Afgańska dziwna wojna
Jest decyzja Obamy: Amerykanie doślą do Afganistanu wojsko w nadziei, że posiłki przeważą szalę na korzyść Zachodu i pozwolą zakończyć misję afgańską w ciągu kilkunastu miesięcy.
Częścią tej misji jest kontyngent polski. On też zostanie zwiększony. Tego oczekuje nie tylko Obama, ale i polityczne kierownictwo i dowództwo NATO. Nie tylko od Polski, lecz i innych członków Sojuszu.
Na dziwną wojnę w Afganistanie można patrzeć w trzech wymiarach. Militarnym, politycznym, cywilno-humanitarnym. Wtedy ma się pełniejszy obraz. Nie jestem ekspertem wojskowym. Z tego, co wiem z lektur na ten temat, wojna może być wygrana. Wbrew pesymistom w mediach, wśród polityków, części analityków i znawców Afganistanu.
Jest dziwna, jak każda wojna regularnego wojska z partyzantami. Armia jest uzbrojona po zęby, a partyzanci są uzbrojeni gorzej (choć coraz lepiej) ale mają wiedzę o kraju i poczucie misji, którego nie mają żołnierze zachodni. No i poparcie tubylców tam, gdzie nie czują oni, że ktoś ich chroni i pomaga w sprawach codziennej egzystencji, czyli w znacznej części Afganistanu. Takie wojny mogą się więc ciągnąć w nieskończoność. Partyzantom się nie spieszy, armii NATO jak najbardziej.
Tu wchodzi polityka. Trzeba lawirować między postawionym celem: rozbiciem i wyparciem partyzantów oraz osiągnięciem przez rząd w Kabulu minimum skuteczności państwowej a spadającymi słupkami poparcia dla misji Zachodu w zachodnich elektoratach, w tym i polskim.
Ale i tu politycy mogą wygrać, a w każdym razie wiele nie stracić, jeśli tylko zaczną rzeczową rozmowę z społeczeństwem o dziwnej wojnie afgańskiej. Trzeba przede wszystkim przekonująco pokazać, że istnieje związek między tym, kto rządzi w Afganistanie i Pakistanie, a bezpieczeństwem Polski odległej od tego, najbardziej dziś zapalnego, regionu o trzy tysiące kilometrów.
Można też wygrać wojnę o ,,umysły i serca” w wymiarze cywilnym. Ale to może i najtrudniejsza kampania, czasochłonna i też kosztowna, a dla wojska dość nietypowa, choć, jak wiemy, uczestniczy ono w niej od dawna i ponoć to pomogło bardzo w stabilizacji Iraku (ale czy można zestawiać Irak z Afganistanem?).
Obama i dowódcy NATO wierzą, że ta kombinacja: znaczne posiłki, kampania przekonywania opinii publicznej, że wyjście z Afganistanu bez osiągnięcia wyraźnej przewagi militarno-politycznej oraz bez zapewnienia Afgańczykom poczucia minimum stabilności, byłoby de facto klęską i rodziło wielkie zagrożenie dla regionu i świata. Cóż, chyba nic lepszego na dziś się nie wymyśli (obawiam się, że Krzysztof Mroziewicz, patrz ,,Opinie” na naszej stronie polityka.pl, i tak uzna mnie za niepoprawnego optymistę)
W Polsce też, więc trzeba zostać w Afganistanie. Dziwna nie dziwna, lecz jednak nasza to wojna. Może nas drogo kosztować, już kosztuje, ale polskich żołnierzy wysyłały tam władze z demokratyczną legitymacją. Wolałbym, żebyśmy w żadnej wojnie nie uczestniczyli, chyba że dającej się uzasadnić i na nasze siły. Oby taką wojną w dobrej sprawie okazał się ostatecznie Afganistan.
XXXX
Dyskusję pod poprzednim felietonem o kondycji lewicy, a głównie SLD, traktuję jako skorzystanie z pretekstu, jakim jest ,,plan Napieralskiego”, choć nie to było moim zamierzeniem, tylko pokazanie, że słuszną sprawę – obronę państwa przed pełzającą klerykalizacją (dziś doszła decyzja TK o konstytucyjności wliczania ocen z religii (a to nie jest wiedza o religii, co byłoby OK, tylko katechizacja) – można spartolić, popychając ją w praktyce w przeciwnym kierunku, czyli umacniając status quo, które chce się zmienić. Janek, Parker, Alla – dzięki, uważam podobnie; anuszka – wpis inspirujący, lecz to kwestia prawna (zob. wpis Kartki z podróży), mogę sobie wyobrazić dobrych prawników, którzy to zastrzeżenie obalą. Przypomnę, że nie sugerowałem mechanicznego kopiowania regulacji niemieckiej. Levar, spin doktor, dajcie spokój, to chamskie. Obcy – Radio Marks?! No comments 🙂
Komentarze
Kolejna „wojna opiumowa”………..
Nie do wygrania.
Przecież połowa Pakistanu i Afganistan, to nie są kraje w znaczeniu europejskim. Tam żyją plemiona, w dużej mierze koczownicze, z własną strukturą rodową, zwyczajami, kulturą. Podstawowy produkt eksportowy to opium. Jedyny sposób- moim zdaniem- to płacić więcej.
Byłoby to tańsze niż działania wojenne i załatwiło jednocześnie problem dystrybucji opiatów- 90% rynku światowego?
30 miliardów kontra 650 rocznie……….czysty interes……….
Zmiana kultury, to dziesiątki lat pracy………
Panie Redaktorze,
Swego czasu interesujaco na temat wojny w Afganistanie pisal Rokita w Dzienniku i Sienkiewicz w TP, co mnie uderzylo, to obserwacja Rokity, ze Afganistan jest absurdem, w ktorym NATO broni granic Rosji, czyli swego wroga. Rzecz niebywala.
Polska jest w Afganistanie, bo bardzo byloby z nami zle, gdyby Sojusz mial sie okazac zupelnie bezradny. Kto jak kto, ale my nie powinnismy do tego przykladac reki. Wiec leziemy tam.
Szkoda moze, ze WSI, rekami GW zdekonspirowal kilku naszych, ale co tam Jestesmy i juz.
Bardziej romantyczne wizje wojny afganskiej znow przypominaja Sienkieiwcza tyle, ze dziadka, kiedy to w kraju poruta i bezholowie, a resztki wojsk na Dzikich Polach.
Niezle widac z tym pokojowym Noblem trafiono, bo byc zabitym przez zolnierzy wyslanych przez ledwo upieczonego laureata to nie byle co.
To troche tak jak byc potraconym samochodem, wiadomo, ze jak juz, to najlepiej przez mercedesa. Lzej z tym czlowiekowi.
Zastanawiam sie tez, tak zlosliwie, czy nie jest wyslanie dodatkowych wojsk jakims lingwistycznym nieporozumieniem. Moglo przeciez byc tak, ze Obama zadzwonil, a Tusk na wszystko odpowiadal Yes, Yes, to zmieniajac to przeciagajac barwe gllosu. Yes, Yes Barack, yes, yes….. yeees, yes!!!, yeees …. yee…..s
A prompter suflowal mu ciagle na nowo odgrywana 5sec. MP3 Kazia Marcinkiewicza. Tak, zeby Tusk jezyka w gebie nie zapomnial.
I Obama pytal, czy pada w Warszawie, i czy to prawda, ze Polki najpiekniejsze na swiecie, a nagle cwanie zagral: wyslecie do Afganistanu wojska Donald? Spryciaz nagral Tuska, i wez tu teraz odkrec. Nie ma rady, trzeba chlopakow wyslac.
Nastepnie Obama, nie w ciemie bity, zadzwonil do Prezydenta, i na to samo kopyto, yes, yes, yes Barack. Ze prezydent bardziej mruczy, niz sepleni to sie na moment zatrwozyl Obama, czy sprawa nie prztybiera zlego obrotu, bo pierwszy syczy (yessss), ale ukladny, drugi niby sie zgadza, ale to ‚yes’ jakies takie naburmuszone.
