Boni przeprasza
Fot. Albert Zawada, AG
Nie, ja już tego nie mogę oglądać! usłyszałem od własnej żony, kiedy po raz któryś nadawano w telewizji fragmenty spowiedzi publicznej Michała Boniego. Żona, kiedyś składała książki wydawane w podziemiu i działała w studenckiej opozycji NZS. Jej ,,już nie mogę” trochę mnie zaskoczyło. Ciekawe, ilu ludzi z tego samego opozycyjno-solidarnościowego środowiska, do którego oboje należymy mimo sporej różnicy wieku, też ,,już nie może”. Już nie może patrzeć na takie sceny samobiczowania w wykonaniu ludzi tak porządnych jak Boni, podczas gdy prawdziwe kanalie milczą.
Sprawa Boniego to jakby nowy akapit dopisany do mojego blogu ,,Kto rządzi Polską?”. Czyny i zaniechania sprzed 20 lat, z epoki walczącej o przetrwanie podziemnej Solidarności i z pierwszych lat po upadku komuny, wróciły w blasku jupiterów jak bumerang. Boni wart jest ministerstwa pracy, ale Tusk już mu go chyba nie zaproponuje. Przeszłość przekreśliła przyszłość. Jak długo jeszcze?
Wierzę, że Boni nic złego nikomu nie zrobił. Wiem, że jego środowisko przeszło do porządku nad wykazaniem go jako TW SB na liście Macierewicza. Koledzy wiedzieli i nie robili problemu. Ale może to właśnie był wspólny błąd i Boniego, i środowiska. Tylko co z tego po tylu latach? Czy Boni nie spłacił już dawno temu długu moralnego jako działacz Solidarności i dobry minister w III RP? Jak długo takie błędy życiowe zrodzone z szantażu i strachu będą eliminować ze służby publicznej ludzi pokroju Boniego, za to karierowicze, którzy przed`laty byli posłusznymi funkcjonariuszami PRL a potem przeszli do PiS, lub którzy za PRL siedzieli cicho, będą stroić się w togi moralistów odmawiających Boniemu prawa do funkcji publicznych?
Boni za długo czekał z wyjawieniem faktów sprzed lat, ale zrobił to godnie. Uważam, że jego sprawa jest na tyle jasna, że Boniego nie dyskwalifikuje. Miodowy tydzień Platformy dobiega końca. Prócz Boniego, pojawił się kłopot z Sikorskim. Prezydent przerwał milczenie tylko po to, by od razu zagrozić wetem wobec ustaw, które jeszcze nie wpłynęły do Sejmu i wywołać nowe napięcie polityczne przed szczytem Unii w Lizbonie. Bracia K. nie odstąpili od swej zasadniczej linii antagonizowania i sporu. Tak mają.
Chyba już rozumiem, dlaczego tak wielu moich przyjaciół i znajomych nie może znieść występów PiS po przegranej Kaczyńskich jeszcze bardziej niż przed wyborami. Kto wie, czy obecna taktyka uśmiechów i kurtuazji stosowana przez Platformę wobec wściekłych Dyziów z PiS nie jest ślepa. PiS chce wojny, panowie, nie pokoju.
Komentarze
Tak to juz jest, ze ludzie popelniaja dobre i sluszne czyny z przymusu (moralnego czy prawnego) a zle i niegodne z wlasnej dobrej woli, dla wlasnego interesu i satysfakcji. Nie jest inaczej z TW Znak. Jest jednak pewnym symbolem, ze osoby, ktore zdazyly juz zapisac negatywnie w najnowszej historii Polski powstaja teraz jak przyslowiowe feniksy aby zajac intratne stanowiska w Polsce Aferalnej bis. Ciagnie swoj do swego po swoje.
A czy czasami lepiej dla świętego spokoju nie ruszać gówna bo śmierdzi. Pis stworzyło to szambo, zanurzone jest w nim po szyję i co najgorsze usiłuje w nie wciągnąć PO. Nic dziwnego że Tusk stara się omijać ich z daleka.
Odleglosc swoje robi. W tej samej sekundzie, ale daleko od Krakowa i W-wy kiedy panska Zona wetchela „juz nie moge” ja odetchnalem z ulga.
Tego nalezalo od Boniego oczekiwac i wielu oczekiwalo nie tracac ani na chwiele szacunku dla tego co zrobil dobrego i slusznego.
Mysle ze Tusk powinien zabrac Boniego do rzadu. Boni jest facetem sprawdzonym, sprawdzonym z pracy dla ogolnego dobra.
Nie dajmy sie szantazowac SBekom po tylu latach.
PS
Nieostrozne tracenie myszka nie tylko „wyslalo” moj niedokonczony kom. ale na dodatek go rozmnozylo. Przepraszam, choc winnym sie nie czuje.
Wypisywanie sie bez „cenzury” ma jak widac swoje dobre i zle strony.
Nie wiem czy caly PIS chce wojny. Nie wiem czy wszyscy jego wyborcy chca wojny. Wiem ze wojny chce Jaroslaw Kaczynski. Tak to na ogol bywa wsrod normali ze po porazce przychodzi czas refleksji, proby zdefiniowania bledow i pomylek. Nie wykluczam ze jakas grupa w PIS chciala by dyskusji, zmian.
Predzej jednak z PISu nie pozostanie kamien na kamieniu niz J.K. do takiej wewnetrznej dyskusji, niepozorowanej dopusci.
Ale Jaroslaw Kaczynski jest nie tylko Wodzem partii. Jaroslaw Kaczynski to medium w mcluhanowskim sensie. jest „medium ktore jest przekazem”. Jest opakowaniem i logo duzej grupy ktora dosyc trudno opisac, jakiejs „lewicowo-konfesyjno- konserwatywnej” czesci naszych rodakow. Moze to i dobrze ze maja jego gębusie ze sa wpakowani w pekata puszeczke „kaczyzmu”.
Ja sie „wojny” z PISowcami (czytaj Kaczynskim nie boje)
moj niepokoj budzi, co sie stanie kiedy „puszeczka” sie rozpuknie na skutek wewnetrznych napiec. Jakie smrody z niej wyjda, jak wielu zatruja?
Czy lepiej miec na „wojnie” do czynienia z uformowanym „wrogiem”, z regularnym wojskiem, czy z rozbieglymi na cztery wiatry dzikimi oddzialkami przegranych maruderow?
Wyszlo ze moze jakis pozytek z tego Kaczynskiego jest.
Moze i tak. To smutne, ale to swiadectwo tego jakimi jestesmy jako spoleczenstwo.
W sprawie Boniego jestem z Panem. Ale jego błąd – trzeba było od razu to powiedzieć.
A PiS będzie siłą destrukcyjną dla PO. Skończy się to aliansem z LiDką.
Taktyka uśmiechów i kurtuazji jest jak najbardziej na miejscu. Nie chodzi o to, żeby się naburmuszać – to dobrze robiła odchodząca władza, ale o to, żeby zrealizować swój program. A uśmiechy i kurtuazja w tym nie przeszkodzą.
Panie, daj Pan odetchnac!
Czy brak jest ludzi porzadnych?
Ja rozumiem, ma Pan wiele powiazan z ludzmi ze spaczona przeszloscia, ot sasiad przez biurko i wielu innych.
Do wybaczania, to do Glemba, nie do spoleczenstwa.
Powinien miec proces i poniesc kare za klamstwo lustracyjne, czyli po prostu powinien isc do pierdla, a Pan go w ministry pchasz!
Odpusc Pan, czytac hatko.
A ja sądzę, że właśnie takie postępowanie jakie prezentuje teraz Tusk, spokojne, rzeczowe wyjaśnienia, nie angażowanie się w pyskówki i nie uleganie prowokacjom, rzetelne wykonywanie zadań, może zmienić ten koszmarny obraz pozostały po rządach Kaczyńskich. PiS stracił butę, stracił niewiadomoskądwziętą pewność, że za nimi stoi murem całe społeczeństwo. To widać. Wiara w jedyną słuszną prawdę im pozostała, ale to już nie ta kryształowa PRAWDA co wcześniej. Trochę jakby ze skazą. Do tego jeszcze okazało się, że cały misterny plan Najgeneralniejszego Stratega IV RP wziął w łeb, bo niewyrobiona politycznie, otumaniona przez telewizję rządową i hiphop młodzież poszła zmieniać kraj. I trochę zmieniła.;)
Kosekwencja podpisania deklaracji o wspolpracy z UB powinno byc wycofanie sie pana Boniego z zycia publicznego. Przepraszam i prosze o wybaczenie to za malo.
Panie Adamie, proszę z tymi „Braćmi K.” trochę uważać,
aby Pan nie musiał publicznie przepraszać Najznamienitszych
Czynników Politycznych w państwie. Może lepiej GNK –
tzn. Genetycznie Najbliżsi Krewni !
A propos agentów i współpracowników różnej maści. Sprawa
zniknie z porządku dnia wraz z wymarciem aktualnie
żyjącego pokolenia. Potem już tylko będzie się zapalać świeczki na grobach.
Pozdrawiam.
Lesiu
Facet, który wściekle boksuje na pustym ringu prędzej czy póżniej staje się śmieszny.
Ja też już nie mogę strawić występów wściekłych Dyziów /doskonałe określenie/ i ich niewolniczych sługusów , na sam widok człowiek dostaje odruchu wymiotnego.Jak długo jeszcze , będziemy musieli to znosić, czy nie ma jakiejś możliwości prawnej, konstytucyjnej odsunięcia ich od wszelkich funkcji publicznych?Przecież to organizacja przestępcza, rozkładająca cały porządek demokratyczny państwa, skłócająca i mająca w bezczelnej pogardzie całe społeczeństwo.Tusk popełnił grzech pierworodny nie powołując przed wyborami rządu tymczasowego i komisji sejmowych, może wtedy udałoby się to towarzystwo odsunąć w niebyt, teraz stosowanie wersalu i próba ugłaskania tak bezwzględnego przeciwnika ,który ma na celu jedynie dążenie do autorytarnej władzy, jest bezcelowe i niestety będziemy nadal skazani na ten bełkot i wojenki na górze.
Panie Redaktorze,
zabrakło mi w Pana artykule przypomnienia, że jeśli krytykować to nie ofiary, a prześladowców. Boni powinien – ku chwale ojczyzny – ministrem zostać. Ludzie, którzy mieli z nim (zawodowy) kontakt wysoko oceniają jego kompetencje.
„Uważam, że jego sprawa jest na tyle jasna, że Boniego nie dyskwalifikuje”
Sprawa rzeczywiście jest jasna i _dyskwalifikuje_ Boniego, bo osoba, która pozwala się szantażować, nie powinna pełnić żadnych odpowiedzialnych funkcji publicznych.
Panie Adamie ! Blogowicze !
Mimo ,że dorosłym życiem żyłem w latach 80-tych , nie wiem jak to było z tą niejawną współpracą z organami bezpieczeństwa . Odpowiada mi wczorajszy komentarz FRASYNIUKA autentycznego Bohatera tamtych lat. On mówił, niech nie wypowiadają się na ten temat ci, którzy z różnych powodów nigdy nie dostali propozycji współpracy z Bezpieką .Sądzę ,że taka sytuacja dotyczyła co najmniej 95 % dorosłego społeczeństwa .Powiedzmy sobie, aż 5 % to ludzie Oporu ale w tej liczbie też agenci różnych ,jak słyszę kategori .Ilu z tych kapusiów trzeba było łamać a jaki procent z radością służyło Bezpiece ?. Tak mi się wydaje,że lepiej zamkąć ten IPN ,bo inaczej szlachetny pomnik „Oporu Ludu ” , zostanie przez samych odkrywców podziurawiony i zeszpecony.
Kilka tygodni spokoju bez IPN ( uznał walkę wyborczą ?!) skończyło sie wraz z Bonim .
Przez mgłę pamiętam ,wściekłe wobec PRL -rewolucyjne słowa Michała Boniego po 1990 roku ,widocznie złamani tak mają ?? Nie osądzam ,bo nie dotknęla mnie propozycja ,współpracowałem z prawnym porządkiem PRL jako obywatel i KROPKA.
Również dzisiaj wolę należeć do tych 95% obywateli PRL , większości wcale nie milczącej , jednak bardziej skoncentrowanej na tworzeniu dóbr , z kwalifikacjami które pozwoliły wystartować w gospodarce rynkowej po 1990 roku i wreszcie zdążyć zadbać lepiej o swoje rodziny i siebie.
Najwięksi ,autentyczni bohaterowie z tej politycznie aktywnej 5% części polskiego społeczeństwa ( wspominać należy z szacunkiem, wielu już na Cmentarzach ) raczej nie domagają się CHWAŁY ,wrzeszczą i demonizują swoją rolę ,żyjące kundelki polskiego oporu p-ko władzy lat 1945-89.
Zastanawiam się, jak długo jeszcze trzeba będzie czekać na zmianę postrzegania rzeczywistości polskiej z modelu martyrologiczno – rozliczeniowego na zwykły, codzienny, bez tej ciągłej kampanii wyborczo – wojennej. Po pierwszych latach III RP, kiedy to przeżywaliśmy niebywały wysyp oszołomów wszystko zaczynało się powoli uspakajać, już zdarzały się całe dni bez rozliczeniowych ekscesów. I kiedy zdawało się, że zaczniemy coś budować w miarę wspólnie przyszły czasy opętania. To co rozpoczęło się za „panowania” Millera teraz już stało się karykaturalnym wynaturzeniem. Otóż ni mniej ni więcej, tylko dwie najważniejsze osoby w Państwie, Prezydent i Premier stwierdzili otwartym tekstem, że ponad połowa Polaków to wrogowie Państwa i Katolickiego Społeczeństwa! Że ci, którzy nie życzą sobie CBA, a właściwie jaj politycznego szefa, de facto będącego szefem policji politycznej w najczystszym wydaniu, to przestępcy popierający korupcję. Okazuje się, że w 1980-81 to nie w Solidarności było 10 mln Polaków, oni byli w ZOMO! Zresztą po co tu mnożyć kretyńskie, jeśli nie wręcz antyspołeczne stwierdzenia popleczników kaczyzmu – wszyscy ludzie myślący „nie Rydzykiem” mogą mnożyć setki przykładów.
Jedna sprawa wreszcie się wyjaśniła. Mianowicie, o co chodziło w tych zbrodniach zarzucanych Rokicie a mniejszych jedynie niż mordy, „mordy wy moje” oczywiście…
Wiecej, PiS chce wojny totalnej. Tyle, ze nie ma na to srodkow. Niedlugo zostanie mu tylko prezydent i krzyczaca opozycja w Sejmie. To malo, bo PO/PSL wraz z LiDem bedzie moglo prezydenckie weto odrzucuc. Szkoda, ze PiS wraz z prezydetem wybrali te droge. Ale nawet mi przez chwile nie zaswitala mysl, ze mogliby wybrac inna droge. 2 lata obserwacji psycho-spolecznej wystarcza aby taka diagnoze tej choroby postawic.
Panie Redaktorze’
1.Jeśli chodzi o PiS w pełni podzielam Pańskie opinie. Dlatego w kontekście ich ciągłego nastawienia na walkę , wymuszone przeprosiny Tuska,BEZ ZDEFINIOWANEJ PRZYCZYNY, uważam za niedobry precedens. Tusk po prostu został lekko „przeczołgany”.
2. Mam mały problem z Bonim. Nie jestem bohaterskim bojownikiem o wolność z czasów Solidarności, choć dzięki Systemowi,wdrażając osiągnięcie techniczne o randze europejskiej, straciłem dotobek całego życia.Ale to drobiazg.
Z perspektywy osoby nieuprawnionej do oceny bohaterów tamtych czasów mam kilka wątpliwości.Po pierwsze- moment „spektaklu”/ wystąpienie Pana Boniego w sejmie/-
jeśli to ” oczyszczające” wystąpienie jest uczynione w momencie, kiedy ten pan walczy o wysokie stanowisko- to dla mnie motywacje przerastają wartość moralną zabiegu. W końcu , nie jest on jedyną osobą w tym kraju, która może to stanowisko zająć.
