Kościół według Hołowni
Szymon Hołownia przedstawił swój plan „porządkowania” relacji państwo-Kościół w Polsce, ale miał pecha. Prezentacja i dyskusja w internecie na ten temat zbiegła się z kolejną falą protestów obywatelskich przeciw orzeczeniu znoszącemu prawo kobiet do przerwania ciąży, kiedy u płodu wykryto nieusuwalne wady.
Dziś uwaga mediów, także międzynarodowych, skupia się na tych protestach. Kwestia prawa do legalnej aborcji dominuje w debacie publicznej, stała się najważniejszym, obok pandemii, tematem społecznym. A plan Hołowni o niej nie wspomina.
On sam i jego współpracownicy tłumaczą się, że chcieli oczyścić przedpole, właśnie „uporządkować” kwestię ustrojową: jakie ma być miejsce Kościoła w świeckim państwie. Hołownia mówił o tym sensownie. Przedstawił konkretne propozycje.
W skrócie: audyt finasowania Kościoła z budżetu państwa, wprowadzenie podatku kościelnego lub podwyższenie wysokości odpisu podatkowego na rzecz Kościoła, likwidacja Funduszu Kościelnego, zamknięcie rozliczeń majątkowych, kontrola cen za pochówek tam, gdzie nie ma cmentarza komunalnego, likwidacja płatnych kapelanów w służbie skarbowej i celnej, przekazanie wspólnocie szkolnej prawa do organizacji katechezy, zniesienie ocen z religii na świadectwach szkolnych, obowiązkowe zajęcia z etyki i filozofii, zniesienie karalności za „obrazę uczuć religijnych”, ochrona ofiar pedofilii domagających się sprawiedliwości, specjalna grupa prokuratorów ścigających krzywdzicieli dzieci.
A co z aborcją? Co z konkordatem? Jak się ma „uporządkowanie” do rozdziału państwa od Kościoła rzymskokatolickiego? O to dziś przede wszystkim pytają krytycy stanu obecnego, który uważają za jedną z głównych przyczyn kryzysu zaufania do Kościoła i państwa. A przejawem tego kryzysu jest dziś odrzucanie przez władzę dyskusji o prawach kobiet, nie tylko w sprawie aborcji.
Hołownia podejmuje te gorące kartofle w swoich wypowiedziach. Kwestię aborcji chce rozwiązać drogą referendum, sprawę konkordatu sprowadza do nowelizacji deklaracji interpretującej jego dotyczącej. Milczy – co wytknęła mu w dyskusji Kaja Puto z „Krytyki Politycznej” – o Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, instytucji niemającej odpowiednika w innych europejskich państwach demokratycznych.
Plan Hołowni wygląda na próbę zajęcia miejsca w debacie pomiędzy prawicowym ultrakatolickim integryzmem a lewicowym antykościelnym radykalizmem. To dziś pozycja niewygodna, jak siedzenie okrakiem na barykadzie. Nie ma dziś wzięcia w zrewoltowanej, „wkurzonej” części społeczeństwa, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Czasy potulnej zgody na dominację Kościoła w państwie i społeczeństwie już się skończyły. Przyszedł czas polaryzacji sprowokowanej przez politykę Kaczyńskiego, Rydzyka i Jędraszewskiego.
Tymczasem Hołownia do kwestii legalnej aborcji ma stosunek unikowy, podobnie jak Kosiniak-Kamysz i prawe skrzydło Koalicji Obywatelskiej, a przecież buduje swój wizerunek jako sprawczego lidera obywatelskiej alternatywy. Propozycje ruchu Hołowni są racjonalne, ale w obecnej atmosferze to techniczne detale. Hołownia wyprzedził peleton demokratycznej opozycji w kwestii Kościoła. To jej porażka, a punkt dla niego, ale do mety jeszcze daleko.
Jak daleko i jak ciężko, pokazały wystąpienia podczas dyskusji „konserwatysty” Piotra Trudnowskiego, szefa Klubu Jagiellońskiego, którego mentorem jest Jarosław Gowin. Jedną frazą udało się prezesowi narzucić ton rozmowy: o wojnie kulturowej między „cywilizacją śmierci” a „cywilizacją życia”. To typowy chwyt retoryczny polskiej prawicy: Hołownia ma swój plan, „wie, jak” ułożyć stosunki państwo-Kościół, ale nie mówi jasno, po której stronie walczy w tej wojnie.
Prosty chwyt spycha katolika Hołownię do defensywy, ma mu odebrać wiarygodność w oczach innych katolików, zablokować drogę pielgrzymki do Kościoła, o jakim marzy i jakiego pragnie. To Kościół papieża Franciszka, a nie ojca Rydzyka. Niestety, do Kościoła Franciszka droga w Polsce może być jeszcze dłuższa niż do sukcesu wyborczego ruchu Hołowni.
Komentarze
Kościół jest instytucją niereformowalną. Jeśli się go nie wygasi, co jest raczej niemożliwe, to będzie podlegał samoistnemu powolnemu wygaszaniu.
Nie znam się na politycznej kuchni, ale wydaje mi się że Hołownia ma szansę na zmontowanie czegoś trochę podobnego do niemieckiego CDU. Prawdopodobnie tego oczekuje może nawet większość Polaków. Z kolei PO musiałaby się trochę zliberalizować. No, ale ponieważ od lat już dziesiątków dla każdej partii najważniejsze jest, aby zapewnić sobie reelekcję, a przy tym polityka traktowana jest jako bardzo dobrze płatny zawód wymagający kwalifikacji mało przydatnych w prawdziwym biznesie, a przy tym przekonania o własnej wyjątkowości, to mam trochę mało optymizmu.
Slogany o cywilizacji życia i cywilizacji śmieci stały się cepem do okładania przeciwników politycznych. Dla prawicowych oszołomów określenie „cywilizacja śmierci” stało się rozciągliwe niczym guma do majtek.Wszystko się da pod to podciągnąć, stosownie do potrzeb.Dyskusja na ten temat została sprowadzona do absurdów i nie dziwię się, że Hołownia jej unika. Pozostałe propozycje Hołowni są rozsądne lecz nie do zrealizowania w polskich warunkach. Kościół zbyt mocno okopał się na swoich pozycjach i będzie ich bronił do upadłego.
Tak, Hołownia w kwestii zmiany relacji państwo-kośćiół lawiruje i kunktatorzy niestety…
Trudno nawet dociec czy chciałby a boi się, czy raczej run with the hare and hunt with the hounds…
Ale też nie wiadomo jak wahający się na takie pitu-pitu reagują?
Ale też on jeden cokolwiek mówi na ten temat.
W PO zaparcie „strategiczne”, bodajże jedynie Leszczyna coś ostatnio na ten temat zapowiadała – też jakby bez przekonania… czyżby czekali aż konkurencja się wyprztyka?
Dobrze to Redaktor wychaczył. Hołownia nie ma woli żeby zerwać Konkordat, który zerwać trzeba natychmiast, żeby nie było jak dotąd czyli obijanie kotka przy pomocy młotka przez dzieśieciolecia i bez rezultatu. „Rompere Subito” Jednostronnie i bez dyskusji, żeby po czasie odbudować kontakty na nowo ale tak jak to powinno wyglądać w XXI wieku w cywilizowanej Europie.
Szanowny Panie Redaktorze. Partie już nie nadążają za zmiana świadomości społeczeństwa. Czeka nas naprawdę rewolucja w systemie politycznym. I nie dotyczy to wcale PiS, czy Hołowni, ale przede wszystkim takich partii jak KO(PO), której poparcie już tylko bazuje na zastałych strukturach i bezwładności elektoratu. Nawet lewica nie jest w stanie zagospodarować tworzącego się fermentu. Aborcja do 12 tygodnia na żądanie nie jest postulatem ani skrajnym ani nawet progresywnym. To w rysującej się świadomości zastana norma europejska. To prawo w Polsce idzie w skrajność. Aborcja jest tak istotnym punktem, ponieważ dotyczy sedna obecnego sporu: budowania społeczeństwa w którym obywatel czuje się bezpiecznie. Bezpiecznie od nacjonalizmu, fundamentalizmu religijnego, autorytarnych zakus, restrykcyjności aparatu państwa, a w dalszej perspektywie przed działaniami koncernów o potędze i skali międzynarodowej. Kościół instytucjonalny nigdy nie stał po tej stronie i stać nie będzie. Dowodzi tego cała jego historia. Ten spór związany ze zmianą świadomości, nieuchronnie wiąże się ze zmianami psycho-fizycznymi, a te najczęściej następują poprzez wymianę pokoleniową (struktura białkowa mózgu 60-latka nie ulegnie już zmianie, a to biologia determinuje sposób myślenia). Jak pisałem, że zmiana nastąpi za 10-15 lat, a i tak będzie to tempo rewolucyjne to Pan się aż żachnął. Z wyrazami szacunku.
Pierwszym krokiem to anulowanie konkordatu, dalej to już samo pójdzie. Tyle że to trochę potrwa.
Co z konkordatem?
Otóż to!
Czy można się zgodzić na to, że część obywateli RP nie podlega prawu dotyczącemu pozostałych obywateli? Czy z częścią obywateli państwo ma prawo zawierać specjalne umowy uzależnione od innego państwa?
Czy część obywateli ma prawo funkcjonować na zasadach bytu eksterytorialnego, a zarazem dyktować reszcie swoje prawa?
Bez jasnego postawienia tych kwestii i jednoznacznej na nie odpowiedzi jest i będzie to jedynie gra pozorów.
„Konstytucyjna zasada bezstronności państwa musi jednak zaistnieć w życiu publicznym – nie powinniśmy akceptować sytuacji, w której staje ono po stronie tylko jednej grupy obywateli, części wiernych Kościoła katolickiego. Jednak w demokracji jedyną drogą do pozbycia się polityków, którzy udają kościelnych hierarchów, są wybory.” (MM, KL 2019)
… reszta to czcze gadanie – empty words …
Marsze protestacyjne powinny być „jednoimienne”, tzn bez wymachiwania innymi flagami.
Wiem, wiem – wolność przekonań itp. ale np wiejski elektorat PiSu może by dołączył do marszu kobiet ale jeżeli pojawią się tam flagi tęczowe to proboszcz potępi z ambony. Identycznie, żony górników lub rolników nie dołączą jeżeli pojawią się flagi zielonych lub antyfuterkowców. Ja bym poszedł na Marsz Niepodległości ale nie pod flagami faszystów lub narodowców.
Wymachiwanie wszędzie tęczowymi flagami uważam za akt dywersji wobec kobiet, niewiele pomaga ale wykorzystywane przez TVP zespala szeregi PiSu. I prezes to dobrze wie. Brak strategii w tym bałaganie.
