwala mu oceniać własne postępki pod kątem moralnym i odczuwać poczucie winy.
Przecież ani ja ani ktokolwiek inny nie może go w tym wyręczać.
Mnie najwyżej może interesować jak on zakłamuje sprawy sumienia.
Pozdrawiam
„Dziwisz zrobił coś bardzo obrzydliwego: postanowił zdradzić Wojtyłę,…” – napisał Tanaka.
Właśnie !!! Zdradził człowieka, który miał kolosalny i decydujący wpływ na jego obecną pozycję. Kim byłby kardynał Dziwisz bez Jana Pawła II ?
Pytanie retoryczne.
Wykonanie ostatniej woli zmarłego jest obowiązkiem wykonawcy; obowiązkiem moralnym i prawnym. Obowiązek prawny w tym przypadku nie gra żadnej roli. Obowiązek moralny – decydującą.
Kardynał Dziwisz sprzeniewierzył się woli człowieka, któremu – kolokwialnie pisząc – wszystko zawdzięcza co osiągnął.
Wstrętne to, tym bardziej, że dotyczy najbardziej osobistych zapisków i notatek zmarłego Papieża.
Czy niewykonanie polecenia zmarłego jest złamaniem prawa ?
Pierwsze pytanie: czyjego prawa, polskiego czy watykańskiego ?
Pytanie drugie: co na ten temat mówi polskie prawo ?
Obowiązki wykonawcy testamentu regulują przepisy Art. 986-990 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tymi przepisami wykonawca testamentu ma obowiązek wykonać „zapisy i polecenia (…) zgodnie z wolą testatora”. Zaś w stosunku do wykonawcy, który woli testatora się sprzeniewierzył można dochodzić jedynie roszczeń cywilnoprawnych a legitymowani czynnie do dochodzenia tych roszczeń są spadkobiercy.
Stosuje się w tym przypadku przepisy o zleceniu.
W przypadku Jana Pawła II, który spadkobierców w prawnym znaczeniu nie pozostawił – roszczenia dot. wykonania polecenia zgodnie z wolą zmarłego „zawisły w powietrzu”- nie ma bowiem legitymowanych do dochodzenia takich roszczeń .
Reasumując: niewykonanie poleceń testamentowych testatora wg prawa polskiego to sprawa z zakresu prawa cywilnego (spadkowego) nie karnego. Problemem zaś jest właściwość prawa państwa testatora.
Szanowny Godpodarzu,
Byłbym bardziej przyziemny, I ograniczył się do (potencjalnie) korzystnej strony merkantylnej całego przedsięwzięcia.
Nie przeceniałbym potęgi intelektualnej kard. Dziwisza.
Gosdpodarzu, nawet jesli instytucje koscielne wykupia caly naklad notatnika papoieskiego, to i tak czytac tego nikt nie bedzie. Nie bedzie przekazywal z rak do rak z wypiekami na twarzy. Postawi na polce, niech stoi i niech wyglada. . A mowie to na takiej podstawie, ze sam kiedys szczerze i w najlepszej wierze usilowalem czytac rozne kawalki jakie wyszly spod piora kardynala, a potem papieza Wojtyly. No, z lapa na sercu – nie dalo sie tego czytac. A coz dopierro luzne notatki.
Wydawnictwa to drapieżniki, mięsożercy, natomiast pojedyńcza człowiekowata małpa, jeśli ma w sobie jakiś kodeks, wedle którego potępia czyn Dziwisza, staje w moralnym rozkroku, konsumując owoce tego czynu, zamiast je bojkotować. Jest jeszcze coś takiego jak żywa, z krwi i kości, moralność, czy to tylko temat do gadki-szmatki?
bib
Sorry, zrobiłam z Ciebie bibę, a Ty przeca chłop.
Ech, ten dżender wszędzie się wciska.
Po co i czemu się dziwić
Znacie może przypadek że KK lub jego przedstawiciele dotrzymali
przyrzeczenia , obietnicy czy danego słowa .
Kogóż to spalono mimo listu żelaznego ?
Kiedy wypłacono Polsce kwoty na zebranie i wyekwipowanie wojsk
w odsieczy wiedeńskiej – ręczonych słowem papieskim.
Kto opłacił Wenecjan strzegących Warneńczyka przed Turkami w przesmykach Morza Czarnego.
Kto rozsądzał spór między polską a Zakonem Krzyżackim.
Każdemu wiadome jest że nawet wikary jest w Polsce pijawką wysysającą społeczeństwo mająca w” głębokim poważaniu” prawo i obowiązki nawet z Konkordatu wynikające.
Dlatego ? czemu taki nagle raban powstał ?
Przecież to nie pierwszy i na pewno nie ostatni przypadek gdy frymarczy się słowem.
Podobno wola zmarłego to rzecz święta – możliwe ale nie dla KK i jego opasłych wodzireii.
Dla nich ważne jest – ZA ILE SIĘ TO DA SPRZEDAĆ.
Przypadki z dni ostatnich :
Zakon katolicki – siedmiokrotnie występował o odszkodowanie za rzecz mu nie należna i siedmiokrotnie pobrał odszkodowanie.
A jeśli chodzi o świętość ostatniej woli to Dominikanie nasypawszy klasztornej ziemi w buty przysięgali przed sądem że stoją na swojej ziemi bo zmarły im ja darował..
Dziwiszowi tez coś darowano a może mu się tylko coś do rąk przykleiło.
Kiedyś powiedzą ze to wina Tuska – bo taki klimat był
ukłony
Ciekawa informacja w mojej lokalnej gazecie i na jej portalu. Dodam, że gazeta i jej portal mają charakter świecki
Ze streszczenia informacji/sprawozdania z kolędy czyli wizyty duszpasterskiej przekazanego mediom.
„W wielu mieszkaniach nikt nie otworzył drzwi, sporo osób odmówiło wspólnej modlitwy (…) Kolęda rozpoczęła się 3 stycznia. Księdza przyjęło 2240 rodzin, zamkniętych mieszkań lub rodzin nieobecnych było 1280. Z podsumowania wynika, że aż 580 rodzin odmówiło wizyty i wspólnej modlitwy. Podczas kolędy na budowę kościoła zebrano 23 tysiące złotych
Z ofiar parafian na rzecz kurii wpłacono około 4,5 tysiąca złotych, identyczną na Wyższe Seminarium Duchowne, na Caritas ? 2,7 tys. złotych.
Niepokojącym zjawiskiem jest ogromna emigracja rodzin i młodych mieszkańców naszych mieszkańców za granicę kraju lub do innych miast w Polsce ? czytamy w dokumencie. Pozytywne jest natomiast to, że parafia przedstawiła transparentne sprawozdanie.”
Pzdro
@mag pisze:
?Sorry, zrobiłam z Ciebie bibę, a Ty przeca chłop.
Ech, ten dżender wszędzie się wciska.?
Nie bój żaby, @mag, kto jak kto, ale Ty możesz mi robić koło pióra, tj. koło genderu, do woli? Zwłaszcza, że tylko obiecujesz – przeca w zdaniu: ?Biba, dla odmiany, gorszy raczej wydawnictwo? użyłaś genetivu prawidłowo? Ale żem chłop ci ja – przeczyć nie będę; może zdziadziały cóśkolwiek, zwłaszcza, że wczoraj wnuczka mię się porodziła była? Pozdrawiam cię serdecznie; takoż @Anca-Nelę dziękowawszy jej za wczoraszne cudne bolero. A wnuczce będzie na imię? Nela!
@gospodarz:
„nawet poważni wydawcy wydają dziś …”
czy jak wiekszosc sie k…i to musza to robic i nasi przywodcy duchowi(kubica/fiolka!!!)i?
Bardzo trudno odnaleźć to zdanie w polskich dokumentach w Internecie. Poniżej link do publikacji przypominającej wypowiedziane uczucia p. Dziwisza (mąż) po ogłoszeniu kanonizacji żony.
http://www.timesofmalta.com/articles/view/20110116/world/polish-leaders-hail-jpii-beatification.345623
Po co więc bić w dzwony i uderzać w wysokie C? Uznajmy tylko, że są mężowie, którzy wykonują wolę zmarłej żony i są tacy, którzy tego nie robią.
C’est la vie. W końcu, cytując ulubione sformułowanie samooszukujących się wiernych: „ksiądz to też człowiek”.
Wracając do meritum mojego pytania o prawną legitymacje wydawnictwa? Jeżeli tak istotnie jest, że wydawnictwo może publikować czyjeś prywatne notatki bez zgody autora , bo takie mamy tabloidalne czasy i obyczaje ? to ja i tak bardziej się będę oburzał na wydawnictwo. Po biskupach żadnej moralności się nie spodziewam, co dopiero dylematów. Skoro nawet ?nie zabijaj? potrafią wyinterpretować na odwyrtkę? Oni stoją ponad prawem i ponad moralnością.
Wydawnictwo jednak, choć nie całkiem świeckie ? jest jednak podmiotem prawa i obyczajów. Dobra osobiste obywateli też są pod jakąś ochroną systemu prawnego. Czyimkolwiek obywatelem był JPII ? naruszanie jego prywatności powinno być przynajmniej naganne, jeśli nie ścigane. Chyba że moja wrażliwość jest tak niechrześcijańska, że aż nie z tego świata?
Szanowny Panie Adamie, proszę mi wybaczyć samowolne odejście od tematu lekcji (choć jakiś cień korespondencji pewnie jest), ale nie mogłem wytrzymać z emocji. Przed chwilą na jednej ze stron internetowych prowadzonych przez absolwentów mojej szkoły znalazłem poniższy materiał. Może i Panu nie będzie obojętny, pewnie i mag. To materiał z blogu „Fabryka historii”.
„Ocalmy grób wybitnego Polaka
Michał Młotek / 14 listopada 2013
Aleksander Brückner to jeden z najwybitniejszych polskich naukowców ? uznany historyk literatury i kultury polskiej, językoznawca, slawista, autor kilkuset dzieł o historii języka polskiego. Gdy w 2008 roku rozpoczynałem studia na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, nie przypuszczałem, że kilka lat później będę mógł wspomóc akcję, której celem będzie ocalenie jego grobu przed likwidacją.
Aleksander Brückner urodził się 29 stycznia 1856 roku w Brzeżanach. Studiował we Lwowie i Wiedniu. W 1881 roku powołano go na katedrę slawistyki w Berlinie jako następcę profesora Jagicia, współtwórcy fundamentów slawistyki historycznej i językoznawczej. W Berlinie wykładał do 1924 roku. W 1890 roku odnalazł w bibliotece w Petersburgu w oprawie łacińskiego kodeksu, zawierającego Dzieje Apostolskie i Apokalipsę, fragmenty polskich kazań średniowiecznych (wzmocniono nimi oprawę księgi), pochodzące z przełomu XIII i XIV wieku. Uznano je za najstarszy dokument prozatorski, stworzony w języku polskim ? do historii literatury przeszły jako ?Kazania świętokrzyskie?.
Profesor Brückner zasłynął jako autor ?Dziejów języka polskiego?, ?Dziejów kultury polskiej? czy ?Dziejów narodowych literatury polskiej? (jestem szczęśliwym właścicielem wydania tej pozycji z 1924 roku). Przez wiele lat współpracował z najważniejszymi polskimi czasopismami kulturalnymi. Opracował też spuściznę po poecie Wacławie Potockim.
