Poszły konie po betonie
Zaczęła się ostatnia kadencja Trumpa. Inauguracja to było zwykłe targowisko próżności, więc szkoda czasu na rozważanie, jak ktoś na kogoś popatrzył lub czy taniec św. Wita w wykonaniu czarnoskórego pastora poprawi notowania białego prezydenta wśród Afroamerykanów, albo jak jedwabna suknia czy kapelusz za grube tysiące pasowały żonie Donalda, „uratowanego przez Boga, by uczynił Amerykę ponownie wielką”. Już za sto dni nadejdzie pierwszy sprawdzian boskiej mocy w polityce amerykańskiej i światowej.
Nikt przytomny w Europie, w tym w Polsce, nie może jednak nie liczyć się z jego administracją, cokolwiek myśli o Trumpie i Musku. Viktor Orbán już zapowiada „okupację Brukseli” przez międzynarodówkę skrajnej prawicy, dla której trumpizm jest ideologicznym i politycznym natchnieniem. Siły skrajnej prawicy w Europie bezlitośnie wykorzystają osłabienie Francji i Niemiec, filarów UE.
Tylko Hiszpania pod rządami socjalistów Sáncheza chce stawić opór ofensywie skrajnej prawicy. Donald Tusk na razie idzie po linii pragmatycznej. Polska nie ma sił i zasobów, by objąć faktyczne przywództwo w Unii, mimo że powrót Trumpa zbiegł się z naszą prezydencją. Cztery lata Trumpa w Białym Domu to dość długo, by wywrócić i tak kruchy układ sił w stosunkach międzynarodowych, ale zbyt mało, by je ustabilizować. Trump będzie działał w myśl mocarstwowej doktryny o podziale świata na strefy wpływów. Przede wszystkim między USA i Chiny komunistyczne.
W przemówieniu inauguracyjnym nie wspomniał o Europie i wojnie w Ukrainie. To może oznaczać, że te tematy nie będą dla jego ekipy priorytetami. Już zapowiada politykę nakładania taryf celnych i podatków na zewnętrznych dostarczycieli dóbr i usług. Głównie z myślą o Chinach, ale uderzą one przecież również w biznesy europejskie.
Zaczną się więc podchody i targi w tej dziedzinie, a rządy europejskie będą stawiane przed trudnymi wyborami. To przełoży się na politykę: układać się z Trumpem czy raczej szukać nowych rynków zbytu. W czasach niepewnych rośnie znaczenie państw narodowych, a maleje organizacji transnarodowych. To pasuje Trumpowi, który nie lubi tych ostatnich, bo nie da się z nimi tak łatwo uprawiać jego ulubionej polityki transakcyjnej, coś za coś. Powinno to skłonić Unię do zwierania szeregów, ale to mało realne.
W UE nasilą się więc wezwania do zawieszenia „zielonych ładów” i walki z ociepleniem klimatu, w tym transformacji energetycznej, czyli odejścia od gospodarki stojącej na węglu i ropie naftowej. Trump wyraźnie zapowiedział, że auta elektryczne nie są jego faworytem, stawia na reindustrializację. To na pewno spodoba się znacznej części biznesu i polityków, nie tylko skrajnie prawicowych, w Europie. Także w Polsce. U nas zapowiedzi i obietnice Trumpa wykorzysta Nawrocki i PiS do dalszych ataków na koalicję rządzącą. Wygrana Trumpa jest dla nich manną z nieba, wielką butlą z tlenem, która pozwoli im złapać oddech. Nawrocki już zapowiedział, że jeśli wygra, rozpisze referendum o unijnym Zielonym Ładzie.
Trump pragnie osłabienia Unii i do tego samego dąży Putin. Obaj mają siły i środki, aby ten cel osiągnąć. Obu pomaga w tym skrajna prawica, kopiująca trumpizm bez wahania i krytycznej refleksji nad skutkami przekształcenia Europy w domenę oligarchii i autorytaryzmu. Czyli w amerykańsko-rosyjską strefę wpływów.
