Prezydent prosi o wybaczenie ofiary Marca ’68
Tym razem prezydent Duda dał radę. Powiedział niezłe przemówienie z okazji obchodów 50-lecia Marca ’68.
Ktoś powie, że za Marzec prezydent przeprosił, a za łamanie konstytucji i podpisanie nowelizacji ustawy o IPN – nie. To przykra prawda, lecz gest warto zauważyć. Wylała się przecież fala antysemickiego hejtu, a znaczenie Marca próbuje się pomniejszyć kłamliwymi teoriami spiskowymi o genezie tego wolnościowego protestu sprzed pół wieku.
Antysemici i prawicowcy w kraju i za granicą mają z przemówieniem Dudy problem. Twarz „dobrej zmiany” powiedziała prawdę, której oni nie przyjmują do wiadomości.
Duda ma rację, gdy mówi: „Niepodległość bez cenzury – tego się wtedy domagali, tego się domagali od komunistów. Komuniści oczywiście nie mogli tego zaakceptować, dlatego w sposób bezwzględny zmiażdżyli protesty studenckie. Zmiażdżyli je w sposób dla niektórych straszliwy – dla tych, dla których skończyło się to więzieniem, jak dla osławionych w polskiej historii komandosów, dla Karola Modzelewskiego, dla Adama Michnika”.
Ma rację, gdy podkreśla, jaką stratą dla Polski było przymuszenie do emigracji tylu ludzi, którzy weszli wkrótce do elit innych krajów zamiast naszego. Wykluczający nacjonaliści nie rozumieją, że rasistowska polityka osłabia, a nie wzmacnia potencjał kraju.
Słusznie przywołuje chwilę rozmowy na Dworcu Gdańskim z artystką i animatorką działaczką społeczności żydowskiej Gołdą Tencer, od której usłyszał: „Wie pan, ja nie wyjechałam, ale największy żal, jaki chyba w nas jest, to żal za naszych rodziców. (…) I wtedy sobie, proszę państwa, uświadomiłem: rany boskie, przecież wtedy wypędzono też tych, o których mówiłem, że walczyli o niepodległą Polskę sto lat temu, że stali z bagnetem w ręku jako legioniści Rzeczypospolitej, że to ich przyjaciół Gwiazdy Dawida znajdują się na nagrobkach żołnierzy Niepodległej, tych, którzy bronili Polski w 1920 i 1939 roku”.
Ale łyżka dziegciu też się znajdzie. Przywołanie akurat z tej okazji „żołnierzy wyklętych” zabrzmiało jak przysłowiowy Piłat w credo. Nie wszyscy uczestnicy uroczystości mogli też oczekiwać, że prezydent zakończy przemówienie frazą „cześć i chwała bohaterom 1968 roku!”.
Ten salut, oczywiście bez daty, przechwyciła skrajna prawica i skanduje go na nacjonalistycznych marszach i zgromadzeniach. W ustach prezydenta państwa mogła dla niektórych zabrzmieć w związku z tym niemiło.
Tak czy inaczej przemówienie wpisuje się w pisowską operację zarządzania kryzysem dyplomatycznym pod hasłem „polska ustawa o Holokauście”. Kryzys będzie trudno rozładować samymi przemówieniami.
Na dodatek w ramach tej samej operacji pojawił się pomysł – tym razem rządowy – stworzenia Muzeum Powstania w Getcie Warszawskim. Stoi za nim minister Gliński. Oby nie skończyło się na próbie przejęcia pod trym pretekstem kontroli politycznej nad Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN – na wzór wrogiego przejęcia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Komentarze
Pedagogika wstydu według Andrzeja Dudy. Jakie „wybaczcie”. A. Duda, to Gomułka, czy Moczar jest, że przeprasza? Wstyd i hańba. Podlizywania się Żydom – ciąg dalszy
„Polityka zagraniczna PiS – za każdą potwarz odpowiadamy budową muzeum dla potwarców”
„Co w tak trudnym dla Polski czasie na czele MSZ robi Czaputowicz, tego nikt, poza rozbawionym Izraelem i diasporą amerykańską, powiedzieć nie potrafi”
Ten gość kręci naiwnych swoimi pokrętnymi frazami pisanymi przez Szczerskiego &c.
To zupełnie bez znaczenia pitolenie pod publiczkę, gdy grunt zaczyna sie osuwać i trzeba antyszambrować u mających realne wpływy.
To puste słowa będące próbą wyciszenia emocji rozpętanych bezbrzeżną głupotą rządzących i ich działaniami.
————————————–
Jest jedna rzecz, która wychodzi temu misiu całkiem dobrze – to strojenie min.
http://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/zdjecie-z-mlodymi-gimnastyczkami-hitem-internetu-przesadna-radosc-vip-ow,artykuly,424337,1.html
„zemsta wieśniaków” (z marca 2018 r. amerykańskiego dyplomaty i b. ambasadora USA w Polsce) i „dyktatura ciemniaków” („KISIEL” Kisielewski, srodze pobity za to stwierdzenie) – są w treści do siebie bardzo podobne, aczkolwiek te wypowiedzi dzielą dziesiątki lat.
Oddają one stan rzeczy Rzeczpospolitej w dacie tych wypowiedzi.
A jaki miał akompaniament w postaci „przyjaznych” okrzyków podczas tego kajania się:))))))))))))
Mnie osobiście nie podobało się to przemówienie. Jest w nim założenie, że wypędzona osoba musi się śmiertelnie obrazić na swoją ojczyznę. Wiem to ze swojego doświadczenia, że różnie z tym bywa. Mnie zmuszono do wyjazdu trochę później, bo w roku 1990. Osoby, przeciwko którym walczyłem w czasie stanu wojennego, w dalszym ciągu miały władzę – może innego rodzaju, ale jeszcze bardziej absolutną (mafijną).
Początkowo, uznałem mój rodzinny kraj za macochę i z zapałem integrowałem się z mieszkańcami kraju mojego osiedlenia. Trwało to kilka lat, nauczyłem się mówić, czytać, pisać, myśleć, a nawet modlić w języku angielskim. Chodziłem do kościoła niemieckiego, gdzie jedna msza odprawiana była po angielsku. Nawet nie szukałem rodaków, a jest ich kilka tysięcy w Johannesburgu.
Aż pewnego razu przypadkowo spotkałem Polaka. Za jego pośrednictwem poznałem więcej rodaków, którzy wciągnęli mnie do działalności społecznej, bo akurat potrzebowali moich umiejętności. Zacząłem czytać polskie książki, wreszcie zrozumiałem poezję Norwida, płakałem kiedy słuchałem koncertów Fryderyka Chopina. Byłem jak… Latarnik. I wtedy przypomniałem sobie słowa Stanisława Wyspiańskiego: „O, kocham Kraków, bo nie od kamieni przykrościm doznał, lecz od żywych ludzi.”
Bo taka jest prawda, zwykle za wypędzeniem stoi kilka osób – to nie ojczyzna skazuje delikwenta na banicję. Dlatego można w dalszym ciągu tę ojczyznę kochać. Może nawet bardziej, bo ze zrozumieniem wad i zalet Polek i Polaków. (Tutaj muszę wtrącić, że na polskim charakterze najlepiej poznali się emigranci.)
Takie są moje przemyślenia rocznicowe, którymi dzielę się z Gośćmi red. Szostkiewicza.
