Projekt Olechowski-Piskorski
Poważni ludzie spekulują o szansach Olechowskiego na prezydenturę. Chyba ze znużenia stabilizacją sceny politycznej. Spekulować, nic złego, lecz uważam to za marnowanie czasu. Paweł Śpiewak widzi szansę i dla Olechowskiego, i dla demokratów Piskorskiego. Byle tylko udało im się zaprezentować jako realna i atrakcyjna alternatywa względem PO. No właśnie, ale jak to zrobić?
Socjolog spekuluje, że gdyby demokraci z Olechowskim zaczęli występować w imieniu tych, którzy mają dość PO i klerykalizacji polskiej polityki (czyli hołdownictwa wobec Kościoła), to to mogłoby by zadziałać. Tylko że na ten pomysł wpadło już nie jedno pokolenie SLD-owskie, dziś jego twarzą jest pan Napieralski, i nic.
Monika Olejnik pisze, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Jej spekulacje, ostrożniejsze niż Śpiewaka, prowadzą do wniosku, żeby nie skreślać jeszcze Lecha Kaczyńskiego. Słusznie też zauważa, że nowe otoczenie, w jakim znalazł się Olechowski po swym comebacku, jest trudne.
Powiedziałbym, że bardzo trudne. Składa się w zasadzie z jednej osoby: Pawła Piskorskiego, polityka, od którego wprost bije ambicją rewanżu na Tusku. A że i Olechowski ma swoje ambicjonalne porachunki z PO, np. z Janem Rokitą, więc teraz tworzą team, ale wielkie ambicje zwykle nie sprzyjają grze drużynowej.
I właśnie dlatego nie widzę szans ani przed Olechowskim, ani przed Piskorskim, ani przed Kaczyńskimi, tylko przed Tuskiem. Bo on może i ma podobne ambicje, ale potrafi je kontrolować. To, co nudzi część mediów, zwłaszcza patrzących na politykę jako rozrywkę dla ubogich,jest atutem wyborczym. Wyrazistość już była, teraz Tusk potrzebuje konsolidacji poparcia, a do tego potrzebuje nie gwiazdorstwa, lecz przekonania jak najszerszej grupy wyborców, że PO warto ponownie powierzyć rządy w Polsce.
Po raz pierwszy w 20-leciu jest spora szansa, że partia rządząca utrzyma się u władzy na drugą kadencję. Szansę można oczywiście zmarnować samemu, własnymi błędami, lub stracić wskutek zdarzeń, na które nie miało się wpływu. Ale na razie nie widzę nikogo, kto by Platformie poważnie zagrażał (prócz niej samej), no i prócz trudności gospodarczych. Ale i na tym odcinku jest wciąż lepiej niż się łudzą przeciwnicy Tuska i Rostowskiego. Czy ktoś zwrócił uwagę, że GUS ogłosił świeżo, iż prognozy wzrostu PKB są realne a konsumpcja nawet odrobinę wzrosła?
Mnie by się podobało, gdyby w Polsce powstała nie partia konserwatywno-laicka (projekt Olechowskiego-Piskorskiego), choć i to byłoby pożądane w naszej endecko-chadecko-socjalnej mieszance piorunującej. Ale jeszcze bardziej by się przydała reanimacja idei liberalno-demokratycznej, a takie były korzenie Tuska. I na razie, choć on sam już o tym zapomniał, tylko jego ugrupowanie przechowuje jakieś jej elementy. Wolę to niż pobożne życzenia nowych demokratów Olechowskiego-Piskorskiego.
Komentarze
Panie Redaktorze,
Zgadzam się z Panem całkowicie.Wielu dziennikarzy lansujących Pana Olechowskiego i Piskorskiego nie zauważa że polskie społeczeństwo się zmieniło,to już nie jest ” ciemny lud” jak sądzi nieoceniony Poseł Kurski i kompletnie się nie zgadzam że Tusk jest bezideowy; jest taki jak większość społeczeństwa która wie że kompromisy są konieczne. Bawi mnie jak czytam krytyczne artykuły czy to z prawej czy lewej strony. Problem polega na tym że każdy z autorów pokładał w PO inne,często sprzeczne nadzieje i teraz wytykając np. niewprowadzenie podatku liniowego dla mnie osobiście uprawia doktrynerstwo i idzie na intelektualną łatwiznę. Tusk ma świadomość że są rzeczy możliwe i niewykonalne w danej chwili a walka dla samej walki nie ma sensu i to jest jego siła bo tak jak szef każdej dobrze działającej firmy wie że plan długofalowy to rzecz konieczna ale bez elastyczności i dostosowywania działań do zmieniających się warunków daleko się nie zajedzie.Z ciekawością będę obserwowała jak rozegrana zostanie sprawa in vitro i przyznam że właśnie to będzie dla mnie testem bowiem od początku byłam pewna że oddanie tej ustawy Gowinowi było tylko ruchem taktycznym, poprzez pozorne dowartościowanie ,próbą zneutralizowania grupy konserwatywnej. Dobrze pamięta ile kłopotów miał z nią w poprzedniej kadencji i ile czasu zajęło mu aby wreszcie publicyści przestali powtarzać jak mantrę że PO niczym nie różni się od PiS-u. Dlatego wiem że kierunek w „lewo” jest nieunikniony, nie na tyle jak chciałby to red.Żakowski czy red.Olejnik ale czy my sami naprawdę tego chcemy?
