Pożegnanie Królowej
Nie trzeba być monarchistą, by podziwiać uroczystości pogrzebowe królowej Elżbiety II. Mówcie, co chcecie, Brytania to nie jest państwo z tektury, a media publiczne ma rzeczywiście publiczne. Przekaz w BBC można było oglądać bez gniewu i zdenerwowania. Był pokaz patriotyzmu, ale nie nacjonalizmu. Zwykli ludzie dzielili się swymi emocjami nienachalnie. Pokazano nawet młodych, którzy tych emocji nie podzielali. Mówili, że to wszystko tylko symbole niemające związku z ich codziennym życiem.
Co powiedzą podczas następnego monarszego pogrzebu, nie wiemy. Wiemy, że „poddani” królowej stali przez wiele godzin, czasem na chłodzie i w deszczu, by móc pożegnać Elżbietę najpierw w Balmoral, później w Londynie, w końcu na trasie wiodącej do zamku w Windsor. Mimo Brexitu, który Brytyjczyków mocno podzielił, większość społeczeństwa zjednoczyła się choćby na kilka dni. Czy u nas byłoby to dziś do pomyślenia?
Czy pogrzeb któregokolwiek wybitnego Polaka, np. Lecha Wałęsy – oby żył jak najdłużej w dobrej formie – zgromadziłby takie rzesze, ludzi wszelkich stanów, kolorów skóry, wiar religijnych? Miło było popatrzeć, jak angielski kardynał czeka cierpliwie na swoją kolej podczas nabożeństwa wraz z przedstawicielami innych konfesji. Przed nim przemawiała anglikańska biskup Londynu i inne kobiety duchowne. Świat się nie zawalił, na niebie ukazała się nawet tęcza.
Prezydent Duda znalazł się w gronie 500 głów państwa i liderów politycznych zaproszonych na uroczystości. Posadzono go w rzędzie przed rzędem, w którym siedział na nabożeństwie prezydent Biden. Duda wyglądał na przejętego. W końcu spotkał go zaszczyt, na który swoją służbą publiczną niekoniecznie zasłużył. Wie o tym, bo przecież właśnie mianował aż sześciu „neosędziów” do zmiksowanej nowej Izby Sądu Najwyższego, a miks wydaje się zgniłym kompromisem, który nie złagodzi kontrowersji dotyczących „kamieni milowych” na polu praworządności, a to może Polskę drogo kosztować. Jest głową państwa polskiego, demokratycznie wybraną, a jego rola jest podobna do roli Elżbiety w tym charakterze. Ataki na Unię Europejską wychodzące z obozu Kaczyńskiego nie mobilizują jednak prezydenta do działania w naszym narodowym interesie.
Tysiące Brytyjczyków żegnających Królową działały pod wpływem impulsu. Nikt ich nie zaganiał na ulice, nie dyktował, co mają mówić do kamer. To było spontaniczne, oddolne, dobrowolne zamanifestowanie uczuć, przekonań i nadziei. Prawdziwych liderów narodu poznaje się właśnie po tym, że gromadzą tłumy w dobrej sprawie. Fałszywi też mogą gromadzić, lecz jeśli gromadzą w złej sprawie, oszukują społeczeństwo, a to jest niegodne prawdziwych przywódców. U nas dwa razy po 1989 r. zdarzyły się takie spontaniczne manifestacje: po śmierci Jana Pawła II i po katastrofie smoleńskiej. Nie wszyscy płakali po papieżu, tak jak nie wszyscy płaczą po Królowej. W systemie demokratycznym mają prawo nie płakać. Kiedy się im zabroni, demokracja zamienia się w autokrację, w której rządzi jedna partia, służby specjalne i „policja moralna”, jak w Iranie czy Saudii. Ale większość czuła potrzebę oddania hołdu. Podziały wywołane w społeczeństwie polskim za rządów Kaczyńskiego wydają się tak głębokie i trwałe, że odbudowa niewymuszonej jedności i więzi narodowej jest niemożliwa. Taka jest gorzka lekcja z pożegnania „królowej świata”.
Komentarze
Nie ma w Polsce monarchii, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybieralny prezydent sprawował swój urząd na wzór w jaki Elżbieta II sprawowała swój. Wystarczy jedynie nie obrażać żadnej grupy społecznej. Wystarczy słowem nie opowiadać się po stronie jakiejkolwiek partii, podpisywać wyłącznie ustawy jednoczące a nie dzielące ludzi. Wystarczy nie robić na złość sędziom, nie iść na zwarcie z UE. Na początek wystarczyłoby trochę skromności, świadomości własnych niedostatków, potrzeba otaczania się mądrymi i rozsądnymi doradcami, nie z politycznych stajni. Tyle i aż tyle, a takie to proste. Prezydenta usunąć nie można, nie musi spłacać politycznych długów, ma dług jedynie wobec narodu.
W 2010 roku na wielkim telebimie ustawionym na Trafalgar Square oglądałem pogrzeb prezydenckiej pary Lecha i Marii Kaczyńskich. Przejechaliśmy ze znajomą 60 mil uznając, że mamy obowiązek oddać cześć Urzędowi Prezydenta RP. Myślałem, że ta chwila może być początkiem nowej jakości społeczeństwa polskiego. Owszem, stała się początkiem toczącej nas choroby społecznej, zafundowanej nam, przez dwóch hochsztaplerów politycznych. Dziś niestety uważam, że tamten dzień mogłem spędzić inaczej, lepiej.
Kapitalna organizacja pogrzebu królowej.
Brytyjczycy płacą na utrzymanie monarchii po dwa funty na obywatela, ale państwo pre saldo zyskuje wiele więcej.
Ciekawy jestem jak to wygląda w Polsce.
Z pewnością urząd prezydencki dochodowy nie jest
Nie idealizowalbym Krolowej, ludzie zegnali swoj mniony czas. Podobnie jak nasz urzad prezydenta niekoniecznie jest komukolwiek potrzebny, niepotrzebny jest urzad apolitycznej, konstytucyjnie mocno ograniczonej Krolowej.
Pozostaje wielka niewiadoma, co Karol III uczyni z dziedzictwem charyzmatycznej – wzbudzającej i egzekwującej jej autorytet u innych – matki?
Mam dziwne preczucia, iż będzie się działo…
Trwa światowe przesilenie – co pozostanie, a co umrze?
Mowienie o wiezi podzielonego spoleczenstwa GB, podzielonego politycznie, spolecznie, gospodarczo, majatkowo, est nieporozumieniem.
W 2010 roku był w Polsce taki pogrzeb, który zgromadziłby podobne rzesze ludzi. Był to pogrzeb pary prezydenckiej, po katastrofie smoleńskiej. Ucichły wtedy na moment wszelkie spory. Wszystkie telewizje można było oglądać bez gniewu i zdenerwowania. Był pokaz patriotyzmu, Trwało to bardzo krótko…
@saldo
Zapewniam pana, że więź istnieje. Widziałem ją w lecie podczas obchodów 70-lecia panowania królowej, gdy ludzie świętowali je na ulicznych fiestach, organizowanych z własnej nieprzymuszonej woli. Było to także odruchem samoobronnym właśnie z powodu tylu bieżących kłopotów. Jest różnica między narodem a społeczeństwem, którą u nas zniszczył obóz Kaczyńskiego. Naród to solidarność w chwilach wielkich wyzwań, gdy ludzie gromadzą się spontanicznie w jakimś celu wokół swej historii, tradycji, państwa, autentycznych liderów, bo im to potrzebne duchowo. społeczeństwo to proza życia codziennego, w tym konflikty z różnych powodów, politycznych, ekonomicznych, społecznych. My narodem ostatni raz byliśmy przez kilka dni po katastrofie smoleńskiej.
