Wola mocy
Żeby posłuchać i pomyśleć o czymś innym, wybrałem się do BUW-u na spotkanie z autorem książki o Nietzschem, Krzysztofem Michalskim. Sala wystawowa na parterze wypełniona ale nie pękała w szwach. Dużo młodzieży. Nic dziwnego: była też okazja posłuchać Leszka Kołakowskiego i dominikanina Jana Andrzeja Kłoczowskiego, i jeszcze Agaty Bielik Robson. Poseł Rokita musiał wyjść przed końcem, żeby zdążyć do sejmu. Adam Michnik nie miał poselskich obowiązków, został do końca prawie dwugodzinnej dyskusji. Czyżby i oni, zwierzęta polityczne, chcieli odetchnąć od PiS-owskiej wojny wszystkich ze wszystkimi?
Ale Nietzsche to nie jest chwila relaksu. Kołakowski wyznał, że Nietzschego nie lubi za pogardę dla zwykłego życia zwykłych ludzi i za to, że Nietzsche nie lubił równości w znaczeniu oświeceniowym. Kłoczowski nazwał Nietzschego myślicielem religijnym w stylu wczesnych filozofów starogreckich. Bialik-Robson poprawiała: był myślicielem sakralnym, ale nie religijnym. Sakralnym w sensie Levinasa. Michalski przypomniał, że ktoś, kto pisze esej o Nietzschem, nie musi być nietzscheanistą. Mój mistrz interpretacji Gadamer – dodał – twierdził, że najpierw trzeba zrozumieć racje, dla których czyjś świat jest jaki jest, a dopiero potem go interpretować. Z każdym zdaniem dyskusji ogarniał mnie większy spokój. Są jeszcze w Polsce filozofowie.
Młodzież słuchała, reagowała, ale nie wyczuwałem, z czym sympatyzuje, z którym z dyskutantów. Czy to był zlot młodych nietzscheanistów czy raczej przeciwników filozofa? Ciekawe, jak popularny jest wśród naszych polityków autor ,,Woli mocy”. Na przykład posłowie Mularczyk i Girzyński wyglądają mi na nietzscheanistów. Zero litości dla przeciwnika. Radosna pewność siebie. Girzyński wyznaje w ,,Co z tą Polską”, że i on dojdzie do takich tytułów jak profesor Osiatyński. Ale już dziś poseł PiS ma czelność wypomnieć profesorowi, że nie ma takiego mandatu społecznego jak on, poseł Girzyński, i powinien o tym pamiętać, kiedy zabiera głos publicznie. Dorn chce segregować dziennikarzy, Girzyński – segregować uczestników debaty publicznej. Czy pełnoprawnymi uczestnikami są tylko posłowie PiS? Takie zaczepki pod adresem profesorów – w tym samym programie Girzyński zaatakował Geremka – przypominają czasy stalinowskie, kiedy ZMP na polecenie komunistów rugał burżuazyjnych profesorów. Osiatyński ma rację: w sporze PiS z Trybunałem Konstytucyjnym chodzi o coś więcej niż o rozbrojenie legislacyjnego bubla. Chodzi o publiczne zdyskredytowanie kluczowej a niezależnej jeszcze od PiS instytucji demokratycznego państwa prawa. To nie są żarty. Do czego dalej popchnie Polskę PiS-owska wola mocy?
Komentarze
Ponoc, kiedy Moc rozsadzia w jego mozgu semantyczna spojnosc, Nietzsche wybiedl na ulice, tam przytulil sie do lba bitego pociagowego konia i gladzac jego pysk, rozplakal sie.
Moze kolataly sie w nim resztki klamliwej wiary,wiary zywionej na zlosc swemu swiatu, ze jest Polakiem, a tradycja kaze wierzyc ze Polacy kochaja konie.
Mam nadzieje ze PIS-owska wola mocy, jest tylko PIS-owska. Ze nie jest to „rosnacy guz” integralnie wrosniety w nasza kulture i tradycje.
Tę wolę mocy u panów Girzyńskiego, Ziobry i Mularczyka et consortes należy chyba kojarzyć nie tyle z Nietzschem, co z totalitaryzmem. Hitlera też wiązano z nietzscheanizmem, mimo wszystko niesprawiedliwie dla Nietzschego. Dziś w Polsce jest jakieś 30% ludzi gotowych pójść za „silną władzą”. Jeśli to się utrzyma, możemy mieć jako społeczeństwo ciężkie lata. Nie chciałbym na starość uciekać z wolnej Polski, bo stała się faszyzującym skansenem (nie zostałem we Francji w stanie wojennym, choć mogłem). I obawiam się, że UE nam niezbyt wiele pomoże, jeśli wolne wybory potwierdzą mandat naszych rodzimych „nietzscheanistów”.
Nietsche i PiS? Dlaczego szukać tak daleko… Zastosujmy drogie Gospodarzowi kryterium estetyczne. Nietsche był erudytą, znawcą historii antycznej. Jego język był bardzo bogaty, piękny, wyrafinowany.
