Święta Anna Radosz
Brawo profesor Hołówka! To się nazywa odwaga myślenia. Nie jest dziś w Polsce łatwo pisać i mówić publicznie o aborcji, eutanazji, macierzyństwie, homoseksualizmie. Mamy zalew wypowiedzi, ale dogmatycznych. Jedni twardo za, drudzy twardo przeciw. Mało kto odważy się jak Hołówka, zająć jasne stanowisko, a jednocześnie nie zgubić półcieni.
Anna Radosz zmarła, bo nie chciała się leczyć na raka, bo chemioterapia zabiłaby jej dziecko, które chciała urodzić i które urodziła za cenę swego życia. Hołówka uważa, że wprawdzie wybór Anny Radosz jest heroiczny, to jednak nie może być wzorem macierzyństwa w ogóle. Wszyscy mamy jesteśmy wezwani do przyzwoitości, ale nie wszyscy do heroizmu. Na codzień nie można od ludzi oczekiwać świętości. Tego chce Kościół, ale nie wszyscy są w Kościele.
W nieco podobnym tonie skomentował wcześniej sprawę Anny Radosz Cezary Michalski w ,,Dzienniku” – nikogo nie można ustawowo zmuszać do świętości. Gdyby w Polsce przeszły antyaborcyjne poprawki proponowane ostatnio przez LPR i PiS, to Anna Radosz z perspektywy znowelizowanego polskiego prawa byłaby tylko kimś, kto go po prostu przestrzega i tyle. Nikogo nie uważamy za bohatera czy świętego tylko dlatego, że nie zabija, bo tak każe prawo.Nie ma cnót moralnych bez wolności wyboru.
Oba te głosy pozytywnie odbiegają od naszej obecnej normy w mediach i wśród polityków, polegającej na unikaniu tematu, choć pozornie obrabia się go na wszystkie strony. Tymczasem ta sprawa może być symbolem zawiłości współczesnego świata, od których Polska nie ucieknie.
Nie jest jasne, co o tym wszystkim myśli rodzina Anny Radosz. Podobno nie jest zachwycona kampanią na rzecz zgłoszenia jej kandydatury na ołtarze rozkręcaną przez lokalnego proboszcza. Może Anna Radosz nie była wierząca? Nie wiem też nic o ojcu dziecka; wygląda na to, że Anna Radosz nie była mężatką. W niczym nie umniejsza to heroizmu decyzji, ale czy nie podetnie skrzydeł proboszczowi i ziomkom Anny Radosz, zabiegającym o jej kanonizację? No i czy godzi się robić z niej świętą, jeśli jej bliscy by sobie tego nie życzyli.
Właczył się też minister Giertych, który wnioskował o pośmiertny Krzyż Zasługi dla Anny Radosz. Czy godzi się nadawać jej order, jeśli bliscy by tego nie chcieli, bo może nie życzą sobie wynoszenia Anny Radosz na sztandary jakiejś opcji politycznej?
Historia Anny Radosz inspiruje filozofów, dziennikarzy, księży, polityków. Michalski zobaczył w niej argument przeciwko totalnemu zakazowi aborcji w Polsce, Giertych – wodę na młyn polityki demograficznej i antyaborcyjnej w wydaniu LPR-u. Ta historia i mnie poruszyła i jestem bardzo ciekaw, jak się dalej potoczą pośmiertne losy Anny Radosz. Która interpretacja zwycięży: Hołówki i Michalskiego czy Giertycha?
Komentarze
Pani Radosz podjela racjonalna decyzje starajac sie optymalnie rozwiazac problem jaki przed nia postawil Bog czy Los. Nie wydaje mi sie stosowne by wykorzystywac jej przypadek dla celow religijnych czy politycznych.
„….czy godzi się robić z niej świętą, jeśli jej bliscy by sobie tego nie życzyli…” ?
Trudno wyczuc, czy bliscy maja w tej mierze wiele do powiedzenia. To nie bliscy, ale Anna Radosz staje sie kandydatka do wyniesieniana oltarze. Nie wiem, jakie sa przepisy prawa kanonicznego w tej kwestii, ale byc moze wlasnie one (cnoty kandydata, dokonane cuda itp) stanowic beda powazna zapore dla zapedow lokalnego proboszcza, a nie wola rodziny zmarlej.