Pogadal troche dluzej, ale na tasmach w koncu uskladal deklaracje, o jaka mu chodzilo.
I ma ich obu na miekkich nogach. A ze jeden przed drugim za chinskiego boga sie nie przyzna, ze nie wie, czy wlasnie wyslal wojska do Afganistanu czy kupil Alaske to po gentelamnsku milczaco zgodzili sie, zeby nie wchodzic sobie w parade tym razem.
W momencie, kiedy pojawiają się informacje o tym , że wojna iracka , była nielegalna, o tym czy oderwanie Kosowa od Serbii było zgodne z prawem, że 80% polskiego społeczeństwa jest przeciwne naszemu udziałowi w Afganistanie, Gospodzra sugeruje, że na rozmowach ze społeczeństwem o słuszności naszej afgańskiej wojny, można politycznie coś dobrego ugrać. Najbardziej politycznie można na „mądrych” rozmowach o słuszności naszych wojen ugrać- „militaryzację naszych dusz.
Ponieważ Ameryka z NATO- to największa ciągle militarna potga świata, więc łatwo jej osiągnąć efekt narzucenia „demokratyczności” prowadzonych przez siebie wojen. To, że owa demokratyczność zbiega się z prostymi interesami gospodarczymi i politycznymi tych pństw to tylko kwiatek do korzucha. W każdym razie, gdzie ucho po naszej stronie nie przyłożyć- tam tylko słychać o demokratyczności naszych wojen.
Zmieni się układ sił globalnych, i wtedy tamci. nauczeni od nas, pomiędzy sobą , całkiem na serio, będą rozmawiać wyłącznie o wzniosłych powodach ich wojen.
Stąd wniosek- kiedy się chce prowadzić „piękne” wojny, warto inwestować dowolne pieniądze w zbrojenia, bo wtedy naszą wersję wszyscy słuchają.
Mam nadzieję, że nie doczekam czasów, kiedy ktoś potężny, będzie życzliwie dla naszego narodu- środkami militarnymi uwolnić nas od katolicyzmu, który dyskryminje innowierców i ateistów…?
Pozdrawiam,Sebastian
Polscy żołnierze powinni być wycofani.
Moze nie staje mi wyobrazni, ale nie bardzo wiem, jak ma wygladac to zwyciestwo. Na poczatku chodzilo o zlapanie lub zabicie Osamy i jego wspolpracownikow, potem o obalenie talibow. Jeszcze pozniej wspominano o wprowadzeniu quasi-demokracji w stylu zachodnim. Zadnego z celow, jak do tej pory, nie zrealizowano. Moim skromnym zdaniem, mozliwe jest jedynie osiagniecie pierwszego, ale do tego potrzeba nie tyle woli NATO, co wspolpracy Pakistanu i jego sluzb specjalnych.
Pozostale cele, w tym trwale zmiany spoleczno-obyczajowe w Afganistanie wydaja mi sie mrzonka. To jest wspolnota religijno-plemienna zyjaca gdzies w okolicach XV w. Nawet talibowie to termin umowny. Z silami NATO walcza jakies zlepki roznych ludzi motywowe przez rozne czynniki. Ktos, kto dzis jest „talibem” moze nim przestac byc jutro. I na odwrot. Aby pokonac partyzantow nalezaloby zabic wszystkich lub prawie wszystkich. Moze zdanie o wojnie wietnamskiej „a candy in the morning and napalm in the afternoon” jest jedyna alternatywa.
Wiele zrodel, w tym NYT i BBC wylicza i dyskutuje rozne czynniki uniemozliwiajace stablizacje Afganistanu. Jak budowac administracje kraju lub jego policje i wojsko, gdy glownym czynnikiem wyrozniajacym jest przynaleznosc plemienna lub klanowa, a korupcja, nepotyzm i przemoc jest powszechnie akceptowana.
Ciekawa jest rowniez percepcja postaci Osamy bin Ladena. W mediach amerykanskich przewaza model ogolnoswiatowego wodza koordynujacego wszystkie zamachy terrorystyczne islamistow tego swiata. A w rzeczywistosci, jest to schorowany starzec ukrywajacy sie w grotach, gdzies na pograniczu afgansko- pakistanskim. Jego smierc nie zmieni nic w walce z terrorem, nawet w warstwie symbolicznej.
Obamowe posilki zmienia tyle w sytuacji ile zmienily posilki dla Armii Czerwonej w latach 80-tych.
Panie Redaktorze !
Dzisiejsza wojna „afgańska” (jak wszystkie inne toczone w ostatnich 2 wiekach na owych terenach) jest klasycznym – jak to nazywa A.Toffler w swym znakomitym dziele „Wojna i anty-wojna” – starciem cywilizacji „trzeciej fali” z cywilizacją fali pierwszej (lub drugiej). Czyli jest a priori „wieczną wojną”. I nie ważne, iż partyzanci, talibowie, anty-europejczycy/Afganie itp. wykorzystują dzisiejsze zdobycze techniki, chodzą w „adidasach”, palą papierosy marek „szatańskiego Zachodu” etc. (bo to w zasadzie jest kolejna wojna o charakterze „kolonialnym” – Brytyjczycy i Rosjanie toczyli w Afganistanie w XIX w walki o „imperialne” sensu stricte wartości, „radzieccy’ także – ale ich argumentacją była „ideologia”, NATO – też „ideologia” – demokratyzacja i te uzasadnienia są natury „ideologiczno-kulturowej” że się tak wyrażę). Mentalność, świadomość tych ludzi jest „nie z tego świata” (nie-z-zachodniego-świata); a „my” ich – tak myślę, chcemy znów na siłę uszczęśliwić. Czy eukaliptus, drzewo z antypodów, wyrośnie na polskiej ziemi, w polskim klimacie, w naszej szerokości geograficznej – czy przetrwa naszą zimę/jesień ?
O tych „wojnach” między-cywilizacyjnych pisali m.in. i Huntiington i Barber i Fukuyama (z różnym skutkiem). Ta wojna jest nie-do-wygrania ! Bo przeczy sui generis samym zasadom demokracji i filozofii politycznej kultury Zachodu – choć te zasady już wielokrotnie w historii dostatecznie skompromitował sam Zachód używając ich do niecnych celów……
I jeszcze jedno – w świadomości Afganów (co byśmy pod tym pojęciem rozumieli bo np. Pasztuni to zupełnie coś innego niźli Hazarzy, a Tadżycy to antynomia Beludżów czy Uzbeków) ta wojna to „kolejna” walka z „Zachodem” – ZSRR pozostawał onegdaj dla wielu ludów „tamtych regionów” ze swą ideologią – komunizm był myślą jak najbardziej ZACHODNIO-EUROPEJSKĄ, nie rosyjską !!! – państwem „zachodnim” (chodzi o kulturę, cywilizację, ideologię etc.). Dzisiejsze starcie z autentycznym – wg nas – Zachodem jest dla nich jedynie przedłużeniem wiekowych zmagań ich tradycjonalizmu z „kolonialną”, „napływową” , „chcącą-ich-zniewolić” inną kulturą. Dlatego też ortodoksyjni mułłowie tak łatwo wygrywają walkę o dusze ludów afgańskich (i pogranicza Pakistanu – bez tego „rozciągnięcia” konfliktu na 1/3 kraju „Jinaha” nic się nie zrozumie z tej układanki). To jest starcie szersze, ogólno-światowe: tradycji z modernizmem, konserwatyzmu z „postępem” (choć to może górnolotne i nie do końca trafne porównanie – bo jak można postęp zaprowadzać siłą
?): czy u nas w Polsce, w USA, w Europie tego nie widać ? Na pewno – może nie w tak drastycznej formie, nie tak ostro, nie jako wojna i krwawy konflikt (choć ofiary padają – np. strzały do lekarzy z klinik gdzie dokonuje się przerywania ciąży w Stanach Zjednoczonych…….).
