Wąsy Putry
Politycy i dziennikarze po uszy w lustracji. Ale jest jeszcze prawdziwy świat. Dziś przypomnieli o tym lekarze. Jutro przypomną nauczyciele. Żaden rząd nie traktował tych grup społecznych, jak na to zasługują. Nie żebym idealizował, sam byłem nauczycielem, ale w każdym zawodzie, włącznie z politykami i dziennikarzami, trafiają się mniej i bardziej zdolni, mniej i bardziej pracowici, mniej i bardziej etyczni i nie może to być powodem jakichkolwiek krzywdzących uogólnień.
Permanentny kryzys w oświacie i służbie zdrowia to zdaje się bolączka wszystkich rozwiniętych społeczeństw, ale u nas osiągnął on poziom skandaliczny – grożący żywotnym interesom państwa i narodu. Naprawdę trudno słuchać tych przegaduszek różnych liderów o lustracji, konstytucji, aborcji itd. w kraju, któremu nie udało się po prawie 20 latach wolności stworzyć stabilnego systemu szkół i szpitali.
W związku z Euro 2012 rząd wyciąga z kapelusza jakieś finansowe króliki, a w sprawie podwyżek dla lekarzy i nauczycieli rozkłada ręce, jak najbardziej dogmatyczny liberał. Najbardziej dogmatyczny, bo wiekszość wyznawców religii wolnego rynku akurat dla potrzeb oświaty i szpitalnictwa ma ogromnie wiele zrozumienia.
Ujęli mnie lekarze z komitetu strajkowego wzywający i rząd, i opozycję do porozumienia ponad podziałami politycznymi dla dobra służby zdrowia, a więc i pacjentów. Ale z przekazów telewizyjnych wynika, że w parlamencie większe zainteresowanie budziły dziś zgolone wąsy marszałka Putry i jak zwykle butne słowa premiera nie robiącego lekarzom najmniejszej nadziei. Kto wie, czy jutro do mediow nie wyciekną jakieś kwity na strajkujących lekarzy.
A Putra zgolił wąsy jako wotum wdzięczności za zwycięstwo PiS w Białymstoku. Platforma ponoć prowadziła tam o 18 proc., co może i prawda, tylko że prawda na chwilę rozmowy z ankieterem, a nie wyraz wyrobionych przekonań i wynikającego z nich działania. Takie te nasze sondaże, takie społeczeństwo obywatelskie. To ja może zapuszczę wąsy :).
Komentarze
Sprawa wąsów niby banalna, a pokazuje, jak niektórym mężczyznom wąsy ujmują urody i inteligencji.
BTW; Jakby Ziobro zapuscil wasy !! 😀 ale hardcore xDDD
Panie Redaktorze!
Prawdziwy świat…w istocie dał znać o sobie, jakbyśmy często o nim zapominali. Tyle że z podwyżkami dla lekarzy i nauczycieli zawsze u nas nie może obejść się bez kontrowersji i smutnych komentarzy.
„A że lekarze biorą, i jeszcze chcą.”
„A że nauczyciele nic nie robią i jeszcze za wakacje mają płacone. Darmozjady.”
Skąd my to znamy? To też jest prawdziwy świat, niestety niemniej prawdziwy niż ten, który domaga się podwyżek. Bardzo się denerwuję, kiedy słyszę o podwyżkach dla nauczycieli, co wynika pewnie z tego faktu, że sam ma dwóch w Domu. 🙂 Niestety nie mogę więc popisać się pozycją zewnętrzną, spoza tego środowiska. Wczoraj (we wtorek) oglądałem „Teraz my” i pan poseł Napieralski powiedział, że SLD podniosło nauczycielom pensje.
Nie mogę nie zaznaczyć, że gdyby zliczyć te wszystkie podwyżki, to nauczyciele zarabialiby więcej niż posłowie. Każda ekipa przed wyborami zapowiada góry złota, a nauczyciele…generalnie mają dosyć. Minister Giertych też będzie mógł chwalić się za dwa lata, że podniósł nauczycielom pensje…mało kto będzie pamiętał, że o 5%… Głosy, które tak łatwo oceniają nauczycielską pracę w kategorii nieróbstwa, nigdy tak naprawdę nie przyjrzały się tej pracy. Wiem, że tutaj nie muszę nikomu tłumaczyć, iż nauczyciel nie pracuje tylko 18 godzin w tygodniu (tj. etat), bo w domu musi odrabiać pańszczyznę, przepraszam za określenie, sprawdzając klasówki, sprawdziany, co zajmuje znaczną część tygodnia. A akademie, zajęcia poza lekcyjne, które w wielu miejscach nie są refundowane (opłacane)? Nikt o tym nie pamięta, nie wspomina.
Wiem, że mój głos świadczy o braku obiektywizmu. Ale naprawdę…komentarze, sceny, jakie można obejrzeć w „Dniu świra” nie są wyssane z palca Mistrza Koterskiego. Ktoś powie, że ta praca jest satysfakcjonująca. Jasne, jest, ale w takim %, jaki daje łaskawie i z oprawą królewską minister Giertych. 5% uczniów, może przynosić satysfakcję. Podkreślam jednak, że nie chodzi o statysykę „dostarczających satysfakcję”. Chodzi o łatwość rzucania hasłami z pogranicza idei, kiedy rzeczywistość smutnie weryfikuje.
