Czeski żart
Nie to mnie dziwi, że czeski konceptualista wysmażył za grube pieniądze swoje dzieło na użytek Brukseli, lecz to, że w naszych mediach zawrzało. Ten odruch stadny mnie frapuje zwłaszcza u młodszego pokolenia. Może to zwycięstwo zza grobu PiSowskiej polityki historycznej?
Patriotyzm i duma narodowa mogą mieć przecież także inne oblicza niż to lansowane przez obóz PiS-u i ojca Rydzyka. Patriotyzm nie wyklucza krytycznej refleksji o błędach i winach narodu, ani poczucia humoru pozwalajacego śmiać się z tego, co godne śmiechu czy kpiny w narodowym życiu.
Kto się obraża na artefakty? Zwłaszcza tak ulotne? Za dwa miesiące nikt nie będzie pamiętał o instalacji Czecha? Trzeba mieć głęboki kompleks niższości czy kompleks ofiary, by traktować takie produkcje paraartystyczne z śmiertelną powagą obrażonej dumy narodowej. W Brukseli od wielu lat można dostać żartobliwe rysunki podkpiwające z stereotypów na temat narodów członkowskich Unii.
Dzieło Czecha wpisuje się w tę tradycję, ale środkami bardziej nowoczesnymi. Mnie one nie rozbawiły, ale głównie dlatego, że mam nieco inne poczucie humoru i nie śmieszy mnie przedstawianie Bułgarii jako klozetu. Nieczytelny jest też dla mnie dowcip z księżmi i zakonnicami w Polsce dźwigającymi niczym amerykańska piechota morska na Pacyfiku podczas walk z Japończykami flagę tęczowej koalicji. Lepiej rozumiem zrobienie z Francuzów permanentnych strajkowiczów czy z Włochów obsesjonatów piłki nożnej. Cóż, popatrzyłem, poszedłem dalej.
Czy zawsze nasze media muszą dawać odpór w takich sytuacjach? Rozumiem jeszcze interwencje, ilekroć jakiś ignorant napisze o ,,polskich obozach zagłady” lub pomyli powstanie warszawskie z powstaniem w getcie warszawskim. Jestem daleki od posądzania tych zagranicznych dyletantów o świadome szkodzenie dobremu imieniu Polski, ale rzecz faktycznie zasługuje na reakcję (warto pamiętać, że i my robimy błędy, pisząc o historii innych narodów, a czasem wręcz deptamy komuś po odcisku, gdy np. wspominamy o tureckim ,,ludobójstwie” na Ormianach, choć sam uważam reakcję turecką za histeryczną).
A kto zna język angielski, ten wie, że wyrażenie ,,Polish death camps” nie jest jednoznaczne – można je rozumieć jako obozy na ziemiach polskich i zwykle w tym sensie bywa używane, na co wskazuje kontekst, w jakim się ono pojawia. Nie spotkałem w głównych mediach anglojęzycznych materiału, w którym by Polaków nazwano budowniczymi obozów zagłady czy autorami zagłady Żydów.
Teraz szykuje się nowa odsłona tego dramatu omyłek i nieporozumień. Wkrótce wejdzie na nasze ekrany holywoodzki film o żydowskich partyzantach, braciach Bielskich. Niedouczeni patrioci już zapowiadają protesty i bojkoty pod pozorem, że film robi bohatera z mordercy Polaków cywilów. Nic to, że zarzuty te wielokrotnie oddalono w pracach historyków tematu. Dla szownistow i antysemitów każdy pretekst dobry, by zagrać na emocjach i kompleksach. Ale może się mylę, może tym razem nie damy się złapać na ten haczyk. Więcej będę miał do powiedzenia, kiedy obejrzę ,,Opór”.
Komentarze
W filmach fabularnych opisujących jakieś wydarzenia historyczne nie musi być prawdy takiej, jaka powinna być w książkach naukowych lub filmach, ale dokumentalnych. Te drugie służą jako źródło wiadomości, te pierwsze mają bawić.
Czy Sienkiewicz był historykiem, czy tylko pisarzem? Czy obrazy w filmowej trylogii miały rzeczywiście miejsce? Najprostrzy przykład to obrona Częstochowy. Nie przypominam sobie żadnego artykułu napisanego przez historyka, który by to potwierdził.
Swego czasy można było obejrzeć amerykański film (chyba „Być albo nie być”) pokazujący okupację hitlerowską w Polsce. Czy ktoś miał zamiar z tego filmu uczyć się historii? Nie przypuszczam.
Wstępne informacje o filmie „Opór” już pokazują, że dyskusja będzie „histeryczna” a nie historyczna. A przecież jest to tylko film fabularny.
