Sarko, Sego, Giertych

I znowu rekord. 85,5 procent frekwencji Segolene Royal przegrała, ale zrobiła socjalistom świetny wynik. Z godnością, a nawet z uśmiechem zniosła porażkę. Nie miałem racji – pod wrażeniem debaty telewizyjnej nie wykluczałem wygranej Sego. Jednak większość Francuzów wolała syna węgierskiego imigranta i córki francuskiego Zyda katolika  – bardziej francuskiego niż Francuzi. Odkleili z Francji etykietę antysemitów i ksenofobów. Może faktycznie idzie wielka zmiana? Sarko ciepło mówił w kampanii i o Janie Pawle II, i o prof. Geremku. Może tchnie nowe życie w politykę europejską, trójkąt weimarski, alians francusko-niemiecko-polsko-węgierski?

A u Royal nie podobało mi się, że choć tyle i ze swadą mówiła po przegranej o nadziei i o Francji, nie pogratulowała Sarko zwycięstwa. Chwaliłem wcześniej kampanię francuską za poziom debaty i kulturę rywalizacji, a tu taka plama. na tym tle Sarkozy mógł tylko zyskać, wyrażając szacunek dla Royal w swojej mowie zwycięzcy. Inna rzecz, że dziękując Francji za wszystko, co dla niego zrobiła, mógłby też znaleźć słowo podzięki dla Chiraka, który było nie było wprowadził go do wielkiej polityki i na salony. Wielkoduszność w polityce to jednak rzadkość. Ale i tak zazdrość było patrzeć na Francję w tym ważnym dniu dla niej i dla Europy, czyli także dla nas.

My w tych dniach mieliśmy do zaproponowania Europie ,,nie” premiera Giertycha dla wspólnego europejskiego podręcznika historii. Uważam Giertycha za największego szkodnika polskiej polityki, ale ten sprzeciw musiał chyba konsultować z szefem rządu, czyli obciąża on także konto premiera Kaczyńskiego. To straszny obciach – nawet muzułmańska Turcja gotowa jest współpracować przy takim podręczniku.

Europa Sarkozy’ego, Merkel, Gordona Browna jako następcy Blaira przesuwa się na prawo, ale ta prawica nigdy nie wzięłaby do rządu jakiegoś odpowiednika LPR Giertycha. Prawica nie jedno ma imię, we Francji też. Sarkozy może dokonać dwóch ważnych rzeczy jako przywódca Francji: wzmocnić prawicę pro-rynkową, pro-europejską i pro-atlantycką,  a także wymusić pośrednio ewolucję francuskiej lewicy od socjalizmu do socjaldemokracji a la Nowa Partia Pracy Blaira. Jestem za, choć jak wiadomo także i w polityce nie je się tak gorącego, jak się gotuje, więc Sarkozy może zmarnować swą wielką szansę.