Na koniec powiem jeszcze o polityce w oświacie. Bo to, że jest, nie musi być uzasadniane. Nauczyciele nie zawsze chcą być reprezentowani przez ZNP i to nie jest jedyna siła, głos nauczycieli w Polsce. Sęk w tym, że często się tak myśli. Sęk w tym również, że „Solidarność” nauczycielami nie zajmuje się tak, jakby oczekiwali. I nie mogę nie powiedzieć o tym, że właśnie ów ZNP postrzegany jest jako przybudówka lewicy, co wynika z prostego faktu, że swego czasu był w silnej komitywie z SLD. Kiedy Sojusz rządził, głos ZNP nie był tak słyszalny. Prawica rządzi, ZNP idzie na barykady. Szkoda, że w ten sposób dzieli się środowisko nauczycielskie. Ci, o solidarnościowych korzeniach, nie są w stanie poprzeć tego związku, bo zwyczajnie pamiętają o jego nieklarownej przeszłości. Polityka więc i tutaj ma wielkie znaczenie.
W „Dniu świra” Miauczyński mówi, że „gdyby rzucił cegłą, ktoś by się ze mną liczył”. No właśnie, nauczyciele pamiętają o szybkiej reakcji Sejmu, kiedy górnicy przyjechali do Warszawy. Potrafili wtedy podjąć decyzję na korzyść. Niestety, tutaj zawsze bywa tak, że forma łamania policyjnych tarcz i hełmów nie jest mile widziana w środowisku nauczycielskim. A może raz warto byłoby do takiego poziomu dojść? Nie jestem przekonany. Niemniej jednak gdybanie jest powszechne w sprawie formy protestu. W „Szkle kontaktowym” ktoś wysłał sms, że „nauczyciele gdyby nie chcieli sprawdzać matur, dostaliby, co chcą”. Może to jest odpowiednia forma protestu?
Już słyszę te głosy, które krzyczą, że „grają na losie młodzieży, nieroby”. A może w taki sposób doszlibyśmy do realnego wzrostu płac, a nie śmiesznego, groteskowego? I jakość kształcenia uległaby zmianie na lepsze? Bo nauczyciel niesfrustrowany, to nauczyciel zupełny? Może to byłaby niezła droga? Musiałaby być jednak osiągnięta pewnymi zakulisowymi ustaleniami – tzn. żeby ZNP i „Solidarność” nie epatowały polityką w mediach, ale żeby coś realnego powstało, żeby powstał prawdziwy protest, który nie ma nic wspólnego z obrzucaniem się politycznym błotkiem.
P.S. Panie Redaktorze! Jeszcze nie doszliśmy do takiego momentu, kiedy parlamentarzysta zapowiada, że rozbierze się, jeśli wygra wybory. Także nie jest tak źle. Lepiej wąsy, niż głowę…
Pozdrawiam!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Europejska#Gospodarka_kraj.C3.B3w_Unii_Europejskiej
Pod tym linkiem mozna dowiedziec sie jaka jest wielkosc produktu krajowego brutto ważonego parytetem siły nabywczej per capita.
Mysle ze zarobki lekarzy i nauczycieli powiny ksztaltowac sie zgodnie z ta wielkoscia.
O ile PKB PSN na osobę we Francji wynosi w tys. dolarow 30,2
zas w PL ksztaltuje sie w granicach 14,4 to rozsadnym jest by zarobki lekarzy w PL byly polowa tego co zarabiaja ich koledzy we Francji.
Oczywiscie to uproszczenie ale jakies obiektywne kryterium w tej naladowanej emocjami sprawie jest niezbedne.
Euro 2012 jest Polsce niezbedne. Dzieki tej imprezie przybeda krajowi tak potrzebne stadiony. Poniewaz wielu dzisiejszych mandarynow politycznej prawicy z uwielbieniem gnalo skladac holdy Pinochetowi, tak wiec mozna przypuszczac, ze te stadiony beda nie tylko miejscem dostarczenia ludowi igrzysk, ale rowniez chleba dla nie tak znowu starannie wyselkcjonowanych przez czujnych prokuratorow z Brygad Tygrysa Ziobry. Dostarczenia czarnego chleba i czarnej kawy. Zupa z brukwi tez bedzie.
Caly ten scenariusz moze zdawac sie groteskowy na pierwszy rzut oka, ale skoro Ziobro, minister sprawiedliwosci kraju jakby nie bylo demokratycznego, zapowiada zastapienie zasad prawa przez sprawiedliwosc ludowa, to stadiony dokladnie pasuja do tego scenariusza jako arena, gdzie bedzie sie wymierzac te sprawiedliwosc. Im wiecej stadion pomiesci, tym bedzie bardziej sprawiedliwie, tak dla ludu i dla winnych (bo pojecie oskarzonego juz zostalo zdewaluowane: jak mawial wodz-sloneczko Jarek: kazdy cos ma na sumieniu).