Pod wzgledem kalibru nic nie rozni decyzji Anny Radosz od decyzji powzietej przez o. Kolbego w Auschwitz. Jednak o swietosci tego ostatniego zadecydowal nie tylko wybor smierci w zamian za zycie drugiego, ale rowniez caloksztalt dziela o. Kolbego, ktore to dzielo Kosciol uwaza za doniosle, i stad kanonizacja.
Osobiscie zgadzam sie z opiniami prof. Hołówki oraz C. Michalskiego.
Roman Giertych natomiast nigdy chyba nie odpoczywa i jego szybkosc eksploatacyjna (100 pomyslow na dzien) nie spada. Jak zwykle jego pomysly obliczone sa na bicie lpr-owskiej piany, a wszystko jako element heroicznego wysilku celem przekroczenia magicznej bariery 5% poparcia.
Ale chyba nie o taki heroizm chodzi w przypadku Anny Radosz.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Jacobsky;
Jest roznica miedzy obcym czlowiekiem a wlasnym dzieckiem. Ojciec Kolbe bronil Naszej Swietej Wiary Katolickiej przed zalewem zydowskiego relatywizmu i masoneri. Jak sie wydaje walka ta nie zakonczyla sie sukcesem a wypaczona decyzjami II Soboru Watykanskiego doktryna katolicka ulega dalszj stopniowej erozji w praktyce zycia codziennego.
Przed chwila zdecydowałem emocjonalnie , napewno na dłuższy czas nie być widzem TVN24 .Około 18.00 minister prof. Religa w drodze ( na szosie ) udzielał wywiadu tej stacji . Sceneria koszmarna !!! Czułem sie wyjątkowo skrepowany niekończącymi się pytaniami red. Jędrzejowskiej ( coraz wiecej wTVN24 Tabloidu ),ale też skłonnością prof. Religi do nie przedłużania rozmowy , odbierałem to jako epatowanie Swojej Osoby chorobie .
Życzę prof. Relidze zdrowia ,powrotu do pełnego zdrowia, udanej operacji , wyleczenia całkowitego z nowotworowej choroby . Jednocześnie , życze mu pojęcia męskiej decyzji poddania sie do Dymisji . Niemożliwe ,by chęć sprawowania władzy była tak silna, iż pozbawia człowieka racjonalności . Problemy polskiej służby zdrowia wymagaja końskiego zdrowia i młodszego wieku.
Anna Radosz– widziałem epizodycznie dziewczynę w telewizji wybrała takie rozwiązanie z nie zrozumiałych dla przyczyn (Macierzyństwo,którego nie zasmakowała ???!!!-) Zdanie prof .Chołówki przekonuje mnie całkowicie .
Dla mnie powinna po prostu pilnować się, aby nie zajść w ciążę. „Co trzeba zrobić, panie doktorze, aby nie zajść w ciążę? Wypić szklankę wody. Przed czy po? Zamiast”.
Przepraszam .miało być ” ale też skłonnością prof.Religi do przedłużania rozmowy , a poszło ze słowem ‚nie’
Po pierwsze Anna Radosz CHCIAŁA się leczyć na raka.
Nie ma co gdybać.
Ale czy podejmując tę decyzję nie miała szansy na wyleczenie? W momencie podejmowania decyzji nie było to wiadome. A gdyby wyzdrowiała po mimo opóźnienia leczenia?
A gdyby podjęła natychmiast leczenie – czy wyzdrowiałaby? Nie wiadomo, bo przeież pomimo podjęcia leczenia mogła umrzeć. A z kolei czy podjęcie leczenia bezwzględnie zaszkodziłoby dziecku? A gdyby urodziło sie zdrowe?
Możliwości było wiele. Szczgólnie wzruszające jest to, że decyzje podjeła sama, bez prawnych nacisków.
pozdrawiam
Bernard
Pani Annie należy się szacunek i podziw za to co zrobiła. Jej przypadek całkowicie obala mit, że na „zgniłym zachodzie” kobiety są zmuszane do aborcji. W pełni się zgadzam z opinią Cezarego Michalskiego, który twierdzi, że po zaostrzeniu ustawy lustracyjnej, takie przypadki przeszłyby bez echa i nigdy nie dowiedzielibyśmy się o heroicznej decyzji Anny Radosz.
