Zakaz handlu w niedzielę, czyli Himalaje obłudy
Zjednoczona prawica uległa w sprawie zakazu Kościołowi i Solidarności Piotra Dudy. Chodziło jej o punkty polityczne. Można to nazwać spłatą długu za poparcie Kościoła i NSZZ Solidarność dla PiS w kampanii wyborczej pod zasłoną propagandową, że chodzi o obronę praw rodziny i pracowników.
Jednak na manipulacjach o charakterze politycznym biedni i wykluczeni zwykle nic nie zyskują, za to zyskują ludzie władzy i biznes z nimi powiązany. Mogą pozować na obrońców ubogich, choć w istocie chodzi o konsolidację poparcia.
Ale niedługo władza się i tak wycofa. Podobnie jak Orbán na Węgrzech. Bo oto już w sondażu Pollstera z pierwszych dni marca niezadowolonych z zakazu jest ponad połowa – 58 proc. pytanych. Od dawna przygotowane są rozmaite sposoby obchodzenia zakazu. W tej akurat dziedzinie Polacy są mistrzami.
Nad zakazem unosi się potrójny nonsens: ekonomiczny, społeczny i kulturowy. Ekonomiczny i społeczny wykazali przedstawiciele opozycji w niedzielnej „Kawie na ławie”.
Nonsens ekonomiczny polega na stratach dla budżetu państwa: niższe dochody oznaczają niższe podatki. Straty centrów handlowych pobudowanych przy zachodniej i wschodniej granicy Polski z myślą o klientach z Niemiec i obwodu kaliningradzkiego pójdą w miliardy. Jeśli centra trzeba będzie zamknąć albo mocno zredukować, to miejsca pracy pójdą się bujać. Dotknie to tysięcy osób, w tym także młodych.
Jest też nonsens dotyczący prawa pracy. Analiza Forum Obywatelskiego Rozwoju pokazuje sprzeczność wprowadzonego zakazu z zasadą, że „władza wykonawcza nie może wyręczać ustawodawcy w określaniu tego, co jest zabronione lub dozwolone, a władzy sądowniczej w stosowaniu prawa”.
W wymiarze społecznym byłoby przyzwoicie, gdyby to same kasjerki, które teraz są tarczą ochronną zakazu w propagandzie rządowej, miały prawo wyboru, na jakich warunkach i kiedy chcą pracować. To samo dotyczy młodych dorabiających sobie pracą w sklepach objętych od 11 marca zakazem niedzielnym. Czy rzeczywiście wolą stracić ten dodatkowy zarobek?
Tego nie trzeba regulować ze szczebla rządowego, wystarczy na szczeblu miejsca pracy. Od tego są związki zawodowe, inspekcja pracy, gospodarni właściciele. Decentralizacja, deregulacja i wolność wyboru w generalnych ramach prawa są zwykle lepsze niż zakazy i nakazy zarówno w gospodarce, jak i w społeczeństwie.
Co do wymiaru kulturowego, to przykazanie, aby dzień święty święcić, ludzie wierzący mogą bez przeszkód realizować bez zakazu handlu. Zakaz ten pośrednio pokazuje, że Kościół nie bardzo wychował katolików do świętowania niedzieli.
Poza tym są u nas ludzie niewierzący albo wyznający inne wiary. Dlaczego rząd, pod naciskiem Kościoła rzymskiego, ma im organizować niedzielę? Chrześcijaństwo powinno brać w obronę biednych i wykluczonych społecznie. Rząd także, lecz racjonalnie, a nie ideologicznie, badając koszty, straty i zyski.
Kościół ma troszczyć się o kondycję moralną wiernych i sam dawać przykład, wyrzekając się ekonomii chciwości na własnym podwórku. Rząd natomiast obowiązek troszczyć się o budżet państwa, siłę złotego i spokój społeczny. Inaczej Himalaje obłudy będą rosły i rosły.
Komentarze
Himalaje obłudy, Mount Everest zakłamania, punkty sondażowe prezesa.
Dziś byłam na mszy w moim parafialnym kościele, pierwszy raz od dawna. Kazanie miał rekolekcjonista, jak na polskie warunki, w miarę rozsądny. Wspominał mi.in. swoich dwóch współbraci, franciszkanów, zamordowanych jakieś 20 lat temu i niedawno beatyfikowanych (skądinąd bardzo porządni ludzie), a potem zapowiedział, że po mszy będzie można nabyć rozmaite rzeczy – różańce z relikwiami, modlitewniki itp. Tak sobie jakoś o tym pomyślałam w kontekście hipokryzji….
58% niezadowolonych klientów, a ile niezadowolonych pracowników, bo to o nich chodzi?
A najśmieszniejsze w tym zakazie jest to, że księża za pracę w niedziele mają w tygodniu dzień wolny.
Podobnie jak pracownicy handlu mieli do dzisiaj.
Druga sprawa, jeśli za ladą/kasą może stać właściciel z rodziną, to cały argument Dudy (od Kacperka) o umożliwieniu pracownikom handlu spędzenia niedzieli z rodziną, traci sens.
Następnym krokiem powinno być ustawowe nakazanie obowiązkowej obecności na niedzielnej mszy świętej.Skoro władza tak troszczy się o obywateli, o ich życie doczesne, powinna też ustawowo zadbać o ich zbawienie.
Suma spożycia jest niezmienna.
Dziś, zamiast do Biedronki, poszedłem po piwo do prywatnego sklepu, z wyższymi cenami.
Kto płaci wyższe podatki w Polsce?
Sieciówki, czy małe firmy?
Przypuszczam, że zyski budżetu mogą wzrosnąć z takiej sytuacji, nie zmaleć.
Jakie będą realia, czas pokaże.
Bezdyskusyjne jest natomiast to, że te maluchy zyskały znacznie większe obroty i dochody.
OPODATKOWANE……w przeciwieństwie do wielkich firm.
Co do zasady to można się zgodzić z zasadą, że „władza wykonawcza nie może wyręczać ustawodawcy w określaniu tego, co jest zabronione lub dozwolone, a władzy sądowniczej w stosowaniu prawa”. No, ale fakt, że Polacy są mistrzami w omijaniu prawa dotyczy także władzy sądowniczej i korporacji prawniczych, które stworzyły nie Wymiar Sprawiedliwości, lecz pasożytniczy układ żerujący na ludziach pracy. W sądzie pracy radcowie prawni i adwokaci reprezentujący pracowników nie zgłaszają wniosków dowodowych bo zazwyczaj nie mają pojęcia o prawie pracy i realiach pracy na różnych rynkach. Proces jest kontradyktoryjny więc już samo to gwarantuje przegraną pracownikowi. Sędziowie Sądów pracy jednak w wyrokach dokładają swoje bzdurne i obrażające pracowników refleksje i oceny, po to aby pracownik wyszedł na jeszcze większego idiotę. Biegli sądowi też biorą pieniądze za fikcję. A nad wszystkich czuwają samorządy zaufania publicznego. Tak jak wszystko było obstawione w złodziejskiej prywatyzacji, tak i jest w złodziejskich sądach pracy. Stąd też mamy m.in. 50% poparcie dla PiS. Pewnych rzeczy nie da się więc tutaj naprawić przez sam mechanizm praworządnego trójpodziału władz, bo coś takiego nigdy nie było. Bez praworządności nie istnieje ani kapitalizm ani demokracja. Z uwagi na okoliczność, że takiej praworządności nie było opozycji broni istnienia czegoś czego nikt w Polszcze jeszcze nie widział, ani nie słyszał. Choć niektórzy bajają do dziś że to było i trzeba koniecznie do tego wrócić z pomocą Komisji Europejskiej.
A w Białymstoku galerie prosperują dzięki kupującym z Białorusi. Naprawdę tego nie odczujemy???
@ wiesiek :
„Kto płaci wyższe podatki w Polsce?
Sieciówki, czy małe firmy?”
Sieciówki, bo większość małych firm płaci ryczałt. W handlu to jest 3% obrotu
Dziwne w Czechach nie rządzi PiS a tam sklepy sieciowe są zamknięte -sobota i niedziela .
W ultrakatolickim kraju w każdą niedzielę kościoły powinny pękać w szwach, a centra handlowe powinny świecić pustkami. Jeśli kościół, za pośrednictwem podległego mu rządu i posłów, musi w ten sposób zapewnić sobie wyłączność na niedzielę, to coś tu nie gra.
Ktoś i tak musi ugotować niedzielny rosół. Wiadomo kto. Przecież genderowi mówimy stanowcze „niet” ! I co będzie, jak soli zabraknie w kredensie ? Pamiętacie te bilbordy sprzed lat ? „Bo zupa nie była słona”.
I tak skończy się jak kiedyś, za Gomułki:
Oto najleprzy jest relaks.
Niedziela na Głównym,
Na Głównym niedziela.
Obstawiam taki scenariusz :
Przed przyszłorocznymi wyborami, ludzka Partia wschłucha sie w głos zwykły ludu pracującego, i w ciągu nocy uchwali wszystkie niedziele w roku jako handlowe. Jako odpowiedź na spadające słupki poparcia.
W ten sposób wytrąci z ręki argumenty opozycji.
PiS jest mistrzem manipulacji suwerenem.
@Glosie niezwykly, z atakowaniem systemu prawnego w Polsce stałeś sie do znudzenia przewidywalny.
Pamiętaj, roszczeniowemu pracownikowi wszędzie będzie źle. Każdy pracodawca, a nawet niezawisły sąd, będzie go krzywdził.
wiesiek59
11 marca o godz. 22:26
Drogi Wieśku.
Procentowo (do dochodu) może te mikrusy płaca więcej, ale kwotowo duży sklep zapłaci znacznie więcej.
A obroty i dochody mikrusów nie wzrosną, gdyż dyskonty już przeniosły część handlu na późny wieczór w sobotę i piątek, do tego kusząc klienta promocjami, jakich mikrus nigdy nie będzie w stanie zaproponować.
Poza tym handel to nie tylko dyskont spożywczy.
„przykazanie, aby dzień święty święcić, ludzie wierzący mogą bez przeszkód realizować bez zakazu handlu”.