Dlatego kompletnie nie wierzę w jakiekolwiek szanse Olechowskiego a dziennikarz który wpatrzony i wsłuchany w tego Pana kompletnie nie reaguje na słowa że „on musi się dowiedzieć czego chce polskie społeczeństwo” całkowicie się kompromituje.To co, pojeździ, posłucha i czego się dowie? Dla mnie łatwiej zamówić sondaże.Natomiast już kompletnie nie mogę pojąć jak można lansować Piskorskiego.Z jednej strony przeczołgiwanie Palikota za „wpłaty studentów”, robienie afery z mieszkania Grasia a z drugiej udawanie że przyjmuje się do wiadomości tłumaczenia Piskorskiego „że Prokuratura umorzyła”. Dla mnie to co się dzieje wokół lansowania SD raczej kompromituje dziennikarzy aniżeli polityków. A tak w ogóle to mając świadomość inteligencji tego pana i jego niesamowitej smykałki do interesów jak i wyjątkowej umiejętności znajdowania konfitur od jakiegoś czasu się zastanawiam czy cała ta inicjatywa nie jest zwyczajnie dobrym pretekstem do spieniężenia majątku i zarobienia przy tym przez parę osób niezłych pieniędzy. Bo co do tej chwili mieli z tego członkowie SD? Teraz będzie żywa gotówka a przy okazji kampanii kilka utworzonych firm może legalnie przelać na swoje konta „trochę” tej śmietanki. Radzę dziennikarzom spijającym teraz każde słowo z ust Pana Piskorskiego uważnie śledzić przepływ tej kasy.
W moim odczuciu, największym problemem Polski staje się…premier Donald Tusk.
W tygodniu , który się właśnie kończy zdarzyły się dwie istotne sprawy:
1. Tusk, po swoim klasycznym „zabujaniu” w sprawie przyszłorocznych podatków/może wzrosną, a może nie wzrosna/ ostatecznie ogłosił że nie wzrosną.
Jeśli ktoś wierzy, że Tusk nie zagrał pół roku naprzód naszą gospodarką dla własnej kariery, to komuś takiemu ,życzę „bogatego Mikołaja ” na przyszłoroczną Gwiazdkę.
2. Bardzo obiecujące wyniki naszej gospodarki podane przez GUS . Niezależne badania systematycznie pokazują nam systematyczny spoadek aktywności konsumenckiej, mamy spory deficyt handlowy, niepokojące meldunki z zakładów pracy a GUS doskonale współgra z premierem. Gdyby było tak dobrze , SLD nie wyskoczyłoby ze swoją akcją oszczędnościową wobec funkcjonariuszy kościoła. Aż tak bezmyślni to chyba oni nie są, żeby bez żadnych przesłanek wchodzić na pewną minę?
Z uwzględnieniem powyższego, pozwolę sobie wyrazić upadek mojej wiary w jakiekolwiek pozytywne scenariusze.
Według moich odczuć, Tusk grając naszą gospodarką pod swoje indywidualne wyborcze cele mocno podtopi Platformę i nastąpi rozproszenie naszej sceny politycznej. Piskorski/krętacz z przedawnieniem/ z obecnym Olechowskim- wątłym cienie dawnego Olechowskiego, to duet nadający się do odegrania ról Pata i Pataszona przymierzających się do kolejnego swojego numeru , w wersji bardzo zaradnej/!!!/ .Aż szkoda ,że Dochnal nie jest do wzięcia…
Wszelkie mdłe kombinacje ustrojow0- paryjne, typu: liberalno-demokratyczna, konserwatywno-laicka etc. mogą w tym kraju zaistnieć wyłącznie podprogowo. Po tylo „ćwiczeniach” jakie Polska przeżyła w ostatnim dwudziestoleciu, to będą tylko stare , zużyte zupy do podgrzewania. Kościół , sądząc po niezwylke pewnym siebie zachowaniu funkcjonariuszy KK/oni się skupiają na finezji i popisówkach w swoich wypowiedziach, jest prawdopodobnie tak mocno okopany, że w każdym przypadku będzie „kto nie z Mieciem, tego zmieciem!”.
Muszę skończyć, bo chce mi się tylko krakać, a tego nie lubię. Jeśli będzie Wam , Drodzy Blogowicze smutno, przypomnijcie sobie dwóch niezłomnych wojowników Pawła i Andrzeja – to nasz czkawka, nasze smętne deja vu z początkowego okresu polskich przemian ustrojowych.Nie zdziwcie się tylko, kiedy nagle w przestrzeni politycznej pojawią się panowie Olszewski, Milczanowski, Moczulski itp.
Pozdrawiam,Sebastian
W Polsce etykiety typu liberalny, chadecki maja znacza. Wazne sa twarze i nazwiska lansowane przez media.