@NH
Trwało krótko, bo Kaczyński z Macierewiczem zniszczyli tę szansę narodowej jedności.
Brytyjczycy mają świadomość czym jest i czym była monarchia. Jaką odegrała rolę w dziejach świata,oraz jaka po tym została pamięć oraz skutki w skali globalnej.
Rewolucja w imperium brytyjskim wyłoniła nowy twór polityczny który stał się światowym hegemonem.
Jednocześnie stał się wyzwaniem dla świata..
Monarchia była wyzwaniem dla Europy..dla papiestwa,dla Prus,dla Francji która była przed nią hegemonem Europy, rywalem i przeciwnikiem.
Nad imperium kiedyś nie zachodziło słońce..od Australii po Kanadę..a język angielski i gospodarka odegrały kluczową rolę w utrwalaniu ,,porządku światowego” Podobnie jak kiedyś ,,koine” w imperium Aleksandra Wielkiego.
Sentyment do Monarchini i Monarchii nie jest więc pusty.
Rewolucje społeczne ,które kształtowały Brytyjskie Imperium zachowały szacunek do Korony,
Ten szacunek nawet przetrwał u ludów w byłych koloniach i dominiach. Widać to było podczas uroczystości żałobnych na ulicach.
Nikt nikogo nie zmuszał do żałoby..ani do udziału w masowych pielgrzymkach do Londynu.
Jakby odbicie treści hymnu angielskiego..który jest pieśnią religijną ,,God save the King..” jest prośbą do Najwyższego o zachowanie Monarchii i króla.
Od pokonania Bonapartego ta monarchia ,,dzieliła i rządziła ”światem. Obecnie w sojuszu ze swym sojusznikiem Od Falklandów po Krym…i nikt jej nie mógł bezkarnie ignorować. Dalej nie może..
Jak będzie dalej? Królowa umarła Niech żyje król!! woła wielu..chociaż są przeciwnicy.
Caratu jednak tam nie będzie i bolszewii też nie. Brytyjczycy kochają Monarchię..to widać i czuć..
Patrzylam nie po raz pierwszy na Anglików. Przyzwyczajona do widoku polskich „elit” u władzy widziałam w nich jakby przybyszów z obcej planety. Uroda mlodych księżnych, elegancja wszystkich uczestnikow uroczystosci, nawet tych starszych i „przy kosci”… Nie wiem, jak to sie dzieje, ale nawet brzydcy z natury Windsorowie maja wyglad „szlachetny”. Patrzylam osłupiała na perfekcyjność organizacji uroczystosci. Czy rodzina krolewska tez brała udział w probach? Byli perfekcyjna czastka konduktu. Wszyscy szli w takt werbli, rowno, trzymajac odstepy. Piekna muzyka, wybrana przez sama Krolowa. Wielkie wrazenie robila zwłaszcza muzyka goralska na kobzach. A juz lament kobziarza niknacy w oddali, ktory słyszałam juz z racji pogrzebu ksiecia Edynburga, przyprawil mnie niemal o lzy. Nie ma co porownywac Polski i Polakow. Po pierwsze, po drugie i po ostatnie nie ma powodów do takiej jednosci, gdyz jestesmy zróżnicowani kulturowo i przybywamy z różnych srodowisk, mamy rózne priorytety. Trzech Polakow to trzy opinie i trzy opcje. Nie mamy wspólnej tradycji, poniewaz w ciagu dziejow przechodzilismy rozmaite perturbacje, podlegalismy przez przeszlo 100 lat trzem wpływom kulturowym, potem nie bylo lepiej, a juz awans za PRL-u srodowisk nieczujacych zadnej tradycji i niereprezentujacych zadnych wartosci kulturalnych pogłębił regres. Od 2015 roku trwa dokladnie ten sam proces degradacji cywilizacyjnej, wiec trudno, zeby odczuwac jedność z tym zbiegowiskiem zdemoralizowanych jednostek.
@Jan
19 WRZEŚNIA 2022
22:53
Ja tez ogladałam pogrzeb pp. Kaczyńskich, ale w Warszawie. Zżymałam sie ze złosci, juz wówczas wiedzielismy, ze nieboszczyk uparl sie po pierwsze – na lot do Smolenska, zeby robic konkurencje zaproszonemu przez Rosjan Tuskowi, po drugie – na ladowanie w warunkach wykluczajacych te akcje. Pochowku na Wawelu w Kaplicy Srebrnych Dzwonow obok marszałka Pilsudskiego juz nie ogladałam, gdyz uznałam, ze jest to profanacja i miejsca, i grobu marszałka.
Czy pogrzeb któregokolwiek wybitnego Polaka, np. Jarosława K. – oby żył jak najdłużej w dobrej formie zbawiając tylko swojego kota – zgromadziłby takie rzesze, ludzi wszelkich stanów, kolorów skóry, wiar religijnych? Miło byłoby popatrzeć, jak watykański kardynał czeka cierpliwie na swoją kolej podczas nabożeństwa wraz z przedstawicielami innych konfesji. Przed nim przemawiał świecki prezydent Warszawy i inne osobistości świeckiego państwa. Świat się nie zawalił, na niebie ukazała się nawet tęcza.
A co mówią tamziemcy:
„Co czeka Wielką Brytanię po pogrzebie królowej Elżbiety, który odbędzie się w przyszły poniedziałek? Bez względu na to, co sądzi się o instytucji monarchii w demokracji, należy wyrazić ogromny szacunek dla jej siedemdziesięciu lat służby jako zachowującej bezstronność głowy państwa i jednoczącej postaci – w Wielkiej Brytanii i poza nią.
Była symbolem paradoksalnej wręcz jedności czterech narodów w jednym – Zjednoczonym Królestwie. Teraz jednak Szkoci najprawdopodobniej opuszczą unię brytyjską, aby ponownie dołączyć do europejskiej. Irlandia Północna coraz częściej wiąże swoją przyszłość z Republiką Irlandii, jako rodzaj nieformalnego członka UE.
Nawet jeśli Wielka Brytania nie wróci do bycia tylko Anglią i Walią, będzie potrzebowała zmiany porządku konstytucyjnego.
Elżbieta II reprezentowała ciągłość, bezpieczeństwo, pewność. Ale dzisiaj Brytania stoi w obliczu dwucyfrowej inflacji, rosnącego długu publicznego, prawdopodobnej recesji i notorycznego problemu z produktywnością, a wszystko to pod rządami niedoświadczonej premierki Liz Truss i w dużej mierze niesprawdzonego gabinetu.
Pomimo charakterystycznego optymizmu Truss prawie 70 proc. osób biorących udział w ostatnim badaniu opinii publicznej stwierdziło, że Brytania „podupada”.
Królowa nie tylko odziedziczyła, ale i sama zapracowała na szacunek i uwagę opinii publicznej. Przez wiele dekad była najprawdopodobniej najsłynniejszą kobietą na świecie. Szacuje się, że jej występ z Jamesem Bondem z okazji Olimpiady w Londynie w 2012 r. obejrzało miliard ludzi.
Na wieść o jej śmierci NASA zatweetowała: „Wraz z całą planetą łączymy się, by uczcić zmarłą królową…”.
Część tej magii udzieliła się Wielkiej Brytanii, państwu, które konstytucyjnie i symbolicznie ucieleśniała. Ale po brexicie międzynarodowa pozycja i wpływy Wielkiej Brytanii znalazły się na niespotykanie niskim poziomie.
Ułatwiła przejście od imperium do Wspólnoty Narodów, a w przypadku Wielkiej Brytanii – od imperialnego wielkiego mocarstwa do mocarstwa euroatlantyckiego średniej wielkości.
