Oburzeni Jażdżewskim
Leszek Jażdżewski nie jest „wrogiem” Kościoła, tylko krytykiem, ale przecież nie wiary, Jezusa i Ewangelii, lecz Kościoła instytucjonalnego w Polsce. Krytykiem radykalnie ewangelicznym, czyli konfrontującym obecną polską rzeczywistość kościelną i okołokościelną z naukami Jezusa. To może boleć i powinno. I każdy wierzący i niewierzący ma do tego prawo.
Teraz podnosi się fala oburzenia, że Jażdżewski z tego prawa skorzystał jako obywatel, a nie polityk, wyręczając poniekąd Donalda Tuska od podjęcia tematu, jaka jest dziś kondycja Kościoła w Polsce i jakiego Kościoła Polska nie potrzebuje.
Jest obrzydliwą moralnie hipokryzją pisać listy do rektora UW w sprawie Jażdżewskiego, a milczeć na temat cytowania przez biskupa antysemickiej fałszywki. Jest nieporozumieniem upominanie przez uczelnię zaproszonego gościa za to, że wyliczył grzechy Kościoła instytucjonalnego w Polsce: omertę pedofilską, szukanie korzyści materialnych i przywilejów, zamienianie krzyża w „pałkę”, czyli w znak dominacji i wykluczania.
W niczym nie naruszało to zasady wolności debaty. Jażdżewski jej nie złamał, cytując opinię Tadeusza Konwickiego i wyliczając grzechy dzisiejszego Kościoła instytucjonalnego w Polsce. Te same grzechy piętnuje papież Franciszek w odniesieniu do niektórych episkopatów Kościoła rzymskokatolickiego.
Są one nie do pogodzenia z oczekiwaniami wielu katolików w Polsce i samego papieża Franciszka. Znakiem tego może być choćby to, że Franciszek przez sześć lat swego pontyfikatu nie mianował żadnego nowego kardynała z Polski.
„Świńskie” porównanie nie powinno przesłonić sedna problemu, czyli oceny społecznej i politycznej roli Kościoła pod rządami „zjednoczonej prawicy”. Rozumiem je jako zachętę do odnowy rozmowy o obecnej roli części biskupów, księży i działaczy wyłącznie na ich warunkach.
Trzeba je widzieć w szerszym kontekście niż tylko kościelny. W kontekście manipulowania Kościołem przez obecny obóz władzy i manipulowania przez część Kościoła politykami w celu konsolidacji jego wpływów i interesów. To wszystko nie ma nic wspólnego z Kościołem II Soboru Watykańskiego, a ma wiele z ultrakatolickim integryzmem, czyli z kształtowaniem w Polsce nowej wersji sojuszu ołtarza z tronem, słusznie odrzuconego przez Kościół soborowy.
Nie wiemy, czy bieg wydarzeń przewidywany przez Jażdżewskiego rzeczywiście doprowadzi do „końca patriarchatu”, ale mówca słusznie przywołał sprawę praw kobiet jako moment zwrotny.
ps.
no a teraz to: policja zatrzymuje Panią Podleśną w związku z nieszczęsnym art.146 kk. A aresztowaniu za Matkę Boską Tęczową już pisze londyński Guardian. Tak w cynicznej pogoni za władzą z poparciem episkopatu niszczy się wiarę w jej rzekomej obronie. Policja w obronie wiary i Kościoła tylko przyspieszy oddolną deklerykalizację Polski.
Komentarze
Gospodarzu,
podpisuję się pod każdym pańskim słowem. A nawet kropką i przecinkiem 😉
Osobiście pewnie powstrzymałabym się przed świńską metaforą. Nie z powodu, że jej nie podzielam. Ale dlatego, żeby nie dać poręcznego pretekstu kłamcom i manipulantom do pomówień.
Być może niepotrzebnie, bo im nie potrzebny jest żaden pretekst. A kiedy się pomyśli o pedofilii w kościele, krzywdzie kobiet, bezduszności wobec niepełnosprawnych, to należałoby raczej przepraszać te inteligentne i sympatyczne stworzenia zo przyrównywanie ich do …
Wczoraj TVP Kultura wyemitowała kolejny raz „Tajemnicę Filomeny”. I to się w głowie nie mieści ten rozmiar wyrządzonego zła.
A oni dalej swoje. Że gender, że LGBT, że są krzywdzeni.
Poznacie ich po reakcjach…
Niezawodny Gowin dowodzący nie po raz pierwszy braku rozumu i klasy: „Brak reakcji ze strony władz uczelni na obrażanie którejś z grup współtworzących polską wspólnotę aksjologiczną będzie stanowić ciemną kartę w historii UW” – bolszewik pełną gębą.
Rektor UW – też w świętym oburzeniu po wykładzie Jażdżewskiego – deklasuje się wzorowo: „Taka retoryka jest niezgodna z Misją Uniwersytetu, rażąco odbiega od standardów dialogu, których chcemy przestrzegać”… znalazł się misjonarz.
Na tym tle Donald Tusk były premier, który nie dał jednak poznać po sobie, czy popiera, czy odrzuca stanowisko swojego przedmówcy i nie odniósł się też do niego w swoim własnym wystąpieniu – błyszczy jak oświecony człowiek.
———————————————-
„Wybitne umysły są zawsze gwałtownie atakowane przez miernoty, którym trudno pojąć, że ktoś może odmówić ślepego hołdowania panującym przesądom, decydując się w zamian na odważne i uczciwe głoszenie własnych poglądów” – Albert Einstein
„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj” – Mark Twain
————————————
Litościwym milczeniem pominę wypowiedzi tuzek pisiej formacji Sobeckiej: „Porównanie Kościoła do świni, oskarżanie go o zdradę Ewangelii…”
i krówki Pawłowiczówny: ” Dla faszysty L. JAŻDŻEWSKIEGO, organizatotora show D.Tuska na UW, Polacy KATOLICY,KOŚCIÓŁ są ŚWINIAMI w BŁOCIE…
BRAK reakcji TUSKA, ks. SOWY, rektora.. KOGOKOLWIEK..
Dlatego IDŹMY 26V na wybory i głosujmy na PiS, by już NIGDY ci ludzie o faszyst. mentaln. nie mieli odwagi obrażać nas”.
Jażdżewski przywołując obrazowe „świnie„, wiedział co mówi… powiedział delikatnie o takich też goebbelsówach, odwracajacych kota ogonem.
Kiedys to byli uczeni-akademicy (oczywiście nie wszyscy):
Tadeusz Kotarbiński – 1919-61 prof. Uniw. Warsz., filozof, logik i prakseolog:
Przejrzałem całą bezzasadność wszystkich wywodów katechizmu. Nie, nie, to dobre dla dzieci… Nie dam się zwodzić. Spojrzę prosto w twarz autentycznej rzeczywistości… Nie łudźmy się. Trwanie moje i moich ukochanych, i wszystkich w ogóle osób kończy się wraz z życiem naturalnym, tak jak kończy się życie mego przyjaciela psa, którego nieśmiertelności nie przewiduje się w katechizmie, podobnie jak nie przewiduje się nieśmiertelności muchy konającej na lepie. Żaden Bóg nie opiekuje się ludźmi. Są oni pozostawieni sami sobie, jak wszystkie twory przyrody. Te powstały na drodze ewolucji w walce o byt, a my, ludzie wyłoniliśmy się w drodze ewolucji z ciał przodków zwierzęcych.
Czy nie lepiej by było otworzyć drzwi kościołów dla ateistów rozumiejących walory sztuki pięknej, zwanej nabożeństwem, i literatury, zwanej Pismem świętym, i działań po prostu dobrych, do których ewangelia zachęca, a które zbędnie uzasadnia się z ambony racjami sakralnymi?
Przykro jest, będąc ateistą, zdawać sobie sprawę z obcości własnej pozycji względem przyzwyczajeń, upodobań, światopoglądu i stylu życia duchowego przeważającego ogółu członków własnego społeczeństwa.
Brudne i krwawe plamy na kartach dziejów papiestwa, zbrodnie inkwizycji, wyczyny ciemnogrodu, pozorna świątobliwość rzekomego celibatu księży, z którego ludziska nagminnie śmieją się po kątach — to wszystko zdolne jest niejednego odstręczyć od religii samej, skoro zraża osoby uczciwe do ludzi działających w jej imieniu.
—————-
Adam Mickiewicz – wykłady paryskie
Księża i prałaci, wy oczekujecie zbawienia tylko od złota, od kanonu i protokołów, a tych środków, których nie posiadacie, domagacie się od władzy ziemskiej; wy, którzyście powinni podźwignąć i zbawić ziemię, domagacie się od ziemi, żeby ona was podźwignęła i zbawiła. Nie mówcie, że ludy was opuszczają; to wy je opuściliście; one was szukają na posterunku waszym i tam was nie znajdują; one chcą się podźwignąć, a wy je w dół spychacie. (…)
Lud, który walczy o swoją niepodległość albo o rozszerzenie swoich swobód… powinien nie ufać wysokim dostojnikom Kościoła, którzy wszyscy jednakowo są przywiązani do kultu absolutyzmu bez względu na to, czy ten absolutyzm jest mahometańskim, czy heretycki, czy nawet ateistyczny. (…)
Między Włochem świeckim a księdzem istniało nawet mniej stosunków, niż miedzy murzynem a jego panem… Ksiądz był dla niego czymś obcym, wrogiem, nazwijmy rzecz po imieniu: czymś wstrętnym… Wszyscy wiedzą, że członkowie Świętego Kolegium są po większej części ludźmi o zmyśle pospolitym, bez charakteru i o miernym wykształceniu. Zajęci całkowicie drobnymi intrygami dworskimi i staraniami o drobiazgi administracyjne, nie mieli ani ochoty, ani czasu do poważnych studiów naukowych. Co się tyczy talentów duchowych i bohaterskich cnót chrześcijańskich Kolegium kardynalskiego, nic o nich w Rzymie nie było słychać. Książęta Kościoła uchodzili przeciwnie za nieprzyjaciół wszystkiego, co jest podobne do życia duchowego, do życia wewnętrznego, lub na znamię płomiennej żarliwości albo głębokiej pobożności… Odbudowanie powinno się było rozpocząć od reformy gabinetu prywatnego Ojca świętego i Świętego kolegium… Religia podług niego (papieża) ma polegać na „zabezpieczeniu ludziom używania darów i wolności uroczystego obchodzenia ceremonii religijnych.” Ziemia i ceremonie! Ostatnie słowo sługi sług Bożych! Następcy św. Piotra! Tego, który podaje się za przedstawiciela Ukrzyżowanego!…
——————–
Czesław Miłosz – Państwo wyznaniowe 1991
Może tak się zdarzyć, że kler będzie celebrować obrzęd narodowy, kropiąc, święcąc, egzorcyzmując, ośmieszając się zarazem swoim tępieniem seksu, a tymczasem będzie postępowało wydrążanie się religii od wewnątrz i za parę dziesiątków lat, Polska stanie się krajem równie mało chrześcijańskim jak Anglia czy Francja, z dodatkiem antyklerykalizmu, którego zaciekłość będzie proporcjonalna do władzy kleru i jego programu państwa wyznaniowego.
————————–
Erich Maria Remarque
o księżach:
(…) I tylko w jednym różnicie się od Boga — Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie lepiej.
Cynizm to serce ze znakiem ujemnym.
Niech pan nie lekceważy mądrości Kościoła. Kościół to jedyna dyktatura, jaka od dwóch tysięcy lat nie została obalona.
Czarny Obelisk
Boże, ale strzelił Tuskowi w nogę. To nie głupota, to dywersja. Paliwo dla PiSu. Kompletny brak dyplomacji, czyli przewidywania skutków.
Jażdżewski dzień po:
Bądźcie odważni
Nie pozwólmy zaganiać się pokornie do zagrody przez narodową prawicę. Bo tylko hipokryzja i poczucie, że „pewnych prawd nie można wypowiadać” może uratować ich władzę w Polsce.
Nic nie boli tak, jak kilka słów trudnej prawdy.
To co powiedziałem na Uniwersytecie Warszawskim w wystąpieniu przewidzianym przed przemówieniem Donalda Tuska wzbudziło prawdziwy amok w prawicowym internecie.
„Kościół katolicki w Polsce, obciążony niewyjaśnionymi skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy stracił moralny mandat do tego, żeby sprawować funkcję sumienia narodu.
Ten kto szuka transcendencji i absolutu w kościele będzie zawiedziony. Ten kto szuka moralności w Kościele nie znajdzie jej. Ten kto szuka strawy duchowej w Kościele wyjdzie głodny.
Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa. I Gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany to przez tych, którzy krzyża używają jak pałki, do tego, żeby zaganiać pokorne owieczki do zagrody.”
Krystyna Pawłowicz nazwała mnie „satano-faszystą”, w TVP Info nazwano mnie „satanistycznym przedskoczkiem”, Paweł Lisicki uznał, że nie można podawać mi ręki. Episkopat wydał oświadczenie, że moje słowa to „przejaw nienawiści”, Wiadomości poświęciły mi osobny materiał. Sam Jarosław Kaczyński stwierdził, że „Kto podnosi rękę na Kościół, podnosi rękę na Polskę”.
To właśnie o tych ludziach powiedziałem 3 maja, po słowach prawdy o polskim Kościele.
„Dziś agendę tematów dnia układają nam cyniczni wrogowie nowoczesności, czarnoksiężnicy, którzy liczą, że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi emocjami, będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków.”
Nie mam zamiaru odpowiadać im nienawiścią na nienawiść, bo wzmacnia to tylko tych, którzy, jak Jacek Kurski i jego ludzie w TVP, nie mają żadnych hamulców, którzy – jak Kaczyński – żywią się negatywną energią.
„Ale rywalizacja na inwektywy i na negatywne emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się, że świnia to lubi. Trzeba zmienić zasady gry. Nie może być mowy o odnowie polityki, jeśli rozmowę o niej zaczniemy od pytania: z kim trzymasz?, zamiast o co walczysz?”
Nie pozwólmy zaganiać się pokornie do zagrody przez narodową prawicę. Bo tylko hipokryzja i poczucie, że „pewnych prawd nie można wypowiadać” może uratować ich władzę w Polsce.
Opiera się ona na przekonaniu, że nie można otwarcie mówić o tym, co wielu z nas przeczuwa: że Kościół nie ma podstaw do tego, żeby rościć sobie prawo do bycia moralnym autorytetem w Polsce.
Problem pedofilii nie dotyczy tylko Kościoła. Ale Kościół to jedyna znana mi instytucja, która pomaga ukrywać pedofilów i ich zbrodnie.
Kościół wymusza na politykach gigantyczne transfery na swoją korzyść, zarabiając krocie na „odzyskanych” gruntach w sposób, który – oczywiście już po zakończeniu procederu – został uznany za sprzeczny z Konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny.
Sama katecheza w szkołach to koszt rzędu 1,3 miliarda złotych rocznie.
Kościół popiera całkowity zakaz aborcji, który zmuszałby gwałcone kobiety do rodzenia dzieci. Walczy z antykoncepcją (!) i edukacją seksualną, która mogłaby zmniejszyć liczbę niechcianych ciąż.
Jest wielu przyzwoitych księży, ale nie mają oni niestety wpływu na całość tej czysto hierarchicznej instytucji. Ideologia i praktyka działania Kościoła katolickiego w Polsce nie ma nic wspólnego z ewangelicznym przesłaniem Chrystusa. Idzie też w poprzek nauczania papieża Franciszka.
Polska prawica żeruje na polskiej religijności, cynicznie wykorzystując alians z episkopatem do swoich politycznych celów. Ale większość Polaków jest przeciwna angażowaniu się Kościoła w politykę.
Lata rządów PiS, sklejania się tronu z ołtarzem, budzi coraz silniejszą reakcję. To nie tylko #czarnyprotest. Dziś jest więcej przeciwników katechezy w szkole niż jej zwolenników, więcej zwolenników liberalizacji aborcji niż jej zaostrzenia.
Koalicja Europejska i wielu z popierających ją publicystów, cierpi na rodzaj syndromu sztokholmskiego. Pomimo że Kościół wspiera ich przeciwników, pomimo że elektoraty Platformy, SLD i Nowoczesnej w ogromnej większości nie są odbiorcami Wiadomości czy prawicowej prasy, oni wciąż chowają głowę w piasek.
Dają się szantażować PiSowi i jego akolitom, nie rozumiejąc, że Polacy, do których się zwracają, także ci, którzy chodzą do Kościoła, czekają dziś na zupełnie inne przywództwo. Które nie boi się mówić trudnej, ale potrzebnej prawdy.
Dlatego zwracam się bezpośrednio do Was, do odbiorców tych słów, do wszystkich którzy solidaryzują się z tym co powiedziałem 3 maja.
Bądźcie odważni. I nie traćcie nadziei. Bo prawda prędzej czy później zwycięży. {wytłuszczenia demi}
Kościół z upodobaniem krytykuje to, co mu się nie podoba, i to raczej ostro, w każde święta katolickie, a także w niedziele zwykłe. A więc i każdy obywatel ma prawo wyrazić swoje poglądy nt. Kościoła, Jażdżewski też. Świńskie porównanie, zdaje się, odnosiło się nie tyle do Kościoła, co do zapasów w błocie, które zastąpiły u nas życie publiczne i polityczne. Nie pamiętam kiedy ostatni raz serio toczono debatę na jakiś ważny temat (np. zamknięcie kopalń albo nacjonalizacja gospodarki, organizacja służby zdrowia, efektywność 500+ itd.). Wygląda na to, że ktokolwiek będzie rządził, nie wrócimy do budowania państwa obywatelskiego, łączącego, nie dzielącego, bo opozycja też daje się terroryzować moralnie patriotyzmem a la PiS i katolicyzmem a la Jędraszewski. Rządzą tematy podsuwane przez piarowców i próby wzniecenia paniki moralnej: „otchłań lewactwa” (nigdy nie byłem lewicowy, ale z rozkoszą bym ujrzał nasze państwo spadające w otchłań „lewactwa”). Zaczęlibyśmy się może zajmować rzeczami ważnymi.
@observer
LJ nie jest ani działaczem, ani kandydatem na jakiś urząd, tak samo jak Tusk nie jest działaczem, ani kandydatem, więc nie powtarzajmy za prawicą jej wyklinań.
Wszystko, co powiedział L.Jażdżewski to prawda i tylko prawda. Na dodatek powiedziana z pasją, zaangażowaniem i z apelem do nas, cholernych mieszczan, byśmy ruszyli swoje tyłki z kanap i zaczęli działać, a nie tylko kląć w zaciszu domowym. Mówię to również o sobie. Takie powinno być przemówienie Tuska, które owszem, było poprawne, ale nic ponad to. O reakcji rektora UW nawet nie chce mi się pisać. Przedwojenna „tradycja” UW powoli wraca.
Całkowicie podzielam Pana komentarz do wystąpienia p. Jażdżewskiego.
Najlepszym dowodem słuszności jego diagnozy, jest reakcja na nią.
Już gdzieś pisałem, iż potrzebny jest nowy Luter. Czy tylko dla kk w Polsce, tego nie wiem. W odniesieniu do krajowego kk, nie mam wątpliwości, częściowo na podstawie własnych doświadczeń.
teng
5 maja o godz. 15:41
dzięki za ciekawe i bardzo potrzebne repetytorium
observer
5 maja o godz. 16:00
powiedziałabym: zero kunktatorstwa.
To kiedyś musiało zostać powiedziane. Na efekty poczekajmy.
observer:
Słyszałem od razu takie reakcje. Sam uważam, że to było mało polityczne. Gospodarz pisze, że to nie polityk i nie kandydat — to prawda, ale na sali byli zaproszeni politycy, a w samym przemówieniu Tuska widziano nadzieję na paliwo dla opozycji. Zresztą, przemówienie Jażdżewskiego kontrastowało z przemówieniem Tuska.
Ale też słyszę uwagi, że może to wcale nie takie głupie, bo niezadowolenie z hipokryzji Kościoła jest coraz szersze, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Że narzekający są niedzisiejsi i nie czują polskiej ulicy, bo to jest wielki elektorat do wzięcia, który opozycja — od Razem i Biedronia, po Schetynę, w swojej lękliwości dotąd odrzucała.
Kto ma rację? Obstawiam, że raczej Ty, ale to takie obstawianie, powiedzmy 7:3, a nie pewność. Prawdy dowiemy się przy urnach.
olakier:
Słuchałem obu przemówień. I gdy słuchałem Jażdżewskiego przez głowę nie przeszła mi myśl, że mówiąc o świniach i błocie, mówi o Kościele. Dla mnie oczywistym kontekstem był poziom debaty politycznej w Polsce.
@Adam Szostkiewicz
Kulawy argument, ksiądz który agituje z ambony też nie jest działaczem a jednak macha obusiecznym mieczem również na niekorzyść prawicy i Kościoła. Trwa kampania, KE jest bardzo eklektyczna, takie wypowiedzi słuszne czy nie ( świnia to jednak przesada) mogą powodować odpływ/demobilizacje umiarkowanie konserwatywnego elektoratu któremu wciąż blizej do liberalnego establishmentu III RP, a który glosuje na PO/PSL. Przypomnę że w Polsce podział wcale nie jest oczywisty: dużo ludzi z wyższym wykształceniem głosuję na PiS pomimo przewagi PO w tym segmencie a na wsiach odwrotnie – pomimo przewagi PiS obóz liberalny wciąż ma tam spory elektorat. „Mądrość etapu” się kłania, tym bardziej że młyny pisowskiej propagandy beda próbowały zmielić teraz jazdzewskiego, tuska, KE i antyklerykałów w jeden przekaz
To dobrze, że wykład Jażdżewskigo spotkał się z takim odzewem. Trzeba tylko powtarzać dokładnie słowo w słowo to co Jażdżewwski powiedział. Żaden myślący człowiek nie weźmie tego za atak na wiarę tylko to co tak naprawdę ludzie myślą. To niedobrze, że opozycja ze strachu robi w spodnie.
Brawo!!!
Chlopak
5 maja o godz. 17:44
„Młyny pisowskiej propagandy” mielą głównie tumanowatych i żądnych władzy wszelakiej: faktycznej i symbolicznej – produkują bezkrytycznych debili i cynicznych karierowiczów zarówno wśród czerni jak i dyplomowanych matołów.
Ten proces trwa już kilka lat.
Takie Suskie, Brudzińskie, Błaszczaki, Pawłowiczówne… i miliony krótkowzrocznych konsumentów 500+ nigdy nie przeciwstawią się PiSowi.
Dopiero gdy ceny pójdą w górę czyli zmieni się na niekorzyść siła nabywcza ich dochodów… zaczną ewentualnie brykać… i rozpaczliwie szukać zmienników upierdliwego PiSu…
Marks to był uczony człowiek swego czasu:
‚Czy potrzeba szczególnej przenikliwości, by zrozumieć, że wraz z warunkami życia ludzi, ich stosunkami społecznymi, bytem społecznym, zmieniają się także ich wyobrażenia, poglądy i pojęcia – słowem, także ich świadomość?‚
‚ W tej samej mierze, w jakiej ludzkość zdobywa władzę nad przyrodą, podpada człowiek pod władzę innych ludzi lub pod władzę własnej nikczemności. Nawet jasne światło wiedzy może widocznie świecić jedynie na mrocznym tle ignorancji’.
‚ Polityka Rosji jest niezmienna, co przyznał oficjalny historyk moskiewski Karamzin. Jej metody, jej taktyka czy manewrowanie, mogą się zmieniać, ale gwiazda polarna tej polityki – opanowanie świata – jest gwiazdą stałą’.
Hlopcyku z 17.44!
Mądrość etapu trwała od 1989 do 2015 roku. Skutki opłakane. Czekałem w pokorze 36 lat aż kościół doceni, moją i innych, powściągliwość i da mi żyć. Wolał wieszać krzyże i robić swoje nie pytając o zdanie. Jego dostojnicy ludzie będący solą tej ziemi, pochodzący w większości od tych co ją uprawiają mając chłopskie korzenie, uważają powściągliwość i kulturę za przejaw słabości.
Starczy więc dyplomacji. Postarzałem się. Wypowiedź Jażdżewskiego w 100% prawdziwa. Forma bezpośrednia ale daleko do ekstremalnych wypowiedzi biskupów czy członków PIS. Pora wstrząsnąć ludźmi, którzy chcą mną rządzić a nie mają wiedzy ani obycia. Czekam na więcej.
Tylko świnek proszę nie obrażać! p. Jażdżewski to mądry człowiek. A od JM Rektora oczekiwałbym więcej powściągliwości. Jak się boi, niech się nie wypowiada bez sensu. Jak dojdzie do wzmożenia zostanie Pan, Panie Rektorze i tak elementem animalnym.