Ludzie tesknia za spokojem i przediwywalnymi politykami. Tusk moze i zmienia zdanie i kreci, ale jest zrownowazony. Dlatego ma duze szanse na trwanie na szczytach 😉
Olechowski jest sympatyczny i wiarygodny, ale leniwy. Teraz jest juz stary i skad ma czerpac energie ? Motyw zemsty ?
Piskorski jest biznesmenem i prywaciarzem. Nie wiem po co zajmuje sie polityka ?
ta polityczna mieszanka zawsze miesza w glowach wyborcow,ale dzis wyborca juz wie kto jest kto.Piskorski cwaniak polityczny probuje ratowac wizerunek Olechowskim ,moze kilka procent uda sie zdobyc.Ugrupowanie PIS-Kaczynskich ani to sprawiedliwe ani to prawe,to partia smutasow,nizadowolencow politycznych ,PO moze to slaby rzad ale swoje robi,partia fajnych chopakow,Tusk normalny chlopak ktory dobrze wie gdzie siedzi zlo,PSL to dupki ani do przodu ani do tylu.SLD z tym szefem to klapa ,maruda,mialczek.
Sebastian, 22.10. Podzielam „upadek Twojej wiary w jakiekolwiek pozytywne scenariusze.” Ja takiej wiary nigdy nie posiadałem uważając Tuska za lichego doktrynera ubogiego neoliberalizmu, oportunistę bez wiedzy, zasad, wizji przyszłości lub elementarnych zdolności przywódczych. Typowy wytwór sitwy kolesiów styropianowych opanowanego żądzą władzy i chorego na prezydenta. Taki typowy M. Kamiński. Nic nie oczekiwałem i nie oczekuję. Dokąd jakikolwiek przywódca nie wyrwie się z zaklętego kręgu opętania solidarnościowej głupoty, IPNowskiego obłędu odwetu, nienawiści do Rosji i podporządkowaniu dyktatowi kościoła, dotąd trudno liczyć na jakąkolwiek poprawę. Do rządzenia wystarczy kontynuacja bushowskiej doktryny „tittytainment”, i głupi naród wszystko kupi w parafii i w supermarkecie.
Spin doctor,
idealnie podzielam Pańskie analityczne uwagi na temat premiera. Od siebie podkreśliłbym całkowity brak kompetencji do piastowania najtrudniejszej posady w państwie. Tusk to człowiek , który skończył historię , roznosił bibułę i trochę pobawił się w politykę. Takich „fachowców „/wcześniej J.Kaczyński -mianował Marcinkiewicza/ „wkłada” się na premiera, żeby byli całkowicie bezwolnymi marionetkami. Wystarczy wyłączyć ścieżkę dźwiękową w telewizorze kiedy pokazują Tuska. Wówczas odbieramy język ciała bez zakłóceń. Tusk w wersji na niemo pokazuje
przestrach w spojrzeniu i niepewność, graniczącą ze strachem w gestach. Widać, że garnitur premiera, który nie jest dla niego wyrażnie go uwiera. Dlatego tak dramatycznie walczy o prezydenturę, gdzie obowiązki i kwalifikacje, w stosunku do premierostwa są wakacyjne.
Pozdrawiam,Sebastian
spin doctor pisze:
2009-07-26 o godz. 08:46
Znakomicie to podsumowales. Ja rowniez jestem pesymista, nie widze ani parti ani przywodztwa. A brak „elementarnych zdolności przywódczych” jest naga prawda polskiej polityki.
Wielu komentatorów zwłaszcza dziennikarzy zajmuje się tematem Olechowskiego z czystej potrzeby sensacji. Wiedzą, że nie ma on szans, ale i tak sztucznie podgrzewają atmosferę, aby pokazać się na wizji lub puścić komentarz na kilka linijek. To kandydat sztucznie nadmuchiwany, choć sam w sobie nie jest groźny. Przykro tylko, że tzw. poważni ludzie zajmują się nim z tak niskich pobudek.
Sam nie przekreślałbym Kaczyńskiego. Nie dla tego, że ma coś konstruktywnego do zaproponowania. Raczej, dlatego że Tusk coraz częściej się potyka na swojej ścieżce rządzenia. Mam wrażenie, że na początku premier wiedział, czego chce a teraz chyba złapał zadyszkę. Jeżeli nie weźmie się za siebie będzie zasilał słupki Kaczyńskiego przedłużając jego życie polityczne.
Nie wierzę też w powstanie partii konserwatywno-laickiej. Nawet PO i SLD nie chcą przepchnąć swoich laickich pomysłów, gdy dochodzą do władzy. Gdy przychodzi do konkretów to wymiękają.
Chyba tylko lichość i nijakość polskiej sceny politycznej może kogokolwiek skłaniać do poważnego zajmowania się Piskorskim.