@anur
cóż, każdy ma swoje doświadczenie. Mnie też naciskano w internowaniu, bym wyjechał. Jednak nie porównywałbym tego do sytuacji Żydów obywateli polskich zmuszonych do emigracji 23 lata po wojnie, w której zginęli ich najbliżsi. Rozumiem, że miał pan jakieś osobiste powody, jednak wyjazd w 1990 r. to dla mnie zagadka. Polska odzyskała już podmiotowość, a system PRL był likwidowany. Nie rządziła już ekipa stanu wojennego, a prezydent Jaruzelski został wybrany w demokratycznym głosowaniu parlamentarnym i wkrótce ustąpił z urzędu, torując drogę do prezydentury Wałęsy.
A kto przeprosi te miliony młodych Rodaków wypędzonych z Polski po 1989 roku, bo Ojczyzna dla nich chleba nie miała?
Marcowe migdalenie.
Tak jest. (m.in. @ anur)
Napominanie do wybaczania, bez skruchy i przeprosin, to wyrafinowana obelga wobec ofiar – że „się obraziły”, i niech już dadzą spokój, tej -zapewne- hucpie.
Kto się daje nabrać na cholewkę, zamyka oczy na słomę wyłażącą z niej, jak z przekazu.
A kto ma z gęby – cholewę, to nawet kłamiąc mówi o sobie prawdę.
O sobie, nie o ofiarach Marca.
Ja rozumiem dobrą wolę wiosną, w dostrzeganiu marcowych pąków na spróchniałym drzewie, w ktrym diabeł hula, ale byle nie popaść w śmieszność.
Bo wiara we wdzięczność i wstyd wieśniaka, kończy się dla w to wierzących – zemstą w stodole.
@Adam Szostkiewicz
Los każdego człowieka jest unikalny i kiedy mówimy o Polakach pochodzenia żydowskiego, ķtórzy w roku 1968 zostali wypędzeni z Polski, to mamy do czynienia z 12 tys. (albo 20 tys.) różnych przypadków. Mój wujek, zawodowy wojskowy na bardzo wysokim stanowisku, został zastąpiony przez marcowego oficera, a sam z rodziną wylądował w Szwecji, która pomagała emigrantom z Polski. Nigdy Polski już nie odwiedził, ale bardzo tęsknił za ojczyzną, co widać było w listach. Ciotka odwiedzała kraj wielokrotnie, a kuzynki wyszły za mąż za Polaków, ale tam w Szwecji.
Dostrzegam pewne podobieństwo do moich losów, stąd stawiam znak zapytania przy założeniu prezydenta RP, że osoby wypędzone w 1968 roku znienawidziły swój własny kraj, który ich tak paskudnie potraktował. (To nie kraj, to ludzie.)
Prezydent jednak po powrocie do Pałacu natychmiast skorygował owo „wybaczcie”. Korekta polegała na tym, że ten Pan nie widzi związku PRL z IV RP. Prawica w ogóle nie uznaje polskiego państwa w tych okresach, które nie podlegają jej rządom. Wobec tego, zupełnie nie rozumiem szykowania się do obchodów 100 lat odzyskania przez Polskę niepodległości. Coś mi się zdaje, że należałoby odjąć lata od 1939 do 1989, a przecież nie raz słyszałem, że także po 1989 roku też nie wszystko się liczy. Pisanie o obecnym prezydencie w konwencji normalności jest nieporozumieniem. To apel do mediów i pracujących tam przyzwoitych ludzi. Politycy opozycji zaś nie mogą żadną miarą zapewniać dzisiejszego reżim o czekającym go sądzie, bo to się źle skończy. Nie mówię, że mają zostać bezkarni, bo muszą za odpowiedzieć przed niezawisłymi sądami (po ich przywróceniu oczywiście)
Nie wiem, czy tym wszystkim wygnanym z Polski Żydom w 1968 roku powiodło się w nowym kraju. Jestem jednak przekonanym, że nawet ci, którym się udało tak sobie, mieli bardziej udane życie od tego, które spędziliby w Polsce. Oni stali się wolnymi ludźmi, a ci którzy ich prześladowali zamknęli się w niewoli.
I na koniec, żeby aż tak bardzo nie obciążać tylko prawicy (za tą uważa się niesłusznie wyłącznie wszystko związane z PiS) całą winą za obecną sytuację. Pan redaktor zapomina jak wyglądało głosowanie na tą przesławną ustawą IPN? Pytam się, gdzież to byli „politycy” PO, Nowoczesnej , PSL ? Teraz ubierają się w szatki Katonów i odprawiają egzorcyzmy nad PiS! Ci ludzie nie mają za grosz honoru! Dlatego jeszcze raz powtórzę: dobrze żeście Żydzi wyjechali, bo staliście się ludźmi wolnymi. Tu nie mieliście i dalej nie macie czego szukać.
W roku 2018 prezydent RP pan Andrzej Duda przeprasza Polaków „wypędzonych” z Polski w roku 1968 .
Czekamy teraz na przeprosiny również tych Polaków wypędzonych z Polski po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.
Czekamy również na przeprosiny tych młodych Polaków, których bieda w pierwszym okresie transformacji ustrojowej wypędziła do krajów Unii Europejskiej.
Szanowny Panie Adamie
Nawiązując do Pańskiego stwierdzenia o zagadkowości mojego wyjazdu z kraju, pragnę oznajmić, że bez flaszki zwierzać się nie będę. Może kiedyś spotkamy się i wtedy opowiem Panu o moim życiu, które mogłoby stanowić scenariusz pasjonującego filmu.
Łączę wyrazy szacunku
@BWTB
Jako jeden z tych parunasu tysiecy polskich Zydow , mieszkajacych od pol wieku poza Poska :
Zgadzam sie z Panem w 100 % !
ma byc : poza Polska.
Obłuda i zakłamanie aż kapie z każdego wystąpienia PAD. Do tego te kretyńskie uśmiechy i całość żałosna.
Myślałem, że prosi o wybaczenie dla siebie.
Pewne ustawy też zawetował – co to zmieniło?
@izakan
tak, niestety. Nic nie zmieniło i nic nie zmieni w pisowskiej polityce. Pan Duda miota się w złotej klatce, w której PiS go zamknął na jego życzenie.
Hehe, miło popatrzeć, że Jacek z Nowej Huty traci wiarę w pisiarnię 🙂
Dobry znak !
To co mnie nie zaskakuje w Polakach, to te 42% poparcia dla PiS za drugi sezon marca. Czasu upłynęło sporo, ba aż 50 lat. W głowach Polaków jednak stosunek do Żydów zamianie nie uległ. Nie chce się wierzyć, a to jednak prawda. W badaniach nastawienia Polaków do szeregu innych kwestii kulturowych, tych z zakresu obyczajów nastąpiły przez te pół wieku zmiany. Można by rzec, że zmiany dramatyczne, ale nie zmienił się antysemityzm.
Lata świetlne napisałem gdzieś tu na jakimś blogu, że Zimerman usłyszał przypadkowo wymianę zdań na jego temat członków jury konkursu Chopinowskiego. Po tej dawce zwykłego polskiego jadu antysemickiego postanowił, że z Polski wyjedzie. Konkurs mimo wszystko wygrał i przyrzeczenia dopełnił.
woytek,
Nikt mnie wypędził po stanie wojennym. Wyjechałem, bo wydawało mi się, że tak będzie lepiej (i czego teraz nie żałuję), ale nikt nie dawał mi do zrozumienia, że lepiej będzie, jak poszukam sobie innego kraju do mieszkania. Wręcz przeciwnie, trzeba się było trochę pogimnastykować, żeby dostać paszport, zwłaszcza będąc mężczyzną w wieku poborowym.
