Benedykt XVI w synagodze rzymskiej: gest pojednawczy
Dobrze, że papież odwiedził synagogę rzymską w rocznicę nazistowskiej wywózki ponad tysiąca rzymskich Żydów, lecz dzisiejsza wizyta, choć ważna, nie jest historyczna. Historyczna była wizyta w tej samej synagodze nad Tybrem złożona w 1986 r. przez Jana Pawła II. Pierwsza taka wizyta w dziejach obu religii. Coś, co jeszcze kilkanaście lat wcześniej było nie do wyobrażenia: papież w synagodze! Następca apostoła Piotra w świątyni najstarszej gminy żydowskiej w Europie. Aż się kręci w głowie od gęstych symbolicznych znaczeń.
Nie byłoby tego przełomu bez soborowej deklaracji kościelnej Nostra aetate z 1965 r..Czytamy w niej, że nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani przeklętych przez Boga: to wskazówka dla katechetów i kaznodziejów, a także, iż Kościół, pamiętając o wspólnym dziedzictwie z Żydami, potępia i opłakuje akty nienawiści, prześladowania, przejawy antysemityzmu kiedykolwiek i przez kogokolwiek kierowane przeciwko Żydom.
Wiele wody upłynęło od tego czasu w Tybrze. Synagoga rzymska stoi po przeciwnej stronie rzeki niż Watykan. Ale bez trudu można z placu św. Piotra przejść spacerem. Trzeba było jednak czekać dziesiątki a nawet setki lat, by pokonać tak krótki dystans w umysłach i sumieniach. I w końcu papież Wojtyła przeszedł na drugi brzeg Tybru.
Ostatnio Tybr zaczął jednak znów się rozszerzać, odległość między placem św. Piotra a główną synagogą Rzymu znów zaczęła się wydłużać. A kiedy kilka tygodni temu papież Benedykt podpisał dokument torujący drogę do niechętnie przez Żydów widzianej kanonizacji Piusa XII, Tybr stosunków katolicko-żydowskich zamienił się w Amazonkę.
Podpis papież złożył zaledwie kilka tygodni temu, wiedząc, że wkrótce ma spotkać się z Żydami w synagodze. Takie wizyty są uzgadniane dużo wcześniej. Papież przyjął zaproszenie rabina Rzymu. Czemu ani sam Benedykt, ani nikt z prałatów nie dostrzegł, że ta bliskość obu wydarzeń, podpisania dekretu o moralnym heroizmie Piusa i planowanej wizyty w synagodze, może część Żydów bulwersować jako przejaw lekceważenia ich wątpliwości na temat polityki Piusa XII względem hitlerowskiej Rzeszy?
Żydzi są wprawdzie w kwestii dekretu podzieleni, ale większość uważa, że Watykan wysłał zły sygnał, ignorując ich prośby o wstrzymanie się z kanonizacją i o dopuszczenie wszystkich zainteresowanych historyków do tej części archiwum watykańskiego, która zawiera dokumenty z czasów pontyfikatu Piusa XII, aby mogli zbadać, czy papież Pacelli rzeczywiście nie mógł zrobić więcej dla ratowania Żydów od zagłady w Rzymie i Europie.
Dziś popołudniu Tybr znów się zwęził. Wizyta miała uroczysty i godny przebieg, a przesłanie papieskie wydaje mi się trafne. Benedykt wpisał swe odwiedziny w rzymskiej bożnicy w soborowy proces pojednania i dialogu katolicko-żydowskiego.
Bronił Piusa, ale akcentował wspólnotę korzeni wiary żydowskiej i wiary chrześcijańskiej i wynikające z tej wspólnoty współczesne obowiązki religijno-etyczne, potrzebę współdziałania i wzajemnego zrozumienia. Nie dotknął tematu niewywiązywania się państwa Izrael z porozumień z Watykanem w kwestii ułatwień dla działania Kościoła w Ziemi Świętej.
Mowę papieża przenikał duch Nostra aetate. Jestem zbudowany.
Komentarze
Przypuszczam, ze gdyby istnialy dokumenty swiadczace na korzysc Piusa XII, to by juz dawno zostaly ujawnione. Tymczasem swiadectwo jakie ten papiez po sobie zostawil to przede wszystkim ogluszajace milczenie w obliczu Zaglady.
Dlaczego mówi sie tylko o milczeniu Piusa XII w sprawie Holokaustu ? Pius XII milczał też, gdy mordowano polskich katolików. 20 procent polskich księży zostało zamordowanych przez nazistów. Więc to nie sprawa antysemityzmu, a błędnej postawy. Czy gdyby Pius XII głośno potępił zbrodnie hitlerowskie, to polityka III Rzeszy stałaby się mniej zbrodnicza ? Można wątpić, ale przynajmniej Pius XII dałby świadectwo prawdzie.
Właściwie nie pamiętam, kiedy szefowie rabinatu z własnej woli przyszli do kościoła z intencją pojednania, albo przeprosin. Taka sama droga, a i win wyznawców judaizmu wobec chrześcijan nie brakuje.
Nie słyszałem także, aby rabini potępili żydowskich bankierów za współpracę z hitlerowskimi Niemcami, czy tysiące żołnierzy żydowskiego pochodzenia, służących w hitlerowskiej armii, w tym wysokich oficerów i marszałków, co opisał amerykański historyk Mark Rigg.
Żądanie rabinów, aby kościół katolicki wstrzymał się z kanonizacją jest z gatunku pure nonsensu, a zamysł grzebania w watykańskim archiwum to zwykła bezczelność. Pomijając liczbę żydów uratowanych przez Piusa – nic rabinom do kościoła i do jego świętych.
Ja także jestem zbudowany chrześcijańską postawą papieża Benedykta XVI, atakowanego wielokrotnie przez żydów – na taki gest może się zdobyć tylko ktoś, kto autentycznie kocha drugiego człowieka i bez wahania gotów jest nadstawić drugi policzek nawet nieprzyjacielowi.
Pan, Panie Redaktorze, jako obserwator życia politycznego, trafnie wychwytuje wszystkie niuanse i oznaki ocieplenia i ochłodzenia w tej materii. Mnie jednak wciąż zdumiewa, jak trudno jest katolikom postępować według słów swego Nauczyciela.
Jezus nauczał żeby miłować nawet nieprzyjaciół; temu kto się chce z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostawić i płaszcz; temu kto by cię przymuszał żeby iść z nim jedną milę, iść i dwie. Tymczasem katolicy często nie chcą nawet odrobinę ustąpić tam, gdzie ich postępowanie sprawia drugiemu człowiekowi ból i przykrość.
Pamiętam sprawę kilku zakonnic, które mieszkały w budynku na terenie obozu w Oświęcimiu, i nie chciały wyprowadzić się stamtąd, mimo że Żydzi prosili o to, gdyż dla nich jest to teren cmentarza. Po wielu zabiegach, po wielu obraźliwych słowach ze strony hierarchii kościelnej i wiernych, zgodziły się odejść, kiedy Żydzi wybudowali im budynek w innym miejscu.
Nie jest to odosobniony przypadek, często słuchamy i czytamy wypowiedzi hierarchów pełne pogardy i niechęci do tych którzy proszą aby im nie narzucać jako obowiązującego prawa czy obyczaju tego co Kościół wymaga od swoich wiernych.
Żadna sprawa nie jest wyjaśniana zgodnie z nauką Jezusa: Niech słowo twoje będzie tak ? tak, nie ? nie.
Państwo Watykan, hierarchia kościelna, i duża część katolików zajmują się tym co cesarskie, mniej tym co boskie. Panu to stwarza okazję do mądrych wypowiedzi, ale u kogoś, kto czytał Ewangelie, budzi zdumienie.
Gospodarz pisze:
„Podpis papież złożył zaledwie kilka tygodni temu, wiedząc, że wkrótce ma spotkać się z Żydami w synagodze.”
Wydaje mi się, że papież ten podpis złożył świadomie właśnie w tym, a nie innym momencie. Różne rzeczy można mówić o watykańskiej dyplomacji, ale o przeoczenie, czy naiwność posądzić jej nie można.
Mimo otwartości i chęci nawiązywania dobrych relacji z przedstwicielami innych wyznań, Benedykt XVI nie jest człowiekiem, który pójdzie na większe ustępstwa, a już napewno nie na rzecz innych religii.
Sądzę, że duch „Domine Iesu” nadal unosi się nad wszystkimi działaniami papieża.