Panie redaktorze, o ile zgadzam się z diagnozą, że nie widać alternatywy dla Tuska i nie jest nią Olechowski, to nie ma pan racji przy ocenie „pomysłów dla tych, którzy mają dość PO i klerykalizacji polskiej polityki (czyli hołdownictwa wobec Kościoła)”. Otóż nie będę się sprzeczał, czy „na ten pomysł wpadło już nie jedno pokolenie SLD-owskie”, rzecz w tym, że nie ma w tej chwili żadnej partii czy twarzy rzeczywiście firmującej taką postawę.
Pan nie patrzy z tej strony, za którą się wypowiada, więc nic dziwnego, że widzi pan to ze swojej perspektywy, ale ja mówię od siebie, co widzi człowiek, dla którego taka oferta byłaby rzeczywiście godna rozważenia.
SLD w szczególności jest wodniste i bezideowe, a jeśli podejmuje jakieś działania, kończące się krzykiem tego czy owego biskupa, to robi to nie z powodów przekonań, tylko kunktatorstwa. Zresztą krzyk biskupa zazwyczaj wtedy wystarczy, a ci krzyczą już nie wtedy, gdy im się coś zabiera, ale gdy się nie daje. Nadużywane też czasami jest porównywanie Napieralskiego z Zapatero choćby, bo ten pierwszy nigdy by się nie odważył na zmianę jakichkolwiek ustaw czy rozporządzeń odbierających kk władzę nad ludźmi. On nawet nie ośmiela się o tym jasno mówić – że celem jest zaprzestanie finansowania kk z budżetu państwa, pozbawienie kk wpływu na oświatę, odebranie zawłaszczonych w wyniku działania mafijnego układu na styku kk – państwo dóbr państwowych, itd. itp.
Oczywiście nie wiem, dla ilu ludzi taka postawa byłaby na tyle wiarygodna i atrakcyjna, z drugiej strony same takie hasła też nie wystarczą, by zaraz głosować na dane ugrupowanie/człowieka.
Wizja Tuska w roli prezydenta, Schetyny w roli przewodniczącego PO i wyborów, w których głosować będzie mniej niż 50% Polaków to wystarczający argument, aby popierać dążenia Olechowskiego i Piskorskiego. Tusk odmawiając wsparcia dla modernizacyjnego programu rządu Belki, dobitnie pokazał, ze ważniejsze są dla niego partyjne niż narodowe interesy. Dążąc do jednoosobowego kierowania partią, przejawiając nadmierne uznanie dla służb specjalnych w tym dla CBA i IPN, eliminując w brudny sposób Cimoszewicza, nie przejawiał przywiązania do reguł demokracji. Brak sukcesów w obszarze służby zdrowia, infrastruktury, telewizji publicznej i innych wskazuje na ograniczone uzdolnienia i możliwości. Bez konieczności jakiejkolwiek kohabitacji i usunięcia podziałów w społeczeństwie byłby prezydentem swojej partii a nie prezydentem wszystkich. Przykładowe dążenia Kwaśniewskiego są mu obce.
Wypromowanie SD na partie z kilku- kilkunastu procentowym udziałem głosów może pomóc w przerwaniu szkodliwej 80% dominacji elit post-solidarnościowych, które w 20 lat nie wykazały się dostatecznymi umiejętnościami. Interesy partyjne zdominowały interesy społeczeństwa i należy dążyć do zwiększenia konkurencyjności i pola wyboru. Trzeba wreszcie oderwać się od ośmieszania dokonań społeczeństwa z okresu od wojny do lat 80-tych, a zająć się modernizacją i rozwojem kraju. Wyniszczone wojną społeczeństwo wzrosło w 30 lat od 23 do 38 miljonów. Będące dramatycznie rozdarte między dwoma wrogimi obozami, bez pomocy kapitałowej, potrafiło zlikwidować analfabetyzm i bezrobocie, pobudować utwardzone drogi, szkoły i szpitale, stworzyć nowe uczelnie, teatry i stadiony, odbudować kompletnie zniszczoną stolice i jej zamek. Po 10 lat kompletnego zastoju lat 80-tych przesunęliśmy się wyrażnie do dołu na światowej liście krajów rozwiniętych i jakość nie możemy odrobić utraconego dystansu jak byśmy nie zdawali sobie sprawy ze wszystko ma swoja cenę a żyć na kredyt ubogiemu jest bardzo trudno. Dziś mamy spadek ludności i bezrobocie oraz gorsze stosunki z sąsiednimi krajami. Od kryzysu ratujemy się wyprzedażą majątku wypracowanego przez pogardzanych ojców a problemem narodowym jest wybudowanie kilku dwupasmowych ulic, mostów oraz pewnej ilości nowych dróg. Bez wejścia do Unii Europejskiej trudno sobie wyobrazić nowoczesną gospodarkę, powstanie rynku mieszkaniowego, tolerancyjne stosunki społeczne, wyważoną politykę zagraniczną.
Polsce po raz drugi po wojnie potrzebne jest większe zróżnicowanie sił politycznych gotowych do kompromisów i rozsądnych koalicji w imię dynamicznego rozwoju kraju oraz wyeliminowanie zjawiska mono-partii i nieuzasadnionej potęgi sił specjalnych.