Po drugie-SB -szantażowało go za zdradę znacznie mniejszą w porównaniu z podpisaniem „lojalki”- zdradą małżeńską pierwszej żony i grożbą porwania dziecka z drugiego, nieformalnego związku…
Po trzecie- nie bardzo podzielam rutynowy argument, że oprawcy tamtych czasów, żyją sobie spokojnie. Jakby na to nie patrzeć ,konstrukcja każdego państwa zawiera w swoich strukturach różne służby, które są zhierarchizowane , a dyscyplina jest „żelazna”.Wystarczy dosłownie kilku manipulatorów „na górze”, żeby wymusić na całych podległych strukturach, określone zachowania. Zgodzi się Pan ze mną, że w tzw. wolnej Polsce, „pomruki” takich mechanizmów dawało sie odczuć. Trzeba w końcu przyjąć do wiadomości, że wszelkie służby „siłowe” mają taki charakter. Jak by się Pan czuł, gdyby np. za rządów PO, przyjechali do stolicy, ze słusznymi protestami górnicy, sytuacja wymknęłaby się spod kontroli, a policja rozumiejąc ich słuszne racje- odmówiłaby interwencji.Państwo, to jednak struktura zawierająca w swojej istocie różne formy represji wobec obywateli. Zanim użyje się argumentu o rozliczaniu przedstawicieli podłych służb PRL-u – proszę podać w oparciu o jakie racje i mechanizmy.
Po czarte: Razi mnie reakcja zwolenników Boniego na to teatralne/przepraszam, ale tak to odebrałem/katharsis. Wystarczyło, że wystąpił, przeprosił i znów jest wspaniały.
Często pojawia się argment,że winy „odpracuje”- dzięki objęciu wysokiej państwowej posady. Tu odruchowe skojarzenie mam takie-za winy raczej odpracowuje się przy pracach mniej zaszczytnych, w dodatku za jakąś przeciętną krajową stawkę np. nauczycielską. Takie odpracowanie win jakie grozi panu Boniemu- wygląda jak nagroda.
Gremialne wybaczenie win, przez jego przyjaciół , co jest piękne,sprawiedliwe i wara mi od jakichkolwiek ocen, tymniemniej bez żadnego związku kojarzy mi się sytuacja z pieniędzmi zbieranymi na Stocznię Gdańską przez ojca Dyrektora. Tam solidarność przerosła możliwości organów ściganie – ewidentnego, wydawałoby się przekrętu.
Wszyscy darczyńcy popadli w tak wspaniałą solidarność z RadieM Maryja, że nikt nie ma żalu o to,że wpłacał na stocznię ,a wyszło jak wyszło. Nawet najwięksi miłośnicy „Kolebki”. Czy nasz naród jest tak skonstruowany sentymentalnie -solidarnościowo, czy coś innego tu działa. Pomimo, że nie potrafię tego ogarnąć, nie wyobrażam sobie, czy temu Pierwszemu, który rzuciłby kamieniem w Raio Maryja /zgłosiłby pretensje,że wpłacił na stocznię/ też tak wspaniałomyślnie społeczność radiomaryjna wybaczyłaby.
Pozdrawiam.
Pisałam już o tym wielokrotnie i dalej powtórzę – macie, moi Drodzy, coście chcieli. Chcecie się bawić w lustrację? No to macie; zabawki czekają w IPN. Okazuje się, że najgroźniejszą broń p/ko opozycji bezpieka wsadziła w teczki. Będziecie się tak zagryzać 50 lat, a trzeba było wszystko pięknie spakować i pozostawić przyszłym historykom d( do r.2039) I BYłBY śWIęTY SPOKóJ. mAM WRAżENIE, żE bERIA W PIEKLE BOKI ZRYWA ZE śMIECHU.
Nie rozumiem jak mozna pisac człowiek porządny i że nikt nie cierpiał, skoro prof Dakowski mowi ze zadenucjowal kilka drukarni?
Czy to ze ci drukarze siedzieli, byli przesluchiwani juz sie nie liczy? Ze byc moze to ,ze ich aresztowano jakos zawazylo na ich zyciu?
A kogo autor ma na mysli piszac prawdziwe kanalie? Skoro Boni porzadny to prawdziwe kanalie co robily?
Mozliwe ze Boni splacil swoj dlug . Ale i tak uwazam ze jest osoba moralnie upadla i powinien uprawiac swoj ogrodek bo moze znow upadnie gdy mu sie trafi pokusa czy przeszkoda.
Też uważam, że PiS chce wojny – widać po samym fakcie odwolania Bogdana Borusiewicza ze składu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
To pewnego rodzaju demonstracja, że nie wszystko jeszcze jest stracone,
Panowie, nie wszystko.
Trzeba słuchać mądrego Lecha Wałęsę, wybory to tylko pierwszy krok
w kierunku powrotu ku normalności.
Panie Reaktorze,
Panska zona „juz nie moze”, ale Orzechowski z LPR moze. Moze i musi. Czolowy ideolog eduakcji 3/4 RP wezwal do konsultacji nie tylko llisty Macierewicza czy Wildsteina, ale rowniez do konsultowania innych list stanowiacych chyba fundament wspolczesnej Polski, skoro przywiazuje sie do nich az tak kolosalne znaczenie.
Zastanawia mnie rowniez, ze to samo srodowisko katolickie, z ktorym LPR pilo sobie z dziobkow oburzalo sie, kiedy doprowadzono do rezygnacji abp. Wielgusa krzyczac, ze to skandal itp, i ze kwity z ubeckich archiwow to pic na wode. Teraz okazuje sie, ze jednak mozna – a nawet trzeba, zdaniem Orzechowskiego – polegac tych samych archowach i sporzadzanych na ich podstawie listach.
Moja ulubienica, TV-profesor Staniszkis juz wydala wyrok u Moniki Olejnik: kompetencje – byc moze, ale charakter zaden. Och, jak ja lubie te opinie ad hoc, prawie jak prefabrykowane, gdzie wystarczy tylko wstawic nazwisko osoby, o ktorej wydaje sie opinie. A zwlaszcza lubie opinie w wydaniu prof. Staniszkis, ktora w swych ocenach jest tak samo trafna jak dlugoterminowa prognoza meteo na pol roku na przod.
Zastanawia mnie wypowiedz prof. Dakowkiego, ktory mowi, ze podziemie jeszcze za czasow podziemia wiedzialo o tym, ze Boni sypie, podaje nawet pseudonim „Znak” przypisany Boniemu, dlaczego wiec dopiero teraz to wszystko wychodzi na jaw ? O co w tym wszystkim chodzi ? Jaki jest cel kamieniowaniu Boniego dopiero teraz, choc przeciez nie jest on krolikiem wyciagnietym z kapelusza przez Tuska, ale osoba dosc znana i liczaca sie w kregach opiniotworczych ?
Nie ma co strzepic kaczego piora na dyskutowanie o deklaracjach prezydenckich, czy to w reakcji na przeprosiny Tuska, czy w odniesieniu do kandydatury Sikorskiego. Kacza zupa w mozgownicach.
Pozdrawiam.
Kto chce wojny, zwykle ja ma. W tym przypadku nie jestem jednak pewna, czy Platforma odwazy sie na radykalne posuniecia. A sa one konieczne: wyeliminowac PiS z życia publicznego. Ale jest tez „ale”. Skoro wszystkim bylo wiadomo, ze pan Boni ma zabrudzona kartoteke, po co bylo go lansowac na ministra, a teraz sie chylkiem wycofywać. Boni tez nie musial robić tego publicznego biczowania. Po prostu nie potwierdzac ani nie zaprzeczać. Bo w ten sposób nastepuje odgrzewanie wyjatkowo paskudnego kotleta p.t. „rozliczanie ludzi Solidarnosci”. I takich porzadnych ludzi sie rozlicza, a łobuzy zapisuja sie do PiS i jeszcze nakrecają lustracyjna histerie.
Musze tu dolaczyc drobna informacje. Zauwazylem, ze w pewnych wypowiedziach wyzej nie rozroznia sie podpisania deklaracji lojalnosci (czyli zobowiazania, ze nie bedzie sie szkodzilo interesom PRLu) od zobowiazania do wspolpracy z organami bezpieczenstwa. To ostatnie bowiem bylo rodzajem zatrudnienia na 1/2 etatu w roli eksperta „spoldzielni ucho” i nioslo ze soba pewne przywileje oraz wyplaty wynagrodzen „za dzielo”. W porownaniu ze wspolpraca w roli donosiciela podpisanie deklaracji lojalnosci jest tylko dowodem zmeczenia psychicznego przeciagajaca sie sytuacja. Inna forma tegoz byla decyzja o emigracji. TW „Znak” jak sie wydaje umyslnie stara sie pomieszac oba te pojecia w swoich wypowiedziach publicznych. Nie mniej roznica miedzy nimi jest bardzo powazna. Podpisujacy „lojalke” osiagali tyko to, ze SB przestawala ich nekac. Natomiast wspolpracownicy, tacy jak „Znak”, „Kiosk”, „John” czy „Most” mieli do wypelnienia, i wypelniali zadania operacyjne.
Oświadczam solennie, że gdybym została zaszantażowana nastawaniem na moich bliskich z powodu własnej dzialalności politycznej podpisała bym każdy kwit. Dziekuję losowi, że mi tego oszczedził, gdyż moją odpowiedzialność wobec bliskich stawiam PRZED zobowiązaniami wobec innych.
W służbie publicznej państwa demokratycznego istotne winne być kompetencje merytoryczne. Państwo z rządem skupiającym się na wystawianiu świadectw moralności swoim obywatelom jest dla mnie „demokratyczne inaczej”- choć znajduje dla swych działań wielką aprobatę. Widać to choćby z internetowych forów. Boni sypie – nie sypie, sypał, nie sypał. Mnie to po prostu nie interesuje. Dokąd jednak to wszystko nas zawiedzie?
Pozdrawiam.
Drogi Autorze Blogu ! Szanowni Blogowicze !
Ponieważ temat tego felietonu nie jest „puszczeniem bąka” w salonie czy „wypiciem piwa” ale jak w każdym tego typu przypadku, jakich bylo w tej Polsce ostatnimi laty „na pęczki” (mimo wzrastającej rangi Wartości Chrześcijańskich i wzrastającej Nienawiści czy Niezrozumienia Człowieka) jawi sie jako dramat i „katorga” osoby ludzkiej, odwołam się do klasyki. Ona lepiej oddaje clou problemów i lepiej opisuje rzeczywistość – uniwersum. Bo im więcej zapisów i „zewnętrznych” form WC tym więcej „kamieniowania człowieka” w dzisiejszej Polsce.
Za Dostojewskim; Tyrania to monarchia mająca na względzie tylko dobro monarchy, oligarchia to władza mająca na względzie dobro bogatych, demokracja to władza która ma na względzie dobro nędzarzy.
Obym się mylił, że w naszym kraju ten najlepszy z ustrojów jest władzą nędzarzy umysłowych.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
do jpet1,
Proponuję „przefiltrować Twoje ,słuszne z ludzkiego punktu widzenia poglądy , przez drobny aneks do sprawy:
Pan Boni – sam wywołał obecny problem- tym swoistym teatrem.Jeśli przeszłość zmusza go do takich wystąpień, to chyba nie jest on dobrym pomysłem na stanowisko ministra. Jeszcze krok, i będziemy mieć męczące poczucie, że ciągle ten Boni… Nas naprawdę nie stać na takie „szumne ” kandydatury do najwyższych władz.Wszystko mu wybaczyć , przyjąć przeprosiny, ale nie zaczynać odświerzania państwa od zamieszania spowodowanego sprawą sprzed ponad dwudziestu lat. Trzeba zacząć przekazywać ten kraj 30-40 latkom, ludziom bez obciążeń.
Wątek nadrzędności dobra bliskich, podzielam w pełni, powinien być jednak ograniczony do rozważań nad sytuacją sprzed lat. Dzisiejszymi skutkami tamtych wydarzeń zostaliśmy dotknięci wbrew naszej woli z powodów zasygnalizowanych przezemnie na wstępie.Rozważania ,których celem ma być przekonanie społeczeństwa, że mamy czyste wytłumaczenie naszej słabości sprzed lat, a to nas uprawnia do udziału we władzach, po tym czego już doznaliśmy z powodu naszej przeszłości stają się duszne.
Pozdrawiam
Przykro mi bardzo, że nie moge podzielic pozytywnej opinii pani Jadzi Staniszkis o wysokich kompetencjach Michała Boniego w dziedzinie która sie zajmował będąc ministrem. Takich fachowców jak on, nie ma, nie było i nie potrzeba. Z wykształcenia jest on polonistą i jego wypowiedzi w dziedzinie polityki społecznej były dla mnie kompletnie żenujące, mimo że napewno nie jestem lewicowym radykałem. No i naprawdę miał duzo czasu żeby się wyspowiadać i odprawić pokutę – niekoniecznie na stołku ministra.
Wodniku
Rozumiem ze jestes „bez władny”:)))
Do Eddi godz 12:03
Szanowny panie, groźba porwania dziecka to jest wg pana taki sobie drobiazg? Oświadczam, że postawiona w takiej sytuacji, podpisałabym KAŻDE zobowiązanie. Na szczęście nie byłam do tego zmuszona, czy z tego powodu mam czuć się lepsza? Jest pan człowiekiem bez wyobraźni, albo … bez serca!
Z Bonim dobra zagrywka. Przyjecie go do rządu bedzie precedensem dla późniejszej / w miare szybkiej/ decyzji zabetonowania IPN-u. To jest swietny ruch marketingowy : realna oszczednosc ok. 150 mln rocznie, tzn. jedna stacja metra w Warszawie. Przez 10 lat to jest cała linia np. na Pradze. Tusk jest to winien Warszawie. I kto sie poza szaleńcami przeciwstawi tej logicznej argumentacji? Ponadto Boni jest fachowcem i sie przyda. Jego nominacja bedzie stanowic symboliczne zakończenie okresu pookrągłostołowego i rewolucji w polsce. Kilku nawiedzonych PISo-wców /wiadomo kto/ pokrzyczy, może nawet okropnie się zdenerwuje. To dobrze, bo sie znów kolejny raz skompromitują i zagryzą ze złości. Ponadto chłopcy z PO maja wielki cele, a także silne nerwy i z usmiechem , metodą łagonej perswazji, okazując chrzescijańska miłosc sprawę spokojnie załatwiają. Tzn. na zimno, ale z usmiechem. Tak jak Gorbaczow, gdy w 1985 r. rozpoczął zmiany w ZSRR. Ciepły usmiech za którym kryły sie staowe zęby. A zatem prezydent wręczy nominacje ministerialną panu Boni, bo jak nie, to będzie miał np. budzet kancelarii o połowa mniejszy. W ten sposób bedzie przebiegac w najblizszym czasie przywracanie normalnosci w stosunkach rząd – prezydent. Kasa sie liczy dla ekipy pisowo-kancelaryjnej, a nie jakis pan Boni. Wypada więc teraz tylko poczekac do powołania nowego rzadu, a potem wspólnym wysiłkiem parlamentarnym w ciagu kilku miesięcy braci kompletnie wyciszyc. Będą jeszcze tupac i podskakiwac, ale koniec ich jest blizszy niz im samym sie wydaje / łacznie z frondą w pisie/. Celem PO jest prezydentura Tuska i on ten wyscig moze roztrzygnąc w najblizszym czasie. Jest na fali w kraju i ma wsparcie zagranicy. Teraz będzie spektakl pt”:czy prezydent pojedzie do Brukseli”. Tak czy siak ma przechlapane. Dlatego, mysle, że chyba jednak nie pojedzie. Polityka zagraniczne wraca do msz i premiera. Tusk musi mieć na wejściu duży sukces za granicą. Nikt prezydenta nie chce w Brulseli widziec. Nie miałby on tam takze nic do roboty, a musiałby przełknąc pigułę z tą Kartą. Będzie więc wolał leczyc w tym czasie jakąs przypadłośc zdrowotną na Helu. Tak bym widział scenariusz na najblizsze kilkanascie tygodni. Sprawa jest roztrzygnieta, a dla braci memento: – sic transit gloria mundi.
pozdrawiam
Nie znam pana Boniego, nie wiem, jakim jest czlowiekiem, ale w skruche nie wierze. Pan Boni bardzo chce zostac ministrem, a poniewaz do tego potrzebne jest oswiadczenie lustracyjne, nagle postanowil wyznac swe winy. Te okolicznosci przekreslaja cale przyznanie sie do winy.
Podobnie jak panska zona, ja tez mam dosc tego publicznego ekshibicjonizmu. Na pana Damieckiego w „Teraz My” nie moglam patrzec i zmienilam kanal. Ja nie potrzebuje, zeby ktos sie przede mna spowiadal ze swoich slabosci, mnie to krepuje. Za rownie zenujace uznalabym, gdyby obca pani na przystanku zaczela mi plakac w rekaw, ze zdradzila meza.
Pana Boni oceniam jak najgorzej, chociaz zawsze w takich przypadkach wstrzymuje sie z ocenami, bo sama mam dwoje dzieci, mlodsze niedawno skonczylo 4 miesiace i wiem na pewno, ze gdyby ktos zaczal je pakowac do samochodu i usilowal wywiezc w nieznane, podpisalabym wszystko. Ale pan Boni zdecydowal sie na wyznanie nie dlatego, ze faktycznie czuje sie winny, ale dla okreslonych korzysci. I juz.
