Oblężenie Jasnej Góry

Paulini się tłumaczą (kiepsko), Katolicka Agencja Informacyjna przypomina, że przestrzeń kościelna nie może być miejscem agitacji politycznej, mecenas Giertych ujawnia swą korespondencję z abp. Gądeckim.

Nie takiej reakcji na wiec wyborczy Kaczyńskiego spodziewał się PiS. Jego wystąpienie w sanktuarium i pląsy wierchuszki partyjnej były takim przegięciem, że zmusiły Kościół do taktycznego kroku wstecz. Gdy pył opadnie, wszystko wróci do nienormalnej normy, ale na razie Kaczyński musi wziąć na wstrzymanie na odcinku wieców w stylu jasnogórskim. Przesolił.

No i jeszcze ten miecz od Sasina dla Rydzyka za ponoć ćwierć miliona złotych z pieniędzy spółki skarbu państwa, czyli z pieniędzy publicznych. Ten prezent symbolizuje amnezję Kaczyńskiego i w ogóle jego podejście do polityki. Kiedyś Kaczyński miał do Rydzyka zimny dystans. Do tego stopnia, że dawał do zrozumienia, iż „ojciec dyrektor” może być powiązany z rosyjskimi specsłużbami. Dziś całuje go po rękach, bo media Rydzyka postawiły na PiS i tego się trzymają – mimo dawniejszych spięć między Rydzykiem a Kaczyńskim. Kaczyński skalkulował, że lepiej mieć Rydzyka po swojej stronie, i tego się trzyma. Strumień pieniędzy płynący na biznesy Rydzyka ma być polisą ubezpieczeniową na wypadek, gdyby Rydzyk znalazł innego sponsora politycznego, np. braunistów z Konfederacji.

Fetowany przez PiS Rydzyk zaatakował na Jasnej Górze Unię Europejską. Tego nie zdzierżył Roman Giertych i ujawnił wymianę listów między nim a szefem Konferencji Episkopatu. Uznał, że spełnia się czarny scenariusz, a episkopat przechodzi nad tym do porządku. Podkreślił, że jest katolikiem i nie może ignorować poparcia Kościoła dla PiS: „popełniliście błąd i odczujecie tego konsekwencje. Zamieniliście Kościół w Cerkiew służącą władzy”. Trzeba przyznać, że to cios bolesny, bo dziś Cerkiew kojarzy się nam z moskiewskim patriarchą Cyrylem, sługą Putina.

Wyborczy wiec PiS na Jasnej Górze witać mogli z uznaniem tylko ci, którzy dowiadują się o Polsce i świecie z mediów pisowskich i rydzykowych. To mniejszość społeczeństwa, ale jednak miliony wyborców. Naprawdę trudno zrozumieć, że episkopat nie dostrzega – lub dostrzega i milczy – jakie będą skutki tej sytuacji dla Kościoła, na którego dobru powinno mu zależeć. To dobro nie polega na umacnianiu wpływów ideologicznych i gromadzeniu majątku, tylko na głoszeniu Ewangelii każdemu, kto chce słuchać bez przymuszania. Przekaz powinien być spójny. Skoro ogłasza się np. dobry list w sprawie imigrantów, to czemu nie wezwać władzy do wycofania się z referendum relokacyjnego?

Mawialiśmy czasem, że dłużej klasztora niż przeora. Ale nadchodzi czas, że przeor odejdzie, a klasztor będzie stał dalej – pusty.