Lekarze to rowniez lze-elita, tyle ze jakby troche mniej zalgana, bo choc w wiekszosci przypadkow ich wiedza medyczna pochodzi jeszcze z PRL-u, to jednak zaden z lekarzy nie dochrapal sie wiekszych wplywow i pozycji, no moze za wyjatkiem prof.dr Religi, ktory byc moze kupil sobie nietykalnosc ze strony pisowych i koalicyjnych hunwejbinow tym, ze jako kardiochirurg o zrecznych rekach zawsze moze sie przydac (polityk to nerwowa praca, a nie kazdy jest tak mlody jak Ziobro). Dodatkowo wydaje mi sie, ze Romek Giertych, kiedy zobaczyl po raz pierwszy nazwisko kandydata na stanowisko ministra zdrowia, to pomyslal, ze to nie „Religa”, ale „Religia”. Oczywiscie LPR i jej ideolodzy uwazaja, ze religia to jedynie sluszne i najwlasciwsze podejscie metodologiczne do problemow sluzby zdrowia, a wiec kandydat zdawal sie byc wcielonym idealem w oczach Romana G., i stad to poparcie. Trzeba pamietac, ze zawsze moglo byc gorzej i na czele resortu zdrowia zamiast Religi mogl stanac Lepper. Albo Szczyglo. Bo Giertychami i tak nas pokaralo, tylko w inny sposob.
Lekarze strajkuja nie tylko w Polsce. Nawet zasobna Kanada boryka sie z problemami sluzby zdrowia i tutaj rowniez lekarze okazuja swoje niezadowolenie w formie strajku. Problem w tym, ze srednia pensja roczna lekarza w Kanadzie to cos ok. 300 tys dolarow (lekarz ogolny), a w przypadku specjalistow kwoty te dochodza do 700 tys.,a wiec przy tych poborach oczekiwania placowe polskich lekarzy wygladaja jak dramatyczna prosba o jalomuzne do puszki po kukurydzy z Geanta. A mimo to lekarze kanadyjscy strajkuja, miedzy innymi o pieniadze, ale glownie jednak chodzi im o zwiekszenie ilosci lekarzy, bo ci, ktorzy juz sa w zawodzie czesto pracuja po 80 godzin tygodniowo i wiecej, co odbija sie miedzy innymi na jakosci swiadczonych uslug.
Na calym swiecie sluzba zdrowia pochlania coraz wiecej srodkow z budzetu. Nie ma cudownego wyjscia z tej spirali kosztow, bo ani pelne uspolecznienie, ani calkowita prywatyzacja nie sa rozwiazaniami, ktore sie sprawdzaja. Demografia, rosnace koszty implamentacji wiedzy medycznej (ksztalcenie personelu,leki, aparatura, nowoczesne szpitale czy administracja) – to tylko niektore z czynnikow nakrecajacych te spirale na calym swiecie. Ale gdy kraj w takiej sytuacji jak Polska, kraj ciagle na „dorobku” decyduje sie na zorganizowanie igrzysk gdy brak jest pieniedzy na lekarzy czy nauczycieli, to takie podejscie zakrawa na kolejna „Dyrekcje cyrku w budowie”.
Az trudno uwierzyc, ze teksty do tego skeczu radiowego pisal Marcin Wolski. Juz wtedy Nadredaktor…
Pozdrawiam,
Jacobsky
I komu mozna wierzyc w tym kraju? Sondaze klamia,politycy lza w zywe oczy,media gonia za tania sensacja a zycie toczy sie swoim torem od wschodu do zachodu slonca.Tylko pory roku przypominaja nam ,ze cos sie zmienia ale to nie zasluga politykow i prasy,a natury.
Gdyby tak grawitacje mozna zlustrowac ,to byloby to wydarzenie na miare kosmiczna,podobno nasi lustratorzy – zlustrowali juz ksiezyc.
Wąsy w Polsce odgrywają znaczniejszą rolę niż lekarze i nauczyciele. Wszyscy wybitni Polacy nosili wąsy: Bolesław Chrobry, Jan III Sobieski, Józef Piłsudski, Lech Wałęsa, Adam Małysz i Pan Senator Krzysztof Putra. Nie przypominam zaś sobie żadnego znanego lekarza lub nauczyciela z wąsami.
Jacobsky pisze: „Nawet zasobna Kanada boryka sie z problemami sluzby zdrowia i tutaj rowniez lekarze okazuja swoje niezadowolenie w formie strajku. Problem w tym, ze srednia pensja roczna lekarza w Kanadzie to cos ok. 300 tys dolarow (lekarz ogolny), a w przypadku specjalistow kwoty te dochodza do 700 tys.,a wiec przy tych poborach oczekiwania placowe polskich lekarzy wygladaja jak dramatyczna prosba o jalomuzne do puszki po kukurydzy z Geanta.”
1) Czy te zarobki odnoszą się do państwowej służby zdrowia, czy do prywatnej praktyki?
2) Nie ma już Geanta w Polsce – Real go wykupił.
TesTeq – 23.05., godz. 07:14.
Nie wszyscy wybitni w Polsce, a i na świecie też, nosili wąsy. Niektórzy też zdołali się ich pozbyć. W opracowaniach nt tzw mowy ciała -jeśli się nie mylę- one akurat pięknie o ich posiadaczach nie świadczą. Czasem kto się dowie i szuka pretekstu by je z twarzy zdjąć… I lepiej.
Jakobsky słusznie powiada, że problemy ze służbą zdrowia i edukacją są na całym zachodzie. Prawdą jest też, że im więcej w te służby wkłada się pieniędzy, tym większe są straty (gdzieś się „rozpływa” ponieważ ani jedno, ani drugie nie mają i nie mogą mieć wydajnego systemu kontroli wydatków). Wobec tego nasze demokracje utrzymują te służby na granicy zapaści, co z punktu widzenia finansów jest optymalne.