Żadnych przeprosin nie potrzebuję, bo nie ma za co przepraszać, a tym bardziej nie potrzebuję adwokatów takich, jak ty, żeby w moim imieniu formułowali roszczenia o jakieś niepotrzebne przeprosiny. Idź lepiej na miesiączkę smoleńską. To chyba dziś cwańszy bliźniak organizuje spęd aby zagłuszyć własne sumienie.
Wyjechało 10 000 dorosłych.
Zyskali, czy stracili na uniesieniu Żelaznej Kurtyny?
Większość chyba zrobiła kariery na Zachodzie.
Więc było to wypędzenie, czy otwarcie okazji?
Awansowało dzięki wakatom, ze 100 000 zastępców.
Strata, czy korzyść?
Znacząco wzmocniono Izrael wykwalifikowanymi kadrami.
Zysk czy strata dla tego kraju?
Większość rządu doskonale znała język polski.
Nie zdziwiłbym się, gdyby obrady odbywały się przez długi czas w tym języku…..
Wjazd został zorganizowany, przygotowany logistycznie, łącznie z transportem ruchomości, do konkretnie wybranych krajów, za pełną ich zgodą.
Różni się to od na przykład likwidacji opozycji poprzez szwadrony śmierci, czy zrzucenie z helikoptera do morza.
Mamy się za to wstydzić, czy byc dumnymi z takiego rozwiązania.
Na tle Epoki był to ewenement.
Tyle uwag na ten temat.
Ps.
Obecnie opozycję likwiduje się bardziej spektakularnie.
Rakietą samosterującą.
..przeprasza ,ale podpisuje uchwale !! wiec ile sa warte przeprosiny pana prezydenta ?
Uważam, że należy dostrzegać wieloaspektowość różnych stanów rzeczy dot. stosunku Polaków do Żydów. A więc z jednej strony w czasie drugiej wojny światowej należy dostrzegać politykę rządu Londyńskiego i w ogóle instytucjonalny wymiar polityki, który jednoznacznie opowiadał się za sojuszem z aliantami. W ramach tej polityki nie można mówić o kolaboracji Polski z Niemcami, bo to nonsens i w gruncie rzeczy obrażanie pamięci poległych walczących o niepodległą Polskę. Tak więc wszelkie próby uwikłania Armii Krajowej, Podziemnych władz politycznych okupacyjnych stronnictw politycznych w Polsce, Armii Polskiej na Zachodzie i Rządu Londyńskiego, czy też powojennego podziemia w kolaborowanie z faszyzmem oraz przypisywanie tym instytucjom antysemityzmu uważam za polityczną manipulację, osłabiającą podmiotowość Polski i Polaków w polityce międzynarodowej. Jeśli chodzi zaś o wydarzenia marcowe z 1968r. to należy zauważyć, że młodzież akademicka stanęła w obronie swoich kolegów i nauczycieli akademickich i została brutalnie spacyfikowana. Dziesięć procent studentów zostało wyrzuconych z uczelni i nie byli to sami Żydzi, lecz w większości Polacy. A więc marzec 1969 nie jest jednoznacznie symbolem antysemickich postaw Polaków, podobnie jak odpowiedzialność Polaków za dopuszczanie się zbrodni i grabieży na Żydach w czasie II WŚ, także nie jest symbolem takich postaw. Natomiast widać co innego, że istniał zbrodniczy potencjał w naszym narodzie, który znajdował wyraz, przemieniał się w fakty, gdy znajdowaliśmy się w sferze oddziaływania wrogich nam instytucji państw totalitarnych. Uważam przy tym że postawa ludności wiejskiej musi być ocenia w kontekście tego, że zostały stworzone przez Niemców instytucjonalne ramy kolaboracji przez administrację wiejską i odpowiedzialność zbiorową, której funkcją było wyizolowanie i likwidacja Żydów w Polsce. Ten sam potencjał był wyzyskiwany następnie przez komunistów w Polsce i jego kulminacją wcale były wystąpienia ORMO przeciwko studentom w 1968r. bowiem tutaj wcale nie mamy do czynienia ze zbrodnią reżimu komunistycznego lecz z nieakceptowalnym cywilizacyjnie standardem postępowania. Wcześniej natomiast ofiarami zbrodni komunistycznych byli Polacy i Niemcy przy czym sprawcami tych zbrodni byli Polacy, Rosjanie i Żydzi świadomie i nie z przymusu działającymi w służbie komunizmu.
@wiesiek
Pan kpi czy prowokuje?
Wiesio59, Nowa Huta, arystokrata woytus, jakowalski /Leonid. Powoli trace nadzieje, ze panski blog uzyska kiedykolwiek miano “idiotenfrei”.
wiesiek59
10 marca o godz. 19:56
„Zyskali, czy stracili na uniesieniu Żelaznej Kurtyny?
Większość chyba zrobiła kariery na Zachodzie.
Więc było to wypędzenie, czy otwarcie okazji?”
Wieśku, za Gierka mieliśmy możliwość wyjazdu do Richtig Fajnych Niymiec w ramach Łączenia rodzin”. (Babka od strony ojca miała jakieś niemieckie korzenie).
Zostaliśmy, bo moi Rodzice uznali, że tu jest nasza Heimat, tu są nasze korzenie i nikt nie będzie nas wypędzał, kusząc lepszym życiem.
podobnie w 1968 Żydzi polskiego pochodzenia mieszkali tutaj od setek lat, byli pełnoprawnymi obywatelami.
A Ty drogi Wieśku, jak znalazłeś sie w Gliwicach ?. Nie przypadkiem na skutek wypędzenia Twojej rodziny z Kresów ?
@aborygen
Też się nad tym zastanawiam: jak zachować otwarty charakter debaty, co jest rzeczą normalną i pożądaną, a zarazem nie pozwolić trollom, głupkom i chamom jej niszczyć? To jest szerszy dylemat, jak wiadomo powszechnie: i dzisiaj w Polsce, i w całym internecie. Pozdrawiam
Nikt nie rozpacza po bodaj trzech milionach Niemców deportowanych z nowo nabytych ziem polskich, po kilkuset tysiącach Mazurów i Ślązaków, którzy wyjechali w latach 70′.
Cały ten zgiełk tyczy tych niespełna 12 000 Żydów.
Gdzie tu proporcje?
Pan jako dziennikarz komentujący swego czasu politykę zagraniczną, doskonale zna realia światowe.
Dziwię się, że nie znajduje pan analogii w zjawiskach zachodzących na nieco szerszym niż Polska gruncie.
Wypędzanie opozycji, przemieszczanie ludności, wybijanie do nogi przeciwników politycznych, odbywa się i obecnie.
Przy pełnym hipokryzji milczeniu mocarstw.
Albo i ich współudziale.
W porównaniu z tym, potraktowanie naszych Żydów- lub jedynie mieniących się nimi- byłoby wzorcowe.
Andrzej52
11 marca o godz. 6:59
Jakos nie mam żalu, czy sentymentu do Kresów….
Sami wybieramy gdzie chcemy żyć.
Z mojej klasy wyjechało ośmioro.
Też nie mieli specjalnego wpływu na decyzje rodziców.
20% klasy to sporo.