Nic się nie zmieni, dopóki, dopóty duża część społeczeństwa, głównie wiejskiego i małomiasteczkowego, chodzi na pasku proboszczów.
@”Prosty chwyt spycha katolika Hołownię do defensywy, ma mu odebrać wiarygodność w oczach innych katolików”
Co by nie mówić o Kaczyńskim, jest to bardzo bystry i skuteczny gracz, bardzo trudny przeciwnik dla drugiej strony, który jest często lekceważony, bo stary i obolały, myli mu się czarne z białym, z ziemi polskiej do Wolski etc. Hołownia osłabia KO, a Kaczyński tym ruchem, mam na myśli, akurat teraz, zradykalizowanie „mas”, osłabia Hołownię. Jak mawiał klasyk, w polityce nie przypadków, a jeżeli są, to są świetnie wyreżyserowane.
Hołownia jest człowiekiem Kościoła. Myślę, ze czasami myśli, jak by to wspaniale było, gdyby tak został biskupem swej ulubionej instytucji. Ale na razie jest tylko katolikiem świeckim, którego boli, że tak bardzo ludzie współcześni dostrzegają słabości i grzechy jego Kościoła. Dlatego tak jak Aniela Dulska chciałby szybko i niepostrzeżenie zamieść to wszystko pod dywan, aby móc pokazywać Kościół swój ogromny i trwający jak Opoka. Opoka odporna na ludzki ogląd, a przez to i krytykę. Dlatego dzisiaj Hołownia gotów dać diabłu świeczkę, aby oślepiony nie widział rys swego Kościoła. Tyle, że każda świeczka kiedyś zamienia się w ogarek. I sprawa się powtarza.
Hołownia chyba nadepnął na odcisk Kościołowi, jeśli w TVPiS zacząl sie atak na niego.
Jego program , to może troche malo, ale lepsze to od kunktatorstwa PO, PSL, czy Lewicy.
Prosze popatrzeć na sondaże. Komu rosnie.
Demonstracja na rzecz Nawalnego
Tv Rain/ bezposrednia transmisja 31 stycznia
Навальный. Протесты. 31 января / Спецэфир Дождя
https://www.youtube.com/watch?v=pOkza1nnKFA
Jak jest z tym konkordatem? Na portalu NaTemat wyjasniał to kilka lat temu dr Paweł Borecki z Uniwersytetu Warszawskiego:
„Żeby się tego podjąć, to trzeba to solidnie uzasadnić merytorycznie, żeby nie narazić państwa na kompromitację na arenie międzynarodowej – wyjaśnia nasz rozmówca. Podkreśla, że argumentem mogłoby się stać naruszenie podstawowej zasady konkordatu, czyli nieingerowania władz kościelnych w sprawy państwa.”
(…)
Załóżmy jednak, że w polskim parlamencie jest silna reprezentacja przeciwników konkordatu. Wówczas po przegłosowaniu ustawy przez 2/3 posłów w obecności co najmniej połowy parlamentarzystów, idzie ona do podpisania przez prezydenta RP, a następnie jest przekazana do Stolicy Apostolskiej.
– Warto pamiętać, że także taką ustawę, jak każdą inną, można byłoby zgłosić do Trybunału Konstytucyjnego ….TK jednak nie słynie z wojowniczej postawy wobec Kościoła(:))))) – moje, K.). Bazując dalej na teoretycznych rozważaniach, załóżmy, że jednak cała droga legislacyjna przeszła bez zarzutów i bez wniosku do TK. Co się wówczas stanie? I tu zaskoczenie.
– W praktyce niewiele by się zmieniło – mówi wprost dr Borecki. Dodaje również, że dużo aspektów w relacji państwo-Kościół nie wynika bezpośrednio z zapisów w umowie konkordatu, ale ze zwyczajów politycznych, które na przestrzeni ostatnich lat wypracowały obie strony. ….Kościoły nadal funkcjonowałyby jak dawniej, a lekcje religii w szkołach też by się odbywały – może nie były już jednak obowiązkowe. Z pewnością w miejscach publicznych nie zniknęłyby krzyże, a hierarchowie kościelni nadal pojawialiby się przy okazji świąt państwowych. – Polacy są do tego przyzwyczajeni, to element naszej kultury….
Rozmówca naTemat zaznacza, że na dobrą sprawę konkordat nie jest potrzebny katolikom, a nawet samemu Kościołowi jako instytucji. …. prawa osób wierzących są również regulowane przez Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Międzynarodowych Paktów Praw Człowieka ONZ, a także zapisane w polskiej konstytucji. Pozycja Kościoła katolickiego jako takiego nie straciłaby na znaczeniu za wiele.”
OT
Dzisiaj ciąża to trauma i wyrok…
„nj 30.01.2021, 12:32
O, i to byłby prawdziwy strajk kobiet.
Odłożyć macierzyństwo o 3 lata.
Wszyskie kobiety, które mogą zaczekać, niech by ogłosiły i przeprowadziły strajk ciążowy. Nie zachodzić przez 3 lata w chciane, zaplanowane ciąże.
Jakby urodzenia spadły skokowo o 100 tys. rocznie, to by był fak pokazany tym pisowskim zwyrodnialcom”.
To samo, co z dominacja Kosciola, jest ze sprawa referendum w sprawie aborcji. Holownia proponujac to, doskonale wie, ze takie referendum wypadłoby na niekorzyść prawa do aborcji niczym nie skrepowanej. Ale zachowuje sie jak Duda podlizujacy sie antyszczepionkowcom mówiac, ze „un sie nie scepi”. Holownia zas kokietuje iles-tam tysiecy młodych kobiet, które nie zdaja sobie sprawy, ze ich postulaty proaborcyjne nie maja zadnych szans. Najpierw zmieńmy sobie spoleczenstwo.
Całą młodość byłem karmiony hasłami i planami „co zrobimy, by zapewnić postęp, dostatek i pomyślność całej ludzkości, ze szczególnym uwzględnieniem państw demokracji ludowej” Niektórzy przywódcy nawet wysuwali się przed szereg, próbując inaczej niż narzucał wzorzec sowiecki: Mao Tse Tung (dziś Zedong) lansował wielki skok, Albania i Korea Płn. się odizolowały, Kuba zrealizowała swoją rewolucję (tym się przynajmniej udało w edukacji i służbie zdrowia w porównaniu do państw ościennych), Jugosławia poszła swoją ścieżką i wszyscyśmy jej zazdrościli. W efekcie nikomu się nie udało, ze Związkiem Radzieckim na czele, tymczasem państwa kapitalistyczne po staremu budowały pomyślność swoich kapitalistów, przy okazji ochłapami, ale skutecznie, bogaciły się ich społeczeństwa.
Od tego czasu słysząc zapowiedzi potrzeby wiekopomnych przemian najpierw się przymierzam do realnych możliwości ich realizacji. Czy naprawdę ktoś uważa, że można dziś w Polsce demokratycznie, w drodze referendum na przykład, zerwać konkordat, wprowadzić aborcję na życzenie oraz małżeństwa jednopłciowe z możliwością adopcji?! Proponując te elementy na sztandary jakiejkolwiek partii, natychmiast skazujemy ją na marginalizację. Pozostaje zmiana niedemokratyczna drogą rewolucji, z nieprzewidywalnymi konsekwencjami, albo działania sposobem chińskim: „Każdy, najdłuższy nawet marsz rozpoczyna się od pierwszego kroku…” Do dyskusji jest, co tym krokiem powinno być? Proponuję to samo, co Amerykanom pozwoliło uporać się z Alem Capone: podatki! Skoro wszyscyśmy się tu zgodzili że korporacja watykańska działa napędzana pieniędzmi, trzeba przepływy tych pieniędzy najpierw zdefiniować, potem skontrolować, wreszcie opodatkować, NIE DOTYKAJĄC zasad wiary, by wytrącić im „bogobojne” argumenty. Konkordatu nie wolno wypowiadać, należy jedynie wprowadzać bardzo stopniowo (gotowanie żaby) drobne korekty precyzujące przepływy finansowe i dozór nad nimi.
Słusznie Pan Szostkiewicz ukazuje na niewiarygodność programu Hołowni, bo przecież wszystkie te jego mądre hasła pozostaną jedynie „na papierze” jeśli nie będą je wspierać ruchy fundamentalne – wypowiedzenie wasalnej umowy konkordatu i oparcie praw kobiet, a w tym i prawa do aborcji, na oświeconych normach moralnych i ich prawnej interpretacji, dominujących w Unii Europejskiej.
Martwi mnie tylko to, że ten pseudo-postępowy plan Hołowni nie ma żadnej politycznej konkurencji/alternatywy. Nie ma w Polsce żadnej „lewicy”. Programem „oświeconego liberalnie” centrum (jedynym w parlamencie!) jest, że „trzeba rozmawiać z ludźmi” – czyli sprawdźmy kto na nas zagłosuje w kolejnych wyborach.
A więc, jeśli do kolejnych wyborów nic się nie zmieni (a według mnie tak właśnie będzie), to utrącając plastelinowych posłów KO wyniesiemy do władzy (czy też do koryta w sejmie) ich dublerów od Hołowni, zainteresowanych jedynie tym, „co ludzie powiedzą?”
Historia wraca jako farsa.Hołownia ,Kamysz ,i te nacjonalisty bliskie faszyzmowi ,bredzą .Kaczyzm TAK ,wypaczenia NIE.A SKOŃCZY SIĘ JAK ZA KOMUNY .,która sama zrozumiała ,że dalej nie lizia.Czyli same pisiaki ,jak zmienią front ,podłokietek ,będzie miał rację,że policja ,nikogo nie zabiła,.Czy nie rozumiecie ludzie ,że diabeł podpalił kocioł,a w ty polskim ,jest tak ,jak to pokazali ,kabareciarze z WROCŁAWIA.
Jak uda się zrealizować to co powiedział Hołownia, to siekacze zostaną wybite. Na resztę uzębienia przyjdzie czas. Jak chcesz wyjść na szczyt góry to idź małymi kroczkami i jak masz już nawet kilka metrów do szczytu nie wydłużaj i nie przyspieszaj kroku, bo spadniesz na łeb na szyję.
Według mnie jest to zapowiedz rewolucji państwo – kościoły. Teraz wszystko zależy od nas. Albo poprzemy, albo znowu wyjdziemy z założenia, że tak jak jest jest dobrze i jakoś to będzie, bo przecież to mnie (nas ) nie dotyczy.
Czy tego pan chce, czy nie chce, „podłkietek” jest prawnie również pana przydentem, tak jak prezydent Komorowski był moim. Proszę w następnych wyborach wybrać kogoś innego. Czy będę go „lubił” czy nie, na pewno nie będę go obrażał, bo to będzie demokratycznie wybrany prezydent Polski.