Jednak kilka byłych kolonii i dominiów, których była głową państwa, rozważa rezygnację z pozostawania poddanymi jej następcy, króla Karola III. Jeden z ekspertów zajmujących się Wspólnotą Narodów sugeruje nawet, że może nastąpić „bieg do wyjścia”. Karol III stanie również w obliczu rosnących wezwań do uznania i odpokutowania za krzywdy wyrządzone przez to imperium.
Poważniejsza od potencjalnej utraty tych w dużej mierze symbolicznych zamorskich urzędów jest geopolityczna niepewność dotycząca samej Wielkiej Brytanii. Słynne jest powiedzenie byłego amerykańskiego sekretarza stanu Deana Achesona z 1962 r., że Wielka Brytania „straciła imperium i jeszcze nie odnalazła swojej roli”.
Czterdzieści lat później, w czasie złotego jubileuszu królowej w 2002 r., można było uwierzyć, że w końcu ją odnalazła. Wielka Brytania była mocno zakotwiczona zarówno w Europie, jak i w anglosferze.
Dziś niewielu spoza Wielkiej Brytanii uważa, że ma ona dziś jasną i silną pozycję strategiczną. Na tym polega tragedia mojego kraju: odnalazł swoje miejsce w postimperialnej rzeczywistości, a potem znów je utracił.
Od czasu głosowania za brexitem w 2016 r. poziom kolejnych premierów na Downing Street 10 zjeżdżał dramatycznie – od nieudolnej, ale wciąż stosunkowo pragmatycznej, konserwatywnej Theresy May, przez parodię Winstona Churchilla (Boris Johnson), a teraz parodię Margaret Thatcher (Liz Truss).
Coraz więcej fanfaronady, a coraz mniej realizmu opartego na faktach. Dużo gadania o „globalnej Brytanii”, ale nikt nie wie, co miałoby to oznaczać.
O ile brytyjskie relacje z uroczystości żałobnych Elżbiety II mają element psychologicznej ucieczki od bieżących problemów, o tyle niektóre relacje zagraniczne wyolbrzymiają słabość kryjącą się za pompą i okolicznościami.
Ten kraj bowiem wciąż ma wielkie atuty.
Wielu obserwatorów sugerowało, że po brexicie Wielka Brytania będzie beznadziejnie podzielona między dwa wrogie plemiona – Remainers [pozostających] i Leavers [opuszczających].
Narodowa jedność wokół NHS [brytyjski odpowiednik polskiego NFZ] podczas pandemii COVID, a teraz w czasie żałoby po królowej, pokazuje co innego. Patrząc na tłumy żałobników w tym tygodniu, a także na twarze nowego gabinetu (na czele żadnego z czterech głównych ministerstw nie stoi biały mężczyzna), widać, że Wielka Brytania lepiej niż większość europejskich demokracji dostosowała się do różnorodności płynącej z imigracji.
Ma także wspaniałych naukowców i uniwersytety, jedne z najlepszych na świecie media (ale także jedne z najgorszych), przemysł kreatywny, usługi finansowe oraz technologie.
Ubiegłotygodniowe płynne, niemal jednoczesne, ustanowienie zarówno nowej głowy państwa, jak i nowego premiera pokazuje, że demokracja konstytucyjna jest w przyzwoitej formie.
Pomimo pewnych spekulacji nie widzę powodu, by wierzyć, że król Karol nie będzie godną, powściągliwą głową państwa. Jeśli rząd Truss narobi bałaganu, a prawdopodobnie tak się stanie, odwołamy go w następnych wyborach, które zapewne odbędą się w 2024 r.
W przeciwieństwie do hiperspolaryzowanych Stanów Zjednoczonych nikt nie będzie na serio kwestionował, czy były to wolne i uczciwe wybory. Nawet nasza Monster Raving Loony Party [Partia Szalonego Bredzącego Potwora] – tak, ona naprawdę istnieje – nie będzie skandować „Stop the Steal” [Stop Kradzieży], nie mówiąc już o wymachiwaniu karabinami maszynowymi. Przywrócony zostanie lepszy stosunek między realizmem a retoryką.
W latach 20. naszego wieku postelżbietańską Wielką Brytanię czekają bardzo trudne czasy. Ale przywołując ten najbardziej brytyjski z pocieszających zwrotów, którego, jak się wydaje, musiała od czasu do czasu używać sama królowa: mogło być gorzej.” (Timothy Garton Ash)
—————————————————
Rzadka dzisiaj próbka przenikliwości i jasności myśli oraz stylu…
Pamietajmy, ze Krolowa miala zakaz wypowiadania sie w kwestiach politycznych, nawet w sprawie brexitu.
Pogrzeb Walesy zgromadzi na pewno najwazniejszych ludzi z calego swiata. Cala ta pisowska narracja z pisowska szczujnia i IPN-em tego nie zmieni.
Powiem wiecej. My Polacy powinnismy sie nawet do tego przygotowywac, aby bedaca moze jeszcze przy wladzy pisowska banda tego nie umniejszyla. Nie mozna pozwolic, zeby to oni organizowali.
Nie mam zamiaru do odmawiania ludziom wszelakiego rodzaju wzruszeń , nawet dla mnie całkowicie niezrozumiałych. Szczerze powiedziawszy jestem absolutnym wrogiem monarchii, systemu który nadają wąskiej grupie społecznej z samego urodzenia absolutnie niezasłużone przywileje. Może niewypada tego, w takim momencie wypominać, ale ta kasta darmozjadów potyka się od skandalu, do skandalu, a nawet stawia się ponad prawem, wykorzystując swoje wpływy i bogactwo i wykupując zboczeńców seksualnych w swoje grupie przed zasłużoną karą.
A tak w ogóle to skąd ta idea, że naród który nie jest w stanie w demokratycznych wybrać przywódcę , za ktorego nie musiałby się wstydzić, dostałby nie z gruszki, nie z pietruszki sprawiedliwego monarchę ?
@Gospodarz
Co prawda odwołuje się Pan do mitu Narodu jako czegoś częściowo różnego od społeczeństwa ale czyż obu pojęć nie tworzą ludzie? A ci wg. dogmatów (neo)liberalnych są: konsumentami, jednostkami ekonomicznymi, które walczą o swój interes. ,,Społeczeństwo? Nie ma czegoś takiego!”.
Czyli co? Normalnie zażeramy się ale jak trwoga to ratujmy się razem? Chyba tak to nie działa…
To, że Królowa Elżbieta II sprawowała swój urząd w ten , a nie inny sposób jest przede wszystkim zasługą brytyjskiej tradycji i kultury politycznej .
Tam gdzie chodziło o prywatny interes Królowej , obronę rodziny, tam Królowa też nie miała skrupułów postawić się ponad prawem , chroniąc niewydarzonego synalka.
Po śmierci papieża Polaka osoby które nie płakały po nim stanowiły malutką garstkę ,,odszczepieńców” na którą wszyscy patrzyli, w najdelikatniejszej formie jak na dziwaków. Oczywiście najlepiej widać to post-factum. Więc nie zestawiałbym na jednej szali powszechnego i ogromnego szacunku z kultem jednostki, apolityczności z jedyną słuszną narracją, panowaniem w państwie, a z faktycznym jego rządzeniem.
@AS
Wierze, ze Pan widzial wiez w lecie podczas swieta 70-lecia. Nie moglo byc inaczej, bo swietowali zwolennicy Krolowej. Reszta pozostala „w domu“. Obecnie nastaja czasy rozliczenia negatywow krolestwa. Podam przyklad niewolnictwa etc. Nie wiem czy mozemy mowic o narodzie brytyjskim. Wspomne Barbados, ktory(a) niedlugo bedzie poza krolestwem. O Szkocji wiadomo. Jest chyba odwrotnie, spoleczenstwo potrafi sie w danych czasie i miejscu jednoczyc, z marodem jest to trudniejsze. Chcialbym, zeby Pan mial racje.
