Złota horda. Po debacie
Napisałem przed debatą, że tylko z obowiązku publicysty obejrzę debatę wyborczą w TVP. Że prezydent Komorowski słusznie postąpił, nie biorąc udziału w tym turnieju. I że powinniśmy wrócić do przedwojennej zasady, że prezydenta Polski wybiera parlament. Po debacie mogę tylko dodać, że „nadal tu stoję i inaczej nie mogę”.
Przyjęta formuła – dziennikarz TVP prowadzi, ale nie pyta ani nie komentuje – pozwoliła Grzegorzowi Braunowi nie spotkać słowa sprzeciwu, gdy wzywał publicznie do uwięzienia polityków PO. Takie votum na 1050-lecie chrztu Polski.
Przez półtorej godziny usłyszeliśmy pobożne życzenia i obietnice (niepoparte podaniem źródeł ich sfinansowania, zwłaszcza że często mówiono o obniżaniu lub likwidacji tych czy innych podatków), deklaracje polityczne na poziomie teleturniejów wiedzy obywatelskiej lub popijaw studenckich, bon moty w rodzaju od Wilczka do Wilka albo bez Boga ano do proga, no i naturalnie lawinę zarzutów i pretensji do obecnej władzy i do Polski „okrągłostołowej”.
Jeżdżono po Unii Europejskiej, Zachodzie, NATO, Ukraińcach i Ukrainie, chwalono silną armię, silną prezydenturę i politykę „nasza chata z kraja”, patriotyzm gospodarczy, ochronę polskiego biznesu przed korporacjami i sieciówkami. Słowem coś a la Korea Północna nad Wisłą. Na tle Dudy, bezbarwnego i przepuszczonego przez maszynkę polityczno-medialnych speców, szczerzej (co nie znaczy mądrzej) wypadali Kukiz i Korwin, a nawet Kowalski czy Wilk.
Palikot przyjął taktykę przedstawiania się jako jedyny sprawiedliwy w tej politycznej Gomorze – modernista i liberał przeciw konserwatywnym troglodytom. To mogło chwycić wcześniej, dziś już nie, bo Palikot jest mniej więcej tak samo wiarygodny jak „konserwa” lub stuprocentowi naturszczycy typu Wilka czy Tanajdy.
W morzu bredni zdarzały się wysepki sensu, to jasne. Lecz generalnie debata nie była żadną debatą, tylko okazją do samopromocji osobistej i politycznej. Komentatorzy będą teraz usiłowali wyczytać z tego show jakieś prognozy prezydenckie i parlamentarne. Zauważą ataki na ludowców, PO i PiS ze strony niektórych aktorów tego teatrzyku czy dystans Korwina do JOW-ów. Ale co z tego?
Albo co ze straszenia wojną z Rosją, do jakiej rzekomo prze Ameryka? Szczerze mówiąc, nie dziwię się tym, którzy „ubogaceni” tym teatrem grozy w wydaniu dziesięciorga prezydenckich pretendentów, zaczynają pakować manatki, bo nie widzą dla siebie przyszłości w kraju, który byłby rządzony według serwowanych im recept.
Taka debata, jaka demokracja. Ale to za proste. To my ponosimy część odpowiedzialności za to przykre widowisko, a nie demokracja. Demokracja stwarza ramy formalne, my, obywatele, media, politycy, wyborcy, wypełniamy je treścią. Ktoś w końcu podpisywał deklaracje poparcia dla tej złotej dziesiątki, w tym dla ludzi, takich jak Grzegorz B. Ktoś zapraszał go do mediów. Ktoś bronił pomysłu debaty z udziałem tej dziesiątki plus prezydenta. Ktoś uczestniczył w kampanii nienawiści i pogardy. Prezydent słusznie odmówił. Nie powinien przykładać ręki do tej antypolityki. A złota horda nie może uskarżać się na wykluczanie z debaty. Bierze w niej udział w mediach tradycyjnych i internetowych intensywniej niż prezydent, niestety.
Wiem, że raz przyznanych praw w demokracji się nie cofa. Ale obecna kampania prezydencka budzi mój prywatny sprzeciw tak mocny, że zgadzam się z tymi, którzy proponują powrót do systemu przedwojennego, w którym prezydenta Rzeczpospolitej wybierał parlament. Wtorkowa pseudo-debata tylko mnie w tym utwierdziła.
Komentarze
Nie ma znaczenia w jakim systemie wybierany będzie prezydent. Bracia Kaczyńscy i podobni im politycy wraz z Kościołem Katolickim narzucili sposób i język debaty publicznej. Wprowadzony język nienawiści i polityczne aspiracje Kościoła doprowadziły do aktualnego stanu politykę polską. Dobro obywateli nie ma znaczenia. Działania wyżej wymienionych obnażyły słabość demokracji, pokazując jak w zgodzie z zasadami demokracji można ją niszczyć.
ostjan, 5 maja o godz. 19:21
–
Bardzo trafny komentarz.
Tyle, że nic nie „narzucono”, tylko zatęchłe praktyki rzucono na podatny grunt wspólnoty plemiennej, niezdolnej zaakceptować i wesprzeć transformacji w społeczeństwo obywatelskie.
Niemniej, żadna debata nie zmieni faktu, że wybór jest pomiędzy dwiema postawami:
a/ głosować na Komorowskiego i zachować przynajmniej chwiejne i podgniłe, ale nie rujnujące wprost Polski status quo
b/ głosować inaczej, lub nie iść – i intronizować do władzy absolutnej Kaczora, gubiąc resztkę demokratycznej wolnościowej i Polski, jaką mamy.
Pozdrawiam.
Problem i Pana ból w tym, że dwaj Panowie K podbierają trzeciemu Panu B.K, tak przynajmniej wynika ze spadających słupków P.Prezydenta i wzrastających obydwu Panów K. Są po prostu granice oportunizmu u rządzących, poza którymi wyborca już nie wytrzymuje, inaczej nie jestem w stanie wytłumaczyć tych przesunięć.
Zgadza się, żenujące widowisko .
Jeden z pomysłów: przedstawiciele polonii w sejmie. Mieliby stanowić prawo, w zamian za stosowne apanaże, któremu nie będą podlegać.
Muszę się napić. Na trzeźwo nie a rady słuchać tego bełkotu.
Napiję się za Pana Reaktorze, skoro Pan na służbie. Współczuję.
Debata się odbywa.
Kwalifikacje intelektualne do kandydatury demonstruje wyłącznie Palikot, niestety przy braku tych osobowościowych (czego już dowiódł).
Najbardziej groteskowe są występy delegatów partii parlamentarnych, tak co do treści jak i formy (Złota Malina dla Jarubasa); wirtualne formaty z gutaperki, modo Duda czy Ogórek nie zasługują nawet na wzmiankę.
Dominują ilościowo (re)prezentacje żulii i gimbazy, ew. czystej formy teoretyków infantylizmu.
Wygrywa jeden spoza tych dziesięciu, walkowerem a rebours – za godną nieobecność.
Czym niestety dowodzi co najwyżej dogłębnej niepotrzebności tego urzędu w ogóle.
Niemcy tez wybireaja prezydenta przez Parlament i system dziala bardzo sprawnie.
Powinnismy sie na Niemcach wzorowac- w polityce zagranicznej i gospodarce-spoleczna gospodarka rynkowa Niemiec jest bardziej wydajna niz amerykanska,angielska czy francuska.
