Akt zemsty
Akt zemsty czy sprawiedliwości: powieszenie Saddama Husseina. Dla Europy z jej obecnymi standradami – akt zemsty, niepotrzebny. Można było tyrana skazać na śmierć i wyroku nie wykonywać. Dla większości Irakijczyków – Kurdów i szyitów (więc także dla Iranu) – akt sprawiedliwości. Zasłużył na los, jaki go spotkał dziś nad ranem w jakiejś obskurnej katowni. Amerykanie po raz pierwszy od lat uważają to samo,co Irańczycy i Kuwejtczycy, ale już nie Saudyjczycy i Palestyńczycy, zwłaszcza Palestyńczycy, dla których Saddam pozostanie męczennikiem sprawy arabskiej, jak dla większości irackich sunnitów. A zatem Saddam będzie idolem poza Irakiem. Jakaż to jednak różnica między tym trybunałem, wyrokiem i egzekucją a Norymbergą, gdzie przecież też triumfowała sprawiedliwość zwycięzców i sypały się surowe wyroki – bez jakichkolwiek znaczących głosów protestu, bez płaczu i żałoby na ulicach umęczonej Europy.Front między dobrem a złem był wtedy jeden.Ludzie od Renu do Bugu, od Tamizy do Tybru i Akropolu wiedzieli czego chcą, a czego nie chcą. Moralna ocena konfliktu na Bliskim Wschodzie jest trudniejsza niż ocena nazizmu jako ideologii i koalicji hitlerowskiej jako polityki światowej. Dlatego nawet dziś chyba mało który obrońca praw człowieka na Zachodzie żądałby ,,rozliczenia” Trybunału Norymberskiego. Za to dużo łatwiej zrozumieć nam zastrzeżenia wnoszone przeciwko praworządności procesu Saddama.
Mnie uderza, że nie spróbowano szerzej wyjaśnić, jak mogło dojść do krwawej i wyniszczającej wojny Irak-Iran, jaką rolę odegrał w tym osobiście Saddam, a także, że nie zajęto się sprawą agresji Iraku na Kuwejt, czyli początkiem końca dyktatora. No ale takie rozwijanie wątków -bezcenna okazja wysłuchania Saddama już się nie powtórzy – przedłużyłoby proceso kolejne miesiące. Niektórzy Irakijczycy twierdzą, że proces i tak był za długi, służył de facto tylko Saddamowi, który wygłaszał tyrday do Arabów i muzułmanów i łajał trybunał, wystawiając na pośmiewisko początki irackiego państwa prawa. Trzeba było go – mówią dziś – po miesiącu skazać i stracić, wtedy to by miało ogromny wpływ na rozwój sytuacji, zrobiłoby na sunnitach piorunujące wrażenie, teraz to już bez znaczenia. Nie mnie sądzić, ale mam wrażenie, że nadzieja na to,iż powieszenie Saddama otworzy jakiś lepszy rozdział politycznej historii Iraku, jest raczej płonna. Cieszę się za to, że telewizje – przynajmniej w tych serwisach, które oglądałem, włącznie z Al Dżazirą po angielsku – nie nadały nigdzie całej egzekucji. Tak jak to mogliśmy obejrzeć, całkiem wystarczy. Obyło się tym razem bez pornografii śmierci, czego nawet my w Europie nie zawsze potrafimy, epatując obrazami rozstrzelanego małżeństwa Ceausescu czy właśnie przywódców nazistowskich straconych po wojnie.
PS. Tym razem dyskusja wokół pontyfikatu i sprawy abp. Wielgusa na poziomie – dziękuję Wpisowiczom! ,,Badger” – naturalnie że teista może dialogować z nie-teistą i to bardzo ciekawie, są całe biblioteki fascynujących o tym książek (nawet sam jedną małą napisałem – info na blogu), ostatnio pisalem też o dialogu wierzących z niewierzącymi w Niezbędniku Inteligenta). Dosiego Roku!
Komentarze
Dobrego Roku wszystkim!
To była zbrodnia polityczna i jako precedens może mieć różne dalekosiężne skutki.
Dziękując Autorowi Bloga za tekst o Saddamie (mam podobne przemyśłenia nt. temat) należy zadać sobie pytanie – co dalej ? Czy ta śmierć – kara śmierci nie jest żadną karą a aktem zemsty, gdyz nie daje rękojmi resocjalizacji, a w cywilizowanym świecie przecież o to chodzi – może przyczynić się do zmniejszenia napięcia w rejonie i czy akurat teraz (w chwili gdy w Mekce przebywa 3 może 3,5 mln muzułmanów na dorocznym największym ich święcie) było to konieczne ? Nie wyjaśnione inne występki Saddama – moze chodzilo o to aby pozostały nie wyjaśnione jak pisze wielu komentatorów – są na rękę okupantom Iraku (przede wszystkim Amerykanom), a krew będzie się lała nadal obficie, moze nawet z jeszcze większym natężeniem.
Kara śmierci wykonanan na Saddamie pokazuje (jak i niedawne wydarzenia z Basry gdzie Brytyjczycy zlikwidowali posterunek policji – „sławny” z bestialstwa i tortur – irackiej) , iż demokratyzowanie Iraku o czym mówili przed agresją Amerykanie jest nadal w stanie embrionalnym, jest teatralnym gestem i pustosłowiem. I to jest prawdziwy akt bankructwa naiwności jaką karmiła się znaczna część opinii publicznej w Europie i USA sądząca, iż demokracja z terenów łacińsko-atlantyckiej cywlizacji moze być automatycznie przeszczepiana na inne formacje cywilizacyjno-kulturowe. Inna kultura, zwyczaje, mentalność, sposób patrzenia na świat (Niemcy mówią o „Weltanschauung”), doświadczenia historyczno-cywilizacyjne, religia – te dominanty są znacznie bardziej klarownymi wyznacznikami „dzisiejszości” niźli zaaferowanie i fascynacja dokonaniami Zachodu w dziedzinie techniki (i przez to demokracji jako takiej). Demokracja w zachodnim stylu może być tylko tu i teraz, w tym kręgu kulturowo-cywlizacyjnym i na tym etapie rozwoju człowieka Zachodu.