Rak najczęsciej znika razem z chorym na raka. Ja tam narodowi polskimu, wersja XXI, zle nie życzę, ale sądząc po obecnych symptomach i po stanie zaawansowania plus przerzuty, prognoza jest raczej niewesoła.
Ten konkordat jest umową międzynarodową, więc może i powinien zostać wypowiedziany. A jeśli Watykanowi się to nie spodoba, to niech przyśle czołgi. Z naruszeniem konstytucji w tym akurat punkcie nie mam żadnego problemu i mało kto by miał.
Prawnie był wybrany, ludobójca ,w Niemczech.
@Jacobsky
Tylko że ten naród już nieraz zapadał na raka i nie uległ, a teraz onkologia zrobiła gigantyczne postępy.
Kiedy PIS doszedł do władzy, wszyscy zgodnym chórem, wieszczyli, że tego, czy tamtego Pis nie zrobi bo: konstytucja, prawo, czy zwykła przyzwoitość na to nie pozwolą. PIS zrobił co zaplanował – podobnie jest teraz. Nikt nie zauważa, że żadna partia w Polsce nie wygra wyborów bez poparcia kościoła. Spekulacje co będzie jak np. wygra Hołownia są pozbawione sensu. Wybory wygra PIS, co zresztą potwierdzają wszystkie sondaże – ten skatoliczony naród zrobi jak mu podpowie pleban.
Taka jest rzeczywistość i zaklinanie jej na nic się zda.
Kalina
Zerwanie Konkordatu jest jednym z punktów planu oczyszczenia relacji z KrK-Pastwo, ale wcale nie najwaniejszym, . Kluczowe są dwa punkty. Egzekwowanie Konstytucji o świeckości Państwa i postawienie KrK pod pręgieżem prawa.
Zero dotacji Skarbu dla KrK póki nie udowodni że kasa podatników nie idzie na tuczenie biskupów. Audyt finansów KrK. Restytucja dódr gminnych oddanych prawem kaduka i za bezcen przez nadgorliwych urzędasów KrK. Religia w szkole nie, Religioznawstwo tak. Ani grosza na KrK. itd Itd
Wszystko to musi być robione szybko ale w majestacie prawa czyli konieczny jest Rząd anty-KrK. Potrzebujemy w Polsce partii jawnie antyklerykalnej która nie zawacha się pogonić KrK jak to zrobili Francuzi w 1793!
@Kalina
31 stycznia o godz. 10:58
Pan Hołownia mówi o ewentualnym referendum z tego powodu, że nie wierzy iżby na takie referendum główne w Polsce siły polityczne( wchodzące nie powiem gdzie Korporacji z Watykanu) na nie się zgodziły.
W takim referendum z duzym prawdopodobieństwem obywatele zagłosowaliby przeciw „kompromisowi”
Wprowadzenie podatku kościelnego – połączone z końcem pobierania przez księży „opłat „co łaska” za udzielanie sakramentów (chrzest, I komunia św. bierzmowanie, ślub, pogrzeb) oraz inne posługi religijne (kolęda).
Zniesienie karalności za „obrazę uczuć religijnych” – nie tylko wobec katolików (szerzej chrześcijan), ale także islamu, judaizmu, itd
Szymon Hołownia, nie odnosząc się w swoim planie do kwestii aborcji, konkordatu, rozdziału państwa od Kościoła – pokazuje, że jest „trochę w ciąży”. Trochę słabo i bojaźliwie to wygląda
@ecres
Chyba nie do końca pana zrozumiałem. Czy robi pan analogię między Dudą a Hitlerem? Bo jeżeli tak, to mocno pan się poślizął w wywodach.
@Adam Szostkiewicz
Ten akurat agresywny rak trawi nasz bohaterski naród od wieków. Tak, istnieją budzące nadzieję przykłady pozbycia się tego wrednego nowotworu z tkanki społecznej czy narodowej, ale to jest dokładnie, jak w medycynie: jedni z raka wychodzą, inni nie. Niby ta sama onkologia… Nie można ekstrapolować i wypada raczej przyznać, ze Polakom pisane jest smutny los.
„Czasy potulnej zgody na dominację Kościoła w państwie i społeczeństwie już się skończyły”.
Czyżby? Myślałem, że jeśli Kaczyński w ogóle kiedyś opublikuje wyrok TK, protesty będą dużo większe niż jesienią. Są jednak dużo słabsze i to raczej nie z powodu zimowej aury. Jesienią ludzie wystąpili przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, nie za jego liberalizacją. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, kim jest Marta Lempart. Teraz wiedzą wszyscy, ale nie chcą maszerować razem z nią. Znów okazuje się, że Kaczyński potrafi trafnie oceniać nastroje społeczne. Po internetach widzę, że kobiety „urządzają się w d…”. Piszą, że usuniecie zdeformowanego płodu będzie nadal możliwe, ale trzeba będzie zapłacić za opinię psychiatry. Albo że ciąża będzie po prostu stanowić większe ryzyko finansowe, bo badania prenatalne trzeba będzie robić prywatnie, a za ewentualną aborcję płacić za granicą.
Zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego jest w Polsce kilkanaście procent. Reszta, popierająca kompromis lub zaostrzenie, uważa ich za ekstremistów. Polacy mają za sobą 30 lat prania mózgu zapoczątkowanego przez Tadeusza Mazowieckiego, który wprowadził religię do szkół, tak jak jego imiennik Konrad Mazowiecki sprowadził do Polski Krzyżaków. W rezultacie ludzie powszechnie uważają aborcję za zabójstwo. Dopóki ktoś nie uwolni ich od tego przekonania, większościowego poparcia dla liberalizacji nie będzie. Nie wiem, dlaczego lewica zamiast głupawego hasła „Aborcja jest OK” nie pisze na murach, że „Aborcja nie jest zabójstwem”. Od tego trzeba zacząć.
Propozycje Hołowni są bardzo rozsądne. Jak napisałem wyżej, polskie społeczeństwo jest totalnie zindoktrynowane. Kościół zajmuje pozycję nadrzędną wobec rządu, dysponuje ogromnymi pieniędzmi i aparatem medialnym (światopogląd wiejskiego wyborcy kształtuje od lat „Gość Niedzielny”, najlepiej sprzedawany tygodnik opinii). W takiej rzeczywistości próby radykalnego oddzielenia Kościoła od państwa przynoszą efekt odwrotny od zamierzonego, o czym najlepiej przekonał się Palikot.
Kościołowi trzeba wydzierać skrawek po skrawku. Przykładowo, zamiast domagać się wyrzucenia katechezy ze szkół, walczyć o zmniejszenie jej wymiaru z 2 do 1 godziny tygodniowo. Zamiast ostentacyjnie zdejmować krzyże z Sejmu, jak Palikot, wyrzucić kapelanów ze służby celnej (nawet nie wiedziałem, że tacy są), jak chce Hołownia. Jeśli uda się to osiągnąć, będzie to wielkim sukcesem Polski liberalnej. Nie wiem, czy Hołownia kiedykolwiek będzie miał możliwości realizacji swoich postulatów (np. rządząc w koalicji z KO), ale opór przed usunięciem choćby jednego kapelana będzie ogromny.
Gdyby Platforma w czasie swoich rządów podeszła do sprawy podobnie jak Hołownia, dziś Polska mogłaby wyglądać inaczej. Tusk wybrał jednak opcję „wyborcom – bajki o liberalizmie, biskupom – wszystko, czego sobie zażyczą”. Nawet dziś PO nie zamierza wpisywać w swoją „deklarację ideową” postulatu rozdziału Kościoła od państwa.
Jacobsky
31 stycznia o godz. 14:37
Obawiam się, że możesz mieć rację.
Moim zdaniem każdy młody człowiek, który ma dość rozumu i życiowej zaradności powinien otrzepać kurz z butów i uciekać stąd jak najszybciej.
Ile razy można reanimować tego notorycznego samobójcę.
Odsłuchałam debaty Hołowni. „Otwarci” panowie pozbawili mnie resztki złudzeń.
Wali się gospodarka. Upadłe firmy wykupią nominaci partyjni i kościelni.
„Edukacja” ogłupi kolejne pokolenia. Niepokornymi zajmą się prokuratorzy i ubezwłasnowolnione sądy. Lekarze nie odważą się leczyć, żeby nie narazić „świętości”.
Każdy kto widzi podobnie powinien wysiąść z katobolszewickiego tramwaju.
„Tymczasem Hołownia do kwestii legalnej aborcji ma stosunek unikowy, podobnie jak Kosiniak-Kamysz i prawe skrzydło Koalicji Obywatelskiej”,.
Według mnie Hołownia i KO jako partie centrowe powinny się teraz opowiedzieć za kompromisem i stanąć w jego obronie, bo trzeba go bronić. Trybunał pseduokonstytucyjny orzekł, że konstytucyjna „ochrona życia” należy się „od poczęcia”, a to oznacza, że zdrowy płód poczęty w wyniku czynu zabronionego powinien być chroniony jeszcze bardziej niż płód zdeformowany, który i tak szybko umrze. Oznacza to, że wkrótce czeka nas zakaz aborcji również po gwałcie. Przywrócenie „zgniłego kompromisu” może się więc wkrótce okazać tylko marzeniem. Rozsądnie postępuje natomiast Kosiniak, który zgłosił w Sejmie projekt przywracający tenże kompromis, a w przyszłości domaga się referendum.
A poza tym, to przeczytałem właśnie tekst Edwina Bendyka na sąsiednim blogu. Bendyk sugeruje, że to wszystko może być wielopiętrową, zaawansowaną grą Kaczyńskiego, w wyniku której opozycja zostanie całkowicie „rozbrojona”, a jej wyborcy – zdezorientowani i zniechęceni. Jeśli tak faktycznie jest, to żadna inna partia wyborów już nie wygra. Przynajmniej do trzeciej wojny światowej.
Czy ktoś chce, czy nie kwestia stosunku do aborcji zdominowała dyskurs polityczny i nie tylko. Nie można jej już pominąć w żadnym programie partii czy ruchu. To jak z 21 postulatami strajkujących w 80r. Tak naprawdę liczył się jeden – powstanie wolnych związków zawodowych. Dziś kluczący i ględzący politycy o powrocie do tzw. ” kompromisu aborcyjnego” przypominają towarzyszy partyjnych z tamtych czasów twierdzących, że przecież są wolne związki i nie ma więźniów politycznych. Tak jak nie dało się zreformować socjalizmu, nie da się zreformować tej antykobiecej, opresyjnej ustawy posłów PIS i podległego im trybunału mgr Przyłębskiej.
pawel markiewicz
31 stycznia o godz. 15:51
Tyle, że roku 1793 nie da się powtórzyć. Nie te czasy, nie ten kraj. Nie ci ludzie.