Z tego konfliktu zbrojnego trzeba wyjść jak najszybciej – dotknąć właściwych źródeł tego konfliktu, zrozumieć je, opisać – i „przystać” na inność…… Bo świat ma być (samiśmy to jako Euro-atlantydzi zadekretowali) – czy nam się to podoba czy nie – multi-kulturowy. A terroryzm – to nie wymysł „naszych czasów”. On był zawsze. Tylko dzisiejszy terroryzm jest taki jaki świat – zglobalizowany, chaotyczny, niedookreślony, „miazmatowaty”………Jeśli znikną przyczyny terroryzm sam umrze śmiercią naturalną.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Sebastian
Gratuluję zacytowania w papierowej Polityce!
Ale do meritum – przed chwilą czytałem na portalu GW informację o wysłaniu dodatkowych żołnierzy z podtytułem – „Roskowski mówi – sami zapłaćcie”. Okazuje się, że na zwiększenie kontyngentu nie ma środków w budżecie i MON musi wg min finansów jego koszt pokryć sam. Oczywiście środki się znajdą -nie sądzę akurat, że w MON-ie. Ale ta informacja zwraca uwagę na najistotniejszy aspekt naszego udziału – finansowy. Uważam, że zobowiązań sojuszniczych należy dotrzymywać, zasada solidarności członków paktu nie budzi moich najmniejszych wątpliwości. Tylko czy Polska jest na tyle zamożna by prowadzić wojnę? Na dokładkę gdy – przepraszam za cynizm – nie ma raczej co liczyć na wojenne łupy (Irak był dobrą nauczką w tym zakresie). Więc co z pieniędzmi? Obawiam się, że na narodową zrzutkę jak przed wojną też nie ma co liczyć.
Pozdrawiam
Szanowny Panie Adamie!
Generalnie ocena wojny, jej militarnych aspektow wlasciwa, lecz mam uwagi, co do politycznej oceny.
aby dokladnie zrozumiec sens , rozmiar i znaczenie wojny w Afganistanie, nalezy zastanowic sie nad wieloma aspektami tego konfliktu.
1.Zaczal bym jednak od przypomnienia w jakich okolicznosciach doszlo do ataku na Afganiostan sowieckiej Rosji i czym sie to skonczylo?
Zaczelo sie proazicznie.Nielegalny handel bronia w zamian za narkotyki, pozniej dalej rozwiniecie procederu handlu bronia i pjawienie sie tzw. brudnych pieniedzy i dalej pojawia sie terroryzm nie tylko politycznyc ale przede wszystkim ten bruytalny militarny.Rosja sowiecka przegrala wojne ponoszac ogrmne straty w sferze zabitych i rannych zolnierzy.
2.Poziom zycia i ich uzaleznienia od tendencji religijnych, tarc plemiennych i wreszcie niesamowita korupcja na kazdym szczeblu.Innymi slowy bezprawie, niebepiecznym rozklad panstwowosci i dalej rozprzetrzenianie sie okeslonych zjawisk na inne kraje islamskie.
3. Uformowanie sie terrorystycznych ugrupowan militarnych, ktorych uzbrojenie dla potrzeb wojny partyzanckiej jest bardzo dobre i przy diostepie do tzw. brudnych srodkow finansowych i kanalach nielegalnego obrotu bronia i narkotykami ich bojowa zdolnosc jest stale udoskonalana.
Jest bardzo powazna grozba nielegalnego wejscia w posiadanie ugrupowan terrorystycznych tzw. taktycznej broni nuklearnej oraz innych form broni masowego razenia.Jezeli ten watek ktos neguje i uwaza go za propagande Pentagonu to jest bardzo daleko w bledzie.
4.Trwanie w przekonaniu , ze Afganistan i Pakistan stanowia szczegoona atrakcje w sferze wplywow politycznych i gospodarczych dla rozwinietetgo swiata, to tylko efekt – nastepstwo politycznych antyamerykanistow.Nie wolno pod wspolny mianownik wprowadzac wojne Jugoslowianska i dzialnia Billa Clintona wzgledem swiata islamskiego, z wojna Iracka bledami w npolityce G.W.Busha z dzisiejszym Afganistanem.
wspolny mianownik nalezy stworzyc dla terroryzmu, brudnych pieniedzy, ktore zalaly swiat, drugeigo rynku, na ktorym w obiegu sa rozne ” dobra”, a wszystko to wychodzi poza ramy prawa miedzynarodowego.
5.Tak USA jak i kraje koalicyjne uczestniczace w militarnych dzialaniach w Afganistanie i Pakistanie nie byly i nie sa przygotowane do wojny partyzanckiej.Do takiej wojny niezbedne sa inne, doskonale wyszkolone formacje wojskowe wyposazeone nie tylko w doskonala bron, ale srodki szybkiego przemieszczania sie w wysoce trudnym i specyficznym terenie Afganistanu i Pakistanu. Logistyczne zabezpieczenie tych dzialan rowniez wymaga modyfikacji i dopiero teraz sie o tym zaczyna glosnie mowic.
Uksztaltowanie terenu setki – tysiace kryjowek jaskin, grot – gorzyste usztaltowanie terenu nie sprzyja podejmowaniu uformowanych otwartych dzialan wojennych. Mozna byli uniknac wielu ofiar wsrod zolnierzy koalicji.Nietety krwawe i bolesne doswiadczenia zmuszaja decydentow do innych decyzji..
5.Prezydent Obama w okresie swej kamopanii prezydenckiej dosc trywialnie odnosil sie do wojny w Afganistanie i zapowiadal nie tylko rozmowy z talibami ale wylozenie ogromnych srodkow finansowych na tzw. kupienie pokoju. Dopiero pierwsze miesiace prezydentury zweryfikowaly i zmienioy poglad Obamy na te wojne. Dzisiaj Obama – Prezydent bez doswiadczenia w dyplomacji – nie stworzyl wizerunku dyplomaty, ktoremu mozna zaufac. Popelnie wiele bledow w dyplomacji i jego decyzja o dodatkowych kontyngentach do Afganistanu wzbudza emocje i podzialy.Sceptycznie jednak patrze na zapowiedz, ze w ciagu najblizszych 18 – tu miesiecy zacznie sie wycofywanie z Afganistanu.
Rzad w Kabulu w rozmowach z Hilary Clinton uzyskal zapenienie obecnosci militarne USA w tym regionie przez nastepne 5 lat.
Powyzsze pisze w oparciu o posiadane informacje, jak rowniez spostrzenia z dwoch moi podrozy do Pakistanu i Indii w tym minionej podrozy, ktora odbylem w dniach 20- 29 Listopada br.
Zaangazowanych jest wiele osob i organizacji, ktore badaja wszystkie aspekty i watki tej wojny, by wypracowac model mozliwie szybkiego zakonczenia tego konfliktu i zaprowadzenia praworzadnosci w tym regionie.Kolejny raz wrocilem z tego regionu dosc pesymistycznie nastrojony, ale to moje prywatne zdanie i obym sie mylil w prognozie.
wiesiek59 pisze:
2009-12-02 o godz. 17:01
Odcięcie partyzantów afgańskich od finansowania jest jednym ze sposobów na zakończenie wojny.
Jak płacąc więcej chce Pan ich odciąć od finansowania?
Przecież doleje Pan tylko oliwy do ognia.
Jedynym sposobem jest płacić mniej.
Czy czasem nie ma Pan lewicowych przekonań?
To by tłumaczyło odruchową jak sądzę, chęć do sięgnięcia do publicznych pieniędzy, żeby za coś zapłacić możliwie więcej.
Tylko zalegalizowanie narkotyków, rozwiązałoby nie tylko problem afgański.
Ogólnie, na całym świecie by się zwiękrzyło bezpieczeństwo.
Świat przestępczy zostałby pozbawiony pieniędzy.
Wojnę z autochtonami, którzy się nie zgadzają z zaprowadzanym, obcym porządkiem, da się wygrać. Potrzebne jest jedno, a mianowicie szczera wola. Żadnej wojny, nawet z najsłabszym przeciwnikiem nie da się natomiast wygrać, jeśli się ją toczy na pół gwizdka.
