Głosować w maju czy nie głosować?

Uczciwa odpowiedź jest jedna: nie głosować. Uczciwa to nie znaczy „widzimisię” wzięte z sufitu, typu „nie, bo nie”. Za niegłosowaniem przemawiają argumenty prawne, polityczne i zdrowotne. Wszystkie dostępne publicznie, więc nie ma co powtarzać. Dostępne są też kontrargumenty.

Można sobie wyrobić zdanie i wybrać według własnego oglądu sytuacji i sumienia. Ja wybieram opcję: nie głosować. Robię to z wielkim dyskomfortem, bo brałem udział w każdych wyborach po 1989 r. Ale to były wybory zgodne z konstytucją: powszechne, równe, bezpośrednie, tajne.

Oczywiście, dziś to nie wybory są najważniejsze, tylko walka z ekonomiczną katastrofą i jej społecznymi konsekwencjami. Sprawa majowej podróbki wyborczej ekscytuje przede wszystkim klasę polityczną, a obecna władza skapitulowała przed politycznym chciejstwem Kaczyńskiego. Prezes, Duda, Szydło, inni pisowscy dygnitarze powtarzają mantrę: Polacy potrzebują uspokojenia sytuacji!

Nie dodają, że to ich polityka wewnętrzna i zagraniczna jest źródłem chaosu. Odpowiedzią na chaos nie może być więcej chaosu. A wymuszone głosowanie w maju chaos pogłębi. Uspokojenie sytuacji politycznej nie nastąpi po reelekcji Dudy, tylko po przywróceniu ładu prawdziwie demokratycznego, a nie pozorowanego. I po zaprzestaniu szczucia przeciwko tym, którzy próbują nakłonić rządzących do przyzwoitości. A co słyszymy od ministra Błaszczaka? Że opozycja to „źli ludzie”.

Elementem oglądu sytuacji są opinie prawniczych autorytetów. Na przykład profesorów Zolla, Hermelińskiego, Matczaka, Zajadły. Głosowanie w formule szykowanej przez Sasina na polecenie Morawieckiego i z inspiracji Kaczyńskiego uważają oni za bezprawne. Mnie te opinie przekonują. Nie przekonują mnie natomiast wygibasy obozu władzy, który powołuje się na dokumenty prawne, wyszykowane i ekspresowo przyjęte przez sejmową większość, aby podeprzeć bezprawie udające prawo.

W europejskiej historii znamy przykłady systemów prawnych służących bezprawiu. Nie brakowało też prawników gotowych tych systemów bronić. Zawsze czyniono to w imię rzekomego dobra narodu, państwa, ludu. A u nas, dzisiaj, co? Nagonka na prokurator Wrzosek, Państwowa Komisja Wyborcza niezdolna do zajęcia jasnego stanowiska w sprawie ustawki majowej, a przecież to się w głowie nie mieści, by powołane do organizacji wyborów ciało milczało o swoim obezwładnieniu.

A dane osobiste? Kiedy próbowano je legalnie wydrzeć z kancelarii Sejmu w związku z neo-KRS, parasol ochronny roztoczył nad nimi pisowski szef od RODO, teraz władz chce je bezwstydnie wydrzeć od samorządów i grozi im komisarzami!

Mimo to rośnie w społeczeństwie konfuzja związana z głosowaniem pocztowym pod zarządem rządu. A może jednak głosować, bo inaczej PiS uzna, że opozycja skapitulowała, oddała wybory walkowerem, a może nawet sama obchodzi reguły demokracji, wzywając do bojkotu? Sztaby Hołowni i Kosiniaka przyjęły właśnie tę linię, co obywateli wpędza dodatkowo w konfuzję.

Tylko że i tu sumienie i ogląd pozwalają na zdanie odrębne: nie, to nie jest kapitulacja, to jest wolna obywatelska niezgoda na bezprawie w udawanym majestacie prawa. Zawieszenie kampanii wyborczych to nie jest bojkot, tylko wyciągnięcie wniosku, że tych kampanii nie da się dziś prowadzić na równych prawach, więc trzeba czekać, aż zniknie rażąca asymetria między Dudą a kandydatami opozycji. Wyliczono, że w dzienniku TVP Dudy było 20 godzin, Kidawy-Błońskiej 20 minut.

Chętnie wezmę udział w wyborach, ale tylko takich, które są zgodne z konstytucją i demokratyczną kulturą. Do innych ręki nie przyłożę. ,,Sromota, sromota, wstyd”.

PS. We wtorek zajął stanowisko Donald Tusk: nie weźmie udziału w tak zwanych pocztowych wyborach Sasina, bo nie mają nic wspólnego z wyborami demokratycznymi. Prościej, jaśniej i uczciwiej nie można. Głos obywatelski słychać też z Krakowa: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wybory-prezydenckie-2020-krakowscy-ludzie-kultury-i-mediow-nie-bierzmy-udzialu-w/vjdx3cf