Warto wiedzieć, że nigdzie w Biblii nie podano, jakoby chrześcijanie żyjący w okresie apostolskim uważali pierwszy dzień tygodnia, obecnie zwany niedzielą, za coś w rodzaju chrześcijańskiego sabatu, za dzień przeznaczony wyłącznie na uczestnictwo w regularnych nabożeństwach. Dopiero wiele lat po śmierci apostołów nadano niedzieli takie znaczenie. Stanowiło to element odstępstwa, przepowiedzianego przez Jezusa i apostołów.
W 321 r. cesarz Konstantyn postanowił, że niedziela (łac. dies Solis [„dzień Słońca”], starodawna nazwa związana z astrologią i kultem słońca, ma być dniem odpoczynku dla wszystkich z wyjątkiem rolników.
Himalaje, czy dno folwarku?
Oczywiście nikt rozsądny na czele z p. Redaktorem, nie ma wątpliwości, że obłuda tej polityki to tylko objaw uboczny.
Nie chodzi też w gruncie rzeczy o reprezentowanie interesu kościoła, dla pissu to pretekst.
Istotą tej i tym podobnych regulacji jest jawny i bezczelny sygnał do społeczenstwa o rozpoczęciu fazy mafijnego terroru władzy, która wpuszczona do kurnika demokratycznie, wykrada panstwo i wolności z rąk obywateli.
Przedmiotem terroru, obwieszczonego ‚zakazem handlu’ są wykradane społeczeństwu wolności osobiste, obywatelskie, ekonmiczne oraz rzecz jasna prawo i sprawiedliwość.
To sygnał, że władza może wszystko, także w zakresie osobistych sfer wolności obywatelskich, np. do prowadzenia działalności zarobkowej, czy wykorzystania wolnego czasu.
Tak jak za komuny, wkrótce obywatele spacerujący na ulicy w porze, gdy trwa pochód pierwszomajowy (pardon: miesięcznica) będą mogli być obecnie skazani za obrazę Narodu Polskiego.
Podobnie ci, nieprzebywający odpowiednio często na mszy, czy niepoddający dzieci religii lub nieskładający kwiatów pod pomnikiem smoleńskim, czyli kaczyńskim.
Do tego prowadzi ta taktyka, i prosze sobie zanotować, aby za rok sprawdzić, czy nadal brzmi ta wizja jak żart.
Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, o co chodziło temu Dudzie z wolnymi niedzielami? Klienci wściekli, mogą się zemscic na PiS-ie, a już z pewnoscią na Kościele, który podejrzewają o sprawstwo:))) Pracownicy handlu nie wiem, co zyskają poza obniżeniem zarobkow, pracownicy zawodów, których praca w wolne niedziele jest konieczna, sa obrażeni, ze musza pracować w niedziele… Durna ustawa o IPN godzaca w polskie interesy może i została nadana z Kremla, ale wolne niedziele godzące wyłącznie w PiS, Kosciół i Dude?
@saldo
Antysemickie brednie podparte fantazjami wybitnego pisarza. Klasyka manipulacji.
AS: „Co do wymiaru kulturowego, to przykazanie, aby dzień święty święcić, ludzie wierzący mogą bez przeszkód realizować bez zakazu handlu. „
To jest wciąż ta sama metoda moralizowania przez kościół za pomocą prawa. Pozwolę sobie rozwinąć tezę autora trochę dosadniej.
Czy ktoś przeszkadza chrześcijance w niestosowaniu aborcji nawet w przypadku najbardziej liberalnych przepisów antyaborcyjnych ?
Czy otwarte centra handlowe przeszkadzają chrześcijaninowi w udziale w niedzielnej mszy ?
Nie! Ale chrześcijanin nie może znieść, że bliźni pójdzie do galerii na piwo w niedzielę. „Ja nie mogę to dlaczego on ma móc.”
Dlaczego oni mylą wolność do czegoś z narzucaniem czegokolwiek ? Moje pytanie jest retoryczne oczywiście, gdyż nie nie chodzi o wolność, chodzi o dyktat. Zdążamy nieubłaganie w stronę KRLD.
Niech żyje ukochany ojciec narodu tow. Kim Ir Sen, jego syn i wnuk.
A Himalaje obłudy rosną jak na drożdżach.Właśnie przeczytałam, że opłata sądowa od pozwu o rozwód ma wzrosnąć z 600 zł do 2000 zł. Ziobro uzasadnia tę podwyżkę „wzmocnieniem rodziny”. Teraz czekam, kiedy jakiś pisowski geniusz wymyśli zakaz sprzedaży mięsa w piątki.
A ja uważam, że wolny dzień należy się wszystkim. I jest to możliwe! Wystarczy wziąć przykład z Izraela. Tam w siódmym dniu tygodnia nie tylko nie ma handlu ale nie działa komunikacja, telefony, nic nie działa, nikt nie pracuje – pełen luz!
I rzeczywiście wszyscy odpoczywają, spacerują rodzinami, odwiedzają się…
Na pierwszy rzut oka dziwactwo, ale po chwili namysłu…
Pamietaj, abys dzien swiety swiecil.
I tyle w temacie.
Nie ma sensu aby ludzie dyskutowali nad prawem ustanowionym przez Boga.
Jedyne co mozna zrobic, to wykazac posluszenstwo.
@qurquk
Ale to jest skutek tamtejszego kompromisu między partiami religijnymi i świeckimi, a Polska wciąż jest formalnie państwem świeckim.
@levar
Po pierwsze, są ludzie, którzy w Boga i prawo mu przypisywane nie wierzą. Posłuszeństwo to w istocie sens słowa islam, a chyba nie chce pan w Polsce teokracji. W naszych czasach wolno im, nikt ich za to nie prześladuje, z wyjątkiem ekstremistów tej czy innej religii. Po drugie, narzucanie przez państwo praw sprzecznych z gwarancjami wolności sumienia i wyznania i zasadą wolności wyboru uderza w autorytet prawa i państwa jako takich. Po trzecie, w różnych religiach różne dni są uznawane za święte. W chrześcijaństwie niedziela, w judaizmie sobota, w islamie piątek. Co zrobi państwo, gdy mniejszość muzułmańska o to się upomni? Lepiej nie wciągać religii do zarządzania państwem. Po czwarte, jeśli już rząd wciąga, jak w tym przypadku, to niech będzie konsekwentny: katolik sklepikarz i jego rodzina też powinni podlegać zakazowi.
geozak
12 marca o godz. 2:02
Może jakieś przykłady ?
Może nawet w piątki są zamknięte ?
@ levar- Rozwiązanie jest bardzo proste- święć dzień święty i nie kupuj w niedziele.
Zakaz handu ma swoje uzasadnienie ale nie mieszaj do tego religii.
P.S. O ile dobrze pamiętam, to Bóg ustanowił dzień wolny w sobotę.
Panie Redaktorze,
nie trzeba było długo czekać, aby pojawiły się głosy ludu, dające wolną drogę do Syjamu czy innego Izraela tym, co im się nie podobają dni święte ustanawiane przez piss-władzę.
Pozostaje chwilkę poczekać na ukłon władzy ludu z wyciągniętą kompromisowo rączką z dokumentacją podróży dla niepoprawnych handlarzy.
Na tym właśnie polega w Polsce cywilizacyjny kompromis, wedle np. definicji ustawy antyaborcyjnej, strzeżonej każdą władzą wolnej, po ’89 Polski.
Nie ma wątpliwości, że władza wolnej Polski, niezależnie od proweniencji tej władzy, zachowuje ciągłość z wolą ludu, co błyskotliwie skontrastował z komuną ’68 premier tej władzy.
Ustawa o niedzieli święconej wypędzeniem kupców ze świątyni Polski Ponownie Ludowo Władczej, musiała nastąpić, i to nie jest ostatnie słowo ludu Polskiego w tej sprawie.
Niedzielnym skrytożercom wskutek zepsucia handlem, lud niehandlowego wyznania mówi stanowcze: nie.
I nic Pana, czy inne biadania, że białe jest białe, nie pomogą, na moc idącą z godności ludu, która jest nie do przehandlowania.
Chyba, że to godność uformowana w figurę dewocjonalną, której zakaz przehandlowania nie obejmuje.
Ukłony.
Jeżeli Levar w to wierzy to z wiarą niema co dyskutować czyli z Levarem.Wg. mnie człowiek kiedyś musi odpocząć bo zachoruje lub umrze jak również się wypróżnić bo to również musi a kiedy? to ani państwo ani kościół nie jest w stanie mi tego narzucić choćby nie wiem jakie ustawy i zakazy były tworzone.
@Levar:
„Bóg jest liberałem” 😉
Serio. To od wyboru ludzi należy, czy się do nakazów dostosują. I jak je zrozumieją, bo przecież w oryginale jest o szabacie, a nie o niedzieli.
Ja się tu nie zgodzę z fundamentalistami wolnorynkowymi i podpieraniem się FORem. Mi by ten zakaz nie przeszkadzał, gdyby wywalczyły go związki zawodowe. I tylko one. Ale jeśli to ma być ulga dla pracowników, to dlaczego nie obejmuje ona gastronomii? IMHO, gdybyś chciał ulżyć pracownikom, to lepszym rozwiązaniem byłoby odgórne podniesienie stawki godzinowej za pracę w niedzielę — ci, którzy muszą tak pracować, albo którym się to bardzo opłaca, dalej by pracowali. Co by znaczyło, że ich praca jest społecznie potrzebna. Ci, którzy mogą z pracy w niedzielę zrezygnować, zrezygnowaliby. Obie kategorie rodzieliłby wolny rynek, a prawodawca nie musiałby wchodzić w szczegóły.
Dlaczego jednak rozwiązanie uderza tylko w sklepy i to duże? Otóż dlatego, że jego celem nie jest pomoc dla pracowników, ale wychowanie klientów. I na takie stosowanie prawa zgodzić się nie mogę.
@PAK4
nie można rozumować tak jak pan: mnie to nie przeszkadza. Życie publiczne normalnie polega na uzgadnianiu stanowisk i interesów, a nie na narzucaniu z pozycji siły. Dziś galerie, a jutro czemu nie restauracje i kawiarnie, tam też należy zadbać o prawa rodziny i pracownika. Przecież sam pan o tym wspomina.
@handzia55
„Następnym krokiem powinno być ustawowe nakazanie obowiązkowej obecności na niedzielnej mszy świętej”
Straszenie od tysiąca lat ogniem za niechodzenie do kościoła piekielnym daje lepsze wyniki w tym kraju. Papież Franciszek mówi, żeby za mszę nie płacić. To jest lepszy sposób i do tego grzechu nie ma.