Aleksander Brückner był członkiem Akademii Umiejętności, Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu i Towarzystwa Naukowego we Lwowie. W 1929 roku Uniwersytet Warszawski przyznał mu tytuł doktora honoris causa. Sześć lat później został odznaczony Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury. Do historii przeszedł jako wybitny historyk literatury i kultury, slawista i językoznawca.
Profesor Brückner zmarł 24 maja 1939 roku w Berlinie. Pochowano go na cmentarzu Tempelhofer Parkfriedhof. W 1992 roku władze Berlina podjęły decyzję o nadaniu miejscu jego pochówku statusu grobu honorowego. Status ten obowiązywał przez 20 lat. W 2012 roku jego grób, z uwagi na brak zainteresowania polskich instytucji, utracił swój status i obecnie grozi mu likwidacja. Do tej pory, mimo wielu starań, żadna z polskich instytucji nie zadbała o to, aby to zmienić. Nie pozostaje nam w tej sytuacji nic innego, jak samemu dołożyć wszelkich starań, by ocalić miejsce spoczynku wielkiego polskiego naukowca.
W 2027 roku cmentarz, na którym spoczywa Aleksander Brückner, ma zostać całkowicie zlikwidowany. Być może w obecnej sytuacji powinniśmy zastanowić się, czy nie należałoby sprowadzić szczątków profesora Brücknera do Polski? W Krypcie Zasłużonych na Skałce znajduje się tablica upamiętniająca wielkiego filologa i badacza kultury polskiej. Czy Aleksander Brückner nie mógłby spocząć na Cmentarzu Wielkich Polaków w Krakowie obok Jacka Malczewskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Adama Asnyka, Stanisława Wyspiańskiego i Czesława Miłosza? Myślę, że mógłby, bo co do tego, czy na to zasłużył, nikt nie powinien mieć wątpliwości.
Informacje o tym, jak wspomóc inicjatywę, znaleźć można na stronie akcji na portalu społecznościowym Facebook ? Profesor Aleksander Brückner In Memoriam. Znajduje się tam lista instytucji, do których należy pisać petycje w powyższej sprawie. Organizatorkami akcji są Ewa Maria Slaska, polska pisarka i dziennikarka oraz Anna Kuzio-Weber, związane z Polsko-Niemieckim Towarzystwem Literackim WIR a także Fundacja na rzecz Europejskiego Dziedzictwa Kulturowego ?Patrimonium Europae?.
Skąd moje emocje? Otóż przy ulicy Aleksandra Bruecknera 10 we Wrocławiu przez długie lata nie było innych ludzkich sadyb poza moim Technikum Żeglugi Śródlądowej (nie wiem do dziś, skąd ten numer 10), teraz jest tam słynne XIV Liceum Ogólnokształcące. Jestem kompletnie niepatetyczny i nieceremonialny, ale w tym wypadku bez namysłu podjąłem decyzję o uczestnictwie w tej akcji. Może inni z blogu też to zrobią. Dziękuję i przepraszam raz jeszcze.
@ Tanako,
a/ racja Twego adwersarza, że o zdradzie mowy nie ma, bo przecież nie na wierności i lojalności ten związek się opiera (nie było więc czego zdradzać, w każdym sensie)
b/ motywacja „umocnienia” też mało wiarygodna, wszak notatki nie są rozdawane wiernym w potrzebie i światu na chwałę imienia kościoła, ale sprzedawane (trafna uwaga czyjaś o Dulskiej).
c/ dziwactwem moralność, kręgosłup i przyzwoitość w kraju Dziwiszów. Twój przypadek tyleż beznadziejny co ekscentryczny, zatem, nad Wisłą /i na tym blogu/ tchnie on co najwyżej paranormal activity 😉
Ten ostatni punkt sprawia że mam zaszczyt tam gdzie się z Tobą (minoris gradu) nie zgadzam i przyjemność w tym, w czym się z Tobą zgadzam.
Tym większą, w otaczającej zalewie zakochanych w sobie bredni, widzącej horyzont poznawczy w zakrętce osobistego słoika.
Pozdrawiam.
@Adam Szostkiewicz:
Widziałam w TV (nie pamiętam na którym kanale) kardynała Dziwisza wczoraj lub przedwczoraj. Mówił wyraźnie, że doskonale wiedział z rozmów z Papieżem co spalić, a co nie. I to co trzeba – podkreślił – „zostało spalone”. Moim zdaniem to kończy dyskusję bo jeżeli nie to logicznym wnioskiem jest oskarżenie ks. kardynała o kłamstwo.
A więc, czy Pan twierdzi że ksiądz kardynał kłamie? Na jakiej podstawie? Jakichś własnych ustaleń z JPII.
J
@Kot Mordechaj:
„nie dało się tego czytać…”
Jednym się dało, drugim nie. Jak to w życiu (i szkole).
@jagoda
jest słowo kardynała, i jest słowo papieża zapisane w testamencie. Odnosimy się tu do słowa papieża jako ważniejszego. Była mowa o spaleniu notatek, notatki nie zostały spalone. Taki jest fakt wyjściowy do dyskusji. Nie wiem, czy kardynał kłamie, wiem, że jego słów sam papież nie może potwierdzić, i wiem, że nie da się tych słów niezależnie zweryfikować. Pozostaje więc kwestia zaufania. Pani ufa kardynałowi, ja to szanuję, ale nie podoba mi się, że wola papieża nie została uszanowana.
@Adam Szostkiewicz:
Wola Papieża została uszanowana. Kardynał uzgodnił z Papieżem co palić co nie. Dokładnie słyszałam.
Słyszeć rozmowy kardynała z papieżem o ostatniej woli to już tylko oznacza mienić się Najwyższym.
Jak to dobrze że nad nami jest więc swojska jagoda a nie, dajmy na to, Jahwe.
Podobieństwo brzmienia tych imion może zmylić – ale teraz już nie czytelników bloga.
Uff…
@ Gucio
28 stycznia o godz. 20:45
– „Ksiądz też człowiek”…
Ale, jak mówi inna mądrość ludowa, to człowiek (a nie ksiądz) brzmi dumnie.
Nie tylko Dziwisz temu świadczy.
Jagoda
28 stycznia o godz. 22:32
Przepraszam, czy w tym programie pan Dziwisz coś mówił o uzgadnianiu z papieżem, co zrobić z krwią papieża, skarpetami i innymi osobistymi rzeczami? Pytam nie złośliwie, lecz rzeczowo, ponieważ nie wierzę w prawdomówność nie tylko pana Dziwisza, ale w ogóle panów w sukienkach. Z wyjątkiem, oczywiście, takich wielkich postaci jak księża Twardowski, Tischner, Lemański, pewien od dawna nieżyjący proboszcz z Wileńszczyzny i paru innych.
Wola Papieża została uszanowana. Kardynał uzgodnił z Papieżem co palić co nie. Dokładnie słyszałam.
Jagoda była na miejscu, kiedy JPII dogadywał sie z Dziwiszem w kwestii spalenia (lub niespalenia) notatek.
WoW !
@jagoda:
szkoda, szkoda…
no, ale pozostaje mi bocaccio (podobno znowu na indeksie) 😉
@Gekko @Jakobsky
Dokładnie słyszałam co mówił w TV ks. Kardynał o swoich ustaleniach z JPII. Kardynał nie kłamie. Niby dlaczego mam mu nie wierzyć? Jakie są do tego podstawy? Insynuacja w postkomunistycznym tygodniku, który całą swą historię zbudował na kłamstwie?
aps
28 stycznia o godz. 16:37
Jakże – Wojtyła nie miałby nic przeciw temu, bo papież w skali 1:1 jest Kościołem? Papież w sposób doskonały tak to odczuwając, tak myśląc, tak się uduchawiając i utożsamiając właśnie w testamencie zarządził jak wiadomo. chciał, żeby notatki zniszczyć. kropka.
W tym właśnie rzecz.
Gekko
28 stycznia o godz. 22:22
Można by przyjąć, że skoro KK ma w sobie wbudowany cynizm i priorytet interesu zamiast tzw. „miłości” to faktycznie, nie ma zdrady, nie ma nielojalności; zimna gra i kalkulacja, lub odwrotnie – gorejące, zboczone emocje rządzą, miesza się jedno z drugim, a owa „miłość” jest tylko zasłoną dymną dla maluczkich.
Jednakże Kościół robi różne nawijki na temat Jezusa, że on fajny był, a nawet, jak ostatnio przyznał niejaki Augustyn, jezuita, w tzw. „dyskusji” z prof. Moniką Płatek – „spotykał się z kobietami” (znaczy się, Kościół jest mistrzem Wszechświata w szacunku dla kobiet + cała reszta). I że Jezus propagował miłość, ufność i pozostałe sprawy. I że to zasada, esencja katolicka, sens przeciw bezsensowi, zasada umiłowania przeciw zasadzie nihilizmu – wraz z całą resztą tych hipisowskich kolorowanek. I że temu kler służy, w to wierzy, ku temu masy ludowe, po leninowsku, prowadzi.
Bardzo to jest ładne.
Papież się przytula do kardynała, kardynał do papieża, obaj sobie przed Bogiem, światem, NTV, ABC, CNN, BBC oraz masami ludowymi miłość, lojalność i i uczciwość wyznają (rzecz jasna wyłącznie duchową, więc idealnie czystą, co wzruszające jest). Wszyscy się wtulają we wszystkich.
Jest dobrze!
Dziwisz się przytulił do Lolka, a Lolek normalnie wziął i przytulił Dziwisza.
I teraz miałoby nie był miłości, oddania, lojalności po kres?
Gesty, słowa, czyny byłyby kłamstwem.
Zbrodnia zdrady, kradzieży, oszustwa, czyniona publicznie, w nieustannej recydywie, ku zgorszeniu maluczkich – co zgodnie z zapowiedzią Jezusa oznacza jedną tylko karę – wieczne potępienie.
Maluczcy uczeni są moralności, przez Kościół. Moralnie oceniając, nie widać możliwości, by nie uznać tego co Dziwisz zrobił za coś innego niż zdradę.
Może trochę tak jest, że jak się widzi taką hejterkę na Dziwisza jak tu, mam na myśli oczywiście komentarze, a nie pierwotny tekst A.S., to chce się stanąć w jego obronie. Ale nie to było moim zamiarem, właściwie to jest mi wszystko jedno, spalił to, czy wydał drukiem. Interesowała mnie w tym wszystkim najbardziej sprawa ścisłego przestrzegania ostatniej woli ogólnie, co uchodzi, a co nie. Pozdrawiam.
@aps
z Jagodą nie ma rozmowy. Szkoda czasu. termin ,,Postkomunistyczny” odnosi się do okresu po upadku PRL (tylko w mowie potocznej, bo PRL od Gierka nie była już taka ,,komunistyczna”) i jest zwykle używany przez prawicę i nacjonalistów. Oni nie szukają prawdy, tylko opluwają (za ,,komuny” siedzieli cicho). Jagoda nie byłaby w stanie podać jednego przykładu budowania przez Politykę Jerzego Baczyńskiego rzekomo na kłamstwie, ale przecież nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że usłyszała w TV, kardynał nie kłamie, a kłamie tylko ,,postkomunistyczny” tygodnik. Szkoda na jej wpisy czasu.
Gospodarzu,
przepraszam, że zacznę od prywaty.
Nie mam nic wspólnego z piszącą tutaj @Jagodą!
