Koła w ruch

Przegięli z „ruską” komisją i zbierają cięgi. Na marszu wolności 4 czerwca może być nie kilkadziesiąt, ale kilkaset tysięcy wkurzonych tą wyborczą ustawką. W najnowszym sondażu PiS i KO idą łeb w łeb.

Prezydent Duda udaje greka: dziwi się krytycznym reakcjom na sąd kapturowy w zachodnich stolicach. Nic nie mówi o kolejnych odejściach profesorów z prezydenckich gremiów doradczych. Czy to też agenci rosyjskich wpływów? Żenujące są jego sugestie, że może sojusznicy nie mieli dobrego tłumaczenia albo nie doczytali haniebnej ustawy. Sojusznicy mają do dyspozycji tłumaczy dobrze znających język polski i ambasadorów w Warszawie dobrze znających sprawę. Po prostu PiS strzelił sobie samobója.

Zmobilizował niepisowski elektorat, frakcje demokratyczne w Parlamencie Europejskim, Komisję Europejską, amerykański Departament Stanu do akcji politycznej. Polska z powodu sąsiedztwa z napadniętą Ukrainą jest ważna dla Zachodu, ale tym bardziej powinna pilnować u siebie standardów demokratycznych. I właśnie kolejny raz pod zarządem Kaczyńskiego podeptała te standardy.

Może było tak, że „ruska” komisja miała odwrócić naszą uwagę od wpływów rosyjskich w obozie obecnej władzy, ale ten niewygodny temat wrócił. Tomasz Piątek oświadczył, że chętnie omówi go z pisowską komisją. Wróciła sprawa „dealów” Obajtka i importu rosyjskich kopalin już po dojściu Kaczyńskiego do władzy. Dlatego, jak ćwierkają wróble, to nie gazowa współpraca Tuska z Rosją, ale tzw. reset w stosunkach polsko-rosyjskich ma być pisowską pałką na Tuska i Sikorskiego. Nic z tego. Tusk i Sikorski poradzą sobie z tą ustawką lekką ręką na forum publicznym. Mają po temu wiedzę, siły i środki. Pomysł PiS spali na panewce.

Gaz i węgiel brała od Rosji cała Europa. Reset był elementem gry Zachodu z Moskwą. Opartej na założeniu, że Rosja widzi, iż obie strony skorzystają na odprężeniu. Założenie było racjonalne, ale się nie sprawdziło, bo Putin wolał reaktywację imperium od wzajemnych korzyści. Polska na resecie skorzystała ekonomicznie. Przykładem było zniesienie wiz dla obywateli Królewca.

Aneksja Krymu i separatyzm w Donbasie to nie wina Tuska, tylko Rosji. Brak mocnej odpowiedzi Zachodu na pierwszy etap wojny Putina z Ukrainą wyrobił w Moskwie przekonanie, że także agresja na całego ujdzie jej na sucho. I tu się Rosja przeliczyła, bo Zachód poszedł po rozum do głowy. Zrozumiał, że Rosja weszła na inny etap – wielkoruskiego nacjonalizmu, który miał dać jej przewagę w relacjach z Zachodem i pozwolić dyktować mu swoje warunki.

Tusk i Sikorski to postacie rozpoznawalne w zachodniej elicie politycznej. Żona Sikorskiego to wpływowa publicystka polityczna, dobrze zorientowana w tematyce dotyczącej Europy Wschodniej. Tusk i Sikorski mogą liczyć na wsparcie w kraju i za granicą. Komisja nie będzie działała w próżni, jej poczynania będą monitorowane przez opozycję i niezależne media, będą o nich raportować zachodni ambasadorzy. W demokracji próba eliminacji rywali politycznych metodą Erdoğana czy Putina, czyli metodą manipulacji, insynuacji i nękania, po prostu dyskwalifikuje. Jak śmią ludzie Kaczyńskiego ogłaszać krytyków jego polityki tragarzami kremlowskiej narracji!

Sprawa rosyjskich wpływów w Polsce nie jest żartem, tylko poważnym wyzwaniem dla naszego państwa. Zamienienie jej w teatrzyk wyborczy to niedźwiedzia przysługa. Jeśli PiS straci władzę, będzie możliwe jej poważne potraktowanie. Sklecona naprędce i skrajnie upolityczniona „ruska” komisja PiS niczego nie wyjaśni z pożytkiem dla Polski, bo przecież nie wezwie na przesłuchanie dygnitarzy obecnej władzy.

Gdyby obecni funkcjonariusze władzy pisowskiej, włącznie z prezydentem, jej nieodrodnym synem i wykonawcą woli politycznej Kaczyńskiego, czytali wybitnych polskich historyków, może zrozumieliby, jak bardzo przeciwskuteczna jest jego doktryna. Kaczyński próbuje nagiąć społeczeństwo do porzucenia wartości, które od wieków kształtują polski charakter.

Wybitny historyk Tadeusz Łepkowski ujął to tak: „W naszej tradycji leży akceptacja władzy silnej, ale służącej narodowi, przezeń wybranej i popieranej. Mieliśmy w najcięższych czasach narodowych dyktatorów (ale nie despotów i tyranów) z woli narodu: Kościuszko, Chłopicki, Krukowiecki, Mierosławski, Traugutt, Piłsudski… Odrzucaliśmy ich, gdy w oparciu o naród chcieli rządzić wbrew jego woli, gdy oszukiwali społeczeństwo lub gdy utrzymywali się przy władzy najwyższej dłużej, niż tego wymagały nadzwyczajne okoliczności. Nie uznajemy natomiast samozwańczych lub narzuconych dyktatorów bez mandatu społecznego, choćby się stroili w arcynarodowe piórka i szermowali patriotycznym frazesem. Nasza dewiza jest prosta: wyrosła ze społeczeństwa władza silna, lecz praworządna, szanująca prawa jednostki – tak, wszelka inna – nie”.

Otóż te słowa sprzed wielu lat (1987, Rozważania o losach polskich), gdy komuna chyliła się ku upadkowi, powinny być przestrogą i inspiracją dla obozu Kaczyńskiego. Wszedł on, między innymi przez „ruską” ustawę, na etap, kiedy nie szanuje praworządności i praw jednostki, tylko próbuje utrzymać się u władzy jak najdłużej. Dlatego zostanie odrzucony.

Dominika Wielowieyska pisze, że prezydent Duda podpisał ustawę z nienawiści do Tuska. Nie znosi go, a gdyby wygrała opozycja i wskazała lidera PO jako szefa nowego rządu, to Duda musiałby go przyjąć w swoim pałacu, desygnować, uścisnąć rękę. Straszne! Tyle się napracowali z Kaczyńskim i Morawieckim, by się Tuska pozbyć z polskiej polityki; miała być wina, a jest comeback Tuska. Ciężko na ten comeback pracują. Poszły w ruch koła pisowskiej lokomotywy, ale też sił demokratycznych. Pisowska ruszy po ślepym torze. Opozycyjna może dowieźć Polskę niepisowską do zwycięstwa. Było nie bawić się brzydko w inkwizycję.