O ile premier Hiszpanii, Zapatero, mierzi mnie i odpycha w swej gówniarskolewackiej retoryce, to jego postawa w kwestii wyjścia wojsk z Iraku powinna stanowić dla nas wzór tak w Iraku, jak i w Afganistanie. Gospodarz pyta czy można zestawiać Irak z Afganistanem. Oczywiście, że można. Świat Zachodni wymyślił sobie, że reżymy panujące w tych krajach stanowią dla niego zagrożenie i postanowił je zawczasu usunąć. Dzieli te dwa kraje kilka tysięcy kilometrów, ale co do meritum się nie różnią:
1) mają po około pół miliona kilometrów kwadratowych;
2) mają po dwadzieścia parę milionów mieszkańców;
3) mają więszką część ludności, która nie jest / nie była wroga rządzącej wcześniej dyktaturze;
4) nie mieli i nie mają armii, która stanowiłaby wyzwanie dla supermocarstw.
W 1945 roku Alianci zaprowadzili w Niemczech szybki i spodziewany przez siebie porządek. Stało sie tak dlatego, że ZSRR, USA, Wielkiej Brytanii i Francji naprawdę na tym zależało i weszli do Niemiec w liczbie… 11 milionów. W Wietnamie, w szczytowym okresie zaangazowania Amerykanie byli w liczbie 500 tysięcy. I zawsze było ich za mało. Więc Wietnam Północny ich pokonał.
W tej chwili zaangażowanie natowskie w Afganistanie wynosi około 150.000. Jeśli Barack Obama mówi, że chce wygrać wojnę i w związku z tym wysyła jeszcze 35 tysięcy i prosi sojuszników o 5 tysięcy, to mamy cyrk. To znaczy, że trudno powiedzieć o co chodzi, natomiast na pewno nie o działania prowadzące do wygrania wojny. Awantura wywołana przez neokonów, nie wiadomo do czego prowadząca (8 lat nie mogą złapać Osamy – wolne żarty). Ameryka nie jest fizycznie zagrożona Afganistanem, ani Irakiem, nie są tam w celu wygrania wojny, co widać w poziomie ich własnego zaangazowania. Więc powinniśmy się stamtąd wycofać tak szybko, jak to możliwe. Moim zdaniem czas do północy w niedzielę byłby właściwy.
Pomijając już to, że była okazja odwinąć się Obamie za całą serię afrontów, jaka nas spotkała w ostatnim roku.
A w Iraku sytuacja jest rzeczywiście stabilna. Zakotwiczona w obiektywnym źle.
Jeszcze lepiej tę wojnę widać gdy popatrzy się na cały region. Iran na zachodzie przyszłe mocarstwo, Pakistan kraj rozbity w chaosie z bombą atomową i na północy świat poradziecki z ogromnymi zasobami energii.Nieco dalej Rosja, jedyny przeciwnik zdolny do zniszczenia Ameryki rakietami i Chiny niszczące ten kraj na co dzień dolarami. Nad tym wszystkim upadający gigant militarny, chciwy i zaborczy z perspektywą odcięcia od ropy i gazu. Z daleka ta wojna wygląda dla reszty świata dobrze. Niech się biją byle daleko i jak najdłużej. Ta wojna nie ma zakończenia, jest wojna na zniszczenie i wyczerpanie. Jedynym sukcesem może być tylko maksymalne wyczerpanie Ameryki, aż do jej upadku. Polskie wojownicze elity też poniosą straty. Niestety należy zwiększyć produkcje blaszanych trumien.
Parker
Po raz kolejny chylę głowę przed Twoim nonkonformistycznym rozsądkiem.
Pozdrawiam
Nawet mi się nie chciało czytać dokładnie komentarzy, wszyscy jak jeden mąż ni stąd ni zowąd pacyfiści. Kochajmy się, obejmujmy brodatych Talibów i zgódźmy się na wszystko, co oni proponują. Wojna w Iraku też nie miała być wygrana, ci sami komentatorzy pisali na ten temat bez przerwy. Teraz oczywiście uszy po sobie, amnezja całkowita – „Ja coś takiego mówiłem?”.
To nie jest wojna z Afganistanem, większość Talibów pochodzi z północy Pakistanu, są znienawidzeni tak samo przez ludność zarówno Pakistanu jak i Afganistanu, chcą wprowadzić zwyczaje sprzeczne z pragnieniami ludzi zamieszkującymi te państwa. Do czego doszło po puszczeniu samopas Afganistanu oczywiście już nikt z wyżej się wpisujących już nie pamięta. A ja powtarzam jak mantrę, co powiecie, jak samoloty wbiją się w Parlament Europejski, Luwr i Pałac Buckingham?
Panie Redaktorze . O jakim pozyskaniu serc i umysłow Pan pisze? Rys polityczno – historyczny dał Wodnik i Roman 56 . Ja wspomnę , jak zwykle ( gospodarka głupcze ) o kasie . W roku 2010 będzie nas kosztować Afganistan ponoć 1,7 mld. Pewno bez nowych żołnierzy . Jak będzie mały – 1,5 % wzrost
PKB , to o jakim pozyskaniu tu mówić . Raczej o tłumieniu wściekłości !
Policjantom , Państwo jest winne 80 – 100 mln. zł ! Proszę porównac obie wartości . A dziura w ZUS ? A NFZ ? Ktoś mówi o 80% przeciwnych temu Polaków . Dziś , jak gruchnęło o nowych „naszych chłopcach ” jedna z rozgłośni podała 96 % przeciwników !!!
Cała sprawa staje się więc smieszna , gdy pisze Pan o „demokratycznym mandacie ” . Podobnie „demokratyczne ” są mandaty wlepiane przez drogówkę ! Mają tę zaletę , że sa dużo tańsze i logiczne przyczynowo !
Więc jeśli będzie kiepsko z PKB to ten głuchy sprzeciw w społeczeństwie bedzie narastał . Może się to żle skonczyć . Bo wcale nie jest tak fajnie jak Czapiński wydedukował . Radzieccy przynajmniej nie ciągnęli nas do tego zapylonego piekła !
Co powinien robic nasz Wielki Brat ? Umocnić się w Pakistanie militarnie . Stamtąd robić wypady na Talibów . Afgańczyków pozyskiwać nawet małymi inwestycjami , przekupstwem , wszelkimi srodkami operacyjnymi . Argument Obamy , że dziś damy o 50 tys. ludzi więcej , aby wyjść za 18 mcy(nieodwołalnie ! ) jest takim samym bzdetem , jak argument dłużnika do wierzyciela : ” Stary , wiszę ci 50 zł , jak mi dodasz jeszcze 50 , będę ci winien całą stówę ! A tę łatwiej oddam „. Kpina .
A może zaczniemy obstawiać ? Stawiam 100 zł , że za 18 m-cy US i NATO nie wycofają się definitywnie ! ( Oczywiście bez kitu , czyli zamiany „naszych chłopców” na blackwatery i haliburtony ). Kto przyjmuje zakład ?
Ponieważ coraz silniejsze są głosy, iż koniecznie musimy być w Afganistanie oraz powinniśmy dalej wysyłać tam polskich żołnierzy, gdyż jest to misja NATO, a par. 22 mówi, że wszyscy za jednego i z jednym (o ile tym jednym są korporacje USA oczywiście), chciałbym przypomnieć, że Afganistan został zaatakowany w 2001r. przez zaledwie dwa kraje (choć jeden interes), Stany Zjednoczone + GB, a to zdecydowanie za mało, żeby przyprawiać gębę brutalnego, kolonialnego najeźdźcy całemu sojuszowi NATO.
Moim zdaniem USA powinny zostać wykopane z NATO, jako kraj agresywny, albo kraje europejskie powinny opuścić Sojusz i utworzyć własny – np. ETO (European Treaty Organization), defensywny, który będzie zawierał sojusze militarne ze wszystkimi państwami oraz grupami państw, dla których celem nadrzędnym jest pokój na świecie, a nie interes kilku wrednych kanalii.
Kartka z podróży pisze:
2009-12-02 o godz. 19:10
———————————-
Szanowny Kartko z podróży, dziękuję za gratulacje, to miłe z Twojej strony.