Mój stosunek do Dziwisza jest zdecydowanie negatywny. Osoba Dziwisza to kolejny kamień do ogródka JPII. Poza nominacjami biskupimi dla takich osób, jak Głódź, Ryczan i im podobnych. Poza akceptacją szpetnej pomnikomani. Poza „dziękuję Bogu każdego dnia, że jest w Polsce takie radio, Radio Maryja”. Poza podniesieniem do rangi supereksperta w zakresie seksuologii, nieszczęśliwej, ale zdecydowanie okaleczonej psychicznie, Wandy Pułtawskiej. Poza stosunkiem do teologii wyzwolenia. Poza …
Zadaję sobie pytani: kim trzeba być żeby wytrzymać przez tyle lat w tak zażyłej bliskości z osobą pokroju Dziwisza?
„Politykę” czytam od lat blisko 50.. I parafrazując: jestem wdzięczna Bogu, że jest w Polsce taki tygodnik, tygodnik Polityka.
Łączę wyrazy szacunku i wdzięczności dla byłych i obecnych pracowników Polityki 🙂
Mnie powołanie papieża Polaka do grona świętych przypomina historię naszego Stanisława ze Szczepanowa. Polacy strasznie chcieli mieć swojego świętego i jego relikwie. Ale Papiestwo miało mimo wszystko olbrzymie wątpliwości. Stanisław umarł w 1079 r., natomiast oficjalnej jego kanonizacji papież Innocenty IV dokonał dopiero 8 września 1253 roku w Asyżu. Jednym z głównych przeciwników kanonizacji Stanisława był kardynał Rajnald biskup Ostii, późniejszy papież Aleksander IV. Dlaczego Stolica Apostolska miała opory w tej sprawie? Otóż w średniowieczu uważano, że oznaki świętości czyli cuda występują zaraz po śmierci kandydata na ołtarze, a często pojawiają się jeszcze za jego życia. Kiedy Kościół krakowski wystąpił z prośbą o kanonizację Stanisława, wraz z petycją wysłano do Rzymu spis cudów, które miały miejsce dopiero na początku XIII w. Dlatego papiestwo słusznie zastanawiało się, co takiego działo się ze św. Stanisławem, że przez ponad sto lat nie manifestował swojej świętości poprzez czynienie cudów. Sprawa budziła tak olbrzymie wątpliwości, że podczas procesu kanonizacyjnego polskiego biskupa po raz pierwszy w historii powołano instytucję adwokata diabła (advocatus diaboli), czyli kardynała, którego obowiązkiem było wnoszenie argumentów przeciw kanonizacji”.
Teraz wprawdzie tyle czasu nie minęło, ale dla mnie wszystkie cuda wojtyłowe są naciągnięte do nieprawdopodobnych rozmiarów. Osoby mnie niechętne zaraz podkreślą, czemu ja, osoba niewierząca, interesuję się nie swoimi sprawami. Bo gdybyście to załatwiali we własnym gronie, w kościele, w swoich pismach, telewizji, nie zwróciłbym uwagi. A jak wszystkie stacje będą nadawać tę samą transmisję na wszystkich programach, dzieci pewnie dostaną wolne w szkołach, bębenek będzie podbijany do zawrotnych obrotów, a człowiek, który na dźwięk dzwonów nie zatrzyma się na ulicy, zostanie obrzucony inwektywami i obelgami (zgodnie z zasadą miłości chrześcijańskiej), to trudno, żebym to akceptował.
Problem z samym wyborem przez Dziwisza tego co spali, a co da do druku jest też taki, że dokonał ocenzurowania papieża. wybrał co sam uważał. Nie zrobił tego papież, więc to co można przeczytać to jest Dziwisz, wsparty na Wojtyle, nie czysty Wojtyła.
Oczywiście robią tak „bezbożne” wydawnictwa. Różnica w tym, że to coś Wojtyłowego ma być święte i genialne i podane jest do bezalternatywnego wierzenia – właśnie przez działania Dziwisza . Oraz jedyne takie, bo reszta spalona. Nie ma możliwości niczego porównać, wziąć i inne zapiski i publikując wykazać nietrafność, błędność, lub zidelogizowanie takiego akurat ujęcia i pokazać osobę w innym świetle – jak to robią „zwykłe” wydawnictwa. Dziwisz wyprodukował „czerwoną książeczkę”, podaną do wierzenia. I nikt niczego już nie zweryfikuje.
Dziwisz odmawia potencjalnemu czytelnikowi poznania całości dzieła Wojtyły, odmawia więc części samego Wojtyły wiernym i ciekawym. To jest tym co zawsze w Kościele: jedna, jedyna prawda, podana przez sam Kościół i pod całkowitą kontrolą. Innych wersji nie m ani nie będzie.
To nie tylko niemiłosierne, ale i poniżające. Ale gros wiernych żyje w takim stanie od chrztu, więc łykają takie sprawy jak witaminę, i bardzo są z tego zadowoleni.
To kolejna odstręczająca rzecz w wykonaniu Dziwisza w tej sprawie.
@Tanaka:
Z „nawijkami o Jezusie” to pojechałeś…
Myślę, że najłatwiej przyjąć, że Kościół łączy w sobie posłanie Jezusa, z najzupełniej ziemskimi relacjami między ludźmi. Przykładem mogą być obowiązki biskupa — ma on być przewodnikiem duchowym wiernych, ale też administratorem diecezji; do czego praktycznie dochodzi ‚polityczność’ stanowiska (w układach wewnątrz struktur Kościoła, jak i w stosunkach ze świeckimi ‚odpowiednikami’), jak też rola patrona instytucji katolickich.
Teoretycznie funkcje administracyjne powinny służyć posłaniu, praktycznie bywa odwrotnie.
Nie polemizuję z Jagodą, natomiast widzę źródło jej ufności: panowie bibliści wskazują jako jeden z najpoważniejszych dowodów wiarygodności Nowego Testamentu prawdomówność uczniów Jezusa. Skoro prawdomówni, to nie mogą kłamać – proste jak kij od szczotki. Ewangelista Jan mówi nawet o sobie samym: „A wiemy, że jego świadectwo jest prawdziwe”. Argument nie do zbicia. Inna ciekawostka: w Dekalogu nie ma przykazania „Nie kłam”. Przykazanie „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu” jest zakazem wąskim. Nie ma zakazu kłamania w interesie bliźniego, na przykład bandyty, który też jest bliźnim, lub dla dobra żony, kiedy się idzie do kochanki, i w tysiącu codziennych i niecodziennych sytuacji. Kłamanie jest tak powszechne i oczywiste – niemal fizjologiczny odruch – u wszystkich bez wyjątku cywilizowanych człowiekowatych, że twórcom Dekalogu ręka się nie podniosła, by napisać „Nie kłam”. Skutek jest taki: wszyscy kłamią, dlatego wszyscy wszystkich podejrzewają o kłamstwa. Nie wierz bliźniemu ni sobie samemu. Ani panowie szamani, ani panowie apostołowie nie są wyjątkami.
@Andrzej Szostkiewicz:
Nie wchodząc w meritum sporu o notatki JPII, który mnie jako muzułmanina (polski Tatar) zupełnie nie obchodzi, chcę zasugerować Panu rezygnację z często stosowanego przez Pana i wielu innych publicystów/polityków nieuczciwego chwytu retorycznego polegający na odmawianiu osobom, które w latach 1944-1989 nie sprzeciwiały się czynnie np. udziałem w opozycji, prawa do krytykowania komunizmu, postkomunizmu, komunistów, postkomunistów (używam tych terminów w potocznym znaczeniu).
Po pierwsze: są ludzie, którzy nie mieli szansy podejmować takich kroków, gdyż albo byli za młodzi albo ich w ogóle na świecie nie było. Pan przecież nie odmawia sobie krytyki zbrodni w Jedwabnem choć się Pan też temu czynnie nie sprzeciwił z powodów oczywistych. To jest przyczyna logiczna.
Po drugie ważniejsza przyczyna moralna: Jeżeli ktoś był w tamtym czasie dorosły, a nie miał np. odwagi walczyć z komuną czynnie, to nie znaczy, że nie był ofiarą tamtych ludzi (wielu z nich pracuje w POLITYCE). Każdy człowiek, któremu nie dano paszportu, odmówiono awansu, który odszedł z kwitkiem od sklepu mięsnego ma święte prawo krytykować jakichś „TW Bogusławów” i ich dzieło. Brak odwagi lub możliwości walki nie jest – jak Pan sugeruje – wystarczającą przyczyną pozbawienia statusu ofiary i moralnego prawa do krytyki.
Jest to argument i nielogiczny i moralnie podejrzany.
@ Tanaka
Mechanizm obronny umysłu, gwałconego manipulacją imperatywu miłości, najlepiej pokonuje się wprowadzając go w stan dysonansu poznawczego.
Imperatyw miłości (lojalności, dekalogu, i czego sobie jeszcze życzysz) w konfrontacji z niegodnymi czynami to najsilniejsza trutka na umysły.
Ludzka biologia nie jest w stanie zaakceptować takiego dysonansu, w którym zaszczepione przekonania nie są spójne z behawiorem.
Broni się przed tym, bez granic absurdu i śmieszności, gdyż działa tu nie racjonalizm i intelekt, lecz właśnie biologia.
Nie ma w tym mechaniźmie i jego objawach w życiu społecznym a i na blogu nic nowego, poznawczego czy odkrywczego.
Może tylko to, że umysł zniewolony to nie jest podmiot dyskusji (a co najwyżej przedmiot, a za tym narzędzie manipulacji i źródło zysków z medialnej np. wyprzedaży egotyzmu).
Tanako, biologia ssaków naczelnych wraz z jej objawami socjo-psychologiczno-czynnościowymi, to naprawdę dla nowożytnej nauki nie jest żadna duchowość.
Oczywiście w wymiarze, w jakim zamknięta jest ta dyskusja i jej przedmiot.
Trochę szkoda czasu a i uciecha dość gorzka 😉
Serdecznie pozdrawiam.
Jagoda z bB
Mam bardzo podobne odczucia jak Ty, gdy chodzi o JPII i te same wobec niego zarzuty.
Wydaje mi się,że w jego życiu nastąpiło wyraźne pęknięcie, odkąd został papieżem. Choć nie od razu.
Gdzieś się podział dawny Karol Wojtyła, ten ze wspomnień jego przyjaciół z czasów krakowskich, studentów, z duszpasterstwa akademickiego. Jakby poddał się standardom watykańskim, wpasował się w jego zachowawczy, z natury rzeczy, nurt.
Owszem, porywał tłumy, nawet gdy już podupadł na zdrowiu, ale w końcu był… niespełnionym aktorem.
Jakaż ogromna różnica między empatycznym, skromnym Wojtyłą a JP II, który jednak chyba polubił celebrę, uwielbienie rodaków dla „naszego papieża” i nie przeszkadzała mu narastająca fala pomnikomanii, nazewnictwa jego imieniem ulic i szkół jak Polska długa i szeroka.
A co do świętości, a zwłaszcza „santo subito” mam stosunek więcej niż sceptyczny, jak zresztą w ogóle do kultu świętych, o czym niejednokrotnie pisałam, więc nie chcę przynudzać.
PAK
29 stycznia o godz. 10:51
tzn. w czym „pojechałem”?
Idea Jezusa jest całkiem fajna, z wyjątkami. całą reszta domaga się nieco krotochwili i solidnego dystansu , bo idea została obmazana. więc co jest w istocie „pojechanego”?
biskupi mają dużą swobodę, sami się na różnych soborach, synodach, konferencjach umawiają. Kk sam sobie wymyślił treści, przez które jest polityczny, ekonomiczny, patriotyczny, antypatriotyczny, policyjny, prokuratorski itp. Sam tak chce. Więc pod tym kątem należy go oceniać.