Wydaje mi się jednak, że jest jeszcze gorzej. Dla liberalizmu ekonomicznego rzesza ludzi płaconych przez państwo, pracujących dla dobra ogółu i których wydajność pracy jest niemożliwa do sprawdzenia jest czystym absurdem. Wiadomo przecież, że jedyna uznana motywacja w pracy to zysk osobisty, a ilość zarobionych pieniędzy jest jedyną miarą wartości człowieka.
Nie widać jakoś żadnej możliwości złagodzenia tego systemu, więc pewnie służba zdrowia i oświata zostaną w końcu całkowicie sprywatyzowane. I będzie to kolejny cios dla drogich nam ideałów demokratycznych.
grzes
Ekscytacja tematem wąsów jest oznaką nie tyle poziomu polskiej polityki, również edukacyjnej i zdrowotnej (co do niej nie mam złudzeń), ale poziomu znacznej części dziennikarzy. „Obsługiwać” takie wydarzenia jest znacznie łatwiej niż naprawdę na czymś się znać. Na szczęście to poziom nie wszystkich. Dlatego czytam „Politykę”.
Grzes
Czy ludzie nie zatrudnieni przez panstwo, a na ktorych produkty i uslugi jest zapotrzebowanie, nie pracuja dla dobra ogolu?
„drogich nam ideałów demokratycznych.”
Kto to jest „nam”?
Kłopot Polski to brak rządu, który umie podejmować decyzje – nie wszystko przekłada się od razu na sondaże. Może na Zachodzie są też problemy z edukacją, ale przypomnijmy sobie, ile mamy naukowych nagród Nobla, czy w ogóle jeszcze istnieją polskie produkty techniczne? I na jakim poziomie? Wiadra ocynkowane? Polska nie jest krajem aż tak biednym, żeby nie mogła mieć przyzwoitych szkół, uczelni, własnych wynalazków itd. Trzeba tylko się tym zająć, no i będzie kosztować. Chiny startowały z dużo niższego poziomu, ale jeszcze Teng zapoczątkował politykę zdobywania wiedzy na Zachodzie. Może by tak nasi politycy, skoro już muszą zaciągać w USA zobowiązania, spróbowali coś zrobić w sprawie nie wiz dla budowlańców, ale dla studentów. Jest mnóstwo rzeczy, które można byłoby zrobić, ale niestety nie mamy prawdziwego rządu. Upokarzać kolejne grupy ludzi to nie jest żadna odwaga jak się ma aparat przemocy. Odwagą jest myślenie o przyszłości kraju i o tym, ze po nas inni będą tu jeszcze chcieli żyć. Wtedy przyda się Rospuda, dobre szkoły i szpitale, a nie lustracja.
TesTeq
no to czekamy, aż Kubica zapuści wąsa i mamy mistrza Formuły1
No właśnie, takie to nasze społeczeństwo obywatelskie. Ale jakie? I dlaczego?
W Białymstoku PO miała prawie 19 punktów proc. przewagi nad PiS. W sondazach przedwyborczych. Po dwóch tygodniach, w wyborach, w tymże Białymstoku, z przewagą 12 pkt. proc. zwyciężył PiS.
Co sie stało w Bialymstoku podczas tych dwóch tygodni, co zmieniło poparcie polityczne ponad 1/3 wyborców?
Nic sie nie stało. Ujawniło się tylko to, że społeczeństwo napędzane jest żądzą zemsty nad tymi, którzy, według tegoż społeczeństwa, byli „na wozie”, a jednocześnie to samo społeczeństwo czuje, że nie należy przyznawać się publicznie do tych krwawych chuci. Dlatego, pytani o preferencje wyborcze, białostocczanie (tak jak i wielu innych gdzie indziej) przedstawiali sie jako oświeceni (prawie „wykształciuchy”), ale gdy już nikt tego nie widział, ani nie słyszał, mruczeli do siebie przez zaciśnięte zęby „dokopcie im” i wybierali tych, co dokopują.
Tak, takie to właśnie to nasze społeczeństwo obywatelskie.
c.d.
no, może nie „ponad 1/3 wyborców”, a, powiedzmy, 1/5.
Panie Adamie. Rzecz w tym, że PO nie jest prawdziwą opozycją. Co więcej, nie może być opozycją prawdziwą. Te dwie formacje mają podobny ogląd rzeczywistości, podobną hierarchię wartości, podobnie odwołują się do chadecko-konserwatywnego elektoratu, jedyna istotna różnica między nimi to recepty na gospodarkę i fakt, że PO zagospodarowuje raczej elektorat inteligencki i wielkomiejski, podczas gdy PIS lepiej jest postrzegany w środowiskach, powiedzmy, ludowych. Mnie osobiście jest wszystko jedno czy to JMRokita wymachuje przed nosem A.Kwaśniewskiego palcem wskazującym, czy robi to p.Ziobro w poczuciu misji. Najpoważniejsze różnice między nimi postrzegam na poziomie semantycznym – przywódcy PIS operują językiem ogromnie agresywnym, jednoznacznym, grupują wokół siebie polskich humbejwinów, czują się zagrożoną ze wszech stron twierdzą. Przywódcy PO są znacznie lepiej wychowani, ich język jest bliższy poprawnej polszczyźnie, nie stosuje odniesień antyinteligenckich, nie drażni tak bardzo. Ale co w treści? PO tak bardzo boi się zepchnięcia na lewo, w stronę LiD, że niemal licytuje się z PIS-em na wierność ideałom prawicy. Nie ma w niej miejsca na laicki liberalizm (o żadnym libertyniźmie to i mowy nie ma), a podziały we współczesnej Polsce przebiegają ostro wzdłuż podziałów nadbudowy, nie bazy – by się odnieść do języka sprzed lat. W rzeczywistości są to dwa skrzydła tej samej partii pod skłóconym przywództwem. I jakaż to może byc opozycja?