@Adam Szostkiewicz:
„Mi to nie przeszkadza” nie oznacza mojego podejścia do zakupów w niedzielę; choć faktycznie jest on podobny (tzn. dostrzegam ich wygodę, ale nie odczuwam ich przymusu). „Mi to nie przeszkadza” oznacza, że rozumiem to właśnie jako możliwe uregulowanie sprzecznych interesów. Znam rodziny, gdzie ktoś (praktycznie zawsze matka dzieci) musi pracować w niedzielę i widzę, że jest to dla nich problem. Widzę jak bliskich nawraca to z Balcerowicza na Dudę (Piotra). Rozumiem więc argument związków zawodowych, o ile go do związków ograniczyć.
Parę lat temu byłem na delegacji w Dubaju. Wylądowałem w piątek rano i ku mojemu zaskoczeniu wszystkie sklepy były zamknięte. Wytłumaczono mi w recepcji hotelowej, że sprzedawcy poszli do meczetów, żeby tam spełnić swój obowiązek uczestnictwa w cotygodniowych modlitwach. Zrozumiałem, że przybyłem do kraju muzułmańskiego.
Ale władze tego państwa dbają o gospodarkę i o godzinie 15 w piątek sklepikarze zakończyli świętowanie i sklepy były znów otwarte do późnej nocy. PiS, który czyni z Polski państwo wyznaniowe powinno brać przykład z innych tego typu państw.
@pak4
Nawraca na Dudę? Czyli to, że matka, i generalnie kobiety, tracą pracę, wypadają z rynku pracy i wracają do roli kinder, kuche, kirche, im nie przeszkadza? Poza tym nie wszędzie są związki. Lepsze jest dogadywanie się pracowników z pracodawcami. Dopiero, gdy to nie działa, można szukać wsparcia z zewnątrz. Nie wszyscy pracodawcy to pazerni prześladowcy. Wielu doskonale rozumie, że dobre stosunki w pracy, to ich wspólny interes z pracownikami. Pan nie odczuwa przymusu robienia zakupów w niedzielę, ja też nie. Ale z tego nie wynika, że można ignorować masę ludzi, których tryb życia jest taki, że akurat im robienie zakupów w niedzielę bardzo odpowiada, a czasem nie mają wręcz innej możliwości, żeby mieć z głowy niezbędne zaopatrzenie na cały tydzień. Z tego, że są kraje, głównie zamożne i kulturowo katolickie lub katolicko-protestanckie, gdzie zakaz handlu w niedzielę wszedł głęboko w zwyczaj, nie wynika z kolei, że Polska, kraj na dorobku, musi się na nich wzorować.
Adam Szostkiewicz
12 marca o godz. 9:51
„a chyba nie chce pan w Polsce teokracji.”
Szanowny panie Redaktorze,
gdyby podobne pytanie zadal mi Pan 20 lat temu, potwierdzilbym niezwlocznie, dzisiaj mam powazne watpliwosci. Zawiodlem sie juz na tylu „nowoczesnych i postepowych”
ideach, ze oparcie sie na starych dobrze sprawdzonych wzorcach wydaje mi sie rozwiazaniem godnym przynajmniej rozwazenia.
Kalina
12 marca o godz. 9:00
Duda (od Kacperka) może byc figurantem wynajętym przez PiS.
A w całej tej hecy nie chodzi o zakaz handlu w niedzielę, ale o pokazanie suwerenowi, że jak będziemy chcieli, to zakażemy mu co nam na myśl przyjdzie.
podobnie jak z ograniczeniami wjazdu do Polski dla Rosjan z Kaliningradu.
Spowodowalo to znaczne straty w handlu przygranicznym ,(o wizerunku państwa nie wspominając), ale Pis uparcie trwa przy swoim i obostrzeń nie wycofuje.
W myśl zasady : nikt nam nie podskoczy.
A Duda (od Kacperka) to zwykły chłopek-roztropek po zasadniczej szkole zawodowej przyzakladowej, po nim rozumu nie ma sie co spodziewać.
@Adam Szostkiewicz:
Nie widzę wypychania kobiet z rynku pracy. Jakie będą zresztą skutki, to przekonamy się dopiero za parę miesięcy.
Oczywiście, pracodawcy nie zawsze są źli, ale siła głosu pracodawcy i pracownika jest różna w różnych branżach. W handlu pracownicy mają mało do powiedzenia na temat warunków własnej pracy. Właściwie to i wielu pracodawcom wyraźnie narzuca tu reguły branża, a nie ich wolny wybór. Dlatego uważam, że to dobre miejsce dla związków zawodowych, a nawet regulacji prawnych podejmowanych przez parlament.
Czy sama regulacja jest właściwa — tego nie wiem. Jak dla mnie mieści się w zakresie dopuszczalnych regulacji. Jeśli coś mi się więc nie podoba, to kwestie toczące się wokół samej ustawy. Z jednej strony wcześniejsze zbieranie podpisów pod kościołami, a z drugiej strony robienie z tego jakiegoś wielkiego ataku na wolność gospodarczą. Czy nie można sobie tu odpuścić ideologii i poczekać na efekty praktyczne?
Adam Szostkiewicz
12 marca o godz. 9:51
do @levara:
„Po pierwsze, są ludzie, którzy w Boga i prawo mu przypisywane nie wierzą. Posłuszeństwo to w istocie sens słowa islam, a chyba nie chce pan w Polsce teokracji.[…]”
———————————
I tu się Pan myli Panie Redaktorze, bo jest akurat na odwrot – Levar, jako fanatyczny narodowy katolik, wręcz marzy o rządach teokratycznych, o Polsce bez lewaków, liberałów, bez „żydków”, „ukrów” innego niepolskiego tałatajstwa, oraz bez jehowitów, prawosławnych, ewangelików i innych „lutrów”. Założę się, że – gdyby to od niego zależało – wprowadziłby przymus badań genetycznych, obowiązkowe chrzty i inne sakramenty w obrz. rzymsko-katolickim rzecz jasna oraz coniedzielne uczęszczanie na mszę, a kto wie, czy nie byłby orędownikiem powołania spec-inspekcji kontrolującej stosowanie się obywateli do ww. nakazów.
@neospasmin
12 marca o godz. 10:54
Zaufanie straciłem kilka razy gdy prezydent nie stosował konstytucji:
1. Uniewinnienie nieskazanych wyrokiem sądu
2. Nieodebranie przysięgi od poprawnie wybranych sędziów TK
3. Mianowanie sędziów dublerów
https://www.tvp.info/22906482/trybunal-konstytucyjny-oglosil-wyrok-trzech-sedziow-powolano-zgodnie-z-konstytucja-dwoch-niezgodnie
I znowu pan Żakowski pisze swoje mądrości.
http://wyborcza.pl/7,75968,23130271,po-zakazie-handlu-w-niedziele-moj-swiat-sie-nie-zawalil-a-wasz.html
Ciekawi mnie, czy jak panu Żakowskiemu wyznacza w który dzień tygodnia może robić zakupy, to też jego swiat sie nie zawali ?
Niewola wolności.
Żadne dotychczasowe prawo nikomu ani wszystkim nie nakazywało pracować czy kupować w niedzielę, więc zakaz pracy w handlu dla wszystkich stanowi wolności ograniczenie a nie umocowanie.
Trudno sobie, sledząc dyskusję wyobrazić, że mamy za sobą 27 lat edukacji obywatelskiej w zakresie praktykowania wolności – te kwestie są narodowi zupełnie obce w praktyce.
–
Nb. w wielu branżach ekonomiczny przymus pracy w niedziele – jak np. w służbie zdrowia, ma rzeczywiście, nie jak w handlu, znaczenie sine qua non dla przeżycia pracowników i ich rodzin.
Lecz to władza, a nie rynek taki przymus od lat stosuje; nikt tych pracowników nie broni.
Gdy rezydenci wypowiedzieli warunki zmuszające do pracy 400-600 godzin miesięcznie (!), szybko okazało się, jaką cenę za rzeczywistą niedostępność do leczenia płacą pacjenci; niedostępnośc pokrywaną dotąd niewolniczą pracą za nędzne stawki.
Tego jednak problemu, o życie i zdrowie przekraczającego skalę problemów handlu, nikt nie jest zainteresowany obdarzyć dniem świętym.
To też wyraz zakłamanej społecznej obłudy wolności, co polega jedynie na satysfakcji ze zniewalania innych.
Bezsensowny ten zakaz. Szczególnie dotkliwy dla tych, którzy akurat w niedzielę chcieliby obejrzeć meble, wybrać ubranie czy buty, dokonać zakupów na działkę. Jeżeli chodzi o pracowników to oczywiście nikt nie powinien pracować ponad ustawowy limit czasowy. W niedzielę czas pracy sklepów mógłby być krótszy. W wielu marketach powstają kasy samoobsługowe co zmniejsza potrzebną liczbę pracowników. Gdyby chodziło tylko o pracowników, to z pewnością udałoby się wypracować zasady, z których wszyscy byliby zadowoleni. Teraz uszczęśliwieni pracownicy sklepów, mający wolny czas chętnie by poszli z rodziną na zakupy, ale nie mają dokąd. Mamy jeszcze lekarzy, pielęgniarki, strażaków, policjantów, pracowników restauracji, kawiarni, teatrów, kin, komunikacji miejskiej, międzymiastowej, lotników i stewardessy , pracowników zakładów w których maszyn się nie wyłącza. I pewnie jeszcze innych, których nie wymieniłam. Jak się wszystkich doda, to może być ich więcej niż pracowników handlu. Na głupotę nie ma rady. Możemy mieć tylko nadzieję, ze PiS przegra następne wybory i wrócimy do normalności w tej i innych sprawach.