Przecież oczywiste jest, że biskup Dziwisz posłuzył się prywatnymi notatkami, by jakiejść aury tajemniczości, głębi, wieloznaczności dodać postaci JPII w przededniu kanonizacji. Przecież widać, że kult JPII, który przez lata całe był fundamentem polskiego kościoła wietrzeje, rozsypuje się. Na ponurych pomnikach, nudnych teologicznych przesłaniach i zabalsamowanych fragmentach ciała się go nie zbuduje. Bo tak naprawdę przejmujących cudów nie było, widzeń nie było, prorokowania nie było … . Była tylko przaśna polityka. Nie ma na czym budować kultu. Nie ma o czym mówić. Bo ile można o polityce sprzed ponad ćwierćwiecza?
Więc wyciąga się notatki testamentowe budząc ciekawość pod pretekstem obnażania złożonej „duchowości”: Niby coś wiedział, ale nie powiedział.
Ale to ma krótkie nogi, bo te natatki nie mają charakteru objawień. Pozostaje więc niesmak po manipulacji testamentem.
Pozdrawiam
Najbardziej doniosła cywilizacyjnie sytuacja – kiedy oszust na trybunie mówi święcie oburzony do oszusta na trybunie: „Pan kłamie!”.
@logik
Ta k, ma Pan rację, ze nie wszyscy mieli równe szanse sie włączyć do działalności opozycyjnej, choć znam z tamtych czasów wielu opozycjonistów z miasteczek a nawet wsi i w bardzo różnym wieku. Nie oczekuję od nikogo bohaterstwa, świętości, czy zwykłej aktywności pro publico bono. Mam natomiast niechęć do tak zwanych antykomunistów ostatniej godziny, z2łaszcza gdy usiłują być sędziami moralnymi i nauczycielami ,,prawdziwego” patriotyzmu.
Witam Wszystkich
Właśnie wiedziona ciekawością przejrzałam (zakupione przez znajomą) „Jestem bardzo w rękach Bożych”.
Szczerze – nie wiem czy miałabym siłę przeczytać całość. Luźne zdania, zdania w językach obcych (łacina?, włoski?) zdania przerwane lub ze znakiem zapytania w połowie.
Niewygodnie się to czyta, w każdym niemal akapicie widać, że to pisana dyskusja z samym sobą. Takie rozmyślania nad, bo ja wiem, konceptem? Czasem bez sensu dla czytelnika, bo momentami nie jest bynajmniej łatwo zrozumieć w jakim kontekście czy odniesieniu pisze/mówi? Jan Paweł II
Jeśli to nie są osobiste notatki, to ja już nie wiem jak wyglądają osobiste.
Rzeczywiście nie jest to książka do szybkiego przerzucenia stron, raczej lektura na długi, spokojny wieczór.
Jedno mi tylko nie daje spokoju. Te zachwyty, szczególnie ze strony „wyznawców” Papieża – Polaka, że kardynał Dziwisz nie mógł postąpić inaczej, że te zapiski są bezcenne, że pomagają zrozumieć Jana Pawła II, że są pokazaniem jego drogi do świętości.
No to ja się pytam – czy nie wystarczy znajomość encyklik (bodajże 14) adhotracji (wydał je ZNAK) kazań (również wydał ZNAK), czy chociażby biografii Papieża, pióra Georga Weigela (również ZNAK).
Czy jeśli ktoś przebrnął przez te wszystkie pisma, lub – jak ja – przeczytał je z prawdziwą przyjemnością, to rzeczywiście nie ma szans na zrozumienie Jana Pawła II, jego emocji, jego wiary, jego postaw?
Czy rzeczywiście te pisma nic dla potencjalnego czytelnika nie wnoszą?
Bo jeśli tak uważają ci zachwyceni postępkiem kardynała Dziwisza, to niezbyt chyba dobrą opinię wystawiają twórczości Papieża.
Czy rzeczywiście takie osobisto – intymne zapiski, takie dyskusje z samym sobą mają tu jakieś znaczenie, skoro znamy (o ile ktoś czytał lub słuchał) ich końcowy efekt?
Zastanawia mnie to bardzo. Jak ktoś wcześniej napisał, dostajemy Jana Pawła II, oczami kardynała Dziwisza. A to jednak nie to samo.
Pozdrawiam
Renata
Wlasnie mialam zaalarmowac, ze Jagoda z Blogu Bobika i kulinarnego blogu Polityki, „nasza” Jagoda, nie ma nic wspolnego z nowa osoba, ktora podpisuje sie jako Jagoda. Ciesze sie, ze nasza sama to zrobila, dla unikniecia nieporozumien.
Wiec ja tylko tu potwierdzam. Ale dziwie sie, ze system obslugujacy forum Polityki przyjmuje drugi, identycznie brzmiacxy nick. Mialam w przeszlosci do czynienia z trollem z blogu kulinarnego, ktory wrecz podszywal sie pode mnie. I bylo to bardzo przykre, bo troll jak to troll byl chamski. Obecnie zmienia nicki jak rekawiczki.
Przez nieuwage wpisalam sie pod wizytowka mego Kotka, M. Sorry, to ja. A Kotek to Kotek. Sorry, Mordko.
@Gospodarz
Nie ustosunkowywałem się do wpisów @Jagody… Nigdy też nie przyszłoby mi do głowy określać Politykę mianem postkomunistycznej. Miałem na myśli swoje własne fragmenty, z których być może można by wnioskować, iż „bronię Dziwisza”, w każdym razie dystansuję się od powszechnej tu dezaprobaty dla jego decyzji, aż do pytań, czy nie można by za to, co zrobił, obarczyć go odpowiedzialnością prawną, i powiązanej charakterystyki osoby, że zrobił tak, no bo taki jest po prostu, no marny. Ja kardynała nie znam, szanuję bardzo jego Szefa i pamięć o nim, to że dla niego pracował wydaje się „plusem dodatnim”, ale jak mówię: nie uważam, by obowiązywał bezwzględny zakaz moralny „złamania testamentu”, możliwe są różne okoliczności, na pewno jest to sprawa sumienia, więc może o czymś nie wiem, powstrzymuję się od oceny. I tyle.
Kartka z podróży
29 stycznia o godz. 12:14
Kanonizacja Wojtyły już jest przesądzona, notatki w tym akurat nie pomogą. Jasne jest, że Dziwisz,zdradzając Wojtyłę w sprawie wykonania testamentu, próbuje łapać się czegokolwiek, by bardziej „uświęcać” to, czego uświęcić się nie da, bo to próchno, jak celnie piszesz.
|Zdrada Dziwisza jest właśnie przez to tak intensywna, że bez istotnego sensu, że nie może spełnić celu zdrady. Notatkami, silnie wykastrowanymi, a więc tym co zostało po Wojtyle najlepszego zdradza, że to najlepsze jest zwyczajne i banalne.
Zdradę dla wielkiego celu można próbować rozumieć, może nawet usprawiedliwiać. Zdrada dla byle czego jest dowodem bezapelacyjnego upadku zdrajcy.
Parafrazując – zabił nie dla miliona, ale dla trzech złotych. Sam miał tysiące.
Logik
29 stycznia o godz. 11:39
Jest co na rzeczy – i logicznie i moralnie.
Tylko, że piszesz niecelnie.
Nie Szostkiewicz, nie Polityka są na czele tych co odmawiają innym. Są pod tym względem umiarkowani i dosyć skromni, choć nie kryształowi. Nie wymagajmy tego, to zresztą odpowiada Twoim postulatom, a w dodatku jest niemożliwe. Nie ma takich ideałów.
Logiczniej będzie skierować ten apel pod stosowniejszy adres.
Co do kwestii moralnej – nie wiem dokładnie kto ma „święte prawo” do krytykowania „TW Bogusławów, ale w większości przypadków to jest prawo fakultatywne. W ujęciu moralnym domaga się zbilansowania: za to krytykuję, za to chwalę. Mainstream to jest potępienie „w czambuł”, skoro już jesteśmy w klimatach nieco wschodnich.
@logik & @Adam Szostkiewicz
generalnie, to mowienie innym jak zyc jest infantylne i zawsze odbiuja sie czkawka. W Polsce, gdzie instynkt stada jest dzisiaj tak silny jakim byl za PRL-u, to jest jedna z glownych przyczyn wojny polsko polskiej. My ‚antykomunisci’, ‚weterani’, ‚prawdziwi katolicy’. Jest sie za albo przeciw tlumowi, zamisat byc soba i za soba. Tak jak to ma miejsce w Wielkiej Brytanii, ktora procz Polski znam najlepiej. Tam nikt nikogo nie osmieli sie klasyfikowac i nikt od nikogo nie oczekuje zadnych deklaracji albo wyjasnien dlaczego takowych jest brak. Brak tych umiejetnosci u nas Polakow, prowadzi do tych idiotycznych wojen polsko-polskich. „Zyc jak chcesz byle zgodnie z prawem i daj innym zyc” ot i wszystko czego potrzeba do zgody.
@Tanaka:
Skoro pytasz o „pojechanie”:
> Można by przyjąć, że skoro KK ma w sobie wbudowany cynizm i priorytet interesu zamiast tzw. ?miłości? to faktycznie, nie ma zdrady, nie ma nielojalności;
Czy KK ma wbudowany cynizm, to kwestia dyskusyjna.
Powinność wobec testamentu zmarłego nie wydaje się wartością chrześcijańską — nie ma takiego przykazania, ani w Dekalogu, ani w nauczaniu Jezusa. Jest wartością szeroko akceptowaną w naszej kulturze, ale to nie to samo.
> gorejące, zboczone emocje rządzą
Co to znaczy ‚zboczona emocja’? Używasz mocnych słów, nie dbając o ich sens…
> a owa ?miłość? jest tylko zasłoną dymną dla maluczkich.
Zarzucasz teraz złą wolę. Jak dla mnie, jest to zarzut mocny, ale nie widzę jego uzasadnienia.
> Jednakże Kościół robi różne nawijki na temat Jezusa, że on fajny był
Te ‚nawijki’ to podstawa nauczania Kościoła.
> Papież się przytula do kardynała, kardynał do papieża
Znowu używasz mocnych słów bez dbałości o sens — zostawmy nawet na boku to, że Stanisław Dziwisz został kardynałem w roku 2006, czyli po śmierci Jana Pawła II; ale w jakim sensie się ‚przytulali’?
> Zbrodnia zdrady, kradzieży, oszustwa, czyniona publicznie, w nieustannej recydywie, ku zgorszeniu maluczkich ? co zgodnie z zapowiedzią Jezusa oznacza jedną tylko karę ? wieczne potępienie.
Wikipedia: Zbrodnia: czyn człowieka, który spotyka się ze szczególnym potępieniem ze strony społeczności. Termin ten zawsze odnoszono do zbrodni umyślnego pozbawienia życia (zabójstwo, morderstwo), jak i zbrodni przeciw majestatowi (crimen laesae maiestatis).
W jakim sensie piszesz o ‚zbrodni’? Odpowiednią dajmy miarę słowu 😉 Przewina — może, ale zbrodnia?
Jezus naucza o odpuszczeniu grzechów, brak odpuszczenia rezerwuje jedynie dla ‚grzechu przeciwko Duchowi Świętemu’, nie wiem więc skąd Twoja sugestia, że kardynała spotka wieczne potępienie.
> Moralnie oceniając, nie widać możliwości, by nie uznać tego co Dziwisz zrobił za coś innego niż zdradę.