A czy ludzi nie jednoczy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy? Przecież chyba nie jest tak, że do skarbonki wrzuca jedynie opozycja…
@Adam Szostkiewicz
Czy tylko dlatego „trwało krótko, bo Kaczyński z Macierewiczem zniszczyli tę szansę narodowej jedności”?. Czy druga strona konfliktu (wojny polsko-polskiej), naprawdę nie ma sobie nic do zarzucenia?
@Jacek, NH:
1) Moja Mama zmarła mniej więcej w tym czasie co księżna Diana. Gdy widziałem krewnych, którzy płakali po Dianie, bo tak ją pięknie pokazali w telewizji, ale nie płakali po mojej Mamie, którą znali i z którą byli blisko, to nabrałem mocnego sceptycyzmu wobec autentyzmu uczuć tłumów przy takich medialnych pogrzebach.
2) Co do samego czasu to:
a) Dla mnie fałszywe nuty pojawiły się już wieczorem, 10 kwietnia 2010, gdy Ziemkiewicz z Krasnodębskim wychwalali bez umiaru zmarłego Prezydenta. Potem była decyzja o pochówku na Wawelu, która skłóciła Polaków. W każdym razie — ta atmosfera nie dotrwała nawet do pogrzebu.
b) Ale w gruncie rzeczy nie ma się co obrażać — każdy inaczej przeżywa żałobę, każdy potrzebuje innego czasu. Dla jednych wystarczy dzień-dwa, inni potrzebują miesięcy. Publiczne i oficjalne przeżywanie ma tę wadę, że trzeba na madejowym łożu jakoś jednych z drugimi ułożyć… I jedni będą narzekać, że im zabrano taką piękną żałobę, a inni, że mają już dość festiwalu hipokryzji.
Bo to była prawdziwa królowa. Obywatele Zjednoczonego Królestwa, innej w swoim życiu nie zaznali. Elżbieta II była dla nich wyjątkową osobą, wiele osób jej odejście bardzo mocno przeżyło. Dlatego, tak wielu oddało jej hołd, czy to pod Pałacem Buckingham, czy pod Zamkiem Windsor, czy przy Westminster Abbey. To były wyjątkowe chwile, które na pewno przejdą do historii
Ostatni z mego pokolenia,
Drogich przyjaciół pogrzebałem.
Widziałem jak się zycie zmienia,
I sam, jak zycie, się zmieniałem.
(Leopold Staff)
Taka właśnie była Elżbieta II. Nie próbowała zawracać kijem Tamizy, nie planowała żadnych powrotów do przeszłości chociaż za jej życia świat i społeczeństwo brytyjskie zmieniło się niesamowicie.To Ją odróżnia od naszych nawiedzonych polityków, którym się marzy powrót do przeszłości i uczynienie z Polski jakiegoś skansenu.
cyt: „Tysiące Brytyjczyków żegnających Królową działały pod wpływem impulsu. ”
Czy Brytyjczycy aby na pewno, jak Polacy, kierują się wyłącznie impulsem, czytaj emocją?
A może duża część – szczególnie tych nie najmłodszych – uważała, że po prostu NALEŻY pójść i pożegnać swoją królową? Że to ich psi obowiązek w podziękowaniu za 70 lat królewskiej służby…. Elżbieta nie wybrała swoich uczuć do płci przeciwnej oraz sympatii politycznych, jak to zrobił jej wujek, nie wybrała „wypisania się z royalsów” jak to zrobił jej wnuk, starała się wypełniać swój obowiązek i to znacznie dłużej niż wynikałoby z przepisów prawa pracy, gdyby wybrała inny zawód.
Jakie to krańcowo dalekie od coraz powszechniejszego podejścia: „biorę d… w troki i sp….lam stąd! – zawsze się gdzieś, jakoś, zaczepię…”
Przepraszam że nie w temacie , ale chciałbym polecić bardzo ciekawą godzinną rozmowę M.Celińskiego z G.Rzeczkowskim , do zobaczenia tutaj :
https://www.youtube.com/watch?v=xsuM5tf6vr4
W obronie monarchii
Ponieważ z adopcji jestem poddanym monarchii, a więc w moim kraju, przy okazji śmierci ER2, powraca dyskusja na temat utrzymywania więzi konstytucyjnej z koroną brytyjską.
1. Głową państwa, taka czy inna jest potrzebna bez względu na to, co ta głowa nosi na głowie : koronę lub czapkę. W teorii państwa i w prawie konstytucyjnym istnieje coś takiego, jak koncepcja utrzymania konstytucyjnej ciągłości władzy panstowej (chyba tak się to nazywało – praszło sorok liet) w momencie, kiedy parlament i rząd są rozwiązane. Parlament nie może sam się zwołać po wyborach, bo parlament jako taki nie istnieje, wybrani posłowie nie są jeszcze zaprzysiężeni, nie ma marszałka i innych organów powołanych do zwoływania posiedzeń parlamentu. Tak to ułożono w systemach demorkacji parlamentarnej, inaczej niż system prezydencki. Ten otatni pozostaje w zgodzie z powyższą zasadą poprzez stan permanentnej kampanii wyborczej (częściowe odnawiane składu parlamentu) i brak rządu (prezydent = cała egzekutywa). Parlament jest czynny cały czas, a więc cały czas jest komu go zwoływać.
W Kanadzie korona brytyjska jest reprezentowana przez gubernatora i to jest lokalnym gwarantem ciągłości władzy państwowej. Na szczeblu prowincji, z uwagi na prawie ten sam model państwa, co poziom federalny (parlament i rząd, ale bez senatu), rolę gwaranta pełni wice gubernator każdej prowincji.
Teraz: gubernator i wice gubernatorzy są mianowani przez odpowiednie szczeble rządu. Nie ma wyborów. Ma to tę zaletę, że funkcje te są apolityczne, proces mianowania jest w pełni przejrzysty, a poprzez akt mianowania gubernatora, państwo typu federalego ma możliwość zaoferowania stanowiska reprezentatowi każdej z prowincji, nie mówiąc o ukłonach w kierunku określonych środowisk, grup etnicznych czy – jak to jest teraz – w kierunku autochtonów. Na coś takiego nie ma gwarancji w systemie prezydenckim, gdzie głowa państwa jest wybieralna.
Sam fakt organizowania wyborów co 4 – 5 lat na szczeblu federalnym plus wybory na szczeblu prowincji stanowiłby koszt niewspółmiernie wyższy od kosztu utrzymania obecnego systemu gubernatorów i wice-gubernatorów.
Moim zdaniem nie trzeba zakopywać korony z królową, bo w ten sposób zamieniamy dolara na 25 centów. Można dyskutować o kosztach utrzymania urzędu gubernatora, o jego pensji i o jego przywilejach, ale to nie znaczy, że sama instytucja to anachronizm i czas zaprzeszły. Nawet jeśli instytucja unii z koroną istnieje od dawna, a korona istnieje jeszcze dłużej, to nie trzeba zapominać, że np. system prezydencki w USA istnieje już ponad 200 lat i też ma wiele wad, nie mówiąc o konstytucji, która dziś niesie więcej problemów, niż stabilizacji. O demokrajach parlmentarnych nie wspomnę. Sami w Polsce czy innych krajach wiecie z czym jeść tę żabę i czy zawsze jest ona smaczna.
