Bez deseru w Brukseli

Dziś to dopiero danie główne, wczoraj w Brukseli to była tylko przystawka. Dziś trzeba już naprawdę wykazać, kto myśli ,,wspólnotowo”, kto jest communitaire, a kto myśli tak jakby Unii nie było, czyli narodowo i tylko narodowo. Wcale nie tylko Polacy. Anglicy, Holendrzy też i szczyt może polec nie tylko przez Warszawę, ale i przez Londyn czy inne stolice.

Kaczyński zszokował Brukselę mniej ,,pierwiastkiem” a bardziej złamaniem niepisanej reguły, że w Unii nie wraca się do II wojny światowej. Polska poniosła straszliwe ofiary, ale inne kraje też, a Wspólnota powstała przecież po to, by zamiast ciągle zgłaszać nowe pretensje i roszczenia, zrobić coś, co hydrze wojny urwie łeb raz na zawsze – to znaczy zastąpić tam gdzie to możliwe i skuteczne myślenie narodowe myśleniem wspólnotowym.

Czy to koniec świata? Nie jeden szczyt Unii nie poszedł po myśli. Ale klęska – czyli niemożność osiągnięcia kompromisu i porozumienia w sprawie zasad, na jakich ma dalej działać wciąż rozszerzająca się Unia – będzie faktycznie problemem poważniejszym niż się wydaje.

Unia potrzebuje sukcesu jak kania dżdżu. Po odrzuceniu traktatu konstytucyjnego przez Francję i Holandię (choć, przypomnijmy większość państw go ratyfikowała!), po neoimperialnym kursie Putina, po braku wyników ,,metody europejskiej” z Iranem a teraz z Palestyńczykami, rozjechanie się liderów z pustymi rękami wtrąci Unię w kolejny kryzys ,,egzystencjalny”i osłabi ją w oczach USA.

Dwa najgorętsze tematy w Unii to są pieniądze i władza. Tym razem nie chodzi o pieniądze. Chodzi o władzę. Niemcy nie mówią już nawet ,,konstytucja”, nie mówią o ministrze spraw zagranicznych Unii, mówią za to o kadencyjnym przewodniczącym Rady Europejskiej, odchudzeniu eurokracji (mniejsza Komisja Europejska”, reformie systemu głosowania.

To jest naprawdę konstruktywne podejście i byłoby wspaniale, gdyby Warszawa weszła wreszcie na dobre do trójkąta, jaki najbardziej odpowiada dziś naszym, a jakże, narodowym interesom – z Berlinem i Brukselą. a w odwodzie miała jak najlepsze stosunki z Francją (Sarkozy nie zniesie klęski szczytu, na którym debiutuje!) i Londynem. Nawiasem mówiąc, system pierwiastkowy pierwsi zgłosili ponoć 7 lat temu Szwedzi. Czemu u diaska nabrali teraz wody w gębę? Oj, chyba mało kto tym razem zasłużył na porządny brukselski deser, a co dopiero na szampana z okazji narodzin nowej europejskiej jedności.