Prezydent prosi o wybaczenie ofiary Marca ’68

Tym razem prezydent Duda dał radę. Powiedział niezłe przemówienie z okazji obchodów 50-lecia Marca ’68.

Ktoś powie, że za Marzec prezydent przeprosił, a za łamanie konstytucji i podpisanie nowelizacji ustawy o IPN – nie. To przykra prawda, lecz gest warto zauważyć. Wylała się przecież fala antysemickiego hejtu, a znaczenie Marca próbuje się pomniejszyć kłamliwymi teoriami spiskowymi o genezie tego wolnościowego protestu sprzed pół wieku.

Antysemici i prawicowcy w kraju i za granicą mają z przemówieniem Dudy problem. Twarz „dobrej zmiany” powiedziała prawdę, której oni nie przyjmują do wiadomości.

Duda ma rację, gdy mówi: „Niepodległość bez cenzury – tego się wtedy domagali, tego się domagali od komunistów. Komuniści oczywiście nie mogli tego zaakceptować, dlatego w sposób bezwzględny zmiażdżyli protesty studenckie. Zmiażdżyli je w sposób dla niektórych straszliwy – dla tych, dla których skończyło się to więzieniem, jak dla osławionych w polskiej historii komandosów, dla Karola Modzelewskiego, dla Adama Michnika”.

Ma rację, gdy podkreśla, jaką stratą dla Polski było przymuszenie do emigracji tylu ludzi, którzy weszli wkrótce do elit innych krajów zamiast naszego. Wykluczający nacjonaliści nie rozumieją, że rasistowska polityka osłabia, a nie wzmacnia potencjał kraju.

Słusznie przywołuje chwilę rozmowy na Dworcu Gdańskim z artystką i animatorką działaczką społeczności żydowskiej Gołdą Tencer, od której usłyszał: „Wie pan, ja nie wyjechałam, ale największy żal, jaki chyba w nas jest, to żal za naszych rodziców. (…) I wtedy sobie, proszę państwa, uświadomiłem: rany boskie, przecież wtedy wypędzono też tych, o których mówiłem, że walczyli o niepodległą Polskę sto lat temu, że stali z bagnetem w ręku jako legioniści Rzeczypospolitej, że to ich przyjaciół Gwiazdy Dawida znajdują się na nagrobkach żołnierzy Niepodległej, tych, którzy bronili Polski w 1920 i 1939 roku”.

Ale łyżka dziegciu też się znajdzie. Przywołanie akurat z tej okazji „żołnierzy wyklętych” zabrzmiało jak przysłowiowy Piłat w credo. Nie wszyscy uczestnicy uroczystości mogli też oczekiwać, że prezydent zakończy przemówienie frazą „cześć i chwała bohaterom 1968 roku!”.

Ten salut, oczywiście bez daty, przechwyciła skrajna prawica i skanduje go na nacjonalistycznych marszach i zgromadzeniach. W ustach prezydenta państwa mogła dla niektórych zabrzmieć w związku z tym niemiło.

Tak czy inaczej przemówienie wpisuje się w pisowską operację zarządzania kryzysem dyplomatycznym pod hasłem „polska ustawa o Holokauście”. Kryzys będzie trudno rozładować samymi przemówieniami.

Na dodatek w ramach tej samej operacji pojawił się pomysł – tym razem rządowy – stworzenia Muzeum Powstania w Getcie Warszawskim. Stoi za nim minister Gliński. Oby nie skończyło się na próbie przejęcia pod trym pretekstem kontroli politycznej nad Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN – na wzór wrogiego przejęcia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.