Niedoczekanie

Włodzimierz Czarzasty po podpisie Dudy pod „ruską” ustawą wezwał do bojkotu prac komisji „wpływowej” w mediach. Rozumie się, że w tych niewielu, które jeszcze nie są przejęte lub kontrolowane przez obóz Kaczyńskiego. Uważam, że to zły pomysł. Owszem, taki bojkot to gest Kozakiewicza i odesłanie do kąta, bo tam miejsce sądu kapturowego. A jednak trzeba tę sprawę, wołającą o pomstę do nieba, mieć pod lupą – reagować, pokazywać wyborcom, o co tu chodzi. Nie chodzi przecież tylko o polityczną przyszłość Tuska, ale całej Polski.

Ta ustawa, przyjęta przez PiS i jej przystawki i podpisana przez prezydenta, otwiera pole do gigantycznych nadużyć politycznych w roku wyborczym. Cios zadany demokracji konstytucyjnej przez obóz Kaczyńskiego. Pierwsze reakcje ugrupowań prodemokratycznych są zgodne, co cieszy. Demokraci nie chcą w żaden sposób legitymizować tego zamachu na porządek konstytucyjny. Nie wystawią swych kandydatów do „ruskiej” komisji. Kto zna ustawę i pamięta wezwania, żeby „dopaść Tuska”, nie ma wątpliwości, że czas bić na alarm.

Wybory, i tak już zagrożone pod względem uczciwości, napotkają teraz na kolejną przeszkodę. PiS zdezorganizuje kampanię wyborczą sił demokratycznych, a gdyby przegrał, zdezorganizuje przy pomocy prezydenta proces formowania rządu. Może też próbować zdezorganizować media niezależne. Komisja będzie targała po szczękach polityków opozycyjnych, a jeśli odmówią stawienia się przed nią, będzie ich nękała grzywnami i policyjnie. To samo może dotyczyć redaktorów i reporterów mediów, którzy stoją kością w gardle obozowi władzy.

Założenie twórców ustawy wydaje się takie, że elektorat boi się Ruskich, więc pomysł „ruskiej” komisji mu się spodoba. Kwestie prawne i ustrojowe wyborców PiS nie obchodzą. Sieczka w głowach obywateli popycha ich w objęcia Czarnka, Ziobry, Kowalskiego. Zmęczenie i dezorientacja skłaniają do odwrócenia się od polityki, eskapizmu, zobojętnienia. A innych do politycznego fanatyzmu po linii PiS lub konfederatów. Niech się to już skończy, po co te kłótnie i przepychanki? Kradną, ale się dzielą, dają więcej i więcej, gadają fajnie o Polsce, machają portretami Jana Pawła, to niech rządzą jak najdłużej i po swojemu, bo co my tam się znamy na polityce i rządzeniu.

Taka bierność jest w to graj każdemu autokracie. Demokracja potrzebuje aktywności obywateli, wolności słowa, rzetelnej informacji. Pisowska mantra, że kto nic nie ma na sumieniu, nie musi się niczego obawiać, to mydlenie oczu społeczeństwu. Bo to komisja będzie decydowała, kto ma czyste sumienie, a kto jest agentem Ruskich. Bez możliwości odwołania się od kapturowych wyroków. To jest klimat faszystowski.

Nonsensem jest zestawianie „ruskiej” komisji z komisjami badającymi rosyjskie wpływy we Francji i Niemczech. To są parlamentarne komisje śledcze, a nie hybryda wyprodukowana przez PiS. Komisja Rywina była taką komisją śledczą. Działała na podstawie konstytucji. Komisja „ruska” nie ma takiego umocowania w konstytucji, za to ma potężne możliwości ingerowania w przebieg wyborów. Jest politycznym narzędziem obecnej władzy do eliminacji opozycji. To jest klimat faszystowski.

Następny absurd to przywoływanie dawnego wezwania Tuska do powołania komisji badającej ingerencje rosyjskie w Polsce. Tusk miał na myśli komisję śledczą, opisaną w naszej konstytucji, a nie sąd kapturowy, który ma go wygumkować z polityki. Kolejny brudny chwyt to wyznaczenie terminu publikacji wstępnego raportu komisji w okolicy 17 września, a więc w rocznicę napaści Sowietów na broniącą się przed inwazją niemiecką Rzeczpospolitej. Tak jakby komisja miała nas uratować przed ingerencjami Rosji Putina. Nie, jeśli coś nas uratuje, to przywrócenie państwa prawa. Nikt nie jest winny, nim nie zostanie skazany w uczciwym procesie przez niezależny sąd.

Opozycja ma wciąż wiele sposobów, by bronić demokracji i praw obywatelskich. Masowe manifestacje to tylko jeden z nich, normalny w państwie demokratycznym. Może nagłaśniać sprawę komisji na forach unijnych i międzynarodowych. Może we współpracy z niezależnymi mediami obserwować i weryfikować jej działanie. Ma też potężny atut w osobie Tuska, który nie boi się mówić prawdy Kaczyńskiemu w oczy.