System kanadyjski czy brytyjski jest stabilny i nie trzeba go zmieniać. Sama monarchia i związane z nią koszty to problem Brytyjczyków, z którym on radzą sobie całkiem nieźle. Nie trzeba zapominać, że ustrój władzy oparty jest na tradycji, a ta zakorzeniona jest mocno w każdym społeczeństwie. Nawet autokracje bawią się w fasadowy parlamentaryzm i prezydencję, aby nadać sobie pozory legitymacji władzy. Wybieralny prezydent czy dziedziczny monarcha, jeśli w danym społeczeństwie monarchia jest powszechnie zaakceptowana, to jest najlepsza gwaracja legitymacji władzy, także gdy, w przypadku prezydenta, osoba obecnie sprawującą urząd nie musi być koniecznie królewiczem z naszej bajki.
@Gospodarz
Jeżeli spojrzymy na sprawę Smoleńska to od początku były fałszywe nuty. Prezydent nie zakończył żywota po pełnym godności sprawowaniu urzędu (w odróżnieniu od Elżbiety II). Nawet najchwalebniejszy moment jego prezydentury czyli wyprawa do Tbilisi została splugawiona przez jego otoczenie: pilota, który podjął racjonalną i zgodną z procedurami decyzję, jego podwładny opluł ,,jak ktoś się nie boi to nich nie lata”. Jak wiemy kolejny pilot chyba wziął sobie do serca te uwagi i lądował jak ,,debeściak”…Śmierć w Smoleńsku była kneblem i pałką, która uniemożliwiała czy wręcz czyniła podłymi pytania: po co tam leciał skoro polska oficjalna delegacja była tam w środę? Czyniła wręcz niemoralną inną niż ,,wielki Polak” ocenę tej pełnej konfliktów, partyjniactwa i zwykłej małostkowości prezydenture. Czy takiej ,,jedności” nam naprawdę było potrzeba? Czy rzeczywiście było to owo mityczne zjednoczenie? Elżbieta na ten swój pełen godności pogrzeb, żal obywateli, pracowała całym swoim życiem, służbą państwu i PRAWU (ze skazą kantów podatkowych jak podawały ,,Panama papers”) a Kaczyński…Cóż fora ,,Polityki” jednoznacznie chyba oceniają jego służby…
Po ewentualnym pogrzebie L. Wałęsy też cudów się nie spodziewam. Przynajmniej póki żyje J. Kaczyński. Zresztą nawet gdyby zmarł przed Wałęsą to jego kundle nie omieszkają obsikać trumny LW. W końcu z tego się wzięli…
Jacek NH:
„Był pokaz patriotyzmu, Trwało to bardzo krótko…”
Bo taki jest ten nasz patriotyzm- na pokaz 🙁
@ls42
Te ‚dwa funty na obywatela’ to mit; dość często powtarzany przez rojalistów.
W rzeczywistości koszta utrzymania tej anachroncznej instytucji są prawdopoodbnie około trzykrotne wyższe, rzędu trzystu-kilkudziesięciu milionów funtów na rok.
‚Sovereign grant’ czyli frycowe bezpośrednio płacone z budżetu do nader przepaścistej kieszeni kolejnej JK mości to tylko część wydatków. Ta mniejsza.
Niebotyczne koszta ochrony ‚na miejscu’ pokrywane są w całości z budżetu policji metropolitarnej lub sił policyjnych regionów do których Jejmość (a obecnie Jegomość) mają ochotę zawitać. Koszta logistyczne tych wizyt – a tutejszy monarcha na miejscu usiedzieć nie może – ponoszą miejscowe samorządy.
Do tego dochodzą ogromne posiadłości ziemskie (o mylących nazwach – Dutchy of Cornwall i Dutchy of Lancaster; są rozproszone), które formalnie ‚należą do narodu’. Ale ów Naród złamanego pensa dochodów z tych posiadłości nie widzi, w przeciwieństwie do Rodziny Królewskiej, która a i owszem.
O licznych zwolnieniach z podatków, w tym ostatnim zwolnieniu Jegomościa z podatku spadkowego (a byłaby to grzeczna sumka; inni jakoś płacą) nie wspomnę.
Trzysta milionów funtów to budżet niemałego szpitala. Osobiście wolałbym wydać na szpital.
@Adam Szostkiewicz
@saldo
Oczywiście, że Gospodarz ma rację. Ja wprawdzie w ów Żałobny Dzień grałem w squasha (z rodowitym Anglikiem), ale ćwierć miliona luda stał w kolejce takiej, jak w Polsce za komuny nawet po lodówki nie było, a dzesiątki milionów tkwiło przed telewizornią; takiej pustki na ulicach jak wczoraj, to za najcięższego kowida tu nie było.
W Anglii spędziłem ponad 1/3 mego niekrótkiego żywota (I am British but by no means – English), ale moja akulturacja daleka jest od pełnej, bo rzeczywistych powodów tej narodowej fiksacji nie pojmuję. I pewnie nie pojmę nigdy. Uważam, że narody czasem wariują. Akurat w tym przypadku Anglicy zwariowali w sposób w miarę nieszkodliwy i niezwykle kulturalny; więc niech im tam będzie – psychoterapii chyba nie potrzebują.
Co nie umniejsza faktu, że instytucja monarchii (choć przydatna jako obiekt narodowego śwridum-dyrdum) jest politycznym anachronizmem, i to z tych absurdalno-szkodliwych. Choćby ostatnio, gdy łobuz Johnson zawiesił parlament (a przypominam – ‚suwerenem’ jest tu nie naród i nie monarcha, ale izba niższa parlamentu), dla swych łajdackich breksitowych machinacji. Technicznie ‚prorogaty’ parlamentu dokonała Jejmość Królowa, bo tak Ją ustawili i tak machać Jej kazali. Jejmośc dobrze przy tym widziala, że Borys, a zatem i Ona łamią prawo konstytucyjne. Powinna zatem huknąć BoJo berłem w łeb a potem wydać go na powieszenie, wytrzewienie i ćwiartowanie, bo ta kara ciągle jest ‚on the books’. Tak pewnie zrobił by Juan Carlos – oczajdusza, ale z cojones.
Monarcha jest to nie-osobą. Kopia 1:1 zamówiona w Lego robiłaby to samo, a taniej.
@dino
Impuls prowadził do decyzji, że powinni iść pożegnać Królową. Działały oba czynniki i bardzo dobrze.
@NH
Nie ma drugiej strony. Jest obóz populistyczno-nacjonalistyczny, a poza nim wiele różnych środowisk, partii, inicjatyw i organizacji obywatelskich, które obóz K. traktuje nie jak przeciwnika, tylko jak wroga. To blokuje dialog, współpracę dla dobra wspólnego, merytoryczną debatę. Te siły reprezentują dwie trzecie społeczeństwa, PiS jedną trzecią.
@aleydis
Owszem, ale Owsiaka, największego społecznika po 1989 r., propaganda pisowska przedstawia jako kreaturę, a Kościół jako libertyna. Więc do puszki wrzucają ludzie głosujący lub nie głosujący na opozycję, ale nie wrzucają wyborcy Kaczyńskiego i Ziobry.
@Slawczan
Nie zgadzam się, że nie istnieje cośtakiego jak społeczeństwo, uważam, że istnieje coś takiego, jak naród. Mądra polityka polega na tym, by dostrzec kiedy społeczeństwo staje się narodem i na odwrót – kiedy potrzeby i aspiracje społeczeństwa wysuwają się na czoło.
@saldo
W domu pozostali, ale pogrzeb oglądali. Naród brytyjski, jak amerykański, czy niemiecki, to naród polityczny, a nie etniczny, naród akceptujący demokratyczy ustrój i konstytucję. Jeśli Barbados chce się pokojowo pozbyć zwierzchnictwa króla brytyjskiego, to może, a Zjednoczone Królestwo nie wyśle na Barbadosu ekspedycji zbrojnej. Taka jest różnica między monarchią parlamentarną w świecie demokratycznego Zachodu o wielkoruskim państwem raszystowskim, które chce okroić Ukrainę siłą i klepnąć grabież jej ziem drogą ,,referendów”. My w Polsce dobrze wiemy, czym są takie referenda. Przeżyliśmy je we wschodniej RP po zbrojnej napaści Sowietów na Polskę.
