Szczęśliwe dzieci

Według raportu ONZ najszczęśliwszymi dziećmi na świecie są holenderskie, trzy kolejne miejsca w czołówce zajmują kraje skandynawskie, Polska jest na 14 miejscu, wyprzedza USA i Wielką Brytanię. Czemu dzieci holenderskie są takie szczęśliwe? No bo kraj jest bardzo bogaty, nieżle zorganizowany, co obejmuje też dobre szkolnictwo i dobrą służbę zdrowia, a społeczeństwo jest bardzo otwarte i demokratyczne. Holenderska rodzina dzieci może trochę rozpieszcza,ale szanuje. Młode matki znajdują czas dla dzieci, biorą długi urlopy wychowawcze (nie ma to jak panstwo opiekuńcze z prawdziwego zdarzenia). Dzieciom pozwala się przez cały czas na wiele, może bardzo wiele, np. na picie i palenie po 16 roku życia. Ale równie ważne jest to, że rodziny holenderskie nie znają tematów tabu i rozmawia się w nim o wszystkim. W miarę jak dzieci rosną, rodzice usuwają się im z drogi, by mogły swobodnie eksplorować świat i swoje w nim możliwości.

Wygląda to na przepis na wychowawczą katastrofę – dziki liberalizm – a tu proszę: młodzi Holendrzy są zadowoleni z życia, kraj jest powszechnie lubiany i rzadko dzieją się tam jakieś straszne rzeczy, jak choćby akty przemocy w szkołach. Ostatnio kłopoty mieli Holendrzy nie z młodzieżą, lecz z ekstremistami muzułmańskimi.

Nie piszę o tym, by szukać jakichś morałów. Moje dzieci wychowywały się nieco podobnie i nie żałuję. Ciekawe jest natomiast, że niedawno pisarka Manuela Gretkowska przyłożyła w prasie obecnemu pokoleniu młodych rodziców: jesteście niedojrzali, egocentryczni i wychowujecie dzieci na takich samych niedojrzałych egocentryków. Czy polscy rodzice rzeczywiście są do niczego? Dzieci mam już dorosłe, więc i mniej kontaktów z rodzicami, o których pisze Gretkowska.Ale może nie jest tak źle.

 Model holenderski z różnych powodów nie ma u nas szans na szerokie upowszechnienie, przynajmniej w tej dekadzie,choćby z powodu luki rozwojowej, jaką będziemy musieli zasypywać między nami a Holandią czy Skandynawią jeszcze przez długie lata ( a przecież świat nie będzie stał w miejscu i na nas biernie czekał, więc i tak nie dogonimy). Równie istotny jest powód kulturowy: Polska lubi swój tradycjonalizm wychowawczy – widok matek czy ojców rugających dzieci, często małe, na ulicy, albo spuszczającyh im publicznie manto nikogo specjalnie u nas nie bulwersuje). Jesteśmy chyba jedynym krajem w Unii, gdzie publicznie, w poważnych mediach, w parlamencie, broni się bicia dzieci czy kary śmierci, a zarazem żąda wartości chrześcijanskich w eurokonstytucji (papież Benedykt XVI niedawno wystąpił przeciwko karze śmierci). To i tak prawie cud, że Polska zajęła 14 miejsce w tym raporcie. Może za sprawą i tych tysięcy rodziców, którzy wbrew sugestiom Gretkowskiej starają się wychować dzieci na dobrych, odpowiedzialnych i ciekawych świata ludzi. A robią to zwykle bez niczyjej pomocy, ani naszego ,,opiekuńczego” państwa, które wymyśliło becikowe, ani bez szerszego wsparcia społecznego, bo w Polsce przecież każdy wie, jak dzieci chować i co mu tam ktoś będzie… Wie czy nie, jedno chyba można powiedzieć że,szczęśliwi rodzice wychowują szczęśliwe dzieci.