Bierut-Komorowski nie podejmujac debaty z kontrkandydatami pokazal tylko niebywaly ogrom pychy.
Bede glosowal za zmiana wladzy.
Kandytat Szostkiewicz, gdyby taki startował, w sprawach dotyczących bliskiej zagranicy Polski, to by dopiero wszystkim pokazał i zachwycił !.
A tak swoją drogą, czy Pan Redaktor w ostatnich 5 latach słyszał wywiad z Panem Prezydentem, gdzie dziennikarz dążyłby do celu tak dociekliwie jak Pani Tadla w rozmowie z A. Dudą? Dobrze byłoby zobaczyć wywiad Pani Red. J. Paradowskiej z Prezesem PIS ale równie dobrze byłoby, gdyby np. red. R. Ziemkiewiecz czy red. Warzecha rozpytali Pana Prezydenta. I tak sobie myślę, że chyba bardziej prawdopodobna byłaby rozmowa z Prezesem. Pan Prezydent jest nieprawdopodobnie ostrożny w kontaktach z dziennikarzami, którzy mogliby zadać niewygodne pytania.
@ Szostkiewicz
„Z góry wiadomo, jak żałosne to będzie widowisko.” Jak widać pan redaktor oprócz wielu „zdolności” ma także zdolność jasnowidzenia. No ale cóż tym razem przepowiednia kompletnie nie wyszła. Przestrzelone, pudło. Debata, poza dwoma (no, może trzema) uczestnikami, całkiem się udała. Zgrabnie zredagowane wypowiedzi, brak gaf i niezręczności, umiarkowane emocje. Pan Grzegorz Braun zaprezentował się najlepiej, rozluźniony, uśmiechnięty, no i przede wszystkim niepoprawny politycznie, co jak sądzę zostanie w Polsce docenione. No cóż, demokracja to dobra rzecz, ale żeby móc z niej korzystać, trzeba być na tyle dojrzałym, by nie bać się strażników poprawności politycznej.
Debatę zdecydowanie wygrał urzędujący Prezydent, Bronisław Komorowski. Niestety, ale taka jest prawda.
Cały wywód napisany do z góry przyjętej tezy: debata beznadziejna, kandydaci beznadziejni, jedyna słuszna opcja to pan komorowski. Ale tak to jest jak się z góry zakłada, że ktokolwiek jest coś w stanie sensownie wytłumaczyć w góra 2 minuty. Prawda boli tak bardzo, że tak bardzo szkalujecie Pana Brauna?
Na początek wystarczy skasować przepis o obowiązku debaty w ustawie o TV. Zastanawiam się, kto ten przepis wymyślił?
Śmieszne
Wybory proporcjonalne złe- żądać nowej ustawy – a potem na odwrót
Finansowanie partii ze składek złe – żądać nowej ustawy – a potem na odwrót
Podatek od aut zły – żądać nowej ustawy – a potem płakać na ceny paliwa
Wybory prezydenta powszechne złe – żądać nowej ustawy – a potem na odwrót
I tak we wszystkim po kolei
To się nazywa sraczka demokratyczno- legislacyjna. Tyle to warte, co i całe polskie myślenie o demokracji.
A w sprawie dyskusji choć raz p.Szostkiewicz ma rację. Aktualny prezydent jest prezydentem i należy mu się szacunek. Stawianie jego osoby obok psychicznych oszołomów to poniżanie całego państwa. I niepoważne traktowanie społeczeństwa.
> Przyjęta formuła – dziennikarz TVP prowadzi, ale nie pyta ani nie komentuje – pozwoliła Grzegorzowi Braunowi nie spotkać słowa sprzeciwu, gdy wzywał publicznie do uwięzienia polityków PO.
Kwestia formuły? W niedzielę mijałem billboard Janusza Korwina Mikke, który obiecywał skazanie „Donalda T., Ewy K.” i jeszcze paru innych osób, łatwych do zidentyfikowania. Nie bardzo widzę różnicę między nim, a wypowiedziami Grzegorza Brauna.
No coz,
mozna sprawe komentowac tak czy siak, wyglada jednak na to,
ze urzedujacy prezydent rzucil na ring bialy recznik.
Jak mowi stale polskie przyslowie: nieobecni nie maja racji.
Po ostentacyjnym okazaniu przez obecnego prezydenta lekcewazenia swoich wyborcow, byloby zupelna niedorzecznoscia, gdyby komukolwiek przyszlo do glowy oddac na niego glos w najblizsza niedziele.
Kandydaci na urząd dość jednoznacznie ocenili obecną politykę wewnętrzną i zewnętrzną naszego rządu.
Jeżeli tak myślą również ich wyborcy, to znaczy że PO buja w obłokach a pan Komorowski żyje w oderwaniu od rzeczywistości,
Wybory będą testem, papierkiem lakmusowym przed tymi ważniejszymi- do sejmu.
60% posłów bawi się w politykę od 1989 roku.
Czas na zmianę, nowe twarze i koncepcje?
Cala dzisiatka kandydatow to obelga i wstyd. Od kazdego jedzie kapusta i schabowym. do magla nie do polityki! zasciankowcy, prowincjusze, komendianci, gangsterzy. Jesli juz pasuja do salonow politycznych cywilizowanej czesci Europy to jako kelneraki do noszenia brudnych talerzy bo zaden nie ma kwalifikacji na sommeliera. Hanba dla nas wszystkich i poruta. bezczelne pyski i arogancja to jedno co ta banda ma do zaoferowania. A najgorsze to to, ze wiekszosc durnego narodu cieszy sie z cyrku, jak malpy. Oj durni my durni.
pawel markiewicz
6 maja o godz. 11:04
No coz,
szanownemu Panu nie pozostanie chyba nic innego, jak zaglosowac
na inny narod.
Zreszta, sadzac po braku polskich znakow w tekscie, szanowny Pan juz zaglosowal.
Mam nadzieje, ze tam gdzie Pan przebywa jest Panu dobrze, wygodnie i bezpiecznie.
Tylko po coz opluwac tych, ktorzy zostali w domu?
Dlaczego czynic im zarzuty, ze chcieliby aby w ich wlasnym domu tez bylo
dobrze, wygodnie i bezpiecznie. Nie maja do tego prawa?
levar
nie mam watpliwosci ze kiedy Pan Braun zostanie prezydentem to z cala pewnoscia wypelnie wwzystkie swoje obietnice m.in. bron jadrowa dla polskiej armii, i armia pomaszeruje na Moskwe, to Polska w koncu bedzie bezpieczna i wygodna. jestem tez pewien ze szczegolnie wdzieczne beda p. Braunowi kobiety polskie ktorymi zapelnia sie wiezienia wg ktorego aborcja to zabojstwo. Perspektywy sa doprawdy swietlane. Nic tylko glosowac na Grzeska
Horda to coś destrukcyjnego, dzikiego, nieprzewidywalnego.
Naprawdę pan Redaktor tak odbiera kandydatów na urząd prezydenta?
Jedyną ostoją porządku jest pan Komorowski?
Tylko jego wizja Polski jest dopuszczalna i jedynie słuszna?
Każdy z kandydatów reprezentuje jakąś część społeczeństwa i odmiennie rozkłada akcenty.