Język PiS przypomina język niedouczonego proboszcza z prowincjonalnej parafii. Ideologia, ambicje i głębia myśli politycznej zresztą też…
Pozdrowienia
grzes
Na początku lat siedemdziesiątych dostałem od znajomego księgozbiór po jakimś działaczu partyjnym. Miało wylądować na makulaturze a wylądowało u mnie na strychu . Przez wiele lat stanowiło źródło podpałki do pieca. Niestety po książkach i paryjnych publikacjach pozostały resztki. Ale co się naczytałem to moje. 🙂
Gdy słucham młodych gniewnych , ale też najważniejszych działaczy PiSu ciągle mam przed oczami Nowe Drogi z lat pięćdziesiątych. Styl i Forma pasują jak ulał do komunistycznej retoryki . Częśc prawdy staje się prawda absolutną w którą wierzyć powinni wszyscy bo jak nie to stają się wrogami demokracji. Jeśli nie należysz do Parti wiedz, że twoje dni są policzone i nie jest ważne jakie masz kompetencje i doświadczenie zawodowe . A mówią , że historia jest nauczycielką dla współczesnych . Historia ale Jaka?
Szanowny Panie Redaktorze! Dziękuję. Pytanie „Do czego dalej popchnie Polskę PiS-owska wola mocy?” może znależć odpowiedż w pytaniu: do czego wola mocy popchnie PiS.
Pisze Pan mądrze, że „Najpierw trzeba zrozumieć racje, dla których czyjś świat jest jaki jest, a dopiero potem go interpretować”. Być może mieliśmy przyczynek do poznania tego świata w postaci zwierzeń Premiera Marcinkiewicza na temat jego relacji z ojcem i matką w wywiadzie, w którym mówił, że ojciec go lał (bił) pasem „na zimno”. Być może to tylko tyle i aż tyle.
Pisze Pan słusznie doceniając, że „Są jeszcze w Polsce filozofowie”. Ja proszę, by wskazać jeszcze jako pożyteczne istnienie w Polsce psychologów. Obawiam się, że za grą we władzę jaka się w Polsce odbywa stoją dramaty i tragedie dzieciństwa, podobnie jak i w przypadku Nietzsche (owej pogardy dziś też bardzo dużo jest).
Póki nie zrozumiemy, co powoduje posłami Mularczykiem i Girzyńskim, puty jak i oni będziemy dziećmi we mgle.
Pozdrawiam serdecznie.
Panie Redaktorze, pisze Pan, że w czasach stalinowskich ZMP na polecenie komunistów rugał burżuazyjnych profesorów. Ja w sam raz wtedy studiowałem na UJ. Byłem wtedy przytomny w obserwacjach, byłem także jak większość w ZMP, ale nie spotkałem ani jednego przypadku rugania profesorów przez tę organizację. Znam przypadki rugania ZMPowców przez profesorów. Nie przeczę, że było wiele innych złych rzeczy, ale byłbym zobowiązny o podanie przykładów. A tak to pozostaje rzucanie słów na wiatr.
No cóz , jeżeli wiceminister sportu z LPR Masin pisze zwaracjąc sie do mistra Bartoszewskiego: „panie – niech no będzie – Profesorze..”
Jeżeli osławiony profesor z KUL senator Bender w niegrzeczny sposób (chamski) deprecjonował niemiecka nagrodę dla prof. Bartoszewskiego.
Jezeli. . . Nie to zajmie zbyt dużo czasu.
Jak jest każdy widzi.
Okazuje sie jednak ,że można rozmawiać o filozofi i uprawiać politykę w jej pierwotnym -arystotelesowskim – znaczeniu.
Może i niewielu tak postepuje.
Contra spem spero.
Szanowny Panie Redaktorze !
Nt.Nietzchego istnieje wiele mocno kontrowersyjnych oraz diametralnie różniących się pogladów i interpertacji jego dorobku. To jeden z trzech myślicieli XIX wiecznej Europy, którzy z jednej strony stanowią kontynuację klasycznego Oświecenia (cokolwiek pod tym szerokim pojęciem się rozumie), a z drugiej – zburzyli „świety spokój” sytych społęczeństw „fin de siecle’u”: to Marks, Nietzsche i Freud. Co by o każdym z nich mówić „po nich” myśl europejska nigdy nie była już taka sama jak popszednio, a ich odddziaływanie wyszło daleko poza dysputy akademickie i naukowe traktaty czy jak Pan Redaktor opisuje – poza spotkania dyskursywne którego świadkiem byl Pan Redaktor. Wszyscy trzej myśliciele o których wspomniałem łączy z jednej strony „sakralność” i aprioryzm ich sposobu postrzegania świata, a z drugiej – żywiołowy i oświeceniowy anty-sakralizm ….. I dlatego wszyscy trzej w jakiś sposób winni byc rozpatrywani razem; i wszyscy trzej oceniani jako część naszego europejskiego, oświeceniowego dziedzictwa (z którym nota bene się identyfikuję).
Pozdro.
PS: O ile mi wiadomo F.Nitzsche pochodził ze zgermanizowanej szlachty polskiej (Wielkopolska) – Niccy – ale po polsku już nie pisał i nie rozmawiał. Utożsamia się go więc jednoznacznie z przestrzenią germańskiej kultury i takiegoż (heglowsko-kantowskiego) sposobu postrzegania świata.
PS: Porównywanie Nitzschego i jego myśli z „wypocinami” intelektualnymi, np. pp. posłów Girzyńskiego czy Mularczyka czy czołówki PiS, jest obrazą klasycznej myśli europejskiej – cokolwiek by o niej mówić i o jakie paranoje się później mog,ła ona zahaczyć (np. powiązanie nitzscheanizmu ze starogermańskimi przesądami i mitami, wykorzystywane przez niemieckich nazistów). To tylko na na wielkim marginesie.