Powinien Pan przeczytać co na ten temat napisał Korwin-Mikke. Racjonalnie. Anna Radosz niekoniecznie chciała poświecić życie, jest wysoce prawdopodobne, że postępując tak jak postąpiła próbowała jednocześnie ochronić dziecko przed wpływem chemioterapii, ale też i zwiększyć własne szanse na wyzdrowienie. Racjonalne zachowanie.
W każdym razie, jeśli chodzi o związki między medycyną a metafizyką, to ciekawi mnie jak pan profesor Religa ominął wielomiesięczne kolejki oczekiwania na operacje. Nowotwór rozpoznano u niego zaledwie parę dni temu, a już idzie na stół. Po prostu cud!
Jak nigdy zgadzam sie z Bobola, ze Pani Radosz podjela taka a nie inna decyzje, starajac sie mozliwie racjonalnie rozwiazac problem. Znam i slyszalam jeszcze o kilku takich przypadkach, sadze, ze gdyby wszystkie te matki wyniesc na oltarze to zebralby sie caly zastep swietych, liczniejszy niz wszyscy dotychczasowi razem wzieci.
Abstrahujac od Pani Radosz, przypominam sobie jak wiele lat temu, moj przyszly szwagier, bedacy wtedy studentem medycyny, opowiadal, ze na zajeciach z ginekologii, byc moze sam prof. Bulski, zapytal ich – o czym marzy kobieta?
Po pierwsze chce miec dziecko, a po drugie chce miec ZDROWE dziecko.
Mysle, ze majac do wyboru: wlasne niepewne zycie i chore dziecko lub zdrowe dziecko i wlasna pewna smierc, z pewnoscia wybralabym to drugie, zarowno z milosci do dziecka jak i najprostrzej logiki.
Duzo trudniejszym wyborem jest, gdy nie chodzi o jedno, pierwsze dziecko, ale gdy jest to juz ktores kolejne. Czy zeby uratowac jedno, mozna osierocic i pozbawic matczynej opieki kilkoro innych? Co beda mialy dzieci ze swietosci matki? Lepsza macoche, czy lepszy dom dziecka? Jak w ogole mozna probowac prawnego uregulowania takich potwornych zyciowych dylematow? Tu nie ma dobrej odpowiedzi i dobrego wyboru…
Stara Żaba
Nie znam dokladnie sprawy, ale to co zrobila pani Radosz swiadczy o jej nieoodpowiedzilnosci. Jesli sie jest smiertelnie chorym nie powinno sie decydowac na rodzenie dziecka. Nie mozna z nieodpowiedzialnosci robic swietosci.
Nie zgadzam się z tym, ze decyzję Anny Radosz można porównać z decyzją Kolbego.
U kobiety w ciąży zmienia się psychika, zwłaszcza jeśli bardzo pragnie dziecka, hormony tak zalewają mózg, że dziecko staje się najważniejsze.
Nie ma wtedy racjonalnego myślenia, ale działa ślepy instynkt, samolubne geny. I nie ma to nic wspólnego z wiarą.
Jeszcze pamiętam, jak mnie to owładnęło, gdyż bardzo chciałam mieć dziecko i w pewnym momencie ono było dla mnie najważniejsze. A nie mam nic wspólnego z wiarą.
Dlatego Anna Radosz nie jest ani przykładem heroizmu, ani żadnym przykładem do naśladowania. Po prostu albo kobieta w takiej sytuacji racjonalnie myśli, albo nie i nie ma ona na to żadnego wpływu.
W żadnej mierze nie można nic tu kobiecie narzucać.
Każdy mężczyzna, który uważa, że aborcja powinna być zakazana, gdy zagraża życiu kobiety, ma obowiązek oddać dziecku własne serce do przeszczepu, gdy zajdzie taka potrzeba. W przeciwnym przypadku jest obłudny.
Szanowny Panie Redaktorze !
