Więźniowie Łukaszenki
W Białorusi dzieją się rzeczy niesłychane. Nasza uwaga skupiona jest dziś na Ukrainie, gdzie trwa inwazja Rosji. Nie wolno nam jednak zapomnieć, że reżim Łukaszenki, sprzymierzeńcy Putina, więzi co najmniej półtora tysięcy swych politycznych przeciwników. Nic tak nie demaskuje prawdziwej natury władzy politycznej jak traktowanie przez nią opozycji.
Dyspozycyjni sędziowie białoruscy wydają wyroki na jej przedstawicieli niemieszczące się w głowie obywatelom państw praworządnych, w których każdy może krytykować władzę w ramach obowiązującego, demokratycznie uchwalanego prawa. Jeśli go nie narusza, może być spokojny, że władza go nie uwięzi. Jeśli uwięzi, będzie mógł się spodziewać uczciwego procesu przed sądem niezależnym od rządzących polityków. A jeśli przekona sąd, że skorzystał z prawa do krytyki władzy, nie wzywając do jej obalenia, może się spodziewać wypuszczenia na wolność.
Białoruś jest naszym sąsiadem, a wygląda, jakby była pod względem poszanowania praw człowieka państwem z innej planety – orwellowskiej, totalitarnej, gdzie obywatele są postrzegani jako zagrożenie, więc władza chce ich zastraszyć i kontrolować we wszystkim. Na opozycji chce się mścić w stylu stalinowskim. Fabrykuje absurdalne oskarżenia, wlepia drakońskie kary. W stalinowskiej Rosji nikt, nawet elita partyjna, wojskowa i kulturalna, nie mógł spać spokojnie. Wyroki wydawano z automatu i z pogwałceniem zasad cywilizowanego wymiaru sprawiedliwości. Standardem było dziesięć lat gułagu. Za co? Za wszystko i za nic. Decyzję, kogo oskarżyć i skazać, podejmowano na podstawie widzimisię ludzi władzy i aktualnej linii politycznej partii. Wczorajszy nagradzany współpracownik mógł się w jednej chwili stać wrogiem i zdrajcą.
Łukaszenka urodził się rok po śmierci Stalina w Białorusi sowieckiej. Kultura, historia i język Białorusi były wówczas podejrzane i prześladowane, podobnie jak w sowieckiej Ukrainie jej prawdziwa historia, kultura i język. Taka była logika imperium sowieckiego. Narodowości są niby równe, ale dominuje kultura i język najsilniejszej, w tym wypadku rosyjskiej. Wychowany w tym duchu Łukaszenka doszedł do władzy po rozpadzie imperium, ale przejął jej wzory w polityce i propagandzie.
Gdy napotkał w końcu masowe protesty obywateli na tle sfałszowanych wyborów prezydenckich w 2020 r., wszedł w buty Putina bez wstydu i bez opamiętania. Ratował system i siebie, nie oglądając się na nic: ani na oczekiwania własnego społeczeństwa, ani na katastrofalne skutki dla wizerunku państwa w demokratycznej Europie. Białoruś znalazła się w izolacji, co skazywało ją na rolę wasala putinowskiej Rosji. Jej niepodległość i samorządność zależały od Kremla. Poparł inwazję na Ukrainę. Krytycy jego polityki wystąpili otwarcie przeciwko niemu właśnie z tych powodów. Chcieli innej Białorusi – prawdziwie niepodległej, demokratycznej, szanującej prawa człowieka, współpracującej z Unią Europejską, rozwijającej swoją tożsamość, kulturę i język. To za to spadły na nich prześladowania z rozkazu samodzierżawcy, który tkwił mentalnie w epoce zimnej wojny między Zachodem i Sowietami.
Swiatłana Cichanouska dostała zaocznie 15 lat więzienia, jej współpracownik, były minister kultury Paweł Łatuszka – 18, troje innych demokratów – po 12 lat. Nieco wcześniej na dziesięć lat więzienia skazano noblistę Ałasia Bialiackiego, a dziennikarza i działacza Związku Polaków Andrzeja Poczobuta na osiem. Więzionemu mężowi Cichanouskiej, skazanemu już na 18 lat, dołożono półtora roku. Chciał kandydować na prezydenta przeciwko Łukaszence. Zastąpiła go po jego aresztowaniu Swiatłana. Dzielni ludzie, których jedyną „winą” była działalność w demokratycznej opozycji przeciwko dyktaturze. Ci, którzy siedzą, muszą się liczyć, że nie wyjdą cali i zdrowi. Nie po to ich wsadzono. Ich los ma być komunikatem do tych, którzy jeszcze nie siedzą: skończycie tak samo.
Niewykluczone, że Łukaszenka będzie próbował wymóc na Zachodzie jakieś ustępstwa i korzyści w zamian za ich zwolnienie, ale pod warunkiem, że emigrują. To też typowa metoda sowiecka. To się nie powinno mu udać. Więźniom Łukaszenki należy się ciągła uwaga opinii publicznej w Polsce i na Zachodzie. To zwykle powściąga zapędy dyktatorów. Celem długofalowym jest ich zwolnienie i wspieranie opozycji na uchodźstwie i w Białorusi. Sankcje są jednym ze środków. Innym bojkot reżimu na Zachodzie.
Dyktator nie powinien czuć się bezkarny.
Komentarze
Tak jak kiedyś nie mogłem pogodzić się a wcześniej zrozumieć dlaczego nie udał się żaden zamach na Hitlera, tak teraz nie rozumiem dlaczego ten prymitywny świniopas Łukaszenkow ciągle jeszcze żyw… podobnie putin…
Wydaje się, że w dobie tak wyrafinowanych broni i środków identyfikacji celów i zdalnego sterowania, nie wykluczając „tradycyjnych” metod szlachtowania… już dawno winno być posprzątane…
Zarówno obecna Białoruś jak i Russia to zamordystyczne państwa całkowicie prywatne w rękach koterii służb specjalnych … z aspiracjami do utrzymania a nawet rozwoju swego imperium kolonialnego… poprzez stałą rozbudowę swej sieci agentury wpływu…
Terror strachu, eliminacja przeciwników i buntowników…to wystarczy by ubezwłasnowolnić lud…
Skala zagrożeń takiego „bytu quasipaństwowego” niewyobrażalna…
Pozostaje zamordyzm wewnętrzny i mordercze chuligaństwo międzynarodowe…
Parafrazując znane zdanie można spokojnie powiedzieć: nie ma wolnej Białorusi bez wolnej Ukrainy.
Wyobraźmy sobie – co nie jest wcale wykluczone – że Białoruś staje się krajem demokratycznym, dołącza do NATO i staje się członkiem UE – o ile ta się do tego czasu nie rozpadnie, czego jej zdecydowanie nie życzę, a czego zdecydowanie życzę, to odejścia od namolnego federalizownia tejże i zagrabiania nienależnych jej praw. Czy możemy wyobrazić sobie, że w białoruskim demokratycznym odpowiedniku Sądu Najwyższego zasiadłby sędzia, który teraz wydaje haniebne wyroki na obywateli niegodzących się ze zniewoleniem. Ależ skąd! To byłoby niemożliwe, niemoralne i arcy niesprawiedliwe dziejowo. A jednak. W wolnej Polsce w SN pracowicie zasiada sędzia, niejaki Józef Iwulski, który aktywnie orzekał w okresie stanu wojennego w Polsce i wiernie służył (dosłownie) ludowej władzy. A mój wrażliwy kolega za ulotki kiblował 2 lata z modercami i dostał kota. Ot sprawiedliwość dziejowa. Tak że bracia Bialorusini, przygotujcie się też na takie cóś.
Ten model sprawowania władzy poprzez wsadzanie do więzień niezadowolonych jest modelem docelowym pisowców. To tylko kwestia czasu. Pomału usuną niezależnych sędziów i np. przypadek Giertycha ze sfabrykowanymi zarzutami zakończy się zgodnie z ich planem. Ich sędziowie po prostu wykonają instrukcje. To tylko kwestia czasu. Gadanie do siebie nam nie pomoże.