>>Jeśli Barbados chce się pokojowo pozbyć zwierzchnictwa króla brytyjskiego, to może, a Zjednoczone Królestwo nie wyśle na Barbadosu ekspedycji zbrojnej. <<
…to prawda; od jakiegoś czasu nie ma tu rząd we zwyczaju działać wbrew tzw. głosowi ludu. Jak kto sam z siebie nie chce – no problem; farewell.
Z drugiej strony, jeśli jakaś obca siła chciałaby kawałek Zjednoczonemu Królestwu wbrew woli mieszkańców urwać, to owo wojsko wyśle. Piechotę ma nieliczną, ale najlepszą na świecie i jestem dumny z tego, że mój starszy syn swoje w niej odsłużył. Mamy też całkiem fajną marynarke i lotnictwo.
Zatem jak przyjdzie co do czego – wyślemy.
I (tu jeszcze jedna różnica z Rosją Putina) – sprawimy łupnia.
Jak na Falklandach.
@Jacek NH g. 12: 52
Znowu JWP poleciał symetryzmem. Tylko, że to nie symetryzm, ale nachalne pisiorstwo. Która ze stron tego naszego politycznego konfliktu od 2010 roku jest stroną atakującą? Niech mi to będzie wybaczone, ale przyjmując właściwe proporcje i wzgląd na stosowane środki przypomina to wojnę w Ukrainie. Kto tam kogo napadł? Tam agresor pozbawia ludzi życia, tu „tylko” chce wyeliminować z życia społecznego i politycznego. Proszę pomyśleć co opowiadają, co wyprawiają w ciągu ostatnich dni czy kilku tygodni pisowscy prominenci. Jak reagują na słuszną krytykę ich nieudolności w zarządzaniu krajem. Kto tu komu insynuuje niemieckość? Jak zareagowali kiedy szalbierstwa Macierewicza ujawnił reporter TVN24?. To PiS jest naszym wewnętrznym agresorem. Patrz ostatnia wypowiedź kurator Nowak, wrzucenie pitbula Kowalskiego na odcinek rolnictwa. Przykłady pisowskiej agresji można mnożyć długo. Dla tej ideologii, bo nikt mi nie wmówi, że to są ludzie, to ideologia a nie ludzie, dla tej ideologii opozycja jest śmiertelnym wrogiem. Wrogiem nie poprzez swoje odmienne poglądy, swój sprzeciw. Jest wrogiem, bo jest. Jest wrogiem przez samo swoje istnienie. Z całym szacunkiem proponuję jednak trening myślowy.
Wielkie wrazenie robila zwłaszcza muzyka goralska na kobzach.
Zwłaszcza, że była grana na dudach (bagpipe). Kobza jest instrumentem strunowym z kręgu kultury wschodnioeuropejskiej, raczej mało znanym w Wielkiej Brytanii.
@ red Szostkiewicz:
” Więc do puszki wrzucają ludzie głosujący lub nie głosujący na opozycję, ale nie wrzucają wyborcy Kaczyńskiego i Ziobry.”
Nie dałbym sobie za to uciąć głowy. Brody też nie 😉
Ludzie głosujący na PiS to nie są jakieś monstra z piekła rodem. To w większości normalni ludzie, bo z poglądami politycznymi jest tak jak i z religią- należą bardziej do sfery emocjonalnej, niż racjolnalnej. Jako takie są one często odporne na logiczną argumentację.
Adam Szostkiewicz
20 WRZEŚNIA 2022
20:01
ojczyzna – naród – społeczeństwo
W języku polityki – producencie znaczeń – ostatnich ponad stu lat triada:
ojczyzna – naród – społeczeństwo – jak piszą badacze językoznawcy –
„mające ogromną semantyczną pojemność, pojawiały się w expose premierów Polski w latach 1919-2004 z różną częstotliwością, często także implikowały różne znaczenia.(…)
Wśród trzech terminów wyrazem szczególnie zależnym od światopoglądu użytkowników języka jest leksem naród – postrzegany z różnych perspektyw (kulturowej, ideologicznej, państwowo-obywatelskiej, nacjonalistycznej) i miewający różne nacechowanie emocjonalno-wartościujące.
Premier Tadeusz Mazowiecki w expose z września 1989 r. mówił:
„Polskę może wydźwignąć jedynie społeczeństwo wolnych obywateli ipolityka Rządu obdarzonego zaufaniem wyraźnej większości Polaków.Sprawą zasadniczej wagi jest przewartościowanie postawy obywateli wobec państwa. Doświadczenia historii najnowszej spowodowały, żeznaczna część naszego społeczeństwa nie widziała w państwie ukształtowanym po wojnie instytucji służącej narodowi. (…) Dziś istnieją warunki pozwalające przezwyciężyć dotychczasowe przeciwstawienie dobra narodu, interesom państwa”.
Terminu społeczeństwo obywatelskie po raz pierwszy użył w swoim expose premier Józef Oleksy, mówiąc:
„Polska dźwiga się z kryzysuspołecznego i gospodarczego. (…) Jest tomożliwe za sprawą wszystkich, którzy nie bacząc na trudności iprzeciwności, umacniają struktury i metody działania samorządu, którzy współtworzą instytucje społeczeństwa obywatelskiego, bronią interesów i zasad demokratycznego państwa prawa”.
Analiza expose premierów Polski wyraźnie pokazuje, że choć przezostatnie 100 lat posługiwano się, ogólnie rzecz ujmując, tym samym językiem, to jednak język ten obarczany był tak wieloma diametralnie odmiennymi konotacjami, tak różnym nacechowaniem emocjonalnym poszczególnych słów i zwrotów, że w rezultacie wytwarzał całkiem nowy system wartości, implikował nowy sposób myślenia o świecie. Język, będąc podstawowym narzędziem komunikacji i „maszyną do produkcji znaczeń” odtwarza i rejestruje zmiany zachodzące we- wnątrz każdego społeczeństwa, lecz z drugiej strony – sam wpływa na społeczeństwo, odciska na nim swoje piętno. Zależność ta jest szczególnie widoczna właśnie w języku polityki”.
„Termin społeczeństwo, jedna z podstawowych kategorii socjologicznych, obejmuje ogół mieszkańców danego kraju, którego cechą jest pewna odrębność od innych zbiorowości tego rodzaju. Określenie to powstało stosunkowo późno, bo w XVIII w., kiedy uświadomiono sobie,że obok zorganizowanych form życia zbiorowego, takich jak państwo, istnieją formy powstające spontanicznie, niezależne od władz politycznych, choć kierujące się swoimi własnymi prawami. Społeczeństwo zachowuje łączność dzięki wspólnemu terytorium, instytucjom, normom postępowania, ale także dzięki ustalonym sposobom komunikowania się.
„Mówiąc o społeczeństwie, abstrahuje się od jego organizacji politycznej, a nawet przeciwstawia się je państwu, biorąc pod uwagę tylko takie powiązania między członkami społeczeństwa, które nie są bezpośrednio zależne od faktu ich podlegania tej samej władzy politycznej”.