Deprecjonowanie ich poglądów, wzywanie do jednolitofrontowych zachowań, to agitacja nie mająca nic wspólnego z demokracją i ścieraniem się różnych koncepcji aż do konsensusu.
Historia odpowie, które opcje były słuszne, które szkodliwe.
Całe szczęście, że zmiany zachodzą za pomocą kartek wyborczych, a nie salw karabinów.
tO JEDNA Z WIĘKSZYCH PRZEWAG DEMOKRACJI NAD INNYMI USTROJAMI.
Kandydaci wyrazili swoje opinie, moim zdaniem, większość bardzo sensownych.
Jako plan działania rządu, powinny być wdrażane.
Ale, byłoby to wbrew interesom obecnie sprawujących władzę i obranemu przez nich kursowi.
Co z vox populi?
Się okaże……
@wiesiek59:
Problem z tą reprezentacyjną jedenastką jest taki, że tylko jeden kandydat jest poważny (Komorowski), kilku ‚półpoważnych’ (powiedzmy, że tu i Palikot, i Duda, i Ogórek), a cała reszta jest niepoważna. O, przepraszam, o sarnie z krzesłem na głowie zapomniałem 🙂
Nie cieszy mnie, że nie mamy poważnych wyborów, gdzie walczyłoby o urząd kilku poważnych kandydatów (jak to bywało w poprzednich wyborach), tak jak i nie jestem entuzjastą Komorowskiego, ale tego nie zmieni próba udawania, że ta dziesiątka jest wartościowa i poważna, tak jak zmiana nazwy z ‚pierwszej ligi’ na ‚ekstraklasę’ nie awansowała żadnej polskiej drużyny do Ligi Mistrzów.
Program telewizyjny prezentujący kandydatów na urząd Prezydenta RP został – nie wiedzieć czemu – nazwany debatą. Był jednak jedynie konfrontacją wizerunków. Wobec liczby uczestników i przy przyjętej formule nie mógł być niczym innym. Utyskiwanie na jakość polskiej demokracji na tej podstawie wydaje mi się bałamutne. Sądzę, że wina leży po stronie mediów publicznych, które nie umieją lub nie chcą znaleźć odpowiednich ram dla autentycznej debaty. A jest to chyba ich obowiązkiem, częścią misji telewizji publicznej w demokratycznym państwie. Tę nieudolność wyzyskuje pan Szostkiewicz dla deprecjonowania wszystkich kandydatów z wyjątkiem, oczywiście, swojego faworyta. To jego prawo. Jest również jego prawem krytyka konstytucyjnych zasad wyboru prezydenta i unoszenie się z niesmakiem nad jakością polskiej demokracji – realistycznie patrząc – jedynej jaką mamy. Z tym, że staje się w tym momencie nie obrońcą demokracji lecz poplecznikiem oligarchii, która jest dziś dla demokracji największym zagrożeniem. Dlatego podejrzewam, że jeśli tak się zdarzy, że w wyborach parlamentarnych zwycięży prawicowa opozycja, p. Szostkiewicz stanie się znów entuzjastycznym zwolennikiem wyboru prezydenta w głosowaniu bezpośrednim, a nie przez parlament.
Był taki artykuł w Polityce parę tygodni temu, panów Władyki i Janickiego, i to była najlepsza charakterystyka nadchodzących wyborów. Że tak naprawdę w gruncie rzeczy chodzi cały czas o to samo, o spór, którego stronami są PO i PiS.
I tak to jest we współczesnych demokracjach, najlepszy przykład, że w USA kandydatów na prezydenta też jest zawsze o wiele więcej niż dwóch, a tylko o dwóch najważniejszych jest mowa. Taka to „establiszmentowa” demokracja się zrobiła, czy to dobrze, nie wiem. Z tego punktu widzenia, wczoraj obserwowaliśmy kandydatów nieliczących się (poza jednym), czasem totalnie egzotycznych, których się oglądało trochę na zasadzie kobiety z brodą, nie mylić z Conchitą Wurst.
A ten jeden, choć krytykowany za bezbarwność, wypadł moim zdaniem „na zero z tyłu”, mówiąc językiem piłkarskim. Jest spora szansa, że właśnie on przejmie większość głosów, które padną na pozostałych kandydatów, w drugiej turze, jeśli do niej dojdzie. Także ta jego wstrzemięźliwość może mu się jeszcze opłacić.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że prezydenta powinien wybierać parlament. W końcu jest to funkcja reprezentacyjna, a nie ustawodawcza. W ten sposób oszczędzilibyśmy dużo pieniędzy wydawanych na wyroby i kampanie, czasu i nerwów.
@lonnol
5 maja o godz. 23:00
Nie trzeba Ziemkiewicza ani Warzechy. Wystarczył neutralny dziennikarz radiowej Trójki, Marcin Zaborski:
http://www.polskieradio.pl/9/299/Artykul/1434790,Bronislaw-Komorowski-nie-zmuszajcie-prezydenta-do-uczestniczenia-w-plytkich-awanturach
Żadne z jedynie słusznych mediów oczywiście tego wywiadu nie skomentowało, zamieszczam więc fragment komentarza z prawicowego portalu „wPolityce”, za co oczywiście Gospodarza przepraszam:
„Prezydent Komorowski ni mniej ni więcej tylko nazwał tę debatę ‚płytką awanturą’ i stwierdził, że nie będzie w niej uczestniczył ponieważ wszyscy uczestnicy właśnie jego by krytykowali.
Stwierdził także, że jest gotowy do debaty w II turze ale na przytomne pytanie dziennikarza, że skoro nawołuje do rozstrzygnięcia wyborów w I turze, chce uniknąć takiej debaty, nie potrafił już logicznie odpowiedzieć.
Później już było tylko ciekawiej, na pytanie redaktora Zaborskiego, kto będzie uczestniczył w uroczystościach 70-lecia zakończenia II wojny światowej 7-8 i maja tego roku, stwierdził, że ‚takie pytania go śmieszą’ i upierał się, że w takich sytuacjach nie ujawnia się wcześniej listy jego uczestników.
O pomyśle budowy mieszkań na wynajem z niskim czynszem mówił, że to jest jego autorski pomysł, twierdził że nie odpowiada za brak takich rozwiązań w programie rządzącej przez 8 lat koalicji Platformy i PSL-u, by na koniec przyznać, że ten jego nowy pomysł mieszkaniowy, będzie musiał realizować razem z rządem.
Ten wątek podsumował wręcz kuriozalnym stwierdzeniem, ‚jestem pewny, że zgoda zbuduje także mieszkania z tańszym czynszem’ i natychmiast w internecie zaroiło się od memów w stylu ‚kto to jest ten Zgoda i dlaczego to właśnie on, uzyskał tak intratne zlecenie rządowe’”.
Tacy kandydaci, jakie społeczeństwo. Debilizm się pleni wokół, w mediach, w politycznych wpowiedziach, ale i w polityce kulturalnej, wiec czemu się dziwić. Ja już się nie wypisze z tego cyrku, nie ten pesel, niestety…
wieseik69
„Kandydaci wyrazili swoje opinie, moim zdaniem, większość bardzo sensownych.
Jako plan działania rządu, powinny być wdrażane.”
a mozesz bardziej konkretnie o tych sensownych opiniach ktore rzad powinien wdrazac?
