Tusk potrafi

Gdy nad Warszawą paradnie latały samoloty bojowe i helikoptery, Donald Tusk opowiedział w Uniwersytecie Warszawskim, jak widzi Polskę w Europie i Europę w obecnym świecie. Opowiedział celująco i przejmująco, tak jak mogliśmy się spodziewać po liderze opinii publicznej.

Tusk mówił przede wszystkim o przyszłości. Przeszłość potraktował jako odskocznię do przedstawienia swojej wizji. Wykorzystał doświadczenie, jakiego nie ma żaden z polskich polityków obozu dzisiejszej władzy. To doświadczenie lidera spotykającego się z najważniejszymi aktorami obecnej polityki globalnej. Na przykład z Chińczykami.

Gdy politycy rządzący dziś w Polsce skupiają się na utrzymaniu władzy i pisaniu historii po swojej myśli, Tusk nie musi kierować się takim grupowym interesem. Może mówić, jak widzi sytuację w Polsce i Europie, nazywając rzeczy po imieniu. Uderzało, ile miejsca poświęcił w tej opowieści wyzwaniom prawdziwym, a nie urojonym w celach propagandowych.

Żaden z obecnych polityków opozycji i obozu rządzącego tak dobitnie nie postawił sprawy walki ze skutkami zmiany klimatycznej, wykorzystywania najnowszej technologii, w tym Internetu, do zwiększenia kontroli państwa i gigantów technologicznych nad obywatelami.

Przestrzegł, że kontrola zagraża wolności osobistej i całych społeczeństw, a świat staje się polem rywalizacji dwóch imperiów, na Zachodzie amerykańskich potentatów przezwanych GAFA, i systemu powstającego w Chinach. Ich cele, jak się domyślamy, są sprzeczne z systemem wartości organizującym wspólnotę europejską.

Cywilizacja europejska, przypomniał za Ortegą y Gassetem, zawdzięcza swe osiągnięcia przede wszystkim zdolności do krytycznej refleksji nad sobą samą. W tym sensie nie chodzi o to, by „nie przeszkadzać i popierać’, ale wręcz przeciwnie: aby ,,przeszkadzać i nie popierać”, tylko szukać i wątpić.

Ten wątek ostrzeżenia przed ideologią „nowego, wspaniałego świata” AD2019 wybrzmiał w wystąpieniu Tuska równie mocno, jak przestroga przed utratą wspólnego dorobku ostatnich trzydziestu najlepszych lat w polskiej historii.

Apel przewodniczącego Rady Europejskiej do polityków i obywateli naszego kraju, aby odrzucili myślenie i działanie na zasadzie „albo my, albo oni” , tylko założeniem „my i oni”, nie był hasłem pod wybory, lecz zachętą do poważnej dyskusji narodowej.

Przemówienie Donalda Tuska nie było ingerencją w bieżącą polską politykę, jak może chciałby obóz obecnej władzy. Kto miał uszy do słyszenia, usłyszał. Programem Tuska była i jest preambuła naszej konstytucji. Reszta zależy od nas.