Dana1: Delikatne sprostowanie. 3 stycznia 1889 Nietzsche zobaczył w Turynie konia bezlitośnie chłostanego przez wozaka, zrobił to, o czym napisałaś i zemdlał. Dopiero po wybudzeniu nigdy już nie był dawnym sobą.
Obawiam się, że obaj wymienieni posłowie z nietzscheańską postawą, wolą mocy i radosnym tańcem egzystencji mają tyle wspólnego, co np żaby z elektrowniami atomowymi. Grześ ma rację. Aż szkoda wymieniać tych trzech jednym tchem.
jasny gwint 09:12
Przykłady podawał niedawno Passent (na blogu), dot. UW i, o ile pamiętam, jeszcze jakiejś innej, centralnej, instytucji naukowej. Byłbyż Kraków już wtedy impregnowany od sił postępu?
Trybunał Konstytucyjny jest ostatnim lustrem, w którym PiS ma szansę się przejrzeć, które może uczciwie odpowiedzieć na pytanie, kto jest najpiękniejszy na świecie. Czy partia ta zechce spojrzeć w lustro, posłuchać, co ma ono do powiedzenie i wyciągnąć wnioski? Chyba nie, raczej przyłoży mu młotkiem – i to jest nadzieja dla przeciwników PiS.
Jeśli utożsamić wolę mocy z nowocześnie rozumianym „profesjonalizmem”, to w społeczności dzieje się teraz to, co w medycynie ma miejsce już od wielu lat: ustępowanie zasady ZAUFANIA na rzecz zasady kompetencji.
Bo widać wyraźnie, jak trudno zwalczać urządzenia autorytarno-totalitarne, gdy demokrację rozumie się wyłącznie proceduralnie, jako zbiór instytucji, a nie jako sposób działania i zorganizowania społeczeństwa.
Trudno jest pos. Kaliszowi dowodzić bezprawności Ustawy tylko na czysto jurydycznych zasadach, no bo i rzeczywiście, jej horror polega na pogwałceniu zasad etycznych, generalnie rozumianych zasad współżycia społecznego, a przede wszystkim ZAUFANIA. A jak tu powoływać się przed TK na brak zaufania społecznego do „demokratycznie” wybranej władzy?
Tylko w Konstytucji nadzieja, bo jest ona tak ogólnym aktem, opiera się na tak szerokim rozumieniu praw i wartości, że może właśnie tam uda się znaleźć prawnie akceptowany dowód na niedemokratyczność skarżonej ustawy (a z nią i całego PiS-owskiego rządu).
*
Kontynuujac filozoficznie: Z. Ziobro pokazał wczoraj kawałek logiki dialektycznej a la PiS:
Powiedział, że skoro ktoś z tak niwielkim zarzutem, jak chłopiec, który sfałszował legitymację, siedział w areszcie śledczym 3 miesiące, to jak może dr G., który ma 50 zarzutów – wyjść z aresztu śledczego? Skoro on by wyszdł, to wszyscy powinni wyjść.
Wg Ziobry zatem, areszt tymczasowy
1. zależy od ilości i ciężkości zarzucanego przestępstwa, PRZED jego udowodnieniem, więc spełnia rolę KARY pozbawienia wolności PRZED prawomocnym wyrokiem
2. jest aktem SPRAWIEDLIWOŚCI społecznej, bo skoro mali przestępcy siedzą w areszcie śledczym, to wielcy powinni tym bardziej (ani słowa o tym, ze mali siedzą bez powodu i powinni być zwolnieni).
Bo areszt śledczy stosuje się gdy jest niebezpieczeństwo utrudniania śledztwa przez matactwo i wpływania na świadków i/lub gdy istnieje groźba ucieczki przez wymiarem sprawiedliwości.
Nie ma to nic wspólnego z karą (przed wyrokiem!) ani ze sprawiedliwością wymierzaną przez „społeczeństwo” na wypadek, gdyby sąd miał inne zdanie niż masy (czyli linczem).
jasny gwincie 09,12
Moja przynależność do ZMP przypadłą na okres szkoły średniej. W mojej szkole należeli wszyscy, bez wyjątku – nikt o zdanie nie pytał. Uczył nas młody polonista, jeszcze przed magisterką. Był tzw inteligentem w 1-szym pokoleniu i chcąc być sympatycznym i ‚swoim” popełniał wiele gaff. Przezywał ucznió i był rubaszny. Ktoś na niego doniósł, że obraża, że poniża… Ten człowiek upokorzył się przed uczniami, prosząc o napisanie mu opinii, że jest dobrym i porządnym nauczycielem i nie mamy do niego pretensji. Podpisy osobiście zbierała przewodnicząca klasowego ZMP. Ja byłam jedyna, która podpisu odmówiła, bo uważałam, że mam niesprawiedliwą ocenę z jęz. polskiego. Nauczyciel prosił mnie usilnie, abym jednak podpisała, a moje wątpliwości postara się wyjaśnić. Podpisałam, po czym nauczyciel pozostał ze mną na przerwie, postawił przy tablicy i poprosił o rozbiór gramatyczny i logiczny zdania złożonego. Padłam. I usłyszałam; jak będziesz umiała także to, a nie tylko będziesz oczytana, to będziesz u mnie miała piątkę. Na koniec powiem, że był to póżniej mój ulubiony nauczyciel, a on też wyrażnie mnie lubił.
;
Jak bardzo musiało temu człowiekowi zależeć na pozytywnej opinii, że tak się ukorzył przed gromadką smarkaczy!