grzes 9:23 Przypisywanie obecnej ekipie liberalnych (neoliberalnych) inspiracji ideologicznych nie ma żadnego uzasadnienia. Ochrona zdrowia i Edukacja to obszary gospodarki, których nie da się w pełni sprywatyzować a Kaczyński jest akurat ostatnim politykiem w Polsce, którego mozna podejrzewać o takie zamiary. Problemem Kaczyńskiego jest natomiast to, że on jest mocny jedynie, definiując to na sposób marksistowski, w sprawach nadbudowy. Tymczasem nasze szkoły i szpitale to jak najbardziej baza i to baza, na której musimy jako społeczeństwo oprzeć nasz rozwój.
TesTeq,
w Kanadzie pensja podstawowa lekarza placona jest z budzetu i pensje, o ktorych pisze to sa pensje „budzetowki”. Te pensje roznia sie miedzy prowincjami (w Quebeku sa ponoc jednymi z najnizszych w Kakadzie, i dlatego lekarze emigruja „za chebem”, choc chcialo by sie powiedziec „za fois gras”…).
Powszechna sluzba zdrowia o jednolitym standardzie od Wschodu po Zachod to osiagniecie, z ktorego Kanada zawsze byla dumna i w ten sposob dystansowala sie najwyrazniej od swego poludniowego sasiada. Prywatna praktyka istniala tam, gdzie swiadczenia nie byly kryte przez system (powszechnosc oznacza, ze system kryje wszystkich, ale nie wszystko…), i zarobione w ten sposob pieniadze lekarz dostawal jak kazdy inny uslugodawca, bezposrednio od pacjenta (lub jego ubezpieczyciela prywatnego).
Ten powszechny, panstwowy system swiadczen zdrowotnych wali sie w gruzy z powodow, o ktorych pisalem wyzej. W Quebeku wydatki na sluzbe zdrowia juz pochaniaja cos okolo 30% wydatkow panstwa, i z kazdym rokiem jest coraz gorzej.
Piszac o puszce z Geanta mialem przed oczyma zardzewialy blaszak z ledwo widocznym jeszcze logo sieci sklepow, znaleziony pod plotem odgradzajacy teren budowy nowej siedziby regionalnej Kasy Chorych.
Pozdrawiam.
Panie Redaktorze,
zróbmy to razem. Ja właśnie zpuściłem oprócz wąsów także brodę.
Widać mija zgryzota jest większa.
Pozdrawiam
Panie Redaktorze, Szanowni Blogowicze !
A moze lepiej zajmować się wąsami Pana senatora Putry niźli Jego poglądami czy „wartościami” (sic !) promowanymi przez PiS ? Mimo groteskowości i walorów prosto z tzw. „sezonu ogórkowego” (tak się keidys mówiło
o kanikule ?) ten news jest przynajmniej ambiwalentny i nie powoduje palpitacji serca (przynajmniej mojego).
Na co nam przyszło – pozdro.
Panie Redaktorze: Przecież najgorsze jest to, że PiS nie tylko pomija lekarzy i nauczycieli, pomija ‚prawdziwe życie’, ale że oprócz tego rości sobie prawo do decydowania o tym jak prawda i życie mają wyglądać.
Okazuje się, że nie ma Polski poza rządem i polityką, nie ma Prawa poza ustami ministra Ziobro, nie istnieje Społeczeństwo oprócz elektoratu. TKM.
Prawdziwe życie to Oni i nie dadzą mi o tym zapomnieć. Powinienem żyć kolejnymi roszadami na stanowiskach, nowymi odezwami do narodu, radować zalotami Wodza, który może tym sposobem znajdzie jakiś lepszy sens życia (oby). A jak się nie podoba, to obywatela weźmiem w kamasze.
Co do wąsów: trzymam kciuki. Kiedy będą właziły do zupy proszę dać znać. 😀
dana1 Zgadzam się, PKB PPP per capita jest jakimś punktem wyjścia dla rozmów o tym ile lekarze powinni zarabiać (by nie mieli ekonomicznych powodów do emigracji). Nie sądzę, by płace mogły się kształtować aż tak optymistycznie (na państwowym garnuszku, ze wszystkimi niewydolnościami systemu. aha – wcale nie twierdzę, że system ma być hiperliberalny) ale mielibyśmy wyobrażenie o skali problemu. Myślę też, że wcale nie idzie o to, by lekarze zarabiali tak jak w UE, ale by zarabiali godnie w ramach naszych polskich możliwości gospodarczych.
By nie czuli się jak niewolnicy. Lekarza w rodzinie nie mam, lekarzom wcale się nie dziwię.
Jacobsky: Niestety najwyraźniej nie ma górnej granicy kosztów usług medycznych. I czy komuś Friedman się podoba, czy nie, tu chyba miał rację.
