Wojtyła w rękach Bożych

Pytają mnie wciąż , czy to dobrze, że kard. Dziwisz nie spalił prywatnych notatek Karola Wojtyły, o co prosił papież w testamencie. Pisałem już o tym na naszym portalu, ale dziś wracam do tego, bo mam mocniejsze wrażenie, że wolę Zmarłego należało jednak uszanować.

http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1568239,1,zapiski-jpii-wbrew-jego-woli-juz-w-druku.read

Jest mróz i szaro, kartkuję te notatki Wojtyły wydane przez ZNAK („Jestem bardzo w rękach Bożych” – cytat z notatek). Mnie nie rozgrzewają duchowo. Dziesiątki stron pełnych zdań po łacinie, skrótów myślowych, podkreśleń. Zalążek, zarys jakiejś opowieści, ale tylko zarys, bo autor zapewne rozwinięcia nie planował. Zaiste, notatki osobiste. Bardzo osobiste, zrozumiałe dla autora, ale czy dla innych, nawet specjalistów?

Tak osobiste, że jakoś niezręcznie się w te notatki wczytywać. Mam takie wrażenie, jakbym kogoś podglądał, jak się modli czy rozmyśla. Nieproszony. Mówią, że sprawy ducha są jeszcze bardziej intymne niż seksu. Zgadzam się. A zatem: nie dla mnie takie „podglądactwo”. Należało wykonać ostatnią wolę papieża.

Kard. Dziwisz, który tej woli nie uszanował, powtarza, że postąpił tak, bo notatki są kluczem do zrozumienia duchowości Wojtyły. Może dla niego, może dla niektórych jeszcze duchownych i badaczy. Dla mnie nie są.

Nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że pobożny duchowny robi takie notatki z okazji rekolekcji (tak jak dziennikarz robi swoje prywatne notatki do artykułu albo przed panelem dyskusyjnym – to po prostu część zawodu i własnego zawodowego rozwoju). Jeśli to miał być jakiś dowód świętości w procesie kanonizacyjnym Wojtyły, to chyba o drugorzędnym znaczeniu.

Dewocyjna tonacja tych notatek nie inspiruje mnie tak, jak niektóre encykliki czy inne pisma Wojtyły. Te zapiski, ponieważ są osobiste, notowane nie z myślą o publikacji, muszą budzić rozczarowanie u kogoś życzliwie zainteresowanego, ale nie będącego nigdy tak blisko z Wojtyłą, jak Dziwisz (choć zetknąłem się osobiście z JP2 i wpłynął on konkretnie na moje życie). Nie wszystko nadaje się do publikacji.

PS Chyba że ktoś kolekcjonuje Wojtyłę i wojtyliana, ale plusem są staranność edycji i doskonale dobrane, niebanalne fotografie Karola Wojtyły.