Jeśli zaś chodzi o wybór przez parlament, to ja nie jestem specjalnie za, bo jednak w tych wyborach prezydenckich z reguły frekwencja jest najwyższa, a że i tak w każdych wyborach jest niska, to może nie warto tego zabierać. I jest coś też szalenie ważnego, mianowicie wraz z wyborem kandydata, tego czy innego, określamy z grubsza tzw. kierunek, w którym chce się podążać. Czy z grubsza ma być tak jak było, jak jest, czy kurs trzeba zmienić, a jeśli tak, to na jaki.
Paradoksalnie, zwolennicy tej zmiany zapisują się do tej samej partii, do której należą prawie wszyscy kandydaci na prezydenta: zmieniaczy konstytucji. A może właśnie to, że jest taki klincz konstytucyjny, i nie tak łatwo ustawę zasadniczą zmienić, jest pewną wartością.
PAK
6 maja o godz. 12:50
Czarnym koniem jest Kukiz.
Przynajmniej według mojej oceny.
Wartościowanie na mniej, lub bardziej poważnych, jest nie na miejscu.
Wszyscy zebrali stosowną ilość podpisów, więc kogoś reprezentują.
pawel markiewicz
6 maja o godz. 14:11
Koncepcja polityki zagranicznej i priorytety wewnętrznej, przedstawiane przez Kukiza, Palikota, Jarubasa, Ogórek, są zbieżne z moimi przekonaniami.
A najbardziej, że należy mieć przyjaciół blisko, a zamorskie sojusze to palcem na wodzie se można…..
Emigracja, kwestia wolna od podatku, służba zdrowia, to kluczowe problemy do rozwiązania. Choć w gestii prezydenta nie leżą.
Ale przynajmniej zaistniały w związku z debatą w świadomości publicznej.
W świadomości rządzących nie istnieją…..
wiesiek59
a jak Rzad mialby rozwiazac kwestie emigracji?
pawel markiewicz
6 maja o godz. 12:03
” nie mam watpliwosci ze kiedy Pan Braun zostanie prezydentem ”
Spokojna glowa, nie zostanie, wiec nie ma sensu bic piany.
Na dzien dzisiejszy jedynym kandydatem opozycji majacym szanse zwyciestwo
w wyborach prezydenckich i zapoczatkowanie sensownych przemian w kraju
jest dr. Andrzej Duda.
Nie wiem dlaczego ten przedziwny występ należy nazywać debatą. Bo kto tam z kim debatował?! Bezkrytyczni wobec samych siebie kandydaci na najwyższy urząd w państwie raczyli przedstawić tylko swoje zaskakujące , często wydumane i zwykle bez pokrycia obietnice, co „wspaniałego” zrobią dla społeczeństwa, gdy zostaną prezydentem.
Horda złota? Cieszę się, że Ważny Publicysta może tak określić towarzystwo prześcigające się we wtorkowy wieczór, przed widzami TVP, w pleceniu bzdur. Boję się że gdybym ja odważył się w dopisku tak to określić, mogłoby to okazać się sprzeczne z netykietą. Ale złota? Może tombakowa podróbka? Przecież złoto uchodzi za jeden z symboli czegoś cennego, wartościowego? Ileż, i jakich wartości można dopatrzyć się w złotoustych kandydatach − na co? Przecież nie na prezydenta. Bo nikt z tej dziesiątki nie ma na to ani kwalifikacji, ani na to nie zasługuje. No i sprawdziło się to co red. Kublik napisała w GW 4 bm., że np. G. Braun wykorzysta tę szansę aby zaprezentować swe horrendalne zamiary; bo nie tylko, jak cytuje Autor wzywał publicznie aby uwięzić polityków PO (a z dziennikarzy GW co 10 chce rozstrzelać tak) , ale grzmiał o kondominium rosyjsko–niemieckim pod zarządem żydowskim. Żeby nie pisać swych 3 słów pod innym świetnym komentarzem o tym samym, pozwolę tu sobie zacytować red. Czackiego: „A gdyby tak potraktować debatę prezydencką w TVP serio? Jej format i forma kandydatów czyni to zadanie karkołomnym…” A więc od siebie: nie tylko tej debaty, ale przede wszystkim wszystkich jej złych aktorów, traktować poważnie nie wolno!
Ważna auto-errata: Przed chwilą zamiast …RED. W SZACKIEGO, błędnie napisałem: …red. Czackiego…. Sorry
pawel markiewicz
6 maja o godz. 15:27
Między innymi to, powinno być tematem szerokiej debaty.
EKONOMIA głupcze, to było mądre hasło.
Na innych blogach wielokrotnie pisałem o problemie emigracji i skutkach dla Polski w perspektywie kilkunastu lat.
Jako że na ogół na tym blogu wiszę w poczekalni, nie będę szerzej rozwijał tematu.
Tak na marginesie……
Czym polityk góruje nad obywatelem- kandydatem na polityka?
Znajomością korytarzy władzy?
Notesem telefonów do rzeczywistych decydentów?
Ilością wypitej wodki?
Bezczelnością i tupetem?
Co oznacza fraza – „nie ma doświadczenia politycznego”?
Ale ma życiowe, ma wykształcenie, ogładę, krąg znajomych, firmę, dorobek naukowy i materialny, często większy niż polityk i zdobyty w sposób normalny.
Polityk balujący na koszt społeczeństwa, wojażujący po świecie, wyłudzający diety, afiszujący się zegarkami, ma być lepszy w czymkolwiek?
Z uzyskaniem stołka z wyboru nie spływa jakaś łaska, ani namaszczenie.
To dalej ludzie niekoniecznie wielkiego formatu, jak mamy okazję się przekonać niejednokrotnie.
Na innym blogu, w kwestii wyborów i po debacie telewizyjnej podzieliłem się taką oto refleksją: – „Przykre jest to, że najprawdopodobniej wybór Prezydenta RP nastąpi jednak spośród dwóch kandydatów jednej partii wojny, czyli POPiSu, to znaczy tej która nie ma żadnych oporów i wstydy w robieniu „łaski” podżegaczowi wojennemu „zza kałuży”, co nie wróży dobrze Polsce i Polakom.”
PO pomaga Putinowi : lekcewazenie spoleczenstwa doprowadzi do strajkow generalnych i bitew z policja ( takze ta sprowadzona z Unii ), co oslabi kraj i pozwoli Rosji wykorzystanie naszej slabosci.
Dziennikarze Polityki teraz wierni PO- do tego się to sprowadza. A ja w nosie mam i Po, i PIS.
@33mas18 06.05. godz. 17,24
Myślę, że Pan Gospodarz pisząc o złotej hordzie dokonał trawestacji – bardzo trafnej – nazwy Złotej Ordy (państwa mongolskiego), której militarną ekspansję doświadczyli tragicznie w XIII w. i Węgrzy i Polacy, zwłaszcza książę Henryk II Pobożny.
Co do pozostałych refleksji pełna zgoda.
Pozdrawiam.
Ludzie, nauczcie się wreszcie, ze nasza chata nie „z kraja” tylko SKRAJA, to znaczy „na uboczu”, nie w miejscu zagrożonym, nic nam do tego…
„Polska język, trudna język” jak by powiedziała Austriaczka do Szwejka…
Otoosh, nie unoś się, tylko sprawdź w słownikach.