Obecna emigracja jest kilkumilionowa.
Nikt ich poza warunkami materialnymi nie wypędza….
wiesiek59
10 marca o godz. 19:56
wiesiek59… oto trep…
Trolle zawsze były, są i będą. Nie wolno ich karmić, czyli nawiązywać z nimi dialog. Nawet nie powinno się ich czytać, stosuje się przewijanie bezsensownych wpisów. Jedynie moderator (współczuję Gospodarzowi) czyta takie wpisy i usuwa te łamiące regulamin bloga. A niektóre trolle muszą być wciągane na czarną listę.
Do trolli nie powinniśmy zaliczać osób o innych poglądach, ale wygłaszanych przez nich kulturalnie.
Sam nigdy nie zdecydowałem się na wyjazd z Polski. Przecież z miejsca wiodłoby mi się lepiej. Po przyjęciu obywatelstwa niemieckiego mógłbym w zasadzie wybrać się do dowolnego kraju, nie musiałbym udawać Niemca. Nie mam pojęcia czego mi zabrakło do takiej decyzji. Połowa moich kuzynów i kuzynek zdecydowała się wyjechać.
Czy miałbym pretensje do dzisiejszej Polski o to, że 50 lat temu Polacy zmusili mnie do emigracji? Nie wiem choć, z dzisiejszej perspektywy raczej bym nie miał. Jak by to było? Jedna z córek mojego kuzyna próbuje odpowiadać na te pytania w książkach, które wydaje w Niemczech. Perspektywa Ślązaków, Mazurów, Kaszubów jest jednak – co tu dużo mówić – inna o tej żydowskiej.
Spośród licznych mniejszości religijnych i etnicznych Żydzi są w tej szczęśliwej sytuacji, że istniej państwo Izrael, które przyjmie ich z otwartymi ramionami, bez „sciągania spodni”. Cudzysłów jest konieczny, bo skrót myślowy w nim zawarty, to są działania Polski wobec tych, których 50 lat temu zmuszono do wyjazdu.
Otwarty charakter debaty… czyli kwadratura koła przed wynalezieniem.
Niewątpliwie, otwarte debaty, jak w ’68 na trawniku, gdy protestująca młodzież zastanawiała się czy wypada trawnik w celu zamieszczenia transparentu, podeptać, przyciągały swą otwartością sporo ormo-dżentelmenów w jesionkach i z pałkami w rękawach, otwieranymi na głowy młodzieży.
Dziś w mediach demokratycznych, nie ma bodaj debaty, w której na jednego przyzwoitego i mającego coś z głowy do powiedzenia homo sapiens, zaprasza się dwóch troglodytów nakręconych jak wańka-wstańka.
To pomieszanie z poplątaniem, otwieranie sal dyskusyjnych dla pałkarzy.
Demokracja bez granic sprawia, że mieszają się gatunki, a brak siły i motywacji do jej obrony rozzuchwala „debaciarzy”-siłowników.
Jeśli np. ktoś wymawia rugowanym w ’68 z Polski Żydom zyskowną niewdzięczność, bo mogli dostać napalmem czy szwadronami śmierci, a nie doskonale logistycznie zaplanowane podróże do kariery, to w jawny sposób gwałci zasady publikowania postów, przyjęte przez „P’, co wino skutkować banem, lub co najmniej ‚zwinięciem’ postu.
Jeśli cywilizowane reguły i zasady nie obowiązują, pozostaje prowadzić debaty z udziałem pałkarzy – w hełmie na gowie, ze skutkiem ze zostanie zakuty.
Jeśli obowiązują, pałkarze niech kłębią się nie na debacie a między sobą, takich miejsc w sieci nie brakuje, a w języku polskim dominują. Kto chce, może na wolnym rynku wybrać sobie na pałowanie inne miejsce.
Nb. ten akurat blog sprawiał dotąd wrażenie dość opornego przed zakuciem go w fałsz demokracji dla pałkarzy, za co należy się Gospodarzowi uznanie.
Oby w tym nie stracił kompasu i konsekwencji.
Andrzej52
11 marca o godz. 6:59
Ten wpis wieska to i tak jest jednym z lepszych. Wiesiek wynajduje w necie i pisze tak jak mu się wydaje, że jest. W jego wpisach są często półprawdy i przekłamania i na blogu Passanta blogowicze ciągle go poprawiają i wykazują mu błędy. Już nie raz mu pisałem by dokładnie sprawdzał w necie zanim napisze , ale to nic nie daje.
Tak jak ty napisałeś wielu Polaków nie daje się skosić na lepsze życie poza Polska. Jak można się zorientować wypędzenie w 1968 r nie było takie radykalne i jak ktoś się uparł to został (choćby Kuroń, Michnik, Modzelewski, Geremek itd). Ponieważ chodziło o usuniecie przeciwników władzy (tych, co stracili przewagę w Partii) a chwilowo dominujący zaczęli liczyć na całkowita swą dominacje i dlatego najmocniej naciskani byli ci zajmujący wysokie partyjne stanowiska i istotne stanowiska w państwie.
Pozostanie groziło nie tyko utrata stanowiska i wielu pękało.
Po latach wiadomo, że praktycznie nikt z wyjeżdżających wówczas do Polski nie wrócił (a przecież po okrągłym stole jak najbardziej możliwość taka była i jest). Nie byli to więc tacy wielcy patrioci , ale z pewnością zadra wyrzucenia u nich pozostała (bo nikt nie lubi gdy go ktoś wbrew woli do czegoś zmusza)
To była rozgrywka wyłącznie wewnątrz partii. Studenci i ludzie popierający ich żądania zostali perfidnie wykorzystani przez grupę partyjna we władzach by załatwić swą sprawę polityczna. Wielu studentów i ludzi nie mających pojęcia o co chodzi zostało i pobitych i w inny sposób pokrzywdzonych. Brałem udział w tych protestach i zaręczam, że o tam, że winni im byli żydzi dowiedziałem się już po ich stłumieniu z mediów. Na dokładkę to my , studenci PW żądaliśmy przywrócenia relegowanych studentów UW głównie żydów, lub ludzi pochodzenia żydowskiego.
Tak że i pisanie o jakimś nacisku obywateli na te wyjazdy , jest nadużyciem. To nie obywatele, a aktyw partyjny i zmanipulowani przez nich ludzie naciskali. Ogłupić ludzi zawsze politykom się udawało i udaje.
@wiesiek59:
Bo tak to często jest, że zmuszenie do układania na nowo swojego życia (przynajmniej przez ludzi inteligentnych, przynajmniej w wieku co najwyżej średnim), w sytuacji, gdy otwierają się nowe możliwości, może być ważnym krokiem udanej kariery. Być może nawet należałoby uznać, że takie wstrząsy z punktu widzenia społeczeństwa są korzystne (właśnie dzięki temu, jak to pokazuje rozwój następujący po wojnie). ALE nie zmienia to faktu, że ludzie ci musieli zawsze przejść przez ciężki okres, tracić dotychczasowy dorobek, podejmować ryzyko, na które nigdy by się sami nie zdecydowali. I jeszcze jedno podkreślenie, gdyby było nie dość wyraźne: nie była to dobrowolna decyzja, ale forma przymusu.