Na Interii w komentarzu napisałem. że „moje liberalne poglądy nie uznają państwa wyznaniowego, natomiast nie powinniśmy różnić się w stosunku do pedofilii w kościele”. Wpis mój został przez moderatora usunięty. Więc potwierdzam to w tym miejscu. Będę sprzeciwiał się umacnianiu państwa wyznaniowego, aż do pełnienia przez kościół katolicki wyłącznie powinności ewangelicznych.
Dla mnie KK jest instytucją polityczną, a nie źródłem prawd objawionych. Podpisałbym się pod cytatami, które przywołał Teng ze szczególnym uwzględnieniem Cz. Miłosza. Tym nie mniej nie łudźcie się, że poglądy środowiska Liberte w Polsce są dobrym wyborem dla polityka, który liczy na sukces wyborczy. Takie postawienie sprawy od razu odcina elektorat wiejski i małomiasteczkowy. Prawica w Polsce wcale nie jest taka religijna, jak się wydaje jej krytykom, a kościół nie jest wcale taki prawicowy. Taki frontalny atak jednak ich skonsoliduje. Znam jednak ludzi, którzy są pryncypialni, wierzący, godni szacunku i związani z kościołem, a jednocześnie krytyczni wobec niego. Myślę, że w tego typu walce stracą grunt pod nogami. Szkoda.
Zmiana nastrojów politycznych może następować niezauważalnie, ujawnia sie dopiero po wyborach. Nie można wykluczyć, że mocny głos przeciw nadużyciom Kościoła w Polsce poruszy czułe struny. Przemówienie Leszka Jażdżewskiego było potrzebne. Ktoś musial pierwszy dać przykład odwagi i powiedzieć szerokiej publiczności, że Kościół nie jest niepodważalnym autorytetem, że politycy nie powinni się poddawać szantażowi z jego strony. “Świńskie” porównanie w moim odbiorze odnosiło się do jakości publicznego dyskursu, a skwapliwe się od niego odżegnywanie jest wyrazem lęku przed Kościołem, czyli tym, co jest bolączką polskiej polityki. Jażdzewski mówi wyraźnie: “…rywalizacja na inwektywy i negatywne emocje z nimi nie ma sensu…”
Trudno wyrokować, czy przemowienie Jażdzewskiego wpłynie w najbliższym czasie na postawy
wyborców, ale dobre ziarno zostało zasiane.
Panie Redaktorze.Znam Pana,z publikacji,od lat.Nie zawsze się z Panem zgadzałem.ale zawsze uważałem Pana za człolwieka do rzeczy,potwierdza to dzisiejszy tekst.
Ten jazgot i kwiczenie nawiedzonych dowodzi,że Jażdżewski trafił w punkt.A przecież nie powiedział nic nowego,czego byśmy nie wiedzieli i o czym byśmy nie mówili „prywatnie”.
Czujność Gowina jest b.wybiórcza,ale on tak ma.Kaczyński bredzi że obrona Kościoła jest patriotycznym obowiązkiem.Ktoś atakuje Kościół?Kler,nawet fioletowy i purpurowy ,to nie Kościół
Gdybyż ci wszyscy oburzeni obrońcy żyli po bożemu życie byłoby znośniejsze.Pijanych kierowców byłoby mniej,przemocy domowej,złodziejstwa,korupcji ,opluwania sie nawzajem.Ze o kleszej pedofili
nie wspomnę.
@Adam Szostkiewicz
Brawo, tak jak przewidziałem. Jak większość hipokrytów i fałszywych obrońców demokracji, stosuje pan ulubione wyjście, gdy brakuje argumentów by rozprawić się z niewygodnym lub ”niesłusznym” poglądem – cenzurę.
@gotkowal
To nie sa żadne ,,niesłuszne” poglądy, to jest ignorancja.
@Adam Szostkiewicz
PS. Szczególnej uwadze polecam to, co najważniejsza instancja teologiczna islamu sunnickiego, kairski Al-Azhar, ma do powiedzenia o ISIS [po 15 min. D. Murrey cytuje najważniejszych ulemów].
Panie Redaktorze wielki szacunek dla Pana za ten komentarz. Za to, że nie przyłączył się Pan do ,,ognia świętego oburzenia” Pana wspólwyznawców na ,,bezbożnika”. Do tego chóralnego, ogólnonarodowego ,,rękę podniesioną na Kościół…”, gdzie tuzy ,,totalnej opozycji” poskomlając i kuląc ogony idą w zawody o palmę moralnego pierwszeństwa z obozem katofaszystowskim.
Ps. Red. Jażdżewski znacząco pomógł pisiej propagandzie rozbroić mężostanowskie wystąpienie D. Tuska. Kaczyński by nie dał rady cienia czegoś takiego wymlaskać/wykwakać.
Ps2:A u Biedronia…Wiosna i nic.
Mnie tez podobał się wstęp p. Jażdżewskiego ale polityka musi być skuteczna a nie ideowa. Cmentarze pełne są ludzi którzy mieli rację lub walczyli w słusznej sprawie. W zasadzie nie powinno mnie to dziwić, historia Polski uczy że nie kierujemy się rozumem a sercem. Czyli szare komórki ustępują impulsowi.
@stycznikbis
Naprawdę twôj w zasadzie niewinny wpis został został na Interii usunięty? Dziwne, ponieważ wpisy tam to jest totalny ściek i nigdy bym nie chciał znaleźć się tam w tym towarzystwie.
gotkowal
5 maja o godz. 22:21
goń się sam ze swoją „słuszną” ciemnotą… cenzura dla kretynów, nieuków i goebbelsów – tak…
@gotkowal
Dyskusja dotyczy roli Kościoła w Polsce, a nie islamu. co do AlAzhar, odsyłam do deklaracji imama tej uczelni podpisanej z papieżem Fanciszkiem w Dubaju.
@gotkowal:
Jestem Polakiem i czuję się chrześcijaninem. To co dzieje się w Polsce mnie dotyka do żywego. Jeśli Kościół wypiera się Chrystusa, to też mnie dotyka do żywego. Szukanie jakiś analogii z islamem… Można, tylko po co? Dowieść, że „jesteśmy lepsi”? To przecież gorsze niż „u was biją murzynów”, bo w tym zdaniu przynajmniej trafne było to „u was”. Że istnieją analogie? No, istnieją, ale w czym jeden nierozwiązany problem pomaga drugiemu nierozwiązanemu problemowi?
@głos zwykły
5 maja o godz. 20:44
Formalnie masz rację. Problem w tym, że ta racja dotyczy ,,przeszłej wojny” gdy tymczasem obecnie mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją gdy główne siły polityczne w kraju (najsilniejsza partia polityczna i KRK) dokonują agresji na instytucje demokratycznego państwa i tą WIĘKSZOŚĆ obywateli, którzy nie podzielają ich poglądów. Być może ta nowa ,,wojna” wymaga nowych metod?
Najważniejsze, że społeczeństwo zaczyna odrzucać tą fikcyjną wizję, że ,,nie wszyscy księża to kanalie a za to Kościół oferuje dostęp do skarbów transcendencji”.
Kościół bezwzględnie (poza nielicznymi, jednostkowymi przypadkami) popiera tą niezgodną z prawem, antydemokratyczną inwazję. Za sowitą opłatą zresztą.
Zwracam uwagę na komentarz Schetyny. I teraz proszę mi powiedzieć, jak niby Wiosna ma tworzyć koalicję z PO? Przecież to jest nierealne. Po raz kolejny powtarzam opinię: realna jest koalicja PO-PiS. Wystarczy, że po „odejściu” Kaczyńskiego nastąpi rozłam w PiS, co jest wysoce prawdopodobne.
Podzielam poglądy pana LJ w kwestii oceny moralnej KrK i obenych rządzących. Jednak świńskiej metafory (to bardzo inteligentne zwierzaki – jako wegeterianin nie jadam żadnych zwierząt, dodam) w tamtym miejscu i w tamtych okolicznościach żadną miarą nie mogę zaakceptować. W innych okolicznościach i miejscu owszem, np. podczas wymiany poglądów z moimi znajomymi na temat aktualnie rządzących i KrK nie takie porównania padają.
Pani Ewa Siedlecka bardzo trafnie określiła na swoim blogu skutki sojuszu ołtarza z tronem- “władza polityczna demoralizuje kościelną”. W polityce powstało błędne koło. Strach polityków przed zrażeniem Kościoła tylko utwierdza hierarchów w poczuciu nadrzędnej pozycji w społeczeństwie i zachęca do jej nadużywania, przez co politycy jeszcze bardziej trwożnie patrzą na Kościół. Tymczasem autorytet Kościoła wśród wyborców może ulegać erozji. Dlatego tak potrzebne jest głośne potępienie postawy Kościoła i wywołanie publicznej dyskusji wokół jego roli. W końcu trzeba się zacząć opierać szantażowi proboszczów.
Myho nie wiele zrozumiałeś z mojego komentarza. Odsyłam Cię do ostatnich badań dla oko.press jaki jest rozkład poglądów w naszym kraju, jak wyraźną przewagę ma prawica, jak ważne do objęcia władzy jest przekonanie do siebie również centroprawicowego elektoratu, chyba że wolisz odnosić moralne zwycięstwa w opozycji wyolbrzymiając swoją manie prześladowczą ze strony Kościoła, który aureole na głowie może i nie ma ale…
lalecznik
6 maja o godz. 12:54
rozumiesz czym się różni strategia od taktyki i reguł gry kampanijnej?
Te wybory trzeba wygrać. „Paryż wart mszy”!
Apologetów KrK a krytyków Islamu (i innych religii) zachęcam do poczytania „Księgi psalmów” Bardzo pouczająca lektura. Taką była przynajmniej dla mnie.
Ładne kilka lat temu, tu pisałem, że KK to papierowy tygrys.
Jażdżewski pociągnął go za ogon, i mamy wspaniały oddźwięk w osobach obronców tego tworu.
Czego bronią?
Jakiejś REALNEJ siły, czy jedynie swoich o niej wyobrażeń?
Przydałby się taki test, przeprowadzany już zresztą kilkukrotnie.
Kto go pociągnie, odważy się, może zebrać tak jak Palikot, kilkanaście % głosów.
Jak na razie, nikt z będących w obiegu polityków, nie ma odwagi zainicjować eksperymentu.
Strach to wielka siła.
Tyle że wątpię by było to zagrożenie REALNE.
Slawczan
6 maja o godz. 9:41
Uważam, że uogólnianie typu: wszyscy księża to droga do donikąd. Jeśli chodzi o księży i siostry zakonne, to emocjonalnie są oni zbliżeni do środowisk artystycznych, czyli są to często osoby niestabilne emocjonalnie. W odróżnieniu od środowisk artystycznych księża i siostry zakonne podlegają władzy hierarchicznej, a także w swojej masie nie są niezależni finansowo. Stąd też raczej istotne jest to, co robią ich przełożeni, bo oni mają dużą władzę w tym środowisku, acz nie do końca, gdyż osoby zaangażowane w działalność misyjną, czy w różne instytucje kościelne są dość niezależne. Podobnie jest z osobami zaangażowanymi w różne formy świeckiej współpracy z KK. Kryzys kościoła, podobnie jak kryzys środowisk artystycznych w Polsce jest kryzysem osobowym. Przeważnie mamy do czynienia z miernością, a nawet głupotą i w związku z tym mamy do czynienia z patologiami, ale to jest margines. Z drugiej strony mamy do czynienia z jednostkami dość wybitnymi i oni są dobrze widoczni. Gdzieś pomiędzy, ale w sumie na poziomie takim sobie jest cała masa kleru i sióstr zakonnych. Natomiast politycznie przeciwni opozycji i najbardziej przychylni prawicy są crème de la crème KK, czyli najwyższa hierarchia kościelna. Ona dawała i będzie w przyszłości dawała oparcie materialne i intelektualne prawicy, co m. in. można prześledzić w tym, że w przeszłości KK finansował prawicę i w samej działalności wydawniczej różnych wydawnictw KK, która żadną miarą nie ogranicza się do spraw religijnych. Na blogach Polityki panuję zwłaszcza takie poczucie, że oto Jażdżewski rzucił w końcu grantach w chlew. Uważam, że KK to nie jest chlew, ani szambo etc. Tak więc wypowiedź Jażdżewskiego uważam po prostu za skrajnie antyklerykalną i ze względu na uogólnienie skrajnie anty katolicką i jako taka to jest prawdziwy prezent dla prawicy. Opozycja nigdy nie rozbije KK, bo to jest dobrze zaprawiona do walki instytucja i środowisko. Takiego typu walka zarówno kościół instytucjonalny jak i środowisko znacznie wzmocni w Polsce.
demi
5 maja o godz. 15:11
Znakomita wypowiedź i wszystkie cytaty. Dzięki.
ooops…podziękowania tengowi za cytaty!