Widać możliwość — wystarczy uznać, że abp. Dziwisz uważał, iż Jan Paweł II z jego perspektywy (kilku lat po śmierci, możliwości wzmożenia kultu i nauczania jego osoby) sam by tak postąpił… Samo przekonanie o bliskości więzi może abp. do takiego wniosku prowadzić.
—-
Ja bym to nazwał ‚pojechaniem’ — szafowanie mocnymi sformułowaniami.
Gekko
29 stycznia o godz. 11:44
Rzecz jasna.
Lekka korekta – sprawy nie tyle są czysto biologiczne, co psychologiczne i osobowościowe, acz one są silnie przez czystą biologię determinowane.
Nie ma w tym nic specjalnie sensacyjnego dla człowieka ciekawego, drążącego, pytającego, a więc rozwijającego się, wznoszącego i doskonalącego. A w rezultacie – człowieka, bardziej. Bardziej człowieka esencjonalnego, istotnego, a mniej, dzięki podróży „od” – istotę będącą brakującym ogniwem między światem niższym, lub obocznym a człowiekiem właściwym.
Jest to jednak sensacyjnie nie do przyjęcia, wywołującego wymioty fizjologiczne, aksjologiczne, antropologiczne, moralne i teologiczne, biznesowe, marketingowe, ekonomiczne, polityczne, militarne, policyjne i wszelkie inne powiązane – przez Kościół.
Kościół wie, kler słyszał, zna, niejeden nawet studiował, niejeden się wgłębia, jak niejaki Oko, w dodatku oko habilitowane, grany ledwie skrywaną kompulsją, by dać odpór wrogowi. Ale to wróg przede wszystkim wewnętrzny.To Oko pali się od środka, siedzi w piekle własnego skrzywienia, odmówionej wolności i pełni ludzkiej podmiotowości, najpierw przez innych, a potem osobiście, codziennie, odmówionej sobie przez siebie. Oko zapiera się siebie, codziennie.
Takie i podobne mechanizmy buzują w niemal wszystkich członkach kleru. Kościół działa na poziomie świadomym i racjonalnym, co także zostało mnóstwo razy wykazane i nie jest żadną sensacją dla ludzi ciekawych. Jest przeto w granicznym konflikcie z własną nieświadomością zbiorową i indywidualną podświadomością każdego klechy z osobna. Nie może żyć w zgodzie i harmonii jednego z drugim. Odmawia praw temu co poza świadomością, bo to szatańskie, nieludzkie, zwierzęce, niegodne i nieboskie.
Sam się złapał w pułapkę nie do rozwikłania, be zanegowania istoty Kościoła i jego „tradycji”. Tą własną chorobą zakaża dzieci w becikach. A następnie pilnuje, by choroba ogarnęła i umysł i ciało. W Polsce zakażonych jest, jak wiemy, 95% osób.Choroba w pełnej postaci nie rozwija się u każdego jednakowo silnie. Co zrozumiałe. Tak działa i biologia i psychologia.
W tym rzecz – by zarażony był zarazem porażony, więc nie miał żadnego wyboru, bo porażony takiego nie posiada. Jest jak zobmie. Niektórym się wydaje, że każdy może, ot tak, swobodnie, wyboru dokonać: Kościół-nie kościół, wiara-nie wiara, taka czy owaka. Nic podobnego. Zdobywają się na to nieliczni, co wiele kosztuje. Więcej ludzi natomiast obojętnieje, co nie jest budowaniem, a olewaniem.
Jednak i to miewa pozytywne skutki.
Pozdrawiam
do praktykujących; to już chyba wiecie teraz jak traktować tajemnicę spowiedzi. to,jakim antywartościom hołduje kler z najwyższej półki tłumaczy zażartą i wygraną walkę o niepodleganie lustracji.
@Adam Szostkiewicz:
Dziękuję uprzejmie za odpowiedź, choć unika Pan głównej linii. Nie odniósł się Pan do twierdzenia, że KAŻDY ma prawo krytykować komunę i postkomunę. Ofiarami bowiem byli wszyscy ci, którzy nie byli sprawcami, niezależnie czy działali czynnie czy nie. Nawet ci urodzeni później, choćby dlatego, że im rodzice żadnej własności nie przekazali w spadku z powodu rządzenia Polską przez komunistów.
Ostatnie zdanie Pana odpowiedzi mogę spokojnie odwrócić, sparafrazować i napisać:
„Mam natomiast niechęć do tzw. demokratów pierwszej godziny, którzy mając za sobą lata służby dyktaturze usiłują być sędziami moralnymi i nauczycielami „prawdziwej” demokracji.”
Żeby była jasność, znam Pana życiorys i to ostatnie nie odnosi się do Pana akurat biografii. Ale jest Pan, moim zdaniem, zbyt gorliwy w wybielaniu czerwonych.
Ja na przykład uznałbym za swoją klęskę życiową gdybym będąc dawnym działaczem SKSu czy NZSu chodził codziennie do pracy z peerelczykami z nomenklatury. Dziękuję codziennie Panu Bogu, że umiem zarobić na chleb nie stykając się z tym środowiskiem. A to nie jest niestety takie częste we współczesnej Polsce.
Jerzy Pieczul
29 stycznia o godz. 11:16
Z wywodu zrozumiałem że jest kłamstwem
Kto był przy rozmowie ?
Jagoda była obecna // rzecz w tym która Jagoda bo ponoć są dwie//.
Kiedy II Armia WP przebijała się przez Wał Pomorski do Bałtyku
Każdy dowódca chciał jak najszybciej zameldować że do morza doszedł.
W jakimś momencie meldują że przywieziono butelką z morską wodą jako dowód – ktoś chciał nawet spróbować- bo jak z morza to słona być musi.
Chłopy jednak były frontowe – a co jak nasikali do butelki????
Jagody przy napełnianiu nie było więc kto zaręczyć może ?
To trochę podobnie jak z fiolkami -we Włoszech Karabinierzy szukają jakiejś co ponoć komuś zginęła – potem sprawdzą co w środku.
ukłony
@ logik
Popieram.
Do krytyki ma prawo każdy.
Inna sprawa, czy postawa i czyny krytyka nadają jego krytyce wiarygodności i wagi.
Tylko bowiem osobista wiarygodność krytyki sprawia, że jest ona wzbogacającą cnotą a nie koniunkturalną manipulacją.
Na przykład wartościującą krytykę od koloru jej przedmiotu, albo efektu „placebo” wobec podmiotu.
I na tej podstawie, osobistej wiarygodności, do wyboru opinii o krytyce, też każdy ma prawo.
jestra
29 stycznia o godz. 15:40
Na zdrowie. Rzeczywistość weryfikuje wywody, a nie kolejne słowne konstrukcje.
@ Tanaka,
przeczytałem z życzliwym rozbawieniem (te ukonstruowane ad hoc ‚wymioty aksjologiczne’ pyszne!)
Bardzo wnikliwie poszerzyłeś moją (jakże skąpą) wiedzę o ksobnych mechanizmach i skutkach manipulacji w zamkniętym kesonie członków organizacji psychototalitarnych.
Ja pisząc o biologii sterującej psychiką, miałem na myśli bezbronne ofiary tych organizacji – czyli plemiona i jego członków.
W społeczeństwach współczesnych cywilizacji natomiast, wskaźnik „ofiarności” nie sięga – skądże – tych naszych 90-iluś procent i drastycznie spada.
Ja tam wierzę więc w siłę biologii ewolucyjnej, która być może i nam, w Polsce będzie dana (bo na pewno nie wypracowana ani zasłużona).
🙂
Pozdrowienia!
@ PAK
29 stycznia o godz. 14:22
–
Czy Ty sugerujesz w ostatnim akapicie, że moralność to zdolność przypisywania innym własnych norm???
A la: „biskup zrobił tak, jak sądził że papież by zrobił”?
To by się komponowało ze specyfiką zagadnienia.
Polegającą na tym, że jednym ze wskaźników amoralności jest szukanie jej ad hoc, pośród przepisów.
Nic dziwnego, że o międzyludzkiej, z Boskiego nadania lojalności, szacunku i wyrażaniu głoszonych przekonań czynem, nic w przepisach KK nie znalazłeś.
Jak mówi pismo: by mnie poznać, tam nie szukajcie, gdzie i nie znajdziecie.
Pozdrawiam.
@Logik
Nie specjalnie czuje sie weteranem walki z PRL-oskim rezimem bo tluklem sie z nimi nie dlatego ze ‚pucowali’ sie za komunistow, ale dlatego ze innym nie pozwalali ‚pucowac’ sie za kogo ludzi chcieli. Poza tym, razem ze mna w bijatykach bralo udzial wielu ludzi z legitymacja PZPR-u bo im sie tez nie podobalo ze Gierek i spolka wiedzieli lepiej od ludzi jak zyc i myslec. I dzisiaj obojetne mi kto w jakim kolorze mysli, bo ja za takie wlasnie prawo nawalalem sie jako student-warchol z PRL-em.
PS. Nie podalbym reki za zadne skarby swiata czlowiekowi, ktory dosluzyl sie emerytury w PRL-owskim UB.
@logik
wie Pan, jeśli jest Pan naprawdę muzułmaninem, to oczekiwałbym większej wrażliwości w kwestii społecznego wykluczania, czego przejawem jest niepodawanie ręki komuś, bo Pan ma takie widzimisię. Prędzej czy później może się Panu zdarzyć, że jeden z tych ,,prawdziwych” patriotów, antykomunistów i obrońców świętej wiary katolickiej, nie poda ręki Panu albo innym polskim muzułmanom, bo mu się nie podobacie, tak jak Panu się nie podobają ,,peerelczycy z nomenklatury”. Nie poda na tej samej zasadzie wykluczania hurtem jakiejś grupy ludzi, na jakiej Pan wyklucza inną grupę. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej, proszę Pana. Jest, o ile jest, tylko indywidualna.
Gekko
29 stycznia o godz. 16:22
Wnioski wsparte biologią złapałem, a o biologii i psychologii wspomniałem dla porządku;nie wszystko to czysta biologia.
Siła biologii ewolucyjnej wszędzie jest jednakowa, ale nie wszędzie jest zauważana. Ewolucji to nie przeszkadza, nie czuje się z tym niekomfortowo. szkodzi ludziom, na głowę, ale z powodu siły ewolucji, i to się zaczyna powoli zmieniać.
pozdrawiam
PAK
29 stycznia o godz. 14:22
OK, wyjaśniłeś, jak rozumiesz to „pojechane”, dzięki. W tym momencie mogę odpowiedzieć tylko krótko. wersję pełniejszą znajdziesz czytając moje inne posty, ale rozumiem, że może nie masz czasu lub ochoty, to nieco większa praca.
Tak więc: oczywiście – cynizm w K k jest kwestią dyskutowalną. jest silnie i stale obecny, ale dyskutować można. wikipedia nie jest najlepszym źródłęm choć najszybszym. zbrodnią jest także gwałt i podobne czyny, także zdrada. rozróżnienie kodeksowe to jedno, moralne to drugie, literackie to trzecie, potoczne to czwarte; są i inne. łączą się i przeplatają.
nie jest ważne kiedy Dziwisz został kardynałem. przytulał go Wojtyła dosłownie i w sposób przenośny, w miłości, wierze, zaufaniu, spodziewanej lojalności. nie ma sensu dalej tego określenia analizować. Skutek, o którym mówimy jest taki, że Dziwisz wykonał odwrotność tego, czego chciał Wojtyła. to sprzeczne z esencją przytulania.