@wiesiek
Nonsens. Niemcy, Mazurzy i Ślązacy i Żydzi wypchnięci z Polski po 1968 to trzy odrębne sprawy, nie ma iunctim, chyba że zależy panu na pomniejszeniu znaczenia represji pomarcowych. ekspulsja Niemców była skutkiem przegranej przez Hitlera wojny. Niemcy sami sobie zgotowali ten los. Wyjazdy Mazurów i Ślązaków – a te pamiętam z autopsji, jako mieszkaniec Zabrza na przełomie lat 60 i 70 – to efekt odwilży w stosunkach PRl-RFN, za którym kryły się kalkulacje polityczne ekipy gierkowskiej, ale nie rasistowsko-nacjonalistycznej, jak w przypadku kalkulacji stojących za wymuszeniem emigracji marcowej, grającej otwarcie na resentymentach antysemickich.
@ Głos zwykły :
„A więc z jednej strony w czasie drugiej wojny światowej należy dostrzegać politykę rządu Londyńskiego i w ogóle instytucjonalny wymiar polityki, który jednoznacznie opowiadał się za sojuszem z aliantami. W ramach tej polityki nie można mówić o kolaboracji Polski z Niemcami, bo to nonsens i w gruncie rzeczy obrażanie pamięci poległych walczących o niepodległą Polskę. Tak więc wszelkie próby uwikłania Armii Krajowej, Podziemnych władz politycznych okupacyjnych stronnictw politycznych w Polsce, Armii Polskiej na Zachodzie i Rządu Londyńskiego, czy też powojennego podziemia w kolaborowanie z faszyzmem oraz przypisywanie tym instytucjom antysemityzmu uważam za polityczną manipulację, osłabiającą podmiotowość Polski i Polaków w polityce międzynarodowej.”
Oto w całej okazałości pogląd reprezentowany przez Polską Zjednoczoną PRawicę :
Ponieważ walczyliśmy z Niemcami to nie można nam przypisywać kolaboracji z nimi (co z NSZ???) ani antysemityzmu( Program polityczny NSZ przewidywał że w przyszłej Polsce Żydzi, Ślązacy albo Rusini będą obywatelami gorszej kategorii).
Powojenne podziemie ma na sumieniu wiele zbrodni popełnianych na współobywatelach, w tym Żydach z powodów rasistowskich .
Ja nie jestem przekonany co do tego, że za wydarzeniami marca 68 stała kalkulacja rasistowsko-nacjonalistyczna. Tutaj chodzi raczej o normalną politykę komunistów dokładnego czyszczenia swojego zaplecza z wrogich im w ich ocenie mniejszości etnicznych, a nie w szczególności upokorzenie resztek społeczności żydowskiej przez władze komunistyczne ZSRR, które po zmianie sojuszy państwa Izrael zdecydowały się na skonfrontowanie jej z rasistowsko-nacjonalistyczną postawą jakiejś części społeczeństwa, które rękami, nogami i pałkami wsparło ówczesne władze komunistyczne. I akurat tutaj Wiesiek prezentuje argumenty jak zawsze jednostronne, bo biorące w obronę komunizm, jako taki, że jednak dobrze potraktował Żydów, bo nie odsyłano Żydów do granicy państwa w zimie w nieogrzewanych bydlęcych wagonach, jak inne mniejszości nordowe, które były wcześniej uznane za wrogie komunizmowi.
Adam Szostkiewicz
11 marca o godz. 17:37
z mojego punktu widzenia, w oparciu o dane z wielu krajów świata, Polska postąpiła bardzo humanitarnie wobec dysydentów, czy mniejszości narodowych, potencjalnie mogących być zarzewiem konfliktów, bazą do rekrutacji różnych niesprzyjających nam frakcji, V Kolumn.
Na tle epoki wzorcowe rozwiązanie.
Jak rozwiązywano takie problemy w Ameryce Pd, Indochinach, Afryce, wie pan przecież doskonale.
Grecja czy Algieria, też panu powinny dać do myślenia.
Wojna w 1967 również spowodowała konkretne skutki, za które nikt nie przeprasza- przynajmniej oficjalnie.
Ile set tysięcy Arabów, Palestyńczyków, wypędzone?
Kajanie się za zaszłości, na które nie mieliśmy wpływu, skutki walki o władzę wśród różnych frakcji, uważam za bezcelowe.
Tym bardziej, że umocniły one izraelskie kadry wojskowe, naukowe, przemysłowe.
My straciliśmy ten potencjał bezpowrotnie.
Wyssano z nas zasoby ludzkie, między innymi 15% członków PAN.
Strata bezpowrotna.
Kredyty udzielone Gierkowi, skutkowały podobnie.
Odessano z Polski co najmniej kilkaset tysięcy wykwalifikowanych na nasz koszt ludzi.
Strata znacznie większa niż wartość kredytu.
Niestety, rachunek ekonomiczny w tamtych czasach był wypaczony.
Obecnie odbywa się to samo.
Tyle że stracilismy już kilka milionów potencjalnych podatników, twórców, sportowców, inżynierów.
Mad Marx 11 marca o godz. 19:42;
Uważam, że nie ma podstaw do tego, aby uznać, że polskie podziemie lub polski rząd emigracyjny kolaborował z Niemcami w kwestii ostatecznego rozwiązania z uwagi na jego antysemityzm. Powojenne podziemie zaś miało za swojego przeciwnika głównie Armie Czerwoną, NKWD, Informacje Wojskową, oddziały milicji, aktywistów partyjnych, UB i bardzo szybko znalazło się w głębokiej defensywie. Statystyczne informacje zaś są takie, że zginęło 60 tys. członków tego podziemia, kilka milionów osób było poddanych różnych formom instytucjonalnej opresji, po stronie władz postkomunistycznych zginęło 50 tys. osób, zaś straty ludności żydowskiej ocenia się różnie. Najniższa ilość to ok. 250, najwyższa 1,5 tys. osób. Nie wiadomo dokładnie ilu w tych szacunkach było komunistów, wojskowych a ilu cywilów i kto dokonał na nich zbrodni. Zaryzykować można twierdzenie, że zbrojne podziemie zabiło ok. 400 Żydów. W tym samym czasie z rąk polskich zginęło ok. 200 tys. Niemców, głównie cywili, których majątki rozgrabiono, a ile kobiet zgwałcono, dzieci skrzywdzono etc. A co z mniejszościami takimi jak np. kaszubi, czy Ślązacy, a były jeszcze inne mniejszości. Dalej mamy zbrodnie polsko ukraińskie etc. etc. Tutaj mamy ofiary idące w dziesiątki tysięcy istnień.
„ekspulsja Niemców była skutkiem przegranej przez Hitlera wojny. Niemcy sami sobie zgotowali ten los.”
Zgadzam się: Ta ogromna agresja Niemców jest przyczyna – a wypędzenie Niemców skutkiem tej agresji. Tylko że bez Stalina (albo raczej bez komunistów) wypędzenia Niemców (i Polaków) 1946,47,48 nie byłoby możliwe. Na zachodzie Niemiec nikt nie był wypędzony kierunek wschodu a (chyba) żadna kobieta była gwałcona przez GIs. Więc zemsta jest bo była najpierw agresja ale czasem w historii była agresja ale brak kolektywnej kar i zemsty.