„Z kraja”:
http://www.wsjp.pl/index.php?id_hasla=6704
(Btw- zauważyłam, że najbardziej emocjonalnymi „purystami” językowymi są ci, którzy słabo nim (językiem) władają 😉 )
Mnie żenujący poziom tej debaty -jak i całej kampanii- nie dziwi.
Jeśli wiadomym jest z góry, że obecny prezydent ma wygraną jak w banku, to nikt rozsądny nie wejdzie w takie wybory. A ma wygraną jak w banku, bo nie ma poważnej opozycji.
Zatem, skoro i tak jest pozamiatane, to można spróbować wygrywać swoje poboczne interesiki, typu: nabijam sobie popularności, buduję swoje portfolio. I tak właśnie robią niepoważne pchełki z owymi małymi interesikami do ugrania.
Pan Redaktor nie ma racji w tym, że gdyby parlament wybierał prezydenta, byłoby lepiej. Nie byłoby, ponieważ ten sam teatrzyk przeniósłby się do parlamentu, a via media- zawitał tam, gdzie jest obecnie. Czyli-do mediów.
A mediów chyba likwidować nie będziemy?
Nie mamy poważnej lewicy ani prawicy, mamy byle jakie centrum. To i kampania „odpowiednia”. W tym sensie wszystko jest na swoim miejscu 😀
”Radio TOK FM postanowiło wysłuchać Grzegorza Brauna, który kandyduje na prezydenta RP. Grzegorz Braun skorzystał z zaproszenia i przez 25 minut częstował publiczność oraz swoich bezradnych rozmówców, Karolinę Lewicką i Jana Wróbla, wymiocinami psychopaty i żydożercy.(…) Tak oto Radio TOK FM poległo z własnej nieprzymuszonej woli…”
http://wyborcza.pl/1,143644,17786705,Faszyzm_w_eterze.html
Cytat z Gazety Wyborczej: ”Grzegorz Braun proponował rozstrzelanie dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN za zdradę stanu. A ponadto głosi, że „światowe żydostwo” niszczy Polskę. ”
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,17773002.html?i=0
Oto pierwszy z brzegu przyklad przyklad prowadzenia wywiadu z jednym z kandydatow na prezydenta. Co za ton (sic!), co za akcenty, a pytanka jakie…
https://www.youtube.com/watch?v=0RhpVIDwRs0
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=15397&Itemid=100
Bawiąc się zwrotem…..
Złota Orda wprowadziła prawo na całym zawiadywanym przez siebie terytorium, jednolite miary i wagi, bezpieczeństwo na drogach, szybką pocztę, organizację społeczeństwa.
Co ta nasza Złota Horda z pozytywów wprowadziła na nasze terytorium?
Niedecyzyjność, bałagan prawny, mnożenie urzędników i przepisów, fiskalizację, celebrytyzm…..
I poza wojną polsko- polską, stagnację.
Jedynie dynamika wyjazdów za chlebem notuje postęp.
@Wiesiek59:
Wartościowanie na bardziej i mniej poważnych nie ma sensu, bo wystarczy sto tysięcy podpisów? To ja przypominam, że wybrany kandydat będzie sprawował urząd prezydenta RP. Musi więc posiadać:
— zdolność zbudowania wokół siebie środowiska polityczno-administracyjnego (zakładam, że z definicji posiadają je przedstawiciele partii parlamentarnych),
— inteligencje, kompetencje i doświadczenie (trudno je określić jednoznacznie, ale można zapytać ilu kandydatów pokazało, że orientuje się w kompetencjach prezydenta i potrafiłoby się odnieść choćby do ostatnich decyzji Bronisława Komorowskiego, ale przydatne mogłyby być także wyniki jego głosowań w parlamencie),
— elementarną wiarygodność polityczną, mierzoną choćby miesiącami prezentowania spójnego światopoglądu i indywidualności (najlepiej w parlamencie).
Przeglądając kandydatów:
– Grzegorz Braun — brak środowiska politycznego, brak ‚zdolności koalicyjnej’ w obecnym parlamencie; wizja świata słabo dopasowana do rzeczywistości; brak realnego programu prezydenckiego — nie spełnia żadnego wymogu.
– Andrzej Duda — ma za sobą środowisko polityczne, z którym jest związany dość konsekwentnie; jego program polityczny wygląda źle (ale to też ocena polityczna). W tym przypadki niepokój budzi brak politycznej samodzielności — to nie jest indywidualność, nawet w ramach PiS*. Podsumowując — ‚kandydat półpoważny’.
– Adam Jarubas — podobnie jak Andrzej Duda, dodałbym jedynie minus za przynależność do LPR, niezbyt mi się to składa z obecną przynależnością do PSL. Ale może to nie jest jakaś rażąca niekonsekwencja.
– Bronisław Komorowski — ma środowisko polityczne; wpadki które zalicza są drobne; unika zachowań piarowskich**, w PO nie był może silną osobowością, ale trafiało mu się sprzeciwić polityce partii — i to on wtedy miał rację. Jest to więc kandydat poważny.
– Janusz Korwin-Mikke — nie potrafi dyskutować, zbiera wokół siebie wyznawców, a nie współpracowników; podobno jest osobą inteligentną, ale z wyrażanych poglądów to nie wynika (być może to zagranie piarowskie, tak czy inaczej, nieakceptowalne u prezydenta). Tylko trwanie przy fundamentalizmie rynkowym można mu zapisać na plus (za konsekwencje i pewną przewidywalność, bo nie za samą orientację polityczną). Słowem: niepoważny.
– Marian Kowalski — przedstawiciel niszowego ugrupowania, trudno wierzyć w jego zdolność ‚koalicyjną’, czyli przyciągnięcie poważnych doradców do urzędu prezydenckiego; niszowość wpływa także na słabe praktyczne doświadczenia kandydata z wielką polityką. Na plus można zapis, jak u JKM, konsekwencję i wyrazistość. Bez sympatii (identyfikuję się raczej z lewicą) zauważam, że w zasadzie nie wypada jakoś bardzo źle, ale do zostania poważnym kandydatem brakuje mu paru lat pracy politycznej w parlamencie (bądź jakiegoś jej odpowiednika).
– Paweł Kukiz — zdolność budowania środowiska: brak; znajomość polityki: brak, zdolność do uczenia się… brak; poglądy polityczne — poza JOWami: brak. Przy pewnej sympatii (typ naturszczyka-buntownika, a teraz sprawa z przerwaniem kampanii, ze względu na chorobę ojca), nie spełnia żadnego wymogu prezydenckiego.
– Magdalena Ogórek — mogłaby liczyć na zaplecze, ale w polityce nigdy nie działała samodzielnie, brakuje jej zarówno praktycznego politycznego stażu, jak i prezentacji własnej osobowości… Jedyny atut to zaplecze — czy można mówić o powadze kandydatki?
– Janusz Palikot — brakuje mu zaplecza, choć zgaduję, że ze swoimi znajomościami politycznymi mógłby je zbudować; ma doświadczenie polityczne i niezbędną wiedzę, ale… co reprezentuje sobą? Jak dla mnie kandydat w połowie poważny.