Czytajac powyzsze wpisy mozna odniesc wrazenie, ze nikt w Polsce nie jest godzien dostapic zaszczytu bycia prezydentem. Osobiscie nie wierze w to, ale jest moja wiara mnie zawodzi i naprawde jest tak zle na rodzimej scenie politycznej, to czy nie pora powrocic do naszej starej, sprawdzonej, polskiej tradycji zapraszania na fotel glowy panstwa gosci zza granicy ?
Swoja droga, dokad nie zreformuje sie prezydentury (a wiec i calej konstytucji) sprowadzajac urzed prezydenta do roli prawie wylacznie reprezentacyjnej, dotad wybor glowy panstwa bedzie przedmiotem politycznych przepychanek w wykonaniu tych, ktorzy rzeczywiscie mniej lub jeszcze mniej zasluguja na preprezentowanie Polski. Odpolitycznienie prezydentury automatycznie otworzy droge do wyboru na ten urzad ludzi zasluzonych dla Polski, a nie dla danej partii politycznej. Nie brak w Polsce profesorow, tworcow kultury – ze tez poprzestane na tych dwoch basenach potencjalnych kandydatow do prezydentury, ale do prezydentury wlasciwie umocowanej w systemie konstytucyjnym RP, a nie ekspozytury partyjnej z niejasnymi prerogatywami, a wiec do urzedu bedacego uzasadnionym przedmiotem przetargow politycznych, jak to ma miejsce obecnie.
Nowa prezydentura bedzie miec jeszcze jeden atrybut: mozliwe bedzie bezbolesne wprowadzenie wyboru przez Zgromadzenie Narodowe, przez co pozwoli sie zmeczonemu politycznie spoleczenstwu odpoczac na jakis czas od politycznego bicia piany. Obecnie nic dziwnego, ze ludzie nie maja juz sily isc glosowac, przez co traci na tym demokracja.
A wiec wszyscy.
Pozdrawiam.
Wydawało się, że dzięki dotacjom dla partii politycznych z budżetu, karty zostały rozdane………..
Nasze tłuste karpie w cichym stawie poczuły się bezpiecznie.
Piskorski znalazł klucz do tego zamkniętego świata- pieniądze SD.
Czy okaże się płotką czy szczupakiem? Wszystko pokaże czas………..
Inny aspekt zagadnienia to nadzieja na normalność i zmiany, nie do przecenienia, co okazało się w przypadku Blaira, Zapatero, Sarkozyego, Obamy. Czy mając możliwość wyboru, szczególnie młodzi wyborcy, zrezygnują z szansy zagłosowania na NORMALNOŚĆ? Cień nadziei……..
Przy rozsądnym programie i rozsądnych nazwiskach, kto wie?
Z opiniami tych z Państwa, którzy nie dają Olechowskiemu szans na odegranie istotnej roli w wyborach prezydenckich nie zgadzam się.
Zgadzam się natomiast z tymi, którzy twierdzą, że Lech Kaczyński nie jest pozbawiony szans na reelekcję.
Dlaczego? Otóż IMHO:
1. Do gry wkraczają osoby, których wpływu i możliwości tak naprawdę nie znamy, jak np. Czempiński, który swym wywiadem na temat narodzin PO, której to partii i Tuskowi na pewno tym wywiadem nie pomógł a przy tym spacyfikował nieco ewentualne przyszłe ataki na Olechowskiego jako byłego agenta wywiadu PRL, którego, zdaje się, on sam był oficerem prowadzącym.
2. Olechowski jest członkiem dość tajemniczej organizacji, „Trilatereal Commission”, gromadzącej bardzo wpływowe postaci współczesnego świata, w tym kilka nietuzinkowych indywidualności z Polski, Wandę Rapaczyński, Macieja Ziębę, Marka Belkę, Jerzego Baczyńskiego i Janusza Palikota. Jest tam także Zbigniew Brzeziński. Nie wiadomo, czy to oznacza, że będą one używać swych wpływów do support’owania Olechowskiego ale jeśli?
Ciekawa będzie dalsza postawa Palikota, co w tej kwestii może wskazywać na odpowiedź.
Z tego że akurat red. Szostkiewicz, pod nosem przełożonego, ma wątpliwości co do szans Olechowskiego nie można jeszcze wyciągać wniosków bowiem zbyt dobrze wiedzą oni, że gdy wchodzi się na konklawe papieżem to wychodzi kardynałem.
3. Pozytywną ocenę Olechowski otrzymał również od Aleksandra Kwaśniewskiego, co może mieć niebagatelne znaczenie, poza wszystkim chociażby dlatego, że aktualnie jest on Przewodniczącym Europejskiej Rady ds. Tolerancji i Pojednania powołanej przez Europejski Kongres Żydów do zwalczania przejawów rasizmu i antysemityzmu w Polsce, czyli reprezentuje środowisko którego lekceważenie byłoby politycznym błędem.
4. Co do szans Lecha Kaczyńskiego, to w Niemczech aktualnie trwa polityczna ostra dyskusja dot. Traktatu Lizbońskiego. Jeśli okaże się, że Niemcy przyznają sobie prawo weta w kwestii obowiązywania praw wynikających z postanowień traktatu na terenie Niemiec, to Lech Kaczyński uzyska kolejne polityczne pole do walki o to, by takie samo prawo miała RP i słusznie zresztą.