@ głos zwykły:
„Uważam, że nie ma podstaw do tego, aby uznać, że polskie podziemie lub polski rząd emigracyjny kolaborował z Niemcami w kwestii ostatecznego rozwiązania z uwagi na jego antysemityzm. Powojenne podziemie zaś miało za swojego przeciwnika głównie Armie Czerwoną, NKWD, Informacje Wojskową, oddziały milicji, aktywistów partyjnych, UB i bardzo szybko znalazło się w głębokiej defensywie. Statystyczne informacje zaś są takie, że zginęło 60 tys. członków tego podziemia, kilka milionów osób było poddanych różnych formom instytucjonalnej opresji, po stronie władz postkomunistycznych zginęło 50 tys. osób, zaś straty ludności żydowskiej ocenia się różnie. Najniższa ilość to ok. 250, najwyższa 1,5 tys. osób.”
Ciekawe, skąd wziąłeś te dane?
Wg danych którymi dysponuje IPN ofiar tego zbrojnego podziemia po wojnie było ok 5 -6000. W tym co najwyżej 1000 milicjantów i żołnierzy, głównie polskich. 60 tys członków to to całe twoje podziemie mogło liczyć razem z rodzinami.
@głos zwykły:
> Tutaj chodzi raczej o normalną politykę komunistów dokładnego czyszczenia swojego zaplecza z wrogich im w ich ocenie mniejszości etnicznych
W ideologii komunistycznej nie ma czegoś takiego, jak koncentracja na mniejszościach etnicznych, a tym bardziej o czystkach. Ludzie mają się łączyć zgodnie z interesem klasowym, jeśli narody chcą samostanowienia, to proszę, niech je biorą (por. Piotrogród, 1917 i ).
Natomiast bardzo szybko się okazało, że od nacjonalizmów nie da się uciec. One tkwiły zarówno w umysłach wielu działaczy (te różne deklaracje uznania niepodległości narodów imperium rosyjskiego nie przechodziły przez aklamację, a czasem poparcie dla nich zmieniało się w czasie, jak w przypadku Ukrainy), jak i (może nawet bardziej) w umysłach wrogów (Hoffman w „Bitwie Warszawskiej” pokazuje złych czerwonych-Rosjan i dobrych-Białych; w rzeczywistości czerwoni byli bardziej przychylni polskiej niepodległości niż biali, którzy budowali tożsamość obozu na nacjonalizmie). Tkwiły przede wszystkim w umyśle Stalina, który owszem, zaczął z mniejszości (Polaków, Żydów, itp.) czyścić aparat bezpieczeństwa i aparat partyjny.
Podsumowując: antysemityzm w partii nie był wkładem komunizmu w polskość, ale odwrotnie — wkładem nacjonalizmu (faktycznie, zapewne należałoby powiedzieć, że szerzej niż polskiego) w komunizm.
@Kubaszko: Pan myli, ja wiele innych osob (w tym red. Szostkiewicz), migrację ekonomiczną z wypedzeniem. Kto wyjechał z Polski do innego kraju po 1989 r (tak jak ja) uczynił to by poprawić swoją sytuację ekonomiczną, a nie został wypedzony. Ludzie przemieszczają się w poszukiwaniu lepszych warunków życia zarówno wewnątrz państw jak I przekraczając ich granice. To „samo życie „. Dopisywanie do tego ideologii „wypedzenia” przypomina mi rozpowszechnioną w Niemczech ideologię „refugeezmu”, zgodnie z którą biedota migrujaca z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej d UE to „uchodźcy”. Nie, to migranci ekonomiczni tak jak i ci, którzy migrowali i migruja z Europy Wsch. do Europy Zach.
@satoshi
pański wybór naturalnie był migracją ekonomiczną czy egzystencjalną i mogę to zrozumieć, zwłaszcza, że nie dorabia pan do tego lamentu o strasznej polskiej transformacji. Ale z migracjami od roku 2015 kłopot polega na tym, że tworzy je masa ludzi, którzy mogą być identyfikowani i jako uchodźcy przed wojnami, i jako migranci egzystencjalni.
@Adam Szostkiewicz: ogólnie rzecz biorąc ma Pan rację, ale wraz z oddalaniem się uchodźców od źródła zagrożenia, które uczyniło ich uchodźcami, stają się oni coraz bardziej migrantami ekonomicznymi a coraz mniej uchodźcami. Powtórzę się (patrz moje wcześniejsze komentarze): kto wsiadł na zach. wybrzeżu Turcji do łódki lub na tratwę, by przedostać się nielegalnie na jedną z greckich wysp (terytorium UE) czynił to nie dla ratowania życia (w zach. Turcji nie było wówczas ani wojny ani żadnego systematycznego prześladowania Syryjczyków, Afgańczyków, Marokańczyków itp.), tylko licząc na poprawę swej sytuacji ekonomicznej głównie dzięki dostępowi do systemów pomocy socjalnej w najzamożniejszych krajach UE. Dlatego mało kto z tych „uchodźców” zamierzał zostawać w Grecji czy Chorwacji. Robili dokładnie to samo, co Polacy przenoszący się do Niemiec lub mieszkańcy białosstocczyzny migrujący do Warszawy: przemieszczali się w przestrzeni geograficzno-społecznej licząc, że poprawi to ich warunki życia.
@ThomasZNiemiec: dodajmy dla ścisłości, że żołnierze amerykańscy nie bardzo mieli za co mścić się na Niemcach.
@Adam Szostkiewicz: jako były nauczyciel-polonista i samozwańczy belfer blogowy zaskoczył mnie Pan: czy przemówienia się mówi (2. zdanie: „powiedział niezłe przemówienie”) czy też raczej wygłasza?
Uwaga ogólna: Zasadniczy problem polega na tym, że znów wszyscy dyskutujący wpadają w ulubione europejskie otumanienie: „Too much history”. Jedni popierają drudzy krytykują przemówienie prezydenta Dudy, ale łączy ich to, że nie mogą sobie odpuścić z tą historią. Europejczycy chcą iść w przyszłość, ale z odwróconą do tyłu głową. Dlatego Chińska RL i niektóre inne narody azjatyckie, nie zajmujące się tak obsesyjnie swoją przeszłością, już ich zostawiają w tyle.
Wielbłąd a sprawa polska.
„…antysemityzm w partii nie był wkładem komunizmu w polskość, ale odwrotnie — wkładem nacjonalizmu (faktycznie, zapewne należałoby powiedzieć, że szerzej niż polskiego) w komunizm.” (PAK4)
Oczywiście.
Nawet ktoś wielce niezainteresowany historią Marca ma ostatnio dość materiałów, reporterskich i medialnych w ogóle, aby zapoznać się z „obywatelskimi” reakcjami i prowokacjami antysemickimi, czynionymi nie tylko w Marcu ’68, ale przedtem, potem i obecnie, całkowicie spontanicznie i bez związku z komunizmem.
Kto szczególnie znieczulony lub dociekliwy (a ślepy na niekończone społecznościowe czy muralne /na murach/ bluzgi), może zobaczyć współczesne wypowiedzi antysemickie słane do ambasady Izraela, pokazane na wystawie w muzeum Polin.
A nawet plakaty, takie, jak ten:
‚http://cdn.natemat.pl/3295f94e4863533b9455df7542f5a54c,780,0,0,0.jpg
Nie mówiąc o tym, że są tam również tego typu wypowiedzi osób publicznych i politycznych (Ziemkiewicz Rafał, Ogórek Magdalena).
Kto poważnie chce rozważać tezę o tkwiącym we władzy komunistycznej źródle antysemityzmu Marca, musiałby przyjąć, że to dopiero obecna władza pissu wprowadziła naprawdę komunizm w życie …społeczne.