Przestancie nam mowic o narodach zniewolonych i ich umilowaniu wolnosci… Tyranow morduje sie zbyt pozno; to ich wielkie usprawiedliwienie.
E.M. Cioran
Panie redaktorze, o czym tu mówić? Zarówno Łukaszenka, jak i Putin, jak również Xi z Chin to komuchy typu stalinowskiego i takąż też mają mentalność, bo w niej się wychowali i nią nasiąknęli. Oczekiwanie po nich czego innego niestety przypomina nawracanie aligatora na wegetarianizm. W tych krajach musiałaby nastąpić porządna dekomunizacja, a razem z nią generalna zmiana pokoleniowa – dojście do władzy ludzi, którzy nie pamiętają ZSRR, bo urodzili się po jego rozwiązaniu i mają zupełnie inne wzorce życiowe. Kiedy to nastąpi? Też chciałbym to wiedzieć.
Chciałem napisać coś wiekopomnego.
Coś, co mych adwersarzy raz na zawsze pogrąży i zmiecie.
A tu, znów wieczór, spacer z psem.
I książka przed snem w toalecie.
@aborygen
Ojej, do snu w toalecie?
@JP
Acha, czyli chodziło panu o to, by pod pretekstem Białorusi kopnąć sędziego Iwulskiego, czernego luda ziobrystów. Słabe: https://oko.press/75-sedziow-sn-sedzia-jozef-iwulski-nie-zostal-zawieszony
Tego dawniej nie było albo było lepiej skrywane: żniwa w katolibanie…
„Ciało 26-letniego diakona znaleziono we wtorek wczesnym popołudniem koło domu katolickiego przy ulicy Kościelnej w Sosnowcu – podaje „Dziennik Zachodni”. Jak informuje prokuratura, wstępny kierunek śledztwa wskazuje na jego zabójstwo. W najbliższych dniach przeprowadzona będzie sekcja zwłok.
Na stronie Diecezji Sosnowieckiej zostało opublikowanie tego samego dnia oświadczenie biskupa. Wynika z niego, że tego samego dnia zmarło dwóch duchownych.
„Pogrążony w niewypowiedzianym smutku i głębokim żalu informuję, że dnia 7 marca 2023 r. tragicznie zmarli: ks. Robert Szulczewski i diakon Mateusz Błaut. Bardzo proszę wszystkich wiernych o gorliwą modlitwę o życie wieczne dla nich” – pisze w oświadczeniu Grzegorz Kaszak.
Jak zaznacza biskup, Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu ze względu na dobro śledztwa zakazała Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu udzielania jakichkolwiek informacji”. (gazeta.pl)
J.E. Baka
8 MARCA 2023
8:06
…musiałaby nastąpić porządna dekomunizacja, a razem z nią generalna zmiana pokoleniowa – dojście do władzy ludzi, którzy nie pamiętają ZSRR…
Sprawdź daty urodzin najbardziej zajadłych aparatczyków Kaczescu i Ziobry.
Przypomnij sobie wyniki eksperymentów Miligrama i Zimbardo.
To nie ma nic wspólnego z niesławnej pamięci ZSRR.
Totalitaryzmu, choć ciągle się to nam wmawia, nie wymyślili Hitler ze Stalinem.
Na długo przed nimi pozbawiano ludzi życia za samodzielne myślenie niezgodne z linią …
Oni skorzystali z gotowych wzorów i wzmocnili nowocześniejszymi technologiami.
To z pewnością nie są zwolennicy „komuny”. Wręcz przeciwnie:
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,29537381,awantura-na-spotkaniu-z-ukrainska-pisarka-oskana-zabuzko-tak.html?utm_source=mail&utm_medium=newsletter&utm_campaign=poznan&NLID=18fd4b8038e2dabfe9e5e7343adf927ef3a7ad1a6c164ec1d9f102e62b769b71
Adam Szostkiewicz
8 MARCA 2023
9:24
Panie Redaktorze, jakieś 2 lata temu Morawiecki gdzie się dało (także w Brukseli) grzmiał o sądowych ustawach PiSu, że ich celem jest przeprowadzenie „reformy” sądownictwa, że nikt nie może nam tego zabronić, a potrzeba reformy jest niezaprzeczalna i paląca. W Sądzie Najwyższym rządzą sędziowie, którzy orzekali w czasie stanu wojennego, za komuny skazywali ludzi na więzienie i dodawał do tego drugi argument – skład SN, to komuniści i ich wychowankowie, trzeba z tym skończyć.
Jak się okazuje na na 125 etatów sędziowskich w SN odnaleziono jednego sędziego, który orzekał w w stanie wojennym. Ta jedna osoba została w PiSowskiej propagandzie rozmnożona do wielu, a właściwie do całego składu SN.
Argument o PiSowskich ustawach mających wyprostować skład sędziowski SN jest sprzeczny sam w sobie, pozaprawny, bo gdzie, w którym miejscu w PiSowskiej ustawie sądowniczej jest przepis, który nakazuje usunięcie „komunistycznych sędziów” z SN. Takiego przepisu nie ma.
Premier rządu Polskiego wysuwa na forum krajowym i zagranicznym (unijnym) argument bezprawia, oficjalnie komunikuje wszem i wobec, że tych tam trzeba usunąć, bo nam się nie podobają, a ponieważ my, to suweren, to jeszcze bardziej trzeba ich usunąć z Sądu Najwyższego.
PiS przekształca państwo w cyrk prawny, szopkę sądowniczą, partyjną wydmuszkę. I to wszystko pod przykrywką „obrony suwerenności”, walki z przeżytkami komunizmu oraz z lewactwem, które federalizuje Europę.
PiS, to jeden wielki krzyk protestu i nienawiści oraz pretensje do rzeczywistości, że nie jest tak, jak my reprezentanci suwerena chcemy.
TJ
Juz tak to bywa panie Adamie,
Ze jeden z drugim ostro sie sciera.
Ale tez czesto czlek starszy wiekiem.
Sam miejsca do snu nie wybiera
I tak na blogach, jak to na blogach.
Kazdy nim przysnie gdzies cos plecie.
A mnie sie coraz czesciej zdarza.
Przysypiac z ksiazka w toalecie.
Kilka uwag do wpisu Gospodarza.
1. W roku 2006 spotkałem w Irlandii pewną Białorusinkę zamężną z Irlandczykiem i pracującą jako księgowa. Zadałem jej pytanie w stylu jak to jest z tym Łukaszenką, bo w polskiej propagandzie Łukaszenka jest przedstawiany jako lekko durnowaty tyranek, który w rządzeniu wykazuje się jeszcze większą durnotą. To prawda? A jeżeli tak to dlaczego Białorusini na to pozwalają. Jej odpowiedź dała mi do myślenia: owszem jest tyranem i nie wygląda na zbyt mądrego ale ludzie go CENIĄ za to, że za niego zaczęto WRESZCIE wypłacać wypłaty bo wcześniej była nędza i tragedia. Po drugie za to, że nie dopuścił do rozkradzenia majątku państwowego pod pozorem prywatyzacji jak to się działo w Rosji, gdzie kremlowsko-kagiebowska grupirowka rozgrabiła niemal wszystko. Po trzecie: prawie każda rodzina ma kogoś w ,,mundurówce” bo to marny co prawda ale pewny zatrudniający. Po czwarte: ŻE JEST POKÓJ I NIE MA WOJNY. (Jak sprawdziłem, Białoruś była najbardziej dotkniętym krajem przez wojnę gdyż straciła w niemieckich i radzieckich pacyfikacjach 1/3 ludności).