Inna sprawa to niezręczność wynikająca z próby wynoszenia na ołtarze Piusa XII akurat przez papieża narodowości niemieckiej. Może jestem przewrażliwiona, ale lepiej, gdyby ten pomysł w ogóle się nie pojawił.
Nieciekawie też wygląda stosunek do Piusa XII w zestawieniu ze strachem przed spotkaniem z Dalajlamą w kontekście walki z totalitaryzmami i ludobójstwem. Papież próbuje wynieść na ołtarze tego, któremu nie starczyło odwagi, by potępić hitlerowców, a boi się spotkać z Dalajlamą walczącym o prawa Tybetańczyków.
Międzyczasie Marines przy pomocy lotniskowców, krążowników i desantu zajęli Haiti. Czyli kolonia wróciła do właściciela. W tej sytuacji wszelka pomoc innych krajów jest bezcelowa. USA stać na wszelką pomoc, czyli wyrównanie długów wobec tego nędznego i do cna wyzyskanego kraju.
A moze dobrze, ze Benedykt XVI, majac uzgodniony termin wizyty, takiej troche „po koledzie” (ciekaw jestem, czyjakas kopperta i te sparwy) zlozyl deklaracje w sprawie Piusa XII? Strona zydowska musiala sie z tym pogodzic zamiast rozdzierac szaty, bo ostatecznie przeciez papieza podjeto, i to jak zauwaza red. calkiem godnie. Na dluzsza mete lepiej to sluzy pojednaniu, niz zabawa jak chcocby z czekaniem na powolanie Steinbach na „po wyborach”. Czy lepiej bysmy sie czuli, gdyby Benedykt oglosil swoje stanowisko chwile po wizycie?
Ja osobisci zyczylbym sobei, zeby kontakty pomiedzy religiami i ich oficjelami byly na tyle czeste, ze zawsze taki gest bylby „tuz przed” lub „tuz po” jakims spotkaniu, rozmowie, odwiedzinach. I wtedy opadlyby ekscytacje. Z pozytkiem dla wszystkich.
Miałem odpowiedzieć na post Sebastiana pod poprzednim wpisem gospodarza ale i tak ta dyskusja się tutaj przeniesie.
Zresztą spin doktor zaczął.
To najpierw spytam spin doktora.
To dobrze że zajęli?
Żle że przy pomocy lotniskowców, krążowników i desantu?
Rejsowymi samolotami powinni przylecieć i statkami wycieczkowymi?
@ Sebastian
Jeśli chodzi o USA to najciekawsze jest to, że najzagorzalsi krytycy dominacji Ameryki w świecie zazwyczaj są jednocześnie zwolennikami silnych instytucji państwowych, państwa które potrafi dbać o swoje interesy.
Są za silnym państwem które zarówno dba o bezpieczeństwo socjalne obywateli jak o majątek narodowy.
Chciałbym im zwrócić uwagę, że Ameryka dlatego jest potęgą, że dba o interesy swoich obywateli.
Że Amerykanie wybierając prezydenta oczekują, że będzie on działał dla dobra Amerykanów.
O interesy ludzkości ma dbać o tyle o ile jest to kożystne dla obywateli USA.
Ponieważ nic nie wskazuje na to żeby Amerykanie utracili swoje panowanie nad światem to w interesie świata jest współpraca ze Stanami a nie walka z nimi.
Mając na myśli walką nie ograniczam się tylko do walki w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Zresztą co by z takiego zwycięstwa miało wynikać dobrego?
Problem z Piusem XII jest taki że nie wiadomo po co komu taki „święty”. Albo kościół instytucjonalny poszukuje rozpaczliwie świadectwa że „był opoka” wtedy kiedy nie był ( np. w czasach II Wojny) albo jakies koła rodzinne/stronnictwa watykańskie, koterie, których my polacy, kompletnie nie rozumiejący watykanu i polityki kościoła nie dostrzegamy, po prostu lobbują za takimi rozwiązaniami z powodu własnych sentymentów. na szali sa dobre stosunki z reszta świata w tym z Zydami, i jak widać sa one mniej warte, co świadczy o sile tych koterii. Siła takich koterii zas zwykle leży w możliwości bezpośredniego dostępu do papierza, czy jego zauszników. Kto na dworze może przedstawiac swoje stanowisko zawsze wygra z tym, kto jest ledwie poslem, czy rozmawia przez media.
Kościół od wieków buduje swoja „siłę moralna” na demagogii i dezinformacji. Całw wieki papierzami byli włosi posiadający zony, nieslubne dzieci, własne interesy i najątki. Zawsze przedstawiano ich jako „uosobienie mądrości” i zawsze inne narody rozumiały że jest to ledwie propaganda, stad powszechna nienawiść do papistów w Europie. Nie wiedziec czemu komunizm zniszczył w nas rozumeinie tych prostych spraw…
Kiedy czytam coś takiego:”Nie byłoby tego przełomu bez soborowej deklaracji kościelnej Nostra aetate z 1965 r..Czytamy w niej, że nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani przeklętych przez Boga: to wskazówka dla katechetów i kaznodziejów…”
to moja wrodzona podejrzliwość do wszelkich poprawności/czytaj: kamuflarzu obłudy/ pęka na miliony strzępków.
Jako zwolennik racjonalizmu, odczytuję w tym coś takiego: „Tak, prze wieki byliśmy podli dla Żydów, traktowaliśmy ich nieomal jak podludzi, a teraz nam się odmieniło, i bez żadnego ukoprzenia się za taką postawę, bez stosownej rangi” mea culpa”, coś na się odwidziało, i zalecamy swoim funkcjonariuszom traktować Żydów zgoła odmiennie, niż dotychczas”.
Watykan otwarcie przyznaje się do absolutnie niegodnej postawy wobez Żydów prtze nieomal całą erę nowożytną, a przyznaje to w atmosferze takiej „łaskawości” że wielu „delikatnego ducha” odbiera to jako nieomal cudowne objawienie SŁOWA!!!
Pójście JPII do tak prześladowanej prZez wieki Synagogi- jnabiera rangi „świętego aktu”. Ja to odbieram, jak łaskawość dawnego dziedzica, który zdobył się na dostrzeżenie w swoich pańszczyźnianych podwładnych -istoty ludzkie, a w dodatku zdobył się na odwiedzenie chaty jednego z nich. Och jaki to wspaniałomyśny pan, z tego dziedzica…
Nie mam żadnych wątpliwości, że wczorajsze zgrzyty, na linii EWatykan-żydzi w sprawie beatyfikacji Piusa XII , to typowa gra Watykanu. Oni do każdej beczki miodu odruchowo i z aptekarską premedytacją dodają dziegciu tyle ile trzeba i dokładnie wtedy kiedy trzeba. To standardowy element strategii , z watykńskiego samouczka.
Oczywiście, wszystko musi byś podniośle, dziejowo i świątobliwie, żeby krytyczne spojrzenie na to co się dzieje , w powszechnym, odbiorze było obrazoburczym świętokractwem…
Sebastian
spin doctor,
zapomniales dodac, ze my tutaj gadu-gadu w wdziekach Maryni, a tam Wehrmacht sie zbroi.
Do kwestii Piusa XII nie od rzeczy bedzie dodac watykanski patronat nad organizacja ODESSA oraz teksty hierachow bezposrednio odpowiedzialnych za operacje tej organizacji.
Pozdrawiam.
Panie Redaktorze !
Gesty mają znaczenie li tylko symboliczne; i w tym właśnie kontekście mieści się m.in. post „Michała”(z dn.18.01.2010 h:8.53.) *. Źródłem antysemityzmu w Europie (czego zwieńczeniem stał się m.in. Holocaust) jest doktryna i nauka Kościoła katolickiego. Czy milczenie jest przewiną ? Czy osoba (i pontyfikat) Piusa XII niesie sobą dostatecznie wiele „cnót heroicznych” aby być wzorem dla człowieka wierzącego w Mistrza Nazaretu (bo tak należy odczytywać „symbol” beatyfikacji i kanonizacji) ? Nie wiem i jednoznacznie na to nie potrafię odpowiedzieć – niech to rozstrzygają sami katolicy.
Ze swej strony dodać chcę tylko jedno – czy „import” zbrodniarzy faszystowskich (z Niemiec, Austrii, Chorwacji, Flandrii etc.) „uzbrojonych” w paszporty dyplomatyczne Watykanu z Europy do Ameryki Łac. jest wystarczająca delegitymizacją dla beatyfikacji Piusa XII ? Czy on o tym procederze – już po wojnie – nic nie wiedział ?