Wykazując, że sprzeciwia się temu by – „Deutschland, Deutschland über alles” – spodziewał się będzie wzrostu poparcia w odniesieniu do przeciwnika, który miał dziadka w Wehrmachcie.
Opinie Szanownych: Spin Doktora, Sebastiana, Thomasa i Andrzeja uważam za ciekawe, choć nie wszystkie z prezentowanych przez nich tez mnie przekonują.
Pozdrawiam, Nemer.
Prof. Bronisław Łagowski analizuje w ostatnim „Przeglądzie” szanse Olechowskiego na prezydenta: „Spośród wszystkich polityków branych do tej pory pod uwagę Olechowski ma najlepsze kwalifikacje. Znajomością rzeczy, przede wszystkim polityki zagranicznej i gospodarki przewyższa Tuska i Kaczyńskiego razem wziętych. Posiada też fason dyplomatyczny, którego tamci nie mają. Mieliby Polacy znowu prezydenta, którego nie musieliby się wstydzić przed zagranicą i przed sobą”.
Niestety ! Mędrzec Łagowski na tylko jeden głos.
Jacobsky pisze:
2009-07-26 o godz. 16:13
Szanowny Jacobsky.
Uważam, że poza wskazanymi, potencjalnymi kandydatami na funkcję Prezydenta RP znajdują się także znani z działalności politycznej o niekwestionowanym autorytecie, którzy kandydować nie chcą bądź wiedzą ze nie mają szans chociażby z tej racji, że nie uczestniczą w partyjnych bijatykach.
Mam wrażenie, że nie tylko są głęboko rozczarowani tym, co w naszej Ojczyźnie się dzieje po dwudziestu latach ale też po części czuja się za to odpowiedzialni.
Są to np. prof. Karol Modzelewski, który zaproponował nazwę „Solidarność” dla tego rodzącego się ważnego ruchu w 1980 roku i młodszy o 18 lat od niego Zbigniew Bujak, który w 1991 roku miał odwagę za tę „Solidarność” przeprosić.
To kompletnie różni ludzie, dysponujący wyjątkowym potencjałem intelektualnym, przyzwoici, z przeszłością którą mogą się chlubić i choć nie wolni od politycznych błędów, to potrafiący dokonać ich oceny i wyciągać z nich wnioski.
Mam wrażenie, że dla nich rzeczywistość w naszym Kraju jest tak rozczarowująca i są tak sfrustrowani, że nie przejawiają politycznej aktywności. Nie dziwię się temu zresztą, jeśli wobec Włodzimierza Cimoszewicza, w którego komitecie wyborczym był prof. Modzelewski, funkcjonariusze postsolidaruchowi zastosowali tak ohydną metodę mającą go skompromitować a czołowy architekt prowokacji to były pupilek i przyjaciel Tuska. („Al długoręki” przekonał się jednak, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ i Tusk nie daje się mu trzymać na smyczy, tak jak to sobie może wyobrażał).
Z kolei koncepcja Millera, by Prezydent wybierany był przez Zgromadzenie Narodowe nosi ze sobą groźbę dalszego obniżania się frekwencji w kolejnych wyborach ale zgadzam się, że konieczne jest aby się zdecydować, czy mamy mieć system kanclerski czy prezydencki. Jeśli prezydencki, to raczej preferowałbym wybory bezpośrednie.
Pozdrawiam, Nemer.
@rs_ pisze – dokładnie – postawa laicka jest w Polskiej polityce nieobecna niemal od samego początku. Warto zauważyć że Kościół oszukał młodą polską demokrację. Ułatwiła mu to obecność JP2 i teraz widzimy do czego to doprowadziło – nie wiem o co chodziło tym ludziom w latach 80-tych kiedy popierali opozycję ( zdaje się że nie o wolność ale o siłę wpływu na komunistów – devide et impera – przecież olbrzymia lista TW w szeregach kościoła oraz fakt, że za komuny miał się całkiem nieźle – popatrzcie na wybudowane wtedy świątynie – wskazuje że grali po 2 stronach barykady…czyli w istocie przeciwko interesom wszystkich i komunistów i opozycji, ale za to WE WŁASNYM)- z dzisiejszej perspektywy widać, że na odzyskaniu niepodległości skorzystał w twardy materialny sposób Kościół właśnie i to kosztem szalenie zadłużonego i biednego państwa Polskiego. Nigdy tego kościołowi nie wybaczę.