2. 2022 rok – moja żona wdała się w rozmowę z kierowcą ubera, którą była młoda Białorusinka. Opowiadała, że wzięła udział w antyrządowych protestach po czym musiała uciekać do Polski. Niczego nie podpisywała, nie została spisana przez mundurowych, po prostu była tylko cząstką tłumu a jednak…Szczęśliwie dla niej, po proteście nie wróciła do domu ale zanocowała u chłopaka bo o 6 rano (widać taka moda służbowa – ta godz. 6) była po nią milicja. Znajomi dostarczyli jej paszport i tak jak stała czmychnęła do Polski. Rodzi się pytanie skąd białoruska milicja wiedziała, że brała udział w protestach? Chyba znamy odpowiedź: technologia. Drugą rzeczą był fakt, że w tłumie protestujących nagle zjawili się ludzie – ewidentnie dla niej ,,nie stąd”, którzy zaczęli bić i rozbijać tłum. Rosjanie?
Ten tekst napisałem trochę ku przestrodze.
Finał pokazuje zawsze metodę tą samą – przyszły tyran na początku robi rzeczy częstokroć słuszne a przy okazji obkrawa wolności i prawa. Na koniec nie robi niczego słusznego za to trzyma za pysk. Nie on – jego ludzie. Policjanci (ktoś zorganizował zaglądanie w okno z wysięgnika. Na Białorusi by jeszcze wlazł i wyrzucił przez okno).
Obawiam się, że los Białorusi jest przesądzony. Tyrania raz zaprowadzona obalić się nie da bo technologia, baza społeczna (np. ci mundurowi na Białorusi – u nas KRK i emeryci) jest wcale solidna. Propaganda. I na koniec pomoc innych tyranów. To pełznie…Puka do naszych bram. U nas się przesącza, na Węgrzech jest trochę dalej…Na Węgrzech opozycja cała, od nacków po lewicę się zjednoczyła i…przegrała.
@ mr dzejpi
Ciekawe, że w obronie „komucha” Iulskiego stanął znany z poglądów prawicowo- konserwatywno-kościelnych prof. Adam Strzembosz…
,,Jak zaznacza biskup, Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu ze względu na dobro śledztwa zakazała Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu udzielania jakichkolwiek informacji”. (gazeta.pl)”
Piękny news – jakby aż palili się do ,,dzielenia się informacjami”. Oooo…co innego gdyby owych wielebnych zamordował jakiś lewak wtedy by ,,nie mogli zamilczeć”
@MM
Ale @JP to nie jest konserwatysta, więc Strzembosz mu lata.
@Slawczan
Zalecam – z doświadczenia zawodowego – ostrożność w traktowaniu jako miarodajne wypowiedzi typu vox populi. Są przydatne, ale dopiero gdy widzi się ,,big picture”. To, że na Węgrzech opozycja przegrała, mimo że poszła jednym blokiem, nie znaczy, że w Polsce musi być tak samo. U nas wszystkie rzeczowe analizy nierobione pod tezę, że jedna lista jest gorsza niż dwie czy trzy, wciąż pokazują, że właśnie wspólna lista daje największe szanse na skuteczne przerwanie osuwania się Polski w autorytaryzm pod rządami Kaczyńskiego.
@Aborygen
To smacznych snów Panu życzę i w toalecie, i w aborygeńskim świecie.
@Slawczan:
> bo o 6 rano (widać taka moda służbowa – ta godz. 6)
Kiedyś słyszałem, że policja nie może „tak sobie” wejść do kogoś w porach nocnych (że prawa człowieka itp.) — ale: słyszałem, no i szło o Polskę. Prawnicy podają inny powód: „Najczęściej jednak zatrzymania odbywają się o godz. 6 rano w miejscu zamieszkania, kiedy istnieje największa szansa na zastanie danej osoby w domu. „
Trudno oczywiście polemizować z tym, że Łukaszenka to kawał drania i ZBiRA. Wyobraźmy sobie jednak, co by się stało, gdyby władzę na Białorusi przejęła w tej chwili prozachodnia opozycja. Chyba nikt nie wątpi, że po takim wydarzeniu mógłby nastąpić tylko jeden scenariusz – szybki atak Rosji na Białoruś i drugi front blisko naszych granic. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało – Łukaszenka jest tej chwili jedynym gwarantem formalnej niepodległości Białorusi i jakoś stara się jednak w tej sytuacji lawirować (fakt, że nie chce bezpośredniego udziału Białorusi w wojnie jest niezaprzeczalny, podobnie jak to, że coraz częściej pozwala sobie na dwuznaczne uwagi wobec Putina). Co w tej sytuacji powinien zrobić Zachód? Nie wiem, nie jestem ekspertem od polityki międzynarodowej. Myślę, że jednak droga pewnej presji na Łukaszenkę, żeby maksymalnie łagodził represje w zamian za pewną przychylność ze strony Zachodu (nawet nieformalnymi kanałami), zamiast polityki na hurra zmierzającej do jego obalenia (kiedy jedyną alternatywą jest atak Rosji na Białoruś), byłaby dużo lepsza.
J.E. Baka
8 MARCA 2023
8:06
Przepraszam, ale hasło „dekomunizacji” odbieram jako prymitywny propagandowy chwyt, służacy zdobyciu władzy i jej utrzymaniu. A jak zabraknie komunistów do wymiany – których w PRL chyba w ogóle nie było – to się ich wymyśli. Niewielka fatyga przemianować prawicową głównie opozycję na „postkomuchów”. Ja jednak odróżniam cieniutki ideistyczny nalot na niektórym ciele od tysiąc razy trwałszych cech homo. Jako urodzony razem z PRL, nie spotkałem ani żywego, ani martwego komunisty, żad ne go! Nie darmo nazywaliśmy się „najweselszym barakiem w obozie”. Domniemany potop był taką właśnie jak pisowska wymianą, tyle że nie pokoleniową, lecz niemal całkowitą zmianą ludzkiego gatunku. Co to dało? Nic. A co dała bolszewicka wymiana w ZSRR? Drugie nic?Albo kacza wymiana domniemanych „komunistów” i „postkomunistów” na swoich? Trzecie nic? Żadne wymiany nie powodują, że grabie zaczynają grabić od siebie, wspólne przestaje być niczyim i odwołane zostają dwa prawa biologiczne: utrzymania przy życiu siebie i utrzymania przy życiu gatunku.
Największy kłamca, podlec, wredota i oszust … mówi:
„Mówię to przede wszystkim jako Polak, jako mąż, ojciec i jako obywatel”
Nóż się otwiera…
Krzywy to zakała pispolski, kacapski cwaniaczek uderzający w drewniany dzwonek.
Po próżnicy haniebne tajemnice kościelnych funkcjonariuszy wyłażą na wierzch ukazując przerażajacą patologię tego półświatka.
****************************************************
Anna Karoń-Ostrowska, dr filozofii, prywatnie wieloletnia przyjaciółka Jana Pawła II mówi:
” (…) Był jedną z najważniejszych osób w moim życiu – zastępczym ojcem od 16. roku mojego życia.
– Pani go kiedyś tak naprawdę znała?
– W osobistym, duchowym wymiarze – tak, znałam go i to bardzo dobrze. Kilka lat temu przeżyłam jednak wstrząs, gdy papież Franciszek opowiedział pewną sytuację. Jan Paweł II poprosił kard. Josefa Ratzingera o spotkanie ws. Marciala Degollado, więc prefekt Kongregacji Nauki Wiary przyniósł dokumenty, ale musiał odłożyć do archiwum, bo „wygrała druga strona”.
– Franciszek mówił to w 2019 r.
– I od tego momentu odkrywanie Jana Pawła II, jakiego nie znałam, jest dla mnie bolesne. Tak, „ruszają wspomnienia”. W 2020 r. pisałam o „oddzielnych zamkniętych światach Jana Pawła II”. Znaliśmy, a ja osobiście, tylko jeden jego świat i twarz: proroka, mędrca, ojca. A w tym innym, oddzielnym świecie – niestety, jak się okazuje – był zupełnie innym człowiekiem.
– Był „jak za szybą”?
– Takiego określenia użył ks. Józef Tischner, kiedy prowadziłam z nim długie rozmowy. To dziwne, że mówił to Tischner, który z Karolem Wojtyłą miał jeszcze bliższe relacje. Mówił: zawsze między nami była jakaś szyba, przez którą nie sposób było przeniknąć.
-A była ta „szyba”?