Nawet jeśli milczał podczas wojny „żeby bronić” (prześladowanych Żydów), to po wojnie „to milczenie” (w opisanej przeze mnie poetyce), żeby „bronić zbrodniarzy” jest w dwójnasób podłe, mizerne moralnie i nie do obronienia.
Nostra aetate nie ma tu Panie Redaktorze żadnego znaczenia. Jej tekst – jak mówi sam Ratzinger o wszystkich dokumentach soborowych – trzeba czytać w świetle „ducha czasów”; a Jego zdaniem „restauracja” (cyt. „Sól ziemi” i „Raport o stanie wiary”) słuszna – a jaka restauracja może być nie-słuszna i kto to dekretuje ? – jest zawsze niezwykle pożądaną.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
* – Drogi Blogowiczu – wystarczy odwiedzić Sandomierz i tamtejszą katedrę gdzie wiszą „obrazy” prezentujące Żydów (z XVII w.) ……. jak ich się postrzega i jak ich prezentowano społeczeństwu ?! I wystarczy sobie tylko odpowiedzieć na drobne pytanie – kto i gdzie po raz pierwszy „ustanowił” getto oraz naznaczył Żydów żółta gwiazdą….Czyj to był dekret i gdzie został wydany…….
Jestem bardzo sceptyczny do gestu Benedykta XVI. To nie jest gest pojednania, lecz raczej gest rozmazania i rozmycia. Myślę, że nie przypadkiem papież najpierw podpisał dokumenty dotyczące beatyfikacji Piusa XII doskonale sobie zdając sprawę, jaki rozgłos przyniesie ta decyzja. Aby ją przypudrować dziś wykonał „gest pojednania” lub jak to ujął Autor przybliżył do siebie oba brzegi Tybru.
Niestety takie gesty należy traktować z tą samą dozą nieufności co reklamy bankowych ofert. Niby mamy najniższą opcje oprocentowania pożyczki, ale drobnym druczkiem doczytamy się realnych i dużo wyższych kosztów.
W sprawie Piusa XII drobny druczek, czyli rzeczywiste intencje kościoła to niedawna opinia biskupa Pieronka w tej sprawie. Jego zdaniem, od którego papież wcale się nie zdystansował, Żydzi i inni nie powinni wtrącać się w wewnętrzne sprawy kościoła, w tym w beatyfikację Eugenio Pacellego.
http://wiadomosci.onet.pl/2111634,12,czas_skonczyc_z_kryminalizacja_tego_wielkiego_papieza,item.html
Kakaz ma dużo racji zadając pytanie po co komu taki święty jak Pius XII. Ja na przykład cenię sobie świętego Jakuba czy z hiszpańska Santiago bo on dodaje życiowej odwagi. Jakub dobrze robi na egzystencjalne lęki i nie ukrywam, że pomaga mi w jakiś dołujących sytuacjach. Powiedziałbym, że Jakub jest skuteczniejszy niż prozac. Zachodzę w głowę w czym mógłby pomagać Pius XII. Nie wiem.
Pozdrawiam
W postępowaniu Piusa XII – podobnie jak w postępowaniu większości papieży (vide: stosunek papieży do polskich powstań narodowych czy zjednoczenia Włoch w XIX w) górę wzięła polityka nad zwyczajnym humanitaryzmem.
@ WODNIKu53 (Drogi)
Nie czuję się kompetentny, żeby dyskutować z tak światłym kontemplatorem sandomierskich obrazów, znawcą wszelakich źródeł oraz zagadnień importowych (potrafiącym zapewne cytować z pamięci Incoterms 2000, niczym buddyjscy mnisi święte sutry) oraz ewidentnym konsumentem wszelakich rozumów, dlatego pozwól, że posłużę się cytatem z Woltera: „Nie ma skutku, bez przyczyny”.
WODNIK53 pisze:
2010-01-18 o godz. 14:07
„Nostra aetate nie ma tu Panie Redaktorze żadnego znaczenia (…)”
Ten dokument jest nadal zgodny „z duchem czasów”. Kościół się z niego nie wycofał, a jego przesłanie potwierdza Benedykt w „Soli ziemi” ss. 211-215.
witam !!!
Michal o 08:53
masz racje „..-nic rabinom do kosciola i jego swietych.”-bowiem to swieci swiadcza o kosciele,jaki kosciol tacy swieci.
domniemam ze czytales „Hitlers jüdische Soldaten” i pamietasz to zdanie:
„Lieber Gott,mach mich fromm,dass ich nicht nach Dachau komm!”
z Twojego komentarza mysle ze wyjatkowo plytko zrozumiales prace M.Rigga
pozdrawiam
Kartka z podróży pisze:
2010-01-18 o godz. 17:43
——————————
Szanowny „Kartko…”,
na oko i czucie, to święci nie mają nic do gadania. Jeśli choć jeden się sprawdza, to każdy następny ma już swój sens. Jeśli Watykan „przyklepie”- to taki „biedak” nie ma nic do gadania, tylko musi się zaangażować… Ja nie mam żadnych!!! wątpliwości, że „roboty” na rzecz 7mld dusz/ściśle 1,2 mld katolików/ w takim bogactwie dziedzin życia jak dzisiaj- ze znalezieniem specjalności nie będzie najmniejszego problemu. Zauważ, że samych „Matek Boskich” jest ok. 1600 i wcale nie czuje się, żeby był ich nadmiar. Ty to mas problemy…
Pozdrawiam,Sebastian
@”Alla” z dn. 18.01.2010 h;19.38.
Kościół się nie wycofał z ŻADNEGO dokumentu, który opublikował za 2000 lat swego istnienia (a są ich „tony”). Czy z Syllabusa Piusa IX się wycofano, albo przynajmniej go zanegowano ? A z „krucjaty anty-modernistycznej” Piusa X ? „Duch czasów” jest inny niźli z epoki Vaticanum II – i Benedykt to nie „dobrotliwy” Jan (proboszcz świata z wioski pod Bergamo). I „ten duch czasów” dziś wieje inaczej – a zauważ Droga Blogowiczko, że sformułowania i konstrukcja wszystkich kościelnych materiałów są niezwykle literacko „labilne” (że się tak wyrażę).
Wycofano się tylko „z procesu” i wyroku nad Galileuszem – jawna i nie do obronienia to już barykada: ale co do G.Bruna już nie !
A np. encyklika Piusa XI „Mit brennender Sorge” (m.in. potępienie faszyzmu) nie przeszkodziła podpisać konkordatu z III Rzeszą (Pacelli był wówczas nuncjuszem apostolskim w Niemczech).
Moim zdaniem przywołane przeze mnie oba wywiady z Ratzingerem – Sól ziemi i Raport o stanie wiary – zdecydowanie zaprzeczają „znakom czasu” z epoki Vaticanum II. Ale nie starcza tu miejsca aby to udowadniać……
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
parker pisze:
2010-01-18 o godz. 12:05
———————————
Szanowny Parkerze,
masz oczywiście rację, zarówno jeśli chodzi o powinności polityków wobec własnych społeczności/główne/ jak i ulotne traktowanie spraw ludzkości, zwłaszcza prze obciążone syndromem przywódctwa globalnego mocarstwa/ nie tylko USA/.
Problem jest w tym, że nasz gatunek, doewoluował do tak złożonych problemów, z którymi nasze znacznie wolnoej rozwijające od ogólnego postępu umysły- najzwyczajniej w świecie przegrywają w zarządzaniu wygenerowanym przez siebie poziomem cywilizacyjnego rozwoju. Możliwości są dwie: albo my dzięki wykorzystaniu osiągnięć w informatyce/sztuczna inteligencja/ zapanujemy nad wymykającą się spod kontroli „Bestią Globalnych Problemów”, którą sami rozbudowaliśmy wszerz i wgłąb, albo dzięki innym naszym osiągnięciom, radykalnie zredukujemy stopień skomplikowania naszej cywilizacji, w tym jej skutków wobec nas-ludzi.
Pierwszy wariant-to cyberzniewolenie, drugi- to klasyczne zafundowanie sobie przez ludzkość tragicznego handicapu w naszym ludzkim rozwoju /ewolucja jednostek i mechanizmów funkcjonowania społeczeństw/ który czy to chcemy czy nie , weryfikowany jest z ogólnym postępem cywilizacyjnym. Żaden z tych wariantów nie zależy od niczyjej woli. Zadecyduje tu suma nieskończonej ilości mikrodecyzji każdego z nas, co ostatecznie decyduje o „decyzji”głównej.