Przeczytałem właśnie wywiad biskupa Nycza pod tytułem „Te dwa lata były Polsce potrzebne” i zebrało mi się na wymioty.
Co za obłuda, co za faryzeizm, co za hipokryzja !
Zamiast powiedzieć że „Bóg nas bardzo ciężko doświadczył, ale wreszcie wróciła nadzieja”, ten obrzydliwy faryzeusz stwierdził że „kościół się nie miesza do polityki”. Wstydzę się, że mnie ochrzczono i bierzmowano !
TFU !
Tu jeszcze jeden głos w sprawie:http://www.matka-kurka.net/post/?p=1150 . I wyrazy uznania dla Wodnika53 za wpis z godz.20:00. W 1994 roku pytałam pewnego Anglika ile jest lat z Suwałk do Londynu. Mówił, że najdalej w dziedzinie psychologii społecznej – pięćdziesiąt. Jeszcze nie mogę się otrząsnąć, tym bardziej że tych lat nie ubywa, a wręcz odwrotnie.
A ja liczę na Donalda Tuska, że się z propozycji nie wycofa. Przecież to oczywiste, że za Bonim pójdą inne PiSowsko-IPNowsko-SBeckie rewelacje. Boni to tylko balon próbny. Brak zdecydowanej reakcji teraz poskutkuje niekończącą się serią następnych i powrotem piekiełka IV RP.
Przy okazji – wyrazy szacunku dla Pana Michała.
Nie wiem czy PiS chce wojny ale w sprawie Pana Boniego PiS nie ma z tym nic wspolnego. Jeden z niedoszlych ministrow w przyszlym rzadzie Tuska a byly minister w innym postsolidarnosciowym rzadzie, niewatpliwie dobry „fachowiec” przyznal sie ze podpisal deklaracje wspolpracy z byla SB. Oddzywa sie chor glosow obwiniajacy PiS za cos czego nie rozumiem. Nasowa sie nieodparcie ze lustracja byla konieczna lata temu i tzw. ” Lista Maciarewicza”, ktora przez wszystkie lata byla krytykowana jako lista „niewinnych ludzi” jednak zawiera nazwiska wspolpracownikow. Nieprzypadkiem przez te wszystkie lata jakos mimo posiadania choc moze niepelnych archiwow nie mozna bylo w zaden sposob tych agentow ujawnic. Dla mnie swiadczy to dobitnie ze tacy ludzie jak Pan Boni przez te lata rzadzili. Rzad Jana Olszewskiego upadl poniewaz probowal tego typu ludzi ujawnic. Nie uwazam zeby podpisanie deklaracji wspolpracy z SB bylo zbrodnia, ale fakt ukrywania tego i zaprzeczania to jest nie wporzadku wobec wyborcow. Nie uwazam ze takim ludziom nalezy zamknac dostep do jakichkolwiek stanowisk ale wszyscy musza wiedziec o tego typu faktach zeby moc bacznie obserwowac. Nich wszyscy zadadza sobie pytanie jak to sie dzieje ze po dwudziestu latach od upadku komunizmu, ktory mial na sumieniu tyle zla, tyle istnien ludzkich, tyle zniszczonych ludzi jakos do tej pory nie ma winnych, byli SBecy , ktorzy lamali Boniego zyja dostatnio pobierajac wysokie emerytury. W procesach lustracyjnych wystepuja jako swiadkowie a przeciez to tak jakby komendant Oswiecimia czy SSman zeznawal w sprawie Kapo czy byl morderca czy tez nie. Porownujac losy szeregowych czlonkow Solidarnosci, robotnikow, nauczycieli, studentow itd i szeregowych SBkow czy PZPRakow widac w czyim imieniu dotychczas sprawowana jest wladza. Nie jestem specjalnie za PiSem ale to za jego kadencji w koncu skazana ZOMOwcow z Wojka bo przedtem jakos nie mozna bylo tego zrobic. To jest jeszcze jeden argument ze ci co obalali rzad Olszewskiego robili to aby niedopuscic do ujawnienia wspolpracownikow SB, eks prezydent Wales, chcial zapobiec „dzikiej” lustracji i skutecznie zapobiegl ale tej cywilizowanej tez nie przeprowadzil moze dlatego ze sam podejrzewany jest o to ze byl agentem „Bolkiem” Dodatkowo nasowa sie mysl czy nie mozna siegnac po nowych, mlodszych i nieuwiklanych ludzi, czy bycie „kombatantem” powinna byc przepustka do stanowisk rzadowych, czy nie lepiej kombatantom dac medale i poslac na „zasluzone” czy tez nie emerytury a siegnac po mlodych inaczej myslacych ludzi. Czy koniecznie w nieskonczonosc trzeba pytac o komentarz do roznego rodzaju spraw Lecha Walese, ktory delikatnie mowiac nie grzeszy inteligencja, i po prostu gada bez sensu. Moze czas utworzyc jakis odpowiednik listy Maciarewicza a mianowicie liste politykow, ktorzy juz byli (w domysle niewiele dobrego zrobili) i odebrac im bierne prawo wyborcze. Liste powinni otwierac Kaczynski, Tusk, Pawlak, Kwsniewski…. itd
Wszystko wskazuje, że temat do dyskusji, donosił „czy nie?”, „był kapusiem, czy nie?”, „winien być potepiony czy nie? itd, itp można tak długo ciągnąć w wielu odmianach, będzie nam towarzyszył jeszcze przez wiele lat. Aktualnie na tapecie są przypadki związków naszych obywateli z ówczesnymi słuzbami specjalnymi jakie miały miejsce kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu.
Jeśli ktokolwiek spodziewa się, że w czasach nam bliskich, nie było, czy nie ma przypadków, gdy również szantażem zmuszano naszych obywateli do donoszenia na współkolegów/współpracowników z najbliższego środowiska obecnym służbom, to uważam że się myli. Przypuszczam, że w najbliższym czasie ujrzą światło dzienne przypadki ewidentnego wykorzystywania służb do ochrony interesów nie państwa, a partii, co jest ewidentnym naruszaniem prawa, a to w mym odczuciu jest szczególnie naganne. Obym to ja się mylił.
I ja rowniez, jak wielu, mam tego dosc. Z przykroscia jednak stwierdzam, ze nasz przyszly premier nie zapowiada sie najlepiej. Na samym poczatku taka gafa, jak wystawienie kandydatury osoby, na ktorej ciazy zarzut wspolpracy ze „sluzbami”. I wcale nie chodzi tu o to, czy pan Boni jest dobrym czlowiekiem, ani tez o motywy podpisania zobowiazania do wspolpracy, ani nawet o to, czy faktycznie z tymi sluzbami wspolpracowal.
Chodzi o to, ze nowy premier nie powinien wystawiac kandydatury czlowieka, ktoremu mozna byloby taki zarzut postawic, bo jest swoistego rodzaju do ataku ze strony skrajnych prawicowcow. Po co ta szopka? Czyz to pan Boni jest jedynym kandydatem na ministra? Nasz przyszly premier powinien sie powaznie zastanowic co robi. Bo jesli chodzi o to, zeby prowokowac prawice, dajac jej w rece takie argumenty – toz to czysty idiotyzm! Glosujac na PO (z braku lepszego wyboru) wszyscy, a przynajmniej wiekszosc, liczyla na to, ze nowy rzad zajmie sie rzadzeniem, a nie nowa seria „rozliczen”. W tym przypadku Tusk postapil tak samo, jak Kaczynski z Kaczmarkiem. Co, Tusk tez „nie wiedzial”? Mam nadzieje, ze nie jest to omen dla przyszlego rzadu.
Pozdrawiam serdecznie.
A ja po tych 18 latach panu B.nie wierze w jego skruche.Przegapil dobry moment niestety juz dawno temu. Powiem wiecej mam juz dosc rozgrzeszania osob, ktore sa naszymi autorytetami moralnymi, liderami, ministrami. Ile osob do niczego nie doszlo, bo sie nie sprzedalo w tamtych czasach!? Nikt nie placze za ich przegranymi zyciorysami. Zalujemy tylko konfidentow. NIestety za bledy sie placi,tym panom juz dziekujemy moga odejsc! Do widzenia!!!!
Szanowny Panie Redaktorze,
Jestem w stanie zrozumiec dlaczego Pan nie widzi problemu w postawie Boniego, ale ja tak i owszem. Pan Boni byl laskaw zlamac obowiazujace w RP prawo (lustracyjne) klamiac w sprawie swojej wspolpracy z SB. Za naruszenie obowiazujacego w tym kraju prawa powinien odpowiedziec przed sadem. Tylko sad moze i powinien wypowiedziec sie w sprawie jego winy badz niewinnosci. Pana opinia moze miec range jedynie sentymentu, ktory Pan raczy zywic wobec p. Boniego. Nigdy nie bedzie w Polsce „inaczej” (t.j. lepiej) jesli najzwyczajniej nie bedzie egzekwowane przestrzeganie obowiazujacego prawa. Tak sie dzieje w zaawansowanych demokracjach Zachodu do ktorych Polska ma ambicje dorownac. Bylo by to ze szkoda dla kraju gdyby Polityka w Panskiej osobie proponowala wybiorcze podejscie do obobiazujacego prawa.
Pan Boni dal dobry przyklad dla calej rzeszy tchorzow ujawnijcie sie to nic nie kosztuje chocby i po latach stoleczki w Tuskolandi czekaja .Nie rozumiem ks.Malickiego , ze sie tak tlumaczy przeciez teraz za odwage to mozna stolek dostac,medal lub blogoslawionym zostac.Bolek juz za zaslugi w esbecji honory odbiera i smietanke spija.
Czlowiek to istota slaba z natury ale przyznajac sie do swoich slabosci publicznie,uchyla drzwi do swojego wnetrza przez ktore wpada swiatlo.
Oblicza oskarzycieli ktorzy kczycza duzo o prawdzie ,sa ponurym odbiciem tej ciemnej strony naszego Ja ktore zapomina o drugim czlowieku. Czlowieka nie mozna oceniac tylko na podstawie jednego faktu,jednej chwili,trzeba patrzec na calosc naszej tworczosci jaka jest zycie.
Kurt Waldheim,jako szef ONZ tez musial odcierpiec za brudne sprawki z
bardzo odleglej przeszlosci.
Czerwony i czarny hitleryzm sie niczym nie rozni.Jestesmy dorosli,trzeba poniesc kare i potem dzialac dla dobra innych.
Po Drugiej Wojnie wspolpracownicy wywiadu w Niemczech tez mogli wciagnac sie w odbudowe kraju,a amerykanskie sluzby specjalne daly obywatelstwo wielu nawet bardzo zlym ludziom w ramach operacji
„spinacz do papieru”(Paperclip),by wykorzystac ich doswiadczenia w walce
z komunizmem.
Pani(e?) Bobola – A był(a) Pan(i) kiedyś zmuszon(a/y) do podpisania „deklaracji lojalnosci (czyli zobowiazania, ze nie bedzie sie szkodzilo interesom PRLu)” już to do „zobowiazania do (…) zatrudnienia na 1/2 etatu w roli eksperta ?spoldzielni ucho? ?
– Nie? ….!
– Nikt Pan(i/a) do tego nie zmuszał?…?!
– Nikt tego od Pan(i/a) nie wymagał?…?!
– A jeśli zmuszano lub wymagano, to na której pozycji Pan(i) stan(ął/ęła)?
– „Spółdzielni ucho”, czy raczej oddanego donosiciela?….
– Bo wie Pan(i) co? – Bo jeśli nikt od Pan(i/a) takiej deklaracji nigdy nie żądał, to Pan(i/a) wiedza na ten temat jest równa 0 (słownie – zero)!
A zatem, jeśli nie poda Pan(i) swoich własnych doświadczeń w tym zakresie, to wszelkie Pan(i/a) opinie na ten temat na tym forum można traktować za wnoszace ZERO informacji (czyli bezwartościowe).
No to co? – Po której stronie Pan(i) stał(a) i co za tym stało? – Da sie nam Pan(i) tu poznać jako bohater czy tchórz?
PiS ustami i czynami braci K. zaczyna sie skazywać na polityczny niebyt. Odchodza do lamusa i mam nadzieje, że ich znaczenie bedzie jeszcze mniejsze niz obecnie LPR i wysokiego Romana
jpet1,
zgadzam się z Toba co do słowa
Wodnikowi53:
Jest jeszcze system p.t. etatyzm, gdzie dobro panstwa jest ponad dobrem jednostki (w przypadku ludzi Solidarnosci byla to idea panstwa suwerennego). Tak czy inaczej – pan Boni i tysiace innych ludzi, ktorzy podpisali lojalke, rzeczywiscie postawili dobro swej rodziny przed ideą, o która walczyli. Mysle, ze jest to dylemat, ktorego nie rozsadzimy na forum, i nie rozsądzimy w ogole. I dlatego nalezało unikac tak nierozwiazywalnych problemow i nie lansowac pana Boni na ministra.
Powoli dochodze do przkonania, ze to SB i WSI przyczynily sie do upadku komunistycznego rezimu w Polsce.
Dzis 2 listopada, wiec nikogo nie uraze przypomniajac uchodzaca czesto naszej swiadomosci geneze i znaczenie znicza – ognia na grobie. Kiedys dawno, dawno temu rozpalano na rozstajach drog i sciezek ogien, ktory mial wskazac duszom zmarlych droge ku domowi, ku spotkaniu z tym co tu na ziemi kochali. To byly ognie przydrozne.
Ogien rozpalano tez na grobach, ale na grobach tych ktorych powrotu obawiano sie. Ogien byl bariera, ktora chronila zywych przed zlym zmarlym. Za posrednictwem chrzescijanstwa wszedl do naszej kultury, jako postulat, szacunek dla wszystkich zmarlych. Upiory, wilkolaki, wąpierze,strzygi to zabobon.
Niektorzy jednak zmarli nosili mysli i zamiary, idee i wyobrazenia
upiorne, godne wilkolaka czy wąpierza, zebate jak strzygi.
Zapalajac znicze na grobach oddajemy przedewszystkim hołd przodkom. Niech te znicze jednak beda tez filtrem przez ktory nie przechodzi zaraza z trumien ktore chcialy by rzadzic naszym dzis.
Niech zle mysli i zamiary naszych zmarlych leza spokojnie w grobach.
………………
Bylem wtedy wczesnym nastolatkiem. Wsrod innych rodzinnych grobow w towarzystwie obficie rozrodzonych ciotek prawdziwych i przyszywanych odwiedzilem grob szacownego bocznego przodka. Bylo to zaledwie kilka lat po jego smierci. Zmarly byl szacowny. Najpierw w 20 roku -?bolszewika, gon, gon, gon?, potem praca dla kraju ofiarna i skuteczna. Skuteczna ucieczka przez sowietem do GG. Opor i Delegatura od kuli jakas dziura….. Po wojnie do kary za to uciec sie nie dalo. Ubity na kwasne jablko przesiedzial stalinizm w celi. Wyszedl ok.54 razem z gruźlica. Prawie natychmiast umarl. Pozostal by w mojej pamieci jak zimny betonowy krzyz, jako wyrzut sumienia gdybym czegos nie dopelnil, cos zawalil.
Na szczescie ciotunie byly szczebiotliwe, niepruderyjne.
Odchodzac od grobu zaczely dzielic sie uwagami jakim to zmarly byl babiarzem.
– Nawet nas zaczepial, dotykal, na kolana zwabial. Nie bylysmy starsze od niego – tu plotkara wskazala na mnie.
Polubilem tego nie znanego mi osobiscie krewnego.
Panie Adamie, nie dziwie sie reakcji panskiej zony. Przeciez podswiadomie sadzilismy, ze po tych wyborach takie historie sie skoncza. Oczywiscie tylko podswiadomie…
Taka moja osobista refleksja. W czasach komuny bylo zawsze dla mnie oczywiste, ze jesli mnie zlapia to podpisze wszystko co mi podsuna. W r. 1980 bylem studentem UW. Nie bylem dzialaczem NZS, bo ich dzialalnosc wydawala mi sie wowczas naiwnym ujadaniem malego pieska. Kiedy przypominam sobie rewolucyjny zapal ciotek rewolucji z NZS na UW, to do dzis pusty smiech mnie ogarnia. Byla taka jedna dzialaczka, ktora w czasie strajku, w ktorym tez bralem udzial, wszedzie chodzila z drutami i robila jakies szaliki na tych drutach. Przy czym, caly czas, nie odrywajac sie od tych drutow, gotowa byla wieszac komunistow na latarniach. Dla mnie to byl szczegol zupelnie nie do przyjecia, bo to byla sama karykatura rewolucji. Do dzis jestem przekonany, ze NZS to byl klub snobistycznej antykomunistycznej awangardy, wlasnie takiej w stylu dzisiejszych braci KaKA i PiSu. Czyli mieli, tak jak PiS, wiecej zadecia niz rozumu. Wspomagalem jednak z zapalem ‚S’ tak jak moglem. Moimi idolami byli Bujak, Frasyniuk, Kuron, Michnik. I wcale nie mam zamiaru zdradzac tych idealow dzisiaj.