Sama ją zobaczyłam raz w życiu. Raz, gdy już w ostatnich latach życia Jana Pawła II w czasie prywatnego obiadu z papieżem – byli na nim mój mąż, syn, ja, ks. Stanisław Dziwisz i Jan Paweł II. Zapytałam papieża, dlaczego nie reaguje na sprawę abp. Juliusza Paetza. Zapadło milczenie. Długie.
– I kto je przerwał?
– Sama je przerywałam. Im bardziej papież milczał, tym bardziej zapędzałam się w pytaniach o Paetza. Coraz ostrzej: dlaczego milczy?; dlaczego nie reaguje?; dlaczego, skoro jest coraz więcej świadectw ofiar Paetza nie ma żadnych decyzji?; dlaczego?
Wyszłam ze szkoły ks. prof. Tischnera, którego byłam studentką i doktorantką, więc uznawałam, że odwaga pytania jest ważna. Ale papież tylko milczał. Aż w końcu mój mąż położył dłoń na mojej ręce i powiedział: „Już się uspokój”. Skończyło się nerwową próbą szukania innego tematu, by przerwać to milczenie.
Trudno mi sobie wyobrazić, że można milczeć w takim momencie.
Też nie rozumiałam. Milczenie było komunikatem: za daleko się zapędzasz. Na tyle to było długie milczenie, że z niego zrozumiałam: to jest świat, do którego nie masz prawa wejść.
Po raz pierwszy w życiu doświadczyłam czegoś takiego. Jan Paweł II był absolutnie otwarty, gdy mówiliśmy o sprawach osobistych, rodzinnych, a tu nagle zobaczyłam szefa Kościoła – sama w tej rozmowie byłam tylko świecką. Tylko. Kimś spoza kręgu papieża i bez wstępu do tego jego świata.
– Nie tylko pani pytała?
– I inni przyjaciele Jana Pawła II starali się go w listach informować o skandalach w Kościele w Polsce. Próbowali przekazać wiedzę, udokumentować sprawę księdza z Tylawy, historię wsparcia od abp Józefa Michalika dla pedofila, pijaństwo abp. Sławoja Leszka Głódzia.
– I co z tego wynikało?
– Znów milczenie.
Jan Paweł II był aktorem, poetą, instynkt dramaturgiczny miał bardzo rozwinięty, żył coraz mocniej swoimi wyobrażeniami o ludziach i ich emocjach, a nie wiedzą o ludziach.
– I dostawaliście odpowiedzi na listy?
– Od Jana Pawła II dostawaliśmy – prof. Stefan Swieżawski, prof. Karol Tarnowski i ja – odpowiedzi. Wątki rodzinne, polskie, osobiste były omawiane przez papieża bardzo szeroko i ciepło. A jeśli chodzi o wątki kościelne, to papież pisał: „dziękuję, że mi to napisałaś”. I tyle. Znaczyło to w istocie: to są nasze, kościelne, sprawy.
– Miał do was papież zaufanie. Prawda?
– Tak, ale byliśmy świeccy.
– A to jakiś podczłowiek?
Człowiek świecki jest po drugiej stronie szyby. Albo wręcz jesteśmy tylko widownią za tą szybą.
– Wymieniła pani ze sto listów z papieżem i w żadnej odpowiedzi Jana Pawła II nie było nic ponad „dziękuje” w tych kościelnych sprawach?
– Pisał też „módlmy się za tych, którzy są grzeszni”. Modlitwa oczywiście jest ważna, ale był biskupem i papieżem, więc jego działania formalne, prawne były ważniejsze, a od nich się uchylał.
– Pisała pani w jednym z artykułów tak: podczas rozmów Jan Paweł II „słuchał bardzo uważnie, ale niechętnie pochylał się nad analizami zła”. Aż trudno w to uwierzyć.
– Była to jedna z najbardziej charakterystycznych jego cech: w ludziach starał się widzieć tylko dobro. Nie chciał analizować zła i nie chciał się też z nim konfrontować.
– Ale to paradoks. Stworzył – jak pani pisała – „teologię teatru”, wedle której słowo może tworzyć, to dlaczego wolał milczeć, choć swoim słowem mógł coś radykalnie zmienić? Mógł stworzyć rzeczywistość, a rezygnował z tego.
– Nie chciał dotykać problemu zła w konkretnym człowieku, który stał przed nim albo którego znał. Bronił się przed tym. Im bardziej myślę o jego relacjach, przyjaźniach, współpracownikach – o wiele słabszymi intelektualnie, ale też pod każdym innym względem, od niego samego – to też nie mogę się nadziwić. Jedynym wytłumaczeniem tych relacji była niesamowita wierność Jana Pawła II we współpracy i przyjaźniach – jak już kogoś zaangażował, to już go nigdy nie wyrzucił.
– Jak można się przyjaźnić z drapieżcą seksualnym – o czym Karol Wojtyła wiedział – jakim był jego wieloletni wręcz przyjaciel ks. Saduś, a z drugiej strony być ślepym na ofiary takich drapieżców?
– To traumatyczne i przerażające pytanie: jak można się przyjaźnić z pedofilem?
– I jak pani sobie odpowiada na to pytanie?
Myślę, że u podstaw tkwi bardzo głęboko zakorzeniona w Janie Pawle II sakralizacja Kościoła: że ksiądz i biskup jest in persona Christi.
– Jeśli szeregowy ksiądz molestuje dziewczynki na lekcjach religii, to jak można widzieć w nim Chrystusa?
– Też zadaję sobie to tragiczne pytanie. Nie jestem wstanie pojąć, jak przy wielkiej wrażliwości na drugiego człowieka, czułości wobec dzieci, można być tak brutalnie obojętnym na krzywdy dzieci zadawane im przez księży pedofilów.
Trzeba tu jednak pamiętać, że Karol Wojtyła wstąpił do Krakowskiego Seminarium Duchownego w wieku 22 lat, w czasie niemieckiej okupacji. Był wtedy sierotą, bez ojca i matki, zupełnie też samotny. Wszedł do Kościoła i dostał w tym Kościele, z rąk kard. Adama Sapiehy, pełne wsparcie, pomoc, studia, możliwość zarabiania pieniędzy, karierę i wyjazdy zagraniczne. Wojtyła wszedł do Kościoła i wszystko dostał od tego Kościoła.
Z tego może wynikać taka perspektywa: byłem sierotą, a Kościół stał się moim „ojcem”, więc – jaki by ten Kościół nie był – to należy go bronić. Relacja Jana Pawła II z Kościołem jest widoczna w całym jego nauczaniu: mówi o nim jako o matce, ojcu, oblubieńcu. Mistyczny wymiar Kościoła był dla niego bardziej realny niż rzeczywistość tego Kościoła.
– Kiedyś Jana Paweł II powiedział: „próbują mnie zrozumieć od zewnątrz, a mnie można zrozumieć tylko od wewnątrz”. Pani go zrozumiała właśnie od środka?
– Przez kilkadziesiąt lat wydawało mi się, że doskonale go rozumiem „od wewnątrz” – w wymiarze duchowym. W wymiarze osobistym rozumieliśmy się bez słów – wystarczył ruch oczu. Teraz okazuje się, że jakbym widziała tylko to, co chciał mi pokazać.
(…)
– W reportażu Marcina Gutowskiego pojawia się świadek, który opisuje swoją rozmowę z abp. Wojtyłą, w czasie której informował o sprawie molestowania przez ks. Eugeniusza Surgenta. To spotkanie datowane na 1973 r. Wojtyła miał go pytać, „czy jest w stanie uciszyć tę sprawę”. Aż nie do wiary, że tak mogła wyglądać rozmowa?
– To jest ta druga twarz Jana Pawła II. W relacjach wewnątrzkościelnych był inny, niż ciepły człowiek, którego znałam osobiście. Aż boję się powiedzieć, że wręcz cyniczny.
(…)
-Kim był dla Karola Wojtyły książę kard. Adam Sapieha?
– Mistrzem. Dał Wojtyle wszystko.
– Jest wybrańcem absolutnym Sapiehy?