Nie dobiły Polski zabory, nie dobił nazizm ani komunizm.
Dobije wojtylizm.
Nie da się w nieskończoność rujnować kraju i oczekiwać nieustannego resurrectio.
Nawet jak się ma Chrystusa za króla, a Maryje za Królową.
Państwo zginie, albo zgnije, ale do końca będzie „wierne cywilizacji miłości”.
Errata: Wstawiłam poprzednio (g.17:18) nie ten link, który chciałam wstawić.
Powinien być ten:
https://www.youtube.com/watch?v=eouw0-eczdQ
@remm
GRA polityczna zawsze jest wielowarstwowa, czyli obarczona wieloma rodzajami ryzyka. Kaczyński chce wygrać całą pulę, czyli zdobyć monopol władzy, likwidując wszystko, co mu na tej drodze przeszkadza, niezależny wymiar sprawiedliwości, samorządność gmin i wolnych zawodów, niezależne media i organizacje społeczne, niezależne elity, prawa obywatelskie. Ale społeczeństwa nie zlikwiduje, ani nie zrobi sobie własnego. Może je pacyfikować, zastraszać, przerabiać na własne kopyto. Popełnia ten sam błąd co właściciele PRL. Upadek polskiego trumpizmu może drogo nas kosztować i rozciągnąć się w czasie, ale jest nieunikniony, bo wynika z błędów rządzenia, pychy rządzących i polskiego buntowniczego kodu kulturowego.w tym kontekście próby likwidacji kwestii aborcji drogą powrotu do tzw. kompromisu są zawracaniem Wisły kijem. Kwestia aborcji stała się symbolem dążeń wolnościowych, nie tylko w dziedzinie praw kobiet, młodego pokolenia i znacznej części klasy średniej. Kaczyński nie rozumie lub nie chce przyjąć do wiadomości, że jego ,,konserwatywna kontrrewolucja” nie ma poparcia tej znacznej części społeczeństwa która ma całkiem inne aspiracje, wartości i interesy, niż pisowski tradycjonalistyczny ludowo-religijny elektorat. Piszę to w dniu zbiórki WOŚp. To przykład tego rozmijania się Polski realnej z Polską Kaczyńskiego, który nie wrzucił do tej narodowej puszki dobra wspólnego ani grosika.tak samo jak kościelni i prawicowi obrońcy źycia, o nie, obsadzili przecieź Jerzego Owsiaka w roli deprawatora młodzieży!
@ remm 31 stycznia o godz. 16:42
Odnoszę wrażenie, że lewica robi wiele by być klasyfikowaną jako lewactwo. Przykładem choćby przez Ciebie przypomniana „aborcja jest OK”. W ostatnich dniach kilka razy słyszałem i to nie z ust „przypadkowych przechodniów”, frazę „osoby będące w ciąży”. „Osoby”, więc już nie tylko kobiety, kto jeszcze? – czy może jedna z głośnych już „27 płci”? Nawet jeśli mówiące chciały jedynie podkreślić „godność osoby ludzkiej” nie mając wydziwianek genderowych na myśli, to mogły się zastanowić jak będą rozumiane. A aborcja OK nie jest – również kiedy nie będzie zabójstwem!. To gorzej niż głupota, to błąd.
remm 31 stycznia o godz. 16:52
Podzielam Twoją opinię. Wysłuchałem, co Hołownia ma do zaoferowania w tym temacie i choć byłem wcześniej sceptyczny wobec niego to jednak pozytywnie mnie zaskoczył. Tym bardziej, że kilkakrotnie podkreślał swój katolicyzm. Widać potrafi oddzielić to , co prywatne, od tego, czego oczekuje społeczeństwo od władz.
Oczywiście nie wystarczy, że Hołownia tego chce – musi jeszcze pozyskać do współpracy ludzi, którzy nie tylko chcą ale potrafią i mogą pomóc mu to wdrożyć.
Jagoda,
Jeśli nie nowotwór, to syndrom sztokholmski. Lud przez wieki utrzymywany w zabobonie i w niewolniczym posłuszeństwie nadal daje sobie pluć w twarz przez oprawcę i jeszcze się cieszy, że to nie plwocina, ale święconą woda. Syndrom utrwalony przez jeden z największych dramatów dziejowych, jakim był wybór Wojtyły. Tutaj nawet lobotomia nie pomoże.
Jacobsky
31 stycznia o godz. 20:11
Jeśli nie nowotwór, to syndrom sztokholmski.
Syndrom sztokholmski połączony z syndromem jerozolimskim.
Emanacją tego drugiego jest „cywilizacja miłości”.
Syndrom utrwalony przez jeden z największych dramatów dziejowych, jakim był wybór Wojtyły.
Tak, to co w latach 70. wydawało się być rodzajem pomocy dla Polski, okazało się jej wielkim, i jak na razie nieprzezwyciężalnym, dramatem.
Tutaj nawet lobotomia nie pomoże.
Pewną nadzieję niesie, zwalczany przez wojtylistów, Jurek Owsiak.
Wszystko w rękach młodych ludzi.
Albo odbiją Polskę, z rąk wojtylistów, dla siebie. Albo lepiej żeby stąd odeszli, zostawiając ją, jako gospodarstwo pomocnicze Watykanu, na utrzymaniu dobrozmieńców.
@Jacobsky
Pominę tu niewątpliwe wady obu panów, ale gdyby nie duet Wojtyła Jaruzelski, to dalej byśmy byli w PRL, a może nawet bylibyśmy kolejną „republiką” radziecką, bo byli tacy „polscy” towarzysze, którzy mieli takie ciągotki w latach 80-tych.
Balabuch,
Tak tak, Zstąpił Wojtyla z nieba i wolność nam dał. BS, drogi Panie.
Proszę popatrzeć, jak wielu dało się otumanić Wojtyle i poskiemu kk, który szybko wyczaił , że fraza „No bo co by na to powiedział ociec święty ?” to sposób na chwycenie otumanionch za czule miejsce, a państwa za kasę, to wehikuł do władzy bez ograniczen. To dramat. Dramat dziejowy. Zamiast od podstaw budować społeczeństwo obywatelskie, to w imię wdzięczności za wyimagonowane zasługi kościoła i Wojtyly utrwalono pańszczyznę mentalną, obskurantyzm i mitomanię, w tym, mit o tym, że jako społeczeństwo mamy dozgonny dług wobec kościoła i Wojtyly jako ojca narodu.
Jacobsky
31 stycznia o godz. 21:42
…proszę popatrzeć, jak wielu dało się otumanić Wojtyle i poskiemu kk, który szybko wyczaił , że fraza „No bo co by na to powiedział ociec święty ?”…
Jesienią ’78 brałam udział w dużej konferencji podsumowującej wieloletnie badania prowadzone w ramach tak zwanych tematów węzłowych i międzyresortowych.
Mniej więcej w połowie konferencji goście z Czech zaczęli przejawiać coraz większy niepokój. Pytali na prawo i lewo czy ta konferencja jest na pewno prowadzona przez legalną władzę a nie przez opozycję.
U nich powstał właśnie ruch opozycyjny Karta 77.
Nasze zapewnienia , że to władze państwowe są organizatorami konferencji, najwyraźniej nie do końca ich przekonywały.
Powód? Bo zbliża się już połowa konferencji a ani razu, w żadnym referacie nie odwołano się do Marksa, Engelsa czy Lenina. Dla nich to było niewyobrażalne. Nie przekonywało ich to, że tematyka referatów nie uzasadniała takich odwołań. Dla nas było to naturalne. Dla nich niebezpieczne.
Po transformacji ustrojowej zaczęłam słyszeć i czytać coraz częstsze odwoływania się do JPII. Czasem miało to mieć, w zamyśle cytującego, charakter argumentu rozstrzygającego.
Widzieć coraz więcej pomników, z reguły szkaradnych, nazw ulic i wszystkiego tego co nazwać można.
Z czego wniosek, że mentalnie cofnęliśmy się w stosunku do lat 70..
I to bardzo. Popadliśmy w większe mentalne zniewolenie. Większą infantylizację.
Od dawna (od zawsze?) tu się zastanawiamy jaka powinna być partia na którą zagłosowalibyśmy z czystym sumieniem. Ale nie słyszałem nigdy, kto miałby sfinansować jej organizację, póki odpowiednim wynikiem nie doczeka dofinansowania państwowego. Wdowi grosz prywatnych osób może pomagać capo z Torunia maskować prawdziwe źródła przychodów, ale organizacji od zera partii politycznej która miałaby jakąś rolę odegrać, nie umożliwi.
Czy ktoś ma jakieś propozycje?
Przypomnę tylko, że prywatni przedsiębiorcy pewnie nie sfinansują na przykład partii która będzie miała na sztandarach pełne uszczelnienie systemu fiskalnego, chyba że będzie temu hasłu już na wstępie towarzyszyć porozumiewawcze mrugnięcie okiem, ale o taką partię to nam chyba nie chodzi…
@,,Szostkiewicz”
,,Plan Hołowni wygląda na próbę zajęcia miejsca w debacie pomiędzy prawicowym ultrakatolickim integryzmem a lewicowym antykościelnym radykalizmem.”
Co to jest ten ,,antykościelny radykalizm”? To nie radykalizm tylko zdeterminowana walka o współczesne państwo, to jest walka o prawa człowieka (!). Nikt nie nawołuje do likwidacji kościołów i zamykania księży… Zaktualizujmy wkońcu to nieszczęsne nazewnictwo. Radykalizm i fundamentalizm jest po tamtej stronie. Zrównywanie tego w publicznej debacie jest niezwykle szkodliwe, bo podtrzymuje w niewiedzy nadal ogromne konserwatywne centrum na którym karmią się taki S. Hołownia i K. Kamysz, a w ostateczności i tak wygrywa Kaczyński.
BAlabuch
Nikt nie kwestionuje zasług JPII dla obalenia PRL-u. Ale prócz tego Wojtyła nagrabił sobie strasznie w innych działkach i swoje przyjedzie mu odsiedzieć w czyścu jakimś. Najdłużej za wrzutkę pod tytułem Dziwisz
Wyjątkowo zamieszczę cytat Rafała Matyji który w mojej ocenie doskonale obrazuje sytuację ws protestów:
,,Mam przeczucie, że skutków Strajku Kobiet będziemy doświadczać w perspektywie 20 lat, a nie dwóch miesięcy. To nie jest doraźny kryzys popularności rządu, ale erozja całego porządku społecznego i państwowego, zbudowanego przy udziale Kościoła po roku 1989.”