(teng
5 maja o godz. 15:41)
Panie Redaktorze,
Bynajmniej nie jestem oburzona wystąpieniem pana Jażdżewskiego. Powiedział, co uważał za stosowne i miał do tego prawo. Pytanie tylko, kto go zaprosił i czy tezy jego wystąpienia były uzgodnione wcześniej. Przypominam, ze ten pan wystąpił na tym samym mitingu, co Donald Tusk, a więc słuchacze mieli pełne prawo uznać, ze lider polskiej opozycji solidaryzuje się z tym panem. Chyba dla każdego rozsądnego obserwatora tego, co się w Polsce dzieje, jest oczywiste, ze w tym kraju nikt, póki co, na antyklerykalizmie daleko nie ujedzie. Niestety, ale zjednoczona opozycja została wystąpieniem pana Jazdżewskiego skompromitowana. Pozostaje pytanie – w co ten pan gra i z kim. Bo że Biedroń gra na rzecz PiS-u, chyba dla nikogo nie powinno być tajemnicą.
Myślę, że to trafna ocena mojej przyjaciółki, warta przytoczenia:
” (…)zobaczyłam kawałek wystąpienia prezesa wszystkich prezesów; też był w Pułtusku i oświadczył z całą mocą, że” kto podnosi rękę na Kościół, chce go zniszczyć, ten podnosi rękę na Polskę”. Zgłupiałam kompletnie – jeśli ktoś chce zniszczyć Kościół w Polsce, to chyba tylko kler, co idzie im coraz lepiej. Kościół w Polsce chyba nigdy nie miał się lepiej.”
Wśród zwolenników wypowiedzi pana Jażdżewskiego (do których się zaliczam) pojawia się czasem zastrzeżenie: nie to miejsce, nie ta pora. Pytam zatem, kiedy była odpowiednia pora i miejsce przez te lata, gdy Kościół zawłaszczał sobie niemal każdą sferę naszego życia? Jak długo ma trwać sojusz ołtarza z tronem? Cieszę się, że pan Leszek Jażdżewski wstrząsnął tym układem. Na prawicowy hejt byłam przygotowana, ale reakcja niektórych polityków partii opozycyjnych oburzyła mnie i zniesmaczyła. Będę o tym pamiętała przy nadchodzących wyborach!
A propos wykładów publicznych… jeden z wspaniałych przykładów minionego – niestety – czasu: Mark Twain ten od: ‚Gdyby Chrystus żył w naszych czasach, na pewno nie chciałby być chrześcijaninem‚.
EDUCATION AND CITIZENSHIP
On the evening of May 14, 1908, the alumni of the College of
the City of New York celebrated the opening of the new college
buildings at a banquet in the Waldorf Astoria. Mr. Clemens
followed Mayor McClellan.
I agreed when the Mayor said that there was not a man within hearing who did not agree that citizenship should be placed above everything else, even learning.
Have you ever thought about this? Is there a college in the whole country where there is a chair of good citizenship? There is a kind of bad citizenship which is taught in the schools, but no real good citizenship taught. There are some which teach insane citizenship, bastard citizenship, but that is all. Patriotism! Yes; but patriotism is usually the refuge of the scoundrel. He is the man who talks the loudest.
You can begin that chair of citizenship in the College of the City of New York. You can place it above mathematics and literature, and that is where it belongs.
We used to trust in God. I think it was in 1863 that some genius suggested that it be put upon the gold and silver coins which circulated among the rich. They didn’t put it on the nickels and coppers because they didn’t think the poor folks had any trust in God.
Good citizenship would teach accuracy of thinking and accuracy of statement. Now, that motto on the coin is an overstatement. Those Congressmen had no right to commit this whole country to a theological doctrine. But since they did, Congress ought to state what our creed should be.
There was never a nation in the world that put its whole trust in God. It is a statement made on insufficient evidence. Leaving out the gamblers, the burglars, and the plumbers, perhaps we do put our trust in God after a fashion. But, after all, it is an overstatement.
If the cholera or black plague should come to these shores, perhaps the bulk of the nation would pray to be delivered from it, but the rest would put their trust in the Health Board of the City of New York.
I read in the papers within the last day or two of a poor young girl who they said was a leper. Did the people in that populous section of the country where she was—did they put their trust in God? The girl was afflicted with the leprosy, a disease which cannot be communicated from one person to another.
Yet, instead of putting their trust in God, they harried that poor creature, shelterless and friendless, from place to place, exactly as they did in the Middle Ages, when they made lepers wear bells, so that people could be warned of their approach and avoid them. Perhaps those people in the Middle Ages thought they were putting their trust in God.
The President ordered the removal of that motto from the coin, and I thought that it was well. I thought that overstatement should not stay there. But I think it would better read, “Within certain judicious limitations we trust in God,” and if there isn’t enough room on the coin for this, why, enlarge the coin.
Now I want to tell a story about jumping at conclusions. It was told to me by Bram Stoker, and it concerns a christening. There was a little clergyman who was prone to jump at conclusions sometimes. One day he was invited to officiate at a christening. He went. There sat the relatives—intelligent-looking relatives they were. The little clergyman’s instinct came to him to make a great speech. He was given to flights of oratory that way—a very dangerous thing, for often the wings which take one into clouds of oratorical enthusiasm are wax and melt up there, and down you come.
But the little clergyman couldn’t resist. He took the child in his arms, and, holding it, looked at it a moment. It wasn’t much of a child. It was little, like a sweet-potato. Then the little clergyman waited impressively, and then: “I see in your countenances,” he said, “disappointment of him. I see you are disappointed with this baby. Why? Because he is so little. My friends, if you had but the power of looking into the future you might see that great things may come of little things. There is the great ocean, holding the navies of the world, which comes from little drops of water no larger than a woman’s tears. There are the great constellations in the sky, made up of little bits of stars. Oh, if you could consider his future you might see that he might become the greatest poet of the universe, the greatest warrior the world has ever known, greater than Caesar, than Hannibal, than—er—er” (turning to the father)—“what’s his name?”
The father hesitated, then whispered back: “His name? Well, his name is Mary Ann.”
——————————–
Leszek Jażdżewski – w swym 3. majowym „supporcie” – był absolutnym zaprzeczeniem tego młodego wikarego z przemówienia Marka Twaina… i bardzo dobrze.
Podpisałbym się obydwiema górnymi kończyny pod tym, co to Pan Jażdżewski powiedział. Powiedział dobrze i byłby z tego świetny wstępniak redakcyjny.
Równocześnie jednak naruszył – przynajmniej moim zdaniem – dobre obyczaje. Miał wszak li tylko zapowiedzieć wykład Donalda Tuska, a zrobił z tej zapowiedzi swój własny szoł.
Problem ów ujął już ktoś kiedyś mową wiązaną:
„Podkomorzy zgadując, na co się zanosi,
Zadzwonił w tabakierę złotą, o głos prosi.
„Godzieneś pochwał, rzecze, Hrabio, mój sąsiedzie,
Źe dbasz o interesa nawet przy obiedzie;
Nie tak jak modni wieku twojego panicze,
Źyjący bez rachunku. (…)”
Wystąpienie jażdżewskiego było pełne pychy i pogardy dla inaczej myślących i wierzących. Swoje słowa wypowiedział z niezwykłym tupetem i butą. To jest groźne na przyszłość. Jeśli tacy ludzie zdobędą władzę w Polsce, staną się tyranami i prześladowcami równie groźnymi jak bolszewicy w Rosji. Słowa jażdżewskiego to zapowiedź nadchodzącej lewicowej dyktatury, skierowanej przeciwko katolikom zarówno duchownym jak i świeckim.
To dziwne – pierwszą osobą, która zwróciła moją uwagę na to, że te świnie mogą mieć coś wspólnego z polskim kościołem katolickim był Gowin… Słuchając bowiem Jażdżewskiego odniosłem wrażenie, że świnie paplające się w błocie to aluzja do polityków Dobrej Zmiany. Czyżby Gowin sugerował, że hierarchowie KrK są częścią politycznej soldateski PiS-u? Może on ma wiedzę insiderską i Freudem do nas przemawia?
@waldi
Jeśli nadchodzi jakaś dyktatura, to z pewnością nie lewicowa. proszę się lepiej przygotować z tematu dyktatur. Służę doświadczeniem więźnia politycznego stanu wojennego.
@turpin
Dopóki Tusk milczy, wolno przypuszczać, że mu to nie przeszkadzało.
Różnica pomiędzy Tuskiem a Jażdżewskim polega na tym, że ten pierwszy mysli co mówi, a ten drugi mówi co myśli.
@kalina
Powiedzenie prawdy w auli uniwersyteckiej na ważny temat publiczny nie może kompromitować mówiàcego prawdę. Prawda może bulwersować, ale to nie zmienia faktu, że jest prawdą. Naturalnie można dyskutować, czy to politycznie zaszkodzi czy nie zaszkodzi opozycji w oczach wyborców. Myślę, że raczej pomoże. Sugestię, że Jażdżewski się komuś wysługuje, odrzucam jako bezpodstawną. Jażdżewski ma swój dorobek, założył czasopismo Liberte, urządził w Łodzi Igrzyska Wolności z udziałem Tuska. Fizycznie stanął w obronie Adama Michnika przed neofaszystami. Póki Tusk milczy na temat wystąpienia LJ, zakładam, że musiał o nim wiedzieć wcześniej.uważam, że o ile Palikot nie trafił swoim antyklerykalizmem we właściwy klimat społeczny, to dziś sytuacja jest inna, ten moment nadchodzi.
@głos zwykły
Antyklerykalizm nie równa się antykatolickość. Antyklerykalizm i ateizm są szansą na oczyszczenie wiary. Opozycja nie chce rozbijać Kościoła, to teza prawicowej i kościelnej propagandy mająca odwrócić uwagę od zła w Kościele. To Kościół sam się rozbija od wewnątrz: pedofilia, pisowska prawoskrętność. Jeśli pan uważa, że to prezent dla prawicy, to się pan myli. To ostrzeżenie, że czas owijania w bawełnę się kończy. Jażdżewski jest w tym sensie posłańcem złej wiadomości dla cynicznego manipulowania wiarą i emocjami religijnymi przez polityków świeckich i koßcielnych.
Fragment emaila od znajomego z Polski:
„Z krajowych wydarzeń, ostatnim najgorętszym tematem jest wystąpienie Tuska w Auditorium Maximum na UW z okazji święta 3 maja. Mąż stanu, porusza tematy, których obecnie rządzący kartel nawet nie próbuje zaadresować. Język, styl, klasa. Tzw. „patrioci” z sekty naftalinowego dziada zawyli z bezsilności. Czy będzie to miało przełożenie na wynik wyborczy? Oby.
Równie mocny amok wywołało wystąpienie młodego redaktora naczelnego lewicowej platformy Liberte, który przemawiał przed Tuskiem i w ostrych słowach nazwał patologie Kościoła Katolickiego w Polsce wprowadzajac ten temat do dyskusji publicznej przed wyborami”.
Krotko, trafnie i rzeczowo.
What would we do without the likes of M. Twain Torfo but fall into despair which hovers around our heads like malignant drones.
Można być „Oburzonym Jażdżewskim” na dwa sposoby.
1. Na jego atak na polskie „Sługi Boże”, czyli personel naziemny Pana Boga. Tutaj p. Jażdżewski ma rację.
2. Wykorzystanie – zapewnie nieuzgodnione – roli wprowadzającego Donalda Tuska do ataku na kler.
Tutaj jestem oburzony na samoreklamę p. Jażdżewskiego. Jesteśmy przed ważnymi wyborami i p. Tusk może być kandydatem. Wzburzenie kleru oraz wierzących może mu poważnie zaszkodzić. A wtedy PiS dorżnie Konstytucję i Polske do końca.
Prawda w ręku głupca jest jak miecz w ręku ślepca.
@observer
Punkt 2 w mojej ocenie nietrafny. Piszę, dlaczego, w odpoiedzi @głos zwykły.
@Adam Szostkiewicz
6 maja o godz. 22:26
Gospodarzu, no cóż, zgadzam się. Lepiej i krócej tego napisać się nie da.