– Tak. Jest ministrantem kard. Sapiehy, codziennie rano przychodzi na mszę i je śniadanie z nim.
I do końca życia Jana Pawła II Sapieha był mistrzem. W papieskim gabinecie miał na biurku zdjęcie ślubne swoich rodziców i zdjęcie kardynała. Prawda?
I zawsze mówił o nim z wielką atencją. Był wzorem księdza, purpurata. Nawet powtarzał gesty, ruchy Sapiehy.
– To pytanie jest więc natrętne: jeśli uznać, że kard. Sapieha napastował seksualnie kleryków, na co są świadectwa, to musiałby się zdarzyć cud, by jego ulubiony, wypatrzony już jako maturzysta Karol Wojtyła, nie wiedział o zapędach Sapiehy. Albo czy sam wręcz nie był obiektem molestowania. Prawda?
– Kategorycznej odpowiedzi nie ma i nigdy pewnie nie będzie. I kard. Sapieha, i Jana Paweł II nie żyją.
– Archiwa mogą coś skrywać.
– Są dwa świadectwa księży, w których opisują podobne seksualne zachowania kard. Sapiehy wobec swojego sekretarza i dwóch księży – rówieśników Karola Wojtyły. Ale to nie są jeszcze przesądzające dowody.
(…)
Von der Leyen – szefową NATO (po Stoltenbergu) – plan B ?
Leyenka ma yaya…
Hahaha!
Po zmianie ustroju pispolski pierwszy punkt programu:
1. Likwidacja firmy Telewizja Polska.
2. Rozwiązanie Krajowej Rady Radiofoni i Telewizji oraz Rady Mediów Narodowych,
postawienie przed sądem odpowiedzialnych za przekroczenie uprawnień przez realizację programu partii PiS. (m.in. Czabański, Kurski, Świrski…).
3. Postwienie przed sądem szczególnie zasłużonych gebelsów – pracowników działów informacji i propagandy i skazanie na wieloletnie więzienie za uprawianie propagandy partyjnej PiS w teleizji publicznej i robienie ludziom wody z mózgu.
4. …
@Adam Szostkiewicz
8 MARCA 2023 13:35
Panie Redaktorze, zapewne Pan i matematyka wyborcza formalnie macie rację. Problemem jest charakterystyka polskiego życia politycznego i społecznego. Po pierwsze: (z tym chyba nic się nie da zrobić) polskie partie polityczne. Przypominają mi one owe średniowieczne kompanie zwoływane przez sławnych dowódców w określonym celu, np. w celu wynajęcia się królowi czy złupienia danej krainy. Dowódcą jest lider partyjny, oficerami wierchuszka partyjna, potem idą niższe rangi, na końcu partyjne mięso armatnie. Cel: opanowanie struktur państwa a doraźnie kontynuowanie kariery polityczno-parlamentarnej(samorządowej). Wiadomo też, że interesy ,,żołnierzy” trzeba zaspokoić bo inaczej porzucą swój sztandar.
Kontynuacją tej logiki jest dojmujący brak zaufania. Żaden z liderów nie chce dać się ograbić z ,,wojska” a jedna lista stanowi takie zagrożenie. Przykład Gowina a wcześniej (tu akurat działanie ,,koalicyjne” a nie jednolistowe) Samoobrony, które zostały ,,wyssane” z ,,żołnierzy” pokazuje, że posłowie mając do wyboru imponderabilia, programy partyjne czy swój i nie tylko swój ale także całej piramidy w terenie pod nich podwieszonej, interes, cóż…są wodzeni na pokuszenie ulegnięcia silniejszemu sondażowo.
Co gorsza, nawet jeżeli by powstała taka lista i wygrała to jak Pan wyobraża sobie funkcjonowanie takiej koalicji ,,od Sasa do Lasa”? Pomijam różnice programowe ale przez pierwsze 2 lata będzie ona blokowana przez prezydenta Adriana, trybunałek i spisiałe służby. Odziedziczy ona monstrualne kontrakty zbrojeniowe do spłacania, absolutnie wrogie media (blokada ze strony Adriana). Nawet przywrócenie elementarnej praworządności (co by zabezpieczyło kolejne wybory) będzie zablokowane przez Adriana.
Finalnie bardzo łatwo będzie przedstawić ową ,,wielką listę” jako właśnie ,,wielką kompanię” łupieżców bo jedyne co będzie mogła skutecznie zrobić (i zapewne o co pokłócić) będzie wymiana ,,kadr” w spółkach SP.
Listy powinny być dwie: KO+PSL+Hołownia i Lewica. Większa lista będzie w miarę ideowo spójna bo w kwestiach światopoglądowych (no może poza PSL ale oni za odpowiednią ilość stanowisk zawsze są gotowi ,,sużyć Polsce i suchać Polaków) i gospodarczych różnice pomiędzy nimi są kosmetyczne. Problemem będzie w takiej sytuacji idąca osobno Lewica, która wtedy stałaby się języczkiem u wagi bo w ramach koalicji znaczna część jej dezyderatów musiałaby być uwzględniona. Już widzę te ,,dramaty”: interesy KRK (z którym się latami robiło świetne interesy) na które dybie Lewica czy np. praworządność? Cięcia socjalu (do czego gorąco namawia guru Profesór) czy np. rozliczenie przestępców…
Ale jak już mówiłem każdy lider partii to ,,wódz” swojej armii i nawet pobity i ze zmniejszoną nim pozostanie a tak finalnie zostanie wodzem bez żołnierzy.
@Slawczan
Jedna lista albo katastrofa. Lewica i ludowcy jeszcze mogą przejrzeć na oczy, ale grupa Hołowni raczej nie. A więc lista KO, Ledwicy i PSL, a Hołownia i Razem solo. Tak to się może skończyć, jeśli nie zrozumieją, że to nie są zwykłe wybory, a PiS i ziobryści to nie są normalne partie, tylko niszczyciele systemu demokratycznego, który chcą zastąpić – już to robią – systemem autorytarnym typu wegierskiego, a może nawet jeszcze gorzej. Błąd analizy polega na tym, że moim zdaniem sympatycy kilku list traktują sytuację polityczną po ośmiu latach rządów Kaczyńskiego i Ziobry jako pole do demokratycznej gry politycznej, a nie dostrzegają, że w rzeczywistości im chodzi o całkowitą zmianę paradygmatu.
– Raz jeszcze pytam, po raz ostatni.
Co panu tlucze sie po glowie?
– Wie pan – sam nie wiem co na to rzec.
Licze na pana, ze bypan mi powie.
@adepoju
Łukaszenka czyli taki Jaruzelski, co Moskala tez nie chce wpuścić i manewruje kosztem swego narodu?
Gdy wprowadzi amnestie za kilka miesięcy to będzie dobry sygnał i okazja do interpretacji.
Na razie za mało danych i okazja do spekulacji.
Co do jednego się zgodzę, miłym typem to on nie jest.
@ Adam Szostkiewicz
9 marca 2023 0:35
„Nic nie jest niemożliwe dla kogoś, kto nie musi tego robić sam.”
Nie chciałbym być w partii opozycyjnej, która jesienią wygra wybory. Jeżeli będzie to koalicja, to skończy się jak zwykle i PiS szybko wróci do władzy z „odnowionym” Kościołem. Jeśli będzie to jedna partia, będzie musiała zadowolić natychmiast nie tylko swoich wyborców, ale również resztę narodu, co w obecnej sytuacji ekonomicznej kraju jest niemożliwe bez bardzo radykalnego cięcia wydatków również na Kościół, czyli praktycznie zerwaniem konkordatu.
Na szybką odnowę państwa nie ma szans – samo porządkowanie szkolnictwa, prawa i sądownictwa zajmie wiele lat. Nawet, jeżeli założymy, że kadry są w porządku, a wymienić trzeba jedynie kierownictwo, bo przy takich kadrach nowe kierownictwo musiałoby być co najmniej równie bezwzględne, jak poprzednie.