Nie będę się wypowiadał nt. świętości. Raz, że to sprawa spoza moich światopoglądowych klimatów i zainteresowań, a po drugie – uważam, iż to zagadnienie za niezwykle indywidualne. Co w jednym punkcie widzenia jest świętością, w drugim – godnym napiętnowania. Dla kato-narodowców i konserwatystów – opisywana dziś przez red.AS sprawa p. AR – będzie płaszczyną wyjścia dla rozważań o świętości i poświęceniu (dla dziecka, które nota bene pozbawione będzie od początku matczynego, czyli najważniejszego, ciepła). Dla lewicowców i feministek – będzie powodem dla krytyki i „achów”-„ochów” nad „ciemnogrodem”. Zapytam ilu świętych w swoim ziemskim żywocie było zarówno godnymi potępienia jaki i dokonało takich uczynków które wyniosły je na ołtarze ? Heroizm M.Kolbe w Auschwitz poprzedzały niezbyt delikatnie mówiąc „political corectness” artykuliki nt. Żydow. Możemy mówić w świetle Jego obozowego heroizmu o przewrotnosci losu.
I tak jest moim skromnym zdaniem w opisywanym przez Pana Redaktora wypadku. W czynie p.AR znaleźć można zarówno heroizm i milość (do tego dziecka – ale czy nie jest to też miłość do siebie samej, gdyż wg światopoglau p.AR to dziecko stanowiło jej część, ważną część ?) jak i infantylizm czy bezduszność. Pisałem o niej wcześniej.
To są problemy etyczne, a jak każde mniemania w tej materii są one uwarunkowane światopoglądem, wartościami kierującymi naszym życiem i wyborami, jak i sposobem opisywania zjawisk dziejacych się wokól nas. Myślę, że to nieprzekraczalny z tego powodu spór. Ważnym jest jednak to aby wypowiadajace się nt.temat publiczne osoby, ważkie z tytułu zajmowanych stanowisk czy pozycji, szanowały zasady demokracji, które zakładają równoprawność i jednakową ambiwalencję wszystkich stanowisk. Zwłaszcza w tak nieostrej jak ta sprawie.
Pozdrawiam serdecznie.
Redaktorze, na ogół się z Panem nie zgadzam, tak będzie i teraz. Naprawdę wolałbym, aby w piśmie adresowanym do raczej liberalnego i niekoniecznie religijnego czytelnika nie było rozważań na temat tego, co jest świętością, a co nie jest. Zostawmy to prasie religijnej. Wolałbym, aby sfera wiary była oddzielona od państwa, jak to jest we Francji czy bliskich geograficznie, a mnie uczuciowo Czechach. Odczuwam poważny dyskomfort związany z tym, że jako ateista nie jestem postrzegany jako pełnowartościowy obywatel, mimo że płacę niemałe podatki i obowiązuje stereotyp Polak = katolik. Nie rozumiem, dlaczego w publicznych środkach masowego przekazu znaczącą część zajmują transmisje z uroczystości religijnych, w parlamencie wiszą symbole jednej obowiązującej wiary, a niebawem dojdzie do tego również portret Matki Boskiej Trybunalskiej. Takie demonstracje religijne były może na miejscu 400 lat temu, teraz rażą nie tyle uczucia religijne, co poczucie zdrowego rozsądku. Jeszcze wrócę do Czech. Tam Habsburgowie tak gorliwie propagowali katolicyzm i kult maryjny, że już pod koniec XIX w. przejawem patriotyzmu było odżegnywanie się od praktyk religijnych. U nas to zjawisko mam nadzieję też nastąpi.
Do Olka 51 z dn. 31.05.07 h – 13.01!
Pozdro i uszanowania. Wyraziłeś w jasny i klarowny sposób to co np. ja też poniekad myślę, ale przez wzgląd na „innych” „teilnehmerów” tego blogu – a poniekąd (tak mi się wydaje) i Szanownego Gospodarza – i swoją „wykszatciuchowy” dylemat nt. nieobrażania „Innego” staram się nie wyrażać. Bo może są to moje obsesje ?
Myślę, że nt. ten temat o czym tu dyskutujemy doskonale pisali zarowno Levinas jak i Buber (o Rosenzwiegu nie wspominajac). Cała filozofia dialogu zasadza się na ambiwalencji (moim skromnym zdaniem) na próbie zrozumienia postępowania innego człowieka. Ja nie potępiam osobiście AR ale jej motywacja jest mi obca. To jej wolny wybor i dlatego nie jest to świętość. Bo codzienność (czyli za M.Eliade – profanum) nie może być świętością. Bo cóż wtedy znaczy sacrum jako opozycja do profanum ?
Pozdro.
PS:
Maria-Dora: Pozdrowienia i … nie zgadzam się z Tobą w tym aspekcie zasadniczo (choć uzasadnienie jest prawidłowe).