Ale wroce do lojalek i zobowiazan wspolpracy. Bylo wiec dla mnie zupelnie zrozumiale, ze w sytuacji takiej jaka zdarzyla sie Michalowi Boniemu podpisalbym co by mi tam podsuneli (inna sprawa, ze – jak sadze dzis – od razu powiedzialbyl to komu trzeba w ‚S’). Mialem szczescie i cos takiego mi sie nie zdarzylo. I tyle. Dlatego uwazam, ze kamienowanie Boniego to nie tylko chamstwo, ale i obliczone na polityczny zysk haniebne postepowanie. Ci, ktorzy dzis rzucaja kamieniami w Boniego udowadniaja, ze nic nie rozumieja z PRLu, ze to wlasnie oni sa po stronie ZOMO, jak obrazowo mowil byly, i miejmy nadzieje juz po raz ostatni na tym stanowisku, premier. Dlatego cenie teraz Boniego bardziej niz przedtem. Wlasnie za to, ze w pewnym sensie ‚za mnie’ podpisal to co mu podsuneli. Po prostu rozumiem czlowieka i nie ma tu nic do dodania. Pogardzam natomiast oskarzycielami. Oni sa w moich oczach gorsi od SB, bo SB czesto straszyla, ale rzadko korzystala z mozliwosci upublicznia kompromitujacych informacji. ZOMOwcy z PiS nie zataja zadnej informacji o nikim. I sa, jak NKWD z tego dumni. Mnie nie jest z nimi po drodze.
a ja czekam az powymieraja osoby urodzone w prl-u. wtedy moze bedzie normalniej. nikt nie bedzie nikogo nienawidzil, szukal i grzebal w przeszlosci. jedynym czynnikiem decydujacym o tym czy ktos sie nadaje na stanowisko czy nie, powinny byc umiejetnosci. dopóki jednak sa ludzie, ktorzy czuja sie skrzywdzeni oraz osoby ktore krzywdzily – nie ma szans na normalnosc.
irytuje mnie wieczne grzebanie w przeszlosci. od tego sa historycy a nie politycy. ci maja tworzyc silne panstwo i dobrobyt, a nie wiecznie grzebac w przeszlosci i osadzac kto byl wiekszym bohaterem, a kto wiekszym zdrajca.
daleko tak nie zajdziemy.
wiekszosc mlodych wyjechala pracowac i normalnie zyc – zostaly zgredy, ktore wspominaja czasy swojego prlowskiego kombatanctwa – dlatego ten kraj nie idzie do przodu.
Panie Redaktorze!
Ja się wcale nie dziwię Pana Żonie. Ja też już nie mogę słucha zarówno oskarżeń jak i tego rodzaju kawałków samobiczowania się. Mam już dośc. Najpierw byłam stanowczo przeciwna lustracji. Potem uważałam, że jakaś cywilozowania powinna byc. Idzisiaj wiem, że żadnej cywilizowanej formy lustracji nie ma. Jedynie słusznym moim poglądem był sprzeciw wobec jakiejkolwiek lustracji. Dzisiaj już tego szamba teczkowego nie można zamknąc na 50 lat. A szkoda. I nie jest to tylko moja opinia . Ja bym po prostu nie ważyła się ocenia ludzi przed 1989 rokiem zaangażowanych w opozycję. Ja pisałam maturę w 1991 roku, więc pamiętam w miarę świadomie końcówkę PRL, ale nie miałam szans w czym kolwiek działac. I, co chyba najgorsze dla tych koszmarnych morlistów, miałam szczęśliwe dzieciństwo w PRL’u. Taką ocenę ma prawo robic mój stryj, który w te opozycyjne klocki był bardzo mocno zaangażowany. I ja wczoraj zadzwoniłam do niego, żeby o tym pogadac. Powiedział mi, że ma ochotę wyrzycic ostatecznie telewizor z domu, żeby na to całe ohydztwo z dzisiejszym sądem nad tymi ludzmi nie zohydzało mu życia w wolnej Polsce. Gazety donoszące jako news dnia o Bieniego lojalce też są jego wrogiem. Ma już kompletnie dośc.
Pozdrawiam.
Podpisuję się pod wpisem Kecaja i Jaruty.
xxx: nie bądz taki radykalny i daj nam pożyc trochę. Ty też się kiedyś zestarzejesz i będziesz grzebał w przeszłości, wierz mi!
tylko wytłumaczcie mi jedno-dlaczego dopiero TERAZ!!!
Do Niny,
Masz oczywiście rację. Porównywałem zdradę małżeńską ze zdradą wobec „współtowarzyszy , i trochę machinalnie dołożyłem wątek z grożbą porwania dziecka. Proponuję mój wczorajszy wpis z godz 20,00 ,gdzie bardziej precyzyjnie wypowiadam się w tej kwestii. Strasznie mi przykro, za zbytnią nonszalancję , przy pisaniu o tak wrażliwej sprawie.Urażonych bardzo przepraszam.
Pozdrawiam,Eddie.
xxx,
przypominam, ze nie wszystkie osoby urodzone w PRL-u nienawidza, grzebia sie w przeszlosci, uwazaja przeszlosc osoby za decydujacy miernik jej kompetencji.
Zalecam cierpliwosc w oczekiwaniu na wymarcie ostatniej osoby urodzonej w PRL-u. To moze sie jeszcze ciagnac przez kilka dziesiecioleci – byc moze czas rownie za dlugi dla Ciebie ? – nie wiem.
A poki co, zamiast czekac na Wielkie Wymieranie nas, urodzonych w PRL-u, byc moze lepiej zajac sie aktywnie opracowaniem zasad wspolzycia spolecznego, w ramach ktorych grzebanie sie w przeszlosci nie bedzie podstawowym zajeciem rozrywkowym.
Mysle, ze 21-go pazdziernika uczyniono krok w kierunku unormalnienia polskiej rzeczywistosc. Ja rowniez przyczynile sie do postawienia tego kroku glusujac na partie, ktora nie stawia sobie za cel wygrzebywanie smacznych kawalkow ze smietnika historii. Nawet z narodowego smietnika historii.
Nie wiem, jaki bedzie nastepny krok, ale wierze, kierunek ku normalnosci bedzie zachowany.
Pozdrawiam,
urodzony w PRL-u Jacobsky (obecnie na emigracji)
Szanowny Panie Redaktorze,
w pięknym, wzruszającym akcie konfesyjno-ekspiacyjnym Pana Boni brakowało mi nieco akcentu końcowego w postaci omdlenia i karetki pogotowia. Jak na konferencji Pani Sawickiej, która również mnie głęboko wzruszyła.
Dobrze podkreślałoby to dostrzeżony przez Pana Gowina heroizm tego czynu.
Tym bardziej, że już w roku 1992 po ogłoszeniu w sejmie listy Macierewicza, Pan Boni, porażony odrażającą podłością i oszołomską nienawiścią tych oskarżeń zemdlał był, po czym został odwieziony do szpitala.
Gdzie zapowiedział pociągnięcie Macierewicza do odpowiedzialności za jego haniebny czyn.
http://szukaj.gazetawyborcza.pl/archiwum/1,0,97333.html?kdl=19920613GW&wyr=micha%25B3%2Bboni%2B%2B%2B
Jak zrobić karierę, jeśli nie ma się talentu, wykształcenia i charakteru? Trzeba usunąć stare elity, a nowe powołać według innego kryterium. W 1968 r. usuwano ludzi za ich pochodzenie. Usunięto Żydów (i nie tylko), a na ich miejsce weszli ci, którzy nie musieli się wykazywać ani wykształceniem, ani charakterem, ani talentem. Mieliśmy ?marcowych docentów? i całą falę innych awansów.
Obecnie narzędziem walki są teczki IPN i podejrzenie o współpracę z ?tym strasznym komunistycznym reżymem?. Niepotrzebna stała się Służba Cywilna, bo do awansu wystarczy zaufanie prezesa. Nie trzeba być fachowcem żeby zostać ministrem, szefem NBP, wysokim urzędnikiem. Elitą mianowano polityków partii. Pouczają nas oni, czym jest dobro, czym zło, co jest właściwe, czym jest patriotyzm i wiara. Pozwalają sobie na chamstwo i prostactwo, które nazywają ?walką polityczną?.
Jak łatwo się ludzie temu poddali! Jak łatwo pozwalają się poniewierać osobom, które sobą NIC nie reprezentują i gdy tylko przestaną być funkcjonariuszami partii, to znikną i nikt nawet nie zapamięta ich nazwisk, tak jak zapomnieliśmy wielu groźnych bojowników AWS.
Trzeba przywrócić właściwe kryteria doboru elit i awansu. Niech skończy się ten cyrk.
pare lat temu w stanie pomrocznosci jasnej wystapilem do ipn o tzw. glejt cnoty,ktory po roku otrzymalem, usiadlem w fotelu i po zapoznaniu sie z trekstem zrobilo mi sie strasznie glupio, poczucie winy osiagnelo taka sile ze wytarlem owym „zacnym? papierem dupe mojemu psu.
czysci sa ci co nic nie robili !
p.Boni, pieprz pan to, rob swoje a nie teatr.
tao szatanski
Podstawowym problemem jaki istnieje w Polsce, i ktory w znacznym stopniu przyczynil sie do ostatniej kleski wyborczej PiSu jest fakt glebokiej penetracji spoleczenstwa przez komunistyczny aparat represji. Nie chodzi mi tu o to, ze w kraju mieszka nadal duza liczba bylych funkcjonariuszy , donosicieli czy osob nalezacych do paramilitarnych organizacji wspierajacych jak ORMO. Chodzi o to, ze wiekszosc spoleczenstwa ma rodzinne powiazania z ludzmi w ten czy inny sposob zwiazanych z funkcjonowaniem komunistycznej administracji panstwowej. Doskonale rozumiem ludzi, zwlaszcza mlodszych, ktorzy wzdragaja sie na mysl o mozliwym przesladowaniu uroczej babci rewolucji czy tez kochanego wujaszka, ktory byc moze z racji wykonywanego zawodu wyrwal komus tam paznokcie, ale ktory mu osobiscie przynosil zabawki skonfiskowane w trakcie udanej rewizji. Na liscie Widsteina znalezc mozna nie tylko nazwiska nikomu nic nie mowiace ale takze , co stwierdzam ze smutkiem, nazwiska bardzo wybitnych naukowcow , czlonkow PAN, literatow no i zawsze dyspozycyjnych dziennikarzy. Wszyscy ci ludzie zdecydowali kiedys, dla powodow ktore tylko im sa znane, aktywnie wspierac aparat komunistycznej represji. Obecne apele aby puscic dawne grzechy w niepamiec i kroczyc bez refleksji w judoeuropejska przyszlosc maja zrodlo wlasnie w tej niecalkiem swietlanej rodzinnej przeszlosci. Przegladajac zyciorysy ludzi ze swiecznika politycznego III RP nie widze na nich nazwisk, co do ktorych nie mozna wysunac zadnych zastrzezen jesli chodzi rodziny z jakich pochodza. Swiadczy to o tym jak skuteczny i bezwzgledny w likwidowaniu wrogow klasowych byl komunistyczny aparat represji. Niestety grzechy ojcow spadaja na synow do trzeciego pokolenia a moze i dalej.
Panie Redaktorze
To co pan propaguje to nastepna Polska kolesiow, facet zgnoil sie albo ubabral tylko i to jest fakt.
Poniewaz nie mam moralnego praw z roznych powodow domagac sie „glowy” pana Boni, moge jego spoznione oswiadczenie wziac za dobra monete i spuscic wode na jego przeszlosc. Niech pan tylko nie chrzani ze trzeba o przeszlosci zapomniec. Ktos chyba madry powiedzial ze Narod bez pamieci traci swoja tozsamosc. Zycze wiec niektorym, od Pana po przyszlego Premiera, by ich pamiec nie zawiodla. Tym wszystkim ktorzy w ciezkich czasach jednak zachowali swoj honor, nalezy sie respekt, wyrazony rowniez tym ze Pan Boni nie powinien byc juz nigdy publiczna osoba.
Mysli Pan powaznie ze to czlowiek niezastapiony na tym stolku?
Nigdy nie miałem zaufania, do mężczyzn, którzy po popełnieniu błędu, łzawo się usprawiedliwiali.Pan Boni, ledwo skończył „występ” w sejmie przed kamerami, przyznał się do czegoś tam, a już straszy sądami za nazywanie go epitetem, który swoim wystąpieniem zasugerował. Uważajcie nieostrożni blogowicze używając określeń czynu pana Boniego.Ten zdruzgotany do niedawna człowiek Wam semantycznego błędu bez sądu nie odpuści,wszystkim to obiecał.
Pozdrawiam.
Panie Adamie
Żałosny i dwuznaczny Boni był przepraszając publicznie za uwikłanie w konszachty z policją polityczną. Żałosne jest też środowisko które od ludzi takich rzeczy wymaga. Wysłuchałem chyba ze dwa zdania tej histerycznej pokuty i wstyd mi się zrobiło, że na takie poniżenie faceta muszę patrzeć. Cyrk zrobił z siebie Boni i cyrk robi z siebie jego środowisko. Uczono mnie i do tego się stosuję, że przepraszać należy ludzi których się skrzywdziło. Jeśli Boni nikogo nie skrzywdził to po jaką cholerę ten żenujący cyrk przed kamerami urządzał. Jeśli skrzywdził to niech idzie do skrzywdzonych i z nimi swoje sprawy załatwia. Wydaje mi się, że w 1987 roku Boni sam siebie skrzywdził a teraz krzywdzi się po raz wtóry. Boni powinien sam ze sobą się rozliczyć, sam ze sobą się w końcu pogodzić, sam sobie wybaczyć. A na razie przyciśnięty do muru przez jakiś gówniarzy z ipn odstawia psychodramę przed kamerami. A przy okazji wywleka swoje osobiste problemy sprzed lat. Śmierdzi mi to moralnym falszem i histerią. Proszę wybaczyć Panie Adamie ale mam odruch wymiotny gdy – nawet jako słuchacz – muszę w tym uczestniczyć. Żałosne jest to „postsolidarnościowe” pokolenie. Żal patrzeć co się z tego zrobiło – galarety nie ludzie.
Do Cargo :
Zapewniam, że jakakolwiek forma lustracji ,otwarcia zasobów IPN, mało ,wiecej ,trochę wiecej ,bardzo szeroko nic Polakom nie da ,Nic .Oni, tj.”prawdziwi Polacy” mają potrzebę zagryść się , ale nie odrazu ,lepiej tak metodycznie , z przerwami i potem znowu do akcji . i tak wkoło .Twoja półka oczekiwań spotka się z gwałtownym atakiem innego XYZ-ta , co ogłosi że to nic ,że kombinujesz z Układem z Komuną .ŻAŁOSNE Polskie wesele !!!.
Napisałem wyżej, że 95% obywateli PRL nie należało do Oporu politycznego wobec porzadku PRL. Ta pula populacji 5% i nie więcej ,to ludzie oporu i agenci złamani przez bezpiekę, a także ci radośni kapusie . w 1990 roku te 95% tworzyło nowa polską gospodarkę rynkową, a te 5% do dzisiaj po prawie 20 latach stale droczy sie o racje ,uczy się zawiadywać państwem , nie umie tego, blamaż pełny .
Po południu w TOKFM pisowski dziennikarz Karnowski przekonywał, iż teraz słusznie Prezydent z swoimi, będzie na nowo interepetował Konstytucję .Jesli np. jest napisane ,że Prezydent Powołuje -to znaczy że może też nie powołać – bez obowiazku uzasadnienia . Rozumiesz , do czego Pisowcy zmierzają ??, a taki przywołany tu dupek Karnowski , nie był w tej 5% grupie anno domini 1989 , to już nowa fala polskich fatalnych ludzi .
Zle rokuję Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu .Tusk Musi zostawić polską dusze z tyłu i Ci co chcą zagryść sie niech sie dalej zagryzają nawet skutecznie. Polska jest inna, Europejska w świadomości i nawykach -zdecydowanie ponad 60% obywateli i ten składnik rośnie i będzie rósł .Tusk ma cholernie trudne zadnie ale MUSI ,MUSI !a jak nie da rady, to przyjdzie Lepszy ,nowy Tusk .PiS i Kaczyńscy beda popiskiwac i tyle .Lech już w pierwszej rundzie wyborów 2010 odpadnie ,bo to dzisiaj wstyd, że mamy takiego niemotę za Prezydenta, a za 3 lata obraz bedzie wyostrzony.