Panie Redaktorze,
jako reprezentant młodszego pokolenia, oświadczam, że nie zawrzałem i stadnych odruchów nie przejawiam 🙂 Proszę jednak zauważyć, że ta czesko-unijna instalacja ma charakter wybitnie międzynarodowy, i że rola autora sprowadza się właściwie do kompilacji pomysłów „instalacjonistów” z różnych krajów UE (pomysł z „Okinawą” też jest rodzimy). Nb. może się okazać, że z całej czeskiej prezydencji akurat częśc artystyczna zostanie zapamiętana najlepiej 🙂
Jeśli idzie natomiast o film „Opór”: historia braci Bielskich dość dobrze pokazuje trudności w stworzeniu spójnej, polsko-żydowskiej narracji o wzajemnych relacjach obu stron w czasie wojny. Gdybym był Żydem bądź nawet widzem z jakiegoś kraju „neutralnego”, uważałbym zapewne działaność tego oddziału za jednoznacznie bohaterską. Patrząc jednak z polskiej perspektywy, sprawa wygląda gorzej – jestem w stanie zrozumieć dokonywane przez „leśnych Żydów” akcje rekwizycji żywności, natomiast nie mogę zaakceptować prowadzonych wspólnie z partyzantką radziecką, niesprowokowanych (!) ataków na miejscowe oddziały AK. O tym mrocznym aspekcie działań Bielskich pisze zresztą nie „Nasz Dziennik” czy inne nacjonalistyczne pisemko, ale poniedziałkowa „Wyborcza”:
http://wyborcza.pl/1,75480,6147557,Wojna_polsko_ruska_pod_bokiem_niemieckim.html
Osobiście nie sądzę, by informacje o tej „drugiej stronie medalu” znalazły się w filmie – nie dlatego oczywiście, bym wierzył w żydowski spisek w Hollywood, ale z uwagi na charakter amerykańskich superprodukcji, lubujących się w jednoznacznym określaniu przeciwstawnych postaw. Spodziewam się zobaczyć w filmie żydowskich partyzantów, esesmanów, i może gdzieś w tle jakąś bliżej niesprecyzowaną (polską? białoruską? rosyjską?) ludność cywilną. Ale może się mylę.
Pozdrawiam
Geograf
Myślę, Panie Redaktorze, że wrażliwość na tego rodzaju dowcipy wynika też z osobistych doświadczeń. Pamiętam swoje odległe pobyty w Bułgarii, szczególnie jeden w kampingu koło Warny. Kamping był kategorii „S” i dopiero na miejscu okazało się, że ichnia kategoria „S” odpowiadała mniej więcej naszej czwartej, a może i dalszej, jeśli są jakieś dalsze. Duże budy dla psów, w których mieszkaliśmy, stały na wielkim zboczu (znakomity trening dla osób z chorym kręgosłupem). A ubikacje były kucane, jak w całej Bułgarii i stały rzędem kabina przy kabinie, ale – zapewne dla przewiewu – od dołu wycięto spory pas blachy, tak że z daleka widać było kto gdzie urzęduje i co robi. Przy czym system spłukiwania był szeregowy, tak że kiedy jedna osoba spuściła wodę, to płynęła ona wartko, podmywając nogi w całym rzędzie.
Zamilczę o innych zwyczajach, które zapewne wynikały z wielosetletniej niewoli tureckiej, ale wrażenia wszystkich znanych mi turystów z pobytu w Bułgarii zahaczały zawsze o te specyficzne toalety. Zapewne nie zmieniło się to zbytnio do dziś i czeski artysta też to zauważył i twórczo przetworzył.
Czeski humor i surrealizm 😉
Czy może być coś bardziej absurdalnego niż „Poland as a bunch of crazy pro-gay monks” ? 😯 Nie bawi Pana grupka Litwinów a la Manneken Pis sikających na ruską granicę? Bułgarzy są obrażeni, bo toalety są tureckie 😯 Woleliby jakiś symbol korupcji albo służb specjalnych? Holandia tonąca w morzu z wystającymi minaretami, to wizja piekła po niderlandzku. Słowacja jako kawał wędliny ściśniętej sznurkiem o barwach węgierskich, Rumunia jako park rozrywki z Drakulą, Szwecja – nierozpakowany karton z Ikei z Grippenem w środku, górzysta Łotwa z podpisem „Ach, gdybyśmy tak mieli góry” itd.
David Czerny miał niezły pomysł, wzbudził zainteresowanie i dyskusję, czegóż chcieć więcej?
Nie wiem, czy dobrze widzę, ale grupka zatykająca tęczową flagę na polskim kartoflisku, to nie księża i zakonnice, a czterech facetów w habitach…
Nie zgodze sie z Panem, ze to ignoranci posluguja sie okresleniem „polskie obozy zagaldy”. Z mego montrealskiego podworka wiem, ze dziennikarze „The Gazette” to bynajmniej nie sa ignoranci, ale osoby dobrze wyksztalcone, znajace historie, w tym historie narodu, do ktorego naleza. Za to wiedza oni doskonale dla kogo pisza o „polskich obozach zaglady”: pisza dla ignorantow, ktorych po tej stronie Oceanu nie brak. I dlatego wypadalo interweniowac, jak to czynily organizacje polonijne czy polskie placowki dyplomatyczne.
