Podlaski blamaż

I mamy pierwszy test naszej demokracji obywatelskiej po przejściach lustracyjno-konstytucyjnych: blamaż podlaski. Blamaż w Augustowie, choć podobno z tymi TIR-ami nie da się żyć. Blamaż gwiazd i gwiazdeczek polskiej polityki, od lewa do prawa, bo agitacja poszła w gwizdek.

Kiedy piszę te słowa, przewidywana frekwencja wyborcza wynosi ok.25 proc. To oczywiście lepiej niż mogli przypuszczać skrajni czarnowidze, ale fatalnie w porównaniu z Francją. Na prowincji we Francji też ludzi szli głosować.

Absencja na Podlasiu może mieć lokalne przyczyny, których nie znam, ale na razie wychodzi na to, że ludzie mają w nosie warszawsko-krakowskie spory o zagrożenie demokracji w Polsce, tak samo jak mają w nosie dolinę Rospudy i – w Augustowie – poprawę komfortu własnego (!) życia. Więc na czym im naprawdę zależy? Co by sprawiło, że poszliby nie grilllować tylko głosować? Na absencji wygrywają zwykle partie u władzy – zobaczymy, czy to potwierdzi się i na Podlasiu.

Dla osłody dyskusja w ,,Dzienniku” z przytomnym głosem naczelnego, Roberta Krasowskiego: wbrew temu, co teraz usiłują wmówić opinii przegrani w sporze lustracyjnym politycy PiS, ustawa przegrała nie wskutek kontrataku ,,układu”, tylko wskutek przypadkowego zbiegu okoliczności. A łancuch uruchomiła Ewa Milewicz, która sama z siebie oświadczyła, że nie podpisze lustracyjnego kwitu.

To bliskie mi czytanie historii: rolę przypadku i jednostki modnie jest ignorować lub wręcz negować. Co co tak czynią, padają zwykle ofiarą teorii spiskowych. No bo przecież skoro Wałęsa nie przeskoczył płotu w Stoczni, a Borusewicz nie ogłosił strajku, to nie było strajku – była ,,gra operacyjna” SB.

I jeszcze kuriozum w ,,Rzepie” – list Krystiana Brodackiego do prezesa Stępnia. Autor wytyka III RP, że przez całych 18 lat nie zdołała przeprowadzić lustracji, dekomunizacji, deubekizacji, a przecież – wspomina – Stępień nauczył go piosenki, którą on, Stępień, śpiewał w internacie wraz z innymi solidaruchami: Za Wilno, za Grodno, za Katyń, za Lwów zapłaci czerwona hołota!
Nie zapłaciła – ubolewa Brodacki – za to ,,sfora piesków sprzedajna” atakuje dziś Wildsteina.

Hm, też śpiewałem z solidaruchami w moich internatach w Uhercach i Nowym Łupkowie tę samą piosenkę, ale nawet wtedy nie przyszłoby mi do głowy brać ją dosłownie. Miałem mgliste wyobrażenie, jak mogłaby wyglądać Polska wolna od komunizmu, ale trzymałem się formuły Tuwima – niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość, a ona wyklucza samosąd i zemstę. Ciekawe, czy Tuwim głosowałby na PiS.