A termin naród…
„Pierwsze expose niepodległej Polski wygłoszone przez premiera Ignacego Jana Paderewskiego rozpoczynało się słowami: „Stawam przed Wami, Narodu Wybrańcy, przed Wami, naszej ziemi polskiej władni gospodarze, z serdecznym wzruszeniem, ale bez trwogi. Składam Wam ukłon głęboki i korny, ale nie bez dumy. Bo oto dzisiaj w wolnej Warszawie, gdy Sejm polski obraduje, po wielu latach, pierwszy Sejm polski odrodzonej Rzeczypospolitej, każdy z Polaków dumny być powinien, że nareszcie przed własną narodową władzą wolno mu kornie uchylić czoła”.
Wystąpienie to miało ogromny ładunek emocjonalny, wielokrotnie powtarzane terminy ojczyzna i naród pełniły funkcję niemal narkotyzujacą, mistyczną. Odmieniany przez wszystkie przypadki naród polski brzmiał jak okrzyk radości i dumy z odzyskanej niepodległości. Ale widać jednocześnie, że dla Paderewskiego słowo naród kojarzy się raczej z elitami Polski, ze szlachtą, arystokracją, niż z całym polskim społeczeństwem. Mówi Paderewski o „naszych ukochanych kmieciach-kołodziejach”, o „ludzie polskim”, „ludzie górskim”, „ludzie tatrzańskim”. Opisując sytuację na Rusi, Wołyniu, Podolu i Ukrainie mówi, że żyje tam 3 miliony Polaków „nie szlachty, ale ludu polskiego”.
Myślenie o narodzie w takich właśnie kategoriach nie było rzadkie w latach międzywojennych. Przekonanie, że ludzkość składa się z narodów, ugruntowało się w Europie dopiero od Wiosny Ludów, w Polsce wcześniej mówiło się raczej o narodzie szlacheckim, niż narodzie polskim.(…)
W kontekście nowej sytuacji politycznej, w jakiej znalazła się niepodległa Rzeczpospolita, nie powinno dziwić zainteresowanie socjologów tematyką narodu i państwa.Naród w pismach pochodzących z tego okresu to nie tylko zagadnienie niezwykłej wagi, ale i analizowane z dość szczególnego,innego niż w zachodniej Europie, punktu widzenia. O ile bowiem w krajach zachodnich naród definiowano jako wspólnotę polityczną, w Polsce powszechne było twierdzenie, że najważniejsza dla bytu narodu jest nie polityczna, lecz kulturowa zasada integracji.(…)
Słowo naród w expose premierów międzywojennej Polski miało szczególne znaczenie, starano się bowiem przeciwstawić naród jako całość egoizmowi jednostek, klasowemu podziałowi. Zdawano sobie sprawę, że tylko poprzez wytworzenie jednego, wspólnego sensu terminu naród można scalić społeczeństwo rozwarstwione zarówno pod względem klasowym, wyznaniowym, jak i narodowościowym. Istnienie licznej mniejszości narodowej czyniło zagadnienie narodu wyjątkowo aktualnym i ważnym.
Frekwencja pojęcia naród w expose polskich premierów w latach
1919-2004.
Na 100% wszystkich użyć terminów ojczyzna, naród, społeczeństwo dla badanych okresów rozkład wygląda następująco:
II Rzeczpospolita Polska – 44%
Polska Lubelska i PRL – 61%
III Rzeczpospolita Polska – 34%” (…)
[Anna Siewierska-Chmaj, Język polskiej polityki. Politologiczno-semantyczna analiza expose premierów Polski w latach 1919-2004]
Panie Redaktorze, sam Owsiak powiedział, że „Pół roku temu robiliśmy badania, które sprawdzały, jak reaguje na nas elektorat PiS. 87 proc. z nich absolutnie nas akceptuje. To nasz wielki sukces, że wbrew temu, co nam się zarzuca, nie jesteśmy zbratani tylko z jedną opcją. To się wymyka.” Cytat pochodzi z wiadomości.dziennik.pl. A goniec.pl podaje, że P”ośród osób wspierających akcję jest aż 51 proc. zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego, z kolei 37 proc. odmawia uczestnictwa w zabawie.”
@AS
Po pogrzebie obejrza kolejne seriale. Spoleczenstwo GB jest podzielonego klasowo najbardziej w Europie. Szczegoly braku wiezi, bo o to tu chodzi, poznamy podczas poglebiajacago sie kryzysu. Barbados jest tylko symbolem, chodzi bowiem o imperialna przeszlosc GB oraz wszystko co ona za soba niesie. Nie zapominajmy o skolonizowaniu europejskiego kraju przez kraj europejski (Irlandia).
Poglebianie sie roznicy miedzy Krolowa, Krolem, a spoleczenstwem, rosnacy rasizm sa bardziej niz widoczne. Pozostaje pytanie; komu potrzebna jest monarchia? Mowienie o monarchii parlamentarnej jest opisywaniem szyldu, monarcha nie ma wladzy realnej i nie jest wybierany. Imperialna Rosja oraz byle Imperium brytyjskie niewiele sie roznily.
Obecnie monarcha nikogo nigdzie nie wysle. I jest to powod do zadowolenia. Niedawno jednak gineli brytyjscy zolnierze na drugim koncu swiata „broniac“ Flaklandy.
@Saldo
Niech o tym zdecydują sami Brytyjczycy. Na razie większość czuje się dobrze w monarchii i z nią. Falklandy były wojnà sprawiedliwą, obronną przeciwko agresji junty prawicowej. Absurdalna awantura kosztowała życie setek Argentyńczyków i żołnierzy brytyjskich.
@MM
@alejdis
Oby to była prawda, ale ponad 30 proc. wyborców PiS nie wrzuca: to pisowski beton. I o nich tu chodzi.
@Almanor
Ten błąd się niestety często zdarza u nas.
@saldo mortale
Redaktor uprzejmie komentuje panskie brednie komusze, ja staram sie nie zauwazac. Kiedy juz z
@saldo mortale
c.d.
Kiedy juz mam ten niefart, ze przeczytam, zachodze w glowe, gdzie sie uchowal taki egzemplarz rodem z epoki stalinowskiej. Obrzydliwosc.
Off topic
GUS podał dane ze spisu powszechnego. Liczba ludności zmniejszyła się w ciągu ostatniego dziesięciolecia prawie o pół miliona obywateli.
Do tego starzejemy się.
Spis nie obejmował stacjonujących tu obcokrajowców, a ta liczba w podziale na nacje byłaby ciekawa
@AS
Zgoda. Niech zadecyduja Brytyjczycy. Moin zdaniem to kwestia czasu.
PS
Nie ma wojen „sprawiedliwych“. Kazda bowiem niesie ofiary.
@saldo
Tak twierdzi Franciszek. Wojna obronna jest sprawiedliwa. Ofiary są skutkiem napaści zbrojnej niczym nieusprawiedliwionej.
@ls
A PiS wprowadzając 500 plus i inne daniny oraz likwidując dostęp do legalnej aborcji, liczył, że zatrzyma spadek urodzeń. Czy zrozumie, że obywatele nie są mięsem wyborczym, tylko potrafią planować swoje życie po swojemu?
Ten dosłowny skurwysyn i świniopas – odrażający zbrodniarz mówi:
– Tym wszystkim, którzy wygłaszają wrogie uwagi pod adresem Rosji chciałbym przypomnieć, że nasz kraj ma różne niszczycielskie bronie. Są one bardziej nowoczesne, niż te, którymi dysponuje NATO.
– Sięgniemy po wszelkie środki, jakimi dysponujemy. Nie blefuję.
Dlaczego ten czarci pomiot jeszcze żyje?
Ciekaw jestem co na to sklasyfikowanie go przez jego Preferowanego (poczekajmy z gratulacjami) Prezydenta jako przywódcę kraju Trzeciego Świata powie teraz Maliniak? Taka żaba do przełknięcia?! I to podana przez jego idola, aj jaj, jaj!