——-
Taki urok i logika PiSowskiego bolszewizmu…. Nie, wróć! Taki urok i logika widowiska naszej biednej polityki, że karmi się i zadowala poparciem każdego tłumu, każdego tabloidu. Kto wie, jak długo może być uprawiana na urabianym w kulturze podejrzeń i zaocznych wyroków nie-społeczeństwie.
Im dłużej patrzę (staram się nie patrzeć) tym bardziej się przekonuję, że krajowi potrzeba będzie zręczności Munchhausena, by opuścić bagno w jakie wciąga nas obecna ‚elita’.
Tss!
Masz chyba rację, że nie wszystkie wybitne osobistości nosiły wąsy. Wezmy chociazby Marię Skłodowska Curie.
Pozdrawiam
InDoor pisze: „Tss! Masz chyba rację, że nie wszystkie wybitne osobistości nosiły wąsy. Wezmy chociazby Marię Skłodowska Curie.”
Rzeczywiście! Kopernik też nie miała wąsów!
InDoor – 23.05., godz. 17:29.
Weżmy. Uśmiechnęłam się z podziwem dla Pana refleksu.
Również pozdrawiam.
Jedno słowo na temat „bolszewizmu”. Ten epitet pojawia się coraz częściej, jest radykalnie negatywny, jak w epoce PRL-u „faszyzm”. Ciekawa ewolucja słownictwa…
Przecież bolszewizm to nie to samo co faszyzm czy ideologia nazistowska, wszystkie te terminy mają zupełnie oddzielne desygnaty, może lepiej byłoby zachować trochę umiaru.
Nie bronię żadnego z nich. Po prostu amalgamaty pojęć nie sprzjają rozumowaniu.
grzes
PS. Dana 1, nie wiem czemu nie chcesz zrozumieć mojego poprzedniego wpisu o liberaliźmie. Twój komentarz wydaje się być nie a propos.
Jakobsky: et encore une fois foie gras, SVP!
grześ
bolszewizm to nie epitet, to ściśle określona postawa życiowa.
zobacz definicję:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bolszewicy
Bolszewicy to określenie grupy członków SDPRR, która na II Zjeździe tej partii w 1903 roku, uznała się za większościową frakcję w partii, a swoich przeciwników określiła jako mienszewików (uznając że są w mniejszości).
chodzi o to, że niektórzy ludzie uznają a priori, że to oni są większością, niezależnie od tego jak jest naprawdę. Może się bolszewizm objawiać na gruncie religijnym, politycznym, obyczajowym. Zawsze jednak jest to ta sama postawa. Gdybyś czytał uważniej komentarze, znalazł byś już wcześniej tę definicję.
Grzes
Nie tak dawno zwocilem twoja uwage na termin „totalitaryzm” ktorego
uzyles bardzo dowolnie. Teraz buntujesz sie przeciw uzyciu
epitetu „bolszewizm” przez Bartka. Zgoda ze faszyzm i bolszewizm to dwa rozne pojecia. Zjawiska te wystapily jednak rownolegle i wzajemnia inspiracja i fascynacie sa historycznym faktem. Czworokat Lenin- Mussolini- Stalin -Hitler jest oczywista figura dla historyka idei. Oczywiscie wolalbym by Bartek opisujac KaKaizm (prywatny neologizm) nie nazywal go bolszewizmem, a raczej demagogia prowadzaca w kierunku autorytaryzmu.
Faktycznie nie rozumiem na czym mialby polegac cios jakiego doznala by demokracja w wyniku prywatyzacji sluzby zdrowia i oswiaty. Np system kuponowy? To tylko przyklad.
Jesli twoj wpis ma charakter ironiczny to ironia nie jest w nim (dla mnie)
dostatecznie czytelna. Pozdro.
Bartek
Ja wcale nie chce by lekarze w PL zarabiali jak w starej UE. Jesli ich zarobkow nie reguluje rynek to powinny one byc adekwatne do mozliwosci kraju.
PKB jest niedoskonalym ale akceptowalnym miernikiem. Mysle nawet ze
powinien to byc PKB nie korygowany sila nabywcza.
Czyli na przykladzie Francji : 9(PL)/33,9(F)*100 = 26,5%
pozdro
Borsuk, dziękuję. Kim byli bolszewicy dowiedziałem się już jakiś czas temu, w szkole. Nazywanie „bolszewizmem” przekonania, że reprezentuje się większość jest tak samo trafne jak nazywanie „hitleryzmem” budowania autostrad. Bo, gdyby jakiś młody człowiek przeczytał o tym jaki Hitler na autostrady kładł nacisk, mógłby sobie taki termin ukuć.
Niestety, oba te terminy istnieją już i mają zgoła inne znaczenie. Zapraszam do poczytania w poważnych źródłych.
Dana 1. Miło mi, że zgadzasz się, że bolszewizm to nie to samo co hitleryzm. Reszta niepotrzebna: wszyscy wiedzą o związkach i o przeciwieństwach tych ideologii. Jeżeli już koniecznie chcesz podkreślać ich pokrewieństwo, pozwól że dodam, że pierwszy napędzał się nienawiścią do bogatych, drugi do żydów. Pierwszy uważał, że bogatych trzeba reedukować, drugi, że żydów trzeba zniszczyć.
Pozdrawiam
grzes
TEsTeq!