Może brzmi to brutalnie, ale rozwiązaniem dającym szansę Polsce jest doprowadzenie jej przez PiS do oficjalnego bankructwa. Wyjście z takiej zapaści o własnych siłach (czyli bez pomocy UE, a tym bardziej USA) bardzo by rangę państwa podniosło, bo musiałoby oznaczać kompletną przebudowę jego struktury łącznie z konstytucją. Szansą byłoby usamodzielnienie województw na modłę stanów USA czy Landów Niemiec. Takie struktury bardzo utrudniają powstanie dyktatur.
@studniówka
A ja spotkałem i to na żywo. Gdy mnie transportowano do ośrodka internowania, oficer LWP, który dowodził akcją, oznajmił mi, że jest komunistą i gdyby mial taki rozkaz, to by mnie na miejscu zastrzelił. Na kartach naszej tragicznej historii znajdzie pan stalinowców katujących i mordujących bezprawnie, jak dziś Rosjanie w Ukrainie, patriotów. Służby mundurowe, bezpieka, nomenklatura partyjna, aparat propagandy – wszyscy odnieniali przez wszystkie przypadki na zmianę komunizm i socjalizm. Dopiero za małej stabilizacji Gomułkowskiej dominował już ,,socjalizm”. Jaruzelski obiecywał, że będzie bronił socjalizmu jak niepodległości.
Tradycje demokratyczne w Polsce
Rzeczywiste zjednoczenie partii opozycyjnych w kierunku jednej listy w wyborach, a po ewentualnej wygranej jedność w rządzeniu, jest prawdopodobne, jest osiągalne w teorii, w założeniach. W praktyce będzie ciężko.
W Polsce prawie nie ma tradycji państwa prawa (to jest fundament demokracji) i tradycji funkcjonowania procedur demokratycznych. Wzorcem są państwa skandynawskie, np. Szwecja, gdzie startuje w wyborach kilka partii i kilka z nich tworzy rząd. Tam w porównaniu z Polską jest sytuacja wyjątkowa, ponieważ głównym zwornikiem koalicji rządowej jest budżet państwa, sprawa wydatków, ich podziału na konkretne cele.
W dzisiejszych Niemczech w Bundestagu jest kilka partii, rządy są z reguły koalicyjne, nieraz tworzone z partii o różnych orientacjach politycznych.
Demokracja polega na konsensusie, na układaniu się. W Polsce najsilniejszą tradycją (silniejszą od ideowej orientacji) i często jedyną, jest ta zawarta w pytaniu, które zadają sobie układające się strony – a co ja będę z tego miał, przy czym, to coś jest traktowane bezwzględnie i po sobkowsku – ile władzy i kasiorki dla mnie, mojej rodziny i środowiska. Inne argumenty są też ważne, potrzebne, istotne, lecz często, zbyt często jest to fasada.
Przykładem na bieżąco jest Hołownia, który zapatrzył się w słupki popularności swojej partii, powąchał trochę powodzenia przedwyborczego i jak widać nie zamierza oddać nikomu partii, którą sam dla siebie wypracował. Takie spojrzenie na państwo, na rolę partii w nim, na swoje przywództwo nad nią mają niemal wszyscy partyjni liderzy.
Kampania wyborcza w Polsce, to darcie pierza, a sytuacja powyborcza, to raczej darcie sukna Rzeczpospolitej niż rzeczywisty konsensus. Taka jest tradycja (nie oznacza to, że należy ja pielęgnować).
Jarosław Ka wraz z pomocnikami, to grupa, która tę tradycję wykorzystała i niebywale wzmocniła, nadała jej prywatny sens w postaci materialnych i innych korzyści dla „zwycięzców” oraz otoczyła, zamaskowała ten sens bańką wartości chrześcijańskich. Tradycja ta weszła (jako szkodliwa domieszka) w krwiobieg polityczny Polski.
TJ
Nie liczyłabym na PSL:
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-psl-o-zarzutach-wobec-jana-pawla-ii-sprzeciwiamy-sie-uderzan,nId,6642306
(Miś – Jarząbek | „To jeszcze ja – Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego… )
Bardzo dobry artykuł o kulturze (kulcie) przemocy w Rosji.
https://www.onet.pl/informacje/nowaeuropawschodnia/mlot-wagnera-kult-przemocy-w-rosji/b9yz7dt,30bc1058TJ.
Świetna analiza.
TJ
Bezkarna gówniarzeria rządząca pispolską…
Afera mailowa: Jak rząd próbował ograć temat Nobla dla Tokarczuk
Z opublikowanych maili, które mają pochodzić ze skrzynki byłego szefa KPRM Michała Dworczyka wynika, że otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego zastanawiało się jak zareagować na Nobla dla Olgi Tokarczuk.
„Może warto, by premier dał jej jakąś nagrodę. To ona będzie w kropce”
– czytamy”. (rp.pl)
Straszne govno u „władzy”… bezczelność, pisdzielstwo i smród.
leśniczy
9 MARCA 2023
13:53
Maile Dworczyka pokazują z calłą siła, jakich parcianych cwaniaków dobrał sobie do rządzenia Jarosław Ka. On cwaniactwo traktuje jako spryt, inteligencję, a bezczelność jako odwagę, nieustępliwość w realizowaniu zadań.
Ci cwaniacy kształtują w pewnym stopniu opinię o Polsce w Europie, usiłują to robić. Jak dotychczas im się to po części udaje, ale z drugiej strony patrząc na te ich absurdalne popisy bezczelności i palenia głupa, odium przesuwa się coraz bardziej z Polski na PiS.
TJ
@leśniczy
9 MARCA 2023 13:53
Obawiam się, że taki urok naszych czasów: NIC NIE MOŻE SIĘ ZMARNOWAĆ. Trup, skórka od pomarańczy, powódź, wojna, ładny widok, kryzys – ze wszystkiego musi być urobek.
Slawczan 8 MARCA 2023 23:44
Co gorsza, nawet jeżeli by powstała taka lista i wygrała to jak Pan wyobraża sobie funkcjonowanie takiej koalicji ,,od Sasa do Lasa”? Pomijam różnice programowe ale przez pierwsze 2 lata będzie ona blokowana przez prezydenta Adriana, trybunałek i spisiałe służby. Odziedziczy ona monstrualne kontrakty zbrojeniowe do spłacania, absolutnie wrogie media (blokada ze strony Adriana). Nawet przywrócenie elementarnej praworządności (co by zabezpieczyło kolejne wybory) będzie zablokowane przez Adriana.
A czym to się różni od wygranej opozycji bez wspólnej listy, przecież rząd koalicyjny będzie dokładnie tak wyglądał i tak działał. Nie wyobrażasz sobie? Innego nie będzie, co najwyżej kolejna kadencja PISu. Lepiej?
Rozumiem, że chciałbyś aby Twoja lewica zachowała „czystość” i nie mieszała się z lekko cuchnącym psl-em, Hołownią i spółką. Ale wiesz, nikt przyzwoity nie chce mieć z nimi do czynienia, ale nie ma wyjścia. Więc może lepiej niech wszyscy będą trochę umoczeni.
tejot
9 MARCA 2023
12:30
Tak, analiza sytuacji Maria Domańska „Młot Wagnera. Kult przemocy w Rosji”:
„Rosyjskie zbrodnie wojenne w Ukrainie i terror wobec ludności terenów okupowanych przejdą zapewne do podręczników historii, ale podejście Kremla do własnych żołnierzy również napawa zgrozą. Są elementem większej układanki i najbardziej brutalnym przejawem patriarchalnej kultury przemocy, głęboko zakorzenionej w rosyjskim systemie politycznym i relacjach społecznych”.
Tu lepszy adres oryginalnego artykułu:
https://new.org.pl/2718,domanska_rosjanie_wojna_przemoc_spoleczenstwo.html
Przy okazji warto zerknąć i tu:
„Putin pogrążył Rosję w mroku. „Są zastraszani jak zwierzęta”
„Kreml przekupuje rodziny żołnierzy sowitymi sumami pieniędzy. Jednocześnie władze wyłapują zdrajców narodu. Rosja pogrąża się w totalitaryzmie, a symbolem tych zmian jest zakrwawiony młot.
