Media katolickie za zakazem in vitro

Tygodnik Powszechny, tak zaciekle zwalczany przez częstochowską Niedzielę za katolicką otwartość na niekatolików, idzie dziś z nią i innymi katolickimi mediami w tym samym froncie anty-in vitro. Przepracowałem w TP 11 lat (które wspominam jak najlepiej), ale taki alians mnie przykro zaskoczył. Podobnie, jak deklaracja ks. Adama Bonieckiego, że nie chodzi w tej medialnej kampanii przeciw in vitro o spór z poglądami laickimi, tylko o spór o granice eksperymentu medycznego.

Ależ chodzi właśnie o spór z poglądami laickimi! A nie o żadne badanie granic ,,eksperymentu medycznego”. Jakiego eksperymentu? To przecież znana od lat metoda leczenia bezpłodności. Korzystający z niej wierzący i niewierzący nie czują się chyba królikami doświadczalnymi. Chcą mieć dziecko, nie mogą, próbują. Normalna i legalna – jak na razie – rzecz.

Tygodnik przyłączył się do frontu odmowy in vitro z powodów ideologicznych nazywanych nauką Kościoła. Do frontu dążącego do pozbawienia części obywateli prawa do szukania pomocy w dostępnych a (jeszcze legalnych) technikach biomedycznych In vitro. Tylko dlatego, że Kościół je w całości odrzuca. Solidaryzując się z tym stanowiskiem Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, media katolickie, w tym TP, korzystają z wolności słusznie im przysługującej  w systemie demokratycznym.

Gorzka i niegodna byłaby jednak cena ewentualnego zwycięstwa: byłoby nią uderzenie w te same prawa innej grupy obywateli, którzy poglądu Kościoła na in vitro nie aprobują. Zakaz in vitro byłby kolejnym przejawem klerykalizacji państwa i prawa oraz przymusowej katolizacji społeczeństwa. I kolejnym przykładem, jak toksyczny może być kościelny monopol na etykę.

Inne Kościoły chrześcijańskie, dopuszczające in vitro, nie mają przywileju siadania do stołu z ministrami RP, by załatwiać na tak wysokim szczeblu swoje sprawy. W sejmie nie ma otwartych spotkań posłów od in vitro z przeciwnikami delegalizacji tej metody medycznej. Na szczęście w niektórych mediach świeckich ona się (jeszcze) toczy i Polacy mogą poznać też argumenty i głosy za in vitro bez wysłuchiwania inwektyw, że są niemoralnymi egoistami,mordercami zarodków, bo chcą mieć dziecko z próbówki, a nie z łona czy z adopcji.

Rozumiem, że media katolickie czują się związane z Kościołem katolickim i jego doktryną, ale strawestuję słowa naczelnego TP: spór nie dotyczy zasady lojalności, spór dotyczy granic tej lojalności w kontekście społeczeństwa pluralistycznego, praw człowieka i konstytucyjnego rozdziału państwa i religii. Nie rozumiem, jak Tygodnik, dla którego były to zawsze wartości, może dziś pomijać ten aspekt medialnej kampanii anty-in vitro, do której się przyłączył. 
      

 XXXX

Anuszka i inni: Mam zdecydowanie inny pogląd na sprawę publikacji takich jak Germanica. Należę do publicystów traktujących słowa i idee bardzo poważnie, a tego typu kłamstwa i prowokacje uważam za niedopuszczalne w domenie publicznej i wymagające piętnowania. (Przez interwencję dyplomatyczną rozumiem nie wysyłanie prof. Bartoszewskiego do Berlina, lecz choćby krótką rozmowę lub notę, by zasygnalizować, że sprawa jest w Polsce znana). Internet , gazeta czy książka, wiec, parlament, RTV – wszędzie. Podejście bagatelizujące uważam za błąd, Pfg – jakie ,,poglądy”, na miłość Boską? Brednie, fałsze, kłamstwa i podżeganie do konfliktów to nie są poglądy i ich tolerowanie w imię wolności słowa i słodkiej anarchii jest mieszaniem pojęć ze szkodą dla pojmowania wolności słowa. Hitler też korzystał kiedyś z wolności słowa. Bernardroland, jak Pan nie czyta, to albo proszę nie zabierać głosu, albo czytać ze zrozumieniem, a nie pod swoje uprzedzenia. Jakby Pan czytał, to by Pan nie pouczał mnie bez sensu i nieuprzejmie o Westerwellem: zob. felieton Pułapki pragmatyzmu: Merkel, Steinbach, Tusk   Mentor: nie ma jednej prawdy historycznej, o czym przypomina reaktywacja sporu o Jaruzelskiego przez dr Dudka. Historię piszą zwycięzcy.