I tym minorowym choć realistycznym spojrzeniem kończę Stary 2006 Rok. Dosiego Roku i aby Nowy, nadchodzący Rok, nie był gorszym od mijającego. Tyle i aż tyle. Pozdrawiam wszystkich uczestnikow tego Blogu i Autora.
Tak się składa, że przed wejścime na blog czytałem akurat komentarze prasowe odnośnie egzekucji. No i mamy do wyboru:
– głosy potępienia: Rada Europy, Włochy, Niemcy
– głosy aprobary: George Busch, Izrael, Iran
– ostrożna obojętność: Francja, Anglia.
Pojawia się pytanie czy rzeczywiście ta egzekucja była konieczna i czy coś zmieni. Busch powiedział, że była wynikiem uczciwego procesu. Cóż migawki przekazywane do mediów wyglądały jak parodia. królował Saddam, a sedziowie i prokuratorzy nie radząc sobie zupełnie odsyłali go z powrotem do celi. Ponadto nie wszyscy są procesem tak zachwycenii. Arabia Saudyjska otwarcie krytykowała przebieg i formę procesu. Ponadto wyrażała swoje ubolewanie, że wyrok wykonano w pierwszych dniach Id al-Adha, („święto ofiar” – największe święto wyznawców islamu).
Co kolwiek by nie mówić i jak go nie oczerniać dla wielu islamistów już dawno Saddam stał się ikoną walki o wiarę. Teraz stał się dodatkowo męczennikiem.
Nie podzielam optymistycznej aż nadto wypowiedzi minister Pitery, że teraz w niedługim czasie sytuacja w Iraku zacznie się stabilizować. Niby dlaczego. Nawet reakcja irackiego świata islamskiego pokazuje że sprawa jest oceniana niejednoznacznie. Szyici tańczą z radości, sunnici są w żałobie. Mój przyjaciel, od wielu lat służący w Legii Cudzoziemskiej opowiadał mi kiedyś, że u Arabów niechęć, obawa, smutek czy żal bardzo szybko potrafią przekształcić się w argresję, a ponieważ mówimy o Iraku, kraju gdzie broń posiada praktycznie każdy…
Z drugiej strony jednak ludobójstwo to ludobójstwo. Kara jest jedna. Porównanie do Norymbergi jest słuszne. Do tej pory pojawiają się głosy że wiele wyroków było zbyt łagodnych i że źle że wielu oskarżownym pozwolono uciec (tak za granicę jak i przez popełnienie samobójstwa).
Cóż parafrazując Dostajewskiego „jest Zbrodnia będzie Kara”
Zgadzam sie z Panem. Egzekucja Sadama jak kazda inna jest aktem okrutnym, aktem zemsty, dowodem na bezsilność , wściekłośc tych, na których bestialstw wcześniej dokonywał krwawy dyktator. W ten sposób jednak egzekutorzy zniżają sie do poziomu tegoż zwyrodnialca. Kara dozywocia jest tu znacznie bardziej adekwatna i pożądana. I z powodów humanitarnych i …politycznych. Wspomniał Pan o tym w artykule. Oczywiście, martwy dyktator moze zostać męczennikiem (wątpliwe w tym przypadku), nie może za to juz nic powiedzić o czsach i wydarzeniach w których uczestniczył. Egzekutorzy i sedziowie nie dali i jemu i sobie i nam obywatelom Świata szans na zapoznanie się z dalszymi- z pewnością niezwykle ciekawymi zdarzeniami z historii Iraku i Środkowego – Wschodu. Nie dowiemy się także, jak ewoluowałby Saddam i jego osobowość (chora) w więzieniu.
Causescu i zbrodniarze hitlerowscy zostali podobnie osądzeni i usunięci z oblicza Ziemii.. Nihil novi sub sole, więc. Jednak przyklad Rudolfa Hessa- prawej ręki Hitlera, skazanego na dożywocie w Norymberdze (odbył karę do dnia swego samobójstwa) jest znacznie lepszym rozwiązaniem, z powodów o których pisał Pan i ja tez wspomniałem.
Przepraszam za przydługi komentarz. Życze Panu i wszystkim innym „komentatorom” Szczęsliwego Nowego Roku.
Witold Banasik
Witam serdecznie Panie Adamie. Witam równie ciepło wszystkich dyskutujących. Składam wszystkim moc najlepszych życzeń na nowy, 2007 rok. Pozwolę sobie zabrać glos w tej zamykającej obecny rok dyskusji. Jako wielki przeciwnik kary śmierci chcąc, nie chcąc postrzegam to co wydarzyło się w Iraku jako akt zemsty. Nie jestem w stanie przewidzieć czy jest to wydarzenie mogące wzmocnić lub zachwiać nowym państwem Irackim. Paradoksalnie, prawdopodobnie jedynym możliwie skutecznym scenariuszem na przetrwanie i wzmocnienie się Iraku jest życzenie wypowiedziane przez Saddama tuż przed egzekucją. Jedność szyitów, sunnitów i Kurdów to pewien warunek konieczny. Bez jego spełnienia nie ma mowy o przetrwaniu państwa Irackiego w obecnym kształcie (lub kształcie do którego zmierza). Wymuszoną jedność może zafundować kolejny lokalny watażka, mordując i wsadzając do więzień. Ale nie o taką jedność wszelako idzie.