Komandos ,nie broniąc praw pracowników a jedynie służąc władzy ,musiał zaistnieć.Wolnymi niedzielami.Pozwolilła na to ustawa skłócająca naród wewnątrz kraju.Poprzednia o IPN ,zrobiła to samo z wrogami zewnętrznymi..I komandos wpadl w syndrom Ikonowicza.,Który waczył o mieszkania dla bezdomnych.Było ich na tyle mało ,ze nie mogli wybrać do Sejmu.Ilu sprzedawców poprze PIS ,i czy w ogóle poprze jeżeli będą mieli zmniejszone zarobki.?A ilu wiernych pozostanie w domu ,bo jak nie można do obiadu kupić flaszki ,to nie po co wychodzić z domu.?Mniej na tacę?A ściany -wschodnia ,zachodnia i pólnocna zbuntuje się ,bo straci kontakt z kupującym z za granicy.Czesi ,ateiści wściękną się ,bo taniej w Polsce ,to lepiej dla nich. A kapłani ,zaharowani w tygodniu ,czyż nie zechcą aby im płacić za nadgodziny.?A Frańciszek nie każe brać keszu z mszę ,to czyż nie doprowadzi to upaDKU KK.?Jedno jest pewne.Zyska Ojciec dyrektor na popularności.Bo mohery zajmą się tym czy zajmowały się babcie po nocach handlowych w bramach.I będą mogły zwiekszyc datki na termy.
@N.
godz. 22:48
„A w Białymstoku galerie prosperują dzięki kupującym z Białorusi. Naprawdę tego nie odczujemy???”
Odczujemy mocno i to nie tylko w Białymstoku, lecz wzdłuż wszystkich granic. Litwini, Białorusini, Ukraińcy, Słowacy, Czesi i Niemcy przyjeżdżali do przygranicznych regionów Polski na zakupy właśnie w weekend, często na sobotę i niedzielę, a więc i branża hotelowa miała profity, które znikną.
Oddzielny problem to zniesienie bezwizowego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim, bo to przypadek dla psychiatry.
nie uwierzę w to, że chodzi o pracę w niedzilę, dopóki księża – też ludzie – nie dostaną wolnego w ten dzień
Pdoba mi się idea, że wilk w pasterskiej szubie, po mszy odprawianej w niedzielę wolną od handlu, namawia swoje owieczki do kupowania odpustowego badziewia, które jest do nabycia przy wyjściu z tzw. świątyni. Kto wie, być może w ramach niekończącego się rozdawania mienia kościołowi ktoś nagle wpadnie na pomysł, że skoro teren, na którym stoi ta czy inna galeria handlowa należy do jakiejś parafii, a więc wystarczyć będzie zmienić największy ze sklepów galerii na kościół aby trzymać sąsiednie sklepy otwarte w niedzielę, bo przecież golarka, iPhone czy stanik też mogą być przedmiotami kultu i nosić znamiona świętości. Wystarczy tylko odpowiedni marketing, ale w tym, to akurat kościół ma spore doświadczenie, coś ok. 2000 lat.
Generalnie rzecz biorąc zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał dorobić w niedzielę i zastąpi pracownika sklepu, który będzie chciał święcić niedzielny rosół. Sprzedawanie w sklepie do nie jest rocket science, o ile się nie mylę.
A czy ktoś pomyślał o tych, dla których praca w niedzielę w sklepie to wspaniała wymówka, żeby nie spędzać tego dnia w rodzinnym piekle, gdzie nikt nikomu nie ma nic do powiedzenia przez cały boży dzień, nie mówiąc o prawdziwym piekle przemocy fizycznej i psychicznej, bo i tak się zdarza ?
„Bóg ustanowił dzień wolny w sobotę”.
Czy ten dzień odpoczynku przypadający w sobotę miał obowiązywać ludzi ze wszystkich narodów?
Otóż nie. Prawu Mojżeszowemu podlegali wyłącznie Izraelici oraz prozelici żydowscy. Do Mojżesza Bóg powiedział: „Synowie Izraela mają zachowywać sabat (…). Między mną a synami Izraela jest to znak po czas niezmierzony” (Wyjścia 31:16, 17).
Według Biblii Prawo Mojżeszowe było „cieniem tego, co ma nadejść”. A zatem przepisy co do sabatu należały do tymczasowego postanowienia, będącego zapowiedzią czegoś wznioślejszego.
Apostoł Paweł napisał: „Prawo stało się naszym wychowawcą prowadzącym do Chrystusa”. Następnie dodał: „Skoro wiara nadeszła, nie podlegamy już wychowawcy” (Galatów 3:24, 25). Bóg nie zmienił zdania, lecz za pomocą tymczasowego postanowienia co do sabatu uzmysłowił ludziom, że powinni regularnie poświęcać czas na rozmyślanie o sprawach duchowych. Z Bożego punktu widzenia Prawo dane Izraelowi, w tym także cotygodniowy sabat, przestało obowiązywać z chwilą śmierci Jezusa.
Biblia wyraźnie wskazuje więc, że Bóg nie wymaga od chrześcijan obchodzenia cotygodniowego sabatu.
Panie Redaktorze, przez takie właśnie myślenie, typowe dla mentalności neoliberalnej, PiS wygrał wybory. Paniczny strach przed dopuszczeniem jakiejkolwiek myśli, że jak państwo pójdzie trochę pracownikom na rękę, to zawali się świat, przesłania zdrowy rozsądek. Świat się nie zawali, bogatym korporacjom nie ubędzie, pieniądze, które mają być wydane na zakupy, nie znikną. Jak wykazała sobota, rzekome straty sieci handlowych z powodu niedzielnego zakazu z nawiązką zostały nadrobione dzień wcześniej. Komunały o rzekomej możliwości dogadania się pracowników i pracodawców są całkowicie bez pokrycia. Był na to czas przez 30 lat, jeśli do tej pory nic z tego, to trudno się spodziewać, że to bliżej niesprecyzowane „dogadanie się” miałoby się zrealizować w jakiejś mglistej „przyszłości”. Łatwo moralizować z pozycji warszawskiej wieży z kości słoniowej na temat warunków pracy zwykłych ludzi z trudnością wiążących koniec z końcem, trudniej wczuć się w ich realną sytuację. Prezes Kaczyński zdobył się na ten wysiłek i dlatego to on właśnie zdobywa kolejne punkty procentowe w sondażach. Pozdrawiam.
Adam Szostkiewicz
12 marca o godz. 9:16
Dziekuje serdecznie.
SM
Sprawa jest dziecinnie prosta. Wystarczy przenieść hipermarkety i sklepiki do kościołów, podwójna korzyść – ludzie w kościołach i kasa w kościołach. Do roboty Geniuszu Żoliborza – zapędź sejmowe marionetki do roboty – pisać ustawę.
A co z ta reszta ktora musi pracowac w niedziele, aby obsluzyc tych co maja w tym dniu wolne?
@rogger
Podałem liczne przykłady na to, że biedni ludzie nic na zakazie nie zyskają, tylko stracą. Pan do żadnego się nie odniósł merytorycznie, tylko włączył płytę antyliberalną. Jak to neomarksiści, chciałoby się powiedzieć, używając pańskiego języka. Czy nie dostrzegł pan, że wiele sklepów i galerii to nie żaden korporacyjny potwór, tylko kapitał polski? I że wielkie sieci dają pracę i płacą tu podatki? Na dodatek chwali pan cynizm polityczny prawicy, która lewicę zlikwiduje zaraz po liberałach i zepchnie Polskę na boczny tor historii.
@levar
Dobrze,jest pan za Iranem w Polsce. Tylko proszę nie przedstawiać swojego rozczarowania jako objawienia, które obowiązuje innych.
http://forsal.pl/gospodarka/polityka/artykuly/1110068,dlaczego-wegry-wycofaly-sie-z-zakazu-handlu-w-niedziele.html
========
Kawałek rzetelnej dziennikarskiej roboty.
Jak to zrobili na Węgrzech, co z tego wynikło, dlaczego się wycofali.
Levar
… Nie ma sensu aby ludzie dyskutowali nad prawem ustanowionym przez Boga. …
Przez Boga czy tez przez instytcje zwana Kościolem katolickim? Historia katolicyzmu to zaledwie dwa tysiace lat. Bóg, jeśli istnieje, jest duzo starszy.
roger77.
Chyba mijasz sie z sednem sprawy. Oczywista, ze pieniadze nie znikna i korporacjom nic takiego sie nie stanie. One podniosa ceny i przedluza godziny otwarcia zeby wyjsc na swoje. I w jednym i w drugim przypadku pracownicy beda mieli w plecy bo oni tez sa klientami.
Rzecz idzie o dawanie lub zabieranie ludziom wyboru jaki im sie nalezy bez zadnej laski czy nielaski gamoni i szubrawcow, niestey zasiadajacych w Sejmie. Moj wybor czy chce mi sie isc na zakupy w Niedziele, czy zdecydowac sie na aborcje. Gooovno powinno obchodzic postronnych co ja wybieram, tak dlugo jak to jest legalne i nie szkodzi innym.
Trzeba byc slepym albo idiota zeby nie dostrzegac, ze prawo ktore stanowia egzemplarze w stylu Suskiego, Cymanskiego, Dudy, Sniadka czy inne elementy kruche badz zwichniete intelektualnie nie moze byc dobre.
Fortunately, every rule has some kind of an exemption.
Taka węgierska łotrzyca Orban, w podobnej sytuacji, poślizgnął się jak Szczepan na psim goovnie.
Podniósł się i zawrócił.
@Adam Szostkiewicz
Nie bardzo wiem do czego tutaj się odnosić, w świetle deficytu pracowników argumenty o utracie pracy przez tysiące wydają się mocno wątpliwe. Pracodawca i tak musiał dać pracownikowi dzień wolny za pracę w niedzielę, kodeks pracy określa wymiary czasu pracy i te się nie zmieniają, więc potrzeba rąk do pracy bynajmniej się nie zmniejszy. Poza tym tłumy rozgorączkowanych zakupowiczów w sobotę też ktoś musi obsługiwać. Jeśli chodzi o epitet „neomarksizm”, przez lata neoliberalizm zamykał w ten sposób usta zwolennikom bardziej cywilizowanych warunków pracy, przyklejając im łatkę marksistów, ale dzisiaj to już raczej argumentacja zużyta. Nie trzeba być marksistą, żeby w gospodarce uwzględniać również interesy pracowników.
Adam Szostkiewicz
12 marca o godz. 14:52
Szanowny panie Redaktorze,
ja nie nawoluje do robienia z polski Iranu.
Mamy swoje tradycje, do ktorych mozemy siegac.
W tym i tradycje tolerancji.
Tyle, ze tolerancja to poszanowanie a nie deptanie drugiego.