– W Rosji wracają rządy ludu. Ludzie są zastraszani jak zwierzęta. Mają złamane kręgosłupy – przestrzega w rozmowie z money.pl dr hab. Jędrzej Morawiecki z Uniwersytetu Wrocławskiego. Czym to się skończy?
https://www.money.pl/gospodarka/putin-pograzyl-rosje-w-mroku-sa-zastraszani-jak-zwierzeta-6855095417711520a.html
@tejot 9 MARCA 2023 12:30
Poprawiony link:
https://www.onet.pl/informacje/nowaeuropawschodnia/mlot-wagnera-kult-przemocy-w-rosji/b9yz7dt,30bc1058
• Slawczan
9 MARCA 2023 14:49
Obawiam się, że taki urok naszych czasów: NIC NIE MOŻE SIĘ ZMARNOWAĆ. Trup, skórka od pomarańczy, powódź, wojna, ładny widok, kryzys – ze wszystkiego musi być urobek.
Niestety, ale… podzielam tę opinię/ocenę…
Temat rzeka … u podstaw i początów problemu ekspansji „trepa polskiego” – również w polityce i administracji rządowo-samorządowej – leży rozwinięta w ostatnich kilkudziesięciu latach i skwapliwie ugruntowana przez kolejne ekipy rządowe (m.in. system edukacji) masowa „hodowla troglodytów” dyplomowanych i traktowanie instytucji państwa jako łupu dla kolejnych brygadierów partyjnych.
Jak pisał w 2012 pewien profesor: „Młodzi ludzie przestali stylizować się na intelektualistów, ponieważ nie stoi za tym ani kasa, ani prestiż.
Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że studenci przestali być partnerami i stali się niepiśmiennymi troglodytami. Z coraz większym trudem przychodzi mi zainteresować ich tematem bez przeprowadzenia prezentacji powerpointowej, bez podsuwania im obrazkowych historii z myślenia, bez epatowania rzuconym na ekran cytatem. Nie łapią, że można obejść się bez tego. Nauka okazuje się dla nich za trudna lub nieinteresująca. Studenci są niedojrzali, dziecinni.
(…)
Aż nagle w sukurs studentom troglodytom, którzy samopoznanie mają – zawsze mieli – ostentacyjnie w nosie, przyszły wytyczne ministerialne…(…)
„Definiowane przez uczelnię efekty kształcenia nie powinny odzwierciedlać oczekiwań i ambicji kadry, lecz realne możliwości osiągnięcia tych efektów przez najsłabszego studenta, który (…) powinien uzyskać dyplom poświadczający uzyskanie kwalifikacji pierwszego lub drugiego stopnia”.
Zwolennicy takiego ujęcia powtarzają, że nie chodzi tu o sztuczne zaniżanie poziomu nauczania, lecz o takie zdefiniowanie efektów kształcenia, aby były dostępne dla najsłabszego studenta”.(PN)
Podobnie jak ów profesor w obniżeniu wymagań na studiach (tertiary education) otworzyło szeroko bramy szkół wyższych – w tym prywatnych efemeryd produkujących certyfikaty i dyplomy na potęgę i zaspokajających bieżące zapotrzebowanie polityczne – dla masowego kształcenia troglodytów zwanych trepami, których łupem stały się liczne stanowiska władzy w centralnej administracji państwowej, spółkach państwowych, władzach i administracji regionalnej i lokalnej.
To jest beton na lata ustalający standardy życia publicznego w Polsce i mentalność stad plemiennych wyborców zdominowanych przez aktywnych trepów, kroczących po władzę z błogosławieństwem proboszcza.
Czarno to widzę…
corrected
• Slawczan
9 MARCA 2023 14:49
Obawiam się, że taki urok naszych czasów: NIC NIE MOŻE SIĘ ZMARNOWAĆ. Trup, skórka od pomarańczy, powódź, wojna, ładny widok, kryzys – ze wszystkiego musi być urobek.
Niestety, ale… podzielam tę opinię/ocenę…
Temat rzeka … u podstaw i początów problemu ekspansji „trepa polskiego” – również w polityce i administracji rządowo-samorządowej – leży rozwinięta w ostatnich kilkudziesięciu latach i skwapliwie ugruntowana przez kolejne ekipy rządowe (m.in. system edukacji) masowa „hodowla troglodytów” dyplomowanych i traktowanie instytucji państwa jako łupu dla kolejnych brygadierów partyjnych.
Jak pisał w 2012 pewien profesor: „Młodzi ludzie przestali stylizować się na intelektualistów, ponieważ nie stoi za tym ani kasa, ani prestiż.
Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że studenci przestali być partnerami i stali się niepiśmiennymi troglodytami. Z coraz większym trudem przychodzi mi zainteresować ich tematem bez przeprowadzenia prezentacji powerpointowej, bez podsuwania im obrazkowych historii z myślenia, bez epatowania rzuconym na ekran cytatem. Nie łapią, że można obejść się bez tego. Nauka okazuje się dla nich za trudna lub nieinteresująca. Studenci są niedojrzali, dziecinni.
(…)
Aż nagle w sukurs studentom troglodytom, którzy samopoznanie mają – zawsze mieli – ostentacyjnie w nosie, przyszły wytyczne ministerialne…(…)
„Definiowane przez uczelnię efekty kształcenia nie powinny odzwierciedlać oczekiwań i ambicji kadry, lecz realne możliwości osiągnięcia tych efektów przez najsłabszego studenta, który (…) powinien uzyskać dyplom poświadczający uzyskanie kwalifikacji pierwszego lub drugiego stopnia”.
Zwolennicy takiego ujęcia powtarzają, że nie chodzi tu o sztuczne zaniżanie poziomu nauczania, lecz o takie zdefiniowanie efektów kształcenia, aby były dostępne dla najsłabszego studenta”.(PN)
Podobnie jak ów profesor, upatruję w obniżeniu wymagań na studiach (tertiary education), otwarcia szeroko bram szkół wyższych – w tym prywatnych efemeryd produkujących certyfikaty i dyplomy na potęgę i zaspokajających bieżące zapotrzebowanie polityczne – dla masowego kształcenia troglodytów zwanych trepami, których łupem stały się liczne stanowiska władzy w centralnej administracji państwowej, spółkach państwowych, władzach i administracji regionalnej i lokalnej.
To jest beton na lata ustalający standardy życia publicznego w Polsce i mentalność stad plemiennych wyborców zdominowanych przez aktywnych trepów, kroczących po władzę z błogosławieństwem proboszcza.
Czarno to widzę…
PSL owski roztropek dał głos w sprawie skandalicznych postaw i działań JP2 i obwinia telewizję (TVN) za prezentację dokumentu o tych historiach.
Czyżby było aż tak źle, że przywołują Krzyżaka na pomoc?
Krzyżak nowym-starym interpretatorem zdarzeń, on jeden wie … jak było naprawdę, dzisiaj bryluje w komunikatach pisdnych mediów i kościelnych publikacji.
Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie.
Autor biografii „Wanda Półtawska – biografia z charakterem”.
Swój człowiek w swoim żywiole i roli dupochronu dla patologicznego kleru.
———–
Oto próbka stylu i poglądów Tomasza Krzyżaka, dzisiaj koronnego światka niewinności JP2 i nieskalanej jego świątości, z listu dla Frondy (2016):
„Drodzy homoseksualni przyjaciele!
Nie wiem ilu Was w środowisku, w którym się obracam, jest. Wiem o trzech, czterech osobach. Mniejsza jednak o to. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek z mojej strony doświadczyliście z powodu swoich skłonności nierównego traktowania. Chyba nie. Szanuję Was i przyjmuję takimi jakimi jesteście.
Nie potępiam, bo nie mam do tego prawa.