Ameryka, potęga zbudowana przez imigrantów, dziś szykuje się na wielką operację zatrzymania ich napływu. Trump już zawiesił program umożliwiający im legalne ubieganie się o prawo do pobytu w USA w oczekiwaniu na rozpatrzenie wniosków w tej sprawie. Ale Ameryka nadal potrzebuje imigrantów, jak inne bogate kraje, gdyż mało jest chętnych do ciężkiej i brudnej pracy fizycznej.
Trump popełnia klasyczny błąd politycznych narcyzów wszystkich epok: obiecuje raj na ziemi, nie mówiąc o cenie, jaką zapłaci za spełnienie jego obietnic społeczeństwo, które mu wierzy. Tych obietnic jest za dużo, by mogły być spełnione w ciągu czterech lat. W systemie demokratycznym na dodatek te obietnice będą weryfikowane w intensywnej debacie obejmującej także kwestie prawne. Trump jest za słaby, by zniszczyć organizacje i ruchy obywatelskie, które będą od zaraz sprawdzać, czy jego obietnice są realne i nie zagrażają porządkowi konstytucyjnemu. Ze swojej strony zajmie się tym opozycja demokratyczna. Konie posłać po betonie nie jest trudno, trudniej tak je poprowadzić, by dobiegły do mety całe i zdrowe. Tak czy inaczej, czas zapiąć pasy.
Komentarze
Prawica jak widac istnieje jedynie „skrajna”. Oczywiscie pewne dekrety Donalda beda mialy tez przykry efekt dle ekonomii Ameryki. Jednak liczenie na to ze przelozy sie to na znaczacy spadek poparcia dla Donalda – tu skrajne lewactwo moze sie zawiesc.
Że odpowiadając na komentarz pod poprzednim wpisem oglądałem zestawienia tematów, które decydowały o wyborach Amerykanów, to dodaję, że wojna rosyjsko-ukraińska była ważna („jeden z trzech najważniejszych tematów”) dla 4% wyborców, co lokuje ją na 22. miejscu wśród tematów wyborczych. Większe znaczenie miała wojna w Gazie (5% wyborców, 18. miejsce). Czy nam się to podoba, czy nie, sprawy międzynarodowe były daleko (nawet „bezpieczeństwo narodowe i polityka zagraniczna” — temat ważny dla 9%, 13. pozycja). Trump wie, że to nie jest dla jego wyborców szczególnie ważna tematyka.
Skopiował mowy Adolfa.Czyli czas apokalipsy.NP ,JEZELI CHCE KANALU I GRENLANDII ,TO USPRAWIEDLIWIA LUDOBÓJĆĘ KREMLOWSKIEGO
@1958
Nie to miałem na myśli.
Na stale mieszkam w Australii, ale 1/3 czasu spedzam w USA. Oczywiscie zadna Ukraina nikogo tam nie obchodzi, ale tez zauwazylem ciekawe zjawisko ze deklarowany priorytet ekonomii i dochodow powinin byc atutem ekipy odchodzacej, gdyz tak naprawde ostatnio byl moze nie boom, to dobry czas (inflacja tak opisywana wcale nie byla wysoka). Co wiecej – srodowiska pro-Donaldowe maja absolutna swiadomosc ze lekko nie bedzie. Tymczasem jest tam spontan i entuzjazm. Mysle ze wszystko zalezy od psychologii i moze jakiejs podswiadomosci. Przyklad: te glupie miny Donalda, jego tance itp. gdyby robil to ktos inny przyjmowane byloby to z zazenowaniem. Czyzbysmy wkraczali w epoke post-ekonomii?
