Segregacja według Dorna

Marszałek Dorn chce podzielić dziennikarzy akredytowanych przy Sejmie. Sam pomysł zaskoczył mnie mniej niż metafora wzięta z socjologii republiki rzymskiej. Czy przypadkiem nie zdradziła, jak lider PiS wyobraża sobie idealny ład społeczny? Bo w końcu czemu segregować tylko media? PiS, Samoobrona, LPR i ojciec Rydzyk będą arystokracją IV RP, ekwitami mianuje się sympatyków koalicji, a reszta Polaków będzie plebejską hołotą. Naturalnie żartuję – tak jak marszałek.

Wygłupił się z tą segregacją, jak wcześniej z braniem lekarzy w kamasze, a może celowo zagrał na skłócenie mediów, które będą musiały antyszambrować, pokornie dopraszając się łaski, czyli bumagi ,,patrycjusza” dla swojego sejmowego sprawozdawcy. Zaczną się podchody, a może i naciski: dostaniecie patrycjusza, ale cofniemy, jak będziecie za bardzo nam, sejmowi, przeszkadzali w pracy. A szczególnie uciążliwych zawalidrogów zaraz będzie można zdegradować do plebejuszy.

Ale coś w tym nieszczęsnym pomyśle marszałka jest. Praca sprawozdawcy w polskim parlamencie może zagrażać zdrowiu dziennikarzy, co pokazała scena z Katarzyną Kolendą Zaleską leżącą na ziemi po interwencji ochroniarzy premiera Kaczyńskiego. Premier przysłał potem dziennikarce kwiaty, ale rzeczywiście coś tu nie gra. Warunki pracy dziennikarzy bywają fatalne, a to odbija się na nas, odbiorcach ich relacji.

Jest jeszcze jeden problem. W Polsce do obsługi parlamentu posyła się często faktycznie bardzo młodych, więc pewno niezbyt doświadczonych dziennikarzy. Często można odnieść wrażenie, że oczekuje się od nich tylko podsunięcia posłowi ,,sitka” pod nos i przekazania jak najszybciej jakiegoś smacznego kąska do zacytowania na antenie lub w druku – nieważne, czy z sensem, byle śmiesznie. Nie jest to dobra praktyka. Korespondenci parlamentarni to w świecie elita zawodu. Bywa raczej ukoronowaniem kariery. Komuś takiemu nikt nie śmiałby proponować nie tylko ,,plebejusza”, ale i ,,patrycjusza”. Tylko że takiej elity nie da się zbudować biurokratycznie, a zwłaszcza metodą dziel i rządź. 

PS. Dziś mija 30 lat od śmierci Staszka Pyjasa, mego kolegi z polonistyki UJ, uczestnika studenckiej opozycji demokratycznej. Ludwik Dorn należał do tego samego ruchu Studenckich Komitetów Solidarności i chwała mu. Szkoda, że akurat w tę rocznicę marszałek Dorn trafił na czołówki mediów z okazji ,,segregacji”, a nie z okazji rocznicy Staszka.