Myślę Panie Adamie, że porównanie Norymbergi i procesu Saddama nie wytrzyma glębszej analizy. Te z górą 60 lat od powojennego procesu zbrodniarzy nazistowskich zmienilo Europę i świat w sposób radykalny. Nasza dzisiejsza optyka w związku z egzekucją Saddama ma wymiar zupelnie inny niż postrzeganie procesu w Norymbergi. Ma Pan natomiast rację (nie Pisal Pan o tym ale chyba mial Pan to na myśli), że podobnie jak Irakijczycy my również zbudowaliśmy nową Europę na śmierci. Skazując Martina Bormanna, Hermanna Göringa, Alfreda Jodla, Joachima von Ribbentropa czy Ernsta Kaltenbrunnera na śmierć rozpoczęliśmy symboliczne budowanie oparte wlaśnie na tych egzekucjach. Tak samo robią dziś Irakijczycy. Pamiętajmy jednak, że dzieli nas od tamtych czasów 60 lat, a dla Europy i świata byl to czas bezprecedensowego przyspieszenia i zmiany. Czy stalo się dobrze? Czy można budować na śmierci? Nie wiem. Moralnie jest to dla mnie kwestia nierozstrzygalna. Względy praktyczne i dobro państwa to elementy, które przyjdzie nam ocenić…
Małe podsumowanie tuż przed północą, czyli wypominki o lustracji dziennikarzy.
Dlaczego pytałem dziennikarzy o to czy wystąpili o status pokrzywdzonego? Najlepszej odpowiedzi udzielił redaktor naczelny ?Polityki? ? Jerzy Baczyński we wstępniaku do bloga pani Janiny Paradowskiej:
?Paradowska to dziennikarska instytucja. Jej analizy i komentarze, pisane w ?Polityce? i wygłaszane w radio i telewizji, drażniły, a często doprowadzały do wściekłości wszystkie kolejne rządzące ekipy. Nie tylko dlatego, że Paradowska dobrze wie, co politycy próbują ukryć, że potrafi być złośliwa i cięta, ale głównie dlatego, że od kilkunastu lat silnie wpływa na rozumienie polityki przez miliony Polaków (czytaj: wyborców). Niewiele osób, tak jak Ona, potrafi poruszać się po politycznych salonach, kuchniach i korytarzach; nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek polityk, z którym chce rozmawiać, zdołał się przed nią ukryć. Jest jak wyrzut sumienia: zawsze kiedyś grzesznika dopadnie.?
Część dziennikarzy (zdecydowana mniejszość) wystąpiła o status pokrzywdzonego.
Igor Janke: ?Jestem za lustracją we wszystkich redakcjach. A ciekawego Bernarda informuję, że sam byłem poddany lustracji już w 1998 roku. Wtedy zostałem redaktorem naczelnym PAP i objęła mnie ustawa lustracyjna?
Krzysztof Leski: ?wystąpiłem do IPN o status pokrzywdzonego. Nie miałem wyboru – rankiem w dniu, w którym IPN zaczął przyjmować takie wnioski, zjawiłem się tam służbowo, jako reporter BBC. Myślałem, że będzie kolejka i nagram czekających w kolejce. Ale godzinę przed otwarciem biura kolejki nie było i w ogóle nie było nikogo. Wkrótce za to zjawiili się inni dziennkarze także licząc, że będzie kolejka.[?] Po roku z hakiem dostałem z IPN status pokrzywdzonego i swoją teczkę. Kolejny mój wniosek, o rozszyfrowanie pseudonimu TW, który na mnie donosił, czeka od jakichś 4 lat na realizację;?
Paweł Milcarek: ?Tak, złożyłem do IPNu takie podanie. [?]nie ma o mnie w papierach ubecji żadnej wzmianki – w każdym razie nic nie znaleźli.?
Stanisław Michalkiewicz: ?Status pokrzywdzonego wraz z trzema tomami akt otrzymałem już dwa lata temu.?
Andrzej Krajewski: ?wystapilem, ale nie z wlasnej woli, bo nie interesowala mnie moja teczka, lecz na skutek uchwały zjazdu SDP, który objal tym postanowiem wszystkich, ktrzy byli w jego wladzach i pracowali dla Stowarzyszenia.
Ja juz dla niego nie nie pracuje, bo byla to pierwsza decyzja nowego zarzadu, ale odpowiedz z IPN dostalem, status pokrzywdzonego takze.?
Tomasz Sakiewicz: ?oczywiście, że wystapiłem półtora roku temu?
Bogusław Chrabota: ?wystąpiłem bardzo dawno temu. Otrzymałem też odpowiedź. Jeśli chciałby się Pan z nią zapoznać, wyślę faksem, proszę o numer.?
Maciej Gawlikowski: ?Oczywiście wystąpiłem do IPN o status pokrzywdzonego zaraz po utworzeniu Instytutu. Równocześnie, jeszcze przed udostępnieniem mi akt, podpisałem zgodę na pełne udostępnienie tych materiałów badaczom z możliwością ich wykorzystania, cytowania.
Status otrzymałem.?
Jerzy Jachowicz: ?tak, na krótko przed wybuchem tzw. afery listy Wildsteina. Dostałem status pokrzywdzonego, bo innego dostać nie mogłem z prostego powodu. W dawnych czasach dostałem wyrok z paragrafów politycznych. W zawieszeniu wprawdzie, ale do rozprawy przesiedziałem w areszcie kilka miesięcy. Są akta, są późniejsze materiały operacyjne, pokazujące jak byłem obstawiany agentami. Zajrzałem do tych teczek raz przez ok. dwie godziny. I od tamtej pory nie bylem w IPN w swojej sprawie, bo ciągle brak mi czasu. No i nie ma tam rewelacji. Poza drobiazgiem. Że kablem był jeden z dwóch najlepszych moich przyjaciół.?