– Paweł Tanajno — brak zaplecza, brak praktycznego doświadczenia, brak poglądów w wielu kwestiach, których od prezydenta się oczekuje. Mam pewną sympatię do tego, co reprezentuje, więc doradziłbym mu pracę polityczną u podstaw, a może za dekadę stanie się poważnym kandydatem na prezydenta…
– Jacek Wilk — patrz Kowalski, może nawet Tanajno (tyle, że bez sympatii).
A wracając do stu tysięcy… Niezupełnie to rozumiem. Widzę, że wielu wypowiada się o wyborach, jako o sposobie na demonstrację przeciwko obecnym elitom politycznym w ogólności, bądź PO w szczególności… (Zresztą podpisuje się różnie, czasami by dać komuś szansę, zwiększyć wybór, a czasami tylko przez silną identyfikację z kandydatem.) To przecież zupełnie niepoważne — głosowanie to także wybór pozytywny, to możliwość postawienia swojego człowieka na stanowisku (formalnie) najwyższego urzędnika w Polsce. Czy poważnie chciałbyś się obudzić w kraju, gdzie Korwin-Mikke, albo Braun jest prezydentem? Wyobrażasz sobie rozmowę Kukiza z Putinem? Albo Wilka z Obamą?
—
*) Swoją drogą, co się z tym PiS stało? Przecież tak pięknie prowadzili kampanię Lecha Kaczyńskiego. Nawet kampanię Jarosława Kaczyńskiego w 2010 roku prowadzili dobrze. A teraz?
**) Zrobił na mnie dobre wrażenie w poprzednich wyborach, gdy zamiast podlizywać się wyborcom konkurentów, postanowił obiecać im tylko szacunek.
@jabeta:
Ale to znowu kwestia kultury politycznej. Gdyby PiS miało kilku współpracujących, ale jednak dysponujących wyraźną osobowością ważnych polityków… Albo SLD…
Pamiętam jak SLD pod wodzą Kwaśniewskiego jeszcze, wystawiało Cimoszewicza (przeciwko Wałęsie i Mazowieckiemu), jako ambitnego i wyróżniającego się parlamentarzystę. Wygrać, nie wygrał, ale zdobył solidne poparcie (9%) i partii nie skompromitował.
Ma obecne SLD kogoś takiego? Ma PiS? Ma PSL?
Zresztą PO wystawiało (przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu) Donalda Tuska, czyli lidera, który przegrał wybory, ale nie przegrał ugrupowania. Czyli tak też można… (Nie piszę nawet o SLD wystawiającym Kwaśniewskiego…)
Tu problemem nie jest sama przewaga Komorowskiego, ale słabość partii opozycyjnych, bardzo wodzowskich (a jakąż można mieć konkurencję dla wodza? drugą, albo trzecią, ale wciąż indywidualną osobowość polityczną w ramach ugrupowania), pozbawionych głębszego zaplecza (nie tylko organizacyjnego, ale i intelektualnego). Przy takiej słabości rzeczywiście, nie opłaca się liderom startować.
Co do wyborów prezydenta przez parlament — teoria mówi, że im więcej stopni reprezentacji tym lepiej, bo wyborcy za każdym razem starają się wybrać lepszego od siebie. Myślę, że też bardziej praktycznie — partie musiałyby tworzyć koalicje, a to wskazywałoby raczej na bezpartyjne autorytety (albo polityków-nestorów, trochę już wycofanych z życia politycznego) jako kandydatów, niż na drugoplanowych polityków (Jarubas, Duda…). Naturalnym kandydatem na prezydenta mógłby być, na przykład, prezes sądu najwyższego. Nie sądzę, bym z każdym takim wyborem się utożsamiał, ale przynajmniej obyłoby się bez ‚cyrku’.
jabeta 7 maja o godz. 10:10 – Jeśli wiadomym jest z góry, że obecny prezydent ma wygraną jak w banku, to nikt rozsądny nie wejdzie w takie wybory. A ma wygraną jak w banku, bo nie ma poważnej opozycji
@Szanowna(y) Jabeto,
ma wygraną „jak w banku”? Czyżby?
Proszę wziąć pod uwagę, że jeśli dojdzie do II tury wyborów, to ta część elektoratu, która zagłosuje w pierwszej na Kukiza, Korwina-Mikke i Ogórek, staje się elektoratem labilnym. Lewicowy prof. Bugaj wyraźnie zdeklarował w „tefałenie”, że zagłosuje wtedy na Dudę i od tego czasu już go nigdzie nie pokazano.
Nic też nie wiemy, jak zachowa się w ostatniej chwili potężna siła jaką jest kościół kat.
– Czy wiadomo może coś na temat „układu” jaki może mieć jeden czy drugi kandydat z „epidiaskopem”?
– Czy w związku z atakiem w Dudę probówką i tym co na temat „on vitro” może coś zostać powiedziane podczas mszy, po której „elektorat” podąży zwyczajowo do punktów wyborczych?
– Czy sukienkarze czarni i purpurowi będą może cicho w tej kwestii tym samym sprzyjając Bronisławowi Komorowskiemu? – Czy to pewne?
.
PAK
7 maja o godz. 12:32
Wszyscy nasi politycy to naturszczycy.
Większość, bez jakiegokolwiek przygotowania.
Niewielu przeszło szkołę w administracji samorządowej, jako szefowie firm, urzędów.
Ten tak zwany „brak doświadczenia politycznego” jest moim zdaniem pustosłowiem, wykrętem, niechęcią do stanięcia do rywalizacji o konfitury.
Samo zorganizowanie poparcia i prowadzenie kampanii, wymagało zdolności organizacyjnych i zaplecza logistycznego. I częściowo, umiejętności zgromadzenia funduszy. Powstanie jakiegoś ruchu wymaga entuzjazmu i entuzjastów……
Lepper i Palikot zaczynali w ten sposób.
Jaki jest potencjał oburzonych, niezadowolonych, sfrustrowanych, antysystemowych?
Próbką będą te wybory i rozkład poparcia.
A jesienne walką na śmierć i życie pomiędzy obecnym układem politycznym, a pączkującymi nowymi tworami.
Niewykluczone, że powstanie nowa partia z nowymi liderami.
Przedstawiłeś niezłą analizę postaci kandydatów.
Ale w moim przekonaniu, nie są wcale gorsi niż ci którzy obecnie nas reprezentują.
Łącznie z rozkładem postaw.
Tyle, że ci nowi jak na razie nie są skażeni konformizmem przed wodzami partyjnymi.
Sami mają aspiracje niemi być.
Czy popełnią grzechy poprzedników, się okaże,
@Wiesiek59:
Ja bym chętnie widział nową partię, ale zakładanie partii począwszy od kampanii prezydenckiej, to stawianie sprawy na głowie. Organizacja, może regionalna, z nabieraniem doświadczenia przez liderów. (Zwróciłbym uwagę, że i Palikot się pospieszył i wszedł z niescementowaną, niegotową partią do sejmu.) Wybory prezydenckie to koniec drogi w zakładaniu partii, nie początek.
Wracając do kandydatów — nie wiem, czy poza JKM i Braunem (choć z innego powodu) widziałbym tu przypadki beznadziejne. Ale właściwie wszędzie poza Komorowskim widziałbym przypadki wymagające lat pracy przed poważnym startem w takich wyborach.
@nmr:
Ale…
1) w pierwszej turze można jeszcze sobie pozwolić na głos sprzeciwu, w drugiej już wszystko jest serio i wady kandydatów są dużo ważniejsze,
2) można zrobić przegląd elektoratu negatywnego — a tu Duda wypada gorzej od Komorowskiego.
