Więcej Rydzyka i Jędraszewskiego

Mają za swoje. W sondażu CBOS wielkie wzrosty poparcia w kontrze do propagandy kościelnej i pisowskiej. Poparcie dla prawa do legalnej i bezpiecznej aborcji skoczyło o 12 proc. do w sumie 41 proc. Dla prawnej regulacji homoseksualnych związków partnerskich – wzrosło o 6 proc. do 31 proc. Aż do 49 proc. (wzrost o 9 proc.) urosła liczba odpowiedzi, że nie ma potrzeby konkordatu, a wszystkie Kościoły powinny być traktowane równo.

Tego nie pokażą w TVP Info ani w TV Trwam, ale to się dzieje w społeczeństwie. I przyspiesza! Badanie CBOS z tymi rewelacjami obejmuje ostatnie dwa lata, czyli można je interpretować jako efekt Jędraszewskiego i Rydzyka w Kościele i Kaczyńskiego i Czarnka w polityce. Element wspólny: kołtuństwo, homofobia, dygnitarze państwowi na urodzinach Rydzyka. Mamy dowód socjologiczny, że ich przekaz przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Cóż, Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy.

Im więcej kampanii nienawiści do „ideologii LGBT”, krążących po naszych ulicach furgonetek zestawiających pedofilów z LGBT, straszących zdjęciami abortowanych płodów, im więcej odrzucania praw kobiet, wysławiania „cnót niewieścich” przez mizoginów i obłudników, pogardy dla „jakichś tam praw człowieka”, tym szybsze tempo oddolnej deklerykalizacji i spontanicznej laicyzacji społeczeństwa. Cóż, Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy.

Jest to proces naturalny, zdrowy, nie do zahamowania. Reakcja na prawoskręt kleru, omertę pedofilską i seksualną, wykluczanie ze wspólnoty wiernych, lewe interesy, inkasowanie hojnych i niezasłużonych darów od władzy politycznej.

Episkopat i pisowska elita łudzą się lub udają, że w Polsce może być inaczej, że ich akcja nie wywoła takiej reakcji, tylko im pomoże umocnić kontrolę nad społeczeństwem. To błąd strategiczny. Pewno martwi się tym coraz mniej Polek i Polaków. Po prostu pójdą swoją drogą. W trzeciej dekadzie XXI w. wyraźnie maleje popyt na taki Kościół i katolicyzm.

Zamiast przestudiować, jak Kościół tracił zaufanie i wpływ ideologiczny we współczesnych społeczeństwach demokratycznych – głównie wskutek fatalnych skutków swojej polityki – i wyciągnąć realistyczne wnioski duszpasterskie, biskupi i obóz Kaczyńskiego brną w odgórną rekatolicyzację państwa i społeczeństwa. Nigdzie to się nie udało, nawet pod presją i przymusem ze strony państwa. Tybru ani Wisły nie da się zawrócić kropidłem.