Olek 51
Zapewniam Cię, że nie tylko ateiści odczuwają poważny dyskomfort żyjąc wśród Polaków – katolików. Dotyka to również tych, którzy wiarę traktują jako sprawę wewnętrzną, osobistą i prywatną. Ja nie czuję się na siłach dokonywać ocen i szukać motywów postępowania Anny Radosz. Po prostu szanuję ostateczne ludzkie decyzje, bez względu na to jakie by nie były.
Bobola,
skoro o. KOlbe przegral w walce o obrone Twojej SWK to o jakiego grzyba robic z Niego swietego ? I to przez posoborowy Kosciol ?
Maria-Dora,
przeciez o. Kolbe byl gleboko uduchowionym mistykiem, doznawal wizji, obajwien (slynna przypowiesc o dwoch koronach). Wedlug oficjalnej hagiografii on niemal chcial meczenstwa, byc moze tak samo tego pragnal jak kobieta ciezarna pragnie dziecka ? I z podobnyh powodow, bo tak jak ciaza, tak i stany uniesienia mistycznego maja swoje podloze fizjologiczne, hormonalne oraz psychotropowe (w rozumieniu okreslonej rownowagi miedzy neuro-stymulatorami wystepujacymi w organizmie).
Pozdrawiam
Jeśli chodzi o rozważanie świętości to zgadzam się całkowicie z Olkiem51. A co do decyzji Pani Anny – to zgadzam się z Bobolą. Po raz pierwszy mi się zdarzyło!!!!!!!!!!!! Natomiast jest dla mnie ważna inna kwestia – Pani Anna nieżyje. Jak nasi cudowni obrońcy życia, którzy Panią Anne teraz opiewają i starają się jej wizerunek wykorzystać dla swoich celów chcą pomóc dziecku i rodzinie, która się nim po śmierci matki zajmuje. No chyba, że ich definicja obrony życia tego rodzaju pomocy nie przewiduje, bo przecież życie już jest obronione. Ja bym chciała wiedzieć, jak można pomóc i jeśli leżałby to w moich możliwościach, chociaż trochę, to może mozna poprosić o tego rodzaju informacje. Ja pochodzę na szczęście z pełnej rodziny i wydaje mi się, że stracić matkę jest prawdziwym nieszczęściem, nad którym nie można od tak przechodzić do porządku dziennego.
Pozdrawiam.
Zrobiła to, co uważała za słuszne. Przyczyny tego mogą być rożne i nieraz nie zrozumiałe dla ludzi zdrowych lub uważających się za nich. Nie jestem zaskoczony jej decyzją.
Nie jestem również zaskoczony postępowaniem kościoła bądź Giertycha. Dla nich nie liczy się dramat, nie chcą zaakceptować cudzego wyboru. Oni potrzebują cały czas egzystować w mediach, bez wzglądu na to, czy się z tym zgadzają, czy nie. Mają w sobie instynkt samozachowawczy. Jak hieny szukają, węszą a jak znajdą to dopadają swoja ofiarę, tylko po to, by zaspokoić swoja rządzę.
Torlin! czy jesteś pewien, że to pani Anna powinna wypić szklankę wody zamiast… A może to partner był nieodpowiedzialny i zaborczy?
Nie bądż cyniczny, chcąc być dowcipnym.
Nie znamy na tyle realiów i układów w związku pani Anny i jej partnera, aby tak beztrosko żartować.
Życie potrafi być bardziej skomplikowane, niż literacka fantazja.
Jacobsky – 31.05., godz. 14:43.
Co Pan sądzi o tezach B.Hellingera:
– brak rodziców wspiera mistykę,
– ascetom brakuje matki,
– uzależnionym – ojca.
Pod pojęciem braku rozumieć należy brak bliskości i oparcia, doświadczanych nie tylko w sieroctwie.
Nelu!
W ogóle mnie nie zrozumiałaś. Nic nie byłem dowcipny ani cyniczny. Podchodzę jak mogę najpoważniej do tego tematu.
Przy dzisiejszych mozliwościach zapobiegania ciąży decydowanie się na nią (nawet przez przypadek) w jej sytuacji jest skrajną nieodpowiedzialnością. I co teraz z dzieckiem? Wychowywać będą dziadkowie, przyjaciele czy Dom Dziecka? A może oni nie chcą wychowywać? Będzie rosnąć biedny dzieciak pozbawiony matki i ojca, samo, opuszczone, bo nikt mu nie da takiej miłości jak rodzice.