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/strajk-kobiet-rafal-matyja-nie-dziwie-sie-ze-mlodzi-ludzie-powiedzieli-odwalcie-sie/8rcfe7n
Jak wiadomo przez tego typu rewolucje lub gwałtowne przemiany przechodziło w różnym czasie wiele państw europy zachodniej. W Polsce ze względu na jej historię nigdy nie było na to czasu, a aborcja jest aż i tylko punktem wyjściowym. Może przyszedł czas na nas…?
ps. ,,referendum ws aborcji” mówią centro-konserwatyści typu KK i SH … hmmm… może… ale pod warunkiem że będą mogły wziąć w nim udział tylko kobiety. Co na to Jaśnie Panowie…? ; )
Jacobsky
Doktryna buddyjska mówi o karmie indywidualnej oraz tej zbiorowej. Polacy mając takie a nie inne cechy, długo by trwało aby napisać jakie konkretnie, i płacą ogromną cenę tworząc za ich sprawą tzw. „złą karmę” ale nie ma rozwoju bez cierpienia. Choć jak na mój gust trwa to u nas trwa to zdecydowanie za długo. Choć muszę przyznać, że zdecydowanie przedkładam naszą własną karmę od, powiedzmy, chińskiej, rosyjskiej czy niemieckiej. Na wschód od nas strach pługiem głębiej pociągnąć, żeby nie wykopać szczątków jakiegoś hominida, tam całe narody znikały. My, choć rzecz jasna wcale nie jacyś święci, raczej w tego typu akcjach nie łapiemy się do pierwszej dziesiątki. Teraz mamy fatalną sytuację, ponieważ to zło, które się dzieje w naszym kraju pochodzi od nas samych. Nikt, no może poza Rosją, która jest naszym jedynym autentycznym wrogiem w naszym najbliższym otoczeniu, nie ma w tym żadnego interesu i jest to sytuacja przedziwna i absolutnie niezrozumiała.
@Bartonet
O tak, można mówić o antykościelnym radykalizmie. Obejmuje on wezwania do zerwania konkordatu (a nie renegocjacji), objęcia ostracyzmem wszystkich osób duchownych (czemu nie występują z Kościoła), odejścia od jakiejkolwiek współpracy instytucji państwowych z instytucjami KRK. Piszę tylko o ideach, emocje i formy ich wyrażania na forach internetowych pomijam. Ma pan rację, że tu chodzi w istocie o słuszne sprawy, o zasadniczą zmianę relacji Kościoła z państwem i obywatelami broniących swych praw przed dominacją politycznego katolicyzmu. Pisząc o antykościelnym radykalizmie, miałem na myśli bezprecedensową sytuację, jaką jest u nas tak ostro i wyraźnie artykułowany sprzeciw wobec tej dominacji. Tego w takie skali dotąd nie było. W moich tekstach nie znajdzie pan zrównywania tego rodzaju radykalizmu z ekstremizmem prawicowym czy ultrakatolickim. Racja rzeczywiście leży w sprawie zasadniczej, czyli rozdziału państwa od KRK, pod stronie radykałów. W sprawach szczegółowych można mieć różne zdanie.
Propizycje Hołowni są bardzo nie na rękę Platformie i Lewicy – dlatego w mediach cisza na ten temat. Poszukajcie informacji k konferencji na stronach Wyborczej – nie znajdziecie…. Inne portale? Tylko onet coś napisał i Rzeczpospolita. Wolne media???
Program Hołowni nie jest rewolucją, paleniem kościołów, jest tym, co można zrobić, lewica dużo mówi o wypowiedzdniu konkordatu, o wyprowadzeniu religii ze szkół i … na tym kończy. Zanim wypowiemy konkordat można zrobić to:
https://m.youtube.com/watch?v=zqYtVPezhI4
Cały 40-stronnicowy program (do dyskusji) http://www.strategie2050.pl
Wielu komentujących chyba nie przeczytało tego programu, bo media wycinają ten temat (dlaczego, Wyborczo, dlaczego?:))
https://strategie2050.pl/analiza-panstwo-i-kosciol-na-swoje-miejsca/
A tu konferencja:
https://m.youtube.com/watch?v=zqYtVPezhI4
@Jagoda, 1 lutego, 9:27
W punkt!:)))))
@dino77, 1 lutego, 9:42
Prosze zapomniec o haslach na sztandarach I obietnicach przedwyborczych, jako ze chyba nic nie ma takich mozliwosci przeistaczania sie I znikania. Pieniadze nalezy lokowac w interesy pewne, w tym przypadku partie z jakas w miare cywilizowana geba, a ewentualne korekty programu wymuszac na dzialaczach
Najbardziej zastanawia mnie fakt, że nie potrafimy jako zbiorowość zacząć jakoś inaczej, nie wiem, od ogona, z zupełnie innej strony, z mańki jak mawia mój znajomy. Przecież to co robimy po prostu nie działa. To się nie sprawdza. Ordynujemy sobie te same medykamenty od stuleci ale ta nasza narodowa podagra nie mija. Błądzić można ale wciąż popełniać te same błędy to już jest głupota. Jesteśmy wciąż tacy sami i do końca naszych cech. Nie pamiętam gdzie to przeczytałem, ale zdaje się, że Ewa Lipska fajnie ujęła obecną sytuacje. Powiedziała, że stale walczymy o wolność i ciągle ona sprawia nam kłopot, że bliższa jest nam sam walka niż korzystanie z daru wolności. Może nie słowo w słowo tak to było ale myślę, że taki był sens i wydźwięk jej słów.
@Monika
Obawiam się, że pani też nie czyta tego, co komentuje. W moim felietonie jest link do dyskusji nt propozycji SzH.
@Adam Szostkiewicz
To co Pan wymienia to są postawy bardzo szczotkowej części społeczeństwa. W porównaniu z ,,brunatną falą” jest to plankton. Wchodzenie do kościołów i malowanie ich murów (nad którym tak ubolewało wielu liberalnych dziennikarzy, tak jakby mury były najważniejsze a nie człowiek) jeśli nazwiemy to ,,antyklerykalnym radykalizmem” trwało jeden dzień. Jeden.
Hołownia nie siedzi okrakiem pomiędzy radykalizmami a chce rozsiąść się pomiędzy fundamentalistyczną prawicą a postępową, coraz bardziej zdeterminowaną i coraz większą częścią wkurzonego społeczeństwa. Absolutnie nie posądzam Pana o ideowy symetryzm (znam poglądy i pod większością się podpisuję) tylko o niefortunne ,,staroświeckie” nazewnictwo przynoszące sporo niezamierzonej szkody. Bo ,,radykalizm” ma raczej negatywne skojarzenia. Tutaj widzę coraz większą determinację. No cóż, gdzie drwa zaczynają rąbać tam i wióry zaczynają fruwać…
ps, Tak, konkordat należy zerwać, a nie renegocjować (bo to drugie będzie odwlekane na Święte Nigdy…). Mogę być radykałem ; )
Szymon Hołownia będzie mógł wprowadzić swój plan, gdy stowarzyszenie Polska 2050 wygra wybory parlamentarne. Na razie ogranicza się do „podbierania” posłów z innych partii i tworzeniu koła poselskiego. Na marginesie, w roku 2050 Szymon Hołownia będzie miał 74 lata
Hołownia chciałby siedzieć ,,po środku” tylko środka nie ma.
Jest albo-albo, tak przynajmniej przedstawia to prawica. Przypominam, że kler i prawica ustawiły też język debaty: aborcja to morderstwo, walka z prawem wyboru kobiet to ,,pro-life” etc. Pomijam takie bezczelne uzurpacje jak kościół (katolicyzm) contra ,,nihilizm”.
Gospodarz pisze: ,,Plan Hołowni wygląda na próbę zajęcia miejsca w debacie pomiędzy prawicowym ultrakatolickim integryzmem a lewicowym antykościelnym radykalizmem.” ,,Lewicowy antykościelny radykalizm”? To chyba praktycznie cała Europa Zachodnia (poza Maltą) jest ,,lewicowo antykościelnie radykalna”. Takie postawienie sprawy, jak w wyżej przytoczonym cytacie, jest chyba tylko możliwe w Polsce, gdzie od trzydziestu lat (świeckie) państwo , ,,neutralne światopoglądowo”, jest w ciągłym odwrocie pod naporem katolickich uroszczeń i uzurpacji. Obecnie obserwujemy tylko wzrost agresji katolickiej na państwo stąd też pojawiła się też wyraźniejsza reakcja. Bynajmniej nie związana tylko z lewicowością. Po prostu jedynymi środowiskami jakie w tej kwestii mają wyraźny pogląd są środowiska tzw. nowej lewicy, no bo SLD idzie w to nolens volens. Liberalizm w Polsce zwykle ,,wyżywał się” gospodarczo. W sumie to logiczne: masz kasę to sobie obejdziesz katolickie obstalunki.
Czy Hołownia ma szansę? Może i tak. Zawsze lepiej, że ktoś, coś chce z tym rakiem zrobić niż tak jak PO udawać, że jest ,,kompromis” a kubły plwociny spadajace z ambon to tylko opad deszczu.
@Bartonet
Kierowanie się definicjami pojęć zgodnymi ze słownikem języka polskiego nie uwaźam za staroświeckie.SJP PWN definiuje radykalizm jako bezkompromisowość i stanowczość oraz dążenie do zasaxniczch zmian w życiu społecznym i politycznym.Nie ma więc to określenie wydźwięku pejoratywnego, lecz jest opisem. W tym sensie go używam. Pański radykalizm mi nie przeszkadza. Pozycjonowanie się Hołowni i jego ruchu w kwestii ważam za rozmijające się z obecną radykalizacją młodego pokolenia w tej kwestii. Ale z perspektywy realnej polityki chwili obecnej ta radykalizacja dopiero szuka skutecznej formuły przekucia haseł, które w większości są dla mnie do przyjęcia, w ,,sprawczość” polityczną. Momentem krytycznym będzie wynik wyborów parlamenarnych za dwa lata, o ile będą wolne i uczciwe.
„Hołownia – człowiek Kościoła, który zbija polityczny kapitał na jego słabościach. Kandydat na lidera opozycji nie proponuje niczego nowego, jednak jego deklaracja rozdziału państwa i Kościoła brzmi wiarygodnie, bo radykalne postulaty poprzedników filtruje przez konserwatyzm większości społeczeństwa” – Aleksandra Pawlicka
Cukiertort
1 lutego o godz. 12:05
Po 1989 roku jednym z pierwszych pragnień zbiorowych był powrót do przeszłości, do II RP. „Żeby było, jak przed wojną, przed peerelem”. To o czymś świadczy, o czymś smutnym, niemal przygnębiającym. I tak dobrze, że zatrzymało się na II RP, a nie na RP szlacheckiej.