Póki co, jest jak jest, a nam, pojedyńczym istotom ludzkim, nie pozostaje nic innego , jak wierzyć, że i tym razem jakoś się wszystko potoczy trzecią ścieżką, choćby pokraczną, ale w miarę spokojną…
Pozdrawiam,Sebastian
No właśnie Szanowny Sebastianie – mnogość występowania i wąskie specjalizacje odbierają świętym świętość. Następuje dewaluacja świętych. Matek Boskich jak piszesz jest 1600 co wcale nie znaczy, że wraz ze zwiększeniem ich ilości wzrasta ilość cudów. Ich jest tak dużo dlatego, by były łatwiej dostępne – wygodniejsze. Tym samym mniej się trzeba nastarać – np napielgrzymować – by mieć perspektywę uzyskania jakiegoś cudu dla siebie. Ale skoro zamiast wędrówki np 1000 km na boso albo wykucia krzyża pokutnego z głazu wystarczy podjechać kilkadziesiąt kilometrów wygodnie pilgrzymkowym autokarem, wrzucić do puszki parę groszy i poprosić to jak można oczekiwać od świętego pomocy. Wczuj się w rolę świętego. Ja byłbym urażony gdyby mnie tak ludzie traktowali. Dlatego wolę Santiago czyli Jakuba. On nawet nie skłania do tego by go o cokolwiek prosić, bo najczęściej jest zajęty ścinaniem głów niewiernych. Gdzieś w Hiszpanii widziałem pomnik na którym 5 głów na raz w szaleńczej walce obcina. To jest dla mnie poważny święty i na dokładkę z dobrym pochodzeniem, bo Jezus go lubił i nazywał go ciepło „synem gromu”. Z nim sytuacja jest jasna – jak się postarasz to podzieli się z tobą swoją odwagą. I o nic nie musisz prosić – tym bardziej za pośrednictwem księży.
Pozdrawiam
@ rysberlin
Strzała!
Zgadzam się z Tobą, że mam rację, a nawet z tym, że święci świadczą o kościele (choć nie tylko oni), ale ten cytat to ni w pięć ni w dziewięć, pozwól więc że poproszę o oświecenie i zapytam: a cóż to takiego Autor miał na myśli, jeśli coś miał, że był uprzejmy zaserwować tu ponurą rymowankę z 1935 roku – co ma Dachau do, jak twierdzi M. Rigg, 150tyś. chłopa pochodzenia żydowskiego służących w hitlerowskim wojsku? Co ma do finansowania hitlerowców (może i coś ma) oraz co stoi na przeszkodzie, żeby przyjść do kościoła z intencją pojednania i przeprosić za swoje grzechy, historyczne, a także współczesne?
Możesz myśleć co chcesz, to wolny (?) kraj. Nie chodzi o to, czy płytko, czy głęboko, a o fakty.
Kartka z podróży pisze:
2010-01-18 o godz. 21:09
—————————
Szanowny „Kartko…”
obawiam, się, że chba „Nie jestem godzien”, żeby choć spoglądaćw stronę św. Santiago.
Rozumiem, że te głowy- to na cześć dzieła swojego Mistrza Chrystusa…
Zaczynam intenstwnie żałować, że nie urodziłem się już po zbawieniu tego pięknego, okropnego /obecnie/ świata.
Ja do wszystkich świętych , ze Stwórcą włącznie, mam stosunek obyczajowo-mentalnie-filozoficzny: Otrzymałem dar życia, wolną wolę, tgo muszę sobie be nich tutaj radzić w ramach obowiązujących przepisów prawa.
Zrobię wszystko, żeby być sam dla siebie , swoim małym świętym. W momentach, kiedy stawałem się „eschatologiczny” zaczynałem się uwrażliwiać ponad miarę, dzięki mojej otwartości na ewentualne łaski, a w swoich ziemskich powinnościach, podczas wszelkich prób, jakim mnie życie poddawało, zaczynałem się trochę przesuwać , robiąc dla kogoś z Nich miejsce do „zespół-wespół”. Chcąc szanować Stwórcę, dbam z całych sił o powierzone mi jego dzieło, czyli samego siebie- cud zwany inteligentnym/?/ życiem, bez meldowania Jemu o wszelkich awariach, usterkach, czy przypadłościach życiowych…
Pozdrawiam,Sebastian
Paru nowych świętych przyda się bez wątpienia. Niektórzy dotychczasowi są tak obciążeni obowiązkami, że nie ma co oczekiwać, by je sprawowali w rzetelny sposób 🙄
Taki Sebastian (20 stycznia) – chroni od dżumy i zarazy, a w dzisiejszych czasach od AIDS. Patron homoseksualistów. Zdawałoby się, ma dosyć do roboty, ale nie 🙄 Patronuje jeszcze łucznikom i kusznikom, żołnierzom, umierającym, inwalidom wojennym, rusznikarzom, odlewnikom żelaza i cyny, kamieniarzom, garbarzom, grabarzom, garncarzom i szczotkarzom (przez to ciało najeżone strzałami 😎 )
Nie wiem, kim zaopiekuje się Pius XII (biurami podróży?),
ale dobrze poinformowane źródła (kardynał Jose Saraiva Martins) sugerują, co będzie robił JPII – zaopiekuje się sportem.
Można by też pomyśleć o przekwalifikowaniu niektórych patronów z powodu zanikającej liczby podopiecznych. Takimi świniopasami np. opiekują się: św. Antoni z Padwy, Eulalia z Barcelony i Mateusz, telegrafistami – Klara z Asyżu…
Komentarz do naiwnych kometarzy „Heleny” i „nn’:
KościóL często zwlekał z ujawnieniem niecierpliwym sensatom korzystnych dla siebie przekazów (jak n.p. trzeciej tajemncy fatimskiej) i wcale nie jest oczywiste, że to co chowa ‚pod korcem” mogłobygo pogrążyć. Tak więc ,twoje”przypuszczenia” mają się nijak do rzecywistej profesjonalnej dyplomacji i jej wymogów.
Papież był głową największego ówcześnie związku wyznaniowego, którego wierni przebywali po obu stronach frontu drugiej wojny światowej I BYŁBY SKRAJNIE NIEODPOWIEDZIALNY gdyby ich narażał na konflikt z własnymi władzami, który łatwo mógł się skończyć wysłaniem do obozu koncentracyjnego (a w najlepszym razieinternowania). Wtedy tacy jak wy nie zostawiliby na nim suchej nitki jako na „prowkatorze” nie liczącym się z ludzkim życiem i okolicznościami. Już nie mówię o tym, że na waszym miejscu -miejscu osób,które nigdy nie zaznały życia w tak ponurym czasie, nigdy nie były poddane takiej presji okoliczności i nie miały takiego brzemienia odpowiedzialności to ja bym się wstrzymał od pochopnych ocen. Niezależnie od tego takie harcerzykowate, głupie, naiwne i buńczuczne „dawanie świadectwa” co do tego o czym wszyscy i tak wszystko wiedzą byłoby pustym gestem. Aparat hitlerowski był bezwzględny, okolice Watykanu, od dnia wejścia Włoch do wojny były penetowne przez gestapo a w okolicy Rzymu stacjonowały na okrągło dywizje woskie a od 1943 – dywizje SS. Jedyną bronią i (słabym)narzędziem nacisku Watykanu była dyplomacja – a jej warunkiem był status państwa neutralnego i stosunki dyplomatyczne z obiema stronami konfliktu. Bez nich żaden klasztory by się nie ostały jako potencjalne miejsce schronenia dla Żydów, alianckich spadochroniarzy (n.p. we Francji) czy uchodźców. Dla ochrony tej garstki dzieci żydowskich należało podjąć grę z diabłem a nie rżnąć „bohatera” (czytaj idioty!). Ci, kórzy w życiu nie uratowali ani jednego Żyda czy nie-Żyda nie powinni się wypowiadać na temat ówczesnych zachowań. Jakoś dziś nikt nie mapretensji do innych ówczesnych państw neutralnych:Szwecji,Szwajcarii czy Hiszpanii, że nie piętnowły wprost zbrodni hitlerowskich(a czynnie współpracowali zreżimahitlerowkim napolu wymiany handlowej (Szwecja, eksterminacji Żydów (Szwajcaria) czy pojednawczych gestów (Hiszpania). Więcej powiem – milczeli żydowscy przedstawiciele wielkiego kapitału w USA a Jan Nowak Jeziorański zeswoimi „rewelacjami” n.t. holocaustu został zbyty niedowierzaniem podobnie jak sprawa Kaynia.Takie są reguły globalnej gry a polityka to nie arena pustych, kosztownych, „bohaterskich” gestów tylko sztuka działania skutecznego a przy tym redukcji szkód czyli strat w ludziach i to po obu stronach fontu. Zarzucanie Piusowi XII tego ,że wstawiał ięza hitlerowskimi dygnitarzami powjnie i ułatwiałi im ucieczkę jest nieporozumieniem. Stolica Apostolska nie pełniła roli Trybunału Norymberskiego ani organizatora polowań z nagonką na nazistów, co po wojnie wymagało już żadnej odwagi. Nie wiem dlaczego, już po zakończeniu wojny miałaby się włączać do działań, które do niej nie należą. A nie należy do nich denuncjowanie co wynika m.in. z zasady tajemnicy spowiedzi. Dlaczego niby akurat Kościół miałby ryzykować schizmą dla podparcia powojennych działań wielkich mocarstw, skoro wybuch wojny był spowdowany ich kunkatatorstwem. Kożciół działa w innym porządku i z innych motywów.