@PAK
to jest powiązane- niezagrożona pozycja Komorowskiego i słabość, której przejawem jest właśnie brak kontrkandydatów. To się tak napędziło, że w tych wyborach jest już pozamiatane.
Kota (kotów) nie ma, to i myszy (płotki) harcują.
I tak, masz rację- to jest kwestia kultury politycznej.
@Nmr
Moim zdaniem Komorowski ma wygraną z góry w kieszeni także ze względu na rolę polityczną kościoła polskiego (ostatnio Hoser wybitnie mu pomógł).
PAK
7 maja o godz. 14:43
Mnie wydaje się logiczne wykorzystanie fali zainteresowania polityka przed wyborami i darmowej puli czasu medialnego dla propagowania własnych idei.
Oszczędza to czas i pieniądze.
I daje rozpoznawalność, darmową reklamę.
Czy i co z tego ocaleje, zorganizuje trwałe struktury, to inna historia.
Kalendarz wyborczy akurat tak się ułożył.
Dość korzystnie dla pozaukładowych formacji bez gwarantowanych dotacji.
Prezydent bez zaplecza Polski nie zmieni, nie zainspiruje prac Sejmu.
Ale zdobywając Pałac, może następnie wprowadzić do Sejmu swoich zwolenników jako liczącą się siłę.
TAKTYKA, a może nawet strategia, jest niegłupia…..
jabeta 7 maja o godz. 15:08 pisze: –Moim zdaniem Komorowski ma wygraną z góry w kieszeni także ze względu na rolę polityczną kościoła polskiego (ostatnio Hoser wybitnie mu pomógł).
@Jabeto,
skoro sam Hoser (znaczy ten od wskrzesiciela Bashobory i Lemańskiego – tak?) pomaga Bronisławowi Komorowskiemu, to rzeczywiście, musi On mieć wygraną w kieszeni. Nie ma bata.
Wycofuję wszystkie swoje wątpliwościowe sęki.
Czyli na blogu pełna zgoda, wygrał Bronisław Komorowski.
PAK,
z tym elektoratem negatywnym, to jednak mały problem, bo ja należę do takiego, dla jednego i drugiego kandydata. Jak pójdę wybierać to kogo wybiorę?
– Dudę nie, bo PiSowiec?
– Komorowskiego nie, bo popierany przez PO?
– Dudę nie, bo …
– Komorowskiego nie bo …
itd. itd.
Bieżących spraw nie poruszają i nie chodzi mi o to, że na ich bieg mieliby mały albo żaden wpływ ale dzieją się rzeczy ważne i ich stanowisko byłoby dla mnie istotne.
Np. lobby energetyczno-węglowe zabrało się za zniszczenie proobywatelskich elementów podpisanej ustawy o OZE, lobby „oiptymalizacyjno-podatkowe”, czyli przekręciarzy, wyprowadziło z projektu ustawy podatkowej przepisy blokujące okradanie kraju (zwane „optymalizacją podatkową”), w którym robią interesy, „w blokach” czeka ustawa dot objęcia prywatnych nieruchomości podatkiem katastralnym itd. itd., a ja tu słyszę a to o embrionach z probówki a to o obniżeniu wieku emerytalnego (raczej nie do przeprowadzenia przecież) JOW-ach jako panaceum na partiokrację i takie tam.
Dla mnie to co się dzieje w ramach kampanii, to jałowe bzdety, przepraszam za wyrażenie.
Pozdrawiam
Nigdy, nigdy już nie zagłosuję na PO, gdy do tego popatrzy się na ohydne PSL, tym bardziej nie (ostatnia akcja: narzeczona la 24 po 30 dniach pracy zostaje… wiceprezesem firmy 😀 )
Jak powiedział Stankiewicz po debacie, wydaje się po niej, że 100 000 podpisów to jednak za mało…
PAK
7 maja o godz. 12:32
Z dwóch niezbędnych zdaniem Pana/Pani cech Prezydenta obecnie urzędujący P. Prezydent B. Komorowski nie ma jednej – wiarygodności politycznej. Nie może być wiarygodnym Pierwszy Polak, który bezrefleksyjnie podpisuje co mu Szef daje do podpisania. P. Prezydent był wiarygodny ale właśnie 30 lat temu.
„wiesiek59
6 maja o godz. 10:36
Wybory będą testem, papierkiem lakmusowym przed tymi ważniejszymi- do sejmu.
60% posłów bawi się w politykę od 1989 roku.”
Czas na zmianę, nowe twarze i koncepcje?
Niektórzy jeszcze trochę dłużej np. p.Żelichowski.
@Wisiek59:
I ja obstawiam, że tak jest. Tyle, że interes kandydatów nie jest tożsamy z interesem wyborców z jednej strony, a skuteczność takiej taktyki jest bardzo słaba (bo ilu pamiętamy przegranych z poprzednich wyborów prezydenckich?).
@nmr:
Gdybym był miarą średniej politycznej opinii w Polsce, to prawie każde wybory kończyłyby się inaczej 😉
@Konrad Śliwkiewicz:
Szczerze mówiąc, nie rozumiem. Komorowski wywodzi się z tego samego ugrupowania co premierzy (Tusk i Kopacz), mający za sobą większość sejmową (PO-PSL). Częste wetowanie podważałoby jego wiarygodność polityczną, bo to nie odrębność zdania jest zaletą, ale jego stałość, przewidywalność, spełnianie zapowiedzi, jakie kandydat tworzył nim objął urząd.
W paru sprawach miał własne zdanie, którego znakiem były nie tylko nieliczne weta (choć tu warto porównać z postawą Lecha Kaczyńskiego względem rządów PiS — Komorowski wetował kilka razy częściej), ale propozycje ustaw (dyskusyjne) i zaproszenia do dyskusji (por. ACTA, gdzie zaangażowanie rządu zablokowała inicjatywa prezydenta).
@Nmr- ale czytasz sarkazm? Czy nie czytasz? 😉
A nie pomógł? (Hoser- tak, ten od Lemańskiego, stadionu z uzdrowicielem i Rwandy). Jeszcze będą niedzielne msze, które również pomogą Komorowskiemu.
Pomagają też naparzanki na prawicy-względem „katolickości” kandydatów (który lepsiejszy, a który gorsiejszy katolik): czy Braun, któren zwolennikiem jogi się okazał, czy Kukiz: przeciwnik religii w szkole, zwolennik związków partnerskich no i homosiami się zadaje, czy wreszcie Duda: zwolennik aborcji z powodów wad letalnych płodu i in vitro „ale tylko, gdy będzie prezydentem”. Wieszczę, że w najbliższą niedzielę w świątyniach ta licytacja osiągnie kulminację.
A rękoma licytujących szóstkę ustrzeli Bronek (no dobra – piątkę, szóstka w II turze).
@Jabeto,
OK, 😉
Czasami odbiór zależy od chwilowego nastroju.
Badaczy opinii publicznej mamy w Polsce więcej od lekarzy.