II RP miała te jedną przewagę, że rządziły nią tylko dwie trumny. Dziś trumien mamy dostatek… Postęp, można by powiedzic. Postęp na polska miarę.
Adam Szostkiewicz – nie odnosiłam się do tego, czy pan zamieścił link do programu, tylko, czy komentujący go przeczytali.
Jagoda
1 lutego o godz. 9:27
Kobieta, która za jednego życia zgarnęła dwa Noble, będąc jednocześnie żona i matka jest mniej warta w polskiej popapranej jaźni narodowej, niż bezdzietny, podstarzały kawaler, którego jedyna zasługa było to, że kółko podobnych jemu safaduł wybrało go na głowę sekty zwanej potocznie kościołem katolickim. To nie wymaga komentarzy.
Jeżeli chcemy coś naprawić, to najpierw trzeba postawić diagnozę aktualnego stanu rzeczy.
A potem dobrać środki naprawy adekwatne i skuteczne.
Na wyleczenie rany na ręce może wystarczyć zdezynfekowanie jej i naklejenie plastra. Ale może ona mieć taki charakter, że skuteczna będzie jedynie jej amputacja.
Będzie to niewątpliwie terapia bardzo radykalna, ale w pewnych sytuacjach jedyna skuteczna a zatem i adekwatna do rozmiaru problemu. Zapobiegająca dużo gorszym szkodom organizmu.
I tak powinniśmy podejść do naprawy polskiego państwa. Szukać środków skutecznych i adekwatnych.
Zaczynanie od poszukiwania środków, które mają nie być radykalne w oderwaniu od pokazania celu i powodu ich zastosowania prowadzić będzie do niepowodzenia.
@Cukiertort
1 lutego o godz. 12:46
A może TACY WŁAŚNIE JESTEŚMY? Kwestią jest:
a) będziemy walczyć o wychowanie ,,nowego człowieka”. Problem w tym, że komuniści próbowali i im nie wyszło, Kaczyński by chciał ale ewidentnie mu się rozłazi a więc…patrz punkt c)
b) być jak liberałowie i w dużej mierze lewica: narzekać i czekać chyba…ba wymianę społeczeństwa
c) pogodzić się jak Kaczyński z rzeczywistoscią i lepić z tego co jest pod ręką.
d) być jak PO -nie robić nic.
Tak źle i tak niedobrze. Odpowiedź c)?
@lemarc
31 stycznia o godz. 0:31
Kto ma stać na straźy ,,konstytucyjnej neutralności państwa”? Panowie Zoll i Rzepliński? A może Giertych?
Jacobsky
Nasz narodowy duch krąży wokół trumien, cmentarzy, jesteśmy w tym jacyś upiorni, ni to żywi, ni to martwi. Ostatnio obchodziliśmy się bez kolejnych trumien ale zachciało nam się na wschód, jak te nocne ćmy do lampy. Można się przerzucać od kiedy u nas tak do bani, po 89, po 45, może 18? Na moje oko już od Wazów szliśmy w przepaść, na zatratę. Ale to co teraz się dzieje? Przepraszam, ale mamy od 30 lat z okładem tak wspaniałą sytuację, żeby zwyczajnie żyć, bogacić się, wzmacniać i cieszyć się wolnością i co? Nadajemy sie jako naród na wielką zbiorową psychoterapię. Jeśli chcemy się wreszcie wywinąć z wlasnych kleszczy nie ma innej drogi. Wypadałoby po heglowsku powiedzieć, że w końcu musimy zacząć samych siebie rozumieć i nasza rolę w dziejach. Stawiam, ze nie wyjdzie. Nigdy nie byliśmy mocarzami myśli, dobrymi analitykami…
@Adam Szostkiewicz
Słowniki słownikami vs realne odczucia i emocje. Po prawie 30 latach trwania w oparach narracji serwowanej przez kulturową patriarchalną centro-prawicę (nieważne czy z lewa czy z prawa) przedstawiającą się jako ,,statyczną i jedynie słuszną ostoją pomiędzy radykalizmami” , proszę zrozumieć moje przewrażliwienie.
@remm
31 stycznia o godz. 16:42
,,Myślałem, że jeśli Kaczyński w ogóle kiedyś opublikuje wyrok TK, protesty będą dużo większe niż jesienią. Są jednak dużo słabsze (…) Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, kim jest Marta Lempart. Teraz wiedzą wszyscy, ale nie chcą maszerować razem z nią.”
To pan jako konserwatysta nie chce z nią iść tylko, jak nie z Kosiniakiem to z Hołownią. Jako przeciwnikowi szeroko pojętego zachodniego liberalizmu ciężko panu zaakceptować protesty OSK. Jest to zrozumiałe. O poglądy nie mam pretensji, ale o tworzenie alternatywnej rzeczywistości. Jeśli już ludzi fizycznie na protestach jest niby mniej to tylko dlatego że nie chcą oberwać gazem po oczach, być spałowani przez pisowską policję, mieć połamane ręce, a na końcu wylądować w środku nocy na dołku 60 km od Warszawy. W takim państwie zaczynamy żyć. Proszę poczytać dziesiątki relacji a dopiero potem tworzyć teorie.
Można i należy krytycznie spoglądać na grę polityczną Hołowni i jego Ruchu, ale jednego można i należy mu pozazdrościć – minimum programowych analiz i opracowań pisanych jężykiem („nietechnicznym”) zrozumiałym dla czytającego ze zrozumieniem wyborcy.
ANALIZY
FINANSOWANIE POLITYKI
STAN UNII
ADMINISTRACJA KOLESIÓW
MECHANIZM PRAWORZĄDNOŚCIOWY
MANDATY
CENTRALIZACJA SZPITALI
OPŁATY PARKÓW NARODOWYCH
PAŃSTWO I KOŚCIÓŁ NA SWOJE MIEJSCA
PROGRAMY
BEZPIECZEŃSTWO NAPRAWDĘ
EDUKACJA DLA PRZYSZŁOŚCI
GOSPODARKA NA POKOLENIA
KARTA SAMORZĄDOWA
KLIMAT NA WZROST
NASZ EUROPEJSKI DOM
PEŁNOPRAWNI
PROGRAM DLA PRAWORZĄDNOŚCI
RECEPTA NA ZDROWIE
RODZINA 2050
ŚRODOWISKO – NASZE WSPÓLNE DOBRO
——————–
Powiadam … jasna, klarowna, choć kontrowersyjna w wielu fragmentach podstawa programowa… jest podstawa – treść – z którą należy polemizować i ewentualnie uzupełniać czy nawet zmieniać…
Między innymi uznanie, że „sprawa konkordatu” nie jest priorytetem…
wymaga polemiki, ale czy czasem nie jest „centrowa” – mająca większe szanse akceptacji u większości wyborców takich jakimi dzisiaj są, a nie radykalne propozycje cięcia/pchnięcia passata sotto „all or nothing”… dyskusyjne w perspektywie strategicznej…
„VI. REGULACJA KONSTYTUCYJNA I KONKORDATOWA
● Zmiana Konstytucji w zakresie relacji między państwem a kościołami i związkami
wyznaniowymi nie jest obecnie kwestią priorytetową. Należy raczej skoncentrować
wysiłki na wykładni Konstytucji zgodnie z jej preambułą, która przewiduje
równouprawnienie wierzących i niewierzących obywateli Rzeczypospolitej, a także
wyrażoną w art. 25 ust. 2 Konstytucji zasadą bezstronności państwa w sprawach
światopoglądowych.
● W przypadku, gdyby pojawił się „moment konstytucyjny” można rozważyć zrównanie
regulacji odnoszących się do umów zawieranych z przedstawicielami wszystkich
kościołów i związków wyznaniowych, bez wyróżniania w Konstytucji umowy
międzynarodowej zawartej z Kościołem Katolickim.
● Nie wydaje się obecnie celowe wypowiedzenie konkordatu. Niezbędne jest
skuteczniejsze wykorzystanie mechanizmów jego interpretacji i wykonania
przewidzianych w Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów, w tym dokumentów
dodatkowych, takich jak porozumienia i deklaracje interpretacyjne.
● W Deklaracji interpretacyjnej z 1997 r. należy zmienić punkt 1 odnoszący się do stanu prawnego i praktyki sprzed wejścia w życie Konstytucji i Konkordatu z 1993 r.,
wprowadzając do jej treści dyrektywę interpretacyjną odnoszącą się do warunków
współczesnych”.
https://strategie2050.pl/analizy/
@Slawczan
1 lutego o godz. 16:55
… z pewnością nie Przyłebska, Ziobro i paranoik…
@MK
– Książka Hitlera jest manifestem nienawiści wobec wroga. Wroga, z którym nie należy negocjować, tylko do niego strzelać. Umysłom nieskażonym refleksją to może rzeczywiście imponować. Ja wiem, że tacy ludzie są, odzywają się w internecie, korzystając z łaski anonimowości i piszą: ten facet miał rację – mówi prof. Eugeniusz Cezary Król, tłumacz, redaktor edycji krytycznej „Mein Kampf”.
(…)
Jeden z autorów niemieckiego wydania krytycznego podczas konferencji prasowej powiedział, że „Mein Kampf” to książka wstydu, która pokazuje, że elity niemieckie i światowe okazały się indolentne, pozbawione wyobraźni i stanowczości. Miałem poczucie, gdy czytałem tę książkę, że może dlatego jest ona tabuizowana i że są ludzie, którzy nie chcą o niej rozmawiać, bo ona zawstydza – nie tylko Niemców, ale całą ludzkość. Cytuję we wstępie Tomasza Manna, który pytał: jak to możliwe, że „ta miernota” i „ten chłystek” doszedł do władzy. A więc tak – uważam, że ta książka jest aktem oskarżenia pod adresem ówczesnych elit, które nie zdały egzaminu i nie powstrzymały „chłystka i miernoty”, ale też sprawnego i przebiegłego realizatora swoich obłędnych idei„.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26736665,redaktor-edycji-krytycznej-mein-kampf-ta-ksiazka-zawstydza.html#s=BoxOpImg5
Jacobsky
1 lutego o godz. 15:20
Wojtyła nie był safandułą. Był kutym na cztery nogi manipulatorem.
Zdjęcie z pierwszej pielgrzymki pokazuje jaki to był format człowieka:
https://wadowiceonline.pl/wydarzenia/16319-41-lat-temu-papiez-jan-pawel-ii-odwiedzil-wadowice
To jego obsesjom na punkcie „etyki” seksualnej zawdzięczamy barbarzyńskie prawo w Polsce.