Kościół, to wszyscy wierni. „Kościół instytucjonalny”: nie ma czegoś takiego. Jest jeden Kościół – wszyscy wierni są Kościołem. Kościół się zaczął, kiedy Chrystus wybrał dwunastu uczniów, którym posłał Ducha. Jeden z nich zaparł się Jezusa a jeden Jezusa wydał. Grzech był w Kościele od samego początku.
W Kościele nie znajdzie się „absolutu, transcendencji” mówi Leszek Jażdżewski. Czyli? Boga? Ja znajduję Boga w Kościele.
Nie znajdzie się moralności w Kościele? Ja ją znajduję.
Nie znajdzie się „strawy duchowej” w Kościele? Ja taką znajduję, zwłaszcza w Słowie i w Eucharystii.
Kościół zaparł się Chrystusa? Każdy człowiek, gdy źle czyni, rani Chrystusa i cały Kościół cierpi.
Warto trzymać się jednej zasady, której uchybił tym razem Leszek Jażdżewski: nie mieszać religii z polityką.
Slawczan
6 maja o godz. 9:41
Jeśli chodzi o księży i siostry zakonne, to emocjonalnie są oni zbliżeni do środowisk artystycznych, czyli są to często osoby niestabilne emocjonalnie.
Kompletnie nie trafna diagnoza. Osoby, które chronią się pod skrzydła instytucji hierarchicznej cechuje osobowość autorytarna. Artyści to ludzie otwarci, kreatywni. Czyli całkowite zaprzeczenie osobowości autorytarnej. Artyści są wrażliwcami mocniej odbierającymi i reagującymi na rzeczywistość. Mogą się wśród nich zdarzyć osoby niestabilne emocjonalnie, ale to wcale nie jest reguła. Nie nazwałabym Wajdy osobą emocjonalnie niestabilną. Rydzyk też jest raczej stabilny. Gorzej z K. Pawłowicz.
Opozycja nigdy nie rozbije KK, bo to jest dobrze zaprawiona do walki instytucja i środowisko. Takiego typu walka zarówno kościół instytucjonalny jak i środowisko znacznie wzmocni w Polsce.
Opozycja może nie rozbije. Ale Krk sam się zniszczy. Związek Sowiecki też miał trwać wiecznie. W latach 70. opozycjonistów uważano za szaleńców porywających się z motyką na słońce. ZSRR upadł, bo nie przystawał gospodarczo do wyzwań współczesnego świata. Krk jest anachroniczną feudalną instytucją nieprzystająca do społecznych wyzwań XXI wieku. Ponieważ nie chce się reformować, musi upaść.
Wtedy, być może, otworzy się przestrzeń dla rozwoju prawdziwego życia duchowego. Nie wiem kiedy to nastąpi, ale bardzo bym chciała tego dożyć.
@głos zwykły
6 maja o godz. 19:33
Gospodarz udzielił Ci odpowiedzi od strony ,,religijno-duchowej” a ja odniosę się do kwestii ogólnych poruszonych przez ciebie. Nie wiem na ile zaburzeni emocjonalnie są funkcjonariusze Kościoła. Logika wskazuje, że mocno skoro (przynajmniej oficjalnie) w wieku młodym wyrzekają się sexu. Potwierdza to dodatkowo obsesja antyseksualna i/lub próba poddania tej sfery życia homo sapens swojej kontroli. Porównujesz ich do sfery artystycznej ale…żaden artysta nie próbuje poddać życia swoich współobywateli pod swoją jak najpełniejszą kontrolę. No w sumie był taki jeden, niewydarzony: Adolf Hitler.
Jażdżewski w swym wystąpieniu NIE ZAATAKOWAŁ WIARY ALE UZURPACJE JAKIE TA RELIGIA wykazuje względem życia WSZYSTKICH obywateli. Co gorsza religia ta UZURPUJE sobie prawo do bycia busolą moralną dla ,,tego narodu” ale tak historia jak i przede wszystkim teraźniejszość wskazują, że KRK RP jest busolą ANTYMORALNOŚCI*. Co ważniejsze (po 1989r) to zawsze się gdzieś czaiło tylko zawodziły (poza kwestiami finansowymi) narzędzia czyli politycy. Nie to, że nie byli gotowi usłużyć ale zwykle okazywali się słabi czym przy okazji kompromitowali swoich kościelnych promotorów.
Wskazujesz, że poza jakimiś ,,ekstremami” jest cała masa ,,przyzwoitych ludzi Kościoła”. Zapewne masz rację ale także wskazujesz, że Kościół to struktura hierarchiczna więc ta ,,przyzwoitość” ma niewielkie szanse wybrzmieć. Moim zdaniem po prostu wybrzmiewa na poziomie dostępnym jednostce ale nie ma przełożenia na całą strukturę. Wielu księży i zwykłych katolików boli zapewne ,,taka” polityka ale przecież uczestnictwo w tej strukturze jest oparte na zasadzie dobrowolności. Można więc porównać sytuację tych ,,przyzwoitych ludzi Kościoła” do sytuacji żołnierza: co on prywatnie myśli i zrobiłby, finalnie jest mało istotne bo o głównych kierunkach działania decyduje dowództwo. Każą zabijać będzie musiał zabijać. Owszem można doszukiwać się niuansów. Przecież nie wszyscy żołnierze niemieccy dopuszczali się zbrodni wojennych, zapewne większość z nich robiła tylko tyle ile to było konieczne dla zachowania swojego życia, co jednak nie przeszkodziło trybunałowi w Norymberdze uznać zbrodniczego charakteru Wehrmachtu. Z góry zastrzegam, że jest to tylko metafora co by uniknąć gównoburzy jaką rozpętała prawica dzięki słowom ,,o świni” podrzuconym jej przez Jażdżewskiego.
Reasumując: ciakawa to struktura niby pełna przyzwoitych ludzi a postępująca mało przyzwoicie. Głosząca ,,miłość bliźniego” a wykluczająca niezgadzających się z hierarchią (najsmaczniejszym chyba przykładem było opluwanie żarliwych katolików Wałęsyi Komorowskiego) Głosząca rolę ,,wolnej woli” ale jakoś tak chce tą ,,wolność” prawem uregulować. ,,Kościół zawsze broni wolności” ale milczy gdy PiS podejmuje działania przeciwko prawu i regułom demokracji**.Cała litania sprzeniewierzeń, życia na przekór. Skoro kierunek nadaje wierchuszka hierarchii to ciekawą jest ta struktura, że akurat ,,tacy” ludzie idą w górę a nie Bonieccy czy Lemańscy, nieprawdaż?
* Kościół jako ostoja moralności jest to jedna z najbardziej paradnych uzurpacji. Moralnym się jest albo nie. Tak decyduje ewolucja – badania naukowe pokazują, że sama natura nas tak zaprogramowała, że zachowania etyczne ułatwiają przetrwanie. Gdyby tak było to kraje takie jak Czechy byłyby siedliskiem wszelakiego mordu i występku.
**Kościół a demokracja to temat-rzeka. Jego stosunek do dyktatur jasno wskazuje jakie są jego zapatrywania na tą kwestię. Może być i dyktatura, może i wyrywać paznokcie byle w zgodzie z ,,nauczaniem Kościoła”. Dlatego Karol Wojtyła grzmiał na teologię wyzwolenia i zwalczał tzw. komunę ale z Pinochetem było dyplomatycznie
@państwowiec
Sądząc po kryptonimie, najbardziej by panu pasował Kościół jako ,,dusza” państwa. Ale to nie jest Kościół Ewangelii i o to toczy się spór. Panu Kościół dostarcza dóbr duchowych, ja tego nie podważam, jakżebym mógł, ale proszę wziąć pod uwagę, że na panu Kościół się nie kończy. Z pewnością Kościół Powszechny jest wspólnotą wszystkich wiernych, wszyscy wierni mogą też pełnić rolę prorocką. i z tego prawa korzystają krytycy kościelnej polityki, którą prowadzi obecnie episkopat. To w tym znaczeniu mówimy o Kościele insytucjonalnym i pod tym kątem bywa on krytykowany, ostatnio coraz głośniej.
@Adam Szostkiewicz
6 maja o godz. 22:13
Panie Redaktorze mam mieszane uczucia co do Palikota. Gdy się pojawił to jawił mi się jako ,,mój człowiek” Poruszył tematy, które podobno wtedy były ,,kompromisowo” załatwione. ,,Kompromis” polegał na tym, że były ułożone tak jak kler i prawica sobie tego życzyły. Ja dodatkowo jestem mu wdzięczny za przekłucie balona posmoleńskiej hucpy rozkręcanej przez PiS i propisowską prasę gadzinową.
To jak skończył i zmarnował te 10% poparcia wpływają na jego negatywną ocenę.
Sławczan
7 maja o godz 10.34
„W wieku młodym wyrzekają się sexu”
Czy mógłbyś uzasadnić tą osobliwą opinię ?
@państwowiec:
Nie czuję się dotknięty przez Matkę Boską w tęczy. To dla mnie neutralne. Już bardziej dziwiło mnie umieszczanie w „sukience” obrazu jasnogróskiego kawałka wraku smoleńskiego. Za to czuję się, w swoim „uczuciach religijnych” głęboko dotknięty, gdy wpadam na kazanie o „dobrej zmianie i złych komisarzach brukselskich” na pasterce. (Dodam: wyłącznie o tym, bo przez całe długie kazanie ksiądz nie wspomniał o świętach, Bogu, Jezusie, narodzinach…)
Żeby „nie mieszać religii z polityką” Kościół musiałby skrytykować, a może nawet suspensować takich kapłanów. Nie robi tego. Ba, „moim” biskupem jest teraz Marek Jędraszewski…
Tak. Widzę ten schemat „patriotyczno-katolicki”, który wielu uznaje za swoją religię; tyle że wymaga on cudzysłowu, bo między nim a Ewangelią jest przepaść. Mamy wierzyć Bogu, czy ministrom Brudzińskiemu i Gowinowi?
To znak tego ponurego czasu, że niezliczone kłamstwa o jakichś „zamachach”, lżenie ludzi, korupcja polityczna i łamanie pozostałych przykazań przez przedstawicieli Kościoła (nie mówiąc o zwykłych przestępstwach) jest w porządku, zaś powiedzenie otwarcie tego, co się widzi wywołuje święte oburzenie.
Pan Jażdżewski otworzył na chwilę okno i mogliśmy zaczerpnąć przez chwilę świezego powietrza. Sądzę, że wielu ludziom się to spodoba.
Co do „obrazy uczuć religijnych”. Osoba „głęboko wierząca” kojarzy mi się z kimś wolnym, radosnym, pełnym miłości i chęci dzielenia się tymi wszystkimi skarbami ze światem.
Tymczasem okazuje się, że „głęboko wierzący” to jakieś ponure, obrażające się o byle co i zawsze gotowe do doniesień do prokuratury, organiczone umysłowo i mściwe jednostki. Czy naprawdę chcemy, aby tacy ludzie mówili nam, jak mamy żyć?
Mój kryptonim nawiązuje do politycznej zasady, którą streścić można tak: Państwo jest Państwem, polityka jest polityką a Kościół jest Kościołem. Inaczej mówiąc, jestem zwolennikiem rozdziału Państwa i wszelkiej polityki od Kościoła. Zatem, Episkopat nie powinien uczestniczyć w sporach politycznych. Zarówno wierni jak i wszyscy obywatele mają obowiązek głośno to mówić i stanowczo powiedzieć „stop”, kiedy Kościół chce być czynnikiem politycznym; co więcej, wszyscy powinni strzec zasady takiej, że Ewangelia, nie powinna służyć jako argument czy narzędzie w sporach politycznych. Otóż 5 maja, L. Jażdżewski uchybił tym zasadom. Określając Kościół jako miejsce pustki moralnej i duchowej, odnosząc się do Ewangelii, po prostu chciał Ewangelią się posłużyć. I osądził Kościół, posługując się Ewangelią. Doprawdy arcydziwna jest w przemówieniu politycznym Jażdżewskiego jego niepolityczna, a wręcz filozoficzno-teologiczna krytyka Kościoła.
Chyba nie byłoby takich przemówień, gdyby w Kościele i w PiS umiano i chciano rozdzielać politykę od religii. Warto wiedzieć jednak o tym, że, w Kościele przynajmniej, taki rozdział istnieje. Ja go widziałem. Mam na myśli np. księży, którzy przed wyborami mówili z ambony mniej więcej tak: „nie oczekujcie ode mnie, bym wam powiedział, albo dał do zrozumienia, na kogo macie głosować. Powiem wam tylko jedno: Głosujcie, na kogo chcecie. Kościół nie ma swojej partii”. Znam poza tym niejednego księdza, który o PiSie nigdy nic nikomu nie pisnął.