Powtarzam, ja nic nie dowcipkuję, ani się nie śmieję. Jestem skrajnie poważny. To była skrajna nieodpowiedzialność, będąc ciężko chorą kobietą decydować się na stosunek – chyba z przypadkowym mężczyzną, skoro nie wiadomo, kto jest ojcem. Gdzie Wy widzicie tu świętość? Jest to samolubstwo do kwadratu.
Powinna się napić szklankę wody. Zamiast.
Mysle ze Gospodarz chcial wyeksponowac rozumne podejscie do Problemu jakie pokazal prof.Holowka i celny paradoks Michalskiego.
Ze przy okazji mloda nieboszczka Anna i jej zycie dostalo sie w blogowy mlynek, to nie tylko Gospodarza wina.
To proboszcz zaczal. Blogowicze ciagna dalej. Mysle ze procedury „uswiecania” osob niepublicznych winny w kosciele przebiegac dyskretnie. Potem dopiero mozna uprawiac kult. To jest publiczna lustracja dziewczyny.
Sprawa smaku.
Torlinie – nadal się z tobą nie zgadzam. Wobec zaborczego mężczyzny kobieta bywa bezradna i może nie mieć szansy na szklankę wody. Bywa tak, że ciąża nie jest wynikiem jej decyzji, lecz braku asertywności. Mam wrażenie, że tym razem mogło tak być. Ojciec się nie odzywa. Widać poszedł w siną dal.
Moim zdaniem wydajesz sąd, nie próbując zrozumieć pani Anny.
Sporo przegadałam swego czasu z osobami, które przeżywały podobne sytuacje (wg mnie wymuszenia rozbójnicze!) w jaknajbardziej sakramentalnym związku. One ze swoimi problemami są zupełnie same i skazane co najwyżej na uśmieszki ala Lepper. Wiedzą o tym i nie skarżą się.
G.Okon
ad G. Okon pisze:
2007-05-30 o godz. 15:02
http://www.zw.com.pl/zw2/index.jsp?place=Lead04&news_cat_id=17&news_id=159936&layout=1&forum_id=35912&page=text
Sprawa kwiatow urodzinowych dla Fotygi.
Powinienem byc jednak ostrozniejszym.
Kto przeklamal? Siwiec? Rosyjski minister?
tss,
trudno mi powiedziec, co sadze. Wychowalo mnie oboje normalnyvh rodzicow w rodzinie o normalnych wiezach emocjonalnych (tak mi sie przynajmniej wydaje), a na dodatek nie jestem mistykiem, asceta, czy uzaleznionym (poza uzaleznieniem od blogowania, ale z tym da sie latwo walczyc).
Bez watpienia tego typu tezy jak ta Hellingera maja swoje oparcie w statystycznie znaczacej ilosci ankiet osobistych oraz analiz psychologicznych, a wiec z pewnoscia istnieja jakies korelacje miedzy przytaczanymi faktami oraz obserwowanymi zachowaniami. Pytanie pozostaje na ile korelacja jest silna, lub inaczej mowiac: jaki procent stanowily by wyjatki od tez Hellingera w pejzazu ogolnym.
Bo ksztaltowanie sie psychiki i zachowan to proces bardzo zlozony. To troche jak z rakiem: poza niektorymi przypadkami nie ma jednej przyczyny choroby, a czesto diabel siedzi nie tylko w jednowymiarowych imponderabiliach ale w bardzo zlozonych predyspozycjach wrodzonych. POdobnie jest z przestepczoscia oraz z wplywem na nia tzw. srodowiska kryminogennego. Nie wszyscy wychowujacy sie w takim srodowisku staja sie przestepcami, choc oczywiscie ich szanse zejscia na droge przestepstwa sa statystycznie duzo wyzsze.
Nie pamietam, czy M. Kolbe podpadalby swym zyciorysem w czesci dotyczacej mlodosci wpadalby do jednej z szufladek zaproponowanyvh przez Hellingera. Chyba nie, o ile sie nie myle, i co mozna wnioskowac z jego zyciorysu na wikipedia.pl.
