Gwałt w Delhi to sprawa nie tylko Indii

Zbiorowy gwałt na studentce w miejskim autobusie w Delhi. Kobieta nie żyje. Władze zareagowały bojaźliwie, z ociąganiem. Jak to możliwe, że takie rzeczy dzieją się w państwie typowanym na jedno z mocarstw globalnych XXI wieku? Ano tak to możliwe, że kultura indyjska toleruje takie traktowanie kobiet. Nie tylko indyjska.
Kobietę można zaczepić, pobić, zgwałcić i oskarżyć, że sama  prowokowała. Jakiś prawicowy polityk w USA powiedział niedawno, że gwałt też jest wolą Bożą. To właśnie jest kulturowo-religijne zaplecze przemocy wobec kobiet.

Przyspieszenie cywilizacyjne nie oznacza automatycznie przemiany kulturowej. W bogatych krajach arabskich najbardziej konserwatywny islam trzyma się mocno. W Polsce Kościół rzymskokatolicki wzywał rząd Tuska, by nie podpisywał konwencji Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet.

Uważany za rozsądnego i umiarkowanego bp Wojciech Polak doczytał się w dokumencie, że jego autorzy uważają religię za źródło tej przemocy. Ja w angielskim tekście tego nie znalazłem. Tam jest mowa o próbach uzasadniania przemocy wobec kobiet pobudkami religijnymi i kulturowymi.

Od przemocy wobec kobiet nie jest wolna i katolicka Polska. Nie jeden raz widziałem, jak księża potrafią traktować parafianki i siostry zakonne. Oczywiście to nie jest przemoc fizyczna, ale symboliczna, też nie do przyjęcia. Bardzo dobrze, że nasz rząd wreszcie podpisał tę konwencję. Nawet jeśli jej praktyczne znaczenie będzie minimalne, za to symboliczne może być wielkie. Wstyd, że rząd podpisał dokument ze znaczną zwłoką.

Kto przeczyta tekst konwencji (ale bez uprzedzenia), zobaczy, jak ją wypaczają  media katolickie, prawicowe i Kościół w Polsce. A także jak nieuczciwie jest ona krytykowana przez polityków pokroju min. Gowina.

Konwencja w dwu odrębnych artykułach występuje przeciwko  usprawiedliwianiu przemocy wobec kobiet pobudkami religijnymi czy kulturowymi. Bardzo słusznie. Tu chodzi o rzeczy tak barbarzyńskie jak tak zwane zabójstwa honorowe i okaleczanie cielesne dziewczynek. (Występuje też, konsekwentnie, przeciwko zmuszaniu do aborcji, w tym aborcji płodów żeńskich tylko dlatego, że to dziewczynki, oraz do eutanazji).

Wygląda na to, że zwyrodnialcy w Delhi czuli się bezkarni i usprawiedliwieni właśnie kulturowo. Zajrzałem na fora zagraniczne. W wpisach z Indii dominuje  nuta kulturowo-nacjonalistyczna: Nie macie prawa krytykować kultury indyjskiej za traktowanie kobiet. To wewnętrzna sprawa Indii.

Czyżby? To sprawa praw człowieka, a te są uniwersalne, w Indiach tak samo jak w Polsce, Saudii, Chinach czy Afganistanie.

PS

Dziękuję wszystkim za życzenia, które odwzajemniam.