Kościół biznesu…
Poznańska Archidiecezja kupiła ponad 100 hektarów ziemi w Bolechowie pod Poznaniem (za 115-16 mln zł). Grunty pochodzą z likwidowanej spółdzielni rolniczej.
@lemarc
1 lutego o godz. 19:14
Bez ,,stania na straży konstytucji” wymienionych przeze mnie ci wymienieni przez Ciebie nie byliby tsm gdzie są.
Powtarzam: z PiSem jest jak z rakiem -pracowaliśmy na niego latami.
@Jacobsky
1 lutego o godz. 15:02
To akurat jest dosyć proste: skoro tzw. komuna mówiła, że sanacja była ,,be” to znaczy, że była OK. Kłania się tu brak krytycznych studiów nad II RP+ potomkowie dawnych elit suflujący ,,dworkową” wersję tego ,,raju utraconego”. Dlatego Piłsudski, człowiek który doszedł do władzy depcząc prawo, po trupach 500 Polaków, organizator Brześcia i Berezy ma główne ulice w kraju i pomniki. Mając takiego ,,patrona” trzeba się cieszyć, że dopiero teraz nas dopadła demokratura.
@Bartonet
1 lutego o godz. 18:29
Jeśli chodzi o mnie, to jestem i zawsze byłem za aborcją na życzenie, o czym niejednokrotnie tu pisałem. Nie tworzę sobie jednak alternatywnej rzeczywistości. Jesienią też wywożono demonstrantów z Warszawy, a mimo to na ulice wyszło znacznie więcej ludzi. Dziś trzeba walczyć o powrót tzw. kompromisu, ponieważ w innym przypadku kobiety zostaną całkowicie pozbawione prawa do aborcji. Na dzień dzisiejszy opcja liberalizacji jest niemożliwa do przeforsowania ani w drodze referendum (tylko 20% poparcia), ani, tym bardziej, w parlamencie. Chyba że pani Lempart przeciągnie na swoją stronę armię i osiągnie cel czynem zbrojnym, ale na to się nie zanosi.
Demonstracje lewicy są bardzo potrzebne, co nie zmienia faktu, że większość popiera kompromis i za panią Martą iść nie chce. Ta większość może jednak znów wycofać swoje poparcie dla PiS, tak jak zrobiła to w listopadzie. Gdy po jesiennych protestach PiSowi spadło do 30% (na czym zyskał Hołownia, nie Lewica, co najlepiej ilustruje stan rzeczy), Kaczyński postanowił nie publikować wyroku, wobec czego prawo aborcyjne w praktyce pozostało bez zmian, no i w styczniu PiS znów miał prawie 40%. Czy teraz wyborcy PiS, którzy nie chcą zaostrzenia ustawy, ponownie wycofają swoje poparcie? Trzeba poczekać na sondaże. Co zrobi Kaczyński, jeśli spadek będzie zbyt duży? Może zrobić to, o czym pisał Edwin Bendyk, czyli „wystąpić z inicjatywą ustawodawczą łagodzącą czy wręcz przywracającą tzw. kompromis aborcyjny”. A to byłby nóż wbity w plecy opozycji. Całej, od Lewicy po Hołownię.
Slawczan
1 lutego o godz. 21:36
… raki są różne – wiele, mocno uwarunkowanych genetycznie, nieuleczalnych.
Skłaniam się ku hipotezie, że wiele z „polskonarodowych” skłonności i predyspozycji u „człowieka masowego” zostało jednak „wyssanych z mlekiem matki” a na to nie ma skutecznych i tanich terapii.
Natomiast przysłów mądrości ludowej wiele.
„Słoma choćby w kostkę prasowana, zawsze wyjdzie z butów”.
A jak mówił radny Stanisław Bryk: Wszystkim nam słoma z butów wystaje.
– Poznać pana po cholewkach, a do wytrzepywania słomy/sieczki z butów trzeba uważności, dyscypliny i talentu…
@remm:
Tylko trochę zapominamy, że Kaczyński nie jest tylko naciskany z „lewa”, ale i z „prawa”. PiS był mistrzem w polaryzacji społeczeństwa, przy jednoczesnym zamykaniu oczu na polaryzację własnych wyborców. Ale mam podejrzenie, że te jego spadki wynikają stąd, że przestał nad tym panować; a nie z tego, że ludziom otwierają się czy na to, że to partia antydemokratyczna.
Słyszę właśnie prywatne opowieści, że spotkani zaangażowani zwolennicy PiS kręcą nad tą partią nosami i rozważają poparcie Konfederacji. A wszystko przez to, że schemat straszenia Zachodem, WHO, elitami itp. bardzo dobrze łączy się z wiarą w spisek Billa Gatesa wstrzykującego ludziom mikroczipy w szczepionkach. Innymi słowy mówiąc: PiS wychował sobie tak wyrazistych radykałów, że nie jest w stanie ich utrzymać przy sobie przy zachowaniu resztek zdrowego rozsądku przy sprawowaniu rządu. Czyli: przy zachęcaniu do szczepienia.
Sam Kaczyński nie uchodzi za jakiegoś antyaborcyjnego radykała. Mu prywatnie, raczej wszystko jedno. Ale radykalizmem kupuje prawą stronę. Czy więc może pójść w lewo?
Adam Szostkiewicz
1 lutego o godz. 12:19
O tak, można mówić o antykościelnym radykalizmie. Obejmuje on wezwania do zerwania konkordatu (a nie renegocjacji), objęcia ostracyzmem wszystkich osób duchownych (czemu nie występują z Kościoła), odejścia od jakiejkolwiek współpracy instytucji państwowych z instytucjami KRK
Renegocjacja z KIM?
Czy nie pisał Pan tu, na tym blogu, że nie siada się do stołu z szulerem? Czy naprawdę historia wprowadzenia religii do szkół, oszukania Mazowieckiego przez Krk niczego nie uczy? Czy systemowe krycie pedofilii nie świadczy o tym, że jest to organizacja o charakterze przestępczym? Czy renegocjuje się z przestępcami?
Ostracyzm wobec „duchownych”.
Kiedy w stanie wojennym moi przyjaciele, w tym Pan, wylądowali w więzieniach, większość moich znajomych przestała podawać rękę członkom PZPR, bo nie odcięli się od tego co robi pozostając w Partii. Uważaliśmy to za wymóg elementarnej przyzwoitości i solidarności z prześladowanymi.
„Osoby duchowne” mają wybór. Przyzwoitość i wierność Ewangelii albo wygodne życie i przywileje wynikające z ciepłej posadki. Zatem powinny być traktowane stosownie do tego za czym się opowiedzą.
Wspólpraca z instytucjami kościelnymi.
Współpraca zkłada równość podmiotów wobec prawa. Tymczasem Krk działa na zasadach dumpingowych. Tym samych ustawia się wroli łupieżcy. Czy łupiony ma się dobrowolnie wystawiać na przemoc ekonomiczną?
Jeden przykład: wszystkie Organizacje Pożytku Publicznego mają prawo korzystać z 1% odpisu z naszych podatków. Ale Krk może więcej. Art. 26 ust o PIT 1 pkt 9b mówi, że na cele kultu religijnego można podarować 6% i 10% (osoby prawne). I można to łączyć z 1% na OPP i innymi darowiznami na cele charytatywno – opiekuńcze.
Co więcej, okazuje się, że niektóre parafie nie zakładają OPP. Wiąże się to z wieloma uciążliwymi obowiązkami. Ale korzystają z „uprzejmości” innych organizacji.
Której organizacji pozakościelnej by na to pozwolono? Kto widział kiedy przejrzystość finansową organizacji finansowanych przez Krk?
Czy fakt, że Krk może kupować ziemię, a inne podmioty nie mogą tego robić, zapewnia elementarne warunki do uczciwej współpracy?
I wreszcie, the last but not least, czy radykalizm nie jest obowiązkiem chrześcijanina?
Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust. (List do Kościoła w Laodycei)
PAK4
2 lutego o godz. 8:31
Kaczyński nie wygrałby bez krk. Krk jest silna obecnością ludzi w kościołach. Czyli to dzięki tym „praktykującym” mamy to, co mamy.
Reszta to tylko inteligenckie gry i zabawy słowne.
Odpowiedzi na pytania o relacje państwokościół są w pewnym sensie pochodną innej relacji kościółwierni (trudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której kościół lepiej traktuje obywatela niewierzącego…chociaż S:\).
Jak więc jest w tej mniejszej rodzinie?
Wg mnie mocno „ciągnie średniowieczem” – pouczanie cały czas przez „ojcowskie baty” w trosce przecież wymierzone. Dzisiaj w zupełnie innym kontekście ale ciągle słychać echo słów: „bijcież…z ojca ręki nie boli…”. Ma też nie boleć od ręki męża, brata, partnera; w przenośni, tym bardziej księdza, proboszcza, biskupa…
Nie, nie jesteśmy stworzeni do rzeczy wzniosłych, wspaniałych, pięknych. Bez przerwy w polskim kościele słychać, że mamy bodować okopy, nosić cegły na mury, walić w bębny…
I my, wierni się na to zgadzamy; nie buntujemy się przeciwko właściwie tylko jednostronnemu, negatywnemu przekazowi…Gdzie się podziało zaufanie do człowieka, wiara w niego??? To jest podstawowa wolność bez której…no właśnie…bez tego nasza egzystencja jest chyba niczym innym tylko cywilizacją śmierci…
@WD
Dla mnie, pomijając upolitycznienie Kościoła w przymierzu z prawicą, wymowne jeszcze bardziej jest uporczywe milczenie biskupów w sprawie WOŚP, największej polskiej akcji społecznej na rzecz dobra wspólnego. Nie widziałem przez prawie 30 lat ani jednego hierarchy na scenie Orkiestry obok Owsiaka. Przypięta mu gęba jest nadal obowiązującym przekazem kościelnym, mimo że Owsiak ani razu nie skrytykował tej odrażającej zmowy milczenia w Kościele wokół jego dzieła.
@Jagoda
Tak, radykalizm ewangeliczny w obronie słabszych i godności każdego człowieka wydaje się do przyjęcia. U nas zastąpił go przekaz ultrakatolicki, co czyni Kościół w Polsce europejskim wyjątkiem. Antysoborowych integrystów nie brakuje i w innych Kościołach, ale nigdzie nie mają większości i takiego wpływu nie tylko w Kościele, ale też w państwie. Z kim więc renegocjować konkordat? technicznie biorąc, odpowiedź jest prosta: może to uczynić dopiero nowa władza, mająca w parlamencie większość. Może do tego wykorzystać kuriozalną dzisiaj Komisję Wspólną rządu i Episkopatu i przedstawić tam biskupom swoje propozycje. jeśli odmówią rzeczowej rozmowy na ten temat, pozostaje debata i głosowanie w post-pisowskim parlamencie. Dla ścisłości: pisząc o szulerach, z którymi nie warto siadać do rozmów o czymkolwiek, miałem na myśli polityków obozu obecnej władzy w tym sensie, że nie wywiązują się z żadnych obietnic, a opozycję traktują nie jak partnerów, lecz wrogów, wobec których wszystkie sztuczki są dopuszczalne, byle tylko w niczym nie przyznać im racji i nie podjąć żadnej konstruktywnej propozycji ze strony opozycji.