Wystąpić o status pokrzywdzonego ma Paweł Siennicki: ?Przyznaje, jeszcze nie wystapilem. Musze to zrobic, bo wymaga tego ode mnie moj pracodawca. Umowilismy sie z moimi przyjaciolmi, z ktorymi przygotowujemy projekt nowego dziennika, ze wszyscy wystapimy do IPN. I jestem spokojny o wynik mojej lustracji ?
Odmówili udzielenia odpowiedzi dziennikarze GW: Bartosz Węglarczyk i Ewa Milewicz.
Bartosz Węglarczyk: ?póki co nie ma w Polsce prawa, które nakazuje mi ujawniać, czy to zrobiłem. Więc to nie Pana sprawa. Jeżeli Pan uważa, że brak informacji na temat tego, czy status pokrzywdzonego mam, czy nie, to już Pana problem.?
Ewa Milewicz jeszcze ciekawiej: ?moje akta (lub ich brak) w IPN, moje dzieci, śluby, rozwody, śmierci i urodziny to moje imprezy i okoliczności. [?]Nie zamierzam podporządkować się ustawie lustracyjnej i nie powiadomię mego pracodawcy, czy wystąpiłam do IPN czy nie.?
Niektórzy dziennikarze są przeciwni autolustrowaniu, inni uważają, że nie znajdzie się w papierach IPNu nic ciekawego, lub nic w ogóle. I tak,
Wojciech Czuchnowski: ?Nie wystapię do IPN, tak jak napisalem z przekory i dlatego, że ich nie lubie i uważam że sieganie po ich świadectwo jest upokrzające dla sięgającego. może jak odejdzie prezes i jego świta.?
Janina Paradowska: ?Będzie ustawa, która obejmie dziennikarzy, będziemy się lustrować i ja też, ani dnia wcześniej. Mój stosunek do lustracji jest znany. Uważam dotychczasowe rozwiązania za wystarczające, a te uchwalone, z którymi Sejm nie wie co zrobić, za szalone.?
Sylwester Latkowski: ?Po co? Co miałbym zrobić z dokumentem wydanym przez IPN? Oprawić i powiesić sobie na ścianie? Co zyskałbym mając taki dokument? [?]Jako dwudziestokilkulatek nauczałem w wiejskiej szkole. Mieszkałem na wsi. Tam wydawałem lokalne pisemko, które próbowałem legalnie zarejestrować [?]Za swoją działalność nigdy nie spotkała mnie żadna krzywda.?
Rafał Ziemkiewicz: ?Owoż ja nie wystąpiłem, ponieważ jestem pewien, że nie mam teczki. W latach osiemdziesiątych nie robiłem nic takiego, co by mnie mogło uczynić obiektem zainteresowania bezpieki. A ponieważ IPN ma od cholery nazwisk do sprawdzenia, postanowiłem przynajmniej ja im nie przysparzać niepotrzebnej roboty.?
Maciej Rybiński: ?Nie zwracałem się dotąd do IPN z prośbą o nadanie statusu pokrzywdzonego. Nie robiłem tego z czystego lenistwa, a także po części z niechęci do rozczarowań życiowych. Żyję już dość długo na świecie i limit rozczarowań mam wyczerpany. Po co sobie psuć stolec? Okazało się, że te dwie cechy, lenistwo i potrzeba optymizmu uchroniły mnie przed rozterkami, które stały się udziałem wielu innych. Gdybym bowiem złożył wniosek, otrzymałbym, zgodnie z ustawą odpowiedź, że nie jestem pokrzywdzonym w myśl przepisów ustawy o IPN. Zaczęłoby się piekło dociekań, co też tam jest takiego w tych papierach. Dopiero niedawno dopisano by mi, że nie figuruję w zasobach. Zniszczyli? Wywieźli do Moskwy? Nie prowadzili, bo mieli mnie gdzieś? Same złe odpowiedzi.?
Dość oryginalny sposób autolustracji przy pomocy innych osób zaprezentował Ernest Skalski: ?Więc proszę, by na moim blogu otworzyli najnowszy post pt. DONOS – DOKUMENTACJA. Są tam moje wyjaśnienia, opublikowane w ?Rzeczpospolitej? i opinia historyka z IPN, p. Grzegorza Majchrzaka, badającego sprawy, w których miałem jakiś tam udział. Zbadał on moją teczkę i opisał jej zawartość wyciągając z niej wnioski. Czyni to bezprzedmiotowym pytanie czy wystąpiłem o status pokrzywdzonego.?
Jacek Żakowski: ?ja nie wystapiłem i nie zamierzam tego robić. Nie mam potrzeby babrać się teraz w swojej przeszłości. [?] Ja pewnie wrócę do tych spraw na emeryturze. Chwilowo zajmuje mnie bardziej przyszłość niż przeszłość.?
Maciej Strzembosz: ?Do IPN-u nie wystapiłem, bo nie czuję się pokrzywdzony. Dzięki (skromnej) aktywności opozycyjnej poznałem wielu wspaniałych ludzi i dowiedziałem się czegoś więcej o naturze ludzkiej. [?] Ale będę musiał, bo się wdałem w dyskusję i słowo się rzekło, kobyłka u płota. Acha, zdaje się napisałem jeszcze, że z wiarygodnych źródeł dowiedziałem się, że lektura papierow na nasze środowisko kryje przykre niespodzianki, a masochistą nie jestem, więc nie zaglądałem.?
Dominika Wielowieyska: ?Nie wystąpiłam do IPN o status pokrzywdzonego, bo nie czuję się pokrzywdzona?
Paweł Wroński: ?nie wystąpiłem. Jeśli prawo będzie mnie do tego zobowiązywało to wystąpie.?
Dariusz Rosiak: ?nie zwróciłem się do IPN o status pokrzywdzonego, bo nie uważam się za pokrzywdzonego.?