Czy zmuszanie ludzi do pracy w niedziele, aby dogodzic zachciankom innych ludzi,
to przejaw tolerancji, czy wrecz przeciwnie?
‘’wara Wam od ciemnego ludu, który uwielbia być kopany, poniżany, ogłupiany szczytnymi hasłami (pod publiczkę), nie wymaga to żadnego wysiłku myślowego, po co trudzić się i zmuszać mózg to ciężkiego wysiłku rozumienia, wystarczy, że wódz powie wszystko w prostych słowach – tak trzymać uwielbiana partio, a już niedługo znajdziemy się w rajskich ogrodach”
Byłem i nadal jestem za zakazem handlu w niedziele w tzw. galeriach handlowych i marketach. Jestem ateistą i mam gdzieś, czego sobie życzy polski zdemoralizowany do szpiku kości kler katolicki. Ze strony związku zawodowego Solidarność to nie jest hipokryzja, to coś gorszego, czego nie potrafię nazwać żadnym słowem. W nie tak odległych czasach żaden z przywódców związkowych, a już w szczególności zakłamany Śniadek nie kiwnął palcem w obronie pracowników supermarketów. Te kobiety musiały bronić się same i zrobiły to. Teraz gdy rynek supermarketów spokorniał i wręcz kusi panie lepszymi zarobkami, „obudził” się związek zawodowy Solidarność. Powiem szczerze, że nie potrafię już patrzeć na te zakłamane mordy (ja też bez żadnego trybu)kolejnych przewodniczących tego związku. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie mądrale z PO, którzy będą – jak tylko odzyskają władzę – ustawę o zakazie handlu odkręcać. Idioci!!!
Ta ustawa może mieć jak wszystko dobrą stronę. Spójrzcie moi mili na miasto w niedzielę. Hula po nim wiatr i nic więcej. Miasta powstały z powodu handlu i można je ożywić handlem w niedziele, ale nie w marketach. Samorządy miast mają teraz sposobność do wskrzeszenia miast i miasteczek choćby i po mszy.
Levar,
Boga nie ma, a wiec te jego prawa to tylko ściema.
Wielokrotnie pisałem, że nie robię zakupów w niedzielę, ba nawet w sobotę. Ale inni owszem. Jeden z komentujących tę ustawę napisał, że można było wprowadzić zapis, że każdy pracownik, bez względu na branżę powinien mieć, np. dwie niedziele wolne w miesiącu. Czy to rozwiązałoby problem? Nie wiem. Ale przynajmniej handlowcy z pogranicza, jak ktoś wcześniej na tym blogu zauważył uniknęliby wymiernych strat. A zamknięcie ruchu przygranicznego z Kaliningradem jest kolejnym potwierdzeniem tezy, że ideologia i uprzedzenia są dla rządzących ważniejsza od pomyślności rządzonych. Z drugiej strony słyszałem, że w handlu brakuje pracowników, tu i nie tylko wspomagają nas nasi bracia Ukraińcy. Korzystają na tym i Polacy i Ukraińcy, co niestety może dotrzeć do nacjonalistycznych umysłów. A w ogóle ustawa o zakazie handlu w niedziele przypomniała mi naszą wcześniejszą myśl ustawodawczą, mianowicie ustawę o samochodach osobowych z kratką, co w zamyśle posłów czyniło je samochodami ciężarowymi. Podobnie jak kratki nie zwiększały ładowności aut, tak wolne niedziele w handlu nie zwiększą frekwencji na niedzielnych mszach.
Errata;
jest :”co niestety może dotrzeć”
winno być: co nie niestety nie może dotrzeć.
BWTB 12 marca o godz. 18:24;
Niestety jest prawdą, że Solidarność nic nie zrobiła w sprawie supermarketów, czyli tzw. sklepów osiedlowych typu Carrefour Market. Powód był taki, iż w tych marketach nie działały związki zawodowe, gdyż rotacja pracowników była bardzo duża. Jednak w hipermarketach, gdzie działała Solidarność nie naruszano przepisów dot. czasu pracy pracowników w szczególności osób niepełnosprawnych w takiej skali jak w marketach. Do dzisiaj do świadomości społecznej nie przebiły się podstawowe wiadomości jak faktycznie wyglądała sytuacja pracowników w supermarketach, gdyż sprawy te nigdy nie były wyjaśniane w sądach powszechnych z uwagi na ich poziom korupcji. Sprawa wyzysku pracowników była i jest dokładnie tak obstawiona ze wszystkich stron, jak to miało miejsce w przypadku złodziejskiej reprywatyzacji. Tak więc nie było możliwości aby np. pracownik supermarketu mógł udowodnić w sądzie, że był oszukiwany przez pracodawcę na czasie pracy, na nadgodzinach, czy też jego statusie osoby niepełnosprawnej, chociaż nawet mało ogarnięta księgowa z kart ewidencji czasu pracy mogła sobie odczytać oczywiste nieprawidłowości, żeby jednak adwokat, radca prawny, biegły sądowy, czy też sędziowie sądów pracy mogli to stwierdzić, to takiej możliwości nigdy nie było. Tak więc ruch związkowy w Polsce mógł tylko wygrywać konfrontacje siłowe, ale nigdy prawne. Tam gdzie miał siłę w Hipermarketach, wymuszał przestrzeganie podstawowych praw pracowniczych, tam gdzie nie miał siły w supermarketach nawet nie podejmował tych spraw. W Polsce do przestrzegania praw pracowniczych prowadzi droga tylko poprzez decyzję polityczną, ale także przez głębokie strukturalne zmiany w Wymiarze Sprawiedliwości i korporacjach prawniczych. Na nieprzestrzeganiu praw pracowniczych mają żerowisko różne grupy interesu, jedną z nich są radcowie prawni i adwokaci, którzy w ramach tzw. prawa do pomocy prawnej – nie nawykli do jej udzielania, ale mają nawyki, żeby brać wynagrodzenie za urzędówki. Tak więc mamy do czynienia ze swoistą praktyką padlinożerstwa na pracownikach przez tych którzy zatrudniają, i tych którzy bronią w sądach i tych którzy sądzą, ale także i innych.
Levar
To nie jest zmuszanie, a dawanie możliwości dorobienia wielu grupom osób, którzy biora prace w niedzielę, bo mają z każdej choćby 150 zł i w ogóle mają koło 500-600 złotych więcej do wypłaty. Ludziom się w Polsce nie przelewa proszę pana, każda złotówka jest ważna. Ci, co pana obsługują w sklepie w niedzielę, pracują zwykle za 1620 netto, więc każda „doróbka” więcej pozwala im jako tako żyć. Zakaz w handlu odbiera im tę możliwość.
lubicz56
12 marca o godz. 15:27
„Historia katolicyzmu to zaledwie dwa tysiace lat”.
Proszę nie mylić nacechowanego współczuciem chrystianizmu – który krzewił pokój -założonego przez Jezusa z Nazaretu, z jego zwodniczą namiastką, czyli nominalnym chrześcijaństwem.
To drugie powstało wtedy, gdy cesarz Konstantyn się nawrócił, a ruch chrześcijański uległ militaryzacji. Porzucono wtedy przepojone współczuciem nauki Chrystusa na rzecz dążeń imperatora do podbojów politycznych i terytorialnych.
Tym samym pragnę uprzejmie przypomnieć, że Kościół katolicki powstał w IV wieku, dzięki sojuszowi ołtarza z tronem. Temu niemoralnemu – z punktu widzenia Ewangelii – sojuszowi, zawdzięcza on także przetrwanie do naszych czasów.
Rzecz jasna od momentu nawiązania tej przyjaznej współpracy z polityką, religie, które od stuleci nazywają się chrześcijańskimi, są jedynie imitacją chrystianizmu (Jakuba 4:4).
@ Dezerter 83:
„. Z Bożego punktu widzenia Prawo dane Izraelowi, w tym także cotygodniowy sabat, przestało obowiązywać z chwilą śmierci Jezusa.”
To znaczy, że Bóg unieważnił swoje własne przykazanie :”Przez 6 dni będziesz odprawował swą pracę a siódmego odpoczniesz ty i twój wół i niewolnik?” Czyli dzisiaj można zmuszać człowieka do pracy 7 dni w tygodniu i to jest w porządku ???
Do mnie bardziej trafiają słowa Jezusa : „Szabas jest dla człowieka a nie człowiek dla szabasu”
Levar
…Czy zmuszanie ludzi do pracy w niedziele, aby dogodzic zachciankom innych ludzi,
to przejaw tolerancji, czy wrecz przeciwnie?…
A co z cala reszta ktora musi pracowac w niedziele? Pomijam tu sluzby, chociaz i te nie mialy by nic przeciwko wolnej niedzieli. A kina, restauracje, roznego rodzaju knajpy, muzea,stacje paliwowe itd itp. Te grupy tez chcialyby miec wolna niedziele.
Jak juz to trzeba isc na calosc a nie tylko troszke…
@ Torfo Srossi
Orban w podobnej sytuacji poslizgnal sie na psim goovnie. Podniosl sie I zawrocil.
Love your scatologically succinct approach to the issue at hand. Hahahaha.
BWTB,
to znaczy, że niedzielę mały handel – owszem, ale nie dla supermarketów ?
To chyba nie tak i reprezentanci supermarketów mieli by rację, gdyby nie tylko zaskarżyli tego typu rozwiązanie, ale poszli z tym aż do najwyższych instancji europejskich.
_———-
Zmuszanie ludzi do pracy w niedzielę…
Przecież nikt nikogo nie zmusza do pracy w handlu.
Mad Marx
12 marca o godz. 21:40
„To znaczy, że Bóg unieważnił swoje własne przykazanie’ (…) „Czyli dzisiaj można zmuszać człowieka do pracy 7 dni w tygodniu’.
Jak ojciec dostosowuje wymagania wobec dziecka do jego wieku i okoliczności, tak Bóg zaktualizował prawa obowiązujące Jego sług.
Kiedy po wyjściu z Egiptu Izrael stał się jego wybranym narodem, otrzymał za pośrednictwem Mojżesza kodeks prawny – stanowiący swoistą konstytucję – który regulował religijne i społeczne aspekty życia nowo utworzonego narodu. Przepisy Prawa – zgodnie z obietnicą daną Abrahamowi – przygotowywały Izraelitów do rozpoznania i przyjęcia Mesjasza. Apostoł Paweł wyjaśnił: „Prawo stało się naszym wychowawcą prowadzącym do Chrystusa” (Galatów 3:24).