Pozdrawiam
Torlin, jak nadmieniasz w swoim poscie nie znasz sytuacji AR, otoz nawrot choroby nastapil u niej kiedy byla juz w ciazy.Kiedy po raz pierwszy zachorowala i zostala,jak sie wtedy wydawalo, wyleczona, nic nie zapowiadalo nawrotu jej choroby. A dziecko wychowuje ojciec, z ktorym notabene byla razem przez wiele lat.
Nie wiem czy mozna mowic o jej heroizmie, ja osobiscie uwazam, ze powinna sie byla poddac chemioterapii, gdyz nie ma zadnych dowodow na szkodliwosc lub jej brak chemii na plod, z prostej przyczyny nikt na tej grupie doswiadczen nie robil (z wiadomych powodow).
Z wynoszeniem na oltarze to juz w ogole przesada „oszalalego religijnie” proboszcza.
Nie podziwiam i nie potepiam AR, podjela decyzje i zaplacila zyciem, natomiast denerwuje mnie kreowanie z niej heroicznej Matki Polki,ktora oddaje zycie w imie narodzin swojego dziecka.
PS. Przepraszam za brak polskich znakow.
Jacobsky -01.06., godz. 15:49.
Dziękuję za zainteresowanie moim wpisem, za odpowiedż również. Rozmowy o tezach jw ze znajomymi potwierdzają spostrzeżenia Hellingera. Gdy się jeszcze uwzględni teorię, że charakter to suma mechanizmów obronnych, to często opis realiów we własnym życiu, a co dopiero cudzym, się komplikuje.
Gratuluję normalności, jest cenna, ma Pan czym się cieszyć.
Pozdrawiam.
wracając do prozy życia- decyzja pani Any była logiczna- ona nie miała szansy w walce z rakiem – ale dała szansę dziecku.Powstaje pytanie – kto będzie opiekował sie maluchem? o ojcu się nie mówi…zamiast medalu do trzymania w pudełeczku – Giertych mógł pomyślec o czyms w rodzaju zasiłku lub renty sierocej- o ile tatus nieosiągalny.Krzyz Zasługi nic nie kosztuje – a ilez reklamy! Także dla proboszcza….
tss,
cala przyjemnosc po mojej stronie.
A normalnosc to rzecz wzgledna. To, co dzis… nie oznacza, ze jutro… itd.
Pozdrowienia
Jacobsky – 01.06., godz. 22:25.
Nie oznacza. Trzeba o to dbać. Trzeba też by inni mieli to na względzie.
Jeszcze raz dziękuję.
Do Torlin
Zanim kolejny raz wypowiesz sie na jakikolwiek temat proponuje poczytac i sie doksztalcic. Wydawanie osadow na temat, o ktorym nie masz zielonego pojecia jest jak wymadrzanie sie na temat ksiazki bez uprzedniego jej przeczytania. Jestes nieprzygotowany i kazdy bedzie sie z ciebie smial.
Do Cargo
Calkowicie sie z toba zgadzam, kto pomoze teraz Malemu??? Bo Matce malo kto pomogl, gdy przez 6 miesiecy chodzila doslownie od drzwi do drzwi i prosila o pomoc, ktora fundacja pomogla jej zbierac fundusze na leczenie. Kto zaoferowal eksperymentalne leczenie, ktory z politykow odwazyl sie wesprzec akcje na rzecz Anki, ktora stacja TV cokolwiek zrobila (za wyjatkiem TVNowskiego rep.)???? Ile jest takich kobiet jak Anka, o ktorych nie wiemy?!
Kto pomaga Matkom urdozic i wychowac dziecko w Polsce? W rzeczywistosci jest tak, ze dopoki Dzidzia jest w brzusiu trzeba jej chronic, a jak juz sie wylegnie, to nich sie z nia dzieje co chce. Zalosne becikowe mogloby zostac zamienione na ulgi w podatkach, czy zmniejszcnie VATu na produkty dla dzieci…. Obrancy zycia poczetago powinni racjonalnie pomyslec, a nie upierac sie przy konserwatywnych zakazach i nakazach. Kazdy przypadek jest inny. No i to KOBIETA powinna miec prawo wyboru, bo to najprawdopodobniej ONA bedzie obarczona opieka. Jak juz ktos powiedziel na forum, skoro tak uporczywie bronia zycia, powinni oddac serce, jesli ktorys z maluchow bedzie go potrzebowal. Ciekawe ilu chetnych sie znajdzie…