Pozdrawiam .
ps. prosze zrezygnuj z teczek IPN to droga do nikąd .
Bobola, piszesz
„Na liscie Widsteina znalezc mozna nie tylko nazwiska nikomu nic nie mowiace ale takze , co stwierdzam ze smutkiem, nazwiska bardzo wybitnych naukowcow , czlonkow PAN, literatow no i zawsze dyspozycyjnych dziennikarzy. Wszyscy ci ludzie zdecydowali kiedys, dla powodow ktore tylko im sa znane, aktywnie wspierac aparat komunistycznej represji.”
I chyba wydaje ci się, że piszesz prawdę , informuję cię piszesz nieprawdę – jak masz czas dotrzyj do IPN u i poswięć wiele godzin na studiowanie dokumentów losowo wybranych osób z listy Pana W. Może wtedy dotrze do ciebie, co ta lista na prawdę zawiera. Tam jest groch mydło i powidło jak mawiano. Tam są tez nazwiska ludzi niewspółpracujących, a nawet represjonowanych, są nazwiska ludzi którzy byli by bardzo ździwieni, że SB umieściła ich w swoich archiwach, są ludzie którzy którzy informowali o sprawach gospodarczych i informowali o nieprawidłowościach w zarządzaniu zakładami, zrzeszeniami, koombinatami. Są tacy co donosili na władzę na kierownictwo, na aktyw (Myślisz, że to nieprawda? – mylisz się – w PRL władza wiedziała, że jest oszukiwana przez swoich ludzi i nie miała innej mozliwości dowiadywac się prawdy, bo w sprawozdaniach wszystko było „cacy”) i oczywiści są też ci co donosili na opozycję (ale ta opozycja w PRL’u po Gierku była słabiutka a więc i nie było potrzeby tak mocno się w tym kiierunku angażować ), bardzo liczną grupą, są tacy których usiłowano wykorzystać do zdobywania informacji z zagranicy przy okazji ich wyjazdów służbowych czy prywatnych (część z nich pisała bajeczki i materiały na odczepnego zupełnie baz wartości i SB o tym wiedziała, ale mimo to te osoby nie miały żadnych przykrości z tego powodu). Daj więc sobie spokój z tą „listą” , ona najlepiej to nadaje się do walki politycznej by napuszczać obywateli na przeciwników politycznych (i to przeciwników nie należących do PZPR’u bo tamtych na tych listach nie było), Tak ą chciał wykorzystac Kaczyński , ale jak widac to miecz obosieczny i sam się pokaleczył.
@Bobola o godz. 17:30
A więc to ci sen z oczu spędza – ?judoeuropejska przyszlosc? …
Więcej słów już nie potrzeba.
Nareszcie wyraźnie widać, przy którym korycie stoisz.
A walec historii prze nieprzerwanie naprzod ! Zmienaja sie tylko kierowcy !
Do Wojtka z Przytoka,
Drogi Wojtku z Przytoka. Rzadko to robię, ale Twój tekst z 18.08 jest dla mnie super!!!
Szczerze gratuluję. Soczysty, nasycony monolit,prawdziwy autentyk. Może wystarczy,
pozdrawiam,Eddie
@Bobola 2007-11-02 o godz. 17:30
„… judoeuropejska przyszlosc …”
Podstawowym problemem jaki istnieje w Polsce i który w znacznym stopniu przyczynił się do takiego obrazu o Polsce i polakach na świecie, a głównie w Europie, jest fakt że istnieją polacy którzy w ten sposób i takimi „argumentami” próbują wszystko wytłumaczyć czego nie są w stanie zrozumieć, a co gorsze i przerażające, nie potrafią i nie chcą racjonalnie i trzeźwo przemyśleć.
Zaszufladkowane stereotypy myślowe typu „judeoeuropejska przyszłość” wywodzi się chyba u „Boboli” z wychowania w rodzinie i z środowiska w którym się obraca, bo na wychowanie w szkole jako instytucji komunistycznej „Bobola” był na pewno bohatersko odporny (efekty widoczne).
Wstyd że takie wypowiedzi mają w ogóle miejsce i że mało kto je krytycznie komentuje.
–> tuba pisze:
2007-11-01 o godz. 23:56
„A ja liczę na Donalda Tuska, że się z propozycji nie wycofa. Przecież to oczywiste, że za Bonim pójdą inne PiSowsko-IPNowsko-SBeckie rewelacje. Boni to tylko balon próbny. Brak zdecydowanej reakcji teraz poskutkuje niekończącą się serią następnych i powrotem piekiełka IV RP.
Przy okazji – wyrazy szacunku dla Pana Michała.”
–> dana 1 pisze:
2007-11-01 o godz. 05:10
„… Mysle ze Tusk powinien zabrac Boniego do rzadu. Boni jest facetem sprawdzonym, sprawdzonym z pracy dla ogolnego dobra.
Nie dajmy sie szantazowac SBekom po tylu latach.”
TEŻ JESTEM ZA TYM!
Więcej powiem: aby całkowicie wypalić ślady po kaczystowskim reżimie, rząd Pana Premiera Tuska powinien składać się WYŁĄCZNIE z tych byłych opozycjonistów, którzy podpisali zobowiązanie do współpracy z SB!
Uzasadnienie tego jest banalnie proste: SB zmuszała podłymi szantażami do podpisania deklaracji o współpracy przede wszystkim ludzi prawych i odważnych, którzy podjęli walkę z komunistycznym reżimem.
Ludzi inteligentnych, zdolnych, posiadających pewną pozycję społeczną, coś znaczącym w strukturach opozycji.
A wiadomo przecież (choćby z ich oświadczeń i z poparcia udzielanego im przez kolegów-opozycjonistów, często wybitne autorytety), że SB nie miała z nich żadnej pożytku, bo dzięki ich wybitnej inteligencji potrafili tylko symulować współpracę.
Nikomu więc nie szkodzili.
W związku z tym stworzenie rządu wyłącznie z byłych (ale tylko przecież formalnie) TW stanowiłoby gwarancję wysokiego poziomu jego składu.
Stąd i mój apel do Pana Premiera Tuska:
PAŃSKI RZĄD – TYLKO Z BYŁYCH TW, NA POHYBEL KACZYZMOWI!
Z doniesien wynika ze Rosia zakreci kurki na Polskich rurociagach, i tylko dlatego ze Pan Sikorski bedzie ministrem, pogratulowac bezdennej glupoty dla nowej ekipy.
Publiczna spowiedź Michała Boniego jest bezpośrdnio spowodowana istnieniem wielkiej mistyfikacji historycznej jaką stworzyła polska inteligencja po 1989 roku. W tej mistyfikacji uczestniczyło tysiące ludzi, którzy poprzez duże i małe retusze w swoich i cudzych biografiach doprowadzili do tego, że prawda o PRL i o przewrocie politycznym, który zakończył istnienie tej formy polskiej państwowości jest już nie do odtworzenia. Byli członkowie PZPR pamiętają już tylko jak z tej partii dramatycznie występowali. Byli członkowie SZSP pamietają tylko jak przenosili się do NZS. Obywatele głosujący w wyborach na listy Frontu Jedności Narodu pamietają tylko, że w 1989 roku głosowali na drużynę Wałęsy. Wobec tak masowego przyrostu liczby opozycjonistów i drastycznego spadku liczby zwolenników PRL ostatnią kategorią wrogów Polski z którymi Ci bardzo liczni opozycjoniści mogli wówczas walczyć pozostają ludzie tajnych służb PRL. Dlatego tak cenne dla naszej polskiej zbiorowej samoświadomości anno domini 2007 jest istnienie byłych tajnych współpracowników. Dlatego z wielka radością witany jest przez uczciwych Polaków każdy nowo ujawniony wróg. W końcu wrogowie Solidarności są teraz dobrem deficytowym. Gdyby nie oni to okazałoby się, że kombatanci Solidarności walczyli kiedyś sami ze sobą.
Wojtku z Przytoka (18:49 wczoraj),
ba, tym się różni polityka od nie-polityki i polityk od nie-polityka. Polityka jest działaniem nakierowanym na jak najefektywniejsze osiągnięcie celu (politycznego), a polityk – człowiekiem, który tak działa. Kwestie etyczne i estetyczne są tu przygodne, w najlepszym (?) razie traktowane instrumentalnie. Najwyższy czas, abyśmy zdali sobie z tego sprawę, jesli chcemy stworzyć społeczeństwo obywatelskie – tzn. polityczne (społeczne znaczy polityczne).
Przypadek p. Boniego, podobnie jak i inne podobne przypadki są żywym dowodem, że lustracja jest idiotyzmem przystającym jak garbaty do ściany do państwa, które głosi się praworządnym. PRL była państwem, w którym obowiązywało ustanowione w nim prawo. Zgodnie z nim każdy obywatel mógł być legalnie funkcjonariuszem i tajnym agentem państwowych służb specjalnych, a w RP, która jest w sensie prawnym kontynuacją PRL, mimo transformacji ustrojowej, nie powinien być narażony na żadne przykrości z tego tytułu, w tym na ograniczenie jego praw człowieka i obywatela.
Przypomnijmy, że w założeniu lustracja miała chronić osoby sprawujące ważne funkcje państwowe z wyboru albo mianowania przed szantażem. Zapobiegać miało temu publiczne oświadczenie lustracyjne, w którym osoba pełniąca taką funkcje albo ubiegająca się o nią miała zaprzeczać albo potwierdzać swą współpracę ze służbami specjalnymi. Prawdziwość oświadczenia lustracyjnego była badana przez Rzecznika Interesu Publicznego, który w razie uznania, że lustrowany wbrew prawdzie zaprzeczył współpracy ze służbami, wnosił sprawę do Sądu Lustracyjnego, który w trybie procedury sądowej rozstrzygał prawdziwość zakwestionowanego oświadczenia. Zapewniona była dwuinstancyjność postępowania i dopuszczalność kasacji wyroku. Było to quasi praworządne ale tylko quasi.
Powołano też Instytut Pamięci Narodowej ? depozytariusza dokumentów, który wkrótce okazał się Instytutem Polskiej Nienawiści. Już same nazwy organów lustracyjnych rozdęte ponad miarę zadań jakie im powierzono świadczyły o tym, że lustracja miała być narzędziem nieczystej walki politycznej ? nie na argumenty a na haki.
Wielu działaczy politycznych, z lewa i z prawa oraz wiele osób publicznych zwracało na to uwagę, iż jest to w rzeczywistym zamiarze narzędzie, które ma ułatwiać sekowanie lewicy i osaczanie niewygodnych, konkurencyjnych działaczy prawicowych. Zasadność tych zastrzeżeń ujawniła się już na samym początku funkcjonowania lustracji. Premier Suchocka od razu rozstała się z dwoma wiceministrami swego rządu, którzy w swych oświadczeniach lustracyjnych przyznali się bez bicia do współpracy ze służbami PRL. No cóż prawo prawem ale racja musi być po naszej stronie!
Nowelizacja ustawy lustracyjnej w minionej kadencji Sejmu, twór brygady młodzieżowej pisowskich prawników, przyjęta głosami PiS i przyssawek oraz PO, zerwała całkowicie z pozorami praworządności i zgodności z Konstytucją RP. Interwencja Trybunału Konstytucyjnego nie usunęła niestety wszystkich wad tego knota legislacyjnego. Cóż są produkty prawotwórczości, których nie da się naprawić ? zasługują jedynie na wyrzucenie na śmietnik historii.
Nie ma podstaw, aby nie wierzyć, że Boni mówi prawdę, iż wymuszono na nim deklarację o współpracy groźbą karalną. Otóż zgodnie z obowiązującym wówczas ustawodawstwem SB nie była uprawniona do prowadzenia działalności przestępczej! Przestępcze wymuszanie takiej deklaracji było bądź działaniem przestępczym funkcjonariusza, który tego się dopuścił, bądź jego działaniem na rozkaz przełożonego. W tym drugim przypadku przestępstwa dopuszczał się przełożony funkcjonariusza, który mu ten rozkaz przestępczego działania wydał. Takie zasady obowiązywały wówczas również w bardzo wielu krajach uznawanych za praworządne, w ich służbie wojskowej lub służbach quasi wojskowych. To nie Boni, ale funkcjonariusz albo jego przełożony zasługuje na potępienie i oskarżenie, ponieważ Boni był ofiarą przestępstwa, jak wielu innych działaczy opozycji, których szantażem zmuszono do podpisania podobnych deklaracji.
W Polsce po transformacji nie zajęto się jednak tymi przestępstwami i ich sprawcami. Restrykcje skierowano natomiast do agentów zwerbowanych przez funkcjonariuszy SB, również do tych, którzy ulegli szantażowi. Na tym właśnie polega szczególne draństwo realnej lustracji.
Rozumiem, że w interesie Polski zwyciężająca opozycja zawarła z ustępującymi pola władzami PRL ugodę wzajemnego nieczynienia sobie krzywdy. Dzięki temu nie polała się krew Polaków. Ale warto przypomnieć, że jeden z wysokich funkcjonariuszy SB, organizator prześladowań opozycji solidarnościowej, następnie robił szybką karierę już w służbach specjalnych po transformacji ustrojowej.
Boni nie naruszył prawa lustracyjnego. Gdy opublikowano listę Macierewicza nie miał prawnego obowiązku ujawnienia swej deklaracji do współpracy. Później, gdy już uchwalono ustawę lustracyjną, taki obowiązek również na nim nie ciążył, gdyż nie pełnił funkcji publicznej i do niej nie kandydował. Gdy Donald Tusk ? kandydat na premiera zaproponował mu udział w rządzie, publicznie złożył wymagane oświadczenie lustracyjne, dając tym także wyraz swej lojalności wobec premiera in spe.
Dla wielu towarzyszy swej wówczas nielegalnej działalności opozycyjnej, tak długie zatajenie tego faktu może być szokujące, ponieważ w ich pamięci pozostawiła ona niezatarty emocjonalny ślad. Należę do pokolenia urodzonego w Polsce międzywojennej i nigdy żaden funkcjonariusz UB czy SB nie werbował mnie do współpracy, chociaż z tytułu mojej pracy zawodowej czasami kontaktowali się ze mną. Ale nie dlatego nie będę osądzać Boniego w kategoriach moralnych. Kołacząc się już ponad trzy ćwiartki stulecia po świecie, nieraz przeżywałem moralnego kaca po wydaniu przeze mnie pochopnego osądu człowieka a właściwie jego działania albo zaniechania.
Dziwię się tym wszystkim osobom, które tak szybko i z taką łatwością wydają publicznie kategoryczne i negatywne sądy o postępowaniu p. Boniego. Przecież nikt nie zna prawdziwych jego intencji. Bardzo zaskoczyła mnie negatywna ocena prof. Staniszkis, która jako tytularna humanistka powinna być bardziej powściągliwa w osądach ludzi. Ale sympatyczna Pani Profesor jest znana ze swych strzałów w płot.
P. Boni niegdyś wyrażał poglądy, które według mojej oceny graniczyły z ideologicznym liberalizmem gospodarczym, ale ludzie poglądy zmieniają. To premier odpowiada przed wyborcami za merytoryczną ocenę kandydatów na stanowiska rządowe. Uważam, że w tej ocenie powinien kierować się względami racjonalnymi ? wiedza, umiejętności, kreatywność, gotowość do przestrzegania demokratycznych procedur i działania zespołowego a nie przygodami współpracy ze służbami PRL. Zdyskwalifikowanie kandydatury osoby rzeczywiście przydatnej merytorycznie tylko dlatego, że przed ponad osiemnastu laty podpisała deklarację współpracy byłoby działaniem nieracjonalnym i dyskryminacyjnym.
Ponoszony przez niektóre osoby argument, że Boni po złożeniu wymuszonej na nim przestępczo deklaracji nie powiadomił o tym swych towarzyszy-opozycjonistów uważam za naiwny. Przecież mógł się spodziewać, tego że w tym gronie znajduje się inny agent bezpieki, bardziej gorliwy od niego, co byłoby dla niego groźne.
Mnie również nie podoba się cały cyrk medialny wywołany oświadczeniem p. Boniego, ale między oceną zdarzeń w kategorii ogólnej poprawności a sądzeniem człowieka w kategoriach moralnych jest zasadnicza różnica.
Wszystkim tym osobom, które mają nadzieję na to, że wymarcie ludzi, którzy funkcjonowali w PRL uzdrowi polskie obyczaje społeczne, przypominam, że ludzkie oszołomy, szmaty i kanalie występowały, występują i będą występowały we wszystkich pokoleniach.