Pisze Pan, ze „Polish death camps” to nie jest okreslenie jednoznaczne i uprawiedliwione kontekstualnie, geograficznie, itp. Tak sie sklada, ze znam dobrze jezyk angielski i zyje na codzien otoczony angielszczyzna. Ciekawym jest, ze PBS (publiczna telewizja w USA) produkuje rzetelne programy historyczne poslugujac sie okresleniem „Nazi death camps”. Nigdy nie uslyszalem tam o „Polish death camps”. I jakos wszyscy rozumieja o co chodzi ogladajac emisje PBS, ale tezta siec telewizyjna jest w pewnym sensie szczegolna pod wzgledem reprezentowanego poziomu. Problem z „Polish death camps” jest natomiast taki, ze przecietny czytelnik gazety w Ameryce Polnocnej (bo tam uzywa sie tego niezdarnego okreslenia) ma sporo klopotow z umiejscowieniem Polski na mapie Europy, nie mowiac o historii najnowszej, a zatem niuanse historyczne, ze to byly niemieckie obozy, ale na ziemiach polskich sa zbyt zlozone dla Johna Doe, ktory wyczyta o „Polish death camps” w codziennej gazecie i wbije sobie do glowy, ze to byly … polskie obozy. Moze o to chodzi.
Pisze Pan obojetne co, Panie Redaktorze, aby tylko pasowalo do Panskiej wizji rzeczywistosci. A tym czasem spor z dziennikarzami, ktorzy pisali o „Polish death camps” toczyl sie przez lata, tak jakby zmiana „Polish” na „Nazi” kosztowala tyle wysilku ze strony piszacych. Zmiana wlasnie w imie tego, czego Pan jest tak wielkim oredownikiem: pojednania i zrozumienia.
Pozdrawiam.
Natomiast co do wszelkich prob wyprodukowania jakiejs syntezy majacej symbolizowac dany narod czy kraj: pomysl rownie idiotyczny co debilny. Oraz przejaw wybitnej arogancji artysty (mowie generalnie, a nie o Czechu, ktory popelnil omawiane wyzej dzielo sztuki), artysty, ktory uwaza sie za na tyle genialnego, ze z tej genialnosci stac go na wyprodukowanie owej syntezy, i to w odniesieniu do kazdego z 27 krajow.
Skutki jak widac, co oczywiscie nie usprawiedliwia histerycznych reakcji ze strony mediow. I ma Pan racje piszac, ze za dwa miesiace nikt nie bedzie pamietac o artyscie i jego dziele.
Pozdrawiam.
Bracia Czesi znani są ze specyficznego – brakującego nam – humoru. Mnie się osobiście ta a’la pop art produkcja (z surrealistycznym i zarazem
„z-przymróżeniem-oka spojrzeniem „na północ” – w opcji czeskiej – spojrzeniem) podoba. Odwrócę problem – dlaczego oni, Czesi, tak akurat nas widzą ? I czy w tym spojrzeniu, happeningowym i „jajowym” nie ma wielu ziaren prawdy……. I wpierw spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie logicznie i racjonalnie, próbując przy okazji zgłębić przyczyny takiego właśnie stanu rzeczy. I więcej humoru oraz dystansu – przede wszystkim do siebie samych. Nasze ułomności (cywilizacyjno-kulturowe przede wszystkim) – właśnie w przestrzeni wiary religijnej, praktyk kościelnych, stosunku do „Innego”, napuszoności wobec naszej historii i dokonań patriotycznych (mogą być przecież brak pod uwagę zupełnie z „innego-punktu-widzenia”) – i są z tytułu „nie-dzisiejszości” i XIX-wiecznej proweniencji – w dzisiejszej Europie powodem naśmiewań, humoru, „pokazywania języka” itd. O antysemityzmie, rusofobiach, szczepieniu katolicyzmu z narodowym/patriotycznym mniemaniem, megalomanii nie wspominając. Bracia Czesi mają o wiele zdrowszy stosunek do tych spraw.
Wyzwolenie polega nie tylko na oderwaniu się od konotacji ideolo… Jak to miało być w roku AD’89 Panie Redaktorze ?!: to miało objąć też sferę religijną (tu są źródła kato-endecji), nad-wyraz-narodową (czyli nacjonalistyczną), megalomańską wobec historii etc.
Bardzo mi się happening czeski „aus Bruxelles” podoba. Może tak trzeba leczyć moich Rodaków z megalomanii, uwielbienia własnego „ja” i „historii” (jak uważa L.Stomma to są polskie mity narodowe, niezwykle szkodliwe dla „dziś”): i to jest też niewymierna korzyść przynależności do UE – peryferia musi siłą inercji – czyli przynależności – być włączona w „światowy-obieg-idei”.
Pozdrawiam.
WODNIK53
C’mone, Jacobsky, Dear Friend!. Ty wiesz i ja wiem, ze Polish death camps oznacza po angielsku przede wszystkim lokalizacje tych obozow, a nie kto ich zbudowal. I Gospodarz tego blogu tez wie, bo tez zna angielski dosc dobrze…
Czy Nalkowska nie miala swiadomosci kto te obozy zbudowal, kiedy zaraz po wojnie pisala o „polskich obozach”? Nie mam pod reka Medalionow, ale ktos to juz kiedys cytowal w jakims artykule. Podobno w nowszych wydaniach zostalo to „poprawione”.