Szanowny Sebastianie
Właściwie ja nie powiniem pisać, że Jakub jest moim wybranym/ulubionym świętym. To uproszczenie wprowadzające zamęt. Raczej Jakub (Santiago) jest bardzo silnie oddziałującym na mnie mitem. Z nielicznych zapisków wynika, że po śmierci Chrystusa sekta się skłóciła. I Jakub (ponoć brat Chrystusa) starał się jak mógł by ich pogodzić. Nie bardzo mu się to udawało i w koncu ścięto mu głowę. A pamięć o nim przywrócił biskup Teodomir, który w hiszpańskiej Galicji odnalazł jego grób. Było to w czasie dominacji Islamu na półwyspie. Oczywiście wymyślił też historię, że ciało Jakuba w jedną noc przypłynęło łodzia do Galicji przez morze … Mniejsza z tym. W każdym razie Jakub okazał się bardzo użytecznym świętym w czasie rekonkwisty bo dodawał odwagi i ducha bojowego. Stąd te obrazy i rzeźby na których ścina po 5 niewiernych głów na raz. Na dokładkę w średniowieczu był najsilniejszym świętym więc do jego grobu w Santiago de Comostella(drugie pod względem wazności po Rzymie) szły miliony ludzi z całej Europy. Dopiero reformacja podkopała ten kult bo wstrzymała napływ pątników z najbogatszych europejskich krajów. Ale mnie ten mit Jakuba/Santiago się zawsze podobał z racji motywu drogi w nieznane. Tak jak książki drogi czy filmy drogi. Jednym słowem miałem przeczucie, że w głębi duszy jestem włóczęgą. Na wybrzeżu archeolodzy odkopali pamiątki przywiezione z Compostelli nad Bałtyk przez pątników. Więc sobie wyobrażałem jak ci faceci pakowali manatki, zostawiali wszystko w pierony i na dwa lata wyruszali w drogę. To pobudza wyobraźnię, bo przecież nie było ani dróg, map, bankomatów, tanich lotów i innych udogodnień. Jednym słowem szkoła przetrwania. Ponieważ pół życia spędziłem za biurkiem robiąc jakieś głupoty i życie mnie kompletnie osaczało, więc w końcu się spakowałem i pojechałem w Pireneje. A stamtąd już piechotą. Miesiąc szedłem i świetnie się poczułem, schudłem, nabrałem animuszu i witalności – wyprostowałem kark. Więc mit się sprawdził i mam do Jakuba bardzo ciepłe uczucia. Ten mit mi po prostu dobrze robi. Tym bardziej, że to raczej metafizyczne aniżeli religijne odczucie, bo z kościołem i jego religią nie mam nic wspólnego. Myślę, że nic w tym złego, że człowiek doznaje metafizyki a na dokładkę ciekawie spędza czas. No i zyskuje wewnętrzną niezależność bo ten mit/kult przez sam fakt odbycia drogi to daje. I jeśli piszesz o wolnej woli to niewątpliwie taki marsz ją wzmacnia. Niewątpliwie odzyskuje się na nowo poczucie wolności po życiu w tutejszej parafialnej termitierze.
Pozdrawiam serdecznie
Panie przytomny2, to, co Pan napisał jest żenujące. W tym blogu wypowiadają się wojujący ateiści, bluźniercy, a Pan zaatakował obraźliwie mnie. Papieże, biskupi powinni być gotowi na męczeństwo. Obowiązkiem papieża, w trudnej, skrajnej sytuacji, powinno być zadanie sobie pytania: co w tej sytuacji zrobiłby Jezus ? Z Pana wywodów wynika, że hitlerowcy nie mieli wstępu na teren klasztorów. W okupowanej Polsce nie było takiego miejsca, do którego Niemcy nie mogli wejść, a wśród ofiar nazizmu było iluś polskich zakonników. To, że Pius XII udzielił schronienia iluś włoskim Żydom, na terenie Watykanu, było jego obowiązkiem. Do USA z informacjami o mordowaniu Żydów na wielką skalę przybył Jan Karski, a nie J. Nowak – Jeziorański. Z tego, że Pius XII nie powinien zostać beatyfikowany, nie wynika, że był złym człowiekiem, bo nie był. Pius XII nie dokonał niczego nadzwyczajnego, heroicznego i na miano świętego nie zasłużył.
Kartka z podróży wykazał się ignorancją, albo świadomie napisał nieprawdę, święty Jakub nie ścinał żadnych niewiernych, sam został ścięty.
@WODNIK53 pisze:
2010-01-18 o godz. 20:38
„Kościół się nie wycofał z ŻADNEGO dokumentu, który opublikował za 2000 lat swego istnienia (a są ich ?tony?).” Zgoda.
Ale to nie zmienia faktu, że kolejne wydawane po sobie dokumenty już różne w swojej wymowie i w konsekwencjach. Chyba nie chcesz mi wmówić, że doktryna kościelna pozostała niezmieniona od czasów Syllabusa, czy dawniejszych? Biorąc pod uwagę nie tylko jego X. dział – liberalizm – to chyba w ciągu 150 lat zmieniło się całkiem sporo?
Co do Benedykta. Można się nie zgadzać z jego podglądami i konserwatywzmem. Można za mnóstwo spraw go krytykować, ale osobiście nie znoszę potępiania w czambuł wszystkiego jak leci.
Poza tym idąc tym tropem nigdy nie dasz kościołowi szansy na zmianę jego polityki, bo będziesz wyciągał 2000 lat historii jak królika z kapelusza i bez znaczenia będzie to, że te 1500, 1000 czy 500 lat temu ludzie, do których kościół się zwracał też byli inni i ich mentalność i wiedza o świecie inna.
Tak jak napisałam, w płaszczyźnie relacji wobec przedstawicieli innych religii – doceniam gesty wobec Żydów (bo gesty w budowaniu wzajemnych realcji są istotne), potępiam zachowanie wobec Dalajlamy.
Pozdrawiam
Jeden z Blogowiczów broniąc stanowiska Kościoła kat. podczas wojny (i tym samym broniąc Piusa XII) przywołuje szereg argumentów świadczących o „bezstronności” i ambiwalencji Watykanu w tej mierze. Jest to jawna nieprawda. Kościół w wielu miejscach Europy czynnie wspierał faszyzm i to nie tylko dobrym słowem ale i czynami swoich kapłanów. Oczywiście, możemy mówić iż była to wyłącznie decyzja poszczególnych osób-duchownych , bo sam Kościół „jest święty” zawsze i wszędzie jako instytucja – ale taka interpretacja „kupy się nie trzyma”. Czynne wspieranie faszyzmu to m.in działalność ks.ks. Tiso (Słowacja), Stepinać i Filipović * (Chorwacja). Biskupi w latach pontyfikatu Piusa XII występowali z orędziami – Włochy, Hiszpania i przede wszystkim – Niemcy – wspierającymi dążenia nazistów do ekspansji, podbechtywali nacjonalizm i ksenofobię. Nie będę tu cytował homilii Bertrama (Wrocław), Faulhabera (Monachium), Groebera (Freiburg) czy Schuster (z Mediolanu) itd. Zbyt wiele miejsca by to zajęło – fakt jest jeden: hierarchia katolicka czynnie wspierała faszystowskie rządy w Europie. I Pius XII jako zwierzchnik odpowiada bezpośrednio za ten klimat – trudno nie mieć wątpliwości, iż inteligentny i przenikliwy dyplomata jakim był Pacelli nie wiedział czym to grozi.