Roman Kurkiewicz: ?Nie wystąpiłem. Nie występuję. Nie wystąpię. O status pokrzywdzonej/pokrzywdzonego. Dlaczego? Poświęciłem opozycji jakieś 10 lat swojego życia, ale nie czuję się pokrzywdzony. Nie jestem ciekaw, czy i kto ewentualnie na mnie donosił. Co ja robiłem – wiem. Odpowiadam za wszystkie swoje słowa i czyny. Nie uznaję zasady powszechnej podejrzliwości i oskarżenia. Nie zgadzam się z tezą: wszyscy jesteście oskarżeni, tłumaczcie się. Nie będę się tłumaczył, że nie byłem, nie jestem? Nie będę występował o status. Jeśli prawo będzie tego ode mnie wymagało – stawię opór. Mam wprawę. Jeśli się żyje tak jak się myśli, to się nie myśli tak jak się żyje – to zdanie jest mi dość bliskie.?
Kilka osób udzieliło odpowiedzi wymijających
Adam Szostkiewicz: ?odsyłam do mego tekstu o ,,teczce?? w Tygodniku Powszechnym sprzed lat i do książki T.G. Asha ?Teczka?.?
Eli Barbur: ?Postać kazachskiego reportera Borata Sagdijewa wykreował brytyjski komik Sacha Baron Cohen.?
Pytania do Sławomira Siezieniewskiego zostały usunięte, natomiast w przypadku Daniela Passenta były one ignorowana lub usuwane. Ostatnio pan Daniel Passent zapowiedział zwrócenie się o autolustrację do sądu (na co ma raczej niewielkie szanse).
Kilku dziennikarzy nie udzieliło odpowiedzi, ale nie mam pewnoiśc, czy pytania zignorowali, czy po prostu nie przeczytsali moich wpisów.
Szczegóły można znaleźć we wpisie:
http://www.trapico.se/BlogBernarda/
http://bernardo.salon24.pl/3284,index.html
pozdrawiam wszystkich, a zwłaszcza dziennikarzy
Bernard
Wszystkiego Najlepszego Wszystkim w Nowym Roku
Mam nadzieje, że w 2007 „koalicja” zacznie postępować jak przystało w XXI wieku i wyjdzie z Iraku z podniesioną głową.
Szczesliwego Nowego Roku dla wszystkich.
I bez egzekucji.
Jacobsky
A najsmutniejsze Panie Adamie ,to fakt,ze ta smierc niczego nie zmieni!
Bo kara smierci,ma rowniez ostrzegac przed zapedami dyktatorskimi.
Takich Sadamow jest wiecej.Przykladem sa Kuba,Birma, Polnocna Korea!
Po nich niestety przyjda nastepni.
A moze zamiast dywagowac,czy nalezalo Sadama stracic,czy nie, zastanowic sie,co zrobic,zeby takie kreatury nie mialy szans na zdobycie wladzy!! A przynajmniej w pore delikwenta odsunac, zanim dokona licznych zbrodni na wlasnym narodzie!!!!!!!!
Moim zdaniem ta cala masa miedzynarodowych organizacji wobec takich wydarzen jest bezsilna i na pewno trzeba w tej materii cos zmienic.
Pozdrawiam Pana i zycze Zdrowia i Pomyslnosci.
Ana
Panie redaktorze, lada moment Nowy Rok, a pan tytułuje swój ostatni post AD 2006 ‚AKT ZEMSTY’. Trochę bez sensu, ale – mimo wszystko – życzę tak panu, jak i pozostałym współblogowiczom dobrego roku, który nadejdzie.
Oby ten nowy nie byl jak stary,zeby byl inny.Granica miedzy dobrem i zlem nie przebiega w kalendarzu,zalezy od nas.To my jestesmy tworcami.
Wszystkim tworcom zycze,dobrej tworczosci.
„Tym razem dyskusja wokół pontyfikatu i sprawy abp. Wielgusa na poziomie – dziękuję Wpisowiczom!”
No wlasnie. Wyglada na to ze dzialania lustracyjne wobec abp. Wielgusa nie wynikaja ani z „rozumu”, ani z „serca”. To dzialania wynikajace z ideologii. Mam wiec pytanie do Red. i Blogowiczow:
Czy w PL dzialaja takie „frakcje” katolicyzmu jak Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X lub podobne?
Jak (ładnie) mawiają Rosjanie
„Z Nowym Rokiem,
Z nowym szczęściem”
Życzę wszystkim najlepszego. Wpisuję swój komentarz dopiereo dzisiaj, bo nie chciałam zamykać roku w cieniu szubienicy, choć iracki sąd nam taki właśnie obrazek zafundował. Pięknie Pan pisze, panie Adamie, ale popełnia Pan ten sam błąd co Amerykanie i większość Europejczyków – przykłada Pan do tamtych realiów, miarę etyczną obowiązującą w naszym kręgu cywilizacyjnym. Co więcej, nacisk kładę na słowo „obowiązującą”, bo wcale nie podzielaną przez większość luidności euroatlantyckiej. U nas te wartiości są jeszcze wciąż nowe. Tak badania socjologiczne, jak i codzienna obserwacja dowodzą, że dla znacznej części populacji nadal nie są to wartości akceptowane (stosunek do mniejszości, roli kobiet, właśnie kary śmierci i innych). A w końcu są to rozterki społeczeństw dość zamożnych, cywilizacyjnie i technicznie rozwiniętych o powszechnej oświacie przynajmniej na poziomie średnim.. Zanim taki sam stopień rozwoju odnotują państwa arabskie minie co najmniej kilkadziesiąt lat. Dlaczego od nich wymagać więcej niż od siebie? Karea śmierci dla Saddama to oczywiście i akt zemsty (niedoskonały i spóźniony) i chęć zażegnania kłopotów z sunnitami wiernymi b.przywódcy i gest pod adresem własnych obywatewli. Oczywiście mało skuteczny, a w osobistej sytuacji Saddama traktowałabym go niemal, jak akt łaski. Musiał prfzeżyć osobistą tragedię śmierci synów, klęski militarnej, politycznej i gospodarczej swojego państwa, upokorzenie ukrywającego się, schwytanego i sądzonego człowieka. I jego wiek na dodatek. Tak, śmierć bywa wyzwoleniem. Przywódców, którzy popełniali masowe zbrodnie trzeba oczywiście osądzić, a zbrodnie potępić, ale wyhkonywanie wyroków na 8- -90 letnich starcach? Toż to dopiero dowód barbarzyństwa. Nie każdy kraj ma w zasięgu więzienie Spandau, ale wydaje się, że dożywocie w odosobnionym, o zaostrzonym rygorze zakładzie jest znacznie dotkliwszą karą. Trzeba jeszcze o tym przekonać Irakijczyków, Koreańczyków i sposo narodów afrykańskich.