Szymon Hołownia bardzo zmienił swoje poglądy w ostatnich latach. „Kiedyś „mówił jak kaznodzieja”, „z pasją nauczał o złu aborcji, sile wiary, zachęcał do czystości przedmałżeńskiej”. Dziś wspiera marsze spod znaku błyskawicy. Rozdźwięk jest na tyle wyraźny, a Hołownia na tyle mocno usadawia się na scenie politycznej. Bo ktoś tu kogoś najwyraźniej chce zrobić w konia”
@NH
wspiera protesty kobiet? A na którym był fizycznie obecny, jak Trzaskowski?
https://natemat.pl/325317,rafal-trzaskowski-na-strajku-kobiet-w-warszawie-nagral-wideo-wideo#
@Jagoda, 9:45
100/100
Ukłony do ziemi.
A propos chłopskiego syna Lutra…
„Wg Iserloha [niemieckiego profesora teologii katolickiej] legendarne przybicie 95 tez skierowanych przeciwko nadużyciom w związku z handlem odpustowym nigdy nie miało miejsca, a heroiczna sceneria zbudowana wokół wydarzenia to po prostu dramaturgia, wyznaniowy mit założycielski i jeden z wielu elementów protestanckiej kultury pamięci, naturalny odruch i potrzeba jakiejś mitologizacji dawnych wydarzeń, dodania im aury wyjątkowości. Takie zabiegi – dziś byśmy powiedzieli wizerunkowe, PR-owskie – nie były niczym nadzwyczajnym i towarzyszyły historii chrześcijaństwa od najwcześniejszych wieków.
(…)
Zresztą wystąpienie Lutra przez wielu było odbierane – jako kolejna odsłona walki między mniszymi kastami (augustianów i franciszkanów) w walce o wpływy i konfitury. Było jednak inaczej.
O działalności Tetzla Luter dowiadywał się od swoich parafian, studentów i kolegów uniwersyteckich. Sporządził słynne 95 tez, w których skrytykował nadużycia związane z odpustami, nie atakując wprost samej instytucji odpustów. Augustiański mnich wciąż nie wiedział, kto stoi za listami, stąd też zachowując drogę służbową, wysłał tezy do swoich dwóch przełożonych – biskupa diecezjalnego Hieronymusa Schultza oraz… Albrechta, któremu zadedykował pismo, błagając o ojcowskie wysłuchanie i położenie kresu nadużyciom, w tym przede wszystkim rozpowszechnianej herezji, że pozyskanie odpustu oznacza pewność zbawienia i uwolnienie od kary za grzechy. Nie miał pojęcia, że to właśnie Albrecht stoi za całą akcją. Dla Lutra było oczywiste, że Jezus Chrystus odpuszcza grzechy każdemu, kto szczerze wyzna swój grzech i odczuwa prawdziwe skruszenie serca (contritio cordis) z miłości do Boga, po poznaniu swojego upadku, a nie ze strachu przed piekłem, śmiercią i szatanem (atritio cordis). W tej optyce nie było miejsca na list odpustowy, pieniądze, czy nawet kapłana. W tej narracji Kościół nie był egzekutorem prawa kanonicznego i nadzorcą, ale Kościołem, którzy strzeże skarbu, Ewangelii i Łaski Bożej (Teza 62). I właśnie na tym polegał rewolucyjny element tez Lutra – reformator nie tyle naruszył dogmat Kościoła nt. odpustów (takiego wówczas nie było), co dotknął niezwykle wrażliwej tkanki Kościoła w ogóle – pytania o autorytet Kościoła i w tym kontekście o relację wierzącego i Boga. Późniejsze teksty Lutra odczytywane były jako zamach na pozycję Kościoła, jego autorytet i wszechmoc papieża, a działo się to wszystko zaledwie 100 lat po spaleniu ks. Jana Husa na stosie, który był zdecydowanym zwolennikiem podporządkowania papieża soborom.(…)”
(2016, http://luter2017.pl)
Slawczan
Ad a) Na kim za komuny młot pierekowki dusz się zatrzymał na tym zatrzymał, byli i tacy, a imię ich brzmi legion, którzy szli w tę ideologię nawet bez wielkiego nakładu sił tych z góry. Myślę, że to czy ulegniesz tej czy innej ideologii zależy od charakteru człowieka. Sam nie wiem, czy nie byłbym w latach 50 – tych kolejnym Mateuszem Birkutem – wiesz, Warszawa w ruinie, trzeba zakasać rękawy, komunizm wychodził naprzeciw tego typu rozterkom. Nam z perspektywy historii łatwo się o tym wszystkim rozmawia. Kaczyńskiemu nie uda się tworzenie nowego człowieka ale szkody po nim i jego partii będą trudne do naprawienia.
b) wszelkie trwanie i bezczyn jest teraz niedobry. Złu daje się odpór ponieważ jego immanentną cechą jest potrzeba szybkiej ekspansji czego jesteśmy świadkami.
PO była do zaakceptowania gdy była u władzy, jednak przegrana totalnie ją zdemoralizowała. Intelektualnie biją na głowę tych od Kaczyńskiego a dali się koncertowo ograć, zupełnie stracili czujność. Po przegranej byli i są do teraz tacy jak Adamek po walce z Kliczko. Jeszcze przed walką był z niego bokser.Po tym obiciu stracił praktycznie wszystkie swoje atuty.
@Jagoda (02/02) 09:45
W kwestii radykalnej…
Powtórzę za moim świadkiem…tak, w wierze powinniśmy być radykalni!
Przy czym radykalny (z łac. radix – korzeń, rdzeń) rozumiem jako powracający do źródła, do istoty…
@Gospodarz:
Jacek N.H. cytuję Marka Pyzę z artykułu wPolityce. Tekst Marka Pyzy jest bardzo emocjonalny. Zresztą jak wolę Hołownię od wPolityce to się nie dziwię, bo to odpowiedź na atak Hołowni na okładkę wPolityce. W zasadzie poza emocjami to ja tam nic nie widzę, bo słowa o wspieraniu protestów kobiet nie są uzupełnione żadnym uzasadnieniem.
@W47D3K:
Nie obrażałbym średniowiecza.
Nie wiem, czy to się da sprowadzić do jednej przyczyny. Jeśli już typowałbym pychę, jako główny grzech Kościoła. Kościół uważa (że taki skrót myślowy zrobię), że przechowuje bardzo cenną naukę. Problem polega na tym, że jej duchowni nosiciele nie wiedzą jaką. Co to jest, to cenne. Na czym to polega. Najczęściej samo przekonanie o jej cenności jest jedynym przekonaniem jej dotyczącym.
Może więc chodzi o to, że z aborcją, rozwodami, LGBT+, problem jest taki, że to kościelne rozumienie rozmija się ze świeckim, więc wymaga tłumaczenia, a skoro się nie potrafi wytłumaczyć to pozostaje pozycja siły.
@Adam Szostkiewicz
„Agata Szczęśniak: Był Pan w piątek na proteście w Warszawie?
Szymon Hołownia: Byłem.
A wcześniej?
W poniedziałek byłem na proteście w Legionowie, we wtorek w Józefowie i wczoraj w Warszawie, razem z żoną, grupą znajomych, sąsiadów i ze współpracownikami z Polski 2050.
A w niedzielę pod kurią?
Nie.
Ulubione hasło?
Jest ich dużo, mamy festiwal kreatywności. Moje typy są z dziedziny pure nonsensu: „PiS lajkuje własne posty” czy „PiS boi się, że Reni Jusis go znajdzie”. Były rzecz jasna i bardziej zaczepno-brutalne w stosunku do przedstawicieli władzy. Zachowałem w telefonie całą ich galerię, dla przyszłych pokoleń. Wczoraj bardzo ujął mnie transparent: „Z Hołownią się dogadamy, ale Kaczyński – i tutaj jakby to powiedzieć – niech się oddala” – OKO.press
@Cukiertort:
@a) Z lektur, choć z obserwacjami niesprzeczne: tak, łatwo zmienić ideologię, trudno charakter. Człowiek umiarkowany będzie umiarkowany w każdej ideologii. Radykał — będzie radykałem w każdej. (Nie, nie w sensie radykalizmu W47D3K, tylko potocznym.)
@b’) Z jednej strony PO się posypała już po przejściu Tuska do Brukseli. Z drugiej… Trzaskowski potrafił doprowadzić do mobilizacji. Jest jednak kontrast między wyborczą mobilizacją, a codziennością.
@NH
A gdzie dowód, że był? Ale dobrze, wierzę na słowo. Dziękuję.
@remm
,,Na dzień dzisiejszy opcja liberalizacji jest niemożliwa do przeforsowania ani w drodze referendum (tylko 20% poparcia), ani, tym bardziej, w parlamencie. Chyba że pani Lempart przeciągnie na swoją stronę armię i osiągnie cel czynem zbrojnym, ale na to się nie zanosi.”
– ponowna próba przedstawiania wygodnego fragmentu rzeczywistości i robienia sobie żałosnych podśmiechujek z ML oraz OSK które w przeciwieństwie do pana Ulubieńca, są ruchem społecznym. Myli pan istotę działania ruchów społecznych z politykierstwem partii politycznych, wymagając od tych pierwszych tego drugiego.
Co do meritum aborcyjnego: Przykładowo na zadane PROSTE pytanie: ,,Czy kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia jej trwania?” , zadane w 25-27 listopada 2020 przez Ipsos na zlecenie OKO.press – 66% jest ZA. https://oko.press/66-proc-za-prawem-do-aborcji/
Prawda jest taka że sondaże są różne i wiele z nich wskazuje że o ich wyniku decyduje sposób zadania pytania. To pokazuje że referendum w Polskich warunkach to fikcja do kwadratu.
Nie rozumie pan również zmieniających się społecznych trendów w sposób niespotykanie jak dotąd błyskawiczny. Podobnie może być z wyrażaną sympatią sondażową dla Hołowni. Kilka lat temu był już taki jeden który ogłosił się ,,największą opozycją”. Ja wiem że ,,ten jest inny”. Każdy z nich był ten ,,niepowtarzalny i inny…” Zalecam otrzeźwienie.
@Bartonet
Ditto, ale temat Hołowni na razie zamknęliśmy.