@Aszo – „Ale jeszcze bardziej by się przydała reanimacja idei liberalno-demokratycznej, a takie były korzenie Tuska. ” – tu napisze tak: liberalizm to przede wszystkim wolność osobista, wyznania i obyczaju. Dopiero z tych wolności może wynikać wolność gospodarcza. Dzisiejszy rząd stara sie po prostu sprzedać co sie da – banki, przemysł, bezpieczeństwo i prawo nawet – wszystko sa to pozycje do sprzedania. Te rządy latynoamerykanizują nasza gospodarkę, podczas kiedy na świecie tendencje sa przeciwne -i to doskonale współgra. Widać że w dobie kryzysu świat wróci do interwencjonizmu państwa i rośnie zapotrzebowanie na regulacje rynku – choćby finansowego. Podobnie nawet w USA wzrasta popyta na bezpieczne państwo ( nie policyjne- ale socjalne właśnie). My jednak będziemy sprzedawali coraz to nowe instytucje i to kapitałowi z zachodu. Dlaczego to gra? Bo to zachodnie zapotrzebowanie trzeba sfinansować pieniędzmi z kolonii a nie zapominajmy, że wszystkie zachodnie przedsiębiorstwa inwestujące w Polsce ( i nie tylko) doskonale opanowały technikę dystrybucji strat i centralizacji zysków….
Doskonałym kandydatem na prezydenta może być aktualny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. W czasie dwóch kadencji wykazał wielką kulturę, niezależność, obiektywizm i godność męża stanu.
spin doctor pisze:
2009-07-27 o godz. 08:30
Szanowny Spin Doktorze.
Zgoda, prof. Jacek Majchrowski to rzeczywiście bardzo dobry kandydat – moim zdaniem też. Tak trudno dziś o dobrych kandydatów na prawdziwych mężów stanu.
Pozdrawiam, Nemer.
Ossa,
pozwolę sobie nieco zbrukać panegiryczne wynurzenia prof.Łagowskiego o panu Andrzeju Olechowskim, którego kiedyś darzyłem sympatią,
1.Andrzej Olechowski w momencie, kiedy wszedł w układ z Piskorskim, stracił wszelkie kwalifikacje na godny urząd prezydenta. Tak się u nas porobiło, przez niekończące się „bagienne” rewelacje z życia naszej polityki, że nasza stępiona wrażliwość na podstawowe wartości osobowościowe dotyczące ludzi od których zależą losy narodu, państwa, że informacja prokuratury dotycząca pana Piskorskiego, o tym że sfałszował dokumenty legalizujące jego majątek robi na wszystkich wrażenie śladowe. Nie wspomnę o jego europoselskim biznesie na zalesianiu gruntów rolnych, co uczynił jako pierwszy, kiedy się o tym biznesie dowiedział/ prawdopodobnie głupi odruch,żeby nikt go nie ubiegł/.
W moim systemie wartości, Andrzej Olechowski, którego nie bulwersują takie” figle”
jego kompana- pokazuje brak predyspozycji moralnych do wysokich funkcji państwowych. Jak to świadczy o jego kwalifikacjach dyplomatycznych, kiedy na samym wstępie powrotu do polityki wchodzi na min.ę, która na pewno odpali podczas kampanii.
2.Andrzej Olechowski, to człowiek ukształtowany w mentalności i wartościach z epoki wstępującego neoliberalizmu. To w nim siedzi jako pochodna jego całej drogi życiowej.
Sytuacja radykalnie się zmienia, światowe buldogi szaleją pod dywanem, same nie wiedząc o co walczą, a prof. Łagowski spokojnie lansuje starszego pana Olechowskiego , który na wiarę pan profesora odnajdzie w sobie potencjał do znalezienia się w obecnej, zwłaszcza przyszłej epoce.
3. Olechowski jest kiepskim politykiem, bo poniósł porażkę w rywalizacji z Tuskiem w PO. To jest znaczący element jego prawdziwych kwalifikacji do polityki. A Tusk to w końcu nie np. Putin.
4. prezencja Olechowskiego, to oglądanie czaru dawnych wspomnień. Wystarczy popatrzeć na niego aktualnym wzrokiem żeby zobaczyć: momenty starczego zagubienia, twarz gasnącego salonowca po przejściach, a kiedy idzie -niestety -biedaczek powłóczy słabnącymi nogami.
Pozdrawiam,Sebastian
spin doctor pisze:
2009-07-27 o godz. 08:30
Nie jestem krakowianinem, ale karierę tego działacza śledzę i zgadzam się z Tobą.
Tak na marginesie dodam, że sam mam jeszcze jedną propozycję kogoś bardzo sensownego na to stanowisko, o czym napomykałem a blogu DP.
Wniosek z tego wpisu jest taki, że kandydatów sensownych, „państwowców” z autorytetem, wiedzą, doświadczeniem i stosownymi umiejętnościami jest w kraju dużo. Niestety nie w aktualnej „bazie danych” – czytaj nomenklaturze naszej post i Solidarności. .
Pozdrawiam – Lech.
Podejmujac dyskusje w kontekscie zblizajacych sie wyborow prezydenckich w Polsce , dajmy sobie odpowiedz na pytanie KIM DLA NAS PREZYDENT RP I CO OCZEKUJEMY Z JEGO STRONY? Czy wogole ten Urzad w uwarunkowaniach Polski jest potrzebny, czy tez jest to jedynie efekt mody politycznej na posiadanie prezydenta?