@ Adam Szostkiewicz 21 września 2022 9:26
Około dziesięciu lat temu w biedniejszej znacznie od nas i przez tych wstrętnych oligarchów rządzonej Ukrainie urodziło się w mojej rodzinie dziecię. Bardzo byłem zaskoczony dowiadując się, jak dużą kwotę (w ratach) państwo wypłaciło mamie z tej okazji i jak liczne są tam ułatwienia dla rodzin z dzieckiem, głównie (pozostała po ZSRR) sieć żłobków i przedszkoli dla wszystkich dostępna. Szczegółów nie pamiętam, ale pozostało wrażenie, że u nas się gada, tam się coś dla rodzin robi….
O brytyjskim patriotyzmie,a także poczuciu obowiazku z niego wynikającym z nim powiazanym napisał trochę MelchiorWańkowicz. Jako korespondent wojenny miał z nimi dużo do czynienia. Opisał w kilku rzeczach mentalność Anglików i ich stosunek do korony brytyjskiej,do władzy ,do wojny.
Od tego czasu na pewno wiele się zmieniło.
Szwedzi ,Hiszpanie..też mają monarchę…jednak chyba nie ma tak silnej Tradycji. Mimo tego ze Imperium brytyjskie ma za sobą krwawe i twarde panowanie jednak nie budzi takiej odrazy jak np hitleryzm czy ruski dzierzymordyzm we wszelkich odmianach i okresach historii.
Krwawa wojna angielskich kolonii w ameryce,o wolność,czy wojny burskie.. pochłonęły miliony ofiar. My jednak Anglików i Koronę odbieramy mniej krytycznie.Anglia nie była naszym wrogiem ani w sensie politycznym ani innym.
Inaczej odbierają..Monarchię i ic Monarchów kanadyjscy Inuici chrystianizowani przez tamtejsze kościoły.
brytyjski tron temu nie jest bezpośrednio winien…ale obecnie wyciąga się rachunki i fakty.
@dino77:
A wiesz jak wygląda sytuacja demograficzna w Ukrainie? Odpowiem za Ciebie: w Polsce na kobietę przypada 1,42 dziecka; w Ukrainie: 1,23 (dane na rok 2019).
PS.
Mówi się, że przedszkola (ogólniej: pomoc w wychowywaniu dzieci i odciążeniu rodziców) pomagają podnosić dzietność. Bezpośrednia pomoc finansowa — nie. Ma ona swoje zalety, ale to tak prosto nie działa by płacić za dziecko 500 zł na miesiąc.
@ PAK4 21 września 2022 13:41
Chodząc po ulicach i parkowych alejkach w kilku miastach/miasteczkach na Wołyniu miałem wrażenie że dzieci tam o wiele więcej niż u nas. Może statystyka uśrednia, a ja bywałem w rejonach od tej średniej silnie odbiegających?
Też jestem przeciwny „urawniłowce” 500 zł na twarz, ale jakaś pomoc na początku, w okresie „wdrażania” dziecka w rodzinie moim zdaniem jest wielce pożądana i wycisza lęki młodego małżeństwa typu „a jak sobie poradzimy?”. Szczególnie, jeśli młodzi nie mogą liczyć na pomoc rodziców, a na Ukrainie jest bardzo dużo samotnych matek, których dzieci wkraczają w dorosłość i zakładają własne rodziny.
Pak 4..
bardzo celna uwaga. Pińcet…to dzisiaj 220..i dostają ci dla których ten pieniądz naprawdę nic nie znaczy ,bo dzieci uczą się już w Anglii…albo są dziećmi Obajtka.
PAK4
21 WRZEŚNIA 2022
13:41
A wiesz jak wygląda sytuacja demograficzna w Ukrainie?
W uzupełnieniu intrygujące dane…
Współczynnik dzietności (TFR, 2020)
Germany………………………1.5
Poland………………………….1.4
Greece………………………….1.3
Japan……………………………1.3
Moldova……………………….1.3
North Macedonia…………..1.3
Ukraine………………………..1.2
Italy………………………………1.2
Spain…………………………….1.2
Bosnia and Herzegovina…1.2
@dino77
Kiedy 3 lata temu odwiedziłem w tej „rządzonej przez oligarchów” Ukrainie rodzinne strony mojego ojca na Wołyniu i wdałem się w rozmowę z miejscowymi, to zarzucili mnie skargami na brak przedszkola, głodowe emerytury (ca 50 USD) brak lekarza, sklepu, komunikacji publicznej etc.
Dzieci widziałem pojedyncze, pod opieką babek, bo młodzi na saksach, głównie w Polsce…
Stan dróg lokalnych mogłem ocenić osobiście jadąc slalomem między dziurami w tempie max. 30 km/h.
W mieście, skąd pochodziła moja matka i dokąd uciekła przed mordującymi banderowcami rodzina ojca, na poczesnym miejscu w miejskim parku stanął niedawno pomnik Bandery.
I owszem, widziałem też pokaźne, otoczone kutymi ogrodzeniami rezydencje „biznesmenów” zwane przez lokalnych „zamkami”, luksusowe samochody, jednostkowy dobrobyt.
I wielkie latyfundia rolnicze w zagranicznych rękach, ogromne, nowoczesne maszyny, silosy-spichlerze na zboże, z własną rampą kolejową, rolnictwo na skalę Ameryki. W Europie zachodniej nie ma nawet miejsca na taki rozmach.
volter
21 WRZEŚNIA 2022
14:42
Pińcet…to dzisiaj 220
Gwoli ścisłości… to na koniec sierpnia 376 zl – wg oficjalnej stopy inflacji – mierzonej CPI ogólnym.
Czyli wartość nabywcza 500 zł z sierpnia 2016 spadła w tym okresie o 25% (skumulowana inflacja 33%).
Ale perspektywy na dalszy spadek wartości są wyśmienite…
Stąd słuchy, że w ramach działalności kupieckiej przed wyborami kurdupel zechce podnieść ten nominalny walor podarunku do 700-800 zł.
Tylko po to by utrzymująca się inflacja miał co żreć, a zdezorientowane ludziska dalej podkarmiały swoje iluzje…
@ahoy:
Dodam, że Chiny spadły do 1,3. I przewiduje się dalszy spadek…
Rosja niby 1,5, ale Rosja straciła ponad 400 tys. obywateli w pierwszym półroczu, a jedyny wzrost liczby ludności z ostatnich lat zawdzięcza aneksji Krymu… Tak, że nie ufałbym statystyce tu za bardzo.
@dino77:
Ja bardziej reaguję na Twoje jednoznaczne zachwyty niż jestem przeciw. Pomoc dla młodych rodzin z dziećmi jest pewną normą w europejskich państwach demokratycznych. „Pomoc” nie oznacza jednak, że są to zawsze pieniądze kierowane w całości bezpośrednio do kieszeni. To mogą być ulgi podatkowe, może być inwestycja w przedszkola i żłobki (bardzo istotna sprawa, jeśli dla wielu kobiet istnieje wybór: praca albo dziecko), a często jakiś miks wszystkiego tego.
Znawcy (ja takim kimś nie jestem) dyskutują o wadach i zaletach rozwiązań. Generalnie: jeśli coś z pomocy wpływa na dzietność, to przede wszystkim usługi państwa (czy samorządu), takie jak przedszkola i żłobki; ale tak czy inaczej, największe znaczenie ma perspektywa ekonomiczna samych młodych ludzi (zostawiając na boku obecną strukturę demograficzną — która jest oczywistym czynnikiem). Zresztą spójrzmy na listę ahoya — Bośnia i Hercegowina, czy Północna Macedonia, to kraje z których młodzi masowo uciekają, by szukać perspektyw życiowych na emigracji.