Do dany 1:
Tak droga blogowiczko, wspólnoty utożsamiające się z Bractwem św. Piusa X funkcjonują w naszym kraju od dawna. Wystarczy wejść na Googlach na hasło „Bractwo św. Piusa X w Polsce” i znakleźć tam wszelkie informacje nt. funkcjonowania tych schizmatyków w naszym kraju.
Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym, ’07 Roku.
Witam serdecznie blogowiczów i gospodarza w Nowym Roku.
My patrzymy na wydarzenia w Iraku z punktu widzenia europejczyków. Jeżeli faktycznie sąd odbył się z poszanowaniem prawa i bez nacisków politycznym, czy przypodobaniu się komuś, to wszystko jest ok. Jestem przeciwnikiem kary śmierci, ale to jest kraj muzułmański, gdzie religia odciska bardzo duże piętno na życiu swoich obywateli. W tamtej kulturze życie człowieka nie jest tak ważne jak w naszej. Zrobili co zrobili i koniec, czy wykonanie wyroku coś zmieni, zapewne nie, podobnie jak nie wykonanie wyroku nic by nie zmieniło w tym kraju pełnym śmierci. Ginie tam tyle ludzi dziennie, zupełnie niewinnych, a Europa ubolewa nad śmiercią jednego ludobójcy. Szkoda, że taki temat poruszamy w nowym roku.
Panie Adamie ubolewam, że nie było Pana w ostatnim wydaniu ?7 dni świat?. Ogromna szkoda, że skończyła się pewna epoka komentowania bieżących wydarzeń w sposób tak rzadko już dziś spotykany.
Pozdrawiam marekk
Przeczytalem komentarz Zbigniewa Brzezinskiego do wykonania wyroku na Husajnie i zakrztusilem sie herbata… W jednym zdaniu powiedzial, ze dokonanie tego w momencie, kiedy w Iraku stacjonuje 150 000 zolnierzy, sprawia wrazenie patronatu USA nad procesem i egzekucja. W nastepnym dodal, ze USA „w zasadzie zle to rozwiazaly”. Freud sie klania.
Zrodlo: http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34180,3822392.html
Jeszcze a propos procesu Saddama – moze to jakies telewizyjne przeklamanie, ale w relacji z apelacji, kiedy pokazywano sklad sedziowski, tradycyjnie ujawniono twarz tylko przewodniczacego skladu…ku mojemu zaskoczeniu, to byl ten sam sedzia, ktory przewodniczyl sadowi w pierwszej instancji. O subdelegowaniu zatwierdzania wyrokow przez prezydenta Iraku juz nie wspominam. Jezeli to byl ‚fair trial’, to ja mam rogi i kopyta. Mimo, ze Husajn zasluzyl na naprawde surowa kare.
Szanowny Panie Adamie
W nowym roku wszystkiego najlepszego, dalszych trafnych wpisów i pomyślności w życiu tak dla Pana jak i wszystkich gości na pańskim blogu.
Rzeczywiście dominującycm obrazem w końcówce roku była szubienica. Nie mam najmniejszego zamiaru podważać słuszności wyroku jaki zapadł, bez względu na to, że znamion uczciwego procesu w naszym współczesnym rozumieniu, to on nie miał. Jestem przekonany jednak, że działalność Saddama Husseina nie może być oceniana według naszych europejskich czy chrześciańskich standardów, to musimy zostawić samym Arabom i muzułmanom. Różnica w pojmowaniu, co jest właściwe, jakie metody są dozwolone i podstawy ocen, między nami, a światem arabskim to jest przepaść.
Jeden z mych przyjaciół, miał okazję żyć przez kilka lat w wśród arabów i podczas dyskusji ze znajomym dziwił się dość „krwawym ” zwyczajom załatwiania różnego rodzaju porachunków pomiędzy wyznawcami Allaha. Na to otrzymał prostą odpowiedź: „słuchaj, islam jest o 600 lat młodszą religią niż chrześciaństwo, cofnij się o te 600 lat w historii Europy i popatrz co wówczas wyczyniali między sobą chrześcianie”. Oczywiście odpowidź ta jest zbyt dużym uproszczeniem, by ją w całości przyjąć bez zastrzeżeń, lecz coś w tym jest, gdyż te 600 lat temu wielu europejskich władców, traktowało swych poddanych nie lepiej niż współcześnie robił to Saddam Hussein ze swymi, czasy się zmieniają.