Konstytucyjnie nie jest Polska przygotowana do dwuwladzy, ktore de facto istnieje i mamy doowody na to, na ile jest ona szkodliwa dla wielu interesow kraju.Osobiscie jestem zwolennikiem ukladu lub inaczej systemu kanclerskiego.
Osobiscie ani Tusk ani Olechowski ani Piskorski ani tym bradziej Lech Kaczynski nie kwailfikuje sie do Urzedu Prezydenta RP.
Niech mi ktos rzeczowo udowodni potrzebe funkcjonowania Urzedu Prezzydneta, bo ja raczej jestem w stanie udowodnic o bezsensie tegoz Urzedu i ogromnej oszczednosci finansow budzetowych.Ale czy w kraju nad Wisla komus zalezy nad logicznym i sensownym mysleniem?
ja jednak pozostanę przy mojej nadziei że wokół SD uda się stworzyć nową jakość, która znormalizuje obraz naszej sceny.
Nemer,
Dzieki za komentarz. Prof. Modzelewski to moim zdaniem jedna z wielu interesujacych kandydatur, ktore moga przyniesc prezydenturze, nawet tej w obecnym ksztalcie, wiele dobrego. Rowniez wspomniany przez spin doctora Jacek Majchrowski wydaje sie byc interesujacym kandydatem (tylko czy sam kandydat bylby zainteresowany ?).
Natomiast co do samego ksztaltu prezydentury to jestem zdecydowanie za systemem „kanclerskim”. System prezydencki, nawet w swej silnej formie (Francja) moim zdaniem nosi w sobie gen dwuglowia (ktore przejawia sie spoob bardziej lub mniej symetryczny – lub asymetryczny, w zaleznosci od interpretacji), co zupelnie niepotrzebnie komplikuje porzadek prawny i funkcjonowanie administracji.
Jestem pewien, ze Polsce nie brak potencjalnych dobrych prezydentow. Trzeba tylko odpartyjnic ich wybor, wlasnie poprzez redefinicje funkcji. Co do kwestii wyboru zawsze mozna znalezc rozwiazanie posrednie (cos na wzor amerykanski dla przykladu), o ile oczywiscie potrzeba komplikowac rzeczy, ktore mozna zalatwic w prosty sposob.
Pozdrawiam.
Lech,
Tak na marginesie dodam, że sam mam jeszcze jedną propozycję kogoś bardzo sensownego na to stanowisko, o czym napomykałem a blogu DP.
Och nie… tylko nie magrud…
Pozdrawiam.
„Wyrazistość już była, teraz Tusk potrzebuje konsolidacji poparcia, a do tego potrzebuje nie gwiazdorstwa, lecz przekonania jak najszerszej grupy wyborców, że PO warto ponownie powierzyć rządy w Polsce.”
Ano właśnie. W tym celu Tusk powinien zrezygnować z udziału w wyborach prezydenckich i zamiast tego skupić się na wygraniu dla Platformy drugiej kadencji parlamentarnej. To by się bardziej przysłużyło Polsce i, przy okazji, sławie samego Tuska. Nie jestem fanem obecnego rządu, jego główną zaletą jest to, że *nie* jest rządem PiSu i przynajmniej częściowo podzielam oskarżenia pod adresem Tuska, iż skuteczną politykę poświęca na rzecz przyszłej kampanii prezydenckiej. I właśnie dlatego niechże Tusk zrezygnuje z prezydentury, uwolni się od psychicznego obciążenia „nie narazić się nikomu”. Polska zyska to, że najbliższy rok nie będzie zdominowany przez kampanię prezydencką, a jeśli Platforma wygra wybory za dwa lata, unikniemy straszliwego zamieszania (zmiany na wszelkich stanowiskach, zmiany priorytetów polityki) wywołanych zmianą premiera.
@spin doctor:
Głównym zajęciem Jacka Majchrowskiego przez drugą już, niestety, kadencję prezydenta Krakowa, jest dbanie o interesy „jego” uczelni wyższej, zwanej obecnie Krakowską Akademią (dawniej KSW, czyli Krakowska Szkołą Wyższa AKA Kup Sobie Wykształcenie). Nie sądzę, aby z fotela prezydenta Polski pan Majchrowski mógł bardziej dopomóc KSW niż z fotela rezydenta Krakowa, dlatego nie przypuszczam, aby Jacek Majchrowski urzędem prezydenta RP był zainteresowany.
Ciekawe, czy papierkiem lakmusowym kandydata na prezydenta mógłby być jego stosunek do klerykalizacji polskiej polityki.
Burzliwa dyskusja pro i contra Olechowski sprawiła, że się waham. Każdy lepszy od Lecha K., to prawda. Zastosowałabym tu jeszcze zasadę „primum non nocere” – też ją spełnia. Wiek? Od czasów Reagana wiemy, że to nie tak istotne.
Majchrowski jest dobrym pomysłem, ale nie na tę kadencję. Albo jeszcze ktoś z grona szacownych profesorów z autorytetem, szerokimi horyzontami i zdolnościami koncyliacyjnymi?
Ufff, jak to dobrze, że nikt w tym kontekście nie wspomina pani Kwaśniewskiej….