DoXXX ;(@2.11.07 g.11.07)
Niestety nie doczekasz spokojnych czasów,które nastąpią, jak piszesz , po wymarciu tych zPRL-u.Doczeksz nowej generacji kombatantów, to będą pisowcy z lat 2005-2007 .Ten Naród tak ma .
Większość wypowiedzi odsądzajacych Boniego od czci i wiary wykazują albo zdumiewajacy infantylizm połączony z niezlym piórem. Infantylizm polega na przekonaniu, że od najmłodszych lat się nie zmienili i nie zmienił się czas w którym zyją. Dla nich świat zatrzymał sie w chwili, gdy ukończyli 5 lat. Wzruszajace są wyrazy kompletnego niezrozumienia innych ludzi. Są i tacy, którzy jak Temida (to brzmi groźnie!) nie mając żadnych dowodów w ręku imputują Boniemu fałsz i wszelkie świństwa, za które powinien skończyc w kryminale (o Temido, możesz miec zasłonięte oczy ale na przwdę uszu nie musisz zatykać!). Inni jak Eddi nie mają zaufania do mężczyzn, którzy łzawo przyznaja się do popełnianych błędów, pokazując tym samym, że ONI, silni mężczyźni łzy w oku nie mogą mieć, nawet w sytuacji gdy mówią o możliwosci krzywdy grożącej ich dzieciom, czy innym bliskim. Witaj Eddi, reprezentancie silnych i bezwzględnych mężczyzn. O Boboli już nawet nie wspomnę, jego szatańskie opętanie jest ponadmoralne, natomiast czysto polityczne.
Na pytanie dlaczego dopiero teraz Boni o tym mówi odpowiedź brzmi: w początku lat dziewiedziesiatych jego wyznanie wywołaloby o wiele większy szał wkopywania go w ziemię niż teraz. Droga naiwna Pani, warto czasem porozmawiać z ludźmi, którzy o przeszłości wiedzą z własnych doświadczeń, a nie opierać swojej osobistej oceny od spekulacji równie niedoinformowanych ludzi jak Pani. Proszę wybaczyć taki ton, ale proszę przyjąć, że Pani post potraktowałam jako realizację mojej koncepcji zdobywania informacji droga rozmów. Warto tylko zwrócic uwagę, że nie wszystkie posty wskazują na to, że „postujacy” zasługuje na poważne traktowanie.
Pozdro
Można zrozumieć podpisanie „lojalki”, ponieważ nie każdy człowiek ma w sobie tyle hartu ducha, by oprzeć się przed szantażem. Samo podpisanie „lojalki” nie powinno być wyrokiem potępiającym danego człowieka. Ważne, by zachować morale i nie „sypać” w sytuacji, w której obalenie komunizmu wydawało się być utopią. Każdy ma w sobie pewną nutę egoizmu polegającą na zagrożeniu zamknięcia swojej kariery w przypadku nie wyrażenia zgody na „współpracę” z SB. Przebaczać jest ludzką rzeczą. Trzeba jednak mieć w sobie tyle honoru, by przyznać się do swego czynu. Tu należy upatrywać niewybaczalny błąd zatajenia faktu „współpracy” z SB po ustaniu przyczyn zagrożenia w okresie wolnej Polski. Samo zatajenie tego faktu do tej pory, stanowi dowód na stawianie kariery ponad morale człowieka. Dlatego trzeba ponieść konsekwencje choćby w postaci rezygnacji z ministerialnej funkcji. Ewntualne doradztwo to właśnie zadość uczynienie za „chwile” słabości.
Kogo to poza krewnymi i znajomymi królika obchodzi?
To pytanie zadaję sobie zawsze przy okazji wypłynięcia kolejnych wiadomości na temat przeszłości polityków.
Metoda odpowiedzialności do trzeciego pokolenia, odpowiedzialność zbiorowa, z jakiej bajki, z jakiej epoki rozwoju ludzkości, z jakiej formacji politycznej ?
Feudalizm? Absolutyzm? Komunizm?
Czy KRETYNIZM ?
Budowanie jest nudne, burzenie spektakularne.!!!!!!!!
Czy architekt z przeszłością źle zaprojektuje most?
Czy inżynier współpracujący ze służbami źle zbuduje fabrykę?/szczególnie współpracujący z wywiadem gospodarczym/
Rozumiem fascynacje widzów „Big brothera” czy czytelników rubryk „z życia gwiazd” ale ich nie podzielam.
Od polityków wpływających na nasze życie oczekiwać należy większej-moim zdaniem-klasy, czy formatu.
Pytanie czy Boni będzie dobrym ministrem postawić powinno się inaczej-wiedza, fachowość, kompetentność, znajomość zagadnień.
Przecież przerabialiśmy to w szkole
„Popiół i diament”-pamiętacie?
Do Wojtka z Przytoka, dn. 2.11.2007, h: 18.49. !
Zgadzam się w diagnozie i opisie z sytuacją, którą „żyło” pól Polski przez kilka dni, a którą Ty z właściwym dystansem, ale i „afektem” przedstawiłeś w swym poście. Mnie zbiera podobnie jak Ciebie na odruch „zwrotny” kiedy mimo wyzwań współczesności, mimo zapóźnień cywilizacyjnych
i kulturowych, mimo wymagań integracyjnych wobec naszego kraju (a to jest przede wszystkim zajęcie się najszerzej pojętą jurysprudencją) dziennikarze podsuwają „ciemnemu ludowi” kolejne kwiatki z oślej łączki. Nie, nie sądzę, iż ktoś tym – jakiś tajemniczy Big Brother – kieruje zza kurtyny (odrzucam spiskowe teorie o organizacji i funkcjonowaniu doczesnego świata). To po prostu pogoń za ” kasą”- prymitywna, powodowana zglajchszaltowaniem mniemania o niewidzialnej ręce rynku i monstrualne rozdęcie rangi transakcji: kupno-sprzedaż i w tej perspektywie widzenie personalnego sukcesu. Ale i niedostatek warsztatu, niedostatek etyki zawodowej, niedostatek racjonalnego myślenia (tu nie mogę się obyć do „wycieczki” w stronę Sz.Autora Blogu – to właśnie rozum każe nam szanować „innego” człowieka, nie serce bo nim kierują afekty i emocje; rozum i pragmatyzm zasadzające się na schlagworcie „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”).
P.Singer, australijski etyk i filozof, napisał kiedyś taki esej pt. „Dobrze być złym”. Bo to się „dobrze sprzedaje”. Podobnie sądzi S.Rushdi pisząc, iż „przedstawienia z lwami na arenie” w Cesarskim Rzymie były motywowane podobnymi pobudkami. Działał przy tym analogiczny z dzisiejszymi czasami toto lotek, obstawiano, kupowano losy etc. Rynek miał być całkowitym antidotum na dolegliwości przestrzeni real-socjalistycznego PRL-u. Rynek jako fetysz, jako lustrzane odbicie komunistycznego przywiązania do idei, ideologizacji życia. Kolejne bałwochwalstwo, kult „złotego cielca” – tu można zauważyć, że wszyscy którzy żyli w tamtym ustroju ulegli temu quasi-„heglowskiemu” ukąszeniu – jedni wprost i ci byli „za” , przeciwnicy – mimo ich woli – a’rebours.
No to macie ludzie rynek kiedy go chcieliście. I tu mówienie o etyce, „kamieniowaniu człowieka” (ja użyłem takiego argumentu w swym poprzednim poście do niniejszego felietonu), złych emocjach czy nienawiści bądź pogardzie dla człowieczeństwa nie ma zastosowania. Jedynym antidotum na tę hucpę jest „olewanie” (jak mówi mój 15-sto letni syn) tych newsów, nie ekscytowanie się „takimi” sprawami, pomijanie ich milczeniem. I nie komentowanie kiedy jakiś durny dziennikarzyna podetknie mikrofon do twarzy…..
W zasadzie współczuje Boniemu, w wymiarze ludzkim, w wymiarze solidarności z „bitym” człowiekiem. A tak uniwersalnie – zdziwienie może budzić fakt, że ludzie widzą ten wymiar dopiero wówczas kiedy to nieszczęście ich dotknie. Z pryncypialnych, twardych i bezwzględnych stają się spolegliwi, miękcy, „galaretowaci”, rozumiejący „innego”. Przykłady Przewoźnika, Staniszkis czy Moczulskiego są nad wyraz klarownymi.
Jak mówi Dobry Wojak Szwejk: postęp jest obosieczny jak piwo, ludziska biorą się do tego biorą i nie wiedzą kiedy przestać……Z tym „przestaniem” to jak i z efektami takowych poczynań.
Pozdrawiam serdecznie
WODNIK53
Przypadek p. Boniego, podobnie jak inne mu podobne, są żywym dowodem, że lustracja jest idiotyzmem przystającym jak garbaty do ściany do państwa, które głosi się praworządnym. PRL była państwem, w którym zgodnie z obowiązującym prawem każdy obywatel mógł być legalnie funkcjonariuszem i tajnym agentem jego służb specjalnych, a w RP, która jest w sensie prawnym kontynuacją PRL, mimo transformacji ustrojowej, nie powinien być narażony na żadnie prawne konsekwencje z tego tytułu, a szczególnie na ograniczenie jego praw człowieka i obywatela.
Przypomnijmy, że w założeniach lustracja miała chronić osoby sprawujące ważne funkcje państwowe z wyboru albo mianowania przed szantażem. Zapobiegać mu miały publiczne oświadczenia lustracyjne w którym osoby pełniące takie funkcje albo o nie ubiegające się miały potwierdzać swą współpracę ze służbami specjalnymi albo jej zaprzeczać. Prawdziwość oświadczenia lustracyjnego była badana przez Rzecznika Interesu Publicznego, który w razie uznania, ze lustrowany nieprawdziwie zaprzeczył takiej współpracy, wnosił sprawą do Sadu Lustracyjnego, który w trybie procedury sądowej rozstrzygał o prawdziwości zakwestionowanego oświadczenia. Zapewniona była dwuinstancyjność postępowania sadowego i dopuszczalność kasacji. Było to quasi praworządne ale tylko quasi.
Powołany Instytut Pamięci Narodowej, depozytariusz dokumentów UB i SB wkrótce okazał się Instytutem Polskiej Nienawiści. Już same nazwy niesądowych organów lustracyjnych rozdęte ponad miarę ich zadań świadczyły, że lustracja miała być narzędziem nieczystej walki politycznej – nie na argumenty a na haki.
Wielu działaczy politycznych, z lewa i z prawa oraz wiele osób publicznych ostrzegało o tym rzeczywistym obliczu lustracji – prawicowego narzędzia do sekowania lewicy i osaczania niewygodnych konkurencyjnych działaczy prawicowych. Zasadność tych ostrzeżeń ujawniła się już na początku funkcjonowania lustracji. Premier Suchocka od razu rozstała sie z dwoma wiceministrami, którzy w swych oświadczeniach lustracyjnych przyznali się bez bicia do współpracy ze służbami PRL. No cóż prawo prawem, ale racja musi być po naszej stronie!
Nowelizacja ustawy lustracyjnej w minionej kadencji Sejmu, twór brygady młodzieżowej pisowskich prawników, przyjęta głosami PiS i przyssawek oraz PO, zerwała całkowicie z pozorami praworządności i zgodności z Konstytucją RP. Interwencja Trybunału Konstytucyjnego nie usunęła niestety wszystkich wad tego knota legislacyjnego. Cóż są produkty prawotwórczości, których nie da sie naprawić – zasługują jedynie na wyrzucenie na śmietnik historii.
Nie ma podstaw, aby nie wierzyć, że Boni mówi prawdę, iż wymuszono na nim deklaracje współpracy groźbą karalną. Otóż zgodnie z obowiązującym wówczas ustawodawstwem SB nie była uprawniona do prowadzenia działalności przestępczej. Przestępcze wymuszanie takiej deklaracji było bądź działaniem przestępczym funkcjonariusza, który tego się dopuścił, bądź jego działaniem na rozkaz przełożonego. W tym drugim przypadku przestępstwa dopuszczał się przełożony funkcjonariusza, który mu ten rozkaz przestępczego działania wydał. Takie zasady obowiązywały wówczas w bardzo wielu krajach uznawanych za praworządne, w ich służbie wojskowej lub w służbach quasi wojskowych. To nie Boni, ale funkcjonariusz albo jego przełożony zasługuje na potępienie i oskarżenie, ponieważ Boni był ofiarą przestępstwa, jak wielu innych działaczy opozycji, których szantażem zmuszono do podpisania podobnych deklaracji.
W Polsce po transformacji nie zajęto się jednak tymi przestępstwami i ich sprawcami. Restrykcje skierowano natomiast do agentów zwerbowanych przez funkcjonariuszy SB, również do tych, którzy ulegli szantażowi. Na tym wlasnie polega szczególne draństwo lustracji.
Rozumiem, że w interesie Polski zwyciężająca opozycja zawarła z ustępującymi pola władzami PRL ugodę wzajemnego nieczynienia sobie krzywdy. Dzięki temu nie polała sie krew Polaków. Ale warto przypomnieć, że jeden z wysokich funkcjonariuszy SB, organizator prześladowań opozycji solidarnościowej, następnie robił szybką karierę już w służbach specjalnych po transformacji ustrojowej.
Boni nie naruszył prawa lustracyjnego. Gdy opublikowano listę Maciarewicza nie miał prawnego obowiązku ujawnienia swej deklaracji współpracy. Później, gdy już uchwalono ustawę lustracyjną taki obowiązek również na nim nie ciążył, gdyż nie pełnił funkcji publicznej i do niej nie kandydował.
Gdy Donald Tusk – kandydat na premiera zaproponował mu udział w rządzie, publicznie złożył wymagane oświadczenie lustracyjne, dając tym także wyraz swej lojalności wobec przemiera in spe.
Dla wielu towarzyszy jego wówczas nielegalnej działalności opozycyjnej, tak długie zatajenie tego faktu może być szokujące, ponieważ w ich pamięci pozostawiła ona niezatarty emocjonalny ślad. Należę do pokolenia urodzonego w w Polsce międzywojennej i nigdy żaden funkcjonariusz UB czy SB nie werbował mnie do współpracy, chociaż z tytułu mojej pracy zawodowej czasami kontaktowali się ze mną. Ale nie dlatego nie będę osądzać Boniego w kategoriach moralnych. Kołacząc się już ponad trzy ćwiartki stulecia po świecie, nieraz przeżywałem moralnego kaca po wydaniu przeze mnie pochopnego osądu człowieka a własciwie jego działania albo zaniechania.
Dziwię się tym wszystkim osobom, które tak szybko i z taką łatwością wydaja publiczne sądy o postępowaniu p. Boniego. Przecież nikt nie zna prawdziwych jego intencji. Bardzo zaskoczyła mnie negatywna ocena prof. Staniszkis, która jako tytularna humanistka powinna byc bardziej powściągliwa w osadach ludzi. Ale sympatyczna Pani Profesor jest znana ze swych strzałów w płot.
P. Boni niegdyś wyrażał poglądy, które według mojej oceny graniczyły z ideologicznym liberalizmem gospodarczym, ale ludzie poglądy zmieniają. To premier odpowiada przed wyborcami za merytoryczną ocenę kandydatów na stanowiska rządowe. Uważam, że w tej ocenie powinien kierować się względami racjonalnymi – wiedza, umiejętności, kreatywność, gotowość do przestrzegania demokratycznych procedur i działania zespołowego a nie przygodami współpracy ze służbami PRL. Zdyskwalifikowanie kandydatury osoby rzeczywiście przydatnej merytorycznie tylko dlatego, że przed ponad osiemnastu laty podpisała deklaracje o współpracy byłoby działaniem nieracjonalnym i dyskryminacyjnym.
Podnoszony przez niektóre osoby argument, ze Boni po złożeniu wymuszonej na nim przestępczo deklaracji nie powiadomił o tym swych towarzyszy-opozycjonistów uważam za naiwny. Przecież mógł sie spodziewać, że w tym gronie znajduje się inny agent bezpieki, bardziej gorliwy od niego, co byłoby dla niego groźne.
Mnie również nie podoba się cyrk medialny wywołany oświadczeniem p. Boniego, ale między zdarzeń w kategorii ogólnej poprawności a sadzeniem człowieka w kategoriach moralnych jest zasadnicza różnica.
Wszystkim tym osobom, które mają nadzieję na to, że wymarcie ludzi, którzy funkcjonowali w PRL, uzdrowi polskie obyczaje społeczne, przypominam, że ludzkie oszołomy, szmaty i kanalie występowały, występują i będą występowały we wszystkich pokoleniach.