No, ale w tamtych czasach przed dopuszczeniem do egzaminu magisterskiego należało wykazać się tzw świadectwem moralności.
Informacje zbierano – bywało – nawet od sąsiadów.
Może na uniwersytecie było inaczej, ale nie sądzę.
A ZMP miało bardzo dużo do powiedzenia. Nawet w szkole, tylko nie byli to tacy ZMPowcy, których zapisano, nie pytając o zdanie. Tacy byli tłem.
Panie Adamie, To samo pragnienie oderwania się od bieżącego jazgotu skłoniło mnie do wizyty w księgarni. Wyszedłem z niej z ostatnim Lapidarium Ryszarda Kapuścińskiego. Tam kilka przemyśleń i uwag jakże pasujących do bieżącej sytuacji. Wczorajszy dzien mozna podsumować takim oto cytatem: „Działać, dokonując czynów tak niesłychanych, pomówień tak nikczemnych, że ich bezczelność aż zatyka i paraliżuje innych, przez co nawet nie są w stanie sprzeciwić się, podnieść głos protestu i oburzenia”
Pozdrawiam
Komerski
Oczywiscie masz racje.
I najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że PiSowi po TK i Blidzie rośnie.
Zgadzam się z tymi, którzy tu piszą: nie obrażajmy Nietzschego. Wola mocy jest u N. przede wszystkim afirmacją zycia, a u pewnych Panów Posłów uporczywą afirmacją jedynie słusznych pogladów, tak spotworniale słusznych, że wzgląd na przyzwoitość, takt i inne tego typu staroświeckie ozdobniki nie liczy się nic a nic.
Dana 1 – 11.05., godz. 7:10.
Może Nietzsche rozpłakał się bo się poczuł zraniony? Analogicznie jak my płaczemy z innymi gdy pozwolimy sobie na empatię, gdy poczujemy w swim ciele cudzy ból.
Człowiek gdy jest zdrów nie ma, ani nie potrzebuje mieć mocy, jak i woli mocy.
Pozdrawiam.
Czytam Cię z luboscią, ale coraz częsciej tylko ze względu za styl. Bo opinii nie mogę niestety podzielić. Zero litości dla przeciwników politycznych nie wzięło sie znikąd. Młodzi posłowie PISu, mieli ” dobre „wzory, w Wyborczej, w wystąpieniach i publicystyce Adama Michnika, wreszcie w Telewizji. Metoda eliminowania przeciwnikow politycznych zaczęła się przy i przed okrągłym stołem.Czas Solidarności niestety minął 17 lat temu. Od tej pory istnieje czas wojny o władzę.
O jak ja lubię takie komentarze Jacku. Tak masz rację, u Michnika występowało „zero litości dla przeciwnika” i „metoda eliminowania przeciwnika”. Chyba mówisz o sobie, a nie o Michniku. Nawet Twój tekst jest potwierdzeniem odwiecznej w Polsce tezy, że Polacy dzielą się na bezkompromisową, fundamentalistyczną część, która chce zawładnąć całkowicie umysłami i życiem Polaków (patrz ustawa lustracyjna i Ty) i ludźmi, dla których ugoda i rozwój bezkonfliktowy są sprawami bezdydusyjnymi. Wy jesteście zwolennikami dyktatury, my demokracji, dlatego nie możemy się porozumieć.
tss
„Człowiek gdy jest zdrów nie ma, ani nie potrzebuje mieć mocy, jak i woli mocy”
Wlasnie tak. Nie jest tez, takze w filozofii, podejrzliwy.
pozdrawiam
tss 08:54
Nie sądzę żeby w postępowaniu posłów Mularczyka i Girzyckiego można się dopatrywać uwarunkowań z czasów traumatycznych przeżyć z lat dziecinnych;bicie przez tatusia,droga do szkoły pod górkę,itd,itp…
Uważam,że są bezmyślnymi i bezkompleksowymi wykonawcami rozkazów Wodza.
Przewrotnie,możnaby także przypuszczać,że siłą sprawczą ich działania są zadawnione kompleksy ich Wodzów;kompleks niższości w stosunku do Lecha Wałęsy,”kolegów” z opozycji,”wykształciuchów” a także,wynikajaca z tych kompleksów,niepochamowana żądza władzy!!!
To,że te kompleksy są siłą sprawczą działania obu posłów,pal licho!
Przrażające jest to,że wywierają one wpływ na życie nas wszystkich!!!
a.j
Ciekawe, czy na sasiadujacym z BUW-em gmachu Wydzialu Prawa ciagle wisi tablica upamietniajaca Hanke Sawicka i (chyba) Janka Krasickiego …
Tablica wysiala przy pierwszym z wejsc idac od strony bramy glownej, przy wejsciu, ktore wiodlo do „Szafotu”.
———-
Andrzej.Jerzy: dyspozycyjnosc jest cecha jak najbardziej pozadana u politykow – zolnierzy, takich jak Mularczyk. I nie jest to obserwacja poczyniona tylko i wylacznie na podstawie wrazen z polskiej sceny politycznej. Generalnie rzecz biorac, obserwujac politykow i sluchajac ich wypowiedzi z reguly stawiam sobie pytanie, co dzieje sie w ich glowach kiedy mowia prosto w oczy kamer i do sitek mikrofonow, ze biale jest jednak czarne, ze to oni maja racje, czy inne tego typu kawalki. Byc moze oni naprawde wierza w to, co mowia i w to, co czynia ?