Prawo dotyczące sabatu stanowiło dowód troski Boga o fizyczną i duchową pomyślność Jego ludu. Sabat pozwalał Izraelitom odpocząć, a co istotniejsze, umożliwiał im przybliżanie się do Stwórcy i okazywanie Mu miłości. Dzień ten należało poświęcić wyłącznie sprawom duchowym. Przypominał on, że najważniejszą rzeczą w życiu jest więź z Bogiem.
Kiedy obiecany przez Boga Mesjasz, poniósł ofiarną śmierć za grzechy całej ludzkości, Prawo spełniło swój cel i przestało obowiązywać. Zostało ono zastąpione Nowym Przymierzem, które Chrystus zawarł ze swoimi uczniami. Dlatego Paweł napisał: „Chrystus jest końcem Prawa” (Rzymian 10:4).
Słudzy Boży nie muszą już świętować literalnego 24-godzinnego dnia odpoczynku, ale nakaz obchodzenia sabatu jest czymś więcej niż tylko historyczną ciekawostką. Bóg nie zmienił zdania, ale
za pomocą tego tymczasowego postanowienia, życzliwie uzmysłowił ludziom, że powinni regularnie poświęcać czas na rozmyślanie o sprawach duchowych.
Od ucznia w szkole można wymagać, by w konkretnym dniu tygodnia uczęszczał na jakieś zajęcia. Ale gdy już dorośnie i zacznie pracować zawodowo, nabyte umiejętności powinien wykorzystywać nie raz w tygodniu, lecz każdego dnia. Podobnie Prawo wymagało od Izraelitów poświęcania jednego dnia tygodniowo na odpoczynek i wielbienie Boga. Chrześcijanie natomiast powinni czcić Jehowę codziennie.
A zatem, religijny przepis dotyczący dnia odpoczynku, zawarty w Dekalogu, dotyczył tylko starożytnych Żydów. Bóg nie wymaga już obecnie, respektowania go przez osoby pragnące zyskać jego uznanie. Także przez pracodawców, jak i pracowników.
Żyjemy w okolicznościach, w których nikt, nikogo nie zmusza do pracy, 7 dni w tygodniu. Wyznaczenie sobie jakiegoś konkretnego dnia w tygodniu na odpoczynek i wielbienie Boga, Biblia pozostawia więc osobistej decyzji.
„Przecież nikt nikogo nie zmusza do pracy w handlu.”
Jasne, można, na przykład, wyjechać do Kanady i żyć z socjalu.
A poza tym: jeśli nie mają na chleb, to niech jedzą ciastka!
@Jacobsky
Nikt nikogo nie zmusza do jakiejkolwiek pracy, a wręcz odwrotnie.
Jeszcze w ubiegłym roku, osoba pobierająca świadczenie przedemerytalne mogła dorobić ok. 1050 PLN brutto miesięcznie, zachowując prawo do zasiłku.
dzisiaj może dorobić 2800 PLN, zachowując prawo do połowy zasiłku.
Jeśli ktoś znalazł pracę na cały etat, to po jakiego ma prawo do zasiłku ?
A na służbę zdrowia brakuje.
Naprawdę bogate i rozrzutne państwo.
głos zwykły 12 marca o godz. 20:55 Widzę, że jesteś wyznawcą prawdy (?), że o wszystkim decydują kadry. Teraz się to z całą pewnością zmieni, ponieważ PiS z jego głównymi reformatorami sądownictwa przywróci w sądach sprawiedliwość. W sądach jednak chodzi o prawo i tylko o nie. Na straży sprawiedliwości stoją zwykle pozarządowe organizacje społeczne i związki zawodowe. Ja nie mam żadnej wątpliwości co do tego, że obecna ekipa ziobrów i bylejakich władzę sądowniczą położy na łopatki. Tylko Macierewicz był lepszy od nich. Armia jest teoretyczna, nie ma się nawet w co ubrać! W Polsce do tej pory wymiar sprawiedliwości i służba zdrowia świadczyły usługi, których poziom w stosunku jakości do ceny był nie do pobicia gdzie indziej. Ja przynajmniej zdaję sobie sprawę, że Polska jest krajem w dalszym ciągu biednym i na dorobku. Obecna ekipa i poprzednie zresztą też rozbudzały w społeczeństwie przeświadczenie, że my już prawie zachód i możemy wszyscy oczekiwać więcej. A z czego? Następcy po PiS odziedziczą w istocie kraj w ruinie. Demolka jaka w dalszym ciągu trwa już wkrótce wszystkim się da we znaki. Tobie też przyjacielu.
Jacobsky
12 marca o godz. 20:18
„Levar,
Boga nie ma, a wiec te jego prawa to tylko ściema.”
Szanowny Panie,
bylbym ostrozny w publikowaniu tego rodzaju rewelacji, bo jak sie znajdzie ktos,
kto Panu uwierzy to moze sie zdarzyc, ze Pana:
– okradnie
– zabije
– uwiedzie panska Zone
– zagarnie panskie mienie
– a na koniec jeszcze pana oczerni
A tak, dopoki ludzie wierza w boskie prawa, moze pan spac spokojnie.
Nic Panu nie grozi.
lubicz56
12 marca o godz. 15:27
O Mojzeszu na gorze Synaj pan slyszal?
To przeciez on przyniosl tablice z przykazaniami.
KK to historia znacznie pozniejsza.
Jacobsky 12 marca o godz. 23:49 Ni widzę powodów, żeby sieci supermarketów nie mogły wyjść z handlem na ulice miast i miasteczek.
Niedawno słyszałem w jakiejś audycji radiowej, że w Niemczech samorządy miast mogą zakazać wjazdu do miast samochodom z silnikiem diesla. A teraz spróbuj sobie coś takiego wyobrazić w Polsce. Już? I co zobaczyłeś?
Jacobsky
12 marca o godz. 23:51
… a cała armia inspektorów PIPy, która teraz w niedzielę musi węszyć i kontrolować, i zbierać dowody zbrodni handlowych.
Już protestują chcą przywilejów (czytaj: extra zapłaty) za zrujnowane życie niedzielne pipera.
Lord’s Day… to kluczowa kwestia w tym „biznesie”.
———————————————–
Pouczający jest przypadek Kanady.
In Canada, each province and territory has its own legislation regarding employment standards and Sunday shopping.
In 1982, the Supreme Court of Canada upheld the Lord’s Day Act. However, at that time, only the Canadian Bill of Rights existed. That document only protected existing Canadian rights. As a result, the Court noted that Canada was an overwhelmingly Christian country that had accepted Sunday closing laws for years. The Court determined that the Lord’s Day Act did not force people to practice Christianity or stop practising their own religion.
However, later that year, the Canadian Charter of Rights and Freedoms was introduced, ensuring freedom of conscience and religion, regardless of existing federal or provincial laws. On 24 April 1985 – the Supreme Court of Canada ruled that the Lord’s Day Act violated Canadians’ freedom of religion. The 1985 ruling examined the original purpose of the act. It found that the Christian value of keeping Sunday holy had been incorporated into a law that affected all Canadians, Christian or not. This law—the Lord’s Day Act—prevented non-Christians from performing otherwise legal activities on Sundays. This was inconsistent with the Canadian charter.
[… 24 kwietnia 1985 r. Sąd Najwyższy Kanady orzekł, że ustawa „Dnia Pańskiego” naruszyła wolność religijną Kanadyjczyków. W orzeczeniu z 1985 r. zbadano pierwotny cel ustawy. Okazało się, że chrześcijańska wartość niedzielnej świętości została włączona do prawa, które dotyczyło wszystkich Kanadyjczyków, chrześcijan czy też nie. To prawo – ustawa „Dnia Pańskiego” – uniemożliwiło niechrześcijanom wykonywanie czynności prawnych w niedziele. Było to niezgodne z Kanadyjska Kartą Praw i Swobód (część Konstytucji Kanady określająca prawa i swobody obywatelskie).
——————————————–
W praktyce kilka sklepów w Kanadzie pozostaje otwartych 24/7. Wyjątkiem są małe sklepy spożywcze i niektóre sklepy sieci Sobeys.
Typowe godziny otwarcia centrów handlowych to 10: 00-21: 00 od poniedziałku do soboty oraz 12:00-18:00 w niedzielę.
———————————————————
Bouahahahaha !
Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy, egzekwujący zakaz handlu w niedziele, nie chcą tego dnia pracować. Napisali w tej sprawie do Głównego Inspektora Pracy – informuje Polsat News. (za onet.pl)
Toro Grossi,
w moich stronach jest podobnie: centra handlowe: sobota – 9-17, niedziela: 10 – 17, w pozostałe dni od dziewiątej, ale godziny zamknięcia zależą od administratora centrum. Walmart otwiera o 8 rano, ale zamyka, jak inne. Podobnie Canadian Tire.
Supermakrkety z żywnością: piątek – świątek 8 – 22.
Sklepy typy OBI – otwarte od 7 rano (o tej godzinie zaczynają pracę usługi budowlane).
24/7 ? U mnie to tylko stacje benzynowe i dyżurne apteki, ale przecież tutaj w aptece można kupić mydło i powidło (choć nie papierosy – orzeczono, że sprzedaż papierosów przeczy misji apteki). Ciekawe, czy będą sprzedawać marychę od lipca 😉
W kalendarzu jest kilka dni naprawdę wolnych od handlu: 01.01, niedziela wielkanocna, święto państwowe, święto pracy, święto dziękczynienia i boże narodzenie. W inne dni wolne sklepy są otwarte.
Co do regulacji prawnych. Kiedy na początku lat 90-tych wprowadzono w moich stronach „niedziele handlowe” pani Smart, jedna z pracownic sieci sklepów Eaton poszła do sądu, bo jej zdaniem zmuszenie jej do pracy w niedzielę na zasadach proponowanych przez tę sieć sklepów naruszało jej swobody religijne. I wygrała. Trybunał prawd człowieka orzekł, że sposób organizacji pracy w sieci sklepów Eaton naruszał swobodę praktyk religijnych pani Smart, co o ile się nie mylę stanowiło precedens w szerokiej kwestii wyważenia oferowanych warunków pracy (czy też, szerzej, warunków korzystania z przestrzeni publicznej) tak, aby pozwalały one na respektowanie podstawowych swobód osobistych (w tym i religijnych), oczywiście w rozsądnych granicach (słowo – klucz: reasonable accommodation).