Ja tam na histerykow of historii i patriotyzmu po prostu macham reka. A swoja droga te reakcje to rzeczywiscie posmiertne (oby) zwyciestwo braci Kaczynskich, ktorzy uwielbiaja takie staroswiecke i napuszone reakcje.
Szanowny Panie Redaktorze
Na pewne moje watpliwosci pod adresem Pana tekstu odpowiedzial juz Jacobsky, nie bede wiec powtarzal tych samych argumentow. Potwierdzam jego obawy, czy nazwa „Polish death camps” oznacza tylko geografie, tu, w Ameryce Pln., jak to Pan dobrotliwie sugeruje. Do subtelnosci terminow nalezy posiadac duzo wiedzy i dobrej woli. Obu w tym samym czasie. Obu elementow brakuje wsrod amerykanskiej publiki i jej mediach. Wydaje mi sie, nie pierwszy raz, ze widzi Pan wszedzie panoszacy sie antysemityzm. Radzilbym odrobine umiarkowania i realizmu. Obok antysemityzmu i klasycznego rasizmu w nowoczesnych spoleczenstwach panuje ogolne przyzwolenie na tworzenie obrazliwych stereotypow w stosunku do innych nacji i grup spolecznych. Wystarczy od czasu do czasu wybrac sie do kina lub przeczytac komercyjny kryminal amerykanski z „international intrigue”. Chyba pamieta Pan „Borata” i jego komercyjny sukces? Czy nie sadzi Pan, ze zamiast definiowac poszczegolne anty-izmy powinnsmy raczej dazyc do uniwersalnego unikania wszelkich skrzywien tego typu?
Pozdrawiam
Przykro mi jesli zasmiecam.To jeszcze nawiazanie do poprzedniego tematu.
Trolin
Przeczytales co gospodarz napisal? Dziecko zostalo porzucone w Kosciele. Moze miejsce bylo desperacja matki lub ojca, ale jest to tez jakis wyznacznik. Czy ty musisz byc az tak glupi by wymagac od ksiedza by postapil iracjonalnie w stosunku do swoich zasad i zerezygnowal z chrztu?
Ale ja widzę Panie Redaktorze coraz bardziej prawidłowe reakcje. Najpierw było niedopuszczenie polskich specjalistów do kontroli gazociągów, najbardziej oczywiście protestowali niedopieszczeni zwolennicy PiSu, tymczasem polska chata była w tym momencie z skraja. Teraz to ? fajny dowcip.
Podsumowując ? kto protestuje, ten ma kompleksy niższości.
Panie Redaktorze.
Pisze Pan o polskich kompleksach i pełna zgoda.Ale proszę zwrócić uwagę kto te kompleksy ciągle w Polakach podsyca i nie mówię tu wcale o PiS-e.Dla mnie najbardziej zakompleksioną grupą zawodową w naszym kraju są właśnie dziennikarze, gdyż to oni każą nam ciągle wstydzić się za naszych polityków, turystów, emigrantów, za naszą homofobię czy zaściankowość. To nasze media codziennie pokazują polską „niemożność”.Przez ostatnie lata ciągle powtarzano jak to ciągniemy się w ogonie za takimi gigantami jak Łotwa czy Litwa, jak pada nasze szkolnictwo a polska młodzież jest coraz gorsza itd..Doprowadza mnie do szału gdy słyszę te pełne zachwytu głosy polskiej elity dziennikarskiej nad wspaniałym amerykańskim systemem i nad jakością tamtejszej polityki. Proszę się jednak zastanowić czy jest drugi demokratyczny kraj gdzie rodzinne klany rządziłyby przez tyle kadencji a gro społeczeństwa po pokazaniu mapy Europy jest w stanie pokazać jedynie Paryż i Rzym.Tak się złożyło że swego czasu miałam okazję poznać osobiście jedną z osób która do niedawna rządziła światem i dlatego to co się dzieje obecnie wcale mnie nie dziwi.
Przestańmy wreszcie mówić jacy to inni są wspaniali i mądrzy a my tylko ciągle ciągniemy się w ogonie. Zacznijmy wreszcie się doceniać. Teraz dziennikarze każą nam znowu wpadać w nowe kompleksy gdyż ponoć inni tak wspaniale radzą sobie z kryzysem a tylko u nas nic się nie robi. Ja natomiast zastanawiam się na czym ta wspaniałość innych polega, dlaczego mam wierzyć że są lepsi od naszych, że ich sposoby są lepsze od naszych. Przez tyle lat suchej nitki nie zostawiono na naszej elicie politycznej, wszyscy byli lepsi i mądrzejsi od nas a teraz proszę spojrzeć na mapę EŚ i ocenić kto wygrywa. To nie polskie społeczeństwo jest zakompleksione, nie polska młodzież czy polscy przedsiębiorcy ale nasi dziennikarze zajęci bieganiem od studia do studia i nie mający nawet czasu na dokładne przeczytanie gazet i portali.