Bardzo prawdopodobne jest, że mamy tych badaczy więcej od żołnierzy, ale trochę mniej od generałów, bo te proporcje zostały w Polsce odwrócone. Co z tych badań wynika? Niewiele, abo nic. Po tych badaniach pozostaje nam szum medialny i tatuaż w mózgu, stygmatyzujący wyborcę. Badania opinii publicznej przedstawiane w mediach mają uświadomić niezależnym wyborcom, że ich głos oddany na kandydata nie mającego szansy zwycięstwa jest głosem straconym. Ponieważ większość z nas nie lubi uczestniczyć w przegranych bataliach, więc oddajemy głos na tego kandydata który ma szanse na zwycięstwo i tym sposobem w wyścigu do zwyciestwa wyborczego zostaje tylko dwóch liczących sie kandydatów, a reszta robi za statystów.
Według badania exit poll po wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii konserwatyści mogą liczyć na 316 mandatów, a laburzyści na 239. Partia Nigela Farage’a dostanie tylko dwa miejsca w Izbie Gmin. Jakie będą oficjalne wyniki wyborów dowiemy się jutro lub za parę dni. Jednak wynik poszedł w świat i jest prawopodobnie zbliżony do tego jaki będzie podany oficjalnie. Wynik tych wyborów nie zmieni polityki zagranicznej Wielkiej Brytanii, która w Unii Europejskiej pozostanie do czasu zapowiadanego referendum w roku 2016 roku. To referendum, jeżeli się odbędzie, prawdopodobnie potwierdzi wolę Brytyjczyków pozostawania członkiem UE, ponieważ Unia jest znakomitym instrumentem sterowania Europą przez grupę kilku najsilniejszych państw UE i to one czerpią największe korzyści z jej istnienia. Polska do tej grupy nie należy.
Jak te wyniki przełożą się na wynik wyborów prezydenckich w Polsce? Wpływ na polska opinię publiczną będzie niewielki albo żadny. Do wyborów pozostało za mało czasu aby gaduły z mediów „głównego nurtu” mogły rozwinąć swoje propagandowe zdolności interpretacyjne. Wyborcy polscy zostali już starannie „obrobieni” przez media. Zmasowany atak na kandydatów reprezentujących partie opozycyjne wobec koalicji Platformy z PSL prowadzi się od wielu tygodni. Czy ten plan dyskredytacji kandydatów opozycji przyniesie oczekiwane rezultaty dowiemy się już w niedzielę wieczorem po badaniach exit poll w Polsce. Według moich przewidywań nie będzie rozstrzygnięcia w pierwszej turze wyborów. Do drugiej rundy zakwalifikują się dwaj kandydaci, pomiędzy którymi rozegra się wyścig do fotela prezydenckiego.
Mamy więc przewidywany czas na podjęcie ważnej decyzji w drugiej turze wyborów. Wybory w Polsce okażą się sukcesem jeżeli zmienią istniejący układ sił i wyrwą polską klasę polityczną z odrętwienia i apatii.
Głosujmy zgodnie z własnym sumieniem, nie sugerując się wynikami badania opinii publicznej i stygmatyzującymi nas hasłami wyborczych spotów telewizyjnych. W krajach uprawiających demokrację obecność na wyborach powinna być obowiązkowa.
Z TVN:
– Wybory w Wielkiej Brytanii dobrze pokazują, jak działają jednomandatowe okręgi wyborcze. Ekstremalnym przykładem jest zestawienie wyników dwóch partii. Eurosceptyczna UKIP w skali kraju zdobyła 12,6 proc. głosów, ale przełożyło się to na zaledwie jeden mandat. Natomiast szkoccy nacjonaliści zdobyli w skali kraju niecałe 5 proc. głosów, a dało im to aż 56 mandatów.
Jak widać główny punkt kampanii Pawła Kukiza, jako panaceum na „partiokrację” legł w gruzach, co – jak się spodziewam – raczej nie musi przełożyć się na wysokość słupka tego kandydata na prezydenta.
Co to będzie znaczyć? Wg mnie, że dojrzewa bańka wypełniająca się „oburzonymi”, którzy w końcu zmiotą POPiS ze sceny politycznej. Ponieważ tenże POPiS nie jest ani w stanie ani godzien wygenerowania z siebie władzy, która nie budziłaby niechęci „milczącej większości”, jest pewne prawdopodobieństwo, że do jesiennych wyborów scena polityczna jeszcze „zakołysze się jak okręt”. Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu.
Kampania Prezydencka pokazuje jakość demokracji i jakość ludzi, ale jakie państwo polskie jest też każdy widzi. Trzeba sobie powiedzieć jasno, że za rządów PO utwierdził się model sprawowania władzy typu: „my i wy”. Przy czym „my i wy”, to kręgi osób o nie tych samych prawach. I niestety pod tą krytykę „was” ze strony „my” podpisują się ludzie jakby żywcem przeniesieni w teraźniejszość z epoki PRL. Oznacza to może wielowarstwowość rzeczywistości w której cały czas żyją miazmaty państwa totalitarnego, także w ludziach. No, ale problem niezreformowanego państwa, państwa i tylko z nazwy prawnego, a w rzeczywistości o niezrównoważonym dostępie do prawa i równości istnieje. Każdy kto ma okazję obcowania z administracją państwową, samorządową, ZUS-em, sądami, komornikami, NFZ-etem, korporacjami prawniczymi może sobie wsiąść do ręki podręcznik prawa administracyjnego, cywilnego, podatkowego, czy konstytucyjnego i na własne oczy zobaczyć, że to co jest w książkach nie jest w ogóle tym samym, co istnieje w rzeczywistości. Owa nie tożsamość tego co zapisano, jako zasady demokratycznego państwa prawa, a tego co jest powoduje frustracje i teorie spiskowe u wielu osób które domagają się realizacji swoich praw jako podatnik, świadczeniobiorca ZUS i zakładów opieki zdrowotnej, konsument, pracownik, przedsiębiorca etc. I to się niestety jest efektem zużycia się PO po dwóch kadencjach władzy, partii która wg słów B. Sienkiewicza, ale i tego co każdy widzi swoją koncepcje władzy oparła na zasadzie przystosowania się do tego co jest, aby dalej rządzić, nie reformować, czy poprawiać stan naszej demokracji i państwa oraz samych rządów prawa i sprawiedliwości.
Myślę, że właśnie dlatego nie można odpowiedzialnie patrzeć na rzeczywistość w kategoriach tylko wybór PO, a reszta to…. Korea Pn. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że wprawdzie: To my ponosimy część odpowiedzialności za to przykre widowisko, ale my to nie to samo co wy, media, naukowcy, politycy, przedsiębiorcy, sędziowie, adwokaci, funkcjonariusze publicznie. Od was – elit wymaga się więcej niż w ogóle to na co was stać w zakresie wypełniania demokracji treścią. O jakości cywilizacji decyduje jakość elit. Elity to są przywódcy, którzy powinny kształtować poddaną sobie materię w pożądanym kierunku, a nie unosić się w radosnym dryfie na fali jakoś to będzie. Otóż nie będzie: jeśli nie będzie ewolucyjnej zmiany jakości tego państwa dojdzie w ramach demokracji jaka jest, (a jaki kuń jest każdy widzi), faktycznie do bardziej rewolucyjnych zmian. I może to być faktycznie dopiero nieco dziki kuń… nie przeczę.
Ostatni sondaż dla Radia Z – prawie 20% dla Kukiza. Ktoś powinien poczuć „bul”.