To wcale nie jest śmieszne 🙂
Ja podczas pierwszego spaceru w Polsce (przez zupełny przypadek prowadził on po ulicy Piotrkowskiej w Łodzi) nie znając nawet słowa po polsku, jak zobaczyłem w kinie Polonia plakat filmu Viridiana Luisa Bunuela, to przez chwili byłem szczerze zaskoczony. Mi się zawsze bowiem wydawało, że jest to film samego mistrza a nie jego żony, Luisy.
Pozdrawiam
Grzes
re…. co?
grzes,
touché…
Nie bardzo rozumiem, gdzie w uzyciu slowa „bolszewizm” tkwi zadra, ktora tak irytuje „grzesia”.
Slownictwo ma to do siebie, ze ewoluuje (ortografia francuska tez, jak zauwazyles, zwlaszcza kiedy jest ona stosowana przez profanow), a wiec prawdopodobnie, w odczuciu wielu osob, slowo „bolszewizm” uzyte w odniesieniu do ostatnich wypowiedzi Ziobry czy innych pingwinow z PiSu pasuje bardziej niz np. slowo „faszyzm”.
W semantyce tego slowa kryje sie zarowno nieskrywana niechec do poczynan obecnej ekipy, „rewolucyjnosc” wykrzykiwanych przez te ekipe frazesow oraz wprowadzanych rozwiazan oraz w ogole „rewolucyjnosc” programowa, wyrazajaca sie miedzy innymi w niecheci do podstawowych intytucji demokratycznych.
Jednoczenie slowo „bolszewik”, uzyte wlasnie w odniesieniu do przodownikow obecnej krucjaty antyokomunistycznej jest dobrze wywazona uszczypliwoscia, mniej niegrzeczna niz okreslenie „faszysta”, natomiast bardziej soczysta niz neutralny znaczeniowo „totalitaryzm”, ktory w gruncie rzeczy rowniez pasuje do sytuacji.
Poza tym faszym faszyzmowi nierowny. Faszym to nie tylko hitleryzm i wydaje mi sie, ze do umyslowosci obecnej ekipy rzadzacej i sporej czesci prawicy pasuje raczej model wloski czy hiszpanski z okresu miedzywojennego, rowniez okreslany mianem faszyzmu. O ile wiem, faszyzm hiszpanski nie napedzal sie nienawiscia do zydow, a momi to faszyzmem pozostal. Idem: Wlochy.
Pozdrawiam encore une foie 🙂
Jacobsky
grzes
Hmm… nie bardzo rozumiem, skąd to nawiązanie do faszyzmu – pewnie odbyła się jakaś dyskusja, której nie miałem przyjemności czytać.
Nie nazwałbym faszyzmem działań Ziobry i jemu podobnych – do tego o wiele za daleko i nie podrodze.
Jacobsky ma rację – nie przykładam wielkiego znaczenia do absolutnej historycznej poprawności tego określenia. Pierwsze skojarzenia, jakie nasuwają mi się w związku z bolszewizmem (nie tylko historycznym, ale samym określeniem b~) to:
– rewolucyjna ślepota
– absolutne przekonanie o własnej racji
– nienawiść do poprzedniego (konserwatywnego, heh) porządku
– brak poszanowania dla standardów państwa prawa
– opluwanie człowieka
– postulat, by ludzi powyżej __ roku życia rozstrzelać
– silne zideologizowanie
– monopolizacja systemu podejmowania decyzji
– zaoczne sądy oparte na łasce ludu
– lincz
– błyskotliwe kariery młodych, miernych, głupich fanatyków oddanych ideologii
– szczucie społeczeństwa przeciwko sobie
– próba zawładnięcia państwem i podporządkowania sobie myślących niezależnie
– szantaż, szczeniactwo i huligaństwo.
Być może rzeczywiście bolszewizm w kategoriach historycznych nijak nie obejmuje tych wszystkich myślników. Trudno było mi jednak znaleźć coś równie bliskiego.
Pozdrawiam. 🙂
Byłbym zapomniał – ostatni myślnik:
– hołdowanie głupocie i utwierdzanie się w niej w ramach kółek wzajemnej adoracji.
o proszę, Jacobsky i Bartek w sposób naukowy wyłożyli dlaczego to co uprawia PiS to właśnie jest bolszewizm.
Zanosi sie zatem w Polsce na bunt umysroli i intelektuasow. Pisze te slowa natchniety falo neologizmow wspolczesnej polszczyzny. Mam tu oczywiscie na mysli pracownikow umyslowych i intelektualistow. Chca oni oczywiscie zarabiac wiecej a pracowac mniej. Ze wzgledu na to, ze pracownicy sluzby zdrowia oraz nauczyciele sa w wiekszosci pracownikami panstwowymi oznaczac to musi podwyzke podatkow badz rezygnacje z innych przedsiewziec budzetu. Osobiscie proponowalbym odsprzedanie paru samolotow F16, dla ktorych i tak brak pilotow , badz rezygnacje z wysylania korpusu ekspedycyjnego do Iraku i Afganistanu. Te ostatnie misje wydawaly mi sie zawsze bezsensowne a teraz, gdy brak jest pieniedzy aby godziwie oplacic niezbedne dla funkcjonowania Panstwa uslugi zaoszczedzenie na nich ma tez zdrowe uzasadnienie ekonomiczne.