Mowi sie, ze polityk musi miec gruba skore. Byc moze pogrubia sie ona do wewnatrz ciala, kosztem przestrzeni wewnatrz organizmu polityka.
Nie musze tlumaczyc, do czego prowadzi taka sytuacja w przypadku puszki mozgowej i mueszczonego w niej organu.
Pozdrawiam,
Jacobsky
ad wpis 16:32
Przepraszam za „niepochamowana”Mojej ortografii czasami nawalają hamulce!
a.j
Andrzej.Jerzy – 11.05., godz. 16:32.
Wiem, jaki jest ten wpływ. Słyszę, bo słucham, widzę, bo czytam, czuję,bo nie zdrewniałam (ewentualnie, do wyboru,skamieniałam).
Na uświadomienie sobie co decyduje o naszych poczynaniach i jakości tych poczynań przeznaczyłam sporo czasu. Zdarzały mi się olśnienia i wzruszenia, często również prawdziwa ulga, ale i ból.
Nie da się inaczej jak wymienić kilku autorów: Karen Horney, Abraham Maslow, Alice Miller, (?) Bradshaw, Eric Berne, Stephen M. Johnson, Martin Seligman, Elliot Aaronson, John M.Oldham i Lois B.Morris, i Bert Hellinger, i … Kilku to kilku.
Nie jestem specjalistą, jak nie jest pianistą ktoś kto się o fortepianie naczytał i nawet fortepianu nasłuchał.Wiem trochę, może sporo, mówię, bo może komuś się przyda.
Pozdrawiam.
Obawiam sie,ze ani autor,ani PISowscy polityce,ani tym bardziej pan Kolakowski nie maja bladego pojecia o tym kim byl i o czym pisal Nietzche…
A jesli chodzi o ZMP,to musze przyznac,ze pierwsze slysze.Czy mozna prosic o jakies szczegoly?
bogsi – 19,07
Jeżeli nie wiesz, co to ZMP, to jesteś prawdziwym szczęściarzem!
Do Andrzej.Jerzy i Jacobsky;
Co do dyspozycyjności niektórych młodych polityków: to ambicja, ambicja i jeszcze raz ambicja. Tak wielka, że upośledza percepcję i osąd, dostosowując je do oczekiwań tych, którzy dysponują środkami zaspokojenia ambicji. Ale rzeczywistość wcześniej czy później się mści.
bogsi pisze: „A jesli chodzi o ZMP,to musze przyznac,ze pierwsze slysze.Czy mozna prosic o jakies szczegoly?”
http://pl.wikipedia.org/wiki/Związek_Młodzieży_Polskiej
http://en.wikipedia.org/wiki/Związek_Młodzieży_Polskiej
Andrzej Gwiazda, nowowybrany członek kolegium IPN, podczas wczorajszego przesłuchania senackiego:
„Każdy jest podejrzany”.
Stalin, w 1937 r., wskazując przez okno ludzi na Placu Czerwonym pewnemu generałowi, wezwanemu przed swe oblicze, który po kilku minutach indagacji dopytywał się, czy jest może o coś podejrzany:
„Podejrzani, towarzyszu, to są ci ludzie tam w dole. Przeciw Wam toczy się już śledztwo”.
Jasny gwincie,
Studia na PW w latach 1951-1954 zaznaczyły się dla mnie w mniejszym stopniu nauką, a w większym życiem turystyyczno-towarzysko-studenckim. Z tej części studenckiej, pamiętam szereg afer np. podpisywanie apelu w sprawie greckiego bohatera Belajonnisa. dwóch znanych mi profesorów, najlepszych wykładowców choć wyjątkowo wymagajacych, nie złożyło swego podpisu atwierdząc, że nie są zorientowani w sprawie i nie chcą w związku z tym wypowiadać. Oczywiście Wydziałowa organizacja ZMP potępieła jak należy i zawnioskowała o usuniecie owych profesorów ze składy wykładowców. Jeden z tych nieszczęśników w przeddzień sprawy dostał nagrodę państwową, więc rektorowi nie wypadało zwalniać takiego tuza, natomiast drugi, znakomity wykładowca fizyki nie uchronił się i z dnia na dzień został zwolniony. Przez kiklka miesięcy żył z chorą żoną dzięki studentom, którzy podrzucali paczki i pieniądze, aż wreszcie WAT z zachwytem zatrudnił profesora. Okazało się zresztą później, że ci dwaj profesorowiem nie byli jednynymi odmawiajacymi podpisu w tej sprawie, ale byli najbardziej niebezpieczni dla słabych najczęściej studentów, którzy z zachwytem brylowali w różnych zarządach ZMP. Jak się [przeszło przez taki e doświadczenia, to wszystko co przypomina je w dzisiejszym świecie budzi niepokój.