Przepraszam za te gorzkie słowa pod adresem Pana kolegów ale wydaje mi się że jeżeli mamy w Polsce rozpocząć jakąś nową poważną debatę to musi ona dotyczyć jakości naszych mediów i jedyne kompleksy jakie mam ich właśnie dotyczą.
Harald Schmidt za 20 lat bedzie wygladal jak p. Szostkiewicz teraz – stary pryk dla którego obojetnym jest przeklamywanie historii. Obraz degrengolady „elyt” i tzw. „warszawki”….
Ja przypomnialem sobie karykarury z niemieckiej prasy po podpisaniu traktatu monachijskiego – czeski Prezydent Hacha walony po golym tylku –
podpis : „Prager Schinken wird geklopft !” czyli praska szynka jest klepana….
Dno !
Panie Redaktorze,
intelekt Amerykanów i innych nacji spoza Europy jest jakby z innej półki dlatego powinno być jednoznaczne określenie: German death camps in Poland. Wtedy jest naprawdę wszystko jasne, także dla nich. Bez naszego gdybania i myślenia życzeniowego!
Skoro obraz polskich sług bożych podnoszących kolory tęczy jest dla pana nieczytelny, to proszę jeszcze wyobrazić sobie dzidziusia w sutannie na dnie probówki z pipetą w tle, a jako tło nałożyć choćby Murzyna ściskającego ręce wyborców przed Białym Domem tak w roku 1880.
Może takie skojarzenia pozwolą panu inaczej ocenić wizję naszego sąsiada z Czech.
I nie jest tak, że taki pojedynczy fragment jest uogólnieniem całości, ale żal, że właśnie ten fragment tak z tej całości wystaje, że wszędzie go widać.
P.S.
Natomiast co do tego „deptamy”, to pierwszy raz takie słowo spotykam. Do tej pory chyba nawet Czesi mówiąc po polsku używali słowa „depczemy”?
Helena 21.44
Polish death camps, it is perfectly clear, that is Polish that camps, that is included location, and the ownership, a zatem kazdy interpretuje na swoja korzysc, prawda?
Gaza death camp=Polish death camps?
Sorry, prosze czytac that jak death
dzien dobry !!!!!!!!!
jak zawsze na poczatku jest pytanie: co autor chcial pokazac?
i odpowiedz jest jedna
to co odbiorcy widza lub sadza ze widza
interpretacja to my i tylko my
jedno jest pewne rozmawia sie i to jest wazne
pozdrowienia 😀
Jakobsky:
Dla każdego, jako tako znającego historię II Wojny Swiatowej wyrażenie „polish death camps” nie powoduje żadnych wątpliwości co do tego, kto kogo tam mordował, a może być używane w charakterze dość często spotykanego i powszechnie akceptowanego opisu pewnych zjawisk społecznych, niekoniecznie wiernie oddających prawdę historyczną. Natomiast dla wszystkich innych, którzy nie mają zielonego pojęcia gdzie Polska leży i jaka była jej rola w ostatniej wojnie światowej słowo „polski” ma jedynie czysto abstrakcyjne, pozbawione jakichkolwiek skojarzeń znaczenie.
W związku z tym uważam, że dalsze przykładanie zbyt wielkiej wagi do roli „narodowych przymiotników” w coraz bardziej globalizującym się świecie wydaje się słabo uzasadnione. Podam przykłady:
– Angielski klub piłkarski, będący własnością rosyjskiego biznesmena, w którym grają prawie sami obcokrajowcy, nadal nazywamy angielskim klubem, i nawet gdyby grali tam wyłącznie Rosjanie, sprowadzeni specjalnie w tym celu, wszyscy nadal będą ich nazywać angielską drużyną, pomimo że z Anglią łączy ją tak naprawdę jedynie lokalizacja stadionu.
– Chińczyk, posiadający w Polsce firmę produkującą i eksportującą, powiedzmy, damskie majtki i zatrudniający swoich skośnookich rodaków cały czas umieszcza na swoich wyrobach metkę z napisem „made in Poland”i nikomu np. w USA nie przyjdzie do głowy, aby kwestionować polskość tego produktu, podczas gdy z Polską łączy go jedynie lokalizacja zakładu.
Na takiej samej zasadzie można przyjąć, że były to polskie obozy zagłady. Bardziej zainteresowani na pewno bez problemu dowiedzą się natomiast komu i w jakim celu one służyły. Wobec powyższego wszelki protest wydaje mi się uzasadniony tylko i wyłącznie w przypadku rażącego i z rozmysłem czynionego gwałcenia faktów historycznych.
Pozdrawiam!
Helena,
widzisz, tak sie sklada, ze czasem Ciebie oburza szklanka do polowy pusta, ktora dla mnie jest wciaz do polowy pelna, a czasem jest na odwrot. Wszystko zalezy od punktu widzenia, prawda ?
Zdaje sie, ze Nalkowska nie pisala „Medalionow” dla Montrealczykow czy mieszkancow Toronto, ale dla tych, ktorzy zywo w pamieci i przed oczyma mieli dopiero co zakonczony koszmar, i doskonale rozumieli skrot myslowy autorki. Nie wyjezdzaj zatem prosze z Nalkowska tylko wytlumacz mi, dlaczego w XXI wieku trzeba lat bojow sadowych, zeby niektorzy dziennikarze nie wykrecali sensu historii wiedzac, ze czyniac to wyrzadzaja krzywde wspommieszkancom tego samego miasta.