Levar,
nie dało się przepchnąć wpisu tutaj, to bulgoczesz u red. Passenta ?
Specjalnie dla ciebie (szczeólnie refren:
„Co zrobicie jeśli okaże się, że iż Bóg jedyny
Jest ulepion, zrobiony z takiej samej jak człowiek gliny?
Co zrobicie jeśli jedynym Panem świata tego
Jest ten, który wymyślił Boga w niebie jedynego? „) :
https://www.youtube.com/watch?v=RHALXiejnQ0&t=0s&list=PLbUVAKrE2CY4VMsVxspiYv-Sx02poiJkx&index=10
Levar…
mogę spać spokojnie, bo istnieje coś takiego, jak prawo karne świeckie, świecki system ścigania oraz świecki system sądowy, oparty na prawie stanowionym, a nie na abstrakcji zwanej prawem bożym, nadanym przez jakieś zmyślone bóstwo. Warto zobaczyć co by było gdyby tak znieść te w/w instysucje prawne i pozostawić tylko tzw. prawo boże. Zwłaszcza w krajach pokazowo katolickich. Historia pełna jest przykładów.
Cudzołóstwo nie jest karalne w prawie karnym. Ty, Levar, jesteś taki pewny swojej żony ?
te, quentin !
Nikt nikogo nie zmusza do pracy w handlu.
Zapraszam do Kanady ! Sklepy są otwarte w niedzielę. Herbatniki i ciasteczka kupisz sobie z oszczędności.
BWTB,
zakaz wjazdu diesli to jedno, dyskryminowanie tylko pewnych rodzajów sklepów to drugie i wydaje mi się, że wielkie sieci mają wystarczająco dobre wsparcie prawne i finansowe, żeby wyszukać wady w proponowanym przez Ciebie podejściu i na tej podstawie pójść do trybunału. Swoboda działalności gospodarczej i te sprawy… To coś innego idużo bardziej podatnego na zarzuty dyskryminacji, niż ograniczenia w ruchu drogowym.
Levar
13 marca o godz. 10:25 pisze, ze nie slyszal o etyce, o Encyklopedystach….
Smieszna jest PO broniaca wolnosci otwierania sklepow w niedziele. Szkoda ze PO nie pisze o ochronie praw konsumenckich i wolnosci z niej wynikajacej.
BWTB
13 marca o godz. 10:29
Nie tylko moga, lecz powinny byc niedopuiszczane do centrum miasta, w Polsce zreszta tez.
Zamiast tego spotykamy samochody, rowniez z silnikiem Diesla parkujace w Centrum miasta, gdzie? na chodnikach. Chodniki nowoulozone z drogich kamieni sa plamione wyciekajacm olejem oraz niszczone ciezarem samochodow, koncypowane byly przeciez dla pieszych.
Pozwolmy wypowiedziec sie ludziom pracujacym w handlu. Mieszanie bowiem Boga do problemu jest mowa nie na temat.
otu
12 marca o godz. 22:30
Popytaj prosze ludzi pracujacych w handlu.
Saldo mortale
13 marca o godz. 13:33
moim zdaniem ludzie wypowiadają się wystarczająco jasno podejmując się pracy w handlu i wiedząc, trzeba będzie tym samym być do dyspozycji w niedzielę (a i tak nie w każdą). Z łapanki nie biorą do Biedronki czy do Lidla.
Torfo Srossi
13 marca o godz. 11:26
sorry, ale to nie ja przekręciłem Twój nick w moim wpisie z 13 marca o godz. 12:11. Zdaje się, że mój Safari jest nadgorliwy.
Jacobsky
13 marca o godz. 12:47
Tzw. „prawo stanowione” ma sens o tyle, o ile jest oparte na prawie bozym.
I tylko takie panswo, ktorego prawodawstwo opiera sie na prawie naturalnym
(bozym) zasluguje na miano panstwa prawa. Jesli ustawodawstwo od prawa bozego
abstrahuje, to mamy do czynienia z panstwem zbrodniczym jak to mialo miejsce
w przypadku III Rzeszy, czy Zwiazku Radzieckiego.
Te panstwa tez mialy swoje prawo karne, na podstawie ktorego za posiadanie
radia albo ukrycie worka kartofli mozna bylo sie narazic na powazne represje.
Saldo mortale
13 marca o godz. 13:26
Szanowny Panie,
bez Boga nie ma zadnej etyki.
Jest tylko bezpardonowa walka o byt.
@Jacobsky & Levar:
Dodałbym, że ludzkie odczuwanie etyki jest bardziej złożone. Jest tu wychowanie (może, ale nie musi być religijne), jest empatia, są różne racjonalizacje rzeczywistości i budowa własnej postawy filozoficznej wobec świata. (Więcej: te wszystkie elementy powinny się znaleźć w czasie wychowania i dojrzewania. Jeśli ktoś ma tylko religię, to jest biedny…)
Kara też jest, ale większość nie bedzie kradła, zabijała i gwałciła, nawet jeśli zlikwidowano by policję i sądy. (Chyba, że taka likwidacja prawa zmieniłaby obyczaje w całym społeczeństwie.)
„Bezdyskusyjne jest natomiast to, że te maluchy zyskały znacznie większe obroty i dochody.”
@wiesiek59
11 marca o godz. 22:26
Na Węgrzech w okresie obowiązywania zakazu handlu w Niedziele, właśnie zmniejszyła się ilość maluchów (padły), a wzrosły obroty wielkich sieci.
Namierzyłem bardzo ładne zdanie którego autorem jest znany socjolog angielski Antek Giddens, a brzmi ono:
„Współczesne życie społeczne przypomina pozbawiony kontroli masywny pojazd który wpadł w poślizg”.
Czy treść tego zdania ma się w jakiś sposób do bohatera, a raczej antybohatera wpisu Redaktora Szostkiewicza, czyli zakazu handlu w dni świąteczne?
Moim zdaniem tak.
Może w mało estetycznym anturażu się to wszystko odbywa, ale w końcu znalazł się ktoś kto próbuje przywrócić pojazdowi kontrolowany tor jazdy.
A że komuś w trakcie szukania hamulca depcze się po odciskach, to nic dziwnego, że taki manewr nie wzbudza aplauzu u wszystkich.
A przy okazji jeszcze raz zamieszczę swój wpis który „puściłem” pod tekstem Redaktora o Marcu, a który koresponduje nieco ze zdaniem Giddensa.
„Owszem, można na problem zakazu handlu w sklepach wielkopowierzchniowych w dni świąteczne spojrzeć w kontekście współczesnej, umiejscowionej w Polsce, mało wyszukanej politycznej młócki, w której jedna ze stron konfliktu – ta która akurat dzierży berło – stanęła po stronie ludu pracującego miast i wsi i czyni tak mając na uwadze dług wobec ważnej instytucji życia publicznego, jak również ewentualne (aczkolwiek niekonieczne) profity z tym związane w przyszłości…
…ale można również spojrzeć na zdarzenie w nieco innym świetle.
Na przykład jako powrót do normalności.
Dziwnie to może zabrzmieć, ale jeżeli handel (i nie tylko handel) w dni świąteczne był od zawsze w cywilizacji judeochrześcijańskiej zakazany (oczywiście różne dni, w różnych religiach były tym dniem wolnym) i nawet mało finezyjna komuna godziła się z tym faktem, to naprawdę trzeba wykazywać się wyjątkowo sprofilowanym stosunkiem do kulturowych faktów i brakiem dobrej woli wobec rządzących, którzy swoją decyzją tylko przypominają, że tak wyglądała normalność… z przerwą na prawie 30 lat
A ja chcę powrotu normalności i nie obchodzi mnie czy jest to spłacanie długu, włażenie komuś w d…, czy po prostu decyzja polityczna jakich wiele.”