tss
ZMP (Zwiazek Młodzieży Polskiej) była to organizacja która „wypączkowała” z komunistycznego Zwiazku Walki Młodych i od chyba 1949 roku po zwinięciu m.in.ZHP zapanowała niepodzielnie w szkołach średnich i wyższych, chociaż organizacja te działala w fabrykach. Chyba zresztą wszędzie gdzie kilkoro młodych ludzi pracowało. ZMP obok oczywistej politycznej osobowosci miało za zadanie przewychowywanie młodzieży w duchu stalinowskim. Do ZMP nawet nie trzeba było się zapisywać najczęściej automatycznie wpisywano na listę członków chyba, że ktoś był „wrogiem ludu”. Jedną z najbardziej groteskową i tragiczną praktyką były sam,ooskarżanie się na zebraniu grupy , że np. tańczyło się fokstrota (był jak wiele innych tańców salonowych) uważanego za burżuazyjny, obrzydliwy taniec, albo spóźniło się na wykład. W szkołach śrenich w końcu lat 40 ZMP miało w rękach straszliwą broń. Opinia o uczniu, który szedł na studia. I były te opinie wazniejsze niż opinie dyrektorów szkół, czy całe grona profesorskie. Na uczerlniach raczej ,mimo prób np. sprawdzania czy student jest faktycznie chory, jeżeli nie przychodzi na wykłady legitymując się świadectwem lekarskim, nie wiele mogło zdziałać w stosunku do studentów, natomiast o wiele więcej w stosunku do asystentów i profesorów. Tych można było nawet szantażować (jeżeli się dawali!!!!), po to, by zaliczyć coś. Na szczęście życie studenckie pozwalało na stosunkowo duży wybór kolegów z którymi można było jakoś się dogadywać i nieźle bawić. Zapewne dlatego te czasy obok przerażenia przed ewnetualna „powtórką z rozrywki” daja się wspominać z sympatią i rozczuleniem. Okazuje się, że młodość nawet w paskudnych czasach jest wspaniała.
lannar – 12.05.,godz. 23:55.
Dziękuję za informacje, tym bardziej, że niespodziewane. Mam pytanie: czy nie lepiej byłoby gdyby do organizacji politycznych można byłoby się zapisywać po pięćdziesiątym roku życia? Odsetek nieopierzonych i narwanych kandydatów i członków byłby mniejszy.
Pozdrawiam.
Lannar!
Ja się z Tobą zgodzę, jeżeli chodzi o lata stalinowskie. To był straszny okres, znam go tylko z opowiadań rodziców, bo już aż taki stary, to ja nie jestem, żebym pamiętał np. 1951 rok (urodziłem się wtedy).
Ale później, w latach Gomułki i Gierka, wszystkie organizacje, nazwijmy to, powszechne, zajmowały się rzeczywiście sprawami członków. U mnie na uczelni (SGPiS) był najpierw ZSP, a później SZSP – dodali słowo „socjalistyczny”, byłem jego członkiem (jak jakieś 90 % studentów), działałem w nim (w Wydziałowej Komisji Kultury) i w życiu nie uczestniczyłem w żadnej komunistycznej szopce. A jak już nas do czegoś zmusili, to się żyło w „czasach równoległych” – było się nie będąc. Młodzież świetnie wie, o czym mówię, tak się czuje niewierząca dziewczyna na w gruncie rzeczy obowiązkowej lekcji religii. Organizowaliśmy konkursy, kiermasze, spotkania, prelekcje, filmy przedpremierowe, mieliśmy klub studencki, gdzie były potańcówki i występowały zespoły, studentom ASP organizowaliśmy wystawy. W ramach właśnie SZSP zorganizowaliśmy Klub Rajdowy.
Tak wyglądało ówczesne życie, wyciągnąć z systemu co się da dla własnej korzyści. Jak trzeba było się spotkać, bo TPPR strasznie chciał mieć dużą frekwencję, to mówiliśmy – zgoda, będziemy, ale jak nas pouczycie piosenek Okudżawy po rosyjsku.
Pokolenie „Pamiętam, że nie było Teleranka” nic z tego nie rozumie.
Owszem, sa jeszcze filozofowie. Ale filozofii to naucza prof. Legutko.
Do Jasnego gwinta. Zachowały się spisane wspomnienia prof. tatarkiewicza, jak byl traktowany przez ZMP na Uniwersytecie Warszawskim. Opublikowane sa wspomnienia zony tadeusza Kotarbińskiego, które mówią to samo. Znam relacje starszych ode mnie kolegów z Uniwersytetu Wrocławskiego, jak hunwejbini z ZMP traktowali profesorów historii i literatury.
Owszem, bywali profesorowie odważni, był nim podobno prof. Pigoń, ale to tylko w nieznacznym stopniu zmienia postać rzeczy
tss
Jak można się zorientować mam swoje 73 latka i kawał zyciowego doświadczenia, co upoważnia mnie do udawania eksperta w róznych sprawach. Między innymi i tych dotyczących doświadczenia młodych ludzi uprawniającego do udziału w życiu politycznym. Wydaje mi się, że bardzo dużo zależy od wiedzy o ludziach, społeczenstwach, historii, z którą młodzież startuje. Ważne jest też i to co wyniesie się z udziału w różnych społecznych akcjach i organizacjach młodzieżowych. Oczywiście obserwuję szereg szaleńczych poczynań młodych ludzi w polityce, ale… odnoszę wrażenie, że każdy w młodym wieku miał poglądy cholernie twarde i nie podlegajace zmianie. Czas i to co ze sobą niósł zawsze zmienia niewzruszone poglądy i można powiedzieć w miarę upływu lat człowiek staje się jakby coraz bardziej otwarty na poglądy innych. Zawsze uważam, ze powiedzenie o krowie, która jako jedyna nie zmienia poglądów jest jednym z najmadrzejszych sentencjji. Czasem taka zmiana spowodowana jest sytuacją np historyczną. Niektórzy moi koledzy ze studiów, autentyczni ideowi działacze ZPM (i tacy byli też – można nawet powiedzieć, że wśród członków ZMP stanowili conajmniej 30%) taki przełom przeżyli po referacie Chruszczowa. Ci sami niesłychanie i autentycznie żarliwi przeszli na drugą stronę, choć może już z większym dystansem. Podaję to jako przykład – gdyby pozostali wierni filozofii marksistowsko-leninowskiej z Engelsem i Stalinem w tle może trzebaby ich lustrować? Zabawne jest to, że dzisiaj Ci koledzy są raczej pogladów prawicowych, a ówcześni bojownicy ze stalinowskim systemem – bliżsi są orientacji lewicowej. Mam odczucie, że wspólczesni młódzi politycy, zreszta nie tylko ci najmłodsi (myślę o Obu Kaczyńskich), są pozbawieni umiejetnosci psychologicznego widzenia ludzi i społeczeństw, a z historii nie potrafią wyciągać wniosków. Wynika to z fatalnego programu szkolnego, niskiego poziomu organizacji młodzieżowych (np ZHP), a także łamania kolejnych autorytetów z coraz głębszej przeszłości. Muszę z pewna przykrością stwierdzić, że nasze, mojego pokolenia, warunki politycznego dojrzewania i politycznych wyborów były może bolesniejsze niż obecnie ale na pewno solidniejsze.