Jedni uważają, że dobry katolik powinien głosować na prawicę a lewicę mieć za Szatana, drudzy, np. Jażdżewski, uważają, że porządny katolik, jeśli rozumie Ewangelię, brzydzi się prawicą i z prawicą utożsamia Kościół – tę pustkę moralną i duchową.
Nie ma, ani u jednych ani u drugich, rozdziału polityki od Ewangelii. Dla obu stron Chrystus jest narzędziem.
OT
warto…
kandydaci do Parlamentu Europejskiego
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2489682377729700&id=100000638850375
„Ja sluchalem tego, co mowil Leszek Jazdzewski, to jego wystaoienir mnie zaskoczylo. To jest bardzo inteligentny czlowiek, a to przemowienie bylo nieinteligentne. To, co jest przesadne nie ma znczenia”
Adam Michnik w „Tomasz Lis na zywo”.
I rzeczywiscie o Kosciele nalezy mowic powaznie, bo to temat powany.
Cała Polska trzęsie się ze strachu przed przewielebnym Episkopatem. Biskupi nie potrzebują Świętej Inkwizycji, wystarczy im państwowa prokuratura i posłuszni sędziowie.
@dezerter83
7 maja o godz. 11:32
Jak mniemam nakaz celibatu jest równoważny z powstrzymywaniem się od kontaktów seksualnych?
„Ja słuchałem tego, co mówił Leszek Jażdżewski, to jego wystąpienie mnie zaskoczyło. To jest bardzo inteligentny człowiek, a to przemówienie było nieinteligentne”. (Adam Michnik w „Tomasz Lis na żywo”).
Pan A.Michnik, już dawno temu ustalił wspólne stanowisko z Panem Jarosławem K. W ważnej kwestii. Powyższa jego opinia, nie powinna więc nikogo dziwić. Jest postęp, czyli dobra zmiana.
„Jedynie Kościół jest nośnikiem prawdziwych wartości i nimi będziemy się kierować i je w życie wprowadzać” (J.Kaczyński).
„To jedyne miejsce, do którego zwykły Polak przychodzi co niedziela i dowiaduje się, gdzie jest dobro, a gdzie zło (…) Gdy wyobrażę sobie Polskę bez Kościoła, to mam czarny obraz” (A.Michnik).
http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,132907,15645067,Michnik__Polska_bez_Kosciola_to_czarny_obraz.html
@państwowiec
7 maja o godz. 13:03
Drogi Państwowcu albo mącisz albo udajesz Greka. Jażdżewski odwołując się do Ewangelii chciał wykazać rozdźwięk pomiędzy Ewngelią, którą kler przecież uznaje za ,,najwyższą konstytucję” (dlatego ma gdzieś tą, którą ,,sobie w tym swoim parlamencie sobie przyjęliśmy) a praktyką jego postępowania. Nie tylko uznaje prawo stanowione w kraju w którym bytuje w trybie warunkowym ale nawet swojego własnego (podobno ważniejszego) nie przestrzega.
Mówiąc o ,,pustce moralnej” przede wszystkim odniósł do upolitycznienia i zakłamania instytucji, która UZURPUJE SOBIE PRAWO DO BYCIA NAJWYŻSZYM AUTORYTETEM MORALNYM dla wszystkich choć przecież nie wszyscy podzielają jego mniemania.
KRK dokonując pochówku na Wawelu pisowskiego prezydenta, którego zasługi dla kraju nijak się mają do zasług pochowanych tam innych bohaterów narodowych zawarł jednoznaczny pakt z partią wrogą ustrojowi państwa, agresywną i wykluczającą. Jednym słowem stanął w jednym szeregu z PiSem przeciwko ,,gorszemu sortowi”.
Z mojego punktu widzenia jest to o tyle cenne, że porzucił ten hipokrycki język typu ,,wicie-rozumicie” i jednocześnie opowiedział się po stronie sił antydemokratycznych.
Zdaje się, że rozdział państwa od Kościoła niełatwo nikomu nie przychodzi. Ten rozdział opiera się na zasadzie światopoglądowej i religijnej neutralności Państwa. Wszelka polityka, partie polityczne, powinny tak samo trzymać się tej neutralności. To znaczy, że nikt nie powinien się religią posługiwać. A posługują się religią niemal wszyscy – jej „obrońcy”, jej „wrogowie”, katolicy „otwarci”, „postępowi”, katolicy „ewangeliczni”, katolicy „soborowi”, itd…Rzecz jasna, najpierw Kościół w postaci Episkopatu ma zrobić pierwszy, prosty krok, mówiąc jak najgłośniej: „Do polityki nie będziemy się wtrącać. Nie mamy i nie chcemy mieć swojej ulubionej partii politycznej ani swojego ulubionego polityka. Niech obywatele wezmą swoje sprawy w swoje ręce. Polityka, to ich sprawa”. Prawdopodobnie coś takiego rychło nie nastąpi. Wszyscy niemal będą natomiast grzęznąć w tych samych koleinach. Smutne.
Przykład głębokiego rozdziału religii od Państwa: Gen. De Gaulle był katolikiem; wywodził się z środowisk zachowawczych. Będąc w kościołach jako głowa Państwa (zaproszony np. na uroczysty pogrzeb), nigdy nie uklęknął ani komunii nie przyjął; a czynił to zawsze w niedzielę, prywatnie, ma Mszy w swoim kościele parafialnym.
@dezerter83
Takinii pogladami niech pan dzieli sie ze swoimi wyznawcami Swiadkami Jehovy.
Przemówienie Donalda Tuska w Poznaniu w 100-lecie Uniwersytwtetu Poznańskiego – znowu błyszczy…
(…)
Przewodniczący Rady Europejskiej rozpoczął wystąpienie od stwierdzeń, że „uniwersytet to poważny problem, europejski problem”.
(…)
„Kilka dni temu rozpętała się burza po jednej z wypowiedzi na Uniwersytecie Warszawskim, byłem tam świadkiem i uczestnikiem tego zdarzenia. Co ciekawe gorączka polityczna wokół słów, które tam padły, przesłoniła moim zdaniem istotę problemu. Otóż kluczowe pytanie dziś brzmi, ile wolności na polskich uczelniach, po co nam tak naprawdę uniwersytety? Czy uniwersytety (…) mają możliwość realizować w pełni misję organizowania życia publicznego poza wykładami, misje organizowania ludzi o różnych poglądach i udzielania im gościny, aby te różne, nie zawsze pasujące innym poglądy wygłaszać” – mówił Tusk.
Jak wskazał, „bywają takie momenty”, w których uczelnie wyższe to „rdzeń Europy”. „Kiedy uświadamiamy sobie, że uniwersytety to gwarancja wolności, to przestrzeń publiczna bez której tak naprawdę żadna demokracja nie jest w stanie przetrwać” – powiedział.
(…)
„Głęboko wierzę, że trzeba szukać za wszelką cenę – zarówno w murach uczelni, jak i u nas w Polsce i w Europie – tego, co łączy i tego co wspólne” – mówił Tusk.
„Ta dość nienowa myśl wywołuje ciągle bardzo duże i zaskakujące mnie samego emocje – żeby się łączyć, a nie dzielić” – dodał.
Przytoczył słowa Ignacego Jana Paderewskiego, w które – jak podkreślił – głęboko wierzy. „Powiedział, że żadne stronnictwo ojczyzny nie zdoła odbudować, do tego dzieła trzeba jedności i zgody wszystkich, miłości i siły, wiary i zaparcia się samego siebie, do tego dzieła potrzeba wszystkich sił i wszystkich serc zespołu; niech żyje Polska, zgoda, jedność, a ojczyzna nasza wolna żyć będzie po wsze czasy” – podkreślił Tusk.
(…)
„Ta misja uniwersytetu, by wygłaszać różne, nie zawsze pasujące innym poglądy, to jest właściwie istota europejskości” – mówił Tusk.
„Tak naprawdę Europa, to jest to niezwykłe napięcie i ta piękna przestrzeń między katedrą, a uniwersytetem, między prawdą objawioną, a rebelią intelektualną, czasami emocjonalną” – ocenił.
Opowiadał też, że nieżyjący już rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Roman Wapiński, gdy w PRL policja polityczna przyszła do niego i naciskała, by „relegować Tuska i innych studentów za działalność polityczną”, miał powiedzieć: „mówicie, że studenci przekroczyli pewne granice, a ja chcę powiedzieć, że uniwersytet jest właśnie od tego, żeby przekraczać pewne granice – dogmatu, granice doktryny, granice rutyny„.
„Nie wiem, czy pana uchronię, nie wiem, czy sam zachowam swoje stanowisko, ale niech pan przekracza granice” – zacytował słowa z prof. Wapińskiego pod swoim adresem.
(…)
„Europa będzie Europą tak, jak ją wybraliśmy, a Polska wolnościową demokracją, taką, o jaką walczyliśmy, póki nikt nikogo nie będzie straszył, prześladował, więził za przekonania, ekspresję myśli, czy artystyczną wrażliwość” – podkreślił Tusk.
Donald Tusk przywołał też słowa Elżbiety Podleśnej po zatrzymaniu, że „nie mieści się jej to w głowie”. – Powiem szczerze, mi też to się nie mieści w głowie – stwierdził.
Po tych słowach na sali wybuchły brawa, nie klaskali arcybiskup, prymas Polski Wojciech Polak i metropolita poznański Stanisław Gądecki.
@państwowiec:
1) Gdzie się kończy polityka? Relacje państwo-Kościół są określone w Konstytucji oraz w Konkordacie. Oba dokumenty są aktami politycznymi.
2) Donald Tusk został zaproszony na UW by wygłosić wykład. Przypomnę temat: „Nadzieja i odpowiedzialność. O konstytucji, Europie i wolnych wyborach”. Organizatorem był Leszek Jażdżewski — nie będący politykiem.
3) Jażdżewski opisał rzeczywistość wokół nas. Możesz się z nim zgadzać, lub nie, ale nie naruszał bardziej rozdziału Kościoła od państwa swoją krytyką, niż robisz to swoim postulatem z 13:03. W końcu też opisujesz rzeczywistości, oceniasz ją przy wykorzystaniu swojego zestawu wartości i publikujesz wypowiedź…
4) Wszystko jest trochę polityczne. Dlatego nie potępiam tego, że naruszasz podział między pańśtwem i Kościołem w tym komentarzu z 13:03 😀 Ten podział, to nie jakiś absolut. To pewne zalecenie praktyczne, gdy wiadomo, że i państwo ma to i owo o Kościele do powiedzenia (nawet wyrzucenie katechezy ze szkół byłoby aktem politycznym w relacjach państwo-Kościół; szerzej: każdy model neutralności państwa byłby takim aktem); i Kościół istniejąc w państwie ma prawo do oceny sytuacji wokół siebie. Do dzisiaj wielu krytykuje Kościół w IIIRzeszy, za zbytnią uległość wobec państwa.
5) Prawdziwe problemy w relacjach są trudniejsze. Bo jak owszem, są duchowni jawnie propisowscy, to większość wie, by nie wymieniać wprost nazwy ulubionej partii i nie wzywać jawnie do głosowania na nią. Ale już dać sobie wmówić, że Jażdżewski przyrównał katolików do świń, albo że tęczowa aurola jest profanacją, zapewne da wielu… To jest niejawne sprzężenie państwa i prawicy*, które jest istotnym problemem.
Tak samo w drugą stronę. Artykuł o karaniu za „obrazę uczuć religijnych” jest niefortunny, ale zdarzają się różne przykłady chuligaństwa, które mogą pod to podpadać**. Problemem jest polityczność jego stosowania, gdyż służy on do zastraszania antyklerykałów (krytyków sposobu funkcjonowania duchownych), a nie zwalczania chuliganów… Służy nie przez zapis w kodeksie, ale przez to nieoficjalne wicie-rozumicie, stosowane przez policjantów, prokuratorów***, księży i polityków.
—
*) Wielu tu narzeka na konkordat. Też nie uważam go za dokument dobry, ale go czytałem i wiem, że nie ma tam większości krytykowanych za ograbianie państwa ze świeckości ustaleń.
**) Np. w Katowicach Panewnikach ktoś pomalował „męskie członki” na figurach drogi krzyżowej…
***) Docenić należy, że akurat w przypadku „tęczowej Madonny” prokuratora nie dała się wkręcić.
@Państwowiec 7 maja, 9:16
“Jedni uważają, że dobry katolik powinien głosować na prawicę a lewicę mieć za Szatana, drudzy, np. Jażdżewski, uważają, że porządny katolik, jeśli rozumie Ewangelię, brzydzi się prawicą i z prawicą utożsamia Kościół – tę pustkę moralną i duchową. Nie ma, ani u jednych ani u drugich, rozdziału polityki od Ewangelii. Dla obu stron Chrystus jest narzędziem.”