BWTB 13 marca o godz. 10:24;
A może lepszą perspektywą jest patrzenie na rzeczywistość nie od strony wyznawców, lecz potrzeb, doświadczeń i przekonań wyborców. Politycy jak dotąd są w Polsce wybierani w drodze wolnych wyborów. Nie przeczę, że wyborcy w jakieś części wyobrażenia o rzeczywistości budują na podstawie ocen i przekonań, które zostały im przedstawione, zasugerowane, ale przecież każdy ma kontakt z rzeczywistością i dokonuje także jej samodzielnej ocen. Ja osobiście jestem przekonany, że problem niewłaściwego funkcjonowania Wymiaru Sprawiedliwości i braku praworządności istnieje i ocen dokonuje na podstawie własnych doświadczeń. Nie uważam jednak, aby problem ten ograniczał się do sędziów i jakości samego prawa. Sądzę, że bardzo źle w Polsce funkcjonuje adwokatura i samorząd radcowski. W szczególności fikcją jest np. możliwość korzystania z prawa do pomocy tj. sytuacja, że osobie zwolnionej z kosztów sądowych fachowo pomoże radca prawny lub adwokat. Mam nawet teraz taką oto sytuację, że już za rządów PiS wniosłem odwołanie od decyzji Dyrektora Izby Skarbowej do Ministra Finansów i Rozwoju w sprawie takiej, że organ egzekucyjny z 20 miesięczną zwłoką wydał postanowienie o umorzeniu postępowania egzekucyjnego. W wyniku tego poniosłem szkodę, bo wniosłem sprawę kasacyjną w sprawie podatkowej i ją przegrałem. Sąd kasacyjny obciążył mnie kosztami sądowymi w wysokości 600 zł. Tymczasem sprawa kasacyjna była bezprzedmiotowa z uwagi na umorzenie postępowania egzekucyjnego za ten sam okres czasu. Potem jeszcze nastąpiły inne zdarzenia w wyniku których wartość tej szkody wzrosła do ok. 1000 złotych. W tej sprawie zawiódł dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie oraz organ egzekucyjny na skutek braku nadzoru służbowego dyrektora Izby Skarbowej nad organem egzekucyjnym. Kiedy wstąpiłem o wydanie tzw. prejudycjalnego orzeczenia, czy też decyzji, że 20 miesięczna zwłoka w umorzeniu postępowania egzekucyjnego, okazało się, że Dyrektor Izby Skarbowej jest w stanie skutecznie bronić się przed moimi żądaniami z uwagi na mój brak doświadczenia w dochodzeniu tego rodzaju spraw. W związku z powyższym zwróciłem się do Rzecznika Praw Obywatelskich o wyjaśnienie jak prawidłowo dochodzić swoich praw. Wyjaśnienia tego nie otrzymałem. Wcześniej jeszcze wniosłem do organu administracji w trybie art. 9 k.p.a. o wyjaśnienie jak mam prawidłowo dochodzić swoich roszczeń do odszkodowania i tutaj też nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Tymczasem sprawa trafiła do WSA w Warszawie. Wystąpiłem o adwokata z urzędu, bo to jest pewnik, że adwokat w sprawie z zakresu prawa administracyjnego nic w sprawie nie zrobi. I tak właśnie było adwokat nic w tej sprawie nie zrobił, nawet się do mnie nie odezwał, zawiadomił jedynie o tym że WSA w trybie uproszczonym odrzucił moją skargę. Proszę więc zauważyć, jak ten system działa. On odmawia osobom sądzącym się z państwem za darmo de facto wszelkich konstytucyjnie gwarantowanych praw. W szczególności prawa do sądu. W rezultacie obywatel jest pozbawiony podmiotowości prawnej, zaś urzędnik jest bezkarny. Tak samo to funkcjonuje w innych sprawach, przed sądem cywilnym w sprawach dot. reprywatyzacji, bądź sprawach pracowniczych. Mamy więc szereg biurokracji takich jak biurokracja właściwa czyli administracja publiczna, która jest bezkarna. A dalej biurokrację sądową, która także jest bezkarna, oraz biurokrację korporacji prawniczych, która także jest bezkarna. Koszty tej bezkarności ponosi przeciętny Kowalski, gdy pójdzie do sądu. Stąd też być może ten Kowalski postanowił zagłosować na PiS, a nie dlatego, że PiS mu coś chorego zasugerował. Ten biurokratyczny system jak wiemy, cały czas pod rządami PiS działa i ma się bardzo dobrze. Tak więc jest nadzieja, że w kolejnych wyborach wyborcy postawią na inną partię, o ile PiS-owi nie uda się go zmienić, a zmiana tego systemu najwyraźniej nie jest zadaniem na rządy jednej partii do przeprowadzenia. Tutaj powinien być konsensus pomiędzy partiami, że trzeba ten system zmienić, bo on jest w ostateczności źródłem słabości i niestabilności samego państwa. Polska jest takim konstruktem na glinianych nogach. Tak było kiedyś i jest dzisiaj. Historia to oceni. Polacy zapłacą słoną cenę.
@levar
‚Szanowny Panie,
bylbym ostrozny w publikowaniu tego rodzaju rewelacji, bo jak sie znajdzie ktos,
kto Panu uwierzy to moze sie zdarzyc, ze Pana:
– okradnie
– zabije
– uwiedzie panska Zone
– zagarnie panskie mienie
– a na koniec jeszcze pana oczerni
A tak, dopoki ludzie wierza w boskie prawa, moze pan spac spokojnie.
Nic Panu nie grozi.’
Jestem ateistą, i jakoś nikogo nie okradłem, nie zabiłem, nie uwiodłem cudzej żony, nie zagarnąłem niczjego mienia i nikogo świadomie nie oczerniałem. Nie był mi do tego potrzebne żadne bóstwo i nie wierzę w boskie prawa. Da się.
‚bez Boga nie ma zadnej etyki’
Proszę mi podać chociaż jednego, moralnie i etycznie poprawnego czynu, albo myśli, które byłyby dla mnie jako ateisty nieosiągalne, a byłyby zarezerwowane tylko i wyłącznie dla wierzących.
Bez którego boga nie ma etyki ? Czy jest jakiś szczególny bóg, bez którego nie ma etyki, czy tylko tak sobie, byle jaki bóg ? Bo tacy np. Majowie też wierzyli w bogów, a rżnęli się bez litości i składali ofiary ludzkie bez opamiętania… Powiedz Levar, który to am być ten bóg od etyki ?
Zdaje się, że żołnierze III Rzeszy mieli wybite na sprzączkach pasków „Gott mit uns”.
Przykład z ZSRR oklepany. Ale nawet jeśli i tam szukać boga, to w imię czego wyrżnięto mieszkańców Beziers i na czyj rozkaz ?
Jacobsky
13 marca o godz. 14:49
…lubię ten rodzaj wyczulenia na drobiazgi, ale nie zamartwiaj się przesadnie, sam nieraz go „przekręciłem” i też dostaję furii gdy jakiś średnio inteligentny automat, usiłując mi pomóc, podstawia nogę.
Drobiazgom odpuszczam, w grubszych sprawach zdarzało mi się zabić.
Tylko parę razy żałowałem tego potem.
Ale nie turbuj się i trzymaj formę… Torfo
PAK4
13 marca o godz. 16:41
Zgadzam się z tym wszystkom, co piszesz. Kwestia miejsca bóstwa w życiu każdego z nas jest sprawą prywatną, i jeśli z wyznawanej religgi wynika coś pozytywnego w ogólnie akceptowanym systemie etycznym, to tym lepiej dla wyznającego. Jednak jest to tylko dodatek. Same etyka, ta powszechnie uznawana, jako taka nie potrzebuje boga i ma się bardzo dobrze, a nawet lepiej bez interwencji ze strony religii.
Kara też jest, ale większość nie bedzie kradła, zabijała i gwałciła, nawet jeśli zlikwidowano by policję i sądy.
Zgoda, ale czy to jest dowód na istnienie boga i wierności tzw. prawu bożemu ? Wiele religii zawłaszczyło sobie prawo naturalne, nadało im sankcję boskości typu 10 przykazań, i przedstawia to prawo naturalne jako pochodzące od boga, symbol wiary. Tym czasem prawo naturalne, czyli pierwotne prawo (zbiór norm) wynikające z natury ludzkiej, z samego faktu istnienia człowieka nie ma nic wspólnego z boskością, ale raczej z naturą ludzką, o której piszesz.
Ładnie powiedziane: Jeśli ktoś ma tylko religię, to jest biedny.
Odpowiem kolegom hurtem, ponieważ wcześniej napisałem się, ale coś to zjadło.
To nie jest ważne, czy ktoś ma większe pieniądze do przekonywania o swojej słuszności (przemysł motoryzacyjny też ma). Polskie obchodzenie dziurawego prawa, stanowionego bez ładu i składu jest właściwie już przysłowiowe. W zasadzie prawo w Polsce służy do omijania go. Przykład ostatni jest związany z przegłosowaną słynną ustawą o IPN. Marszałek senatu mówi, żeby się nie bać, bo ustaw będzie martwa (???) Minister sprawiedliwości zaprzeczył. Tak z rok wcześniej Duda zwany prezydentem ogłosił, żeby podpisanej i ratyfikowanej przez Polskę konwencji o zwalczaniu przemocy nie stosować. Jeśli to jest poważny kraj, to ja mogę zostać prymasem. Ja przynajmniej nie będę udawał, że wierzę w jakiegoś boga.
@ levar :
”
Tzw. „prawo stanowione” ma sens o tyle, o ile jest oparte na prawie bozym.”
Zwolennik ISIS ??? Tam obowiązuje to twoje prawo boże wprost….
@ levar”
„O Mojzeszu na gorze Synaj pan slyszal?
To przeciez on przyniosl tablice z przykazaniami.”
Ja jeszcze słyszałem o Aniele Mormonie, Utnapisztimie, Krisznie, Wielkim Krokodylu, Wakan-Tanka i wielu innych bogach herosach i prorokach. Mają jedną cechę wspólną- Nikt ich ani ich zbiorów praw nie widział a w każdym razie nie ma żadnych dowodów na ich istnienie.
Gdyby istniało coś takiego jak „prawo naturalne” zapewniające wszystkim pomyślność, to nie byłoby potrzebne ŻADNE inne prawo i nie trzeba by go spisywać. Prawo stanowione pojawiło się dlatego, że prawo naturalne, odpowiednie dla małych grup rodzinnych w których żyli ludzie pierwotni uniemożliwiało współżycie w ramach większych społeczeństw
„Chrześcijaństwo powinno brać w obronę biednych i wykluczonych społecznie.”
No, świetnie pan pisze. Cudownie wręcz. Właśnie ci biedni, ci wykluczeni to są pracownicy hipermarketów, zwłaszcza te kobiety, które „siedzą na kasach”. Dla nich jest wolna niedziela, aby mogli odpocząć i spotkać się ze swoimi rodzinami. Nowobogackim egoistom się to nie podoba. Oni mają pieniądze, więc dla nich ma być wszystko. Wszyscy inni, współcześni niewolnicy, mają im służyć świątek, piątek. Oni są najważniejsi, dla nich wszystko, reszta się nie liczy, reszta to podludzie, bez praw. I na naszych oczach to się właśnie kończy. Dobrze, że „Solidarność” wygrała pojedynek z cynicznymi egoistami. Chwała jej za to. Chwała także innym ( a niech będzie i Kościołowi!), którzy przyczynili do ograniczenia, choćby niewielkiego, współczesnego niewolnictwa.
Saldo mortale 13 marca o godz. 13:35
Czy tylko osoby zatrudnione w handlu maja miec wolna niedziele?
….A co z cala reszta ktora musi pracowac w niedziele? Pomijam tu sluzby, chociaz i te nie mialy by nic przeciwko wolnej niedzieli. A kina, restauracje, roznego rodzaju knajpy, muzea,stacje paliwowe itd itp. Te grupy tez chcialyby miec wolna niedziele.
Jak juz to trzeba isc na calosc a nie tylko troszke…
Wystarczylo wprowadzic zamiast niespojnych przepisow klarowna zasade; za prace w niedziele 100-200% doplaty i obowiazkowo dwie wolne niedziele w miesiacu.
Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy, egzekwujący zakaz handlu w niedziele, nie chcą tego dnia pracować. Napisali w tej sprawie do Głównego Inspektora Pracy – informuje Polsat News. (za onet.pl)
Sam pracowalem przez 15 lat 7 dni w tygodniu.