Nie mogę się zgodzić na równanie procesów o zbrodnie hitlerowskie ze zbrodniami Husseina. Różnica jest nie tylko nieporównywalnej ilości ofiar, ale głównie w ich wyborze. Hussein szukał ich wśród swych wrogów, hitlerowcy zaś przyjęli sobie za zadanie „oczyścić naszą ziemię z nieporządanych elementów” zostawiając sobie wyłaczność kogo to ma dotyczyć. Mieliśmy do czynienia z ludobójstwem w najczystszej formie. Postawa ofiar nie miała żadnego wpływu na ich los, Hussein nie mordował każdego, tylko swych przeciwników, lub tych którzy go zdradzili.
w Rzeczpospolitej szlacheckiej żył-był sobie jeden szlachcic, co tropił nie-szlachciców podających się, jego zdaniem, za szlachtę. Bodajże Nekanda-Trepka się nazywał. Równie dobrze mógł się nazywać Bernard albo Geralt albo insza Bobola. I tyle samo pożytku dla Rzeczpospolitej było z jego infantylnej działalności z działań naszych domorosłych inkwizytorów. Owszem, była wtedy jak i jest teraz rozrywka dla głupich i ciemnych, a Rzeczpospolita w tym czasie tonęła.
Brawo, Bernardowie, Bobole, Pyzole i Geralty tej naszej Ojczyzny. Oby tak dalej, a ten biedny kraj znów w chocholim tańcu dojdzie do kolejnej katastrofy. Żyjemy w niespokojnych czasach, a kraj, zamiast wykorzystać szansę na skok cywilizacyjny, nurza się w pomyjach „wielkiego życia politycznego”, tego, w czym jak pisze Bernard, Pani Paradowska sprawnie się porusza. I łatwo zapomina o celu, zajmując się formą.
Trudno, trzeba sobie znaleźć jakąś zaciszną i wygodną prywatność, bo Polacy jak zwykle nie potrafią być narodem.
Bernardzie, a co twój wpis ma wspólnego z egzekucją Saddama, bo chyba taki był temat wpisu pana Szostkiewicza i dyskusji blogowej.
Grzesiu
Ależ ten lustracyjny wpis wbrew pozorom wiąże sie z felietonem Pana Szostakiewicza.Tematyka jest ta sama-publiczny odwet.
Pozdrawiam noworocznie
grześ pisze: „Bernardzie, a co twój wpis ma wspólnego z egzekucją Saddama, bo chyba taki był temat wpisu pana Szostkiewicza i dyskusji blogowej.”
Jak sądzę chodzi o to, że Saddam też nie wystąpił o status pokrzywdzonego do IPNu. 🙂
Witam w nowym roku. Wydaje się, że wśród komentatoróów jest spore grono dziennikarzy. Nie ma w tym nic dziwnego i nie byłoby o czym pisać gdyby nie to, że towarzystwo to jest dokumentnie zajęte sobą wzajemnie, niezależnie od tematu wpisu Gospodarza. Kochani, czy Wy nie możecie umówić się gdzieś na kawę czy piwo i pokłócić między sobą zwyczajnie, jak ludzie? Nie wiem czy Bernard jest chory, czy tylko prowokator i mówiąc nawiasem nie bardzo mnie to nawet interesuje. Ot, unikam starannie czytania niektórych komentarzy i w ten prostry sposób z pewnością dyskurs dla mnie jest uboższy. Trudno. Bliższa mi jest dobra atmosfera, niż posazerzanie horyzontów. Świąteczny bigos i dobrze zamrożoną wódeczkę moja wątroba zniosła bez prpotestu, a lektura Bernarda widocznie jej szkodzi.
Sprawiedliwosc dziejowa, za pozno i z hipokryzja ale sprawiedliwie. Jak z Mussolinim, Ceausescu i wielu innymi zbrodniarzami w historii.
Z innej paczki
Masz racjie,trzeba trzymac sie tematu wyznaczonego przez Gospodarza.
Nawet jeli rusza sprawe tylko w PS.
Narazie nie wiemy nic o tym co zawieraja dokumenty dotyczace
Wielgusa, lezace w IPN.Czyja to intryga? Co jest grane? Te pytania, choc wazne, ocieraja sie o dno Kodu da Vinci. Moze nieco nieudolnie moim prowokacyjnym wpisem:”Czy w PL dzialaja takie ?frakcje? katolicyzmu jak Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X lub podobne?”
chcialem zwrocic uwage kolegow z Blogu na dziwnosc sytacji.
Bo sytacja jest ciekawa.
Wyciek niezaleznie kto go dokonal i po co, godzi w autorytet Papiestwa, polskiego episkopatu, powoduje kolejne pytania co z lustracja nie tylko Kosciola Kat.
Dla mnie najwazniejszym jest to ze kolejny wyciek (dziwny i niezrozumialy) ilustruje doskonale nedze instytucji lustracyjnej jaka jest IPN.
IPN jest to jak kazda instytucja panstwowa zobowiazany do dzialania zgodnie z ustawa ktora powolala go do zycia, zgodnie z obowiazujacym prawem.Jego pracownikow i funkcjonarjuszy obowiazuje prawo jak wszystkich obywateli i reguly i warunki na jakich zostali w IPN zatrudnieni. Od poczatku swego istnienia IPN jak instytucja
i wiekszosc w nim zatrudnionych udowadniali, dzien za dniem, ze do ciazacych na nich obowiazkow niedorosli.
IPN i ludzie w nim zatrudnieni ?ciekna? jak stara rozeschnieta beczka nieczystosci. W mertopoliach ktore maja swoje IPNy najwieksza atrakcja Swiatecznych sledzikow i sylwestrowych prywatek sa pracownicy IPN lub osoby do nich zblizone. Rozmowy kreca sie wokol niedopowiedzianych sugestii, rozwijanych ?polslowek?, pijanego belkotliwego szeptu.
To sytuacja wygodna dla dziennikarzy i dla grajacych teczkami politykow. Psychologicznie rozkoszna dla niedowiezionych opozycjonistow, bezinteresownych nienawistnikow i pazernych karierowiczow.
Strumienie przeciekow sluza jednoczesnie za argument dla twierdzenia ze lustracja pelna ?jak leci? jest nieodwracalna.