Polemika z tak jawnie fałszywą i manipulatywną tezą, zakrawa na wypieraną z siebie ślepotę konia, że nie jest wielbłądem.
@satoshi
Nie jestem byłym polonistą, tylko polonistą z wykształcenia i byłym nauczycielem licealnym oraz wykładowcą wyższej uczelni prywatnej oraz byłym członkiem Rady Języka Polskiego. Powiedzieć dobre przemówienie czy dobre kazanie to wyrażenie potoczne. Wygłosić przemówienie to wyrażenie konwencjonalne. Uwaga belferska ani zabawna, ani grzeczna. Uwagi pańskie o ,,europejskim otumanieniu historią” nie zmienią rzeczywistości: Europa jest naznaczona przez historię tak głęboko (matka dwóch wojen światowych) , że nie może o niej nie mówić.
Mad Marx
Dane wziąłem z źródła: Irena Tańska, Wojna domowa w Polsce 1944-47, wyd. Comandor, Warszawa, 1998.
Obecnie szacuje się, że w wojnie domowej w latach 1944-47 uczestniczyło po obu stronach około 450 tys. ludzi. Według ostatnio publikowanych danych, w 1945 r. w lesie pozostawało 13-17 tys. osób, rok później ok. 8,6-8,8 tys., po amnestii zaś, w latach 1947-1950 działalność prowadziło do 1,8 tys. Po 1950 r. walkę z bronią w ręku kontynuowało 250-400 ludzi, tworząc dwu-, trzyosobowe oddziały.
W latach wojny domowej 1944-47 z rąk powojennego podziemia antykomunistycznego zginęło 4018 milicjantów, 495 ormowców, 1616 funkcjonariuszy UB oraz 3729 żołnierzy Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojsk Ochrony Pogranicza. Ofiar wśród cywilów było niewiele mniej: 5143 osoby, w w tym 2655 rolników i 691 gospodyń domowych oraz 187 dzieci do lat 14. Łącznie ok. 15 tys. osób. Zginęło też 1980 żołnierzy Armii Czerwonej, głównie powracający z wojny do kraju.
O poloniźmie praw(n)ym.
– – –
Przemówienia się przemawia, a pomówienia …pozywa. 😉
– – –
@Adam Szostkiewicz: proszę mi wierzyć, że wielkie połacie Azji też mogłyby czuć się ciężko „naznaczone” najprzeróżniejszymi brutalnymi konfliktami zbrojnymi, rządami domorosłych despotów oraz najazdami imperiów kolonialnych. O tych wszystkich okropieństwach, które np. w Chinach trwały jeszcze do końca lat 70. XX w. narcystycznie pogrążeni w swą historię Europejczycy wiedzą mało lub prawie nic. Ale żyjąc i pracując we wsch. Azji nie miałem i nadal nie mam wrażenia, że ludność tego regionu świata aż tak rozpamiętuje to, co było trzy czwarte wieku temu. Miałem np. sporo do czynienia z Vietnamczkami. Ten kraj przeszedł serię strasznych wojen w okresie wychodzenia spod panowania kolonialnego. Vietnamczycy pamiętają i upamiętniają te wydarzenia na swój sposób, który Polakom stylistycznie przypominałby „sowiecką propagandę”, ale są znacznie bardziej wyluzowani we współczesnych kontaktach z Amerykanami, Chińczykami i Francuzami, choć w krajach tych realnie żyje jeszcze znacznie więcej ludzi, którzy popełniali zbrodnie na ludności Vietnamu i nie tylko nigdy nie zostali ta to pociągnięci do odpowiedzialności, ale nawet postrzegani są przez część ludności swoich krajów nadal jako bohaterowie. Jednakże nie słyszy się o Vietnamczykach dokonujących zamachów terrorystycznych na kluby muzyczne w Paryżu lub dźgających nożami przypadkowych przechodniów na ulicach Nowego Jorku lub Washingtonu. A przecież dla tego typu działania dałyby się podeprzeć legitimizacyjnie tezami historycznymi nie gorzej niż w przypadku Al-Kajdy i Daeszu.
Sednem problemu jest to, że Pan postrzega europejskie odurzanie się własną historią jako „rzeczywistość”, której Pańskim zdaniem nie da się zmienić. Ja nie jestem bynajmniej piewcą radykalnego konstruktywizmu, ale trochę więcej krytycznej autorefleksji zainspirowanej najnowszymi trendami w naukach humanistycznych i społecznych pomogłoby Panu dostrzec swój własny udział w „konstruowaniu”, „reprodukowaniu” i „napędzaniu” tego historycystycznego zaślepienia. Zamiast tego rozsądni ludzie powinni powiedzieć: „Pamiętamy co było. Poprzepraszaliśmy już kogo tylko mogliśmy. Wyszorowaliśmy kolanami wszystkie piedestały pomników. Uczestnicy tych zdarzeń i ofiary i kaci i wszystkie odcienie szarości pomiędzy w przytłaczającej większości już powymierali. Więc najważniejsze jest to, że wyciągnęliśmy wnioski na przyszłość (np. integracja europejska jako wykroczenie poza inaczej nierozwiązywalne spory etno-territorialne między europejskimi państwami narodowymi – szczególnie na wsch.). Zajmujmy się więc teraz wyzwaniami przyszłości tzn. re-orientacją geopolityczną i wynikającym z niej końcem hegemonii uniwersalistycznego demokratyzmu).”
A panowie „jakowalscy,” „Kubaszkowie” itp. niech wypisują swoje brednie gigabajtami. W niemieckim jest takie powiedzonko, że „papier jest cierpliwy.” (Das Papier ist geduldig.) Ja już od wielu lat dodaję, że twarde dyski i serwery blogowe są jeszcze bardziej cierpliwe niż papier. Przecież oni tą pisaniną w znacznym stopniu sami się demontują. Brakuje mi już tylko tego, żeby ktoś zaczął tu cytować Erica Dubaya, amerykańskiego „teoretyka spisków”, twierdzącego, że Ziemia jest płaska a wiara w jej kulistość została zainspirowana wiele stuleci temu (wówczas nie wiadomo po co) przez spisek żydowsko-wolnomularski, kontynuowany teraz przez NASA i inne rządowe agencje lotów kosmicznych w celu wyłudzania od podatników bilionów dolarów itp. Oczywiście Kopernik też był „masonem” i głównym prowodyrem tego spisku, czego ma niezbicie dowodzić fakt, że na jego najbardziej znanym portrecie trzyma w dłoni cyrkiel. Polecam w celach rozrywkowych na YouTube (hasła „flat earth” lub „flat earth conspiracy”). To znacznie bardziej zabawne niż panowie „jakowalski”, „Kubaszko” i cała reszta „dyżurnych” komentatorów na str. internetowych „Polityki” razem wzięci. To po prostu „the abyss of weirdness” jak mawia jeden z moich amerykański znajomy.