Panie Adamie, gdy polożyłem ręce na klawiaturze było już 78 komentarzy
na temat Pańskiego tekstu. Ogromna większośc piszacych, jest odmiennego niż Pan zdania a to świadczy, że powinien sie Pan wytłumaczyć ze swojwj postawy. Obowiązujące prawo w tym względzie jest jednoznaczne również dla Pana. Może Pan ponarzekac na los Boniego,może Pan współczuc jemu i jego rodzinie ale nigdy nie wyrażać zdania, że Boni może / powinien /byc ministrem. Nie ma ludzi nie zastąpionych. Boni winien już dawno rozliczyć się ze swoją przeszłoscią i
zacząc uprawiać ogródek. Zamieszanie wokól jego osoby może i ma jakiś
cel nam nie znany, może potrzebne jest jemu ale na pewno nie jest potrzebne ogółowi. Tusk winien być ostrożny bo może Boni to takie kukułcze jajo podrzucone przez kaczki.
Czy przeszlosc czlowieka, jego rodzina czy pochodzenie powinno stanowic podstawe do przewidywania jego zachowania w przyszlosci? Jak widze z niektorych wpisow Szanownych Blogerow uwazaja oni, ze aktualne kwalfikacje to wszystko co jest potrzebne do podjecia decyzji. Ta humanistyczna wiara w mozliwosci czlowieka jest niestety pozbawiona podstaw. „Niedaleko pada jablko od jabloni” i „Czym skorupka za mlodu nasiaknie tym na starosc” traci to dwa dobrze znane i prawdziwe polskie przyslowia. Rodzina, jej pochodzenie i poglady wywieraja , obok indoktrynacji szkolnej, zasadniczy wplyw na ksztaltowanie sie charakteru mlodego czlowieka. To zas determinuje sposob w jaki rozwiazuje on problemy zyciowe. Slabosc charakteru raz okazana ma duze szanse powtorzenia sie w przyszlosci . Mysle, ze malo kto z osob tu obecnych zatrudnilby na przyklad reedukowana nianie, ktora juz raz udusila dziecie powierzone jej opiece. Mimo wszystkich zapewnien, ze byla to tylko chwilowe zdenerwowanie wywolane krnabrnoscia bachora wolelibysmy zapewne poszukac kogos bez tak barwnej przeszlosci. Tak tez byc winno z osobami, ktorych pieczy powierzamy sprawy panstwowe. I na nic tu sa zapewnienia, ze wszystko bylo zgodne z przepisami prawa, ze nieszczesnik byl zmuszony do zdrady malzenskiej a nastepnie szantazowany tym nielegalnie przez SB.
Przy okazji przytocze tu informacje o TW Znak, ktora jest dostepna w witrynie http://www.polonica.net.
„Michał Boni – Jakub Bauer – polonofob, dywersant, agent SB, Tajny współpracownik SB pseudonim „Znak”; świnia Orwell’owska, członek Unii Wolności, podsekretarz stanu w ministerstwie pracy i polityki społecznej w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. W roku 1991 pełnił funkcję ministra pracy i polityki socjalnej w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. W latach 1997-2001 był szefem gabinetu politycznego ministra pracy i polityki socjalnej Longina Komołowskiego w rządzie Jerzego Buzka. W pierwszej kadencji Sejmu był posłem z ramienia Kongresu Liberalno-Demokratycznego.”
Moze ktos ze znajacych te sprawy lepiej niz ja wyjasni mi jak to sie dzieje, ze bohater naszych rozwazan posiada najwyrazniej jeszcze inne zarowno imie jak i nazwisko. Pytam to z prostej ciekawosci, gdyz nazwisko mojej rodziny jest z nami od 13 wieku i nigdy nie bylo sytuacji, ktora by zmuszala nas do zmiany identyfikatora.
Ja też mam odruch wymiotny, kiedy dowiaduję się, że jedyną instytucją, która Jest w stanie wystawić „zaświadczenie o moralnosci” jest IPN. Okazuje się, że najbardziej moralni są ci, którzy nic nie robili. Albo robili niewiele. Tak, że właściwie znaleźli się poza kręgiem zaintersowania SB. Niedobrze mi się robi, kiedy oglądam byłych SB-ków – dzisiaj panów życia i śmierci. Bo to oni mówią: ten współpracował, a ten nie.
Ale to nie zmienia faktu, że pan Boni nie powinien być ministrem. To po prostu nie uchodzi. Gdyby miał tyle charakteru co Olechowski, który przyznał się do współpracy z wywiadem, dzisiaj, nikt by tego nie pamiętał. Teraz są to dla mnie krokodyle łzy.
I nie jestem przekonana do końca, ze IPN jest „czarnym ludem”. To nie wina IPN, a polityków, którzy w ten sposób wykorzystują Instytut. Historycy, którzy tam pracują odwalają po cichu kawał dobrej roboty, chociażby wyjaśniając wiele zbrodni z okresu stalinowskiego. Pokazanie pewnych mechanizmów i skali działalności tajnych służb też nie jest od rzeczy. A i ten fragment nazwy, który mówi o zbrodniach przeciwko Narodowi Polskiemu nie odnosi się wyłącznie do zbrodni komunistycznych.
A tak przy okazji, ja pamiętam rok ’80. Moja córka, która od trzech lat może głosować wie tylko, że pieluchy dla niej kupowałam na kartki. Ona i jej znajomi nie są zainteresowani tym kto donosił, kto był SB-kiem, kto był bohaterem. To już głęboka historia, którą katują ich na lekcjach. Myślę też, że wielu ludzi w moim wieku to również nie obchodzi. Mają to w głębokim poważaniu.
Dlaczego więc tak zażarcie o tym dyskutujemy? Bo może jest łatwy i wygodny temat zastępczy? Bo może jesteśmy zbyt leniwi, żeby podyskutować o prawdziwych problemach i porządnie je zdiagnozować? Bo może to łatwy sposób na wywołanie emocji i poprowadzenia czarono-białych granic? Granic czytelnych dla wszystkich, a że nie do końca prawdziwych? Ważne, że pokazują wyraźnie kto jest „kaczystą”, a kto nie jest. Bez względu co oznacza „kaczyzm” i „antykaczyzm”.
Sam byłem nakłaniany do współpracy z -niby-kontrwywiadem. Wywinąłem się dość łatwo (twierdząc, że żona sie nie zgadza, co widać uznano za dowod, że się nie nadaję), bo widać UB-ekom niespecjalnie na mnie zależało. No i nie mieli na mnie haka. Ale znam opowieści kolegów, którzy duzo przeszli, łacznie z napadem przez „nieznanych sprawców” i w końcu podpisali. Chocby po to, żeby nie stracic pracy i nie stworzyc kłopotów rodzinie.
Nie mam prawa ich potępiać, bo nie wiem, jakbym sam się zachował po takich przejściach.
W ogóle uważam, że ludziom złamanym przez UB-eków należy wspólczuć, a nie potępiać. Nikt nie ma obowiązku bycia bohaterem.
Z drugiej strony. W czasie wakacji przeczytałem wspomnienia Joanny Olczakowej-Ronikier. Jej wuj, ktory przyjął pseudonim Henryk Walecki przez całe życie walczył z kapitalizmem i z zaborcą, narażając rodzinę. Zmarł w nieznanych okolicznościach w ZSRR w 1937 r. Potem byl patronem Huty Miedzy w Legnicy. A teraz okazuje się, że narażał życie swoje, żony, syna dla parszywej idei komunizmu. Ale przecież w nią wierzył
Oczywiście „Huty Miedzi”. W Legnicy
Do Lannar,
Droga Lannar. Bardzo Cię przepraszam, ale czyję się sprowokowany do kilku nudnych uściśleń.
Od zarania dziejów, problemy osób publicznych, pozostałych również – niezmiennie funkcjonują w splataniu się wszystkich możliwych relacji w społecznościach ludzkich.
Fatalne sploty relacji ,wykreowały pojęcie tragedii , łącznie z jej doskonałą,artystyczną formą, jakią były teatralne dzieła tragiczne w starożytnej Grecji.
W niesamowitym splocie relacji ówczesnych wartości, wokól których toczyło się życie starożytnych Greków – księżniczka Ifigenia została skazana na śmierć , przez swojego ojca-króla Grecji, za uzyskanie przychylności Bogów, żeby zesłali zbawienne dla floty wiatry.Ojciec- w celu zjednania zbawiennej dla narodu przychylności Losu, staje przed wyborem poświęceni ukochanej córki…
W dzisiejszych czasach, mam nadzieję , osoby publiczne nie będą musiały aż tak tragicznych sytuacji przeżywać, niemniej problemy zachowań w „trudnych ” momentach, „ciężkie ” wybory decyzji, oceny tych zachowań, możliwe reperkusje itd. itp.-zdarzały i będą się zdarzać.Od tragicznych wyborów nie uciekniemy.
Jak np. powinien zachować się naukowiec, którego terroryści, porywając mu dziecko, próbują zmusić do przekazania np. broni biologicznej, która może zniszczyć całą ludzkość- sytuocja hipertragiczna.
Powyższe moje przykłady, swoją skrajnością ,w zamierzeniu mają zwiększyć wyrazistość fenomenu- tragicznej części naszego żywota.Fenomenu, którym nikt nigdy się nie upora.
Nie jestem, żadnym twardzielem. Bądź uprzejma przeczytać dokładnie moje wpisy na tym blogu , na temat pana Boniego.We wpisie, gdzie piszę o ograniczonym zaufaniu do mężczyzn, którzy” łzawo” tłumacżą swoje słabości- to tylko część mojego przekazu.Dalszy ciąg dotyczy gróżb sądowych pana Boniego prawie natychmiast po zrzuceniu z siebie „ciężaru” za-NAZYWANIE GO TYM, CO SWOIM WYSTĄPIENIEM ZASUGEROWAŁ.
Jeśli chodzi o ocenę sytuacji sprzed lat, nie czuję się na siłach czegokolwiek oceniać.
Tu i teraz widzę pana Boniego, który walczy o wysoką posadę , urządza spektakl a’la poseł Sawicka/czyżby ten sam doradca?/ ,wkrótce potem się odgraża procesami sądowymi…
Tę konkretną sytuację kontempluję jako wyborca kredytowy PO.Przeszłości nic już nie odwróci, w jutrzejsze nasze dzieje przez jakiś czas będzie nas prowadzić Platforma. Widząc zamieszanie z Bonim, nie mogę pozbyć zię problemu- po co im ten Boni?
Pozdrawiam, Eddie/nie zupełnie twardziel?
Kropkozjad 14.49
Piszesz że Boni ” wyrażał poglądy, które graniczyły z ideologicznym liberalizmem gospodarczym”. O ile pamietam, to Boni był pod tym względem mocno na prawo od Balcerowicza, co u ministra pracy i spraw socjalnych jest ABSOLUTNIE nie do przyjecia. Pozatem, jak wynika z dość wszawego źródła informacji jakim jest Wikipedia, przez całe ostatnie lata udawał eksperta od polityki gospodarczej i społecznej w różnych firmach superliberalnych, a zatem poglądów nie zmienił.
Jestem przeciwnikiem zarówno ustawy o lustracji, jak i lustracji sensu stricto, ale tacy ludzie jak Boni wzbudzaja moje obrzydzenie.
Jego tłumaczenia ( wywiad z Sekielskim) były dla mnie ŻENUJĄCE, gdyz wiem co można było zrobić rozmawiając z UB, co należało zrobic potem i jeszcze później po 1990 roku.
A zatem zarówno przydatnośc Boniego jako polityka społecznego jak i osoby ludzkiej jest dla rządu PO oraz państwa polskiego ZEROWA. Może spokojnie wrócić do pracy za duże pieniądze w zagranicznych firmach, ale nie w moim rządzie. Nie mam na to ochoty.
Waldemar,
sorry, ale twój wpis jest jakiś taki ni przypiął ni przyłatał do tego co ja napisałam. Przeczytaj jeszcze raz może dotrze do Ciebie treść, że darowałam sobie teczkowoe szambo i w żadną lustrację i jej sens nie wierzę. Wydawało mi się, że to dość wyraźnie jest tam napisane.
Pozdrawiam.
Kanalie zawsze bedą milczeć.
kanalie będą sie obrażać i nie zabierać glosu [pal sześć brak gratulacji zwycięzcom].
Kanalie bedą walczyć ze zwycięznami.
Kanalie nie znoszą przegranych batali.
Kanalie nie znoszą porażek.
Dlatego sa kanaliami.
Trzeba miec nadzieje ze te „kanalie” same sie „wymilczą” – czytaj „wytną”.
Trzeba ich zostawić – niech sie wytna sami.
Mam 66 lat. Pamiętam czasy , kiedy UB i SB gnoiło i niszczyło ludzi i ich rodziny. Znam ludzi których życie stało się pasmem cierpień i biedy, których wyrzucano z każdej pracy a ich dzieci ze szkół czy uczelni. Również w czasie stanu wojennego, w latach 80-tych.
Współczuję Panu Boniemu.
Los oszczedził mi takiej traumy. A nie wiem, mimo iż sądzę, że jestem dość twardym człowiekiem, czy stać by mnie było na odmowę gdyby ucierpieć miała moja rodzina.
Myślę, że na ten temat zabierać głos mogą tylko Ci którzy przeżyli tamte czasy. Sądzę, że oceniać postawy mogą tyko Ci, ktorzy sami przeszli przez magiel UB/SB.
Nie sądzę by powodem przyznania się Pana Boniego była obowiązkowa lustracja jako kandydata na ministra. Przecież móglby po prostu tej propozycji nie przyjąć.
Nadal będę uważał Pana Boniego za porządnego człowieka.
Do Uchachanego!
Pozostaje miec nadzieje, ze nie jestes Pisofilem, bo wowczas Twoja hiporyzja bylaby zatrwazajaca. Boje sie politycznej schizofrenii, w wykonaniu czlonkow PiS, jak i ich sympatykow, ktorzy z takim zapalem wytykaja Tuskowi Boniego, a nie widza Kryze we wlasnym oku.
„Dzisiaj tego szamba teczkowego nie można zamknąć na 50 lat „Przeczytalem ze zrozumieniem, miła Cargo .Jak nie można zamknąć to znaczy, że godzisz się na otwieranie w każdym wariancie. Napisałem w Twój adres bo lubię czytać twoje posty.
Zamknąć te akta na 30lat .Narazie całe plejady Króliczków i ich znajomych po prostu ma z tego szamba dochody ,ba nawet są autorytetami różnego wymiaru .Nie wymienie żadnego nazwiska bo każde jest obślizłe dla mnie.
„Wierzę, że Boni nic złego nikomu nie zrobił”. Śmieszne stwierdzenie! Ja już je kiedyś słyszałem – w 1992 r., gdy Boni znalazł się na liście Maciarewicza. A ja doskonale pamiętam, jak wtedy zaprzeczał, jak groził procesem, jak rzekomo wrzody mu się rozlały od tej nagonki na niego… Pan Boni nie odkupił win!!! Pan Boni koniunkturalnie bije się w piersi bo mu ciepły stołeczek pod pupę wciskają!
Zbrodnią było wepchnięcie SOLIDARNOŚCI dla organizowania jej na zasadzie tajnego państwa.Michał Boni dobrze wiedział,że w strukturach tajnego państwa w czasie,gdy partia miała patent na mądrość byli gorliwcy,którzy reżyserowali nie tylko ludzkie życiorysy,ale i przestępstwa,a nawet i zbrodnie.Kodyfikacja tej przestępczej działalności była nakazem chwili.Tymbardziej przypadkowe zaplątanie się w tą organizację obligowało do wydobycia z siebie cywilnej odwagi aby pomóc nie w emocjonalnym,ale w prawnym uregulowaniu rachunków krzywd.Tej odwagi zabrakło niestety M.Boniemu.Takich Bonich mających wiedzę i świadomość patologii funkcjonowania tajnego państwa jest więce.Swoją postawą nie tylko rozpościerają parasol ochronny,ale wręcz biorą udział w zacieraniu śladów zbrodniczego totalitaryzmu.Kontraktem okragłostołowym wręcz odebrano Obywatelom możliwość wykazywania powiązań personalnych układów,gdzie brak praworządności był cnotą.Buta,czas i okoliczności ujawnienia swojego fragmentu życiorysu są wyjątkowo koniunkturalne,powinno budzić niesmak nawet u tych,którzy mogą doceniać intelektualne możliwości kandydata.Pełnienie funkcji związanej ze stanowiskiem zaufania publicznego wymaga szczególnego doboru kandydatów,również i pod względem charakterologicznym.Czas pogody dla politycznych szulerów ma się nie skończyć?Michał Boni to chyba kolejna prowokacja wyćwiczona przecież dobrze w strukturach tajnego państwa,aby móc manipulować ludzkimi emocjami.Na to jak się okazuje jest odporny Michał Boni z pewnością świadomy skutków przyjęcia propozycji.”Gdy szukasz nieprzyjaciół swoich nieprzyjaciół to tak jakbyś w ranę zaciął” to tyle w swojej twórczości ponadczasowy C.K.Norwid.To potwierdza,że sztuka potrafi wyprzedzić nawet naukę.