Nauczanie Jezusa i nauczanie i działanie Kościoła to 3 różne rzeczy, które się czasem schodzą, często rozchodzą albo są wzajemnym zaprzeczeniem, ze zbrodnią (incydentalną lub masową) w tle, lub na pierwszym planie. Skutkiem tego jest kilkaset kościołów, a wszystkie od Jezusa się wzięły i tej samej Księgi. Dlatego to nawijki.
Dziwisz nie miał zrobić jak uważa, nie to mu zlecił Wojtyła, nic nie słychać, by zapowiedział: Stasiu, masz tu moje zapiski i zrób jak uważasz. Różnie można sobie gdybać o myślach Dziwisza, co nie zmienia faktu zasadniczego. Dochowanie ostatniej woli umierającego jest kwestią zasadniczą. Żadne kościelne kodeksy nic tu nie mają. to sprawa osobistego zlecenia i osobistego przyjęcia,oraz kwestia „chrześcijańskiego” zobowiązania i honoru. Inaczej ostatnia wola nic nie znaczy i każdy może zrobić z wolą zmarłego co tylko ma ochotę. Odmówić zgody na własne wykonanie tego, o co prosi umierający, przy jego świadomości – można, bowiem nie można konkretnej osoby zmuszać do wykonania czyjejś woli. Ale potwierdzić, że się wolę wykona, a potem się zaprzeć, po śmierci wolę ustanawiającego – to zdrada. Tym większa, że Wojtyła miał największą ufność i największej lojalności miał prawo oczekiwać od tego, co stał zawsze za nim od dziesięcioleci.
@Adam Szostkiewicz:
„…byłaby w stanie podać jednego przykładu budowania przez Politykę Jerzego Baczyńskiego rzekomo na kłamstwie…”
A Sroka? Ten to sam siebie zełgał.
Byl taki przypadek, kiedy to nie spelniono woli zmarlego i jestem temu *nieslownemu* wdzieczny;chodzi o dziela Franza Kafki, ktory prosil swojego przyjaciela Maxa Broda, aby po jego smierci je spalil. Max Brod tego nie zrobili, dlatego mamy dostep do najwiekszych dziel literatury: Procesu, Zamku, Ameryki.
Ale oczywiscie nie ma to nic wspolnego z nieslownym garkotlukiem(jak go ktos na blogu nazwal) Dziwiszem. No i zapiski JPII raczej nie sa takie bezcenne i ludzkosc moglaby sie bez nich obyc.
@ Tanako,
Absolutnie łapię, co podajesz i usilnie popieram.
A czego nie łapię – pomagasz podchwycić.
Bardzo za to dziękuję.
Może tylko tyle dodam, że (cytując Skaldów) „życie jest formą istnienia białka, a co w kominie – mnie już nie załga” 😉
Pozdrowienia.
@Tanaka:
> Czy Ty sugerujesz w ostatnim akapicie, że moralność to zdolność przypisywania innym własnych norm???
Nie. Moralność ma wiele różnych wykładni. Jedna z grup takich wykładni opiera się na analizie intencji. Abp. Dziwisz tłumaczy (jak rozumiem), że osobiste rozmowy z Janem Pawłem II pozwoliły mu zrozumieć ducha zapisu testamentowego, a nie tylko jego literę; a więc, że realizuje jego wolę. Intencja byłaby więc dobra, usprawiedliwiając czyn.
> W tym momencie mogę odpowiedzieć tylko krótko. wersję pełniejszą znajdziesz czytając moje inne posty, ale rozumiem, że może nie masz czasu lub ochoty, to nieco większa praca.
Masz rację — czytałem pobieżnie. Ale to co czytałem utwierdzało mnie w moim zdaniu. Często sympatyzuję z tym, co piszesz, ale jednocześnie razi mnie ostrość sformułowań. Rzeczywistość nie jest tak jednowymiarowa, a słów należy używać z umiarem.
> cynizm w K k jest kwestią dyskutowalną. jest silnie i stale obecny, ale dyskutować można.
Twierdziłeś mocniej: KK ma w sobie wbudowany cynizm. Temat jest właściwie na osobną dyskusję, zaznaczę tylko potencjalny (jeden z wielu) obszar takiej dyskusji — czy to Kościół czyni swoich członków cynikami, czy to członkowie Kościoła wnoszą do niego swoje osobiste grzechy.
> wikipedia nie jest najlepszym źródłęm choć najszybszym. zbrodnią jest także gwałt i podobne czyny, także zdrada
Zbrodnią jest wyjątkowo ciężka przewina moralna. Zupełnie mi odpowiada postawienie granicy na poziomie morderstwa, by nie prowadzić do inflacji określenia, ale gdybyś dopisał gwałt, czy tortury, to się nie sprzeciwię.
W tym przypadku ewidentnie zbrodni nie mamy — czyn Stanisława Dziwisza nie jest karalny według jakiegokolwiek kodeksu, nie czyni też krzywdy jakiejkolwiek żyjącej osobie… Najgorsze, co o nim można powiedzieć, to że łamie normy współżycia międzyludzkiego.
Żeby było jasne — działanie abp. Dziwisza nie podoba mi się, ale uważam, że nazywanie go ‚zbrodnią’ jest nadużyciem. To nie ta miara.
> Skutek, o którym mówimy jest taki, że Dziwisz wykonał odwrotność tego, czego chciał Wojtyła.
Nie wiem, czy skutek jest taki.
Abp. Dziwisz jest strażnikiem pamięci i kultu Jana Pawła II. To pod jego opieką rozwija się krakowskie sanktuarium, to on rozpowszechnia ampułki z krwią, szerząc kult, to w jego diecezji powstają kościoły pod wezwaniem Jana Pawła II, to abp. Dziwisz przypomina (także takimi publikacjami, jak ta) działania Jana Pawła II.
Mam problem z poziomem intelektualnym i religijnym tego, co szerzy kardynał Dziwisz, ale gdy mówisz o ‚przenośnym przytulaniu’, to widać jego odwzajemnienie (oczywiście na miarę krakowskiego kardynała).
Pozdrawiam!
Logik
Logik
29 stycznia o godz. 15:09
Jezu !
Nie wszyscy ci byli ofiarami, co nie byli sprawcami.
Nie wszyscy co byli sprawcami nie byli ofiarami.
Jeśli każdy ma prawo krytykować komunę, to i sprawca.
Dalej to już mi się nie chce tłumaczyć.
Gekko
29 stycznia o godz. 20:22
O! Skaldowie to zacni pieśniarze byli. Tacy osobni i tacy nadobni.
🙂
Nominaci Wojtyły wydają się skuteczni w walczeniu o INTERESY KK w Polsce.
Tyle że nie stwarzają wrażenia ludzi PRAWYCH.
Któż mógłby być wzorcem do naśladowania?
człowiek prawy nie jest interesowny…….
Ale to zbyt wysokie wymagania wobec głoszących bezinteresowność…..
PAK
29 stycznia o godz. 21:59
W sprawie „ostrości sformułowań – masz poniekąd rację. czasem, rzadko, stawiam pewne tezy wyraziściej, wydobywam kontrasty, lub okazuję rozpiętość poglądów – co pomaga (jasne, nie zawsze) w dyskusji, wydobywając ją z kolein częstego banału. Znacznie częściej – jeśli użyję zwrotu mocniejszego – odzwierciedla to moje stanowisko. Zwróć uwagę na zasadniczą nierówność w publicznej dyskusji: opresyjność zachowań kleru i całej instytucji przy gładkich słówkach. Usta pełne miłości bliźniego, a w ręku pałka. Należy o tym mówić głośno i wyraźnie. Subtelne gdybania i uprzedzające usłużne teologizowania czy to co w ręce jest może laseczką pasterską, lub gazetą zwiniętą w tutkę są działaniami przeciw sobie i bliźnim – równie uwięzionym i gnębionym.
Nieco inne zobowiązania ma gospodarz bloga, nieco inne jego uczestnicy. Ci mają trochę więcej swobody. Blog inaczej nie miałby sensu.
Kk ma w sobie wbudowany cynizm, zawiera w sobie oszustwo, zawiera – może przede wszystkim – ciężkie skrzywienie wspólne wyrastające ze skrzywień osobowościowych członków kleru. Wszystkie te czynniki są stale w nim obecne, skład mikstury zależy od czasu i miejsca, przy czym skrzywienie jest najbardziej stałym elementem. Jest oczywiście i tzw „miłość boża”, przy czym jest ona najrzadszym składnikiem. Wśród kleru są i ludzie pozytywni, bardzo pozytywni, piękni wewnętrznie, zdrowi na psychice i osobowości, wybitni pod względem cech rozwojowych. Jest ich jednak niezwykle mało. Mniej niż w standardowym przekroju związku ludzi o porównywalnym wykształceniu, doświadczeniu etc. Bierze się to z obecności skrzywienia, naznaczającego kler, a znacznie rzadziej obecnego wśród ludzi swobodniejszych.
Dziwisz może się dowolnie tłumaczyć w sprawie notatek Wojtyły. Punktem odniesienia jest to, że życzeniem przedśmiertnym papieża było, aby notatki zniszczyć. Osobiste notatki, osobistość, intymność człowieka. Niewielka sfera prywatna, nie zagarnięta przez oficjalność, celebrę, uświęcenie, utylitarność, politykę, manipulacyjność. Człowiek składający komuś swą ostatnią wolę, staje się bezbronny, nagi. Nic już więcej nie może, ponad to, że ufa najgłębiej w wykonanie woli przez człowieka, który się tego podjął i zapewnił, że ją wykona zgodnie z przedśmiertnym , ostatnim życzeniem. Odmówienie tej prośbie, już po śmierci proszącego, jest zdradą, bo pozbawieniem proszącego jego największej intymności, kiedy nie ma nad niczym kontroli i pozostało tylko jedno – zaufanie.
To jest powszechnie rozumiane, stąd wykonanie woli umierającego jst sprawą najwyższych kwalifikacji honorowych.
Prośba papieża była niewielka, skromna, drobna wobec tzw. całokształtu spuścizny, obfitości przemów, pism i performansów.
Brak wybitności w treści notatek, o czym wspomina Adam Szostkiewicz tym bardziej wskazuje, że należało bezwzględnie dotrzymać zobowiązania wobec Wojtyły. Ujawniają one miałkie obszary umysłu i być może także osobowości Wojtyły. To osobiste i intymne. Zauważ, że Dziwisz silnie ocenzurował notatki i wybrał przecież nie te najsłabsze, ale najlepsze, przynajmniej według własnych kryteriów, pozostałe były więc jeszcze słabsze od tych opublikowanych.
Każdy – jak sądzę – potrzebuje w życiu choć kilku pewników. Jednym z tych kilku, czasem jedynym – jest to, że na zakończenie naszego życia osoba której ufamy i składamy naszą ufność w „serce”, nie zawiedzie i spełni nasze życzenie na podsumowanie życia. Zaprzeczenie temu jest ohydą, czymś niezwykle odstręczającym, jest zdradą i w wyłożonym sensie zbrodnią, bo „wyjątkowo ciężką przewiną moralną”.
Jedni widzą w działaniu Dziwisza cynizm, bo notatki publikowane są w wydawnictwie komercyjnym i w grę wchodzi zysk. inni nie akceptują istoty czynu Dziwisza. Jak wyżej wspomniałem – Dziwisz oświadczył, że resztę notatek spalił. Sobie przypisał jedynowładztwo. Wszedł w rolę Wojtyły. Stojąc za nim przez kilkadziesiąt lat – postanowił nareszcie się nim stać. Poza wszystkim, to jest skrzywione, to jest chore.