Kolejny argument Blogowicza „przytomnego – 2” nt. spowiedzi w kontekście umożliwiania przestępcom wojennym z Niemiec, Chorwacji, Italii czy Flandrii (faszystom z terenu całej Europy) ucieczki do Ameryki Łac (z paszportami dyplomatycznymi Watykanu – tak m.in. jak podano swego czasu umknął do Argentyny Eichmann – niemożliwe,ze dyplomacja watykańska nie wiedział o jego roli w KL Auschwitz-Birkenau !!). Wystarczyło w tej mierze zachować „chłodną obojętność” jak to Kościół wielokrotnie w historii czynił – nie musiał pomagać „czynnie” w eksporcie faszystowskich zbrodniarzy za Ocean. To zupełnie inna sprawa niźli „Norymberga”. Tu Blogowiczu nie masz absolutnie racji – co innego jest zaangażowanie się w ściganie i sądzenie, a co innego „pomoc” ściganym za jawne zbrodnie”……
Nie oskarżam Piusa – wiem, iż wymogi polityki, zwłaszcza w wymiarze globalnym są inne niźli perspektywach zwykłych, szarych ludzi, zwłaszcza wierzących katolików. Tylko – po pierwsze: Pius z tego tytułu nie może być brany pod uwagę jako wzór cnót wszelakich i być modelem postępowania przez wieki dla milinów wiernych (argumenty wcześniej przytoczone),
po drugie – Kościół nie jest wtedy omnipotentnym stróżem i nauczycielem zasad moralnych (a to sobie uzurpuje) i po trzecie – Benedykt beatyfikując Piusa chce podkreślić opinii publicznej że my hierarchowie i tak zrobimy co chcemy, taka jest wola Kościoła i wam nic do tego (przy okazji podkreśla iż Kościół nigdy się nie myli, a czyny synów Kościoła są czynione zawsze na chwałę bożą). Za 200 czy 400 lat nikt o „takich drobiazgach” jak wspieranie faszyzmu nie będzie pamiętał…….
I jeszcze jedno – jak rzekł onegdaj wielce zasłużony dla Vaticanum II wiedeński kard.Koenig Kościół zawsze i wszędzie zarówno współpracował (jak i był opozycyjny) wobec każdej władzy: w feudalizmie, renesansie, kapitalizmie, faszyzmie i komunizmie. Tego bowiem – zdaniem Koeniga – wymaga -racja stanu (jak tak delikatnie sądzę ta racja stanu nie jest i nigdy nie była wyłącznie religijnej proweniencji).
Mi nic do świętych Kościoła – jest tylko etycznie dwuznaczne iż instytucja o sporym oddziaływaniu społecznym, uzurpująca sobie monopol na mądrość i moralność postępuje sama nie-moralnie, biorąc sobie za patronów tak – delikatnie mówiąc – kontrowersyjne postacie jak Pius XII.
WODNIK53
* – Franciszkanin, szef osławionego obozu koncentracyjnego w Jasenovacu gdzie zginęło – Filipovićowi udowodniono wielokrotne, osobiste uczestniczenie przy mordowaniu niezwykle okrutnym Serbów, Żydów, Cyganów – ponad 600 tys ludzi
Trist
Uprzejmie proszę o staranne czytanie komentarzy.
Pozdrawiam
„…Tymczasem pod presją organizacji pomocowych, amerykańskie wojsko, które kontroluje lotnisko w Port-au-Prince, zmieniło priorytety. Teraz przy lądowaniu pierwszeństwo będą miały samoloty z woda, żywnością i lekami, a nie samoloty z żołnierzami…”
„…wczoraj padło pytanie na CNN dlaczego szpital z ciężkim sprzętem musial lądowac w Dominikanie a dla gubernatora Pensylwanii znalazło się okienko do lądowania…”
Wiem, nie na temat 🙁
Dialog Kosciola katolickiego z przedstawicielami zydowskich gmin znalazl sie w slepej uliczce i nie widac specjalnego postepu w okresie ostatnich kilkunastu lat. Strona zxydowska na sile wpycha polityczna agende mieszajac sprawy etyczno religijne z czysto politycznymi aspektami istnienia panstwa Izrael i jego stosunkow z sasiadami. Tam tez prowadzi sie rozmowy pokojowe od nieomalze 50 lat i nie osiagnieto niczego.
Ponadto, jak sie wydaje, papiez nie ma wlasciwego odpowiednika po stronie zydowskiej do prowadzenia konstruktywnego dialogu, bo w obrebie kazdej gminy do powiedzenia cos maja nie tylko rabin ale i przewodniczacy rady etc i kazdy przepycha swa wizje dialogu, niekonirecznie skoordynowana wewnatrz tej samej mniny.
W ostatnich latach jedynymi zelaznymi punktami dialogu ze strony zydowskiej jest domaganie sie bezwarunkowego poparcia polityki i dzialalnosci panstwa Izrael i potepienia dzialalnosci Piusa XII. Przy czym krytycy Piusa XII nie opieraja swej krytyki na dokumentach wyppowiedzi czy dzialan Watykanu czy Kosciola a na goloslownych niekiedy stwierdzeniach, ze mozna bylo zrobic wiecej.
Nie przypominam sobie aby krytycy Piusa XII pokazali, ze znacznie wiecej uczynil dla ratowania zydow, np naczelny rabin Hajfy, czy srodowiska zydowskie w USA. Przemilcza sie wstrydliwie fakt, ze tak wiarygodny swiadek dzialalnosci Watykanu i Kosciola w ratowaniu zydow jak naczelny (1939-1945) rabin Rzymu Israel Anton Zolli w dowod wdziecznosci za postawe i dzialania Kosciola i samego Piusa XII przyjal chrzest w 1945 i imiona Eugenio Maria, na czesc papieza. Cala argumentacja krytykow Piusa XII przypomina dzialania rodem z NKWD, ktore potrafilo skazac krolika na dozywocie, tylko dlatego, ze nie przekonal sledczych, ze nie jest krokodylem i nie zjadal ludzi. Zlosliwi twierdza, ze w dzisiejszych czasach antysemita nie jest ten co nied lubi Zydow a ten kogo nie lubia Zydzi. Co i tlumaczy cala histerie wywolana wokol tej papieskiej wizyty w synagodze i stanowiska pewnych srodowisk zydowskich wobec Benedykta XVI.
passpartout pisze:
2010-01-19 o godz. 00:03
—————————
Szanowny Passpartout,
Dziękuję za informacje o św. Sebastianie.
Dzięki Twoim opiom mnogości oowiązków, jakimi Lud Boży obciąża biednego-beatyfikowanego- dotarło do mnie dlaczego interwencje śwętych w sprawach, o jakie modlą si.ę do nich „owieczki” są spełniane na zasadach „łaski cudu”. W każdym bądź razie, gdyby komuś „Odbio’ i mnie mianował na świętego, przywalony aż taaaaaaaaaką!!!!! górą obowiązków-oczekiwań- spełniałbym prośby, na zasadzie „rodzynków”…
Pozdrawiam,Sebastaian
Kartka z podróży pisze:
2010-01-19 o godz. 01:23
—————————
Szanowny „Kartko z…”
dziękuję za bardzo szczery i inspirujący wpis. Akurat ja Ciebie doskonale rozumiem, bo sam eksperymentuję ze swoim życiem w kierunku „chodzenia za głosami wewnętrznych potrzeb i przekonań „. Nie ma takiej świętgości, której nie potrafiłbym porzucić dla bycia zgodnym z tym co mnie pociąga, co mnie fascynuje. Nie ma takich pieniędzy, których bym bez zmrużenia oka ,nie włożył w dręczącą mnie akurat utopię…
Co mnie po życiu spędzonym w niewidzialnej, choć bardzo!!! konkretnej klatce społecznych rygorów i mechanizmów. Oczywiście , rozumiem wymogi bycia przedstawicielem społecznego gatinku, staram się być jak najbardziej prospołeczny, ale to wszystko płynie z tzw. rozumu.
Wewnątrz siebie , odczuwam olbrzymi dyskomfort z powodu uświadamiania sobie, że taki mały robaczek jak ja, musi liczyć się z ingerencją w jego życie, osób, które z różnych powodów znalazły się w społeczeństwie w miejscach, z których mogą oddziaływać na reguły mojego trwania na tej planecie. Gdfyby to były jeszcz osoby o wielkich zaletach ducha, inteligentne, z poczuciem misji, to wtedy byłbym pierwszym, który na nich chucha…
Niestety, w dzisiejszych czasach, te miejsca w społeczeństwie, zajmują nasi sąsiedzi, z którymi tu na dole, nie bardzo chcieliśmy mieć do czynienia. Znaleźli oni dziury w demokracji, i weszli do miejsc, z których oni urządzają nam pobyt na”Przystanku Ziemia”.
