Rydzyk jak Lenin, czyli Kościół po wyborach

Prymas Glemp wbił ojcu dyrektorowi straszną szpilę, ale Kościół po wyborach zajął pozycję generalnie wyczekującą. Prymas w wywiadzie dla ,,Dziennika” nie szczędził Rydzykowi krytyki: ,,Dialog jest pusty, bo nie mamy z kim rozmawiać. Czy bez o.Rydzyka Radio Maryja może nadal istnieć?” i na to kluczowe pytanie duchowy przywódca polskich katolików odpowiada: Przychodzi na myśl powiedzenie Majakowskiego o jedności instytucji i osoby. Ha, biada młodemu pokoleniu: kto zrozumiał tę szokującą analogię? Toteż redakcja wyjaśnia: Prymas miał na myśli wiersz Majakowskiego o Leninie, gdzie padają kultowe słowa – Mówimy Lenin, a w domyśle – partia, mówimy partia, a w domyśle – Lenin. No nieźle, naprawdę. Tyle że w warstwie symbolicznej, bo prymasowi nie udało się rozbić ani powstrzymać kultu jednostki w Radiu Maryja, kiedy miał więcej władzy w Kościele niż dzisiaj. Tak czy owak, dobrze że te słowa publicznie padły. W tej kwestii kardynał Glemp dał świadectwo.   

Gorzej, że – celnie zauważył to internauta Dana1 – opisując polski krajobraz po wyborach, prymas okazał się dość blisko stanowisku sił radiomaryjnych. Wziął za dobrą monetę sztandarowe hasła PiS. Ani słowem nie odniósł się do konkretu praktyki rządzenia braci Kaczyńskich. Nie dostrzegł psucia kultury politycznej, antagonizowania społeczeństwa, ziobryzacji, destrukcyjnej polityki kadrowej i innych grzechów przeciw demokratycznemu państwu prawa.

Bardzo podobnie reagują na sytuację katolickie media. Prawie wszędzie wyczuwa się nadzieję, że może jednak PO-PiS się narodzi ku dobru Polski chrześcijańskiej. Prymas mówi wprost: taka koalicja byłaby najlepsza dla Polski. Tak klaruje się nowy kurs zorganizowanej katolickiej opinii publicznej: za PiS-em łez nie wylewamy, ale oczekujemy, że Platforma będzie PiS-em bis i z tego będziemy rządy Tuska rozliczali.

Jeśli tak, to Kościół instytucjonalny skazany jest na zawód. Tylko gdyby konserwatyści pokroju Jarosława Gowina zdominowali Platformę, kościelne marzenie o Po-PiSie mogłoby nabrać rumieńców. A i to nie wiadomo, bo na przykład w kwestii radiomaryjnej także Gowin jest zdecydowanie przeciw rydzykowszczyźnie. Ks. Rydzyk wie, że PiS w opozycji to nie to samo co PiS u władzy i że jego imperium czekają trudne chwile. Przegrana PiS, leninowskie porównanie prymasa i perspektywa umocnienia się nurtu umiarkowanego – abp Nycz, kard. Dziwisz – przybliżają upadek ks. Rydzyka.

Flirtowanie Kościoła z nową władzą byłoby oczywiście błędem sprzecznym z posoborową katolicką doktryną społeczną. Takim błędem były częste występy polityków PiS z premierem JK na czele w Radiu Maryja i TV Trwam. Za głosy rydzykowego elektoratu PiS zapłacił jeszcze większą liczbą głosów katolików oburzonych tym przymierzem Torunia i Jasnej Góry z Alejami Ujazdowskimi. I niech to wystarczy za memento kościelnej polityce rządzącej Platformy. W naszych realiach kulturowych wciąż najsensowniejszym pomysłem na stosunki państwo-Kościół jest życzliwy rozdział.