Albo uznajemy respektowanie woli zmarłego jako wartość moralną i cywilizacyjne dobro i wtedy nie ma nad czym dyskutować – podobnie jak nie dyskutujemy nad przykazaniem „Czcij ojca swego i matkę swoją” – albo nie uznajemy. Relatywizowanie tego sposobem intelektualnych spekulacji jest dla mnie obrzydliwe, ponieważ zasady moralne mają być jasne i proste, by w ogóle się nadawały do stosowania, a nie wielobarwne, kiedy się stają przeciwieństwem moralności. Choćby w notatkach JPII były diamenty intelektu, powinny byś spalone, jeśli taka była wola zmarłego. Nie ma najmniejszego znaczenia ich wartość dla ludzkości, która istniała przed JPII i Kafką i jakoś sobie dawała radę bez nich, i długo będzie jeszcze istnieć po nich. Moralność, niestety, jest towarem na targowisku próżności – więc dawno temu przestała być moralnością. Kościół rzymski nie jest strażnikiem moralności, lecz obrzydliwą handlową firmą nią kupczącą.
@Jerzy Pieczul i Tanaka:
Przepraszam, ale mam wrażenie, że naiwnie podchodzicie do etyki. Od starożytnych Greków dyskutowano o tym, co jest dobre, a co złe, próbowano rozświetlić rozumem. Swoją wizję tyki miał Platon, swoją Arystoteles, mieli ją cynicy i stoicy — tak aż do współczesności.
Kwestia zastosowania się do zapisu testamentu nie jest prosta i oczywista. Jest dobrze utrwalona w tradycji, ale ma bardzo słabe podbudowanie teoretyczne — może u Kanta znalazłaby uzasadnienie, może dałoby się naciągnąć czwarte przykazanie Dekalogu… Nie jest to jednak rzecz tak oczywista i prosta, jak to odmalowujecie. (I z tego powodu bywa wykorzystywana do konfrontowania tez systemów etycznych z intuicją.)
Powiedziałbym, że zwłaszcza w tym wypadku. Bo komu stała się krzywda? Nie czytałem tych notatek, mogę jedynie zaufać Gospodarzowi, że nie ma tam sensacji, odkrytych tajemnic, sekretów Watykanu, osobistych, wyrazistych opinii o uczestnikach życia publicznego… Chyba by je wymienił… Tanaka pisze o ‚miałkich obszarach umysłu’, ale dla kogo to zaskoczenie? Intymność wiary? Ależ to kwestia świadomości wierzącego — ujawnienie czegokolwiek po śmierci już na to nie wpływa… Więc czego bronimy? Przykładu dla wiernych? Tu bym się zgodził, ale też ci wierni mają własne zdanie o swoim pasterzu…
@ Tanaka
29 stycznia o godz. 22:04
–
Skaldowie to SĄ git chłopaki – i pobożne.
Czegóż nam więcej trzeba, przy czytaniu notatek w katakumbach, Tanako?
😉
@ PAK
29 stycznia o godz. 21:59
@Tanaka:
> Czy Ty sugerujesz w ostatnim akapicie, że moralność to zdolność przypisywania innym własnych norm???
Nie. Moralność ma wiele różnych wykładni. Jedna z grup takich wykładni opiera się na analizie intencji. Abp. Dziwisz tłumaczy (jak rozumiem), że osobiste rozmowy z Janem Pawłem II pozwoliły mu zrozumieć ducha zapisu testamentowego, a nie tylko jego literę; a więc, że realizuje jego wolę. Intencja byłaby więc dobra, usprawiedliwiając czyn.”
PAK, ponieważ przejrzyście odpowiadasz na moje, a nie Tanaki pytanie o to, co sugerujesz, dziękuję za odejście od sugestii i postawienie sprawy wprost.
Nie znam bardziej dogłębnie ilustrującej i definiującej demoralizację wypowiedzi, niż to , co Ty tu napisałeś.
Oczywiście komentuję to z intencją przydania chwały Twej wypowiedzi, w imię miłości, wznoszącej domniemanie ducha ponad wszelkie czyny, jakie człowiek człowiekowi zadać może.
Zobaczymy, czy moje usiłowania wywrą wrażenie na moralności.
PAK
30 stycznia o godz. 11:31
Dobra:
Kochana mama, na łożu śmierci zaklina Cię: synku kochany – spal !
Przyrzekasz: spalę ! twoja wola się wypełni.
Mamusia pochowana Po czym idziesz do drugiego pokoju pokombinować. I wychodzi, że nie spalisz, bo się przyda. wszystko sobie uzasadniłeś Arystotelesem, Platonem, stoikami i cynikami.
Nie o to mama prosiła, do czego innego się zobowiązałeś. Nie mieszaj do tego Platona.
Gekko
30 stycznia o godz. 12:06
Wina i Mariolki 🙂
PAK
30 stycznia o godz. 11:31
Mowa jest nie o gawędach o moralności, lecz o moralności. I to o moralności katolickiej, która jest jakoby objawiona, więc niezmienna. W rzeczywistości jest tak zmienna, że właściwie nie istnieje. Pokazuje to nie tylko zachowanie niewiernego Dziwisza, ale i niedotrzymywanie wierności naukom Jezusa przez cały Kościół rzymski od początku jego istnienia.
Nie rozumiem argumentów
Czy nie wystarczy powiedzieć że :
nie spełnienie ostatniej woli zmarłego-
którą to zobowiązaliśmy się wykonać
– można porównać tylko do okradzenia nieboszczyka z pośmiertnego całunu-
gdy ON skonał.
Po co przywoływać mędrców.
Podłość to PODŁOŚĆ
ukłony
zezowaty
30 stycznia o godz. 21:19
Powiedzieć wystarczy. Ale PAK nie jest dziś w szczytowej formie. Trzeba pomagać.
@Gekko, Tanaka:
Strasznie się unosicie moralnie. A zapytam: komu ta publikacja notatek szkodzi?
Gospodarz dał odpowiedź: notatki, zwłaszcza religijne, mają charakter intymny.
Odpowiedziałbym, że w intymności chodzi zwykle o jedno z dwojga: atmosferę, lub wstyd. Nic co wiem o tych notatkach nie wskazuje, że Jan Paweł II miałby się ich wstydzić. (Jeśli takie były, kard. Dziwisz je zniszczył.) Atmosfera modlitwy była ważna w chwili ich powstania — teraz już nie.
Dajecie inną odpowiedź: że to zdrada. Tu sytuacja nie jest taka prosta — notatki służą ‚promocji’ osoby ‚zdradzonej’ (dofinansowanie Centrum JPII, tworzenie atmosfery przed kanonizacją), nie wyrządzając jej szkody. Na dodatek dotyczy osoby bardzo bliskiej osobie zdradzanej (dużo bliższej niż ktokolwiek z Nas), gdzie bliskość mogła służyć wyjaśnieniu zleceń testamentowych.
Jerzy Pieczul daje jeszcze inne wyjaśnienie — że to sprzeczne z nauką katolicką, na której straży stoi abp. Dziwisz, jako duszpasterz swojej archidiecezji. I to bym traktował najpoważniej z wszystkich krytyk, choć z zastrzeżeniem, że nie przypominam sobie nauki katolickiej w tym zakresie. Szacunek dla zleceń testamentowych mieści się jednak w katolickim rozumieniu czwartego przykazania.
@ PAK
Ależ ja się wcale do poziomu moralności unosić nie muszę, więc i nie unoszę.
Rozumny sprzeciw wobec zła, to, wbrew lokalnym pozorom, stan normalny człowieka cywilizowanego.
Przeciwnie, to amoralność jest poniżająca.
I to ona jest w tym straszna.
I, wbrew temu co inicjuje Tanaka, wspieranie wydobycia się autorów amoralnie pokrętnych wypowiedzi, aby pomóc im wznieść się duchowo, pozostawiam duchownym.
Jest to bowiem działanie tyleż irracjonalne, co pomoc śledziowi, aby stanął na własne nogi.
Jemu, pozostaje życzyć, aby zamiast ogon mienić nogami, popracował nad formą wykształcenia sobie moralnych odnóży.
Ewolucja zna takie przypadki.
Wspierajmy ewolucję.
PAK
31 stycznia o godz. 13:10
Ja bardzo proszę, czytaj i staraj się rozumieć co czytasz. Pytanie „komu to szkodzi?” jest pytaniem dziwacznym i nietrafnym. Ani Ty, ani Dziwisz nie jesteście w stanie rzeczowo i uczciwie i w sposób pełny odpowiedzieć na to pytanie o „nieszkodę”. To nieuprawniona uzurpacja. Można postawić tezę: szkodzi. szkodzi – bo obniża „świętość” i heroiczność wizerunku Wojtyły. Szkodzi bo jest zdradą, sprzeniewierzeniem się ostatniej woli człowieka, odarciem go z intymności, gra na ludzkiej bezbronności odejścia, co jest obrzydliwe moralnie. A może nie szkodzi, bo przecież nie jest Jezusem, ale człowiekiem. Ale jednak szkodzi, bo pokazuje małość człowieka, płaskość myśli, przesądy, posługiwanie się zdartymi kliszami, niegodnymi człowieka myślącego i w dodatku namaszczonego. Ale jednak nie szkodzi bo pokazuje człowieka w pełnej krasie. Ale szkodzi, szkodzi, szkodzi bo….
A poza tym szkodzi, bo się 17546 osób obrazi i rozczaruje notatkami, a 498554 osoby uznają, że publikacja notatek przez Dziwisza to złamanie przyrzeczenia, ostatniej woli umierającego, zdrada i obrzydliwość moralna.
Dalszy rozbiór twierdzenia pozostawiam Tobie.
Ostania wola człowieka nie ma z „nieszkodzeniem” nic wspólnego. To jest sprawa etyki, więc wymaga moralnej reakcji. Kombinowanie z „nieszkodzeniem” niebezpiecznie zbliża to do cynizmu.
Postrzeganie transakcyjne granic moralności, modo: „komu to służy/ komu szkodzi” nie jest ani dziwaczne ani nietrafne.
Przynajmniej w świetle wiedzy o człowieku.
To po prostu charakterystyczne, wczesne osobnicze stadium rozwojowe, o czym już pisałem.
Mam nadzieję, że słowa rozwojowe nie używam w inkryminowanym przypadku na wyrost.
A skądinąd istotną funkcją tzw. wiary jest promocja stadiów embrionalnych pojmowania moralności jako docelowego modelu postrzegania świata.
Naturalnie, jest to na tyle naukowe i możliwe, jak powrót ssaków do oceanu.
Chyba, że w tym szaleństwie i obłędzie promocji wstecznictwa i zabobonu potopimy się sami, na co się rzecz jasna zanosi.
PAK
31 stycznia o godz. 13:10
Pół słowa w kierunku relatywizowania moralności – szczególnie niedyskutowalnej moralności objawionej – kończy gadkę o moralności, a zaczyna o czym innym Powiedziałeś więcej niż pół.
Nie pójść do spowiedzi lub żyć na kocią łąpę, być homoseksualistą wierzącym i praktykującym, i przyjąć komunię? komu to szkodzi ?
Chyba nikomu, a więc o co to całe „halo” z sakramentami ?