Jeśli chodzi o nasze , polskie finanse, to mnie najbardziej zaciekawia, jaki zastosowano sposób na wyliczenia statystyczne, który zapewnił nam 1,7 % rozwoju w III kwartale.Znam trochę firm z różnych branż, i wszystkie, jak jedna meldują zastój i radykalny spadek dochodów. Bezrobocie powoli rośnie, małe firmy bankrutują, a nasi „szpanerzy” premier i minister Rostowski, z taką pewną … podminowaną brawurą, meldują o sukcesie naszej gospodarki na skalę conakjmniej europejską….
Nawojnę afgańską, oczywiście pieniądze się znajdą. Teoretycznie nie mamy szans , na nielojalność wobec naszych przyszłych sojuszników, bo tak to działa. w rzeczywistości nasza lojalność polega na tym, że nasz największy sojusznik/?/ Ameryka, ma swoje własne pomysły i koncepcje na ratowanie swojej pozycji światowego dominatora, i jest w tym tak kreatywna, że my nigdy nie doczekamy się do naszego sprawdzamwobec tamtej strony. Takie sojusze przećwiczyliśmy już pod innym liderem, a jedyną nauką może być to, że póki lider ma siły, to jakoś tam leci, a gdy lider bankrutuje- sojusze razem z nim…
Pozdrawiam,Sebastian
No nie tylko haliburtony – jak donosi niemiecka prasa
(http://www.jungewelt.de/2009/11-04/041.php?sstr=afghanistan
korupcja w Afganistanie osiągnęla potworne rozmiary i tak dzięki „smarowaniu” Chinczycy dostaną pod swoją kontrolę zloża miedzi w Aynak szacowane na 88 miliardów $ ! Chiny wybudują kopalnie za 3 miliardy $ i zarobia na tym niezle.
Najlepsze w tym wszystkim że Chinczycy nie wyslali żadnej kompanii do Afanistanu a cel (nie ma co mówic o jakiejs de…..cji) osiągneli posylając parę walizek „baksów”… bez obawy że jakiś Chińczyk zaplaci życiem.
Jak jeszcze pisano w Niemczech to na tragowiskach można bez problemów kupić broń z rezerw Bundeswehry którą w ramach dozbrajania afgańskiej armii/policji wysylano do Afganistanu. Stary Walther P-38 jest marzeniem każdego handlarza makówkami i stylowym prezentem weselnym !!!
Za rok pewnie znowu jakiś idiota (Tusk?, Sikorski?, Klich?) będzie reklamowal postępy w zaprowadzaniu de….cji w Afganistanie żeby usprawiedliwić bezsensowną śmierć polskich żolnierzy.
Nie zakladam się !
Pzdr.
Torlinie:
Zawsze mam opory do dyskusji z polskimi klonami amerykanskich neokonow. Nawet na nich przyszedl kres w Ameryce, stad zabieraja glos rzadko.
Nie wiem, co uwazasz za zwyciestwo w Iraku. Chyba to, ze podzielono kraj na 3 czesci, zainstalowano u wladzy irackich szyitow i Kurdow, ktorzy dokonuja tego, co nie bylo nawet do pomyslenia za Saddama. Nie wspominajac zniszczen i cywilizacyjnego cofniecia sie kraju z pozycji laickich do wojujacego szyickiego islamu. Ostatnio slyszalem w NPR audycje o czystkach etnicznych dokonywanych na obrzezach Kurdystanu, a ktorymi ofiarami jest chrzescijanska mniejszosc iracka. To przypomina mi nieco czystki w Kosowie, dokonywane przez Albanczykow przy zupelnej biernosci UE, ONZ i wojsk NATO.
Po drugie. Powinienes wiedziec, ze panstwo Afganistan to twor postkolonialny. Nie ma narodu afganskiego, sa tylko grupy plemienne. To, o czym piszesz, to ciaglosc tzw. obszarow plemiennych Pusztunow po obu stronach granicy afgansko-pakistanskiej. Granica nie istnieje dla Pusztunow mieszkajacych na tym terenie, bo jej nie uznaja. Stad ta Twoja bajka o obcych Talibach przybywajacych z terenu Pakistanu. Oni sa tacy sami afganscy jak i pakistanscy.
Obsesje na temat samolotow niszczacych Luwr i inne obiekty europejskie mozna porownac do obsesji C. Rice na temat irackiej bomby atomowej („mushroom cloud”). Ale neokona prawdziwego lub wtornego i tak nic nie przekona. Najlepszym rozwiazaniem pozostaje „nuke them all before they nuke us” jako prewencja ostateczna w formie i tresci. Przypomne, ze bombe atomowa ma Pakistan oraz samoloty (mysliwce F16, produkcji amerykanskiej, dostarczone niedawno przez GW Busha) zdolne do jej przenoszenia.
Pozdrawiam
http://alfaomega.webnode.com/news/tomasz%20kami%C5%84ski%3a%20nie%20ma%20wojny%20w%20afganistanie!!!%20list%20otwarty-/
http://alfaomega.webnode.com/news/tomasz%20kami%C5%84ski%3a%20polska%20bardziej%20niebezpieczna%20od%20afganistanu!/
Czy pan Tusk, zanim wyśle nowych polskich żołnierzy nie mógłby poprosić o dowody tego, że 11 WREZŚNIA zrobiła El-Kaida ? Dlaczego nie przychodzi do głowy polskim władzom poprosić o nagrania z ataku na Pentagon ? Jeżeli to była samolot z terrorystami to czego się Amerykanie boją ? Sorry, ze znów się odzywam ale wy to publikujecie. Na innych portalach takie wpisy się nie ukazują. W takiej sytuacji powienien być na takim portalu jakiś ślad, np. NIE DOPUSZCZONO DO PUBLIKACJI. Akurat w tej kwestii, po prostu nic się nie ukazuje, śladu nie ma, nie było wpisu.
Sebastianie
Przyznam, że też mnie frapuje ów przyrost pkb i podobnie jak Ty nie mogę dojrzeć – choć się bardzo staram – jego efektów. Oczywiście poza propagandowymi. Tu gdzie mieszkam zresztą kryzys stał się normą bo przemysł zgasł w agonalnych drgawkach już dawno temu – obecnie hale fabryczne są miejscem bytowania koczowniczych społeczności oraz różnych grup artystycznych, które za pomocą sztuk audiowizualnych dokumentują upadek cywilizacji czerpiąc z owego upadku środki potrzebne do życia. Tak więc życie po okresie komunistycznej industrializacji wróciło do swego leniwego rytmu i ludziom pozwala żyć jak zwykle granica(nie istniejąca zresztą materialnie). Często zresztą piszę o rozluźniających mnie wyprawach przez góry na czeskie piwo, knedle z mięsnym sosem i czekoladę „Studencką”. Nie jestem zresztą sam – wszystkie nacje (Polacy, Czesi i Niemcy) zajmują się wędrówką wymieniając między sobą dobra i usługi.Tak więc podobnie jak w zacofanej cywilizacyjnie Andaluzji czy Estramadurze nie zauważam w lokalnej społeczności bolesnych skutków globalnego kryzysu – no bo ile może boleć kryzys trwający 20 lat? Ci których bolał nie żyją a Ci którzy się do niego zaadaptowali przeżyli. Tak więc nawet z pewną obawą słucham radosnych wywodów Premiera o pkb. Bo gdyby nawet wieści te okazały się prawdziwe i rosnące pkb by tu dotarło mogłoby naruszyć tak ciężko okupioną równowagę i wyzwolić zapomniane przez ludzi marzenia. No a co potem? Za parę miesięcy znów kryzys, dramaty i bolesne rozczarowania. Reasumując – dobrze się dzieje, że rosnące pkb istnieje tylko w głowie naszego Premiera-Optymisty.
Pozdrawiam
Nie należy chyba zapominać, że przygotowania do wysłania polskich żołnierzy na tę wojnę rozpoczęły się za czasów SLD i ministra towarzysza Szmajdzińskiego.