PS: to Pan bawił się w belfra blogowego, wytykając mi swojego czasu najdrobniejsze błędy językowe w jednym z wcześniejszych wpisów zaś mojej odpowiedzi na Pańskie uzasadnienie swego działania nie dopuścił Pan na „plac wolności” jakim mieni się strefa komentarzy „Polityki”. Zobaczymy czy niniejszy wpis Pan „puści”…
@satoshi
Zasada jest taka: nie ma symetrii między anonimem a autorem tekstu podpisanego imieniem i nazwiskiem. Autorowi wolno więcej, anonimowi mniej, bo w każdej redakcji anonimy idą do kosza, chyba że są merytoryczne. Pan miesza swoje refleksje z uwagami osobistymi, co jest naruszeniem zasady wyjściowej. Co do poglądów, pozostanę przy moim ,,historycyzmie” bo przeciwnie do pana czuję się Europejczykiem i Europa jest dla mnie ważniejsza niż Azja. Przyszłości nikt nie zna. Ale jeśli jest zagrożona, to pańscy futurystyczni luminarze jej nie uratują. Przyszłość to jest też konstrukt. Wbrew pozorom pan jest też reproduktorem swojego antyhistorycyzmu. Uczciwiej jest przyznać się, że przyszłości nie znamy, za to znamy przeszlość, oczywiście też do pewnego tylko stopnia, i możemy zaryzykować przewidywaniami na tej podstawie.
O polskich jabłkach i chińskich pomarańczach.
–
Papier jest cierpliwy, lecz oko i umysł podtruwanych toksycznymi papierami juz nie.
Publikowane na serwerach w ilości geometrycznie postępującej amentalne i fałszywe bzdury o szkodliwości szczepionek, sprawiły, że cierpliwie czekające na swój powrót śmiertelne choroby zakaźne, rzeczywiście wróciły ze, zdawało się, odwiecznego wskutek rozwoju cywilizacji niebytu.
Kontakt europejczyka z niejednym z wielu Chińczyków przynosi poznanie, że wszyscy oni czują się wcale nie historycznie, a osobiście i dosłownie spadkobiercami nieskończenie dojrzalszej, starszej i szacowniejszej cywilizacji, niż europejska.
Trzeba tylko umieć w gaju pomarańczowym nie dostrzegać na drzewach jabłek, co wymaga nie podróży, a wiedzy, doświadczenia i słuchu.
–
@gekko
⛩
@Gekko: ma Pan/Pani rację co do samowiedzy większości ludności Chin, ale tylko częściowo. W XX w. społeczeństwo chińskie i jego wielowiekowe tradycje zostały wielokrotnie i bardzo głęboko „przeorane”. Większość Europejczyków w bardzo ograniczony sposób, jeśli w ogóle, przyjęła do wiadomości. Nawiązując do Pańskiej/Pani metafory: tak gaj pomarańczowy to nie sad jabłoniowy, ale i jedne i drugie ulegają przemianom w zależności od tego, jak są uprawiane.
@Adam Szostkiewicz: Ja też się czuję Europejczykiem, choć od jakiegoś czasu żyję w Azji. Inaczej nie czytałbym europejskich periodyków takich jak „Polityka” i nie pisywał komentarzy. Właśnie dlatego, że zależy mi na przyszłości Europy w zmieniającym się świecie, dostrzegam potrzebę zasadniczej zmiany w podejściu do rzeczywistości globalnej. Europie potrzebna jest wzmożona integracja (i żadne dalsze rozszerzanie), bo w skali globalnej każde państwo europejskie oddzielnie wzięte, nie ma zbyt wielkiego potencjału sprawczego, a znaczna część Europy Srodk.-Wsch. to po prostu skrzaty geopolityczne. Przyszłości, jak Pan słusznie zauważył, nie da się dokładnie przewidzieć, ale pewne trendy można dostrzec. Tylko trzeba patrzeć w przód a nie ciągle w tył. Skutkiem obsesyjnych debat historycznych jest zaś pogłębianie podziałów wewnątrzeuropejskich. Znów się powtórzę: za sprawą tego ciągłego odgrzebywania historii Polska ma dziś „na pieńku” praktycznie ze wszystkimi sąsiadami a nawet z najważniejszym sojusznikiem po drugiej stronie Atlantyku. To droga donikąd.
@satoshi
ależ oczywiście, że grzebanie się w historii na wzór lustratorów czy ,,polityków historycznych” to nonsens, para w gwizdek, narzędzie bieżącej walki politycznej. Tylko nie mieszajmy tego z prawdziwą miłością do historii, która jest dziś, tylko cokolwiek dalej”. Nie ma dobrej polityki bez dobrej znajomości historii. Historia jest częścią kultury, kultura jest częścią tożsamości narodów, grup i jednostek.
@satoshi
–
Nie ma sprzeczności pomiędzy wnikliwym zrozumieniem tyłów, by iść do przodu, nie kręcąc się w kółko.
Można to nazwać przeoraniem, choć ja nie lekceważyłbym mądrości wschodu, która widzi, czuje i mówi co innego, zwłaszcza do europejczyków.
Słońce pomarańczy nie musi dojrzewać jabłek.
@Satoshi Politico
Myslę że historia jest ważna bo „jest” wszędzie. Jeśli ktoś interesuje się kulturą, np. malarstwem, muzyką klasyczną, literaturą, architekturą, itd. Bez historii to prawie niemożliwe. Poza tym poznać historię jest bardzo ważne, aby unikać kolejne wojny. Ten który zna historię od razu widzi że coś jest nie tak z partiami jak AfD albo PiS.
Może Pan nie lubi historii jak ona jest propagowana przez PiS, wtedy zgadzam się. Też myślę że jest idiotyczne identyfykować się jako Polak np. z Mieszko 1000 lat temu, albo z bitwą 1410 a mówić w tym kontekscie „my i oni”. To ewidentnie patriotyczne debilizm à la Dudy. Ale historia jest dużo więcej niż patriotyzm.
Owszem, można na problem zakazu handlu w sklepach wielkopowierzchniowych w dni świąteczne spojrzeć w kontekście współczesnej, umiejscowionej w Polsce, mało wyszukanej politycznej młócki, w której jedna ze stron konfliktu – ta która akurat dzierży berło – stanęła po stronie ludu pracującego miast i wsi i czyni tak mając na uwadze dług wobec ważnej instytucji życia publicznego, jak również ewentualne (aczkolwiek niekonieczne) profity z tym związane w przyszłości…
…ale można również spojrzeć na zdarzenie w nieco innym świetle.
Na przykład jako powrót do normalności.
Dziwnie to może zabrzmieć, ale jeżeli handel (i nie tylko handel) w dni świąteczne był od zawsze w cywilizacji judeochrześcijańskiej zakazany (oczywiście różne dni, w różnych religiach były tym dniem wolnym) i nawet mało finezyjna komuna godziła się z tym faktem, to naprawdę trzeba wykazywać się wyjątkowo sprofilowanym stosunkiem do kulturowych faktów i brakiem dobrej woli wobec rządzących, którzy swoją decyzją tylko przypominają, że tak wyglądała normalność… z przerwą na prawie 30 lat
A ja chcę powrotu normalności i nie obchodzi mnie czy jest to spłacanie długu, włażenie komuś w d…, czy po prostu decyzja polityczna jakich wiele.
Uff!! Miłośnik 13 marzec godz.16:53.
Wreszcie normalny głos.
@ miłośnik czarnych jagód
–
Normalnie więc, to do miłośników niedzielnego zbieractwa jagód w lesie, powinno się strzelać (np z Szyszek).
A do skrytożerców niedzielnych jagód, kupionych przy drodze czy w mrożonce, zastosować paragraf o paserstwie i obrazie Narodu Polskiego.
Przy obecnym stanie naszej służby zdrowia, ta normalność rozwiązałaby, widoczny w opisanym wyżej modelu, problem braku kadr leczniczych.
Normalnie, model, jak jagódka na torcie …obłędu.
–