Nie mogę doszukać się w wystąpieniu Jażdżewskiego twierdzenia, że rozumienie Ewangelii musi spowodować obrzydzenie prawicą – obrona świeckości państwa jest działaniem ponadpartyjnym. Problemem dla niego jest uzurpowanie przez Kościół władzy politycznej, co sprzeczne jest nawet z prawem kanonicznym, nie mówiąc o prawie świeckim. To swoje postępowanie Kościół uzasadnia
niepodważalnym autorytetem Ewangelii i, wbrew konstytucji, niektórzy hierarchowie chcieliby postawić “prawo boskie”, którego wykładnię monopolizują, nad prawem świeckim. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że Jażdżewski wytyka Kościołowi jego niekonsekwencję (inaczej obłudę), jako że jego funkcjonariusze notorycznie łamią przykazania Ewangelii. To nie Jażdżewski wykorzystuje Chrytusa do prowadzenia kampanii wyborczej, to Kościół wspiera jedną stronę polityczną przedstawiając się wyborcom jako jedyny prawowity przedstawiciel Chrystusa.
Dodam od siebie, że upadek autorytetu moralnego Kościoła pozbawił go nawet roli mediatora między
stronnictwami.
@ozzy 7 maja, 14:28
“To, co jest przesadne, nie ma znaczenia.”
Czy wystąpienie Jażdżewskiego było przesadne? To zależy jak odbiorą je wyborcy. Twardy elektorat PiSu jest nie do przekonania ale może publiczne obnażenie hipokryzji i fatalnej postawy Kościoła ośmieli myślenie krytyczne u pozostałych.
Sławczan
Celibat to stan bezżenny. Nic więcej.
Polecam znakomity, jak zawsze tekst Vargi w Dużym Formacie, np:
„Odbywają się nawet oficjalne i nad wyraz zasadnicze zloty ateistów zwane Konferencją Episkopatu Polski.”
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24743032,bach-dobry-a-bog-zly-czyli-moja-walka-z-ateizmem.html
@dezerter83:
Czyli idziesz tym tropem co Martel w „Sodomie”, wskazując że wymóg celibatu dotyczy braku oficjalnego heteroseksualnego małżeństwa, a cała reszta pozostaje bez zmian? Ale przecież nawet Martel nie twierdzi, że wszyscy duchowni prowadzą jakieś życie seksualne. Celibat poiwnien przynajmniej to życie ograniczyć, oczywiście liczone jako średnia w społeczności.
Sławczan
„Reasumując: ciekawa to struktura niby pełna przyzwoitych ludzi a postępująca mało przyzwoicie.”
Taka struktura jest owszem ciekawa, ale nie dotyczy tylko kościoła katolickiego w Polsce, lecz bardzo wielu instytucji w Polsce.
PAK4
8 maja o godz. 12:17
„Czyli idziesz tym tropem co Martel w „Sodomie”, wskazując że wymóg celibatu dotyczy braku oficjalnego heteroseksualnego małżeństwa, a cała reszta pozostaje bez zmian?”
W pewnej encyklopedii celibat zdefiniowano jako „stan bezżeństwa obierany często w różnych religiach przez osoby składające ślub czystości lub przynależące do hierarchii duchownej” (Religia. Encyklopedia PWN).
Ze względu na „szerzenie się niemoralności” Biblia mówi, że „lepiej jest kogoś poślubić, niż płonąć namiętnością” (1 Koryntian 7:2, 9).
Wbrew tej mądrej radzie od wielu duchownych wymaga się pozostawania w celibacie, czyli w stanie bezżennym. W książce The Vatican Papers, Nino Lo Bello wyjaśnia: „Kiedy ksiądz, mnich czy zakonnica podejmuje współżycie cielesne, nie oznacza to złamania ślubu czystości. (…) Jeśli ktoś szczerze się wyspowiada, może otrzymać rozgrzeszenie z kontaktów seksualnych, ale małżeństwa kogokolwiek z duchownych Kościół po prostu nie uzna”.
Czy taka nauka przyniosła dobre czy też złe owoce?
„Zdaniem niektórych historyków”, pisze Peter de Rosa w książce Vicars of Christ „[celibat] wyrządził na Zachodzie prawdopodobnie więcej szkód w sferze moralności niż jakiekolwiek inne zjawisko, w tym również prostytucja. (…) Bardzo często kalał dobre imię chrześcijaństwa. (…) Przymusowy celibat zawsze prowadził do szerzenia się obłudy wśród duchowieństwa. (…) Ksiądz może upaść choćby tysiąc razy, ale według prawa kanonicznego nie wolno mu się nigdy ożenić”.
O głupocie kryjącej się za odrzuceniem mierników Bożych świadczą jej konsekwencje. David Rice, dominikanin, który zrzucił habit na rzecz małżeństwa, rozmawiał z wieloma duchownymi na świecie na temat przymusowego celibatu. Niektórzy wyznali: „Trwasz w stanie kapłańskim, robisz wszystko, by pomagać ludziom, a równocześnie po kryjomu wykorzystujesz gotowość pobożnych, zachwyconych tobą kobiet, które chętnie ci się oddają”.
Rice cytuje Ewangelię wg Mateusza 7:20: „‚Poznacie ich po ich owocach’ — powiedział Jezus”. Potem wylicza tragiczne następstwa obowiązkowej bezżenności: „Owocem przymusowego celibatu są owe tysiące mężczyzn prowadzących podwójne życie, tysiące kobiet mających zmarnowane życie, tysiące dzieci odrzucanych przez swych wyświęconych ojców, nie wspominając już o emocjonalnych cierpieniach księży”.
Poza tym, sporo duchownych to homoseksualiści, którzy mają wielu partnerów – głównie w swoim gronie. Nic więc dziwnego, że ‛zabranianie zawierania związków małżeńskich’ Biblia określa jako ‛naukę demonów’ (1 Tymoteusza 4:1-3).
Kościół powinien być u władzy? Tak. Jak najbardziej.
Chrześcijanin nie może być chrześcijaninem w kościele a kimś innym poza kościołem. Tam gdzie chrześcijanin, tam Kościół. U władzy też. A chrześcijanie rządzą po chrześcijańsku, jeśli Ewangelii nie wprowadzają w życie ustawami, tzn. jeśli każdy z nich Ewangelię wprowadza do własnego sumienia, nikogo do tego nie zmuszając ale będąc „solą ziemi”. Chrystusa przecież nie ujmuje się w przepisy; żadna ustawa Go nie obejmie – w żaden sposób. Nie może być nawet mowy, np. w Konstytucji, o „wartościach chrześcijańskich”.
Tak – tylko tak – może Kościół być u władzy.
@dezerter83:
Nie będę polemizował, co do meritum. Kościół opiera się, w swoim wymogu celibatu, na złym tłumaczeniu zdania Jezusa — Jezus zaleca kastrację (na równi z amputacją ręki, czy nogi, jeśli są powodem grzechu), a nie bezżenność.
Jednak, co się tyczy aktywności seksualnej duchowieństwa… Cóż, spotkałem takie przypadki, ale mam wrażenie, że dotyczą one mniejszości, czy to homo, czy heteroseksualnych duchownych.
PAK4
9 maja o godz. 10:45
„Jezus zaleca kastrację (…) a nie bezżenność”.
Jezus nie mógł zalecać kastracji, ponieważ jako Żyd wiedział, że – jak podaje dzieło Encyclopaedia Judaica – „prawo żydowskie zdecydowanie potępiało takie zabiegi”.
Kiedy w Mateusza 19:12 wspomina o trzech rodzajach eunuchów – naucza o stanie wolnym.
Wyjaśnia, że niektórzy ludzie nie mogą utrzymywać małżeńskich kontaktów seksualnych, ponieważ rodzą się eunuchami lub zostali okaleczeni. Ale są też tacy, którzy sami postanawiają zrezygnować z zawarcia małżeństwa i życia płciowego, bo chcą w pełniejszej mierze poświęcić się służbie dla Boga. Tacy „eunuchowie” nie zostali fizycznie okaleczeni, ale dobrowolnie pozostają w stanie wolnym.
W pewnym katolickim przekładzie te słowa Jezusa opatrzono przypisem: „Nie literalnie przez okaleczenie narządów płciowych, lecz w sensie duchowym — przez wytknięcie sobie celu albo przez przysięgę” (Westminster Version of the Sacred Scriptures: The New Testament).
Podobne objaśnienie podaje John Trapp w książce A Commentary on the New Testament (Komentarz do Nowego Testamentu): „Nie chodzi tu o wytrzebienie się, któremu w dawnych czasach poddali się Orygenes i inni opacznie rozumiejący ten werset, (…) lecz o pozostawanie w stanie wolnym, by móc służyć Bogu z większą swobodą”.
@dezerter83:
Hm… a św. Paweł zazdrości św. Piotrowi, że ten podróżuje z żoną, dzięki czemu mu łatwiej głosić ewangelię… No, ale widocznie się nie znał…
W jednym z czytenych wydań, katolickich, przypisik brzmiał: „chodzi o kastrację, a tłumaczymy <> by nie urazić uszu czytelników”.
dezerter83
9 maja o godz. 15:29
To piękna sprawa: bezżenny kochaś… i w tiom dieło.
Kościół pełen jest celibatariuszy – bezżenych wielopłciowych kochasiów w imię boga…
——————–
celibatariusz – osoba, która nie uprawia seksu, pomimo chęci…
PAK4
9 maja o godz. 18:13
„Hm… a św. Paweł zazdrości św. Piotrowi, że ten podróżuje z żoną, dzięki czemu mu łatwiej głosić ewangelię… No, ale widocznie się nie znał…”
Apostoł Paweł nie mógł zazdrościć Piotrowi, że ten podróżuje z żoną. Przemierzał on tysiące kilometrów i napotykał ogromne przeszkody. W tych okolicznościach stan wolny był cennym atutem.
Podczas tej służby znosił trudności, z jakimi obecnie spotykają się tylko nieliczni Ale radość płynąca z pomagania wielu ludziom w pójściu śladami Chrystusa rekompensowała mu te poświęcenia . Czy osiągnąłby to wszystko, gdyby miał żonę i ewentualnie też dzieci? Prawdopodobnie nie.
W 7 rozdziale 1 Listu do Koryntian, Paweł przedstawił stan wolny w bardzo pozytywnym świetle. Mimo iż sam nie był żonaty, nie wywyższał się ponad osoby żyjące w związkach małżeńskich, jak to czynią duchowni chrześcijaństwa, których obowiązuje celibat. Podkreślał raczej, jaką przewagę mają słudzy dobrej nowiny niezwiązani węzłem małżeńskim.
To nie jest tak, że wiara, Ewangelie, Jezus i jego nauki to sama prawda i samo dobro, a tylko instytucjonalny Kościół jest zły, bo postępuje niezgodnie z naukami Jezusa. Przecież to instytucjonalny Kościół stworzył Jezusa i jego nauki. To instytucjonalny Kościół decyduje o tym, co nakazuje i czego zakazuje Bóg. To instytucjonalny Kościół decyduje o tym, co wiemy o Bogu. To instytucjonalny Kościół jest Bogiem. Dlatego Bóg wie tylko to, co wie instytucjonalny Kościół. Dlatego moralność Boga jest taka, jaka jest moralność instytucjonalnego Kościoła. Dlatego Bóg potrafi tylko to, co potrafi instytucjonalny Kościół. Dlatego potrzeby Boga są takie, jakie są potrzeby instytucjonalnego Kościoła. Czy gdyby Bóg istniał naprawdę, to instytucjonalny Kościół odważyłby się postępować tak, jak postępuje? Czy gdyby Bóg istniał naprawdę, to ktokolwiek odważyłby się „zrobić” go królem jakiegoś kawałka ziemi, albo polecić jego Duchowi, by zstąpił i odmienił oblicze tego kawałka ziemi? Czy ktokolwiek mógłby uznać się za nieomylnego w sprawach dotyczących Boga? Bóg istnieje, bo funkcjonuje instytucjonalny Kościół. Gdy instytucjonalny Kościół upada, przestaje istnieć Bóg. W Boga trzeba wierzyć, bo jego istnienia nie sposób udowodnić. Nikomu nawet nie przyszło do głowy, by szukać prawdziwych dowodów istnienia Boga. Instytucjonalny Kościół podejmuje wyłącznie próby dezawuowania dowodów na to, że Bóg został wymyślony. Takich dowodów jest coraz więcej, bo Biblia, Ewangelie i wszelkie inne „Święte Księgi” nie wytrzymują konfrontacji z kolejnymi zdobyczami wiedzy. Gdyby autor Biblii wiedział to, co dziś wie uczeń szkoły podstawowej, to Biblia w ogóle by nie powstała. Gdyby Bóg istniał, to nie trzeba by wymyślać uczuć religijnych, którymi można się zasłonić, gdy nie ma się pomysłu na obronę dogmatów i tez, które dziś brzmią tak, jakby ich autorem był baśniopisarz i to niezbyt konsekwentny w swoich fantazjach.