Stiglitz opublikował książkę na temat kosztów najazdu na Irak. Dotychczas ten napad kosztował 3 biliony dolarów. Za te pieniądze można by jak wylicza:
zbudować 8 milionów mieszkań
zatrudnić 15 milionów nauczycieli
posłać do szkół 120 milionów dzieci
wykształcić 43 miliony studentów.
Nie podaje jeszcze kosztów agresji na Afganistan.
http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/31658/wojna-za-trzy-biliony-dolarow.html
Korekta do Stiglitza. Prezenty dla ludzkości wymieniane przez Stiglitza odnoszą się do 1 biliona dolarów. Za trzy biliony można w ten sposób trzy razy więcej. Jeszcze lepiej!
Ta wojna jest nie do wygrania bez wyrżnięcia Afgańczyków w pień. Nie ma też sensu – Osama byl tylko gościem talibów i nie chcieli go oni zgodnie z islamskimi zwyczajami wydać. Innych związków Afganistanu(podobnie jak Iraku) z 11 września nie ma.Optymalny wariant zastosowano na początku – wsparto lokalnych przeciwników talibów.I tak powinno zostać – niech oni się u siebie rządzą po swojemu.Natomiast okupacja Afganistanu(bo to jest okupacja!) w imię niesienia cywilizacji, demokracji itd. tylko kompromituje te pojęcia.W efekcie Obama zrujnuje swoją obecną polityką afgańską USA i przyspieszy dominację chińską w świecie. Bo Chińczycy są na tyle mądrzy by się w nic takiego nie pchać.Mimo ludzkiego potencjalu, który akurat im jedynym w świecie pozwolilby wojnę afgańską wygrać…;-)
Parker:
Uważam, że poziom życia w Chinach jest podobny do Polski przedwojennej.
Niewielka procentowo ilość ludzi znających języki obce, 80% mieszkańców wsi, cenzura mediów, w tym internetu. Część z Chińczyków widziała „długonosych” czy zamorskie diabły” tylko na zdjęciach. O kulturze Zachodu mają blade pojęcie. O prawach pracowniczych jeszcze bledsze. Po prostu, najpierw był Cesarz, potem Mao w jego roli……….
Czy Mandaryn różni się czymś od sekretarza? Obaj byli wszechwładni, w odpowiedniej skali oczywiście………..
Moje założenie może być błędne oczywiście, Chiny znam jedynie z lektur i prasy. Ale mamy paru biegłych w temacie Blogowiczów.
Diaspora chińska jest liczna i może być to źródło informacji o świecie zewnętrznym, ale niewielu- znowu procentowo- Chińczykom , było dane wyjechać i wrócić z nowymi doświadczeniami do kraju.
Pomysł jest prosty, kupować za pomocą funduszy NATO-wskich opium bezpośrednio u producentów, dając wyższą cenę niż przemytnicy……..
Problem utylizacji jest prosty.
Potrzebni byliby jedynie uczcjwi urzędnicy, nie chcący „zachomikować ” części towaru dla siebie………..
Odrębną kwestią jest to, co zrobiliby wieśniacy z tak uzyskaną gotówką.
Pisałem już kiedyś, że 90% broni produkują kraje zachodnie, kontrola nad jej dystrybucją jest mizerna. Podróbki Kałasznikowa podobno wytrzymują 10 magazynków………..
Handel bronią można by ograniczyć, ale komu na tym zależy?
Do demokracji każda społeczność musi dorosnąć, procesu nie można narzucić ani przyspieszyć………
Proces krystalizowania się państw europejskich zajął co najmniej 500 lat……..
Od 50 lat trwa proces pokojowego łączenia się Europy w większą strukturę……..jak na razie, jedyny w świecie.
To proces. O globalnym rządzie i państwie Ziemia, na razie nikt nie marzy.
Może za 2000 lat??????????
Jeżeli mamy być XVII wieczną Szwajcarią, słynącą z eksportu najemników, to może warto zarządać odpowiedniej ceny za usługi?
Kondotierzy będą potrzebni zawsze, a nas po prostu nie stać na prowadzenie wojny………….
Kto ma w tym interes, niech płaci……….
Militarnym, politycznym, cywilno-humanitarnym? A EKONOMICZNYM?
Tak dlugo jak szanowny Pan Redaktor nie zacznie dorzucac zarzadzania zasobami rzadkimi do swoich analiz te analizy beda warte funta klakow….
Tak dlugo jak przyczyny lezace u podstaw konfliktu – a sa to przyczyny polityczne i EKONOMICZNE – nie zostana jakos zaadresowane konflikt bedzie sie dluzyl i nikt nigdzie nie bedzie sie wynosil.Takze o nich…
Jedna z przyczyn jest fakt ze USA to panstwo napedzane wojna i zbrojeniami w ogromnym stopniu. USA potrzebuje wojny a w czasach kryzysu potrzebuje wojny jeszcze bardziej. „War is the health of the state” jak mawial Bourne – kiedy panstwo ma sie kiepsko (a ma sie fatalnie) szuka wojen. Wiec afganistan bedac w swiadomosci amerykanow „zapomniana wojna” bedzie trwal tak dlugo jak bedzie mogl, do momentu kiedy zamieni sie w drugi irak i trzeba bedzie z niego spieprzac…
Teraz o kwestiach militarnych – militarnie wojna ta jest nie do wygrania poniewaz cel nie jest militarny ale polityczny. Jedyna metoda odniesienia ,militarnego zwyciestwa jest wybicie wszystkich walczacych do nogi co jest niewykonalne jako ze poparcie dla talibow wzrasta wraz z przedluzajaca sie okupacja NATO. Wiec zwyciestwo militarne jest uzaleznione od zwyciestwa politycznego albo warunkowane jest katastrofa humanitarna duzo gorsza niz obecna wojna.
O humanitaryzmie…. jest zle, moze byc lepiej jesli NATO sie zwyczajnie spakuje i pojdzie do domu. Nalezy pamietac o tym ze de facto powod obecnosci NATO w afganistanie to stabilizacja sytuacji wywolanej przez amerykanow. A de facto powod przebywania amerykanow w afganistanie to ewidentna mrzonka bo ani amerykanie nie rozwiazalni problemu al-kaidy jak powinni (a mogli!!! nie chcieli!!!!bo to by wojne skonczylo) ani nie mieli obowiazku nic tam naprawiac jesli afganistan bylby agresorem „terrorystycznym”. Zwyciestwo humanitarne to tak naprawde zostawienie afganistanu w spokoju.
O polityce… tu chyba najlepiej moglby sie wypowiedziec p.Mroziewicz. Bez zrozumienia dla tradycji i kultury tworzy sie marionetkowe rzady nie majace nic wspolnego z tym co ludzie w danym kraju chca lub moga chciec ale ktore maja zalatwiac korzystne dla zachodu – czytaj USA i kilku firm -sprawy (rurociagi, bazy etc). Kraj jest podzielony, okupowany przez coraz bardziej znienawidzonych zolnierzy ktorzy wcale tam nie chca byc.
Takze politycznie nie da sie wygrac bo politycznie jest to rownoznacznik manifestu PKWN!
Przestanmy moze w koncu bezczelnie lzec. Zachod nie niesie zadnej demokracji i wolnosci ale zwyczajna okupacje, wyzysk i neokolonializm.
Zrobiono to w Iraku teraz pprzypomniano sobie o afganistanie. I chcemy to usprawiedliwiac?
Zauwazmy co robi tam zachod? Wysyla firmy zeby budowaly sieci komorkowe, szkoly, wodociagi, elektrownie? Otwiera sklepy i fabryki? NIE.
WYSYLA WOJSKO.
I wszystko w tym temacie.
powinno chyba byc „lgac”…
A propos uwag o wzroscie PKB – kazdy kto choc troche zmusil sie do zastanowienia co wlasciwie obrazuje i w oparciu o co jest liczony PKB nie moze brac „wzrostu” za znak czegokolwiek poza kolejnym zaburzeniem w dlugim procesie gmerania w gospodarce przez rzad.
PKB to wymyslony i wyssany z palca twor ktory mial uzasadniac slusznosc politycznego sterowania gospodarka – co nie udaje sie od samego jego poczatku.