Jest tez inne, wolnorynkowe rozwiazanie, ktore nie wymaga wiekszych nakladow pienieznych a ma walor samoregulacji. Jest nim uwolnorynkowienie obu profesji. Zwazywszy jak malo jest przykladow by zarzad panstwowy jakakolwiek dziedzina zycia publicznego byl ekonomicznie rozsadny i pragmatycznie efektywny pozwolmy dzialac naturalnym prawom podazy i popytu dla ustalenia racjonalnych plac osob zainteresowanych i oplat pobieranych przez uslugobiorcow. Jest to jednak rozwiazanie zbyt proste aby bylo do przyjecia. Tak jak w komunistycznej Polsce bylo malo komunizmu tak w Polsce kapitalistycznej nie widac jakos roli wolnego rynku mimo wielu pustych deklaracji w obu przypadkach.
borsuk,
niczego nikomu nie wykladalem, a juz tym bardziej w sposob naukowy. Co najwyzej dale swoja opinie an temat zasadnosci stosowania slowa „bolszwizm” oraz pochodnych w odniesieniu do pewnych tendencji wystepujacych w Polsce.
Opinia jak opinia: mozna sie z nia zgadzac lub nie.
Nad Bobolą to tylko egzorcyzmy odprawić. Dobrze, iż to nie epoka Wielkich Inkwizytorów; ktoś by się na pewno za niego wziął.
Pozdro.
Juszczenko: mamy do czynienia z cichym zamachem stanu.
Ja: ditto.
Jakobsky, oczywiscie, nazywanie ich „bolszewikami” mogloby byc dowcipne. Niestety, nie zauwazylem ironii (a moze jej nie bylo?). Poza tym nigdy nie nazywalem obecnej wladzy w Polsce totalitarna, tak jak i nie powiedzialem, ze faszyzm musi koniecznie byc zydozerczy.
O co mi chodzi? Boje sie, ze w Polsce rosnie pokolenie wychowane na lustracji i Giertychu, tak jak my bylismy wychowyni na marksizmie-leninizmie. Sprzeciwialismy sie temu, ale nie bylo niczego co moglo te luke po marksizmie zatkac. Brak dostepu do innej niz oficjalna informacji.
Bartek, słowa mają swoje znaczenie i przy pomocy słów się myśli. Zmienianie znaczeń słów jest jedna z podstaw propagandy. Obstaję przy tym, co pisałem juz w dyskusji na temat faszyzmu i co dzisiaj pisze też Jakobsky: władza braci K przypomina hiszpanie Franco. Bolszewizmu natomiast nie przypomina w niczym. Ten był systemem totalitarnym, opartym na promocji wszystkich, którzy tylko chcieli powiedzieć „tak”. Istotna cecha: partia bolszewicka działała sama, infiltrowała wszystkie struktury demokratyczne i niezalezne organizacje. Niszczyła cerkiew. Nie oparła się na zadnym zagranicznym sojuszniku.
Tak jak dla słów sa słowniki, w których można łatwo znalezc ich znaczenie, tak w politologii sa ważniejsze i mniej ważne cechy systemow. A najmniej ważna cecha bolszewizmu jest przekonanie o własnej racji. Powiedziałbym, ze niewielu politykow watpiacych w swoja racje pojawia sie na swiecie. Niezwykle szybko znikaja z areny politycznej.
Dana 1: przestraszyłem się i sprawdziłem w słowniku. Reedukacja to jak najbardziej OK po polsku. Widzisz, ty juw zapomniałes, a ja jeszcze pamietam…
Pozdrowienia
grzes
U Tomasza Lisa Tomasz Lis, podziębiony?, z bardziej adekwatną niż zwykle werwą dociekliwy w sprawie solidarnego państwa. Przygotował się i będąc rzeczywistym gospodarzem salonu może spowoduje, że przedstawiciel PiS okaże się subtelniejszy, a i reprezentant PO znajdzie parę słów na ważny temat.
Nie znalazł. nie podjął tematu sładek na ubezpieczenie zdrowotne rolników. Dziewięć razy więcej płaci na ubezpieczenie społeczne ubogi klient ZUS od każdego klienta KRUS, biednego, średniozamożnego i bogatego. Ciekawe.
PiS kwestią jw się nie zajmie, bo klienci KRUS to w znacznej mierze elektorat PiS?
mw!
A czy on to mówił szeptem czy wrzeszczał ? (o tym cichym zamachu stanu)
grzes,
uzywajac „bolszewika” i pochodnych czynie to czesciowo w konwencji uszczypliwo-ironicznej, a czesciowo na powaznie, bo jesli ktos (Szczyglo) nazywa orzecznictwo TK „kontrrewolucja”, a sedziow poplecznikami ideologii wrogiej wobec wladzy, to tego typu wypowiedzi (bezkarne ze strony zwierzchnikow) nalezy brac na powaznie, i przykladac do nich wlasciwa miare, nawet jesli jest ona czesciowo ironiczna.
Co do zydozerczosci faszymu:
„…Jeżeli już koniecznie chcesz podkreślać ich pokrewieństwo, pozwól że dodam, że pierwszy [bolszewizm] napędzał się nienawiścią do bogatych, drugi [faszyzm] do żydów. Pierwszy uważał, że bogatych trzeba reedukować, drugi, że żydów trzeba zniszczyć.”
To nie moje slowa.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Jakobsky, ciekawe, bo i też nie moje. Przeczytaj, proszę, zdanie które je poprzedzało. „bolszewizm to nie to samo co hitleryzm.” O faszyźmie nie było mowy.
Pozdrawiam
grzes