Nie można być autorytetem, jeśli swą pozycję zbudowało się na kłamstwie. Nie można być autorytetem, jeśli samemu nie przestrzega się zasad, których przestrzegania wymaga się od innych. Wychodzi się na oszusta, jeśli stworzenie takich zasad przypisało się Bogu, a mimo to samemu się ich nie przestrzega.
Wiara w Boga zawsze stanie się źródłem zła, bo jej krzewiciele skupiają w swych rękach coraz więcej władzy sprawowanej jakoby w imieniu Boga, a władza, która nie podlega kontroli, bo przecież nie wypada kontrolować Boga, musi w końcu zdeprawować tych, którzy ją sprawują, tym bardziej że w ich mniemaniu nie mogą sprawować jej źle, skoro czynią to w imieniu Boga.
logo
10 maja o godz. 19:52
„Przecież to instytucjonalny Kościół stworzył Jezusa i jego nauki”.
Wystarczy zajrzeć do Internetu, żeby dowiedzieć się, że działalność Jezusa z Nazaretu, oraz powstanie relacji opisujących jego nauczanie, historycy umiejscawiają w I wieku n.e.
Warto też wiedzieć, że Kościół katolicki został utworzony w IV wieku przez cesarza Konstantyna, na fundamencie sojuszu ołtarza z tronem, czyli praktyki sprzecznej z ideą chrystianizmu.
Norman Davies napisał w książce Europa: „Przed epoką Konstantyna chrześcijanie nie starali się zdobyć władzy [politycznej] jako narzędzia w walce o własną sprawę. Natomiast od czasów Konstantyna chrześcijaństwo i wielka polityka szły obok siebie ręka w rękę” (przekład Elżbiety Tabakowskiej)
W encyklopedii Great Ages of Man (Wielkie epoki w dziejach człowieka) powiedziano, że z powodu mariażu kościół-państwo już „w roku 385 po Chr., zaledwie 80 lat po ostatniej wielkiej fali prześladowań, sam Kościół zaczął tępić heretyków, a jego duchowni sprawowali władzę niemal równą cesarskiej”. Tak oto rozpoczęła się era, w której zamiast przekonujących argumentów narzędziem nawracania stał się miecz, a pokornych głosicieli z I wieku zastąpił tytularny, żądny władzy kler.
Historyk Herbert G. Wells pisał o „ogromnych różnicach między” chrześcijaństwem IV wieku „a naukami Jezusa z Nazaretu”.
Przez 17 wieków, kościół katolicki w osobach jego hierarchów, okrutnie prześladował osoby pragnące czytać Pismo w swoim ojczystym języku. Trudno dzisiaj nawet oszacować, jak wielu tych odważnych ludzi, zapłaciło za to pragnienie najwyższą cenę.
Kiedy w drugiej połowie XX wieku, można wreszcie było czytać Biblię w domowym zaciszu, nie bojąc się surowych konsekwencji, okazało się, że ogromna większość katolików – nie tylko polskich – nie zamierza tego robić. Dlaczego ? Z dwóch powodów.
Po pierwsze: Ze strachu, który – rozbudzany przez kilkanaście stuleci – pozostawił trwałe piętno w ich umysłach i sercach.
Po drugie: Hierarchowie, posługując się propagandę kościelną, ogłosili we wszystkich parafiach katolickich na całym świecie, że poprawne zrozumienie tekstu Pisma, jest dostępne tylko dla absolwentów studiów teologicznych – czym skutecznie zniechęcili prawie wszystkich katolików do tej wyjątkowej lektury.
Czy podejmowaliby takie starania, gdyby tekst Biblii był spisany wyraźnie na potrzeby kk ? To oczywisty absurd.
Dlaczego zatem przez wieki dopuszczali się niewyobrażalnych zbrodni, żeby utrudnić lub zakazać dostępu do treści Pisma ?
Kościół przez kilkanaście stuleci brutalnie zwalczał starania, podejmowane przez odważnych tłumaczy oryginalnego tekstu dlatego, ponieważ nie ma w nim ani słowa o praktykach i tradycjach kultywowanych w tej rzymskiej religii. W Biblii nie ma żadnej wzmianki o chrzcie niemowląt, pierwszej komunii, bierzmowaniu, świętach Bożego Narodzenia, Wielkanocy i Bożego Ciała. Mszy świętej, spowiedzi, odpustach, czyśćcu, piekle i duszy nieśmiertelnej. Kulcie Marii, krzyża i obrazów. Rzecz jasna, nie przeczytamy też ani jednego zdania o księżach, arcybiskupach, kardynałach i o papieżu.
Nie ma w Piśmie dosłownie NIC, co kościół propaguje w swojej doktrynie.
Czy w związku z powyższym, twierdzenie iż „to instytucjonalny Kościół stworzył Jezusa i jego nauki” można traktować poważnie ?
dezerter83 (11 maja o godz. 8:26)
Kto by dziś cokolwiek wiedział o Jezusie, gdyby instytucjonalny Kościół nie uczynił go swym Bogiem? Jak to możliwe, że Jezus jest Bogiem chrześcijan, a nie jest Bogiem Żydów? Jak to możliwe, że Bóg okazał się śmiertelny? Jak to możliwe, że dowodem boskości Jezusa i treści jego nauk jest kilka relacji, których wiarygodność dorównuje ich logice? Jak to możliwe, że Bóg stworzył świat, a Biblię musiał podyktować? Przecież będąc Bogiem, mógł rzec: Niech powstanie Biblia. Niech powstanie we wszystkich językach jakie istniały, istnieją i będą istnieć. Może gdyby tak zrobił, Biblia nie popadałaby w coraz większą sprzeczność z rzeczywistością. Czy w związku z powyższym można poważnie traktować jakiekolwiek opowieści o Bogach?
logo
14 maja o godz. 21:29
„Kto by dziś cokolwiek wiedział o Jezusie, gdyby instytucjonalny Kościół nie uczynił go swym Bogiem?”
To co wiemy o Jezusie zawdzięczamy Bogu, a nie żadnemu kościołowi. To Stwórca dał ludziom swoje Słowo, a także zapewnił, że będzie [ono] trwało wiecznie. Można dzisiaj łatwo się przekonać, że spełnił On swoją obietnicę (Izajasza 40:8; 1 Piotra 1:24,25).
„Jak to możliwe, że Jezus jest Bogiem chrześcijan, a nie jest Bogiem Żydów?”
Jezus z Nazaretu nigdy nie twierdził, że jest Bogiem. Nauczał natomiast, że jest obiecanym Mesjaszem (Jana 4:25,26).
Jezus urodził się w czasie, w którym wielu Izraelitów spodziewało się przyjścia Mesjasza, zapowiadanego przez proroków. Jednak wśród ówczesnych Żydów panowało przekonanie, że Mesjasz wyzwoli ich spod ciemięskiego jarzma Rzymian i doprowadzi do odrodzenia ziemskiego królestwa Izraela. Tymczasem Jezus nie zachęcał do stosowania przemocy — polecił miłować nieprzyjaciół . Nie pozwolił też, by obwołano go królem.
W przeciwieństwie do przywódców judaizmu, Jezus wychowywał się w skromnych warunkach i nie otrzymał formalnego wykształcenia religijnego. Nie był to więc ktoś, kogo ci nadęci pychą ludzie byliby skłonni uznać za Mesjasza.
Istniała jeszcze jedna przyczyna, dla której ludzie ci odrzucili Jezusa. Gdy wskrzesił on Łazarza, przywódcy różnych ugrupowań religijnych zebrali się razem i zaczęli się naradzać: „Co mamy zrobić? Przecież ten człowiek dokonuje wielu cudów. Jeśli pozwolimy mu dalej działać, wszyscy w niego uwierzą i przyjdą Rzymianie, i zabiorą zarówno naszą świątynię, jak i nasz naród”. Ponieważ przywódcy żydowscy obawiali się utraty pozycji i władzy, uknuli spisek, by zabić Jezusa.
Odrzucając Jezusa jako Mesjasza, Żydzi spełnili proroctwo, które mówiło o nim: „Wzgardzony był i odtrącony przez ludzi” (Izajasza. 53:3).
„Jak to możliwe, że Bóg okazał się śmiertelny?”
Jezus często mówił o sobie jako o „Synu Człowieczym” (Mateusza 8:20). Wyrażenie to wskazuje nie tylko, że był w pełni człowiekiem, ale też że był „synem człowieczym” wspomnianym w biblijnym proroctwie z Księgi Daniela 7:13, 14.
Bóg „kocha sprawiedliwość”. Dlatego też, trzymając się zasady „życie za życie”, postanowił zrównoważyć jej szale i ponownie udostępnić posłusznym ludziom widoki na życie wieczne.
Jak jednak można było zrekompensować doskonałe życie utracone przez Adama? Ktoś musiałby złożyć w ofierze życie o takiej samej wartości, jak życie Adama, czyli doskonałe życie ludzkie. Żaden niedoskonały potomek Adama nie był w stanie złożyć takiej ofiary. Mógł to jednak uczynić Jezus. Urodził się bez odziedziczonego grzechu, więc był równie doskonały jak Adam. A zatem oddając swoje życie, Jezus wykupił ludzkość z niewoli grzechu. W ten sposób umożliwił potomkom pierwszej pary ludzkiej uzyskanie doskonałego życia, którym niegdyś cieszyli się Adam i Ewa.
„Jak to możliwe, że Bóg stworzył świat, a Biblię musiał podyktować?”
Biblia to przede wszystkim historia narodu wybranego, a nie tylko zbiór przepisów Prawa.
Czy do spisania swego Słowa Stwórca musiał użyć ludzi? Nie. Stanowiło to jednak przejaw Jego mądrości. Biblia jest uniwersalna między innymi dlatego, że jej pisarze w przekonujący sposób wyrażają całą gamę ludzkich emocji. Gdyby Biblię spisano bez jakiegokolwiek udziału człowieka, moglibyśmy mieć trudności ze zrozumieniem jej orędzia. Ponieważ jednak Biblię spisali ludzie, jest Księgą barwną, ma siłę oddziaływania i przebija z niej serdeczność.
Dowiadujemy się też z niej , jakie próby przechodzili jej pisarze, jakie popełniali błędy, jakie przeżywali kłopoty. Przekonujemy się, iż życie odmalowano tam takie, jakie jest naprawdę — z jego obawami, rozczarowaniami, smutkami i radościami. Umacnia to w nas pewność, że ci ludzie rzeczywiście istnieli i przeżywali wszystko, o czym opowiadają.
.
dezerter83 (15 maja o godz. 0:25)
Ty masz prawo wierzyć w to, w co chcesz wierzyć, a ja mam prawo nie wierzyć w to, w co wierzyć nie chcę. Mnie nie wystarczają gołosłowne stwierdzenia, oczekuję dowodów. Nie wykluczam istnienia Boga, ale wykluczam możliwość istnienia Boga, w którego trzeba wierzyć, bo prawdopodobieństwo, że Bóg jest właśnie taki, w jakiego się wierzy, jest nieskończenie małe. Nie wykluczam, że autor książki mógł napisać prawdę, ale nie uznam za prawdę tego, co napisał, bo napisał, że to prawda. Autor Biblii, opisując stworzenie świata, minął się z prawdą. Skoro już pierwsze słowa Biblii są kłamstwem, to jej wiarygodność jest żadna. Ten, kto ją dyktował, nie miał pojęcia, jak powstał świat, a to wyklucza, by mógł być Bogiem. Skoro Bóg opisany w Biblii to fantazja, to fantazją jest także Jezus. Jezus jest Bogiem, bo tak postanowił instytucjonalny Kościół. Bóg jest Bogiem, bo tak postanowili ci, dla których jego boskość jest źródłem władzy i bogactwa.