W imie pojednania i wzajemnego zrozumienia ?
Kto wie, moze to tez jest sposob na pojednanie.
Pozdrawiam.
kubajurek – 23;16 – czy ty sobie z nas wszystkich kpisz?
Dziecko porzucone w kościele było w dobrym stanie zdrowia, nie chore, nie umierające. Nie było żadnego powodu, aby je chrzcić nawet nie przewinąwszy wcześniej. Można było spokojnie zaczekać, aż znajdzie się dla niego rodzina zastępcza, czy adopcyjna… No, tylko że wtedy mogłoby się okazać, że nowi rodzice, to np. luteranie ❗
Obol,
juz Twoje pierwsze zdanie:
„Dla każdego, jako tako znającego historię II Wojny Swiatowej…”
wskazuje na to, ze dalsza czesc Twego wywodu nie ma zadnego zastosowania do przecietnego czytelnika prasy np. w USA czy w Kanadzie. I nie sadze, zeby globalizacja, ktora sie podpierasz miala jakiekolwiek znaczenie dla tej dyskusji. My nie dyskutujemy o lokalizacji i wlasnosci fabryk butow czy ciuchow, ale o lokalizacji konkretnych fabryk smierci, z ktorymi to fabrykami zwiazana jest cala sfera pojec (nie koniecznie chodzi tutaj o slogan reklamowy), symboli (nie koniecznie chodzi tutaj o logo) i problemow (nie koniecznie chodzi tutaj o kiepska jakosc wyrobow).
Generalnie mowiac, moim prywatnym zdaniem, istnieje jednak pewna roznica miedzy ladunkiem emocjonalnym przypisanym do zwrotu „angielski klub pilkarski” i do okreslenia „polski oboz zaglady”.
Pozdrawiam
znajac dosc dobrze z roznych racji Czechy i Slowacje ( w tym pewne koligacje rodzinne), siegajac pamiecia do pewnych zaszlosci pomiedzy Polska i byla Czechoslowacja, jakiekolwiek akcenty wysmieszajace Polse nie sa dla mnie zdziwieniem. Mam swoja realistyczna odcene tzw. sympatii narodu czeskiego czy slowackiego wzgledem narodu polskiego.
Innym niejako – nader wymownym – akcentem jest wyobrazenie Polski z punktu widzenia lokalizacji Radia Maryja i powiazania w takim czy innym ukladzie kleru katolickiego z seven colors for gay.s and lesbyans.Czy aby zaklamania ukryte pod czarnymi sutannami sa az takie zaskakujace i nieprawdziwe> Moze pora zrzucic z siebie purytanskie sztuczne szaty i spogladnac prawdzie w oczy. Ktos kiedys powiedzial ” Jak cie widza, tak cie pisza”, Alez gto sie wydaje byc aktualne !!!!!!!
Bynajmniej ja tak widze Polske z ogromnego dystansu
Panie Redaktorze, czy Pan musi pisać takie bzdury ? Turcy rzeczywiście dokonali ludobójstwa na Ormianach. Wzięcie słowa ludobójstwo w cudzysłów jest jednym z dowodów Pana ignorancji historycznej.
Jacobsky – nie wiem czy Nalkowska pisala Medaliony dla jakiejs okreslonej nacji. I nie mysle zeby uzywala , jak to nazywasz , skrotow myslowych. Ona pisala z pewnoscia dla czytelnika, ktory czytajac Medaliony ma minimum dobrej woli, aby zaufac pisarce. Takiej dobrej woli z pewnoscia nie maja ci wszyscy, ktorzy groza procesami sadowymi bo uslyszeli gdzies wyrazenie „Polish death camp” i niezaleznie od kontekstu i oczywistej wymowy tego wyrazenia, postanowili sie „obrazic”.
Jakobsky:
Nie mieszkam w USA i nie wiem w jakim celu przeciętny obywatel tego kraju kupuje prasę, ale trudno będzie Ci przekonać kogokolwiek, że zadowala się wyłącznie lekturą tytułów. Każdy normalny człowiek reaguje w ten sposób, że jeżeli widzi elektryzujący go tytuł artykułu prasowego, to zagląda głębiej celem zaspokojenia swojej ciekawości. A tam powinien dowiedzieć się jaki związek ma tytuł artykułu z jego wewnętrzną treścią. Jeżeli tego nie czyni, to mamy jasny dowód, że sam tytuł równiez go mało interesuje, czyli zwisa mu i powiewa czyje obozy, na czyjej ziemi i w jakim celu ktoś tam postanowił sobie zbudować. Gdyby był naprawdę zainteresowany, toby się doczytał. Opinii ślepego o odległości do celu nikt raczej nie bierze poważnie.
Gdyby jednak znależli się tacy, którzy używając sformułowania „polskie obozy zagłady” świadomie próbowali manipulować historią, to czeka ich prawdopodobnie taki sam sukces, jak tych co próbowali ukryć prawdę
Katynia. Trzeba mieć bowiem świadomośc, że globalizacja ma nie tylko same minusy.
