Polityk roku: Czerwona Kartka

Ciekawy sondaż polityczny. CBOS pyta Polaków o najlepszego polityka roku 2012. W Polsce i na świecie. Wygrywa prezydent Komorowski. W świecie Angela Merkel i Barack Obama. Ale generalnie Polacy mają w nosie politykę i polityków.

Bo jak inaczej interpretować informację, że 25 proc. pytanych nie potrafiło podać nikogo, a zaledwie siedmiu z pięćdziesięciu zgłoszonych otrzymało więcej niż 2 proc. wskazań. Wygrana prezydenta też nie jest imponująca: 11 proc. Tusk 7. Kaczyński 5. Kalisz 3. Palikot,  Sikorski, Ziobro po  2. Słabiutko.

Polacy nie mają faworytów, nie żyją polityką. Polityką żyją media i elity od Warszawy po  Pcim. Tak było i będzie nie tylko w polityce. Jak się te wyniki mają do sondaży zaufania do polityków i poparcia partii politycznych. Chyba się zgadzają. W sondażach zaufania też wygrywa prezydent, a w rankingu partyjnym PO ściga się z PiS, Tusk z Kaczyńskim.

Wynik międzynarodowy jest o tyle ciekawy, że jak po kaczce spłynęły w badaniu CBOS wszystkie brudy, jakimi liderzy obecnej opozycji częstowali kanclerz Niemiec (16 proc.). Obama też młotkowany przez polską prawicę uzyskał zaledwie dwa procent mniej niż Merkel. Co ciekawe, choć ze wskazaniem zagranicznego polityka roku mieli jeszcze większy kłopot niż ze wskazaniem polskiego, to jednak w grupie tych, którzy jednak kogoś wytypowali, wyniki Merkel i Obamy były lepsze niż Komorowskiego i Tuska.

Sednem sondażu jest liczba 33. Trzydzieści trzy procent zapytanych przez CBOS odpowiedziało, że nie widzi w polityce polskiej nikogo, kto zasłużyłby na tytuł polityka roku. 25 proc. odpowiedziało, że to ich nie interesuje, czyli że nie potrafią nikogo wskazać. W sumie 58 proc. pokazało politykom już nie żółtą, ale czerwoną kartkę.

Wszyscy wiemy, jak dyskusyjna jest wartość takich sondaży. Można się spierać do upadłego, o kim one więcej mówią: o osiągnięciach polityków czy o ignorancji ankietowanych. A jednak nie lekceważyłbym tego badania. Moim zdaniem pośrednio pokazuje ono, że jest wolne miejsce na coś naprawdę świeżego w polskiej polityce. A sam wskazałbym za rok 2012? No właśnie 🙂