PiS chce wrobić Tuska

Premier Morawiecki tak kwituje oświadczenie Tuska w związku z dramatem uchodźców: dobrze, że się odezwał, ale za późno. Jeśli Tusk się spóźnił, to Błaszczak się wyrwał przed szereg. Tusk słusznie upomniał się o odpowiedzialną politykę obecnych władz i porozumienie ponad podziałami w tej sprawie, ale władza nie może się podpierać jego oświadczeniem w sprawie Usnarza.

Stawianie zasieków i płotów nie jest polityką odpowiedzialną, tylko tandetą propagandową, żerującą na sondażach. Większość, choć nie miażdżąca, nie chce uchodźców. Wiedzę o nich ma z „kurwizji” i innych podobnie wiarygodnych źródeł. Bardziej dociekliwi myszkują po internecie, gdzie są bombardowani fake newsami produkowanymi w Rosji, Białorusi i Polsce.

Póki polski rząd nie przedstawi dowodów, że uchodźcy pod Usnarzem są fragmentem operacji Łukaszenki przeciwko niechętnym jego reżimowi sąsiednim państwom Unii Europejskiej, póty sprawa tych ludzi woła o pomstę do nieba. Jeśli ktoś z nich umrze, to odpowiedzialność spadnie na polskie władze, haniebnie blokujące humanitarną i prawną pomoc dla nich.

Próby jej niesienia wystawiają najlepsze, patriotyczne świadectwo niosącym ją parlamentarzystom opozycji, z KO i lewicy, działaczom praw człowieka i „zwykłym” ludziom. Zasługują na pochwałę i podziękowanie, a nie na drwiny i insynuacje. To nie są „pożyteczni idioci” białoruskiego zamordysty, tylko ludzie, którym nie jest obojętna udręka innych ludzi.

Tusk jest liderem największej partii opozycyjnej. Ma rozeznanie i doświadczenie, jakiego nie mają jego przeciwnicy polityczni, rządzący dziś w Polsce. Teraz usiłują podeprzeć się słowami Tuska, by usprawiedliwić swoje niedołęstwo sprzedawane w propagandzie jako akt „obrony Polski przed uchodźcami”.

Ale Tusk krytykuje ich reakcję na „wojnę hybrydową”, nie kwestionując, że możemy mieć z nią do czynienia. Chce ochrony granicy państwa, ale we współpracy z opozycją i Unią. Jednocześnie nie może jako polityk ignorować niechęci do migrantów, którą rozdmuchała populistyczna prawica. Szuka zdrowego kompromisu w chorej politycznie i etycznie sytuacji. Jest państwowcem, ale dostrzega oba aspekty wyzwania, nie tylko państwowy i międzynarodowy, ale i humanitarny. I tym się różni od obozu rządzącego i jego sympatyków, którzy koncentrują się na pierwszym.

Ten zdrowy kompromis wszyscy znamy: udzielić pomocy i schronienia nieszczęśnikom, wysłuchać ich opowieści i je zweryfikować, przyjąć i rozpatrzyć ich wnioski o azyl czy otoczenie ochroną. A szerzej: zająć się w parlamencie bez demagogii, za to konstruktywnie, polityką wobec migrantów w zgodzie z naszą konstytucją i konwencjami międzynarodowymi. Wbrew niektórym oburzonym po stronie niepisowskiej Tusk bynajmniej nie przeszedł do ksenofobicznego obozu nienawistników, oszołomów, rasistów.