Trump bedzie mial ciezko, nawet we wlasnym kraju, aby kompletnie odejsc od zielonej gospodarki:
„Koalicja [Klimatyczna w USA], w której m.in. 24 gubernatorów, reprezentuje prawie 60 proc. amerykańskiej gospodarki i 55 proc. populacji. „Nie odwrócimy się od amerykańskich zobowiązań. Dla naszego zdrowia i naszej przyszłości będziemy iść naprzód””
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,174372,31630172,trump-mowi-wychodzimy-a-stany-deklaruja-zostajemy-sztandarowa.html
A co bedzie z cenami energii w UE? Krotkoterminowo musielismy zamienic tani gaz z roSSji na drogi LNG z USA. Ale jezeli Trumpowi uda sie zwiekszyc produkcje *), to ceny powinny spasc 🙂 A ceny energii elektycznej UE ma sama w swoich rekach. Trzeba tylko rozbudowac i zintegrowac sieci przesylowe. O to stara sie min. Domanski w ramach polskiej prezydencji. Potencjal jest duzy, bo np. cena pradu (bez podatkow!) w Europie polnocnej to ok. 0.1€ za kWh. A w Polsce, Francji czy Niemczech gdzies ok. 0.15€.
https://pro.rp.pl/raporty-ekonomiczne/art41703731-polska-proponuje-unie-energii-elektrycznej
*) Trump obiecuje „drill, baby, drill”. No to zobaczymy ile nowych pol uda mu sie w 2 albo 4 lata zagospodarowac. I ile koncerny na tym zarobia, bo juz teraz musza gaz eksportowac (https://en.wikipedia.org/wiki/Natural_gas_in_the_United_States#/media/File:LNG_exports.webp ). I to jako drogi LNG w konkurencji z tanim z rur (z poza roSSji, np. z Rumunii).
„…Trump jest za słaby…”
Ale to załoga z tylnego siedzenia będzie decydować. I jest nieporównywalnie silniejsza niż różne obajtki.
@1958:
Prawica się zradykalizowała „ostatnio”. Ten proces miał się zacząć pod koniec lat 70., ale jak napisałem — proces. O „radykalnej” trzeba mówić dopiero w ostatnim dziesięcioleciu, może dwóch.
Co do sytuacji w USA, to prawie wszyscy podkreślają, to co było w badaniach opinii — głównym czynnikiem była inflacja, za którą był obwiniany Biden. Jeśli piszesz, że inflacja nie była wysoka, to zapewne porównujesz ją z innymi krajami — coś, czego przeciętny wyborca nie zrobi.
Wciąż chyba trwa wierzenie w powracające czasy prawicy czasy. W Polsce by było trochę za wcześnie na ten powrót. Nawrocki jednakże nie traci nadziei.
@pak
,,wszyscy piszą, że prócz inflacji potężnym powodem była trumpomania, a więc element światopoglądowy.
Inflacja w Stanach drugiej polowie 2024 byla 2.7-2.9% – w stosunku rocznym – czyli przeciez niewysoka. Oczywiscie mozna znalezc przyslowiowe „polskie maslo” (kto tam tak je to maslo, ja kupuje mala kostke co 3 miesiace do smazenia ryby). Oczywiscie element swiatopogladowy przewazyl – w/g Pana Adama „trumpomania” czyli m.in. walka z przegieciami politycznej poprawnosci (ostrymi przegieciami).
P.S. Moj pierwszy post zostal skasowany.. uuuuu…
P.S. Nie, nie zostal skasowany, tylko trzeba nacisnac strzalke. Sorry, jako „nowy” w tym gronie…
Przestańcie powtarzać te dyrdymały tumanowatych „prawaków”, z ich bezrozumnym paranoikiem na czele, o rzekomo wysokiej inflacji w US…
Consumer price index (2010 = 100) all items
– wartość skumulowana CPI 2023
Hungary 177.3 –>4.5% (CAGR) średnio rocznie w okresie 13 lat (2011-2023)
Poland 158.2 –>3.6%
United Kingdom 142.7–>2.8 %
Australia 139.9 –>2.6%
United States 139.7 –>2.6%
Germany 128.0 –> 1.9%
Denmark 125.6 –> 1.8%
France 124.0 –> 1.7%
„Wysoka” inflacja to rzecz względna, rozważana bez analizy realnego wzrostu płac gospodarstw domowych w analizowanym okresie jest obrazem niepełnym.
Inflacja w Stanach w 2024 byla zaleznie od miesiaca 2.7-2.9% w stosunku rocznym. Komentatorzy obwiniaja inmflacje bo juz skonfundowani nie wiedza jak to wytlumaczyc. Jedno jest pewne ze nudno nie bedzie.