Helena:
Wydaje mi sie, ze „Medaliony” Nalkowskiej nie sa zbyt popularne w Kanadzie i USA i nawiazywanie do tej ksiazki w kontekscie „Polish death camps” jest pusta retoryka. Jest to ksiazka nieistniejaca na polnocnoamerykanskim rynku czytelniczym. Nie wiem, czy publika polnocnoamerykanska po latach tworzenia stereotypow i polprawd o II wojnie swiatowej, nie jest przekonana moze nie o calkowitym wspoludziale, ale o milczacym uczestnictwie Polakow w Holokauscie, stad termin powyzszy doskonale pasuje do teorii. Ale my tutaj dyskutujemy o stereotypach, kreowanych przez media, a nie o udokumentowanej prawdzie historycznej.
Pozdrawiam
Panie Redaktorze!
Czeski artysta mial swoje 5 minut ? i o to mu chodzilo. Nie rozumiem wielkiego oburzenia, troche prowincjonalne. Zreszta czeskie spojrzenie na swiat jest tak inne od polskiego, ze czasem trudno uwierzyc ze to bracia ?Slowianie zza miedzy. Prosze spojrzec na czeska kinomatografie czy tez literatura, potrafia zachowac dystans do swiata. Polacy biora wszystko bardzo serio, no i miluja sie w martyrologii. Taka narodowa natura.
A propos Polish death camp, znam angielski dosyc dobrze, mieszkam w kraju anglojezycznym i zgadzam sie ze to wyrazenie moze oznaczac lokalizacje. Zalezy po prostu od kontekstu. Uwazam ze reakcja Polakow jest czasami wrecz histeryczna. Ja zas reagowalabym bardziej na mylenie Powstania w Gettcie z Powstaniem Warszawskim.
Co do filmu o partyzantach zydowskich mozna sie spodziewac skandalu. Kazdy film dotyczacy czasow wojennych ukazujacy Polske w innym swietle jest u nas przyjmowany zle. A zydowskie spojrzenie na AK, czyli polskich bohaterow tez bywa bardzo rozne, odwoluje sie na przyklad do ksiazek Grynberga (Zwyciestwo).
I na zakonczenie: od Pana Redaktora az takiej ignorancji historycznej sie nie spodziewalam: Turcy dokonali ludobojstwa na Ormianach. Zreszta liczna spolecznosc ormianska naciska na rzad turecki by otwarcie przyznal sie do ludobojstwa (genocide) zanim Turcja dolaczy do EU. Jest to sprawa bardzo znana. Za ten cudzyslow naleza sie ormianskim ofiarom przeprosiny!!
Redaktorze, Czesi maja specyficzny typ poczucia humoru, który zresztą ogromnie lubię. Przykład – na Male Stranie, gdzieś 200 m od stacji metra Malostranska, w kierunku Kampy jest cegielnia Hegerta, w której obecnie jest muzeum Franza Kafki. Na dziedzińcu muzeum jest rzeźba, przedstawiająca dwóch osobników, oddających mocz na mapę Czech i u nikogo nie obraża to uczuć narodowych. Wyobraża Pan sobie reakcję naszych tzw. ugrupowań patriotycznych (dość paskudna odmiana katoprawicy) gdyby u nas ktoś wystawił taką rzeźbę?
Jedno ale: dlaczego ‚obwinia się’ Czechów o zaprezentowanie Bułgarii jako toalety? Pomysł czeski był taki, by zamówić dwadzieścia siedem rysunków prezentujących kraje u artystów z tych krajów. Bułgarię jako toaletę przedstawiła więc Bułgarska artystka — Elena Jelebowa; Polskę — Leszek Hirszenberg.
PA2155:
Wyrażenie „milczące uczestnictwo” to taki sam oksymoron jak: gorący śnieg, dobry faszysta czy syjonistyczny antysemita. Takie określenia mile łechczą miłośnika poezji, w dyskursie politycznym są natomiast nośnym, ale całkowicie zbędnym, wywołującym niepotrzebne emocje zamulaczem. Od milczącego uczestnictwa do – chociażby nie całkowitego – współudziału bardzo daleka droga i nie ma żadnych podstaw, aby to drugie pojęcje automatycznie utożsamiać z tym pierwszym. Nawet niespecjalnie rozgarnięty człowiek w USA czy Kanadzie jest w stanie zauważyć ewidentny brak związku i wątpie, aby dał się nabrać na tak prymitywnie naciąganą retorykę.
Mnie, osobiście, histeryczne reakcje na wyrażenie „polish death camps”przypominają lament ortodoksyjnego muzułmanina, który spoglądając na postawionego na polu, przypominającego chrześcjański krzyż stracha na wróble, głośno domaga się jego usunięcia z powodu obrazy uczuć religijnych i głębokiego sprofanowania świętej ziemi arabskiej.