Nikt, a przynajmniej nic o tym niewiadomo, nie zostal ukarany za
liste W., za wyciek o prof.Kloczowskim, wiedza o ?uwiklaniu? Gilowskiej ciekla miesiacami. Co jeszcze krazy, powtazac sie nie godzi.
Wniosek: Jakakolwiek ustawa o lustracji oddana do realizacji IPN jakim jest ,bedzie chybiona. IPN jakim jest nie zasluguje na zaufanie spoleczne.
(wpis przeniesiony z blogu W.Kuczynskiego)
Witam
Ja również się cieszę, że nie musieliśmy oglądać w TV- jak Pan to dobrze nazwał- „pornografii śmierci?. Myślę, że nie myli się Pan też w kwestii błędu, jaki popełnili amerykanie. Nie ulega wątpliwości, że wyrok nie mógłby być inny niż śmierć. Oprócz zbrodni, jakie z rozkazu dyktatora zostały popełnione wyrok śmierci musiał zapaść również z przyczyn politycznych. Wyrok zapadł-, ale nie wywoła postrachu wśród sprzymierzeńców Saddama. Sympatycy dyktatora mieli sporo czasu podczas długiego i widowiskowego procesu na oswojenie się z tym, że nie będzie come bac’u Saddama. Efektu piorunującego nie było, więc okupanci postanowili upodlić skazanego pozbawiając go możliwości śmierci z ‚honorami?, czyli ‚kulki’.
Amerykanie popełnili błąd, ale gdyby go nie popełnili było by jeszcze gorzej. Wprawdzie nie pokazali, że nie rządzą twardo- według Bliskowschodnich standardów, ale pokazali, że w Iraku nie panuje zupełnie bezprawie. Przed Irakiem jeszcze długa droga do demokracji w stylu Zachodnim ( o ile w ogóle), ale gdyby nie przykład praworządności to trudno byłoby budować państwo prawa na fundamentach ‚DZIKIEGO ZACHODU’- BLISKIEGO WSCHODU.
Pozdrawiam.
Czy to bylo polityczne morderstwo czy orientalny skansen, zdania beda podzielone. Sadam jak i jego poprzednicy, i jego odpowiednik za oceanem naleza do ludzi skrajnych, ktorym sie wydaje, ze decydujaco wplywaja na przebieg lini czasowej czy wrecz kreuja nowy swiat na wlasne podobienstwo.
Takich wariatow historia co jakis czas wypluwa ze swoje niezglebionej woli zeby nie bylo nam nudno zadajac sobie to ultymatywne pytanie : dlaczego?
To, ze tego masowego morderce powieszono jest mi osobisci kuckuck, ale jedno jest pewne zaraz potem byly niezle huragany w starej i nowej europie.
Do Dana 1 – Tym razem nie „ciekło” IPN, a prześmieszna Komisja Macierewicza . TaK PRZYNAJMNIEJ WYNIKA Z GRYFU TAJNOŚCI WSKAZUJĄCEGO NA WYWIAD WOJSKOWY. Od dawna wiadomo, że jak ktoś chce puścić ekstra przeciek albo plotkę na całą Polskę, to tajemnicę należy powierzyć p. Antoniemu. Zwykła plotka potrzebuje wtedy kilkunastu godzin, coś, co jest „ściśle tajne” ok. 3 dni, a wiedzieć będą wszyscy. Cały czas mówię, że nie mogę darować gen. Kiszczakowi, że tych piekielnych teczek nie spalił w cholerę.
Mussolini, Ceausescu….
Jednego praktycznie rozstrzelano bez wyroku, a potem trupa powieszono za nogi. Drugiego rozstrzelano po wyroku sadu doraznego, ktory mial tyle wspolnego z wymiarem sprawiedliwosci, ile mialy sady sterowane z Lubianki…
Nie wiem, czy to jest akurat ideal sprawiedliwosci dziejowej, jaki chcesz nam zaszczepic swoim wpisem, Geralt. Jesli tak, to kiepski wybor przykladow. Mussoliniego rozstrzelala partyzantka komunistyczna, a Causescu zginal z wyroku doraznego sadu rewolucyjnego. Troche nie po prawicowemu to wszystko…
Wiecej szczescia z doborem przykladow w Nowym Roku,
Jacobsky
Niestety, trudno uniknąć wrażenia, że Saddama szybko powieszono po procesie dotyczącym marginalnej, jednostkowej sprawy – pomsty na wsi za próbę zamachu – aby mu zamknąć usta w licznych istotniejszych sprawach, gdy mógłby ujawnić niewygodne dla Amerykanów fakty z czasów gdy był ich protegowanym…
Z Norymbergą nie widzę żadnego podobieństwa – wiele ze sprawą Ceausescu, gdzie też chodziło o igrzyska i szybkie zamknięcie sprawy
Jacobsky ale co za roznica czyimi rekami ta sprawiedliwosc sie dokonuje? Dozuce za Dziennikiem jeszcze Nadżibullaha i Eichmana…
Nie chodzi o rece, ile o sposob, Geralt 🙂
Geralt,
PS. Eichmann akurat mial taki proces, jakiego mozna tylko pozazdroscic w wielu krajach, zwazywszy na okolicznosci miejsca procesu, osobe oskarzonego, oraz narodowosc skladu orzekajacego. Wyrok smierci to inna sprawa. W 1962 roku ks byla powszechnie stosowana, w tym rowniez w krajach, ktore dzis zywo prostestuja przeciwko jej stosowaniu. Byc moze dzis, w Izraelu, Eichmann dostalby dozywocie, a nie czapke (nie wiem, czy izraelski kk przewiduje kare smierci, te orzeczona w majestacie prawa, a nie wymierzona przez armie za pomoca naprowadzonej na cel rakiety).
Pozdrawiam,
Jacobsky