Bobola ty mój prasłowiański, czystopolski tuziemcu, wprost od Rzepichy pochodzący, miej choć trochę przyzwoitości i swych z trzewi słowiańszczyzny pochodzących wywodów racz antysemityzmem nie doprawiać. I bez tego są wystarczająco ?rasowe?.
Szanowny Jean Paul (2007-11-03, godz.19:45)!
Cieszę się, ze podzielasz moje poglądy na lustrację. Podstawy Twojej twardej opinii na temat przydatności Boniego na stanowisko Ministra Pracy są zbieżne z podstawami moich poważnych wątpliwości na temat tej przydatności ale tylko wątpliwości, ponieważ wiem, że ludzie zmieniają się oraz w różnych układach różnie funkcjonują.
Za dobór ludzi do obsadzenia stanowisk rządowych odpowiada premier. Mam wątpliwości, czy Donald Tusk jako Premier i przywódca PO dobierze odpowiednich kandydatów. Na blogu red. Daniela Passenta toczy sie dyskusja na temat przydatności Radka Sikorskiego na stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych. Blogowicze zgłaszają wiele zastrzeżeń do tej kandydatury od twardej negatywnej opinii do wątpliwości, które także podzielam, o czym tam napisałem.
Jak będzie działał rząd Donalda Tuska, to okaże się. Zobaczymy, czy jako Premier i przywódca PO zdoła on uwolnić się od ideologicznych uwikłań tej partii (liniowy PIT, okręgi jednomandatowe, krańcowy liberalizm gospodarczy, klęcząca przykościelność, akceptacja klerykalizacji Polski, rozliczenia polityczne) i zacznie działać pragmatycznie na korzyść Polski i Polaków. Niestety moje własne rokowania nie są najlepsze. Mój niepokój budzą właśnie kandydatury Boniego i „obrotowego” Sikorskiego, flirt z Marcinkiewiczem, który swój krytycyzm do PiS objawił dopiero po przegraniu wyborów na Prezydenta Warszawy. Razi mnie naiwność poglądów gospodarczych Donalda Tuska, wyrażana w jego wypowiedziach o ożywieniu gospodarki w wyniku radykalnego ułatwiania zakładania firm, jakby był to warunek zupełnie dostateczny a nie tylko konieczny dla tego ożywienia.
Wracając do oceny przeprosin Boniego, wspomniałem już w poprzednim komentarzu, że wbrew temu co napisała Temida (2007-11-02, godz. 02:08), Boni nie załamał prawa lustracyjnego, złego, nadal chorego ale niestety wciąż obowiązującego, natomiast wstrzymuję sie od osądzania w kategoriach moralnych jego dotychczasowego milczenia. Podobny pogląd wyraziła lennar (2007-11-03, godz. 13:32). Pragnę także zwrócić uwagę na to, że tak jak działacze opozycji lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych mieli moralny tytuł do nieposłuszeństwa obywatelskiego wobec złego ustawodawstwa PRL, naruszającego prawa ludzkie i obywatelskie, tak w czasach obecnych taki sam tytuł przysługiwał i przysługuje tym, którzy dostrzegają zło ustawy lustracyjnej. Przypominam, że wiele osób w środowiskach naukowych i dziennikarskich zapowiadało niepodporządkowanie się temu prawu. Nie zostało to zrealizowane po wyroku TK.
Nie odmawiam nikomu prawa do ocen moralnych osób publicznych, ale uważam, że przy ich wypowiadaniu wypada zachować daleko posuniętą ostrożność i nie ulegać emocjom.
Pozdrawiam.
PS. Warto tez zadać pytanie: Ilu działaczy opozycji solidarnościowej nie podpisało deklaracji współpracy z SB tylko dlatego, że nikt z SB nie próbował na nich tego wymusić?
Bobola 17.22
Ja ci tu od paru miesięcy robię reklamę jako najdowcipniejszemu jajcarzowi na blogach Polityki, a ty sie powołujesz na http://www.polonica net ??????
Czy ci coś spadło na głowe ?
No to przedrukuj to co pisze http://www.polonica.net ( a właściwie judaica) o nazwiskach np Braci Bliźniaczych, albo innej wierchuszki PISuarowskiej, dziennikarzy propisowskich itd
Portki ci się trzesą ze strachu czy co ?????
Przejrzalem przed snem opowiesc o zdarzeniach i osobach mi bliskich. Bliskich bo przezytych i poznanych w dziecinstwie. Jest to opowiesc o niejednej zdradzie, różnych tej zdrady obliczach i o zemscie dokonywanej z premedytacja i z sercem. Gorace serce i zimna glowa. Ciekawe czy Lenin to czytal, bo ze Stalin, jestem pewien.
Hrabia Monte Christo. Czy to jeszcze ktos czyta? Czy to jeszcze nadaje sie do czytania?
Prosta skierowana do licznego grona czytelnikow, lektura młodzieżowa i lektura „kucharek” (znowu Lenin). A jednak wydala mi sie ciekawsza, madrzejsza pelniejsza, mniej plaska, niz festiwal blogowych mscicieli, spory bylych Walczakow z Heroicznie Biernymi.
Qui pro quo.
Parafrazujac Lenina: ?Kucharka? ktora ze zrozumieniem przeczytala Monte Christo potrafila by madrzej opowiedziec ostatnie kilkadziesiat lat PL historii. Moze wiec zostawmy to „kucharce”?
Jean Paulu;
Bardzo dziekuje, za slowa uznania. Co do polonica.net to cytuje ich wpis biograficzny z czystej ciekawosci i nadzieji, ze ktos lepiej poinformowany w tym wzgledzie wyjasni mi w dlaczego czlowiek urodzony w PRLu a wiec, jak mysle, pozbawiony koniecznosci ukrywania sie, posiada dodatkowe imie i nazwisko ( zreszta tak jak i aktualne wyraznie obcego pochodzenia). Owszem rozumiem ze nieszczesnik obdarzony przez Hoffmana czy innego urzednika nazwiskiem Kupa zmieni go sadownie na n.p. Kupski. Na ogol jednak imiona pozostawaly przy takiej operacji niezmienione. Po prostu ze wzgledow praktycznych. Czyzby nasz bohater byl jakims polskim James’em Bond’em czy moze znanym kryminalistom, ktory z racji uprawianego rzemisola musial czesto znikac z pola widzenia?
Masz absolutna slusznosc, ze witryna polonica.net zawiera wiecej tego typu ” pseudonimow artystycznych”. Kazdy moze tam znalezc interesujace go postacie. Ja chcialbym tylko znac geneze tego interesujacego zjawiska i bede naprawde wdzieczny, gdy ktos z tutejszych ekspertow mi to wyjasni.
Witam!
Skoro PiS chce wojny- niech jedzie do Afganistanu.
Proponuję składkę na przeszkolenie i jazda!!!!!
Pozdrawiam
Ryszard
Jean Paul 11-04 o godz. 16:26 o Boboli:
„Bobola
Ja ci tu od paru miesięcy robię reklamę jako najdowcipniejszemu jajcarzowi na blogach Polityki, a ty sie powołujesz na http://www.polonica net ??????”
Przykro mi Pana rozczarować, Panie Jean Paul, ale pomylił się Pan w ocenie Boboli jako żartownisia.
Proszę uważnie przeczytać wcześniejsze posty tego osobnika
(np. @Bobola 11-2 o godz. 17:30), na co zwracaliśmy już uwagę (Doppio 11-02 o godz. 22:44 oraz KoJaK Moguncjusz 11-02 o godz. 23:48), a zrozumie Pan z kim mamy tu do czynienia i przestanie Pana dziwić powolywanie się na przewstrętną witrynę „polonica”.
Smutne to, ale taki już ten świat i tacy ludzie… Szkoda słów, szkoda czasu.
A ja moge takiego Boniego ogladac. I prosze o wiecej. Jak mnie zlapali i zlali w latach 80-tych to nie pisnalem, nie podpisalem i musialem wyjechac z Polski.
Boni byl miekki jak krowie gowno i nie powinien sie brac za konspiracje. (Za okupacji niemieckiej takich sie rozwalalo, dzisiaj na sowiecka okupacje miekko jakos patrzymy. Dlaczego?)
A co najmniej ten caly Boni, jak pekl w latach 80-tych i nie chcial sie przyznac najpozniej w 1989 roku to powinien nie brac udzial w zyciu publicznym. I tyle.
Dla mnie facet jest po prostu bez honoru i godnosci.
-> Jandu pisze:
2007-11-03 o godz. 22:36
„Nadal będę uważał Pana Boniego za porządnego człowieka.”
Moralna wyższość dawnych TW nad ich zionącymi nienawiścią oprawcami z kręgów oszołomskiego ciemnogrodu jest oczywista dla każdego światłego i wykształconego człowieka.
Waldemar,
nie godzę się na mówienie, że dzisiaj jest jakieś zamknięcie tych teczek jeszcze jakoś możliwe to jakaś fikcja. Tyle tego już wyciekło, inne rzeczy są już w opracowaniu bądź to historyków (wszelkiej maści i tych z sensem jak prof. Friszke czy Paczkowski i tych pokroju pana Cęckiewicza), ileś materiałów zostało przejrzanych przez dziennikarzy, którzy dzisiaj wcale nie zaprzestali tropienia i grzebania się w tych teczkach z najróżniejszych powodów. Toteż nie mydlmy sobie oczu jakimiś nadziejami na zamknięcie tego paskudnego sklepiku z teczkami. Jest jak jest. To, że to widzę, to nie znaczy że to popieram i godzę się najakąkolwiek lustrację. Nie wierzę w żadną. Zresztą, szczerze mówiąc po tych tonach błota, która dzięki lustracji wylała się przede wszystkim na ludzi, dzięki którym dzisiaj możemy w ten sposób dyskutować, a wyłała się w dużej mierze dzięki ich kolegom, którzy parając się polityką jakoś tak zapomnieli o co walczyli i sprowadzają to tylko do władzy dla siebie, zaczynam mieć do przeszłosci ludzi przed 1989 rokiem stosunek obojętny. Jeśli tylko nie były to rzeczy podłe i paskudne – typu dokonania Pana Maleszki – to reszta mnie kompletnie nie interesuje. I nie jest dla mnie ważne kto co podpisał jeśli z tego nić nie wyniknęło dla kogokolwiek oprócz niego samego dzisiaj. Po prostu nie widzę żadnego uzasadnienia, dla którego miałabym dzisiaj chciec się dowiadywać w jaki sposób doprowadzono Pana Boniego do podpisania tego kwitu. Dla mnie jest ważne, co pan Boni i jemu podobni ludzie zrobili abyśmy dzisiaj żyli w wolnym kraju, nawet z braćmi K na karku, ale z możliwością ich odsunięcia od władzy w drodze wolnych wyborów. Koniec kropka. Resztę moralizatorskich wykładów na temat tego rodzaju przypadków ludzkich uważam za hipokryzję i obłudę. Nagle mamy co najmniej 30 milionów konbatantów, bojowników o wolność Polski, którzy dzielnie na każdym kroku swojego życia stawali dzielnie wobec represji reżimu PRL’owskich służb i wszyscy ci dzisiejsi kombatanci byli szczytem moralności w swoich postawach i są tymi pierwszymi, którzy mogą rzucić kamieniem w Boniego. Jak tego słucham i takie rzeczy czytam, to mi się zdeczka niedobrze robi. Szczególnie mi się niedobrze robi jak widzę ile z tej moralnej postawy zostalo w tych, którzy sprawują funkcje publiczne. Nasza polityka szczególnie słynie z etyki w zachowaniu, szacunku dla prawa i wypracowanych procedur, szacunku dla przeciwnika politycznego, a najbardziej mnie śmieszy, gdy tyle się mówi o prawdzie. Są to szczególnie trafne uwagi w ustach szczególnie ludzi co najmniej sympatyzujących z obozem będącym u władzy przez ostatnie 2 lata. Prawda, szacunek, honor to słowa, które zostały tak zdezawuowane przez 3 ugrupowania, które ostatnio miały władzę, że jak widzę ich w roli sędziów Boniego to mnie pusty śmiech ogarnia. Kiedyś już to napisałam – myślałam, że w dezawuowaniu tych słów Miller nie miał sobie równych i gorzej już być nie może, ale jak mawiał stary Żyd, uważaj z tym gorzej już być nie może, bo zawsze można usłyszeć pukanie od spodu, to nie jest jeszcze dno ostatnie.
Pozdrawiam.
wydaje mi się, że w polityce nie da się tak postępować, tak by zachować spokój, gdy ktoś Cię oczernia, można natomiast odpowiadać z większa dozą kultury niż robi to przeciwnik
> Kto wie, czy obecna taktyka uśmiechów i kurtuazji stosowana przez Platformę wobec wściekłych Dyziów z PiS nie jest ślepa. PiS chce wojny, panowie, nie pokoju.
I właśnie dlatego obecna taktyka PO jest dobra. Odróżniają się jasno i na korzyść do wściekłych Dyziów. Nie wolno się dostosowywać do przeciwnika i schodzic na jego poziom. Jesli PO podejmie retorykę walki i wojny, to w to graj PiSowi, bedą mogli uprawiac martyrologię atakowanych, cierpiacych za niewinność. Trzeba ich trakrowac ostentacyjnie z szacunkiem, a oni będą pienić się i bulgotać w wściekłości. Należy to g.. omijać szerokim łukiem, ew. w rękawiczkach.
Pozdrawiam
Agent, zdrajca, donosiciel i pana redaktora jako Michał Boni, a Prezydent i (już ex)Premier naszego kraju jako „bracia K.”
JUŻ NIE MOGĘ na obrzydlistwa, dziennikurestwo i odwracanie kota ogonem.
W 1992 r. Boni groził Macierewiczowi procesem, a teraz bedzie chodził w glorii i chwale. TFU!!!!!!!!!!!!
Kłamstwo znalazło swoją naukową analizę i o dziwo nawet jest w niej traktowane jako czynnik rozwoju intelektualnego.Ta analiza ma szczególne zastosowanie właśnie do Żydów,na których spadła przecież zbiorowa odpowiedzialność za śmierć Jezusa.Eliminowani z możliwości uczestniczenia w życiu publicznym,a nawet w obronie koniecznej szlifowali sztukę kłamstwa,która znalazła swoje ujście nawet w wyższości szkoły biznesu nad szkołą ekonomii.W historii sprawowania władzy daje się odnotować transformację pobożnych kłamstw w polityczne szulerstwo.Boni jako członek konspiracyjnej organizacji zobligowany był do opowiedzenia się jakiemu panu służy,który jest bliższy jego sercu.Nie opowiedział się kolegom z SOLIDARNOŚCI,nie wiemy jakiej treści były rozmowy po drugiej strony barykady.Jedno jest pewne,że polityczne szulerstwo generuje polityczny bandytyzm,można to powiązać i ze syjonizmem mającym rasistowskie korzenie.Stąd i skłonność do nadużywania bezwzględnego prawa silniejszego dla realizacji ukrytych celów.Polityczni szulerzy krytykę tego syjonizmu transformują na antysemityzm,stąd i podstawy do antypolonizmu.O ironio Semici to i Żydzi i Arabowie stąd antypolonizm objął szerszy krąg bacząc na udział Polski w okupacji Iraku.
Ja nie wiem dlaczego on przepraszał. Być może obawiał się, że predzej czy później prawda ujrzy światło dzienne..Takie były czasy, ze werbowano do niecnych czynów, a ja nie mam tego nikomu za złe. Sposób w jaki pan Boni przeprosił był żałosny, że juz nie wspomnę o szantarzu: zdradzałem żonę! Brawo! 😉
Odmowa wspolpracy byla jedynym wyjsciem, wielu tak postapilo, sporo gralo na dwa fronty – mozna bylo zrobic kariere, zalozyc spoldzielnie mieszkaniowa, pojechac na OHP do NRD lub CSSR, dostac mieszkanie (po co kupowac) . Nagle nispodzianka Lonia zeszedl do podziemia i Sojuz implodowal. Tu chodzilo wtedy i chodzi teraz o kase za nic. Tak bez ryzyka i inwestycji skasowac. 90% agentow nie werbuje sie oni zglaszaja sie sami. Czas najwyzszy opublikowac w calosci zawartosc bagna, ostatecznie zaplacilismy za sporzadzenie teczek i ich „tworca” placimy do dzis renty i emerytury.