Zachowanie zgodności ze sobąto prawdziwy rozwój i krztyna , namiastka, prawdziwej wolności, którą doceni ten, kto jej zaznał…
Pozdrawiam,Sebastian
@”Alla” z dn. 19.01.2010 h: 8.13.
Tu nie chodzi o „dawanie” (bądź nie) Kościołowi szansy na cokolwiek. Tu chodzi o ocenę. Kościół kat. w Niemczech, Hiszpanii, Italii, Chorwacji, Słowacji – podczas lat 30-40 XX wieku zawiódł (in gremio). Piszę o tym w poprzednich wpisach. Takich sytuacji nie było np. w Polsce. Bo była inna przestrzeń historyczno-polityczna. Ale papież jako feudalny (bo Kościół jest nadal zorganizowany na kształt feudalnej, paternalistycznej i mocno hierarchicznej struktury) władca – zarówno w sferze doczesnej jak i transcendentnej (od 1871 r obowiązuje dogmat o nieomylności papieża w kwestiach wiary, moralności i etyki – dopiero Jan XXIII podkreślił, iż dot. to papieża przemawiającego ex cathedra – dodał zaraz; „ale ja nigdy nie będę przemawiał ex cathedra”) – jest w jakiś sposób odpowiedzialny za cały Kościół. On pośrednio odpowiada za wszystkich swoich funkcjonariuszy na całym globie – bo Kościół jest powszechny (katholikos !). Zmiana doktryny Kościoła – o czym piszesz i mi poniekąd ten aspekt wyrzucasz – następowała b.powoli i nie z tytułu własnej refleksji krytycznej lecz przede wszystkim na wskutek „nacisku zewnętrznego”, rozłamów, działań dysydenckich, morza krwi i cierpień milionów ludzi w Europie. Kościół działa wg zasady – to sprawdzona metoda przez wieki (i skuteczna) – jak o czymś się nie mówi, to czas „uleczy rany” i się o wszystkim zapomni. Zwłaszcza kiedy dot. to ciemnych stron jego działalności.
I jeszcze jeden fakt – w 2007 roku w Argentynie skazano na karę dożywotniego więzienia kapelana policji w Buenos Aires podczas rządów junty nad La Platą (1976-83) ks. Ch.von Wernicha *. Udowodniono mu bezpośredni udział w 7 zabójstwach, 42 porwaniach i uczestnictwo w drastycznych torturach 31 razy. Oświadczenie episkopatu argentyńskiego – przeplatane apelami o miłosierdzie i wybaczenie – konkludowało, że każdy członek Kościoła w Argentynie działał wtedy na „swój własny rachunek”, a Kościół argentyński nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Nader wymowna jest czytelność tego oświadczenia…….Czy nawet moralnej odpowiedzialności to nie dotyczy ? I czy pretendując do roli sędziego czegoś tu się nie „gubi” – przede wszystkim zdrowego rozsądku i auto-krytycyzmu.
Mnie jako agnostyka Pius jako błogosławiony lub nie mało obchodzi;ale jeśli instytucja, która sama nie jest „w porządku” mnie jako jednostkę – spoza jej jurysdykcji i nie utożsamiającą się z jej doktryną „za grosz” – ocenia, piętnuje, stygmatyzuje jako tę „gorszą” gdyż brakuje mi ponoć „łaski bożej” to na to z mej strony być zgody nie może. Zacznij od siebie – mawiał Sokrates na agorze.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
* – nachodzi mnie taka refleksja – czym kapelan Wernich różnił się od Grzegorza Piotrowskiego – obaj byli funkcjonariuszami zhierarchizowanych służb, obaj przejawili podobne bestialstwo i bezwzględność działania p-ko przeciwnikom (prawdziwym lub wyimaginowanym), obaj uczestniczyli w działaniach utrwalających niedemokratyczny porządek w ich krajach.
test
Napisze w odcinkach, bo calosc nie wchodzi:
przytomny2
According to Phayer, Pius XII „preferred to see fascist war criminals on board ships sailing to the New World rather than seeing them rotting in POW camps in zonal Germany”.Unlike the Vatican emigration operation in Italy, centered on Vatican City, the ratlines of Spain, although „fostered by the Vatican” were relatively independent of the hierarchy of the Vatican Emigration Bureau.
cdn
Co za historia z tymi wpisami…
According to Mark Aarons and John Loftus in their book Unholy Trinity, Hudal was the first Catholic priest to dedicate himself to establishing escape routes. Aarons and Loftus claim that Hudal provided the objects of his charity with money to help them escape, and more importantly with false papers including identity documents issued by the Vatican Refugee Organisation (Commissione Pontificia d’Assistenza).
These Vatican papers were not full passports, and not in themselves enough to gain passage overseas. They were, rather, the first stop in a paper trail?they could be used to obtain a displaced person passport from the International Committee of the Red Cross (ICRC), which in turn could be used to apply for visas. In theory the ICRC would perform background checks on passport applicants, but in practice the word of a priest or particularly a bishop would be good enough. According to statements collected by Gitta Sereny from a senior official of the Rome branch of the ICRC, Hudal could also use his position as a bishop to request papers from the ICRC „made out according to his specifications”. Sereny’s sources also revealed an active illicit trade in stolen and forged ICRC papers in Rome at this time.
According to declassified US intelligence reports, Hudal was not the only priest helping Nazi escapees at this time. In the „La Vista report” declassified in 1984, Counter Intelligence Corps (CIC) operative Vincent La Vista told how he had easily arranged for two bogus Hungarian refugees to get false ICRC documents with the help of a letter from a Father Joseph Gallov. Gallov, who ran a Vatican-sponsored charity for Hungarian refugees, asked no questions and wrote a letter to his „personal contact in the International Red Cross, who then issued the passports”.
Moze i Watykan to nie byla przybudowka Trybunalu Norymberskiego i Kosciol „działa w innym porządku i z innych motywów. Motywy te widac dosc wyraznie w wypowiedzi Piusa XII i bp. Houdala. Watykan to panstwo/instytucje wysoce hierarchiczna i operacja tak zlozona jak ODESSA nie mogla odbywac sie bez wiedzy papieza, w ktorego otoczeniu krecilo sie sporo Niemcow.
Aby oddac sprawiedliwosc, w szmugiel hitlerowcow uwiklany byl rowniez wywiad amerykanski, jednak to Watykan i jego zwierzchnik aspiruja do swietosci, a nie OSS czy CIA.
Pozdrawiam.
Eichmannowi i innym zbrodniarzom pomógł uciec do Argentyny pronazistowski austriacki biskup Alois Hudal. Austriak Hudal popierał nazistów przed wojną, w czasie wojny i po wojnie. Obciążanie działalnością Hudala Watykanu jest fałszowaniem historii.
Ja z kolei polecam poniższą galerię. Niech każdy wyciągnie wnioski, pamiętając, ze tuz obok nasz południowy sąsiad Słowacja też nieźle romansował z nazizmem na czele z księdzem Tiso:
http://www.imges.webpark.pl/
@WODNIK53 pisze:
2010-01-19 o godz. 14:57
Nie zamierzam dyskutować z Tobą w sprawie faktów. Masz tu wiedzę nieprównanie większą, niż ja. Zwróć uwagę jednak, że opisujesz fakty sprzed ładnych kilku pontyfikatów.
Przykład argentyński odsuwam – psychopaci są wszędzie. Poza tym trudno mi uwierzyć, że ks. Ch.von Wernich mordował na polecenie argentyńskiego episkopatu (chociaż nie wykluczam, że mógł go zachęcać panujący klimat przyzwolenia na zbrodnie – sprawa do wyjaśnienia).
Nie widzę sensu w wytaczaniu historycznych dział przy ocenie bieżącej działalności Benedykta XVI. Chyba, że wychodzisz z założenia, że [przepraszam – skrótowo]: ?skoro kościół zawsze?, to teraz też?. Obecny papież daje swoją działalnością wystarczająco dużo materiału do oceniania, by nie trzeba było sięgać do czasów II wojny światowej, które – tu pełna zgoda – obciążają historię kościoła. Chociaż i tu trzeba mieć na względzie sprawy o których piszą Michał i Bonifacy.
Sprawa jednak wg mnie dotyczy tu i teraz.