Kartka z podróży pisze:
2009-12-03 o godz. 12:51
——————————-
z Twojego opisu rzeczywistości z Twoich stron, z bardzo gorzką satysfakcją odczytałem spełnienie się cudu wiekuistego – tutaj w ziemskim wymiarze. „Szczęśliwy „niebyt- czyli ziemska Nirwana. Szkoda, że nie można z tego powodu wykrzesać u siebie ani źdźbła radości…
Pr5zyznaję, że mnie nie bawi znajdywanie sensu w bezsensowności, ale taki jest real.
Wycieczki do Czech mogą być faktycznie „stabilizatorem psychik, dzięki namiastce, dającej poczucie, że lepsze światy istnieją naprawdę. Wiara w takie „legendy” mo.że dać kiedyś niespodziewany impuls do przełamaniu marazmu…
Pamiętajmy o tym, żeby dzisiaj o godz 24.00 odfajkować kolejny jesienny dzień, , który pokonaliśmy , na drodze do wiosny!!!
Pozdrawiam,Sebastian
@”Torlin” z dn. 2.12.2009. h; 22.24.
Wywołany do tablicy en bloc jako „pacyfista” kochający „brodatych mułłów” czuję się zobligowany do zabrania głosu, zwłaszcza iż „Torlin” jawi się jako rozsądny, realistyczny, rozumny Blogowicz (do tej pory – choć wielokrotnie się z nim nie zgadzałem !).
Przyjmując Twoją „Torlinie” argumentację należałoby „onegdaj” intensywnie bombardować „Dublin” jako ostaję „katolickich terrorystów” z IRA – Eire i Ulster to taka quasi sytuacja z pogranicza Pakistanu i Afganistanu…… (tu nie jestem odkrywczy – pożyczam przykład od J.Geberta, choć użyty wobec bzdurnego zakazu budowy minaretów w Szwajcarii – w tym kontekście „vox populi vox Dei” może być taką samą bzdurą jak każda inna decyzja polityków – ŚWIADOMOŚĆ i manipulacja populistów !: to jest populizm i „choroba” społeczno-umysłowa” – walka ze skutkami, nie z przyczynami, no ale chyba jak mówią np. Postmann, Stiglitz czy nawet Sachs, dziecinnienie, infantylizacja czy ogłupienie społeczeństw tzw. „globalnych” właśnie zaczyna dawać znać o sobie !). „Torlinie” – terroryzm jest „od wieków”: Brutus&comp. posługiwali się nożem (czy szablą), Booth pistoletem, Princip – bombą – w dzisiejszym masowym, „technicznym” i globalnym (przy takich mediach ! – reklama i rozgłos) świecie współcześni terroryści posługują się samolotem, ekspresem czy hiper-tankowcem. Czyli atrybutami tego społeczeństwa – niczym się nie różnią (w wymiarze uniwersalnym) od Charlotty Corday, ETA (super-katolicy), Ch.Peterssona (domniemany zabójca O.Palme) etc. I nie o ilość ofiar tu chodzi – o fakt i formę. Przykłady można mnożyć.
Kto sieje wiatr – zbiera burze, mówi stare przysłowie. Leczyć trzeba przyczyny, skutki możemy tylko „posypywać” popiołem (vel napalmem) albo pomocą humanitarną – rozkradana w mega-skali.
Piszesz o brodatych „talibach” i sytuacji w Afganistanie/Pakistanie (oni mają być egzemplifikacją muzułmańskiego fundamentalizmu i zagrożenia dla Europy): dziwne, że w analogicznej sytuacji 2 – 3 lata wstecz, np. na Blogu p.Adama Szostkiewicza, odnośnie Kosowa/Metohii, gdy chodziło o poparcie „takich samych” fundamentalistów muzułmańskich jak talibowie afgańscy – byłeś akurat „za nimi” – czyli za ich wersja historii, procesów polityczno-społecznych, religijnych, kulturowych itd. (no, może nie „etnicznie”, ale „religijnie” na pewno Taci, Haradinaj czy Ceku są tożsami z Omarem, Dostumem czy Hekmatiarem). I popatrz jak wyglądają dziś – Kosowo i Bośnia (tam gdzie” rządzą” byli mudżahedini, importowani z krajów islamskich „bojownicy” o „wolność” Kosowa i Bośnii – przeciwko prawosławnym i „skomunizowanym” – to Twoje określenie „Torlinie” – Serbom….).
Brak logiki i konsekwencji Drogi Blogowiczu – w tej konkretnie sytuacji.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Szanowny Panie Redaktorze
Pchanie się nas na wojnę do Afganistanu jest jedynie kosmicznej wielkości idiotyzmem, bez względu na to pod jakim kątem będziemy te decyzje rozpatrywali.
Dobrze pamiętamy 2001 rok, gdu USA zdecydowły się na zbrojną akcję w tym kraju, to głosiły, że są do tego zmuszone aby:
-złapać i ukarać Osmę bin Ladena za jego akcje terrorystyczne
-zapewnić bezpieczeństwo Afganistanu przed jego teokratycznymi rządami
-wprowadzić zasady zachodniej demokracji
-poprawić dolę kobiet i dziewcząt
-zlikwidować produkcję opium
-odbudować kraj po poprzednich zniszczeniach
-zdobyć sympatię Afgańczyków
Żadnego z tych celów nie zrealizowano do dzisiaj, pomimo systematycznego zwiększania kontygentów wojskowych, dzisiaj jest już więcej niż było wojsk (wówczas) radzieckich w ich szczytowym okresie zaangażowania. Mało tego, z roku na rok początkowe tolerowanie obcych wojsk przez tamtejsze społeczeństwo (bo sympatią to ich nigdy nie darzono), zamienia się w powszechną wrogość.
Zgodnie z ostatnim rapotem ICOS (International Council of Security and Development), Talibowie permanentnie przebywają na 80% terytorium (stanowi to wzrost z 72% w ub. roku), a na 97% kraju przejawiają znaczną aktywność. Nie trzeba mędrca, by przewidzieć jaki będzie koniec tej misji, jedynie do dyskusji pozostaje wymyślenie pretekstu do wycofania, pozwalającego zachować twarz.
Innych aspektów nie poruszam, by się nadmiernie nie ekscytować rozwarciem pomiędzy pięknymi hasłami, a codzienną praktyką wojsk okupacyjnych.
Z poważaniem
Wiesiek 59
Ale Parker pisze o legalizacji narkotyków a nie o cenowym ściganiu się z dystrybutorami za pomocą legalnego(administracyjnego) wykupu od chłopów afgańskich a później utylizacji. Próby wykupu liści koki od południowo amerykańskich plantatorów i utylizacji tych liści nie przyniosły żadnych rezultatów. Natomiast – również moim zdaniem – legalizacja sprowadzi opłacalność upraw maku do poziomu upraw kukurydzy, soi czy pszenicy. I wcale nie jestem pewien czy przyniosłoby to wieszczone, tragiczne konsekwencje społeczne.
Pozdrawiam
Tu ciekawy link do ostatnich wydarzen w Afganistanie
http://www.cbc.ca/world/story/2009/12/03/afghanistan-karzai-taliban-peace.html
oraz jak wazny jest Afganistan dla publiki amerykanskiej
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=121035958
Sebastian
Piszesz -„nie bawi (mnie) znajdywanie sensu w bezsensowności”. A może lepiej by było „znajdowanie satysfakcji w bezsensowności”? To już może bawić.
Pozdrawiam
Polski publicysta Popowski pisze rozsądnie afgańskiej awanturze. Jeżeli nie można wejść linkiem radzę wejść na „studioopinii”
http://alfaomega.webnode.com/products/s%C5%82awomir%20popowski%3a%20afga%C5%84ska%20pu%C5%82apka/
Kartka z podróży pisze:
2009-12-03 o godz. 20:14
———————————
Czy od: ?znajdowania satysfakcji w bezsensowności?? duży krok trzeba wykonać do masochizmu? W każdym razie, na samo porozważanie, brzmi intrygująco; być może , przy tak wyrafinowanej inwenci, marazm z nudów , naszemu gatunkowi nie grozi…
Pozdrawiam,Sebastian
Amerykanie weszli do Afganistanu żeby nie stracić twarzy okazując słabość. Niestety, jak się ochrania twarz to jednocześnie odsłania się tyłek.