Iannar. Z pewnością więcej przykładów o nadużyciach ZMP wobec profesorów w uczelniach wyższych tego okresu można z łatwością znaleźć. Szczególnie w Warszawie. Podobnie jak teraz w „wolnej Polsce” lub jak było przed wojną. Wspomnienia czasów moich studiów nie są tak fatalne, z jednej strony ludzie czekali wtedy na Andersa z białym koniem, z drugiej zaś młodzież nie traktowała polityki bardzo poważnie. Moje protesty wynikaja z faktu, że dzisiejsza „demokratycza” władza w wolnej ojczyźnie traktuje zohydzanie okresu Polski Ludowej za podstawowe korzenie i filozofię sprawowania władzy. Bardzo często histerii tej poddają się także dziennikarze wolnych mediów, posługując się przy okazji większymi lub mniejszymi kłamstwami. Bardzo klarownie problemy te przedstawił KTT w dziesiejszym PRZEGLĄDZIE. Dotyka sedna sprawy, obawiam się i w tym przypadku programowo przemilczanej.
lannar – 13.05., godz. 21:37.
Zgadzam się z panem jeszcze bardziej. W poprzednim swoim wpisie dziękowałam za informacje z Pana poprzedniego wpisu, choć nie ja o nie prosiłam. Niestety, komunikatywna jestem chyba tylko średnio. Nauczyłam się mówić skrótami i równoważnikami. Teraz mam przymus, dzięki uwagom Blogowiczów, się douczyć, więc znowu Panu – dziękuję!
Drugie. Dzięki edukacji otwartości mi przybywa i przybywa. Lat mam, jeśli to dla Pana ważne, 58.
Lata pięćdziesiąte pamiętam słabo bo zbyt stresująca była tamta część mego życiorysu.
Dopominam się o więcej edukacji dla wszystkich, ze mną włącznie, właśnie w zakresie psychologii, najlepiej dwie godziny dziennie w TVN i POLSACIE, stałej audycji, emitowanej jak np.”Niania” rano i po południu, i jeszcze póżnym wieczorem,żeby każdy zainteresowany dostał szansę dostępności.
Rok takego permamentnego szkolenia o jedenastu zagadnieniach dałby możliwość przejrzenia swoich przekonań i sprzątnięcia zasobów umysłowych. Każdym zagadnieniem powinno się równolegle zająć wielu wykształconych i doświadczonych (z praktyką) psycholologów, pokazać je z wielu stron, abyśmy mieli szansę się nauczyć nowego i zyskac nie za sto lat ale znacznie szybciej, zyskując na dobrodziejstwie otwartości m.in..
Pozdrawiam Pana.
Lannar 21.37
Jestem wprawdzie młodszy od ciebie, ale znam ten okres bardzo dobrze i w całości potwierdzam twoje opinie. Jest tylko jedna sprawa: ZMP nie wypączkował z ZWM. Był w 1948 kongres zjednoczeniowy we Wrocławiu gdzie połączono ZMW Wici, ZWM, Związek Młodzieży Demokratycznej i chyba cos jeszcze. Natomiast wśród ZMP owców w tamtych latach zdarzały się straszne m**dy, gorsze od UB-eków. ( chyba Urban sam się do tego przyznał !). Potem im na ogół przeszło. Wspaniale ten okres przedstawia serial DOM Janickiego i Mularczyka (zetempówka Zoja !!!)
Jak widac wola mocy nie jest rownoznaczna woli pisania 🙂
Jacobsky – 14.05., gzdz. 14:52.
Wola mocy jest ŻĄDNA także lub choćby/nawet pisania, tyle że czego innego. Uparłam się uściślić… Premier może nie znosi ustępowania, a już szczególnie wskutek perswazji. Sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem, także w sprawie woli mocy jest niewzruszony.
To często wśród nas, ludzi, spotykana postawa, ludzka słabość można powiedzieć. Moc się okazuje słabością, gdy się jej przyjrzeć. Przynajmniej tak ten mechanizm działa u mnie, szczególnie w ekstremalnych sytuacjach, nawet wbrew sobie,wbrew logice (ta się znajdzie tyle, że za póżno). Iść w zaparte jest najmilej. Może to jest „filozofia śmierci ” nerwicowców? Ich „im prędzej tym prędzej”, ich czyli i mnie.