Ciekawi mnie, co wg Ciebie powinien zrobić, bądź powiedzieć Benedykt XVI, abyś uwierzył, że zależy mu na ociepleniu relacji z Żydami (albo – odsuwając emocje, że jest to z jakichś powodów w jego interesie) i jak w związku z tym należy oceniać wcześniejsze próby nawiązywania dobrych relacji z przywódcami innych religii przez Jana Pawła II? Myślę, że to jest clou sprawy.
(Kwestię Piusa XII możemy tu odrzucić, gdyż oboje jesteśmy krytyczni wobec pomysłu wyniesienia go na ołtarze.)
Pozdrawiam
I tu jeszcze wypowiedz bp. Hudala, ktora wcielo. To a propos tego, ze wszystkiemu winien byl Hudal”
W swych pamietnikach Houdal pisze: „I thank God that He [allowed me] to visit and comfort many victims in their prisons and concentration camps and to help them escape with false identity papers.”
„He”…. zgadnij o kogo chodzi, nih.
Czasy II wojny obciążają Kościół ? Komuniści nie są najlepszym źródłem wiedzy historycznej. W 1942r. holenderski Episkopat wydał oświadczenie, biorące w obronę prześladowanych Żydów. Przyniosło ono skutek odwrotny do zamierzonego, bo w odwecie Niemcy aresztowali katolików żydowskiego pochodzenia, m. in. Edytę Stein. Nuncjusz apostolski na Węgrzech współpracował z Polakiem, Henrykiem Sławikiem w akcji ratowania polskich Żydów. Pius XII w 1944r. wpuścił na teren państwa watykańskiego setki Żydów, ratując ich przed aresztowaniem i wywózką.
W nawiązaniu do wpisu ks. Śliwińskiego na jego blogu http://przemeksliwinski.salon24.pl/ , na innym blogu – (Eliego Barbura) http://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/ odbywa się dyskusja m.in. na temat poruszony przez naszego Gospodarza (poglądy sygnowane nickiem fzp-sceptnick są moimi poglądami).
Może ktoś ma ochotę rzucić okiem. Zapraszam także Pana Szostkiewicza.
@”Alla” z dn. 19.01.2010 h; 19.22.
Co powinien zrobić Benedykt XVI ? Nie wiem. Ja w „nic nie wierzę” (tak więc i z tego powodu moja ewentualna wiara nic nie znaczy) – przemawiają do mnie tylko „nagie” fakty. I ich beznamiętna, nie-afektywna interpretacja tudzież ich „czysty realizm” poznawczy. Czy zrobiono „coś” w Watykanie dla tzw. pojednania z innymi wyznaniami. Trochę – zwłaszcza w płaszczyźnie retorycznej i że tak się wyrażę: „gestowo-symbolicznej” (to wg mnie tak jakby smród niesiony z gnijących szczątków popryskać różanymi perfumami – przepraszam za porównanie, ale to tylko taka przenośnia, nie odnoszona ad meritum).
Dot. to na pewno także „starszych braci w wierze”.
Dlaczego tak sądzę – po dwakroć:
1/ Sprawa interpretacji pojęcia „Prawdy” objawionej i posiadania jej tylko i wyłącznie przez Kościół rzymski – przypominam Ci „Alla” podpisany przez kard.J.Ratzingera dekret „Dominus Iesus” (chyba z 2001 roku) gdzie powtórzono wszelkie – może tylko w łagodniejszym stylu – dawne tezy i dogmaty w tej mierze. Jeśli tylko jeden element dialogu posiada absolutną prawdę „daną od naszego Boga” to samo pojęcie dialogu, tolerancji, wzajemnego zrozumienia i partnerstwa pozostaje gestem, pustą mową, znaczeniem bez treści. Dialog jest wtedy ma na celu nie znalezienie wspólnej płaszczyzny lecz „nawrócenie Innego”.
2/ Kościół musiałby się wyrzec swej misji szerzenia chrześcijaństwa (jako prawdy absolutnej i jedynej) – czyli zrezygnować z prozelityzmu: co jest niemożliwym zabiegiem do uczynienia gdyż zaprzeczyłoby to jego jestestwu i zanegowało dwa tysiące lat historii.
Jeśli miałbym dyskutować o wierze religijnej, w jakiejkolwiek formie, dopuszczalnej i zrozumiałej (moim zdaniem i wg moich przekonań czy wyobrażeń) to tylko indywidualny, introwertyczny mistycyzm jest tu dopuszczalny. Indywidualny – jak to sobie każdy wyobraża (bądź nie – bo po prostu nie „wierzy”) – kontakt z Absolutem (i też subiektywną sprawą jest jego nazywanie – bądź nie). Czyli – eliminacja „pośredników”: w tym wypadku księży, pastorów, popów, immamów, marabutów, pirów, mnichów czy innego typu szamanów. O jakiejkolwiek hierarchii i strukturze instytucjonalnej – nie ma w ogóle mowy. To religia, sprawa zupełnie indywidualna i mająca zakorzenienie w mentalności i świadomości osoby ludzkiej (subiektu), nie w strukturach, hierarchiach, pałacach i „polityce”.
Pozdrawiam Cię i myślę, iż „zaspokoiłem” Twoją ciekawość w tym względzie.
WODNIK53
@WODNIK53 godz. 22:38″ Indywidualizm religijny jest nie do zrealizowania społecznie, to taka sama utopia jak indywidualna uczciwośc która nas wybawi od złodziejstwa, albo indywidualne dbanie o emerytury co ma nam zabezpieczyc zycie na starość. Istnienie wspólnot religijnych jest faktem i to faktem o doniosłym znaczeniu.
Problem w tym, że za komuny postradalismy jakąś istotna cześć wiedzy o rzeczywistości: że KK jest organizmem miedzynarodowym, że KK reprezentuje interesu KK a nie społeczne, że organizacja KK jest antydemokratyczna oparta na posłuszweństwie i cenzurze komunikatów, ze nic w KK nie odbywa sie bez przyzwolenia zwierzchnika. Że księża to zwykli ludzie al elobbuje się aby byli wyjęci spod prawa, że fakt iz samochód jest ustawowo przedmiotem kultu coś mówi o całej sprawie. Jeszce w książkach Sienkiewicza, ba! jeszce w okresie międzywojennym bywało że postrzegano biskupów nalezycie i normalnie – jako przedstawicieli służb obcego panstwa z własnymi interesami i własnymi problemami, całkowicie albo w znacznym wymiarze sprzecznymi czy neiprzystającymo do interesów młodego panstwa Polskiego. Niestety tą wiedzę gdzies zgubiono, wydawało nam się że KK walczył z komuna ( czego wyrazem sa kościoły pobudowane za Gierka i obecnie Komisja Majątkowa) co jest oczywistą nieprawdą.
Współcześnie kościół ma kłopoty, organizacyjne i finansowe. Działalność JP2 była cudem – poprawiła wiele aspektów działania kościoła, w tym zapewne finansowy, ale w krótkiej perspektywie, niestety jego taktyka zamiatania problemów pod dywan i ukrywania przestępstw księzy owocuje teraz wielkimi stratami finansowymi i jak się okazuje nie da się tego zrównowazyć pjarem. Sądzę, że współcześnie kościół jest niemal bankrutem. Stąd potrzeba poszukiwania dialogu z tymi czy innymi – we współczesnym świecie nie ma przyzwolenia na burzenie pokoju i wichrzycielstwo, a jednocześnie powoływanie świętych spośród kontrowersyjnych postaci. Bo maja one istotne poparcie w kościle wśród opoki katolicyzmu: bogatych rodzin włoskich, związanych jak zawsze z Watykanem, jego bankami i magnateria…
Tak ja to sobie tłumaczę: a ma to ta zaletę, że w tym wyjaśnieniu mało jest „teoretycznych bytów” a całkiem sporo konkretnych jak mniemam postaci postaci.
WODNIK53 pisze:
2010-01-19 o godz. 22:38
Widzisz. Cała sprawa w tym, że czego by nie zrobił to i tak go skrytykujesz. I jego intencje, czy zamiary nie mają tu żadnego znaczenia.
Dokument „Dominus Iesus” pamiętam – powołuję się zresztą na niego w moim pierwszym wpisie (fakt, że błędnie wpisałam tytuł – w vocativie)
Domaganie się od jakiejkolwiek religii zaprzestania „nawracania” jest rzeczywiście absurdem. Godzi w sens istnienia.
Ja mimo wszystko „contra spem spero”. Wierzę w gesty i próby pojednania, bo z drugiej strony na samych krzywdach nic się nie zbuduje, a rozmawiać ze sobą trzeba.
Pozdrawiam również i dziękuję.