Krzysztof Mroziewicz ma rację pisząc o braku wyznaczonego celu jaki miałoby się osiągnąć w Afganistanie. A jak się nie ma określonego celu to nie można tej wojny wygrać. Mówili o tym już wcześniej mądrzy wojskowi (u nas m.in. generał Koziej), ale tam gdzie rządzi zideologizowana polityka, tam rozsądek nic nie wskóra. W końcu Amerykanie będą musieli wyjść, tak jak wyszli z Wietnamu, i świat się od tego nie zawali. Lepiej by było dla Obamy zakończyć spektakularnie tę wojnę już teraz, powołując się na swoje obietnice z czasu kampanii wyborczej. Potem nie będzie miał już argumentów i tę twarz Ameryka i tak straci. Lepiej, jak w starej anegdocie, być tym mądrym głupcem niż głupim. Zdarza się że popełni się błąd, ale kontynuowanie go to już zbrodnia.
Polska nie powinna brać udziału w takich wojnach. Jeśli już, to wysłać lekarzy, pomoc techniczną czy humanitarną.
Niczego nie zwojowano dla Polski pomagając Napoleonowi w kolonialnej wojnie w Dominikanie, niczego i tu się nie zwojuje. Jeśli kiedyś coś będzie Polsce zagrażać, to nikt nie będzie zważał na wdzięczność za przeszłe zasługi w wątpliwej sprawie, ale na aktualną sytuację.
Tłumaczenia, dlaczego musimy wziąć udział w wojnie w Iraku, a potem w Afganistanie, są obrzydliwe i fałszywe.
ETA to super katolicy ? Nonsens. Nawet w rzekomo katolickiej IRA dominowali skrajni lewicowcy. ETA powstała w czasach Franco i walczyła z jego władzą. Nacjonalizm może chodzić w parze z lewicowością.
Nie Wodniku, to nie jest niekonsekwencja, staram się być obiektywnym. Kiedy agresorami (i wobec wspólnoty międzynarodowej, i wobec własnej ludności) są brodaci Talibowie, to ja to mówię. Kiedy ci sami brodaci muzułmanie są mordowani, wypędzani z domów, prześladowani przez – w tym wypadku – Serbów – to ja to też mówię.
Wiele ponurej prawdy o Afganistanie.
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=16354
Sebastian
Dekadencki wymiar prowincji RP (w gruncie rzeczy większość terytorium jest prowincjonalna) frapuje mnie. Miałem okazję w ostatnich miesiącach nałykać się klimatów prowincjonalnych – od ożywianego nacjonalistyczno – bojówkarską ideologią interioru baskijskiego, poprzez senny erotyzm Andaluzji brzmiącej flamenco do siermiężnych, capiących krowimi plackami i kiszonką nastrojów Galicji. Wszędzie był jakiś impuls do życia. Tu wstaje się tylko po to by odfajkować kolejny dzień trwania. Nigdzie nie miałem do czynienia z taką schyłkowością czy regresem cywilizacyjnym jak tu. To wymyka się analizie, pozostaje tylko behawioralny opis. Coś w rodzaju Kartki z podróży – szarawej postkarte. Czysty egzystencjalizm – ważne jest tylko, że jesteś. To jest inspirujące.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Torlin!Jesteś po prostu „pożytecznym idiotą” amerykańskiej polityki i propagandy.Dyskusja z tobą nie ma sensu…;-)
Tę wojnę wygrać można tylko w jeden sposób. Interwencję Amerykanów muszą poprzeć w jakiś sposób sami mieszkańcy Afganistanu. Muszą zobaczyć , ile założono szkół i szpitali, ilu zwykłych ludzi zarabia na siebie i swoje rodziny w firmach zakładanych w Afganistnie przez Amerykanów dla Afganistanu, rolnicy muszą cieszyć się, że zboże, czy warzywa są bardziej opłacalne od opium (tyle na tą wojnę wydano, że dopłaty nie powinny aż tak pogorszyć bilansu). Zobaczą zmiany na lepsze, to staną przeciwko Talibom, którzy kojarzą się tylko ze śmiercią i krzywdą zwykłych ludzi, którzy jakoś próbują funkcjonować poza ideologią. Myślę, że na tym powinno polegać „kupienie” Afganistanu, o którym pisze obok Krzysztof Mroziewicz.
Jeśli się to Amerykanom uda, to zyskają też w oczach reszty świata. Nie wiem tylko, czy patrzą tak daleko i czy im na tym zależy.
Cynicznie można stwierdzić, że intencje, dla których Amerykanie weszli do Afganistanu nie mają już po tylu latach znaczenia. Jest tylko problem, z czym wyjdą. I z czym wyjdziemy my.
No, nie wiem, czy to jest możliwe, czy nie. Może to optymizm piątkowego popołudnia, a może tylko niegroźny idealizm, ale chciałabym, aby zbrojne interwencje, w których bierzemy udział miały trochę sensu.
Ciekawe, ze naszych zolnierzy wyslali do Afganistanu ci sami
ludzie, ktorzy kaza sie nam bic w piersi z powodu akcji „Wisla”.
A przeciez UPA bylo dla nas duzo bardziej realnym zagrozeniem
niz Talibowie.
Czy wtedy, gdy walczymy o nasze przetrwanie, jestesmy zlymi
nacjonalistami, a gdy wyciagamy naszymi rekami cudze kasztany
z ognia to wszystko jest w porzadku?
Dodatkowy problem polega na tym, ze tak naprawde nie wiemy,
jak rzeczywiscie sytuacja wyglada. Jestesmy bowiem skazani
na przefiltrowane przez wojskowa cenzure informacje.
Moze sie wiec tak zdarzyc, ze kiedys staniemy z rozdziawionymi
gebami jak wielu Niemcow w 1945 roku i bedziemy opowiadac,
zesmy niczego nie widzieli, niczego nie slyszeli i tak w ogole to nie nasza wina.
Tylko kto nam uwierzy?
Kilka map dla lepszego zrozumienia celów agresji na Afganistan.
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=5564
Afganscy talibowie kompletnie destabilizuje sytuacje w Pakistanie. A Pakistan rozporzadza bronia nuklearna.
I to jest najwazniejszy i absolutnie wystarczajacy powod aby z talibami zrobic porzadek.
Helena pisze:
2009-12-04 o godz. 17:02
„Afganscy talibowie kompletnie destabilizuje sytuacje w Pakistanie. A Pakistan rozporzadza bronia nuklearna.
I to jest najwazniejszy i absolutnie wystarczajacy powod aby z talibami zrobic porzadek.”
Bankierzy jak wiadomo od dluzszego czasu destabilizuja sytuacje
w USA (i nie tylko).
USA rozporzadzaja ogromna iloscia broni jadrowej.
Czyz nie jest to wystarczajacy powod aby wreszcie zrobic
porzadek z bankierami?
Kartka z podróży pisze:
2009-12-04 o godz. 11:47
—————————
ostatnio , zupełnie przypadkiem , miałem okację , będąc osobą zupełnie niezorientowaną, poznać życie w kilku małych miejscowościach w Polsce północnej, o której wiedziałem tylko tyle z medialnych informacji, że tutaj jest w porządku, problemy ma prowincja ze ściany wschodniej i południowo-wschodniej. Zobaczyłem dokładnie to co opisałeś. Póki co jestem mocno zszokowany…
Pozdrawiam,Sebastian
@Helena 2009-12-04 o godz. 17:02
Jak sobie wyobrażasz zrobienie porządku z talibami? Przez strzelanie do Afgańczyków w Afganistanie zapanuje spokój w Pakistanie? Talibowie nie są państwem które po porażce w jednym miejscu wycofa się z całego terenu. Co zrobić jeśli Pakistańczycy zostaną talibami?
Właśnie cała ta historia z Afganistanem zdestabilizowała Pakistan.