Ostatnio ruszyliście z akcją „Przekażmy sobie znak pokoju”. Nagłośniliście ją w mediach, wyprodukowaliście filmiki, rozwiesiliście plakaty. Wciągnęliście do niej kilku znanych katolickich publicystów spod znaku tzw. Kościoła otwartego. Tylko nie wiem po co to wszystko? Czy któremukolwiek lub którejkolwiek z Was ktoś odmówił podania ręki w kościele na znak pokoju? Ktoś wyrzucił Was ze świątyni, bo jesteście homoseksualni?
Na lewo i prawo trąbicie o nietolerancji, homofobii, itp. Narzekacie, że jesteście nierówno traktowani. Ale przecież nie macie na czołach wypisane, że jesteście homoseksualni. Nikt nie każe Wam o tym mówić. To, że to robicie, to Wasza suwerenna decyzja. Nikt przecież od Was nie wymaga wpisywania orientacji seksualnej w staraniu się o dowód osobisty, paszport, prawo jazdy. To Wasza prywatna sprawa. W kancelarii parafialnej ksiądz też Was o to nie pyta. Podczas wizyty duszpasterskiej też nie.
Jednak domagacie się od Kościoła, by tworzył dla Was specjalne grupy duszpasterskie. Zakładacie je sami, spotykacie się, modlicie. Takie jest Wasze prawo. Zastanawiam się jednak nad tym czy faktycznie chodzi Wam o spotkanie z Bogiem. Być może jestem w błędzie, lecz wydaje mi się, że bardziej idzie o to, by znaleźć się we własnym kręgu. By poczuć się lepiej. Część z Was wyjeżdża na specjalne rekolekcje. Mówicie, że w ten sposób chcecie m.in. pogłębić nauczanie Kościoła. A zachowujecie na tych rekolekcjach wstrzemięźliwość seksualną? Śpicie sami, bez partnerów? Wątpię.
Nie wiem dlaczego oczekujecie od wspólnoty Kościoła jakiegoś specjalnego traktowania. Przecież tak samo jak inni ludzie jesteście jej częścią. Nikt Wam nie zabrania uczestnictwa w spotkaniach przeróżnych grup przy parafiach i licznych ośrodkach duszpasterskich. Bóg jest jeden. Tak samo mój, jak i Wasz. W każdej chwili i w dowolnym miejscu, każde z nas może się do niego modlić. Może Go przepraszać, dziękować, prosić.
Nikt też nie pozbawia Was sakramentów. Jeśli będziecie zachowywali wstrzemięźliwość seksualną bez przeszkód możecie przyjmować komunię św. A nawet jeśli zdarzy Wam się „skok w bok”, to i tak jesteście w lepszej sytuacji aniżeli heteroseksualne pary po rozwodach, które zawarły ponowne związki. Dobrze wiecie, że w konfesjonale dostaniecie rozgrzeszenie, a oni nie, bo nieustannie trwają w grzechu. Ale znów: to, że żyjecie ze swoimi partnerami, że z nimi sypiacie i współżyjecie, że całujecie się w miejscach publicznych jest waszą suwerenną decyzją. To Wasza wolna wola, na którą Bóg Wam pozwala. Tak samo jak mi pozwala na podejmowanie przeróżnych decyzji. Nie ogranicza mnie w niczym choć potem jakoś z tego wszystkiego rozliczy.
Nie wiem dlaczego jesteście homoseksualni. Nie wiem dlaczego Bóg tego chciał. Tak samo jak nie wiem dlaczego tylu ludzi na świecie od urodzenia nie widzi, dlaczego tylu ludzi rodzi się z wadami serca, bez rąk, nóg. Dlaczego są upośledzeni. Nie wiem. Tak samo jak nie wiem dlaczego tyle małżeństw na świecie nie może mieć dzieci. Myślicie, że im jest łatwo? Pewnie wielokrotnie słyszeliście, że trzeba waszą odmienność potraktować jako dar. Jako sposób dążenia do świętości. Bo Wy także możecie świętymi zostać! Wy także jesteście przeznaczeni do zbawienia! „No tak – powiecie. – Ale…” i znów zaczniecie swoją starą śpiewkę.
Żądacie coraz większej ilości praw dla siebie. I od instytucji państwa je dostajecie. Ale uważacie, że dostajecie za mało. Chcecie coraz więcej i więcej. Trudno Wam zaakceptować nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu i powiedzcie wreszcie szczerze i otwarcie: chcielibyście je zmienić. Chcielibyście na nowo zdefiniować instytucję małżeństwa i rodziny, ale zapominacie o tym, że w zamyśle Boga, do którego przecież się odwołujecie, jest to związek pomiędzy mężczyzną a kobietą. Chcielibyście, by Kościół zaakceptował wasze „małżeństwa”. Uważacie, że homoseksualność to normalność. Ale to nie prawda. Wy jako ludzie zapewne jesteście normalni. Nienormalne są tylko wasze skłonności seksualne. Nienormalne jest także to, że coś odmiennego usiłujecie wmówić społeczeństwom. Chcecie, byśmy to zaakceptowali. Powiedzcie: jak możemy zaakceptować coś, co normalne nie jest?
Przyjaciele! Możemy o Waszych problemach rozmawiać i dyskutować. Nikt nie chce Was odtrącać. Jednak przestańcie się wreszcie wygłupiać, bo w ten sposób sami spychacie się na margines. Pokój z Wami!”
———————–
Przerażające jest to środowisko kościelnej i okołkościelnej menażerii oblechów…
Odstręczający luzik i… nic się nie stało Polacy, nic się nie stało…
papanescu
9 MARCA 2023
15:19
tejot
9 MARCA 2023
12:30
Tak, analiza sytuacji Maria Domańska „Młot Wagnera. Kult przemocy w Rosji”:
Mój komentarz
Agresja rosyjska na Ukrainę uwydatniła rosyjską kulturę państwową. Ta kultura była kształtowana przez wieki i zawsze pod auspicjami i berłem autorytaryzmu oraz z ideą nieustannego wybijania się na wielkość oraz konieczności obrony tej wielkości (najlepiej przez atak), dlatego mocarstwowość jest mocno zakorzeniona w kulturzr, jest nieodłączną częścią mentalności, świadomości dużej części Rosjan.
Mocarstwowość związana z mizoginizmem, z patriarchalną interpretacją życia społecznego i funkcjonowania państwa, demonstracyjnym lekceważeniem wszystkiego co obce i kultem siły.
W Rosji mocarstwowość jest najpowszechniejszą formą patriotyzmu.
TJ
Jakiś cieć z MSZ wezwał na dywanik ambasodora amerykańskiego w Warszawie w sprawie działań w Polsce TVN (chodzi zapewne o emisje słabo hagiograficznych materiałow o jakimś świętym).
Groza sytuacji jest coraz większa.
Wawrzyk na polecenie kurdupla grozi Joe Bidenowi wypowiedzeniem wojny hybrydowej.
Ale gnojowisko, choć nie jest do śmiechu, bo to śmiertelna choroba nowotworowa sapieżańsko-janpawelna… z nawrotami.
@ red Szostkiewicz
Myślę, że wspomniany przez Pana oficer nie był żadnym komunistą tylko albo tępym służbistą , albo miał typowo wojskowe poczucie humoru . Taki Roch Kowalski i pewnie z takich samych powodów był oddelegowany do konwojowania „jajogłowych”
@MM
Pan nie brał udziału w tej scenie, proszę sobie darować takie uwagi. Była noc, wieźli mnie skutego w kajdanki, trójką mundurowych dowodził ten facet. Odwrócił się z przedniego siedzenia, wydusił z siebie tę pogróżkę z wyraźną satysfakcją. Bali się, więc emocje puszczały, tak to był komunista w znaczeniu człowieka całkowicie urobionego na kursach ideologicznych dla politruków. Typ dzisiejszych ruskich dowodców posyłających na śmierć swoich żołnierzy i pozwalających im terroryzować ludność cywilną w wojnie z Ukrainą. Wierzył w narodowy socjalizm w wersji junty Jaruzelskiego i PRON z udziałem byłej legendy powstania warszawskiego ,,Radosława”, oni wierzą w putinizm. Propaganda naprawdę zżera rozum i sumienie.