Jacobsky
„Halo” polega na tym, że do sakramentów może przystępować np. morderca, który odsiaduje wyrok, ale skruszał, żałuje za grzechy, obiecuje poprawę i otrzymał tzw. rozgrzeszenie .
Ale już nie rozwodnik, nie ważne czy ze swojej czy współmałżonka winy, bo jeśli mu zależy na przystępowaniu do komunii, bo ani nie utracił wiary, ani nie stał się areligijny, to musi z nowym partnerem pozostawać w tzw. białym małżeństwie, czyli bez konsumpcji seksualnej. Może też mieć, i najczęściej ma, problemy z ochrzczeniem dzieci z nowego „niesakramentalnego” związku.
Wot, i cały dylemat.
Krk ma fioła na punkcie seksu i tzw. czystość cielesna wymagana przed ślubem, potem już nie obowiązuje, za wyjątkiem rozwodników.
Oczywiście, że ludzie przeważnie to olewają, ale znam osoby głęboko wierzące, dla których to JEST problem.
mag,
nie o to chodzi. Nikt, kto przystępuje do komunii nie ma napisane na czole, że jest rozwodnikiem, homoseksualistą czy wypuszczonym z więzienia mordercą, a już na pewno nie ma napisane na czole, że odpuszczono mu grzechy. Ksiądz udziela komunii, wierny ją przyjmuje, a więc nikomu to nie szkodzi, że udziela jej tak grzesznikowi, jak i bigotowi, bo przecież przyjęcie komunii przez zatwardziałego grzesznika nie powoduje, że tenże zadławi się hostią na miejscu lub zakrztusi śmiertelnie winem. A więc komu to szkodzi ? Nikomu. A jednak krk pilnuje czystości przedsakramentalnej jak oka w głowie. Cały ten ceremoniał opiera się m.in. na zaufaniu kapłana, że wierny jest OK, żeby przyjąć sakrament.
Do czego zmierzam: jeśli ktoś powierza komuś w zaufaniu swoje notatki osobiste, obwarowując ten gest wymogiem zapewnienia, że notatki te nie wejdą w obieg publiczny lub że zostaną zniszczone, to niewywiązanie się z udzielonego zapewnienia owszem – nikomu nie szkodzi, tak jak nie szkodzi przyjęcie komunii w stanie ciężkiego grzechu. Wszystko jest w tym układzie relatywne: sakrament, grzech, przyrzeczenie, jego złamanie. Ten relatywizm jest tym bardziej smaczny, bo stosuje go kardynał. Dla mnie – gites. I dlatego pytam o co to wielkie „halo” z sakramentami i ze spowiedziami ?
Pozdrawiam.
Szkodzi – nie szkodzi
Jeżeli ktoś chce ostatecznej odpowiedzi niechaj zapyta ZAINTERESOWANEGO.
Gdy żył – zależało mu na spaleniu i nigdy tego nie odwołał
Chcecie uzyskać potwierdzenie że póżniej zmienił zdanie ??
no cóż trzeba się po to udać w zaświaty.
Pilnie oczekujemy na powrót – można będzie załączyć oświadczenie do drugiego wydania – wspomoże zainteresowanie.
uklony
Zacytuję Jacobsky”ego, który nawiązuje do stwierdzenia, które padło na blogu ; „komu to szkodzi” – w wiadomym kontekście.
„…to niewywiązanie się z udzielonego zapewnienia owszem ? nikomu nie szkodzi, (…)…”
Jednak szkodzić może i często szkodzi.
Choćby pamięci (dobrej) o zmarłym, ocenie jego postaw, dokonań zyciowych – formułowanych czy rewidowanych w następstwie ujawnienia tego co miało zostać zniszczone. Szkodzi także opinii i wizerunkowi tego, który poleceniu zmarłego się sprzeniewrierzył.
Przecież także o tym dyskutujemy.
Nie spełnił ostatniej woli J.P.źle . A jak spełnił ostatnią wolę prezydenta LK. tuo ilu było z tego niezadowolonych?
@zza kałuży
Ja też zbieram dla swoich studentów takie antysemickie podłe i zawsze tchórzliwie anonimowe wpisy. Ale tu nie ma dla nich miejsca.
Lex,
pytanie „komu to szkodzi ?” zadałem w formie retorycznej, w odpowiedzi na wywody Paka. Myślę tak samo jak Ty i dlatego uważam postępowanie Dziwisza za naganne. Nie sądzę, żeby Dziwisz udzielił komunii komuś w stanie grzechu śmiertelnego, choć tak naprawdę, to „komu to szkodzi ?”
Pozdrawiam
Cynamon 29- po sąsiedzku.
Faktycznie , może Staruszek jest i ZRAMOLAŁY ale ludzie doświadczeni potwierdzą ŻE TO CO PRZETRWAŁO w jego pamięci – WARTE JEST ZAPAMIĘTANIA.
Mnie się wydaje że to co Staruszek już zdążył zapomnieć to podskakiwacze powinni się najpierw nauczyć .
ukłony
zezowaty,
dziś wszyscy mamy szansę wiedzieć tyle samo (patrząc z perspektywy blogowej). Wystarczy mieć wystarczającą ilość czasu oraz przemożną potrzebę, żeby grzebać po wikipedii, po youtubie i po innych zakamarkach sieci. Przy czym nie mam zamiaru odbierać komukolwiek wiedzy i doświadczenia zakumulowanych w ciągu życia, ale też ni trzeba przesadzać z tym, co ktokolwiek zdążył już zapomnieć, a co warte jest nauczenia się przez innych. Poprzednio staruszek był bardziej uczciwy w swych wpisach i prosto z mostu powoływał się na wikipedię. Teraz przestał, ale nadal konstruuje swe wpisy w oparciu o to, co zawarte jest w otwartej encyklopedii internetowej plus wolne skojarzenia i wariacje wokół wyszukanych haseł. Pamięć, na której opiera się staruszek czy my wszyscy ma w tej chwili pojemnośc oraz trwałość lepszą, niż my wszyscy razem wzięci.
Pozdrawiam
Nie dla protestow w objektach sakralnych
_______________________________________
W ub czwartek w katedrze katolickiej w Sztokholmie aktywistki z ugrupowania Femen
przeprowadzily akcje protestacyjna wobec propozycji zaostrzenia prawa do aborcji w Hiszpanii. Rowniez juz wczesniej w czerwcu ub. r aktywistki Femenu „protestowaly” obnazajac piersi w sztoholmskim meczecie przeciw prawom sharii.
Zaden z protestow nie zostal pozytywnie odnotowany w mass mediach szwedzkich. Wrecz przeciwnie prasa liberalna jak i socjaldemokratyczna pisala, ze „swiatynie maja byc miejscem azylu” a takze, ze owe miejsca koscioly, meczety, synagogi – powinny byc wylaczone od manifestacji, protestow itp. Objekty sakralne to sa miejsca w ktorych ludzie przesladowani moga znalezc schronienie, pomoc i wspolczucie.
Jacobsky
2 lutego o godz. 14:11
Najprostsze z pytań:
Czy zachował się jako KAPŁAN- wzór do naśladowania- PRZYZWOICIE?
Odpowiedź raczej jednoznaczna…..
Gospodarzu, pewnie nie będę oryginalny i niczego nowego nie wniosę do dyskusji, bo nie miałem czasu na przeczytanie wypowiedzi innych osób, poza dokładną analizą Pańskiego felietonu. Zgadzam się z Panem. Ostatnia wola zmarłego jest obowiązująca. Niepodważalna. Trzeba ją wykonać z całą starannością, nawet, gdyby w tych notatkach były myśli odkrywcze. Kto tego nie uszanował zachował się więcej niż nieetycznie Pomijam już wątek merkantylny, który najprawdopodobniej przede wszystkim kard. Dziwiszowi przyświecał. Podobnie jak ampułki z krwią przechowywane jako relikwie. Średniowieczny barbarzyński obyczaj. Jest jednak jeszcze jeden aspekt sprawy. Mianowicie taki, że osoby fanatycznie wierzące często roszczą sobie prawo do poprawiania „świata” wg własnych wyobrażeń i narzucania otoczeniu ich punktu widzenia. Tutaj wszystkie chwyty są dozwolone co dokładnie demonstruje kard. Dziwisz w swoim pokrętnych tłumaczeniu się. Uważam, że nawet osoba publiczna ma prawo do prywatności , okrojonej co prawda z racji pełnionej funkcji. Chyba, że jest ekshibicjonistą jak większość celebrytów. Sam JP II do takich nie należał, chociaż hierarchowie naszego kościoła, a szczególnie kard. Dziwisz, ekshibicjonistę z niego starali się zrobić, szczególnie wtedy, kiedy należało uszanować jego chorobę i oszczędzić mu bólu. Wszak był tylko człowiekiem i cierpiał. Opowiadania o tym, że nie schodzi się krzyża można porównać do średniowiecznych tortur popełnianych z pełną premedytacją.
Jacobsky16.58
Wikipedia – zgoda
ale nie pamiętam by tenże Staruszek bez powodu sypał na prawo i lewo określeniami spod budki z piwem jeśli nie gorzej.
A jemu wywalono na łeb całą ciężarówkę tego badziewia.
Ponadto – co by nie powiedzieć o ”ZRAMOLAŁYM” to jakoś on nie zawłaszcza sobie prawa do tego co wolno tylko GOSPODARZOWI – czyli CO I KTO ma prawo pisać na blogu
A tylko on gdy zechce to wyrzuci – jego prawo.
ukłony
” Opowiadania o tym, że nie schodzi się krzyża można porównać do średniowiecznych tortur popełnianych z pełną premedytacją”.
Tak napisałem, a powinienem był napisać:
” Opowiadania o tym, że nie schodzi się z krzyża można porównać do średniowiecznych tortur popełnianych z pełną premedytacją”.
Przepraszam
zezowaty
2 lutego o godz. 21:32
nigdzie nie napisałem, że staruszek jest ordynarny. Owszem, bywa nadęty i miewa fochy, ale nie jest ordynarny.
Pozdrawiam
Z innej beczki:
Prawica nie ustaje w walce z „ideologią gender”. Tym razem Tomasz Terlikowski i Sebastian Moryń z Fronda.pl ogłosili powstanie „Straży przeciwko Gender” , która ma zbierać informacje o przypadkach genderyzacji dzieci w przedszkolach i szkołach.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15388911,Fronda_pl_powoluje_szkolna_Straz_przeciw_Gender.html#ixzz2sDLCqAdx
Panie Redaktorze,
nie spodziewałem się, że mój żart z dżendermerią tak szybko przestanie być żartem?
Pozdrawiam
@Jacobsky
No widzi Pan, z żartami w Polsce trzeba uważać! 🙂
To wstęp do list proskrypcyjnych w oświacie. Tak czcimy dwudziestopięciolecie.
@Jacobsky
To teraz czas na krótki żarcik o „matce polce”, jakaś mała złośliwość o kanonizacji i krótki (ale cięty) komentarz o „katastrofie smoleńskiej” i zapewnisz prawicowej prasie tematy do wakacji. 🙂
Renata Stono,
nie znam się na „matkach polskach”, zaś jeśli chodzi o temat kanonizacji lub katastrofy smoleńskiej, albo najlepiej kanonizacji katastrofy smoleńskiej, to oddaję pokornie pole katolicko-prawicowym publicystom, ze szczególnym wskazaniem na Frondę. Oni są nie do pobicia jesli chodzi o robienie sobie jaj w powyższych tematach.
————————
Adam Szostkiewicz,
widmo krąży po Europie…
Pozdrawiam
Pozdrawiam