Muszę się przyznac, że czeski dystans kształtowany szwejkowskim oglądem świata zdecydowanie bardziej mi odpowiada
do
rysberlin pisze:
2009-01-18 o godz. 14:16
Pytanie naiwne; bo liczy sie li tylko tekst.
Po leca m lekture SJL o patriocie.
Z powazaniem.
MA
Obol:
Nie bede wglebial sie dla Ciebie w znaczenia semantyczne pewnych pojec. To Twoja sprawa. Stwierdzam jedynie fakt, ze niewiele wiesz o polnocnoamerykanskiej publice i jej zachowaniach, co konczy nasza dyskusje. Reszte Twoich stwierdzen to wolna konfabulacja na zadany temat, ktora ma niewiele wspolnego z rzeczywistoscia. Wybacz, moze to niezbyt uprzejme stwierdzenie z mojej strony, ale niezbity fakt.
Pozdrawiam
Helena,
jak rozumiem, jest to wiec kwestia zaufania. W moim przypadku: zaufania do dziennikarza, ze wie co pisze.
Tak sie sklada, ze jesli chodzi o montrealskich dziennikarzy, ktorzy z uporem godnym lepszej sprawy pisali o „Polish death camps”, to moge Cie zapewnic, ze jestem pewny, ze wiedzieli oni doskonale, co pisza. Nie znaczy to jednak, ze moja pewnosc oparta jest na zaufaniu. Mialem okazje zetknac sie blizej z ta wlasnie czescia diaspory, podczas organizacji wystawy „I ciagle widze ich twarze”. Na szczescie ta wiedzaca, co pisze czesc stanowi mniejszosc, zas reprezentacja spolecznosci zydowskiej, z ktorej udzialem wystawa doszla do skutku jako wspolny projekt dwoch spolecznosci montrealskich: zydowskiej i polskiej nie tylko wyraznie dystansowala sie od poslugujacych sie zwrotem „Polish death camps”, ale tez wyrazala pewien niesmak wobec ich nieprzychylnego stanowiska w sprawie samej wystawy, wystawy bedacej projektem fundacji „Shalom”.
Jak widzisz, nawet dobra wola jest pojeciem wzglednym. A wmawianie komukolwiek, ze procesujac sie o nieuzywanie wyzej wymienionego zwrotu jest brakiem dobrej woli wobec poslugujacego sie tym zwrotem to po prostu bezczelnosc z Twojej strony. Nie po raz pierwszy zreszta.
Natepnym razem zaufaj prosze komus, kto napisze, ze dana nacja rzadzi swiatem, i ze z tego powodu, oraz np. z powodu uprawiania lichwy czy spekulacji sama zasluzyla sobie na zgotowany jej kiedys los. Nie ma sie o co „obrazac”, prawda ?
Pozdrawiam.
Obol,
„Nie mieszkam w USA i nie wiem w jakim celu przeciętny obywatel tego kraju kupuje prasę…”
Dziekuje. Nie ma wiecej pytan.
Pozdrawiam.
PA2155:
Trudno, abym wiedział więcej o pólnocnoamerykańskiej publice i jej zachowaniach od kogoś mieszkającego tam na stałe. Nie możesz mieć do mnie o to pretensji. Liczyłem jednak na to, że sprowokuję Cię do tego, iż chętnie podzielisz się odnośnie tego tematu swoją wiedzą, ale pewno się zawiodłem. Jakobsky jest zdecydowanie mniej tajemniczy i chwała mu za to.
Ps.
Zupełnie trafnie zdiagnozowałeś dalszą częśc mojego wpisu. Rzeczywiście, paskudna konfabulacja.
Obol:
Opis przecietnego Amerykanina lub Kanadyjczyka, co on wie, czuje, rozumie to bylby temat na kilkadziesiat ksiazek. Zwlaszcza na temat historii. Nie podejmuje sie strescic tego w krotkim wpisie. Jacobsky staral sie opisac w sumie epizod jednego zlosliwego stereotypu antypolskiego w Montrealu, miescie z dosc duza i wplywowa mniejszoscia pochodzenia zydowskiego. Moim srodowiskiem sa kregi akademickie i to wszystko, co Ty wyobrazasz sobie o tym, jak odbierany i weryfikowany jest sterotyp prawdy wsrod, badz co badz elity intelektualnej, jest czysta fantazja. Glownym zrodlem wiedzy jest telewizja i to telewizja popularna. Jest dobrze, gdy ktos oglada PBS lub CNN. Po ksiazke, zwlaszcza dobra monografie historyczna siega sie rzadko. Wsrod kregow niewyksztalconych ta sytuacja bedzie o 2-3 poziomy gorsza, bo ludzi dnia codziennego bardziej obchodzi skandal obyczajowy w Hollywoodzie, niz dochodzenie prawdy o przeszlosci. Dlatego Twoje opinie nazwalem konfabulacja. Rowniez przyklady, ktorymi ilustrujesz swoje opinie.
Pozdrawiam
do
PA2155 pisze:
2009-01-19 o godz. 22:19
Czyli jak wszedzie.
do
ella34 pisze:
2009-01-19 o godz. 03:05
Zachecam do lektury o AK; przyda sie do nastepnego wpisu; moze nas oswieci.