Szum w eterze

Ponad 100 tys. obywateli podpisało się pod projektem ustawy likwidującej abonament RTV i kanał informacyjny TVP. Projekt zreferował w Sejmie Rafał Trzaskowski. Słuchali go posłowie opozycji. Ławy pisowskie i rządowe były puste. Przysłano pro forma przedstawiciela resortu kultury, byłego pracownika resortu rolnictwa, który kalecząc język literacki, odniósł się jedynie do kwestii abonamentu. Odrzucił propozycję jego likwidacji i projekt w całości.

PiS przysłał posła, który mówił po polsku jeszcze mniej starannie, ale za to zrozumiale: niedoczekanie wasze. Nie przyszedł prezes TVP, której projekt dotyczył. Nie było przedstawicieli KRRiT ani Rady Mediów Narodowych kontrolowanych przez PiS. To się nazywa pogarda.

Pogarda wobec autorów projektu i organizatorów petycji, ale też wobec obywateli, którzy ją poparli. Pogarda wynikała z pewności, że los projektu jest przesądzony. Debata nic nie pomoże. Rzeczywiście, przepadł na posiedzeniu plenarnym. Jedyne pocieszenie, że dzięki transmisji w TVN24 obywatele mogli wysłuchać debaty poselskiej na temat projektu. Ma to swoje znaczenie, ale naprawa mediów będzie możliwa dopiero po (niepewnej) wygranej sił demokratycznych w wyborach parlamentarnych. Projekty wielkiego remontu mediów są gotowe. Pracowali nad nimi praktycy niezależni od obecnej władzy, ale z dużym doświadczeniem i w przeświadczeniu, że w demokratycznej Europie media publiczne w prawdziwym tego słowa znaczeniu są niezbędne. To jest wyjściowe założenie, reszta – ważna – to szczegóły.

Naturalnie nie dla wszystkich. Podczas debaty poseł „wolnościowiec” podważył to założenie, przywołując USA, gdzie rzekomo nie ma czegoś takiego jak media publiczne. Nieprawda. W USA nie istnieje resort kultury w europejskim znaczeniu, ale działa sieć prawie 400 stacji telewizyjnych zrzeszonych w Public Broadcasting System, PBS. Zrzucają się one, a także firmy i osoby prywatne, na jego funkcjonowanie na zasadzie non profit, dla pożytku publicznego. Działa też radio non profit, National Public Radio, NPR. PBS ogląda amerykańska klasa średnia o szerszych zainteresowaniach. PBS nadaje godzinny dziennik informacyjny, audycje naukowe, kulturalne, wywiady i debaty na merytorycznym poziomie. Edukuje i informuje, bezstronnie w sensie polityki partyjnej.

W Europie media publiczne są zwykle finansowane z podatków, ale w swoich statutach mają zapisane tę samą ponadpartyjność. W BBC wybuchł właśnie konflikt wokół znanego komentatora i prezentera sportowego, który poza anteną skrytykował zaostrzenie polityki migracyjnej obecnego rządu premiera Sunaka. Według władz korporacji to naruszenie zasady politycznej neutralności obowiązującej w mediach publicznych. Redakcja sportowa solidaryzuje się z red. Linekerem. Lider opozycji krytykuje władze korporacji. A sama BBC o wszystkim informuje bez owijania w bawełnę, przedstawiając stanowisko wszystkich stron konfliktu. I tak działają w demokracji media publiczne.

U nas od przełomu w 1989 r. z zasadą bezstronności mediów publicznych mamy kłopot, ale nigdy nie był tak wielki jak pod rządami obozu Kaczyńskiego. Media publiczne przestały być publiczne, stały się partyjno-rządowe, mimo że nadal są finansowane z pieniędzy publicznych, czyli z danin obywateli o różnych poglądach politycznych. Obecna władza toleruje tę anomalię we własnym partyjnym interesie. Toleruje przekształcenie tych mediów w narzędzie walki politycznej z wciąż legalną opozycją. Tylko na Węgrzech i w krajach otwarcie autorytarnych, jak Rosja czy Białoruś, możliwe jest takie niszczenie standardów demokratycznych w mediach.

U nas najnowszym przykładem jest tragiczna sprawa Mikołaja Filiksa. Tragedię chłopca i jego rodziny przerobiono na pałkę do walenia w Platformę Obywatelską, główną partię opozycyjną. Jednocześnie obecna władza nie ustaje w próbach likwidacji TVN, jedynej stacji od niej niezależnej. I próbuje manipulować całym rynkiem mediów; ostatnio przy pomocy tzw. lex pilot. Po odsunięciu PiS od władzy trzeba będzie zdecydowanych i dalekosiężnych zmian tego rynku, w tym TVP i Polskiego Radia. Muszą one odzyskać charakter mediów publicznych. TVP Info w obecnym kształcie powinno być przebudowane kadrowo i programowo, ale zachowane jako nowoczesny profesjonalny kanał informacyjny z prawdziwego zdarzenia.

Kwestia abonamentu nie tylko u nas budzi emocje i kontrowersje. Na przykład w Wielkiej Brytanii, ojczyźnie BBC, też mamy głosy za jego zniesieniem. Nie szkodzi, że w obecnym świecie rola mediów publicznych maleje na korzyść mediów internetowych. Póki są ich odbiorcy – a wciąż są – media publiczne wypełniają misję, której nie chcą lub nie mogą podejmować prywatne media komercyjne. Nie wszystkim wystarczy rozrywka. Nie wszyscy też żyją polityką, jednak polityka dotyka wszystkich, więc dobrze mieć rzetelną wiedzę, co się w polityce dzieje.