Daruje mi pan? Pozdrawiam.
tss
O edukacji społeczeństwa w zakresie psychologii, nawet tzw klinicznej marzę od wielu, wielu lat. Ostatnie lata uczuliły mnie też na edukację w dizedzinie psychologii społecznej. To braki w tej materii są chyba podstawową przyczyną tak zdumiewajacego zjawiska jakim jest bezradność społęczeństwa w obliczy jawnych błędów, niekompetencji i arogancji władzy. Czasem myślę, że od końca XIX w. („Syzyfowe prace”?), inteligencka bezradność wobec, prosdzę wybaczyć wyrażenie, chamstwa i niedouczenia przypadkowych elit władzy, jest nadal bardzo widoczna. W telewizji obraźliwe tony i słowa lekceważenia nie znajdują odporu. Podejrzewam, że tych sposobów reakcji poprostu status inteligenta nie przewiduje.
W czasach PRL-u , wbrew pozorom wszystko było jasne: władza mówiła językiem, którego musiała używać z racji na przynalezność do obozu pod władzą ZSRR. Ale we własnym gronie poglady były nie skrywane i każdy mógł wobec osób uważanych za bliskie nie ukrywać ich. Dotyczyło to zarówno podlegajacych władzy jak i członków rządzącej części spiołeczeństwa. Mówiono wtedy o schizofrenicznego sposoby komunikacji w społeczeńsywie. Nauczyliśmy się czytać między wierszami – ale to oznacza, że tym kodem posługiwano się po to by coś, niezgodnego z obowiazującą doktryną, przekazać To coś mówi.
Ale też dzisiaj, kiedy faktycznie można mówić otwarcie, okazuje się, że niesłychanie ważne, obok tresci jest również to jak się mówi. Ktoś, kto może jawnie powiedzieć, że „ciemna masa to kupi” mówiąc to o społeczeństwie, albo nazywanie obywateli RP hołotą i ZOMO ciągle może liczyć na poparcie. Pytanie jak długo? Sądzę, że już nie długo. Bunt w ludziach rośnie, oby nie wykorzystano tego z ich szkodą. Nie ma mocy woli, jest histeryczny upór kompletnych analfabetów właśnie w dziedzinie psychologii ale też historii i polityki i… kultury.
Okazało się też, że dzisiejsze czasy nie tolerują ślepego prawa, że prawo bez wiedzy o ludzkich reakcjach może tylko kompromitować się, szczególnie, że utopiono je w sosie politycznym i wykorzystuje się jako narzędzie polityczne i to na dużą skalę. To bardzo niebezpieczne poczynania.
Nie wiem czy z tego co napisałam wynika moje poparcie dla pani zdania w sprawie edukacji psychologicznej, ale o to mi cvhodziło. Ale najpilniejsze i najwazniejsze byłoby aby kandydaci na posłów, senatorów i radnych przechodzili kilkumiesięczne szkolenie w zakresie psychologii społecznej , a także w dziedzinie dobrych obyczajów. Śmiem twierdzić, że byłoby to korzystniejsze dla nas wszystkich, i nas szarych obywateli i przedstawicieli władzy.
tss,
„…Wola mocy jest ŻĄDNA także lub choćby/nawet pisania, tyle że czego innego. Uparłam się uściślić? ”
Prosze uprzejmie uscislic. Nic nie rozumiem z powyzszego zdania.
lannar – 14.05.,godz. 20:12.
„Nie ma mocy woli, jest histeryczny upór…” Dziękuję Panu bardzo za to sformułowanie jak i za cały tekst.
Wiem, że gdyby nam się możliwość edukacji psychologicznej przytrafiła, to zyskalibyśmy i jako wspomniani w Pana wpisie bezradni. i jako elity. Marszałek Dorn, póki nie był na szczytach elit władzy nie mówił z telewizora do milionów „bure suki”, nie potrzebował tak mówić, nie potrzebował żeby go takim usłyszano. Zmiana miejsca przyniosła nadrabianie miną. Jakie mogą być tego psychologiczne przyczyny?
Przykład L.Dorna podałam wyłącznie dlatego, że widywaliśmy go w telewizorze od dawna, w odróżnieniu od np posła Giżyńskiego, który gdy dostał za rozmówcę prof. Osiatyńskiego uciekł w wolę mocy i moc woli, jak kto woli. Pan Redaktor podał nam na tacy informację o używanym dziś najczęściej narzędziu, a Pan jego nazwę być może uściślił.
Stawiam tezę, że brak wiedzy o „układzie psychologicznym” (jak układ kostny, krwionośny…) , jego anatomii i patologii, człowieka jest przyczyną betonowania się (oblężona twierdza) wewnętrznego i zewnętrznego ludzi. Dobry, w przystępnej formie, kurs spowodowałby skruszenie się tego betonu, tym samym uleczenie skołatanych serc i (a jakże) mózgów. Zdrowy człowiek nie potrzebuje protezy, jaką jest chamstwo, histeria, inne im podobne zachowania. Czy tak?
Jeszcze raz dziękuję Panu.
Jacobsky – 15.05., 01:39.
Wczoraj na „BYE, BYE, POLAND” dostałam -jakże słuszną – uwagę od Juzefa W. Piszę daleko poniżej swoich chęci. Przepraszam Pana za swoją nieudolność.
Może duskusja jaka się rozwinęła na ten sam temat z lannarem ułatwi rozwiązanie „zagadki”, jeśli zechce Pan poświęcić jej -kierując się wielkodusznością – jeszcze chwilę.